5546
Szczegóły |
Tytuł |
5546 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5546 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5546 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5546 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Piotr Skurzy�ski
Waliza
Praca wyr�niona w konkursie literackim "Esensji"
Lokalizacja: magistrala kolejowa Krak�w - Warszawa - Gda�sk.
Miejsce: Intercity - drugi, w�a�ciwie trzeci, po hotelu, dom.
Stosunek do samochodu s�u�bowego: pozytywny, ale nie na d�ugich trasach. W poci�gu mo�na pracowa�.
Charakterystyka: spostrzegawczo��, kreatywno��, komunikatywno��. �atwo�� nawi�zywania kontakt�w z lud�mi.
Lubi�em puste przedzia�y. Im szybciej PKP redukowa�y sk�ady kolejowe, tym by�o ich mniej. W ostateczno�ci wi�c
dosiada�em si� do samotnych os�b. Unika�em m�odych, urodziwych kobiet i dzieci. Jestem wzrokowcem, �adne kobiety
budz� moje zainteresowanie, co jednak nie pozwala mi si� skupi� na pracy. A jak ju� zaznaczy�em, wybieram podr�e
poci�gami, bo daj� mi sposobno�� do pracy. Dzieci z kolei s� ha�a�liwe i uci��liwe. Z regu�y nie wybiera�em tak�e
przedzia��w ze staruszkami, kt�rzy ju� na pierwszy rzut oka sprawiali wra�enie gadu�.
Czas: lipiec, po�owa tygodnia, w kilka dni po pierwszym szczycie nasilonych wyjazd�w kolonijnych.
Definicja prostego szcz�cia: trafi� w �rodku lata na niemal wolny przedzia� w poci�gu Intercity jad�cym nad morze.
Wsp�pasa�er: m�czyzna oko�o 50-ki, dystyngowany, na oko klasa �rednia. D�onie niespracowane, odcisk na nosie po
okularach - pewnie dalekowidz, kt�ry zak�ada szk�a tylko do czytania. Ubrany w od�wi�tn�, bia�� koszul�, niemal
nowe lakierki, be�owy garnitur. Odnios�em wra�enie, �e jest podenerwowany, bo co chwil� nerwowo zerka� na swoj�
wielk� waliz� wype�niaj�c� niemal po�ow� g�rnej p�ki i osusza� chusteczk� czo�o. Bardziej urojonego, bo
klimatyzacja w przedziale dzia�a�a bez zarzutu.
Gdy opu�cili�my stolic�, odetchn��em z ulg�, i� nikt wi�cej si� nie przysi�dzie. Otworzy�em laptopa i ju� mia�em
zamierza�em pogr��y� si� w finansowych tabelach. Moim zdaniem czynno�ci nudnej wy��cznie w�wczas, gdy nie
przynosi finansowych profit�w.
- Strasznie nie lubi� daleko je�dzi�.- Starszy pan przerwa� milczenie. -Mam duszno�ci, boj� si� zamkni�tych,
rozp�dzonych wagon�w. Mog� uchyli� okno?
-Oczywi�cie - odpar�em nieco zadowolony, i� ocena, jak� wystawi�em wsp�pasa�erowi, okaza�a si� trafn�. "Za chwil�
stwierdzi, �e boi si�, by go nie okradli" - pomy�la�em.
- Wie pan - m�czyzna zni�y� g�os, - obawiam si� z�odziei. S�ysza�em, �e stale grasuj� w ekspresach - zn�w zerkn�� na
waliz� - A ja bym wola�, �eby nikt nie rusza� mojego baga�u. Przypilnuje go pan, gdybym musia� i��... eee -
zaczerwieni� si� lekko za�enowany, - do Warsu?
- Mo�e by� pan spokojny. Mo�e si� pan nawet zdrzemn��, przypilnuj�, aby nic si� nie wydarzy�o - zapewni�em.
- Dzi�kuj�, lecz nie zasn�. Jestem zbyt podekscytowany - pochyli� si� ku mnie. Nie wypada�o nie post�pi� podobnie.
Jakiego pytania za choler� nie spodziewaliby�cie si� us�ysze� od starszego, z pozoru dystyngowanego pana, kt�rego
spotykacie pierwszy raz w �yciu: - Wie pan, ile trzeba trudu, aby pokroi� cz�owieka w kawa�ki?
- Pr�bowa� pan? - odpar�em automatycznie.
- A pan pr�bowa�? - odpowiedzia� pytaniem.
- Jest pan anatomem, tym, no... co pracuje w prosektorium? Znaczy, nie G�upim Jasiem, tylko profesorem anatomii?
Nim doko�czy�em zdanie, w my�lach zapali�o si� czerwone �wiate�ko. "Ko�cz t� rozmow�, bo zbacza w dziwnym
kierunku, z kt�rego nie b�dzie si� mo�na wypl�ta�. To mo�e by� maniak!"
- Nie, jestem z�otnikiem. Mam zak�ad na Krakowskiej. Zawsze zajmowa�em si� szlachetnym kruszcem, twardym, ale
przewidywalnym. Z cia�em jest inaczej. Wszystkim si� zdaje, �e to prosta sprawa, starczy chwyci� n� i ciach.
Tymczasem do tego trzeba pi�y! Ko�ci s� strasznie twarde, stawy obrzydliwie trzaskaj�, gdy si� je prze�amuje. I
wsz�dzie pe�no krwi. Najgorzej jest z g�ow�. Zna pan kobiet� od lat, kocha� j� pan nawet, a tu nagle musi pan jej
oder�n�� g�ow�. Jak by si� pan czu�?
- No, .. nie wiem. Nigdy nie pr�bowa�em. Ma pan �on�?
- Ju� nie - z�otnik ponownie zerkn�� na waliz�. I nagle dostrzeg�em, jak jego oczy nap�ywaj� �zami. - Wszystko dla niej
robi�em, a ona wola�a m�odszego. Wszyscy ostrzegali, nie �e� si� z siks�, ale my�la�em... Nie musia�a mnie kocha�, ale
�eby chocia� okaza�a szacunek... A ona nie do��, �e nie ukrywa�a swych romans�w, to jeszcze dawa�a gachom moje
pieni�dze. Przepraszam... - m�j wsp�pasa�er wyci�gn�� chustk� i udaj�c, �e oczyszcza nos, otar� dyskretnie oczy. -
Niepotrzebnie panu to m�wi�. Pan jest m�ody i na razie takie sprawy tylko pana bawi�.
Tym razem to na moim czole pojawi�y si� krople potu.
- Gor�cy mamy dzi� dzie�... - mrukn��em, udaj�c, i� nie zrozumia�em s��w z�otnika. Uwa�niej przyjrza�em si� jego
ubraniu. Na lewym mankiecie zauwa�y�em rdzaw� plamk�. Dwie podobne znaczy�y ko�nierzyk.
"Mo�e zaci�� si� przy goleniu - stara�em si� wyja�ni� ich pochodzenie, bo jako� nie mog�em da� wiary my�lom, i�
podr�uj� z morderc�. Zebra�em si� na odwag� i zagadn��em:
- Przepraszam za obcesowo��, ale... d�ugo nie jeste�cie ze sob�?
Spodziewa�em si�, �e z�otnik ponownie zwr�ci wzrok ku walizie, ale on spojrza� na zegarek.
- No, czas jest spraw� wzgl�dn�. Dla mnie to �wie�a sprawa. Mo�na by rzecz, �e serce wci�� krwawi.... - zn�w w
k�cikach jego oczu pojawi�y si� �zy.
- Przepraszam, musz� do ubikacji. By�bym wdzi�czny za przypilnowanie walizki - i nie daj�c mi szans na ewentualn�
odmow�, b�yskawicznie wyszed� na korytarz.
Czas up�ywa�, a ja siedzia�em nieruchomo ze wzrokiem wbitym w waliz� i zastanawia�em si�, c� w niej rzeczywi�cie
trzyma.
Waliza: l�ni�co nowa, sk�rzana, du�ej pojemno�ci, ze z�otymi zamkami szyfrowymi i wielk� r�czk�, do kt�rej wci��
doczepiona by�a firmowa metka. Nadawa�a si� do przewozu bielizny czy r�cznik�w, a nie ociekaj�cych krwi�
szcz�tk�w. Chyba, �eby wymo�ci� wn�trze foli� i uszczelni� wieko silikonem, aby krew nie wyp�ywa�a...
- To jaka� paranoja! - warkn��em g�o�no i natychmiast sp�oszy�em si�, �e powracaj�cy z�otnik mo�e mnie us�ysze�.
Wyjrza�em na korytarz. Dwa przedzia�y dalej jaka� kobieta pali�a papierosa, ale mojego towarzysza podr�y nie by�o
wida�. A mija�a ju� pi�ta minuta jego nieobecno�ci. Gdyby�my przystawali na trasie, da�bym sobie g�ow� odci��...
Cholera, co ja bredz�!
Odetchn��em g��boko. Przecie� z�otnik nie wygl�da� na cz�owieka, kt�ry by po�wiartowa� w�asn� �on�. A zreszt�,
zgodnie z logik�, nawet gdyby to uczyni�, to po co wi�z�by jej cia�o do Gda�ska? Aby urz�dzi� jej morski pogrzeb?
Zatopi�em wzrok w ekranie laptopa, ale nie mog�em si� skupi�. Co chwil� zerka�em na waliz�, sprawdzaj�c, czy nie
wycieka z niej krew. Po kolejnych kilku nerwowych minutach ponownie wyjrza�em na korytarz. Pusty. Waliza
przyci�ga�a mnie jak magnes. Wsta�em, przygl�daj�c si� zamkom. A gdyby tak do niej zajrze�?
Si�gn��em do r�czki i natychmiast cofn��em d�o�. Gdyby wsp�pasa�er zaskoczy� mnie w tym momencie, g�upio bym
wygl�da�. Przecie� mo�e wie�� ze sob� cenne rzeczy, jakie� precjoza, bi�uteri�, a niesamowite historie opowiedzia�
jedynie na postrach, bym trzyma� si� z dala od jego baga�u. Tylko czemu nie wraca? Mo�e co� mu si� sta�o? Cholera,
co za dzie�.
Z zamy�lenia wyrwa� mnie trzask odmykanych drzwi. Konduktor.
- To pana baga�? - zapyta� po skasowaniu biletu i wskaza� na waliz�.
- A co to pana interesuje? - burkn��em niegrzecznie, ale szybko si� uspokoi�em. - Oczywi�cie, �e m�j.
Pomy�la�em, �e nie by�o by rozs�dnie m�wi�, i� waliza nale�y go pasa�era, kt�ry niespodziewanie znikn��. Gdyby
konduktor sprawdzi� baga� i znalaz� w nim cia�o, zosta�bym wpl�tany w afer� kryminaln�. Kto wie, czy tylko jako
�wiadek...
- To niech go pan dobrze pilnuje. W poprzednim wagonie kobiecie zgin�a torebka - konduktor u�miechn�� si� ch�odno
i ruszy� dalej.
Poczekawszy, a� si� oddali, �ci�gn��em waliz� z p�ki. By�a dziwnie ci�ka. Jej zawarto�� musia�a sk�ada� si� z kilku
lu�nych, twardych cz�ci, kt�re stuka�y o �cianki niemal przy ka�dym ruchu. Usi�owa�em otworzy� zamki wykr�caj�c
przypadkowe kombinacje szyfru, lecz k�ka nie chcia�y ustawi� si� na tej w�a�ciwej. Ba, spr�bowa�em nawet
"wyczu�", co kryje w �rodku, wodz�c nosem po pudle, ale m�j zmys� rozr�ni� jedynie zapach �wie�ej sk�ry i
chemikali�w. Na koniec z waliz� w jednej r�ce, a laptopem w drugiej ruszy�em na poszukiwanie wsp�pasa�era.
Z ka�dym, cichym stukotem dobiegaj�cym z pud�a zbiera�o mi si� na wymioty; oczami wyobra�ni widzia�em k��bi�ce
si� w walizie r�ce, d�onie i zakrwawion� g�ow� niewiernej ma��onki, chocia� d�wi�k �w r�wnie dobrze mog�y
wydawa� wrzucone luzem buty czy flakoniki z wod� toaletow�.
Zagl�da�em do przedzia��w, ubikacji, dotar�em do Warsu... I nic. Z�otnik rozp�yn�� si� w powietrzu! �e nie przy�ni� mi
si�, �wiadczy�a tylko sk�rzana waliza, ci���ca mi coraz bardziej.
Wracaj�c do swojego przedzia�u zn�w natkn��em si� na konduktora. Zdawa�o mi si�, �e patrzy podejrzliwie na waliz�.
- Sam pan m�wi�, bym jej pilnowa� - niepotrzebnie zacz��em si� t�umaczy�.
- Bardzo dobrze - odmrukn�� i poszed�, nie zwracaj�c na mnie uwagi.
Za oknem pojawi�y si� przedmie�cia Gda�ska.
Co robi�: Zostawi� baga� w przedziale? Kiedy go znajd�, to konduktor przypomni sobie o mnie. P� biedy, je�eli jej
zawarto�� jest nic nie warta. Ale je�eli zawiera cenne przedmioty, lub co gorsza, cia�o? Na pewno zaczn� mnie szuka�.
Cholera, po co m�wi�em, �e to moja waliza!?
Rzuci�em si� do okna. Ju� przepchn��em cz�� walizy na zewn�trz, lecz wycofa�em si� z pomys�u wyrzucenia jej na
torowisko. Kto� w ko�cu j� odnajdzie, dalsze tropy poprowadz� policj� do Intercity, p�niej do konduktora, a nast�pnie
do mnie. Jak wyja�ni� powody, dla kt�rych zupe�nie niewinny cz�owiek pozbywa si� baga�u do� nie nale��cego, o
kt�rym zupe�nie nic nie wie?
Dopiero w�wczas u�wiadomi�em sobie, w jakiej paradoksalnej sytuacji si� znalaz�em. Gdy wsiad�em do poci�gu,
z�otnik zajmowa� ju� przedzia�, a waliza le�a�a na swoim miejscu. A w czasie podr�y ju� jej nie dotyka�... Je�eli zatar�
wcze�niej swoje odciski palc�w, trudno mi b�dzie udowodni�, i� w og�le istnia�.
Nim wymy�li�em rozwi�zanie, zazgrzyta�y hamulce i zatrzymali�my si� w Gda�sku G��wnym. Zagryzaj�c ze strachu
wargi wynios�em waliz�, dr��c, by kto� nie zawo�a� za mn� "z�odziej", lub co gorsza "Kuba Rozpruwacz!". Posta�em
chwil� na peronie, wypatruj�c w t�umie wysiadaj�cych sylwetki z�otnika, lecz go nie dostrzeg�em.
Co robi�: Przedzwoni�em do kierownika oddzia�u z zapowiedzi�, i� przyb�d� dzie� p�niej, wykupi�em bilet do
Szczecina i pierwszym po�piesznym ruszy�em na zach�d. Przemierzy�em prawie ca�y sk�ad, lecz w ko�cu znalaz�em
siedz�cego samotnie w przedziale przyzwoicie wygl�daj�cego m�czyzn�. Dyskretnie przetar�em r�czk� walizy
chusteczk�, u�miechn��em si� do niego, on grzecznie odwzajemni� u�miech i pom�g� mi zarzuci� baga� na p�k�.
- Wie pan, jak trudno jest po�wiartowa� cz�owieka? - zagadn��em, kiedy nawi�za�a si� do�� sympatyczna rozmowa i
pozna�em jego sytuacj� rodzino- zawodow�. Po kwadransie przera�aj�cego monologu, improwizowanego na
wypowiedzi z�otnika, poprosi�em poblad�ego pasa�era, by przypilnowa� m�j baga� i wyszed�em do ubikacji. Opu�ci�em
j� bezpo�rednio w L�borku. Wysiadaj�c z poci�gu czu�em si� lekko i cudownie.
Od tamtej pory, gdy podr�uj� poci�giem, przysiadam si� wy��cznie do samotnych, m�odych dziewcz�t. I flirtuj� z
nimi ani my�l�c o fakturach, ankietach i pracy... Unikam jedynie tych �licznotek, kt�rych baga� jest cho�by ciut
wi�kszy od damskiej torebki.