Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4617 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
NARODY
I CYWILIZACJE
W serii NARODY i CYWILIZACJE ukaza�y si�:
Maldwyn A. jones HISTORIA USA
Albert Grenier HISTORIA GAL�W
Else Roesdahl HISTORIA WIKING�W
Paul Johnson HISTORIA ANGLIK�W
Albert Hourani HISTORIA ARAB�W
Cyril Mango HISTORIA BIZANCJUM
W przygotowaniu:
Philip Curtin, Steven Feierman, Leonard Thompson, Jan Yansina HISTORIA AFRYKI
John King Fairbank HISTORIA CHIN
Claude Markovits HISTORIA INDII
Herwig Wolfram HISTORIA GOT�W
John 0'Beirne Ranelagh HISTORIA IRLANDII
R. Allen Brown HISTORIA NORMAN�W
Bernard Lewis MUZU�MA�SKI BLISKI WSCH�D
Jean-Paul Roux
HISTORIA
TURK�W
NARODY
i CYWILIZACJE
Przek�ad Krystyna D�browska
Pos�owie Dariusz Ko�odziejczyk
Wydawnictwo MARABUT
Gda�sk 2003
Tytu� orygina�u:
HISTOIRE DES TURCS. DEUX MILLE ANS DU PACIFIQUE
A LA MEDITERRANEE
Copyright � Librairie Artheme Fayard
Copyright � for the Polish edition by Wydawnictwo MARABUT, Gda�sk 2002
Wydanie pierwsze w j�zyku polskim
Redakcja merytoryczna: prof. Jerzy Tulisow
Pos�owie i bibliografia polskoj�zyczna: dr Dariusz Ko�odziejczyk
Redakcja: Bogumi�a Cirocka, Jolanta Gadomska, Izabela Pa�asz-Alwasiak
Korekta: Hanna Ko�cielecka, Ma�gorzata �ywicka
Opracowanie graficzne: Tomasz Bogus�awski
Mapy: Bartosz Zakrzewski
Sk�ad: Maria Chojnicka
ISBN 83-916989-7-1
Wydawnictwo MARABUT
ul. Zielony Stok 35A, 80-119 Gda�sk
tel./fax (prefiks) 58 302-01-17, tel. (prefiks) 58 302-01-29
e-mail:
[email protected]
Klub Ksi��ki MARABUTA: www.marabut.gd.pl
Drukarnia Wydawnictw Naukowych S.A.
��d�, ul. �wirki 2
Pami�ci mego syna Alaina,
kt�rego B�g powo�a� do
Siebie,
po�wi�cam te strony
J.-P. R.
Nota odautorska
W pracy tej nie kierowa�em si� zasad�, nadu�ywan� - jak mi si� wydaje przez
historyk�w, a polegaj�c� na budowaniu piramidy ustawionej podstaw� do g�ry, czyli
na mno�eniu liczby stron po�wi�conych poszczeg�lnym epokom w miar� zbli�ania
si� do czas�w nowo�ytnych. Stara�em si� natomiast wydoby� na jaw te okresy, kiedy
Turcy odgrywali rol� najwi�ksz� i w pe�ni wykazali swe wrodzone zdolno�ci, co o
wiele
bardziej ��czy si� z odleg�� ani�eli blisk� przesz�o�ci�. Du�e znaczenie przypisuj�
mi�dzy innymi cywilizacji i rozwa�aniom natury og�lnej: m�wi� o tym ca�e trzy
rozdzia�y (pierwszy, czwarty i �smy) i liczne akapity. Rozdzia� drugi, zaczynaj�cy si�
od czas�w prehistorycznych, doprowadza nas do V wieku n.e. Dalszych 250 lat, od
pocz�tku VI do po�owy VIII wieku, dotyczy rozdzia� trzeci. Rozdzia�y od pi�tego
do dziesi�tego traktuj� o �redniowieczu, najp�odniejszym okresie w dziejach Turk�w.
Doceniam pe�ne dla nich chwa�y stulecia XVI i XVII, tak na terenie imperium
osma�skiego, jak i w Indiach, jednak�e to, co sk�ada�o si� na specyfik� tureck�, uleg�o
ju� w�wczas os�abieniu; p�niej, w XVIII i XIX wieku, nast�puje rozk�ad. Tym 400
latom po�wi�cam tylko dwa rozdzia�y, jedenasty i dwunasty. W zamian, w ostatnim
rozdziale ksi��ki m�wi� wy��cznie o XX stuleciu, k�ad�c nacisk na te wydarzenia,
kt�re
wstrz�sn�y �wiatem tureckim, oraz na jego dynamiczne odrodzenie, b�d�ce pomy�ln�
zapowiedzi� na przysz�o��.
Z szacunku dla niespecjalist�w zrezygnowa�em z wszelkiej naukowej transkrypcji,
stosuj�c jako jedyny znak diaktryczny trem� nad o (�) i u (u)* dla oddania
w�a�ciwych
d�wi�k�w. W s�owach chi�skich stosowa�em najcz�ciej form� przyswojon� w
j�zyku
francuskim, w koniecznych przypadkach podaj�c w nawiasie form�/wiwz.
Nie ma te� w tej pracy aparatu krytycznego, z czego mo�na by mi uczyni�
s�uszny
zarzut, gdybym zwraca� si� g��wnie do �rodowiska naukowego. �yczy�bym sobie,
aby
* W ksi��ce tej zastosowano transkrypcj�, czyli tak� konwersj� pisma, kt�ra polega na
oddawaniu fonetycznych w�a�ciwo�ci g�osek oznaczanych literami jednego alfabetu za
pomoc�
systemu ortograficznego innego alfabetu. Je�li dana nazwa ma dwie cz�sto spotykane
wersje,
to preferuje si� wersj� bardziej spolszczon� (np. Tochtamysz. a nie Tohtamysz czy
Tuktamysz).
W niekt�rych wypadkach uwzgl�dniono oba warianty (np. Hulagu, mong. Hiile'u). (Ten
i inne przypisy oznaczone �przyp. wyd." pochod�;) od pro f. Jerzego Tulisowa. konsultanta
merytorycznego niniejszego wydania, lub dr� hab. Darius/a Kolodziejczyka, autora
..Pos�owia").
Nota odautorska
dla badaczy ksi��ka moja sta�a si� swoistym notesem do nanoszenia w�asnych
spostrze-
�e�, uzupe�nie�, uwag krytycznych i poprawek, tak by pewnego dnia mo�na si� by�o
doczeka� prawdziwej historii Turk�w. Dla szerszej publiczno�ci przypisy nie mia�yby
wi�kszego znaczenia, zw�aszcza �e przy powa�nym ich potraktowaniu musia�yby ich
by�
tysi�ce, co zmusi�oby mnie do prawie podwojenia obj�to�ci tomu. Bibliografia,
niekom-
pletna wprawdzie, lecz obejmuj�ca r�wnie� artyku�y �ci�le specjalistyczne, pozwoli
oso-
bom zainteresowanym na dalsze zg��bianie tematu. Gwoli sprawiedliwo�ci, aczkolwiek
czytelnik�w znaj�cych j�zyk turecki jest niewielu, cytuj� tak�e niekt�re dzie�a turecko-
j�zyczne, uchodz�ce dzi� za klasyk� lub s�u��ce podstawowymi danymi*.
�Wskaz�wki bibliograficzne" uzupe�niono polskoj�zyczn� literatur� przedmiotu (przyp.
red.).
Wprowadzenie
Ksi��ka ta nie jest ani histori� Turcji, ani studium na temat �ycia, obyczaj�w
i psychologii mieszka�c�w tego kraju. Jest to raczej panorama dziej�w r�nych
lud�w tureckich, kt�re �y�y w Azji, Europie i Afryce w ci�gu dw�ch tysi�cy lat
ery chrze�cija�skiej i kt�re dzi� jeszcze, cho� utraci�y swe niegdysiejsze znaczenie,
reprezentuj� bardziej lub mniej licz�ce si� masy ludzi w rozmaitych regionach �wiata.
Mieszka�cy dzisiejszej Turcji stanowi� niew�tpliwie jeden z najistotniejszych konar�w
wielkiego drzewa tureckiego; poniewa� jednak wyrasta z niego sporo innych ga��zi,
nie
przypisuj� im pierwszoplanowej roli, ani nawet takiej, na jak� zas�uguj�, gdy� o nich
w�a�nie wiemy najwi�cej.
W przesz�o�ci znano je pod r�nymi nazwami: Hiung-nu, Hunowie, Ujgurzy, Sel-
d�ucy, Mamelucy, Kipczacy, Timurydzi, Wielcy Mogo�owie, �eby tylko wymieni�
nie-
kt�re. Dzisiejsze nazwy nie pozwalaj� niewtajemniczonym odgadn�� ich
przynale�no�ci
do wsp�lnego pnia, a s� to mi�dzy innymi: Turcy, Turkmeni, Kirgizi, Uzbecy,
Tatarzy,
Azerowie, Kazachowie, Jakuci, Czuwasze, Baszkirzy...
W dziejach ludzko�ci odegra�y te ludy rol� zasadnicz�, kt�rej praktycznie nie
spos�b opisa�, nie przyznaj�c im wyj�tkowego miejsca. Wszystkim wiadomo, �e
imperium osma�skie by�o w XVI wieku najwi�ksz� �wiatow� pot�g�. Jednocze�nie
jednak ma�o kto wie, �e ich hordy przew�drowa�y przez wszystkie euroazjatyckie
stepy
od Mand�urii po W�gry, �e tak samo zagra�a�y Europie, jak Dalekiemu Wschodowi,
�e dokona�y dziesi�tek grabie�czych napad�w na Indie, wzbudzaj�c wsz�dzie
paniczny
strach, �e by�y bezpo�rednimi sprawcami wielkich inwazji, zanim podporz�dkowa�y
sobie Ru� Kijowsk� i osadzi�y w�asne dynastie w Pekinie, Delhi, Kabulu, Isfahanie,
Bagdadzie, Kairze, Damaszku, Konstantynopolu, Tunisie i Algierze.
Kt� z nas nie zna sztuki stepowej? Ale kto wie, �e by�a dziedzictwem Turk�w,
kt�rzy upowszechnili j� a� nad brzegami syberyjskiego Jeniseju, a� na kra�cach
Chin? Komu si� nie marzy zwiedzanie grot w Lungmen? Ale kto wie, �e tamtejsze
skalne �wi�tynie zawdzi�czamy dynastii Wej, kt�ra by�a dynasti� tureck�? Kt�,
b�d�c
w Kairze, nie podziwia� meczetu Ibn Tuluna? Ale kto wie, �e Ibn Tulun by� Turkiem?
Jakiego turyst� w Indiach nie zachwyci� grobowiec Tad� Mahal w Agrze, lecz kto
wie.
�e to niezr�wnane dzie�o zbudowano dla ukochanej ksi�cia, w kt�rego �y�ach p�yn�a
krew turecka? W jakim domu nie znajdzie si� orientalnych dywan�w? Ale kto
pomy�li,
10
Wprowad
zenie
�e by�y one wy��cznym i najbardziej reprezentatywnym wytworem turecko-perskiego
geniuszu? I kt� nie widzia� ta�cz�cego Nurejewa?
D�ugo zastanawia�em si�, czy nada� swemu dzie�u tytu�: Historia Turk�w. Wyda-
wa�o mi si� to nieskromne, poniewa� rozleg�o�� tematu i z�o�ono�� tureckich dziej�w
wymaga�yby nie jednego, lecz wielu tom�w! �aden jednak inny tytu� nie okaza� si�
bardziej odpowiedni. Chocia� bowiem opis wydarze� zosta� tu ograniczony do samej
osnowy, skoro zmierzam bowiem do uwypuklenia ci�g�ej obecno�ci Turk�w i �ywot-
no�ci ich ducha, dzi�ki kt�remu tak cz�sto triumfowali, to przecie� mimo wszystko
chodzi tu o histori�.
S�owo �turecki" nie ma zbyt dobrej opinii we Francji pomimo oddzia�ywania
takich osobisto�ci, jak kr�l Franciszek I czy pisarz Pierre Loti, pomimo tysi�cy
turyst�w, kt�rzy, wyje�d�aj�c do Turcji z nieufno�ci�, wracali stamt�d zauroczeni.
Jest to jedna z najwi�kszych niedorzeczno�ci, a zarazem jedna z najwi�kszych
niespodzianek, jaka mo�e si� przydarzy� uczonemu. Ten nieprzychylny odbi�r
wyp�ywa
z wielu, w gruncie rzeczy niezbyt szlachetnych, przyczyn, lecz przede wszystkim, jak
s�dz�, z naszej niewiedzy. A kto w ko�cu ponosi za ni� odpowiedzialno��? Nas,
specjalist�w zajmuj�cych si� problematyk� tureck�, jest niewielu, a przy tym, trzeba
to stwierdzi� otwarcie, jeste�my zaj�ci g��wnie badaniami podstawowymi, takim lub
innym pasjonuj�cym nas tekstem czy wydarzeniem, znamienn� cech� cywilizacyjn�
czy
gramatyczn� ciekawostk� albo szczeg�lnym przedmiotem czy obiektem. Nie
troszczymy
si� wcale o to, by poinformowa� szersz� publiczno�� - kt�ra niew�tpliwie tego od
nas oczekuje - o celowo�ci naszych prac badawczych, o ich wynikach i og�lnym
kontek�cie, w jaki si� wpisuj�. Odk�d zacz��em pracowa� nad Turkami, a
wi�c
od bardzo dawna, spotykam si� z pytaniem: �dlaczego w�a�nie nad Turkami?".
Nale�y przez to rozumie�: dlaczego nie nad Wolofami, Dajakami, Alba�czykami czy
Baskami? Rzecz jasna, Baskowie i Wolofowie s� te� nie bez znaczenia i nale�a�oby
si� nimi bli�ej zainteresowa�; pole poszukiwa� badawczych b�dzie jednak w tym
przypadku niepor�wnywalnie w�sze od tego, jakie oferuj� nam Turcy. Przy nich
bowiem obcujemy stale z histori� powszechn�. Czy komukolwiek przysz�oby do
g�owy
pyta� egiptologa, hellenist� czy hebraist�, co ich sk�oni�o do wyboru tej, a nie innej
dyscypliny? Oczywi�cie nie, gdy� zbyt du�a jest nasza wiedza o roli staro�ytnego
Egiptu, kultury greckiej czy narodu �ydowskiego. Nie mamy jej tylko w odniesieniu
do Turk�w.
Jako historyk religii i historyk sztuki od trzydziestu lat zajmuj� si� badaniem tego,
co mo�na uzna� za trwa�e i ci�g�e w dokonaniach Turk�w pomimo zmiennych kolei
ich
dziej�w; usi�uj� dociec, jakie by�y �r�d�a ich wiary i praktyk kultowych, jak
przebiega�a
ich ewolucja duchowa, jaki m�g� by� ich ewentualny wp�yw na inne religie, zw�aszcza
na islam, i wreszcie, czy i w jakiej mierze mog�y przetrwa� do dzisiaj ich pradawne
wierzenia. W ca�kiem naturalny spos�b doprowadzi�o to do stopniowego, cho�
nier�wnomiernego zainteresowania si� r�nymi ludami tureckimi w r�nych okresach
ich egzystencji. Nie zawsze, oczywi�cie, udawa�o mi si� przeanalizowa� wszystkie
punkty faktografii historycznej, spo�ecznej, ekonomicznej czy nawet kulturalnej, a tym
bardziej zg��bi� jej tajniki. Z�y�em si� jednak bardzo ze �wiatem tureckim, studiuj�c
nieustannie jego religijne idee, poznaj�c de visu znakomit� wi�kszo�� jego
artystycznych
Wprowadzenie
11
dokona�, czytaj�c lub studiuj�c podstawowe dzie�a jego klasycznego i wsp�czesnego
pi�miennictwa, tak wschodniego, jak zachodniego, a przy okazji tak�e po�wi�con�
temu
�wiatu literatur� zagraniczn�: chi�sk�, arabsk� czy europejsk�, odwiedzaj�c liczne
kraje
niegdy� mu podporz�dkowane, od Maghrebu po Ganges, obcuj�c z nim nie tylko jako
historyk, lecz tak�e jako etnolog poprzez misje terenowe i kontakty z jego dzisiejszymi
przedstawicielami, przede wszystkim w Turcji, ale r�wnie� w Iranie, Afganistanie,
by�ym
Zwi�zku Radzieckim i na Ba�kanach. Je�li m�j opis dw�ch tysi�cy lat historii jest jej
skr�tem, bez w�tpienia nadmiernym i z pewno�ci� niekompletnym, a tym samym
nieraz niepewnym, aczkolwiek - mam nadziej� - wiernym, to dlatego �e moim celem
by�o ukazanie Turk�w jako organizm �ywotny, maj�cy swoiste cechy i rz�dz�cy si�
w�asnymi prawami, jako grup� ludzk� z�o�on� z element�w bardzo r�norodnych, ale
tworz�c� konkretny zbi�r, w matematycznym sensie tego s�owa, zbi�r w
najoczywistszy
spos�b realny, poniewa� mo�na go dok�adnie zdefiniowa� poj�ciem: turecki.
Chcia�bym zaprosi� czytelnika do tej nadzwyczajnej, jedynej w swoim rodzaju
historycznej przygody. Pe�nej t�tentu kopyt ko�skich, gwa�conych dziewcz�t,
palonych
miast i wie� wznoszonych z ludzkich czaszek. Pe�nej przemocy i krwi pijanej. Ale nie
zabraknie w niej te� pokoju i ciszy, porz�dku i budowy, umiaru i m�dro�ci, modlitwy,
tolerancji i braterstwa, s�odkich rado�ci i wyrafinowanego zbytku, mistycznych
uniesie�
i arcydzie� sztuki. Jak wszystko, co wyrasta ponad przeci�tno��, sk�ada si� ta historia
z kontrast�w i przesady. Koniec ko�c�w jest ona dzie�em ludzi z krwi i ko�ci, ludzi
godnych miana cz�owieka, zdolnych do najlepszego i najgorszego, ludzi, w kt�rych
�yje jeszcze barbarzy�ca z zamierzch�ej przesz�o�ci i ukszta�towany p�niej cz�owiek
cywilizowany.
Rozdzia� 1
Turecko��
Turcy?
Wiemy o nich wi�cej, ni� to sobie u�wiadamiamy, ale jest to jedynie
lu�ny zlepek wiadomo�ci i potrzeba sporego wysi�ku, aby nasze wyobra�enia,
efekt edukacji szkolnej i p�niejszych zainteresowa� kulturalnych, utworzy�y
w miar� sp�jny obraz rzeczywisto�ci. Ze szko�y wynosimy zwykle wspomnie-
nie o tym, �e wyprawy krzy�owe podj�to celem wyzwolenia Ziemi �wi�-
tej z tureckiej niewoli; �e w 1453 roku Turcy zdobyli Konstantynopol, roz-
strzygaj�c tym samym o losach �redniowiecza; �e Sulejman Wspania�y by�
sojusznikiem Franciszka I w walce z hegemoni� Karola V; �e przez ca�e
XIX stulecie przewija�a si� kwestia Orientu, wynikaj�ca ze s�abo�ci impe-
rium osma�skiego, nazywanego �chorym cz�owiekiem Europy"; �e by�a te�
rewolucja m�odoturk�w, cho� w�tpi�, czy to okre�lenie, bardzo swego czasu
modne i na wszelkie sposoby odmieniane, kojarzy si� z w�a�ciwym poj�ciem.
Dzi�ki Racine'owi znany nam jest Bajazet; komedia Mieszczanin szlachcicem
wprowadzi�a mod� na turecczyzn�, popularn� jeszcze w XVIII wieku; Anatole
France nie pozwala nam zapomnie� o Czerwonym Su�tanie, kt�ry pr�bowa�
o�ywi� gasn�c� przesz�o�� islamu, masakruj�c chrze�cijan. Nad gin�cym �wia-
tem mo�emy poduma�, �ledz�c losy bohater�w powie�ci Pierre'a Loti Aziyade
i Desenchantees (Zawiedzione). W naszej pami�ci przechowa�y si� jeszcze wier-
sze Wiktora Hugo, p��tna Ingresa i Delacrobc, melodie Mozarta z Uprowadze-
nia z seraju...
Wzgl�dna obfito�� akcesori�w sprawia, �e gdzie� z dalekiego t�a wy�ania si�
rozleg�y - jak przypuszczamy - horyzont, a w uszach zaczynaj� pobrzmiewa�
Turcy?
13
s�owa, kt�re budz� nasze libido: seraj, odaliska, lub s�owa, kt�re nas przera�aj�.
W naszej pod�wiadomo�ci dymi� jeszcze po�ary, wzniecone niegdy� przez
janczar�w:
Przyjacielu, odrzek�o Grecji smutne dzieci�,
Daruj mi proch i kule*.
Jednocze�nie w tureckiej �a�ni kobiety Ingresa tul� piersi do roz�o�ystych
bioder; m�czy�ni w turbanach pozdrawiaj� si� na bazarze �salam alejkum"; po
s�odkich wodach Bosforu prze�lizguj� si� �odzie. Obraz wype�nia si� stopniowo,
ale i umyka przed nami, rozmywa si� ni to w smudze nargilowego dymu, ni to
w oparach mg�y, lub mo�e w tumanach piasku i kurzu unosz�cych si� na szlaku
karawany, kt�ra kroczy wolno w takt muzyki Borodina...
I tak od poziomu s�abo rozpoznanych i w ko�cu nielicznych fakt�w
przechodzimy do poziomu nierealnych wizji, kt�re dzi�ki naszej fantazji mog�
sta� si� malownicze, pi�kne, dziwaczne, �artobliwe lub potworne.
Domy�lamy si�, �e rzeczywisto�� jest inna; przede wszystkim jednak jest
znacznie bogatsza, ni� mo�na by si� spodziewa�. Turcy to jakie� dwa tysi�clecia
historii, kt�ra rozgrywa�a si� na przestrzeni od Pacyfiku po Morze �r�dziemne,
od Pekinu po Algier, Wiede� i Troyes, i w kt�rej los Turk�w spl�t� si�
z losem wszystkich lub prawie wszystkich lud�w staro�ytnego �wiata; to okresy
niezwyk�ego nat�enia wydarze�, kt�re niekiedy dobrze znamy, nie wiedz�c
nawet, �e to Turcy byli ich sprawcami lub uczestnikami, albo te� przeciwnie,
wydarze�, kt�re pozostaj� ca�kowicie poza polem naszego widzenia: Attyla
i Hunowie; pa�stwo Tabgacz�w w p�nocnych Chinach; kr�lestwo Chazar�w
w po�udniowej Rosji; Samarra - stolica Abbasyd�w; zgodne wsp�istnienie
wielkich religii w ujgurskiej Azji �rodkowej; dynastia Seld�uk�w w Persji;
Czyngis Chan i hegemonia Mongo��w; Mamelucy w Egipcie; Kijowska Ru�
- wasal Z�otej Ordy; Tamerlan; renesans w Samarkandzie i Heracie za
Timuryd�w; imperium osma�skie, pierwsze mocarstwo �wiata w XVI wieku;
Babur Szah i muzu�ma�skie pa�stwo w Indiach; Atatiirk i narodowa rewolucja
w Turcji...
W roku 1903 sinolog Edouard Chavannes dziwi� si�, �e pomimo genialnych
przewidywa� osiemnastowiecznego orientalisty De Guignesa �historia rasy
tureckiej czeka wci�� na napisanie". By�by nadal zdziwiony, gdyby do�y�
naszych czas�w.
* Cytat z wiersza Wiktora Hugo Dziecko \\ pr/cktad/ie Zbigniewa Bie�kowskiego (przyp.
t�um.).
14
Turecko
��
Turkologia
Turkologia jest nauk� dosy� m�od�, jedn� z p�niej wyodr�bnionych w�r�d
dyscyplin orientalistyki. Jeszcze niedawno bliskowschodnia ga��� wchodzi�a
w zakres islamistyki, za� dalekowschodnia nale�a�a do sinologow, sprowoko-
wanych niejako do wyj�cia poza w�asn� specjalno��. Ca�o�ciowo rzecz ujmuj�c,
zdobycze turkologii s� do�� ograniczone, cho� w pewnych kwestiach - kapi-
talne: to swoiste prolegomena, kt�re raczej wskazuj� ni� penetruj� pole badaw-
cze. Przekazywane informacje s� wci�� fragmentaryczne, a g��bokie w nich
luki przypominaj� obszar teira incognita na zesz�owiecznej mapie; do tej pory
ani nie przet�umaczono, ani nie przebadano tysi�cy r�kopis�w i dokumen-
t�w archiwalnych. Ogarni�cie tego materia�u wymaga i wielkiej cierpliwo�ci,
i �mudnych przygotowa�, chodzi bowiem nie tylko o �r�d�a tureckie, pozosta-
wione przez pos�uguj�cych si� licznymi j�zykami Turk�w, ale r�wnie� arabskie,
sogdyjskie, chi�skie, perskie, ormia�skie, syryjskie, gruzi�skie, rosyjskie, mon-
golskie, greckie, �aci�skie i - w mniejszym zakresie - jeszcze inne, pochodz�ce
od tych, kt�rzy jako s�siedzi b�d� walczyli z Turkami, b�d� utrzymywali z nimi
kontakty dyplomatyczne, b�d� te� poprzestawali na pisaniu o nich. Dotychcza-
sowe wyniki mog� by� zakwestionowane przez nowe odkrycia. Ostatnie prace
wykopaliskowe prowadzone w miejscowo�ci Bugut w Mongolii unaoczni�y tak
wa�ne zjawiska kulturowe, �e historia Turk�w pomi�dzy VI a VIII wiekiem
musi ulec cz�ciowej rekonstrukcji.
Bywaj� trudno�ci szczeg�lne, kiedy nie spos�b oprze� si� na niesprawdzo-
nych ci�gle jeszcze �r�d�ach pisanych, a wynikaj� one z samej natury historii
tureckiej. W krajach o wysokiej kulturze, gdzie na og� nie brakuje infor-
macji, cz�� wydarze� rozgrywa�a si� poza zasi�giem wzroku, przygotowana
przez grupy ludzi b�d� niepi�miennych, b�d� niesk�onnych do ujawniania kulis
swych intryg. Nie znaj�c ich genezy, musimy czasem sami podj�� poszukiwania
przy bardzo skromnych �rodkach. W tych ma�o go�cinnych regionach �wiata,
dok�d prowadzi nas trop, przestrzenie s� niezmierzone, a ci, kt�rych �lad�w
szukamy, mieli zwyczaj przemieszcza� si� tam swobodnie. Wiadomo, oczywi-
�cie, �e nomadyzm nie jest bez�adnym b��dzeniem, jednak koczownicy, kt�rzy
w regularnych odst�pach czasu, nieraz przez kilka stuleci, przebywaj� w tych
samych stronach, gotowi s� cz�ciej ni� inni podejmowa� dalekosi�ne, mi�dzy-
kontynentalne wycieczki. Nie maj� w tym umiaru. Gdyby do tego zachowali
w�asn� struktur� i nazw�, mo�na by wzgl�dnie �atwo prze�ledzi� ich trasy.
C�, kiedy s� mistrzami w zacieraniu za sob� �lad�w. Rozproszone plemiona
��cz� si� w federacje. Jedno z nich staje na czele, narzucaj�c pozosta�ym sw�
nazw�. Tak utworzona formacja rozwi�zuje si� nast�pnie r�wnie nieoczeki-
wanie, jak powsta�a. W panuj�cym og�lnie chaosie ka�de plemi� odzyskuje
poprzedni� niezale�no��. Nie na d�ugo jednak, gdy� nieuchronnie dochodzi
Turkologia 15
do ponownego po��czenia, tym razem pod innym przyw�dztwem, wi�c i pod
inn� nazw�, cz�ciowo z udzia�em dawnych partner�w, cho� nie wszystkich,
cz�ciowo z nowymi. Niekiedy, i to troch� komplikuje spraw�, ta sama jed-
nostka mo�e by� r�nie okre�lana. Dla jednych b�dzie to grupa Kuman�w, dla
drugich - Po�owc�w lub Kipczak�w. Ona sama bez opor�w si�ga po nazw� ju�
s�ynn� w przesz�o�ci, aby okry� si� chwa�� tych, kt�rzy j� zdobyli, czy raczej,
aby przej�� po nich dziedzictwo. Znani nam z zachodniej historii Awarowie
nie s� Awarami prawdziwymi, lecz samozwa�cami, kt�rzy przyw�aszczyli sobie
imi� ludu znanego z historii Chin jako �ou�anie. Za�o�one w XVI wieku przez
Babur Szaha pa�stwo Wielkich Mogo��w ma pochodzenie tureckie, ale ch�t-
nie odwo�uje si� do mongolskiego imperium Czyngis Chana. W wypadkach
wyj�tkowych nazwa plemienia czy ludu mo�e zyska� nieograniczony zakres
poj�ciowy: mianem �Tatar�w" na przyk�ad, pierwotnie jednego z plemion pro-
tomongolskich, od XVIII wieku zacz�to okre�la� ma�o wyrazist� mas� ludzk�,
kt�ra w ostateczno�ci mog�a obj�� wszystkich �barbarzy�c�w" azjatyckich, ��cz-
nie z Mand�urami; podobnie rzecz si� ma z poj�ciem �Turcy", kt�re pocz�t-
kowo odnosi�o si� jedynie do ludu kowali �yj�cego w g�rach A�taju.
Wsp�lne wyznaczniki
Mo�e kogo� zdziwi wypowiadanie si� na temat wad i zalet etnicznych Tur-
k�w, wskazywanie rys�w dominuj�cych czy sta�ych sk�onno�ci ich charakteru
w sytuacji, gdy jednocze�nie podkre�la si� z uporem, �e chodzi o niezwykle
zr�nicowane grupy ludzi. C� bowiem mo�e ��czy� Jakuta - my�liwego z las�w
Syberii, Kazacha - stepowego hodowc� trzody, rolnika z Sinkiangu i stam-
bulskiego mieszczucha? Czy mo�na przyj��, �e istnieje pokrewie�stwo mi�dzy
wojownikiem Hun�w, przewodnikiem karawan z VIII-wiecznej Mongolii, �yj�-
cym w X wieku buddyjskim mnichem z oaz Turkiestanu, muzu�ma�skim misty-
kiem z XIII wieku, wodzem osma�skim, kt�ry w XVI stuleciu wojuje w Euro-
pie, XVIII-wiecznym korsarzem z berberyjskich wybrze�y, �yj�cym wsp�cze-
�nie szamanem z A�taju, komunistycznym poet� Nazimem Hikmetem i fil-
mowcem, kt�ry nakr�ci� Drog�*! Zw�aszcza, �e przez te dwa tysi�clecia na
rozleg�ych obszarach Eurazji warunki �ycia musia�y by� r�ne; radykalnie te�
zmienia� si� kontekst polityczny, ekonomiczny, kulturowy. Przetrwa�y jednak
tradycje. Ja sam, przebywaj�c w�r�d tureckich wie�niak�w w Afganistanie czy
w�r�d koczownik�w w Anatolii, natyka�em si� na troch� tylko zniekszta�cone,
cho� ju� niezrozumia�e rytua�y, o kt�rych m�wi� napisy z po�udniowej Syberii,
w 1982 r. wyr�niony Z�ot� Palm� w Cannes (przyp. wyii.
Mowa tu o tureckim re�yserze (Yilmaz Giintry). kt�rego film Droga (tureckie Yol) zosta�
32 r. wyr�niony Z�ota Palma w Cannes (przyo. wyii.).
16
Turecko
��
powsta�e w ostatnich wiekach I tysi�clecia n.e. Przetrwa�y te same zachowania,
kt�rych pewne szczeg�lne cechy odnajduje si� w spo�eczno�ci ujgurskiej z p�-
nego �redniowiecza, w nadkaspijskim kr�lestwie Chazar�w, chanacie Z�otej
Ordy i w imperium osma�skim, a mianowicie: odporno�� fizyczna i moralna;
du�e poczucie godno�ci; poszanowanie danego s�owa; nieprzejednany stosu-
nek do zdrajc�w; brak jakiegokolwiek rasizmu; silny duch wojskowy i odpo-
wiadaj�ce mu cnoty �o�nierskie - gotowo�� do ataku, solidarno�� w boju, �lepe
pos�usze�stwo wobec dow�dcy, pogarda dla �ycia w�asnego i innych; bieg�o��
w sprawach administracji, ksi�gowo�ci, archiwali�w; du�a ch�onno�� klas spo-
�ecznych przy jednoczesnej silnej ich strukturyzacji; upodobanie do mecenatu;
l�k przed kap�anami, troska o organizacj� Ko�cio��w, nieustaj�ca ciekawo��
religijna. Nie bez wahania o�mielam si� zauwa�y�, �e je�li mentalno�� jest
odbiciem j�zyka (lub mo�e odwrotnie?), to w tym wypadku cechy te wyp�ywaj�
wy��cznie z charakteru tureckiego.
Niemniej, podejmuj�c pr�b� opisu faktu turecko�ci, musimy odwo�a� si�
w�a�nie do j�zyka. Zgodnie z przyj�t� praktyk� u�y�em s�owa �fakt", cho�
nale�a�oby m�wi� raczej o rzeczywisto�ci, mimo �e jest trudniejsza, bardziej
nieuchwytna i zmienna, podczas gdy fakt mo�e by� �atwo wyodr�bniony,
utrwalony, naukowo okre�lony.
Jedyn� mo�liw� do przyj�cia definicj� jest definicja lingwistyczna. Turkiem
jest ten, kto m�wi po turecku. Ka�de inne sformu�owanie b�dzie nieadekwatne.
Je�eli w s�owniku zapiszemy, �e Turkami, w w�skim uj�ciu, s� obywatele Repu-
bliki Tureckiej, wtedy z jednej strony wy��czymy wszystkie inne grupy, kt�re
m�wi�y lub m�wi� w j�zyku tureckim i kt�re s� Turkami w szerokim sensie,
z drugiej za� uznamy za Turk�w - tak jak rz�d, kt�remu podlegaj� - mniejszo�ci
narodowe w Turcji, na przyk�ad Kurd�w, kt�rzy s� ludem ira�skim i za Turk�w
si� nie uwa�aj�. Z oczywistych wzgl�d�w politycznych dochodzi tu do j�zyko-
wego nadu�ycia. Igraniem ze s�owami w odwrotnym kierunku jest odmawianie
kwalifikacji �Turcy" obywatelom by�ego ZSRR, kt�rzy pos�uguj� si� j�zykiem
tureckim, i postrzeganie ich jako tureckoj�zycznych Azer�w, Uzbek�w, Kaza-
ch�w i tak dalej. Takie podej�cie do nazewnictwa, wygodne dla unikni�cia
niejasno�ci w wyk�adzie, stosuje si� - z powodu tych samych racji politycznych
- wobec �redniowiecznych Gaznewid�w, Seld�uk�w czy Ujgur�w, kt�rych nikt
nie waha si� nazywa� Turkami. Je�li poj�cie rzeczywisto�ci tureckiej wi�za-
�oby si� z w��czeniem do niej tylko tych lud�w, kt�re same okre�la�y si� jako
tureckie, zaw�ziliby�my mocno pole obserwacji, pozostawiaj�c na marginesie te
grupy, kt�re cz�sto by�y uosobieniem turecko�ci. Niebawem przekonamy si�,
jak bardzo na przestrzeni dziej�w bywa� ograniczony zasi�g s�owa �Turcja".
Tymczasem jednak musimy unaoczni� inny fakt, pozornie b�d�cy zaprzecze-
niem tego, o czym m�wili�my. Chodzi o wielkie, autentycznie tureckie forma-
cje, kt�rych j�zykiem oficjalnym by� perski i inne j�zyki ira�skie. Jest oczy-
Wsp�lne wyznaczniki 17
wiste, �e znajdowa�y si� one w trakcie �odturczania", nie przesz�y jednak do
ko�ca tego procesu, kt�ry dotkn�� tylko warstw� rz�dz�c�, dzi�ki czemu pozo-
sta�y w kr�gu tureckim. Zrodzone z lud�w tureckoj�zycznych, da�y narodziny
kolejnym pokoleniom tureckoj�zycznym. Przeciwny proces obj�� hordy Tur-
k�w bu�garskich: uleg�szy ostatecznie slawizacji, zostali oni straceni dla �wiata
tureckiego i przestali interesowa� jego badaczy.
Pomimo z�udnych pozor�w jedynym kryterium pozostaje nadal j�zyk.
W �adnym wypadku nie etniczno��! �lady najstarszej narodowo�ci tureckiej
usi�owali zlokalizowa� archeolodzy, wskazuj�c tereny, gdzie w grobach znaj-
dowano czaszki osobnik�w wy��cznie kr�tkog�owych, to znaczy reprezentuj�-
cych cechy mongoloidalne lub - u�ywaj�c terminologii z lat wcze�niejszych -
odnosz�ce si� do rasy ��tej. Mieli prawdopodobnie racj�, cho� ich post�po-
wanie mog�o by� nierozwa�ne; pierwotna ga��� Turk�w posiada rzeczywi�cie
okre�lone cechy rasowe. Kwalifikacja antropologiczna szybko jednak staje si�
bezprzedmiotowa. W okresie przedchrze�cija�skim jako lud turecki wymienia
si� Kirgiz�w, ludzi o jasnych w�osach i niebieskich oczach, wysokiego wzro-
stu, kt�rzy musieli by� paleoazjatami lub sturczonymi Indoeuropejczykami. Od
tamtej pory pr�by wyodr�bnienia jakiej� cechy fizycznej jako typowej stan�
si� coraz bardziej niemo�liwe, poniewa� Turcy maj� sk�onno�ci egzogamiczne
i dobieraj� sobie �ony spo�r�d nie-Turczynek, poniewa� mieszaj� si� z wszyst-
kimi napotykanymi na swej drodze nacjami i poniewa� ich j�zyk odznacza si�
tak� si�� przyci�gania, �e przyswoi�y go liczne inne ludy. Wiemy dobrze, cho�
nie spodoba si� to rasistom, �e nie ma ras czystych. Ale musimy p�j�� jesz-
cze dalej i stwierdzi�, �e Turcy nie stanowi� te� �adnej rasy mieszanej: oni
nie maj� �adnego rasowego charakteru; rasa turecka jako taka nie istnieje.
W �y�ach Turk�w mieszkaj�cych w r�nych cz�ciach �wiata z wyj�tkiem mo�e
odosobnionych masyw�w g�rskich w Azji �rodkowej, p�ynie o wiele wi�cej
krwi cudzoziemskiej - mongolskiej, chi�skiej, ira�skiej, greckiej, kaukaskiej,
rosyjskiej, murzy�skiej - ni� starej krwi tureckiej, tej, kt�ra sprawia, �e oczy s�
sko�ne, a policzki wystaj�ce.
Przez d�ugie lata, przynajmniej we Francji, mylono Turka z muzu�mani-
nem, tak jak dzi� nie rozr�nia si� Araba i muzu�manina. Nie by�o to bezpod-
stawne, gdy� od czasu wypraw krzy�owych do pocz�tku XX wieku Turcy obja-
wili si� nam jako zagorzali zwolennicy Mahometa i Koranu. Ich muzu�ma�skie
powo�anie jest jednak zjawiskiem stosunkowo niedawnym i w �adnym wypadku
nie wy��cznym. Wprawdzie bardzo wcze�nie, bo nie p�niej ni� w VIII wieku,
zetkn�li si� z islamem i znale�li w orbicie jego wp�yw�w, jednak dopiero potem
- stopniowo - pocz�wszy od XI stulecia, zacz�� ich wci�ga� g��biej. Konwersja
sporych grup plemiennych z Azji �rodkowej dokona�a si� ostatecznie dopiero
w XVII wieku, a do dzi� �yj� ludy, aczkolwiek nieliczne, kt�re nigdy nie mia�y
kontaktu z religi� muzu�ma�sk�. Co wi�cej, nie znikn�y specyficznie tureckie
18
Turecko
��
(lub �ci�lej m�wi�c - turkomongolskie) struktury religijne, kt�re rozwija�y si�
wraz z pierwszymi cywilizacjami, potem zdo�a�y oprze� si� islamowi, a nawet
same na niego oddzia�ywa�y, teraz za�, w zmodyfikowanej ju� formie, s� pie-
czo�owicie kultywowane. Poza tym w r�nych momentach swych dziej�w Turcy
stykali si� ze wszystkimi wielkimi religiami �wiata i nierzadko znakomicie je
wzbogacali.
Turcja i 1\ircy
S�owo �Turek", kt�re nie ma, jak wida�, ani etnicznej, ani religijnej war-
to�ci, nie budzi te� skojarze� z poj�ciem pa�stwa czy narodu. W �adnym
okresie swej historii Turcy nie byli zjednoczeni w jednym miejscu, w obr�bie
wyznaczonych granic, pod wsp�lnym zwierzchnictwem. Najwi�ksze ich impe-
ria wi�za�y si� z jedn� tylko frakcj� i opiera�y na ludno�ci nietureckiej, bez
por�wnania liczebniejszej w swej masie ni� Turcy. Mo�na nawet zaryzykowa�
pogl�d, �e do naszych czas�w nie by�o pa�stwa prawdziwie tureckiego, to zna-
czy takiego, kt�re by�oby utworzone przez wi�kszo�� tureck�, zarz�dzane przez
Turk�w i uznawa�oby si� za tureckie. Przed powstaniem Republiki Tureckiej
jedynym wyj�tkiem w tej mierze mog�oby by� drugie imperium (okre�lane przez
nas paradoksalnie terminologi� chi�sk� jako T'u-kiie), stanowi�ce przyk�ad
wybuja�ego nacjonalizmu. W tamtej odleg�ej epoce poj�cie imperium czy ple-
mienia by�o bardziej oczywiste ni� poj�cie pa�stwa czy narodu, zapami�tajmy
jednak ten przyk�ad z uwagi na jego donios�o��, b�d�c� by� mo�e skutkiem
wyj�tkowo�ci.
Nazwa �Turcja" b�dzie mia�a p�niej r�ne znaczenia, z kt�rych cz�� do
dzisiaj troch� nas dziwi. Marco Polo nazwie Turkomani� (krajem Turkoma-
n�w lub Turkmen�w, czyli koczuj�cych Turk�w) Azj� Mniejsz� (Anatoli�),
a Wielk� Turki� - Turkiestan chi�ski od Lob-nor do Kaszgaru. Jego arab-
ski kolega, Ibn Battuta, napisze At-Turkijat, Turcja, maj�c na my�li Anatoli�,
ale wyja�ni, �e to �kraj Rum" (zamieszkiwany przez Grek�w, spadkobierc�w
Rzymian, czyli Rumijczyk�w) pod rz�dami muzu�ma�skich Turkmen�w. Inni
geografowie i historycy arabscy wyra�eniem Dawlat at-Turkijat, Pa�stwo Turcji,
i Dawlat al-Atrak, Pa�stwo Turk�w, okre�la� b�d� a� do 1517 roku mamelucki
Egipt i Syri�, gdzie elementy tureckie by�y do�� ograniczone. Natomiast impe-
rium osma�skie, kt�re jest przecie� kolebk� nowo�ytnej Turcji (a r�wnocze-
�nie, cho� to ju� inne zagadnienie, wielu wywodz�cych si� z niego narod�w),
otrzyma nazw� od dynastii, kt�ra je uformowa�a: Osmanfy (Osmanogu��ary).
Pogarda dla s�owa �Turek" sprawi, �e popadnie ono stopniowo w dziwn� nie-
�ask� w Turcji, gdzie w XIX wieku stanie si� synonimem ch�opa i chama.
Powr�ci dopiero z mod� na nacjonalizm, sprowadzon� z Orientu przez dok-
tryner�w rewolucji francuskiej. Filozofia ta b�dzie dawno ju� upowszechniona
Turcja i Turcy 19
w�r�d chrze�cija�skich narodowo�ci imperium, kiedy poeta Mehmet Emin, ku
wielkiemu oburzeniu opinii publicznej, o�mieli si� powiedzie�: �Jam Turek,
wielka jest i wiara, i r�d m�j".
Pomimo niefortunnego obchodzenia si� ze s�owem �Turek", w�r�d lud�w
tureckich istnieje niepodwa�alne poczucie pokrewie�stwa, rozci�gane niekiedy,
zar�wno z uwagi na zasadnicze podobie�stwa, jak i wskutek okoliczno�ci
historycznych, na ludy mongolskie. To nie tylko sentymentalne, ale nadal
�ywe i dynamiczne poczucie wykorzystywane bywa czasem bezwzgl�dnie przez
ambitnych polityk�w. Przyk�ad�w na to ci�gle dostarcza epoka nowo�ytna:
we�my cho�by emigracj� element�w �tatarskich" z radzieckiej Azji �rodkowej
do Turcji w nast�pstwie rewolucji pa�dziernikowej i potem II wojny �wiatowej,
czy ca�kiem niedawne (i z powodu wojennych okoliczno�ci raczej niemo�liwe
do spe�nienia) pro�by Kirgiz�w z afga�skiego Pamiru o udzielenie tureckiego
azylu. Przesz�o�� dostarczy�a dowod�w jeszcze bardziej wymownych.
Charakterystyczne, �e przyw�dcy Turk�w po osi�gni�ciu pewnego poziomu
w�adzy za swoje podstawowe zadanie uwa�aj� pokonanie w pierwszej kolej-
no�ci wszystkich s�siad�w tureckich i ewentualnie mongolskich. Najdobitniej-
sze �wiadectwo takiej postawy da� Tamerlan, kt�rego prawie ca�a dzia�alno��
wymierzona by�a przeciwko najwi�kszym �wczesnym pa�stwom tureckim: Cho-
rezmowi, Z�otej Ordzie, Mamelukom, Chald�im i Osmanom. Podobnych dzia-
�a� jest wi�cej, a przy�wieca im nast�puj�ca idea: tak jak w niebie jest tylko
jeden B�g, tak na ziemi mo�e by� tylko jeden w�adca. W praktyce sprawdza si�
ona jednak w pe�ni tylko w odniesieniu do tych, kt�rzy r�wnie� w ni� wierz�.
Podczas star� zbrojnych nie nale�a�o do rzadko�ci, �e oddzia�y tureckie odda-
wa�y si� w r�ce wrog�w, je�li byli oni tak�e Turkami, porzucaj�c swego prawo-
witego dow�dc�, podczas gdy trwa�y przy nim wierne jednostki cudzoziemskich
najemnik�w w imi� legalno�ci, kt�r� uznawali za warto�� nadrz�dn�. Do tego
w�a�nie dosz�o w bitwie pod Ankar� w 1402 roku: na stron� Turk�w Tamer-
lana przeszli osma�scy Turcy Bajezida, a oddane mu serbskie si�y pomocnicze
zosta�y rozgromione. Zrozumia�e, �e najemnicy tureccy w wojskach muzu�ma�-
skich nie do�� skutecznie strzegli granic pa�stwowych i szybko ulegali Seld�u-
kom podczas ich wielkich najazd�w.
Upodobanie do jedno�ci wyst�puje u Turk�w przemiennie z upodobaniem
do pluralizmu: wprawdzie Najwy�szy B�g jest tylko jeden, ale za to - istnieje
mn�stwo b�stw ni�szego rz�du, kt�re s� r�wnie atrakcyjne. Historia plemion
tureckich oscyluje nieustannie pomi�dzy monarchicznym centralizmem a ple-
miennym rozproszeniem. Naturalnie, lepiej znamy to pierwsze ni� drugie, jako
�e imperium uwidocznia�o si� bardziej wtedy, kiedy pojedyncze plemiona roz-
prasza�y si� w cieniu. Nale�y si� jednak wystrzega� ocen poprzez pryzmat pa�-
stwowo�ci, kt�ra stanowi jedno skrzyd�o dyptyku, w dodatku to mniej ory-
ginalne. Kultura imperialna wydaje si� by� w sta�ej opozycji wobec kultury
20
Turecko
��
ludowej, liczniejsze s� te� w niej elementy obce, prowadz�ce do synkretyzmu.
Za�o�enie to jest szczeg�lnie prawdziwe w�wczas, gdy wzgl�dna jedno�� ple-
mion pozwala na podb�j kraj�w o wysokim poziomie cywilizacji. W przypad-
kach skrajnych, kiedy zdobywcy stanowi� znikom� mniejszo��, nast�puje ich
wynarodowienie i w ko�cu roztopienie w�r�d ludno�ci podbitej. Nawet jed-
nak w�wczas, gdy s� wystarczaj�co liczni, by przetrwa�, trac� cz�ciowo lub
ca�kowicie sw�j charakter. Turkolog powinien wi�c umie� trafnie oddzieli�
to, co jest ich w�asnym udzia�em, od tego, co zosta�o nabyte od lud�w im
podporz�dkowanych, w imieniu kt�rych si� wypowiadaj�. Jest to tym bardziej
konieczne, �e Turcy maj� zmys� imperialny i bez przerwy przychodzi im rz�-
dzi� czy to samym, czy to pospo�u z Mongo�ami, kt�rych hegemoni� w�w-
czas uznawali - nad takimi pot�gami, jak Chiny, Indie, Persja i Egipt, a tak�e
nad paroma mniejszymi pa�stwami. Los, kt�ry popycha ich do zak�adania lub
wsp�zak�adania wielkich pa�stw i do zasiadania na tronach �wiata, przeszka-
dza im jednak w ukszta�towaniu i rozwoju panturkizmu, jednego z wielu nowo-
czesnych wynalazk�w, pozbawionego ca�kowicie realizmu, przynajmniej dzisiaj,
bo trudno przewidzie�, co stanie si� jutro. Ruch ten narodzi� si� w okresie
dekadencji pa�stwa osma�skiego i w ogarni�tej rewolucj� Rosji jako prze-
sadna konsekwencja nacjonalizmu europejskiego, jako swoista rekompensata
za poniesione straty i w opozycji do panislamizmu, kt�ry przyni�s� rozczaro-
wanie i nie odpowiada� ju� wi�cej libera�om, przepojonym idea�ami rewolucji
1789 roku i uwa�aj�cym si� za ludzi nowoczesnych. Jego wyrazicielem by� nie
kto inny, jak Enwer Pasza, jeden z przyw�dc�w imperium podczas I wojny
�wiatowej, kt�remu s�dzono by�o zgin�� w niejasnych okoliczno�ciach w roku
1922, kiedy pod��a� za swym marzeniem po bezkresnych przestrzeniach Azji
�rodkowej, prze�ywaj�cej wtedy bolszewickie trz�sienie ziemi. Wzgl�dnie cie-
p�e przyj�cie, z jakim spotka� si� w Rosji, by�o nie na r�k� panislamistom.
Celem Enwera Paszy nie by�o zreszt� po��czenie wszystkich tureckoj�zycznych
narodowo�ci, lecz utworzenie republiki otwartej dla tych, kt�re �y�y na tery-
toriach maj�cych ju� wkr�tce przekszta�ci� si� w ZSRR. Rozw�j panturkizmu
zosta� szybko zahamowany na skutek zdecydowanej postawy w�adz, kt�re nie
chcia�y dopu�ci� do powstania wsp�lnego bloku turecko-muzu�ma�skiego, i za
po�rednictwem instytucji wielu sfederowanych republik.
J�zyki tureckie
Jak wida�, nawet ideologia nie jest w stanie wyrazi� tureckiej rzeczywisto-
�ci. Wracamy wi�c do j�zyka: jedynego, kt�ry to potrafi.
Powiedzmy raczej: do j�zyk�w. W rzeczywisto�ci bowiem mamy do czynie-
nia nie z jednym zasobem j�zykowym, utrwalonym w pierwszych wiekach ery
J�zyki tureckie
chrze�cija�skiej i nadal u�ywanym w naszych czasach od p�nocno-wschodniej
Syberii po Cypr i Ba�kany, ale z wieloma j�zykami czy te� dialektami turec-
kimi, wyros�ymi ze wsp�lnego pnia w taki sam lub podobny spos�b, jak j�zyki
roma�skie. Cz�� z nich jest bardzo sobie bliska i pozwala ich u�ytkownikom
porozumie� si� przy pewnym wysi�ku. Inne wykazuj� spore rozbie�no�ci, kt�re
prawie uniemo�liwiaj� nawi�zanie dialogu.
Wszystkie nale�� do grupy j�zyk�w aglutynacyjnych, niegdy� zwanej ural-
sko-a�tajsk�, obecnie dzielonej ch�tniej na uralsk� lub ugrofi�sk� (fi�ski, esto�-
ski, lapo�ski, w�gierski) i a�tajsk� (turecki, mongolski, tunguski), przy czym
ta ostatnia, sama w sobie kontrowersyjna, stanowi raczej robocz� propozycj�
na u�ytek specjalist�w. Pomijaj�c zapo�yczenia leksykalne, j�zyki te nie maj�
punkt�w stycznych z j�zykami indoeuropejskimi (w tym z perskim) i semickimi
(zw�aszcza arabskim), cho� tak cz�sto s� ze sob� mylone.
Dawno ju� wyodr�bnione zosta�y dwie podstawowe grupy j�zyk�w a�taj-
skich. Grupa pierwsza, tak zwanych j�zyk�w �na R", jest bardziej ograniczona,
poniewa� dotyczy tylko starobu�garskiego i nowo�ytnego czuwaskiego. W gru-
pie drugiej, obejmuj�cej wszystkie pozosta�e, zwane j�zykami �na Z", s� jesz-
cze dwie podgrupy j�zykowe: �na D" i �na Y". Do pierwszej wchodz� j�zyki
zachodnie, do drugiej inne j�zyki rozpowszechnione na wschodzie: na Syberii,
w Mongolii i w Turkiestanie.
Struktura j�zyka aglutynacyjnego polega na dodawaniu do rdzenia sufik-
s�w, kt�re nie powoduj� w nim zmian, ani same si� nie zmieniaj�, chyba
�e, je�li chodzi o samog�oski, wskutek dzia�ania prawa harmonii wokalicznej.
Louis Bazin w swojej Gramatyce tureckiej przytoczy� skrajny i do�� zabawny
przyk�ad. Zdanie: �Czy jeste�cie tymi, kt�rych nie mogli�my sturczy�?" t�u-
maczy si� w j�zyku tureckim z Turcji jednym s�owem, kt�rego poszcze-
g�lne sufiksy oddzielam tutaj kresk� (w normalnej formie nie wyst�puj�c�):
turk-le-sz-tir-e-me-dik-ler-im-iz-den-mi-sin-iz? �Oto, jakim wspania�ym j�zykiem
jest turecki" - napisa� Moliere w sztuce Mieszczanin szlachcicem, trafnie doda-
j�c: �Wyra�a tak wiele w tak niewielu s�owach".
Mechanizm tej konstrukcji pozwol� zrozumie� prostsze przyk�ady wzi�te
r�wnie� z tureckiego. Dom to ev, domy - evler, moje domy - evlerim, w moich
domach - evlerimde, i tak dalej. W morfologii, kt�rej wy��cznym czynnikiem
jest sufiksacja, przywi�zuje si� niewielkie znaczenie do zgodno�ci liczby, nie
ma te� poj�cia rodzaju. W przypadku zwierz�t nie rozr�nia si� p�ci: ars�an
jest i lwem, i lwic�. Sk�adnia wymaga, aby zdanie nadrz�dne nast�powa�o po
zdaniu podrz�dnym; wynikaj�ca st�d niezwykle rygorystyczna konstrukcja zda-
niowa przetrwa�a praktycznie niezmieniona a� do II wojny �wiatowej, kiedy
m�odzi literaci zacz�li poszukiwa� nowych �rodk�w wyrazu. Ka�de s�owo okre-
�lane stoi przed s�owem okre�laj�cym; ten sam porz�dek odnosi si� r�wnie�
do powi�zanych ze sob� grup wyrazowych. Upraszczaj�c mo�na powiedzie�,
22
Turecko
��
�e czytelnik europejski powinien rozpoczyna� lektur� zdania tureckiego od
ko�ca i stopniowo przechodzi� do pocz�tku. Je�li chodzi o gramatyk�, to pra-
wie nie ma w niej wyj�tk�w, a odmiana rzeczownik�w i czasownik�w podlega
tej samej regule.
Ta struktura lingwistyczna pozwala zdefiniowa� niekt�re sta�e cechy turec-
kiego charakteru, jego model intelektualny, kt�ry od szczeg�u zmierza do
uog�lnienia, jego logik�, wyczucie syntezy, dok�adno�ci i porz�dku, upodobanie
do precyzyjnych i sta�ych regu�, do harmonii i r�wnowagi. Konserwatyzm j�zyka
odpowiada konserwatyzmowi tego, kto si� tym j�zykiem pos�uguje.
Nie ma jednak takiego konserwatysty, kt�ry na d�u�sz� met� nie zaakcepto-
wa�by pewnych zmian! Bardzo stabilny, j�zyk turecki jest te� mocno zu�yty; ju�
w najstarszych zachowanych o nim �wiadectwach z pocz�tku VIII wieku daje
si� zauwa�y�, jak bardzo by� wys�u�ony, przynajmniej jako no�nik przekazu
oralnego. Od tamtej pory jego ewolucja przebiega�a troch� wolniej. Absolut-
nie nic nie �wiadczy o tym, by podzia� na dwa wielkie odga��zienia j�zykowe
dokona� si� przed nastaniem ery chrze�cija�skiej. G��wna zmiana, jakiej potem
do�wiadczy� turecki, wynika ze snobizmu rz�dz�cych warstw osma�skich. Zalew
s��w i konstrukcji arabsko-perskich przyczyni� si� do ukszta�towania frazy bar-
dziej wyszukanej, lecz pedantycznej, niejasnej i sztucznej, odbiegaj�cej daleko
od j�zyka ludowego, znacznie bardziej tradycyjnego, kt�ry pojawi� si� ponownie
po upadku imperium osma�skiego, by sta� si� podstaw� nowo�ytnego j�zyka
Turcji, takiego, jakim m�wi si� i pisze dzisiaj. Naukowcy z m�odych republik
tureckich skrz�tnie odnotowuj� r�nice dialektalne, b�d�ce cz�sto skutkiem
b��dnej wymowy, i wyra�enia lokalne, kt�re s� odbiciem odmiennej rzeczy-
wisto�ci ekonomiczno-politycznej �wiata socjalistycznego i kapitalistycznego,
obserwuj�c r�wnocze�nie masowy nap�yw s�ownictwa francusko-angielskiego
z jednej strony i rosyjskiego z drugiej. Rodz� si� prawdopodobnie nowe j�zyki
literackie, kt�re w nied�ugim czasie pog��bi� rozd�wi�k pomi�dzy r�nymi
ga��ziami tureckiego drzewa.
Do zapisu j�zyk�w tureckich s�u�y�o na przestrzeni dziej�w wiele alfabe-
t�w. Najstarszy z nich, alfabet b��dnie nazywany runicznym, by� dobrze przysto-
sowany do fonologii tureckiej. Mimo epigraficznego przeznaczenia, wykorzy-
stywano go szerzej w r�kopisach; pierwsze znane nam teksty wyryto na stelach
tym w�a�nie alfabetem. Zachowa� si� d�u�ej, ni� przypuszczano, bo co naj-
mniej do XI stulecia; pos�ugiwano si� nim jeszcze, mo�e zreszt� od niedawna,
kiedy na scenie pojawi� si� tak zwany alfabet ujgurski. Lepiej przystosowany
do pisma r�cznego, by� zmodyfikowanym alfabetem sogdyjskim, nie tak �atwym
i satysfakcjonuj�cym jak poprzedni, ale w�a�nie jemu dane by�o upowszechni�
si� w IX wieku i funkcjonowa� jako narodowe niemal narz�dzie r�nych lud�w
tureckich do czasu, gdy wraz z inwazj� islamu narzucono im pismo arabskie. To
J�zyki tureckie 23
ostatnie osi�gn�o jeszcze wi�kszy sukces, aczkolwiek s�abo odpowiada fone-
tyce tureckiej: ma zaledwie trzy samog�oski, podczas gdy turecki liczy ich nie
mniej ni� osiem; odtwarza d�wi�ki semickie, kt�re nie wyst�puj� w tureckim,
ale nie ma liter na odtworzenie d�wi�k�w tureckich. Pismo arabskie sta�o si�
jednak si�� sprawcz� niezmiernie obfitej literatury.
Po I wojnie �wiatowej Turcy z Turcji zamienili je na alfabet �aci�ski, lekko
zmodyfikowany, tak by wszystkie d�wi�ki mia�y w nim swe odpowiedniki i aby
wymowa wynika�a automatycznie z pisemnego zapisu; Turcy, kt�rzy znale�li si�
w �wiecie radzieckim, przyj�li s�owia�sk� cyrylic�.
Kr�lewskie powo�anie
We wcze�niejszym fragmencie przedstawi�em ju� sw�j pogl�d na temat
sta�ych wyznacznik�w cywilizacji tureckiej. Musimy teraz do nich powr�ci�,
poniewa� pos�u�� nam one za przewodnika w ca�ej naszej pracy: nie po to,
oczywi�cie, by do za�o�onej z g�ry idei odpowiednio dostosowa� materia�y
dokumentalne - nie omieszkamy tu wskaza� tych, kt�re prowadz� na manowce
- ale po to, by ten zarys rzeczywisto�ci tureckiej, tropionej na przestrzeni dw�ch
tysi�cy lat mocno niesp�jnej historii, ograniczy� do spraw najistotniejszych
i mo�liwie wszechstronnie je na�wietli�. Nasz� nici� Ariadny, pomijaj�c
specjalistyczny �argon, nie mo�e by� j�zyk: mamy j� odnale�� w tym, co j�zyk
wyra�a, a wi�c w mentalno�ci tych, kt�rzy si� nim pos�uguj�.
Jako pierwsze narzuca si� stwierdzenie, �e bez wojny nie by�oby turecko�ci.
Nie chc� przez to powiedzie�, �e wojna nie dotkn�a innych lud�w. Jednak te
inne mog�y albo pozosta� sob� pomimo wojny, albo ich los nie zale�a� tylko
od niej, nawet je�li wykorzystywali j� do swych cel�w, czerpali z niej zyski czy
okrywali si� chwa��. Trudno natomiast wyobrazi� sobie, jaki by�by los Turk�w
w �wiecie powszechnego pokoju.
Nie dlatego bynajmniej, �e ich przymioty, jak ju� wspomnia�em, s� czy-
sto �o�nierskiej natury. Je�li nie wynika�y z wojennego rzemios�a, nie mog�y
wystarcza� same w sobie. Pierwotna ojczyzna Turk�w nie by�a zdolna wyda�
wielkiej cywilizacji, ona ledwie mog�a ich wy�ywi�, pod warunkiem �e byli nie-
zbyt liczni, �e potrafili wydziera� �ywno�� drapie�nikom i do upad�ego broni�
swej zdobyczy. Ka�dy wy� demograficzny zmusza� ich do wzajemnego wybija-
nia si� lub emigracji. Podzieleni na plemiona, nie prze�yliby bez uprawiania
wojaczki. Zgrupowani w federacje, tak trafnie przez Ren� Grousseta nazwane
�stepowymi imperiami", mogli je utworzy� tylko narzucaj�c wol� silniejszego
s�abszemu. Dysponowali wtedy tak� si�� uderzeniow�, �e musieli nieuchronnie
si� ni� pos�u�y�. Wykorzystywali j� przeciwko pa�stwom, kt�rych mieszka�cy
prowadzili osiad�y tryb �ycia, z regu�y je pustosz�c, a czasem te� opanowuj�c
24
Turecko
��
jedno z nich lub kilka r�wnocze�nie. Kiedy pojawiali si� nagle po d�ugiej ciszy
panuj�cej na stepach, towarzyszy� im taki zgie�k i wrzawa, �e ich echo prze-
tacza�o si� kolejnymi falami do najdalszych zak�tk�w ziemi. Najazdy Attyli,
Czyngis Chana (kt�rym Turcy nie przewodzili, ale w kt�rych brali udzia�),
Tamerlana pozostawi�y po sobie najokropniejsze wspomnienia. Zdobywszy si��
trony na trzech kontynentach, w Pekinie, Delhi, Isfahanie, Damaszku, Bagda-
dzie, Kairze, Konstantynopolu i Algierze, zmuszeni te� byli u�y� si�y, aby nie
da� si� stamt�d usun��. Niekt�re ludy, na przyk�ad Rusini za czas�w Z�otej
Ordy, czu�y si� uciemi�one. Inne doznawa�y dzi�ki nim niebywa�ego rozwoju,
tak jak Chiny za panowania Tabgacz�w, Iran - Seld�uk�w, Egipt - Mamelu-
k�w, Indie - Wielkich Mogo��w. Je�li chodzi o imperium osma�skie, to sta�o
si� dzi�ki nim jedn� z najwi�kszych pot�g �wiata. Cz�sto m�wi si�, �e byli dla
islamu mieczem, zanim zostali jego tarcz�. Najemnicy tu, kondotierzy tam, bij�
si� wsz�dzie. Kto jest ich przeciwnikiem? Ca�y �wiat. Kolejno wszystkie narody,
od najbli�szych po najdalsze: Chi�czycy, niew�tpliwie te� Japo�czycy, a wraz
z nimi Korea�czycy, Tonki�czycy, Birma�czycy, Jawajczycy, Hindusi, Persowie,
Arabowie, Ormianie (nie mo�na tego zapomnie� do dzi�), przy okazji tak�e
Gruzini, narody kaukaskie wszelkiej ma�ci, Rosjanie, Polacy, Litwini, Grecy,
Serbowie, Rumuni, Bu�garzy, Alba�czycy, Francuzi, Niemcy, W�grzy, Hiszpa-
nie i Portugalczycy, W�osi, afryka�scy Murzyni i wiele innych pomniejszych.
Je�li chodzi o bezpo�rednich s�siad�w Turk�w, to zachowywali si� zawsze jak
ich dziedziczni wrogowie!
Zdarza�y si�, bez w�tpienia, wspania�e okresy dobroczynnego pax Turcica,
zawsze jednak usytuowane mi�dzy jedn� rzezi� a drug�. Ze wzgl�du na te
pierwsze nie spos�b zapomnie� o tych drugich. W pewnej jednak mierze s�
dla siebie wzajemnym wyt�umaczeniem. To nie o Turkach pisze Marco Polo,
lecz o Mongo�ach Czyngis Chana, kt�rzy przewy�szali ich bojow� zaciek�o�ci�
i ogromem zniszcze�, cho� od nich pochodzili. Po �mierci zdobywcy Wenecja-
nin zauwa�a: �Wielka szkoda, �e umar�, poniewa� by� cz�owiekiem ostro�nym
i m�drym". Potrafi� oceni� jego dzie�o mimo po�ar�w i mord�w i nie by�a to ani
troch� ocena niedorzeczna: Czyngischanowe imperium by�o jednym z budow-
niczych gmachu �wiata.
Turcy maj� kr�lewskie powo�anie. S� par excellence panami ziemi. Ich
imperia, z kt�rych �adne w ci�gu tych dw�ch tysi�cy lat nie przypomina dru-
giego, opiera�y si� jednak na wsp�lnych zasadach. By�y to mozaiki lud�w, kt�re
zmuszano do zgodnego wsp�ycia, pozostawiaj�c im, przy silnie scentralizo-
wanej i despotycznej w�adzy, ich to�samo��, kultur�, j�zyk, religi�, cz�sto przy-
w�dc�w. Wyniesieni do najwy�szych godno�ci prawem zdobywc�w, bez opor�w
odwo�ywali si� do swych wasali, je�li ci g�rowali nad nimi cywilizacyjnie, powie-
rzali im cz�sto odpowiedzialne stanowiska, nic wahali s