7790

Szczegóły
Tytuł 7790
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7790 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7790 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7790 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Uwagi do elektronicznej wersji Powstania �44 Normana Daviesa. Usuni�to mapy, ilustracje i zdj�cia, pozostawiaj�c ich spisy. Wszystkie przypisy opracowane zosta�y w programie Word i w widoku normalnym s� ukryte. Mo�na je czyta� po ustawieniu kursora na odno�niku do przypisu. Zosta�a te� zapisana druga wersja pliku, z kt�rej wszystkie przypisy wraz z odno�nikami usuni�to. (Norman Davies Powstanie �44 � bez przypis�w). Na pocz�tku pliku znajduje si� spis tre�ci oparty na zasadzie hiper��cza. R�wnie� spis dodatk�w i spis kapsu�ek pozwala na szybkie przenoszenie si� do ��danego miejsca. Tradycyjny spis tre�ci z numeracj� tak� jak w ksi��ce, (u g�ry strony) znajduje si� na ko�cu. Kapsu�ki, kt�re w ksi��ce umieszczone s� w osobnych ramkach mog� by� czytane oddzielnie wed�ug w�asnych upodoba�, gdy� nie s� integralne z tre�ci� ca�ej ksi��ki, a jedynie zaz�biaj� si� z ni� tematycznie. W zwi�zku z tym przed ka�d� kapsu�k� jest hiper��cze o tre�ci �Kapsu�ka. Przejd� na koniec kapsu�ki.� Mo�na go wykorzysta� i omin�� kapsu�k�, albo zignorowa� i czyta� dalej. Norman Davies POWSTANIE '44 Tytu� orygina�u Rising '44. �The Battle for Warsaw" Copyright by Norman Davies Three cartoons by David Low copyright e Atlantic Syndication. As I Please by George Orwell (copyright � George Orwell, 1944) by permission of Bill Hamiltonas the Literary Executor of the Estate of the Late Sonia Brownell Orwell and Seeker & Warburg Ltd. Campo di Fiori (16 lines) from The Collected Poems 1931-1987 by Czes�aw Mi�osz (Viking, 1988) copyright Czes�aw Mi�osz, 1988. Reproduced by permission of Penguin Books Ltd. The cover of Poland by W.J. Rose (Penguin Books, 1939) copyright � W.J. Rose, 1939. Ilustracje (z wyj�tkiem wk�adki III) pochodz� z wydania Macmillan Publishers Ltd, 2003 Opracowanie graficzne Witold Siemaszkiewicz Fotografia Autora na skrzyde�ku Joanna Plewi�ska-Potocka Weryfikacja historyczna Andrzej Krzysztof Kunert Konsultacja historyczna Agnieszka Cubala Pawe� Kowal Krzysztof Szwagrzyk Zdzis�aw Zblewski Adiustacja Jadwiga Grellowa Julka Cisowska Korekta Barbara G�siorowska Urszula Horecka Indeks Artur Czesak J�zef Kozak Redakcja techniczna Edward Le�niak �amanie Irena Jagocha Opieka redakcyjna Anna Szulczy�ska Wsp�praca Julita Cisowska Copyright for the translation by El�bieta Tabakowska Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Znak, Krak�w 2004 ISBN 83-240-0459-9 Zam�wienia: Dzia� Handlowy, 30-105 Krak�w, ul. Ko�ciuszki 37 Bezp�atna infolinia: 0800-130-082 Zapraszamy do naszej ksi�garni internetowej: www.znak.com.pl Warszawie oraz wszystkim, kt�rzy walcz� z tyrani� bez wzgl�du na wszystko Spis tre�ci Przedmowa do wydania polskiego Od t�umaczki TO 8 DE 1 503/XXX/999 CZʌ� PIERWSZA. PRZED POWSTANIEM I Zachodnie sojusze II Okupacja niemiecka III Podej�cia od wschodu IV Op�r CZʌ� DRUGA. POWSTANIE V Powstanie Warszawskie Wybuch Impas Wyczerpanie Po��czenie Finale CZʌ� TRZECIA. PO POWSTANIU VI Vae victis: biada zwyci�onym, 1944-1945 VII Represje stalinowskie, 1945-1956 VIII Echa Powstania, 1956-2000 RAPORT PRZEJ�CIOWY DODATKI Indeks os�b Spis ilustracji Spis �kapsu�ek" Spis Dodatk�w Spis tre�ci Przedmowa do wydania polskiego Nigdy nie walczy�em w �adnej wojnie. Zg�osi�em si� do s�u�by w Kr�lewskiej Marynarce, ale nigdy nie zosta�em powo�any. Prawd� m�wi�c, nigdy nie mia�em w r�ce prawdziwego karabinu i nigdy nie strzela�em - nawet do kr�lik�w czy ba�ant�w. Wobec tego by� mo�e nie najlepiej si� nadaj� do roli historyka, kt�ry zajmuje si� opisywaniem czyn�w i towarzysz�cych im emocji zwi�zanych z donios�ym wydarzeniem wojskowym. Czasem si� zastanawiam, czy to w�a�nie nie moja w�asna nie�wietna kariera niekombatanta sk�oni�a mnie do bezkrytycznego podziwu dla m�odych m�czyzn i kobiet z podziemnej Armii Krajowej, kt�ra stan�a przeciw regularnym si�om zbrojnym Trzeciej Rzeszy i kt�ra - trwaj�c na polu walki dziesi�ciokrotnie d�u�ej, ni� si� spodziewano - dokona�a jednego z najbardziej pami�tnych czyn�w w dziejach drugiej wojny �wiatowej. Wiem natomiast, �e gdybym jako ch�opak w odpowiednim wieku znalaz� si� w 1944 roku w Warszawie, to z ca�� pewno�ci� by�bym wst�pi� do Armii Krajowej. Do osiemnastego roku �ycia by�em aktywnym cz�onkiem skautingu i wychowa�em si� w tym idealistycznym, romantycznym, religijnym i patriotycznym duchu, kt�ry by� czym� powszechnym w�r�d skaut�w tamtego pokolenia. W czasie wojny by�bym szcz�liwym dzia�aczem konspiracji i niewiele si� zastanawiaj�c, wst�pi�bym razem z moimi r�wie�nikami do �Baszty" czy �Parasola". Nie potrafi� powiedzie�, czy mia�bym do�� si�y psychicznej i fizycznej, aby przej�� �pr�b� ogniow�". Ale przy mojej atletycznej budowie i naturze sk�onnej do rywalizacji by�bym dobry w przedzieraniu si� przez ruiny i polowaniu na Niemc�w. Jednocze�nie obawiam si� jednak, �e jako cz�owiek do�� gwa�towny i ma�o praktyczny szybko bym si� da� zabi�. I w�a�nie z tego powodu szczeg�lnie mnie wzrusza �ycie i legenda Krzysztofa Kamila Baczy�skiego. Cz�sto si� mawia - i nie bez racji - �e historycy powinni zachowywa� emocjonalny dystans wobec tego, o czym pisz�. Ale jest te� prawd�, �e historycy, kt�rzy zachowuj� ca�kowity dystans i trzymaj� si� z dala od opisywanych zdarze�, 8 s� nara�eni na niebezpiecze�stwo braku �wiadomo�ci moralnych dylemat�w i emocjonalnych cierpie� innych ludzi. A takiego konfliktu, jakim by�o Powstanie Warszawskie, nie da si� w pe�ni opisa� wy��cznie w kategoriach akcji wojskowych i politycznych manewr�w. Empatia i wyobra�nia s� r�wnie konieczne jak wywa�one s�dy. Jako Brytyjczyka szczeg�lnie interesowa�o mnie to, co dotyczy�o roli Wielkiej Brytanii. Im d�u�ej si� zastanawiam nad wydarzeniami z 1944 roku, tym bardziej u�wiadamiam sobie niedoci�gni�cia Brytyjczyk�w (i Amerykan�w). I nabieram tym mocniejszego przekonania, �e Powstanie Warszawskie mo�na w�a�ciwie oceni� tylko w kontek�cie sojuszu aliant�w. Mia�em coraz silniejsze wra�enie, �e polscy historycy byli nazbyt sk�onni albo przerzuca� ca�� win� na w�asn�, polsk� stron�, albo dawa� wiar� zbyt uproszczonym teoriom na temat bezdusznej zdrady ze strony Zachodu. Ostatecznie doszed�em do przekonania, �e nikt z uczestnik�w wydarze� nie by� bez winy, ale r�wnie� �e polscy przyw�dcy Powstania mieli s�uszne powody do podejmowania wielu ze swoich kontrowersyjnych dzia�a�, a lwiej cz�ci ignorancji, niekompetencji i z�ej woli nale�y szuka� gdzie indziej. Moj� analiz� podsumowuj� zatem stwierdzeniem, �e �tragedia Powstania Warszawskiego by�a skutkiem og�lnego za�amania w �onie Wielkiego Sojuszu". Przede wszystkim za�, jako przedstawiciel narodu, kt�ry tak si� chlubi zwyci�stwem aliant�w, mia�em poczucie, �e zbyt ma�o uznania i szacunku okazano s�u�bie i ofierze lojalnego Sojusznika. Zbyt �atwo by�o krytykowa� tych, kt�rzy przegrali, zbyt wygodnie by�o opinii publicznej Zachodu p�awi� si� w fa�szywym blasku naszej nieomylno�ci. Albowiem Polacy - bez w�asnej winy -dostali si� w pu�apk� nie tylko bezwzgl�dnej przemocy Hitlera i Stalina, ale tak�e sojuszu z Zachodem, kt�ry si� okaza� tak bardzo jednostronny. Odnie�li�my znaczne korzy�ci z podj�tych przez Polsk� wojennych trud�w. Natomiast Polska nie odnios�a korzy�ci z trud�w poniesionych przez nas. I to trzeba by�o powiedzie�. Po raz pierwszy us�ysza�em o Powstaniu Warszawskim, kiedy z grup� brytyjskich student�w przyjecha�em do Warszawy podczas ferii wielkanocnych w 1962 roku. Pierwszego dnia pobytu pokazano nam Rynek Starego Miasta, kt�ry zosta� �wie�o odbudowany, i opowiedziano o jego zniszczeniu �w wyniku walk" i �podczas wojny". Kto� za�artowa�, �e mo�e te zrekonstruowane budynki nie maj� jeszcze nawet dziesi�ciu lat, ale wygl�daj�, jakby pochodzi�y z XV wieku. Tego samego dnia zaprowadzono nas do getta i pod pomnik Bohater�w Getta. Pewnie nam opowiadano o spaleniu getta, bo w pami�ci utkwi� mi pewien dziwny szczeg�. Podnios�em z gruz�w kawa�ek nadpalonej ko�ci i pomy�la�em, �e mo�e to jest ko�� ludzka. 9 Najwyra�niej by�em przera�ony tym, czego si� dowiadywa�em. Ale najlepiej pami�tam swoj� z�o��. Jak to mo�liwe, �e ja, absolwent Wydzia�u Historii Nowo�ytnej wielkiego uniwersytetu w Oksfordzie, mog�em o tym nie wiedzie� wcze�niej? Z pewno�ci� zacz��em wtedy zadawa� pytania i z pewno�ci� dowiedzia�em si� podstawowych fakt�w o Powstaniu. W mojej pami�ci utkwi�y jeszcze dwa momenty. Po pierwsze, zapami�ta�em, �e nasza grupa sz�a wzd�u� jednej z ulic, dzi� wiem, �e to by�a Miodowa. Zbli�ali�my si� do skrzy�owania z D�ug� - tam gdzie blisko trzydzie�ci lat p�niej stan�� pomnik Powstania Warszawskiego - i wtedy nasza przewodniczka kaza�a nam spojrze� na w�az do kana�u na �rodku skrzy�owania, ale zabroni�a si� zatrzymywa�, �bo si� nam przygl�daj�". Potem wyja�ni�a, dlaczego ten w�a�nie w�az by� taki wa�ny. Drugi moment nast�pi�, kiedy�my stali na skarpie na ty�ach Krakowskiego Przedmie�cia, patrz�c na przeciwleg�y brzeg Wis�y. Wydawa�o si�, �e prawy brzeg rzeki jest strasznie blisko. Przewodniczka powiedzia�a chyba: �Do tego miejsca doszli Rosjanie podczas Powstania". Mia�o min�� du�o czasu, zanim w pe�ni zrozumia�em znaczenie jej s��w. Gdy si� spogl�da wstecz, nie jest zbyt trudno zrozumie�, dlaczego w 1962 roku nie by�o �atwo o rzeteln� informacj� na temat Powstania. Powstanie by�o w�wczas mniej odleg�e w czasie, ni� dzi� oddalony jest wyb�r papie�a Jana Paw�a II czy powstanie Solidarno�ci. A w Oksfordzie moi wyk�adowcy najwyra�niej uwa�ali, �e druga wojna �wiatowa nie przesz�a jeszcze w pe�ni do historii. M�j kurs �Historii Europy w XX wieku" ko�czy� si� na 1939 roku, a prze�omowe dzie�o mojego w�asnego nauczyciela, �Pocz�tki drugiej wojny �wiatowej"1, jeszcze nie by�o uko�czone. W Polsce re�im Gomu�ki zd��y� si� ju� w pewnej mierze uwolni� od paranoi i odrzuci� jedno czy drugie tabu. Ale jego surowa cenzura nie dopuszcza�a �adnej swobodnej dyskusji na takie tematy jak Powstanie; nie wolno by�o publicznie czci� pami�ci Armii Krajowej; nie mo�na te� by�o podawa� w w�tpliwo�� post�powania Zwi�zku Sowieckiego. Nieliczne dost�pne opracowania na temat Powstania, przewa�nie dotycz�ce spraw wojskowych, nie by�y t�umaczone na u�ytek zagranicznych odbiorc�w. Og�lnie rzecz bior�c, historycy wci�� jeszcze uprawiali swoj� profesj� tak, jakby �yli w epoce sprzed So��enicyna i sprzed Holokaustu - kiedy historyczny krajobraz drugiej wojny �wiatowej nie nabra� jeszcze definitywnych kszta�t�w. Po powrocie z pierwszej podr�y do Polski pr�bowa�em zmniejszy� swoj� ignorancj� w sprawie Powstania Warszawskiego. 10 Pami�tam, �e przeczyta�em wspomnienia Churchilla z czasu wojny, kt�re zawieraj� spory rozdzia� po�wi�cony wydarzeniom z 1944 roku. Jak mo�na si� by�o spodziewa�, Churchill bezgranicznie wychwala� m�stwo powsta�c�w, a m�wi�c o post�powaniu Sowiet�w, powt�rzy� przymiotnik �z�owrogie", kt�rego ju� raz wcze�niej u�y�. Poda� do wiadomo�ci publicznej nawet gorzkie w tonie przes�anie od kobiet Warszawy, kt�re m�wi�y �wiatu, �e �Polsk� potraktowano gorzej ni� sojusznik�w Hitlera". Natomiast nie przedstawi� niestety �adnej krytycznej analizy polityki aliant�w. Mo�na si� by�o tylko domy�la�, �e sta�o si� co� bardzo niedobrego, ale nie spos�b by�o si� dowiedzie� co. Potem, kiedy lepiej pozna�em Polak�w w Londynie, u�wiadomi�em sobie, �e spora ich grupa win� za upadek Powstania obarcza swoich w�asnych przyw�dc�w. Ten punkt widzenia stanowi� dla mnie niespodziank�, poniewa� by� w znacznym stopniu zbie�ny z lini� polityczn� propagowan� przez re�im komunistyczny w Warszawie. W pewnym okresie pracowa�em nad kilkoma tematami - chocia� nie nad Powstaniem - z doktorem Janem Ciechanowskim, wykszta�conym w Wielkiej Brytanii historykiem i autorem jednego z niewielu napisanych po angielsku opracowa� Powstania. Doktor Ciechanowski, kt�ry sam bra� udzia� w Powstaniu i przeszed� tward� szko�� wojny i wygnania, wykona� ogrom niezwykle wa�nej pracy, badaj�c w zbiorach archiwalnych w Londynie dokumenty dotycz�ce polityki i wewn�trznych podzia��w w �onie polskiego rz�du z czasu wojny oraz formu�uj�c ca�o�ciow� interpretacj� kwestii jego odpowiedzialno�ci za tragedi� Warszawy. Wed�ug tego scenariusza zar�wno gabinetowi premiera Miko�ajczyka, jak i przyw�dcom wojskowego podziemia zarzuca si� nierealistyczne postawy, kt�re poci�gn�y za sob� mylny os�d zar�wno mo�liwo�ci zachodnich aliant�w, jak i potrzeby �wsp�pracy" z Sowietami. Sam by�em �wiadkiem kilku gniewnych atak�w, do kt�rych zostali sprowokowani rodacy doktora Ciechanowskiego, cho� nie zawsze potrafi�em zrozumie� �r�d�o ich gniewu czy zorientowa� si� w alternatywach. Oczywi�cie i moje pogl�dy dojrzewa�y z biegiem lat. Trzeba przyzna�, �e doktor Ciechanowski reagowa� ze stoicyzmem, niezmiennie twierdz�c, �e warunkiem post�pu w historycznym pojmowaniu wydarze� s� r�nice zda�. Moje osobiste kontakty z by�ymi powsta�cami by�y do niedawna bardzo nieliczne. Z wyj�tkiem kuzynki mojej �ony, Danuty, kt�ra s�u�y�a w batalionie �Baszta", a obecnie mieszka w Anglii, nikt z moich polskich powinowatych nie bra� udzia�u w Powstaniu. Dop�ki celowo nie zbli�y�em si� do rozmaitych stowarzysze� zrzeszaj�cych by�ych kombatant�w w Polsce i w Wielkiej Brytanii, nie ��czy�y mnie z nimi �adne bli�sze wi�zi. Ale jako cz�onek �wiata akademickiego musia�em pozna� by�ych polskich �o�nierzy, 11 kt�rzy reprezentowali ca�y przekr�j tej grupy, kt�rzy mieli takie czy inne powi�zania z Armi� Krajow� i kt�rzy, podobnie jak ja, do��czyli do wsp�lnoty akademickiej. Znale�li si� w�r�d nich profesor Irena Bellert, profesor Janusz Zawodny i profesor Wenceslas Wagner w Ameryce P�nocnej, doktor Zbigniew Pe�czy�ski w Anglii, profesor Jerzy Zubrzycki w Australii, profesor Jerzy K�oczowski i profesor W�adys�aw Bartoszewski w Polsce. Nie by�o trudno zgadn��, �e ich opinie i wspomnienia nie b�d� we wszystkich przypadkach takie same. Ale najbli�sze by�y mi nieugi�te pogl�dy profesora Bartoszewskiego �Teofila". W tamtych latach napisa�em o Powstaniu niewiele, a to, co pisa�em, pisa�em ostro�nie, poniewa� kierowa�a mn� �wiadomo��, �e do zbadania i skoordynowania pozostaje wiele r�norodnych punkt�w widzenia. Stara�em si� mi�dzy innymi o to, aby wyrazi� wi�cej podziwu i szacunku dla Armii Krajowej, ni� byli sk�onni wyra�a� ci, kt�rzy krytykowali jej dow�dztwo. Decyzj� o stworzeniu g��bszego studium o Powstaniu podj��em dopiero pod sam koniec lat dziewi��dziesi�tych. Wygl�da�o bowiem na to, �e -mimo dziesi�ciolecia, kt�re min�o od upadku komunizmu - nikt nie kwapi si�, aby przedstawi� now� wizj� Powstania w jego szerszym kontek�cie. Dost�pnych by�o wiele nowych materia��w, pami�tnik�w i dokument�w; znikn�y te� dawniejsze ograniczenia. A mimo to nie pracowano nad �adn� now� og�ln� syntez�. W 1994 roku min�a pi��dziesi�ta rocznica Powstania i wci�� nie ukaza�a si� �adna obszerniejsza rewizja. Istnia�o niebezpiecze�stwo, �e rocznica sze��dziesi�ta - praktycznie ostatnia wi�ksza okazja do uroczysto�ci, w kt�rej mog�aby jeszcze wzi�� udzia� znacz�ca grupa tych, kt�rzy prze�yli - r�wnie� minie i nie b�dzie dniem, w kt�ry mo�na by z�o�y� Powstaniu nale�ny ho�d. Prowadzi�em badania, coraz wi�cej czyta�em i moja ocena zmienia�a si� w miar� lektury. Na pocz�tku by�em sk�onny przyj�� wiele z konwencjonalnego obrazu, w kt�rym desperacka odwaga polskiego podziemia pozostaje w ostrym kontra�cie z kr�tkowzroczno�ci� jego przyw�dc�w. Im wi�cej si� dowiadywa�em, tym wyra�niej dostrzega�em, �e ten konwencjonalny obraz jest obrazem fa�szywym, �e zrodzi� si� z bolesnego do�wiadczenia kl�ski, z diabolicznej propagandy komunist�w, z niezdolno�ci historyk�w do przeprowadzenia krytycznej analizy sojuszu aliant�w. Dzi� powiedzia�bym, �e Powstanie Warszawskie by�o wspania�ym zbrojnym zrywem, kt�ry przeszed� wszelkie oczekiwania, i �e decyzja o jego rozpocz�ciu - cho� z konieczno�ci ryzykowna - nie by�a lekkomy�lna ani tym bardziej �zbrodnicza". Ponadto chcia�bym twierdzi�, �e chocia� Powstanie upad�o, to jednak szczeg�lnych przyczyn i konsekwencji jego upadku nie mo�na by�o przewidzie�, 12 a niew�tpliwych pomy�ek i b��dnych ocen ze strony przyw�dc�w Powstania nie powinno si� uwa�a� za czynnik o decyduj�cym znaczeniu. Si�y zbrojne Polski z czasu wojny nie walczy�y w pe�nej izolacji. Tworzy�y cz�� pot�nej koalicji aliant�w, kt�ra w 1944 roku sta�a u progu zwyci�stwa. Wszyscy cz�onkowie sojuszu mieli swoje prawa i swoje zobowi�zania. G��wn� odpowiedzialno�� za funkcjonowanie koalicji ponosi�a jednak Wielka Tr�jka, kt�ra uporczywie stara�a si� zatrzyma� dla siebie prawo do tworzenia wszystkich strategicznych plan�w i przeprowadzania wszystkich powa�niejszych debat wojskowych i politycznych. Swoje wnioski sformu�owa�em w innym miejscu tej ksi��ki (zob. Raport przej�ciowy). Jednak�e mo�e warto podkre�li�, �e moim celem by�a nie tyle polemika z istniej�cymi interpretacjami, ile stworzenie sp�jnej opowie�ci: chcia�em po prostu opowiedzie� t� histori� tak, jak j� widz�. Szczeg�lnie wa�ne by�y dwa aspekty tego zadania. Po pierwsze, uwa�a�em, �e spraw� o podstawowym znaczeniu jest umieszczenie Powstania na tle d�ugiej chronologii zdarze� i uwzgl�dnienie fakt�w, kt�re nast�pi�y przed rokiem 1944 i p�niej. G��wny trzon ksi��ki obj�� zatem okres od roku 1939 do roku 1956, z do�� obszernym rozszerzeniem narracji na czas od roku 1956 do dzi�. Po drugie, szybko doszed�em do przekonania, �e podstawow� wad� istniej�cych opracowa� - zw�aszcza w przypadku polskich autor�w - jest minimalizacja roli sojuszu aliant�w, do kt�rego przecie� Polska nale�a�a, i kierowanie krytyki niemal wy��cznie przeciwko bezpo�rednim polskim uczestnikom dramatu. W rezultacie przeanalizowa�em wydarzenia i niedoci�gni�cia agend dzia�aj�cych nie tylko w Berlinie i w Warszawie, ale tak�e w Londynie, Waszyngtonie i Moskwie. Ostatecznie zdecydowa�em, �e podstawowe pytanie, jakie nale�y postawi�, brzmi nie �dlaczego powsta�cy nie zdo�ali osi�gn�� swoich cel�w?", lecz �dlaczego w ci�gu dw�ch miesi�cy waha� i deliberacji zwyci�scy alianci nie zorganizowali pomocy?". Oryginalne angloj�zyczne wydanie - Rising '44 - ukaza�o si� w wydawnictwie Macmillan w pa�dzierniku 2003 roku. Wydanie ameryka�skie uka�e si� w maju lub czerwcu 2004 roku w wydawnictwie Viking Penguin r�wnocze�nie z poprawionym wydaniem brytyjskim w mi�kkiej ok�adce. Niemiecki przek�ad - przygotowywany przez wydawnictwo Droemer Verlag -powinien trafi� na rynek mniej wi�cej w tym samym czasie co t�umaczenie polskie przygotowywane przez Wydawnictwo Znak na sze��dziesi�t� rocznic� Powstania. Opowie�� o Powstaniu niew�tpliwie odbije si� najmocniejszym i najszerszym echem w dw�ch krajach - w Polsce i w Niemczech. Mo�na uzna� za szcz�liwy zbieg okoliczno�ci to, �e Polacy i Niemcy b�d� czyta� o tym najtragiczniejszym z konflikcie w momencie, 13 gdy oba narody akurat stan� si� r�wnorz�dnymi partnerami w Unii Europejskiej. Z punktu widzenia autora pierwsze reakcje na Rising �44 by�y bardziej ni� zadowalaj�ce. Pozytywne recenzje ukaza�y si� w niemal wszystkich wa�niejszych brytyjskich gazetach i czasopismach, a tak�e w wielu czo�owych katalogach nowych ksi��ek. W powitalnej salwie na �amach �Sunday Thelegraph� wybitny historyk wojskowo�ci, sir Max Hastings, kt�remu zreszt� nie zabrak�o w�asnych pomys��w, zawar� wiele wylewnych pochwa�. �Norman Davies wie o Polsce wi�cej ni� jakikolwiek inny historyk na zachodzie � pisa�. � Z tej wybitnej ksi��ki przebija zar�wno jego wiedza, jak i jego pasja. (...) Davies napisa� wzruszaj�c� elegi� na cze�� tamtych skazanych na zag�ad� romantyk�w, kt�rzy w 1944 roku walczyli z tak� szlachetno�ci� i z tak tragicznym skutkiem. (...) Nieszcz�ciem Polak�w by�o to, �e byli znienawidzeni i przez Rosjan, i przez Niemc�w i �e przygl�da im si� oboj�tnie wi�kszo�� zachodnich aliant�w�2 Jak wielu innych recenzent�w, Richard Overy, historyk wsp�czesnych Niemiec, by� niezbyt zadowolony z nazewniczych eksperyment�w autora. Ale mimo to nazywa go �mistrzem narracji�3. Angus McQueen, filmowiec �wietnie znaj�cy Europ� �rodkow�, podkre�la �wielki cynizm polityczny wielkich mocarstw�, kt�ry �okazuje si� przyt�aczaj�cy w zestawieniu z idealizmem bojownik�w polskiego ruchu oporu"4. W �BBC History Magazine" Richard Vinen zauwa�y�, �e �ksi��ka Daviesa odwraca uwag� od Polak�w" i wskazuje, �e �Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i Zwi�zek Sowiecki podejmowa�y decyzje, niewiele my�l�c o kraju, kt�ry pierwszy przeciwstawi� si� Hitlerowi"5. Kilku kolejnych recenzent�w podkre�la�o w�tek zdrady. W wychodz�cym w Toronto �Globe and Mail" Diana Kuprel zamie�ci�a artyku� zatytu�owany �Jak alianci zdradzili Warszaw�". M�wi w nim o �ksi��ce skrupulatnie udokumentowanej, wywa�onej w ocenach i frapuj�co napisanej"6. Profesor Shaltiel z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie nada� swojej recenzji tytu� �Wielka zdrada". Nazywa w niej Powstanie �bolesn� ran�, kt�ra przez wiele lat by�a zakryta zas�on� milczenia". Po czym konkluduje: 14 �Ksi��ka Daviesa stanowi dog��bny i znacz�cy wk�ad, zapowiadaj�c by� mo�e nowy i fascynuj�cy kierunek bada� nad drug� wojn� �wiatow� i korzeniami zimnej wojny"7. W prawicowym �Daily Telegraph" Daniel Johnson opublikowa� recenzj� pod tytu�em �Zdradzeni przez Wielk� Tr�jk�". �Norman Davies - pisze Johnson - opowiada mroczn� i wspania�� histori� z w�a�ciw� sobie sprawno�ci� i kontrolowan� pasj�"8. Anne Applebaum, laureatka wielu nagr�d jako specjalistka w zakresie historii �agr�w, pisze o �Wstydliwym sekrecie Polski". �Je�li potraficie - zach�ca swoich czytelnik�w na �amach jednej ze szkockich gazet - spr�bujcie sobie wyobrazi� powojenn� Szkocj�, w kt�rej bohater�w drugiej wojny �wiatowej zamyka si� w wi�zieniach, odmawia si� im wojennych odznacze� i wykre�la si� ich nazwiska z kart podr�cznik�w do historii... A to w�a�nie jest podsumowaniem losu, jaki spotka� bohater�w Powstania Warszawskiego"9. Innymi s�owy, polski ruch oporu, kt�ry najpierw zosta� opuszczony przez wojennych sojusznik�w, potem zosta� zdradzony przez wsp�rodak�w. Kilku komentator�w uzna�o Rising '44 za ksi��k� roku. Znale�li si� w�r�d nich profesor M.R.D. Foot, oficjalny historyk brytyjskiego Kierownictwa Operacji Specjalnych (SOE), Antony Beevor, autor bestsellera Stalingrad, oraz Simon Sebag Montefiore, czo�owy specjalista zajmuj�cy si� postaci� Stalina. Montefiore u�y� takich przymiotnik�w jak �mistrzowski", �przera�aj�cy", �zniewalaj�cy" i �przejmuj�cy"10. Natomiast - bior�c pod uwag� to, �e przedmiotem Rising '44 jest jedno z najbardziej bolesnych i kontrowersyjnych wydarze� w najnowszej historii Polski - recenzji napisanych przez polskich historyk�w by�o naprawd� niewiele. Adam Zamoyski, pisz�c w �Spectatorze", nie m�g� sobie odm�wi� okre�lenia eksperymentu Daviesa z pisowni� polskich nazwisk pe�nym wdzi�ku mianem �galimatias" (�dog's breakfast"). Z drugiej strony jednak, ko�czy on swoj� recenzj� wiele m�wi�cym wnioskiem: �Prawdziwa zas�uga [tej ksi��ki] polega na tym, �e wyjmuje ona Powstanie z za�ciankowego polskiego kontekstu zagadki, czy by�o s�uszne, czy nie, i lokuje je zdecydowanie w samym �rodku polityki alianckiej, gdzie jest jego prawdziwe miejsce"11. Wed�ug pisz�cego w �Financial Times" Stefana Wagstyla Davies przekonuje, �e �to nie Polacy ponosili g��wn� odpowiedzialno�� za tragedi�, 15 ale Wielki Sojusz Wielkiej Brytanii, Ameryki i Zwi�zku Sowieckiego". Wagstyl dodaje r�wnie�, �e �Davies niemal zbyt ostro przedstawia swoj� spraw�"12. Natomiast pu�kownik Przemys�aw Szudek w recenzji zamieszczonej w �Tygodniu Polskim" nie szcz�dzi najwy�szych pochwa�. ��atwo jest stwierdzi� i opisa� jego [Daviesa] zas�ugi dla Polski i dla jej najnowszych dziej�w. Z najwi�ksz� stanowczo�ci� nale�y tu podkre�li� jeszcze wi�ksz� jego zas�ug� dla historii powszechnej"13. Nie wszyscy polscy czytelnicy zgodz� si� z tak� ocen�. Prawd� m�wi�c, wydaje si� w�tpliwe, aby uda�o si� osi�gn�� jakikolwiek powszechny konsensus, dop�ki wielu czytelnik�w nie przeczyta, starannie nie przetrawi i nie przedyskutuje tej ksi��ki w jej polskim wydaniu. Materia� �r�d�owy na temat Powstania jest ogromny. Dotar�em do kilkunastu og�lnych opracowa� - ka�de prezentowa�o jaki� w�asny punkt widzenia i mia�o swoje szczeg�lne s�abo�ci. W katalogu oksfordzkiej Bodleian Library widnieje siedemdziesi�t pi�� pozycji. S� w�r�d nich negatywne interpretacje i pozytywne relacje, ale tylko nieliczne traktuj� wszystkich uczestnik�w zdarze� z jednakow� doz� sceptycyzmu14. Istnieje tak�e mn�stwo literatury specjalistycznej, kt�rej autorzy zajmuj� si� wszystkim - od aspekt�w dyplomatycznych i wojskowych po konstrukcj� barykad, organizacj� podziemnych s�u�b bezpiecze�stwa czy losy poszczeg�lnych jednostek. Nie brak te� memuar�w i dziennik�w, publikowanych i niepublikowanych. Od upadku re�imu komunistycznego w 1990 roku weterani Powstania mog� swobodnie wydawa� w�asne czasopisma - nale�y tu wymieni� zw�aszcza miesi�cznik �Biuletyn Informacyjny"; wiele wysi�ku w�o�ono w opracowanie zbior�w dokument�w, kronik i encyklopedii15. Stefan Wagstyl, Fighting Talk, �Financial Times" 8 listopada 2003. Przemys�aw A. Szudek, Zdrada, �Tydzie� Polski" 6 grudnia 2003. Wst�pnej bibliografii angielskiej nale�y szuka� w komputerowym systemie informacji bibliotek oksfordzkich (OLIS) pod has�em �Warsaw Rising", http://library.ox.ac.uk. W�r�d najnowszej generacji prac �r�d�owych na temat Powstania, napisanych niemal wy��cznie po polsku, s� takie opracowania, jak: Andrzej Krzysztof Kunert, Rzeczpospolita Walcz�ca. Powstanie Warszawskie 1944. Kalendarium, Warszawa 1994; ten�e, S�ownik biograficzny konspiracji warszawskiej 1939-1944, t. 1-3, Warszawa 1987-1991, i Wielka ilustrowana encyklopedia Powstania Warszawskiego, Warszawa 1997-2002. Kopalni� informacji jest praca W�adys�awa Bartoszewskiego Dni walcz�cej stolicy. Kronika Powstania Warszawskiego, Warszawa 1989. Zbi�r materia��w konferencyjnych pod redakcj� Zygmunta Ma�kowskiego i Jerzego Swi�cha Powstanie Warszawskie w historiografii i literaturze 1944-1994, Lublin 1996, zawiera szczeg�lnie cenne przegl�dy wielu pozycji najnowszej historiografii i literatury. 16 Bardziej problematyczne s� �r�d�a archiwalne. Przez wiele lat systematyczn� publikacj� dokument�w zajmowano si� jedynie za granic�, zw�aszcza w Instytucie Polskim i w Studium Polski Podziemnej w Londynie. Wiele materia��w dotycz�cych kwestii dyplomatycznych i wojskowych mo�na tak�e znale�� w brytyjskim Public Record Office (National Archives), w Imperial War Museum, w National Archives w Waszyngtonie i w Bundesarchiv w Berlinie. Ale liczne zbiory o fundamentalnym znaczeniu nadal pozostaj� zupe�nie niedost�pne lub w najlepszym wypadku s� dost�pne jedynie cz�ciowo. Na przyk�ad archiwa brytyjskiego wywiadu, kt�re kiedy� pozwol� na wielostronny wgl�d w wydarzenia z 1944 roku, na prze�omie wiek�w wci�� jeszcze by�y w dziewi��dziesi�ciu pi�ciu procentach niedost�pne. Dokumenty powojennych polskich s�u�b bezpiecze�stwa, kt�re maj� istotne znaczenie dla zrozumienia mechanizm�w stalinowskich represji, s� dopiero teraz z wolna udost�pniane. A co najgorsze po chwilowej obietnicy wprowadzenia bardziej liberalnej polityki wci�� jeszcze nie ma pe�nego dost�pu do archiw�w sowieckich w Moskwie. Niewielk� liczb� wybranych dokument�w opublikowano w latach dziewi��dziesi�tych. Pe�ni determinacji zagraniczni badacze, dzia�aj�c przy pomocy �lokalnych czynnik�w", mog� sobie jednak zapewni� ograniczony dost�p do niekt�rych �r�de�. Jednak na pocz�tku XXI wieku podstawowe dokumenty dotycz�ce decyzji Stalina podejmowanych w 1944 roku wci�� jeszcze nie zosta�y publicznie udost�pnione. Cho�by z tego powodu nie mam w�tpliwo�ci, �e ostateczne naukowe opracowanie Powstania Warszawskiego nadal czeka na swojego autora. Jak pisa�em przy kilku okazjach, historycy z konieczno�ci staj� si� cz�ci� swoich historii. Czas, w kt�rym pisz�, nieuchronnie wywiera wp�yw na to, co pisz�. Pod tym wzgl�dem historia sojuszu aliant�w, kt�ry nie zdo�a� wype�ni� swoich zobowi�za�, nie jest mo�e ca�kowicie pozbawiona zwi�zk�w z tera�niejszo�ci�. Wi�kszo�� ludzi my�li o dobrej ksi��ce historycznej tak, jak si� my�li o dobrej powie�ci: w kategoriach linearnego rozwoju wydarze�. Zaczynaj� podr� - przez d�ungl�, na szczyt g�ry, wzd�u� jakiej� trasy albo gdziekolwiek indziej - podziwiaj�c mijane krajobrazy, prze�ywaj�c kolejne przygody i niespodzianki, ale zawsze zd��aj�c wytrwale do jakiego� wybranego celu. W kt�rym� momencie - lepiej wcze�niej ni� p�niej - docieraj� do kulminacyjnego punktu dramatu - mo�e to by� rozw�d Henryka VIII, zab�jstwo Abrahama Lincolna, okr��enie armii niemieckiej pod Stalingradem czy jeszcze co� innego - a potem zmierzaj� ku rozwi�zaniu akcji. Takie intelektualne prze�ycie dostarcza wiele satysfakcji. 17 Jednak�e w pewnym momencie u�wiadomi�em sobie, �e model liniowy nie jest jedynym uk�adem, kt�ry mo�na przyj��, aby osi�gn�� zadowalaj�ce efekty. R�ne rodzaje temat�w wymagaj� r�nych sposob�w opisu. Pisz�c ksi��k� Serce Europy, kt�ra zawiera odniesienie wspomnie� przesz�o�ci do problem�w tera�niejszo�ci, zdecydowa�em, �e najlepiej b�dzie opowiedzie� o wydarzeniach w porz�dku, kt�ry jest odwr�ceniem chronologii16. Jaki� czas p�niej, kiedy stan��em w obliczu ogromnego przedsi�wzi�cia, jakim by�o napisanie �oksfordzkiej historii Europy", zn�w zdecydowa�em, �e konieczne b�dzie podj�cie pewnych radykalnych �rodk�w. Europa by�a pisana jednocze�nie na trzech r�nych p�aszczyznach. G��wny tekst istotnie stanowi�a narracja prowadzona w porz�dku linearnym. Dwana�cie ogromnych krok�w przez kontynent wytyczy�o drog� od przesz�o�ci Europy z czas�w prehistorycznych do ko�ca XX wieku. Ale tre�� ka�dego z tych rozdzia��w uzupe�ni�em o �migawki" i �kapsu�ki". �Migawki" - samodzielne minirozdzia�y - po�wi�ci�em przedstawieniu wybranych kluczowych moment�w, daj�c czytelnikowi dok�adniejszy obraz �ycia i spraw dotycz�cych okre�lonej epoki. Trzysta jeden inkrustuj�cych tekst i umieszczonych w osobnych ramkach �kapsu�ek" porusza�o trzysta jeden bardzo zr�nicowanych, bardzo ekscentrycznych i egzotycznych szczeg�owych zagadnie�, stanowi�c ostry kontrast z uog�lnieniami zawartymi w rozdzia�ach b�d�cych ich t�em i tworz�c w ten spos�b z�udzenie pe�nego uj�cia tematu17. Ku swojej wielkiej uldze odkry�em, �e ta stosunkowo skomplikowana struktura ca�o�ci nie odstrasza moich czytelnik�w. Przeciwnie - stwarza im mo�liwo�� wyboru w�asnej drogi podczas podr�y przez labirynt, jakim jest historia Europy, daje szans� na zmian� i chwil� oddechu na wielu etapach tej d�ugiej podr�y i pozwala czasem zwolni� tempo lub czyta� tekst na wyrywki wtedy, kiedy b�d� mieli na to ochot�. A zatem kiedy stan��em wobec zadania opisu Powstania Warszawskiego, raz jeszcze zdecydowa�em, �e konwencjonalny linearny porz�dek narracji nie b�dzie odpowiedni� technik�. Temat by� obcy dla angloj�zycznych czytelnik�w, musia�em wi�c wprowadzi� go w kilku stanowi�cych solidn� podstaw� rozdzia�ach wst�pnych. W efekcie cz�� pierwsza - Przed Powstaniem - mog�aby si� okaza� obszerniejsza, ni� mo�na by sobie �yczy�, stanowi�c zagro�enie dla tempa lektury. Wyj�ciem by�o zacz�� od dramatycznego prologu, 18 a potem napisa� cztery r�wnoleg�e rozdzia�y w porz�dku liniowym, ukazuj�c w ka�dym z nich odmienn� drog� prowadz�c� do wybuchu Powstania 1 sierpnia 1944 roku. Czytelnik mo�e - je�li zechce - p�j�� ka�d� z tych tras po kolei, przyswajaj�c sobie po drodze przebieg wydarze� i dotycz�ce ich informacje. Opowie�� b�dzie si� przez ca�y czas skupia� na samym Powstaniu. Ale tu mia�em do rozwi�zania kolejny problem. Przeprowadziwszy rozmowy z wieloma uczestnikami Powstania i z lud�mi, kt�rzy prze�yli tamte wydarzenia, i przeczytawszy liczne osobiste wspomnienia, zgromadzi�em mas� fascynuj�cego materia�u wspomnieniowego, kt�ry z konieczno�ci mia� charakter subiektywny i anegdotyczny, ale mimo to rzuca� prawdziwe i wymowne �wiat�o na ludzkie dramaty, w jakie obfituje ta opowie��. Da�oby si� wple�� cz�� tych materia��w w g��wny tok narracji. Pami�taj�c jednak precedens, jakim by�a Europa, postanowi�em potraktowa� je odr�bnie i umie�ci� ich fragmenty w kilkudziesi�ciu �kapsu�kach", kt�re zawieraj� relacje naocznych �wiadk�w zdarze� i ukazuj� czyje� jednostkowe spojrzenie na okre�lony epizod. �Kapsu�ki" mo�na czyta� jednocze�nie i w po��czeniu z moj� w�asn� relacj� historyka, ale mo�na je te� sobie wybiera� przypadkowo, wed�ug indywidualnego gustu. Na ostatni� cz�� ksi��ki - - sk�adaj� si� trzy chronologiczne rozdzia�y, kt�re prowadz� czytelnika przez okres od roku 1944 do dnia dzisiejszego. Mi�o mi powiedzie�, �e ka�dy z nich zosta� napisany wed�ug standardowego linearnego modelu. Po nich nast�puje zamykaj�cy ca�o�� Raport przej�ciowy. Winien jestem w tym miejscu s�owa podzi�kowania wielu instytucjom i wielu osobom. W�r�d instytucji chcia�bym wymieni� O�rodek Karta w Warszawie, Studium Polski Podziemnej, Stowarzyszenie Kombatant�w Armii Krajowej, Instytut Hoovera, Bibliotek� Roosevelta, Public Record Office (National Archives), Archiwum Pa�stwowe Federacji Rosyjskiej, bibliotek� Wolfston College oraz Akademi� Brytyjsk�. Ta ostatnia hojnie przyzna�a mi niewielkie stypendium naukowe. Je�li idzie o pojedyncze osoby, musz� tutaj wymieni� mojego g��wnego asystenta naukowego Rogera Moorhouse'a, specjalnego doradc� Andrzeja Suchcitza, a tak�e licznych konsultant�w, w tym dr. Andrzeja Krzysztofa Kunerta, prof. Allison Millet MacCartney, Zbigniewa Sta�czyka, dr. Krzysztofa Szwagrzyka, mgr Michael� Todorow� i Zbigniewa S. Siemaszk�. Cennej pomocy udzielili mi tak�e prof. Andrzej Ajnenkiel, prof. W�adys�aw Bartoszewski, Gili Beeston, Katarzyna Benda, Antony Beevor, 19 prof. W�odzimierz Bolecki, Krzysztof Bo�ejewicz, Alexander Boyd, Cathy Brocklehurst, prof. W�odzimierz Brus, Tadeusz Filipkowski, sir Max Hastings, prof. Jerzy Holzer, dr Polly Jones, prof. Leszek Ko�akowski, dr Maria Korzeniewicz, Glenda Lane, Boles�aw Mazur, Jan Nowak-Jeziora�ski, prof. Krystyna Orzechowska-Juzwenko, dr Zbigniew Pe�czy�ski, Michael Schmidt, prof. Tomasz Strzembosz, Luba Winogradowa, Ken Wilson, Wanda Wyporska i Micha� Zarzycki. Ludzi, kt�rzy zechcieli odpowiedzie� na moje pro�by o informacje, przes�ali mi swoje wspomnienia czy nawi�zali ze mn� korespondencj�, jest niemal zbyt wielu, aby mo�na by�o ich wszystkich w tym miejscu wymieni�. Kilku z nich ju� odesz�o. Wszyscy zas�u�yli sobie na moj� wielk� wdzi�czno��. Ich wk�ad - wi�kszy lub mniejszy - nada� ksi��ce szczeg�lny i - mam nadziej� - autentyczny koloryt. Podzi�kowania zechc� przyj��: Jerzy Adamski, Stanis�aw Aronson, Stanis�aw Bara�ski, Wojciech Bara�ski, Maria Bobrzy�ska (z domu Peygert), Zbigniew Bokiewicz, dr Anna Borkiewicz-Celi�ska, Stanis�aw Brzosko, Marek Burdajewicz, Bogdan Celi�ski, Wies�aw Chodorowski, Antoni Chomicki, Z. Drymulski, Jolanta Dzier�awska-Zaczkiewicz, Jacek Fedorowicz, Jerzy Wies�aw Fiedler, Irena Findeisen (z domu Zieleniewska, obecnie Bellert), Anna Fraczek, Czes�aw Gaw�owski, Maria Ga��ska Gi�tka, Wac�aw Gluth-Nowowiejski, Zbigniew Grabia�ski, Lech A. Ha�ko, Jan Hoppe, Anna Jakubowska, o. Andrzej Janicki, Ryszard Kapuscinski, Stanis�aw Karolkiewicz, Lucjan Kindlein, prof. Jerzy K�oczowski, Adam Komorowski, Edward Kossoj, Bogus�aw Koziorowski, Czes�aw Kwa�niewski, Wanda Lesisz-Gutowska, Stanis�aw Likier-nik, Lech Lipi�ski, Jerzy Lunicz-Adamski, Irena Makowska, Halina Martinowa, Kamila Merwartowa, Wac�aw Micuta, Krystyna Mierzejewska, Zbigniew Mr�z, Sebastian Niewiadomski, Zofia Nowiak, Andrzej Nowakowski, Izabela Nowicka-Kuczy�ska, El�bieta Ostrowska, Feliks Ostrowski, Mieczys�aw Paw�owski, Wies�aw Polkowski, Waldemar Pomaski, Danuta Przysz�asz, Zofia Radecka, Jan Rakowicz (Radajewski), Kazimierz Rakowski, Janina Randznerowa, Andrzej Rey, Janusz Rosiko�, Bogdan Rostropowicz, Anna Sadkowska, o. Piotr Sasin, Jan Sidorowicz, Stanis�aw Sieradzki, Lucjan Sikora, dr Krzysztof Stoli�ski, Tadeusz Sumi�ski, Tadeusz Marian Szwejczewski, prof. Jerzy Swiderski, Boles�aw Taborski, Tadeusz Tarnes, Nelli Turza�ska-Szymborska, Helena Tyrankiewicz, Maria Umi�ska, prof. Wenceslas Wagner, Andrew Weiss, Danuta Wi�niowiecka-Wardle, Kazimierz Wo��k-Karaszewski, J.J. Wyszogrodzki, Janusz Henryk Zadarnowski, Krzysztof Zanussi, Hanna Zbirohowska-Ko�cia i prof. Jerzy Zubrzycki. 20 Jak zwyk�e zam�t i chaos otaczaj�cy autora targanego m�k� tw�rcz� i n�kanego wisz�cymi nad g�ow� terminami wymaga niezwyk�ej wyrozumia�o�ci ze strony przyjaci�, rodziny i wydawc�w. Za okazane zrozumienie sk�adam im stosowne przeprosiny i - uko�czywszy prac� - do��czam pe�en za�enowania u�miech. Norman Davies Krak�w, 6 kwietnia 2004 Od t�umaczki Zamieszczanie w polskich wydaniach ksi��ek Normana Daviesa list�w skierowanych przez t�umaczk� do polskiego czytelnika sta�o si� ju� swoist� tradycj� - je�li pisz� taki list i tym razem, to dlatego, �e i tym razem praca nad polsk� wersj� Powstania '44 wykroczy�a daleko poza przyj�te granice zwyk�ych translatorskich zabieg�w. W efekcie tekst, kt�ry oddajemy w r�ce polskich czytelnik�w, r�ni si� do�� znacznie od angloj�zycznego pierwowzoru. Chcia�abym si� zatem z tych r�nic wyt�umaczy�. O sprawach bliskich Polakom - zar�wno tym, kt�rzy wydarzenia sierpnia 1944 roku oraz ich historyczny kontekst znaj� z bezpo�redniego do�wiadczenia, jak i tym, kt�rzy t� wiedz� zdobywali za po�rednictwem mniej lub bardziej formalnych przekaz�w - pisze Davies z my�l� o angloj�zycznej publiczno�ci, kt�rej wiedza o Powstaniu Warszawskim jest niepor�wnywalnie mniejsza. St�d te� konieczno�� odwo�ywania si� do fakt�w - i kontekst�w -kt�re z punktu widzenia polskiego czytelnika mog� si� cz�sto wyda� banalnie oczywiste. Z drugiej strony jednak, angielski wydawca Powstania... uzna� (niew�tpliwie s�usznie), �e mnogo�� szczeg��w - fakt�w dope�niaj�cych szerok� panoram� zdarze� oraz drugoplanowych dramatis personae odgrywaj�cych rol� ich uczestnik�w lub interpretator�w - utrudni angloj�zycznemu odbiorcy �ledzenie podstawowego ci�gu zdarze� i zrozumienie sensu og�lnego historycznego przekazu. Wobec tego w angielskim wydaniu Powstania... dokonano szeregu skr�t�w. Wi�kszo�� usuni�tych fragment�w przywr�ci�am w polskim przek�adzie, w porozumieniu z Autorem i pos�uguj�c si� oryginalnym tekstem. W rezultacie powsta�a ksi��ka obszerniejsza od angloj�zycznej. W pierwotnej wersji Powstania... Autor zastosowa� oryginaln� strategi�, podyktowan� uzasadnionym przekonaniem, �e polskie nazwy i imiona w�asne oraz polska ortografia stanowi� pot�n� barier�, kt�ra nie pozwala obcokrajowcom w pe�ni doceni� polskiej historii. Wynika to z oczywistej kulturowej symetrii, bo gdyby - jak pisze Autor w kt�rym� miejscu oryginalnej wersji swojej ksi��ki - �angielski nie by� j�zykiem �wiatowym, kt�rego ucz� si� setki milion�w ludzi na ca�ym �wiecie, taki sam problem powsta�by w odniesieniu 22 do angloj�zycznych nazw i angielskiej ortografii, kt�ra czasem bywa jeszcze trudniejsza do zg��bienia ni� polska. Je�li czytelnik nie jest w stanie w�a�ciwie przeczyta� nazwy czy nazwiska, b�dzie mu je trudno zapami�ta�. A je�li nie zdo�a zapami�ta� nazwisk os�b i nazw miejsc pojawiaj�cych si� w narracji, to nie b�dzie m�g� �ledzi� rozwoju akcji. Natomiast je�li nie b�dzie m�g� �ledzi� rozwoju akcji, to prawdopodobnie nie zrozumie jej interpretacji". Wobec tego pisz�c angloj�zyczne Powstanie '44 Davies stara� si� wprowadza� mo�liwie najmniej nazwisk i nazw miejscowych. Ponadto, wprowadzaj�c na scen� wydarze� kolejne postacie, pomija� ich rangi wojskowe lub sprawowane przez nich funkcje i urz�dy: na przyk�ad prezydent Raczkiewicz wyst�puje po prostu jako �Prezydent", a genera� Kazimierz Sosnkowski - na og� po prostu jako �Naczelny W�dz". Usuwa imiona; nazwiska cz�sto skraca do inicja��w; t�umaczy te� na angielski wi�kszo�� nazw ulic - na przyk�ad Krakowskie Przedmie�cie wyst�puje jako �the Cracow Faubourg", a Aleje Jerozolimskie jako �Jerusalem Avenue" - a pisownia nazw miejscowych pojawia si� w angielskiej transkrypcji: �Mokotov" zamiast �Mokot�w", �Jolibord" zamiast ��oliborz", �Lod�" zamiast ���d�". Przede wszystkim za�, pisz�c o polskim Podziemiu, Davies stosuje prze�o�one na angielski lub zmodyfikowane wersje pseudonim�w i przydomk�w poszczeg�lnych postaci. Zdaj�c sobie spraw�, �e - jak pisze - �ryzykuje oskar�enie o �wi�tokradztwo ze strony swoich polskich przyjaci�", zamienia genera�a broni Tadeusza �Bora"-Komorowskiego na �genera�a Bora" (Boor), genera�a dywizji Leopolda Okulickiego na �Nied�wiadka" (Bear Cub) a premiera Stanis�awa Miko�ajczyka na �premiera Micka". Zmiany te trac� oczywi�cie sens w wydaniu polskoj�zycznym i wobec tego w t�umaczeniu nie zosta�y uwzgl�dnione. Natomiast (zw�aszcza w dramatycznej relacji z przebiegu Powstania w rozdziale V) postanowili�my, rezygnuj�c z nazwisk i tytu��w (i w ten spos�b by� mo�e zn�w nara�aj�c si� na oskar�enia ze strony wielu polskich czytelnik�w...), utrzyma� pseudonimy z czasu wojny. Nie tylko dlatego, �e pomagaj� odtworzy� konspiracyjn� atmosfer� podziemia i nadaj� relacji wewn�trzn� perspektyw� bezpo�redniego uczestnika zdarze�. R�wnie� dlatego, �e s� historycznie bardziej prawdziwe ni� pe�ne okre�lenia, na kt�re sk�adaj� si� stopie� wojskowy, imi�, nazwisko i pseudonim. Jak pisze Davies, �prawie ka�dy, kto by� w Warszawie w 1944 roku, wiedzia�, �e genera� B�r jest dow�dc� Armii Krajowej, a pu�kownik Monter - dow�dc� Powstania. Ale ma�o kto - nawet w ich bliskim otoczeniu - wiedzia�, kim naprawd� jest ten genera� B�r czy pu�kownik Monter". W potocznym rozumieniu, �tera�niejszo��" obejmuje to, co si� w�a�nie dzieje i co jest nam bezpo�rednio dost�pne, natomiast �przesz�o��" jest czym� niedost�pnym, czym�, co istnieje ju� tylko w ludzkiej pami�ci. 23 �Przysz�o��" wreszcie to co�, co dopiero si� stanie; w odniesieniu do czasu, a do czasu historycznego w szczeg�lno�ci �przysz�o��" jest niesko�czona. Cz�owiek pojmuje czas w tych trzech wymiarach, a ka�dy z nich wymaga odr�bnego punktu odniesienia - w�asnej perspektywy. Wzajemne przenikanie si� r�nych czas�w i r�nych perspektyw jest istot� narracji historycznej, a w kontek�cie przek�adu - jednym z podstawowych wyzwa� stoj�cych przed t�umaczem. W Powstaniu relacje czasowe s� bardzo z�o�one. Pisz�c swoj� monografi� z w�asnej perspektywy i �teraz", a wi�c w 2002 roku, Autor opisuje historyczn� przesz�o��, a wi�c �cofa si�" w czasie. Natomiast jego relacja z historycznych wydarze� roku 1944 jest dynamicznym reporta�em, pisanym z perspektywy bezpo�redniego �wiadka lub uczestnika, a wi�c owe zdarzenia opisywane s� tak, jak gdyby dzia�y si� �teraz". Jednocze�nie jednak zar�wno opis, jak i oceny i interpretacje adresowane s� do czytelnika, dla kt�rego przesz�o�ci� b�dzie ju� nie tylko rok 1944 i lata wcze�niejsze, ale tak�e rok 2002 i rocznicowy rok 2004, b�d�cy w ksi��ce wa�n� historyczn� cezur�. M�wi�c o Powstaniu Warszawskim, Davies cz�sto przyjmuje perspektyw� takiego w�a�nie przysz�ego czytelnika. Wszystkie perspektywy i wszystkie wymiary czasu historycznego ��cz� si� w tej ksi��ce i nawzajem przenikaj� -w efekcie powstaje pe�na dynamizmu i emocji relacja, kt�ra jest jednocze�nie wywa�on� opowie�ci� historyka, �wiadomego wagi, a zarazem ogranicze� historycznych przekaz�w. I to w�a�nie stara�am si� odda� w przek�adzie. Czasem za cen� potoczystej g�adko�ci stylu. Albowiem ka�dy j�zyk ma w�asne sposoby wyra�ania skomplikowanych relacji, kt�re tworz� poj�ciowy fundament historycznych rozwa�a�. Kiedy� zapyta�am Profesora Daviesa, czy pisa�by swoje ksi��ki inaczej, gdyby je pisa� w j�zyku, w kt�rym nie istnieje czas present perfect (jak m�wi� gramatyki, wyra�aj�cy �czynno�ci przesz�e, kt�rych skutki trwaj� do teraz"). To pytanie wci�� pozostaje bez odpowiedzi. Na koniec chcia�abym podzi�kowa� wszystkim, kt�rzy wspierali mnie swoj� wiedz� i do�wiadczeniem, wnosz�c w�asny niebagatelny wk�ad w udost�pnienie polskim czytelnikom ksi��ki tak dla nas wszystkich wa�nej i potrzebnej. Podzi�kowania nale�� si� przede wszystkim pani Annie Szulczy�skiej, kt�ra przez ca�y czas czuwa�a nade mn� ze swoj� �elazn� �agodno�ci�, panom Andrzejowi Krzysztofowi Kunertowi i Zdzis�awowi Zblewskiemu oraz pani Agnieszce Cubale i panu Paw�owi Kowalowi za cierpliwe i taktowne uzupe�nianie mojej wiedzy o Powstaniu, paniom Jadwidze Grellowej i Julicie Cisowskiej za dyskretne prostowanie moich stylistycznych �cie�ek. Za nieuchronne translatorskie potkni�cia ponosz� ca�� odpowiedzialno��. E.T. Krak�w, czerwiec 2004 TO 8 DE 1 503/XXX/999 Nastr�j letnich popo�udni w Anglii z czasu wojny m�g�by niejednego wprowadzi� w b��d. Pogoda by�a wyj�tkowo pi�kna. Na pe�nych zieleni odleg�ych przedmie�ciach Londynu �atwo by�o uwierzy�, �e wojna i ci, kt�rzy bior� w niej udzia�, s� gdzie� bardzo, bardzo daleko. �wieci�o s�o�ce. Leniwie p�yn�y rozsypane po niebie ob�oczki. Na polach i w ogrodach �piewa�y ptaki. Za �ywop�otami po obu stronach �cie�ek prowadz�cych do podmiejskich stacji pas�y si� krowy. Chocia� czasem pojawia�y si� w pobli�u zab��kane rakiety V-1, pot�ne bombardowania Blitzu by�y ju� tylko z�ym wspomnieniem. Zaciek�e walki w Normandii toczy�y si� w bezpiecznej odleg�o�ci po drugiej stronie Kana�u; nawet nie by�o ich s�ycha�. Jeszcze wi�ksze i jeszcze bardziej zaciek�e bitwy na europejskim froncie wschodnim staczano poza zasi�giem szczeg�owych obserwacji i dok�adnych raport�w. O straszliwych masowych zbrodniach, jakie si� dokonywa�y na wschodzie, donoszono og�lnikowo i te doniesienia niezbyt dobrze rozumiano. Nie niepokoi�y ludzkich sumie�. Po latach, w kt�rych wa�y�y si� losy samej Wielkiej Brytanii, nastroje nieco zel�a�y. Sprawy aliant�w wygl�da�y doskonale. M�wi�c o perspektywach kontynentu, m�wi�o si� o nadchodz�cym wyzwoleniu. Ogl�dany z zewn�trz, Barnes Lodge wygl�da� zupe�nie tak samo jak ka�dy inny angielski wiejski dom z epoki kr�la Edwarda. Zbudowano go z ceg�y i prawie w ca�o�ci otynkowano na bia�o; mia� pochy�y dach z szarej dach�wki; by� kwadratowy i sta� na trawniku, u szczytu stromego podjazdu, nad dolin� rzeki Gade w hrabstwie Hertford. Dwana�cie pokoi rozmieszczono na dw�ch kondygnacjach wok� centralnie usytuowanej klatki schodowej. By�y jasne, pe�ne powietrza i eleganckie dzi�ki wysokim �cianom i ozdobionym stiukami sufitom; �wiat�o wpada�o przez wielkie podnoszone okna, od frontu wychodz�ce na rozleg�y trawnik, a od ty�u na spokojny wiejski krajobraz. Mieszka�com zale�a�o jednak na innych zaletach domu. Nie mia� bliskich s�siad�w, mimo �e by� oddalony zaledwie o kilometr od g��wnej linii kolejowej 26 biegn�cej z Londynu (dworzec Euston) na p�noc do Bletchley i dalej w kierunku hrabstw �rodkowej Anglii. Tylko na ty�ach domu by�a otwarta przestrze�; z pozosta�ych stron otacza� go albo sosnowy las, albo pas zaro�li i krzew�w - g�og�w, olch i leszczyn. Kr�ty podjazd bieg� w g�r� wzg�rza, ale z do�u nie by�o wida�, dok�d prowadzi. �elazna brama, cofni�ta od g��wnej drogi u st�p wzg�rza, by�a zaro�ni�ta krzakami, skrywaj�cymi str��wk� i ogrodzenie z metalowej siatki. Na dyskretnej tabliczce napisano �Posiad�o�� prywatna". Po jednej stronie sta� domek str�a, pana Rusha, kt�rego rozleg�y ogr�d dostarcza� upragnionych w czasie wojny jarzyn, po drugiej wznosi� si� bungalow komendanta plac�wki. Kierowcy przeje�d�aj�cy przez wie� King's Langley przy drodze A-41 pewnie nic nie zauwa�ali, mijaj�c zakr�t i wje�d�aj�c pod wiadukt kolejowy tu� obok podjazdu. Pasa�erowie parowych ekspres�w jad�cych torami wzd�u� drogi mieli inne, atrakcyjniejsze widoki. Wygl�daj�c z okien po wschodniej stronie tor�w, mogli si� do woli przypatrywa� kolorowym afiszom, wyci�tym z dykty sylwetkom kr�w i udaj�cym styl z epoki Tudor�w stodo�om zbudowanym na wzorcowej kurzej farmie produkuj�cej jajka w proszku. Pasa�erowie czekaj�cy na peronie stacji w King's Langley na poci�g, kt�ry po dwudziestu pi�ciu minutach mia� ich dowie�� na ko�cow� stacj� w Euston, z pewno�ci� niczego by nie zauwa�yli. Widzieliby tylko farm�, czerwone dach�wki dom�w we wsi i poro�ni�te lasem wzg�rza w oddali. Mieszka�cy wsi pij�cy piwo w samotnym pubie Pod Or�em, oddalonym o nieca�e dwie�cie metr�w od bramy wjazdowej, albo w pubie Pod Starym Czerwonym Lwem przy wiadukcie wiedzieli, �e w Barnes Lodge prowadzi si� �prace zwi�zane z wojn�". Ale miejscowy szef policji ostrzeg� ich, �eby nie zadawali �adnych pyta�. Ministerstwo Wojny szuka�o wygody i odosobnienia. Jego funkcjonariusze dok�adnie wiedzieli, co robi�, kiedy tu� po wybuchu wojny zarekwirowali ten dom18. W roku 1944 dzia�ania wojenne w Europie osi�gn�y punkt krytyczny. Losy walk przechyla�y si� ju� nieodwracalnie na stron� Wielkiego Sojuszu. W ci�gu poprzednich dwunastu miesi�cy oddzia�y Wehrmachtu na froncie wschodnim cofa�y si� nieprzerwanie, os�abione mia�d��cymi kl�skami pod Stalingradem i Kurskiem. Niemcy wci�� jeszcze mogli mie� nadziej�, �e uda im si� zbudowa� skuteczn� lini� obrony na szybko kurcz�cych si� terenach mi�dzy g�rami a morzem, ale tylko pod warunkiem, �e przewa�aj�ce si�y da si� skoncentrowa� na tej pojedynczej akcji. W ci�gu paru tygodni po 6 czerwca si�y zachodnich aliant�w utworzy�y pot�ny przycz�ek w Normandii jako dodatek do swego stale rosn�cego naporu na W�ochy. Rzesza sta�a w obliczu ostatecznego koszmaru, kt�rego tak obawiali si� jej genera�owie: czeka�a ich wojna na wyczerpanie, 27 prowadzona na dw�ch frontach przeciwko przewa�aj�cym si�om dysponuj�cym lepszym zaopatrzeniem. Trudn� sytuacj� Niemc�w dodatkowo pogarsza�o to, �e wycofali si� ju� z konfrontacji na morzu, kt�ra od dawna zagra�a�a alianckiej linii ��czno�ci biegn�cej w poprzek Atlantyku, a tak�e niew�tpliwa przewaga lotnictwa aliant