4559

Szczegóły
Tytuł 4559
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4559 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4559 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4559 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Stanis�aw Filipowicz Historia My�li Polityczno-Prawnej - Wyb�r Tekst�w cz�� II Spis tre�ci Oblicza O�wiecenia Charles Louis de Secondat de Montes�uieu .......................... 7 Fran9ois Quesnay .............................................. 28 Yoltaire (Fran9ois Marie Arouet) .................................. 35 Jean-Jacques Rousseau .......................................... 43 Jean Le Rond d'Alembert ........................................ 71 Denis Diderot ....................:............................ 77 Claude Adrien Helvetius ........................................ 81 Antoine Condorcet ............................................. 88 Immanuel Kant ................................................ 95 David Hume ................................................. 122 Adam Smith ................................................. 141 Thomas Paine ................................................ 155 John Adams ................................................. 168 Aleksander Hamilton .......................................... 174 James Madison ............................................... 177 Konserwatyzm i liberalizm Johann Gottfried Herder ........................................ 189 Edmund Burk� ............................................... 197 Joseph de Maistre ............................................. 222 Jeremy Bentham .............................................. 235 James Mili .................................................. 238 Benjamin Constant ............................................ 245 Alexis de Tocqueville ......................................... 256 John Stuart Mili .............................................. 283 Leonard Hobhouse ............................................ 297 Projekt ok�adki Jakub Rakusa-Suszczewski Redaktor Maria Romanow-Broniarek Redaktor techniczny Ewa Choi�ska Korektor Barbara Galicka El�bieta Michniewicz Sk�ad i �amanie Dariusz Dejnarowicz Wydzia�u Dziennikarstwa i r; �'�ycznydf� Uniwersytetu Warszaw .go l ul. Nowy �wiat 69, 00-04� v arszawa tel. 620-03-81 w. 295, 296 Publikacja dofinansowana przez MEN � Copyright by Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego 1999 ISBN 83-230-9982-0 Wydanie II: pierwsza partia nak�adu. Ark. wyd. 41,23. Ark. druk. 35,00. Papier kl. III, 70 x 100. Druk i oprawa: PPUH NOKPOL, Koby�ka 309 323 338 353 360 392 406 423 427 436 444 456 465 475 499 510 527 539 553 OBLICZA O�WIECENIA Scjentyzm i pozytywizm Auguste Comte ................................... Claude Henri de Saint-Simon ........................ Herbert Spencer .................................. Historyzm Giambattista Vico ................................. Georg Wilhelm Friedrich Hegel ...................... Karol Marks, Fryderyk Engels ....................... Karol Marks ..................................... Oblicza socjalizmu Philippe Buonarroti ................................ Simonde de Sismondi.............................. Robert Owen .................................... Pierre Joseph Proudhon ............................ Michai� Bakunin .................................. Georges Sorel .................................... Irracjonalizm i teorie spo�ecze�stwa masowego Friedrich Nietzsche ............................... Oswald Spengler ................................. Yilfredo Pareto ................................... Sigmund Freud ................................ v- . Jose Ortega y Gasset .............................. Aneks bibliograficzny ......................... Charles Louis de Secondat de Montes�uieu (1689 � 1755) O DUCHU PRAW* Przedmowa [...] Najpierw bada�em ludzi i spostrzeg�em, i� w niesko�czonej rozmaito�ci praw i obyczaj�w nie powoduj� si� oni wy��cznie kaprysem. Postawi�em zasady; za czym ujrza�em, jak poszczeg�lne wypadki naginaj� si� do nich jakoby same z siebie; jak dzieje wszystkich narod�w s� jeno ich nast�p- stwem; jak ka�de poszczeg�lne prawo wi��e si� z innym prawem lub wyp�ywa z innego, og�lniejszego. Kiedym si� cofn�� do staro�ytno�ci, stara�em si� przej�� jej duchem, aby nie upodabnia� wypadk�w najzupe�niej r�nych i nie przeoczy� r�nic w tych, kt�re zdaj� si� podobne. Nie wysnu�em swoich zasad z w�asnych roje�, ale z natury rzeczy. Niejedna prawda stanie si� tu zrozumia�� dopiero w�wczas, kiedy ujrzymy �a�cuch wi���cy jaz innymi. Im bardziej kto� zastanowi si� nad szczeg�ami, tym bardziej uczuje niez�omno�� zasad. [...] Ksi�ga pierwsza O prawach w og�lno�ci 1. O prawach w ich stosunku do rozmaitych istot Prawa, w najrozci�glejszym znaczeniu s�owa, s� to konieczne stosunki wyp�y- waj�ce z natury rzeczy. W tym uj�ciu wszystkie istoty maj� swoje prawa: B�stwo ma swoje prawa; �wiat materialny ma swoje prawa; duchy wy�sze od cz�owieka maj� swoje prawa; zwierz�ta maj� swoje prawa; cz�owiek ma swoje prawa. * Przedruk z: Monteskiusz, O duchu praw, prze�o�y� Tadeusz Boy-�ele�ski, przejrza� i uzupe�ni� Micha� Sczaniecki, t. l, PWN, Warszawa 1957. � 7 � Ci, kt�rzy rzekli, i� �lepa fatalno�� stworzy�a wszystkie zjawiska, kt�re wi- dzimy na �wiecie, powiedzieli wielk� niedorzeczno��; c� bowiem mo�e by� niedorzeczniejszego ni� �lepa fatalno��, kt�ra by wyda�a rozumne istoty? Istnieje tedy prarozum [...]; prawa za� s� to stosunki zachodz�ce mi�dzy nim a rozmaitymi istotami i stosunki tych rozmaitych istot mi�dzy sob�. B�g jest w stosunku do wszech�wiata jako jego stw�rca i zachowawca. Pra- wa, wedle kt�rych go stworzy�, s� te same, wedle kt�rych go utrzymuje. Dzia�a wedle tych prawide�, bo je zna; zna je, bo je uczyni�; uczyni� je, bo wynikaj� z jego m�dro�ci i pot�gi. Skoro widzimy, i� �wiat, powsta�y z ruchu materii i pozbawiony inteligencji, istnieje ci�gle, musz� snad� jego ruchy podlega� niezmiennym prawom. Gdyby mo�na by�o sobie wyobrazi� inny �wiat ni� nasz, musia�by mie� sta�e prawid�a, albo by si� rozpad�. Tak wi�c dzie�o stworzenia, kt�re wydaje si� dowolnym aktem, nastr�cza nam prawid�a r�wnie niezmienne jak fatalizm ateusz�w. Niedorzeczno�ci� by�oby rzec, i� Stw�rca bez tych prawide� m�g�by w�ada� �wiatem, skoro �wiat nie m�g�- by trwa� bez nich. Te prawid�a s� niewzruszenie ustanowionym zwi�zkiem. Pomi�dzy jednym, a drugim poruszaj�cym si� cia�em wszystkie ruchy udzielaj� si�, rosn�, s�abn�, ustaj�, wedle stosunku masy i chy�o�ci; ka�da rozmaito�� jest jednostajno�ci�, ka�da zmiana trwaniem. Poszczeg�lne istoty my�l�ce mog� mie� prawa, kt�re same utworzy�y; ale maj� te� i takie, kt�rych nie utworzy�y same. Zanim istnia�y jestestwa my�l�ce, by�y one mo�ebne; mia�y tedy mo�ebne stosunki, a tym samym mo�ebne prawa. Zanim istnia�y ustanowione prawa, istnia�y mo�ebne stosunki sprawiedliwo�ci. Twierdzi�, i� nie ma nic sprawiedliwego ani niesprawiedliwego poza tym, co nakazuj� lub czego broni� ustanowione prawa, znaczy�oby twierdzi�, �e nim wykre�lono ko�o, promienie jego nie by�y mi�dzy sob� r�wne. Trzeba zatem uzna� stosunki s�uszno�ci za wcze�niejsze od ustanowionego prawa, kt�re je utwierdza. Na przyk�ad to, i� przypu�ciwszy istnienie spo�e- cze�stw ludzkich s�usznym by�oby stosowa� si� do ich praw. I� gdyby istnia�y stworzenia my�l�ce, kt�re by dozna�y dobrodziejstwa od drugiej istoty, powinny czu� za to wdzi�czno��. �e je�eli istota my�l�ca sp�odzi�a drug� my�l�c� istot�, istota stworzona powinna pozosta� w zale�no�ci, w kt�rej znalaz�a si� od po- cz�tku. �e istota my�l�ca, kt�ra wyrz�dzi�a z�o drugiej my�l�cej istocie, zas�ugu- je, aby jej wyrz�dzono to� samo z�o. I tak dalej. Ale daleko jest do tego, aby �wiat rozumny rz�dzi� si� tak samo dobrze jak �wiat fizyczny. Jakkolwiek bowiem posiada r�wnie� prawa, kt�re z natury swojej s� niezmienne, nie idzie za nimi niewzruszenie jak �wiat fizyczny za swymi. Przyczyna tkwi w tym, i� poszczeg�lne istoty my�l�ce ograniczone s� przez sw� natur�, a tym samym podleg�e b��dom; z drugiej za� strony w naturze ich le�y to, � 8 � i� dzia�aj� z w�asnej woli. Nie trzymaj� si� zatem stale swoich pierwotnych praw, a nawet nie zawsze trzymaj� si� tych, kt�re sobie same stanowi�. [...] Dzi�ki zmys�owi rozkoszy [zwierz�ta] zachowuj� swoje osobiste istnienie; dzi�ki temu samemu zmys�owi zachowuj� sw�j gatunek. Maj� prawa naturalne, poniewa� s� zespolone czuciem; nie maj� praw ustanowionych, poniewa� nie s� zespolone �wiadomo�ci�. Nie id� wszak�e niezmiennie za swymi naturalnymi prawami; ro�liny, w kt�rych nie widzimy ani uczucia, ani �wiadomo�ci, prze- strzegaj� ich lepiej. [...] Cz�owiek, jako istota fizyczna, podlega, jak inne cia�a, niezmiennym prawom. Jako istota obdarzona rozumem gwa�ci bez ustanku prawa, kt�re B�g ustanowi�, i zmienia te, kt�re utworzy� sam. Musi sob� kierowa� sam; jest wszak�e istot� ograniczon�, zdan� na niewiedz� i b��d, jak wszystkie inteligencje ograniczone; zbywa si� �atwo nawet tych s�abych wiadomo�ci, jakie ma. Jako istota czuj�ca, podlega tysi�cznym nami�tno�ciom. Taka istota mog�a w ka�dej chwili zapo- mnie� swego stw�rcy: B�g przywo�a� j� do siebie prawami religii. Taka istota mog�a w ka�dej chwili zapomnie� siebie samej; filozofowie dostrzegli j � za po- moc� praw moralnych. Stworzony do �ycia w spo�eczno�ci, m�g� w niej za- pomnie� o drugich; prawodawcy przywo�ali go do obowi�zku za pomoc� praw pa�stwowych i cywilnych. 2. O prawach natury Przed wszystkimi tymi prawami s� prawa natury, tak nazwane, poniewa� p�yn� wy��cznie z naszej istoty. Aby je dobrze pozna�, trzeba zwa�y� cz�owieka przed powstaniem spo�eczno�ci. Prawa natury to te, kt�rym podlega�yby w owym stanie. [...] W tym stanie ka�dy si� czuje ni�szym; zaledwie czuje si� r�wnym drugiemu. Nie starano by si� wtedy zaczepia� nawzajem; pok�j by�by pierwszym natural- nym prawem. Przypuszczenie Hobbesa, kt�ry przypisuje pierwotnym ludziom wzajemn� ch�� ujarzmiania, nie jest s�uszne. Poj�cie w�adztwa i panowania jest tak z�o�one i zale�y od tylu poj��, �e nie mog�oby ono zrodzi� si� jako pierwsze. [...] Obok poczucia w�asnej s�abo�ci wyst�puje u cz�owieka poczucie swoich potrzeb. Nast�pnym tedy prawem naturalnym by�oby prawo, kt�re mu ka�e szu- ka� �rodk�w po�ywienia. Powiedzia�em, �e l�k sk�ania�by ludzi do ucieczki; ale oznaki wzajemnego l�ku zach�ci�yby ich niebawem do zbli�enia si�. Zreszt� wiod�aby ich ku temu przyjemno��, jak� odczuwa zwierz� za zbli�aniem si� zwierz�cia tego� gatunku. Co wi�cej, powab, jaki dwie p�cie budz� w sobie przez sw� odmienno��, po- mno�y�by t� przyjemno��; przyrodzona tedy pro�ba, jak� wyra�aj� zawsze sobie wzajem, by�aby trzecim prawem. _ g _ Poza uczuciem, jakie ludzie maj� z natury, zdobywaj� oni jeszcze wiado- mo�ci; oto wi�c drugi w�ze�, kt�rego inne stworzenia nie maj�. Ludzie maj� tedy now� pobudk�, aby si� ��czy�; pragnienie �ycia w spo�eczno�ci jest tedy czwar- tym prawem naturalnym. 3. O prawach stanowionych Skoro tylko ludzie znajd� si� w spo�eczno�ci, trac� poczucie w�asnej nie- mocy; r�wno��, kt�ra by�a mi�dzy nimi, ustaje; zaczyna si� stan wojenny. Ka�da poszczeg�lna spo�eczno�� dochodzi do poczucia w�asnej si�y; to rodzi stan wojenny mi�dzy narodami. W ka�dej spo�eczno�ci jednostki zaczynaj� czu� sw� si��; staraj� si� przyw�aszczy� sobie g��wne korzy�ci tej spo�eczno�ci, co stwarza mi�dzy nimi stan wojenny. Z tych dw�ch rodzaj�w stanu wojennego wynikaj� prawa mi�dzy lud�mi. [...] Prawo na og� jest to rozum ludzki, ile �e w�ada wszystkimi ludami ziemi; prawa za� polityczne i cywilne ka�dego narodu winny by� jedynie szczeg�lnymi wypadkami, w kt�rych objawia si� ten rozum ludzki. Powinny by� tak swoiste dla narodu, dla kt�rego je stworzono, i� rzadki to traf, aby prawa jednego narodu mog�y si� nada� drugiemu. Trzeba, aby odpowiada�y naturze i zasadzie rz�du istniej�cego lub maj�cego powsta�; czy �e go tworz��jako prawa polityczne � czy �e utrzymuj� � jako prawa cywilne. Powinny by� dostrojone do fizycznych warunk�w kraju; do klimatu zimnego, skwarnego lub umiarkowanego; do w�a�ciwo�ci gruntu, do po�o�enia, wielko�ci kraju; do rodzaju �ycia lud�w rolniczych, my�liwskich lub pasterskich. Powinny si� nagina� do stopnia wolno�ci, jak� dany ustr�j mo�e znie��; do religii miesz- ka�c�w, do ich sk�onno�ci, bogactw, liczby; do ich handlu, obyczaj�w, nawyk�w. Wreszcie prawa maj� zwi�zki mi�dzy sob�; maj� zwi�zek ze swym pocho- dzeniem, z zamiarem prawodawcy, z porz�dkiem rzeczy, na kt�rym je wznie- siono. Z tych wszystkich punkt�w trzeba je rozwa�a�. To w�a�nie zamierzam uczyni� w tym dziele. Rozpatrz� wszystkie te stosunki: wszystkie razem tworz� to, co si� nazywa duchem praw. Nie oddzieli�em praw politycznych od cywilnych, poniewa� bowiem nie traktuj� o prawach, jeno o duchu praw, a ten duch zasadza si� na rozmaitych stosunkach praw z rozmaitymi rzeczami, trzeba mi by�o nie tyle trzyma� si� naturalnego porz�dku praw, ile porz�dku tych stosunk�w i tych rzeczy. Rozpatrz� najpierw stosunki, jakie prawa maj� z natur� i z zasad� ka�dego rz�du; �e za� ta zasada ma na prawa najwi�kszy wp�yw, postaram si� j� dobrze rozpatrzy�. Je�eli zdo�am j� raz ustali�, ujrzymy, jak prawa z niej p�yn� niby ze swego �r�d�a. Przejd� nast�pnie do innych stosunk�w, bardziej poszczeg�lnych. � 10 � Ksi�ga druga O prawach wyp�ywaj�cych wprost z natury rz�du l O naturze trzech rozmaitych rz�d�w S� trzy rodzaje rz�d�w: republika�ski, monarchiczny i despotyczny. Dla poznania ich natury wystarczy poj�cie, jakie maj� o nich bodaj najprostsi ludzie. Przypuszczam trzy okre�lenia, a raczej trzy fakty: jeden, �e rz�d republika�ski jest ten, w kt�rym ca�y lud lub tylko cz�� ludu posiada najwy�sz� w�adz�; monarchiczny, gdzie w�ada jeden, ale na podstawie praw sta�ych i wiadomych; natomiast w rz�dzie despotycznym jeden cz�owiek, bez praw i bez prawide�, poddaje wszystko swojej woli i zach�ceniu. Oto co nazywam natur� ka�dego rz�du. Trzeba rozpatrzy� prawa wyp�ywa- j�ce wprost z tej natury, b�d�ce tedy pierwszymi zasadniczymi prawami. [...] 2. O rz�dzie republika�skim i prawach w�a�ciwych demokracji Kiedy w republice lud, jako cia�o, ma najwy�sz� w�adz�, w�wczas jest to demokracja. Kiedy najwy�sza w�adza jest w r�kach cz�ci ludu, nazywa si� to arystokracj�. W demokracji lud jest pod pewnymi wzgl�dami monarch�; pod innymi zno- wu� poddanym. Mo�e by� monarch� jedynie przez swoje g�osy, kt�re s� jego wol�. Wola panuj�cego jest to sam panuj�cy. Ustawy, kt�re okre�laj � prawo g�osowania, s� tedy zasadniczymi w tym rz�dzie. W istocie, r�wnie wa�ne jest tutaj okre�li�, jak, kto, w czyje r�ce, w jakiej sprawie ma oddawa� g�osy, co w monarchii wiedzie�, kto jest monarch� i w jaki spos�b ma rz�dzi�. [...] Zasadniczym jest ustali� liczb� obywateli, kt�rzy maj� tworzy� zgromadzenia; inaczej nie wiedzia�oby si�, czy to lud przem�wi�, czy tylko cz�� ludu. W Spar- cie trzeba by�o dziesi�� tysi�cy obywateli. W Rzymie [...] nie ustalono tej liczby i to by�a jedna z wa�nych przyczyn jego upadku. Lud, kt�ry posiada najwi�ksz� w�adz�, winien robi� sam przez si� to, co mo�e zrobi� dobrze; czego za� nie mo�e dobrze zrobi�, winien robi� przez swoich urz�dnik�w. [...] Ci s� tylko o tyle urz�dnikami, o ile on ich mianuje; jest to zatem podsta- wowa zasada tego rz�du, aby lud sam mianowa� swoich ministr�w, to jest urz�d- nik�w. [...] W pa�stwie ludowym lud dzieli si� na pewne klasy. W�a�nie w sposobie tego podzia�u odznaczyli si� wielcy prawodawcy; od niego te� zale�a�o zawsze trwanie demokracji i jej pomy�lno��. [...] Podzia� tych, kt�rzy maj� prawo g�osowania jest tedy w republice zasadni- czym prawem. Drugim zasadniczym prawem jest spos�b oddawania g�osu. Wyb�r losem zgodny jest z natur� demokracji; wyb�r przez g�osowanie � arystokracji. Losowanie jest to spos�b wyboru, kt�ry nikogo nie ura�a; zostawia ka�demu obywatelowi godziw� nadziej� s�u�enia ojczy�nie. Ale poniewa� wyb�r taki jest z natury swojej u�omny, wielcy prawodawcy wysilali ca�� bystro�� w miarkowaniu go i poprawianiu. [...] 4. O prawach w ich stosunku do natury rz�du monarchicznego W�adze po�rednicz�ce [...], podleg�e i zale�ne stanowi� istot� rz�du monar- chicznego, to znaczy tego, gdzie jeden rz�dzi moc� praw zasadniczych. Po- wiedzia�em: w�adze po�rednicz�ce, podleg�e i zale�ne; w istocie, w monarchii, w�adca jest �r�d�em wszelkiej w�adzy politycznej i cywilnej. Te podstawowe prawa wymagaj� nieodzownie po�rednich dr�g, kt�rymi p�ynie w�adza; je�li bowiem w pa�stwie istnieje jedynie chwilowa i kapry�na wola jednego, nie mo�e by� nic sta�ego, a tym samym �adnego zasadniczego prawa. Najnaturalniejsz� po�rednicz�c� i podleg�� w�adz� jest szlachta. Wchodzi ona do pewnego stopnia w istot� monarchii, kt�rej podstaw� jest zasada: bez mo- narchy nie ma szlachty; bez szlachty nie ma monarchy � w�wczas jest tylko despota. W niekt�rych pa�stwach europejskich znale�li si� ludzie, kt�rzy umy�lili znie�� wszelk� w�adz� s�downicz� pan�w. Nie wiedzieli, i� chc� uczyni� to, co uczyni� parlament w Anglii. Znie�cie w monarchii przywileje pan�w, kleru, szlachty i miast, b�dziecie niebawem mieli pa�stwo ludowe lub te� pa�stwo despotyczne. Trybuna�y pewnego wielkiego pa�stwa w Europie bij� bez ustanku, od kilku wiek�w, w patrymonialn� w�adz� s�downicz� pan�w i w stan duchowny. Nie chcemy krytykowa� tak �wiat�ych urz�dnik�w: ale zostawiamy do os�dzenia, do jakiego stopnia konstytucja musi przez to ulec zmianie. Nie zaciekam si� bynajmniej na punkcie przywilej�w duchowie�stwa; ale chcia�bym, aby raz dobrze okre�lono jego jurysdykcj�. Nie chodzi o dociekanie, czy istnieje ona s�usznie, ale skoro istnieje, czy stanowi cz�stk� praw krajowych i czy jest z nimi we wszystkim zwi�zana; czy mi�dzy dwiema w�adzami, kt�re uznaje si� za niezale�ne, stosunki nie powinny by� obustronne; i czy nie jest jedno dla dobrego obywatela broni� s�downiczych praw monarchy, czy te� gra- nic, jakie one sobie od niepami�tnych czas�w zakre�li�y. O ile wp�yw duchowie�stwa niebezpieczny jest w republice, o tyle jest on po��dany w monarchii; zw�aszcza w tych, kt�re sk�aniaj� si� do despotyzmu. Gdzie by�aby Hiszpania i Portugalia od czasu utraty swoich praw bez tej w�adzy, kt�ra sama jedna stawia op�r samowoli? Zapora zawsze dobra, o ile nie ma innej; skoro despotyzm niesie z sob� przera�aj�ce niedole, z�o nawet, kt�re go ograni- cza, jest dobrem. [...] � 12 � Nie wystarczy, aby istnia�y w monarchii po�rednie szczeble, trzeba jeszcze piastun�w praw. Tymi piastunami mog� by� tylko cia�a polityczne, kt�re obwieszczaj� prawa, skoro je utworzono, a przypominaj� je, skoro id� w nie- pami��. Wrodzone szlachcie nieuctwo, jej nieopatrzno��, jej lekcewa�enie cywil- nego rz�du wymagaj�, aby istnia�o cia�o bez ustanku wydobywaj�ce prawa z py�u, w kt�rym by�yby zagrzebane. [...] Ksi�ga trzecia O zasadach trzech postaci rz�du 1. R�nica mi�dzy natur� rz�du a jego zasad� Rozpatrzywszy prawa odno�ne do natury ka�dego rz�du trzeba si� przyjrze� prawom odno�nym do jego zasady. Mi�dzy natur� rz�du a jego zasad� zachodzi ta r�nica1, �e natur� jego jest to, co go stworzy�o takim; zasad� za� to, co mu ka�e dzia�a�. Jedno to jego swoista budowa, drugie to nami�tno�ci ludzkie, kt�re nim poruszaj�. Ot� prawa powinny by� zar�wno w zgodzie z zasad� ka�dego rz�du, co z jego natur�. Trzeba tedy zbada� te zasady; i to mam zamiar uczyni� w tej ksi�dze. 2. O zasadzie rozmaitych rz�d�w Rzek�em, i� natur� rz�du republika�skiego jest to, �e lud jako ca�o�� albo przez pewne rodziny posiada tam najwy�sz� w�adz�; natur� rz�du monarchicz- nego, i� monarcha ma najwy�sz� w�adz�, ale wykonywa j� wedle ustanowionych praw; rz�du despotycznego, i� jeden w�ada w nim wedle swej woli i zachcenia. Nie trzeba mi wi�cej, aby odkry� ich trzy zasady; wyp�ywaj� z powy�szego w naturalny spos�b. Zaczn� od rz�du republika�skiego, a najpierw b�d� m�wi� o demokratycznym. 3. O zasadzie demokracji Nie trzeba wiele uczciwo�ci, aby rz�d monarchiczny lub te� despotyczny utrzyma� si� i trwa�. Si�a praw w jednym, wci�� wzniesione rami� w�adcy w drugim miarkuj� i trzymaj� w karbach wszystko. Ale w pa�stwie ludowym trzeba jednej spr�yny wi�cej, a jest ni�crcota. 1 To rozr�nienie jest bardzo wa�ne, i wyci�gn� ze� wiele wniosk�w; jest ono kluczem do niesko�czonej mnogo�ci praw. � 13 � To, co m�wi�, znajduje potwierdzenie w ca�ym ci�gu historii i jest bardzo zgodne z natur� rzeczy. Jasnym bowiem jest, �e w monarchii, gdzie ten, kt�ry wykonywa prawa, uwa�a si� za stoj�cego ponad prawem, mniej potrzeba cnoty ni� w rz�dzie ludowym, gdzie ten, kt�ry wykonywa prawa, czuje, �e sam im podlega i �e b�dzie d�wiga� ich ci�ar. Jasnym jest r�wnie�, �e monarcha, kt�ry wskutek z�ej rady lub niedbalstwa poniecha wykonywania praw, mo�e �atwo naprawi� szkod�; wystarczy mu zmie- ni� doradc�w lub poprawi� si� z niedbalstwa. Ale kiedy w rz�dzie ludowym prawa p�jd� w niepami��, pa�stwo jest ju� zgubione, ile �e stan ten mo�e po- chodzi� jedynie ze ska�enia republiki. [...] Kiedy ta cnota zanika, ambicja wciska si� do serc zdolnych j � odczu�, a chci- wo�� do wszystkich. Pragnienia zmieniaj� przedmiot; nie kocha si� ju� tego, co si� kocha�o. Ludzie byli wolni z prawami, chc� by� wolni przeciw prawom. Ka�dy obywatel jest jak niewolnik zbieg�y z domu pana. To, co by�o zasad� [...], zowie si� surowo�ci�; co by�o prawid�em, zowie si� sp�taniem [...]; co by�o szacunkiem, zowie si� l�kiem. Oszcz�dno�� zwie si� tam chciwo�ci�, nie ��dz� posiadania. Niegdy� mienie prywatne stanowi�o skarb publiczny; obecnie skarb publiczny staje si� dziedzictwem prywatnym. Republika staje si� �upem; si�a jej jest tylko pot�g� kilku obywateli, a swawol� wszystkich. [...] 5. I� cnota nie jest zasad� rz�du monarchicznego W monarchiach polityka dokonywa wielkich rzeczy z mo�liwie najmniejszym nak�adem cnoty; tak jak w najzmy�lniejszych machinach umiej�tno�� zu�ywa mo�liwie najmniej ruch�w, si� i k�ek. Pa�stwo istnieje niezale�nie od mi�o�ci ojczyzny, od ��dzy prawdziwej chwa- �y, od zaparcia si� siebie, od po�wi�cenia swoich najdro�szych interes�w i od wszystkich tych bohaterskich cn�t, kt�re znajdujemy u staro�ytnych, a kt�re znamy jedynie ze s�yszenia. Prawa zast�puj � miejsce wszystkich tych cn�t, kt�re zgo�a nie s� potrzebne; pa�stwo zwalnia od nich; czyn spe�niony bez rozg�osu jest w nim poniek�d bez znaczenia. Mimo i� wszystkie zbrodnie s� z natury swojej publiczne, rozr�nia si� wszak�e zbrodnie istotnie publiczne od zbrodni prywatnych, tak nazwanych, poniewa� bardziej krzywdz� pojedyncz� osob� ni� ca�� spo�eczno��. Ot� w republikach zbrodnie prywatne s� bardziej publiczne, to znaczy wi�k- sz� przynosz� szkod� ustrojowi pa�stwa ni� osobom postronnym; w monarchii za� zbrodnie publiczne s� bardziej prywatne, to znaczy bardziej gro�� poszcze- g�lnym fortunom ni� samemu pa�stwu. B�agam, aby nikogo nie razi�o to, co rzek�em; m�wi�, wedle nauki wszy- stkich dziej�w. Wiem bardzo dobrze, �e nierzadko zdarzaj� si� cnotliwi � 14 � w�adcy; ale powiadam, i� w monarchii bardzo trudno jest, a�eby lud by� cnot- liwy2. [...] Ambicja przy pr�niactwie, p�aszczenie si� przy dumie, ch�� wzbogacenia si� bez pracy, wstr�t do prawdy, pochlebstwo, zdrada, przewrotno��, zaniedbanie wszystkich zobowi�za�, lekcewa�enie powinno�ci obywatela, obawa przed cnot� monarchy, nadzieje czerpane w jego s�abostkach i wi�cej ni� to wszystko usta- wiczne o�mieszanie cnoty, tworz�, jak mniemam, we wszystkich czasach i miejs- cach charakter wi�kszo�ci dworak�w. [...] 6. W jaki spos�b zast�puje si� cnot� w ustroju monarchicznym Spiesz� si� i posuwam si� wielkimi krokami, i�by kto nie my�la�, i� ja tu pisz� satyr� na monarchi�. Nie; je�eli brak jej jednej spr�yny, ma za to inn�: honor, to znaczy przes�d [...] ka�dej osoby i ka�dego stanu, zajmuje miejsce cnoty politycznej, o kt�rej m�wi�em, i zast�puje j� wsz�dzie. Mo�e on natchn�� najpi�kniejsze uczynki; mo�e w po��czeniu z si�� praw doprowadzi� rz�d do celu, jak sama cnota. Tak wi�c w dobrze urz�dzonej monarchii ka�dy b�dzie mniej wi�cej dobrym obywatelem, a rzadko znajdzie si� kto�, kto by by� zacnym cz�owiekiem [...]; aby bowiem by� zacnym cz�owiekiem3, trzeba mie� zamiar nim by� i kocha� pa�stwo nie tyle dla siebie, ile dla niego samego. 7. O zasadzie monarchii Rz�d monarchiczny mie�ci w sobie, jak wspomnieli�my, przywileje [...], stany [...], a nawet szlachectwo rodowe. Natur� honoru jest, i� ��da on wyr�nie� i odznacze�; si�� rzeczy tedy znajduje miejsce w tym rz�dzie. Ambicja zgubna jest w republice; wydaje dobre skutki w monarchii; daje �ycie tej formie rz�du; nie jest za� w nim niebezpieczna, bo mo�na j� w ka�dej chwili zd�awi�. Mo�na by rzec, �e to jest tak samo jak w systemie �wiata, gdzie istnieje si�a oddalaj�ca bez ustanku wszystkie cia�a od �rodka i si�a ci�ko�ci, kt�ra je do� sprowadza. Honor porusza wszystkie cz�stki ustroju pa�stwowego; spaja je si�� swego dzia�ania; dzi�ki niemu ka�dy d��y do dobra powszechnego mniemaj�c, i� goni jedynie za w�asnym interesem. Prawda, i� m�wi�c filozoficznie, fa�szywym jest �w honor, kt�ry spe�nia wszystkie sprawy pa�stwa; ale ten fa�szywy honor jest r�wnie u�yteczny 2 M�wi� tu o cnocie politycznej, kt�ra jest cnot� moraln� w tym znaczeniu, i� mierzy ku powszechnemu dobru; bardzo ma�o m�wi� o poszczeg�lnych cnotach moralnych; zgo�a za� nic o tej cnocie, kt�ra ma zwi�zek z prawdami objawionymi. [...] 3 To s�owo zacny cz�owiek nale�y rozumie� jedynie w sensie politycznym. � 15 � powszecnnosci, co prawdziwy honor rjy�Dy u�yteczny poszczeg�lnym osobom, kt�re by go posiada�y. A czy� to nie jest du�o sk�oni� ludzi, aby spe�niali wszystkie trudne i wy- magaj�ce wysi�ku czynno�ci, bez innej nagrody ni� rozg�os tych czyn�w? [...] 9. O zasadzie rz�du despotycznego Tak jak w republice potrzebna jest cnota, a w monarchii honor, tak samo w ustroju despotycznym potrzebny jest l�k. Co si� tyczy cnoty, nie jest ona potrzebna; honor za� by�by wr�cz niebezpieczny. Olbrzymia w�adza monarchy przechodzi w zupe�no�ci na tych, kt�rym on j� powierza. Ludzie zdolni wysoko ceni� samych siebie, gotowi by wszcz�� rewo- lucj�; trzeba tedy, aby l�k pogn�bi� wszystkie serca i zagasi� najl�ejsze nawet drgnienie ambicji. [...] 10. R�nica miedzy pos�uchem w rz�dzie umiarkowanym a w rz�dzie despotycznym W pa�stwach despotycznych natura rz�du wymaga bezgranicznego pos�u- sze�stwa; wola monarchy, skoro si� raz objawi, musi wywrze� r�wnie niechybny skutek, co kula uderzaj�ca drug� kul�. Nie ma tu �adnej po�redniej drogi, zmian, uk�ad�w, termin�w, okup�w, pers- wazji, przedstawie�; �adnych odszkodowa� ani propozycji. Cz�owiek jest istot� �lepo pos�uszn� istocie, kt�ra rozkazuje. [...] [W Persji] Istnieje wszak�e co�, co mo�na niekiedy przeciwstawi� woli mo- narchy: religia. Poddany opu�ci ojca, zabije go nawet, skoro w�adca zechce i roz- ka�e: ale cho�by w�adca chcia� i rozkaza�, nie pokosztuje wina. Prawa religii p�yn� z wy�szego rozkazu, gdy� wydano je zar�wno dla w�adcy, jak dla pod- danych. Ale co si� tyczy prawa naturalnego, rzecz ma si� odmiennie; tu w�adca jest czym� wi�cej ni� cz�owiekiem. W pa�stwach monarchicznych i umiarkowanych w�adz� ogranicza to, co jest jej spr�yn�. Mam na my�li honor, kt�ry w�ada niby monarcha nad ksi�ciem i nad ludem. Nikt tu nie przeciwstawi w�adcy praw religii; dworak mniema�by, �e si� tym o�mieszy; b�dzie si� natomiast w ka�dej chwili powo�ywa� na prawa honoru. St�d konieczne przeobra�enia w pos�usze�stwie; honor z natury sk�onny jest do dziwactw, pos�usze�stwo za� podda si� im wszystkim. Mimo i� spos�b pos�uchu odmienny jest w tych dw�ch ustrojach, w�adza jest wszak�e jednaka. W jak�kolwiek stron� monarcha si� obr�ci, przewa�a szal� i budzi pos�uch. Ca�a r�nica w tym, �e w monarchii w�adca jest o�wiecony, ministrowie za� niesko�czenie zr�czniejsi i do�wiadcze�si ni� pod rz�dem despo- tycznym. � 16 � 11. Uwagi nad tym wszystkim Takie s� zasady trzech postaci rz�du. To nie znaczy, �e w danej republice obywatele s� cnotliwi, ale �e powinni by nimi by�. To nie dowodzi tak�e, i� w danej monarchii maj� honor; jak r�wnie�, i� w danym pa�stwie despotycznym maj� l�k; ale powinni by mie�; bez czego rz�d b�dzie niedoskona�y. [...] Ksi�ga jedenasta O prawach tworz�cych wolno�� polityczn� w jej zwi�zku z ustrojem pa�stwa 3. Co to jest wolno�� Prawda, i� w demokracji lud robi jakoby to, co chce: ale wolno�� polityczna nie polega na tym, aby robi� to, co si� chce. W pa�stwie, to znaczy w spo�ecz- no�ci, w kt�rej s� prawa, wolno�� mo�e polega� jedynie na tym, aby m�c czyni� to, czego si� powinno chcie�, a nie by� zmuszonym czyni� tego, czego si� nie powinno chcie�. Trzeba sobie wrazi� w umys�, co to jest niepodleg�o�� i co to jest wolno��. Wolno�� jest to prawo czynienia wszystkiego tego, na co ustawy pozwalaj�: gdyby za� jeden obywatel m�g� czyni� to, czego one zabraniaj�, nie by�oby ju� wolno�ci, poniewa� inni posiadaliby z natury rzeczy t� sam� mo�no��. 4. Dalszy ci�g tego� przedmiotu Demokracja i arystokracja nie s� z natury swojej wolnymi pa�stwami. Wol- no�� polityczna istnieje jedynie w rz�dach umiarkowanych. Ale nie zawsze jest ona w pa�stwach umiarkowanych. Jest w nich jedynie w�wczas, kiedy si� nie nadu�ywa w�adzy. Ale wiekuiste do�wiadczenie uczy, i� wszelki cz�owiek, kt�ry posiada w�adz�, sk�onny jest jej nadu�y�; posuwa si� tak daleko, a� napotka granice. Kt� by powiedzia�! Nawet sama cnota potrzebuje granic. I�by nie mo�na by�o nadu�ywa� w�adzy, trzeba, aby przez naturaln� gr� rze- czy w�adza pow�ci�ga�a w�adz�. Ustr�j mo�e by� taki, by nikt nie by� zmuszony do czynienia rzeczy, kt�rych prawo nie nakazuje, i do zaniechania tych, kt�rych prawo dozwala. 5. O celu rozmaitych ustroj�w pa�stwowych Mimo i� wszystkie pa�stwa maj� w og�lno�ci ten sam cel, a mianowicie, samozachowanie, ka�de pa�stwo posiada pr�cz tego i sw�j cel osobliwy. Wzrost by� celem Rzymu; wojna celem Sparty [...]; przedmiotem praw w Polsce jest niezawi�o�� ka�dego obywatela, i co z tego wynika, ucisk wszystkich. � 17� BIBLIOTEKA Wydzia�u Daennikarstwt i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego ul. Nowy �wiat 69, 00-046 Warszawa tcl. 620-03-81 w. 295, 296 Istnieje r�wnie� w �wiecie nar�d, kt�ry za bezpo�redni cel swego ustroju ma wolno�� polityczn�. Zbadamy zasady, na kt�rych j � opiera. Je�eli s� dobre, wol- no�� uka�e si� w nich jak w zwierciadle. Aby odkry� wolno�� polityczn� w ustroju pa�stwa, nie trzeba tyle mozo�u. Je�eli j� mo�na ujrze� tam, gdzie jest, je�eli si� j � znalaz�o, po co jej szuka�? 6. O ustroju Anglii W ka�dym pa�stwie istniej� trzy rodzaje w�adzy: w�adza prawodawcza, w�a- dza wykonawcza rzeczy nale��cych do prawa narod�w i w�adza wykonawcza rzeczy nale��cych do prawa cywilnego. Moc� pierwszej w�adca albo prawodawca stanowi prawa na jaki� czas albo na zawsze i poprawia albo usuwa te, kt�re istniej�. Moc� drugiej wydaje wojn� lub zawiera pok�j, wysy�a lub przyjmuje poselstwa, umacnia bezpiecze�stwo, uprze- dza najazdy. Moc� trzeciej karze zbrodnie lub s�dzi spory poddanych. T� ostatni� w�adz� mo�na nazwa� w�adz� s�dow�, drug� za� po prostu w�adz� wykonawcz� pa�stwa. Wolno�� polityczna obywatela jest to �w spok�j ducha pochodz�cy z prze- �wiadczenia o w�asnym bezpiecze�stwie. Aby istnia�a ta wolno��, trzeba rz�du, przy kt�rym by �aden obywatel nie potrzebowa� si� l�ka� drugiego obywatela. Kiedy w jednej i tej samej osobie lub w jednym i tym samym ciele w�adza prawodawcza zespolona jest z wykonawcz�, nie ma wolno�ci; poniewa� mo�na si� l�ka�, aby ten sam monarcha albo ten sam senat nie stanowi� tyra�skich praw, kt�re b�dzie tyra�sko wykonywa�. Nie ma r�wnie� wolno�ci, je�li w�adza s�dowa nie jest oddzielona od prawo- dawczej i wykonawczej. Gdyby by�a po��czona z w�adz� prawodawcz�, w�adza nad �yciem i wolno�ci� obywateli by�aby dowoln�; s�dzia bowiem by�by prawo- dawc�. Gdyby by�a po��czona z w�adz� wykonawcz�, s�dzia m�g�by mie� si�� ciemi�yciela. Wszystko by�oby stracone, gdyby jeden i ten sam cz�owiek lub jedno i to samo cia�o mo�nych albo szlachty, albo ludu sprawowa�o owe trzy w�adze; two- rzenie praw, wykonywanie publicznych postanowie� oraz s�dzenie zbrodni lub spor�w mi�dzy jednostkami. W wi�kszo�ci kr�lestw Europy rz�d jest umiarkowany, poniewa� w�adca, kt�ry ma dwie pierwsze w�adze, zostawia poddanym wykonywanie trzeciej. U Turk�w, gdzie te trzy w�adze skupiaj� si� na g�owie su�tana, panuje straszliwy despotyzm. [...] W�adza s�dowa nie powinna by� powierzona sta�emu senatorowi, ale wy- konywana przez osoby powo�ane z ludu, w pewnych okresach roku, w spos�b przepisany prawem, aby tworzy� trybuna� trwaj�cy tylko poty, p�ki tego ko- nieczno�� wymaga. W ten spos�b owa tak gro�na w�adza s�dowa nie b�d�c przywi�zana ani do pewnego stanu, ani do pewnego zawodu, staje si�, mo�na rzec, niewidzialn� i �adn�. Nie ma si� ustawicznie s�dzi�w przed oczami: l�k budzi urz�d, a nie urz�dnicy. Trzeba nawet, aby w wa�nych oskar�eniach zbrodniarz, z zezwoleniem pra- wa, m�g� sobie wybiera� s�dzi�w lub przynajmniej, aby m�g� ich wykluczy� tylu, i� tych, co zostan�, mo�na by uwa�a� jako pochodz�cych z jego wyboru. Dwie inne w�adze raczej mog�yby przypa�� urz�dnikom albo sta�ym cia�om, poniewa� nie gro�� prywatnej jednostce; jako i� jedna jest tylko og�ln� wol� pa�stwa, druga za� wykonaniem tej og�lnej woli. Ale, o ile trybuna�y nie powinny by� sta�e, wyroki powinny by� sta�e, tak aby zawsze by�y jedynie �cis�ym brzmieniem prawa. Gdyby by�y poszczeg�lnym mniemaniem s�dziego, �y�oby si� w spo�ecze�stwie nie znaj�c �ci�le swoich wobec niego zobowi�za�. Trzeba nawet, aby s�dziowie byli z tego samego stanu co oskar�ony lub te� z jemu r�wnych, aby nie m�g� mniema�, �e popad� w r�ce ludzi sk�onnych zada� mu gwa�t. Je�li w�adza prawodawcza zostawia wykonawczej prawo uwi�zienia oby- wateli, kt�rzy mog� da� r�kojmi�, nie ma ju� wolno�ci; chyba �e uwi�zi si� ich po to, aby odpowiedzieli bezzw�ocznie na oskar�enie karane wedle prawa g�ow�. W tym wypadku s� w istocie wolni, poniewa� podlegaj � jedynie w�adzy prawa. [...] Poniewa� w wolnym pa�stwie ka�dy cz�owiek, u kt�rego przypuszcza si� woln� dusz�, winien si� rz�dzi� sam, trzeba by, aby lud jako ca�o�� posiada� w�a- dz� prawodawcz�. �e jednak to jest niemo�liwe w du�ych pa�stwach, a ma wiel- kie niedogodno�ci w ma�ych, trzeba, aby lud pe�ni� przez swoich przedstawicieli wszystko to, czego nie mo�e pe�ni� osobi�cie. Zna si� o wiele lepiej potrzeby w�asnego miasta ni� innych; s�dzi si� lepiej o zdatno�ci s�siad�w ni� o zdatno�ci innych obywateli. Nie trzeba tedy, aby cz�onk�w cia�a prawodawczego wybierano og�lnie z ca�ego narodu; lepiej jest, aby w ka�dej wi�kszej miejscowo�ci mieszka�cy wybierali sobie przedstawiciela. Wielk� zalet� przedstawicieli jest to, i� s� oni zdolni do roztrz�sania spraw. Lud zgo�a nie nadaje si� do tego; jest to jedna z wielkich wad demokracji. [...] Przedstawicielstwo [...] nie powinno by� [...] wybierane na to, aby powzi�� jakie� czynne postanowienie, czego nie umia�oby zrobi� dobrze, ale aby stanowi� prawa lub te� bada�, czy dobrze wykonano prawa przez nie ustanowione; rzecz, kt�r� mo�e dobrze wykona� i kt�r� nawet jedynie ono mo�e dobrze wykona�. Istniej� zawsze w ka�dym pa�stwie ludzie wyr�niaj�cy si� rodem, boga- ctwem lub zaszczytami; ale gdyby ich zmieszano z ludem i gdyby mieli tylko jeden g�os jak inni, wsp�lna wolno�� by�aby ich niewol�; nie mieliby �adnego interesu jej broni�, gdy� wi�kszo�� postanowie� zapada�aby przeciw nim. Udzia� � 19 � ich zatem w prawodawstwie powinien by� zgodny z innymi przewagami, jakich za�ywaj� w pa�stwie; a nast�pi, skoro utworz� cia�o, kt�re by mia�o prawo wstrzymywa� d��enia ludu, tak jak lud ma prawo czyni� wobec ich d��e�. Tak wi�c w�adza prawodawcza b�dzie powierzona i szlachcie, i cia�u wybra- nemu dla reprezentowania ludu; ka�de z tych cia� b�dzie mia�o swoje oddzielne zgromadzenia i narady oraz osobne pogl�dy i interesy. Z trzech w�adz, o kt�rych m�wili�my, w�adza s�dowa jest poniek�d �adna. Zostaj�jedynie dwie: �e za� trzeba im w�adzy reguluj�cej dla umiarkowania ich, ta cz�� cia�a prawodawczego, kt�ra sk�ada si� ze szlachty, szczeg�lnie nadaje si� do tego celu. Izba szlachecka [...] winna by� dziedziczna. Po pierwsze, jest ni� z natury; trzeba -zreszt�, aby mia�a bardzo wielki interes w zachowaniu swoich przy- wilej�w, z natury swojej nienawistnych i kt�re zawsze w wolnym pa�stwie musz� by� zagro�one. �e jednak dziedziczna w�adza mog�aby by� sk�onna strzec swego osobistego dobra, a zapomina� o dobru ludu, trzeba, w rzeczach, w kt�rych najwi�kszy by�by interes w tym, aby j� spaczy�, jak np. w prawach tycz�cych wybierania pieni�dzy, aby mia�a udzia� w prawodawstwie jedynie z moc� przeszkadzania, nie za� z moc� stanowienia. Moc� stanowienia [...] nazywam prawo nakazywania samemu lub te� popra- wiania tego, co postanowi� kto� inny. Zdolno�ci� przeszkadzania [...] nazywam prawo zniesienia postanowie� powzi�tych przez kogo� innego, co by�o przy- wilejem trybun�w rzymskich. I mimo �e ten, kt�ry ma zdolno�� przeszkadzania, mo�e mie� tak�e prawo zatwierdzenia, ta aprobata jest w�wczas jedynie o�wiad- czeniem, �e nie czyni u�ytku ze swej zdolno�ci pzeszkadzania i wyp�ywa z tej zdolno�ci. W�adza wykonawcza winna spoczywa� w r�kach monarchy, gdy� ta cz�� rz�du, kt�ra prawie zawsze wymaga dora�nego dzia�ania, lepiej jest sprawowana przez jednego ni� wielu, gdy to, co zawis�o od w�adzy prawodawczej, lepiej cz�sto bywa za�atwione przez wielu ni� przez jednego. Gdyby nie by�o monarchy i gdyby w�adz� wykonawcz� powierzono pewnej ilo�ci os�b powo�anych z cia�a prawodawczego, nie by�oby wolno�ci; jako �e obie w�adze by�yby zjednoczone, skoro te same osoby mia�yby niekiedy, a mog�y- by mie� zawsze, udzia� w jednej i w drugiej. [...] Je�eli w�adza wykonawcza nie ma prawa pow�ci�gn�� zakus�w cia�a prawo- dawczego, b�dzie ono despotyczne: skoro bowiem b�dzie mog�o nada� sobie wszelk� mo�liw� w�adz�, unicestwi wszystkie inne w�adze. Ale nie trzeba, aby w�adza prawodawcza mia�a, na odwr�t, prawo wstrzy- mywania w�adzy wykonawczej: skoro bowiem wykonywanie z natury ma swoje granice, nie ma potrzeby go ogranicza�; nie licz�c i� w�adza wykonawcza tyczy si� zawsze rzeczy chwilowych. [...] � 20 � Ale je�eli w wolnym pa�stwie w�adza prawodawcza nie powinna mie� prawa pow�ci�gania w�adzy wykonawczej, ma prawo i powinna mie� zdolno�� badania, w jaki spos�b ustanowione przez ni� prawa s� wykonywane. [...] Mimo i� na og� w�adza s�dowa nie powinna by� zespolona z �adn� cz�ci� w�adzy prawodawczej, podlega to wszak�e wyj�tkom, opartym na szczeg�lnym interesie tego, kt�ry ma by� s�dzony. Mo�ni s� zawsze przedmiotem zawi�ci: gdyby ich tedy s�dzi� lud, mogliby by� w niebezpiecze�stwie, wyzuci z przywileju, jaki ma najlichszy z obywateli w wolnym pa�stwie, aby by� s�dzony przez r�wnych sobie. Trzeba tedy, aby szlacht� pozywano nie przed zwyczajne trybuna�y, ale przed t� cz�� cia�a prawo- dawczego, kt�ra sk�ada si� ze szlachty. Mog�oby si� zdarzy�, �e prawo, kt�re jest jednocze�nie jasnowidz�ce i �lepe, by�oby w niekt�rych wypadkach zbyt surowe. Ale s�dziowie narodu to s�, jak rzekli�my, jedynie usta, kt�re wyg�aszaj� brzmienie praw; nieo�ywione istoty, kt�re nie mog� z�agodzi� ani ich si�y, ani surowo�ci. Ta zatem cz�� cia�a prawo- dawczego, o kt�rej rzekli�my w innej okoliczno�ci, i� jest koniecznym trybuna- �em, jest nim r�wnie� i w tym wypadku; jej najwy�szej powadze przysta�o miarkowa� prawo na korzy�� samego� prawa, wyrokuj�c �agodniej ni� ono. Mog�oby r�wnie� zdarzy� si�, i� jaki� obywatel pogwa�ci�by w sprawach publicznych prawa ludu, i pope�ni�by zbrodnie, kt�rych s�dziowie nie umieliby albo nie chcieli ukara�. Ale na og� w�adza prawodawcza nie mo�e s�dzi�; tym mniej w tym szczeg�lnym wypadku, w kt�rym przedstawia stron� interesowan�, to znaczy lud. Mo�e tedy by� tylko oskar�ycielk�. Ale przed kim b�dzie oskar- �a�? Czy p�jdzie zni�y� si� przed trybuna�y, kt�re s� ni�sze od niej, sk�adaj�ce si� zreszt� z ludzi, kt�rzy b�d�c ludem jak on, ulegliby �acno powadze tak wiel- kiego oskar�yciela? Nie: dla ocalenia godno�ci ludu i bezpiecze�stwa jednostek trzeba, aby cz�� ludowa cia�a prawodawczego oskar�a�a przed jego cz�ci� szla- check�, kt�ra nie ma ani tych samych interes�w co ona, ani tych samych nami�t- no�ci. Jest to przewaga, jak� ten rz�d ma nad wi�kszo�ci� dawnych republik, w kt�rych istnia�o to nadu�ycie, i� lud by� r�wnocze�nie s�dzi� i oskar�ycie- lem. [...] Oto wi�c zasadnicza podstawa [...] rz�du, o kt�rym m�wimy. Poniewa� cia�o prawodawcze sk�ada si� w nim z dw�ch cz�ci, jedna b�dzie trzyma�a w szran- kach drug� przez obop�ln� zdolno�� przeszkadzania. Obie b�d� zwi�zane przez w�adz� wykonawcz�, kt�r� zn�w p�ta� b�dzie w�adza prawodawcza. Te trzy w�adze powinny by wydawa� spok�j lub bezczynno��. �e jednak wskutek koniecznego biegu rzeczy trzeba im i�� naprz�d, b�d� zmuszone i�� zgodnie.[...] Jako i� wszystkie rzeczy ludzkie maj� sw�j koniec, pa�stwo, o kt�rym m�wi- my, postrada wolno��, zginie. To� zgin�� i Rzym, i Sparta, i Kartagina. Zginie, gdy w�adza prawodawcza oka�e si� bardziej ska�ona od wykonawczej. � 21 � Nie do mnie nale�y bada�, czy Anglicy za�ywaj� obecnie tej wolno�ci, czy nie. Wystarczy mi rzec, �e jest ona ustanowiona przez ich prawa, i nie dochodz� dalej. Nie zamierzam przez to obni�a� innych rz�d�w, ani te� twierdzi�, i� ta kra�- cowa wolno�� polityczna musi upokarza� tych, kt�rzy maj� tylko umiarkowan�, Jak�ebym to m�g� twierdzi� ja, kt�ry wierz�, i� nadmiar rozumu nie zawsze jest po��dany i �e ludziom prawie zawsze lepiej dzieje si� w po�rodku ni� na kra�- cach? [...] 7. O monarchiach, kt�re znamy Monarchie, kt�re znamy, nie maj�, jak ta, o kt�rej�my m�wili, wolno�ci za sw�j bezpo�redni cel; mierz�jeno ku chwale obywateli, pa�stwa i monarchy. Ale z tej chwa�y wynika duch wolno�ci, kt�ry w owych pa�stwach mo�e zdzia�a� r�wnie wielkie rzeczy i mo�e w tym samym stopniu przyczyni� si� do szcz�cia co sama wolno��. Trzy w�adze nie s� tam rozdzielone i utwierdzone wedle wzoru wspomnia- nego ustroju. Ka�da ma sw�j osobliwy podzia� i wedle niego zbli�aj� si� wi�cej albo mniej do wolno�ci politycznej: gdyby si� nie zbli�a�y do niej, monarchia wyrodzi�aby si� w despotyzm. [...] Ksi�ga 14 O prawach w ich zwi�zku z natur� klimatu 1. My�l og�lna Je�eli prawd� jest, i� charakter ducha i nami�tno�ci bardzo s� r�ne w roz- maitych klimatach, prawa powinny by si� stosowa� i do r�nic tych nami�tno�ci, i do r�nic charakter�w. [...] 10. O prawach b�d�cych w zwi�zku z trze�wo�ci� narod�w W gor�cych krajach, wodnista cz�� krwi ulatnia si� w znacznym stopniu przez pocenie si�; trzeba tedy zast�pi� j� podobnym p�ynem. Woda cudownie s�u�y do tego u�ytku: silne napoje �ci�yby kuleczki krwi, kt�re pozostaj� po ulotnieniu si� cz�ci wodnistej. W zimnych krajach wodnista cz�� krwi wydziela si� w ma�ym stopniu przez pocenie; pozostaje w wielkiej obfito�ci. Mo�na tam tedy u�ywa� napoj�w wysko- kowych, bez obawy, aby krew si� �ci�a. Cia�o zawiera tam pe�no wilgoci: silne napoje, kt�re pop�dzaj� krew, mog� tam by� na miejscu. � 22 � Prawo Mahometa, kt�re zabrania u�ytku wina, jest tedy prawem klimatu arabskiego; tote� przed Mahometem woda by�a pospolitym napojem Arab�w. Prawo, kt�re zabrania�o Kartagi�czykom pi� wina, by�o te� prawem klimatu; istotnie klimat tych dw�ch kraj�w jest mniej wi�cej jednaki. Podobne prawo nie by�oby dobre w krajach zimnych, gdzie klimat zdaje si� sk�ania� do niejakiego opilstwa narodu, bardzo r�nego od opilstwa os�b. Pija�- stwo rozprzestrzenione jest po ca�ej ziemi w stosunku prostym do zimna i wilgoci klimatu. Id�cie od r�wnika ku naszemu biegunowi, ujrzycie, jak pija�stwo wzra- sta ze stopniem szeroko�ci. Id�cie od tego� samego r�wnika ku przeciwnemu biegunowi, ujrzycie, jak pija�stwo posuwa si� ku po�udniowi tak, jak z tej strony posuwa�o si� ku p�nocy. Naturalnym jest, aby tam, gdzie wino jest przeciwne klimatowi, a tym samym zdrowiu, nadu�ycie jego by�o surowiej karane ni� w kraju, gdzie pija�stwo ma ma�o z�ych nast�pstw dla jednostki, gdzie ma ich ma�o dla spo�ecze�stwa, gdzie nie doprowadza ludzi do sza�u jeno do ot�pienia. Tote� prawa, kt�re kara�y pija- nego cz�owieka i za wyst�pek, jaki pope�ni�, i za pija�stwo, odnosi�y si� jedynie do opilstwa osoby, a nie do opilstwa narodu. Niemiec pije ze zwyczaju, Hiszpan z ochoty. [...] Rozmaite potrzeby stworzy�y w rozmaitych klimatach rozmaite sposoby �ycia; te za� stworzy�y rozmaite rodzaje praw. Trzeba pewnych praw w narodzie, gdzie ludzie du�o stykaj� si� z sob�; trzeba znowu� innych u ludu, gdzie niewiele si� z sob� obcuje. [...] Ksi�ga 18 O prawach w ich stosunku do natury ziemi 1. Jak natura gruntu wp�ywa na prawa �yzno�� ziemi w danym kraju wprowadza w naturalny spos�b zawis�o��. Ludno�� wiejska, kt�ra stanowi g��wn� cz�� ludu, nie jest tak zazdrosna o sw� wolno��; jest zbyt zaj�ta i zbyt zaprz�tni�ta swymi osobistymi sprawami. Wie�, kt�ra posiada wszystkiego w br�d, l�ka si� grabie�y, l�ka si� wojska. �Kto tworzy dobre stronnictwo? � m�wi� Cyceron do Attykusa. � Mo�e kupcy i wie�niacy? Chyba �e sobie wyobrazimy, �e oni s� przeciwni monarchii, oni, kt�rym wszelki rz�d jest jednako dobry, byle mieli spok�j?" Tote� jedynow�adztwo cz�ciej spotyka si� w krajach �yznych, a rz�d wielu w krajach nieurodzajnych, co stanowi niekiedy odszkodowanie. Ja�owo�� gruntu w Attyce stworzy�a tam rz�d ludowy; �yzno�� gruntu w Sparcie rz�d arystokratyczny; w owym czasie bowiem nie zniesiono by w Grecji rz�du jednego cz�owieka: ot� rz�d arystokratyczny bli�szy jest rz�dowi jednego. � 23 � Plutarch powiada nam, i� �skoro u�mierzono w Atenach rozruchy Kyona, miasto popad�o w dawne swoje niezgody i podzieli�o si� na tyle cz�ci, ile by�o rodzaj�w terytori�w ziemi attyckiej. Mieszka�cy g�r domagali si� koniecznie rz�du ludowego; mieszka�cy dolin ��dali rz�du mo�niejszych obywateli; ci, kt�rzy byli blisko morza, g�osowali za rz�dem po�rednim". [...] Ksi�ga 19 O prawach w ich zwi�zku z zasadami tworz�cymi og�lnego ducha, obyczaje i zwyczaje narodu 27.' Jak prawa mog� si� przyczyni� do kszta�towania obyczaj�w, zwyczaj�w i charakteru narodu Zwyczaje ludu ujarzmionego s� cz�ci� jego niewoli; zwyczaje ludu wolnego cz�ci�jego wolno�ci. M�wi�em w ksi�dze XI o pewnym wolnym narodzie; poda�em zasady jego ustroju: zobaczmy� skutki, jakie musia�o to wyda�, charakter, jaki przez to si� wytworzy�, i zwyczaje, jakie st�d wynik�y. Nie powiadam, aby klimat nie wyda�, w znacznej cz�ci, praw, zwyczaj�w i obyczaj�w tego narodu; ale powiadam, �e zwyczaje i obyczaje tego narodu musia�yby mie� �cis�y zwi�zek z jego prawami. Poniewa� istnia�yby w tym pa�stwie dwie widome w�adze: prawodawcza i wykonawcza; poniewa� ka�dy obywatel mia�by w�asn� wol� i m�g�by u�ywa� wedle ochoty swej niezawis�o�ci; wi�kszo�� obywateli mi�owa�aby bardziej jedn� z tych pot�g ni� drug�; ile �e og� nie posiada zazwyczaj do�� sprawiedliwo�ci, ani rozs�dku, aby mi�owa� jednako obie. Poniewa� za� w�adza wykonawcza, rozporz�dzaj�c wszystkimi urz�dami, mog�aby budzi� wielkie nadzieje, a �adnych obaw, wszyscy ci, kt�rzy by uzyski- wali co� od niej, byliby sk�onni zwraca� si� w jej stron�, nastawaliby za� na ni� wszyscy ci, kt�rzy by si� niczego po niej nie spodziewali. Skoro wszystkie nami�tno�ci maj� tam swobod�,-przeto nienawi��, zawi��, zazdro��, gor�czka z�ota i odznacze� objawia�yby si� w ca�ej sile; a gdyby dzia�o si� inaczej, pa�stwo by�oby niby cz�owiek powalony chorob�, kt�ry nie ma na- mi�tno�ci, poniewa� nie ma si�. Nienawi�� istniej�ca mi�dzy dwoma stronnictwami trwa�aby ci�gle, gdy� by�aby wci�� bezsilna. Wobec tego, i� stronnictwa te sk�adaj� si� z ludzi wolnych, gdyby jedno z nich nadto wzi�o g�r�, skutek tej wolno�ci by�by taki, i� by�oby ono wnet po- ni�one, gdy obywatele, niby r�ce wspomagaj�ce cia�o, kwapiliby si� podnie�� drugie. � 24 � Poniewa� ka�dy obywatel, zawsze niezawis�y, powodowa�by si� znacznie swoim humorem i sk�onno�ci�, zmieniano by cz�sto stronnictwo; porzucano by jedno, gdzie by si� zostawia�o wszystkich swoich przyjaci�, aby si� wi�za� z drugim, w kt�rym znajdowa�oby si� wszystkich swoich wrog�w; st�d cz�sto w tym narodzie mo�na by zapomnie� o prawach przyja�ni i nienawi�ci. Monarcha by�by w tym samym po�o�eniu co obywatele; wbrew zwyczajnym zasadom roztropno�ci, cz�sto by�by zmuszony u�ycza� zaufania tym, kt�rzy mu najbardziej dokuczyli, dotyka� za� nie�ask� tych, kt�rzy mu najlepiej s�u�yli, czyni�c z konieczno�ci to, co inni w�adcy czyni� z wyboru. Ludzie boj� si�, aby nie postrada� dobra, kt�re si� czuje, kt�rego si� nie zna dobrze i kt�re da si� przes�oni�; obawa za� zawsze powi�ksza przedmioty. Lud niepokoi�by si� o swoje po�o�enie, i nawet w najpewniejszych chwilach wietrzy�- by niebezpiecze�stwa. Tym bardziej, i� ci, kt�rzy by si� naj�ywiej sprzeciwiali w�adzy wykonaw- czej, nie mog�c wyjawi� samolubnych pobudek swojej opozycji, pomna�aliby obawy ludu, kt�ry nie wiedzia�by nigdy naprawd�, czy jest zagro�ony, czy nie. Ale to w�a�nie pomaga�oby mu unikn�� prawdziwych niebezpiecze�stw, na kt�re m�g�by by� w przysz�o�ci nara�ony. Ale cia�o prawodawcze posiadaj�c ufno�� ludu i b�d�c o�wiece�sze od niego, mog�oby go oswobodzi� od podejrze�, jakie w nim obudzono, i uspokoi� jego wzburzenie. [...] Tak wi�c gdyby zbudzone obawy nie mia�y okre�lonego przedmiotu, rodzi�y- by jedynie pr�ne krzyki i obelgi: mia�yby nawet ten dobry skutek, i� napina�yby wszystkie spr�yny rz�du i pobudzi�yby baczno�� wszystkich obywateli. Nato- miast gdyby si� zrodzi�y z okazji naruszenia ustaw zasadniczych, w�wczas by�y- by one g�uche, z�owrogie, okrutne i spowodowa�yby katastrofy. Niebawem nasta�by straszliwy spok�j, w czasie kt�rego wszystko by si� zjednoczy�o przeciw pot�dze gwa�c�cej prawo. Gdyby w razie niepokoju bez okre�lonego przedmiotu jaka� obca