7631
Szczegóły |
Tytuł |
7631 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7631 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7631 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7631 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
GUY BRETON
MI�O�� KSZTA�TOWA�A
HISTORI�
MI�O�� RZ�DZI �WIATEM
Histoires d�amour de l�histoire de France
I. Les amours qui ont fait l�histoire
Prze�o�y� Ryszard Dulinicz
Wydanie polskie: 1995
Dla Pierrette
Ile� to Francja zawdzi�cza kobietom
i ile� mi�ych s��w mieszka�cy tego kraju
s� im winni, z prostej cho�by wdzi�czno�ci!
Fontenelle
Powa�ni historycy pisz�cy podr�czniki szkolne czyni� z dziej�w Francji opowie�� nader
nudn�, eliminuj� bowiem z niej mi�o��. Dla nich wydarzenia, kt�re w ci�gu stuleci wstrz�sa�y
tym krajem, winny mie� li tylko powa�ne przyczyny. Poczytywaliby sobie za ujm�, gdyby
przysz�o im przyzna�, i� jaki� kr�l wypowiedzia� wojn� wy��cznie dlatego, �e by� pijany
rado�ci� po udanej nocy mi�osnej, b�d� te�, �e decyzja o przeprowadzeniu jakiego� s�awnego
podboju podj�ta zosta�a wskutek kaprysu faworyty...
Gwoli ochrony moralno�ci fa�szuje si� prawd� i skrywa w cieniu g��wn� posta� historii:
t�, kt�ra od czas�w Raju nie przestaje bulwersowa� los�w ludzko�ci.
Albowiem mi�dzy �czterdziestoma kr�lami, kt�rzy stworzyli Francj� w ci�gu
tysi�clecia�, nale�y � jak zawsze i wsz�dzie � doszukiwa� si� niewiasty... Kobiety, kt�ra w
historii jest wszechobecna. Ona to kszta�towa�a w�adc�w, przez ni� � tracili oni czasem tron;
dla niej � wypowiadano wojny; za jej przyczyn� � ile� prowincji przy��czonych zosta�o do
korony; dla przypodobania si� jej � zabijano, zarzynano si�, burzono miasta, wznoszono
zamki, wie�czono bohater�w.
Dlaczego Chlodwig sta� si� chrze�cijaninem? � Z mi�o�ci do Klotyldy. Dok�d pod��a�
Henryk IV w dniu, w kt�rym go zasztyletowano? � Jecha� na spotkanie z kobiet�. Kto by�
arbitrem wojny i pokoju za Ludwika XV? � Pani de Pompadour. Z jakiej przyczyny Napoleon
III zarz�dzi� kampani� w�osk�? � Dla pi�knych oczu pani de Castiglione...
Rzeczywista historia Francji jest histori� romans�w.
Trzeba to jeszcze udowodni� � rzekn� niekt�rzy.
Ksi��ka ta ma w�a�nie �w cel...
1.
Chlodwig m�g� powiedzie�: �Klotylda warta jest mszy!�
Rola historyczna Klotyldy winna by�
uwa�ana za jedn� z najwa�niejszych
w ca�ej historii Francji.
Andr�e Lehmann
Wiosn� 492 r., gdy g��g kwit� we wszystkich gajach Galii, pi�ciu konnych, wyjechawszy
z Valence, przecina�o spiesznie Burgundi�, ci�gn�o wzd�u� Rodanu, mija�o Lyon, Dijon,
Langres i zapu�ciwszy si� na terytorium Frank�w, nie zwalniaj�c tempa przeje�d�a�o przez
Troyes, Ch�lons, Reims, by zmordowani i zdyszani, lecz tryskaj�cy dum�, stan�� pewnego
pi�knego majowego poranka przed dworcem kr�lewskim Chlodwiga w Soissons.
Przynosili nowin�, kt�ra � wiedzieli to � ucieszy m�odego kr�la.
Chlodwig przyj�� ich niebawem:
� Znale�li�my dla ciebie najpi�kniejsz� kobiet� �wiata � rzek� jeden z je�d�c�w.
Chlodwig u�miechn�� si� szeroko, z b�yskiem w oku szczerz�c k�y barbarzy�cy. Mia�
dwadzie�cia pi�� lat i poszukiwa� ma��onki, kt�ra by�aby pi�kna a zarazem szlachetnego
rodu. Cechy te ju� w owej dobie zdawa�y si� trudne do po��czenia.
� Czyj�� jest c�rk�? � zapyta�.
� Chilperyka, kr�la Burgundii w�adaj�cego w Lyonie*. Ale jest sierot�.
I opowiedzia� straszn� histori� biednej dziewczyny. Pewnego dnia jej stryj najecha�
Chilperyka, kt�remu zazdro�ci� jego w�o�ci. Zasta� go przy stole w otoczeniu rodziny i
zachowa� si� bardzo nie�adnie. Na pocz�tek jednym dobrze mierzonym ciosem topora
zdmuchn�� w mis� g�ow� kr�la Lyonu. To oczywi�cie przerwa�o posi�ek.
�ona Chilperyka, Karetena, za�ama�a r�ce niczym w antycznej tragedii i j�a przera�liwie
krzycze�. Roze�lony Gundebald rozkaza� dw�m wojom uwiesi� jej kamie� u szyi i wrzuci�
do Rodami. Nast�pnie barbarzy�cy zacz�li zabawia� si� masakrowaniem dzieci. Jedynie dwie
dziewczynki, w wieku pi�ciu i sze�ciu lat, usz�y z �yciem. Gundebald wzi�� je ze sob� i w
ko�cu adoptowa�. Jedna wst�pi�a do klasztoru; druga wyros�a na dziewczyn� pe�n� wdzi�ku i
inteligencji, i j� w�a�nie wys�annicy Chlodwiga zoczyli w Valence*.
� Jak si� zwie?
� Klotylda. Ma osiemna�cie lat. Jest blondynk�. Oczy ma zielone, c�tkowane z�otem.
Podzi�kowawszy wys�annikom, Chlodwig przywo�a� swego przyjaciela Aureliana i
znaj�c jego zr�czno��, poleci� mu uzyska� podw�jn� zgod�: Klotyldy i Gundebalda.
Aurelian wyruszy� natychmiast w drog�. Kilka dni p�niej by� ju� w Valence, przebrany
za �ebraka, by mie� przyst�p do Klotyldy nie �ci�gaj�c na siebie uwagi s�ug Gundebalda.
�Tako� pewnego wieczoru � jak powiada nam mnich Aymoin � w porze, gdy rozdawa�a
ja�mu�n� przy bramie wewn�trznej pa�acu, zbli�y� si� do niej i uca�owa� kraj jej sukni, z lekka
za� poci�gaj�c�*. Klotylda, zaintrygowana, pochyli�a si� nad nim.
� Pani � rzek� jej cichym g�osem � mam ci co� do powiedzenia.
� M�w � odpar�a Klotylda, pochylaj�c si� jeszcze bardziej.
� Kr�l Chlodwig chce ci� po�lubi� i �le mnie, by prosi� ci� o tw� zgod�. Na znak
prawdziwo�ci mej misji oto pier�cie� kr�la.
M�od� dziewczyn� mog�y zdziwi� tak osobliwe o�wiadczyny. Je�li wierzy� zacnemu
mnichowi Aymoinowi, kt�ry przytacza t� scen�, tak si� jednak nie sta�o. Pos�uchajmy go:
� Daj � rzek�a Klotylda. � Powiedz swemu panu, by s�a� po mnie pilnie do Gundebalda, a
b�d� jego �on�.
W zamian za pier�cie� Klotylda da�a wys�annikowi sztuk� z�ota, tak jakby post�pi�a
wobec prawdziwego �ebraka.
Aurelian, nie trac�c czasu, ruszy� do Genewy, gdzie przebywa� w�wczas Gundebald, i
oficjalnie poprosi� o r�k� Klotyldy. Kr�l burgundzki � powiadaj� � �zaskoczony by� i
niezadowolony�, nie �mia� jednak rozdra�nia� Chlodwiga odmow�...
� Bratanica ma zgodzi si� na tw� pro�b�?
� Wie o niej i przystaje; je�li i ty dajesz swe przyzwolenie, zawiod� j� do kr�la.
� Bierz j� � odpar� Gundebald, ca�kiem zawiedziony*.
Aurelian powr�ci� do Valence. Rych�o zgotowano wozy do podr�y. Gdy za�adowano na
nie skarby stanowi�ce posag, dziewczyna wsiad�a do wy�o�onej futrami, a wi�c prawie
wygodnej basterny*. Rada, �e opuszcza Burgundi� i udaje si� na spotkanie oblubie�ca,
kt�rego si��, odwag� i pi�kno spojrzenia tak jej zachwalano, da�a rozkaz odjazdu.
Wkr�tce wyboistymi drogami konw�j toczy� si� ku po�udniowym stronom.
Niestety! Do granicy by�o jeszcze daleko, gdy jaki� jezdny przypad� uprzedzi� Klotyld�,
�e stryj �a�uje swego przyzwolenia i rad by j� zawr�ci�.
� Oddzia� dowodzony przez Arydiusza wyszed� za wami w po�cig � powiedzia�.
Przera�ona Klotylda wysiad�a natychmiast ze swej ci�kiej basterny, siad�a na ko� i
porzuciwszy posag w�r�d lasu, ruszy�a w towarzystwie Aureliana.
Po pi�ciu dniach wyczerpuj�cej galopady by�a ju� bezpieczna. W tydzie� p�niej
wje�d�a�a do Soissons.
Chlodwig, ujrzawszy j�, zosta� ol�niony. Policzki mu sczerwienia�y, szcz�ka zadr�a�a.
� Mieli�my pobra� si� jutro � rzek� � po�lubi� ci� zaraz.
Cho� jeszcze bardzo niewinna, Klotylda wyczu�a, �e w po�piechu tym jest co� ma�o
stosownego i zarumieni�a si�.
Dworki powiod�y j� do izby i przyoblek�y w sukni� �lubn�. Ledwie upora�y si� z
zak�adaniem szaty, Chlodwig, szalony z niecierpliwo�ci, wpad� z oczywistym zamiarem, by
�ci�gn�� z niej sukni� z powrotem.
S�u�ebne rozpierzch�y si� w pop�ochu, a kr�l Frank�w poj�� za �on� pi�kn� Burgundk�...
* * *
Odt�d ich dni wype�nione by�y po��daniem, noce � pieszczotami. Chlodwig, kochanek
do�wiadczony (jego pierwsz� �on� by�a ksi�niczka nordycka), da� odkry� Klotyldzie raj
prawdziwy. Z wdzi�czno�ci zapragn�a w zamian da� mu pozna� raj inny. Postanowi�a go
nawr�ci�.
M�oda ma��onka by�a bowiem chrze�cijank� i przykro jej by�o patrze�, �e jej ukochany
Chlodwig czci bog�w poga�skich.
Si�gaj�c po argumenty podszeptywane jej przez �wi�tego Remigiusza, pr�bowa�a
wykaza�, jak ma�o warta jest jego religia. Kr�l, srodze zakochany, s�ucha� jej z
zak�opotaniem. Waha� si� jednak z przyj�ciem chrztu, gdy� fakt porzucenia wiary ojc�w
zagra�a� jego w�adzy. W istocie, jak powiada Kurth: �Frankowie widzieli w swych w�adcach
potomk�w bog�w. Tylko bogowie i ich dzieci mieli prawo rozkazywa� ludom. Sta� si�
chrze�cijaninem znaczy�o wyprze� si� przodk�w, przeci�� �a�cuch genealogii, pozbawi� si�
tytu�u w�adzy. Potrzeba by�o wielkiej odwagi, by przyj�� wiar� Chrystusa�*.
Klotylda wiedzia�a o tym. Przyrzek�a sobie wtedy natchn�� Chlodwiga odwag�
nawr�cenia si�, si��, kt�ra pozwoli�aby narzuci� jego wojownikom zasad� kr�lestwa
oderwanego od bog�w.
Zrazu dopi�a tego, �e ich pierwsze dziecko, ch�opczyk nazywany Ingomirem, zosta�
ochrzczony. S�dz�c, i� przepych uroczysto�ci mo�e wywrze� po��dany wp�yw na
usposobienie ma��onka, Klotylda zadba�a, by przybra� ko�ci� w zas�ony i bogate tkaniny.
Takie wspania�o�ci mog�y wzruszy� nawet barbarzy�c�. Chlodwig zosta� oczarowany*.
� Jaka� pi�kna religia! � zakrzykn��.
Niestety, w kilka dni p�niej ma�y Ingomir zachorowa� i zmar�. Cierpliwe dzie�o kr�lowej
chwia�o si� w posadach.
� Gdyby dzieci� po�wi�cone zosta�o moim bogom � wrza� z�o�ci� kr�l � �y�oby, ale
skoro ochrzczono je w imi� twego Boga, prze�y� nie mog�o*.
Klotylda nie zmiesza�a si�:
� Wdzi�czna jestem Stw�rcy Wszechrzeczy � rzek�a � �e nie uzna� mnie niegodn�, by
przyj�� do swego kr�lestwa dzieci� zrodzone z mego �ona; wiem, �e dzieci, kt�re B�g
powo�uje w za�wiaty, gdy s� one jeszcze w albach (ubrane w biel), karmi� si� Jego widokiem.
Chlodwigowi zabito �wieka. Co� takiego przez my�l by mu nie przesz�o. �wi�ta
rezygnacja przepe�ni�a go takim podziwem, �e jeszcze bardziej pokocha� pi�kn� Klotyld� i
zapragn�� da� jej natychmiast dow�d tego uczucia.
Skutek jego zabieg�w nie da� na siebie d�ugo czeka�: kr�lowa powi�a wkr�tce ma�ego
Merowinga, kt�rego nazwano Chlodomirem.
Urodziny te wprawi�y Chlodwiga w dobry humor. Klotylda skorzysta�a z okazji, aby
napomkn��, �e by�aby bardzo szcz�liwa, gdyby przysta� na chrzest dziecka. Kr�l ponownie
uleg� namowom drogiej ma��onki. Ceremonia odby�a si�, przenosz�c wspania�o�ci� chrzest
pierworodnego. Nazajutrz jednak Chlodomir r�wnie� zachorowa�. Chlodwig zaczyna� mie�
ju� tego do��.
� Temu dziecku przytrafi� si� mo�e tylko to, co przydarzy�o si� jego bratu � rzek� z
goryczy. � Ochrzczony w imi� twego Chrystusa, musi wkr�tce umrze�.
Biedna Klotylda z trudem skrywa�a niepok�j. Pobieg�a do ko�cio�a, zamkn�a si� w nim i
przez dwa dni modli�a si� tak bardzo � powiada Grzegorz z Tours � �e wyprosi�a uzdrowienie
ch�opca*.
Czas by� po temu! Chlodwig postanowi� nie nawraca� si� ju� na tak niebezpieczn� wiar�.
Klotylda, nie w�tpimy w to, umia�a szybko przywraca� mu lepszy nastr�j...
* * *
Kr�l jednak�e nadal nie dawa� si� ochrzci�. Prawd� jest, �e mia� na razie inne zaj�cia.
Plemiona germa�skie, zawsze bardzo niespokojne, bezustannie zagra�a�y przekroczeniem
Renu i osiedleniem si� w Galii. Kt�rego� dnia dowiedziano si�, �e Alamanowie, lud
zuchwa�ych rabusi�w, najechali r�wnin� Alzacji, Nie daj�c im czasu na zapuszczenie si� w
g��b terytorium, Chlodwig wyszed� na spotkanie ze wszystkimi swoimi Frankami i
powstrzyma� ich, nie pod Tolbiakiem (Zulpich) ko�o Kolonii � tak jak od dawien dawna
s�dzono i jak dot�d jeszcze powtarza to wi�kszo�� podr�cznik�w historii � lecz niedaleko
Strassburga, w miejscu, kt�re nie zosta�o ustalone.
Legenda g�osi, �e podczas tej bitwy Chlodwig, widz�c, i� przewaga chyli si� na stron�
przeciwnika, wpad� na pomys� pomodlenia si� do �Boga Klotyldy�. Wkr�tce Alamanowie
rozpierzchli si� w nie�adzie, a kr�l franko�ski postanowi� da� si� ochrzci� w podzi�ce Panu
Chrystusowi...
Historycy nowo�ytni odrzucaj� t� tez� i nie zwyci�stwu nad Alamanami przypisuj� rol�
decyduj�c� w nawr�ceniu si� Chlodwiga, lecz mi�o�ci kr�la Frank�w do Klotyldy.
* * *
Pobiwszy German�w, Chlodwig powr�ci� do �ony, w kt�rej zn�w odnalaz� p�omienny
zapa� i wspania�e powaby. Klotylda odznacza�a si� wytrwa�o�ci�. Mi�dzy jednym a drugim
poca�unkiem prawi�a mu wci�� o duszy, wi�c pewnego dnia kr�l przyzwoli� wreszcie, by
�wi�ty Remigiusz wprowadzi� go w tajniki wiary chrze�cija�skiej.
Pobo�ny biskup udzieli� mu kilku, jeszcze do�� pobie�nych, lekcji katechizmu i w Dzie�
Narodzenia Pa�skiego 496 r. Chlodwig zosta� ochrzczony w Reims w obecno�ci ci�by ludzi
przyby�ych ze wszech stron Galii. Po tym, jak �dumny Sykamber� schyli� ju� by� czo�a przed
biskupem, trzy tysi�ce woj�w na jego rozkaz do chrztu tako� stan�o. Manewr wielkiej
zr�czno�ci, albowiem Frankowie, przyjmuj�c wiar� w�adcy, jak ongi� pozostali z nim
zwi�zani...
To nawr�cenie z mi�o�ci mia�o wyj�tkowo wa�kie konsekwencje polityczne. W dobie,
gdy inni kr�lowie barbarzy�scy, Goci i Burgundczycy, byli arianami*, Chlodwig uznany
zosta� przyw�dc� przez miliony katolik�w galo-roma�skich zamieszka�ych w Galii. Przymiot
ten da� mu poparcie biskup�w, kt�rych pot�ga by�a olbrzymia, co pozwoli�o odbi� na
Wizygotach znaczne terytoria si�gaj�ce od Loary po Pireneje*.
Tytu� �kr�l�w katolickich� umo�liwi� p�niej jego synom podb�j Burgundii.
Cud jednego u�miechu!
Bez przesady mo�na stwierdzi�, �e dzi�ki czaruj�cemu u�miechowi Klotyldy kr�lestwo
franko�skie mog�o po raz pierwszy osi�gn�� jedno��. Zespolenie, kt�re mia�o zadecydowa� o
przysz�o�ci Francji...*
2.
Wojna mi�dzy Fredegond� i Brunhild� pogr��a Gali� w
ogniu i we krwi
Ka�da z nich serdecznie
nienawidzi�a drugiej...
Andr� Thomas
W VI wieku synowie Chlotara podzielili dziedzictwo na trzy kr�lestwa: Neustrii (Pary�),
nale��cej do Chilperyka; Burgundii (Autun), kt�r� w�ada� Gontran, i Austrazji (Metz), z
Zygbertem na tronie.
A �e ka�dy z tych trzech w�adc�w marzy� o posiadaniu ca�o�ci terytorium, stosunki
mi�dzy nimi by�y do�� napi�te. Tak oto Chilperyk parokrotnie pr�bowa� zg�adzi� swych
dw�ch braci... Ci zbytnio si� tym nie przejmowali. Morderstwo uwa�ano za co� zwyczajnego,
a zabi� cz�owieka znaczy�o tyle, co rozdepta� much�. Ich ojciec, gdy jaki� go�� by� mu nie w
smak, wzywa� s�u��cych i nakazywa� �cina� intruzowi g�ow�*.
Bracia Chilperyka znali poza tym zwyczaje panuj�ce w rodzinie Merowing�w i pami�tali,
w jaki prosty spos�b Chlotar pozby� si� bratank�w.
Gdy zmar� ich stryj Chlodomir, pozostawiaj�c tr�jk� ma�oletnich dzieci, kt�re zwyczajem
Frank�w mia�y podzieli� si� kr�lestwem ojcowskim, Chlotar uzna�, �e bratankowie s� nader
kr�puj�cy.
Po namy�le zaprosi� ich na popo�udnie do siebie. Ich babka, kr�lowa Klotylda, niczego
nie podejrzewa�a; powierzy�a dzieci s�udze, kt�ry stawi� si� z nimi u bram pa�acu. Zaraz te�
Chlotar pchn�� pos�a�ca do ich matki z tak oto brzmi�cym pytaniem: �Chcia�bym zna� tw�
wol� w sprawie dzieci. Chcesz, by �y�y postrzy�one, czy te� maj� by� zar�ni�te?�
Obci�te w�osy by�y w�wczas znakiem infamii. Babka okrzykiem godnym bohater�w
Corneill�a obwie�ci�a wys�annikowi:
� Wol� widzie� ich martwych ni�li postrzy�onych!
Chlotar tylko czeka� na tak� odpowied�. Ledwie j� otrzyma�, wszed� do sali, gdzie bawi�y
si� dzieci, i przy pomocy swego brata Childeberta zad�ga� je ciosami no�a. Po czym dwaj
zbrodniarze podzielili si� kr�lestwem Chlodomira...
Pomni owych praktyk Zygbert i Gontran (tak zreszt� jak i Chilperyk) mieli si� na
baczno�ci. Nie przeszkadza�o im to radowa� si� �yciem i sp�dza� czas na najbardziej
niepohamowanej rozpu�cie. Zw�aszcza Chilperyk prowadzi� �ywot wyj�tkowo rozwi�z�y.
Cho� mia� prawdziwy seraj, w kt�rym ka�da z jego wybranek nosi�a tytu� kr�lowej, nie
wzdraga� si� nadto uwodzi� swych s�u��cych i na brzegu sto�u czyni� im to, co Amerykanie
robi� w ��kach ma��e�skich.
Znaj�cy go dobrze Grzegorz z Tours pisa� przeto: �Nie spos�b wyobrazi� sobie czynu
lubie�nego, kt�rego Chilperyk by nie pope�ni��.
Pewnego dnia zakocha� si� w s�u��cej Audowery, swej aktualnej �kr�lowej�. Ta wielkiej
pi�kno�ci m�oda dziewczyna franko�ska zwa�a si� Fredegonda. Mia�a du�e ambicje, zaraz
zamarzy� jej si� tron i zacz�a robi� wszystko, by usun�� w cie� Audower�. Ju� jej si� to
prawie uda�o, gdy wojna przeciw Sasom zmusi�a kr�la do opuszczenia pa�acu. �Kryj�c
rozczarowanie � powiada Andr� Thomas � pi�kna s�u��ca musia�a poskromi� zapa�y�.
Tymczasem pod nieobecno�� Chilperyka Audowera wyda�a na �wiat c�reczk�. Zaraz te�
Fredegonda wpad�a na i�cie diabelski pomys�. Uda�a si� do kr�lowej:
� Winna� pani ochrzci� t� ma�� nie czekaj�c na powr�t kr�la � powiedzia�a. I dorzuci�a z
hipokryzj�: � Jestem pewna, �e b�dzie zachwycony, gdy ty pani, sama zostaniesz jej
chrzestn�...
Audowera by�a �atwowierna. Przysta�a i chrzest si� odby�. W miesi�c p�niej Chilperyk
powr�ci� w otoczeniu swej dru�yny. Fredegonda wybieg�a mu naprzeciw:
� Z kim pan m�j spa� b�dzie tej nocy? � spyta�a z min� niewini�tka.
A �e kr�l zdawa� si� zaskoczony takim pytaniem, wyja�ni�a ze �le skrywan� ochot� do
�miechu:
� Kr�lowa jest matk� chrzestn� twej c�rki!*
Chilperykowi zaiskrzy�y si� oczy:
� W takim razie � odpar� rozradowany � skoro nie mog� spa� z ni�, b�d� spa� z tob�!*
W trzy godziny p�niej Fredegonda sta�a si� kr�low� Neustrii, Audower� za� wygnano
nazajutrz z pa�acu i zamkni�to w klasztorze.
* * *
W tym samym czasie w Metzu Zygbert prowadzi� �ywot nieco spokojniejszy. Mia�
zaledwie pi�tna�cie kochanek. Pewnego dnia, wyrzekaj�c si� wyuzdanych s�u��cych i
�kr�lowych jednej nocy�, obwie�ci�, �e po�lubi Brunhild�, c�rk� kr�la Wizygot�w z
Hiszpanii, oraz �e b�dzie ona jedyn� jego �on�. Prawda jest, �e ta m�oda os�bka by�a �adna,
elegancka, wdzi�czna, dystyngowana, wykszta�cona i �mi�a w rozmowie�, co niczemu nie
szkodzi�o.
�lub odby� si� z wielk� pomp� w Metzu i da� pretekst do zabaw, kt�rych pozazdro�ci�
kr�l Chilperyk. Kiedy dowiedzia� si�, �e pod koniec uroczysto�ci specjalnie na �lub przyby�y
poeta Fortunat recytowa� hymn pochwalny w�asnej kompozycji, gorycz jego by�a ogromna. A
rozmy�laj�c o trybie, w jakim sam po�lubia� swe s�u�ebne, wyda�o mu si�, �e �ywot wiedzie
mniej kr�lewski ni� jego brat.
Zacz�� wi�c poszukiwa� sposobu uczynienia swego bytu godniejszym swego stanu.
Wreszcie, jako �e brak�o mu wyobra�ni, on r�wnie� zwr�ci� si� do kr�la Wizygot�w z
Hiszpanii z zapytaniem, czy ten nie ma przypadkiem jeszcze jednej c�rki.
� Jest moja najstarsza � odpowiedzia� kr�l Atanagild � lecz dam ci jej r�k� dopiero
w�wczas, gdy zobowi��esz si� oddali� wszystkie swoje konkubiny.
Chilperyk mia� tak wielk� ochot� na�ladowa� brata, �e warunek przyj��, wygna� �ony z
Fredegond� w��cznie i po�lubi� pi�kn� Galswint�.
Uroczysto�� odby�a si� w Rouen z tym wi�kszym blaskiem, �e m�oda ma��onka wnosi�a
w posagu skrzynie pe�ne klejnot�w.
Przez kilka miesi�cy stad�o �y�o szcz�liwie. Ale diabe� by� w domu. Fredegonda
wyjedna�a, �e po swym wygnaniu pozostanie w s�u�bie pa�acowej. Korzysta�a z ka�dej okazji,
by stawa� na drodze kr�la, kt�ry obserwowa� j� wzdychaj�c. Gdziekolwiek go postrzeg�a,
przeci�ga�a si� lubie�nie, a nieszcz�sny Chilperyk wraca� na swe pokoje ca�y spi�ty. Wreszcie
kt�rego� dnia nie zdzier�y� i pobieg� odnale�� Fredegonde w jej izbie.
�ycie kr�lowej Galswinty sta�o si� odt�d niezno�ni. W dzie� by�a wyszydzana, noce
sp�dza�a samotnie. Zniech�cona poprosi�a w ko�cu Chilperyka, by zezwoli� jej powr�ci� do
rodzic�w. Odm�wi�, boj�c si� utraci� skarby, kt�re wnios�a mu w posagu.
� B�d� mi�y � obieca�. � I przysi�gam ci, twoje noce b�d� ju� mniej monotonne.
S�owa dotrzyma�. Nast�pnej nocy kaza� s�udze udusi� j� we �nie*.
W tydzie� p�niej Chilperyk po�lubi� Fredegond�, kt�ra tym razem sta�a si� oficjalnie
kr�low� Neustrii.
* * *
Jak �atwo si� domy�li�, zab�jstwo Galswinty nie spodoba�o si� Brunhildzie. Pobieg�a do
m�a, kr�la Zygberta, i za��da�a, by wypowiedzia� wojn� Chilperykowi. Uczyni� to bez
dyskusji.
Jako mediator wyst�pi� w�wczas Gontran, kr�l Burgundii, i zaproponowa� uk�ad przyj�ty
przez obu braci: w zamian za miasta Bordeaux, Limoges, Cahors, Lescar i Tarbes, kt�re
Galswinta wnios�a w wianie Chilperykowi, Zygbert i Brunhilda zrezygnuj� z prawa odwetu.
Pok�j zosta� uratowany. Lecz nie na d�ugo. W 573 r. kr�l Neustrii, nie mog�c pogodzi�
si� z utrat� swych miast, najecha� ziemie Austrazji. Wywi�za�y si� za�arte boje. W ko�cu
Zygbert, wezwawszy na pomoc poga�skie wojska zza Renu, zgni�t� armi� Chilperyka. Ten
schroni� si� wraz z Fredegond� w Tournai, Zygbert natomiast wkroczy� do Pary�a, dok�d
dojecha�a Brunhilda z synem Childebertem i dwoma c�rkami nosz�cymi wdzi�czne imiona
Ingonda i Klodozynda.
Po kilkudniowym odpoczynku uda� si� do Vitry ko�o Arras, gdzie wielkie zgromadzenie
Frank�w mia�o go obwo�a� kr�lem Neustrii po zrzuceniu z tronu Chilperyka. Niestety,
kr�tkie by�o jego panowanie. Ledwie podle zwyczaju podniesiono go na paw�y, dw�ch ludzi
nas�anych przez Fredegond� zad�ga�o go no�ami, �kt�rych ostrza kr�lowa zatru�a
w�asnor�cznie�.
�mier� Zygberta odwr�ci�a sytuacj�, albowiem Austrazyjczycy oblegaj�cy Chilperyka w
Tournai zawr�cili natychmiast do dom�w, uwalniaj�c kr�la Neustrii. Ten pospieszy� do
Pary�a, gdzie Brunhilda oczekuj�ca swego m�a Zygberta nader zaskoczona zosta�a jego
niespodziewanym przybyciem.
Czu�a si� kr�low�, zosta�a za� je�cem. Zaraz zacz�a si� zastanawia�, jak uratowa� syna,
pi�cioletniego Childeberta. Uda�o si� jej wyprawi� go noc� z miasta w wiklinowym koszyku
spuszczonym z mur�w obronnych na d�ugim sznurze. Wierny przyjaciel, ksi��� Gondwald,
zawi�z� dzieci� do Metzu, gdzie od razu okrzykni�to je kr�lem, aby Chilperykowi udaremni�
si�gni�cie po Austrazj�.
Na wie�� o tej ucieczce kr�l Neustrii roze�li� si� srodze i za porad� Fredegondy kaza�
przenie�� uwi�zion� kr�low� do Rouen, gdzie, jak s�dzi�, nie b�dzie mu mog�a odt�d
sprawia� �adnych k�opot�w.
Atoli podczas pobytu na dworze Neustrii jasnow�osa, upajaj�ca Brunhilda wzburzy�a do
g��bi m�odego ch�opca, kt�ry si� w niej zadurzy� na zab�j. Nie warte by�oby to wzmianki, tak
rzecz ca�a brzmi banalnie, gdyby los nie by� sprawi�, �e ch�opcem tym by� akurat... jeden z
syn�w Chilperyka: m�odziutki Merowiusz, zrodzony ze zwi�zku z nieszcz�sn� Audower�*.
Dr�czony po��daniem, kt�re wkr�tce sta�o si� kr�puj�ce, m�odzian opu�ci� potajemnie
pa�ac i pojecha� do Normandii odnale�� wdow� po Zygbercie. Ma�o go zna�a, zdziwiona tedy
by�a jego pojawieniem si� w jej komnacie.
� Czego chcesz? � zapyta�a.
Pad� przed ni� na kolana.
� Kocham ci�! � odpowiedzia�.
Potem zani�s� j� na �o�e i zr�cznymi pieszczotami pozwoli� zatrze� pami�� Zygberta,
zmar�ego przed kilku tygodniami.
Zacz�ta po huzarsku idylla szybko przyj�a powa�ny obr�t, lecz pewnego dnia do Pary�a
przyby� zdyszany goniec. Bieg� z Rouen:
� Tw�j syn po�lubi� w�asn� ciotk� � oznajmi� Chilperykowi.
I pad� martwy.
Nowina ta wprawi�a kr�la we w�ciek�o��. Natomiast Fredegonda by�a uradowana. Od
dawna szuka�a sposobno�ci pozbycia si� syn�w, kt�rych m�� sp�odzi� z Audower�, poniewa�
chcia�a, by jej w�asne dzieci mog�y kt�rego� dnia odziedziczy� tron Neustrii. Kaza�a ju�
zg�adzi� najstarszego Teodeberta. Mia�a teraz spos�b na pozbycie si� Merowiusza.
Poradzi�a Chilperykowi, by podstrzyg� go i zamkn�� w klasztorze, wiedzia�a bowiem, �e
nieszcz�nik nie zniesie takiej ha�by. Istotnie, gdy tylko obci�to mu d�ugie blond w�osy
zrozpaczony Merowiusz ub�aga� zaufanego przyjaciela, by ten go zabi�, i otrzyma� �miertelny
cios sztyletem.
Trudno jednak�e mie� oko na wszystko. Zaj�ta przygotowaniem wst�pienia syn�w na
tron, Fredegonda pozwoli�a wymkn�� si� Brunhildzie, kt�ra powr�ci�a na swe ziemie, by
rz�dzi� w imieniu siedmioletniego w�wczas Childeberta...
Nast�pi� rodzaj zawieszenia broni i przez kilka lat zdawa�o si�, �e Fredegonda przesta�a
interesowa� si� Austrazj�. Jednak�e nie pozostawa�a bezczynna. Przez ca�y czas wymy�la�a
nowe tortury i udoskonala�a je po to, by sprawia� cierpienia ludziom, kt�rzy �le jej s�u�yli lub
mieli to nieszcz�cie, �e nie spodobali si� kr�lowej.
Pewnego dnia kaza�a przywi�za� na kole prefekta pa�acu i bi� go dot�d, dop�ki nie skona.
Po pi�ciu godzinach przysz�a popatrze�, co dzieje si� z jej ofiar�. Us�ysza�a:
� Dosy�! Dosy�!
Radowa�a si� ju�, �e asystuje przy zgonie swego wroga, gdy spostrzeg�a, i� krzycz�
oprawcy. Zm�czeni biciem prefekta, domagali si� �aski dla siebie. Fredegonda,
rozw�cieczona, kaza�a uci�� im r�ce, nogi, a potem poprosi�a jednego ze swych faworyt�w,
aby wbi� drzazgi pod paznokcie skaza�ca, kt�ry w tym stanie rzeczy uzna�, i� przezorniej
b�dzie przenie�� si� na tamten �wiat...
* * *
W 580 r. straszna epidemia dyzenterii wybuch�a we Francji, poci�gaj�c za sob� tysi�ce
ofiar. Wszystkie dzieci Fredegondy zmar�y w ci�gu kilku dni i biedaczka zachodzi�a w g�ow�,
czym te� narazi� si� mog�a niebiosom, �e spotyka j� takie nieszcz�cie.
Chilperyk pociesza� j� tak skutecznie, �e wkr�tce powi�a nowego syna*.
Urodziny podzia�a�y na Fredegond� niby eliksir m�odo�ci. Czuj�c si� m�oda i p�omienna,
jak nigdy dot�d, przepuszcza�a przez swoje �o�e wszystkich m�czyzn, jacy si� jej trafiali.
Tak oto kochankami jej byli ksi���ta, wojacy, ch�opcy stajenni, stra�e pa�acowe, a nawet
wielce czcigodny Bertrand, biskup Bordeaux, gdy� mimo swych przywar odznacza�a si�
religijno�ci�.
�w go�cinny temperament omal jej nie zgubi�.
Pewnego ranka w Chelles, gdzie mieli swoj� �will�, Chilperyk wszed� do jej komnaty.
Zastawszy j� w trakcie toalety, dla �artu klepn�� j� laseczk� po pupci.
� Co robisz, Landry? � zakrzykn�a Fredegonda, nie odwracaj�c g�owy.
Dorzuci�a nast�pnie par� do�� frywolnych s��w, s�dz�c, �e m�wi do aktualnego faworyta.
Gdy spostrzeg�a omy�k�, przerazi�a si� i � jak powiadaj� � �zl�k�a gniewu kr�la�. Ten
jednak nie zareagowa� tak, jak si� tego spodziewa�a: wypad� z domu niczym pot�pieniec,
skoczy� na ko� i �pogna� w las, by zapomnie� o wszystkim i ul�y� sercu swemu�*.
Nie bez racji Fredegonda uzna�a, �e nie ma co zwleka�. Tego samego wieczoru kaza�a
zamordowa� powracaj�cego w dom m�a.
Mog�c ju� �y� wedle w�asnej woli, dzieli�a odt�d czas mi�dzy rozpust� a zbrodni�.
W 585 r. wys�a�a do Austrazji jednego ze swych kochank�w z misj� zabicia Brunhildy.
Pogna� tam, lecz spisek zosta� wykryty i m�odzieniec trafi� do wi�zienia. Na torturach
wyjawi�, czyim by� wys�annikiem. Wypuszczono go. Nieszcz�nik uzna� za s�uszne zda�
Fredegondzie spraw� ze swej pora�ki. S�abo zna� t� straszn� niewiast�, bo gdy tylko zacz��
m�wi�, rozz�o�ci�a si� okrutnie i kaza�a mu uci�� r�ce i nogi.
Nast�pnie zorganizowa�a kolejny spisek w celu zamordowania tym razem nie tylko
Brunhildy, ale r�wnie� jej syna Childeberta oraz wnuk�w. Tu tak�e jej si� nie powiod�o, lecz
nie uzna�a si� za pokonan�. Dwukrotnie wysy�a�a jeszcze do Austrazji m�odych mnich�w
uzbrojonych w zatrute no�e. Dwukrotnie �cios nie doszed� celu� � jak to okre�li� pewnego
dnia autor �Karmanioli�. Wpad�a w�wczas w furi�, albowiem zgon Brunhildy i jej potomstwa
by� jedynym sposobem, aby jej syn, o�mioletni Chlotar II, m�g� pod jej opiek� sta� si� w�adc�
Austrazji, p�niej za� odziedziczy� kr�lestwo Burgundii.
Nie uda�o si� jej to. W 593 r. zmar� Gontran, pozostawiwszy kr�lestwo burgundzkie
Childebertowi, kt�ry w�ada� odt�d ogromnym obszarem. Fredegonda a� si� rozchorowa�a:
trzy lata z�era�a ja zazdro�� i nienawi��. U�miech odzyska�a dopiero w 596 r. na wie�� o
�mierci Childeberta. Pozostawi� po sobie dw�ch syn�w: jedenasto � i dziewi�cioletniego,
kt�rzy podzielili si� kr�lestwem. Starszy, Teodebert, wzi�� Austrazj�, Teodoryk Burgundi�*.
Poniewa� ch�opcy byli zbyt m�odzi, by panowa�, ster rz�d�w na odziedziczonych
terytoriach uj�a w swe r�ce Brunhilda. Ozdrowia�a ju� Fredegonda sprawowa�a w pa�stwie
swego syna podobn� w�adz�. Obie niewiasty stan�y wobec siebie twarz� w twarz.
Zaraz rozpocz�a si� wojna. Fredegonda najecha�a cz�� Austrazji, wywi�za�y si�
straszliwe boje.
Po paru przej�ciowych sukcesach wojska jej musia�y ust�pi� pod naciskiem dobrze
zorganizowanych oddzia��w Brunhildy. Zniech�cona powr�ci�a do Pary�a i w par� miesi�cy
p�niej w 597 r., kobieta, kt�ra pope�ni�a tyle zbrodni, spokojnie zmar�a we w�asnym ��ku, z
jednym tylko �alem w sercu � �e nie uda�o jej si� zamordowa� Brunhildy...
Ta za� na razie mia�a si� ca�kiem dobrze. Stanowcz� r�k� w�ada�a kr�lestwem wnuk�w i,
b�d�c m�dr� z natury, w spos�b umiarkowany mordowa�a tych, co jej zawadzali.
W r. 612 zmar� Teodebert. Odziedziczywszy Austrazj�, dwudziestopi�cioletni Teodoryk
zosta� panem kr�lestwa obejmuj�cego dwie trzecie Galii. Niestety, w rok potem i on wyzion��
ducha, zostawiaj�c czterech syn�w.
Rozumiej�c, �e podzia� kr�lestwa mi�dzy spadkobierc�w stanowi ogromn� s�abo��
merowia�skiego systemu politycznego, Brunhilda zerwa�a z tradycj� i nakaza�a obra� kr�lem
Austrazji i Burgundii najstarszego ze swych prawnuk�w.
Decyzja ta, kt�ra pozwala�a jej ponadto zn�w obj�� w�adz�, zirytowa�a mo�now�adc�w
Austrazji. W�ciekli, �e maj� raz jeszcze znale�� si� pod rz�dami kr�lowej, kt�rej stanowczo��
i zmys� polityczny dra�ni�y ich srodze, postanowili pozby� si� niewiasty, wydaj�c j�
Chlotarowi II. W odpowiedzi na ich apel �w przyby� zaraz ze swoj� armi�. Gdy znalaz� si� na
lewym brzegu Renu, Brunhilda opu�ci�a sw� dotychczasow� siedzib� w Wormacji i schroni�a
si� w Orbe. Tam w�a�nie pojma� j� jeden z austrazyjskich zdrajc�w, konetabl Herpon, i
przywi�d� przed oblicze kr�la Neustrii. Syn Fredegondy, rad, �e ma wreszcie w r�ku ow�
kr�low�, kt�rej tak nienawidzi�, kaza� j� torturowa� przez trzy dni. Gwoli poha�bienia,
siedemdziesi�cioletni� nieszcz�nic� � nagi, �yj�cy jeszcze �achman ludzki � obwo�ono na
wielb��dzie*. Wreszcie przywi�zano j� za w�osy, r�k� i nog� do ogona nie uje�d�onego konia,
kt�ry w��czy� j� po kamieniach. Gdy zwierz� stan�o, cia�o Brunhildy by�o ju� tylko
nieforemn� bry�� krwawi�cego mi�sa...*
3.
Nantylda � najbardziej zdradzana kr�lowa w historii
�wi�ty Eligiusz z b�lem
powtarza�; �Och!!! m�j kr�lu!...�
Pewnego dnia, s�uchaj�c mszy w Reuilly*, kr�l Dagobert zwr�ci� uwag� na d�wi�czny
g�osik ulatuj�cy pod sklepienie bazyliki. Kilkakrotnie zm�ci�o mu to nale�yte skupienie.
Po nabo�e�stwie zapyta� o imi� pie�niarki, kt�ra tak go zaintrygowa�a.
� To Nantylda, nowicjuszka � odrzek� kap�an.
Dagobert, jak wszyscy kr�lowie franko�scy, by� w�adczy i brutalny.
� Niechaj mi j� przywiod�. Chc� j� pozna�.
W kilka minut p�niej m�oda dziewczyna, o fio�kowych oczach i d�ugich jasnych
w�osach, zosta�a mu przedstawiona. By�a �adna i pe�na wdzi�ku.
� �piewaj! � rozkaza� Dagobert.
Nantylda za�piewa�a.
� Ciebie, i�cie, zauwa�y�em przed chwil�. Chod� ze mn�.
Ksi�dz zna� gor�cy temperament kr�la...
� Hola! Hola! � zawo�a� � Zapominasz Mi�o�ciwy Panie, �e chodzi tu o nowicjuszk�. Co
chcesz z ni� uczyni�?
Dagobert, kt�rego oko b�yszcza�o lustruj�c kszta�ty m��dki, zakl�� szpetnie i odepchn��
ksi�dza.
� Co ci� to obchodzi! Jestem kr�lem. Ona nale�y do mnie!
� Wpierw przynale�na jest Bogu � odrzek� duchowny tonem pe�nym s�odyczy, lecz
stanowczym.
Dagobert by� pobo�ny. Poj��, �e porwanie nowicjuszki b�dzie stanowi�o powa�ny
wyst�pek, mog�cy zawie�� go do piekie�.
� A je�li si� z ni� o�eni�?
� Azali nie masz ju� jednej prawowitej ma��onki? � zagadn�� ksi�dz.
� Mam. Ale niezdolna by�a da� mi dziedzica, przeto wygnam j� zaraz.
� Doprawdy? � zapyta� jeszcze duchowny.
� Przyrzekam ci to.
� Mo�esz tedy bra� Nantyld�.
Dagobert nie da� sobie tego dwa razy powtarza�; uj�� m��dk� w ramiona, skoczy� na ko� i
odjecha� w kierunku kr�lewskiego dworzyszcza. Nagle kolejna my�l przysz�a mu do g�owy.
� Jeste� aby krwi franko�skiej?
� Tak, Mi�o�ciwy Panie.
Uspokojony Dagobert uca�owa� Nantyld� w usta. Przez chwil� obawia� si� rzeczywi�cie,
�e dziewczyna mog�aby by� cudzoziemk� gnu�nego, nieczystego rodu, jedn� z tych
S�owianek, od kt�rych roi�o si� w Galii, i kt�rych nazw� przeinaczano na niewolnik�w...*
Nast�pnego dnia Dagobert oddali� �on�, czaruj�c� Gomatrud�; zwo�a� swych doradc�w,
aby og�osi� im decyzj�, i kaza� miejscowemu biskupowi pob�ogos�awi� nowy zwi�zek.
�w, bynajmniej nie zra�ony beztrosk�, z jak� kr�l wyp�dzi� Gomatrude, zachowa� si�
elegancko i �yczy� nowo�e�com wielu dzieci*.
* * *
W kilka dni po za�lubinach Dagobert stwierdziwszy, �e wyczerpuj� si� zapasy �ywno�ci
zgromadzone w Reuilly, postanowi� zmieni� rezydencj� i zdecydowa� si� powr�ci� do
rodzinnego Clipiacum (Clichy), po�o�onego na p�noc od Pary�a, gdzie spodziewa� si�
znale�� spichrze i sk�ady wype�nione po�ywieniem.
Pewnego ranka orszak trzydziestu ci�kich woz�w o pe�nych ko�ach opu�ci� Reuilly. Sz�y
zaprz�gi przeznaczone dla dziewcz�t dworskich, inne � dla broni, zastawy sto�owej, sukien,
klejnot�w itd. Nantylda mia�a osobny w�z, w kt�rym spoczywa�a wyci�gni�ta na futrach.
Podczas gdy konw�j wl�k� si� przez lasy Neustrii, Dagobert, konno rozmy�la� o podr�y,
kt�r� w tych samych warunkach odbywa� przed pi�ciu laty. Mia� w�wczas pi�tna�cie lat, a
ojciec jego, Chlotar II, mianowa� go w�a�nie kr�lem Austrazji. Pewnego ranka wyjecha� z
Braine, by osi��� w Trewirze, stolicy swych ziem. Po drodze spotka� na skraju lasu m�od�
dziewczyn� wyplataj�c� kosze z wikliny. By�a tak �adna, z jasnymi w�osami i kszta�tn�
piersi�, �e kaza� jej wsi��� na jeden z woz�w. W Trewirze sta�a si� jego oficjaln� kochank� i
Dagobert nazwa� j� swoj� Go��beczk�. Kt�rego� dnia � a by�o to w 626 r. � wys�annik
Chlotara II przyby� obwie�ci� m�odemu kr�lowi:
� Ojciec tw�j, Panie, �yczy sobie, by� po�lubi� Gomatrud�, m�odsz� siostr� Zychildy,
jego nowej �ony. Wesele odb�dzie si� w Clipiacum. Nie obawiaj si�, �ona, kt�r� ci
przeznacza, jest bardzo pi�kna.
Dagobert, jako pos�uszny syn, uda� si� do Clipiacum. Ale �e wychowanie jego
pozostawia�o co� nieco� do �yczenia, nie widzia� nic zdro�nego w tym, i� przywiedzie na
sw�j �lub r�wnie� i Go��beczk�. Przybyli wi�c oboje na dw�r Neustrii, gdzie Gomatruda, nie
wiedz�c o istnieniu faworyty, by�a tym nieco zaskoczona; przywyk�a jednak�e do obyczaj�w
epoki, zadowoli�a si� wi�c wzmiank�:
� A to ci dopiero! B�dziemy we tr�jk�!...
Wesele oczywi�cie by�o wystawne, gdy� Chlotar II, dla uczczenia zwi�zku, kt�ry czyni�
go szwagrem w�asnego syna, wyda� du�o pieni�dzy. Nast�pnie powr�cono do Trewiru, gdzie
Dagobert �y� odt�d z Gomatrud� i Go��beczk�.
Dagobert wzdycha� rozmy�laj�c o �yciu, jakie prowadzi� rozdarty mi�dzy dwiema
kobietami. Gomatruda okaza�a si� p�niej tak g�upio zazdrosna o konkubin�, �e kr�l, aby
zapomnie� troch� o k�opotach domowych, wyruszy� wojowa� z plemionami Sas�w. Po roku
Chlotar II nagle zmar�. Dagobert obj�� po nim w�adz�, staj�c si� jednocze�nie kr�lem
Neustrii, Austrazji i Burgundii � ogromnego terytorium rozci�gaj�cego si� od Bretanii po
Bawari� i od kana�u la Manche po Marsyli�.
Czas jaki� czu� si� pot�ny i szcz�liwy; potem Go��beczka zmar�a wraz z synem,
kt�rego mu powi�a. R�nie o tym gadano. Podw�jny zgon zbyt dobrze za�atwia� sprawy
Gomatrudy, st�d niekt�rzy zadawali sobie pytanie, czy przypadkiem nie wspomog�a ona
biegu wydarze�.
Tak czy inaczej, �mier� Go��beczki nie uczyni�a bardziej p�odnym �ona nieszcz�liwej
kr�lowej, kt�ra teraz, w zaciszu paryskiego klasztoru, medytowa�a nad niedogodno�ciami
swej bezp�odno�ci.
Dagobert u�miechn�� si� na t� my�l.
� Byle tylko Nantylda obdarzy�a mnie synem! � zamrucza�.
I pe�en nadziei wypu�ci� konia galopem, zajmuj�c miejsce na czele pochodu.
* * *
W Clipiacum Dagobert z Nantyld� sp�dzili w szcz�ciu ca�� zim�. Po raz pierwszy (i
ostatni w �yciu) kr�l wierny by� kobiecie, kt�r� kocha�.
Stale jej potrzebowa�. Do tego stopnia, �e widziano go czasami jak gwa�townie opuszcza�
rad� polityczn�, aby pobiec do jej komnaty, wszystkie za� przechadzki wzd�u� Sekwany, na
kt�re lubi� z ni� chadza�, przerywane by�y kilkoma przystankami w krzaczkach...
Dagobert wszak�e niepokoi� si�, bo pomimo tak wyj�tkowego traktowania, Nantylda
nadal nie mia�a wielkich nadziei, �e obdarzy go synem. By�a tym mocno zasmucona.
Pewnego dnia wsiad� na ko�, jako �e galop pomaga� mu w my�leniu, i ruszy� w lasy
oddzielaj�ce Clipiacum od Wzg�rza M�czennik�w.
�wie�e powietrze ch�oszcz�ce mu twarz o�ywia�o umys�. Wkr�tce oto uko�czy
trzydzie�ci lat (r�wna�o si� to staro�ci w dobie, gdy rzadko kto przekracza� czterdziestk�) i
bezzw�ocznie trzeba mu mie� syna, aby kr�lestwo franko�skie pozosta�o we w�adaniu
potomk�w Chlodwiga. Wielu kuzyn�w, wiedzia� to, czeka�o tylko na jego �mier�, by dorwa�
si� do tronu.
Na t� my�l jego zielone oczy b�yszcza�y nienawi�ci�.
� Je�li nie b�d� mia� syna, post�pi� jak Chlodwig � zamrucza�.
Wielki Chlodwig, gwoli spokoju rz�d�w, stosowa� �rodek bez w�tpienia ma�o moralny,
ale nader skuteczny: wygubiwszy niemal wszystkich cz�onk�w swej rodziny, udawa� p�acz:
�Biada mi, co osta�em jako w�drowiec w�r�d obcych i nie mam krewnych, kt�rzy
wspomogliby mnie w przeciwno�ciach� � g�osi�.
Podst�p by� szyty grubymi ni�mi; znalaz� si� jednak zawsze jaki� kuzyn ukryty gdzie� na
prowincji, kt�ry, zdj�ty wsp�czuciem, przybywa� rzuci� si� do st�p Chlodwiga.
� Ja tu jestem Panie. I nale�� do twej rodziny.
Chlodwig nakazywa� zaraz go sprz�tn��...
Perfidia ta bawi�a bardzo dobrego kr�la Dagoberta.
� Najprzyjemniejszym jednak rozwi�zaniem � zadecydowa� by�oby poj�� trzeci� �on�.
Dziewczyny w pa�acu nie by�y zmieniane od czasu �lubu z Nantyld�, a �e mia� je ju�
wszystkie w ��ku za czas�w Gomatrudy, umy�li� sobie, �e warto by by�o si�gn�� gdzie
indziej. Postanowi� wi�c uda� si� na poszukiwanie w rejon Senlis, gdzie kobiety mia�y opini�
pi�knych i gor�cych.
Nazajutrz ruszy� w drog� w towarzystwie Nantyldy, kt�ra oczywi�cie nie by�a
powiadomiona o prawdziwym celu podr�y.
W ka�dym napotykanym mie�cie kr�l zatrzymywa� si� na popas pod pozorem rok�w
s�dowych lub odebrania ho�du od poddanych. W rzeczywisto�ci lustrowa� z uwag� wszystkie
przechodz�ce przed nim m�ode dziewcz�ta. I tak dostrzeg� pewnego wieczoru czaruj�c�
Ragnetrud�. Zagadn�� j�, wyjawi� kim jest, zaprowadzi� dziewczyn� do kr�lewskiego
dworzyszcza i zamkn�� si� tam z ni� na trzy dni i trzy noce.
Nantylda sprytniejsza by�a ni� Gomatruda. Ukry�a �zy i z dobroci� przyj�a m�od�
Austrazyjk�, kiedy ta zasiad�a przy wsp�lnym stole u boku kr�la. Dagobert, wdzi�czny za to,
nie wygna� jej tedy. Od czasu do czasu zaprasza� nawet, by dzieli�a z nim �o�e. Tak czu�e
wzgl�dy chwilowo pociesza�y �agodn� Nantyld�.
P�niej Dagobert, obawiaj�c si�, by Ragnetruda nie okaza�a si� r�wnie bezp�odna jak
jego pierwsze �ony, zmieni� dziewki pa�acowe i nowo przyby�e uczyni� swymi kochankami.
Nantylda, jak �atwo przypuszcza�, dowiedziawszy si�, �e ka�dej nocy z coraz to inn�
dziewczyn� kr�l usi�uje przed�u�y� dynasti� Merowing�w, cierpia�a okrutnie.
* * *
Pewnego dnia Dagobert wpad� do komnaty kr�lowej, krzycz�c z rado�ci.
� Raduj si� � zakrzykn�� � Ragnetruda zostanie matk�.
Nieszcz�sna znalaz�a jeszcze w sobie do�� si�y, by pogratulowa� m�owi, lecz gdy ten
opu�ci� j�, aby p�j�� podzi�kowa� niebu, �e pob�ogos�awi�o jeden z jego zwi�zk�w, pad�a
zemdlona na �o�e.
Dzieci� Ragnetrudy przysz�o na �wiat w 631 r. Nazwano je Zygbertem.
Dla uczczenia tego wydarzenia Dagobert zatrudni� �adn�, pi�tnastoletni� s�u��c� i okaza�
jej swe wzgl�dy. Takie mi�ostki nie przeszkodzi�y mu jednak w zajmowaniu si� sprawami
kr�lestwa. I tak, przypomniawszy sobie, �e ma w Tuluzie przyrodniego brata, kt�ry pewnego
dnia m�g�by powsta� przeciw Zygbertowi, kaza� go udusi�.
Czyn ten uradowa� wielce mo�now�adc�w. Dagobert od dawna nie zg�adzi� �adnego
krewnego, obawiali si� wi�c, �e im niewie�cieje. Dla udowodnienia, i� jest jeszcze �ywotny
mimo swych trzydziestu trzech lat, kr�l wzi�� sobie now� konkubin�, niejak� Wulfgund�*.
Tym razem dwie kobiety w pa�acu ton�y we �zach: Nantylda i Ragnetruda, z��czone
wsp�ln� bole�ci�.
Ogarni�ty z nag�a czym� w rodzaju mi�osnego szale�stwa, kr�l przekszta�ci� sw�j dw�r w
dom takiej rozpusty, �e przezwano go Salomonem Frank�w, Fredegar napisa� za� w swej
�Kronice�: �Nie b�d� przytacza� tu imion jego konkubin, bo tyle ich by�o...�
W tym czasie biedna Nantylda sp�dza�a d�ugie godziny na modlitwach, aby B�g
przymyka� oczy na grzechy jej m�a...
Wesp� z ksi�dzem Eligiuszem pr�bowa�a wyrwa� monarch� z wiru rozwi�z�ego �ycia i
sk�oni� go, by jak dawniej zaj�� si� sprawami pa�stwa. Ale nieszcz�nik nie by� ju� tym
wielkim kr�lem, kt�ry rz�dzi� przez pi�tna�cie lat i kt�rego niekt�rzy historycy � jak Funck-
Brentano � por�wnywali z Ludwikiem XIV; orgie os�abi�y jego zdrowie.
Mija�y miesi�ce. Pewnego dnia kr�lowa prze�y�a rado�� powicia Dagobertowi syna. �w
by� tym zachwycony. Na chrzcie da� mu imi� Chlodwig.
� Ten oto � powiedzia� � b�dzie mym dziedzicem, bo pochodzi od s�odkiej mej Nantyldy.
Mimo wszystko, dla pocieszenia Ragnetrudy, mianowa� natychmiast jednorocznego
w�wczas Zygberta kr�lem Austrazji*.
Przypuszczalnie w�a�nie w tym czasie oficjalnie wzi�� sobie czwart� �on�, powabn�
Bertyld�...*
�Poci�g do kobiet � powiadaj� kronikarze � sk�oni� Dagoberta do najbardziej haniebnych
wybryk�w�. Zmar� w ich nast�pstwie, w 639 r., w wieku trzydziestu sze�ciu lat, kompletnie
wyczerpany.
Nantylda, kt�ra dzi�ki swej �agodno�ci i dyplomacji umia�a zawsze by� pierwsz�
ma��onk� kr�la i tytularn� kr�low�, zaj�a si� sprawami pa�stwa na czas dzieci�stwa
Chlodwiga II. Wszyscy historycy zgodnie potwierdzaj� jej wielk� zr�czno�� w sposobie
rz�dzenia. Umar�a w 642 r., nie przypuszczaj�c, �e kt�rego� dnia pewien pob�a�liwy mnich
napisze o jej m�u-rozpustniku zdanie, kt�re warto by�oby wyry� jako epitafium na grobie
ka�dego szefa pa�stwa: �Si�y, przez innych k�wojnie kierowane, on w swej m�dro�ci na
mi�ostki spo�ytkowa�...�*
4.
Karol Wielki, dzieci� mi�o�ci
Kr�lowa Berta �y�a wystawnie.
A. Etievant
Sta� w Laon, w 741 r., dw�r wspania�y, nale��cy do hrabiego Charyberta. Domostwo to,
jedno z najokazalszych w Austrazji, by�o zwiastunem nowego ustroju politycznego.
Ze swymi rozlicznymi budynkami, wzniesionymi w ca�o�ci z drewna, podw�rcami i
wewn�trznymi ogrodami, palisad� z ostroko��w, sk�adami broni, osobn� studni�, stajniami,
pomieszczeniami stra�y i wie�� wartownicz�, stanowi�o jakby wzorzec feudalnego
zamczyska, kt�re miano budowa� trzy wieki p�niej.
Charybert mieszka� tam w towarzystwie �ony, pi�tnastoletniej c�rki Bertrady, s�u�by i
swej dru�yny wojennej.
Kronikarze pozostawili nam niewiele wiadomo�ci o tym cz�owieku i imi� jego z
pewno�ci� posz�oby w zapomnienie, gdyby niebiosa nie obdarzy�y go c�rk� urzekaj�cej
pi�kno�ci... Albowiem Bertrada by�a prze�liczna. Tak �adna, �e Charybert zawsze mia� si� na
baczno�ci, gdy jaki� mo�now�adca z s�siedztwa zaje�d�a� do� w odwiedziny. Prawda� to,
Frankowie mieli ugruntowan� opini� lubie�nik�w... Gdy Bertrada uczestniczy�a w jakim�
posi�ku, go�cie, mocno zmieszani, pope�niali grube gafy: zamiast ociera� sobie delikatnie usta
r�kawem, jak tego wymaga� �wczesny bon ton, tkwili z twarzami ociekaj�cymi sosem lub te�
zapominali obliza� sobie palce, przez co szpetnie plamili odzienie. Kr�tko m�wi�c,
zachwyceni byli d�ugimi, jasnymi w�osami, niebieskimi oczami i promiennym u�miechem
m�odej dziewczyny.
Z�o�liwcy wprawdzie twierdzili, �e stop� ma nieco przydu��, na co z kolei zwolennicy
Bertrady rych�o replikowali, i� wra�enie to przypisa� nale�y temu, �e drug� stop� ma nieco
przyma��...
Sp�r bezcelowy; oszczercy miewaj� zwykle ostatnie s�owo; tu te� dopi�li swego,
albowiem �redniowieczni poeci nadali Bertradzie przydomek zachowany przez histori� Berty
Wielkostopej...
Pozostawmy na uboczu czcz� gadanin� niedosz�ych kochank�w i wyobra�my sobie
Bertrad� tak�, jak� powinna by� w wieku pi�tnastu lat; m�od� dziewczyn�, wdzi�czn� i
weso��, prz�d�c� we�n� u boku matki i nuc�c� stare piosnki merowi�skie... Czy� mog�a si�
spodziewa�, �e los wyznaczy� j� na pierwsz� kr�low� nowej dynastii i matk� imperatora,
jakiego nie widziano od czas�w Juliusza Cezara?...
* * *
Pewnego dnia jacy� woje zjechali do Charyberta. Byli pod wodz� rycerza, kt�ry,
zsiad�szy z konia, zadziwia� swym niskim wzrostem.
Ze swego okna Bertrada ujrza�a ojca, jak z oznakami wielkiego szacunku podbiega do
go�cia i wprowadza go do najpi�kniejszej izby dworzyszcza.
� To Pepin, rz�dca Dworu Kr�lewskiego � wyja�niono m��dce. Z racji niskiego wzrostu
przezwano go Ma�ym.
Bertrada pogr��y�a si� w zamy�leniu.
W owych czasach rz�dca dworu kr�lewskiego by� czym� w rodzaju premiera maj�cego
rozleg�e uprawnienia, a m�oda dziewczyna s�ysza�a, �e bywa� pot�niejszy od kr�la. Po
prawdzie, w pocz�tku owego VIII wieku ostatni kr�l merowi�ski, Childeryk III, niewiele
znaczy�. R�norakie ekscesy wycie�czy�y r�d Chlodwiga. Pogr��ywszy si� w rozpu�cie,
dogasa� w lenistwie. Oto zreszt�, co z wielk� szczero�ci� powiada nam kronikarz Eginhard:
�R�d Merowing�w od d�u�szego ju� czasu nie odznacza� si� �adnymi cnotami. Ksi���
ogranicza� si� do noszenia tytu�u kr�la, falistych w�os�w i d�ugiej brody; do zasiadania na
tronie i udawania monarchy. Dawa� pos�uchania pos�om i udziela� im dyktowanych
odpowiedzi. Z wyj�tkiem niepewnej renty strawnej, jak� wedle swego uznania wyp�aca� mu
rz�dca dworu, mia� dla siebie jedn� tylko posiad�o�� o znikomo ma�ych dochodach; mieszka�
tam z ma�� grup� s�ug. Gdy trzeba by�o, by kr�l dok�d� si� uda�, jecha� wiejsk� mod� na
w�zku ci�gnionym przez wo�y, pop�dzane przez wolarza; je�li za� chodzi o administracj�
kr�lestwa i wszelkie �rodki zarz�dzania, spoczywa�o to wy��cznie na barkach rz�dcy dworu�.
Bertrada wiedzia�a o tym wszystkim i, kiedy przed obiadem ojciec prezentowa� j�
Pepinowi, by�a wielce onie�mielona.
Podczas posi�ku zerka�a k�tem oka na tak znacz�cego m�a i stwierdzi�a, �e jest bardzo
przystojny. On tak�e nie pozosta� oboj�tny.
Jedz�c, lustrowa� j� p�on�cym wzrokiem i sili� si� na opowiadanie historii wojennych,
zdolnych przyprawi� j� o dr�enie.
Uda�o mu si� to kilkakrotnie i by� z tego bardzo zadowolony.
Pod koniec uczty Bertrada uj�ta zosta�a delikatno�ci� Pepina, kt�ry nie wszystkimi
ko��mi pozosta�ymi na talerzu ciska� w g�owy wsp�biesiadnik�w, jak to zazwyczaj czynili
go�cie Charyberta.
Pepin zwyk� to r�wnie� czyni� dla �artu i dla weso�ego zako�czenia biesiady. Lecz dnia
tego jedno mia� tylko pragnienie: odjecha� jak najpr�dzej, uwo��c ze sob� Bertrad�.
Gdy powiadomi� o tym Charyberta, �w nie posiada� si� z rado�ci.
Nigdy nawet nie marzy� o tak pi�knej partii dla swojej c�ry. Ta za�, zakochana po raz
pierwszy w �yciu, zdawa�a si� wst�powa� w progi raju.
W dwie godziny p�niej Pepin cwa�owa� dumnie na czele swego oddzia�u z Bertrad�
czule wtulon� w jego ramiona.
Tego samego wieczoru pracowali ju� nad narodzinami Karola Wielkiego.
* * *
Stawszy si� jedyn� wybrank� rz�dcy Dworu, Bertrada wiod�a �ywot nader mi�y. W dzie�
bawi�a si� z r�wie�nicami, wieczorami spotyka�a drogiego Pepina, kt�ry pie�ci� j� z zapa�em.
Ho�ubi� j� tak bardzo i tak skutecznie, �e 2 kwietnia 742 r.* wyda�a na �wiat t�u�ciutkie
niemowl�, kt�re nazwano Karolem.
W wieku siedmiu lat dzieci� by�o tak inteligentne, �e Bertrada powzi�a szalony zamys�
uczynienia go kr�lem. Skoro Childeryk III by� ju� tylko cieniem, tron przypa�� m�g�
ka�demu, kto o�mieli�by si� go zaj��. Czemu tym kim� nie mia�by by� Pepin, jej luby
kochanek?
Przede wszystkim sprawi�a, �e j� po�lubi�, tak aby jej syn, dzieci� mi�o�ci, sta� si�
dzieci�ciem z prawego �o�a. �lub odby� si� w 749 r.* Ju� nast�pnego dnia namawia�a m�a,
aby usun�� ostatniego z Merowing�w i sam zosta� kr�lem. Pepin Ma�y, cho� pewien sukcesu,
waha� si�; obawia� si� reakcji mo�nych. Ci, niew�tpliwie, nie s�uchali ju� wcale
nieszcz�snego Childeryka, jednak r�wnie dobrze mogli okaza� wrogo�� wobec uzurpatora.
Sprytna Bertrada podsun�a mu w�wczas spos�b zyskania poparcia papie�a.
� Postaw mu � rzek�a � to proste pytanie: godzi si� zwa� kr�lem tego, kto dzier�y
rzeczywist� w�adz�, czy tego, kto ma tylko jej pozory?
Pepin us�ucha�, a w kilka miesi�cy p�niej otrzyma� odpowied� Rzymu: �Ten-ci jest
kr�lem, kto ma rzeczywist� w�adz�. By�o to jasne. Natychmiast zwo�a� wielmo��w do
Soissons i zaznajomi� ich �e zdaniem papie�a. Nie musia� d�ugo przekonywa�: ledwie
sko�czy� m�wi�, obwo�ano go kr�lem.
Nast�pnego dnia Childeryk III, nie rozumiej�c nawet, co mu si� przydarzy�o, zosta�
postrzy�ony i zamkni�ty w klasztorze...
Bertrada, z niecierpliwo�ci� oczekuj�ca tej chwili, dumna by�a, �e przyczyni�a si� do
tego, i� jej Pepin, w kt�rym wci�� si� kocha�a, sta� si� kr�lem pot�nym i szanowanym.
Schlebia�o jej r�wnie�, �e pozdrawiano j� mianem kr�lowej; najwi�ksze jednak szcz�cie
ukrywa�a w sercu: pie�ci�a w sobie my�l, �e jej syn jest odt�d nast�pc� tronu kr�lestwa
Frank�w...
* * *
Nieco p�niej, w 752 r., Pepin i Bertrada otrzymali namaszczenie monarsze z r�k
�wi�tego Bonifacego. �w nie znany za Merowing�w akt koronacyjny podnosi� presti� kr�la i
kr�lowej, a tak�e czyni� z nich prawdziwych reprezentant�w Boga.
W 753 r. papie�, maj�c zatargi z Lombardczykami*, przyby� a� do Neustrii szuka�
pomocy kr�la Frank�w. Korzystaj�c z tej wizyty, ponownie nama�ci� uroczy�cie Pepina i
Bertrad� w bazylice Saint-Denis, co wywo�a�o larum w�r�d wszystkich innych w�adc�w � od
Morza P�nocnego po Bu�gari�.
Od tej chwili poczynaj�c, po urodzeniu drugiego syna Karlomana, kr�lowa tym aktywniej
zaj�a si� sprawami pa�stwa; towarzyszy�a Pepinowi we wszystkich jego wyprawach
wojennych.
Gdy ten zmar� w 768 r., kr�lestwo podzielone zosta�o wedle zwyczaju miedzy dw�ch
spadkobierc�w. Zaledwie jednak ukoronowano Karola w Noyon, a Karlomana w Soissons,
bracia zacz�li swarzy� si� tak bardzo, �e Bertrada u�y� musia�a wszelkich swych wp�yw�w,
aby zapobiec wojnie mi�dzy dwoma synami.
Karloman od dawna ju� zazdrosny by� o Karola, Uwa�a� go za b�karta i utrzymywa�, �e
tylko on, Karloman, jest jedynym dziedzicem Pepina Ma�ego. Czu� si� te� zawiedziony
podzia�em ziem. Pod�egany przez diuka Bawarii i kr�la Lombardczyk�w, Dezyderiusza,
ustawicznie protestowa�.
Bertrada, rozumiej�c, �e na d�u�sz� met�