7760

Szczegóły
Tytuł 7760
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7760 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7760 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7760 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Daniela Prele�nik, czternastoletnia polska �yd�wka, opu�ci�a sw�j dom rodzinny w sierpniu 1939 roku i nigdy ju� do niego nie powr�ci�a. Po wybuchu wojny znalaz�a si� w getcie, potem w obozie pracy, wreszcie trafi�a do Domu Lalek -jednego z wielu dom�w publicznych, organizowanych przez nazist�w dla �o�nierzy niemieckiej armii. Na podstawie pami�tnika Danieli powsta�a wstrz�saj�ca powie��. Zawiera ona wiele przejmuj�cych spostrze�e�, tragicznych szczeg��w. Ukazuje sylwetki przera�aj�cych ludzi, takich jak zwyrodnia�a kalefaktorka Elza. Dom Lalek jest, jak do tej pory, najs�awniejsz�, niezwykle wymown� osobist� relacj� opisuj�c� terror nazistowski. KA-TZETNIK 135633 Przek�ad Andrzej Horode�ski ORBITA WARSZAWA 1992 Tytu� orygina�u: House of Dolls Projekt ok�adki: Maciej Sadowski Redaktor prowadz�cy: Taida Zaluska-Szopa Redaktor: Barbara Nowak Redaktor techniczny �, �, \ W�odzimierz " ' -> �-*-*" Grafton Books A Division of the Collins Publishing Group 8 Grafton Street, London W1X 3LA Published by Grafton Books 1973 Reprinted 1975, 1977, 1978 (twice), 1979, 1980, 1981 (twice), 1982 (twice), 1984, 1985, 1986, 1989 First published in Great Britain by Frederick Muller Ltd 1956 First published in paperback by Grafton Books 1956 Reprinted thirty-six times Ali rights reserved. No part of this publication may be reproduced, stored in a retrieval system, or transmitted, in any form, or by any means, electronic, mechanical, photocopying, recording or otherwise, without the prior permission of the publishers. � Copyright for the Polish edition by �Orbita", Warszawa 1992 ISBN 83-7034-080-6 Dla Nike, bez kt�rej ta ksi��ka nie zosta�aby napisana S.D'M.A. K. Z. to inicja�y niemieckich s��w Kon-zentration Zenter - ob�z koncentracyjny. Ka�dy wi�zie� K. Z. potocznie nazywany by� Ka-tzetnikiem... S�owu Ka-tzetnik towarzyszy� osobisty numer wi�nia. Bohaterka powie�ci i jednocze�nie autorka pami�tnika, na podstawie kt�rego powsta�a powie�� Dom Lalek, by�a Ka-tzetnikiem 135633. Rozdzia� pierwszy I - Daniela! - us�ysza�a cichy g�os. - Dlaczego nie przysz�a� wczoraj na gor�ce kie�baski? Czekali�my na ciebie. G�os dochodzi� zza plec�w. Od razu wiedzia�a, �e to Wowka - nikt inny nie wymawia� �1" w jej imieniu z tak� ojcowsk� delikatno�ci�. Pru�a szew na wp� ju� rozprutych spodni. - Dzi�kuj�, Wowka - odpowiedzia�a nie odwraj�c si� - nie by�am g�odna. Naprawd�. - Przecie� nie zbiedniejemy - ci�gn�� Wowka szeptem nad jej ramieniem. - Przy misce dla siedmiu g�b �sma te� si� po�ywi. Nie b�d� uparta. Schultze sta� w progu rozpruwalni i w r�ku mia� trzcink� uniesion� do g�ry, jak pniski oficer salutuj�cy szabl�. Wowka pospiesznie chwyci� stert� szmat i uni�s� do g�ry, trzymaj�c przed sob� w pot�nych ramionach. Gdy szed� do krajalni, by z�o�y� �adunek na jednym z wysokich sto��w, kobiety odprowadza�y go ukradkowymi spojrzeniami. Zdarza si�, �e sterta ubra� zajmuj�ca �rodek rozpruwalni niespodziewanie zwali si� na bok, jakby wewn�trz niej o�y� nagle wulkan. Pracuj�ce wok� kobiety parali�uje w�wczas przejmuj�cy strach. Pochylone sylwetki zamieraj� na chwil�, aby >podj�� prac� ze zdwojon� energi�. No�e w ich r�kach b�yskaj�, jak gdyby trzyma�y je kap�anki przygotowuj�ce ofiar� dla okrutnego, wiecznie g�odnego boga. Zwalony stos szmat zdaje si� emanowa� gniewem, z�o�ci�. Na szcz�cie sterta ubra� na og� jest nieruchoma, tak jak tylko sterta starych, podartych szmat to potrafi. W�wczas usta kobiet prawie si� nie zamykaj� od babskiej gadaniny. Pi�tro wy�ej, nad rozpruwalni�, znajduje si� hala maszyn do szycia, wibruj�cych bez przerwy. Aby wyrobi� norm�, robotnicy pracuj� tak zapami�tale, �e wibracja maszyn przenosi si� na pod�og�. Pi�tro ni�ej ha�as przetacza si� przez strop, jak b�yskawice po niebie, lecz pracuj�ce tu kobiety przyzwyczai�y si� - ju� do tego, podobnie jak mieszka�cy wioski nadmorskiej do ryku fal. Daniela wzi�a kolejne ubranie z wierzcho�ka sterty. M�ski p�aszcz - to dobrze, p�aszcze �atwo si� pruj�. D�ugi szew, kt�ry biegnie przez ca�y ty�, nie stwarza wi�kszych przeszk�d dla ruchu no�a, kieszenie za� nie maj� zewn�trznych szw�w, wi�c nie ma niebezpiecze�stwa, �e n� ze�lizgnie si� i przetnie* materia�. Podczas takiej pracy mo�na pomarzy� na jawie. Gdy si�ga si� po kolejne ubranie, nie wolno przebiera�, trzeba bra� z wierzchu, jak leci. Wszystko jest kwesti� szcz�cia, tak�e to, �e mo�na czasem znale�� zaszyt� z�ot� monet�, najcz�ciej w ko�nierzu dzieci�cego p�aszczyka. Nikt nie wie, sk�d pochodz� ubrania. Codziennie wielkie ci�ar�wki przywo�� je do fabryki but�w. Nie wiadomo te�, gdzie s� ludzie, kt�rzy je nosili. Nikt nawet nie pr�buje dochodzi� do jedynego logicznego wniosku, kt�ry musia�by si� nasun�� podczas rozmy�la� o losie tych ludzi - nagich, pozbawionych wszelkiego okrycia. Wiadomo tylko, �e w pobli�u 8 � Breslau jest ob�z, w kt�rym ubrania te s� przeszukiwane po to, by usun�� z nich zaszyte kosztowno�ci. W obozie tym ubrania s� r�wnie� sortowane. Te w dobrym stanie wysy�a si� do Niemiec, te gorsze za� kupuje podleg�y Himmlerowi komisarz pracy i przekazuje do fabryki obuwia, niedawno otwartej na terenie getta. Jedynym artyku�em produkowanym w tej fabryce s� buty-drewniaki; w�a�nie z materia�u pochodz�cego z rozprutych ubra� wykonuje si� ich wierzchy. Drewniaki kupuje Gestapo, kupuje setki tysi�cy sztuk, i tylko Gestapo wie, kto b�dzie je nosi�. Daniela mog�aby sobie pozwoli� na przebieranie w stercie, kt�ra zalega �rodek rozpruwalni. �adna z robotnic nie zdoby�aby si� nawet na s�owo protestu, a to dlatego, i� by�o jasne, �e ta jasnow�osa panienka znajduje si� pod specjaln� opiek� Wowki - technicznego nadzorcy ca�ej fabryki: Jednak Daniela nie zrobi�aby tego za �adne skarby - gdyby tylko spr�bowa�a si�gn�� po �atwiejszy w obr�bce kawa�ek, ze wszystkich stron wbi�yby si� w ni� dziesi�tki niech�tnych oczu. Daniela wie, �e wytrzymanie tego gromadnego spojrzenia by�oby ponad jej si�y. Wszystkie robotnice nieprzerwanie kontroluj� si� nawzajem wzrokiem. Z tego powodu ostrza ich szewskich no�y cz�sto zsuwaj� si� na palce r�k, rani�c bole�nie, lecz to nie powstrzymuje nikogo od wzajemnego szpiegowania. Ka�da si� obawia, �e s�siadka mo�e znale�� co� cennego w rozpruwanym ubraniu. Dlatego w�a�nie w ich oczach ci�gle jest widoczne napi�cie, ich serca bij� mocno, a wzrok przeskakuje nerwowo - z lewej na praw�, z r�k na r�ce. Nigdy nie ma pewno�ci, czy �ach wyci�gni�ty przed chwil� ze stosu nie zawiera czego� drogocennego. Ka�da kurtka ma ko�nierz, w ka�dych spodniach s� ukryte szwy. Wiadomo, �e ubrania zosta�y ju� dok�ad- nie przeszukane, jednak oczy robotnic s� stale czujne i przygotowane na b�ysk z�otej monety, wy�aniaj�cej si� z rozpruwanego w�a�nie szwu, lub migni�cie zielonego zwitka - ameryka�skiego �g�upka" - spod p�tli wieszaka kurtki. Przecie� ci, co przeszukiwali ubrania w obozie Breslau, s� tylko lud�mi i mogli co� przeoczy�. Na prawo od rozprawami jest krajalnia, na lewo pomieszczenia szewc�w. Brygadzi�ci i kierownicy oddzia��w panicznie boj� si� o swoje funkcje, dlatego wymuszaj� w�ciek�e tempo pracy. NiemieL Schultze, g��wny nadzorca, kr��y bez przerwy z trzcin� w r�ce. Wowka chodzi od stanowiska do stanowiska, ostentacyjnie donosz�c materia�. Ale Wowka zna swych robotnik�w, zawsze zd��y na czas, aby powstrzyma� niezbyt wprawn� r�k� przed nieostro�nym ruchem, kt�ry spowodowa�by zniszczenie surowca. W ten spos�b Wowka ratuje drewniane chodaki przed uszkodzeniem, a szewca przed natychmiastowym wys�aniem do Auschwitz - Schulze uwa�a, �e ka�dy zepsuty but to oczywisty sabota�. Dziwny facet ten Wowka - my�li sobie Daniela. �Przy misce dla siedmiu g�b �sma te� si� po�ywi"... Od czasu nieszcz�cia, kt�re dotkn�o Tadka, nie mia�a odwagi pokaza� si� w cha�upie Wowki. Rzeczywi�cie, Wowka ma wszelkie powody, �eby jej nienawidzi�, zreszt� tak jak ca�a jego rodzina. Tadek by� ukochanym synem Wowki, rodzinnym faworytem. Czy to, co si� sta�o, by�o jej win�? Lecz oni wiedzieli jedno - Tadek uciek� z getta w�a�nie dla niej! A przecie� Tadek wielokrotnie chodzi� na aryjsk� stron�, razem z Ferberem, kt�ry stale korzysta� z jego pomocy w swych konspiracyjnych misjach. Wielokrotnie! I nigdy go nie przy�apano! Tak naprawd� to te ich genialne, pieczo�owicie przygotowywane plany zawsze by�y g�upie i naiwne. Tadek mia� obsesj� na jednym 10 punkcie - przedrze� si� przez Beskidy do S�owacji. Jakby nie mia� nic innego do roboty, opracowa� ogromny plan, przemy�lany w ka�dym szczeg�le, przedostania si� wraz z Daniela do Palestyny. Te projekty snute przez mieszka�c�w getta! Gdyby nie ona, Tadek nigdy nie podj��by tej nieszcz�snej pr�by. Teraz ju� mia�a pewno�� - Tadek by� w niej zakochany. Wszyscy o tym wiedzieli opr�cz niej. Daniela nigdy nie okazywa�a mu uczu� tego rodzaju, nigdy te� nie zgodzi�a si� na planowan� przez niego ucieczk�, dlatego �e czu�a instynktownie, i� robi� to dla niej, �e j� w�a�nie chcia� uratowa�. Mimo to nie mog�a spojrze� w oczy rodzinie Tadka, bo nie by�o sposobu, aby dowiedzie� si� przynajmniej, czy zosta�" wys�any do Auschwitz, czy do obozu pracy. Chocia� co to za r�nica? I tak nie wiadomo, co si� kryje za s�owem �Auschwitz" ani te� czym jest tak naprawd� �ob�z pracy". Ludzie znikali bez �adnego �ladu, a s�owa �Auschwitz" lub �ob�z" by�y tylko ostatni� informacj� na ich temat. Fotografie... Mn�stwo fotografii, wszystkie rodzaje fotografii. Du�e i ma�e wy�aniaj� si� z rozpruwanych kieszeni i padaj� w nie�adzie na pod�og�. Deptane z oboj�tno�ci�. Pocz�tkowo pr�bowano czyta� inskrypcje na odwrocie, ale teraz ju� nikogo nie obchodz�. Sprz�taczka Ryfka zamiata je regularnie w wielkie sterty. Nikt ju�^ nie po�wi�ca zdj�ciom uwagi - po pierwsze, Schultze patrzy, po drugie, twarze na fotografiach i tak nic nikomu nie m�wi�. Ludzie ju� przywykli do widoku nowo�e�c�w w dniu �lubu, niemowl�t gapi�cych si� z dziecinnych w�zk�w i hardych spojrze� ma�ych ch�opc�w - wszystko to wala si� u ich st�p. Dla pracownik�w rozpruwalni s� to tylko nic nie znacz�ce relikty ich w�asnego, dawnego �ycia. 11 Nikt ju� nie czyta inskrypcji na odwrocie fotografii. I tak s� w wi�kszo�ci niezrozumia�e - po du�sku i francusku, po rosyjsku i niemiecku, flamandzku, czesku, grecku, niekt�re s� w jidysz, inne po w�osku, hebrajsku. Nikt tu nie zna tylu j�zyk�w. / �...przy misce dla siedmiu g�b"... S�owa te wypowiedzia� Wowka tej nocy, gdy Daniela przyby�a tu z Krakowa, wkr�tce potem, jak wyci�gn�� j� z r�k �ydowskiej policji. Wtedy po raz pierwszy zobaczy�a Tadka; by� r�wnie� Menasze. Pi�� D�b�w - pi�ciu syn�w szewca Wowki - wszyscy byli wtedy razem. Wowka powiedzia� w�wczas �dla siedmiu g�b" i do dzi� tak mawia. Dla niego ci�gle jest ich siedmioro. Tadek chyba straci� rozum. Zawsze by� przecie� ch�odnym realist�, no i wiedzia�, �e Menasze w�a�nie w lesie straci� �ycie. A co za r�nica, w Beskidach czy ju� w S�owacji? Jeszcze na d�ugo przed �mierci� Menasze znajdowano na rozstajach dr�g zw�oki �yd�w, a na ich nagich cia�ach by� wydrapany napis: �Zastrzelony przez polskich partyzant�w". Tadek wiedzia� o tym doskonale, lecz nie przestawa� argumentowa�: �Nie mam zamiaru czeka�, a� Niemcy wymorduj� wszystkich �yd�w w getcie". Czeg� ona nie robi�a, aby nak�oni� go do porzucenia tych plan�w! Prosi�a i b�aga�a, lecz nigdy jednak nie wymawia�a imienia zamordowanego brata Tadka. Nie �mia�a. Wszystko na nic - Tadek si� upar� i nawet matka i ojciec nie potrafili go przekona�. - �To bez sensu - odpowiedzia� - za �adne skarby nie zostan� w getcie". Wowka tylko westchn�� g��boko... Wtedy gdy Tadek przyni�s� fa�szyw� wiadomo��, �e Menasze przy��czy� si� do partyzant�w, Wowka westchn�� w ten sam spos�b. Do dzi� nie wiadomo, czy da� si� w�wczas zwie��, czy te� wiedzia�, co si� naprawd� sta�o. Jego �ona Gittel sta�a przy kuchni, 12 jej �zy kapa�y do garnk�w, kt�re przesuwa�a bez sensu, z miejsca na miejsce. Wowka sta� tu� za ni�, m�wi�c ponad jej ramieniem: - Gittel, �ycie moje, Menasze wkr�tce wr�ci na rosyjskim czo�gu, wielkim jak dom towarowy Hellera. Zobaczysz, Gittel... Powiedziawszy to, wybieg� z chaty, jakby go kto� �ciga�. Na wysokich sto�ach krajalni kawa�ki materia�u le�� w stertach; posortowane wed�ug barwy. Niebieski to kolor uczniowskich mundurk�w; czarna alpaka pochodzi z ubioru ortodoksyjnych �yd�w i rachmistrz�w; niebieska szarsza ze stroj�w wieczorowych; br�zowy szewiot w jode�k� by� kiedy� paltem odpowiednim na spacery w s�oneczne, zimowe dni. Kawa�ki materia�u s� pieczo�owicie u�o�one w kupki, jeden na drugim. Krojczy przyk�ada na wierzch wzorzec, zanurza ostrze no�a w materia� i tnie, nadaj�c mu kszta�t - podobnie jak ucze� rysuj�cy lini� wzd�u� krzywika. Wykrojone w ten spos�b �maty" w�druj� do szwalni, a stamt�d do pomieszczenia szewc�w. Gdy komisarz pracy zadecydowa� o otwarciu fabryki obuwia w getcie, w Judenracie zacz�o si� istne piek�o. Wszyscy chcieli w niej pracowa�. Ludzie wyci�gali ostatnie, od�o�one na czarn� godzin�, oszcz�dno�ci i wciskali je �ydom z Judenratu. Bo c� mog�o zapewni� �yj�cym w getcie wi�ksze bezpiecze�stwo ni� karta identyfikacyjna cz�onka Oddzia��w Pracy? To przecie� jasne, �e komisarz pracy nie b�dzie wysy�a� do oboz�w swoich w�asnych robotnik�w! Wkr�tce jednak okaza�o si�, �e w getcie nie ma 13 szewc�w - Jud�nrat zd��y� ju� przekaza� do Gestapo wszystkich ubogich rzemie�lnik�w w zamian za bogaczy, kt�rzy mieli czym si� wykupi�. Kt� m�g� przewidzie�, �e przyjdzie dzie�, w kt�rym w�a�nie szewc stanie si� person� na wag� �ycia cz�onk�w Judenratu! Intelektuali�ci i bogaci �ap�wkarze nie bardzo si� nadawali do tego, aby wyprodukowa� cho�by jeden but dla Gestapo. �atwo wi�c wyobrazi� sobie bezmiar ulgi w sercach osobisto�ci z Judenratu, gdy pojawi� si� Wowka Litwin, mistrz szewski. To by� prawdziwy ratunek zes�any z niebios - Wowka natychmiast zosta� mianowany dyrektorem technicznym fabryki i ra�nie zabra� si� do szkolenia za�ogi. Rz�dy d�ugich, niskich sto��w zajmuj� obszern� hal� szewc�w. Na �awkach wzd�u� sto��w siedz� znakomici lekarze, s�awni prawnicy, rabini, a wszyscy czyni� rozpaczliwe wysi�ki, aby w oczach Schultzego wygl�da� na kogo�, kto ca�e �ycie sp�dzi� przy szewskim kopycie, z m�otkiem i dratw� w r�ku. Czasami mo�na odnie�� wra�enie, �e to nie hala szewc�w, tylko pok�j dziecinny, w kt�rym, zamiast dzieci, starzy �ydzi niezgrabnie bawi� si� wbijaniem gwo�dzi w drewniane klocki. W samo po�udnie, gdy Schultze wychodzi na obiad do Klubu Niemieckiego, Wowka siada przy szewskim stole i sam zabiera si� do roboty. Kiedy bierze do r�ki m�otek, w jego oczach pojawia si� nieobecny dot�d b�ysk. Cia�o si� o�ywia, na policzki wst�puj� rumie�ce, tak samo jak po powrocie do domowego ciep�a po d�ugim, samotnym spacerze. Wowka nie jest stworzony na szefa. Ca�odzienne kr��enie wok� sto��w m�czy go niezmiernie; stopy piek�, a powieki same opadaj�. Ci�gle kto� wo�a: �Szefie! Szefie!" to przy tym stole, to przy tamtym; to z tego pokoju, to z innego. 14 Wowka ma tego powy�ej uszu i nie mo�e ju� znie�� odpowiedzialno�ci za chodaki robione przez lekarzy i prawnik�w. Teraz, trzymaj�c m�otek w d�oni, czuje, jak w jego cz�onki na nowo ws�cza si� �ycie. �ci�gna jego prawej r�ki odzyskuj� spr�ysto��, klatka piersiowa si� poszerza, a poczucie si�y przenika ca�e cia�o. C� za cudowne uczucie! Jak wyg�odnia�y ob�artuch, Wowka zr�cznie wk�ada sobie do ust ca�� gar�� gwo�dzi, a w jego duszy zapala si� pragnienie �piewania. Dziwna rzecz. Nawet gdy si� jest przytwierdzonym do fotela tortur w gestapowskim wi�zieniu, a narz�dzia �mierci tylko na chwil� przestaj� �ama� ko�ci, nagle, chyba w szpiku, pojawia si� przemo�na potrzeba radosnego �piewu, mimo �e wok� s� z�owrogie czarne mundury, a tkwi�ce w nich mordy z�owieszczo szczerz� z�by. Jest si� przymocowanym do fotela tortur, a co� zmusza cz�owieka do �miania si� razem z nimi. To przychodzi wraz z ulg�, jak� daje przerwa w zadawaniu b�lu. To szpik w ko�ciach, kt�rym ofiarowano chwil� mi�osierdzia, tak si� raduje. Gittel na pewno powiedzia�aby: �siedemdziesi�t? Raczej siedem!" W �rodku getta, w niemieckiej fabryce jemu chce si� �piewa�! Wi�c Wowka si� powstrzymuje. Dusi pie��, kt�ra wzbiera mu w piersiach, i s�ucha jednym uchem, jak Silberstein, wybitny pediatra, relacjonuje wiadomo�ci polityczne dyrektorowi Wowce, kt�ry w�a�nie zaszczyci� go swoj� obecno�ci�. Pozostali szewcy nie podnosz� oczu znad roboty; zapami�tale dziobi� swoje klocki, jak stado kur rozsypane ziarno. - �Pude�ko" m�wi, �e Roosevelt powiedzia�... �Roosevelt powiedzia�"... Szewcy przekazuj� s�owa mi�dzy sob�, od sto�u do sto�u, nie odrywaj�c wzroku od roboty. �Roosevelt powiedzia�"... 15 Nikt nie pyta, co powiedzia� Roosevelt; narkoman te� nie pyta, czym naprawd� jest to, co st�pia mu zmys�y i co wywo�uje dr�enie na sam� wzmiank� o bia�ym proszku. Wystarczy wiedzie�, �e �Roosevelt powiedzia�"... Bergson, kantor w synagodze, kt�ry przed wojn� by� s�siadem Wowki - co w pe�ni t�umaczy jego zatrudnienie w fabryce obuwia - rysuje na podeszwie drewnianego buta sytuacj� strategiczn� wok� Pere-kopu, na Krymie, kt�rego zaj�cie przez Niemc�w jest ju� bliskie. - Syf i wszystkie plagi na nich i ich wojska! - Wowka cedzi s�owa przez gar�� gwo�dzi wype�niaj�cych mu usta. Przy szewskim stole Wowka zapomina o b�lu dr���cym jego serce. Szewski m�otek w r�ku dzia�a jak magiczna r�d�ka - Wowka na chwil� porzuca sw� obecn� osobowo�� i staje si� dawnym Wowk�. Przestaje by� �dyrektorem" w��cz�cym si� mi�dzy sto�ami, odpowiedzialnym wobec Niemc�w za chodaki wyprodukowane przez �fa�szywych" szewc�w. Ale szcz�cie trwa tylko do momentu, w kt�rym Schultze wraca z obiadu. Po powrocie Niemiec kieruje si� najpierw do rozpruwalni. W�lizguje si� ukradkiem, staraj�c si� pozosta� nie zauwa�onym. Jego czaszka przypomina bia�y nadmuchany globus, bez �ladu cho�by jednego w�osa od karku a� po oczy. Tam, gdzie powinna by� twarz, czaszka pokryta jest uk�adem pomarszcze� w taki spos�b, jakby by�a to sztucznie na�o�ona maska. W sumie jego g�owa sprawia wra�enie embrionu rozd�tego do rozmiar�w doros�ego m�czyzny. Usta nigdy nie s� nieruchome, a mi�dzy silnymi, w�skimi wargami zawsze tli si� cygaro, jak gdyby jaki� g�os stale mu podszeptywa�: �Poka� im, �e jeste� 16 Schultze! Poka�, �e nie jeste� jakim� embrionem! Przecie� umiesz pali� cygaro!" Schultze ma chrom� nog�, dlatego pomaga sobie dodatkow� nog� - d�ug� trzcin� zako�czon� gum�. Ta trzecia noga jest bardzo niebezpieczna. Zazwyczaj mija sporo czasu, zanim po ciosie ofiara odzyska oddech, bo Schultze potrafi si� ni� pos�ugiwa�. W�a�ciwie nie wiadomo, czy niebezpiecze�stwo tkwi bardziej w owej gumowej nasadce, czy w mistrzostwie Niemca. Tak wi�c Schultze po powrocie z obiadu w�lizguje si� do rozpruwalni; jest przekonany, �e nikt go nie widzi. I rzeczywi�cie, czasami udaje mu si� zjawi� niepostrze�enie, zw�aszcza wtedy, gdy smr�d jego cygara nie dotrze przed nim. Niedawno zdarzy�o mu si� pos�a� dwie robotnice do Auschwitz. Jedna z nich znalaz�a z�ot� rosyjsk� ��wink�" pod �at� na kombinezonie, natomiast jej s�siadka uwa�a�a, �e jej nale�y si� po�owa zdobyczy, bo wcze�niej mia�a ten kombinezon w r�kach, Za nic w �wiecie nie chcia�a zrezygnowa� z tego, co jej si� s�usznie nale�y! Argument ten dotar� do uszu Schult-zego i obie natychmiast po pracy zosta�y przekazane Gestapo. Nikt o nich wi�cej nie us�ysza�. Nast�pnego dnia Schultze zarz�dzi� codzienn� osobist� kontrol� wszystkich pracownik�w rozpruwalni, wykonan� przed opuszczeniem fabryki. Od tej pory wszelkie walory znalezione w ubraniach s� natychmiast po�ykane, wzajemne za� szpiegowanie obejmuje przede wszystkim usta wsp�pracownic. II Fotografia upad�a na pod�og� tu� przy jej stopach. Wypad�a z g�rnej kieszeni kurtki razem z ma�� torebk�, wykonan� z purpurowego aksamitu, ze srebrnym monogramem wpisanym w Gwiazd� Dawida. Daniela prowadzi n� wzd�u� rozprutego uprzednio szwu kurtki, jak skrzypek podczas strojenia instrumentu... Schultze nie mo�e z odleg�o�ci zauwa�y�, �e Daniela lylko pozoruje prac�; nie mo�e oderwa� wzroku od fotografii. Ch�opiec i dziewczynka. Ca�kiem jak ona i Moni na zdj�ciu przechowywanym w medalionie na sercu. Dwie pary dzieci�cych oczu patrz� na ni� z pod�ogi, nie pozwalaj�c powr�ci� do pracy. Zw�aszcza oczy ch�opca przyku�y jej uwag�, ca�kiem jakby to Moni patrzy� na ni� z wyrzutem: �Dani, dlaczego mnie opu�ci�a�?" Poczu�a, jak jej przesz�o�� splata si� z tym zdj�ciem... Spogl�da na ni� z jakiego� dziwnego, mglistego dystansu. Jej �ycie le�y tu� obok kupy starych ubra� - jej w�asne �ycie, jej w�asna przesz�o��. By�a tak bardzo odmienna, tak odleg�a od wysokich sto��w rozpruwalni i niskich sto��w szewc�w! Nagle wyda�o si� jej, �e otaczaj�cy j� ludzie s� figurkami zamkni�tymi w kryszta�owej kuli; z wszelkimi objawami �ycia, lecz nie mo�na ich dotkn�� r�k�. Ona jest daleko, daleko od nich, w jakiej� innej sferze, nieosi�galna - a jednak jest tu, mi�dzy nimi. Jej �ycie le�y na pod�odze tu� obok kupy starych ubra� - strz�p�w oprzytomnienia dobijaj�cych si� do �wiadomo�ci, tak jak smr�d cygara Schultzego powoli wype�nia pomieszczenie. Jeszcze nie wida� dymu, a ju� czu� jego odra�aj�cy szwabski od�r. Dwa �ycia. Ca�kowicie osobne, bez �adnych wzajemnych odniesie�. Kt�re z nich jest rzeczywisto�ci�? Kt�re nocn� mar�? Sterta ubra� bez w�tpienia nie jest mira�em, Daniela widzi j�, dotyka! Czy to mo�liwe, �e dwa �ycia biegn� r�wnolegle? - �Nadci�ga wojna... To nie jest czas odpowiedni na wycieczki"... Ojciec 18 macha bia�� chusteczk�... poci�g oddala si� od peronu... W jaki spos�b g�owa Schultzego pojawi�a si� nagle w drzwiach? Sk�d ona si� tu wzi�a? Gdzie jest zwi�zek mi�dzy dwoma �yciami? Do czego s�u�� le niebieskie znaczki na zimowej kurtce, kt�r� trzyma w r�ku? Jakie znaczenie ma ten n�, kt�rym pruje szew kurtki?... Jej wzrok napotyka purpurow� torebk�. Purpura wype�nia ca�e pole widzenia. Nachodzi j� przemo�na ch��, aby podnie��,torebk�. Takie ma�e przedmioty Rywka powinna zamie�� razem ze �mieciami - torebka jest zbyt ma�a, aby wyci�� z niej �mat�". Ale pami�tnik Danieli ma tak� sam� purpurow� opraw�. Ma tak�e plakietk� z br�zu z inskrypcj�: �Dla mojej ukochanej Danieli". Przez napis ci�gnie si� obecnie d�uga rysa, jakby niemiecki-pocisk chcia� przekre�li� jego znaczenie. Gdyby tamtego dnia Daniela nie mia�a pami�tnika przy sobie, w sakiewce wisz�cej na szyi, kula przeszy�aby jej plecy. Pozosta�aby w�wczas na zawsze na targowisku w Jab�owej, tak samo jak wielu innych �yd�w, jak.wszyscy jej koledzy i wszystkie kole�anki z klasy. W krajalni brygadzi�ci miotaj� si� od sto�u do sto�u. Pracuj�cy tu �ap�wkarze wyciskaj� z siebie si�dme poty. Co� wisi w powietrzu - chyba szykuje si� Akcja. Posortowane kawa�ki materia�u le�� pouk�adane na pod�odze - ca�kiem jak �ydzi na placu targowym w Jab�owej, gdy Niemcy kazali im po�o�y� si� twarz� do ziemi. W jednej chwili plac pokry� si� ludzkimi plecami; pe�en ludzi nagle opustosza�, a raczej sta� si� pusty i pe�ny jednocze�nie. Przedtem, na drodze do Krakowa, pustka i pe�nia wygl�da�y zupe�nie inaczej. T�um by� tak g�sty, �e Daniela prawie nie widzia�a drogi. Tylko wtedy, gdy nurkowa�y niemieckie bombowce, wszyscy rzucali si� gwa�townie na pobocza 19 i droga stawa�a si� widoczna: podeptane przez uciekaj�cych ko�skie zw�oki z wyci�gni�tymi do g�ry nogami, przewr�cony, po�amany w tumulcie rower z kr�c�cymi si� jeszcze ko�ami, dziecinny w�zek ton�cy pod rozbitymi naczyniami i rozrzucon� po�ciel�. Pusta, wymar�a droga nie wiadomo dok�d. ...Czy te ubrania mog�y nale�e� do �yd�w z Jab-�owej? Risza Mejerczyk mia�a na sobie taki w�a�nie p�aszcz. Gdyby nie plakietka z br�zu, jej w�asny p�aszcz przeciwdeszczowy m�g�by teraz by� tu rozpruwany. Ale w jaki spos�b ubrania �yd�w z Jab�owej trafi�y do fabryki obuwia? To by�o trzy lata temu! Mama nalega�a do ostatniej chwili: �Dani, we� p�aszcz przeciwdeszczowy, mo�e si� przyda� w podr�y"... Mama mia�a racj� - pod tym p�aszczem mog�a szmuglowa� ubrania dla handlarza Abrama, dzi�ki czemu nie umar�a z g�odu. Bez w�tpienia wkr�tce w getcie b�dzie Akcja. To dlatego z�otnik Berman pr�buje si� ukry� na terenie fabryki. Krojczowie zwijaj� si� przy robocie jak w ukropie, ani na chwil� nie opuszczaj� sto�u. R�wnie� Wowka ca�y czas na nogach. Gdyby nie Wowka, Daniela nie mog�aby nawet marzy� o pracy w fabryce. Ma szcz�cie; zawsze je mia�a. Bo jak wyt�umaczy� inaczej fakt, �e jeszcze �yje? Dzi� jest dzie� list�w, napisanych i nie wys�anych. Listy wypadaj� prawie z ka�dej kieszeni. Chyba wszyscy ci ludzie pochodzili z jednego transportu i wszystkim obiecano, �e zaraz po przybyciu na miejsce b�d� mogli napisa� do domu. Teraz Rywka zmiata je do kosza na �mieci. Zaklejone koperty pulsuj� pod miot�� �yciem palc�w, kt�re je zakleja�y. Przera�enie wisi nad rozpruwalni�. Nagle podpinki kurtek zaczynaj� wydziela� ciep�o cia�, kt�re okrywa�y. R�ce wysuwaj� si� z r�kaw�w, szyje wystaj� z ko�- 20 nierzy, brzuchy i nogi materializuj� si� w spodniach. �ywe istoty wype�niaj� ubrania. Zalega g�ucha cisza. Ostrza no�y poruszaj� si� w�asnym, z�owrogim rytmem. G�owy pochylone nad robot�. Rozpruwane ubrania zdaj� si� opowiada� o swym w�asnym losie. Do jednego z okien, nad wybit� szyb� lufcika, kto� przybi� szal modlitewny, aby os�oni� otw�r przed padaj�cym �niegiem. Wiatr wzdyma szal, kt�ry wygl�da tak, jakby owin�a si� nim jaka� istota pr�buj�ca wyskoczy� przez okno. Gdy kobiety w rozpruwalni tak siedz� w zastyg�ej ciszy, ha�as dochodz�cy z maszynowni staje si� g�o�niejszy ni� zwykle. Ha�as wiewa si� jak lawa, kt�ra wkr�tce zmiecie wszystko i wszystkich. W drzwiach staje Schultze i wyci�ga trzcink� w kierunku le��cego na pod�odze listu. - Zara! - skrzeczy na Rywk� (dla Schultzego ka�da �yd�wka to Sara) - posprz�taj to! Trzcinka wymierzona mi�dzy oczy Rywki zawisa w powietrzu. Nagle, jakby co� sobie przypomnia�, Schultze wrzeszczy ponownie: - Posprz�taj to! - i ku�tykaj�c wybiega z pomieszczenia. Dzie� list�w. Jedne napisane atramentem, inne o��wkiem. I tak nie mo�na ich przeczyta�. Mo�e s� napisane po du�sku albo po grecku? Poza tym strach czyta�, to mo�e by� zabronione. Z Schultzem nigdy nic nie wiadomo. Wysy�a� ju� ludzi do Auschwitz za mniejsze przewinienia. �Daniela, nie zapomnij codziennie wysy�a� kartki do domu"... Tata nigdy nie wygl�da� na tak zaniepokojonego jak wtedy, na stacji. Nie rozumia�a w�wczas powod�w niepokoju ojca, mia�a na g�owie inne sprawy/P�niej, w krakowskim getcie, straszono j�, �e �...B�g zabrania �ydom korzysta� z niemieckiej poczty!" Wszystko, co mia�o co� 21 okre�lenia matki, �nawiedza�a j� Muza" - i napomina�: �nie zostaw gdzie� medalionu, tak jak to zrobi�a� dzi� rano". �'�':"�. Gdy poci�g wjecha� wreszcie na stacj�, ponowna fala o�ywienia przetoczy�a si� przez grupk� dziewcz�t. Szybko rozmie�ci�y si� w przedzia�ach wagonu. Daniela po chwili pojawi�a si� w jednym z okien. Niebo przegl�da�o si� w jej oczach, a wiatr bawi� si� jej warkoczami. Poci�g ruszy�. Ojciec i M^ni, wraz z nimi ca�a stacja, zacz�li si� powoli oddala�. Daniela nie odrywa�a wzroku od ojca: macha� chusteczk�, a drug� r�k� trzyma� Moniego. Poci�g oddala� si� coraz bardziej. Niespodziewanie szara pustka wype�ni�a przestrze� mi�dzy nikn�cymi w niesko�czono�ci ko�cami tor�w. Daniela d�ugo jeszcze patrzy�a przez okno. Scena na dworcu na zawsze pozosta�a w jej pami�ci. Rozdzia� drugi Jasny �wiat, promienny jak wiosenny poranek. �wiat pe�en pon�tnych tajemnic, kusz�cych m�ode serca. Schy�ek lata 1939 roku. Daniela Prele�nik, czterna�cie lat, uczennica. W wiecz�r poprzedzaj�cy jej pierwsz� w �yciu wycieczk� nie mog�a zasn��, wype�niona podr�n� gor�czk�. W jej g�owie my�li galopowa�y jak przez otwarte drzwi, przed�u�a�y dreszcz oczekiwania. Jutro, wczesnym rankiem, wyje�d�a do Krakowa wraz z ca�� klas� na pierwsz� w �yciu powa�n� wypraw�. Jak�� walk� musia�a przeprowadzi� z rodzicami! W ko�cu jej entuzjazm przewa�y� nad argumentacj� ojca, kt�ry powtarza�: �To nie jest odpowiedni czas na wycieczki... Nadci�ga wojna". Co ma wsp�lnego wojna ze szkoln� wycieczk� do grobu Mickiewicza na Wawelu? Dzi� jest dwudziesty si�dmy sierpnia, a trzeciego wrze�nia, na pocz�tek roku szkolnego, ca�a klasa b�dzie ju� z powrotem. Wi�c czego si� ba�? Ci, kt�rzy chc� wojny, nie musz� je�dzi� na wycieczki. Ale c� j� to obchodzi? Za oknem przemys�owe miasto szykowa�o si� do snu. Klekota� nocny tramwaj, piszcz�c ko�ami na zakr�cie - ha�as nies�yszalny za dnia, ton�cy w zgie�ku t�tni�cego �yciem miasta. Ksi�yc w pe�ni przysiad� na krzy�u wie�y ko�cio�a, zbudowanego przez �ydowskiego fabrykanta, Oskara Kahanova, dla pracownik�w jego zak�ad�w. Blade 23 �wiat�o s�czy�o si� przez otwarte okno do gustownie urz�dzonego pokoju dziecinnego o bia�ych �cianach, o�wietlaj�c stoj�cy na stole zapakowany tornister. Z drugiej strony pokoju dobiega� rytmiczny oddech Moniego, siedmioletniego braciszka Danieli. ... Jaka� to wspania�a okazja, �eby zatrzyma� si� w Mie�cie i odwiedzi� Harry'ego! Daniela zrealizuje sw�j plan, nawet gdyby mia�o j� to kosztowa� nieobecno�� na rozpocz�ciu roku szkolnego. Mo�e uda jej si� nak�oni� Harry'ego, aby. zabra� j� ze sob� do Palestyny ju� teraz. Obieca�, �e w�a�nie j� sprowadzi do siebie w pierwszej kolejno�ci, dlaczego wi�c nie mog�aby pojecha� z nim od razu? Oczywi�cie, mama i tata nie mog� si� niczego domy�la�. Daniela kocha swego brata Harry'ego sercem i dusz�. Jest jej idolem. Jednak ostatnio troch� si� od niej oddali�. Od kiedy Sonia wesz�a w jego �ycie, listy od niego s� rzadsze i nie ma w nich tyle uczu�, co dawniej. Bez dw�ch zda�, jest bez reszty zaabsorbowany t� obc� - Sonia jest jak �ciana mi�dzy ni� a bratem. Wystarczy por�wna� jego dawniejsze listy - d�ugie i tak pe�ne tre�ci, �e Daniela studiowa�a je ca�ymi godzinami - z poczt�wkami przysy�anymi w ostatnim okresie. Ka�da poczt�wka rozpoczyna si� i ko�czy tymi samymi przeprosinami, �e jest bardzo zaj�ty przygotowaniami do podr�y do Palestyny. R�wnie� wizyty Harry'ego sta�y si� znacznie rzadsze od czasu, gdy spotka� Soni�. Dawniej, gdy przyje�d�a�, zabiera� j� na d�ugie spacery, zaprasza� na koncerty; w zimie chodzili razem na �lizgawk�. Cz�sto robi� jej niespodzianki. Na przyk�ad, wychodz�c ze szko�y po lekcjach nieraz spostrzega�a go stoj�cego po drugiej stronie ulicy. Podchodzi� w�wczas do niej z gracj�, uchyla� elegancko kapelusza i m�wi�: �Czy mog� mie� honor towarzyszy� panience w popo�udniowym 24 spacerze?" Po takim wydarzeniu kole�anki w klasie nie przestawa�y plotkowa� przez wiele dni. Daniela przewr�ci�a si� na drugi bok. Przed jej oczami przesuwa�y si� dziwaczne fantasmagorie, tu i �wdzie b�yskaj�ce jakim� okruchem rzeczywisto�ci. Nieraz zdarza�y si� jej tego rodzaju bezsenne noce. W takich przypadkach zazwyczaj zapala�a lampk� nocn�, siada�a na brzegu ��ka i zapisywa�a kilka kartek w pami�tniku - przewa�nie do chwili, w kt�rej mama zauwa�y�a �wiat�o w szparze pod drzwiami. Nast�powa�a w�wczas energiczna reakcja, po kt�rej pami�tnik (lub ksi��ka) by� zamykany, �wiat�o gaszone nieodwo�alnie, a Daniela l�dowa�a z powrotem w ��ku. Dzi� Daniela nie zaryzykuje - jutro jest wycieczka, a tata ci�gle nie jest do ko�ca przekonany. Niewielki b��d m�g�by wszystko zepsu�. Pami�tnik zabierze ze sob�. Tym razem musi wygra� szkolny konkurs na najlepsze wypracowanie. Ca�� swoj� dusz� w�o�y w opis wycieczki. Nikomu nie poka�e swej pracy przed konkursem, tylko Harry'emu. Po�le mu odpis. Zadziwi go, no i wygra konkurs - niech Harry wie, z kogo powinien by� najbardziej dumny. Wyskoczy�a z ��ka, otworzy�a szuflad� i wyj�a / niej pami�tnik; do jutra mog�aby przecie� zapomnie�, a pocz�tek wypracowania w�a�nie snu� si� jej po g�owie. Pami�tnik, oprawny w purpurowy aksamit, wyp�yn�� z szuflady w obr�b ksi�ycowego �wiat�a, na jego ok�adce po�yskiwa�a plakietka z br�zu: �Dla mojej ukochanej Danieli od brata Harry'ego". Zacz�a kaligrafowa� z namaszczeniem; Uczniowie i uczennice cz�sto spaceruj� po miejskich parkach podczas wakacji. Niekt�rzy, pochyleni na drewnianym mo�cie ponad jeziorem, 25 rzucaj� kawa�ki chleba �nie�nobia�emu �ab�dziowi, sun�cemu po zwierciadle wody jak zadumana ksi�niczka. Z wyrazu jej twarzy wida�, �e czuje si� pani� tego kr�lestwa: park i my wszyscy, kt�rzy j� otaczamy, nale�ymy do niej. Niebo i s�o�ce to jej dworzanie, gwiazdy to towarzysze zabaw. Z nimi sp�dza dzie�, a gdy ksi�yc schowa si�, za chmurk�, ma z nimi ma�e ,,soiree". Nie potrzebuje �askawo�ci tych, co s� zaledwie lud�mi. Ale gdy ch�opcy i dziewczynki rzucaj� kawa�ki chleba do wody, ona niedbale podp�ywa do mostu, omiata okolic� kr�lewskim spojrzeniem i zanurza szlachetny dzi�b g��boko, g��boko w wod� i wy�awia je mi�kkim, �ukowatym gestem. Ona nie �uje - aby nie da� podstaw do pos�dze� o �ebranin� - tylko wdzi�cznie po�yka zdobycz, majestatycznie kontynuuj�c �eglug� przez zwierciad�o jeziora, uboga, lecz dumna. Powieki Danieli same opadaj� pod ci�arem senno�ci. Z mroku parku wy�ania si� bia�y �ab�d�. P�ynie w jej kierunku, sk�pany w bladym ksi�ycowym �wietle. �ab�d� powoli si� rozdwaja; teraz ju� dwa bli�niacze ptaki sun� majestatycznie w kierunku drewnianego mostu. Daniela stoi na nie znanym brzegu, jezioro przybiera barw� ciemnej czerwieni. Zza plec�w dochodzi j� ha�as poci�gu, wielu poci�g�w. Widzi je - lokomotywy maj� okrutne twarze siepaczy; wydaj� zgrzyt ostrzonych no�y. Daniela chce ucieka�, ratowa� si�, ale nie mo�e ruszy�, jakby wichura zatrzymywa�a j� w miejscu. Jej stopy poruszaj� si� ci�ko, bardzo ci�ko, niby w jakiej� g�stej mazi. Daniela odwraca si� do ty�u - w�r�d skierowanych na ni� tysi�cy fze�nickich no�y dostrzega Harry'ego! Wok� niego k��bi� si� nierzeczywiste g�by lokomotyw, 26 I rechocz�c z�owrogo. Z ich komin�w buchaj� roziskrzone k��by dymu i pary, ulatuj�c w g�r� i rozp�ywaj�c si� na tle nieba o barwie ciemnego szkar�atu. Nagle Harry zaczyna powi�ksza� si�, rosn��, olbrzymie�. Wyrasta ponad kominy, ponad dymy, ju� si�ga g�ow� sklepienia niebieskiego. Bia�a chmura otacza go postrz�pionym ca�unem. Oczy Harry'ego wpatruj� si� w Daniele, ca�kowicie nieruchome. Lokomotywy o strasznych g�bach rzucaj� si� w pogo� za Daniela, loskotliwie dysz�c dymem i par� z komin�w. �oskot wdziera si� do dziecinnego pokoju Danieli, obezw�adnia j�, ci�gnie do okna, na zewn�trz... Lecz nagle sun�ce po wodzie �ab�dzie rozpo�cieraj� skrzyd�a i daj� jej /.nak, aby bieg�a do nich, pomog� jej. Daniela biegnie, ale �ab�dzie s� daleko; im bardziej si� do nich zbli�a, tym bardziej wydaj� si� odleg�e. Daniela s�abnie, jest ju� bliska upadku. Chce wo�a�, lecz g�os grz�nie w gardle. Nagle czuje, �e spada z wielkich wysoko�ci w bezdenn� pustk�. Spada, spada... Gdy otworzy�a oczy, �oskot przeje�d�aj�cego niedaleko tramwaju jeszcze wype�nia� pok�j. Serce bi�o jej gwa�townie, skronie pokrywa� zimny pot. Czu�a zm�czenie w nogach jak po wyczerpuj�cym biegu. Ci�gle sparali�owana dusz�cym, l�kiem, nie wiedzia�a, czy to sen, czy rzeczywisto��. Strach by� na pewno prawdziwy. Md�e �wiat�o ksi�yca ju� nie pada�o na st�- ostry, ksi�ycowy promie� sko�nie przecina� przestrze� pokoju, kieruj�c si� na g�ow� Danieli, jak d�ugi, po�yskuj�cy n�, wycelowany prosto w jej skro�. II Lazurowe niebo rozpo�ciera�o si� nad kominami miasteczka. Promienie p�nosierpniowego s�o�ca 27 hojnie obsypywa�y szar�, asfaltow� ulic�, po kt�rej kolumna uczennic pierwszej klasy gimnazjum maszerowa�a w karnym szyku w kierunku stacji kolejowej. Lekki wietrzyk weso�o wirowa� w�r�d wst��ek wpi�tych we w�osy dziewcz�cych g��wek. Daniela paradowa�a w pierwszej parze. Z jej oczu promieniowa�a rado�� i duma - pierwsza wycieczka w �yciu! C� to b�dzie za przygoda, jakie prze�ycia! I jaki po�ytek kulturalny! Na w�asne oczy zobaczy gr�b jej ukochanego Mickiewicza; prawie wszystkie jego wiersze potrafi wyrecytowa� z pami�ci. Ale najlepsz� rzecz� b�dzie niespodziewana wizyta u Har-ry'ego! Jeszcze .nie jest pewna, w jaki spos�b zorganizuje spotkanie z Harrym. Pocz�tkowo mia�a zamiar zadzwoni� do niego, aby wyszed� po ni� na stacj�. , Ale nie, je�li tak zrobi, to nie b�dzie niespodzianki. Lepiej przyjecha� bez uprzedzenia, poczeka� w pobli�u domu Harry'ego, a gdy wyjdzie, p�j�� za nim kilka krok�w, zr�wna� si� z nim i zapyta� z udawan� oboj�tno�ci�: �Czy by�by pan sk�onny zabra� samotn�, opuszczon� panienk� na kr�tki popo�udniowy spacer?" Och, jak boskie to b�dzie uczucie! Daniela maszeruje lekkim, beztroskim krokiem, jakby w takt muzyki. Zupe�nie nie czuje ci�aru tornistra na plecach. Do tornistra przytroczony jest p�aszcz deszczowy - mama nalega�a, aby go zabra�, a Daniela tym razem wola�a si� nie sprzeciwia�. Czternastoletnia Daniela w podr�y... Na kszta�tnych nogach sportowe obuwie, twarz �niada, opalona przez s�o�ce, d�ugie ciemne brwi os�aniaj� marz�ce oczy koloru nieba. W oknach i na balkonach mijanych dom�w pojawiaj� si� g�owy krewnych i znajomych. Dzieciaki wrzeszcz�: �Pierwsza gimnazjalna jedzie na wycieczk�!" 28 Koledzy ze szko�y patrz� z zawi�ci�. Mamy powiewaj� chusteczkami. Ma�e brzd�ce machaj� r�czkami, wykrzykuj�c imiona maszeruj�cych. Dziewczynki od-" powiadaj� im po�egnalnymi spojrzeniami, z u�miechem i dum�, a z okien i balkon�w padaj� okrzyki: �Przyjemnej podr�y! Bawcie si� dobrze!"... Prele�nik, kt�ry po�egna� si� z c�rk� z samego rana przed wyj�ciem do pracy, czu� si� nieswojo. Co� kaza�o mu wr�ci� do domu i jeszcze raz przypomnie� I )anieli o obowi�zku codziennego wysy�ania poczt�wek do rodzic�w z informacj� o tym, gdzie jest i co robi. Niestety, pok�j dzieci wion�� pustk� - Daniela ju� wysz�a. Jedynym jej �ladem by� medalionik, kt�ry le�a� na brzegu biurka; w podr�nej gor�czce zapomnia�a za�o�y� go na szyj�. Z�oty medalionik da� jej z okazji trzynastych urodzin. Wewn�trz znajdowa�y si� dwa zdj�cia: rodzic�w oraz jej w�asne wraz z m�odszym bratem Monim. Daniela w szkolnym mundurku i w�osami splecionymi w dwa warkocze z bia�ymi wst��kami, a obok trzyletni Moni, siedz�cy przy stole, w bia�ym marynarskim uniformie, wytrzeszczaj�cy aksamitne ocz�ta na stoj�ce przed nim dziwne czarne pud�o. Prele�nik wzi�� medalion z biurka, aby odda� go I )anieli na stacji i przy okazji powiedzie� jej jeszcze raz to, co ju� wielokrotnie powtarza�. Nagle us�ysza� Moniego chlipi�cego w s�siednim pokoju; Daniela dopiero co wysz�a, a on ju� za ni� t�skni�. Moni, siedmiolatek, by� pe�nym przeciwie�stwem liostry. Nie lubi� opuszcza� domu, �wiat zewn�trzny nie stanowi� dla niego �adnej atrakcji. Nawet na ipacer chodzi� jedynie pod przymusem. Mia� aksamitne i iczy matki i jej �agodne spojrzenie. Prele�nik pokocha� te oczy od samego pocz�tku - przegl�da�y si� w nich ca�e pokolenia rabinackiej arystokracji. Nieraz, gdy 29 zauwa�y�, �e syn wpatruje si� w niego, bra� go w swoje pot�ne ramiona i trzymaj�c mocno, swawoli� z nim na kanapie, powtarzaj�c w uniesieniu: �Moja ma�a ma�pka! M�j prawdziwy cherubinek!" Widz�c ojca w drzwiach, Moni wybuchn�� p�aczem i rzuci� si� w jego rozwarte ramiona. Prele�nik podni�s� go do g�ry i, ocieraj�c �zy z jego policzk�w, ust i oczu, mrucza� uspokajaj�co: - Co si� sta�o, m�j ma�y cherubinku? Sk�d te �zy? - Chc�... Dani! Prele�nik postanowi� zabra� ch�opca ze sob� na stacj�, �eby m�g� po�egna� si� z ni� jeszcze raz. Na g��wnym peronie zasta� dziewczynki w oczekiwaniu na odjazd, z tornistrami le��cymi u ich st�p. Poci�g si� op�nia�; pierwsze�stwo mia�y teraz transporty wojskowe. Daniela, dostrzeg�szy ojca z braciszkiem, rzuci�a si� biegiem w ich kierunku, obejmuj�c i ca�uj�c "Moniego. - Dani, dlaczego odje�d�asz? - spyta� Moni z bezdennym smutkiem w g�osie. - �eby przywie�� ci prezent, ma�pko. Na pobliski tor wjecha� wojskowy poci�g - niezliczone pojazdy bojowe, niekt�re otwarte po obu stronach, inne ca�kowicie zamkni�te. Na jednym z otwartych pojazd�w �o�nierze w bia�ych podkoszulkach krz�tali si� wok� paruj�cego kocio�ka, przygotowuj�c jedzenie. Jeden z �o�nierzy gra� leniwie na akordeonie, ko�o niego sta� karabin maszynowy z luf� wycelowan� w niebo. Prele�nikowi bardzo nie podoba�a si� wiadomo�� o op�nieniu poci�gu, ale ukrywa� niezadowolenie,-nie chc�c ostudzi� radosnego podniecenia c�rki. Ograniczy� si� do przypomnienia jej o obowi�zku codziennego pisania do domu - Daniela mia�a sk�onno�� do zapominania o wszystkim, gdy, wed�ug 30 '�lnego ze swastyk�, nosi�o pi�tno �mierci. �Wojna b�dzie trwa� wiecznie, lepiej poczeka�, lepiej by� no�nym"... A wtedy jeszcze mog�a napisa� do �omu, getta w Kongres�wce nie by�y jeszcze tak bci ni etyczne. Potem otrzyma�a wiadomo�� od przemyt-nika Zalkego. Bo�e, c� to by�a za wiadomo��: w ich [Ctcie wszystko normalnie, �ywi jeszcze �yj�, umarli 111/ nie �yj�. Nie, nic nie wie o jej rodzicach. Nie ma ans, �eby kogo� odnale�� w getcie. Nikt nie mieszka i.ini, gdzie przedtem. W�a�ciwie nikt nie ma nawet imienia - tam si� jest tylko �ydem i ju�. Nadchodzi \kcja i Niemiec si�ga do getta jak do worka z ziarnem i wyci�ga gar��; ziarenka, kt�rym uda�o si� prze�lizgn�� miedzy palcami, maj� odroczenie... Dlaczego pozwoli�a im si� omami�? Dlaczego nie napisa�a do rodzic�w, p�ki jeszcze byli w domu? Dwa lata w Krakowie! Dziwne, przez te dwa lata nigdy nie przysz�o jej do g�owy, �e Wawel - siedziba k r�l�w i g��wny cel jej wycieczki - znajdowa� si� ca�y czas tu� obok, niemal o rzut kamieniem. Wawel... W ci�gu jednej nocy ta nazwa sta�a si� symbolem nieustaj�cej okropno�ci, kt�ra sen czyni�a koszmarem, a przebudzenie czym� jeszcze gorszym. To w�a�nie z Wawelu gubernator Frank rozprzestrzenia� prawa Niemc�w. Wawel. Serce bije szybciej na d�wi�k tej nazwy. Wawel - grobowiec Mickiewicza. Jak mog�a zapomnie�! Jakby to by�o w innym �yciu, odleg�ym, obcym tera�niejszo�ci. Pi�kny sen, prze�niony i zapomniany. Lecz ci�gle obecny w jej duszy - cicho, �agodnie, jak gasn�cy szept harfy, jak echo t�sknej melodii... Pie�� innego �wiata... v Rozdzia� trzeci Na stos ca�opalny, podpalony w Polsce przez Niemc�w, w pierwszej kolejno�ci posz�y ma�e �ydowskie miasteczka. W Mie�cie getto by�o podzielone na kwarta�y, ka�dy kwarta� mia� sw�j w�asny Judenrat, powo�any przez Niemc�w. Przemieszczanie si� mi�dzy kwarta�ami by�o surowo zakazane. Ukrywaj�cy si� �yd, z�apany przez Gestapo na mie�cie, by� natychmiast deportowany do Auschwitz. Je�eli natomiast z�apa�a go �ydowska policja, podleg�a Judenratowi, w�wczas mia� szans�, w zamian za �ap�wk�, pozosta� w jednym ze specjalnych Centr�w, czyli punkt�w zbiorczych, gdzie trzymano tych, kt�rzy nie mieli w papierach czerwonego stempla ze swastyk�, uprawniaj�cego do pozostawania w getcie. �Nielegalni" nie mieli prawa przebywa� w jakimkolwiek prywatnym domu, nawet u w�asnej rodziny. Za to przest�pstwo grozi�o natychmiastowe wys�anie do Auschwitz zar�wno jemu, jak i ca�ej rodzinie gospodarza. Z pami�tnika Danieli Stolica, szesnasty lutego, tysi�c dziewi��set czterdziestego drugiego roku Moje marzenia i moje plany. L�gn� si� w moim crcu jak delikatne nici fantazji. Plan wyjazdu do Palestyny... plan pierwszego przyjazdu do stolicy. Po prostu p�j�� do domu Harry'ego i zaskoczy� go. na�am ju� przyjemny dreszcz takich niespodzianek, I "/nawalam go, gdy Harry czeka� na mnie przed Kol�. To on mnie tego nauczy�. Gor�ce �yczenia tl�ce si� w ludzkich sercach s� jak ziarno zapad�e w niewidzialne �ono kosmosu. W wi�kszo�ci rozkwitaj� spe�nieniem, lecz na og�l w takiej postaci, �e marz�ce serce nie potrafi ich rozpozna�... S�owa te przychodz� mi na my�l zawsze, gdy wspominam pierwszy dzie� w Mie�cie, kiedy to s/.mugler Zalke zostawi� mnie sam� w mroku getta, /alk� zgodzi� si� zabra� mnie z sob� z Krakowa pod warunkiem, �e przenios� mu jeden z dwu bochenk�w chleba, kt�re chcia� dostarczy� swojej, g�oduj�cej rodzinie w Mie�cie. Wydawa�o mi si� to proste i �atwe. Czym�e by� bochenek chleba, a nawet tysi�ce bochenk�w, wobec perspektywy zobaczenia si� z Harrym! - Panie Zalke - powiedzia�am. - Mog� wzi�� nawet oba bochenki, to dla mnie �aden k�opot. - Nie - �achn�� si�. - Dwa bochenki Niemcy /najd� na granicy. - Zalke nerwowo b�bni� palcami po moim ramieniu. - I pami�taj, je�li ci� z�api�, to jeste� Aryjk�, kt�ra jedzie do Warszawy w poszukiwaniu pracy. Chleb? Znalaz�a� go. Nie kupi�a�, ani od nikogo nie dosta�a�. Znalaz�a� w pobli�u tor�w, dlatego jest oblepiony b�otem. Pami�taj r�wnie�: nigdy w �yciu nie widzia�a� faceta nazwiskiem Zalke, nawet o nim nie s�ysza�a�. Potem si� okaza�o, �e chleb, kt�ry z po�wi�ceniem 32 33 wioz�am dla g�oduj�cych krewniak�w Zalkego, by� wype�niony po brzegi brylantami i grubymi zwitkami dolar�w. �Gor�ce �yczenia tl�ce si� w ludzkich sercach s� jak ziarno"... Gdy jednak po raz pierwszy znalaz�am si� w Mie�cie, zupe�nie zapomnia�am o z�otych fantazjach, kt�re wcze�niej owin�y si� w mym sercu wok� tej chwili. Na tej samej zasadzie w Krakowie nigdy nie przysz�o mi do g�owy, �e to jest miasto, w kt�rym znajduje si� Wawel. Tak, moje gor�ce �yczenie si� spe�ni�o, tylko �e nie by� to Wawel Mickiewicza, lecz gauleitera Franka. To samo zdarzy�o si� w Mie�cie - ca�kowicie umkn�o mi z pami�ci, �e to jest miasto Harry'ego, pami�ta�am tylko o tym, �eby zatrzyma� si� blisko mur�w i nie wpa�� w oko niemieckim patrolom. Czy to jest spe�nienie moich marze�? Tej w�a�nie nocy Moniek Matroz, przewodnicz�cy Judenratu, rozkaza� �ydowskim policjantom wyci�gn�� z ��ka szewca Wowk� i przyprowadzi� do komisariatu. Grube ryby z Gestapo za��da�y nowych but�w--drewniak�w na prezenty dla dam ich serca. �Drewniaki, takie jakie nosz� �ydowskie dziwki!" Kto, je�li nie Wowka, jest w stanie uczyni� zado�� dziwacznej zachciance gestapowskich flam? W pomieszczeniu komendantury �ydowskiej policji kwarta�u trzeciego oficer dy�urny rozpiera� si� w g��bokim sk�rzanym fotelu, z jedn� nog� dyndaj�c� na por�czy. Spod niebiesko-bia�ej czapki, zsuni�tej na bok g�owy, spogl�da� sennym wzrokiem na Wowk�, cedz�c s�owa z oboj�tn� pogard�: - Trzeba najpierw pukn�� si� w g�ow�, zanim si� spr�buje przej�� przez tak� granic�. B�g czuwa nad durniami? Ten g�upi szczeniak p�jdzie prosto do 34 omendy g��wnej. Cholera, jak taki kurczak w og�le dosta� si� z getta w Krakowie i przedosta� si� a� itaj? > ' ' � � Co z ni� zrobicie? - spyta� Wowka. Jak to, co? - burkn�� policjant, z trudem unosz�c wieki. - Jutro odje�d�a z transportem. 0 �yciu lub �mierci mieszka�ca getta czasami I'i/os�dza u�amek sekundy, i jest to zwykle tylko V m estia przypadku". Wowka uratowa� �ycie Danieli, gdy obieca� zrobi� policjantowi nowe podeszwy do jego but�w. Natychmiast zabra� j� do Centrum w gmachu Hellera, gdzie Blieszka� wraz z rodzin�, w trzecim podw�rku. II Daniela wysz�a z budynku na dziedziniec. W ka�dy niedzielny poranek, gdy policjanci ju� prawdzili, czy �aden z �nielegalnych" nie uciek�, i laniela nie mo�e wytrzyma� w ��ku. Mimo �e ul/ina policyjna jeszcze obowi�zuje, co� jej ka�e i�� do i iramy. W niedziel� bowiem czasami przychodzi do niej I larry, kt�ry mieszka w kwartale pierwszym. W niedziel� Niemcy przesiaduj� w kawiarniach, wi�c Har-i \ emu �atwiej jest przedosta� si� do niej, do kwarta�u u/cciego. W niedziel� jest to mniej niebezpieczne. Wyj�ciowy korytarz jest ju� pe�en ludzkich cieni. Wilgotne powietrze przenika a� do ko�ci. Daniela .inwia ko�nierz przeciwdeszczowego p�aszcza. Mia�a nadziej�, �e b�dzie tu pierwsza; zawsze ma t� nadziej�. Me wchodz�c do ciemnego, wilgotnego korytarza, ju� czuje, �e �ciany s� g�sto oblepione ludzkimi i icniami, czekaj�cymi na sw� kolejk�. Wygl�da to 1.1 k: cie� ludzki podchodzi do bramy, otwiera j� 35 ostro�nie i natychmiast rzuca si� do ucieczki, znikaj�c w mroku korytarza. Przez uchylon� bram� wida� tylko ciemn�, wymar�� ulic� - godzina policyjna gasi wszelkie zewn�trzne objawy �ycia w getcie. Tylko m�awka �niegu i deszczu przecina ciemno��. Po co w�a�ciwie tu przysz�a? Gdy minie godzina policyjna, mo�e pobiec do kuchni Judenratu, za kt�r� jest niewielkie, ogrodzone podw�rko, a za nim rozci�gaj� si� pola - tam mo�e czeka� na Harry'ego. Ale to i tak nie ma wi�kszego sensu, bo Harry rzadko przychodzi przed po�udniem. Daniela zawsze go prosi, �eby nie opuszcza� swojego kwarta�u wcze�niej, gdy� oko�o po�udnia czujno�� niemiecka wyra�nie s�abnie i wyprawa jest mniej niebezpieczna. Dziwne, mimo �e stale b�aga Harry'ego, aby nie zjawia� si� zbyt wcze�nie, ona przychodzi w to miejsce z samego rana, od razu po godzinie policyjnej, i stoi czekaj�c, patrz�c, wyt�aj�c wzrok w nadziei, �e zobaczy wreszcie punkcik odrywaj�cy si� od st�p odleg�ego wzg�rza. Punkcik b�dzie si� przybli�a�, powi�ksza�, b�dzie coraz bardziej wyra�ny. Daniela ju� z wielkiej odleg�o�ci wie, czy to Harry, czy kto� inny. Jego punkcik jest taki odmienny. �eby tylko nie wyszed� z domu zbyt wcze�nie... Gdyby mog�a zobaczy� si� z Soni�, powiedzia�aby jej, �eby nigdy nie wypuszcza�a go z domu przed po�udniem. Serce jej m�wi, �e te wizyty sko�cz� si� jakim� nieszcz�ciem. Gdyby tylko uda�o si� jej przekona� Harry'ego, �e nie powinien przychodzi�! Och, Bo�e... Znowu kto� uchyli� bram�. Bezruch godziny policyjnej zalega nad domami getta. Drobne p�atki �niegu opadaj� z senn� powolno�ci�, prawie wisz�c w powietrzu. Daniela przysun�a si� do �ciany korytarza", pr�buj�c unikn�� przeci�gu. ...Gdy tylko zarobi par� marek, p�jdzie do szewca 36 pcrowa� buty. Och, nie, tylko nie do Wowki! Nawet gdyby jej stopy mia�y odpa��, nie p�jdzie do go! Bo Wowka nie przyj��by od niej pieni�dzy. i je si�, �e Chaim Idl przyni�s� troch� towaru, bii zw�j filcu. Mo�e Daniela te� co� na tym obi. Nie ma mo�liwo�ci dodatkowego zarobku po pracy w fabryce; gdy si� wraca do domu, ju� jest piawic godzina policyjna. A je�li nie za�atwi sobie � )w na czas, zostanie prawie bosa na zim�. Niedziela jedyny dzie�, w kt�rym mo�e dorobi� u Chaima i Ale gdy wr�ci z kuchni przy Judenracie, b�dzie ju� wiecz�r. Mo�e lepiej jednak p�j�� z powrotem do < i- nt rum i zapyta� Chaima, czy nie ma czego� dl� I Mog�aby zarobi� par� marek jeszcze przed udniem, a dopiero potem pobiec na spotkanie