4271

Szczegóły
Tytuł 4271
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4271 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4271 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4271 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

w cyklu �aby i anio�y Nigdy w �yciu! Serce na temblaku Katarzyna Grochola Serce na temblaku Warszawa Mojemu Ojcu, Mojemu Bratu * * * Spis tre�ci P�dzel ... 5 Jest interes do zrobienia ... 12 Wisie� na m�czy�nie ... 33 Jad� ... 47 Wr�ci�am ... 60 Nie r�b sobie k�opotu ... 67 Dlaczego ona nie dzwoni? ...77 Moje pieni�dze ... 85 Dlaczego Azor lubi Adama? ... 89 Musz� si� z nim rozsta� ... 102 Tr�jka z chemii ... 107 Kochana jeste�! ... 117 Co� dla siebie ... 128 Stan� na g�owie ... 137 Nareszcie sami ... 147 Uniezale�niam si� ... 162 Renia jest ruda. Czy powinnam si� pofarbowa�? ... 168 Porz�dki, krzywda i Krzy� ... 178 Precz z kompleksami ... 193 Z Tosi� mi lepiej ... 207 Na zakupy ... 213 Musisz co� ze sob� zrobi� ... 221 Chudn� w tajemnicy ...234 Wszystko si� wyda ... 244 T�skni� za nim ... 256 Wci�� chudn� ... 264 Z�b i dentysta ... 269 Zn�w co� dla siebie ... 277 Pami�taj, �e kochasz ... 283 Nigdy w �yciu ... 289 * * * P�dzel Nawet mi si� nie �ni�o, a mo�e zapomnia�am, �e �ycie z m�czyzn� mo�e by� tak wyczerpuj�ce. A �ycie z Adamem wymaga ode mnie znacznie wi�cej uwagi, ni� dotychczas sobie wyobra�a�am. Na przyk�ad nic nie mog� znale��. Oczywi�cie, �e kiedy mieszka�y�my same z Tosi�, te� czasami nie mog�am nic znale��, a by�y to bluzki albo sp�dnice, albo czarne spodnie, kt�re s� na mnie za ciasne, albo m�j tusz do rz�s, albo moje cienie, a jak ju� w ko�cu co� znajdowa�am, to u niej w pokoju. Nie zamierzam. Bo�e bro�, insynuowa�, jakoby Adam podprowadza� mi moj� garderob� lub tusz do rz�s. Nie. Tutaj Tosia dzielnie dzier�y palm� pierwsze�stwa i na pewno jej nikomu nie odda. Ale nie mia�am poj�cia, �e p�dzel z borsuka zmieni tak bardzo moje �ycie. I codziennie b�dzie mi u�wiadamia�, �e, doprawdy, mam anielsk� cierpliwo�� do tego m�czyzny. Ale po kolei. Min�o ju� par� miesi�cy od czasu, kiedy p�dzel do golenia pojawi� si� w mojej �azience, a wraz z nim Adam, zwany Niebieskim. Z p�dzlem i Adamem przyby� te� drugi komputer, zupe�nie zb�dne narz�dzia w rodzaju pi�y sko�nej elektrycznej, pi�y tarczowej, szlifierki i mn�stwa innych narz�dzi, kt�rych nazw nawet nie staram si� nauczy�. Nie wiem, po co socjologowi pi�a i szlifierka. I jeszcze par� innych rzeczy poprzywozi�, a to ubrania m�skie, a to ksi��ki, a to papier �cierny, a to ca�y barek dobrych alkoholi, z tym �e tu si� bardzo ucieszy�am, bo Ula te� lubi dobre alkohole. Do p�dzla przywi�zuj� wag� nadzwyczajn�, bo jak mawia nasza nowa s�siadka Renia, dop�ki m�czyzna nie przyniesie do ciebie przyrz�d�w do golenia, jeste� dla niego nikim. Renia wprowadzi�a si� pod koniec lutego do domku pod lasem, kt�ry budowa� si� od jakich� siedmiu miesi�cy. Domek, dobre sobie! Domek ma trzysta dwadzie�cia metr�w kwadratowych w parterze i niewyko�czon� g�r�. Renia natomiast ma wyko�czonego budow� m�a, kt�ry sprawia mi�e wra�enie, ma te� pi�kne, rude w�osy do ramion, psa rottweilera, kt�ry sprawia wra�enie wprost przeciwne ni� m�� Reni. Renia jest osob� bardzo zaj�t�, poniewa� zajmuje si� domem. W tym celu ma jedn� pomoc domow� do gotowania, drug� pani� do sprz�tania w poniedzia�ki i pi�tki, samoch�d terenowy. No i Renia cierpi na brak czasu. Od kiedy Renia zago�ci�a w naszym wiejskim pejza�u, �ycie nabra�o barw bardziej zdecydowanych, rudoczerwonych. Renie polubi�y�my z Ul� bardzo, cho� i Krzy�, i Adam na jej widok znikaj�, ale mo�e to lepiej, bo Renia jest naprawd� atrakcyjna. Wi�c (nigdy nie zaczynaj zdania od wi�c -jak mawia Moja Mama), wi�c kiedy Renia powiedzia�a mi o tych przyrz�dach do golenia i o tym, �e szczoteczka do z�b�w to przyrz�d przeno�ny i nawet ona w swoim terenowym ma szczoteczek par�, bo przecie� nie wiadomo, co si� mo�e sta� - zrozumia�am, �e nie jestem dla Adama nikim, tylko kim� nadzwyczajnym. Ale dzisiaj znowu bym si� sp�ni�a przez ten p�dzel od borsuka. P�dzla nie tykam, cho� kupi�am mu go na imieniny, wi�c jest troch� jakby m�j, ale krem do golenia to co innego, i nie wiem, dlaczego Niebieski krzyczy, �e mu zu�ywam, skoro si� um�wili�my, �e mog�. A ja nie krzycz�, ja za to nic nie mog� znale�� na swoim miejscu, bo on chowa r�ne u�yteczne rzeczy tam, gdzie nigdy bym nie wpad�a, �e mog� by� schowane. Na przyk�ad dzisiaj rano. Mam spotkanie w sprawie wspania�ego interesu, kt�ry odmieni moje �ycie, z Bardzo Wa�n� Osob�. Osoba nazywa si� Ostapko i jest niezwykle przedsi�biorcza. Ale nie zapeszam... On zostaje w domu, bo robi badania. Jak Adam robi badania, to znaczy, �e b�dzie si� szwenda� po domu, a� mu si� znudzi, potem wyjdzie do ogrodu i skosi traw�, walnie sobie piwo z Krzysiem i b�dzie le�a� w hamaku. I b�dzie my�la� oczywi�cie. A ja musz� pracowa�! Niejestto sprawiedliwe, ale Adam m�wi, �e �ycie w og�le nie jest sprawiedliwe. Ale wracam do sedna sprawy. Sedno jest takie, �e mam trzy minuty do kolejki, wpadam do pokoju, si�gam r�k� na p�k� z dramatami, na kt�rej obok kamieni z Cypru powinny sta� moje perfumy. Nie stoj�. Wi�c krzycz�: - Gdzie, do cholery, s� moje perfumy? I wtedy z g�ry s�ysz� krzyk Tosi: - Nie krzycz! Nie bra�am! - Przecie� nie m�wi�, �e bra�a� - krzycz� - tylko pytam spokojnie! - Nie pytasz, tylko oskar�asz! - krzyczy Tosia. -Ja ci� znam! - Je�li tak m�wisz, to znaczy, �e bra�a�! - krzycz�. Tosia trzaska drzwiami na g�rze, Adam krzyczy z ogrodu: - Dlaczego krzyczysz na Tosi�? Obudzi ca�� wie�! Kt�ra zreszt� nie �pi, bo jest przed �sm�. Biegn� do okna, otwieram szeroko -jaki pi�kny dzie�, s�o�ce stoi wysoko nad brzozami, przecie� to ju� maj, wi�c krzycz� przez okno: - Czego tak krzyczysz, przecie� ludzie chc� spa�! Adam macha na mnie r�k�. Co� podobnego - par� miesi�cy wsp�lnego mieszkania i ju� na mnie macha - i krzyczy: - Nie s�ysz�! Troch� go to usprawiedliwia, ale krzycz�: - Widzia�e� moje perfumy? Ula wychyla si� z okna i krzyczy: - Dzie�doberek! Adam krzyczy z ogrodu: - Cze��, Ula! - I do mnie: - S� na swoim miejscu! Krzycz� do Uli: - Cze��, przepraszam, �e krzycz�, ale nie mog� znale�� perfum! Ula krzyczy ze zrozumieniem: - Aha! To zapytaj Tosi�! Tosia krzyczy przez okno: - Ja ju� m�wi�am, �e nie bra�am! Krzycz� do Adama: - Nie ma! Adam krzyczy: - Sprawd�, sam k�ad�em! Cofam si� do pokoju, rzucam okiem jeszcze raz na p�k� - prosz� bardzo, Witkacy jest, o! Hemar si� znalaz�!, szesna�cie kamieni, dzban na nalewki, kasety magnetofonowe, kt�re powinny by� zupe�nie gdzie indziej, ale jeszcze nie wiem gdzie, a perfum nie ma. Jestem zrozpaczona, musz� wygl�da� oraz pachnie� jak kobieta interesu, a przez ten p�dzel od borsuka nie znajd� perfum. - Adam! - S�na swoim miejscu! - A gdzie maj� swoje miejsce? - Inteligencja da�a o sobie zna� r�wnocze�nie z gwizdem kolejki. W�a�nie odje�d�a�a. Biegn� do kom�rki. Oczywi�cie mam racj�. Niebieski z czarnymi r�kami grzebie przy kosiarce. Badania socjologiczne! - Ty - m�wi�. - Dlaczego rusza�e� moje perfumy? - Ty - m�wi Ada�ko. - Po�o�y�em na p�eczce w �azience. W �azience! W �azience! W �yciu nie trzyma�am perfum w �azience! W �azience jest tyle innych rzeczy! Dlaczego tam maj� sta� jeszcze perfumy, kt�re musz� mie� pod r�k�, gdy sobie w ostatniej chwili przypominam, �e mam by� eleganck� kobiet�? I przecie� w tej ostatniej chwili nie jestem na og� w �azience! Tak oto przez p�dzel z borsuka w �azience sp�niam si� na kolejk�. Tosia wybiega do szko�y. Jestem w�ciek�a. Adam mnie przytula tymi swoimi czarnymi �apami. - Nie mo�esz jecha� p�niej? Nie, absolutnie nie mog�, niech mnie w tej chwili odwozi, przed spotkaniem z Ostapko mam by� jeszcze w redakcji, w�ciekn� si�, ale ju�, chocia� co prawda niecz�sto si� zdarza, �eby�my byli sami, zupe�nie sami, i naprawd� to jest bardzo przyjemne, tak si� troch� w tej kom�rce poprzytula�, ale natychmiast musz� wychodzi�, czeka na mnie Naczelny oraz Ostapko, to jest bardzo wa�na rozmowa, nie mog� w og�le si� sp�ni�, ani minuty d�u�ej w tej kom�rce, Adam wchodzi do domu, bierze kluczyki, troszk� oczywi�cie go mog� poca�owa�, co mi szkodzi, dwie minuty nie zrobi� r�nicy, poza tym mog� wzi�� samoch�d ewentualnie, jakby mi si� znowu tak bardzo spieszy�o, ale przecie� nie pali si�, zupe�nie si� nie pali... W�a�ciwie spokojnie mog� pojecha� nast�pn� kolejk�. Albo jeszcze p�niej. * * * Jest interes do zrobienia Siedz� sobie w tej kolejce swojej ulubionej i zdecydowanie jestem szcz�liwa. Tyle dobrych rzeczy przydarzy�o mi si� w ci�gu ostatniego roku. Co prawda nie pami�tam prawie, jak wygl�da Ula, bo teraz mam zdecydowanie mniej czasu. Ca�y dom na g�owie. I m�czyzn�. Adam nie lubi pizzy, wi�c odpad�y szybkie obiady z najbli�szej pizze�i. Tosia jest zadowolona, ja mniej. Ale na og� przyjemnie jest pichci� dla kogo�, kto jest tym zachwycony. I przyjemnie jest sobie z Ada�kiem posiedzie� w samotno�ci - oczywi�cie wzgl�dnej, bo przecie� czasem do nas zajdzie Tosia z g�ry, jak sobie przypomni, �e ma matk�. A najlepsze z tego wszystkiego jest to, �e Ada�kowi w og�le nie przeszkadza, �e wygl�dam tak, jak wygl�dam, �e Tosia bez przerwy czego� od niego chce oraz �e czasami trzeba wla� kreta w urz�dzenia sanitarne. Tylko mniej mi si� zrobi�o czasu dla �wiata. Ma�ki nie widzia�am od B�g wie kiedy. Ule przynajmniej przez p�ot czasami z�api� i pogadamy chwileczk�, Renka wpadnie raz na jaki� czas, ale poza tym... Z Agnieszk� nie plotkowa�am od miesi�cy. M�czyzna jest bardzo czasoch�onny. Zupe�nie o tym nie pami�ta�am. Dzisiaj skorzystam z okazji, �e jestem w mie�cie, i spotkam si� z Ostapko. To kapitalna dziewczyna, kt�r� pozna�am kiedy� w redakcji. Drobniutka, szarutka, o weso�ej twarzy, bez przerwy zabiegana, co� robi�a, co� jej nie wychodzi�o, zaczyna�a co� nast�pnego, mieszka�a k�tem u znajomych, niesamowicie dzielna. A tydzie� temu spotka�am j� przypadkiem po d�u�szym niewidzeniu. Ludzie �wi�ci! Nie pozna�am jej! Jak Feniks! Kto� na mnie tr�bn�� na ulicy. My�l� sobie, �wiat nie jest do ko�ca z�y, je�li na mnie jeszcze kto� tr�bi (na chodniku by�am). Nie odwr�ci�am si� dumnie, bo co b�d� reagowa� na zaczepki, ale serce mi zacz�o pika� z rado�ci. Tr�bienie nie ustawa�o, a ja poczu�am, jak prostuj� mi si� plecki, a krok robi si� spr�ysty, co tu b�d� udawa�. Dop�ki si� nie odwr�ci�am, udaj�c zniecierpliwienie. I wtedy zobaczy�am Ew�. W jakim samochodzie! Nie znam si� na samochodach, dopiero niedawno Adam, za�miewaj�c si� z mojej nieprawdopodobnej ignorancji, wyt�umaczy� mi, na czym polega r�nica mi�dzy sedanem a hatchbackiem. Zupe�nie przypadkowo weszli�my do salonu Nissana - stary opel Adama si� rozlatuje. Weszli�my, rzecz jasna, nie �eby kupi�, kogo sta� na taki samoch�d, ale �eby obejrze�. I w jednym salonie zobaczy�am naraz trzy marki - Nissana, Sedana i Hatchbacka. Najbardziej mi si� podoba�a ta trzecia - ale Adam dosta� ataku �miechu i musieli�my wyj��. Ca�� drog� do domu t�umaczy� mi, �e sedan to wygl�d taki samochodziasty, a hatchback to �ci�ty ty� w ka�dej marce. Potem d�ugo m�wi� o koniach i ich stosunku do pojemno�ci, mocy, ABS, ASR, ESP itd. Wcale mnie to nie bawi�o. W dalszym ci�gu uwa�am, �e w samochodzie najbardziej liczy si� kolor. W ka�dym razie wyl�dowa�am z Ew� w knajpie. Mieszkanie wynaj�te, samoch�d jej, ciuchy, �e matko moja! Zupe�nie niezale�na finansowo osoba! A ja od Adama dostaj� na rachunki, na ca�e szcz�cie zreszt�. Bardzo by�am ciekawa, co to za praca, bo przecie� nie z pensji redaktora. Ewa powiedzia�a, �e to skutek dobrego inwestowania, posp�aca�a d�ugi i my�li o wp�acie pierwszej raty na mieszkanie. A potem popatrzy�a na mnie i powiedzia�a: - Je�li chcesz, mog� ci� w to wprowadzi�. Ale oczywi�cie wcale nie chc�. Wystarczy mi to, co mam. S�ysza�am o piramidkach i cudownych interesach, kt�re potem si� latami sp�aca. Nie jestem idiotk�. Ale Ewa przysi�g�a mi, �e to nie �adna sie� bezpo�redniej cudowno�ci ani piramida, po prostu ma znajomego w Berlinie, kt�ry jest maklerem. I dobrze inwestuje. Poza tym Adam na pewno by�by przeciwny takim cudom. On stoi mocno na ziemi. Ale spotkam si� dzisiaj z Ostapko, bo skoro i tak b�d� w Warszawie, to co mi szkodzi. I mi�o popatrzy� na osob�, kt�rej si� powiod�o. W redakcji jestem o trzynastej. Okazuje si�, �e notes z telefonami zostawi�am w domu, bo szuka�am bilet�w na kolejk� i wszystko z torebki wyrzuci�am na st�. Ale nie wszystko z powrotem schowa�am. Dzwoni� do domu. Musz� przed czternast� skontaktowa� si� z Ostapko! Od tego zale�y moja przysz�o��! Ach, jaki on ma mi�y g�os, ten m�j Niebieski! Rzucam okiem na drzwi od pokoju, i szepcz� w s�uchawk�. - Znajd� mi Ostapko. Adam m�wi: - Nie ma. Ja m�wi�: - Le�y na stole. Adam m�wi: - Przeceniasz mnie. S�owo daj�, �e nie le�y. - Notes - m�wi�. - Jest! - m�wi ze zdumieniem. Idiota. Przecie� m�wi�am, �e jest na stole. Przez chwil� w s�uchawce s�ysz� tylko szelest kartek. - Nie ma pod O. Ja m�wi�: - Oczywi�cie, �e nie ma pod O. Chyba nie jestem g�upia, �eby obc� osob�, do kt�rej mia�am tylko raz zadzwoni� w bardzo pilnej sprawie, pakowa� pod O, kt�re ju� jest wype�nione do cna przez znajomych, kt�rzy s� na O. Adam: - To gdzie mo�e by�? Logiczne jest, �e matk� mam pod M, ojca pod K - kancelaria, brata pod S - bo tam mieszka, hydraulika pod W -jak woda, wodoci�gi pod P -projekt. Pedikiurzystk� mam albo pod N - nogi, albo pod G - Go�ka, albo pod M - Ma�go�ka, albo pod Z - zak�ad kosmetyczny, nie pami�tam dok�adnie, ale jakie to ma znaczenie, skoro zawsze j� znajduj�, gazowni� pod X-bo tam by�o du�o wolnego miejsca. Wi�c Ostapko mo�e by� pod X albo Inne. Adam m�wi, �ebym zadzwoni�a za dziesi�� minut, to mo�e zd��y przeczyta� ca�y m�j notatnik z telefonami i zapozna� si� z moim wyj�tkowo rozczulaj�cym sposobem prowadzenia notatek. Nie chc�, �eby czyta� ca�y! Ale musz� mie� telefon Ostapko. Odk�adam s�uchawk� i patrz� na zegarek. M�zg m�j pracuje na przyspieszonych obrotach. Ostapko pracowa�a kiedy� w "Expressie Porannym", to mo�e by� pod P. Albo pod G - gazeta, albo pod R - redakcje. Co prawda pozna�am j� dzi�ki Agnieszce - to mo�e by� pod A. Chocia� Agnieszka nie jest pod A, tylko pod G - Grze�ki. To Ostapko mo�e te� by� pod G. A nawet na pewno. Dzwoni� do domu, �eby powiedzie� Adamowi, gdzie ma szuka�. Zaj�ty! Z kim on, do cholery, gada Jak ja czekam i czekam ju� chyba ze dwie godziny? Dzwoni�. Zaj�ty. Wchodzi Naczelny i pyta, kiedy dostanie odpowiedzi na listy i czy wychodz� i gdzie, i czy wiem, �e Napoleon chorowa� na tak� chorob�, co to zmniejsza si� i zmniejsza penis m�ski. Pierwsze s�ysz� i wykazuj� chorob� Napoleona nale�ne zainteresowanie, �eby odwr�ci� jego uwag� od pierwszych dw�ch pyta�. Jednak prawd� jest to, co twierdzi Renka - zwr�� uwag� na penisa, a zapomn� o wszystkim innym. Okazuje si�, �e Naczelny przeczyta�, �e penis Napoleona mia� dwa i p� centymetra. Zauwa�am uprzejmie, �e to wi�cej ni� �rednia krajowa. Naczelny rozbawia si� niemo�ebnie i m�wi, �e zawsze mu si� mi�o ze mn� rozmawia. O listach ju� nie wspomina. Zamyka za sob� drzwi, a ja rzucam si� do telefonu. Dzwoni�. Zaj�ty. Zabij� go, jak wr�c� do domu. Gdyby p�dzel z borsuka nie sta� w �azience, m�j telefon nie by�by zaj�ty i mog�abym sobie spokojnie do siebie dzwoni�! W por� sobie przypominam, �e jednak m�czyzna w domu si� przydaje - na przyk�ad zaraz mi poda numer do Ostapko oraz skosi trawnik. No i s� jeszcze noce. Du�o powy�ej �redniej krajowej. Troch� si� rozmarzam i wtedy dzwoni telefon. Adam! - Bo�e, z kim ty tyle czasu gada�e�? - Pr�bowa�em si� do was dodzwoni� - m�wi rozkosznie. - Ale ca�y czas zaj�te. Ostapko nie ma pod �adn� liter� w twoim notesie. Kto to jest H.M.? O, psiakrew. To ja Hireczka nie wykre�li�am jeszcze na zawsze? To nie jest wygodne pytanie. - Nie wiem - m�wi� s�odko. - Mo�e hydraulik. - Hydraulik�w masz pod W. Dlaczego same inicja�y? - To pewno jaki� skr�t - m�wi�. - Ju� dawno niewa�ny. - A pod K masz Kochany Mi�. Kto to jest Kochany Mi�? No wiecie, ludzie! Tak mnie sprawdza�? Nie po to jeste�my razem, �ebym by�a ca�y czas pod kontrol�! Kochany Mi�? Nie mam poj�cia. - Dlaczego ty mi grzebiesz w moich prywatnych rzeczach - postanawiam si� zdenerwowa�. - Ostapko mo�e by� pod... - Nie ma! Rozumiesz! Nie ma. Pod �adn� liter�. Za to jest du�o innych skr�t�w, na przyk�ad - Szymon N. Kto to jest Szymon N.? - S�uchaj, nie mog� z tob� rozmawia� w tej chwili, jestem w pracy, na mi�o�� bosk�! - A Hrabia? - Adam staje si� dociekliwy. - To ten od jaj? I wtedy sobie przypominam, �e Ostapko jest pod E - bo ma na imi� Ewa i na pewno nie zanotowa�am nazwiska, �eby mi si� nie pomyli�o z innymi Ewami. I oczywi�cie mam racj�. Adam wzdycha i podaje mi numer. - Masz troch� ba�aganu w tym notesie - s�ysz� na koniec. No wiecie, ludzie! Ja i ba�agan! Przecie� dok�adnie wiem, co gdzie jest! Tylko troszk� si� musz� zastanowi�. Kiedy� postanowi�am zrobi� porz�dek. Nic nie mog�am znale��! A on sobie spokojnie w domciu kosi trawk� i le�y na s�oneczku, i jeszcze mi robi uwagi - m�czyzna! Zupe�nie jak, nie przymierzaj�c, Moja Mama. Albo M�j Ojciec! Oni te� uwa�aj�, �e mam ba�agan. Wy��cza si�, a ja dzwoni� do Ewy Ostapko. Umawiamy si� o szesnastej. A teraz, no c�, musz� wzi�� si� do roboty i sprawdzi�, kt�ra komisja wojskowa przyjmie pismo od rodzic�w zrozpaczonego Roberta G. z Pruszcza, kt�ry absolutnie do wojska si� nie nadaje, i droga redakcjo, pom�! Dzwoni� do Adama, �eby poda� mi telefon do geodety, to zd��� za�atwi� mapk�. Geodeta jest pod U - Urz�d Gminy. Geodeta mo�e szybciutko zrobi� mapk�, ale jutro wyje�d�a na urlop, wi�c mapk� trzeba dzisiaj odebra�. Wi�c dzwoni� do Adama, �eby wsiad� w samoch�d i pojecha� po t� cholern� mapk�. I przy okazji zrobi� zakupy. Wiem, �e si� szwenda po domu, udaj�c, �e pracuje, ale ostatecznie ja te� si� nie obijam. Do spotkania z Ostapko p�torej godziny, a ja nie mam co ze sob� zrobi�. Kupka list�w przede mn�, przegl�dam. Droga Redakcjo, ca�e swoje umiej�tno�ci wk�adam w pod�ogi, ale m�� tego nie docenia. A i w pracy mam opini�, na kt�r� nie zas�uguj�. We�my taki dzie�, by� to poniedzia�ek, jak dzi� pami�tam, bo do niedzieli wiecz�r... Nie, to bez sensu. Wol� pracowa� w domu, w redakcji mnie wszystko rozprasza. Ten wiecznie dzwoni�cy telefon! I rozmowy, i w og�le! Tym bardziej �e jestem sama i nie ma do kogo g�by otworzy�. To nie s� warunki do pracy. Mo�e skocz� do Mojej Mamy? G�upio si� um�wi�am z Ew�, ca�y dzie� zmarnowany, a Adam tam sobie siedzi sam w domciu i jest mu przyjemnie. Zn�w dzwoni telefon. Jola!!! Od Tego od Joli. �e chcia�aby przekaza� alimenty (?) w imieniu Tego od Joli, bo on taki zapracowany, i czy mo�emy si� spotka�, bo jej bardzo zale�y. No wiecie, ludzie! Wszystkiego si� mog�abym spodziewa�, ale nie tego, �e wyskocz� na przyjemny lanczyk z t� od Eksia. Nie widzia�am jej od czasu, kiedy maszerowa�a z brzuszkiem i, niestety, wygl�da�a znakomicie. Nie wiem, dlaczego by�a �ona ma si� spotyka� z tera�niejsz� kobiet� jego �ycia, kt�ra i tak jest przysz�� by��. Ale tak dobrze jej nie �ycz�, o nie. Niech si� z nim m�czy do ko�ca �wiata. - Mam nadziej�, �e nie sprawi to pani r�nicy, bo m�� wyjecha� i prosi�... Ale� sk�d�e. Jaka to r�nica, on czy ona. Na oko �adna. Podobna do niego jak dwie krople wody. Ni� do odr�nienia. Nie jest w stanie mi zaszkodzi�. A wi�c p�jd� na bardzo przyjemny lanczyk. Ledwie zobaczy�am j� w drzwiach, wiedzia�am, �e si� przeliczy�am. W pasie ma z sze��dziesi�t, i to po dziecku. R�czki jak p�czki, g�adziuchne. Paznokcie wypiel�gnowane. Jest cool. Cho� chyba oczka lekko podkr��one. Niestety, wydawa�o mi si�. Nic na to nie poradz�, �e nie przepadam za ni�. - Dzie� dobry, jak�e mi mi�o, przepraszam, ale �atwiej mi osobi�cie, m�� prosi�, �ebym dopilnowa�a, a nie mog� skontaktowa� si� z Tosi�. �mija. Niech zostawi moje dziecko w spokoju. Z Tosi� to i ja si� nie mog� skontaktowa�, bo koniec roku niedaleko i bez przerwy si� uczy, g��wnie u kole�anek. K�adzie na stoliku kopert�, kt�r� skrz�tnie chowam. Wcale nie mam ochoty na rozmow�, na choler� zgodzi�am si� z ni� spotka�, sama nie wiem. Chyba mnie odm�d�y�o. - ...I w zwi�zku z tym ja do pani jak do matki... O ma�y w�os nie ud�awi�am si� tu�czykiem. Chyba nie jej matki, na lito�� bosk�! - Bo przecie� pa�stwo te� mieli�cie dziecko - Jola patrzy�a na mnie tymi swoimi niewinnymi oczami. Jako� nie my�la�a� o tym wcze�niej, fl�dro jedna. Nic ci� nie obchodzi�o, �e male�kiemu dziecku zabierasz tatusia, kt�ry zreszt� i tak nie mia� dla niego nigdy czasu. W�a�ciwie od momentu rozwodu Tosia z nim wi�cej przebywa ni� wcze�niej. W�a�ciwie ten rozw�d to nie by� taki z�y pomys�. W�a�ciwie niepotrzebnie si� z�oszcz� na Jol�. To przecie� dzi�ki niej jest Ada�ko. Ale przed oczami pojawi�y mi si� wszystkie sceny z moich ukochanych film�w, kiedy z�a kobieta �le ko�czy - wpada do morza z samochodem ze ska�y, p�onie w zamku, kt�ry si� zapada w bagno, wypija trucizn�, kt�r� przygotowa�a komu innemu - wi�c u�miechn�am si� uroczo i zapyta�am, w czym mog� pom�c. - Tak sobie pomy�la�am, �e skoro animozje mi�dzy nami nale�� do przesz�o�ci, to zwr�c� si� do pani jak kobieta do kobiety. Bo pani go jednak lepiej zna... - wyszepta�a Jola, i z przykro�ci� zauwa�y�am, �e szyj� mia�a pierwszej �wie�o�ci. - Chcia�am zapyta�, czy jak urodzi�a si� Tosia, to on te�... Co pani zrobi�a, �eby go zatrzyma� w domu? - Jak pani najlepiej wie, nie zatrzyma�am go na d�ugo. - Patrzy�am na Jol� z zainteresowaniem. - Pojawi�a si� pani. Na ca�e szcz�cie. - Ale przecie� my... to znaczy... wie pani... Przecie� ja prowadz� dom, prawie z nikim si� nie widuj�, naprawd� ma wszystko, czego mu potrzeba... A jak urodzi�a si� Tosia... on znika� od razu? - Jola by�a przera�ona. Niestety, by�o jej z tym bardzo do twarzy. - Bo wie pani, ja o siebie dbam, i w og�le... Wszyscy si� dziwi�, �e tak szybko wr�ci�am do formy po dziecku, ale pomy�la�am, �e zapytam pani�, jak to by�o na pocz�tku waszego zwi�zku. Bo Tosia mi m�wi�a, �e pani nie ma pretensji o m�a, bo pani te� z kim� jest. Tosi urw� j�zyk, jak tylko wr�c� do domu. Potem zapekluj� i wynios� do ogrodu. Zakopi� na g��boko�ci trzech metr�w. I przywal� du�ym kamieniem. - Wiem, �e to nie to samo, bo jednak my jeste�my ma��e�stwem - g�os Joli szemra� spokojnie, a mnie zaczyna�o d�awi�. - On tego nie rozumie, �e ja bardziej chc� z nim by� ni� sama... Prosz� bardzo. Kobieta uzale�niona. �aden facet tego nie zniesie na d�u�sz� met�. Sa�atka z tu�czyka w cenie kilograma pol�dwicy wo�owej. Herbatka z cytryn� w cenie dw�ch kilogram�w pomidor�w w styczniu. Ciasteczko z kremem za cen� dw�ch kilogram�w ziemniak�w i sa�aty lodowej na wiosn�. Za lanczyk utrzyma�abym przez tydzie� i Tosi�, i wszystkie koty oraz psa Borysa W�asnego. Jeszcze by si� Niebieski przy mnie po�ywi�. Wysz�am z knajpy i by�am wstrz��ni�ta. Jola mnie wypytuje o Eksia? Z takim wygl�dem? A mo�e ona chcia�a mi dokuczy�? Pokaza�, jak powinna wygl�da� kobieta? Tak szybko w formie po porodzie. Wstyd. Si�ownia, basen, kosmetyki, a tu popatrz pan, Eksio wyje�d�a s�u�bowo bez przerwy. Pewno tak� ma prac�, biedaczek. Mo�e go �ona nie rozumie i wcale ze sob� nie �pi�. Nie wiadomo. Z m�czyznami r�nie bywa. Na wiele si� Joli nie przyda�am, kr�tko wyja�ni�am, �e na pewno zna go lepiej ni� ja. Ale kiedy wychodzi�a, patrzy�am na ni� z zazdro�ci�. Rusza si� jak bogini. Figur� majak Tosia. Nie jak ja. Jestem w�ciek�a. Je�d�enie do pracy mnie bardzo du�o kosztuje. Dzi�kowa� Bogu, Ostapko przynajmniej okaza�a si� absolutnie fantastyczna. I niepotrzebnie si� z�oszcz�. Co Tosia temu winna, �e ma rodzic�w, kt�rzy przekazuj� sobie przez nowe �ony alimenty? Nic, biedactwo. Wsiadam do kolejki. Jola mia�a ciekawy pomys�. Robi to samo co ja, tylko niestety wygl�da lepiej. Ale ja te� siedz� w domu, pracuj�, gotuj� i chc� by� bardziej z Ada�kiem ni� z innymi. Czy�bym by�a kobiet� uzale�nion�? Na dodatek wcale nie jestem m�atk�. Mo�e mi to �le wr�y�. Nie powinnam wisie� na Adasiu. Dlaczego on p�aci rachunki? Nie jeste�my rodzin�. Ale mieszka. A z drugiej strony, jakie to ma znaczenie, je�li ludzie s� szcz�liwi? Za chwil� zacznie si� dusi�. To, co by�o takie mi�e przez te par� miesi�cy, zacznie go przyt�acza�, jak Tego od Joli. Musz� uwa�a�. Ewa Ostapko powiedzia�a, �e mo�e mnie wci�gn�� w ten interes, oczywi�cie, je�li Adam si� zgodzi - i popatrzy�a na mnie tak jako�... nie umiem tego nawet powiedzie�. Obra�liwie. Co to znaczy, �je�li Adam si� zgodzi" ? Nie musz� go pyta� o zdanie. Nie musz� go obci��a� wszystkimi swoimi decyzjami. Musz� za to pami�ta�, �e jestem osob� odpowiedzialn�, samodzieln� i niezale�n�. Wracam do domu p�no. Tosia w kuchni je jajecznic�, Adam te� w kuchni siedzi nad tu�czykiem w sosie w�asnym. Obok jeszcze nieotwarte pude�ko sardynek. Zrzucam Borysa, kt�ry przednie �apy trzyma na krze�le i w og�le nie raczy� zauwa�y�, �e przysz�am. Jestem dla niego mniej warta ni� puszka sardynek. Nieotwarta w dodatku. - Jak w szkole? - pytam Tosi�. - Normalnie - odpowiada Tosia z pe�n� buzi�. - Co to znaczy normalnie? - Jak zwykle - Tosia zaczyna si� niecierpliwi�. - Chcia�abym raz us�ysze� inn� odpowied�. Ciekawe, dlaczego ta odpowied� mnie tak irytuje. - A ja bym raz chcia�a us�ysze� inne pytanie. Oto jak na w�asnym �onie wyhodowa�am sobie w�a. Dlaczego dziecko w wieku dojrzewania nie mo�e by� milutkie, ciep�e, spokojne i odpowiada� normalnie? Nie wiem. Adam, okazuje si�, niewiele zrobi�, musi teraz si��� do roboty. Co� podobnego, ca�y dzie� w domu i niewiele zrobi�! Trawnik nieskoszony. Z Krzysiem si� nawet nie widzia�. Na m�czyzn w og�le nie mo�na liczy�! - Adam, przecie� m�wi�e�, �e b�dziesz pracowa�! - przypominam z lekk� pretensj�. Prawd� powiedziawszy, liczy�am, �e sp�dzimy mi�y wiecz�r i opowiem mu wszystko, to znaczy, jak odmieni� swoje �ycie z pomoc� Ostapko. Tosia patrzy na mnie z pretensj�. - Ale ty, mamo, jeste� dziwna, przecie� przed chwil� wr�ci�. A ty obieca�a�, �e mnie dzisiaj odbierzesz ze szko�y. Nigdy na ciebie nie mo�na liczy�. Na mnie nie mo�na liczy�! Na kogo ona mog�a zawsze liczy�, jak nie na mnie! Na swojego ojca, kt�ry sobie poszed� do Joli? W moim w�asnym domu spotykaj� mnie takie oskar�enia. I na dodatek Adam patrzy na mnie spod oka. Ju� mam ich dwoje przeciwko sobie, przy czym jedno jest moj� w�asn� c�rk�, krwi� z krwi mojej i ko�ci� z ko�ci. - Dlaczego ty, drogie dziecko, bierzesz zawsze stron� Adama, a nie moj�? - pytam jadowicie Tosi�, bo czuj� si� ca�kowicie zdradzona. - Jestem wy��cznie obiektywna - m�wi moje dziecko i wyciera usta w �cierk� do naczy�. - Adam zrobi� zakupy, by� u geodety i przywi�z� mnie ze szko�y. A ciebie ca�y dzie� nie by�o w domu i masz pretensj�, jak zwykle. I nie m�w do mnie �moje dziecko", bo mam imi� i jestem doros�a. Tosia podnosi si� od sto�u i ostentacyjnie wychodzi z kuchni. Adam patrzy na mnie troch� zdziwiony. - �adnie wygl�dasz - m�wi. - Nie zmieniaj tematu. - Jestem z�a. - Nam�wili�cie si� na mnie i teraz ja wychodz� na z�� matk�... - Daj spok�j i nie m�w do niej �moje dziecko". Z punktu widzenia psychologii to nie najlepsze. Ona ma p�e�, �e�sk�, i jest prawie doros�a, czego ty nie chcesz zauwa�y�. A ja rzeczywi�cie niedawno wr�ci�em. Na jutro mam sporo roboty. Jak ci min�� dzie�? A wi�c to tak! Nie b�d� mu m�wi� o swoich planach, skoro nie jest ich ciekaw. Nikt mnie nie rozumie. Oto przychodz� do domu radosna i zm�czona, licz� na to, �e kto� si� mn� zajmie, a tu same pretensje. W porz�dku. Nie musz� si� dzieli� z nikim swoimi planami. Zrobi� im wszystkim du�� niespodziank�. Sama b�d� podejmowa� �yciowe decyzje. - W porz�dku - u�miecham si� jadowicie i otwieram puszk� sardynek, cho� wcale nie jestem g�odna. - A kto to jest Szymon N., zanotowany pod N w twoim notesie? M�czy�ni s� niemo�liwi! To przecie� jego w�asny syn! Pod N - bo od Niebieskiego. Logiczne. Nawet nie mog� mu tego wszystkiego wyt�umaczy�, bo dzwoni Moja Mama. - Co u ciebie? - pyta. -Normalnie - odpowiadam i czuj�, jak je�y mi si� w�os na plecach, oczywi�cie gdyby tam wyst�powa�. Dlaczego Moja Mama nie mo�e cho� raz zapyta� mnie o cokolwiek innego? - Nie odzywasz si�. - Mamusiu, dopiero wr�ci�am, ale za chwil� bym zadzwoni�a - s�ysz� napi�cie we w�asnym g�osie. - Sta�o si� co�? - niepokoi si� Moja Mama, kt�ra ma jaki� nieznany mi radar, dzia�aj�cy bez wzgl�du na odleg�o��. - Nie, nic - wk�adam w sw�j g�os ca�� pogod� ducha. - Wszystko w porz�dku. - Przecie� s�ysz�. - Radar Mojej Matki jest bezwzgl�dny. - Moje dziecko, je�li ci przeszkadzam, mog� zadzwoni� p�niej... - Nie m�w do mnie �moje dziecko" - denerwuj� si� i widz�, jak Adam odwraca si� od zlewu i �mieje si� w ku�ak. Cz�owiek ju� w og�le nie ma warunk�w, �eby spokojnie porozmawia� z rodzicami przez telefon. - Zadzwoni� p�niej - m�wi� do s�uchawki. Moja Mama poucza mnie jeszcze, �e mo�e bym od czasu do czasu zadzwoni�a do swojego ojca, bo je�li r�wnie� jego tak zaniedbuj�, to... i nie tak mnie wychowywa�a. Odk�adam s�uchawk� i wpadam natychmiast w poczucie winy. Rzeczywi�cie ju� par� dni nie zadzwoni�am ani do jednego, ani do drugiego. Ten plan Ostapko mnie tak zaj��. Ale dlaczego Moja Matka troszczy si� o Mojego Ojca, skoro si� rozwiedli? Nie powinni byli tego robi�. By�aby to spora oszcz�dno��, je�li chodzi o telefony. Przypominam sobie o zostawionym rano notesie. - Gdzie m�j notes? Adam patrzy na mnie w taki sam spos�b, jakby patrzy�a na mnie Moja Mama. - Przed tob�. Odwracam si� i pakuj� notes do torby. - Poniewa� obydwoje b�dziemy zaj�ci przez reszt� wieczoru, to do widzenia - m�wi� spokojnie, wk�adaj�c talerzyk po sardynkach do zlewu, i wychodz� z kuchni. Siadam przed komputerem. Dop�ki moje mo�liwo�ci zarobkowe nie wzrosn� - a Ostapko obieca�a, �e nast�pi to z dnia na dzie�, je�li tylko... ale nie zapeszam, musz� odpisywa� na listy. Droga Redakcjo, zakocha�am si� wAlkurir. Jest on obywatelem tureckim, pozna�am go na dyskotece i wkr�tce si� pokaza�o, �e nie mo�emy �y� bez siebie. Nie mog� z nim zamieszka�, bo moi rodzice sprzeciwiaj� si� temu zwi�zkowi, ale mimo to postanowili�my zwi�za� nasze �cie�ki �ycia na zawsze. On, jako obywatel turecki, jest dla mnie bardzo mi�y i dbaj�cy. Ale widzi nasz� przysz�o�� tylko w Turcji, do kt�rej zamierzamy pojecha�, abym pozna�a jego rodzin�. Alkurir pracuje w ambasadzie. I to jest bardzo dobrze. Ale jedna kole�anka mi powiedzia�a, �ebym najpierw posz�a i go sprawdzi�a. To co mam robi�? Oj, ty dziewczyno... Teraz to o ciebie dba, ale pojedziesz do tej Turcji, a on zamknie ci� w burdelu, a w najlepszym przypadku w og�le nie zapyta, jak ci min�� dzie�, kiedy wr�cisz zm�czona po pracy. Otworzysz sobie puszk� sardynek i b�dziesz udawa�a, �e jeste� szcz�liwa. Lepiej pomieszkaj z nim jakie� dziesi��, dwadzie�cia lat i sprawd�, czy b�dzie dobrym m�em. I nie w Turcji, tylko tutaj. Droga Aneto, podaj� Ci adres i telefon Ambasady Republiki Tureckiej: ulica Malczewskiego 32, Warszawa... My�l�, �e najlepiej b�dzie, je�li sama si� skontaktujesz z wydzia�em konsularnym. Nie znam szczeg��w Twego �ycia ani nie mam informacji o Twoim narzeczonym, kt�re mog� okaza� si� niezb�dne, �eby... Pal licho te sardynki. Ostatecznie to nie jest jeszcze najgorsze w zwi�zku. Ale je�li rzeczywi�cie ona tam pojedzie i co� si� stanie? Odbior� jej paszport, uwioz� gdzie� daleko? A je�li on nie pracuje w tej ambasadzie i j� oszukuje od pocz�tku? A je�li ten jej narzeczony rzeczywi�cie j� kocha? Dlaczego ja mam wiedzie�, jak kto� ma �y�? Co jej napisa�? Podnosz� si� od komputera i id� do Adama. Podk�adam mu list pod nos. - Co o tym my�lisz? Ostatecznie to on jest socjologiem i wszystko wie. Adam czyta uwa�nie list. - Je�li j� przestraszysz, to ci� nie pos�ucha i mo�e wdepn�� w jakie�... Niech sprawdzi, czy on rzeczywi�cie tam pracuje... Przecie� ona pisze ten list spod Wroc�awia, a ambasada jest w Warszawie... Niech uwa�a... - Czy ty s�dzisz - robi� si� zasadnicza - �e zwi�zek powinien opiera� si� na kontroli? - Kontrola to co innego, a upewnienie si�, �e wszystko w porz�dku, to co innego. To nie jest ch�opak z s�siedniego miasta. Taka decyzja mo�e mie� konsekwencje nie do przewidzenia. Niech b�dzie rozs�dna. Widz�, �e nawet nie mo�emy si� pok��ci�. Mo�e jestem mu oboj�tna. Zawsze tak jest, �e ludzie po jakim� czasie nudz� si� sob�. Cho� co do przypadku Anetki z listu, og�lnie rzecz bior�c, ma racj�. Wracam do komputera. Je�li mog� Ci cokolwiek radzi� - nie rezygnuj z obywatelstwa polskiego, nie oddawaj nikomu paszportu, w obcym kraju mog� si� zdarzy� r�ne rzeczy, na kt�re mo�esz nie mie� wp�ywu. Mo�e powinna� si� upewni�, �e Tw�j narzeczony ma dobre intencje i Ci� nie oszukuje. W ambasadzie mo�esz r�wnie� zapyta� o prawa i obyczaje panuj�ce w Turcji i dopiero z t� wiedz� �wiadomie decydowa� o radykalnych zmianach w �yciu. Mam nadziej�, �e b�dziesz szcz�liw� �on�, ale nigdy nie nale�y za sob� pali� most�w... I tak mnie nie pos�ucha. Dziewczyny zawsze robi� to, co chc�. I jak cz�owiek jest zakochany, to wkracza w inny stan �wiadomo�ci. Stan ten charakterystyczny jest r�wnie� dla os�b b�d�cych pod wp�ywem narkotyk�w czy alkoholu. Mi�o�� jest �lepa. Po Turku nast�puje par� list�w: o s�siedzie, kt�ry wymalowa� p�ot drewniany truj�c� farb� do podk�ad�w kolejowych (tu chyba musi ingerowa� redakcja nie tylko listem), o n�ce kota, kt�ra si� wygi�a do �rodka, o ch�opaku, kt�ry nie mo�e i�� do wojska, bo nie lubi wojska, pro�ba o wskaz�wki, jak zaprzeczy� ojcostwu i co zrobi�, �eby wypl�ta� si� z umowy na garnki Zepter. Kiedy wstaj� od komputera, jest jedenasta. Zagl�dam do pokoju Tosi. �pi jak zabita. Podnosz� ksi��k�, kt�r� rzuci�a na dywan obok ��ka. Kobiety niekochane, kobiety porzucane. Jezus Maria! Dlaczego ona to czyta? Ze wzgl�du na mnie? Czy wie co�, o czym ja nie wiem? Czy ze wzgl�du na siebie? Jeszcze gorzej. Cichutko bior� ksi��k� i schodz� na d�. Adam �pi. Otwieram ksi��k� i zaczynam czyta�. * * * Wisie� na m�czy�nie Od rana siedz� przy komputerze. My�la�am, �e Adam mi pomo�e podj�� decyzj� w sprawie interesu, kt�ry proponuje Ostapko, ale skoro zn�w musz� sama decydowa�, to bardzo prosz�. Chocia� nie mam poj�cia, czy w to wchodzi�. Nie wiem, co robi�. Kiedy ona mi t�umaczy�a, �e ten jej znajomy w Berlinie to pewniak, wszystko wydawa�o mi si� logiczne, sp�jne, proste. Oczyma duszy widzia�am ju� kup� pieni�dzy na w�asnym, wiecznie chudym koncie. A dzisiaj... W por� jednak sobie przypominam, �e nie mog� wisie� na m�czy�nie w tej ani w �adnej innej sprawie - szczeg�lnie po przeczytaniu fragmentu ksi��ki Kobiety porzucane. Jasno wynika z tego, co tam jest napisane, �e kobieta, kt�ra swoje �ycie zawiesza na m�czy�nie, fatalnie na tym wychodzi. Pomy�l� o tym p�niej. Otwieram kolejny list. Droga Redakcjo, mo�e kiedy otworzycie ten list, ja ju� nie b�d� �y�a... O matko moja! Nie jestem przygotowana na takie listy! Nie mog� by� odpowiedzialna za czyje� �ycie! Ta dziewczynka jest prawie w wieku Tosi, a ja jestem zupe�nie bezradna... Mam osiemna�cie lat i moje �ycie si� sko�czy�o wraz �z odej�ciem mojego ch�opaka. Byli�my razem ju� dwa i p� roku. Planowali�my �lub, kiedy on tylko wyjdzie z wojska, ale wyszed�, a o �lubie nie m�wi. Przedwczoraj moja kole�anka, bardzo mi �yczliwa osoba, powiedzia�a, �e - widzia�a go z inn� kole�ank�, z kt�r� kiedy� si� zna�y�my. Moje �ycie straci�o sens. Nie mog� bez niego �y�. Dlatego postanowi�am sko�czy� ze sob�, bo �ycie bez mi�o�ci jest nic niewarte. Dlaczego on mi to zrobi�? Przecie� mieli�my by� tacy szcz�liwi... Droga Redakcjo, musi by� jaki� spos�b, �eby on zrozumia�, �e on mnie kocha. B�d� czeka� na odpowied� z niecierpliwo�ci�, ale tylko wy mi zostali�cie. Jeste�cie moj� ostatni� desk� ratunku... Wida� jasno, �e przesta�am si� nadawa� do tej pracy. Cho� nie wszystko stracone, je�li b�dzie czeka� na odpowied�, mo�e niekoniecznie w stanie nie�ywym. Ale ja naprawd� nie wiem, jak pocieszy� jak�� obc� dziewczynk�. Jak jej wyt�umaczy�, �e �ycie si� nie ko�czy, �e ono si� zaczyna... - Co si� z tob� dzieje, mamo? - Tosia stan�a nade mn� niespodziewanie, ale gdyby nawet stan�a spodziewanie, i tak bym mia�a w�tpliwo�ci, czy to ona. Podskoczy�am na krze�le z wra�enia. Borys szczeka� jak oszala�y. Wcale mu si� nie dziwi�, bo gdybym umia�a szczeka�, chybabym mu towarzyszy�a. - Co ci si� sta�o? - wykrztusi�am. Wiem, �e matka powinna by� wyrozumia�a i spokojna. Nie mo�e swoich l�k�w przerzuca� na dzieci. Je�li b�d� spokojna, Tosia mi wszystko opowie. Tosia, moja c�rka, kt�ra wysz�a do szko�y w szarych spodniach, lekko rozszerzaj�cych si� ku do�owi, zielonym golfie, butach martensach zielonych, sznurowanych, do kolan. Tosia, kt�ra rano na g�owie mia�a ciemne w�osy, lekko opadaj�ce na ramiona. Teraz natomiast stoi przede mn� kr�tko obci�ta blondynka w sp�dnicy z rozporkiem do po�owy uda, owszem, w zielonych martensach, sznurowanych, do kolan (przecie� jest dopiero dziewi�tna�cie stopni Celsjusza i lato za pasem), bia�ej bluzce i z mocno podmalowanymi na fioletowo oczami. G�os ma Tosi. - A co si� mia�o sta�? - Tosia rzuca worek, kt�ry nosi do szko�y, ko�o fotela i ci�ko siada. - Troch� inaczej wygl�dasz ni� rano. Tylko spokojnie, tylko spokojnie, nie denerwowa� si�, nie napada�, dzieci maj� prawo wygl�da� inaczej, ni�by�my chcieli. - Ach, o to ci chodzi - Tosia niedbale rzuca okiem na swoje odzienie. - Karolina mi po�yczy�a. Bo ona teraz b�dzie chodzi� w moich szarych spodniach. Wiesz, �eby�my sienie znudzi�y... Jeszcze jeden g��boki oddech i tylko pilnowa� tonu g�osu. - A w�osy? - No przecie� ci m�wi�. - Tosia jest wyra�nie rozczarowana moim brakiem zrozumienia. - �eby si� nie znudzi�. - Komu? - M�j g�os brzmi niedbale i postanawiam, �e nie b�d� si� dziwi�, �e ogarn� wszystko i b�d� akceptuj�c� matk�. - No, ka�demu... - W g�osie Tosi pojawia si� zniecierpliwienie. - Jak wygl�dam? Fatalnie! Fatalnie to za ma�o! J�zyk polski nie zna okre�lenia na taki wygl�d! Z pi�knej, skromnej siedemnastolatki o kasztanowych w�osach, z dzieci�cia zaledwie niewinnego moja Tosia przeobrazi�a si� w jakiego� cholernego wampa, jak�� Lolit�, jakie� nieznane mi stworzenie, kt�re wygl�da na dwadzie�cia lat i kt�re nie mo�e by� moj� c�rk�, bo przecie� czterdziestka jeszcze przede mn� i ona powinna chodzi� uczesana w warkoczyki i... - Ale ekstra! - Spod drzwi g�os Adama zabrzmia� jak wystrza� armatni. - Matce si� nie podoba... - Tosia zak�ada nog� na nog�, a Adam patrzy na ni� z podziwem. - Nie, dlaczego - postanawiam szybko, �e nie mog� by� przeciwko nim, bo to si� dla mnie �le sko�czy. - Uwa�am, �e �wietnie! Adam podchodzi i ca�uje mnie w policzek. Mijaj�c Tosi�, wyci�ga d�o�, w kt�r� Tosia wali z ca�ej si�y, a potem Tosia nadstawia r�k�, w kt�r� on uderza, za du�o film�w ameryka�skich w tym domu, mam nadziej�, �e uderzy� jej r�k� z mniejszym impetem ni� ona jego. - Jest co� do jedzenia? - pytaj� jednocze�nie, jak- bym nie mia�a nic innego do roboty, tylko gotowa� i gotowa�. Oczywi�cie jest. Tylko do tego s�u��. Pyszne ziemniaczki puree, kotleciki schabowe z ��tym serem, sa�atka z burak�w. Zasiadamy do sto�u. W�a�ciwie jak tak przygl�dam si� Tosi, to nie jest jej wcale �le w tej fryzurze. I w tej sp�dnicy wygl�da naprawd� �wietnie. Powinnam mie� tak� sam�. - Dasz przymierzy�? - pytam Tosi� cicho. - Nie zmie�cisz si�... - odszeptuje Tosia i nareszcie wiem, �e wszystko jest w porz�dku. - Zmieszcz� si� - zapewniam przekonuj�co. Po obiedzie idziemy z Tosi� do �azienki i oczywi�cie Tosia ma racj�. Nie mieszcz� si�. - Powinna� mie� tak� sam�. - Tosia ostatnio jednak robi si� coraz bardziej dojrza�a. -Tylko wi�ksz� - dorzuca, i widz�, �e to jeszcze ma�e dziecko. Ciekawa jestem, sk�d bra� na to pieni�dze. Moja pensja w redakcji pozostawia wiele do �yczenia. Mia�am pisa� inne teksty, ale Naczelny zatrudni� do tych innych tekst�w inn� osob�. Adam zarabia, owszem, ale nie zapominajmy, �e ma syna, a studia Szymona kosztuj�, trudno, �ebym wyci�ga�a pieni�dze od m�czyzny, kt�ry nawet nie jest moim m�em. To wystarczaj�ce obci��enie. Kiedy tak sta�am przed lustrem i przygl�da�am si� sobie, dojrzewa�a we mnie decyzja o trzymaniu swojego �ycia nadal w swoich w�asnych r�kach. Nie b�d� z Adamem konsultowa� interesu, kt�ry proponuje mi Ostapko. To jest tylko moja sprawa. Musz� zrobi� co�, �eby mie� wi�cej pieni�dzy. Jutro p�jd� do banku i dowiem si�, jakie s� mo�liwo�ci wzi�cia kredytu. Co prawda dziesi�� tysi�cy mamy od�o�one z Adamem na wakacje. Ale tego nie mog� ruszy�. Kredyt jest zab�jczy, ale Ostapko m�wi, �e w ci�gu trzech pierwszych miesi�cy pomno�ymy t� sum� parokrotnie. Im wi�cej b�d� mia�a teraz, tym wi�cej b�d� mia�a w przysz�o�ci. Musi mi si� uda�. - Mamo? - Tosia patrzy na mnie uwa�nie i widz�, �e pow�drowa�am my�lami z tej �azienki du�o dalej, ni� powinnam. - Kobieta musi si� co jaki� czas zmienia�, bo inaczej znudzi si�, rozumiesz? Teraz widz�, �e Tosia ma problem. Ksi��ka, kt�r� wczoraj znalaz�am u niej przy ��ku - to nie przypadek. �ci�gam i oddaj� sp�dnic�. Wysuwamy si� z �azienki chy�kiem, Adam siedzi razem z Borysem na kanapie. Przemykam si� na poddasze za Tosi�. Zamykam drzwi. - Nie uk�ada ci si� z Andrzejem? Andrzej to jej kolega z klasy. Na Dzie� Kobiet Tosia dosta�a od niego bukiet kwiat�w i w ten oto prosty spos�b dowiedzia�a si�, �e on ju� od pierwszej klasy ma na ni� oko, tylko nie mia� odwagi jej o tym powiedzie�. I �e mama mu doradzi�a, �eby da� Tosi kwiaty, i sytuacja si� wyja�ni�a. Tosia z pierwszymi tak powa�nymi kwiatami w r�ku stan�a w drzwiach i natychmiast si� obrazi�a, jak j� zapyta�am od kogo. Wszystko by�o jasne. Andrzej zacz�� przewija� si� przez nasz dom coraz cz�ciej. Wpada�am w panik�, bo ostatecznie Tosia to jeszcze dziecko, a poza tym ten ca�y Andrzej mo�e j� skrzywdzi�, ale Adam dzielnie trwa� na stanowisku, �e to wszystko normalne, �e dzieci dojrzewaj� i �eby j� wspiera�, a nie t�amsi�. - Nie uk�ada ci si� z Andrzejem? - powt�rzam. - Z Andrzejem? Z Andrzejem si� przyja�nimy - Tosia jest troch� nieswoja, a moje serce w panice zaczyna bi� coraz szybciej. Kiedy s�ysz� "przyja�nimy si�", to wiem, �e wielka mi�o�� si� ko�czy nieodwo�alnie i �e m�czyzna zwr�ci� uwag�, �bo tak wysz�o", na inn� bab� wstr�tn�. Wiem r�wnie�, �e nie uchroni�am Tosi przed rozczarowaniem, kt�re jest dopisywane do ka�dej kobiety chyba ju� w �onie matki, i �e moja c�rka jest nieszcz�liwa. Nie wiem natomiast, co robi�, �eby j� pocieszy�, wyt�umaczy�, �e �ycie si� nie ko�czy, tylko si� zaczyna... A je�li ona ju�, tak jak ta dziewczyna z listu, podj�a jak�� decyzj�? �eby ze sob� sko�czy�? I jest tak zraniona, �e nawet mnie nie mo�e o tym powiedzie�? - Tosiu, kochanie - marz� o tym, �eby m�j g�os nie zadr�a� - mam nadziej�, �e poradzisz sobie z tym. Wiesz, w �yciu tak ju� jest, �e czasem my�limy, i� wi��emy si� na zawsze, a tymczasem to tylko poszukiwanie w�a�ciwego partnera. Najwa�niejsze jest jednak pozostawanie w przyja�ni. Przyja�� to czasem cenniejsza rzecz ni� zwyk�e zadurzenie, szczeg�lnie w twoim wieku. Rzucam niepewnym okiem na Tosi�, czy mi nagle nie przerwie. Ale Tosia tym razem dziwnie spokojnie wys�uchuje mojej tyrady. - I trzeba sobie z tym radzi� - bredz� dalej jak z ksi��ki. - Zreszt� pierwszym objawem doros�o�ci jest umiej�tno�� spojrzenia na taki pierwszy uk�ad z dystansu, a mo�e wiele czasu min��, zanim si� trafi na prawdziw� mi�o��. Tosia wierci si� niespokojnie w fotelu. Patrz� na ni� i jestem z niej dumna. Nie wida� w jej oczach rozpaczy. - Ciesz� si�, �e tak m�wisz, mamu� - m�wi moja c�rka, a moje serce wyrywa si� rado�nie z piersi. Oto m�j trud wychowawczy nie spe�z� na niczym. Oto mo�liwe jest porozumienie si� z c�rk� w trudnym wieku. I nieprawd� jest, jakoby zawsze dochodzi�o do konfliktu i c�rka nigdy nie s�ucha�a matki. Moja s�ucha i si� ze mn� zgadza. Naprawd� jestem tak wzruszona, �e mam ochot� si� rozp�aka�. - W wieku siedemnastu lat jest jeszcze czas na prawdziwe uczucie, wierz mi - m�wi� cicho, cho� rozumiem, jakie to musi by� dla niej trudne. - No w�a�nie, mamo, to samo mu powiedzia�am. Ale on nic nie rozumie. Mo�e by� z nim pogada�a? Tosia patrzy na mnie swoimi du�ymi, piwnymi oczyma spod fioletowych powiek i u�miecha si� nie�mia�o. Zanim sens tego, co m�wi, do mnie dociera, moja c�rka pakuje sobie na kolana Zaraza i zaczyna go mocno tuli�. - Mama porozmawia z Andrzejem i wszystko b�dzie OK - dmucha prosto w szare ucho Zaraza. A potem, nie zwracaj�c uwagi na moje os�upienie, m�wi do mnie wyja�niaj�co: - Bo on chce pojutrze przyj�� na powa�n� rozmow�. Ale rozumiesz, ja nie mog� w tym wieku si� wi�za�, zreszt� nied�ugo matura i w og�le na warsztatach pozna�am takiego ch�opaka, on ma na imi� Jakub i jest naprawd� fantastyczny. To znaczy, rozumiesz, oczywi�cie nic nas nie ��czy, ale my�l�, �e ci si� spodoba. Przyjedzie po mnie w niedziel� i razem z ca�� paczk� pojedziemy do kina, a potem mo�e na Star�wk�... Wiesz, a Andrzej zupe�nie nie rozumie, �e... no, jako� tak samo wysz�o. Trwam w os�upieniu jeszcze przez chwil�. Nie wiem, co mam powiedzie�. Nie znajduj� odpowiednich s��w. Wiem tylko jedno - oto moja najukocha�sza c�rka wsadzi�a jakiemu� ch�opcu w klasie n� prosto w serce. Zamiast doceni� jego uczucia i pozwoli� si� tym uczuciom rozwin��, niecnie i podst�pnie zainteresowa�a si� zupe�nie innym ch�opcem. I jeszcze wpu�ci�a mnie w maliny, bo wszystko, co mog�abym powiedzie� w tej sytuacji, powiedzia�am zupe�nie nieopatrznie przed chwil�. I um�wmy si� - odnosi�o si� to do Tosi, a nie do jakiego� Andrzeja! Schodz� na d� i jestem tak wstrz��ni�ta, �e depcz� po psie Borysie, kt�ry oczywi�cie, jak ka�dy pies, musia� po�o�y� siew samym przej�ciu. Mijam Adama, kt�ry mocuje si� z puszk� kociego �arcia, bo uszko do otwierania diabli wzi�li wczoraj, jak ja j� pr�bowa�am otworzy�. Adam patrzy na mnie i �ci�ga brwi. - Hej, sta�o si� co�? - Nie - m�wi�, a potem opowiadam mu ca�� histori� Tosi i nieszcz�nika, kt�rego w�a�nie porzuci�a dla jakiego� nieznanego mi Jakuba. No i t�umacz� Adamowi, jakie to straszne. - Eee, ty by� chcia�a, �eby si� od razu pobrali? - Adam otwiera puszk� i kaleczy si� w palec. - Przecie� w tym wieku zbiera si� do�wiadczenia, cz�owiek si� czego� uczy i tak dalej. Nie martw si�, da sobie rad�. Ale ty si� nie wtr�caj, niech za�atwia to sama. Adam mnie coraz cz�ciej nie rozumie. Przede wszystkim dok�adnie wiem, co chcia� powiedzie� przez to ��eby si� od razu pobrali". Wiem, co mia� na my�li. Oczywi�cie nie Tosi�, tylko nas. To by�a aluzja. To by�o u�wiadamianie mi nie wprost, �e on nigdy nie b�dzie mia� nawet zamiaru si� ze mn� o�eni�. Tak jak ja bym tego chcia�a! Nigdy w �yciu bym nie wysz�a za m��. Za nikogo. Najpierw �lub, a potem cz�owiek nosi serce na temblaku i wygl�da z nim jak idiota. Fantastyczna ksi��ka. - Je�li bardziej interesuje ci� tw�j partner, -je�li przesta�a� mie� czas dla znajomych, - je�li nie podejmujesz decyzji samodzielnie, - je�li dzwonisz do niego lub obra�asz si�, �e on nie dzwoni, - je�li my�lisz, �co on na to powie", - je�li twoje �ycie zaczyna si� kr�ci� tylko wok� niego... Facet mnie nie zna, a o mnie ksi��k� napisa�. �ledzi mnie, czy jak? Przecie� to wszystko odnosi si� do Adasia. To znaczy, �e on mnie porzuci. Je�li natychmiast si� nie usamodzielni�. M�j Bo�e! Wreszcie zadzwoni�a Ostapko! Siedzia�am akurat w kuchni nad sm�tnie wygl�daj�c� resztk� bia�ego serka z konfiturami i rozmy�la�am, kiedy si� zdecyduje, jak rozdzwoni� si� telefon. Pobieg�am do pokoju i po drodze mocno uderzy�am si� w �okie�. - To ty? - Us�yszawszy g�os Ostapko, podskoczy�am z rado�ci. - Masz paszport? - Ja? - cho� obieca�am sobie, �e niczemu nie b�d� si� dziwi�, przecie� prosi�a, �eby jej zaufa�, zdziwi�am si�. - No a kto? - roze�mia�a si� Ostapko, nazbyt rado�nie, moim zdaniem. - Mam - powiedzia�am, bardzo z siebie zadowolona. Paszporty wyrobili�my sobie ju� w lutym. Adam powiedzia�, �e o tych planowanych wakacjach ca�e �ycie b�dziemy pami�ta�. Grecja albo Cypr, albo Kreta - wie, �e uwielbiam wszystko, co s�oneczne, ciep�e i pachnie ouzo. - To s�uchaj - g�os Ostapko brzmia� bardzo wyra�nie. - Zadzwoni�a do mnie Marzena z Berlina. Pojutrze chc� do niej jecha�. Nie zmieni�a� zdania? Jedziesz ze mn�? - Ja? - powt�rzy�am, przeklinaj�c si� w duchu za niemo�no�� wykrzesania z siebie lepszego pytania. - No a kto? - Ostapko by�a nie lepsza ode mnie. - Przecie� do ciebie dzwoni�. Wchodzisz w ten interes czy nie? - Ale tak nagle? - wyj�ka�am i nie wspomnia�am nawet o Tosi, kt�rej grozi dw�ja z chemii, a koniec roku blisko, o Adamie, kt�rego bardzo niech�tnie bym zostawi�a samego, psach, kotach, obowi�zkach, pracy, kupie list�w itd. - S�uchaj, albo, albo - g�os Ostapko teraz zdradza� zdenerwowanie. - Takie okazje nie zdarzaj� si� codziennie. Jad� samochodem, wi�c przejazd masz za friko. Za trzy dni b�dziemy z powrotem, chyba �e nie skombinujesz pieni�dzy na pojutrze, to zaproponuj� komu innemu. - Zawiesi�a g�os. - Je�li nie masz, �eby zainwestowa�... to trudno. Milcza�am, cho� my�li gwa�townie mi si� sk��bi�y. �okie� mnie bola�, po�yczka z banku by�a spraw� odleg��, ale tylko dlatego, �e nie mam pieni�dzy, interes mojego �ycia ma przej �� mi ko�o nosa? Adam ma mnie porzuci�? Mam by� dla niego ci�arem? B�dzie p�aci� rachunki, a� mu si� znudzi? Nigdy nie b�dzie mie� lepszego samochodu, bo ma kobiet� z dzieckiem? Nie. B�d� walczy� o niego i swoj� przysz�o��. Niezale�no�� i samodzielno��. Nie uzale�ni� si�, w por� Tosia przynios�a do domu te bzdury. By�am na najlepszej drodze do utra