4271
Szczegóły |
Tytuł |
4271 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4271 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4271 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4271 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
w cyklu
�aby i anio�y
Nigdy w �yciu!
Serce na temblaku
Katarzyna Grochola
Serce na temblaku
Warszawa
Mojemu Ojcu,
Mojemu Bratu
* * *
Spis tre�ci
P�dzel ... 5
Jest interes do zrobienia ... 12
Wisie� na m�czy�nie ... 33
Jad� ... 47
Wr�ci�am ... 60
Nie r�b sobie k�opotu ... 67
Dlaczego ona nie dzwoni? ...77
Moje pieni�dze ... 85
Dlaczego Azor lubi Adama? ... 89
Musz� si� z nim rozsta� ... 102
Tr�jka z chemii ... 107
Kochana jeste�! ... 117
Co� dla siebie ... 128
Stan� na g�owie ... 137
Nareszcie sami ... 147
Uniezale�niam si� ... 162
Renia jest ruda. Czy powinnam si� pofarbowa�? ... 168
Porz�dki, krzywda i Krzy� ... 178
Precz z kompleksami ... 193
Z Tosi� mi lepiej ... 207
Na zakupy ... 213
Musisz co� ze sob� zrobi� ... 221
Chudn� w tajemnicy ...234
Wszystko si� wyda ... 244
T�skni� za nim ... 256
Wci�� chudn� ... 264
Z�b i dentysta ... 269
Zn�w co� dla siebie ... 277
Pami�taj, �e kochasz ... 283
Nigdy w �yciu ... 289
* * *
P�dzel
Nawet mi si� nie �ni�o, a mo�e zapomnia�am,
�e �ycie z m�czyzn� mo�e by� tak wyczerpuj�ce.
A �ycie z Adamem wymaga ode mnie znacznie wi�cej
uwagi, ni� dotychczas sobie wyobra�a�am. Na przyk�ad
nic nie mog� znale��. Oczywi�cie, �e kiedy
mieszka�y�my same z Tosi�, te� czasami nie mog�am
nic znale��, a by�y to bluzki albo sp�dnice, albo czarne
spodnie, kt�re s� na mnie za ciasne, albo m�j tusz
do rz�s, albo moje cienie, a jak ju� w ko�cu co� znajdowa�am,
to u niej w pokoju.
Nie zamierzam. Bo�e bro�, insynuowa�, jakoby
Adam podprowadza� mi moj� garderob� lub tusz do
rz�s. Nie. Tutaj Tosia dzielnie dzier�y palm� pierwsze�stwa
i na pewno jej nikomu nie odda. Ale nie
mia�am poj�cia, �e p�dzel z borsuka zmieni tak bardzo
moje �ycie. I codziennie b�dzie mi u�wiadamia�,
�e, doprawdy, mam anielsk� cierpliwo�� do tego
m�czyzny.
Ale po kolei.
Min�o ju� par� miesi�cy od czasu, kiedy p�dzel
do golenia pojawi� si� w mojej �azience, a wraz z nim
Adam, zwany Niebieskim. Z p�dzlem i Adamem przyby�
te� drugi komputer, zupe�nie zb�dne narz�dzia
w rodzaju pi�y sko�nej elektrycznej, pi�y tarczowej,
szlifierki i mn�stwa innych narz�dzi, kt�rych nazw
nawet nie staram si� nauczy�. Nie wiem, po co socjologowi
pi�a i szlifierka. I jeszcze par� innych rzeczy poprzywozi�,
a to ubrania m�skie, a to ksi��ki, a to papier
�cierny, a to ca�y barek dobrych alkoholi, z tym �e tu
si� bardzo ucieszy�am, bo Ula te� lubi dobre alkohole.
Do p�dzla przywi�zuj� wag� nadzwyczajn�, bo
jak mawia nasza nowa s�siadka Renia, dop�ki m�czyzna
nie przyniesie do ciebie przyrz�d�w do golenia,
jeste� dla niego nikim.
Renia wprowadzi�a si� pod koniec lutego do domku
pod lasem, kt�ry budowa� si� od jakich� siedmiu
miesi�cy. Domek, dobre sobie! Domek ma trzysta
dwadzie�cia metr�w kwadratowych w parterze i niewyko�czon� g�r�. Renia natomiast ma wyko�czonego budow� m�a,
kt�ry sprawia mi�e wra�enie, ma
te� pi�kne, rude w�osy do ramion, psa rottweilera,
kt�ry sprawia wra�enie wprost przeciwne ni� m��
Reni. Renia jest osob� bardzo zaj�t�, poniewa� zajmuje si�
domem. W tym celu ma jedn� pomoc domow� do gotowania, drug�
pani� do sprz�tania w poniedzia�ki i pi�tki, samoch�d terenowy.
No i Renia cierpi na brak czasu.
Od kiedy Renia zago�ci�a w naszym wiejskim
pejza�u, �ycie nabra�o barw bardziej zdecydowanych,
rudoczerwonych. Renie polubi�y�my z Ul� bardzo,
cho� i Krzy�, i Adam na jej widok znikaj�, ale mo�e to
lepiej, bo Renia jest naprawd� atrakcyjna.
Wi�c (nigdy nie zaczynaj zdania od wi�c -jak mawia
Moja Mama), wi�c kiedy Renia powiedzia�a mi
o tych przyrz�dach do golenia i o tym, �e szczoteczka
do z�b�w to przyrz�d przeno�ny i nawet ona w swoim
terenowym ma szczoteczek par�, bo przecie� nie wiadomo,
co si� mo�e sta� - zrozumia�am, �e nie jestem
dla Adama nikim, tylko kim� nadzwyczajnym.
Ale dzisiaj znowu bym si� sp�ni�a przez ten p�dzel
od borsuka. P�dzla nie tykam, cho� kupi�am mu
go na imieniny, wi�c jest troch� jakby m�j, ale krem
do golenia to co innego, i nie wiem, dlaczego Niebieski
krzyczy, �e mu zu�ywam, skoro si� um�wili�my,
�e mog�. A ja nie krzycz�, ja za to nic nie mog� znale��
na swoim miejscu, bo on chowa r�ne u�yteczne
rzeczy tam, gdzie nigdy bym nie wpad�a, �e mog� by�
schowane.
Na przyk�ad dzisiaj rano. Mam spotkanie w sprawie
wspania�ego interesu, kt�ry odmieni moje �ycie,
z Bardzo Wa�n� Osob�. Osoba nazywa si� Ostapko
i jest niezwykle przedsi�biorcza. Ale nie zapeszam...
On zostaje w domu, bo robi badania. Jak Adam
robi badania, to znaczy, �e b�dzie si� szwenda� po domu,
a� mu si� znudzi, potem wyjdzie do ogrodu i skosi
traw�, walnie sobie piwo z Krzysiem i b�dzie le�a�
w hamaku. I b�dzie my�la� oczywi�cie.
A ja musz� pracowa�! Niejestto sprawiedliwe, ale
Adam m�wi, �e �ycie w og�le nie jest sprawiedliwe.
Ale wracam do sedna sprawy. Sedno jest takie,
�e mam trzy minuty do kolejki, wpadam do pokoju,
si�gam r�k� na p�k� z dramatami, na kt�rej obok
kamieni z Cypru powinny sta� moje perfumy. Nie
stoj�. Wi�c krzycz�:
- Gdzie, do cholery, s� moje perfumy?
I wtedy z g�ry s�ysz� krzyk Tosi:
- Nie krzycz! Nie bra�am!
- Przecie� nie m�wi�, �e bra�a� - krzycz� - tylko pytam spokojnie!
- Nie pytasz, tylko oskar�asz! - krzyczy Tosia. -Ja ci� znam!
- Je�li tak m�wisz, to znaczy, �e bra�a�! - krzycz�.
Tosia trzaska drzwiami na g�rze, Adam krzyczy
z ogrodu:
- Dlaczego krzyczysz na Tosi�?
Obudzi ca�� wie�! Kt�ra zreszt� nie �pi, bo jest
przed �sm�. Biegn� do okna, otwieram szeroko -jaki
pi�kny dzie�, s�o�ce stoi wysoko nad brzozami,
przecie� to ju� maj, wi�c krzycz� przez okno:
- Czego tak krzyczysz, przecie� ludzie chc� spa�!
Adam macha na mnie r�k�. Co� podobnego - par�
miesi�cy wsp�lnego mieszkania i ju� na mnie macha
- i krzyczy:
- Nie s�ysz�!
Troch� go to usprawiedliwia, ale krzycz�:
- Widzia�e� moje perfumy?
Ula wychyla si� z okna i krzyczy:
- Dzie�doberek!
Adam krzyczy z ogrodu:
- Cze��, Ula! - I do mnie:
- S� na swoim miejscu!
Krzycz� do Uli:
- Cze��, przepraszam, �e krzycz�, ale nie mog� znale�� perfum!
Ula krzyczy ze zrozumieniem:
- Aha! To zapytaj Tosi�!
Tosia krzyczy przez okno:
- Ja ju� m�wi�am, �e nie bra�am!
Krzycz� do Adama:
- Nie ma!
Adam krzyczy:
- Sprawd�, sam k�ad�em!
Cofam si� do pokoju, rzucam okiem jeszcze raz
na p�k� - prosz� bardzo, Witkacy jest, o! Hemar si�
znalaz�!, szesna�cie kamieni, dzban na nalewki, kasety
magnetofonowe, kt�re powinny by� zupe�nie gdzie
indziej, ale jeszcze nie wiem gdzie, a perfum nie ma.
Jestem zrozpaczona, musz� wygl�da� oraz pachnie�
jak kobieta interesu, a przez ten p�dzel od borsuka
nie znajd� perfum.
- Adam!
- S�na swoim miejscu!
- A gdzie maj� swoje miejsce? - Inteligencja da�a o sobie zna� r�wnocze�nie z gwizdem kolejki.
W�a�nie odje�d�a�a.
Biegn� do kom�rki. Oczywi�cie mam racj�.
Niebieski z czarnymi r�kami grzebie przy kosiarce.
Badania socjologiczne!
- Ty - m�wi�. - Dlaczego rusza�e� moje perfumy?
- Ty - m�wi Ada�ko. - Po�o�y�em na p�eczce w �azience.
W �azience! W �azience! W �yciu nie trzyma�am
perfum w �azience! W �azience jest tyle innych rzeczy!
Dlaczego tam maj� sta� jeszcze perfumy, kt�re musz�
mie� pod r�k�, gdy sobie w ostatniej chwili przypominam,
�e mam by� eleganck� kobiet�? I przecie� w tej
ostatniej chwili nie jestem na og� w �azience!
Tak oto przez p�dzel z borsuka w �azience sp�niam
si� na kolejk�.
Tosia wybiega do szko�y.
Jestem w�ciek�a.
Adam mnie przytula tymi swoimi czarnymi �apami.
- Nie mo�esz jecha� p�niej?
Nie, absolutnie nie mog�, niech mnie w tej chwili
odwozi, przed spotkaniem z Ostapko mam by� jeszcze
w redakcji, w�ciekn� si�, ale ju�, chocia� co prawda
niecz�sto si� zdarza, �eby�my byli sami, zupe�nie sami,
i naprawd� to jest bardzo przyjemne, tak si� troch�
w tej kom�rce poprzytula�, ale natychmiast musz�
wychodzi�, czeka na mnie Naczelny oraz Ostapko, to
jest bardzo wa�na rozmowa, nie mog� w og�le si�
sp�ni�, ani minuty d�u�ej w tej kom�rce, Adam
wchodzi do domu, bierze kluczyki, troszk� oczywi�cie
go mog� poca�owa�, co mi szkodzi, dwie minuty nie
zrobi� r�nicy, poza tym mog� wzi�� samoch�d ewentualnie,
jakby mi si� znowu tak bardzo spieszy�o,
ale przecie� nie pali si�, zupe�nie si� nie pali...
W�a�ciwie spokojnie mog� pojecha� nast�pn� kolejk�.
Albo jeszcze p�niej.
* * *
Jest interes do zrobienia
Siedz� sobie w tej kolejce swojej ulubionej i zdecydowanie
jestem szcz�liwa. Tyle dobrych rzeczy
przydarzy�o mi si� w ci�gu ostatniego roku. Co prawda
nie pami�tam prawie, jak wygl�da Ula, bo teraz mam
zdecydowanie mniej czasu. Ca�y dom na g�owie.
I m�czyzn�. Adam nie lubi pizzy, wi�c odpad�y szybkie
obiady z najbli�szej pizze�i. Tosia jest zadowolona,
ja mniej. Ale na og� przyjemnie jest pichci� dla
kogo�, kto jest tym zachwycony. I przyjemnie jest
sobie z Ada�kiem posiedzie� w samotno�ci - oczywi�cie
wzgl�dnej, bo przecie� czasem do nas zajdzie Tosia
z g�ry, jak sobie przypomni, �e ma matk�. A najlepsze
z tego wszystkiego jest to, �e Ada�kowi w og�le
nie przeszkadza, �e wygl�dam tak, jak wygl�dam, �e
Tosia bez przerwy czego� od niego chce oraz �e czasami
trzeba wla� kreta w urz�dzenia sanitarne.
Tylko mniej mi si� zrobi�o czasu dla �wiata. Ma�ki
nie widzia�am od B�g wie kiedy. Ule przynajmniej
przez p�ot czasami z�api� i pogadamy chwileczk�,
Renka wpadnie raz na jaki� czas, ale poza tym...
Z Agnieszk� nie plotkowa�am od miesi�cy. M�czyzna
jest bardzo czasoch�onny. Zupe�nie o tym nie pami�ta�am.
Dzisiaj skorzystam z okazji, �e jestem w mie�cie,
i spotkam si� z Ostapko. To kapitalna dziewczyna,
kt�r� pozna�am kiedy� w redakcji. Drobniutka, szarutka,
o weso�ej twarzy, bez przerwy zabiegana, co� robi�a,
co� jej nie wychodzi�o, zaczyna�a co� nast�pnego,
mieszka�a k�tem u znajomych, niesamowicie dzielna.
A tydzie� temu spotka�am j� przypadkiem po d�u�szym
niewidzeniu. Ludzie �wi�ci! Nie pozna�am jej!
Jak Feniks! Kto� na mnie tr�bn�� na ulicy. My�l� sobie,
�wiat nie jest do ko�ca z�y, je�li na mnie jeszcze kto�
tr�bi (na chodniku by�am). Nie odwr�ci�am si� dumnie,
bo co b�d� reagowa� na zaczepki, ale serce mi
zacz�o pika� z rado�ci. Tr�bienie nie ustawa�o, a ja
poczu�am, jak prostuj� mi si� plecki, a krok robi si�
spr�ysty, co tu b�d� udawa�. Dop�ki si� nie odwr�ci�am,
udaj�c zniecierpliwienie. I wtedy zobaczy�am
Ew�. W jakim samochodzie! Nie znam si� na samochodach,
dopiero niedawno Adam, za�miewaj�c si�
z mojej nieprawdopodobnej ignorancji, wyt�umaczy�
mi, na czym polega r�nica mi�dzy sedanem a hatchbackiem.
Zupe�nie przypadkowo weszli�my do salonu
Nissana - stary opel Adama si� rozlatuje. Weszli�my,
rzecz jasna, nie �eby kupi�, kogo sta� na taki samoch�d,
ale �eby obejrze�. I w jednym salonie zobaczy�am
naraz trzy marki - Nissana, Sedana i Hatchbacka.
Najbardziej mi si� podoba�a ta trzecia - ale Adam
dosta� ataku �miechu i musieli�my wyj��. Ca�� drog�
do domu t�umaczy� mi, �e sedan to wygl�d taki samochodziasty,
a hatchback to �ci�ty ty� w ka�dej marce.
Potem d�ugo m�wi� o koniach i ich stosunku do
pojemno�ci, mocy, ABS, ASR, ESP itd. Wcale mnie
to nie bawi�o. W dalszym ci�gu uwa�am, �e w samochodzie
najbardziej liczy si� kolor.
W ka�dym razie wyl�dowa�am z Ew� w knajpie.
Mieszkanie wynaj�te, samoch�d jej, ciuchy, �e matko
moja! Zupe�nie niezale�na finansowo osoba! A ja od
Adama dostaj� na rachunki, na ca�e szcz�cie zreszt�.
Bardzo by�am ciekawa, co to za praca, bo przecie� nie
z pensji redaktora. Ewa powiedzia�a, �e to skutek dobrego
inwestowania, posp�aca�a d�ugi i my�li o wp�acie
pierwszej raty na mieszkanie. A potem popatrzy�a na mnie i powiedzia�a:
- Je�li chcesz, mog� ci� w to wprowadzi�.
Ale oczywi�cie wcale nie chc�. Wystarczy mi
to, co mam. S�ysza�am o piramidkach i cudownych interesach,
kt�re potem si� latami sp�aca. Nie jestem
idiotk�. Ale Ewa przysi�g�a mi, �e to nie �adna sie�
bezpo�redniej cudowno�ci ani piramida, po prostu ma
znajomego w Berlinie, kt�ry jest maklerem. I dobrze inwestuje.
Poza tym Adam na pewno by�by przeciwny takim
cudom. On stoi mocno na ziemi. Ale spotkam si� dzisiaj
z Ostapko, bo skoro i tak b�d� w Warszawie, to
co mi szkodzi. I mi�o popatrzy� na osob�, kt�rej si�
powiod�o.
W redakcji jestem o trzynastej. Okazuje si�, �e
notes z telefonami zostawi�am w domu, bo szuka�am
bilet�w na kolejk� i wszystko z torebki wyrzuci�am
na st�. Ale nie wszystko z powrotem schowa�am.
Dzwoni� do domu. Musz� przed czternast� skontaktowa�
si� z Ostapko! Od tego zale�y moja przysz�o��!
Ach, jaki on ma mi�y g�os, ten m�j Niebieski!
Rzucam okiem na drzwi od pokoju, i szepcz� w s�uchawk�.
- Znajd� mi Ostapko.
Adam m�wi:
- Nie ma.
Ja m�wi�:
- Le�y na stole.
Adam m�wi:
- Przeceniasz mnie. S�owo daj�, �e nie le�y.
- Notes - m�wi�.
- Jest! - m�wi ze zdumieniem.
Idiota. Przecie� m�wi�am, �e jest na stole. Przez
chwil� w s�uchawce s�ysz� tylko szelest kartek.
- Nie ma pod O.
Ja m�wi�:
- Oczywi�cie, �e nie ma pod O.
Chyba nie jestem g�upia, �eby obc� osob�, do
kt�rej mia�am tylko raz zadzwoni� w bardzo pilnej sprawie,
pakowa� pod O, kt�re ju� jest wype�nione
do cna przez znajomych, kt�rzy s� na O.
Adam:
- To gdzie mo�e by�?
Logiczne jest, �e matk� mam pod M, ojca pod K - kancelaria,
brata pod S - bo tam mieszka, hydraulika
pod W -jak woda, wodoci�gi pod P -projekt. Pedikiurzystk�
mam albo pod N - nogi, albo pod G - Go�ka, albo pod M - Ma�go�ka, albo pod Z - zak�ad kosmetyczny, nie pami�tam dok�adnie,
ale jakie to ma znaczenie, skoro zawsze j� znajduj�,
gazowni� pod X-bo tam by�o du�o wolnego miejsca.
Wi�c Ostapko mo�e by� pod X albo Inne.
Adam m�wi, �ebym zadzwoni�a za dziesi��
minut, to mo�e zd��y przeczyta� ca�y m�j notatnik
z telefonami i zapozna� si� z moim wyj�tkowo rozczulaj�cym
sposobem prowadzenia notatek.
Nie chc�, �eby czyta� ca�y! Ale musz� mie� telefon
Ostapko. Odk�adam s�uchawk� i patrz� na zegarek.
M�zg m�j pracuje na przyspieszonych obrotach.
Ostapko pracowa�a kiedy� w "Expressie Porannym",
to mo�e by� pod P. Albo pod G - gazeta, albo pod R
- redakcje. Co prawda pozna�am j� dzi�ki Agnieszce
- to mo�e by� pod A. Chocia� Agnieszka nie jest pod
A, tylko pod G - Grze�ki. To Ostapko mo�e te� by�
pod G. A nawet na pewno.
Dzwoni� do domu, �eby powiedzie� Adamowi,
gdzie ma szuka�.
Zaj�ty!
Z kim on, do cholery, gada Jak ja czekam i czekam
ju� chyba ze dwie godziny?
Dzwoni�. Zaj�ty.
Wchodzi Naczelny i pyta, kiedy dostanie odpowiedzi
na listy i czy wychodz� i gdzie, i czy wiem, �e
Napoleon chorowa� na tak� chorob�, co to zmniejsza
si� i zmniejsza penis m�ski. Pierwsze s�ysz� i wykazuj�
chorob� Napoleona nale�ne zainteresowanie, �eby
odwr�ci� jego uwag� od pierwszych dw�ch pyta�.
Jednak prawd� jest to, co twierdzi Renka - zwr��
uwag� na penisa, a zapomn� o wszystkim innym.
Okazuje si�, �e Naczelny przeczyta�, �e penis
Napoleona mia� dwa i p� centymetra. Zauwa�am
uprzejmie, �e to wi�cej ni� �rednia krajowa. Naczelny
rozbawia si� niemo�ebnie i m�wi, �e zawsze mu si�
mi�o ze mn� rozmawia. O listach ju� nie wspomina.
Zamyka za sob� drzwi, a ja rzucam si� do telefonu.
Dzwoni�.
Zaj�ty.
Zabij� go, jak wr�c� do domu. Gdyby p�dzel
z borsuka nie sta� w �azience, m�j telefon nie by�by zaj�ty
i mog�abym sobie spokojnie do siebie dzwoni�!
W por� sobie przypominam, �e jednak m�czyzna
w domu si� przydaje - na przyk�ad zaraz mi poda
numer do Ostapko oraz skosi trawnik.
No i s� jeszcze noce. Du�o powy�ej �redniej krajowej.
Troch� si� rozmarzam i wtedy dzwoni telefon.
Adam!
- Bo�e, z kim ty tyle czasu gada�e�?
- Pr�bowa�em si� do was dodzwoni� - m�wi rozkosznie. - Ale ca�y czas zaj�te. Ostapko nie ma pod �adn� liter� w twoim notesie. Kto to
jest H.M.?
O, psiakrew. To ja Hireczka nie wykre�li�am jeszcze
na zawsze? To nie jest wygodne pytanie.
- Nie wiem - m�wi� s�odko. - Mo�e hydraulik.
- Hydraulik�w masz pod W. Dlaczego same inicja�y?
- To pewno jaki� skr�t - m�wi�. - Ju� dawno niewa�ny.
- A pod K masz Kochany Mi�. Kto to jest Kochany Mi�?
No wiecie, ludzie! Tak mnie sprawdza�? Nie po to
jeste�my razem, �ebym by�a ca�y czas pod kontrol�!
Kochany Mi�? Nie mam poj�cia.
- Dlaczego ty mi grzebiesz w moich prywatnych rzeczach - postanawiam si� zdenerwowa�. - Ostapko mo�e by� pod...
- Nie ma! Rozumiesz! Nie ma. Pod �adn� liter�.
Za to jest du�o innych skr�t�w, na przyk�ad - Szymon N. Kto to jest Szymon N.?
- S�uchaj, nie mog� z tob� rozmawia� w tej chwili, jestem w pracy, na mi�o�� bosk�!
- A Hrabia? - Adam staje si� dociekliwy. - To ten od jaj?
I wtedy sobie przypominam, �e Ostapko jest pod
E - bo ma na imi� Ewa i na pewno nie zanotowa�am
nazwiska, �eby mi si� nie pomyli�o z innymi Ewami.
I oczywi�cie mam racj�.
Adam wzdycha i podaje mi numer.
- Masz troch� ba�aganu w tym notesie - s�ysz� na koniec.
No wiecie, ludzie! Ja i ba�agan! Przecie� dok�adnie
wiem, co gdzie jest! Tylko troszk� si� musz� zastanowi�.
Kiedy� postanowi�am zrobi� porz�dek. Nic nie mog�am znale��! A on sobie spokojnie w domciu kosi trawk� i le�y na s�oneczku, i jeszcze mi robi uwagi - m�czyzna! Zupe�nie jak, nie przymierzaj�c, Moja
Mama. Albo M�j Ojciec! Oni te� uwa�aj�, �e mam
ba�agan.
Wy��cza si�, a ja dzwoni� do Ewy Ostapko.
Umawiamy si� o szesnastej. A teraz, no c�, musz� wzi��
si� do roboty i sprawdzi�, kt�ra komisja wojskowa
przyjmie pismo od rodzic�w zrozpaczonego Roberta G.
z Pruszcza, kt�ry absolutnie do wojska si� nie nadaje, i droga redakcjo, pom�!
Dzwoni� do Adama, �eby poda� mi telefon do
geodety, to zd��� za�atwi� mapk�. Geodeta jest pod
U - Urz�d Gminy. Geodeta mo�e szybciutko zrobi�
mapk�, ale jutro wyje�d�a na urlop, wi�c mapk� trzeba
dzisiaj odebra�. Wi�c dzwoni� do Adama, �eby wsiad�
w samoch�d i pojecha� po t� cholern� mapk�. I przy
okazji zrobi� zakupy. Wiem, �e si� szwenda po domu,
udaj�c, �e pracuje, ale ostatecznie ja te� si� nie obijam.
Do spotkania z Ostapko p�torej godziny, a ja nie
mam co ze sob� zrobi�. Kupka list�w przede mn�,
przegl�dam.
Droga Redakcjo,
ca�e swoje umiej�tno�ci wk�adam w pod�ogi, ale m��
tego nie docenia. A i w pracy mam opini�, na kt�r�
nie zas�uguj�. We�my taki dzie�, by� to poniedzia�ek,
jak dzi� pami�tam, bo do niedzieli wiecz�r...
Nie, to bez sensu. Wol� pracowa� w domu, w redakcji
mnie wszystko rozprasza. Ten wiecznie dzwoni�cy
telefon! I rozmowy, i w og�le! Tym bardziej �e
jestem sama i nie ma do kogo g�by otworzy�. To nie s�
warunki do pracy. Mo�e skocz� do Mojej Mamy?
G�upio si� um�wi�am z Ew�, ca�y dzie� zmarnowany,
a Adam tam sobie siedzi sam w domciu i jest mu przyjemnie.
Zn�w dzwoni telefon.
Jola!!! Od Tego od Joli. �e chcia�aby przekaza�
alimenty (?) w imieniu Tego od Joli, bo on taki zapracowany,
i czy mo�emy si� spotka�, bo jej bardzo zale�y. No wiecie, ludzie! Wszystkiego si� mog�abym spodziewa�, ale nie tego, �e wyskocz� na przyjemny lanczyk z t� od Eksia. Nie widzia�am jej od czasu,
kiedy maszerowa�a z brzuszkiem i, niestety, wygl�da�a
znakomicie. Nie wiem, dlaczego by�a �ona ma si�
spotyka� z tera�niejsz� kobiet� jego �ycia, kt�ra i tak
jest przysz�� by��. Ale tak dobrze jej nie �ycz�, o nie.
Niech si� z nim m�czy do ko�ca �wiata.
- Mam nadziej�, �e nie sprawi to pani r�nicy, bo m�� wyjecha� i prosi�...
Ale� sk�d�e. Jaka to r�nica, on czy ona. Na oko
�adna. Podobna do niego jak dwie krople wody.
Ni� do odr�nienia. Nie jest w stanie mi zaszkodzi�.
A wi�c p�jd� na bardzo przyjemny lanczyk.
Ledwie zobaczy�am j� w drzwiach, wiedzia�am,
�e si� przeliczy�am. W pasie ma z sze��dziesi�t, i to po
dziecku. R�czki jak p�czki, g�adziuchne. Paznokcie
wypiel�gnowane. Jest cool. Cho� chyba oczka lekko
podkr��one. Niestety, wydawa�o mi si�. Nic na to nie
poradz�, �e nie przepadam za ni�.
- Dzie� dobry, jak�e mi mi�o, przepraszam, ale �atwiej mi osobi�cie, m�� prosi�, �ebym dopilnowa�a, a nie mog� skontaktowa� si� z Tosi�.
�mija. Niech zostawi moje dziecko w spokoju.
Z Tosi� to i ja si� nie mog� skontaktowa�, bo koniec
roku niedaleko i bez przerwy si� uczy, g��wnie u kole�anek.
K�adzie na stoliku kopert�, kt�r� skrz�tnie chowam.
Wcale nie mam ochoty na rozmow�, na choler� zgodzi�am si� z ni� spotka�, sama nie wiem. Chyba mnie odm�d�y�o.
- ...I w zwi�zku z tym ja do pani jak do matki...
O ma�y w�os nie ud�awi�am si� tu�czykiem.
Chyba nie jej matki, na lito�� bosk�!
- Bo przecie� pa�stwo te� mieli�cie dziecko - Jola patrzy�a na mnie tymi swoimi niewinnymi oczami.
Jako� nie my�la�a� o tym wcze�niej, fl�dro jedna.
Nic ci� nie obchodzi�o, �e male�kiemu dziecku zabierasz
tatusia, kt�ry zreszt� i tak nie mia� dla niego nigdy czasu.
W�a�ciwie od momentu rozwodu Tosia z nim wi�cej
przebywa ni� wcze�niej. W�a�ciwie ten rozw�d to
nie by� taki z�y pomys�. W�a�ciwie niepotrzebnie si�
z�oszcz� na Jol�. To przecie� dzi�ki niej jest Ada�ko.
Ale przed oczami pojawi�y mi si� wszystkie sceny
z moich ukochanych film�w, kiedy z�a kobieta �le
ko�czy - wpada do morza z samochodem ze ska�y,
p�onie w zamku, kt�ry si� zapada w bagno, wypija
trucizn�, kt�r� przygotowa�a komu innemu - wi�c
u�miechn�am si� uroczo i zapyta�am, w czym mog� pom�c.
- Tak sobie pomy�la�am, �e skoro animozje mi�dzy
nami nale�� do przesz�o�ci, to zwr�c� si� do pani jak kobieta do kobiety. Bo pani go jednak lepiej zna... - wyszepta�a Jola, i z przykro�ci� zauwa�y�am, �e szyj� mia�a pierwszej �wie�o�ci. - Chcia�am zapyta�, czy jak urodzi�a si� Tosia, to on te�... Co pani zrobi�a, �eby go zatrzyma� w domu?
- Jak pani najlepiej wie, nie zatrzyma�am go na d�ugo. - Patrzy�am
na Jol� z zainteresowaniem. - Pojawi�a si� pani.
Na ca�e szcz�cie.
- Ale przecie� my... to znaczy... wie pani... Przecie�
ja prowadz� dom, prawie z nikim si� nie widuj�, naprawd� ma wszystko, czego mu potrzeba... A jak urodzi�a si� Tosia... on znika� od razu? - Jola by�a przera�ona.
Niestety, by�o jej z tym bardzo do twarzy.
- Bo wie pani, ja o siebie dbam, i w og�le...
Wszyscy si� dziwi�, �e tak szybko wr�ci�am do formy po dziecku, ale pomy�la�am, �e zapytam pani�, jak to by�o na pocz�tku waszego zwi�zku. Bo Tosia mi m�wi�a, �e pani nie ma pretensji o m�a, bo pani
te� z kim� jest.
Tosi urw� j�zyk, jak tylko wr�c� do domu. Potem
zapekluj� i wynios� do ogrodu. Zakopi� na g��boko�ci
trzech metr�w. I przywal� du�ym kamieniem.
- Wiem, �e to nie to samo, bo jednak my jeste�my ma��e�stwem - g�os Joli szemra� spokojnie, a mnie zaczyna�o d�awi�. - On tego nie rozumie, �e ja bardziej chc� z nim by� ni� sama...
Prosz� bardzo. Kobieta uzale�niona. �aden facet
tego nie zniesie na d�u�sz� met�. Sa�atka z tu�czyka
w cenie kilograma pol�dwicy wo�owej. Herbatka
z cytryn� w cenie dw�ch kilogram�w pomidor�w
w styczniu. Ciasteczko z kremem za cen� dw�ch
kilogram�w ziemniak�w i sa�aty lodowej na wiosn�.
Za lanczyk utrzyma�abym przez tydzie� i Tosi�,
i wszystkie koty oraz psa Borysa W�asnego. Jeszcze
by si� Niebieski przy mnie po�ywi�.
Wysz�am z knajpy i by�am wstrz��ni�ta. Jola mnie
wypytuje o Eksia? Z takim wygl�dem? A mo�e ona
chcia�a mi dokuczy�? Pokaza�, jak powinna wygl�da�
kobieta? Tak szybko w formie po porodzie. Wstyd.
Si�ownia, basen, kosmetyki, a tu popatrz pan, Eksio
wyje�d�a s�u�bowo bez przerwy. Pewno tak� ma
prac�, biedaczek. Mo�e go �ona nie rozumie i wcale
ze sob� nie �pi�. Nie wiadomo. Z m�czyznami r�nie
bywa. Na wiele si� Joli nie przyda�am, kr�tko wyja�ni�am,
�e na pewno zna go lepiej ni� ja. Ale kiedy wychodzi�a,
patrzy�am na ni� z zazdro�ci�. Rusza si� jak bogini.
Figur� majak Tosia. Nie jak ja. Jestem w�ciek�a.
Je�d�enie do pracy mnie bardzo du�o kosztuje.
Dzi�kowa� Bogu, Ostapko przynajmniej okaza�a si�
absolutnie fantastyczna. I niepotrzebnie si� z�oszcz�.
Co Tosia temu winna, �e ma rodzic�w, kt�rzy przekazuj�
sobie przez nowe �ony alimenty? Nic, biedactwo.
Wsiadam do kolejki.
Jola mia�a ciekawy pomys�. Robi to samo co ja,
tylko niestety wygl�da lepiej. Ale ja te� siedz� w domu,
pracuj�, gotuj� i chc� by� bardziej z Ada�kiem ni�
z innymi. Czy�bym by�a kobiet� uzale�nion�? Na
dodatek wcale nie jestem m�atk�. Mo�e mi to �le
wr�y�. Nie powinnam wisie� na Adasiu. Dlaczego
on p�aci rachunki? Nie jeste�my rodzin�. Ale mieszka.
A z drugiej strony, jakie to ma znaczenie, je�li ludzie
s� szcz�liwi?
Za chwil� zacznie si� dusi�. To, co by�o takie mi�e
przez te par� miesi�cy, zacznie go przyt�acza�, jak
Tego od Joli. Musz� uwa�a�. Ewa Ostapko powiedzia�a,
�e mo�e mnie wci�gn�� w ten interes, oczywi�cie,
je�li Adam si� zgodzi - i popatrzy�a na mnie tak jako�...
nie umiem tego nawet powiedzie�. Obra�liwie.
Co to znaczy, �je�li Adam si� zgodzi" ?
Nie musz� go pyta� o zdanie.
Nie musz� go obci��a� wszystkimi swoimi decyzjami.
Musz� za to pami�ta�, �e jestem
osob� odpowiedzialn�, samodzieln� i niezale�n�.
Wracam do domu p�no. Tosia w kuchni je jajecznic�,
Adam te� w kuchni siedzi nad tu�czykiem w sosie w�asnym.
Obok jeszcze nieotwarte pude�ko sardynek.
Zrzucam Borysa, kt�ry przednie �apy trzyma na
krze�le i w og�le nie raczy� zauwa�y�, �e przysz�am.
Jestem dla niego mniej warta ni� puszka sardynek.
Nieotwarta w dodatku.
- Jak w szkole? - pytam Tosi�.
- Normalnie - odpowiada Tosia z pe�n� buzi�.
- Co to znaczy normalnie?
- Jak zwykle - Tosia zaczyna si� niecierpliwi�.
- Chcia�abym raz us�ysze� inn� odpowied�.
Ciekawe, dlaczego ta odpowied� mnie tak irytuje.
- A ja bym raz chcia�a us�ysze� inne pytanie.
Oto jak na w�asnym �onie wyhodowa�am sobie
w�a. Dlaczego dziecko w wieku dojrzewania nie
mo�e by� milutkie, ciep�e, spokojne i odpowiada�
normalnie? Nie wiem.
Adam, okazuje si�, niewiele zrobi�, musi teraz
si��� do roboty. Co� podobnego, ca�y dzie� w domu
i niewiele zrobi�! Trawnik nieskoszony. Z Krzysiem
si� nawet nie widzia�.
Na m�czyzn w og�le nie mo�na liczy�!
- Adam, przecie� m�wi�e�, �e b�dziesz pracowa�! - przypominam
z lekk� pretensj�.
Prawd� powiedziawszy, liczy�am, �e sp�dzimy mi�y wiecz�r i opowiem mu wszystko, to znaczy, jak odmieni� swoje �ycie
z pomoc� Ostapko.
Tosia patrzy na mnie z pretensj�.
- Ale ty, mamo, jeste� dziwna, przecie� przed chwil� wr�ci�. A ty obieca�a�, �e mnie dzisiaj odbierzesz ze szko�y. Nigdy na
ciebie nie mo�na liczy�.
Na mnie nie mo�na liczy�! Na kogo ona mog�a
zawsze liczy�, jak nie na mnie! Na swojego ojca, kt�ry
sobie poszed� do Joli? W moim w�asnym domu spotykaj�
mnie takie oskar�enia. I na dodatek Adam patrzy
na mnie spod oka. Ju� mam ich dwoje przeciwko sobie,
przy czym jedno jest moj� w�asn� c�rk�, krwi�
z krwi mojej i ko�ci� z ko�ci.
- Dlaczego ty, drogie dziecko, bierzesz zawsze stron� Adama, a nie moj�? - pytam jadowicie Tosi�, bo czuj� si� ca�kowicie zdradzona.
- Jestem wy��cznie obiektywna - m�wi moje dziecko
i wyciera usta w �cierk� do naczy�. - Adam zrobi� zakupy, by� u geodety i przywi�z� mnie ze szko�y. A ciebie ca�y dzie� nie by�o w domu i masz pretensj�, jak zwykle. I nie m�w do mnie �moje dziecko",
bo mam imi� i jestem doros�a.
Tosia podnosi si� od sto�u i ostentacyjnie wychodzi z kuchni.
Adam patrzy na mnie troch� zdziwiony.
- �adnie wygl�dasz - m�wi.
- Nie zmieniaj tematu. - Jestem z�a. - Nam�wili�cie si�
na mnie i teraz ja wychodz� na z�� matk�...
- Daj spok�j i nie m�w do niej �moje dziecko".
Z punktu widzenia psychologii to nie najlepsze. Ona ma p�e�, �e�sk�, i jest prawie doros�a, czego ty nie chcesz zauwa�y�. A ja rzeczywi�cie niedawno wr�ci�em. Na jutro mam sporo roboty. Jak ci min�� dzie�?
A wi�c to tak! Nie b�d� mu m�wi� o swoich planach,
skoro nie jest ich ciekaw. Nikt mnie nie rozumie.
Oto przychodz� do domu radosna i zm�czona, licz� na
to, �e kto� si� mn� zajmie, a tu same pretensje.
W porz�dku. Nie musz� si� dzieli� z nikim swoimi planami.
Zrobi� im wszystkim du�� niespodziank�. Sama b�d�
podejmowa� �yciowe decyzje.
- W porz�dku - u�miecham si� jadowicie i otwieram puszk� sardynek, cho� wcale nie jestem g�odna.
- A kto to jest Szymon N., zanotowany pod N w twoim notesie?
M�czy�ni s� niemo�liwi! To przecie� jego w�asny
syn! Pod N - bo od Niebieskiego. Logiczne. Nawet
nie mog� mu tego wszystkiego wyt�umaczy�, bo dzwoni Moja Mama.
- Co u ciebie? - pyta.
-Normalnie - odpowiadam i czuj�, jak je�y mi si� w�os na plecach, oczywi�cie gdyby tam wyst�powa�.
Dlaczego Moja Mama nie mo�e cho� raz zapyta� mnie
o cokolwiek innego?
- Nie odzywasz si�.
- Mamusiu, dopiero wr�ci�am, ale za chwil� bym zadzwoni�a - s�ysz� napi�cie we w�asnym g�osie.
- Sta�o si� co�? - niepokoi si� Moja Mama, kt�ra ma jaki�
nieznany mi radar, dzia�aj�cy bez wzgl�du na odleg�o��.
- Nie, nic - wk�adam w sw�j g�os ca�� pogod� ducha. - Wszystko w porz�dku.
- Przecie� s�ysz�. - Radar Mojej Matki jest bezwzgl�dny. - Moje dziecko, je�li ci przeszkadzam, mog� zadzwoni� p�niej...
- Nie m�w do mnie �moje dziecko" - denerwuj� si� i widz�, jak Adam odwraca si� od zlewu i �mieje si� w ku�ak.
Cz�owiek ju� w og�le nie ma warunk�w, �eby
spokojnie porozmawia� z rodzicami przez telefon.
- Zadzwoni� p�niej - m�wi� do s�uchawki.
Moja Mama poucza mnie jeszcze, �e mo�e bym
od czasu do czasu zadzwoni�a do swojego ojca, bo
je�li r�wnie� jego tak zaniedbuj�, to...
i nie tak mnie wychowywa�a.
Odk�adam s�uchawk� i wpadam natychmiast
w poczucie winy. Rzeczywi�cie ju� par� dni nie
zadzwoni�am ani do jednego, ani do drugiego. Ten
plan Ostapko mnie tak zaj��. Ale dlaczego Moja Matka
troszczy si� o Mojego Ojca, skoro si� rozwiedli? Nie
powinni byli tego robi�. By�aby to spora oszcz�dno��,
je�li chodzi o telefony.
Przypominam sobie o zostawionym rano notesie.
- Gdzie m�j notes?
Adam patrzy na mnie w taki sam spos�b, jakby
patrzy�a na mnie Moja Mama.
- Przed tob�.
Odwracam si� i pakuj� notes do torby.
- Poniewa� obydwoje b�dziemy zaj�ci przez reszt�
wieczoru, to do widzenia - m�wi� spokojnie, wk�adaj�c
talerzyk po sardynkach do zlewu, i wychodz� z kuchni.
Siadam przed komputerem. Dop�ki moje mo�liwo�ci
zarobkowe nie wzrosn� - a Ostapko obieca�a,
�e nast�pi to z dnia na dzie�, je�li tylko... ale nie
zapeszam, musz� odpisywa� na listy.
Droga Redakcjo,
zakocha�am si� wAlkurir. Jest on obywatelem tureckim,
pozna�am go na dyskotece i wkr�tce si� pokaza�o, �e
nie mo�emy �y� bez siebie. Nie mog� z nim zamieszka�,
bo moi rodzice sprzeciwiaj� si� temu zwi�zkowi, ale
mimo to postanowili�my zwi�za� nasze �cie�ki �ycia na
zawsze. On, jako obywatel turecki, jest dla mnie bardzo
mi�y i dbaj�cy. Ale widzi nasz� przysz�o�� tylko w Turcji,
do kt�rej zamierzamy pojecha�, abym pozna�a jego rodzin�.
Alkurir pracuje w ambasadzie. I to jest bardzo dobrze.
Ale jedna kole�anka mi powiedzia�a, �ebym najpierw
posz�a i go sprawdzi�a. To co mam robi�?
Oj, ty dziewczyno... Teraz to o ciebie dba, ale
pojedziesz do tej Turcji, a on zamknie ci� w burdelu,
a w najlepszym przypadku w og�le nie zapyta, jak ci
min�� dzie�, kiedy wr�cisz zm�czona po pracy. Otworzysz
sobie puszk� sardynek i b�dziesz udawa�a, �e jeste� szcz�liwa. Lepiej pomieszkaj z nim jakie� dziesi��, dwadzie�cia lat i sprawd�, czy b�dzie dobrym m�em. I nie w Turcji, tylko tutaj.
Droga Aneto,
podaj� Ci adres i telefon Ambasady Republiki Tureckiej:
ulica Malczewskiego 32, Warszawa...
My�l�, �e najlepiej b�dzie, je�li sama si� skontaktujesz z wydzia�em
konsularnym. Nie znam szczeg��w Twego �ycia ani
nie mam informacji o Twoim narzeczonym, kt�re mog�
okaza� si� niezb�dne, �eby...
Pal licho te sardynki. Ostatecznie to nie jest jeszcze
najgorsze w zwi�zku. Ale je�li rzeczywi�cie ona
tam pojedzie i co� si� stanie? Odbior� jej paszport,
uwioz� gdzie� daleko? A je�li on nie pracuje w tej
ambasadzie i j� oszukuje od pocz�tku? A je�li ten jej
narzeczony rzeczywi�cie j� kocha? Dlaczego ja mam
wiedzie�, jak kto� ma �y�? Co jej napisa�?
Podnosz� si� od komputera i id� do Adama.
Podk�adam mu list pod nos.
- Co o tym my�lisz?
Ostatecznie to on jest socjologiem i wszystko wie.
Adam czyta uwa�nie list.
- Je�li j� przestraszysz, to ci� nie pos�ucha i mo�e wdepn�� w jakie�... Niech sprawdzi, czy on rzeczywi�cie tam pracuje... Przecie� ona pisze ten list spod Wroc�awia, a ambasada jest w Warszawie... Niech uwa�a...
- Czy ty s�dzisz - robi� si� zasadnicza - �e zwi�zek
powinien opiera� si� na kontroli?
- Kontrola to co innego, a upewnienie si�, �e wszystko w porz�dku, to co innego. To nie jest ch�opak z s�siedniego miasta. Taka decyzja mo�e mie� konsekwencje nie do przewidzenia. Niech b�dzie rozs�dna.
Widz�, �e nawet nie mo�emy si� pok��ci�. Mo�e
jestem mu oboj�tna. Zawsze tak jest, �e ludzie po jakim�
czasie nudz� si� sob�. Cho� co do przypadku Anetki z listu, og�lnie rzecz bior�c, ma racj�.
Wracam do komputera.
Je�li mog� Ci cokolwiek radzi� - nie rezygnuj z obywatelstwa
polskiego, nie oddawaj nikomu paszportu,
w obcym kraju mog� si� zdarzy� r�ne rzeczy, na kt�re
mo�esz nie mie� wp�ywu. Mo�e powinna� si� upewni�, �e
Tw�j narzeczony ma dobre intencje i Ci� nie oszukuje.
W ambasadzie mo�esz r�wnie� zapyta� o prawa i obyczaje
panuj�ce w Turcji i dopiero z t� wiedz� �wiadomie
decydowa� o radykalnych zmianach w �yciu. Mam nadziej�,
�e b�dziesz szcz�liw� �on�, ale nigdy nie nale�y
za sob� pali� most�w...
I tak mnie nie pos�ucha. Dziewczyny zawsze robi�
to, co chc�. I jak cz�owiek jest zakochany, to wkracza
w inny stan �wiadomo�ci. Stan ten charakterystyczny
jest r�wnie� dla os�b b�d�cych pod wp�ywem narkotyk�w
czy alkoholu. Mi�o�� jest �lepa.
Po Turku nast�puje par� list�w: o s�siedzie, kt�ry
wymalowa� p�ot drewniany truj�c� farb� do podk�ad�w
kolejowych (tu chyba musi ingerowa� redakcja nie tylko listem),
o n�ce kota, kt�ra si� wygi�a do �rodka, o ch�opaku, kt�ry
nie mo�e i�� do wojska, bo nie lubi wojska, pro�ba o wskaz�wki,
jak zaprzeczy� ojcostwu i co zrobi�, �eby wypl�ta� si� z umowy na
garnki Zepter.
Kiedy wstaj� od komputera, jest jedenasta. Zagl�dam
do pokoju Tosi. �pi jak zabita. Podnosz� ksi��k�,
kt�r� rzuci�a na dywan obok ��ka. Kobiety niekochane,
kobiety porzucane.
Jezus Maria! Dlaczego ona to czyta?
Ze wzgl�du na mnie? Czy wie co�, o czym ja nie wiem?
Czy ze wzgl�du na siebie? Jeszcze gorzej.
Cichutko bior� ksi��k� i schodz� na d�.
Adam �pi. Otwieram ksi��k� i zaczynam czyta�.
* * *
Wisie� na m�czy�nie
Od rana siedz� przy komputerze. My�la�am, �e
Adam mi pomo�e podj�� decyzj� w sprawie interesu,
kt�ry proponuje Ostapko, ale skoro zn�w musz� sama
decydowa�, to bardzo prosz�. Chocia� nie mam poj�cia,
czy w to wchodzi�. Nie wiem, co robi�. Kiedy ona
mi t�umaczy�a, �e ten jej znajomy w Berlinie to pewniak,
wszystko wydawa�o mi si� logiczne, sp�jne, proste. Oczyma duszy widzia�am ju� kup� pieni�dzy na w�asnym, wiecznie chudym koncie.
A dzisiaj...
W por� jednak sobie przypominam, �e nie mog�
wisie� na m�czy�nie w tej ani w �adnej innej sprawie
- szczeg�lnie po przeczytaniu fragmentu ksi��ki
Kobiety porzucane. Jasno wynika z tego, co tam jest
napisane, �e kobieta, kt�ra swoje �ycie zawiesza
na m�czy�nie, fatalnie na tym wychodzi.
Pomy�l� o tym p�niej.
Otwieram kolejny list.
Droga Redakcjo,
mo�e kiedy otworzycie ten list, ja ju� nie b�d� �y�a...
O matko moja! Nie jestem przygotowana na takie
listy! Nie mog� by� odpowiedzialna za czyje� �ycie!
Ta dziewczynka jest prawie w wieku Tosi, a ja jestem
zupe�nie bezradna...
Mam osiemna�cie lat i moje �ycie si� sko�czy�o wraz
�z odej�ciem mojego ch�opaka. Byli�my razem ju� dwa
i p� roku. Planowali�my �lub, kiedy on tylko wyjdzie
z wojska, ale wyszed�, a o �lubie nie m�wi. Przedwczoraj
moja kole�anka, bardzo mi �yczliwa osoba, powiedzia�a,
�e - widzia�a go z inn� kole�ank�, z kt�r� kiedy� si� zna�y�my.
Moje �ycie straci�o sens. Nie mog� bez niego �y�.
Dlatego postanowi�am sko�czy� ze sob�, bo �ycie bez mi�o�ci
jest nic niewarte. Dlaczego on mi to zrobi�? Przecie�
mieli�my by� tacy szcz�liwi... Droga Redakcjo, musi by�
jaki� spos�b, �eby on zrozumia�, �e on mnie kocha. B�d�
czeka� na odpowied� z niecierpliwo�ci�, ale tylko wy mi
zostali�cie. Jeste�cie moj� ostatni� desk� ratunku...
Wida� jasno, �e przesta�am si� nadawa� do tej pracy.
Cho� nie wszystko stracone, je�li b�dzie czeka� na
odpowied�, mo�e niekoniecznie w stanie nie�ywym.
Ale ja naprawd� nie wiem, jak pocieszy� jak�� obc�
dziewczynk�. Jak jej wyt�umaczy�, �e �ycie si� nie
ko�czy, �e ono si� zaczyna...
- Co si� z tob� dzieje, mamo? - Tosia stan�a nade mn� niespodziewanie, ale gdyby nawet stan�a spodziewanie, i tak bym mia�a w�tpliwo�ci, czy to ona.
Podskoczy�am na krze�le z wra�enia.
Borys szczeka� jak oszala�y.
Wcale mu si� nie dziwi�, bo gdybym umia�a szczeka�, chybabym mu towarzyszy�a.
- Co ci si� sta�o? - wykrztusi�am.
Wiem, �e matka powinna by� wyrozumia�a i spokojna.
Nie mo�e swoich l�k�w przerzuca� na dzieci.
Je�li b�d� spokojna, Tosia mi wszystko opowie. Tosia, moja c�rka, kt�ra wysz�a do szko�y w szarych spodniach, lekko rozszerzaj�cych si� ku do�owi, zielonym golfie, butach martensach zielonych, sznurowanych, do kolan. Tosia, kt�ra rano na g�owie mia�a
ciemne w�osy, lekko opadaj�ce na ramiona. Teraz natomiast
stoi przede mn� kr�tko obci�ta blondynka w sp�dnicy
z rozporkiem do po�owy uda, owszem, w zielonych
martensach, sznurowanych, do kolan (przecie� jest dopiero
dziewi�tna�cie stopni Celsjusza i lato za pasem),
bia�ej bluzce i z mocno podmalowanymi na fioletowo
oczami. G�os ma Tosi.
- A co si� mia�o sta�? - Tosia rzuca worek, kt�ry nosi do szko�y, ko�o fotela i ci�ko siada.
- Troch� inaczej wygl�dasz ni� rano.
Tylko spokojnie, tylko spokojnie, nie denerwowa�
si�, nie napada�, dzieci maj� prawo wygl�da�
inaczej, ni�by�my chcieli.
- Ach, o to ci chodzi - Tosia niedbale rzuca okiem na swoje
odzienie. - Karolina mi po�yczy�a. Bo ona teraz b�dzie chodzi� w moich szarych spodniach. Wiesz, �eby�my sienie znudzi�y...
Jeszcze jeden g��boki oddech i tylko pilnowa�
tonu g�osu.
- A w�osy?
- No przecie� ci m�wi�. - Tosia jest wyra�nie rozczarowana
moim brakiem zrozumienia. - �eby si� nie znudzi�.
- Komu? - M�j g�os brzmi niedbale i postanawiam,
�e nie b�d� si� dziwi�, �e ogarn� wszystko i b�d� akceptuj�c� matk�.
- No, ka�demu... - W g�osie Tosi pojawia si� zniecierpliwienie. - Jak wygl�dam?
Fatalnie! Fatalnie to za ma�o! J�zyk polski
nie zna okre�lenia na taki wygl�d! Z pi�knej, skromnej siedemnastolatki o kasztanowych w�osach, z dzieci�cia zaledwie niewinnego moja Tosia przeobrazi�a si� w jakiego� cholernego wampa, jak�� Lolit�, jakie� nieznane mi stworzenie, kt�re
wygl�da na dwadzie�cia lat i kt�re nie mo�e by� moj� c�rk�, bo przecie� czterdziestka jeszcze przede mn� i ona powinna chodzi�
uczesana w warkoczyki i...
- Ale ekstra! - Spod drzwi g�os Adama zabrzmia� jak wystrza� armatni.
- Matce si� nie podoba... - Tosia zak�ada nog�
na nog�, a Adam patrzy na ni� z podziwem.
- Nie, dlaczego - postanawiam szybko, �e nie mog�
by� przeciwko nim, bo to si� dla mnie �le sko�czy. - Uwa�am, �e �wietnie!
Adam podchodzi i ca�uje mnie w policzek. Mijaj�c
Tosi�, wyci�ga d�o�, w kt�r� Tosia wali z ca�ej si�y,
a potem Tosia nadstawia r�k�, w kt�r� on uderza,
za du�o film�w ameryka�skich w tym domu, mam
nadziej�, �e uderzy� jej r�k� z mniejszym impetem ni�
ona jego.
- Jest co� do jedzenia? - pytaj� jednocze�nie, jak- bym nie mia�a nic innego do roboty, tylko gotowa� i gotowa�.
Oczywi�cie jest. Tylko do tego s�u��. Pyszne
ziemniaczki puree, kotleciki schabowe z ��tym serem,
sa�atka z burak�w.
Zasiadamy do sto�u. W�a�ciwie jak tak przygl�dam
si� Tosi, to nie jest jej wcale �le w tej fryzurze.
I w tej sp�dnicy wygl�da naprawd� �wietnie. Powinnam
mie� tak� sam�.
- Dasz przymierzy�? - pytam Tosi� cicho.
- Nie zmie�cisz si�... - odszeptuje Tosia i nareszcie
wiem, �e wszystko jest w porz�dku.
- Zmieszcz� si� - zapewniam przekonuj�co.
Po obiedzie idziemy z Tosi� do �azienki i oczywi�cie
Tosia ma racj�. Nie mieszcz� si�.
- Powinna� mie� tak� sam�. - Tosia ostatnio jednak
robi si� coraz bardziej dojrza�a. -Tylko wi�ksz� -
dorzuca, i widz�, �e to jeszcze ma�e dziecko.
Ciekawa jestem, sk�d bra� na to pieni�dze. Moja
pensja w redakcji pozostawia wiele do �yczenia.
Mia�am pisa� inne teksty, ale Naczelny zatrudni�
do tych innych tekst�w inn� osob�.
Adam zarabia, owszem, ale nie zapominajmy, �e
ma syna, a studia Szymona kosztuj�, trudno, �ebym
wyci�ga�a pieni�dze od m�czyzny, kt�ry nawet nie
jest moim m�em. To wystarczaj�ce obci��enie.
Kiedy tak sta�am przed lustrem i przygl�da�am si�
sobie, dojrzewa�a we mnie decyzja o trzymaniu swojego
�ycia nadal w swoich w�asnych r�kach. Nie b�d�
z Adamem konsultowa� interesu, kt�ry proponuje mi
Ostapko. To jest tylko moja sprawa. Musz� zrobi� co�,
�eby mie� wi�cej pieni�dzy. Jutro p�jd� do banku i dowiem
si�, jakie s� mo�liwo�ci wzi�cia kredytu.
Co prawda dziesi�� tysi�cy mamy od�o�one z Adamem na
wakacje. Ale tego nie mog� ruszy�. Kredyt jest zab�jczy,
ale Ostapko m�wi, �e w ci�gu trzech pierwszych
miesi�cy pomno�ymy t� sum� parokrotnie. Im wi�cej
b�d� mia�a teraz, tym wi�cej b�d� mia�a w przysz�o�ci.
Musi mi si� uda�.
- Mamo? - Tosia patrzy na mnie uwa�nie i widz�, �e pow�drowa�am my�lami z tej �azienki du�o dalej, ni� powinnam. - Kobieta musi si� co jaki� czas zmienia�, bo inaczej znudzi si�, rozumiesz?
Teraz widz�, �e Tosia ma problem. Ksi��ka, kt�r�
wczoraj znalaz�am u niej przy ��ku - to nie przypadek.
�ci�gam i oddaj� sp�dnic�. Wysuwamy si�
z �azienki chy�kiem, Adam siedzi razem z Borysem
na kanapie. Przemykam si� na poddasze za Tosi�.
Zamykam drzwi.
- Nie uk�ada ci si� z Andrzejem?
Andrzej to jej kolega z klasy. Na Dzie� Kobiet
Tosia dosta�a od niego bukiet kwiat�w i w ten oto
prosty spos�b dowiedzia�a si�, �e on ju� od pierwszej klasy
ma na ni� oko, tylko nie mia� odwagi jej o tym
powiedzie�. I �e mama mu doradzi�a, �eby da� Tosi
kwiaty, i sytuacja si� wyja�ni�a. Tosia z pierwszymi
tak powa�nymi kwiatami w r�ku stan�a w drzwiach
i natychmiast si� obrazi�a, jak j� zapyta�am od kogo.
Wszystko by�o jasne.
Andrzej zacz�� przewija� si� przez nasz dom coraz
cz�ciej. Wpada�am w panik�, bo ostatecznie Tosia
to jeszcze dziecko, a poza tym ten ca�y Andrzej mo�e
j� skrzywdzi�, ale Adam dzielnie trwa� na stanowisku,
�e to wszystko normalne, �e dzieci dojrzewaj� i �eby
j� wspiera�, a nie t�amsi�.
- Nie uk�ada ci si� z Andrzejem? - powt�rzam.
- Z Andrzejem? Z Andrzejem si� przyja�nimy - Tosia jest troch� nieswoja, a moje serce w panice zaczyna bi� coraz szybciej.
Kiedy s�ysz� "przyja�nimy si�", to wiem, �e wielka
mi�o�� si� ko�czy nieodwo�alnie i �e m�czyzna
zwr�ci� uwag�, �bo tak wysz�o", na inn� bab� wstr�tn�.
Wiem r�wnie�, �e nie uchroni�am Tosi przed rozczarowaniem,
kt�re jest dopisywane do ka�dej kobiety
chyba ju� w �onie matki, i �e moja c�rka jest nieszcz�liwa.
Nie wiem natomiast, co robi�, �eby j� pocieszy�,
wyt�umaczy�, �e �ycie si� nie ko�czy, tylko si� zaczyna...
A je�li ona ju�, tak jak ta dziewczyna z listu,
podj�a jak�� decyzj�? �eby ze sob� sko�czy�?
I jest tak zraniona, �e nawet mnie nie mo�e o tym
powiedzie�?
- Tosiu, kochanie - marz� o tym, �eby m�j g�os nie zadr�a� - mam nadziej�, �e poradzisz sobie z tym. Wiesz, w �yciu tak ju� jest, �e czasem my�limy, i� wi��emy si� na zawsze, a tymczasem to tylko
poszukiwanie w�a�ciwego partnera. Najwa�niejsze jest jednak
pozostawanie w przyja�ni. Przyja�� to czasem cenniejsza rzecz ni� zwyk�e zadurzenie, szczeg�lnie w twoim wieku.
Rzucam niepewnym okiem na Tosi�, czy mi nagle
nie przerwie. Ale Tosia tym razem dziwnie spokojnie
wys�uchuje mojej tyrady.
- I trzeba sobie z tym radzi� - bredz� dalej jak z ksi��ki. - Zreszt� pierwszym objawem doros�o�ci jest umiej�tno�� spojrzenia na taki pierwszy uk�ad z dystansu, a mo�e wiele czasu min��, zanim si� trafi
na prawdziw� mi�o��.
Tosia wierci si� niespokojnie w fotelu. Patrz�
na ni� i jestem z niej dumna. Nie wida� w jej oczach
rozpaczy.
- Ciesz� si�, �e tak m�wisz, mamu� - m�wi moja c�rka, a moje serce wyrywa si� rado�nie z piersi.
Oto m�j trud wychowawczy nie spe�z� na niczym.
Oto mo�liwe jest porozumienie si� z c�rk� w trudnym wieku. I nieprawd� jest, jakoby zawsze dochodzi�o do konfliktu i c�rka nigdy nie s�ucha�a matki. Moja s�ucha i si� ze mn� zgadza. Naprawd�
jestem tak wzruszona, �e mam ochot� si� rozp�aka�.
- W wieku siedemnastu lat jest jeszcze czas na prawdziwe uczucie, wierz mi - m�wi� cicho, cho� rozumiem, jakie to musi by� dla niej trudne.
- No w�a�nie, mamo, to samo mu powiedzia�am. Ale on nic nie rozumie. Mo�e by� z nim pogada�a?
Tosia patrzy na mnie swoimi du�ymi, piwnymi
oczyma spod fioletowych powiek i u�miecha si� nie�mia�o.
Zanim sens tego, co m�wi, do mnie dociera,
moja c�rka pakuje sobie na kolana Zaraza i zaczyna
go mocno tuli�.
- Mama porozmawia z Andrzejem i wszystko b�dzie OK - dmucha prosto w szare ucho Zaraza.
A potem, nie zwracaj�c uwagi na moje os�upienie,
m�wi do mnie wyja�niaj�co:
- Bo on chce pojutrze przyj�� na powa�n� rozmow�. Ale rozumiesz, ja nie mog� w tym wieku si� wi�za�, zreszt� nied�ugo matura
i w og�le na warsztatach pozna�am takiego ch�opaka, on ma na imi� Jakub i jest naprawd� fantastyczny. To znaczy, rozumiesz, oczywi�cie nic nas nie ��czy, ale my�l�, �e ci si� spodoba. Przyjedzie po mnie w niedziel� i razem z ca�� paczk� pojedziemy do kina,
a potem mo�e na Star�wk�... Wiesz, a Andrzej zupe�nie
nie rozumie, �e... no, jako� tak samo wysz�o.
Trwam w os�upieniu jeszcze przez chwil�. Nie
wiem, co mam powiedzie�. Nie znajduj� odpowiednich
s��w. Wiem tylko jedno - oto moja najukocha�sza c�rka wsadzi�a jakiemu� ch�opcu w klasie n� prosto w serce. Zamiast doceni� jego uczucia i pozwoli� si� tym uczuciom rozwin��, niecnie i podst�pnie zainteresowa�a si� zupe�nie innym ch�opcem. I jeszcze
wpu�ci�a mnie w maliny, bo wszystko, co mog�abym powiedzie� w tej sytuacji, powiedzia�am zupe�nie nieopatrznie przed chwil�. I um�wmy si� - odnosi�o si� to do Tosi, a nie do jakiego� Andrzeja!
Schodz� na d� i jestem tak wstrz��ni�ta, �e depcz�
po psie Borysie, kt�ry oczywi�cie, jak ka�dy pies,
musia� po�o�y� siew samym przej�ciu. Mijam Adama,
kt�ry mocuje si� z puszk� kociego �arcia, bo uszko do
otwierania diabli wzi�li wczoraj, jak ja j� pr�bowa�am
otworzy�. Adam patrzy na mnie i �ci�ga brwi.
- Hej, sta�o si� co�?
- Nie - m�wi�, a potem opowiadam mu ca�� histori� Tosi i nieszcz�nika, kt�rego w�a�nie porzuci�a dla jakiego� nieznanego mi Jakuba. No i t�umacz� Adamowi, jakie to straszne.
- Eee, ty by� chcia�a, �eby si� od razu pobrali? -
Adam otwiera puszk� i kaleczy si� w palec. - Przecie� w tym wieku zbiera si� do�wiadczenia, cz�owiek si� czego� uczy i tak dalej. Nie martw si�, da sobie rad�. Ale ty si� nie wtr�caj,
niech za�atwia to sama.
Adam mnie coraz cz�ciej nie rozumie. Przede
wszystkim dok�adnie wiem, co chcia� powiedzie�
przez to ��eby si� od razu pobrali". Wiem, co mia� na
my�li. Oczywi�cie nie Tosi�, tylko nas. To by�a aluzja.
To by�o u�wiadamianie mi nie wprost, �e on nigdy nie
b�dzie mia� nawet zamiaru si� ze mn� o�eni�. Tak jak
ja bym tego chcia�a! Nigdy w �yciu bym nie wysz�a za
m��. Za nikogo. Najpierw �lub, a potem cz�owiek nosi
serce na temblaku i wygl�da z nim jak idiota.
Fantastyczna ksi��ka.
- Je�li bardziej interesuje ci� tw�j partner,
-je�li przesta�a� mie� czas dla znajomych,
- je�li nie podejmujesz decyzji samodzielnie,
- je�li dzwonisz do niego lub obra�asz si�, �e on nie dzwoni,
- je�li my�lisz, �co on na to powie",
- je�li twoje �ycie zaczyna si� kr�ci� tylko wok� niego...
Facet mnie nie zna, a o mnie ksi��k� napisa�. �ledzi
mnie, czy jak? Przecie� to wszystko odnosi si� do
Adasia. To znaczy, �e on mnie porzuci. Je�li natychmiast
si� nie usamodzielni�.
M�j Bo�e! Wreszcie zadzwoni�a Ostapko!
Siedzia�am akurat w kuchni nad sm�tnie wygl�daj�c� resztk� bia�ego serka z konfiturami i rozmy�la�am, kiedy si� zdecyduje, jak rozdzwoni� si� telefon. Pobieg�am do pokoju i po drodze mocno uderzy�am si� w �okie�.
- To ty? - Us�yszawszy g�os Ostapko, podskoczy�am z rado�ci. - Masz paszport?
- Ja? - cho� obieca�am sobie, �e niczemu nie b�d� si� dziwi�, przecie� prosi�a, �eby jej zaufa�, zdziwi�am si�.
- No a kto? - roze�mia�a si� Ostapko, nazbyt rado�nie, moim zdaniem.
- Mam - powiedzia�am, bardzo z siebie zadowolona.
Paszporty wyrobili�my sobie ju� w lutym. Adam
powiedzia�, �e o tych planowanych wakacjach ca�e �ycie
b�dziemy pami�ta�. Grecja albo Cypr, albo Kreta - wie, �e uwielbiam wszystko, co s�oneczne, ciep�e i pachnie ouzo.
- To s�uchaj - g�os Ostapko brzmia� bardzo wyra�nie. - Zadzwoni�a do mnie Marzena z Berlina. Pojutrze chc� do niej jecha�. Nie zmieni�a� zdania? Jedziesz ze mn�?
- Ja? - powt�rzy�am, przeklinaj�c si� w duchu za niemo�no�� wykrzesania z siebie lepszego pytania.
- No a kto? - Ostapko by�a nie lepsza ode mnie. - Przecie� do ciebie dzwoni�. Wchodzisz w ten interes czy nie?
- Ale tak nagle? - wyj�ka�am i nie wspomnia�am nawet o Tosi, kt�rej grozi dw�ja z chemii, a koniec roku blisko, o Adamie, kt�rego bardzo niech�tnie bym zostawi�a samego, psach, kotach, obowi�zkach, pracy,
kupie list�w itd.
- S�uchaj, albo, albo - g�os Ostapko teraz zdradza� zdenerwowanie. - Takie okazje nie zdarzaj� si� codziennie. Jad� samochodem, wi�c przejazd masz za friko. Za trzy dni b�dziemy z powrotem, chyba �e nie
skombinujesz pieni�dzy na pojutrze, to zaproponuj� komu innemu. - Zawiesi�a g�os. - Je�li nie masz, �eby zainwestowa�... to trudno.
Milcza�am, cho� my�li gwa�townie mi si� sk��bi�y.
�okie� mnie bola�, po�yczka z banku by�a spraw� odleg��,
ale tylko dlatego, �e nie mam pieni�dzy, interes mojego �ycia ma przej �� mi ko�o nosa? Adam ma mnie porzuci�? Mam by� dla niego ci�arem? B�dzie p�aci� rachunki, a� mu si� znudzi? Nigdy nie b�dzie mie� lepszego samochodu, bo ma kobiet� z dzieckiem? Nie.
B�d� walczy� o niego i swoj� przysz�o��. Niezale�no��
i samodzielno��. Nie uzale�ni� si�, w por� Tosia przynios�a do domu te bzdury. By�am na najlepszej drodze do utra