3879

Szczegóły
Tytuł 3879
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3879 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3879 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3879 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

MICHAEL PASTOREAU �ycie codzienne we Francji i Anglii w czasach rycerzy Okr�g�ego Sto�u Rozdzia� pierwszy 1. Rytm �ycia Jak si� zdaje, cz�owiek XII wieku do�� oboj�tnie odnosi� si� do czasu. Liczenie godzin i dni, wyznaczanie �wi�t ruchomych i problemy kalendarzowe to domena wy��cznie duchowie�stwa. Jedynie obowi�zuj�ce obrz�dy religijne podkre�laj� donios�o�� pewnych moment�w �ycia, kt�rym towarzysz�. Czas nale�y do Ko�cio�a. Ani rycerze, ani ch�opi nie rz�dz� rytmem swojego �ycia. Biernie obserwuj� bieg czasu. S� bezsilnymi �wiadkami przep�ywu dni i lat, kt�re ich nieub�aganie posuwaj� ku staro�ci i nieustannie wyznaczaj� ka�dej rzeczy w�asne miejsce. St�d zapewne wynika rezygnacja, kt�ra sprawia, �e ludzie bardziej si� troszcz� o pogod� ni� o przemijaj�cy czas. Zaludnienie Francji i Anglii Interesuj�cy nas okres mie�ci si� w d�ugiej fazie rozkwitu demograficznego, ci�gn�cej si� od pocz�tku XI do ostatnich dziesi�cioleci XII wieku. Zjawisko to mia�o takie rozmiary i tak by�o donios�e dla historii Europy Zachodniej, �e historycy m�wi� o �rewolucji demograficznej". Przyczyn tego rozkwitu mo�na wymieni� wiele: rozszerzenie si� pokoju i wzrost bezpiecze�stwa, wzmocnienie w�adz publicznych, o�ywienie ruchu handlowego, a zw�aszcza zwi�kszone zasoby p�od�w rolnych, dzi�ki post�pom techniki i obj�ciu wi�kszych obszar�w ziemi pod upraw�. Oblicza si�, �e mi�dzy rokiem 1000 i 1300 ludno�� Europy Zachodniej potroi�a si�. W tej d�ugotrwa�ej fazie lata 1160-1220 stanowi� okres szczeg�lnie intensywnego rozkwitu. Nie spos�b zmierzy� bezpo�rednio tego przyspieszenia wzrostu, lecz �wiadcz� o nim liczne wska�niki: powi�kszenie si� obszaru upraw, zwy�ka ceny ziemi, podzia� wielkich maj�tk�w ziemskich, powstawanie nowych wiosek, parafii, klasztor�w, przeobra�anie si� ma�ych wsi w miasteczka, rozrost miast, kt�re, dusz�c si� w starych murach, zmuszone s� - jak Pary� w latach 1190-1213 - budowa� sobie nowe, otaczaj�ce wi�kszy obszar. Oczywi�cie, nie da si� ustali� dok�adnie liczby ludno�ci angielskiej i francuskiej w ka�dym momencie tego okresu. Mo�na wszak�e przyj�� przybli�one dane, zaczerpni�te w wi�kszo�ci z pracy ameryka�skiego historyka J. C. Russela. Oko�o roku 1200 liczba ludno�ci Europy wynosi�a oko�o 60 milion�w, a ca�y �wiat mia� 350-400 milion�w mieszka�c�w. Francja by�a najludniejszym kr�lestwem Europy Zachodniej: w jej �wczesnych granicach - oko�o 420 000 km2 - �y�o co najmniej 7 milion�w ludzi. Znaczy to, �e na jej dzisiejszym obszarze, 551 000 km2, liczba ludno�ci przekroczy�aby 10 milion�w. Ubo�sze pod tym wzgl�dem by�y Wyspy Brytyjskie, licz�ce tylko 2,8 miliona mieszka�c�w, z czego 1,9 miliona na terenie samej Anglii. Jednak�e r�nica w g�sto�ci zaludnienia obu kr�lestw by�a nieznaczna: 16 mieszka�c�w na 1 km2 we Francji, 14 - w Anglii. Dla por�wnania przytoczmy jeszcze kilka liczb: na pocz�tku XIII wieku P�wysep Pirenejski (kr�lestwa chrze�cija�skie ��cznie z terytoriami opanowanymi przez islam) liczy� przypuszczalnie 8 milion�w mieszka�c�w; Italia nieco mniej; kraje germa�skie (Niemcy, Austria i Szwajcaria) ��cznie 7 milion�w, W�gry 2 miliony, Polska 1,2 miliona, a Cesarstwo Bizanty�skie 10-12 milion�w. Oko�o 1200 roku Pary� mia� mniej wi�cej 25 000 mieszka�c�w, rozmieszczonych bardzo nier�wnomiernie na 253 hektarach, obj�tych nowymi murami, wzniesionymi za Filipa Augusta. Tyle�, a mo�e nawet nieco wi�cej ludzi mieszka�o w Londynie. Inne �du�e" miasta Francji, Rouen i Tuluza, nie dosi�gaj� nawet po�owy ludno�ci Pary�a. W Anglii Londyn (ju� wtedy!) stanowi wyj�tkowe zjawisko urbanistyczne, gdy� pozosta�e wa�niejsze miasta (York, Norwich, Lincoln i Bristol) nie przekraczaj� liczby 5000 mieszka�c�w. Ale Pary� i Londyn nie by�y wcale najwi�kszymi miastami chrze�cija�stwa. W pierwszej po�owie XIII wieku Rzym i Kolonia mog�y si� poszczyci� co najmniej 30 000 mieszka�c�w, Wenecja i Bolonia mia�y ich po 40 000, a Mediolan i Florencja po 70 000. Najwi�kszym miastem chrze�cija�skim pozostawa� Konstantynopol, gdy� w momencie zdobycia tego miasta przez krzy�owc�w w 1204 roku �y�o tam 150 000 - 200 000 ludzi. Liczby te nie mog� jednak zamaskowa� luk istniej�cych w naszej wiedzy, dotycz�cych takich zagadnie�, jak liczbowy stosunek ludno�ci osiad�ej w miastach do ca�ej ludno�ci w kraju. Nie spos�b te� przedstawi� na mapie g�sto�ci zaludnienia, gdy� by�a ona niezmiernie zr�nicowana na obszarze ka�dego regionu. Nie spos�b nade wszystko wyci�ga� og�lnych wniosk�w na podstawie poszczeg�lnych przypadk�w. Demografia ko�ca XII wieku sk�ada si� z mn�stwa kontrast�w: mi�dzy strefami, gdzie ludzie skupiaj� si� gromadnie, a innymi, ca�kowicie bezludnymi; mi�dzy rodzinami licznymi a ma��e�stwami bezdzietnymi; mi�dzy wysokim wska�nikiem �miertelno�ci niemowl�t a znaczn� liczb� os�b do�ywaj�cych s�dziwej staro�ci. Narodziny i chrzest Ludzie XII wieku mieli zaufanie do �ycia i przestrzegali biblijnego nakazu, aby si� rozmna�ali. Stopa narodzin wynosi�a rocznie oko�o 35 promile. Regu�� we wszystkich warstwach spo�ecznych by�a rodzina liczna. Zreszt� pary kr�lewskie staraj� si� pod tym wzgl�dem �wieci� przyk�adem: Ludwik VI i Alicja Sabaudzka, Henryk II i Alienor Akwita�ska, Ludwik VIII i Blanka Kastylijska - wszyscy ci koronowani ma��onkowie sp�odzili po o�mioro dzieci. Przez ca�y czas tego okresu p�odno��, jak si� zdaje, wzrasta: badania pozwoli�y stwierdzi�, �e w Pikardii w �rodowisku arystokratycznym rodziny liczne (to znaczy maj�ce 8-15 dzieci) stanowi�y w 1150 roku 12 procent, w 1180 roku - 33 procent, a w 1210 roku - 42 procent. Mamy wi�c do czynienia ze znacznym wzrostem. Na przek�r temu, co przez d�ugi czas s�dzili historycy, kobiety w XII i XIII wieku nie r�ni�y si� od dzisiejszych d�ugo�ci� okresu p�odno�ci. Je�li przypuszczano, �e by� on w�wczas kr�tszy, to dlatego �e nie brano pod uwag� cz�stych wtedy �mierci kobiet przy porodach i wczesnej utraty m��w, zwykle du�o starszych od swoich �on. Poza �rodowiskiem arystokracji m�ode wdowy rzadko bowiem wychodzi�y powt�rnie za m��. Pierwsze dziecko przychodzi�o na �wiat, jak si� zdaje, stosunkowo p�no, tote� odst�p lat mi�dzy pokoleniami by� do�� du�y, lecz mniej jaskrawy ni� w naszej dobie, z powodu cz�sto znacznej r�nicy wieku dwojga ma��onk�w, a tak�e mi�dzy ich pierwszym i ostatnim dzieckiem. Znamiennym przyk�adem jest Alienor Akwita�ska. Urodzona w 1122,3 maj�c pi�tna�cie lat za�lubi�a (1137 r.) dziedzica tronu Francji, p�niejszego Ludwika VII, kt�remu urodzi�a dwie c�rki: Mari� w 1145 roku i Alicj� w 1150. Odtr�cona przez m�a po pi�tnastu latach po�ycia wkr�tce za�lubi�a Henryka Plantageneta, m�odszego od niej o dziesi�� lat. Z tego drugiego zwi�zku przysz�o na �wiat o�mioro dzieci: Wilhelm (1153 r.), Henryk (1155 r.), Matylda (1156 r.), Ryszard (1157 r.), Gotfryd (1158 r.), Alienor (1161 r.), Joanna (1165 r.) i Jan (1167 r.). Kolejne macierzy�stwa przypadaj� wi�c na jej wiek 23 i 28 lat, a w drugim ma��e�stwie - 31, 33, 34, 35, 36, 39, 43 i 45 lat. Narodziny pierwszego i ostatniego dziecka dzieli okres 22 lat. A oto drugi, bardzo wymowny przyk�ad: Wilhelm zwany Marsza�kiem, hrabia Pembroke, regent Anglii w latach 1216-1219, o�eni� si� dopiero osi�gn�wszy 45 lat i wybra� bogat� dziedziczk� Izabel� de Clare, 0 30 lat m�odsz� od niego. Mimo r�nicy wieku ma��onkowie zd��yli sp�odzi� dziewi�cioro dzieci. Przy czym w obu przyk�adach liczymy tylko dzieci, kt�rych istnienie potwierdzaj� dokumenty, a przecie� zmar�ych w niemowl�ctwie nie notuj� zazwyczaj �adne akta ani kroniki. �miertelno�� by�a w�r�d dzieci ogromna. Na troje tylko jedno przekracza�o wiek 5 lat, za� co najmniej 10 procent niemowl�t umiera�o w pierwszym miesi�cu �ycia. Dlatego chrzczono je bardzo wcze�nie, zwykle nazajutrz po przyj�ciu na �wiat. Z tej okazji odbywa� si� w ko�ciele parafialnym obrz�d nie r�ni�cy si� od dzisiejszej ceremonii. W XII wieku prawie powszechnie ju� zaniechano zwyczaju zanurzania nagiego noworodka w chrzcielnicy. Chrzest odbywa� si� przez polewanie. Kap�an trzykrotnie polewa� wod� �wi�con� czo�o dziecka, znacz�c je znakiem krzy�a i wymawiaj�c formu��: �Ego te baptiso in nomine Patris et Filii et Spiritus Sancti." Zwyczaj ka�e zaprasza� kilka par rodzic�w chrzestnych. Poniewa� nie ma urz�du stanu cywilnego, warto si� postara�, aby wiele os�b zachowa�o to wydarzenie w pami�ci. Wiemy, �e Filip August zosta� ochrzczony 22 sierpnia 1165 roku, nazajutrz po narodzinach, przez biskupa Pary�a Maurycego de Sully (tego samego, kt�ry w 1163 roku zadecydowa� o przebudowie katedry Notre-Dame) i �e mia� trzy pary rodzic�w chrzestnych, a byli to Hugon, proboszcz ko�cio�a Saint-Germain-des-Pres, Herve, proboszcz ko�cio�a Saint-Victor, Odon (Eudes), by�y proboszcz ko�cio�a Sainte-Genevieve, ciotka noworodka Konstancja, ma��onka hrabiego Tuluzy, oraz dwie wdowy zamieszka�e w Pary�u. Dziecko otrzymywa�o na chrzcie tylko imi� chrzestne, nie by�o to wszak�e imi� w dzisiejszym rozumieniu, lecz jedynie jego imi� prawdziwe, kt�re mia�o mu s�u�y� przez ca�e �ycie. To za�, co dzi� uwa�amy za nazwisko, by�o w�wczas przydomkiem - nazw� miejscowo�ci, okre�leniem zawodu czy przezwiskiem - po prostu dodatkiem wi���cym si� tylko z danym osobnikiem, nie z ca�� jego rodzin�. Co prawda za panowania Filipa Augusta (1180-1223 r.) przydomki te w niekt�rych regionach (Normandia, Ile-de-France) zaczynaj� by� dziedziczone, lecz proces ten rozwija� si� powoli. W �wczesnych tekstach oznacza si� poszczeg�lne osoby zazwyczaj imieniem chrzestnym, dodaj�c miejsce pochodzenia czy zamieszkania, piastowan� funkcj� lub rang�. Na og� dawano dziecku imi� jednego z rodzic�w chrzestnych. Wskutek tego moda na imiona niewiele si� zmienia�a. Najbardziej rozpowszechnione, zar�wno we Francji, jak w Anglii, imiona m�skie to Jan i Wilhelm. P�niej pojawiaj� si� w Anglii coraz cz�ciej imiona: Robert, Ryszard, Tomasz, Gotfryd, Hugon i Stefan, a we Francji Piotr, Filip, Henryk, Robert i Karol. Pewne imiona ciesz� si� powodzeniem w poszczeg�lnych prowincjach, a wi�c: Baldwin we Flandrii, Tybald w Szampanii, Ryszard i Raul w Normandii, Alan w Bretanii, Odon w Burgundii; niekiedy wi��e si� to z kultem pewnych �wi�tych patron�w, rozpowszechnionym na bardziej ograniczonym terenie, a wi�c �w. Remi w okolicy Reims, �w. Medard w okolicy Noyon, �w. Martial w okolicy Limoges; a w Anglii najwi�cej Gilbert�w spotyka�o si� w diecezji Lincoln. Trudniej jest ustali� statystyk� imion �e�skich. W obu kr�lestwach najpopularniejsze by�y imiona Maria i Joanna; nast�pne na li�cie by�y, jak si� zdaje, Alicja, Blanka, Klementyna, Konstancja, Izabela, Ma�gorzata, Matylda i Petronela (Perrine). Forma mo�e si� zmienia� zale�nie od prowincji (Elisabeth w Artois, lecz Isabelle w Poitou; Mahaut we Flandrii, lecz Mathilde w Normandii, a Maud w Langwedocji) lub zale�nie od warstwy spo�ecznej: Perrine, Perrette i Pernelle to zazwyczaj plebejuszki, podczas gdy bardziej uczona forma, Petronille, przystoi kobietom z arystokracji. Podobna relacja zachodzi mi�dzy formami Jacquine, Jacquette i Jacquotte a wykwintniejsz� Jacqueline. Dziecko przez sze��, siedem pierwszych lat �ycia pozostawa�o pod opiek� kobiet. Czas wype�nia�y mu zabawki i gry. By�y to: kulki, klocki, kostki, drewniane koniki, pi�ki ze szmat lub ze sk�ry, lalki rze�bione z drewna, ze zginaj�cymi si� ko�czynami, miniaturowe naczynia sto�owe i gliniane garnuszki, gra w chowanego, w �lep� babk� itp. Jak si� zdaje, doro�li ludzie do�� oboj�tnie odnosili si� do ma�ych dzieci. Ma�o jest tekst�w i dzie� sztuki z tej epoki, kt�re by przedstawia�y rodzic�w zachwyconych, rozczulonych lub zaniepokojonych jakim� gestem swego potomka w wieku, gdy nie pora jeszcze na jego edukacj�. Ma��e�stwo Ma��e�stwo ma donios�e znaczenie, zarazem rodzinne, rodowe i ekonomiczne. Jako zwi�zek dw�ch rodzin lub dw�ch ga��zi rodu przyczynia si� niekiedy do zako�czenia dawnych wa�ni. Oznacza te� po��czenie dw�ch maj�tk�w, dw�ch pot�g. Tote� trzeba wybiera� wsp�ma��onka rozwa�nie. Jak wiemy, Wilhelm zwany Marsza�kiem czeka� do uko�czenia czterdziestu pi�ciu lat, zanim si� o�eni� z Izabel� de Clare; ma��e�stwo to uczyni�o niezamo�nego m�odszego syna jednym z najbogatszych ludzi Anglii. Mo�ny pan przed o�enieniem syna lub wydaniem za m�� c�rki zasi�ga� rady nie tylko u najdalszych nawet krewnych, lecz r�wnie� u swoich wasali; poza tym prawo feudalne wymaga, �eby prosi� o rad� i zezwolenie swojego suzerena. Suzeren ze swej strony obowi�zany jest do�o�y� stara�, aby jak najpr�dzej i jak najkorzystniej wyda� za m�� c�rk� zmar�ego wasala. Przede wszystkim wszak�e ma��e�stwo jest sakramentem. Polega na wymianie zobowi�za� w obecno�ci ksi�dza. W�adze �wieckie pozostawiaj� Ko�cio�owi ustalanie prawnych przepis�w ma��e�stwa. Miejscowy obyczaj nie ma wp�ywu na te przepisy, kt�re s� mniej wi�cej identyczne we wszystkich krajach Europy Zachodniej. Ko�ci� za istotny element ma��e�stwa uznaje zgod� obojga ma��onk�w. Zgoda rodzic�w nie jest konieczna i teoretycznie zabrania im si� wywierania przymusu na dzieci, aby wbrew w�asnej woli zawar�y zwi�zek ma��e�ski. Jednak�e literatura epicka dostarcza mn�stwa przyk�ad�w �amania tego zakazu, przedstawia dziewcz�ta zmuszane wbrew swojej woli przez ojc�w, opiekun�w lub suzeren�w do ma��e�stwa z bogatym, mo�nym starcem. Rozamunda, bohaterka Chanson d'Elie de Saint-Gilles otwarcie wyra�a sw�j wstr�t: �Nie chc� starucha z pomarszczon� sk�r� (...J Ta sk�ra tylko z pozoru jest zdrowa, od �rodka z�era j� robactwo i nie znios�abym tego zwi�d�ego cia�a, wola�abym uciec jak branka z niewoli [...]" Przepisy wymieniaj� kilka przeszk�d uniemo�liwiaj�cych zawarcie zwi�zku ma��e�skiego: wiek poni�ej lat 12 dla dziewcz�t, poni�ej 14 dla ch�opc�w; otrzymanie wy�szych �wi�ce�; pokrewie�stwo zbyt bliskie, a za takie na og� uwa�ano pokrewie�stwo -poni�ej si�dmego stopnia (to znaczy wsp�lny pradziad dziadk�w). Mo�na by�o jednak uzyska� dyspens� od tego ostatniego warunku. Ma��e�stwo jest nierozerwalne od chwili, gdy zosta�o dope�nione. Nie wolno �ony odtr�ci�, rozw�d nie istnieje. Jedyny spos�b, �eby zwi�zek zerwa�, to uniewa�nienie, a mo�na je uzyska� powo�uj�c si� na impotencj� lub bezp�odno�� jednego ze wsp�ma��onk�w albo te� udowadniaj�c pokrewie�stwo, o kt�rym nie wiedziano w chwili �lubu. Nie jest to wi�c zerwanie ma��e�stwa, lecz po prostu stwierdzenie, �e legalne jego zawarcie by�o niemo�liwe, a zatem ono nie istnieje. Ko�ci� wykazywa� w tej dziedzinie niekiedy wielk� ust�pliwo��. Wiadomo, �e w marcu 1152 roku zosta�o anulowane przez synod w Beaugency ma��e�stwo Ludwika VII z Alienor. Za pretekst pos�u�y� fakt, �e Hugo Capet, pradziad dziada Ludwika, by� �onaty z siostr� pra-pra-pradziadka Alienor. W rzeczywisto�ci zwi�zek rozpad� si� z powodu niezgody mi�dzy ma��onkami (chocia� kronikarze niew�tpliwie przesadzili przypisuj�c kr�lowej r�ne przygody), a nade wszystko dlatego, �e w ci�gu pi�tnastu lat po�ycia Alienor obdarzy�a kr�la tylko dwiema c�rkami. Filip August w podobnej sprawie mia� mniej szcz�cia ni� jego ojciec. Po �mierci (1192 r.) pierwszej �ony, Izabeli z Hainaut, za�lubi� 14 sierpnia 1193 roku Ingeborg�, siostr� kr�la du�skiego. Z przyczyn, kt�rych historykom nigdy si� nie uda�o dociec, ju� nazajutrz po �lubie poczu� nieprzezwyci�ony wstr�t do nowej ma��onki i zacz�� starania, aby si� jej pozby�, pod pretekstem, �e jest ona kuzynk� jego pierwszej �ony. Na ��danie kr�la zgromadzenie pra�at�w i baron�w uniewa�ni�o wi�c to ma��e�stwo. Lecz zamkni�ta w jakim� flamandzkim opactwie kr�lowa zdo�a�a wys�a� skarg� do papie�a, kt�ry z kolei anulowa� uniewa�nienie. Filip August nie przyj�� do wiadomo�ci decyzji papieskiej i szuka� sobie nast�pnej �ony. Napotka� wszak�e niema�e trudno�ci: wszyscy kr�lowie i ksi���ta Europy odmawiali mu r�ki swej siostry lub c�rki. Znalaz� w ko�cu w dalekim Tyrolu c�rk� skromnego wasala, ksi�cia Bawarii, Agnieszk� z Meranu. klub odby� si� 14 czerwca 1196 roku. Wtedy konflikt jego z papie�em jeszcze si� zaostrzy�. W styczniu 1200 roku Innocenty III zwo�a� do Wiednia synod biskup�w, kt�ry ob�o�y� interdyktem kr�lestwo Filipa. Nie wolno by�o tam odprawia� nabo�e�stw ani udziela� sakrament�w. Kara wymierzona w�adcy zaci��y�a nad ca�ym jego ludem, a by�a tak dotkliwa, �e kr�l musia� si� ugi��. (Tymczasem �lub jego syna, p�niejszego Ludwika VIII, z Blank� Kastylijsk� trzeba by�o 23 maja 1200 roku przenie�� do Port-Mort, pod Andelys, na terytorium kr�la angielskiego.) Kr�l pod koniec roku odes�a� wi�c Agnieszk� i przyj�� z powrotem Ingeborg�, ale dopiero w 1212 roku przywr�cono jej ostatecznie w pe�ni prawa kr�lowej. � Nie wolno te� udziela� �lub�w w pewnych okresach roku: od pierwszej niedzieli adwentu do oktawy po Trzech Kr�lach; od trzeciej niedzieli przed Wielkim Postem do Niedzieli Przewodniej; od poniedzia�ku przed Wniebowst�pieniem do oktawy Zielonych �wi�t. Ceremonia �lubna, zazwyczaj odbywaj�ca si� w soboty, niewiele si� r�ni�a od dzisiejszej. Pa�stwo m�odzi nie wyst�powali w specjalnych ubiorach, lecz po prostu w swoich najpi�kniejszych strojach, w welonie czy te� w koronie na g�owie. Wymieniali �lubowania i obr�czki w kruchcie - gdzie tak�e odbywa�y si� chrzty i zr�kowiny - gesty i formu�ki po dzi� dzie� prawie nie zmienione. Potem dopiero wchodzili do ko�cio�a, aby uczestniczy� we mszy �wi�tej, a po wyj�ciu z ko�cio�a udawali si� zgodnie ze zwyczajem na cmentarz, na chwil� medytacji. Wreszcie nast�powa�o wesele, trwaj�ce z regu�y kilka dni, i to nie tylko w domach bogatych baron�w, lecz tak�e w chatach ch�opskich. W pierwszym przypadku gromadzili si� na te uroczysto�ci wszyscy okoliczni arystokraci, w drugim - s�siedzi z ca�ej wioski. Najd�u�ej trwa�o wesele, najwspanialsze podarki otrzymywali nowo�e�cy i najobfitsze by�y uczty, gdy kt�ry� z mo�nych pan�w �eni� pierworodnego syna. Staro�� i �mier� �redniowiecze nie zna�o staro�ci w tym sensie, jaki teraz nadajemy temu s�owu; nikt si� �nie wycofywa�" z czynnego �ycia, chyba �e wst�powa� do klasztoru. Ka�dy a� do �mierci pozostawa� cz�owiekiem doros�ym i je�eli nie zniedo��nia� ca�kowicie, spe�nia� swoje powinno�ci. M�czyzna siedemdziesi�cio- czy osiemdziesi�cioletni bra� udzia� w robotach polnych, regularnych bitwach i dalekich pielgrzymkach, nie rezygnowa� z w�adzy politycznej. Ludzie tej epoki nie umierali te� tak m�odo, jak mog�oby si� nam wydawa�. Przeci�tna d�ugo�� �ycia wynosi�a 30-35 lat (niewiele mniej ni� w pierwszej po�owie XIX wieku), ale trzeba pami�ta�, �e na t� przeci�tn� wp�ywa�a ogromna �miertelno�� w�r�d dzieci; co trzeci noworodek nie przekracza� pi�ciu lat �ycia. W ten spos�b dokonywa�a si� naturalna selekcja i ci, kt�rzy prze�yli, mieli szans� osi�gn�� wiek stosunkowo podesz�y. Ocenia si�, �e w Anglii XIII stulecia na 1000 dzieci urodzonych w danym roku tylko 650 osi�ga�o wiek 10 lat, 550 do�ywa�o trzydziestki, 300 - pi��dziesi�tki, a 75 - siedemdziesi�tki. Bardziej wyrazi�cie mo�na to przedstawi� na konkretnych przyk�adach. Niestety wszystkie s� wybrane z kr�gu w�adc�w lub ksi���t Ko�cio�a, poniewa� znamy daty urodzenia i zgonu jedynie takich dostojnych osobisto�ci. W XII wieku wielu ludzi nie wiedzia�o dok�adnie, ile maj� lat, nie znaj�c daty w�asnego urodzenia. Nawet Wilhelm zwany Marsza�kiem uwa�a� si� za starszego, ni� by� rzeczywi�cie, i w 1216 roku, obejmuj�c regen�j� kr�lestwa angielskiego, m�wi�, �e ma �z g�r� osiemdziesi�t lat", chocia� mo�na z ca�� pewno�ci� stwierdzi�, �e urodzi� si� pomi�dzy 1144 a 1146 rokiem. Ludwik VII umar� maj�c 60 lat. Filip August prze�y� lat 58, Ingeborga du�ska - 60; Ludwik VIII �y� tylko 39 lat, lecz jego �ona Blanka Kastylijska - 65; cesarz Fryderyk Barbarossa umieraj�c mia� lat 68, Wilhelm Lew, kr�l Szkocji - 71, Henryk II Plantagenet - 56, jego synowie, Ryszard Lwie Serce i Jan Bez Ziemi, do�yli tylko do 42 i 49 lat, natomiast ich matka Alienor doczeka�a osiemdziesi�tego trzeciego roku �ycia i prze�y�a o�mioro ze swoich dziesi�ciorga dzieci. Cz�ciej ni� inni osi�gali dostojny wiek duchowni: �wi�ty Bernard prze�y� lat 63; tyle� co Abelard, mimo swoich nieszcz��; Wilhelm o Bia�ych R�kach, arcybiskup Reims, �y� lat 67, Hugues z Puiset, biskup Durham - 70; Robert Wielkog�owy, biskup Lincolnu - 78; Gilbert Foliot, biskup Londynu - 79, papie� Grzegorz VIII - 87, a nast�pca jego nast�pcy, Celestyn III - 92 lata. Wiek XII pozostawi� nam pami�� o pewnym stulatku: by� nim �wi�ty Gilbert z Sempringham, za�o�yciel zakonu gilbertyn�w, urodzony w 1083, zmar�y w 1189 roku! Jak wida�, w kr�gach arystokratycznych ludzie nierzadko przekraczali sze��dziesi�tk�, a �ycie po siedemdziesi�tce nie uchodzi�o za zjawisko wyj�tkowe. Dlatego zapewne anonimowy autor opowie�ci o �mierci kr�la Artura - La mort le roi Artu - chc�c podkre�li� s�dziwy wiek swego bohatera, przypisuje mu nie 70 ani 75, lecz 92 lata. Trzeba wszak�e przyzna�, �e d�ugowieczno�� jest przywilejem pewnych warstw spo�ecznych. W�r�d posp�lstwa szansa prze�ycia zmniejsza si� wskutek kl�sk g�odowych i pomor�w, a w niekt�rych okolicach wskutek chor�b endemicznych. Wielu poet�w, jak mi�dzy innymi Helinant de Froidmont, zastanawia si� nad kr�tko�ci� dni cz�owieka na ziemskim padole: O, �mierci, co znienacka chwyta tych, co d�ugo �y� my�leli [...] O, �mierci, kt�rej nigdy si� nie sprzykrzy �ci�ga� z wysoko�ci [...] Cz�sto syna przed ojcem zabierasz i kwiat zrywasz, A pozostawiasz owoc [...] W dwudziestym �smym czy trzydziestym roku, w pe�ni m�odo�ci Porywasz tego, kto mniema�, �e w�a�nie rozkwita [...] 2 Rytm czasu Cz�owiek �wiecki nie by� zdolny oceni� dok�adnie czasu. Rzeczy odleg�e (na przyk�ad data w�asnego urodzenia) zaciera�y si� w jego pami�ci, nie potrafi� te� si�ga� w przysz�o��, by j� wykorzysta� w swoich planach. Wyruszaj�c na pielgrzymk� albo w d�u�sz� podr� nie umia� przewidzie�, kiedy wr�ci i co b�dzie robi� po powrocie. Bohaterowie Okr�g�ego Sto�u cz�sto tak w�a�nie wyruszali na poszukiwanie przyg�d, nie wspominaj�c o terminie czy zamiarze powrotu. Z nielicznymi wyj�tkami kronikarze i powie�ciopisarze nie dbaj� o �cis�o�� dat i chronologii, poprzestaj�c na takich mglistych formu�kach, jak �za kr�la Henryka II", �oko�o Zielonych �wi�tek", �gdy si� dni wyd�u�a� zaczyna�y", albo te� po prostu przyjmuj� za punkt odniesienia jakie� zdarzenie niezwyk�e, wyr�niaj�ce si� w potoku dni. W praktyce okre�la si� dat� zdarzenia w odniesieniu do uroczystych �wi�t lub do innych zdarze�, kt�re ze wzgl�du na swoj� donios�o�� utkwi�y w pami�ci. �redniowieczna umys�owo�� zdaje si� szczeg�lnie uczulona na regularny cykl dni, �wi�t, p�r roku, wieczne oczekiwanie i wieczne rozpoczynanie od pocz�tku, a jednocze�nie powolne, nieub�agane starzenie si�. Wszystko jest v, ruchu i zarazem w zawieszeniu. St�d w literaturze i sztuce takie tematy jak �pochwa�a minionego czasu" (�wiat si� starzeje, nie jest ju� tym, czym by� niegdy�; gdzie si� podzia�y niegdysiejsze rado�ci, cnoty i bogactwa lub �ko�o Fortuny" (wszystko zawsze wraca na swoje miejsc, ka�dy z nas widzi, jak jego los opada, wznosi si� i znowu opada po c� si� wysila� aby zmieni� bieg rzeczy?). Ta tradycyjna rezygnacja prawdopodobnie wynika z tego, �e cz�owiek �redniowiecza - rycerz czy ch�op - zna poj�cie czasu jedynie z konkretnego do�wiadczenia. Refleksja intelektualna i �cis�e obliczenia stanowi� wy��czny przywilej garstki duchownych. Inni, wszyscy inni, wiedz� tylko, �e dni si� przeplataj� z nocami, zima z latem. �yj� czasem przyrody, kt�remu rytm nadaj� coroczne roboty w polu, terminy danin i op�at nale�nych seniorowi. Na portalach wielkich katedr w Amiens, Chartres, Pary�u, Reims, Saint-Denis, Senlis, a w Anglii zw�aszcza na chrzcielnicach - rze�biarze cz�sto przedstawiali kalendarz �ycia wiejskiego; ka�dy miesi�c jest zilustrowany charakterystyczn� dla niego scenk�, a wi�c stycze� to czas �wi�t i uciech sto�u, luty przynosi odpoczynek przy domowym ognisku, marzec wymaga wznowienia pracy na roli, przekopywania ziemi i przycinania winoro�li; kwiecie� jest najpi�kniejszym miesi�cem roku, por� odnowy, i bywa przedstawiany w postaci dziewczyny z nar�czem kwiat�w; maj to miesi�c wielkiego pana, kt�ry wtedy na wspania�ym koniu rusza na polowanie lub na wojn�; czerwiec to czas sianokos�w, a lipiec - �niw; sierpie� - m��cki, wrzesie� i pa�dziernik - winobrania, a pod koniec tego okresu tak�e siew�w; w listopadzie przygotowuje si� zapas drew na zim� i prowadzi si� do d�browy wieprzka, aby si� utuczy� �o��dziami, zanim b�dzie zar�ni�ty w grudniu, przed styczniowymi ucztami. Czas kr�tki: dzie� Rytm dnia zale�y przede wszystkim od s�o�ca, dni s� w lecie d�ugie, a zim� kr�tkie. W osiedlach u�atwiaj� rachub� czasu dzwony klasztoru wzywaj�ce mniej wi�cej co trzy godziny na modlitwy: o p�nocy na jutrzni�, oko�o trzeciej na laudes, oko�o sz�stej na prym�, oko�o dziewi�tej na tercj�, a w po�udnie na sekst�, oko�o pi�tnastej na non�, oko�o siedemnastej na nieszpory i oko�o dwudziestej pierwszej - na komplet�. Co prawda, nie wszystkie te godziny kanoniczne s� r�wnej d�ugo�ci, wahaj� si�, zale�nie od szeroko�ci geograficznej, pory roku i skrupulatno�ci dzwonnika. Zw�aszcza godzina nieszpor�w by�a niesta�a, w Anglii za� dzwoniono wcze�niej ni� na kontynencie na tercj�, sekst� i non� (i to tak, �e w ko�cu noon w j�zyku angielskim oznacza po�udnie). Jak mierzono up�yw czasu? W niekt�rych klasztorach by�y zegary wodne, podobne do staro�ytnych klepsydr, z�o�one z dw�ch pionowo zestawionych naczy�, przy czym woda z g�rnego kapie kropla po kropli do dolnego; dana ilo�� p�ynu wymaga zawsze tego samego czasu, aby przela� si� z jednego naczynia do drugiego. Ale ten przyrz�d, delikatny i skomplikowany, nie by� bardzo rozpowszechniony. Ch�tniej pos�ugiwano si� zegarem s�onecznym, a do mierzenia kr�tszych okres�w czasu piaskowym, podobnym, mimo r�nicy w rozmiarach, do prostego przyrz�du, kt�rego po dzi� dzie� u�ywaj� gospodynie w swoich kuchniach. W nocy zakonnik pe�ni�cy obowi�zki dzwonnika orientowa� si� wed�ug pozycji gwiazd albo d�ugo�ci wypalonej �wieczki. Z tekst�w wiemy, �e w ci�gu nocy zu�ywa�y si� trzy �wiece, dzielono wi�c noc na trzy cz�ci, nazywaj�c je pierwsz�, drug� i trzeci� �wieczk�. Dzwonnik m�g� te� z grubsza liczy� godziny wed�ug liczby przeczytanych stronic, odm�wionych pacierzy lub psalm�w. Spos�b sp�dzania dnia jest oczywi�cie r�ny, zale�nie od regionu, pory roku i pozycji spo�ecznej. Mo�na wszak�e zauwa�y� pewne wsp�lne regu�y. Wstawano na og� wcze�nie, bo wraz ze �witem rozpoczyna�y si� codzienne czynno�ci, a trzeba by�o przedtem umy� si�, ubra�, odm�wi� pacierz lub wys�ucha� mszy �wi�tej. Ma�o kto zaraz po wstaniu z ��ka zasiada� do sto�u, gdy� praktyki religijne wymaga�y, by je wype�nia� na czczo. �niadanie, pierwszy z trzech codziennych posi�k�w, jadano wi�c stosunkowo p�no, w porze tercji; dzieli� on przedpo�udnie na dwie mniej wi�cej r�wne cz�ci. Drugi, bardziej obfity posi�ek, obiad, wypada� mi�dzy sekst� a non�. Po nim nast�powa�a chwila odpoczynku, drzemka lub lektura, przechadzka lub jakie� gry. W porze, kt�r� my okre�liliby�my jako po�ow� popo�udnia, ka�dy wraca� do swoich obowi�zk�w i zajmowa� si� nimi do zachodu s�o�ca. Zim� ta cz�� dnia by�a stosunkowo kr�tka. Do kolacji siadano mi�dzy nieszporami a komplet� i ten posi�ek trwa� d�u�ej ni� dwa poprzednie. Potem niekiedy czuwano jeszcze przez czas jaki�, lecz - z wyj�tkiem wigilii Bo�ego Narodzenia - niezbyt d�ugo. W XII wieku ludzie wcze�nie chodzili spa�. O�wietlenie - �wieca �ojowa lub woskowa, lampka oliwna - kosztowa�o drogo i nie by�o bezpieczne, a noc zawsze budzi�a mniejsze lub wi�ksze niepokoje: to w nocy wybucha�y po�ary, czyha�y zdrady i nadprzyrodzone strachy. Przepisy prawne wsz�dzie zakazywa�y jakiejkolwiek pracy po zapadni�ciu ciemno�ci i surowo kara�y za przest�pstwa czy wykroczenia pope�niane mi�dzy zachodem a wschodem s�o�ca. Czas d�ugi: rok i kalendarz Z datami by�o tak samo jak z godzinami: wszyscy s�uchali dyktanda Ko�cio�a. Cykl roku wynika� z kalendarza liturgicznego, w kt�rym g��wne akcenty pada�y na adwent, Wielki Post i najwa�niejsze �wi�ta: Bo�e Narodzenie, Wielkanoc, Wniebowst�pienie, Zielone �wi�tki i dzie� Wszystkich �wi�tych. Wniebowzi�cie Matki Boskiej (15 sierpnia) zacz�to �wi�towa� dopiero w po�owie XIII wieku. Dat� Bo�ego Narodzenia wyznaczy� ostatecznie na dzie� 25 grudnia sob�r nicejski w 325 roku, a dopiero w VII wieku ustalono 1 listopada jako dzie� Wszystkich �wi�tych. Trzy pozosta�e wielkie �wi�ta s� ruchome. Pierwszym zadaniem rachmistrz�w by�o obliczenie daty Wielkanocy, kt�r� od VI wieku postanowiono obchodzi� w pierwsz� niedziel� po pe�ni ksi�yca nast�puj�cej po 21 marca (w praktyce zasada ta waha�a si� nieco a� do ko�ca VIII wieku). Tak te� oblicza si� j� po dzi� dzie�. Podobnie jak w �redniowieczu, Wielkanoc w naszych czasach mo�e wi�c przypa�� najwcze�niej 22 marca, a najp�niej 25 kwietnia. Wniebowst�pienie �wi�ci si� w czterdzie�ci, a Zes�anie Ducha �wi�tego w pi��dziesi�t dni po Zmartwychwstaniu. Rok ko�cielny zaczyna si� w pierwsz� niedziel� adwentu, lecz z rokiem �wieckim by�o i jest inaczej. Zrazu ta data by�a w r�nych krajach r�na. W Anglii za pocz�tek roku przyjmowano dzie� 25 grudnia, p�niej jednak kancelaria episkopalna i kr�lewska przesun�y go stopniowo a� do 25 marca, na �wi�to Zwiastowania, i ten zwyczaj przewa�a� od ko�ca XIII wieku a� do 1751 roku. We Francji zwyczaje r�ni�y si� w poszczeg�lnych jednostkach administracyjnych. Nawet w miastach do�� blisko siebie po�o�onych rok zaczyna� si� kiedy indziej, a wi�c w Beauvais 25 grudnia, w Reims 25 marca, w Pary�u w Niedziel� Wielkanocn�, w Meaux 22 lipca (dzie� �wi�tej Marii Magdaleny). Nie wdaj�c si� w szczeg�y powiedzmy, �e najcz�ciej za pocz�tek roku uznawano Bo�e Narodzenie (regiony zachodnie i po�udniowe), Zwiastowanie (Normandia, Poitou, cz�� �rodkowej i wschodniej Francji), Wielkanoc (Flandria, Artois, domena kr�lewska). Ta ostatnia data, �e wzgl�du na swoj� ruchomo��, by�a szczeg�lnie niedogodna. Dla kancelarii kr�l�w Francji rok zaczyna� si� w Niedziel� Wielkanocn�, tote� w pewnych latach zawarte w nim by�y prawie pe�ne dwa kwietnie, gdy w innych latach miesi�c ten skraca� si� do po�owy. Na przyk�ad 1209 rok zacz�� si� 29 marca, a sko�czy� niemal w trzyna�cie miesi�cy potem, 17 kwietnia, czyli �e kwiecie� w tym roku liczy� 47 dni w dw�ch cz�ciach, 30 w pierwszej i 17 w drugiej, natomiast w roku 1213, zacz�tym 14 kwietnia i zako�czonym 29 marca, zmie�ci�o si� zaledwie szesna�cie dni kwietnia. W aktach i kronikach nie zawsze oznaczano rok licz�c od narodzenia Chrystusa. Niekiedy wybierano raczej takie formu�y jak: �w tym a tym roku panowania naszego kr�la (naszego hrabiego) (...) albo: gdy nasz kr�l (nasz hrabia) panowa� od tylu a tylu lat." Poza tym, chocia� nazwy miesi�cy brzmia�y tak samo jak dzisiaj, dni oznaczano rozmaicie: we�my dla przyk�adu 28 wrze�nia. Czasem pisano: �dwudziestego �smego dnia wrze�nia", czasem �na trzy dni przed ko�cem wrze�nia" lub �trzeciego dnia od ko�ca wrze�nia", a czasem �na cztery dni przed kalendami pa�dziernika", lecz najcz�ciej: �w wigili� �wi�tego Micha�a". Dla ogromnej bowiem wi�kszo�ci ludzi �wi�ta liturgiczne i dni �wi�tych patron�w stanowi�y jedyne punkty orientacyjne roku. Wynika�y z tego niekiedy nieporozumienia. Mog�o si� zdarzy�, �e w dw�ch s�siaduj�cych ze sob� diecezjach daty �wi�t tych samych patron�w by�y r�ne. Niekt�rzy za� �wi�ci powszechnie czczeni mieli nie jeden, lecz kilka swoich dni w roku. Obchodzono rocznic� ich urodzin, nawr�cenia, m�cze�stwa, znalezienia lub przeniesienia relikwii. Na przyk�ad �wi�tego Marcina czczono co najmniej trzy razy w roku: 4 lipca (�wi�ty Marcin letni) - na pami�tk� jego �wi�ce� kap�a�skich, 11 listopada (�wi�ty Marcin zimowy) - dzie� jego pogrzebu i 13 grudnia - w rocznic� przeniesienia jego relikwii z Auxerre do Tours. Inne zwyczaje jeszcze dobitniej �wiadcz� o wp�ywie �ycia religijnego na kalendarz: w pewnych porach roku dni tygodnia okre�lano wed�ug tematu ewangelii czytanej tego dnia w ko�ciele, a wi�c czwartek w drugim tygodniu postu nazywano �z�ym bogaczem", pi�tek - �robotnikami winnicy", a sobot� �jawnogrzesznic�". Lecz te problemy kalendarza nale�� do duchownych. Mo�ni panowie i rycerze, ch�opi wolni i niewolni, mieszka�cy miasteczek i miast wcale si� na tym nie znaj�. Bardziej ich interesuj� terminy sesji s�dowych i zgromadze� feudalnych, uroczystych pasowa� i innych rycerskich ceremonii (Wielkanoc, Zielone �wi�tki), a tak�e p�acenia danin (Wszystkich �wi�tych, Matki Boskiej Gromnicznej), otwarcia jarmark�w czy targ�w. Odczuwaj� rytm niedziel i niezliczonych �wi�towanych dni, powracaj�cych regularnie wielkich �wi�t religijnych i zwi�zanych z nimi uciech, lecz bardziej jeszcze s� wra�liwi na cykl p�r roku, na czas przyrody: dla wszystkich s� dni pi�kne i dni brzydkie. Rozdzia� drugi Spo�ecze�stwo feudalne i spo�ecze�stwo rycerskie Nie spos�b w kilku zdaniach opisa� struktur spo�ecznych w wieku XII i w pocz�tkach wieku XIII. Jest to temat ogromny, a niekt�re jego aspekty, na przyk�ad stosunek mi�dzy szlacht� a rycerstwem, nale�� do najbardziej kontrowersyjnych dziedzin dzisiejszych studi�w nad histori� �redniowiecza. Pierwsza po�owa XII wieku to rzeczywi�cie zenit tego, co nazywamy spo�ecze�stwem feudalnym, lecz w ostatnich dekadach tego stulecia i pierwszych nast�pnego zaznacza si� ju� jego powolny, ale nieub�agany zmierzch. Pomi�dzy dwiema datami, kt�re wybrali�my jako punkty graniczne tematu tej ksi��ki, obserwujemy przyspieszenie zmian spo�ecznych decyduj�cych o dalszych losach Europy Zachodniej, lecz nie tu miejsce na szersze ich omawianie. Spr�bujmy po prostu naszkicowa� zarysy r�nych kategorii spo�ecznych, uwzgl�dniaj�c szczeg�lnie te czynniki, kt�re z ekonomicznego i spo�eczno-prawnego punktu widzenia wywar�y najwi�kszy wp�yw na �ycie codzienne. Chodzi jedynie o to, �eby u�atwi� zrozumienie nast�pnych rozdzia��w, tote� �wiadomie nadajemy temu wyk�adowi form� bardzo zwi�z��, nie kusz�c si� o wyczerpanie tematu ani te� o uwzgl�dnienie wszystkich subtelno�ci, zw�aszcza w przedstawieniu r�nic mi�dzy Francj� a Angli�. Og�lna charakterystyka spo�ecze�stwa Spo�ecze�stwo XII wieku jest przede wszystkim chrze�cija�skie. Aby do niego nale�e�, cho�by tylko formalnie, trzeba by� chrze�cijaninem. Poganie, �ydzi i muzu�manie s� z niego wykluczeni, nawet je�li si� ich toleruje. Europa Zachodnia �yje rytmem wsp�lnej wiary. Dobra wielmo��w, miasta, ka�da jednostka polityczna stanowi raczej cz�stk� �wiata chrze�cija�skiego ni� okre�lonego kr�lestwa. Z tego wynika intensywno�� wymiany, elastyczno�� granic, brak sprecyzowanego poj�cia narodu i brak nacjonalizmu; z tego te� wynika uniwersalny charakter nie tylko obyczaj�w i kultury, lecz r�wnie� struktur, a nawet instytucji spo�ecznych. Nie istniej� odr�bne spo�ecze�stwa: francuskie i angielskie. W Burgundii czy w Kornwalii, w Yorkshire czy w Andegawenii �ycie toczy si� tak samo, tacy sami s� ludzie i takie same sprawy. Je�li zachodz� jakie� istotne r�nice, to tylko te, kt�re dyktuje po�o�enie geograficzne i warunki klimatyczne. Spo�ecze�stwo to jest zhierarchizowane. Pod pewnymi wzgl�dami wydaje si� anarchiczne (nie ma poj�cia pa�stwa; prawa i pe�nomocnictwa. tak jak na przyk�ad prawa do bicia monety, wymierzania sprawiedliwo�ci, utrzymywania armii s� rozproszone na liczne o�rodki w�adzy), lecz jest zorganizowane wyra�nie wok� dw�ch porz�dkuj�cych je podstaw �adu: kr�la i piramidy feudalnej. W epoce, kt�ra nas interesuje, kr�l zyskuje pewn� przewag� nad hierarchi� feudaln�. Tak by�o w Anglii od wst�pienia na tron Henryka II, a we Francji pod koniec panowania Filipa Augusta. Poza tym spo�ecze�stwo we wszystkich swoich warstwach przejawia tendencj� do tworzenia grup i zrzesze�, czy to gildii miejskich, czy cech�w rzemie�lniczych, lig baron�w czy gmin wiejskich. Jednostki rzadko dzia�aj� we w�asnym imieniu, nigdy ich si� nie wyodr�bnia z ich grupy. Ludzie jeszcze si� nie dziel� naprawd� na stany, lecz ju� s� w znacznym stopniu zorganizowani w swoich warstwach spo�ecznych. Jest to ju� pod wielu wzgl�dami spo�ecze�stwo prawie klasowe, chocia� te klasy nie graj� jeszcze wielkiej roli w organizacji polityczne-prawnej ani w rozdziale praw i obowi�zk�w. S� to klasy bardzo p�ynne i otwarte (czy� Wilhelm z Owernii, biskup Pary�a, nie by� synem niewolnego ch�opa?), jednak�e mamy do czynienia ze spo�ecze�stwem klasowym. W �yciu codziennym linie podzia�u nie biegn� mi�dzy duchowie�stwem, szlacht� i ludem, lecz mi�dzy mo�nym bogaczem i biedakiem pozbawionym jakiejkolwiek w�adzy. Seniorowie i wasale Europa feudalna to �wiat wiejski, w kt�rym o bogactwie decyduje posiadanie ziemi. Nad spo�ecze�stwem dominuj� w�a�ciciele ziemscy, rozporz�dzaj�cy zarazem si�� ekonomiczn� i polityczn�. S� to mo�ni panowie. Feudalizm to przede wszystkim system okre�laj�cy wzajemne zale�no�ci mi�dzy nimi. System opiera si� na dw�ch podstawowych elementach, na zobowi�zaniach wasalnych i na nadawaniu lenna. Wasal to pan mniej lub bardziej s�aby, kt�ry na skutek zobowi�za� lub we w�asnym interesie zwi�za� si� z mo�niejszym od siebie panem i przyrzek� mu wierno��. Zwi�zek ten jest przedmiotem kontraktu ustalaj�cego wzajemne zobowi�zania obu stron. Senior przyrzeka wasalowi opiek� i utrzymanie, obron� od wrog�w, poparcie w s�dach, �wiat�e rady oraz dary i �szczodro��"; zapewnia mu byt na swoim dworze lub co cz�stsze - nadaje mu ziemi�, kt�ra wy�ywi go wraz z rodzin�, to jest lenno. W zamian za to wasal zobowi�zuje si� wobec swego seniora do s�u�by wojskowej (kt�rej form� okre�la kontrakt), uczestniczenia w jego dzia�alno�ci politycznej (narady, poselstwa) oraz pomocy jurystycznej (pomoc w wymierzaniu sprawiedliwo�ci, zasiadanie w s�dach senioralnych); niekiedy zobowi�zuje si� do us�ug osobistych, zawsze do okazywania panu nale�nego szacunku, a w niekt�rych przypadkach tak�e do �wiadcze� pieni�nych. We Francji �wiadcze� tych wymaga si� od wasala w czterech przypadkach, mianowicie gdy chodzi o zap�acenie okupu, o wypraw� krzy�ow�, o zam��p�j�cie najstarszej c�rki i o pasowanie na rycerza najstarszego syna. Tylko najwi�ksi mo�now�adcy zawieraj� kontrakty ze swymi wasalami na pi�mie. Zawsze jednak towarzyszy tej umowie ceremonia�, niemal identyczny we wszystkich regionach. Najpierw wasal na kl�czkach wypowiada formu�� ho�downicz�: �Staj� si� odt�d twoim cz�owiekiem...", potem, ju� stoj�c, z r�k� na Ewangelii lub na relikwiarzu, przysi�ga swojemu panu wierno��, wreszcie pan nadaje mu lenno, wr�czaj�c przedmiot, kt�ry jest symbolem tej �aski (ga��zk�, ziele, grudk� ziemi) lub te� symbolem u�yczonej w�adzy (ber�o, pier�cie�, lask�, r�kawic�, sztandar, w��czni�). Przykl�kanie, wymiana poca�unk�w, liturgiczne gesty sk�adaj� si� na uroczysty obrz�d, jednorazowy lub te� powtarzany w ustalonych terminach. Pierwotnie lenno nadawane by�o danej osobie i tylko do�ywotnio, stopniowo wszak�e przyjmowa�a si� zasada dziedziczno�ci, kt�ra w ko�cu XII wieku sta�a si� ju� regu��, zar�wno we Francji, jak w Anglii. Gdy lenno przechodzi�o w inne r�ce, senior zadowala� si� pobieraniem op�aty (relief). Cz�sto lenna nie przejmowa� jeden najstarszy syn, lecz dzielono je mi�dzy kilku syn�w i w ten spos�b pierwotne w�o�ci ulega�y rozdrobnieniu, a wasale ubo�eli. Wasal bowiem na swoim lennie rozporz�dza prawami politycznymi i ekonomicznymi tak, jakby by� rzeczywistym w�a�cicielem tych d�br. Senior zachowuje tylko prawo skonfiskowania lenna, je�eli wasal nie dotrzymuje swoich zobowi�za�. Wasal ze swej strony, je�li si� czuje skrzywdzony przez swego seniora, mo�e, nie oddaj�c nadanej ziemi, wym�wi� mu wierno�� i odwo�a� si� do suzerena; nazywa�o si� to wyzwaniem (defi). System feudalny by� zbudowany rzeczywi�cie jak piramida, w kt�rej ka�dy senior by� wasalem innego, pot�niejszego seniora. Miejsce na szczycie zajmowa� kr�l, kt�ry zreszt� stara� si� wydoby� poza ten system. Na dole znajdowali si� najmniejsi wasale, zwani wasalami ni�szego stopnia (vavasseurs); ich w�a�nie poematy rycerskie przedstawiaj� jako wz�r wierno�ci, dobrych manier i m�dro�ci. Pomi�dzy szczytem a podstaw� mie�ci�a si� ca�a hierarchia wi�kszych i mniejszych baron�w, od ksi���t i hrabi�w a� do w�a�cicieli najskromniejszych zamk�w. O pot�dze seniora decyduje rozleg�o�� jego ziemskich w�o�ci, liczba wasali i rozmiary posiadanych przez niego zamk�w lub zamku. W�o�ci seniora, ramy �ycia codziennego Na w�o�ci seniora sk�ada si� ca�o�� d�br ziemskich, w kt�rych przys�uguj� mu prawa w�a�ciciela i suwerena. Jest to podstawowa polityczna i gospodarcza jednostka spo�ecze�stwa, niemal wy��cznie pod�wczas wiejskiego. W�r�d pa�skich w�o�ci, rozmaitych rozmiar�w i form, typowa by�a kasztelania, zwykle niewielka, do�� jednak du�a, by obejmowa� kilka wiosek i posiada� zamek obronny oraz lenna niezb�dne, by dostarczy� zamkowi za�ogi. Ksi�stwa, hrabstwa i wielkie lenna ko�cielne by�y podzielone na pewn� liczb� kasztelanii. Geografi� feudaln� cechuje ogromne rozcz�onkowanie ziemi, gdy� w�o�ci pa�skie rzadko by�y scalone w jednym kawa�ku. Wynika�o to z tego, �e w�a�ciciel dochodzi� do maj�tku ziemskiego rozmaitymi drogami (spadek, kupno, dary, zdobycz wojenna), i z tego, �e ka�da taka posiad�o�� musia�a sama produkowa� niemal wszystko, czego potrzebowa�a. Wojny prywatne cz�sto wybucha�y dlatego, �e kt�ry� z pan�w pragn�� po��czy� w ca�o�� dwie swoje ziemie rozdzielone w�o�ciami s�siada. Pomijaj�c ma�e lenna, kt�re pan nadawa� swoim �o�nierzom, w�o�ci dzieli�y si� na dwie cz�ci: gospodarstwa ch�opskie i rezerw� pa�sk�. Gospodarstwa ch�opskie to ma�e dzia�ki ziemi, wydzier�awione przez pana ch�opom w zamian za cz�� plon�w (zap�ata w naturze lub w pieni�dzach, zale�nie od zwyczaj�w niezmiernie zr�nicowanych w r�nych regionach) i za odrobek na ziemiach pa�skich; robocizny polega�y na przymusowej pracy przy sianokosach, winobraniu, szarwarkach. Rezerw� pa�sk� nazywa si� cz�� w�o�ci eksploatowana bezpo�rednio przez pana. Nale�� do niej: zamek wraz z przyleg�o�ciami, ziemie orne uprawiane przez niewoln� ludno�� lub przez ch�op�w zobowi�zanych do �wiadczenia robocizny oraz pastwiska, lasy i rzeki, z kt�rych wszyscy mieszka�cy w�o�ci maj� prawo czerpa� mniejsze lub wi�ksze po�ytki. Na ca�ym obszarze swoich w�o�ci, zar�wno na cz�ci wydzier�awionej czynszownikom, jak na rezerwie pa�skiej, pan reprezentuje w�adz� publiczn�: sprawuje s�dy, pilnuje porz�dku i zapewnia obron� militarn�. Z t� w�adz� zarz�dzania ��czy, jako w�a�ciciel, w�adz� gospodarcz�, pobiera op�aty od wszelkiej dzia�alno�ci handlowej (za przejazd drog� lub mostem, za transakcje dokonywane na targowiskach i jarmarkach); poza tym jest w�a�cicielem r�nych warsztat�w i �rodk�w produkcji (ku�nia, m�yn, t�ocznia do wina, piec piekarski), z kt�rych mieszka�cy w�o�ci obowi�zani s� korzysta� za okre�lon� zap�at�. Ten monopol, zwany banalite, rozci�ga si� tak�e na zwierz�ta: niekt�rzy panowie wymagaj�, �eby ch�opi pod gro�b� ci�kiej grzywny przyprowadzali swoje krowy i maciory do pa�skiego byka czy knura. Ch�opi niewolni i wolni Ch�opi uprawiaj�cy wydzier�awion� im przez pana ziemi� dzielili si� na dwie grupy maj�ce r�ny status prawny, na ch�op�w wolnych i niewolnych. Pierwsi cieszyli si� ca�kowit� wolno�ci� osobist�; politycznie byli zale�ni od pana, lecz mieli swobod� poruszania si�, mogli mieszka�, gdzie chcieli, a nawet niekiedy zmienia� pana. Drudzy, przeciwnie, byli przywi�zani na stale do swojej dzia�ki, ograniczeni w prawach i obci��eni powinno�ciami. P�acili wi�ksze podatki ni� ch�opi wolni, nie mogli �wiadczy� w s�dzie w sprawach wolnych ludzi, wst�powa� do stanu duchownego, korzysta� w pe�ni z d�br wsp�lnych. Status niewolnego ch�opa nie ma jednak nic wsp�lnego z niewolnictwem panuj�cym w �wiecie staro�ytnym. �redniowieczny ch�op niewolny ma w pewnym stopniu osobowo�� prawn�, mo�e posiada� jak�� w�asno�� dziedziczn�. Pan winien mu jest sprawiedliwo�� i obron�, nie mo�e go bi� ani zabi�, ani te� sprzeda�. Niewolni ch�opi byli rzadko�ci� w niekt�rych regionach (Bretania, Normandia, Andegawenia), bardzo natomiast cz�sto spotykamy ich w innych, gdzie niemal ca�a ludno�� ch�opska nale�a�a do tej kategorii (Szampania, Nivernais). Warunki ludno�ci niewolnej bardzo si� te� r�ni�y w poszczeg�lnych lennach i w�o�ciach. Na og� pod koniec XII wieku r�nica mi�dzy wolnymi a niewolnymi ch�opami by�a niewielka. Jedni i drudzy �yli na co dzie� tak samo; zaznacza si� tendencja do ��czenia obu grup w jedn� kategori� spo�eczn� ludzi, kt�rym si� narzuca ograniczenia i powinno�ci obowi�zuj�ce pocz�tkowo tylko niewolnych: podatek, zwany przed�lubnym, p�acony przez ch�opa, je�li bierze za �on� poddank� innego pana; op�ata �martwej r�ki", obowi�zuj�ca przy obejmowaniu dzier�awy w spadku po rodzicach. R�nice wynika�y raczej z sytuacji ekonomicznej ni� ze statusu spo�ecznego. Ch�opstwo nie dzieli�o si� w praktyce na wolnych i niewolnych, lecz raczej na zamo�nych rolnik�w, posiadaj�cych inwentarz �ywy i narz�dzia pracy, i na ho�ysz�w, kt�rym za ca�y maj�tek musz� wystarczy� dwie r�ce i odwaga. Wsz�dzie te� spotyka�o si� wolnych ch�op�w cierpi�cych n�dz� i niewolnych ciesz�cych si� wzgl�dnym dostatkiem. Klasa ch�opska ma bowiem ju� wtedy swoich notabl�w, kt�rzy s�u��c panu staj� si� jego �ministeria�ami", czyli urz�dnikami, a tak�e innych, kt�rzy wbrew pa�skiemu despotyzmowi kieruj� wsp�lnot� wiejsk�. Ta wsp�lnota, z�o�ona z og�u ojc�w rodzin, odgrywa wa�n� rol� w �yciu wsi: zarz�dza ziemi� i stadem nale��cym do gminy, rozstrzyga o p�odozmianie, rozk�ada na poszczeg�lnych ch�op�w ci�ar podatku, zwanego taille, �ci�ganego przez pana od wszystkich mieszka�c�w w�o�ci nale��cych do ni�szego stanu. Ludno�� miejska Miasta cz�sto by�y po prostu wielkimi wsiami. Jednak�e od wieku XI mo�na zaobserwowa� w ca�ej Europie Zachodniej niew�tpliwy rozkwit urbanistyczny, zwi�zany z o�ywieniem ruchu handlowego, rozwojem rzemios�, a nawet pewnych form przemys�u, oraz mno�eniem si� stowarzysze� zawodowych i municypalnych. Miasta przyci�gaj� now� ludno��, rosn� i poszerzaj� swoje mury. Mieszka�cy miast coraz bardziej niech�tnie znosz� w�adz� pan�w i swoj� zale�no�� od nich. Niezadowolenie to prowadzi do bunt�w, okre�lanych jako �ruchy komunalne"; ich przebieg i forma bywa�y w r�nych miastach r�ne, zawsze jednak chodzi�o o to samo, o uzyskanie przemoc� lub w drodze ugody przywilej�w, swob�d, praw do samorz�du, spisanych w karcie praw komunalnych (charte de commune). Tote� miasta coraz wyra�niej odcinaj� si� od t�a ca�ego kraju. Dzi�ki uzyskanym swobodom wy�amuj� si� z systemu feudalnego. W organizacji i statutach miast wida� niesko�czon� r�norodno��, lecz gdy sytuacja polityczna rozwija si� rozmaicie, ewolucja spo�eczna jest wsz�dzie niemal identyczna. Kupcy i rzemie�lnicy zrzeszaj� si� we wsp�lnotach zawodowych (p�niejszych cechach), kt�re wywieraj� coraz silniejszy wp�yw na �ycie miasta. Ustanawiaj�c monopole, wyznaczaj�c p�ace i godziny pracy oraz warunki przyjmowania do zawodu, t�umi�c bunty, kontroluj�c jako�� towar�w, surowo karz�c oszustwa i z�� robot�, zrzeszenia te w ko�cu nie tylko ca�kowicie kieruj� handlem i produkcj�, lecz ujmuj� w swoje r�ce administracj� miejsk�. I tak samo jak na wsi, hierarchia nie opiera si� tu na statusie prawnym, lecz na kryteriach ekonomicznych: s� bogaci i s� biedni. Z jednej strony patrycjat, maj�tni kupcy, mistrzowie rzemios�, w�a�ciciele rent dzier�� w�adz� polityczn�, wyznaczaj� i zbieraj� podatki, posiadaj� domy i ziemie, z kt�rych czerpi� dochody pobieraj�c czynsze; z drugiej strony posp�lstwo, drobni rzemie�lnicy, robotnicy, terminatorzy, czeladnicy, biedacy r�nego autoramentu, kt�rzy, jak tkaczki wyzwolone przez Iwena w romansie Chretiena de Troyes Rycerz z lwem, skar�� si� na sw�j los: �Zawsze tka� b�dziemy jedwabie, lecz same nigdy nie b�dziemy lepiej przyodziane. Zawsze b�dziemy biedne i nagie, zawsze nas b�dzie dr�czy� g��d i pragnienie. Nigdy nie b�dzie nas sta� na lepsz� straw� [...) Kto zarabia dwadzie�cia su tygodniowo, nigdy si� nie wydob�dzie z n�dzy [...), a gdy my cierpimy niedostatek, ten, dla kt�rego pracujemy, bogaci si� naszym trudem [...)� Duchowie�stwo �rodowisko duchownych by�o niezmiernie zr�nicowane, a granice spomi�dzy nim a �wiatem ludzi �wieckich niekiedy si� zaciera�y. Duchownym nazywano ka�dego m�czyzn�, kt�ry otrzyma� ju� pierwsze z ni�szych �wi�ce�, mia� wystrzy�on� tonsur� i nosi� d�ugie szaty, wyr�niaj�ce duchownych. By� to status do�� elastyczny i liczne po�rednie stopnie dzieli�y ludzi �wieckich od cz�onk�w prawdziwego duchowie�stwa. Status duchownego zdawa� si� bardzo po��dany, przynosi� bowiem wiele powa�nych przywilej�w. Duchowny podlega� wy��cznie s�dom ko�cielnym, �agodniejszym od s�downictwa �wieckiego. Stan duchowny zwalnia� od s�u�by wojskowej i od wi�kszo�ci podatk�w �ci�ganych przez senior�w. Osoby duchowne oraz ich mienie cieszy�y si� specjaln� opiek�, o beneficja ko�cielne by�y zastrze�one tylko dla nich. W zamian za to nie wolno im si� by�o miesza� do spraw �wieckich, a zw�aszcza para� si� handlem. Ci, kt�rzy otrzymali wy�sze �wi�cenia, nie mieli prawa si� �eni�, a je�li z�o�yli zakonne �luby ub�stwa, tracili prawa do spu�cizny po rodzicach. Duchowni piastuj�cy urz�d ko�cielny korzystali ze zwi�zanych z nim d�br i mieli si� utrzymywa� z p�yn�cych st�d dochod�w: by�y to beneficja. Odr�niano beneficja mniejsze (probostwa, przeorstwa, kanonikaty) od beneficj�w wi�kszych (arcybiskupstwa, biskupstwa, opactwa). Zar�wno we Francji, jak w Anglii Ko�ci� nale�a� do najbogatszych w�a�cicieli ziemskich kr�lestwa i nadawa� cz�� swoich d�br tym, kt�rzy mu s�u�yli. Wielko�� beneficjum zale�a�a od wagi pe�nionych funkcji. Bi