4211
Szczegóły |
Tytuł |
4211 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4211 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4211 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4211 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
JERRY AHERN
KRUCJATA 19: OSTATNI DESZCZ
Prze�o�y�: Marek Gniewkowski
Tytu� orygina�u: The Survivalist. Final Rain
Data wydania polskiego: 1992
Data wydania orygina�u: 1989
Ethanowi - wiernemu druhowi i sojusznikowi w walce o przetrwanie - wszystkiego najlepszego...
ROZDZIA� I
Pada� zimny deszcz. Krople by�y tak du�e, �e mo�na je by�o zobaczy� go�ym okiem nawet w absolutnej ciemno�ci. W miejscach, do kt�rych nie si�ga�y wycieraczki, woda natychmiast zamarza�a.
Uszkodzony �mig�owiec, pilotowany przez Rourke�a, zatacza� si� w powietrzu pod naporem niezwykle silnego wiatru. John z zawzi�to�ci� stawia� czo�o pogodzie, pr�buj�c wyrwa� si� z obj�� wichru i bezpiecznie wyl�dowa� na omywanej falami pla�y atolu. Wreszcie, niemal po omacku, sprowadzi� maszyn� na ziemi�.
- Mayday, Mayday! Helikopter wzywa �Archangielsk�! Czy mnie s�yszysz? Odbi�r!
Od momentu, kiedy urz�dzenie kontroluj�ce skok �mig�a zacz�o si� psu�, Paul nadawa� t� sam� wiadomo��. By�a to jedyna informacja, kt�r� mo�na by�o wys�a�. Problem polega� na tym, �e d�u�sza transmisja radiowa mog�aby zosta� przechwycona przez sowieck� marynark� lub przez sowiecki samolot obserwacyjny, kr���cy na du�ej wysoko�ci. Przy takiej pogodzie helikopter by� w�a�ciwie bezbronny, wi�c dostrze�enie ich przez uzbrojonego wroga by�o czym�, czego w teraz Rourke najmniej sobie �yczy�.
- Daj spok�j, Paul. Je�li dotychczas nie odebrali naszej wiadomo�ci, to ju� tego nie zrobi�. Najprawdopodobniej b�dziemy musieli l�dowa� przy tej pogodzie, bior�c nawet pod uwag�, �e o nas wiedz�. Zachowajmy tylko zdrowy rozs�dek. ��d� podwodna Darkwooda nie b�dzie na tyle blisko powierzchni, aby odebra� nasz sygna�, nadawany z tak� si�� jak teraz. A ju� na pewno nie przy tym wietrze. W czasie tak burzliwej pogody okr�ty podwodne s� na powierzchni bardzo niestabilne. Darkwood i tak musia�by zej�� pod wod�. W ko�cu nie jest g�upcem. Zreszt� dotyczy to r�wnie� tych sowieckich gigant�w. Przypuszczalnie �Reagan� schodzi teraz w d� i osi�dzie na dnie, pr�buj�c przeczeka� sztorm, aby p�niej ponownie nawi�za� z nami ��czno��. On zna nasz� pozycj�, a my znamy jego kurs.
Rubenstein zdj�� z g�owy he�mofon i od�o�y� go na bok, mrucz�c co� pod nosem. �wiat�o padaj�ce z sufitu kabiny kontrastowa�o z czarnym jak sadza niebem. W migotliwym blasku lampy sylwetki przyjaci� wygl�da�y jak otoczone dziwn�, jasnob��kitn� po�wiat�.
Rourke przeszed� wzd�u� kad�uba do ty�u, po drodze uderzaj�c g�ow� o kraw�d� lampy. Za sob� us�ysza� g�os Paula:
- P�jd� z tob�.
- Wola�bym, aby� poszed� za mnie. - Rourke u�miechn�� si� do Rubensteina. - Ale lepiej zosta� w �rodku. Kiedy zawo�am, postaraj si� ustawi� skok wirnika. Nie schrza� tego. Nie chcia�bym wychodzi� na zewn�trz po raz drugi.
Zdj�� star� lotnicz� kurtk�. Z wisz�cego po lewej stronie wieszaka �ci�gn�� czarny, d�ugi niemiecki p�aszcz, kt�ry podobno wyj�tkowo dobrze chroni� przed mrozem i deszczem. Teraz nadszed� czas, by go wypr�bowa�. Na�o�y� gruby, polarny sweter. Podw�jnymi pasami Alessi przypi�� nierdzewne Detoniki. Na�o�y� p�aszcz, zapi�� go pod szyj� i postawi� ko�nierz. Czarne, wojskowe spodnie typu �Mid-Wake�, kt�re doktor mia� na sobie, prawdopodobnie tak�e by�y wodoodporne. Na g�ow� John w�o�y� kominiark� �ci�gaj�c j� tak, �e zakrywa�a ca�� twarz opr�cz oczu, nosa i ust. Na�o�y� r�kawiczki, wzi�� pud�o z narz�dziami. By� ju� got�w.
- Ca�y czas musisz prowadzi� nas�uch na wypadek, gdyby Darkwood chcia� nawi�za� z nami ��czno��. Nadal nie wiadomo, sk�d i z jak� si�� nadejdzie jego sygna�.
Doktor wzi�� M-16. Byli ju� na terytorium wroga. Od momentu nawi�zania ��czno�ci z Jasonem Darkwoodem dow�dc� ameryka�skiej atomowej �odzi podwodnej �Ronald Wilson Reagan�, zgromadzili sporo danych na temat wielu ma�ych baz sowieckich, znajduj�cych si� na tych wyspach. Stanowi�y one powa�ne zagro�enie dla Mid-Wake.
Od pi�ciu wiek�w toczy�a si� wojna mi�dzy Karamazowem a Rourke�em i jego sojusznikami. W tym czasie pod wod� trwa�y walki mi�dzy Amerykanami z Mid-Wake a podwodn� koloni� sowieck�. Najdziwniejszy by� fakt, �e ani ludzie na l�dzie, ani ludzie pod wod� nie wiedzieli o sobie nawzajem. Ludzie pod wod� nie wiedzieli nawet, �e na l�dach istnieje jeszcze �ycie.
Pomimo ryzyka dostrze�enia Johna i Paula przez wysuni�te sowieckie jednostki morskie nie pozostawa�o im nic innego, jak wyl�dowa� i naprawi� urz�dzenie zmiany skoku �mig�a.
Deszcz ze �niegiem wci�� pada�. Przesuwaj�cy si� cz�sto front ciep�ego powietrza napotyka na swej drodze na silny wiatr, co cz�sto powoduje powstawanie stref ciszy. Cz�sto wytwarza si� w�wczas wysoki potencja� elektryczny, co mo�e spowodowa� uderzenie pioruna. W takim przypadku w obwodzie elektrycznym mog�oby nast�pi� zwarcie, a w�wczas naprawa helikoptera sta�aby si� niemo�liwa. Je�li wirnik by�by tylko cz�ciowo oblodzony, Rourke m�g�by zmontowa� prowizoryczny podgrzewacz konwekcyjny, niepozwalaj�cy na zamarzanie mechanizmu w czasie pracy.
Skoro tylko John uni�s� zw�j lin kotwicznych, zda� sobie spraw�, jak ci�kie zadanie go czeka. Moment by� krytyczny. Da� znak Paulowi i silnym pchni�ciem otworzy� drzwi. Prawie natychmiast silny podmuch wiatru wcisn�� Roukre�a na powr�t do wn�trza. Ponownie zebra� si�y i wyskoczy� na zewn�trz, zapadaj�c si� w zaskorupia�ym �niegu. Gdy tylko pu�ci� pr�g drzwi, Paul poci�gn�� je, zamykaj�c wej�cie. Temperatura waha�a si� w granicach zera stopni Celsjusza. Mimo specjalnego ubioru John zacz�� marzn��. Pr�bowa� odepchn�� si� od kad�uba maszyny, ale wiatr nie pozwala� mu na to. Rourke skuli� si�, praw� r�k� przytrzymuj�c kaptur. Pas od pistoletu maszynowego i wierzchnia strona r�kawiczek pokryta cienk� warstw� lodu. W ko�cu dotar� do dziobu helikoptera. Odwr�ci� si� pod wiatr, mru��c oczy. Ustawi� reflektor, zamontowany obok pierwszej liny kotwicznej. Sztywna od mrozu lina trzeszcza�a w d�oniach doktora. Z trudem ruszy� przed siebie. W odleg�o�ci oko�o pi��dziesi�ciu st�p od helikoptera zatrzyma� si�, przydeptuj�c lin�, aby nie porwa� jej podmuch wiatru. Nast�pnie ukl�k� na niej, otwieraj�c niezdarnie przymarzni�te wieko skrzynki z narz�dziami. W skrzynce le�a�y lekkie ko�ki kotwiczne, d�ugie na dziesi�� cali, podobne w swej konstrukcji do t�oka po��czonego z gwo�dziem kolejowym.
Rourke wyj�� jeden ko�ek oraz m�otek, zamykaj�c na powr�t skrzyni�. Z ca�ej si�y zacz�� go wbija� w piasek pla�y, pokryty lodem twardym jak ska�a. W pewnej chwili zw�tpi� ju� nawet, czy uda mu si� umocni� ko�ki, ale w ko�cu uda�o si� wreszcie wbi� pierwszy z nich. Kiedy spr�bowa� podnie�� skrzynk� z narz�dziami, okaza�o si�, �e metalowa kaseta przymarz�a ju� do pod�o�a. Musia� kilkakrotnie mocno szarpn��, aby j� oderwa�.
Paul poprzez lekko uchylone drzwi obserwowa� przyjaciela. Chcia� p�j�� razem z nim, ale, jak zawsze, John mia� racj�. Kto� musia� zosta� w kabinie. Nagle co� mu si� przypomnia�o.
- Nakr�tki! - powiedzia� do siebie Rubenstein. Zrzuci� lotnicz� kurtk�, na�o�y� swoj� kurtk� arktyczn� i wyskoczy� na zewn�trz.
Drugi ko�ek by� ju� wbity, gdy John z przera�eniem zauwa�y� przed sob� jaki� ruch. Si�gn�� po sw�j pokryty ju� lodem M-16. Na szcz�cie by� to tylko Paul.
- Tutaj! Pozw�l mi to zrobi�! - krzykn�� Rubenstein, przekrzykuj�c �wist wiatru.
John odrzuci� m�otek i pr�bowa� rozetrze� sobie zdr�twia�e mi�nie.
Wbili ostatni ko�ek. Niemiecki helikopter by� teraz na tyle zabezpieczony, �e huraganowy wiatr, nie m�g� przewr�ci� maszyny. John wskaza� r�k� w kierunku �mig�owca. Jego przyjaciel pokaza� wpierw r�k� za siebie, a nast�pnie wykona� gest w kierunku g��wnego �mig�a. Rourke zaprzeczy� ruchem g�owy.
Po kr�tkiej chwili Paul skin�� g�ow� i, uchwyciwszy si� jednej z mocuj�cych lin, zacz�� posuwa� si� w kierunku wej�cia do helikoptera.
Rourke sta�, przez moment zastanawiaj�c si�, czy �ci�gn�� z g�owy kaptur wraz z goglami. Jednak�e obawia� si�, �e d�ugo bez nich nie wytrzyma. Czu� bowiem, jak czo�o, jedyna odkryta cz�� jego twarzy, dr�twieje mu z zimna. Sama my�l o bli�szym zetkni�ciu z lodowatym deszczem, kt�ry ni�s� z sob� wiatr, przera�a�a Johna. A jednak, ruszaj�c z powrotem, zdecydowa� si� unie�� gogle do g�ry.
Z ca�ej si�y zaciskaj�c powieki, zacz�� po drabinie wspina� si� na g�r� maszyny. Szczeble pokry�a warstwa zamarzni�tego �niegu, kt�ry jednak kruszy� si� pod r�kawiczkami. Doktor powoli zbli�a� si� do g��wnego wirnika.
Paul, skostnia�y z zimna, pod sk�r� twarzy czu� mrowienie. Wszed� do �rodka. Usiad� za jednym z dw�ch pulpit�w kontrolnych, s�ysz�c, jak deszcz ze �niegiem b�bni po dachu �mig�owca. W��czy� radio i nastawi� je na pasmo o wysokiej cz�stotliwo�ci. W odbiorniku rozleg� si� jaki� sygna�. Brzmia�o to jak skowyt, wydawany przez konaj�cego cz�owieka.
Paul roztar� r�ce, wpatruj�c si� w noc. Nie m�g� dostrzec przyjaciela. D�wi�k dochodz�cy z radia, by� najprawdopodobniej elektronowym widmem. Pocz�tkowo Rubenstein zaniepokoi� si�, wyt�umaczy� sobie jednak, �e bior�c pod uwag� anomalia wyst�puj�ce w atmosferze wywo�ane elektrycznym sztormem w stratosferze, by�o to ca�kiem zrozumia�e. Nadal nie widzia� Johna, ale teraz m�g� s�ysze�, jak pracuje on na zewn�trz nad jego g�ow�.
Czeka�, siedz�c bez ruchu. Radio bezb��dnie wychwytywa�o ka�dy sygna� transmisji, kt�ry znalaz� si� w jego zasi�gu, bez wzgl�du na to, czy by� on nadawany przez sojusznika, czy przez wroga. John jeszcze nie da� Paulowi znaku, by ten w��czy� urz�dzenie kontroluj�ce skok wirnika. Rubenstein wsta� i skierowa� si� w stron� ogona maszyny, gdzie przechowywa� kilka osobistych drobiazg�w, kt�re zabra� z sob� na ekspedycj�, po czym wr�ci� do kabiny. Na jego kurtce wci�� jeszcze widnia�y bia�e igie�ki lodu. Kiedy powiesi� j� na haku, zacz�y szybko taja�, tworz�c na pod�odze ka�u��.
Deszcz i grad nadal uderza�y o zewn�trzn� pow�ok� helikoptera. Nagle silny podmuch wiatru przechyli� maszyn� na lewy bok. John by� nadal na g�rze �mig�owca. Paul zadr�a�. Czy�by zbyt s�abo zakotwiczyli maszyn�? Ale jak mogli zrobi� to lepiej?
Na moment zamkn�� oczy. Najwa�niejsze, �e Annie, Natalia i Otto wci�� �yli. Otworzy� oczy. Ze swojego tobo�ka wyci�gn�� wodoszczeln� torb�, w kt�rej znajdowa�a si� jeszcze jedna mniejsza. T� r�wnie� otworzy�. Wewn�trz znajdowa� si� jego dziennik. Rubenstein wr�ci� do kabiny pilota i, przewr�ciwszy kilka kartek, zacz�� pisa�. Opisywanie zdarze� w dzienniku, czy raczej pami�tniku, rozpocz�� podczas podr�y samolotem, na pok�adzie kt�rego po raz pierwszy spotka� Johna. By�o to podczas Nocy Wojny.
Paul przeczyta� pierwsze zapiski, kt�re poczyni� na temat Rourke�a:
Wysoki, o wysokim czole i g�stym zaro�cie. Twierdzi, �e jest doktorem medycyny, ale gdzie doktor medycyny m�g� si� nauczy� pilota�u? Czy piloci zgin�li od wybuchu bomby? Czy my wszyscy umrzemy? Ten cz�owiek jest lekarzem. Jest co� w jego twarzy, w jego spojrzeniu. Widzia�em to w ko�ciele, gdy patrzy� w g��b nawy. Czy�bym mu zazdro�ci�? Chyba tak, poniewa� jego twarz w jaki� spos�b wzbudza zaufanie...
Johna pozna� bli�ej w Albuquerque, gdzie Rourke chodzi� samotnie do pobliskiego ko�cio�a, w kt�rym spalono wiele ofiar, ksi�dza oraz malutk� dziewczynk�, kt�rej John nie m�g� ju� uratowa�. Paul dobrze pami�ta� spojrzenie Johna, w kt�rym by�a zar�wno z�o��, jak i smutek; drog� powrotn� do str�conego odrzutowca, jazd� samochodem Chevy przy p�yn�cej z magnetofonu muzyce zespo�u Beach Boys, wreszcie masakr� w odrzutowcu. Bandyci! John Rourke by� jak bohater z w�oskiego westernu - ma�o s��w, szybkie spluwy... I to jego dziwne spojrzenie. Sandy Benson, stewardesa o blond w�osach, powiedzia�a Rourke�owi, �e wierzy�a w jego powr�t. Umar�a w jego ramionach. Paul wraz z Johnem znie�li cia�a pasa�er�w za�ogi na jedno miejsce i spalili je. Odjechali razem na motocyklach, zdobytych na bandytach.
Rubenstein zamkn�� oczy i u�miechn�� si�. Jeszcze w�wczas nie wiedzia�, �e tamte wydarzenia zadecyduj� o dalszych jego losach. Doktor John Rourke i redaktor Paul Rubenstein - razem.
Znale�li obozowisko bandyt�w. John jecha� na Harleyu, nale��cym do jednego z nich.
Na g�rze jednej ze stron dziennika Paula widnia�y s�owa: �cyngiel, cyngiel�. Schlebia�o mu, �e potrafi� obs�ugiwa� Schemeissera - pistolet maszynowy MP-40, kt�ry mia� przy sobie po dzi� dzie�. R�wnie� wtedy nauczy� si� prowadzi� motocykl jak ma�o kto. Cz�ste wywrotki by�y dobr� szko��.
Razem poprzez kraj, razem poprzez czas. Od Nocy Wojny poprzez Wielk� Po�og�, kiedy to na niebie pojawi�y si� p�omienie, a� po sen narkotyczny. Po pi�ciu wiekach rodzaj ludzki, lub raczej to, co z niego zosta�o, zn�w stoczy� si� na kraw�d� totalnej wojny. Wystarczy� tylko pojedynczy wybuch atomowy, aby zniszczy� delikatn� pow�ok� atmosfery, kt�ra cz�ciowo sama zdo�a�a si� odtworzy� w ci�gu minionych pi�ciuset lat. Ale ten czas John i jego �ona Sarah, Michael i Anna, Natalia oraz sam Paul przespali w kapsu�ach narkotycznych.
Rubenstein odwraca� kolejne strony.
Projekt �Eden�. Wtedy Paul o ma�o nie zgin��. Gwardia KGB pod dow�dztwem W�adimira Karamazowa zaatakowa�y ich podczas niebezpiecznego l�dowania prom�w kosmicznych. Po trwaj�cym pi�� wiek�w wahad�owym locie do granic uk�adu s�onecznego, astronauci dzi�ki hibernacji powr�cili �ywi. R�wnie� dzi�ki hibernacji, wysoko w g�rach p�nocno-wschodniej Georgii, w Schronie, przetrwa�a rodzina Rourke��w. Karamazow zamierza� zg�adzi� wszystkich tych, kt�rzy prze�yli. Chcia� zestrzeli� bezbronny prom kosmiczny w czasie l�dowania.
Rubenstein spojrza� na urz�dzenia kontrolne �mig�owca.
Potrafi� pilotowa� tak� maszyn�. Niezbyt dobrze, ale potrafi�. John m�wi�, �e uczy si� szybko. Nagle Paul zadr�a�, nie z zimna, lecz z powodu pewnego wspomnienia, kt�re nagle przysz�o mu na my�l. Usiad� za sterami tamtego helikoptera. Uda�o mu si� wystartowa� i ostrzela� Sowiet�w, ale maszyna zosta�a trafiona. Nieprzyjacielska kula rani�a Rubensteina, a wie�yczka strzelnicza �mig�owca by�a unieruchomiona. Nie wiedzia�, jak wyl�dowa�. W�wczas John ocali� mu �ycie.
Na pocz�tku znajomo�� z Rourke�em by�a stosunkowo lu�na, jednak z up�ywem czasu wi�zy mi�dzy nimi zacz�y zacie�nia� si� coraz bardziej. Nikt, nawet dorastaj�cy syn Johna, Michael, nie by� taki jak on. Nigdy ju� nie urodzi si� kto� taki jak John Thomas Rourke.
Wreszcie Paul doszed� do ostatniego zapisku: Annie �yje! Tak! Dzisiaj, z pomoc� ameryka�skiego Korpusu Morskiego i marynarki Mid-Wake, zdobyli�my sowieck� ��d� podwodn� klasy Island, o nazwie �Archangielsk�. Jason Darkwood w pewnym sensie przypomina mi Johna, gdy� zawsze mia� racj�. Okrucie�stwa pope�nione przez sowieck� za�og� z podmorskiego miasta-bazy na Pacyfiku s� czym�, czego nie spos�b zapomnie�. Zbrodnie na je�cach, jasne: Wojna! Nasza koalicja przes�a�a im swoj� not�. Gdyby si�y wroga pod dow�dztwem Antonowicza po��czy�y si� z podwodn� flot� sowieckiej bazy, to czy byliby�my w stanie ich powstrzyma�? Czy zjednoczone wojska Nowych Niemiec, ludzie z Hekli i nieliczni astronauci z Projektu �Eden�, kt�rzy przetrwali, i Chi�czycy z Pierwszego Miasta daliby im rad�? A co ja i Annie zrobili�my w obliczu przegranej naszych sprzymierze�c�w? Czy szukaliby�my mitycznego Trzeciego Miasta, gdziekolwiek by si� ono znajdowa�o? A mo�e ukryliby�my si� na kolejne pi�� wiek�w? I co wtedy? Wojna toczy si� nadal. Czy sko�czy si� kiedy�? Nawet John jest ni� coraz bardziej zm�czony. Wiem o tym. My�l�, �e za�amanie na tle nerwowym (je�li jest to w�a�ciwy termin) u Natalii jest w rzeczywisto�ci jedyn� rzecz�, kt�r� martwi si� Rourke. Ale tak ju� jest i on nic na to nie poradzi. Nie umie okre�li� powodu za�amania i wyprowadzi� Rosjanki z depresji. Jej stan jest taki, jaki jest, i wyleczenie jej nie le�y w jego mo�liwo�ciach. Bo�e, b�ogos�aw ich oboje!
Wzi�� pi�ro i pisa� dalej:
Kierujemy si� w stron� Mid-Wake, pilotuj�c ��d� podwodn� �Archangielsk�, obsadzon� przez nasz� za�og� pod dow�dztwem kapitana Jasona Darkwooda. Zaskoczy�y nas warunki atmosferyczne. �nieg, kt�ry sypa� nieustannie, nagle przesta� pada�. Pojawiaj�ce si� nie wiadomo sk�d refleksy �wietlne, prawd� m�wi�c, przestraszy�y mnie najbardziej. Leje straszliwie i dzi�kuj� Bogu, �e nie jeste�my teraz w powietrzu. G��boko wierz�, �e to tylko oblodzenie spowodowa�o awari� g��wnego �mig�a. John jest w�a�nie na zewn�trz, pr�buje je naprawi�. Nalega�em, by pozwoli� mi to zrobi�, ale nie zgodzi� si�. W ko�cu wie, co robi. Je�li oka�e si�, �e to sprawa instalacji elektrycznej, wtedy utkn�li�my tu na dobre. Jestem ciekawy, czy w og�le b�dziemy mogli wystartowa� przy tej pogodzie. Mo�emy po prostu zosta� tutaj i przeczeka� ten sztorm. Je�li tylko wiatr ucichnie na tyle, aby mo�na by�o oderwa� si� od ziemi, b�dziemy musieli to zrobi�. W tej chwili nasza maszyna jest nara�ona na ogie� dzia� pok�adowych sowieckich �odzi podwodnych, maj� nas jak na talerzu. Zastanawiali�my si�, co zrobi� z helikopterem, gdy dolecimy ju� do Mid-Wake. Jedynym rozs�dnym wyj�ciem wydaje si� ukrycie �mig�owca na jakiej� pobliskiej wyspie, je�li by�oby to w og�le mo�liwe, gdy� w przeciwnym razie mo�emy zosta� uznani przez naszych za wroga i zestrzeleni. W wypadku, gdyby�my prze�yli, dalsz� drog� musieliby�my odby� na pok�adzie �Archangielska�, a mo�e ju� na pok�adzie jednostki USS �Ronald Wilson Reagan�. Zast�pc� dow�dcy FTJ jest Sebastian, niezb�dny na tej �ajbie.
Rubenstein zamkn�� dziennik, wpatruj�c si� w ciemno��. Zdziwi� si�, �e z tak� �atwo�ci� u�ywa marynarskiego �argonu. Pomy�la�, �e brzmi to jak nieudane na�ladownictwo stylu Roberta Stevensona lub Jacka Londona.
Nagle, Paul drgn�� i wyt�y� s�uch. Z radiowego g�o�nika dobieg� jaki� niesamowity ryk. Stawa� si� coraz g�o�niejszy. Paul wyci�gn�� z kabury swojego Browninga.
Ale to musia� by� John. Najprawdopodobniej Rourke ko�czy� drutowanie, konieczne dla prawid�owego dzia�ania podgrzewacza konwekcyjnego. Je�li tak by�o, oznacza�o to, �e na szcz�cie obw�d elektryczny nie zosta� uszkodzony.
Czy wypr�bowa� ju� skok �mig�a? Nie. Nie, dop�ki John nie znajdzie si� w zasi�gu jego wzroku. Paul zacz�� sprawdza� instrumenty pok�adowe.
Co b�dzie, je�li mechanizm skoku g��wnego wirnika nadal nie b�dzie dzia�a�?
ROZDZIA� II
Na wide�kach ponad specjalnie pod�wietlonym sto�em, wisia� mikrofon, na kt�rym le�a�a mapa.
- Tu kapitan. Gotowo�� bojowa! - Powtarzam: gotowo�� bojowa! To nie s� �wiczenia. Utrzymujcie ze mn� sta�y kontakt.
Kapitan pada� mikrofon Aldridge�owi, wszed� po stopniach na podwy�szenie, gdzie sta� jego fotel.
Okr��a�y ich dwa sowieckie okr�ty podwodne klasy Island. Jeden z nich pr�bowa� nawi�za� z nimi ��czno�� na cz�stotliwo�ci u�ywanej w nag�ych wypadkach. Sowieci u�ywali specjalnego szyfru, kt�rego obecna za�oga �Archangielska� nie mog�a odczyta�.
Jason Darkwood zacisn�� palce na mi�kkich por�czach fotela dow�dcy.
- Zdaje si�, �e wpadli�my, sir - powiedzia� kapral Lannigan, spogl�daj�c znad pulpitu radarowego.
- Chc�, �eby� wiedzia�, i� jestem zadowolony z twojej asysty, Lannigan. B�d� ca�y czas w gotowo�ci.
Lannigan nie by� specjalist� od hydrolokacji, ale Darkwood darzy� tego m�odzie�ca zaufaniem. Wiedzia�, �e mo�e mu ze spokojem powierzy� stanowisko na mostku kapita�skim, przeznaczone tylko dla oficer�w Korpusu Dow�dczego lub nielicznych cz�onk�w za�ogi.
Kapitan Aldridge, pe�ni�cy na okr�cie Darkwooda obowi�zki oficera wykonawczego, dotkn�� rany na lewym ramieniu i odwr�ci� si� od pulpitu, pytaj�c:
- Tak wi�c capn�li nas?
- Co z Rourke�em? - Darkwood wsta�, ignoruj�c pytanie, kt�re uzna� za retoryczne.
Jednak�e pytanie Aldridge�a nie by�o retoryczne. Pomimo sztormu na powierzchni morza i okr��enia przez dwie wrogie jednostki mo�na by�o jako� wyj�� z opresji.
- Sam, id� na stanowisko odpalania torped!
- Tak jest! - Aldridge skin�� g�ow� i odszed� od sto�u z map�.
Darkwood sta� w miejscu, zastanawiaj�c si� nad reakcj� podw�adnego.
- Marynarzu Eubanks - zwr�ci� si� wreszcie do mechanika. - Czy poradzisz sobie z tym, synu? B�dziemy musieli p�yn�� tak szybko, jak to tylko mo�liwe.
- My�l�, �e tak, sir! Wszystko przygotowa�em ju� wcze�niej.
- Bardzo dobrze! - Kapitan pokiwa� g�ow�.
Wska�niki diodowe pokazywa�y krzy�uj�ce si� trajektorie ruchu dw�ch wrogich �odzi podwodnych. Czas up�ywa�. �Archangielsk� p�yn�� wci�� w takiej samej odleg�o�ci od nieprzyjaci�. Sytuacja mog�aby si� zmieni�, gdyby kt�ry� z okr�t�w nagle zwi�kszy� szybko��.
- Si�ownia! Stan reaktor�w?
- Oba reaktory gotowe. Jedynie po stronie sterburty wyst�puj� ma�e wahania ci�nienia.
- Zajmij si� tym. B�d� potrzebowa� pe�nej mocy. Uzbrojenie!
- Tak jest! - odburkn�� Aldridge.
- Biegnij i sprawd� wyrzutnie torpedowe na rufie oraz na dziobie. Upewnij si�, czy wszystkie s� za�adowane i gotowe do odpalenia. Zameldujesz mi stan �adunk�w.
- Tak jest!
Darkwood zmru�y� oczy, obserwuj�c ekran na pulpicie nawigacyjnym. M�g� na nim wyodr�bni� zbli�aj�ce si�, niezgrabne sylwetki dw�ch �odzi podwodnych. Celowo unika� jakichkolwiek podejrzanych manewr�w, aby nie przyspiesza� tego, co by�o nieuniknione.
- Lannigan! Zorientuj si� w ��czno�ci mi�dzy nimi.
- Tak jest, sir.
Lannigan by� ambitnym, m�odym cz�owiekiem, marz�cym o szlifach oficera i, je�liby post�powa� jak dotychczas, mia� spore szans� na promocj�. Zwa�ywszy sta�� fluktuacj� kadr na Mid-Wake oraz nieustaj�ce walki, zawsze by�o zapotrzebowanie na dobrych oficer�w, zdolnych i ambitnych. Je�li wojna rozprzestrzeni si� na l�d, b�dzie ich potrzeba jeszcze wi�cej. By�a to do�� ponura perspektywa.
- Utrzymuj� mi�dzy sob� cisz� radiow�, ale w tej chwili odbieramy osobiste wezwanie dla komandora Stakanowa, aby da� im odpowied�, sir.
- Zawsze mo�emy powiedzie� im, �e obecnie komandor prowadzi odpraw� oficer�w. Tak przypuszczam - powiedzia� p�szeptem Darkwood.
Jego wzrok przyku�y dwie, zbli�aj�ce si� do siebie linie, biegn�ce przez ekran. Dwie �odzie podwodne klasy �Island�, z kt�rymi zapewne przyjdzie mu stoczy� bitw�. A gdzie� tam, na powierzchni, w sztormie, doktor Rourke wraz ze swym przyjacielem Rubensteinem najprawdopodobniej nie mogli nic zrobi�. O ile w og�le jeszcze �yli. Z pok�adowego komputera okr�tu �Reagan� kapitan uzyska� wszelkie dane dotycz�ce �mig�owc�w. Z tego, co w nich znalaz�, wynika�o, �e w takich warunkach �mig�owiec mia� raczej nik�e szans� na utrzymanie si� w powietrzu.
Dwie linie zbieg�y si� coraz bardziej.
- Daj mi na komputer obraz dziobu i rufy - rozkaza� Darkwood.
Na monitorze wida� by�o niezbyt silne, lecz do�� wyra�ne rozb�yski �wiate� pozycyjnych rufy i dziobu.
- Pe�na gotowo�� bojowa - poinformowa� Sam.
- Utrzymywa� j� a� do odwo�ania - poleci�.
Za ich kilwaterem by�o otwarte morze. Wszystko wskazywa�o na to, �e dwa okr�ty podwodne planowa�y zablokowa� ewentualny odwr�t �Archangielska�. Pomimo to mia� on jeszcze mo�liwo�� manewru.
- Lannigan! Spr�buj przebi� si� poprzez ich cz�stotliwo�� i sprawd�, czy poza normalnym zasi�giem jest jaka� transmisja ponad nami.
Darkwood czu�, �e w pobli�u przyczai�a si� jeszcze jedna ��d� sowiecka. Obserwuj�c na ekranie radarowym manewry dw�ch okr�t�w, zorientowa� si�, �e chc� one skierowa� �Archangielsk� wprost na trzeci� jednostk�. Z tej sytuacji musia�o by� jakie� wyj�cie! Nie mia� zamiaru da� si� okr��y� i zatopi�. Tak� ewentualno�� stanowczo wyklucza�.
T.J. Sebastian pochyli� si� w kapita�skim fotelu.
- ��czno��, czy macie co� z �Archangielska�? Porucznik Mott odwr�ci� si� od pulpitu.
- Absolutnie nic, panie Sebastian. Ci�gle te same sygna�y z �odzi do �odzi. Po��czenie charakterystyczne dla okr�t�w klasy �Island�, ale jest ono bardzo nieregularne i nadawane kodem bojowym. Powtarzaj� si� pro�by o osobist� rozmow� z komandorem Stakanowem z �Archangielska�.
- Bardzo dobrze, poruczniku. Informujcie mnie o ka�dym nowym sygnale.
Sebastian zwr�ci� si� do stanowiska bojowego:
- Porucznik Walenski! Stan wyrzutni torpedowej.
- Stan wyrzutni dziobowych: pierwsza, druga, trzecia i czwarta, uzbrojone w samonaprowadzaj�ce silne �adunki wybuchowe, sir. Rufowe wyrzutnie torpedowe: pierwsza, druga, trzecia i czwarta, r�wnie� tak samo uzbrojone, sir.
- Bardzo dobrze, pani porucznik.
Wsta� i zszed� z podwy�szenia, na kt�rym sta� kapita�ski fotel. Przeszed� na g��wny pok�ad stanowiska dowodzenia. By�o tam pe�no migoc�cych lampek kontrolnych. Przez moment analizowa� jarz�ce si� diodami kursy dw�ch wrogich okr�t�w podwodnych i kurs trzeciego, na kt�rego spotkanie najwyra�niej zmierza�y dwa poprzednie, a kt�rym by� w�a�nie �Archangielsk� dowodzony przez Jasona Darkwooda.
Zastanawia� si� przez chwil�, po czym podni�s� mikrofon wewn�trznego w�z�a ��czno�ci i powiedzia�:
- Tu kapitan Sebastian! Uwaga, uwaga! Alarm bojowy! Powtarzam: alarm bojowy! To nie s� �wiczenia!
Zawy�a syrena. Sebastian od�o�y� mikrofon na miejsce.
- ��czno��, czy jest co� nowego?
- Nie, sir. Same zak��cenia.
- Sonar! Ci�gle wy�apujesz widmo? Podporucznik Kelly, nie podnosz�c wzroku znad urz�dzenia, odpowiedzia�a:
- Ca�y czas, sir. Tak jak pan m�wi, to mo�e by� tylko widmo.
- A jednak wydaje mi si� to ma�o prawdopodobne - powiedzia� Sebastian, obserwuj�c na ekranie krzy�uj�ce si� linie. Pu�apka zamyka�a si�. By�o to widoczne jak na d�oni. Jednak�e �Reagan�, chc�c przyj�� �Archangielskowi� z pomoc�, musia� zachowa� ostro�no��, gdy� zbyt �atwo m�g�by sam wpa�� w potrzask.
ROZDZIA� III
John poci�gn�� �yk kawy z kubka trzymanego w dr��cych z zimna r�kach. Helikopter wci�� sta� na ziemi. Paul pochylony nad rozrusznikiem, pr�bowa� w��czy� g��wny wirnik. Kiedy silnik zaskoczy�, �mig�owiec zawibrowa�. Silne podmuchy wiatru spowodowa�y, �e liny kotwiczne napi�y si� gwa�townie. Kawa z kubka wyla�a si� na r�ce doktora, nie parz�c go jednak. Rourke zda� sobie nagle spraw�, �e palce ma prawie odmro�one.
- Och, za�apa�. John! Spisa�e� si� na pi�tk�.
- Utrzymuj g��wny wirnik na wolnych obrotach, Paul. To przyspieszy rozmro�enie i nie wy�aduje tak szybko akumulatora - wycedzi� Rourke, szcz�kaj�c z�bami.
Z wysi�kiem stara� si� balansowa� kubkiem tak, by przy gwa�townych przechy�ach maszyny jak najmniejsza ilo�� kawy przelewa�a si� przez brzeg naczynia. Musia� sprawdzi� sw�j M-16, jednak przede wszystkim trzeba by�o si� rozgrza�. Opr�cz niego John mia� z sob� jeszcze inn� bro�.
Przez chwil� szpera� w kieszeniach lotniczej kurtki, wyjmuj�c w ko�cu z jednej z nich niemieckie cygaro. Jego ko�c�wka by�a ju� obci�ta. Z kieszeni spodni wojskowych wyci�gn�� star�, zu�yt� zapalniczk� Zippo, przesun�� os�onk� i przekr�ci� z�batk�. U�miechn�� si�. Zapali�a za pierwszym razem. Koniec cygara obj�� ��to-niebieski p�omie�. Wypu�ci� chmurk� szarego dymu.
Z rozruchem silnika nie musieli si� spieszy�. Przy takim wietrze tylko mistrz pilota�u lub kompletny idiota, podj��by pr�b� oderwania si� od ziemi. By�aby to �mier� na w�asne �yczenie.
Annie przesz�a odpraw� tak szybko, jak to by�o mo�liwe. �Reagan� ju� odp�yn��. Niekt�re informacje, kt�re dotar�y do Sebastiana i reszty za�ogi, nie wy��czaj�c Maggie Barrow, mocno ich zmartwi�y.
Ubranie, kt�re mia�a na sobie, dosta�a od pok�adowego lekarza �Reagana�. Czu�a si� troch� nieswojo, paraduj�c w mundurze bez dystynkcji, przez co zwraca�a powszechn� uwag�.
Letni, b��kitny mundur by� jednym z trzech, kt�re jej zostawili wraz z kartk� o tej tre�ci: �Przepraszamy, ale musieli�my ci� zostawi�. Zobaczymy si� po powrocie. Zaufaj doktorowi Rothsteinowi. On jest najlepszy�. Mo�e i by�, lecz Annie ba�a si� �miertelnie. Dlaczego wi�c poprosi�a o mo�liwie szybkie skontaktowanie si� z nim?
Pokr�ci�a g�ow�. Zdj�a z siebie uniform i, ubrana w halk�, usiad�a na kraw�dzi ��ka.
Zauwa�y�a, �e mieszkanki Mid-Wake ubiera�y si� tak, jak kobiety na filmach wideo, kt�re ogl�da�a. Nosi�y buty na wysokim obcasie, by�y czyste i zadbane. Wszystko tam wygl�da�o tak, jakby nagle zastyg�o na pi�� wiek�w i teraz, ni st�d ni zow�d, o�y�o. Jakby kilku naukowc�w, poszukiwaczy i wojskowych zosta�o odci�tych od reszty �wiata.
Annie Rourke-Rubenstein u�miechn�a si�. Kobiety tutaj zapewne ogl�da�y te same filmy, co ona. Wsta�a z ��ka. Nie w�o�y�a uniformu. Mimo i� by�o jasno jak w dzie� wiedzia�a, �e jest noc. Zmieni�a po�czochy ze zwyk�ych na czarne, �ci�le przylegaj�ce do ud. Takie same widzia�a u Natalii. Nast�pnie wdzia�a bluzk� z d�ugimi r�kawami, o mi�kkim, �ukowatym ko�nierzyku i z sze�cioma guzikami na ka�dym mankiecie. W�o�y�a kr�tk� obcis�� sp�dnic�, si�gaj�c� po�owy �ydek, buty na wysokim obcasie, r�wnie� czarne. W tym ubraniu czu�a si� bardzo swobodnie, cho� okazje do na�o�enia go zdarza�y si� niezwykle rzadko.
Natalia.
Annie spieszy�a si�. Zrezygnowa�a z bi�uterii, m�wi�c sobie, �e to nie umniejszy jej elegancji. W�osy spadaj�ce na ramiona �ci�gn�a do ty�u i spi�a w fantazyjny kok.
- Musisz zrobi� na nich wra�enie! - u�miechaj�c si� powiedzia�a do siebie. Spojrza�a w lustro ostatni raz.
Wysz�a z pokoju. Dwie kobiety z Ochrony czeka�y na ni�, by towarzyszy� dziewczynie do miejsca spotkania. Na sam� my�l o rozmowie z Rothsteinem poczu�a skurcz w �o��dku.
- Tagachi, atak peryskopowy! - rozkaza� Sebastian podchodz�c do peryskopu.
- Tak jest, kapitanie Sebastian! - odkrzykn�� starszy marynarz Morris Tagachi, kt�ry sta� pochylony nad tablic� rozdzielcz�.
Odpowiednie d�wignie posz�y w d�. Sebastian spojrza� na ekran.
- Zwi�kszy� moc!
- Tak jest, sir!
By� pewny, �e w ciemno�ciach morza zauwa�y� jaki� ruch. Nagle �awica du�ych ryb zmieni�a kierunek, p�yn�c ku g�rze. M�g� przysi�c, �e spostrzeg� czarny cie� kad�uba oraz kilwater.
- Peryskop w g�r�, Tagachi!
Szybko przeszed� w poprzek pok�adu w stron� kapita�skiego fotela. Usiad�. W��czy� odpowiedni przycisk umieszczony w oparciu.
- Komputer! Tu kapitan Sebastian.
Po chwili odezwa� si� znajomy, troch� irytuj�cy, sztuczny g�os:
- Identyfikacja g�osu potwierdzona. Prosz� kontynuowa�, koman... kapitanie.
�Ciekawe - pomy�la� Sebastian. - Awans wr�czono mi po dziesi�ciominutowej rozmowie z admira�em Ranem. Jakim cudem komputer dowiedzia� si� o tym? Interesuj�ce! Ale nie czas na wyja�nienia.�
- Analiza ruchu sowieckiej �odzi podwodnej przy pr�bie jej ca�kowitego zamaskowania, z u�yciem sonaru.
- Przyj��em.
Marynarz wpatrzy� si� w ekran komputera. A jednak by�a tam czwarta ��d� podwodna kasy �Island�! Jedn� dowodzi� Darkwood, dwie kolejne by�y zidentyfikowane. No i ta ostatnia... Wreszcie, w g�o�niku obok tablicy rozdzielczej, da� si� s�ysze� g�os:
- Program maskuj�cy sowieckiej �odzi podwodnej, przy pomocy sonaru, nie mo�e by� dok�adnie zidentyfikowany. Osiemnastego wrze�nia dwa tysi�ce dwudziestego sz�stego roku w pobli�u Rowu Aleuckiego odkrycie sowieckiego wraku z hydrolokatorem typu pasywnego. Zawiera� on komponenty nieznane w por�wnaniu ze sprz�tem poprzednio stosownym na okr�tach sowieckich. Dwudziestego sz�stego grudnia dwa tysi�ce trzydziestego pierwszego roku, sprawa ��eleznodoro�nej Cyfier�, przechwycenie po��czenia mi�dzy kwater� G��wn� sowieckiej Marynarki Wojennej a sowieck� �odzi� podwodn� �Torpeda� klasy �Island�, zatopion� w starciu z okr�tami podwodnymi USS �Ronald Wilson Reagan� i USS �John Wayne� jedenastego listopada dwa tysi�ce trzydziestego dziewi�tego roku, dotycz�cej udanej pr�by projektu �Potiomkin�, przeprowadzonej przez sowieck� ��d� podwodn� �Michaj�ow� klasy �Island� w pobli�u rowu Yap. W czasie patrolu, niedaleko atolu Eauripik, w pobli�u wyspy Karoliny, USS �George Herbert Walker Bush� nie wykry� �adnej obcej �odzi podwodnej pomimo licznych sygna��w o aktywno�ci okr�t�w podwodnych wroga w pobli�u �Busha�. Czternastego lutego dwa tysi�ce czterdziestego pierwszego roku, personel Instytutu bada� Naukowych Marynarki wojennej Mid-Wake przedstawi� raport, kt�rego streszczenie brzmi: Sowiecka Marynarka Wojenna jest w trakcie zaawansowanych bada� wdro�eniowych, dotycz�cych produkcji niemo�liwej do zlokalizowania przez sonar jednostki podwodnej, kt�ra by�aby niewidzialna dla konwencjonalnych urz�dze� hydrolokacyjnych, powszechnie stosowanych przez okr�ty Marynarki Wojennej Stan�w Zjednoczonych�. Koniec streszczenia.
- Dzi�kuj�. To wystarczy - powiedzia� wyra�nie Sebastian. - Nawigator!
- Tak, sir! - odezwa� si� podporucznik Lureen Bowman, odwracaj�c si� w stron� kapitana.
- Zmieniamy dotychczasowy kurs. Omijamy miejsce akcji, aby wej�� w kontakt z trzecia, jednostka wroga. W przybli�eniu sze��set jard�w w d� od lewej burty. Wchodzimy na kurs �Archangielska�.
- Trzeci okr�t, panie kapitanie.
- Tw�j wyostrzony s�uch mnie nie zawi�d�. My widzimy dwa okr�ty, ale w rzeczywisto�ci s� trzy.
Sebastian, cho� nie robi� tego zazwyczaj, teraz szed� va banque. Takie ryzyko z jego strony by�o czym� niespotykanym.
- Porucznik Walenski. - Oficer do spraw uzbrojenia odwr�ci�a si�, aby da� odpowied�, ale Sebastian nie czeka�. - Potwierdzi� stan uzbrojenia wszystkich wyrzutni torpedowych oraz wyrzutni sterowanych pocisk�w g��binowych, zar�wno na lewej, jak i na prawej burcie! - przerwa�, a po kr�tkiej chwili zawo�a�:
- Mechanik Harnett!
- Tak, kapitanie.
- Nastawcie reaktory z lewej i prawej burty na pe�n� moc.
- Tak jest, kapitanie Sebastian. - Harnett skin�� g�ow� i przeczesa� d�oni� t�uste, ciemne w�osy.
Darkwood m�g� rzeczywi�cie spr�bowa� wykona� manewr, kt�rym jego ojciec prawie czterdzie�ci lat temu zako�czy� legendarn� bitw� o Raf� Miner�w. Ten sam manewr ca�kiem niedawno powt�rzy� Jason, podczas udanej pr�by odbicia kapitana Aldrige�a i pozosta�ych wi�ni�w, w�r�d kt�rych by� doktor Rourke, z sowieckiego kompleksu podwodnego, lecz to, co okaza�o si� skuteczne podczas walki z admira�em Suworowem, mog�o okaza� si� nieprzydatne na tak doskonale zastawionej pu�apce. I je�li Jason Darkwood na pok�adzie �Archangielska� by� nie�wiadomy faktu, �e trzecia wroga ��d� podwodna czeka�a na niego, to m�g� albo pop�yn�� prosto na jej torpedy, albo, co gorsza, zderzy� si� z ni� w momencie, gdy silniki �Archangielska� pracowa�yby na pe�nych obrotach.
Jason jeszcze nigdy nie pr�bowa� swojej sztuczki z okr�tem tak wielkim i powolnym w manewrowaniu. Wiadomo by�o, �e sowieckie jednostki klasy �Island� nie reagowa�y tak szybko na zmian� steru, jak ich ameryka�skie odpowiedniki.
Sebastian potrz�sn�� g�ow�. Zda� sobie spraw�, �e nie zna przecie� dobrze nawigacyjnych umiej�tno�ci Darkwooda. Na jakiej podstawie uwa�a�, �e bez jego pomocy Jason sobie nie poradzi? Mia� dobre intencje, ale pomimo to nagle zacz�� si� wstydzi�, �e pos�dzi� Jasona o brak przezorno�ci.
- Kapitanie, torpedy dziobowe i rufowe - uzbrojone. Niezale�ne, samonaprowadzaj�ce silne �adunki wybuchowe - gotowe.
- Dzi�kuj�, pani porucznik.
Nie by�o potrzeby przypomina� Louise Walenski, �eby pilnie pe�ni�a swe obowi�zki. Czasami Sebastian my�la�, �e Louise urodzi�a si� na oficera. On z kolei nie. Bitwy by�y niefortunn� konsekwencj� jego profesji. Te ludzkie istoty nie mia�y wyboru. Musieli polowa� na siebie niby dzikie, porwane jakim� ob��dem, bezlitosne, morskie stworzenia. Jednak�e aby prze�y�, trzeba by�o wzi�� udzia� w tym szale�stwie.
Kapitan spojrza� si� na ekran echosondy. M�g� ju� zobaczy� �Archangielsk�. Nadchodzi� moment, w kt�rym okr�t nie b�dzie mia� mo�liwo�ci ucieczki. Sebastian zacisn�� pi�ci. �a�owa�, �e teraz na tym fotelu nie siedzia� Jason Darkwood.
- ��czno��! Nadaj do �Archangielska� w ostatnio u�ywanym kodzie, �eby by� spokojny. Nasi przeciwnicy nie maj� �adnych szans. Okr�t podwodny USS �Ronald Wilson Reagan� idzie mu na pomoc na wypadek, gdyby dosz�o do oczekiwanej potyczki z dwoma wrogimi okr�tami.
- Dwoma, sir? My�la�em...
- Nadajcie, jak m�wi�, poruczniku Mott. Kontynuujcie nadawania tej informacji tak d�ugo, a� otrzymamy odpowied� lub nawi��emy bezpo�redni kontakt bojowy z wrogiem.
- Tak jest, sir.
Kolejny ruch nale�a� do Darkwooda. Chyba, �e wr�g go uprzedzi. Sebastian nie musia� m�wi� porucznikowi Mottowi, �e �Archangielsk� powinien da� odpowied�. Darkwood by� starym, sprytnym lisem. W ka�dym razie komputer skopiuje i dok�adno��, z jak� otrzyma j� Mott, b�dzie bez zarzutu.
- Marynarz Tagachi!
- Tak, sir.
- Peryskop w g�r�, jak podczas ataku. Jeste�my obserwowani.
- Sir?
- Wykona�!
Sebastian zszed� kilka stopni w d� i zatrzyma� si� przed tablic� rozdzielcz�.
- Komputer!
Nie m�wi� teraz do bezcielesnego cz�onka za�ogi, ukrytego wewn�trz obwod�w elektrycznych okr�tu. Zwr�ci� si� do szefa stanowiska komputerowego, podporucznika Rodrigeza.
- Tak, sir?
- Skonsultujcie mnie z bankiem danych w komputerze i spr�bujcie okre�li� tak dok�adnie, jak tylko jest to mo�liwe, czynnik maksymalnego przyspieszenia dla �odzi podwodnej klasy �Island�, p�yn�cej jedn� trzeci� szybko�ci bocznej i zmieniaj�cej pr�dko�� na wsteczn� manewrow�. We�cie pod uwag� takie czynniki, jak czas na reakcj� niedo�wiadczonej jeszcze za�ogi, a tak�e rozwa�cie nie mniej istotny fakt, �e cz�owiekiem stoj�cym za ko�em sterowym okr�tu klasy �Island�, jest Jason Darkwood.
- Tak jest, sir.
Spogl�da� na zbiegaj�ce si� linie. Prawie styka�y si� z sob�. Za par� chwil Darkwood b�dzie zmuszony do dzia�ania.
- Kapitanie!
- Tak, Mott? - Sebastian odwr�ci� si� w kierunku stanowiska ��czno�ci.
- Sir, w�a�nie odebra�em wiadomo�� od komandora Darkwooda z pok�adu �Archangielska�!
- Czytaj!
- Tak jest, sir - Mott odchrz�kn�� i zacz�� czyta�: - Pozdrowienia dla admira�a Rahna, dow�dcy USS �Ronald Reagan�. Radz� za wszelk� cen� chroni� okr�t flagowy. Projekt �Damokles� wszed� w faz� realizacji. Dwa wrogie okr�ty s� bliskie zniszczenia. Podpisano: Darkwood, kapitan USN, dow�dca USS �Roy Rogers�, by�ego sowieckiego okr�tu podwodnego �Archangielsk�.
T.J. Sebastian u�miechn�� si�.
- Sir, co to jest Projekt �Damokles�?
Sebastian ci�gle si� u�miecha�. Przypomnia� mu si� stary film, ogl�dany na wideo, o cz�owieku zwanym �Kr�lem Kowboj�w�. Lewa brew Sebastiana unios�a si�, gdy m�wi�:
- S�dz�, Mott, �e kapitan Darkwood �yczy nam �mi�ego polowania�. Nied�ugo si� oka�e, czy jego �yczenie si� spe�ni.
Sebastian zerkn�� na ekran sonaru. W nast�pnej chwili Jason powinien wykona� sw�j ruch.
- ��czno��! Przesy�am pozdrowienia od admira�a Rahna dla USS �Roy Rogers�. - Nadawa� i tym samym kodem. - Informuj� kapitana Darkwooda, �e flotylla czeka w pogotowiu bojowym!
Jason wiedzia� o trzeciej �odzi podwodnej.
Jason Darkwood sta� nad nieznanym mu pulpitem rozdzielczym.
- Marynarzu Eubanks! Potwierdzi� pe�n� sprawno�� i gotowo�� reaktor�w.
- Tak jest, sir.
- Sam! B�d� got�w z wyrzutniami sterowanych pocisk�w g��binowych po lewej i prawej burcie. Uwa�aj na m�j sygna�!
- Tak jest, sir.
- Kapral Lannigan! Zawiadomi� �Reagana�, �e USS �Roy Rogers� jest got�w odda� si� pod rozkazy admira�a Rahna!
- Tak jest, sir!
Darkwood przeszed� na stanowisko nawigacyjne i powiedzia� do stoj�cego tam bosmana:
- B�d�cie gotowi.
- Tak jest, sir!
Po�o�y� r�ce na instrumentach pulpitu. Okr�ty klasy �Island� by�y nieokie�zanymi bestiami, ale ten musia� teraz by� mu pos�uszny.
- Silniki gotowe?
- Tak jest, sir!
- Doskonale. Na m�j znak - ca�a wstecz. Nie dbam o to, czy przegrzejemy te cholerne reaktory. Je�li nie uzyskamy ca�ej mocy, to i tak zginiemy. Prawda?
- Tak jest, sir!
- Bardzo dobrze. Eubanks.
Darkwood nie przestawa� obserwowa� instrument�w. Chcia� przekr�ci� r�czk� telegrafu maszynowego.
- Sam! Zerknij szybko na sond�. Gdzie oni s�? Przez chwil� panowa�a cisza.
- Mo�e o sto jard�w za nasz� ruf�, Jason.
- Sta� na swoim stanowisku, Sam. Przygotuj wyrzutnie sterowanych pocisk�w g��binowych. Na m�j znak odpalisz je. Nast�pnie b�d� got�w na wykorzystanie pierwszej i trzeciej dziobowej wyrzutni. Upewnij si�, czy dobrze wycelowa�e�. Nie chcia�bym trafi� �Reagana� lub jakiego� innego okr�tu flotylli admira�a Rahna - Darkwood wyszczerzy� z�by. - Rozumiesz?
- Tak jest!
Jason u�miechn�� si�.
- Jeszcze b�dzie z ciebie marynarz, Sam.
- Za pozwoleniem, kapitanie, te� mam tak� nadziej�.
Darkwood zacisn�� d�o� na r�czce telegrafu. Liczy�, w my�li oceniaj�c pr�dko�� i czas.
Po pi��dziesi�t jard�w z ka�dej strony. Je�li wyrzutnie pocisk�w odpal� zbyt szybko, �Roy Rogers� zostanie zgnieciony jak kartka papieru. Jedyn� pocieszaj�c� rzecz� w tej sytuacji by�a mo�liwo�� tak nag�ej �mierci, �e nawet nie b�d� mieli czasu, by sobie u�wiadomi�.
Skin�� g�ow� i przymkn�� oczy.
- Czterdzie�ci jard�w - szepta� do siebie. - Trzydzie�ci jard�w. Dwadzie�cia jard�w! Teraz, panowie! Maszynownia i uzbrojenie w pe�nej gotowo�ci!
Gwa�townie przesun�� d�wigni� telegrafu w ty�, zmieniaj�c komend� z jednej trzeciej naprz�d na ca�� wstecz. Je�li co� tam nie trza�nie, to mo�e im si� uda.
- Odpal te cholerne torpedy. Sam!
- Posz�y, Jason!
- Wi�cej mocy w silnikach! Najwy�ej spal� si� reaktory! Pok�ad okr�tu wibrowa�. Przez moment, dos�ownie przez u�amek sekundy, Darkwood mia� wra�enie utraty grawitacji. Nagle �odzi� szarpn�o. Czujniki pok�adowe jarzy�y si� czerwono, wskazuj�c kierunek wsteczny.
Wtedy eksplodowa�y torpedy. Nieco za wcze�nie. By�a to zreszt� cecha sowieckich pocisk�w. Niespodziewanie fala eksplozji szarpn�a �Archangielskiem�, kt�ry straci� trym.
Darkwood krzykn�� w stron� Eubanksa:
- Maszynownia! Wi�cej mocy albo zginiemy! Powiedz obs�udze reaktora, �e potrzebuj� wska�niki maksimum mocy, i to ju� teraz! Ruszaj si�!
Poci�gn�� gwa�townie za d�wigni� przyspieszenia. G�uche odg�osy wybuch�w sterowanych pocisk�w g��binowych powodowa�y narastaj�cy wok� nich warkot i brz�czenie luzuj�cych si� �rub.
- Sam! Sprawd� odczyty na tablicy rozdzielczej! Szybko!
- Nie wyjdziemy z tego, Jason!
- B�d� got�w z torpedami! Nie odpalaj ich, dop�ki ci nie powiem!
Je�li poradzi sobie z tymi dwoma �odziami klasy �Island�, zanim one rozerw� go niczym pust� blaszank�, w�wczas wystrzeli dwie dziobowe torpedy i zejdzie z dotychczasowego kursu. Je�li...
Rozkaza� opr�ni� zbiorniki z balastem po stronie sterburty dla odzyskania prawid�owego trymu.
- Je�li... - powiedzia� do siebie.
Sebastian przesta� analizowa� tablic� rozdzielcz�. Usiad� w kapita�skim fotelu.
- Nawigator! Nanie�cie korekt� kursu, kt�r� podam wam za chwil�! Ca�a naprz�d! Sze��dziesi�t st�p w g�r�!
- Tak jest, sir!
Odwr�ci� si� w fotelu, wydaj�c rozkaz porucznik Walenski:
- Uzbrojenie! Przygotowa� si� do odpalania torped jeden i trzy!
- Jaki cel, sir?
- Zaraz podam cel. Sonar! Czy co� dzieje si� przed nami?
- Eksplozje torped z �Archangielska�, sir - odrzek�a podporucznik Julie Kelly. - Nie mog�... Chwileczk�, sir! Z�apa�em dwie torpedy naprowadzone wprost na nas, ale �adna z nich nie pochodzi z tych dw�ch obcych okr�t�w!
- W jakiej odleg�o�ci od nas s� torpedy?
- O siedemna�cie sekund.
- Bardzo dobrze. Nawigacja! Wy��czy� aktywny hydrolokator i wyznaczy� kurs na dwa zlokalizowane okr�ty wroga. Schodzimy z kursu tych torped. Maszynownia, przygotowa� si� do manewru wymijaj�cego i zawiadomcie obs�ug� reaktor�w, aby byli gotowi na du�e przyspieszenie!
- Pi�tna�cie sekund i wci�� si� zbli�aj�, sir - niemal automatycznie wyrecytowa�a Kelly.
- Dzi�kuj�. Uzbrojenie! Ustali� azymut do wystrzelenia dw�ch torped w kierunku wroga. Odpali� wyrzutnie jeden i trzy dok�adnie w sam �rodek mi�dzy ich kursami! Dostosowa� si� do pr�dko�ci okr�tu klasy �Island�, p�yn�cego do nas bokiem, w kierunku dw�ch okr�t�w wroga!
- Tak jest, sir. Jest obliczanie.
- Nawigator! Czas nam ucieka!
- Wzi��em to pod uwag�, sir.
- Dwadzie�cia sekund i wci�� si� zbli�aj� - rzek�a Kelly.
- Maszynownia! Gotowi do przyspieszenia?
- Nawigator! Gotowe?
- Tak jest, sir!
- Uzbrojenie! Got�w?
- Tak jest, sir!
- Dziesi�� sekund, sir - rzuci�a Kelly.
- Uzbrojenie! Odpala� we w�a�ciwym momencie!
- Tak jest, sir. Rozpoczynamy odpalanie... teraz! Sebastianowi wydawa�o si�, �e w momencie odpalania torped poczu� lekkie wibracje kad�uba. K�tem oka spojrza� na Motta.
- ��czno��! Przypomnie� za�odze �r�dokr�cia, aby pami�tali o mo�liwo�ci kolizji!
- Tak jest, sir!
W czasie, gdy Mott wype�nia� jego polecenia, Sebastian wyda� kolejny rozkaz:
- Maszynownia! W��czy� przyspieszenie!
- Tak jest! Przyspieszenie w��czone!
- Torpedy jeden i trzy odpalone, sir. - powiedzia�a Walenski.
Sebastian utkwi� wzrok w tablicy rozdzielczej. Widzia� pozycj� �Archangielska� i szyk okr�t�w wroga, zakleszczaj�cy si� wok� �odzi Darkwooda.
- Sonar! Podaj pozycje tych cholernych torped!
- Jedena�cie sekund. Dwana�cie. Teraz trzyna�cie...
- Powiadomcie mnie, gdyby ponownie osi�gn�y dziesi�� sekund.
- Tak jest, sir.
- Maszynownia! Przygotowa� si� do wy��czenia przyspieszenia.
- Gotowi do wy��czenia, sir!
- Skopiowa�em to, sir - odezwa� si� Saul Harnett.
- Wy��czy� przyspieszenie!
- Jest, wy��czone - zawo�a� Harnett, a Lureen Bowman powt�rzy� t� odpowied�.
- Ca�a wstecz! Wynie�cie nas sto st�p w g�r� tak szybko, jak to tylko mo�liwe, poruczniku.
- Jest cala wstecz. �adujemy powietrze do g��wnych zbiornik�w lewej i prawej burty. Idziemy w g�r�!
- Sonar, co z torpedami wroga?
- Jedena�cie. Dziesi��. Dziewi��...
- Nawigacja! P� naprz�d, ster pi�� stopni w lewo i pi��dziesi�t st�p w g�r�! Uzbrojenie, przygotowa� wyrzutnie sterowanych pocisk�w g��binowych i nastawi� je na dwa widoczne okr�ty wroga!
- Mam odczyt z odpalonych torped, sir.
- Trafili�my, poruczniku?
- Pierwsza potwierdzona. Trzecia... Trzecia tak�e wesz�a, sir!
Rozleg�y si� g�o�ne okrzyki triumfu.
- Pierwszy egzamin zdany - powiedzia� Sebastian i zaraz zawo�a�: - Sonar, pozycja sowieckich torped?
- Dok�adnie pod nami, sir. W�a�nie przesz�y.
- Nawigator! Ca�a wstecz, ster silnie w prawo, sprowad� t� �ajb� na oko�o sto osiemdziesi�t stopni i wtedy daj ca�� naprz�d!
- Jest ca�a wstecz, sir, ster na prawo, sprowadzi� na kurs i ca�a naprz�d.
- Bardzo dobrze. Sonar, co si� dzieje?
- �Archangielsk� odpali� torpedy. Uszkodzi� jedn� z sowieckich �odzi.
- Nawigator! Wyznaczy� najkorzystniejszy kurs na drugi okr�t klasy �Island�. Powiadomi� uzbrojenie, kiedy b�dziemy go mieli na linii strza�u. ��czno��, przekaza� za�odze, aby pozosta�a na stanowiskach bojowych.
- Tak jest, sir! - odkrzykn�� Mott.
- Uzbrojenie! - krzykn�a Bowman. - Zbli�amy si� do celu. Natychmiast przygotowa� si� do odpalenia nast�pnych torped!
- Zrozumiano! - odkrzykn�a Walenski. - Pozosta�e torpedy dziobowe gotowe do odpalenia!
- Przeliczy� optymalny czas odpalania torped i wystrzeli� je w momencie, kt�ry uznacie za najbardziej odpowiedni. ��czno��, przes�a� na pok�ad �Archangielska� gratulacje od admira�a Rahna.
- Tak jest, sir.
- Odpalamy druga i czwarta, sir - zawo�a�a Walenski.
- Przyj��em. Wstrzyma� si� z odpalaniem!
- Jest, wstrzyma� si� z odpalaniem!
- Nawigator! Skoro tylko torpedy zostan� wystrzelone, zmieni� kurs o pi�� stopni w prawo. Podprowadzicie nas na odleg�o�� pi�ciuset jard�w od �Archangielska� i o sto st�p powy�ej niego.
- Tak jest, kapitanie. Przepraszam, sir. Sebastian nie chcia�, by nazywano go kapitanem.
- Znacie swoje zadania, Bowman?
- Tak jest, sir.
- Wykona�!
- Torpedy z drugiej i czwartej wyrzutni odpalone, sir!
- Bardzo dobrze!
- Sir! - zawo�a� Mott. - Odbieram sygna� alarmowy z drugiej sowieckiej �odzi! Ona...
- Mo�ecie wyrazi� im nasze ubolewanie. T.J. Sebastian, odwracaj�c si�, wyszepta�:
- Idiotyzm!
ROZDZIA� IV
Na pok�adowym radarze pojawi� si� �wietlisty punkt. Zaskoczony tym Paul Rubenstein zawo�a�:
- John!
- Jestem za tob� - odpowiedzia� Rourke.
Obaj z uwag� obserwowali ekran. Sygna� ostrzega� o obecno�ci nieznanych obiekt�w. Prawdopodobnie byli to ludzie, nios�cy spor� ilo�� metalowych przedmiot�w. Szli z p�nocy w kierunku wschodnim. Doktor spojrza� na odczyt anemometru. Pr�dko�� wiatru w porywach waha�a si� od dwudziestu sze�ciu do czterdziestu o�miu, a nawet pi��dziesi�ciu mil na godzin�. Pr�ba startu przy tej pogodzie by�aby samob�jstwem.
- Ubieraj si�, Paul - powiedzia� do sw