4139

Szczegóły
Tytuł 4139
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4139 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4139 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4139 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Michael DiMercurio Wektor zagro�enia Prze�o�y� Krzysztof Bednarek Data wydania oryginalnego: 2000 Data wydania polskiego: 2000 Kobiecie, kt�r� uwielbiam ponad �ycie, Patti DiMercurio, mojej �onie, mi�o�ci, mojemu �wiatu. Kocham Ci� i zawsze b�d� Ci� kocha�. ...Nale�y tu wspomnie� o relacji pomi�dzy dobroci� a stresem. Osoba, kt�ra w sprzyjaj�cych warunkach zachowuje si� szlachetnie, mo�e post�powa� ca�kiem inaczej w sytuacji trudnej i stresuj�cej. Stres wystawia dobro� cz�owieka na pr�b�. Naprawd� dobrzy s� ci, kt�rzy pod jego dzia�aniem nie trac� nic ze swojej rzetelno�ci, dojrza�o�ci i wra�liwo�ci. Szlachetno�� mo�na by zdefiniowa� jako zdolno�� do zachowania pozytywnych cech osobowo�ci na przek�r degradacji otoczenia; umiej�tno�� ocalenia w�asnej wra�liwo�ci w obliczu b�lu i cierpienia i pozostania nie zbrukanym. Jak napisa�em gdzie indziej: �Jedyn� miar� - i by� mo�e najlepsz� miar� - wielko�ci cz�owieka jest jego zdolno�� do cierpienia�. dr med. Scott Peck People of the Lie, 1983 ... Gdy zaakceptuje si� ide� zniszczenia jako problem, staje si� ono tylko problemem. Jednak wi��e si� z nim tyle z�ego; cho�by� B�g wie jak �atwo je przyjmowa�. Niezb�dne s� nieustanne pr�by stworzenia odpowiednich warunk�w dla dokonywania zab�jstw, towarzysz�cych zniszczeniom. Czy wielkie s�owa s� w stanieje usprawiedliwi�? Czy sprawiaj�, �e zabijanie staje si� cho� troch� �atwiejsze do zniesienia? Prawd� m�wi�c, przyjmowa�e� to wszystko z przesadn� gotowo�ci� - powtarza� sobie. Jaki b�dziesz - albo raczej: do czego si� b�dziesz nadawa� - kiedy porzucisz ju� s�u�b� Republice? To dla mnie wielka niewiadoma - pomy�la�. S�dz� jednak, �e pozb�dziesz si� tego wszystkiego, pisz�c o tym - powiedzia� sobie. - Gdy ju� wszystko spiszesz, odnajdziesz spok�j. To b�dzie dobra ksi��ka, je�li zdo�asz j� napisa�. O wiele lepsza ni� inne. Ernest Hemingway Komu bije dzwon, 1940 Ty i ja posiadamy pewn� wiedz�, Mikey, wynikaj�c� z tego, �e obaj byli�my oficerami okr�t�w podwodnych. Zanim nie zobaczysz na celowniku peryskopu przep�ywaj�cego niedaleko okr�tu, maj�c �wiadomo��, �e mo�esz zatopi� go jednym strza�em i nikt nie dowie si�, �e to ty - nie wiesz, co znaczy by� podwodniakiem. Ludzie Warner nie wiedz� tego i nie chc� wiedzie�. admira� Richard Donchez, dyrektor Agencji Bezpiecze�stwa Narodowego, podczas konfliktu na Morzu Wschodniochi�skim Wektor zagro�enia - termin u�ywany w ameryka�skiej Marynarce Wojennej, oznaczaj�cy kierunek, z kt�rego zbli�a si� najpowa�niejsze i najbardziej bezpo�rednie zagro�enie ze strony nieprzyjaciela. Definicja ta zak�ada, �e dow�dca okr�tu wie, kim jest nieprzyjaciel... Cz�� pierwsza Cele 1 K��tnia trwa�a przez ca�y dzie� i wiecz�r. Zacz�li, ledwie s�o�ce wyjrza�o sponad zbocza g�ry. Wypi�a pierwszy �yk kawy z paruj�cej fili�anki, kt�r� jej poda�. Siedzia�a wygodnie w jednym ze starych, sk�rzanych foteli, stoj�cych przed kominkiem. Kelly rozpali� ogie�, aby ogrza� chat�. Kiedy wr�ci� z d�ugiej morskiej podr�y, obj�� w posiadanie nale��cy do jego zmar�ego dziadka stary, g�rski domek w stanie Wyoming. Rodzina uwa�a�a domek za stracony, jednak wynik procesu s�dowego dotycz�cego maj�tku dziadka Earla okaza� si� korzystny. Chata le�a�a w tak odludnej okolicy, �e pr�d raczej bywa� tam, ni� by�, a wod� pompowa�o si� ze studni, stoj�cej na �rodku zaro�ni�tego traw� dawnego placu. Najbli�szy telefon znajdowa� si� o godzin� marszu lub trwaj�cej niemal r�wnie d�ugo jazdy samochodem po zniszczonej b�otnistej drodze pe�nej wielkich dziur i wystaj�cych korzeni. Dolina by�a w�a�ciwie kanionem, w kt�rym nie dzia�a�y telefony kom�rkowe, nie piszcza� �aden pager i nie mo�na by�o po��czy� si� z Internetem z laptopa. I o to chodzi�o - uciec od zgie�ku i zamieszania. Niezm�cony spok�j okolicy dawa� nadziej� na uporz�dkowanie spraw z Dian�. W blasku ognia jej policzki wydawa�y si� przesadnie r�owe. Pi�kne, jasne w�osy, troch� zmierzwione, opada�y na b��kitne oczy, a pe�ne usta u�miecha�y si� do niego znad fili�anki. Poprawi� p�on�ce drwa, usadowi� si� w fotelu naprzeciwko i utkwi� wzrok w jej twarzy. - M�wi�a�, �e masz mi do powiedzenia co� wa�nego - zacz��. - Kelly, chc�, �eby� z tym sko�czy� - oznajmi�a. Ju� si� nie u�miecha�a. - Ten romans trwa wystarczaj�co d�ugo. Omal nie zakrztusi� si� kaw�. Roz�o�y� r�ce i j�kaj�c si�, zapewni�, �e jest ca�kowicie niewinny. - Nie mam na my�li �adnej kobiety - wyja�ni�a, zmarszczywszy brwi. - Chodzi mi o okr�t. - O okr�t...! - powt�rzy� martwym g�osem. - Tak, o okr�t. Chc�, �eby� by� ze mn�, w domu. Oczekujemy dziecka, wi�c musisz zmieni� sw�j spos�b �ycia. Sko�czy�a si� era ch�opi�cych zabaw. Ona nigdy tego nie zrozumie. Przecie� s�u�ba na morzu to nie tylko praca. To co� nierozerwalnie zwi�zanego z jego psychik�. Co�, co go definiuje. Jest jego cz�ci� jak g�os czy rysy twarzy. K��tnia, na pocz�tku ca�kiem �agodna, w miar� up�ywu dnia stawa�a si� coraz bardziej zaciek�a. Ona oskar�a�a go, �e nie troszczy si� o rodzin�. On wykrzykiwa�, �e zupe�nie nie obchodzi j� jego punkt widzenia. Jego punkt widzenia powinien uwzgl�dnia� dobro dziecka, wo�a�a. A czy ona uwa�a, �e dziecko przestanie oddycha�, kiedy jego ojciec wyp�ynie w morze? I �e przemawia przez ni� brak poczucia bezpiecze�stwa, a poza tym jest samolubna i dziecinna. To w�a�nie on jest dziecinny, kiedy upiera si� przy s�u�bie na morzu, podczas gdy z �atwo�ci� m�g�by zarobi� fortun�, pracuj�c u jej ojca. Wtedy zacz�� wrzeszcze�. A wi�c o to chodzi�o! Nie zarabia wystarczaj�co du�o. A mo�e to opinia jej ojca - wielkiego przemys�owca, kt�ry wprowadzi� na rynek projekcje tr�jwymiarowe. Tylko po diab�a wyrzuca mu to teraz, kiedy jest w ci��y? Przecie� wiedzia�a, za kogo wychodzi za m��. �eby nieco och�on��, wyszed� na d�ugi spacer. Przeprawi� si� na drug� stron� rzeki stuletnim mostem kolejowym, z kt�rego dawno zdj�to szyny, przeznaczaj�c je na z�om. Wr�ci�, gdy s�o�ce zaczyna�o zni�a� si� ku zachodnim stokom w�wozu. Zasta� �on� milcz�c� i zdenerwowan�. Pr�bowa� j� przeprasza�, ale pope�ni� b��d, powtarzaj�c, �e praca na morzu jest cz�ci� jego to�samo�ci i jego zawodem. Diana przerwa�a mu. Kiedy byli �wie�o po �lubie - przypomnia�a - planowa� porzuci� ten zaw�d i poszuka� innego zaj�cia. - A sk�d mia�em, do licha, wiedzie�, �e b�d� w tym taki dobry?! - wrzasn��. Nagle przysz�o mu do g�owy trafne por�wnanie. Popatrzy� na jej zaokr�glony brzuch i wypali�: - To tak, jakbym powiedzia� ci, �e nie �ycz� sobie, �eby� by�a matk�! �e chc�, aby� by�a taka jak przedtem! Na twarzy Diany odmalowa� si� szok; zupe�nie, jakby zosta�a spoliczkowana. Jej rysy �ci�gn�y si�, spod przymkni�tych powiek zacz�y p�yn�� �zy. Pobieg�a do sypialni i zatrzasn�a za sob� drzwi. Odej�cie �ony wyda�o si� Kelly�emu tak nag�e i ostateczne, �e a� niemo�liwe do zaakceptowania. Przed chwil� po prostu nie zgadzali si� w pewnej sprawie, a teraz ich zwi�zek wygl�da� na sko�czony. By�o tak, jak gdyby pi�trz�c kolejne argumenty, wspina� si� krok po kroku po wysokim zboczu, a� w ko�cu trafi� na przepa�� i polecia� g�ow� w d�. A teraz zastanawia� si�, czy �a�uje tego ostatniego kroku, czy te� mo�e ca�ej mozolnej wspinaczki. Pobieg� za Dian� i zacz�� bi� pi�ciami w drzwi, wo�a� j� po imieniu, b�aga�, �eby wysz�a, zapomnia�a o tym, co powiedzia� na ko�cu. Mia� na my�li tylko tyle, �e morze jest dla niego r�wnie wa�ne, jak dziecko dla niej. A nie, �e nie chce, aby zosta�a matk�. - Je�li to twoje pierdolone morze jest a� tak wa�ne, to wracaj na nie i daj mi spok�j! - odpowiedzia�a mu w ko�cu �ami�cym si� g�osem. I to by�a jej jedyna reakcja. Kelly wiedzia�, �e dalsze b�agania nie maj� sensu. Poszed� wi�c do drugiej sypialni, dobudowanej kiedy� do chaty za kuchni�. Zapada�a ciemno��. W �wietle ksi�yca studiowa� skomplikowane wzory s�oj�w na drewnianym suficie. Jego ma��e�stwo le�a�o w gruzach. Zbyt mocno rozbujana ��d� za kt�rym� kolejnym pchni�ciem nie wraca do poprzedniego po�o�enia, nabiera wody i tonie. Ich zwi�zek mia� ju� za sob� wiele niebezpiecznych przechy��w. To, co sta�o si� dzisiaj, mog�o oznacza� wi�cej ni� kolejn� k��tni�. By�o ca�kiem prawdopodobne, �e Diana wykona�a ostateczny ruch, doprowadzaj�c ich ma��e�stwo do nieodwracalnej katastrofy. Aby z ni� pozosta�, Kelly musia�by rzeczywi�cie zrezygnowa� ze s�u�by na morzu. A nie by� pewien, czy jest w stanie to zrobi�. Wpatrywa� si� w sufit i rozmy�la� o tym, czy potrafi �y� bez okr�tu. Perspektywa r�wnie ponura, jak �ycie bez Diany. Wiedzia�, �e musi dokona� wyboru. Czy zdo�a? Zacz�� zapada� w nerwowy sen i budzi� si�, zlany potem. Dr�czy�y go koszmarne zwidy. W ko�cu odgarn�� ko�dr�, bliski podj�cia decyzji. Jestem przede wszystkim m�em i ojcem! - powiedzia� sobie. Usiad� na ��ku i drapi�c si� w szyj�, duma�, czy powiedzie� o tym Dianie teraz, czy lepiej poczeka� do rana. Zobaczy� fosforyzuj�c� tarcz� swojego odpornego na wod� i wysokie ci�nienie zegarka. By�o kilka minut po drugiej. Ziewn��. I zamar�. D�wi�k... d�wi�k, jaki w tej okolicy nie mia� prawa si� pojawi� - odleg�y odg�os wirnika �mig�owca - od strony szerszej cz�ci doliny. Urwa� si� natychmiast po tym, jak go us�ysza�. Wiedzia�, �e to tylko sen. Spojrza� dla pewno�ci na zegarek i stwierdzi�, �e jest wp� do trzeciej. Najwyra�niej zdrzemn�� si�, siedz�c na ��ku. Zamruga� oczami, �eby oprzytomnie�. Musia� powiedzie� Dianie o swojej decyzji. Pod�oga zaskrzypia�a pod jego stopami. Co� zas�oni�o na moment ksi�yc. Kelly przystan�� i zacz�� wpatrywa� si� w ciemny korytarz. Wzruszy� ramionami. Poszed� dalej, w stron� g��wnej sypialni. By� prawie przed drzwiami, kiedy co� spad�o mu na twarz; paj�k czy jaki� robak. Si�gn�� r�k�, aby to str�ci�, ale poczu� co� mokrego. Jednocze�nie us�ysza� szum; w powietrzu wok� jego twarzy pojawi�a si� mgie�ka. �rodek w aerozolu! - pomy�la�, tylko cz�ciowo zdaj�c sobie z tego spraw�. Ze zdumieniem stwierdzi�, �e traci w�adz� w mi�niach i osuwa si� na pod�og�, mimo �e jego umys� pozostaje ca�kowicie jasny. Czy to zawa�? Powinien jak najszybciej znale�� si� w szpitalu. Opad� na deski, niemal w zwolnionym tempie, uderzaj�c w nie g�ow�. Widzia� wci�� sufit, ale nie m�g� poruszy� r�kami ani nogami. Potrafi� tylko mruga�. Czu� nadal ko�czyny, lecz nie s�ucha�y jego rozkaz�w. Na szcz�cie oddycha�, a serce, ze strachu, bi�o mu jak oszala�e. By� sparali�owany. Mo�e umiera�. Pr�bowa� zobaczy� co� w s�abiutkim �wietle ksi�yca i wykona� jaki� ruch, kt�ry spowodowa�by ha�as. Je�li Diana si� zbudzi, pewnie zawiezie go do najbli�szego lekarza w Saratodze. Spojrza� w g�r� i zauwa�y� jak�� ciemn� sylwetk�. Zbli�a�a si�. M�czyzna w narciarskiej masce. By� pot�ny. Wyci�gn�� d�onie w r�kawicach ku Kelly�emu; trzyma� w nich co�. Zaklei� mu usta ta�m� i skr�powa� sparali�owane r�ce i nogi. Wreszcie unios�o Kelly�ego kilka silnych r�k. Wyszli z nim na dw�r. Zobaczy�, �e jest ich a� czterech. Ponie�li go powoli przez zaro�ni�te chwastami centrum miasteczka, mijaj�c opuszczony ratusz zbudowany z pni drzew i studni� z r�czn� pomp�. Po drugiej stronie placu wolna przestrze� ko�czy�a si�. W �wietle ksi�yca Kelly zobaczy� szeroki, terenowy samoch�d z pa��kiem zabezpieczaj�cym pasa�er�w oraz platform� jak w p�ci�ar�wce. M�czyzna, kt�ry nachyla� si� nad nim jako pierwszy, da� znak r�k� i nietypowy pojazd ruszy� bezg�o�nie. Musia� mie� chyba nap�d elektryczny. Podskakiwa� na nier�wnej drodze, wje�d�aj�c w g�sty las. Po mniej wi�cej pi�ciu minutach zatrzyma� si�. M�czy�ni wysiedli i podnie�li Kelly�ego z platformy. Co zrobi Diana?! - pomy�la� wtedy nagle. Jak wyt�umaczy sobie rano jego nieobecno��? Czy wpadnie na pomys�, �e go porwano? Oczywi�cie, �e nie. Uzna po prostu, �e j� porzuci�. Tak czy owak, nie mia� czasu si� nad tym zastanawia�. Zobaczy� przed sob� najwi�kszy �mig�owiec, jaki w �yciu widzia�. By� pomalowany na matowy, szary kolor. Na burcie znajdowa�a si� du�a bia�a gwiazda w kole, od kt�rego na boki odchodzi�o po kilka pask�w. Obok widnia�y litery US NAW. Podczas gdy niesiono Kelly�ego do otwartych drzwi kabiny, silniki �mig�owca zacz�y pracowa�, najpierw cicho, a potem coraz g�o�niej. Posadzono go na brezentowym siedzeniu i zapi�to pi�ciopunktowe pasy bezpiecze�stwa. Ale ta�my kr�puj�ce ko�czyny i zakrywaj�ce usta pozosta�y. M�czy�ni �ci�gn�li kominiarki, starli z twarzy czarny kamufla�, za�o�yli lotnicze he�my i zaj�li swoje miejsca. Dow�dca zasiad� w fotelu pierwszego pilota. Wirnik zacz�� si� obraca� z przeci�g�ym gwizdem, a p�niej z terkotem. Maszyn� opanowa�a wibracja. Wystartowali. Zbocze wzg�rza zosta�o gdzie� w dole. Dow�dca zerkn�� na drugiego pilota, po czym odpi�� pas, wsta� z fotela i ruszy� na ty� kabiny w stron� Kelly�ego. Zdj�� mu z ust ta�m�, staraj�c si� robi� to delikatnie. - Sir! - zawo�a�, przekrzykuj�c �oskot �mig�owca. - Panie komandorze McKee! Jestem komandor porucznik Sonny Sorenson, dow�dca drugiego plutonu si�dmej dru�yny jednostki SEALS. Przepraszam za porwanie, kt�rego musieli�my dokona�, �eby pana sprowadzi�. Otrzymali�my w tej sprawie bezpo�redni rozkaz od samego admira�a Phillipsa. �rodek chemiczny, kt�ry zastosowali�my, za kilka minut przestanie dzia�a�. Zabieramy pana na lotnisko w Saratodze. Admira� podstawi� tam nadd�wi�kowy samolot, w kt�rym czekaj� jacy� dziwni faceci. Nic wi�cej nie wiem, sir, ale musi chodzi� o co� wyj�tkowo wa�nego. Komandor Marynarki Stan�w Zjednoczonych Kyle Liam Ellison McKee, zwany Kellym, patrzy� na nachylonego nad nim oficera s�ynnej jednostki specjalnej SEALS, �Foki�. W jego g�owie k��bi�y si� my�li. Przebywa� w�a�nie na urlopie i nikomu, nawet najbli�szej rodzinie, nie powiedzia�, dok�d wyje�d�a. Stwierdzi�, �e mo�e zn�w porusza� g�ow�, cho� by�o to dosy� bolesne, a chwil� p�niej odzyska� w�adz� w r�kach i nogach. Mia� wra�enie, jakby wbito w nie setki igie�ek. Kiedy m�g� ju� normalnie poruszy� r�k�, spojrza� na zegarek. By�a trzecia w nocy. Za oknami przesuwa�y si� wierzcho�ki g�r - za blisko i za szybko jak na jego gust. I ha�as by� zbyt intensywny. Trzeba by wrzeszcze� i nas�uchiwa�, co odpowiadaj�. McKee postanowi� wi�c zachowa� spok�j i poczeka�, a� �mig�owiec wyl�duje. Nast�pi�o to po nieca�ych dziesi�ciu minutach. Kiedy osiedli na p�ycie lotniska w Saratodze, dow�dca plutonu SEALS poda� Kelly�emu u�ywane w lotnictwie marynarki wyposa�enie - kombinezon, spadochron, skarpetki, wysokie buty. Komandor dopiero teraz u�wiadomi� sobie, �e jest ubrany tylko w bokserki i koszulk� z kr�tkim r�kawem. Nast�pnie oficer jednostki specjalnej wzi�� go za rami� i zaprowadzi� do stoj�cego w cieniu hangaru niedu�ego, chyba prywatnego, nadd�wi�kowego gulfstreama. McKee wspi�� si� do �rodka. Dwana�cie foteli odrzutowca by�o pustych, za to w przej�ciu sta�o dw�ch ponurych typ�w w ciemnych garniturach. Oficer SEALS zasalutowa� i wysiad�. - O co chodzi?! spyta� Kelly. Przez otwarte drzwiczki wida� by�o pust� kabin� pilot�w. Lampki przyrz�d�w pok�adowych �wieci�y si�. - Prosz� usi���, panie komandorze - odezwa� si� starszy z m�czyzn, wskazuj�c fotel. - Agent specjalny Calvert, S�u�ba �ledcza Marynarki. McKee nadal nie rozumia�, co si� dzieje. Usiad� i popatrzy� na rozm�wc�. - Niech pan przeczyta i podpisze - powiedzia� m�czyzna, podaj�c Kelly�emu teczk� z jakim� dokumentem zapisanym drobnym maczkiem. Komandor zmru�y� oczy i zacz�� czyta�. - Milion dolar�w grzywny?! - wydusi�. - Wyrok �mierci lub sto lat wi�zienia?! Co to jest...?! - Dokument umo�liwiaj�cy ujawnienie panu informacji obj�tych Aktem Dwunastym. A propos, termin �Akt Dwunasty� jest �ci�le tajnym s�owem kodowym. Z pewno�ci� zdaje pan sobie spraw�, jakie s� kary za ujawnienie materia��w obj�tych klauzul� �cis�ej tajno�ci. - Porywacie mnie z letniego domku o trzeciej nad ranem i jeszcze mi grozicie?! Przepraszam, ale id� zatelefonowa�! - rzuci� McKee, wstaj�c. Dwie pary r�k z�apa�y go jednak i posadzi�y z powrotem. Calvert uchyli� po�� marynarki, pokazuj�c kabur� z pistoletem maszynowym. Przez nast�pne p� godziny agenci odczytywali Kelly�emu surowe przepisy dotycz�ce Aktu Dwunastego. Kazali mu wsta�, unie�� praw� r�k� i z�o�y� przysi�g�, �e nigdy, nawet pod gro�b� egzekucji, nie zdradzi informacji obj�tych Aktem. Podpisa� papiery, oni z�o�yli swoje podpisy jako �wiadkowie, przystawiono piecz��. W ko�cu m�czy�ni wyszli, a na ich miejsce pojawi�y si� dwie kobiety w kombinezonach podobnych do tego, jaki mia� na sobie McKee. Starsza zasalutowa�a mu, przedstawi�a si� jako porucznik Davies i znik�a w kabinie pilot�w. - Dajcie mi telefon - rzuci� Kelly, zagl�daj�c przez drzwi kabiny. Wiedzia�, �e Diana b�dzie w�ciek�a, kiedy obudzi si� sama w chacie. Je�li nie uda mu si� jej powiadomi�, dlaczego nagle znikn��, uzna, �e postanowi� w ten tch�rzliwy spos�b sko�czy� z ich ma��e�stwem. - Nie wolno nam, panie komandorze - odpowiedzia�a porucznik Davies, uruchamiaj�c kolejne urz�dzenia pok�adowe. - Bezpo�rednie rozkazy pana admira�a Phillipsa. - Z lewej strony us�yszeli cichy szum, a po nim g�uche stukni�cie. To zatrzasn�y si� drzwi samolotu. Nasta�a chwilowa cisza. - Prosz� usi��� w fotelu i zapi�� pasy, panie komandorze. Za dwie minuty b�dziemy ju� w powietrzu, a za trzy przekroczymy pr�dko�� d�wi�ku. - Uruchomi�a pierwszy, a potem drugi silnik. Maszyna szybko wystartowa�a, wznosz�c dzi�b stromo ku ciemnemu niebu. Kiedy wska�nik liczby macha przekroczy� pr�dko�� d�wi�ku, nasta�a zupe�na cisza. Strza�ka zatrzyma�a si� na 1,80 macha. Odrzutowiec wypoziomowa�. McKee odpi�� pas. Mia� w�a�nie zamiar wr�ci� do kabiny i spyta�, dok�d lec�, gdy pojawi�a si� porucznik Davies, trzymaj�c jak�� czarn� teczk�. Prosz� powiedzia�a, k�ad�c j� na stoliku przed komandorem. - Aby si� za�ogowa�, trzeba poda� has�o. Jest nim pana podoficerski numer z okresu studi�w w Akademii. Tak powiedzia� admira� Phillips. - Zostawi�a go i ruszy�a w stron� toalety. Kelly przez chwil� patrzy� w zdumieniu na teczk�. Potem otworzy� j� i znalaz� w �rodku niedu�ego palmtopa. By� wyposa�ony w wyj�tkowo skomplikowany system zabezpiecze�. Najpierw przeanalizowa� odcisk palca komandora, p�niej siatk�wk� jego oka, wreszcie za��da� podania has�a. McKee wpisa� numer, kt�ry otrzyma�, b�d�c kadetem przed szesnastu laty. Numer ten tak wry� mu si� w pami��, �e sam u�ywa� go zawsze jako swojego prywatnego kodu. Na ekranie zamiast zwyk�ego obrazka Windows/Linux 2017 pojawi� si� czarny druk na bia�ym tle, tak wyra�ny, �e wygl�da�o to jak prawdziwa kartka papieru. Kelly przeczyta� pierwszy paragraf - definicj� Aktu Dwunastego. Nast�pnie sprawdzi�, co jest zakodowane pod has�em �Alpha�. Znalaz� informacje na temat rozwoju wydarze� na Ukrainie. Jednak opr�cz streszczenia naj�wie�szej historii Ukrainy tekst zawiera� r�wnie� wiadomo�� o gro�bie wybuchu wojny pomi�dzy Argentyn� a Urugwajem. McKee nigdy nawet o tym nie s�ysza�. Oba po�udniowoameryka�skie pa�stwa wesz�y w posiadanie broni j�drowej i obecnie dysponowa�y powa�nymi jej arsena�ami. W 2013 roku zwi�kszy�y liczebno�� swoich armii, sk�adaj�cych si� g��wnie z wojsk l�dowych. Nast�pna strona zawiera�a opis plan�w Argentyny, pozyskanych dzi�ki wywiadowi elektronicznemu - pods�uchowi rozm�w telefonicznych i przej�tej poczcie internetowej. Oto Argentyna zawar�a potajemny pakt z niespokojn� od lat Ukrain�, dysponuj�c� pot�n� Flot� Czarnomorsk�. W�adze Ukrainy zgodzi�y si� wys�a� flot� ku wybrze�om Urugwaju i zaatakowa� od morza stolic� kraju Montevideo, podczas gdy wojska argenty�skie przekrocz� granic� l�dow�. McKee a� gwizdn��. Informacje te nigdy nie dotar�y na �amy �New York Timesa�. Przypuszcza�, �e stara, poradziecka Flota Czarnomorska rdzewieje od lat przy nabrze�ach Sewastopolu. Cho� jednocze�nie by� przekonany, �e Ukraina zechce kiedy� wykorzysta� jej wielk� si�� ra�enia. Zauwa�y�, �e porucznik Davies siada obok, przygl�daj�c mu si� uwa�nie. - Tak? - spyta�. - Mo�e co� panu poda�...? - spyta�a. - Bardzo prosz� o kaw� - odpar� Kelly. - Chcia�bym tak�e zapali�, chocia� obawiam si�, �e nie maj� panie na pok�adzie cygar... - Admira� Phillips poleci� zapewni� panu komandorowi wszystko, czego b�dzie pan potrzebowa�. - Kobieta wsta�a i wyci�gn�a z p�ki ponad przej�ciem pude�ko z kuba�skimi cygarami marki Montecristo, przyrz�d do obcinania ko�c�wek i zapalniczk�. Poda�a to wszystko pasa�erowi, po czym posz�a do barku znajduj�cego si� w tyle kabiny. - Tak naprawd� to potrzebny mi telefon! - mrukn�� McKee. - Z wyj�tkiem telefonu! - doda�a porucznik Davies z u�miechem. - Cholera! - mrukn��. Obci�� ko�c�wk� cygara w kszta�cie torpedy i zapali� zapalniczk� ozdobion� symbolem Zjednoczonego Dow�dztwa Si� Podwodnych USA - czaszk� ze skrzy�owanymi piszczelami. Po chwili dosta� kaw�. Podzi�kowa� gestem i przesun�� tekst dalej. Nie by�o �adnych mapek, schemat�w, zdj��. Na nast�pne paragrafy sk�ada�a si� tre�� przechwyconych przez ameryka�ski wywiad emalii i zakodowanych komunikat�w radiowych, pocz�wszy od 2013 roku. Najstarsze mia�y zatem pi�� lat. Dokumentowa�y narastaj�c� wrogo�� pomi�dzy Argentyn� a Urugwajem. Powodem jej by�y spory handlowe, graniczne, a tak�e, najwyra�niej, osobista nienawi�� pomi�dzy g�owami obydwu pa�stw. Poza tym, w 2014 roku Urugwaj przeprowadzi� podziemn� pr�b� j�drow�. Argentyna odpowiedzia�a na pocz�tku 2015 czterema takimi pr�bami. Wtedy z komunistycznych Chin przyp�yn�� do Argentyny statek handlowy, przywo��c dwadzie�cia rakiet balistycznych, gotowych do zainstalowania w nich g�owic nuklearnych. W 2016 roku armia Urugwaju liczy�a zaledwie trzydzie�ci tysi�cy �o�nierzy. W 2017 natomiast wzros�a a� do siedmiuset tysi�cy. By�a to olbrzymia liczba - zw�aszcza �e kraj ten mia� tylko dwana�cie milion�w obywateli. Poniewa� armia nieco wi�kszej Argentyny uros�a w tym czasie do dw�ch milion�w �o�nierzy, Urugwaj w odpowiedzi sprowadzi� ponad trzysta najnowszych hinduskich czo�g�w typu madras. Argentyna postawi�a swoj� skromn� marynark� wojenn� w stan najwy�szej gotowo�ci, a jej tajne rozmowy z Ukrain� sta�y si� bardziej konkretne. Argenty�skie pieni�dze pow�drowa�y na ukrai�skie konta w szwajcarskich bankach. Wkr�tce obs�uga techniczna Floty Czarnomorskiej zmieni�a si� z n�dznej na s�ab�, a nast�pnie przyzwoit�. W ci�gu dw�ch lat zakochani w swoich okr�tach mechanicy doprowadzili niszczyciele, fregaty, kr��owniki i jedyny lotniskowiec Floty do stanu pe�nej gotowo�ci bojowej. Kelly przeczyta� d�ugi e-mail wys�any ukrai�skiemu prezydentowi Do�owcowi przez ameryka�skiego sekretarza stanu, zgry�liwego Lido Gaza. Sekretarz opisywa� pi�cioletni� histori� nieudanych ameryka�skich inicjatyw dyplomatycznych zmierzaj�cych do zako�czenia urugwajsko-argenty�skich wa�ni. Wspomina� mi�dzy innymi o swojej ostatniej wizycie na Ukrainie, kiedy to polecia� rozmawia� z Do�owcem czy te� grozi� mu; zosta�o to jednak zignorowane. McKee doszed� w swojej lekturze do wiadomo�ci przechwyconych niedawno. Dowiedzia� si�, �e czternastego kwietnia bie��cego, 2018 roku trzy ukrai�skie niszczyciele przep�yn�y cie�niny Bosfor i Dardanele, wyp�ywaj�c na Morze �r�dziemne jakoby na �wiczenia. Zawin�y do francuskiego portu Toulon w ramach, jak to og�oszono, mi�dzynarodowej wymiany. Jednak dwudziestego kwietnia Morze Czarne opu�ci�y kolejne trzy niszczyciele; te tak�e zatrzyma�y si� u wybrze�y Francji. Nast�pnie, dwudziestego pi�tego kwietnia, sze�� ukrai�skich okr�t�w opu�ci�o Toulon i przez Cie�nin� Gibraltarsk� wp�yn�o na Atlantyk. Ameryka�skie satelity zwiadowcze potwierdzi�y, �e przeprowadzaj� �wiczenia oko�o trzystu kilometr�w od wybrze�y Hiszpanii. Dwudziestego �smego kwietnia satelity CIA wykry�y ciep�o z uruchamianego reaktora atomowego olbrzymiego ukrai�skiego lotniskowca �Admira� Kuzniecow�. P�niej, tego samego dnia, w��czono reaktor szybkiego okr�tu podwodnego �Tigr� klasy Siewierodwi�sk. Dwudziestego dziewi�tego kwietnia port w Sewastopolu opu�ci�y cztery kr��owniki. Skierowa�y si� na zach�d wraz z czterema szybkimi okr�tami desantowymi, pe�nymi ukrai�skich �o�nierzy i czo�g�w, oraz dwoma wojskowymi tankowcami, mog�cymi zapewni� grupie bojowej paliwo na d�ugotrwa�y rejs. Trzydziestego kwietnia na Morze �r�dziemne wyp�yn�y trzy dywizjony fregat. Tego samego dnia �Tigr� opu�ci� Sewastopol i po przep�yni�ciu trzydziestu kilometr�w zanurzy� si�, znikaj�c z pola widzenia satelit�w. Pierwszego maja za fregatami i kr��ownikami wyruszy� lotniskowiec. Dziesi�tego maja ostatnie okr�ty flotylli przep�yn�y Cie�nin� Gibraltarsk�. Przeprawia�y si� pojedynczo, w odst�pach, aby nie zwraca� na siebie zbytniej uwagi. Jedenastego maja ca�a ukrai�ska grupa bojowa przeprowadza�a ju� manewry na zamkni�tym obszarze oceanu na zach�d od wybrze�y Europy. Dwunastego maja nast�pi� istny zalew e-maili, rozm�w telefonicznych oraz komunikat�w radiowych, przes�anych pomi�dzy Buenos Aires a Kijowem. Trzynastego maja pot�na grupa bojowa Floty Czarnomorskiej sformowa�a si� na Atlantyku i ruszy�a na po�udniowy zach�d z maksymaln� rejsow� pr�dko�ci� trzydziestu w�z��w. Czternastego maja z bazy w Sewastopolu wystartowa�y trzy dywizjony nadd�wi�kowych, my�liwsko-bombowych Su-33. Wyl�dowa�y na pok�adzie �Admira�a Kuzniecowa�. Pod��y� za nimi dywizjon �mig�owc�w szturmowych. Szesnastego maja ukrai�ska grupa bojowa przekroczy�a zwrotnik Raka, zd��aj�c dalej, w stron� r�wnika. McKee zerkn�� na zgas�e cygaro. Kawa wystyg�a zupe�nie. Dopi� zimn� resztk� i zapali� cygaro ponownie. Powr�ci� do lektury informacji wywiadowczych. W kolejnych komunikatach coraz cz�ciej odnajdywa� nazw� pewnego ameryka�skiego okr�tu podwodnego USS �Devilfish�, �Diabe� Morski�. �Devilfish� by� prototypowym okr�tem nowej klasy NSSN. Sam mia� oznaczenie SSNX, od submersible ship nuclear experimental, eksperymentalny atomowy okr�t podwodny. Klasa NSSN mia�a zast�pi� starzej�c� si� ju� �Seawolf - �Wilk Morski� - i wprowadzi� ameryka�sk� flot� w lata dwudzieste i trzydzieste XXI stulecia. Jako prototyp �Devilfish� by� jedynym okr�tem w swoim rodzaju. Budowany ju� pierwszy prawdziwy NSSN, kt�ry mia� otrzyma� nazw� USS �Wirginia�, nieco si� od niego r�ni�. Powstawa� w stoczni DynaCorp New Construction Facility w Groton, w stanie Connecticut, podobnie jak trzy nast�pne okr�ty tej klasy, znajduj�ce si� we wcze�niejszych stadiach konstrukcji. Do czasu zwodowania �Wirginii�, co mia�o nast�pi� za rok, �Devilfish� by� uznawany za najnowocze�niejszy okr�t podwodny �wiata. Z informacji, z jakimi zapozna� si� Kelly, wynika�o, �e SSNX mo�e zosta� wykorzystany przeciwko ukrai�skiej grupie bojowej. Najpierw zasugerowa� to jeden z oficer�w ni�szego szczebla; nast�pnie propozycja uzyska�a akceptacj� wy�szych dow�dc�w, a� wreszcie popar� j� admira� Bruce Phillips, dow�dca Zjednoczonych Si� Podwodnych USA. Nast�pnie w komputerowym tek�cie pojawi�y si� emalie, jakie wymieni� Phillips z admira�em Kane�em - zast�pc� dow�dcy operacji morskich do spraw okr�t�w podwodnych - a tak�e z admira�em Michaelem Pacino - dow�dc� operacji morskich, czyli g��wnodowodz�cym ameryka�skiej marynarki. Pacino wypytywa� o taktyk�, zdolno�� przetrwania okr�tu, cel operacji i konkretnie o spos�b, w jaki proponowano u�y� �Devilfisha�. Interesowa�o go te�, jakiej broni i przeciwko komu mia�by on u�y�. Nast�pnie Pacino przedstawi� za pomoc� poczty elektronicznej swoje zalecenia admira�owi Richardowi O�Shaughnessy�emu - przewodnicz�cemu Po��czonego Komitetu Szef�w Sztab�w - oraz Freddy'emu Mastersowi - sekretarzowi obrony. Proponowa�, aby wy�adowa� �Devilfisha� broni� do niszczenia okr�t�w nawodnych i podwodnych, wys�a� z maksymaln� pr�dko�ci� na spotkanie Flocie Czarnomorskiej i zniszczy� j�. Nast�pne e-maile napisa� Masters i przes�a� samej prezydent Stan�w Zjednoczonych, pani Warner. W odpowiedzi w minion� sobot� zebra�a si� w Camp David Rada Bezpiecze�stwa Narodowego. Sprawozdanie ze spotkania mia�o trzydzie�ci dwie strony i sugerowa�o konieczno�� zatopienia Floty Czarnomorskiej na �rodku Atlantyku, aby zapobiec wybuchowi wojny atomowej. Pi�tnastego maja, czyli przed paroma dniami, nast�pi�o znaczne nasilenie korespondencji. G��wnodowodz�cy najwy�szego szczebla z Pentagonu otrzymali informacje, �e dow�dca USS �Devilfish� poszed� na urlop i wyjecha� w nieznanym kierunku; nie mo�na go wi�c natychmiast wezwa�. Sytuacje tego typu zdarzaj� si� ca�kiem cz�sto, kiedy jakie� wiadomo�ci s� tak �ci�le utajnione jak te obj�te Aktem Dwunastym. Nawet admira� Phillips, udzielaj�c kapitanowi urlopu, nie wiedzia� o zbli�aj�cym si� nieuchronnie konflikcie w Ameryce Po�udniowej. Siedemnastego maja rozkazano pierwszemu oficerowi �Devilfisha� wyp�yn�� na Atlantyk i posuwa� si� z maksymaln� pr�dko�ci� ku r�wnikowi. Kapitan, po odnalezieniu, mia� dotrze� na okr�t drog� lotnicz�. Dziewi�tnastego maja ustalono miejsce jego pobytu - odludna okolica w stanie Wyoming. Dwudziestego maja, czyli dzi�, mia� zosta� przerzucony na pok�ad. Operacja, kt�r� poprowadzi, trwa�a ju� trzy dni. Planowano, �e dwudziestego trzeciego maja okr�t znajdzie si� naprzeciw ukrai�skiej grupy bojowej. Mia�o to nast�pi� na trzydziestym stopniu szeroko�ci geograficznej po�udniowej, w s�siedztwie brazylijskiego miasta Porto Alegre, tu� poza zasi�giem ukrai�skich samolot�w. Aby zd��y� na czas, �Devilfish� musia� p�yn�� z maksymaln� pr�dko�ci�. Ostatni� wiadomo�� stanowi� raport dow�dcy plutonu z si�dmej dru�yny jednostki specjalnej SEALS. Meldowa� on, �e kapitan �Devilfisha� zosta� odnaleziony i znajduje si� na pok�adzie samolotu, w drodze do swojego okr�tu. Komandor McKee wy��czy� komputer i zamkn�� teczk�. Za oknem wsta�o s�o�ce; w jego blasku po�yskiwa�y granatowe wody Morza Karaibskiego. Kelly by� w ka�dym razie przekonany, �e to Morze Karaibskie. A wi�c dlatego porwano go z chaty! Zastanawia� si� tylko, czemu wys�annicy najwy�szego dow�dztwa nie zapukali zwyczajnie do drzwi. Po namy�le stwierdzi�, �e po prostu admira�owie nie mogli sobie pozwoli� na ryzyko odmowy. Sytuacja by�a zbyt powa�na. Trzeba by wtedy powiedzie� otwarcie: �Musi pan lecie�, bo mamy wojn� - i informacje obj�te Aktem Dwunastym i protoko�em Alpha przesta�yby by� tajemnic�. Co za popl�tany system! - pomy�la� komandor. Wyjrza� znowu przez okno i zamy�li� si�. Oto jeszcze tydzie� temu m�g� najwy�ej uczestniczy� w drobnych politycznych sporach w ramach struktury ameryka�skiej marynarki. Teraz lecia� na wojn�. Trudno by�o nagle przystosowa� si� do tego psychicznie. Kawa, cygaro i md�o�ci odczuwane po zastosowanym przez komandos�w �rodku wprawia�y go w stan rozdra�nienia, mimo to postanowi� spr�bowa� zasn��. Opu�ci� fotel, zas�oni� okno i zamkn�� oczy. Zapad� w niespokojn� drzemk�. Pod powiekami majaczy�a mu twarz p�acz�cej Diany. Obudzi� si� po nieca�ej godzinie, w dziwnym stanie psychicznym. Obieca� sobie solennie, �e natychmiast po zako�czeniu czekaj�cej go operacji bojowej wyst�pi z marynarki. 2 Komandor Kelly McKee siedzia� w uprz�y po��czonej stalow� lin� z �urawikiem wystaj�cym z terkocz�cego g�o�no �mig�owca �Sea King�. Maszyna zakr�ci�a ostro ponad po�yskuj�c� w s�onecznym �wietle wod�. Wykona�a pe�ny kr�g, po czym mniej wi�cej w jego centrum powierzchni� oceanu zak��ci�a kot�uj�ca si� coraz mocniej bia�a piana, z kt�rej wy�oni� si� ob�y, czarny kszta�t kiosku okr�tu podwodnego. Na koniec w fontannach wody pojawi� si� ca�y kad�ub - ogromny, p�katy, metalowy cylinder, ponad kt�ry wystawa� op�ywowy kiosk. Po wynurzeniu ko�c�wki rufy wraz ze sterem �Devilfish� zawis� na moment w niestabilnym po�o�eniu i opad� ni�ej. Kolejne fontanny wody wzbi�y si� tak wysoko, �e uderzy�y nawet w otwarte drzwi �mig�owca, zawieszonego na wysoko�ci trzydziestu metr�w. Okr�t znik� na moment w wirach i wynurzy� si� po raz drugi, niczym podskakuj�cy korek. Teraz ustawiony by� ju� poziomo, a z wody wystawa�y tylko g�rna cz�� kad�uba i kiosk oraz ko�c�wka steru z zamontowan� na szczycie gondol� w kszta�cie wyd�u�onej kropli, Z tylnej cz�ci kiosku wysun�� si� wysoki maszt, a p�niej drugi, jeszcze wy�szy i grubszy. Pierwszy by� w rzeczywisto�ci peryskopem typu 20; drugi - wielocz�stotliwo�ciow� anten� bigmouth. W g�rnej cz�ci kiosku obsun�a si� dwuskrzyd�owa pokrywa w�azu, ukazuj�c mostek. Na pok�ad wysz�o dw�ch m�czyzn w marynarskich kurtkach i czapkach. Jeden podni�s� maszt flagowy i wci�gn�� ogromn� ameryka�sk� flag�. Ni�ej znajdowa�a si� mniejsza, czarna, piracka bandera z czaszk� i skrzy�owanymi piszczelami oraz napisami; na g�rze: G��BOKO-CICHO-SZYBKO-ZAB�JCZO, a na dole: ZJEDNOCZONE DOW�DZTWO SI� PODWODNYCH. Flaga i emblemat by�y pomys�em poprzednika admira�a Phillipsa, kt�rym by� admira� Pacino. Otworzy�y si� dwa wielkie, stalowe w�azy w pok�adzie. Wysz�o z nich kilku m�czyzn przypi�tych uprz�ami i linami bezpiecze�stwa. USS �Devilfish� mia� sto pi�tna�cie metr�w d�ugo�ci, dziesi�� i p� metra �rednicy i wa�y� siedem tysi�cy siedemset ton. Mie�ci� dwadzie�cia sze�� torped, z kt�rych dwana�cie znajdowa�o si� w wyrzutniach pionowych. Okr�t nap�dzany by� za pomoc� wodnego reaktora atomowego wysokiej g�sto�ci S9G firmy DynaCorp. Wytwarza� par� poruszaj�c� dwa turbogeneratory pomocnicze oraz dwie pot�ne turbiny parowe, nazywane silnikami g��wnymi. Te z kolei nap�dza�y dwa generatory pr�du zmiennego, potrzebnego do uruchomienia zasadniczego silnika elektrycznego, poruszaj�cego �rub�. Si�a reaktora wynosi�a dwie�cie trzydzie�ci megawat�w, co pozwala�o uzyska� olbrzymi� moc sze��dziesi�ciu tysi�cy koni mechanicznych na wale �ruby. - Wszystko gotowe, panie komandorze! - zawo�a� jeden z cz�onk�w za�ogi. McKee skin�� g�ow� i ju� po chwili wisia� nad wielokilometrow� g��bi� oceanu. Obsuwa� si� coraz ni�ej, a� kilku marynarzy z�apa�o go i osadzi�o bezpiecznie na mokrym pok�adzie okr�tu. Pow�oka antysonarowa by�a dziwna w dotyku, ka�dy spodziewa�by si� raczej twardego metalu. Odpi�to uprz��, �mig�owiec wci�gn�� j�, po czym od razu zakr�ci� i odlecia�. Kelly ruszy� szybko do w�azu znajduj�cego si� tu� za kioskiem i zszed� po drabince. Wn�trze �Devilfisha� wydawa�o si� pocz�tkowo zupe�nie ciemne w por�wnaniu z zalan� s�o�cem powierzchni� morza. Poni�ej w�azu by� zamkni�ty przedzia� ratunkowy du�y cylinder, tej wysoko�ci co pok�ad. Prowadzi� on na �rodkowy poziom tr�j pok�adowego przedzia�u dziobowego okr�tu. Przy trapie czeka� oficer w niebieskim morskim kombinezonie. Rozleg� si� gwizdek bosmana i krzyk: - Kapitan na pok�adzie! - G�o�niki obwie�ci�y przybycie McKee ca�ej za�odze. Wyda�o si� to wszystkim dziwne, zwa�ywszy, �e okr�t wyp�yn�� z portu trzy doby temu i znajdowa� si� ponad dwa tysi�ce mil morskich od brzegu. Gwizdek bosma�ski odezwa� si� po raz drugi dok�adnie w chwili, kiedy stopy Kelly�ego dotkn�y �rodkowego pok�adu. Oficer stan�� na baczno��. - Witamy na pok�adzie, panie kapitanie - g�os by� niski, ale niew�tpliwie kobiecy. *** Wysoka, szczup�a komandor porucznik o ciemnych w�osach zwi�zanych w ko�ski ogon patrzy�a na swojego dow�dc�. Na piersi mia�a wyhaftowany znaczek z nazwiskiem Petri. Na ko�nierzyku z�ote d�bowe li�cie, a ponad kieszonk� wyszywany emblemat przedstawiaj�cy delfiny. Na jednym r�kawie morskiego kombinezonu widnia�a ameryka�ska flaga, na drugim - bandera Zjednoczonych Si� Podwodnych oraz god�o okr�tu - g�owa szar�uj�cego barana. Poni�ej - okr�t podwodny oraz numery boczne wszystkich poprzednich jednostek nosz�cych nazw� �Devilfish�. - XO - rzuci� McKee, u�ywaj�c powszechnie przyj�tego w Marynarce Wojennej skr�tu od executive officer, oznaczaj�cego pierwszego oficera. Patrzy� na kobiet� z dziwaczn� mieszanin� ulgi i zdenerwowania. Ulgi - bo znalaz� si� na powr�t w swoim w�asnym, dobrze znanym �wiecie; zdenerwowania, bo nawet kr�tka nieobecno�� prawowitego kapitana wystarczy�a jej do przej�cia dow�dztwa okr�tu. Tak przynajmniej ocenia�a to Petri. W�a�nie sko�czy�o si� jej dowodzenie i stwierdzi�a niespodziewanie, �e r�wnie� ma w zwi�zku z tym mieszane uczucia. Nag�y rozkaz wyp�yni�cia �Devilfisha� z Norfolku bez Kelly�ego wywo�a� u niej niepok�j; potem jednak, gdy zda�a sobie spraw�, �e potrafi podo�a� zadaniu, zacz�a odczuwa� g��bok� satysfakcj�. Do�wiadczy�a na w�asnej sk�rze tego, o czym przekonywali si� kapitanowie od wielu stuleci - �e poczucie w�adzy na morzu potrafi wci�gn�� jak narkotyk. Pojawienie si� komandora McKee, mentora i kapitana, wywo�a�o u niej rozczarowanie i prawie z�o�� - musia�a zda� mu z powrotem dow�dztwo. Przewa�y�o jednak uczucie rado�ci. Rejs by� jak dot�d ci�ki, a obecno�� komandora sprawia�a, �e ka�de zadanie wydawa�o si� wykonalne. Nie by�o rzeczy trudnych, kiedy on znajdowa� si� na pok�adzie. Kelly nie wyr�nia� si� wzrostem, cho� jego spos�b bycia powodowa�, �e wydawa� si� wy�szy. Mia� ciemne, lecz nie czarne w�osy i ciemne oczy. Jego twarz by�a bardzo wyrazista, jak gdyby wykuta z kamienia; usta wydawa�y si� zbyt pe�ne w tym ko�cistym obliczu. Mia� te� krzaczaste brwi, zdumiewaj�co pot�ne jak na czterdziestolatka. Petri s�u�y�a pod rozkazami McKee od dw�ch lat i dosz�a stopniowo do wniosku, �e zna go lepiej ni� jego w�asna �ona i ktokolwiek inny na �wiecie. Obserwowa�a, kr�ci�a si� przy nim ca�e dnie, wype�niaj�c polecenia w ciasnym okr�cie podwodnym. Diana tymczasem siedzia�a gdzie� w swojej z�otej klatce i oczekiwa�a, �e Kelly b�dzie j� rozpieszcza�. Karen nie przepada�a za �on� kapitana, odznacza�a si� jednak dyplomacj�. Dotychczas zreszt� pomaga�o jej to w karierze. By�a bowiem jedn� z pierwszych kobiet oficer�w dopuszczonych do s�u�by na okr�tach podwodnych, zarezerwowanych do niedawna wy��cznie dla m�czyzn. Kiedy ameryka�ski Kongres zezwoli� kobietom na s�u�b� w si�ach podwodnych, admira� Phillips doszed� do wniosku, �e by�oby niewskazane wprowadzanie tej innowacji, pocz�wszy od marynarzy najni�szego szczebla. S�dzi�, �e m�czy�ni zamkni�ci przez d�ugi czas na okr�tach b�d� molestowa� seksualnie kobiety i traktowa� je z g�ry. Postanowi� wi�c zacz�� od kobiet oficer�w, kt�rych autorytetu nikt nie odwa�y si� kwestionowa�. Osobi�cie wybra� dwadzie�cia kilka pa� pe�ni�cych s�u�b� w charakterze pierwszych oficer�w na okr�tach nawodnych. By�y to osoby, kt�rych kartoteki dowodzi�y najlepszych warunk�w psychicznych i fizycznych potrzebnych do sprawowania dow�dztwa na morzu. Petri ods�u�y�a swoje jako pierwszy oficer s�ynnego �Port Royal� i mia�a wkr�tce zosta� kapitanem kr��ownika o nap�dzie atomowym. Telefon z biura Phillipsa spowodowa� jednak, �e trafi�a na �Devilfisha�. Zaproponowano jej s�u�b� na tym okr�cie w charakterze pierwszego oficera, obiecuj�c, �e je�li spisze si� jak nale�y, zostanie p�niej kapitanem okr�tu podwodnego. Zgodzi�a si�. Przeszkolenie by�o niezwykle trudne. Mia�a zaledwie dwa lata na opanowanie tego wszystkiego, co wi�kszo�ci m�czyzn zajmowa�o szesna�cie. Przez ca�e miesi�ce nie dosypia�a, budzona raz po raz dla odbycia symulowanej walki. W ko�cu nauczy�a si�. Umiej�tno�ci oficera marynarki wojennej posiad�a ju� wcze�niej; potrafi�a te� dowodzi� m�czyznami. Z pocz�tku s�dzi�a, �e brakuje jej tylko znajomo�ci podwodnej maszynerii. W rzeczywisto�ci chodzi�o o co� wi�cej ni� elektronik� i �elastwo. Musia�a pozna� nowy j�zyk, now� kultur�, w�a�ciwie ca�y nowy �wiat. Bez Kelly�ego McKee nigdy by do niego nie wesz�a. Sp�dzi� ca�e godziny, szkol�c j�, przekazuj�c dowodzenie podczas �wiczebnych atak�w, wpajaj�c wiedz� i do�wiadczenie, jakie zdoby� podczas pi�tnastu lat od uko�czenia akademii w Annapolis. Zdarza�o si�, �e Karen my�la�a o Kellym nie tylko jako o swoim nauczycielu i dow�dcy; by�a jednak niezwykle zdyscyplinowana i nie pozwala�a sobie na d�u�sze rozwa�ania na ten temat. *** Kelly McKee popatrzy� na Karen Petri i doszed� do uspokajaj�cego wniosku, �e wszystko jest pod kontrol�. Jak zawsze, gdy znajdowa�a si� obok. By�a najbardziej kompetentnym pierwszym oficerem, jakiego kiedykolwiek spotka�. O pi�� centymetr�w wy�sza od niego, smuk�a. Kombinezon morski, cho� kompletnie aseksualny, nie m�g� jednak ukry� wypuk�o�ci jej piersi. Petri mia�a szerokie niczym u Indianki ko�ci policzkowe, kruczoczarne w�osy i du�e czarne oczy w kszta�cie migda��w. W�a�ciwie ka�d� cz�� jej twarzy oddzielnie mo�na by uzna� za �adn�, jednak ca�o�� robi�a raczej surowe wra�enie. Wygl�da�a po prostu na osob� tward�, zdecydowan�. Nie podoba�a si� Kelly�emu jako kobieta - kobieco�� kojarzy�a mu si� z delikatno�ci�. Jednak odpowiada�a mu pod ka�dym wzgl�dem jako jego zast�pca. Z ty�u za nim po trapie schodzili ludzie, kt�rzy sprowadzili go na pok�ad. Ostatni z nich spojrza� na McKee i powiedzia�: - Wszyscy na pok�adzie, sir! Nozdrza McKee wype�ni� charakterystyczny zapach okr�tu podwodnego, z�o�ony z woni t�uszczu do sma�enia, dymu cygar, olej�w i smar�w z maszynowni, ozonu wytwarzanego przez urz�dzenia elektryczne i chemikali�w z urz�dze� do kontroli atmosfery wewn�trz okr�tu. Kelly odbiera� �w zapach jako przyjemny; kojarzy� mu si� nieod��cznie z miejscem, gdzie by�o mu wygodnie i dobrze; podobnie jak zapach drew p�on�cych w kominku. Pomy�lawszy o tym, na moment przypomnia� sobie Dian�. Szybko jednak odegna� ten obraz i powr�ci� do otaczaj�cej go rzeczywisto�ci. Petri podesz�a do d�wigni zamykaj�cej w�az i przesun�a j�. Po chwili rozleg�o si� g�uche uderzenie, a wpadaj�cy z g�ry snop s�onecznego �wiat�a znikn��. Obr�ci� si� hydrauliczny pier�cie� we w�azie, uszczelniaj�c go i uodporniaj�c na wysokie ci�nienie. Nast�pnie zamkn�� si� drugi w�az pod przedzia�em ratunkowym, bezpo�rednio nad ich g�owami. Petri oznajmi�a przez telefon, �e oba w�azy s� zamkni�te, po czym sk�oni�a g�ow� w stron� kapitana. - Idziemy na mostek, XO - zarz�dzi� McKee, ruszaj�c wy�o�onym ciemnym drewnem przej�ciem. Min�� drzwi kajuty dla wa�nych pasa�er�w, kajuty pierwszego oficera i w�asnej. Dotar� na mostek. Zajmowa� on ca�� szeroko�� okr�tu. Na �rodku znajdowa�o si� stanowisko peryskopowe; po prawej burcie - projektory rzeczywisto�ci wirtualnej, pomagaj�ce prowadzi� walk�, po lewej - stanowisko sterowania najrozmaitszymi sensorami okr�tu, z przodu - stanowisko sterowania samym okr�tem. Przed mostkiem znajdowa�y si� drzwi do pomieszcze� operatora sonaru, radiooperatora, obs�ugi komputer�w. Wprawdzie mostek by� du�y, jednak wykorzystano ka�dy jego centymetr kwadratowy. Wsz�dzie roi�o si� od przewod�w, zawor�w, szerokich, p�askich ekran�w, pulpit�w z prze��cznikami, uchwyt�w do przytrzymywania si�, telefon�w, w�y i masek przeciwgazowych, sto��w nawigacyjnych. Dalej, przy stanowiskach bojowych, siedzia�o dwudziestu kilku pe�ni�cych wacht� marynarzy. Panuj�ca wsz�dzie ciasnota grozi�a klaustrofobi�. Jednak to normalne nawet na najwi�kszych jednostkach podwodnych - i mo�e nic w tym z�ego? - my�la� McKee. W �adnym innym miejscu na �wiecie nie czul si� tak jak na mostku okr�tu podwodnego, kt�rym dowodzi�. Wyobra�a� sobie, �e podobnie czuje si� pilot w kabinie swojego samolotu, kapitan statku w ster�wce, prezydent na m�wnicy. To w�a�nie na mostku komandor Kelly McKee realizowa� najpe�niej tkwi�ce w nim mo�liwo�ci. Pe�en �alu pomy�la� o tym, �e b�dzie musia� porzuci� dowodzenie okr�tem. Marszcz�c brwi z wyrazem dezaprobaty, zwr�ci� si� w stron� oficera pok�adowego, cz�owieka, kt�ry sprawowa� taktyczn� kontrol� nad �Devilfishem� w ci�gu trwaj�cej sze�� godzin wachty. Funkcj� t� pe�ni� w�a�nie pierwszy mechanik okr�tu, m�ody komandor porucznik o nazwisku Todd Hendrickson. Ten smuk�y blondyn by� dziwakiem tak skupionym na wewn�trznych prze�yciach, �e z zewn�trz sprawia� wra�enie pozbawionego wszelkich emocji. Popatrzy� na Kelly'ego, wypr�y� si� na baczno�� i rzuci� wojskowym tonem: - Dzie� dobry, panie kapitanie, witamy na pok�adzie! - Niech pan melduje - poleci� komandor, wyci�gaj�c r�k�. Dow�dca wachty, czuwaj�cy przy lewoburtowych pulpitach sterowania sensorami, poda� mu cygaro marki Cohiba gestem piel�gniarki wr�czaj�cej skalpel g��wnemu chirurgowi. Nast�pnie podsun�� zapalniczk�, ozdobion� god�em okr�tu. Z cygara uni�s� si� dym, podczas gdy pierwszy mechanik meldowa�: - Okr�t got�w do zanurzenia, panie kapitanie - potwierdzi� to pan Evans. Nadesz�y wiadomo�ci radiowe, w tym pilny przekaz z adnotacj� �osobi�cie do dow�dcy okr�tu�. Reaktor pracuje z pe�n� moc�, nap�d na g��wnych silnikach. Sie� sztucznej inteligencji w normie. System kontroli walki ma niesprawno�� klasy drugiej; zajmuje si� nim pan Van Dyne. Jeste�my gotowi zanurzy� si� i powr�ci� do planu naszego ruchu - g��boko�� sto osiemdziesi�t metr�w, kurs jeden jeden zero, pr�dko�� czterdzie�ci w�z��w. Dot�d p�yn�li�my z maksymaln� pr�dko�ci� - nigdy nie s�ysza�em o tak szybkim planie ruchu. �Planem ruchu� nazywano na ameryka�skich okr�tach podwodnych kurs, g��boko�� zanurzenia i pr�dko��, z jak� mia� porusza� si� okr�t, aby dotrze� na czas w okre�lone miejsce. W tym przypadku by� nim punkt na po�udniowym Atlantyku le��cy nie opodal wybrze�a Brazylii. McKee nachyli� si� nad sto�em z mapami usytuowanym po prawej burcie, za stanowiskiem peryskopowym. - Gdzie jeste�my? - spyta�. - Tutaj, panie kapitanie, oko�o osiemdziesi�ciu trzech mil od Barbadosu. Kurs jeden jeden zero poprowadzi nas przez r�wnik, ko�o brazylijskiego przyl�dka San Rouge. Tam zmienimy kurs na dwa zero zero, a nast�pnie b�dziemy posuwa� si� zgodnie z obrysem szelfu kontynentalnego. Mamy dotrze� do Punktu Zulu i tam czeka�. Tak na marginesie, to cz�� �ci�le tajnego rozkazu operacyjnego, panie kapitanie. Rozkaz ogranicza si� tylko do tego - p�yn�� wed�ug podanego przeze mnie planu i dotrze� na miejsce jak najszybciej. Nie mam poj�cia po co. By� mo�e ta pilna wiadomo�� zawiera odpowied�. Jedno jest za to pewne - mamy op�nienie dziesi�ciu mil w stosunku do planu ruchu i musimy je nadrobi�. W tym celu powinni�my przez najbli�sze dwadzie�cia cztery godziny p�yn�� z maksymaln� pr�dko�ci�. Nie b�dzie czasu wynurza� si� na g��boko�� peryskopow� przynajmniej do wtorku. Co dziwniejsze, rozkaz operacyjny przewiduje w�a�nie takie post�powanie w wypadku op�nienia. To niezwyk�a operacja, panie kapitanie. McKee zmru�y� oczy. Popatrzy� na m�odego oficera i pomy�la�, �e b�dzie musia� poinformowa� za�og� o charakterze misji; nie wiedzia� jednak, kt�re informacje obj�te protoko�em Alpha Aktu Dwunastego wolno mu by�o jej ujawni�. - Bardzo dobrze - skwitowa� spokojnym, zdecydowanym tonem. Poczu� si� znowu dow�dc� �Devilfisha�. - Zanurzy� okr�t na sto osiemdziesi�t metr�w, powr�ci� na kurs i p�yn�� z maksymaln� pr�dko�ci�. - Zanurzy� si� na sto osiemdziesi�t, wr�ci� na kurs, maksymalna pr�dko��! - powt�rzy� Hendrickson tak szybko, �e s�owa zla�y si� w jedno. - Pilot, zanurzy� okr�t, g��boko�� sto osiemdziesi�t, ca�a naprz�d - dwie trzecie! Pilot - cz�onek wachty, zast�puj�cy obecnych na starszych typach okr�t�w podwodnych oficera zanurzenia, sternika i sternika g��boko�ci - z kt�rych ka�dy by� starszym podoficerem lub nawet oficerem - siedzia� z przodu mostka na stanowisku otoczonym wielkim pulpitem. Przypomina�o ono troch� symulator kabiny my�liwca. Oficer siedzia� otoczony p�kolem ekran�w komputerowych i prze��cznik�w. Dr��ek sterowy pomi�dzy jego kolanami i peda�y orczyka u st�p porusza�y sterami okr�tu w analogiczny spos�b, jak poruszaj� zwykle sterami samolotu. Pilot powt�rzy� wydane mu rozkazy, po czym wcisn�� umieszczony na dr��ku sterowym przycisk. W g�o�nikach okr�tu rozleg� si� dwutonowy alarm zanurzenia, po nim generowane przez komputer s�owa: �Zanurzenie! Zanurzenie!�, wreszcie znowu ten sam dwutonowy sygna�. By�a to tradycja utrzymywana jeszcze od lat trzydziestych ubieg�ego stulecia. Tyle �e ludzi i dzwonki zast�pi�y komputery i elektroniczne d�wi�ki. Pilot pchn�� naprz�d d�wigni� przepustnicy. Turbiny g��wnego silnika osi�gn�y obroty wystarczaj�ce do rozwini�cia pr�dko�ci pi�tnastu w�z��w, czyli standardowej ca�ej naprz�d. Nast�pnie przesun�� dr��ek do przodu, powoduj�c obr�cenie si� ster�w g��boko�ci w pozycj� odpowiedni� do zanurzenia okr�tu. Podczas gdy �Devilfish� powoli przyspiesza�, oficer pok�adowy podni�s� hydraulicznie nap�dzany teleskopowy modu� optyczny peryskopu. Wysun�� si� on cicho spod pod�ogi i oficer, patrz�c przez szk�a, zacz�� powoli obraca� nim dooko�a. Pilot wcisn�� tymczasem drugi z umieszczonych na dr��ku sterowym klawiszy, otwieraj�c przednie zbiorniki balastowe. Zacz�o z nich szybko ulatywa� powietrze, a w jego miejsce nap�ywa�a morska woda. - Zalewam dziobowe zbiorniki - zameldowa� pilot. Du�y �wiec�cy ekran na suficie pokazywa� widok z peryskopu. Fale zbli�a�y si� teraz szybciej, gdy� �Devilfish� p�yn�� naprz�d. Po chwili z przedniego pok�adu wystrzeli� gejzer wody zmieszanej z powietrzem. Okr�t przechyli� si�. Pod�oga tak�e zacz�a przypomina� pochylni�. - G��boko�� dwadzie�cia pi�� metr�w - zawo�a� pilot. - Zalewam rufowe zbiorniki. K�t nachylenia powi�ksza� si�. Pok�ad dr�a�, gdy� �Devilfish� ci�gle przyspiesza�. Powierzchnia wody zbli�a�a si� do obiektywu peryskopu, a� wreszcie fale zala�y go spienion� biel�. - Peryskop pod wod� - oznajmi� Hendrickson. Obraz oczy�ci� si�. Wida� by�o teraz pofalowan� powierzchni� od spodu; po�yskiwa�a srebrzy�cie. - Opuszczam peryskop numer dwa - zameldowa� oficer pok�adowy, po czym z�o�y� uchwyty, pokr�ci� obrotow� d�wigni� ponad g�ow� i cofn�� si�. Teleskopowy modu� optyczny znikn�� w pod�odze. Za nim pod��y�a reszta urz�dzenia, wykonana z nierdzewnej stali. - Pilot, standardowa