3963

Szczegóły
Tytuł 3963
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

3963 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 3963 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 3963 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

3963 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Bogus�aw Kierc Sekundy Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 4 Erotyk To za chwil� b�dzie nie do wiary; przewidziane przez nadziej�, mo�e wr�ci do mi�o�ci, z kt�rej ledwo si� pocz�o do niczego. Bo to ju� jest do niczego nie podobne i nic z tego nie wynika, opr�cz braku miejsca na t� chwil� poza czasem. Poza mn� i tob�. Kr�lewska wysoko�� Rado��, �e to jest po tej stronie, na tej stronie zeszytu, na ziemi pod s�o�cem; �e to jest nic nowego, marno��, wiatr, papiery kartek z wierszami o tym � bez nik�ej pewno�ci, �e b�d� jeszcze czytelne po naszej rozbrajaj�co nieczytelnej �mierci. Rado��, �e to jest �udz�co podobne do czego�, co niwecz�c podobie�stwa jest ledwo prawd� a nie ma obrazu nadaj�cego si� na �wiat�o dzienne ani na nocne czuwanie; �e czuj� pod swoimi piersiami jej piersi, �e z nas poczyna si� cz�owieczo��, �e�sko��, m�sko��, �wiat�o��; ko�� z ko�ci, krew z krwi, pie�� z tchu, mowa z trawy; �e w konwulsjach cierpienia i w spazmach rozkoszy wynika z nas nicestwo pewniejsze od czego�, co przerastaj�c nas, uprzejmie czeka a� osi�gniemy jego kr�lewsk� wysoko��. Odwil� Julii Nie czaszka � ser sple�nia�y, a memento mori w p�atach �ledziowych a la Bismarck w s�oju obok czerwonej papryki � jedynie przywodzi na my�l martw� natur�. To wszystko �wiadczy o �yciu skromnym, ale jeszcze nie pomniejszym do deminutywu �ytka w kieliszku, kt�ry stoi pusty wobec og�rk�w kiszonych; Martina 5 Bubera �Problem cz�owieka� nakrywa kartka, na kt�rej kr�tkie b�yskawiczki �wiadcz� o burzy ledwo odczuwanej jako nieznaczne uciskanie kolan tego, co pisze te s�owa. Zaimek dyskretnie strze�e tajemnicy cia�a obna�onego z godno�ci przedmiot�w nie u�ywanych w tej chwili i nawet nie martwych (gdy si� im wmawia z�o�liwo��) ni o�ywionych, lecz �ywo daj�cych �wiadectwo zgody na nie�ad; koszule zosta�y zdj�te przez g�ow�: guziki tkwi� w dziurkach w�a�nie jakby Nigdy w Nic; niedba�a pami�� krztusi si� ekstaz� wzniecon� byle gdzie i byle jak, cho� by�o s�ycha� westchnienie �O, Bo�e!� a zakrztuszenie ca�kiem nies�yszalne nie poruszy�o powietrza i zapach sera, papryki i og�rk�w razem z wykwintn� woni� zio�owych pachnide�, potu czo�a (bo to jest pok�j filozofa) i cia� skazanych na mi�osny moz� � trwa niczym dow�d, �e niedoko�czone czynno�ci, nie sprz�tni�te rzeczy, ten chwilowy nie�ad odsy�a do niesko�czono�ci. Wieczno�� paruje ze �niegu za oknem. Sobie na urodziny Zebrali�my si� tutaj, szanowni panowie, mi�a m�odzie�y, s�odkie dzieci, kr�g�e niemowl�tka; embrionie � zebrali�my si� aby po�egna� uroczy�cie proch, w kt�ry nas obr�ci�y wskaz�wki zegar�w b�d�cych tak�e prochem; zebrali�my si� wok� tej samej nie�miertelnej duszy, kt�ra pomog�a nam zd��y� na pogrzeb taktownie �udz�c, �e chocia� w po�owie spe�nili�my �yczenia �piewaj�cych stolat; �e do zebrania si� tu nie potrzebna by�a nam trumna i �e nawet kwiaty mo�emy przyj�� w�asnor�cznie, bo zebrali�my si� tutaj � nieproszeni � w sobie �eby rozproszy� si�, a tobie, stary ch�opcze, winszowa� odwagi w b�aze�stwie bycia dziewczynk�, krzakiem, ptakiem, ryb� w jednej osobie (niedokonanego) Empedoklesa z Agrygentu. Amen. 27 I 93 6 �ni�em si� sobie �ni�em si� sobie jako s�owo: czu�em cierpliwe g�oski, drgaj�ce litery sanskryckie � chocia� nie ten by� mojego istnienia j�zyk; nie by�em obrazem pisma, lecz samym pismem: pami�taniem formu�y, kt�r� mia�em przeprowadzi� przez grz�skie ��ki snu do przebudzenia pod pow�okami namiotu w tej samej nie przemienionej �wiadomo�ci; by�em s�owem obejmuj�cym ukochan�; s�owem nios�cym j� w niebieskie przestrzenie � jak pie��; ruchome �ciany namiotu nabrzmia�y wiatrem i hukiem morza; koraliki kropel pierwszego deszczu i paciorki �wierka� skowro�czych zsypywa�y si� po sko�nym niebie p��tna; poranne g�osy przebudzonych ludzi, d�wi�k naczy� mytych po wczorajszych ucztach, nie zniweczy�y mojego poczucia wynurzonego ze snu; by�em s�owem mi�dzy s�owami; lecz tre�ci formu�y, co stanowi�a mnie � nie pami�ta�em. Zdumienie Zdumiewa�o mnie, �e ledwo rozchyli�em usta, drzewo w r�owych kwiatach roztrwoni�o p�atki, i przed ko�cem zachwycaj�cego si� zdania, �nieg le�a� �wie�y na ga��ziach, wi�c milcza�em przez rok i znowu przenika�o mnie zdumiewaj�ce trwanie tamtych kwiat�w pod r�owym �niegiem przysz�ej zimy, kiedy b�d� zn�w otwiera� usta daremnie. To samo To si� objawia jak rok temu, jak dwa lata temu, trzy i dalej wstecz a� do tej daty, kiedy po raz pierwszy u�wiadomili�my sobie, �e tutaj jest nasza ziemia obiecana, raj 7 tymczasowego zaniku pami�ci o kraju cierpie�, kt�ry za plecami rozpostarty jak suto haftowany p�aszcz koronacyjny � ma ukryte w fa�dach narz�dzia tortur, przyrz�dy udr�ki, z�e wiadomo�ci i listy mi�osne. To si� objawia zachwytem nad woln� przestrzeni� morza i nieba, rado�ci�, �e jeste� nagi w powietrzu i w wodzie i tylko Bogu ducha winien; p�aszcz dalej si� wlecze za tob� � w draperiach morza mimikra pozwala mu trwa� niedostrzegalnie dla ciebie � poczujesz to, co masz poczu�, prze�yjesz, co masz prze�y�; na razie od czasu do czasu pod szarpanymi wiatrem namiotami �piewamy pie�ni myl�ce zaprzesz�o�� z przewidywan� przysz�o�ci�; �artami lekcewa�ymy cierpienia; esteci zastanawiaj� si� nad barw� ran. B��dne ognie St�pamy po p�omieniach, ale udajemy, �e nas porywa ekstatyczny taniec; wiemy, �e z tego deszczu b�dzie potop, ale zrzucamy koszule i w biegu chwytamy rozkosz obna�enia; piersi matek, co jeszcze nie wiedz�, kto wzejdzie z ich �on jutrzennych, stercz� triumfalnie przeciw pochmurnym �renicom prorok�w, kt�rzy tak patrz� jakby by�o ju� jutro b�d�ce spe�nieniem proroctwa. Nabrzmia�e p�ki kasztan�w p�kaj� w tautologicznej symfonii; dwie krople wody � jak rosa � rozmna�aj� si� w nag�� ulew� podobie�stw; j�zyki ognia ukryte s� w paszczach tajemnych w��w, co wpe�z�y w nasze sny; jest wiosna. Stra�nicy Grobu czuwaj� na rogach ulic, chowaj� si� w ciemno�ciach bram: wiedz�, �e Cia�o zosta�o skradzione a kto og�asza inaczej � jest wrogiem pa�stwa: zagra�a porz�dkowi dawno 8 przewidzianego przelotnego deszczu i zjawisk, kt�re (mo�e zbyt bajecznie) nar�d nazywa b��dnymi ogniami. 21 IV 87 Tren Waldkowi Rozpryskujemy przybrze�ne niebiosa w p�ytkim oddechu Ba�tyku. Zadyszka trzepocze bia�� chor�giewk� �miechu przejmuj�cego jak mi�osny spazm Mika powietrza migoce na skrzyd�ach otwieraj�cych si� przed nami bram niedomkni�tego raju; p�ytkie niebo podskakuje za tob� w diamentowych kroplach jak perliczka przed chwil� opierzona; piskl� nag�ego b�lu wykluwa si� spod ca�kiem o�lepionego serca: jeszcze czujesz, jak z wiecznych �nieg�w niebotycznej nuty rado�ci � zje�d�a na ko�lawej p�ozie twojego �ebra Ja�niepani z kos�, gdy ja si� wlok� niby tren za tob�. Pro�ba �ab�dzia lec�cego nad puszystym grzbietem fali; granatowego motyla na trzcinie wbitej w le��ce na wznak m�ode �wiat�o znieruchomia�ej rzeki; zwalone o�tarze chmur nie mog�cych run�� w lustro morza; �le ukrytych za ochronnym lasem m�czyzn� i kobiet� nago spe�niaj�cych zdanie Emanuela Swedenborga, �e z dwojga ludzi b�dzie jeden anio�; wywo�aj, us�ysz, niechaj ci� o�lepi serce odbite od twojego serca! 9 �wiat�o Nad le��cymi przelatuj� kruki. Spienione morze nie przeczy wielkiemu uspokojeniu. Nagie cia�a s� niczym symbole �agodno�ci. W bia�ej kipieli � smuk�a dziewczyna. Ob�oczna jasno�� wyr�nia j�, wybiera, czyni inn� ni� jest, ni� mog�aby by�, gdyby by�a nie widziana przeze mnie, kiedy s�ysz�c wilgno�� drewnian� kruczych kraka� nad nagimi � s�dz� widzialne wed�ug niedowidzialnego, sam os�dzony przez nie. Jeszcze nie znam bezmiaru winy mojej utajonej. Widz�. I tylko �wiat�o mnie usprawiedliwia. Mi�dzy By�o po wszystkim. Nasze genitalia tar�y o siebie. Ogarnia� nas ogie� i w gorliwo�ci tracili�my pami�� o powstawaniu z popio�u i wcale nie obracali�my si� w popi�. Strach sprzed przywabiania siebie ga��zkami od�amanymi z krzewu ognistego wydoby� si� z nas okrzykiem rado�ci tak ju� nadmiernej, �e czyste zwierciad�o nieba rozdar�a rysa b�yskawicy osuwaj�cej si� po twoim biodrze do stopy otulonej moimi stopami. Czy to by� tego p�omienia pocz�tek, czy wszystko by�o ju� w ogniu po wszystkim � nie wiem, bo w�a�nie ty zasn�a�, a ja obejmuj�c ci� p�yn� przez prze��cz mi�dzy przy�nion� jaw� a snem wiecznym rzeczywisto�ci podejrzanej przez rozdarcie nieba; czym by�o to wszystko �atwo daj�ce si� podzieli� na ciebie i drzewo, gwiazdk� �niegu, ziarnko grochu � �lad po nim na twoim po�ladku; na sakramenty i na paragrafy, na krwaw� �lin� i muzyk� sfer? 10 Byli�my sobie jak nas Pan B�g stworzy� Trudno uwierzy�, jeszcze trudniej �ywi� t� wiar� w�asn� krwi� i cia�em, kt�re zrywa si� z tkanek, rozrywa tkaniny, �e to z natchnienia gasn�cego dnia: z dmuchni�cia w ledwo tlej�ce popio�y chmur szastaj�cych zwichrowanym skrzyd�em bramy do raju z�o�onego z jab�ek na stole, z krzes�a, na kt�rym omdlewa suknia nakryta koszul� nad w�em paska, co wysnu� si� ze szlufek spodni szybko rzuconych obok skrzypi�cego ��ka; �e z woni pastewnych �ubin�w nie wr�czonych ze wstydu, z niedopowiedzenia zakl�cia, z modlitewnej pro�by o dyspens�, je�eli przyjdzie zada� pierwszy cios mi�osny � ju� si� sta�o w dzieci�cej czysto�ci serca gwa�townie wprawionego w zachwyt nad od�amkiem sekundy przed chwil� wybuch�ej ch�rem anio��w na koniuszku rz�sy cie� rzucaj�cej na mi�y policzek. Przez Atlantyk Danusi Ci�ej�cy cie� wa�ki, nasuwanie si� tarczy szorstkiego ksi�yca na promie� spojrzenia w s�o�ce, ni protuberancje jego korony � nie s� przedstawieniem �mierci Nadci�gaj�cej, Zbli�aj�cej Si� do bezwzgl�dnej wierno�ci tym niewielu cyfrom oznaczaj�cym rok, miesi�c,i dzie�, godzin� z dok�adno�ci� do �lepej sekundy z pogruchotanym jej u�amkiem. Nic nie zapowiada jej. Bilet lotniczy nie gwarantuje katastrofy � raczej umiarkowanie wr�y odm�odzenie przelotne mi�dzy Wis�� a brzegiem jeziora 11 Michigan. Wiej� przed sob� i zwiewam sprzed siebie lepsze widoki na gorsz� po�ow� czasu, nie ograniczony wycelowan� w ciebie strzelisto�ci� po��dliwego m�odzie�czyka: dusza wylatuj�ca z bezludnego cia�a. kwiecie� 92 � czerwiec 93 Nie mog� si� oderwa� Nie mog� si� oderwa�. Czy naprawd� musz� zerwa� z na�ogiem zachwytu, ze �wiatem, z pospolito�ci� rzeczy ziemskich, z cia�em kobiety, z drewnem sto�u?; ja tym g��biej wnurzam si� w �e�sko��, wciskam �okcie w blat biurka; podgl�dam nagie niebo przed snem; tym gorliwiej podk�adam si� pod s�o�ce: przewlekam cicho nic nowego przez ucho �mierci igielne: przeszywa mnie � przecie� niedo�� niedo�cig�ym �ciegiem, bo oto pruje go nag�ym przelotem �ab�d� nad grzbietem uni�onej fali. Im �miertelniej si� wciela w m�j zachwyt znikliwo�� (nicestwem b�ysk�w na wodzie, mia�ko�ci� piasku) tym g��biej pozbywam si� wiary w niewa�ko�� prochu, w kt�ry si� obracam z nieoswojon� dusz� na ramieniu ta�cz�c dla Ciebie, Kt�remu je z R�ki. Stara fotografia Hermes z Dionizosem i z trzyletni� pann�, kt�ra odwraca si� od mitologii � nadzy, maj�cy w tle sosnowy las a pod stopami piasek o mia�ko�ci m�ki. Ale to tylko z�udzenie: Dionizos obejmuj�cy n�kami kark tego nosiciela, co m�g�by by� zwany Pasterzem Dobrym, gdy on owieczk� (ciel�tkiem?), panienka spogl�daj�ca na zm�czon� twarz Moschoforosa � nie chce si� obr�ci� do obiektywu, za kt�rym zapewne Interpretator tej sceny ju� wie, �e naciskaj�c spust migawki chwyta nie �wiat�o, ale �wiat�o�� wiekuist� 12 porywaj�c� ich sk�ry i kor� drzew, ziarnka piasku i wszystko w �renic� Rozp�omienionej Opatrzno�ci, kt�r� czuj� � bo wida� to � jako przelotny upa�, co cia�a ich przemieni w popi� szarawej fotografii �wiadcz�cej, �e byli pi�kni i przez to po��dali imion trwalszych ni� oni sami, chocia� ma�a dziewiczka nie przyjmuje �adnego pr�cz jej w�asnego, kt�re musi zosta� tajemnic�. Gada� dziad do obrazu Julii � Wracam zza te� z�otych. � Jak tam? � Jasnociemno. � Nie mia�e� ochoty zemkn�� sobie ze mn�? Pi�o ci� pragnienie, �eby mnie upoi�? Poch�ania�o chcenie, �eby mnie oswoi�? � By�e� oswojony nim ci� poch�on��em; by�e� upojony, zanim zapragn��em; ale ty pytaj�c uciekasz przede mn�, T�a si� zamykaj�. Wracam w Jasnociemno. 3 VII 93 Ze snu Danusi Pchn�o mnie serce d�wi�k�w lej�cych si� w z�oty kielich po�udnia. Odwr�cony dzwon, nad kt�rym lata Anio� Pa�ski. B�dziesz 13 pi� z tego kielicha. Wierz� zapaleniu t�cz�wki (irydo � cyclitis acuta) wysoko�ci anielskiego lotu: z niedo�mierci do ledwo�ycia; B�d� �y�. 4 VI 93 Ranne krople Nie wiem, co �ni�. Minione sny o bia�ych ptakach, o zielonym samolocie, jawa botanicznego ogrodu i pie� sprzed dwustu milion�w lat � jednakowo objemuj� mnie czu�� pr�ni�, z kt�rej wysnuwam nitki w�t�ych b�yskawic, by wywr�y� twoj� obecno��. W bujnej ciszy, wezbrana do jawnej dotykalno�ci, przep�ywasz przez p�on�c� obr�cz mojej t�cz�wki. 5 VII 93 Notatnik Dzie� toczy si� o kulach: od czasu do czasu � o skrzyd�ach go��bich podskakuje za oknem. Taniec piel�gniarek i salowych. Drzewo nadziei pe�ne otrz�sa si� ze z�udze�. Burza wskrzesza mnie: b�yskawic�. 7 VII 93 14 Przebudzenie Sen by� b�ogi. By� tob�. Obejmowa�em, obj�ty. Bezbrze�ne niebo �nienia. Nat�one do gwiazdy nasiennej, osuwa�o si� po twoich biodrach do �witu niewyb�ys�ego. 7 VII 93 Na �mier� te�ciowej Jak mi odpowiesz? Pytaj�c patrz� dyskretnie na drzewo, kt�re z daleka trudno mi rozpozna�, czy jest klonem czy imi� jego ukoronowane innym listowiem; zwracam si� do drzewa, ale m�wi� do Ciebie, kt�ra jeste� sensem ceremonia�u �a�obnego poza moj� tam niemo�liw� obecno�ci�. Jak odemkn�y Ci si� oczy z reszt� �wiat�a dziennego na nieobrze�on� �wiat�o��? Czy to jest bolesne czy b�ogie? Jak Ci� powita� Oblubieniec? Drzewo dr�y, nie wiem, gniewnie, czy wzruszone nag�ym powiewem przezroczystej ciszy: we �zach, widz� daremno�� moich pyta�, jakbym chcia� dogoni� zaj�czka, kt�ry mign�� z Twojego lusterka. 10 VII 93 Drzewo Franciszce Nie mam zielonego poj�cia, jak m�wi� w narzeczu chlorofilu. Cz�stotliwie wysysana strzykawkami moja krew jest ciemnop�sowa; wyp�owia�e li�cie moich my�li szeleszcz� podobnie jak twoje, ale to mnie si� tak zdaje 15 i szum krwi te� przek�adam sobie na anielski szum twoich ga��zi. Dodawa�em do szk�a szyby szk�a okular�w i s�ysza�em lepiej twoje imi� dostojne: Akacja. Ale nie jeste� akacj�. Kocham ci�, Bezimienne, sam, ogo�ocony, wchodz� w twoje Kr�lestwo Zielone, aniele, str�u t�sknoty. 11 VII 93 Jawa Stopnia�y otuliny cierpliwo�ci. Nasyci�em si� g�st� jaw�: by�a� jedyna, ca�a z siebie, niepodzielna przez obecno�� w innych swoich postaciach i wyobra�eniach. Ta�czy�em z dzieckiem, kt�re by�o Franciszk� i nawet, kiedy upad�em, nie t�umi� tego �nieg snu. Widok z balkonu nie by� ratunkowym lepszym widokiem na przysz�o��. By� teraz. Powiedz, �eby nie by�o, �e by�o, ale � �e jest. 19 VII 93 Gdzie? Wywo�uj� � czy szukaj� mnie? � linie wybrze�a, uszcz�liwiaj�ce ob�oki, mi�kki piasek pod stopami, kt�re przekroczy�y swoj� szpitaln� tutejszo�� � 16 znajduj� si� mi�dzy grzbietami fal podnios�ych a wydmowym lasem, na koniuszku iglastej sekundy niczym stado anio��w, pos�a�c�w tych miejsc wywo�ywanych czy tak szukaj�cych mnie, �ebym widzia�, �e wiedz�, gdzie jestem. 21 VII 93 Tak zwany u�miech losu Tak zwany u�miech losu: trzepot kaczych skrzyde� na m�tnej rzece wzbijaj�cy b�yski krystalicznej pi�kno�ci; girlandy wierzbowych ga��zi i hu�tawka z ma�oletni� w�a�cicielk� wolno�ci; podwojone migotliwym odbiciem w ledwo p�yn�cej wodzie, bos� stop� podbite niebo: w t� wysoko��, kt�rej nie dosi�ga los, ale �atwo j� przenika u�miech. 24 VII 93 Do drzewa za oknem Moje �wiczenia wznios�o�ci. Aureola nad twoj� koron�, niewidzialne serso, przez kt�re usi�uj� przewlec niemo�no�� obj�cia twojego pnia mocnymi udami; czucia szorstkiej kory; s�yszenia natrz�saj�cych si� li�ci; 17 nie �am si�, pionowo bij�ce serce. 25 VII 93 Cud Przywr�cenie niedow�adnym nogom �wawej to�samo�ci jest cudem. Gdybym nie wierzy� w cuda � pora�ony ozdrowie�czym pr�dem wzni�s�bym r�ce w �wi�tym zgromadzeniu, wykrzykiwa�bym: Alleluja! Wierz� w cuda codzienne, wi�c milcz� � tylko anio� m�j ze mnie wydziera szloch, bym poczu�, �e ma�o odszed�em od dzieci�stwa nad strom� przepa�ci� z nad�aman� k�adk� i motylkiem. Na pogod� Julii Pow��czy�cie przelotne deszcze, blada t�cza, s�o�ce obijaj�ce z�ot� blach� ci�kie chmury � s� dekoracj� dla moich codziennych �wicze� i wprawek w cierpliwo�ci: by� coraz przejrzystszym dymem na pogod�. 27 VII 93 Nieobecno�� Nie ma mnie tam, ale to jest trudne do sprawdzenia tutaj, w po�cieli szpitalnej, co lekko sp�ywa ze mnie jak w liniach Ewangelii Marka prze�cierad�o z nagiego m�odzie�ca; uciekam tam w�a�nie, gdzie mnie coraz g�ciej nie ma. Nie sprawdzam ani nie wierz�, �e ch��d wody morskiej opasa� tylko nieobecno�� 18 cherlaka, kt�ry to czuje dok�adniej ni� wk�ucie ozdrowie�czego zastrzyku; wi�c tam na pewno m�j bieg mnie prze�ciga coraz bardziej zdrowymi nogami a skrzyd�a rozpryskiwanej triumfalnie fali wznosz� mnie ponad prawdopodobie�stwo nieobecno�ci sycz�cej przybrze�nie na chwilowej twardzieli ol�ni�tego piasku. 29 VII 93 �pi�ca Kr�lewna Ros�y mi skrzyd�a. Musia�em wyjecha� gdzie bym nie gorszy� wybrykiem natury porz�dnych ludzi. Wydawa�o si�, �e wkr�tce b�d� wielb��dem. Podw�jne �opatki spod codziennej odzie�y dawa�y efekt dostojnej dwugarbno�ci w poprzek. By�o to troch� niezwyk�e, lecz mog�o budzi� wsp�czucie. Godnie przyjmowa�em jego wyrazy z twarzy i r�k bli�nich (w jednym przypadku by� to nawet wyraz ca�kowitego oddania. Niestety, to powi�kszy�o przyrost skrzyde�). Niemal w ostatniej chwili zd��y�em si� ukry� w zak�tku le�nym. Wiem, �e powinienem by� wybra� morze z jego przestrzeniami w sam raz dla istot skrzydlatych, co zwyk�y ��czy� zalety podlotk�w z g��bok� natur� nurk�w, ale mia�em bli�ej do lasu. Szybko nauczy�em si� nie wlec za sob� skrzyde� jak albatros ani nie tr�ca� nimi koron drzew przed wzlotem. Czu�em przedziwn� erekcj� ducha. Poj��em, �e m�j anio� str� zamieszka� we mnie jak w namiocie i w takich momentach si� rozprostowywa� a ja tym samym rozk�ada�em skrzyd�a i wzlatywa�em. To by�o pokraczne w pierwszych tygodniach. Wdzi�k pterodaktyla w skrzekotach s�jek i srok przera�onych transgresj� syna cz�owieczego. Czu�em ci�ar �elaznych moich grzech�w. Sens przyci�gania ziemskiego przywi�zywa� si� do mnie jak kamie� m�y�ski, jak wst�ga Moebiusa, w�ze� gordyjski... Kr�powa� mnie. Cz�sto spada�em. Wtedy zawstydza�o mnie 19 czarne, le��ce na zeszycie, pi�ro wieczne. Dopiero pod koniec wakacji m�j lot by� p�ynny jak linie snuj�ce ze �wiat�a �witu nago�� przebudzonej kr�lewny. W jej spojrzeniu ujrza�em si� bez skrzyde�, �agodnie obna�ony z lat, kt�re nawija� na mnie jej odwieczny sen. 24 X1 93 By�em i by�o jakby by�o rajem By�em i by�o jakby by�o rajem miejsce, gdzie bocian w majestacie ��ki st�pa sk�adaj�c nieanielskie skrzyd�a. Stuli�y si� wskaz�wki zegara. Po�udnie. Widz� Daleko. Na stromi�nie dachu ko�cio�a � ludzie uk�adaj� plastry ciemnomiodowej blachy. Anio� Pa�ski nie dotkn�� jeszcze serca dzwonu. Ale ju� mi�dzy tob� a mn� rozpostarte miejsce go�cinne wznosi si� do nieba. Jako w niebie tak i na ziemi Niebiosa rozpostarte na ��kach � jak p��tna; b�yski trzcin nad stawami niebieskimi, ��to�� irys�w dziko wyros�ych na brzegach: raj, w kt�rym jeszcze raz widzimy siebie bezciele�nie opartych o nasz� to�samo�� ze skrzydlatym zachwytem podobnym do dw�ch �ab�dzi blisko siebie p�yn�cych przez niebo odbite w stawie, a wi�c uni�one do bycia niebem na ziemi jak w niebie. Miejsce P�yn�c mijali�my g�stwiny trzcin, w kt�rych szele�ci� czas zanikaj�cy jak pami�� o tym, �e za trz�sawiskiem s� inni ludzie, nie tacy jak ci ch�opcy k�pi�cy si� nago z gibkimi dziewczynami � bezpieczni w zielonym odludziu, kt�re zranili�my pi�rami wiose�. 20 Nie spodziewali si� nas, wi�c udaj�, �e nie zmieni�o si� nic w idyllicznym obrazie wody czystej i powietrza sk�adaj�cego popielate skrzyd�a ponad stromizn� brzegu; nag�y b�ysk s�o�ca � przemienia k�pi�cych si� w my�l uciele�nion� � o harmonii stworze�, i � gdy s� tylko pami�taniem � ruch naszych wiose� wydaje si� by� w tej harmonii r�wnie istotny jak te utajone pi�kno�ci ludzkie, czas nikn�cy w trzcinach, popi� powietrza, diamentowa woda i my, rani�cy wios�ami odludno�� ich, kt�rzy przyszli tu zza trz�sawiska i mo�e my�l� o nas to, co my o nich my�limy � cho� nasze spojrzenia ledwie dotkn�y si�; za trz�sawiskiem nie przypomnimy si� sobie udaj�c, �e nic nie wiemy o miejscu, gdzie znikn�� czas przez nikogo nie poszukiwany. Kr�lewicz Pr�bowa�em i nie potrafi�em wywo�a�. A pami�tam go tak, �e gdybym zn�w spotka�, niemylnie wiedzia�bym, �e to on, kr�lewicz z niewiadomego kraju � widziany w Atenach �r�d antycznych pos�g�w, pomi�dzy �ywymi lud�mi zwiedzaj�cymi muzeum. Wysmuk�y w szerokiej kobaltowej koszuli i w spodniach z malachitowej tafty; bose stopy spowite w cienkie rzemyki sanda��w, a nad kostk� � obr�cze w�skie, bransolety z�ote; nad przegubami szczup�ych d�oni mia� podobn� bi�uteri�. K�dzierzawy. Smag�a twarz pod ciemnymi w�osami. Czy tylko to, i tak blado � zdo�am wypowiedzie�? Nic o paznokciach, o rz�sach, o linii przemieniaj�cej warg� w p�atek r�y, o kt�rej chcia�bym westchn��, �e z�oci�cie wonna, gdyby nie by�o to blu�nierstwo. Wiem, �e nazywaj�c wybieram z pami�ci to tylko, co wyda�o mi si� drogocenne jako pierwiastek wyobra�ni: z�oto, rzemyki, tafta, bransolety, smag�o�� 21 sk�ry i ciemne ciep�o oczu, czer� w�os�w � co mo�na zobaczy� i dotkn��. A przecie� pachnia� jak nadprzyrodzona istota, kt�r� tylko mi�o�� widzi i wdycha jako pi�kne powietrze; kr�lewicz � bo przeznaczy�em go Kr�lestwu � sam, czytaj�c noty w przewodniku, nie wie, �e kr�lewiczem jest; fotograficzny aparat ci�y przewieszony przez lewe rami�; co zechcia� utrwali� � czy tylko to samo, co tury�ci, kt�rzy nie zwa�aj�c na niego, widz� jako �wiadectwo pi�kno�ci objawiaj�cej si� z woli cz�owieka: jego niewol� w kr�lestwie sztuk pi�knych i ba�wochwalstwo, kt�remu zaprzeczy� pragn�, bezwiednie gin�c w uwielbieniu niewys�owionej urody, o kt�rej ani on, pi�kny, b�d�cy w niej, ani ja, zachwycony � nie mamy poj�cia. Dziesi�cioro S� tacy pi�kni, �e ka�dy ich ruch na pla�y staje si� ta�cem a s�o�ce nad ich nagimi cia�ami jest chwa��: siedmiu m�odzie�c�w, trzy dziewczyny � razem rzucaj� kolorowe kule, wykrzykuj� swoje imiona, rzucaj� si� w ogie� zachwytu, kt�ry ich po�era, spala � a� s� po chwili popio�em pami�ci. Z ich ta�ca � dym bez ognia; wzruszone powietrze. Ogie� Nadzy ch�opcy na dachu internatu dla uczni�w technikum samochodowego oddaj� si� Blaskowi, kt�ry im przemienia cia�a w niezdarne s�owa pod r�k� m�czyzny patrz�cego z wysoka dziewi�tego pi�tra betonowego domu na ich bezimienn� obecno�� w �wietle s�o�ca staj�c� si� mitem, w kt�rym dach internatu jest wysoce Dachem Internatu dla Uczni�w � dalsze skojarzenia 22 z Ruchem i Przeznaczeniem nasuwaj� si� same, bez woli Pisz�cego. Blask li�e ch�opi�c� sk�r� j�zykami Ognia, kt�ry � cho� niewidzialny � rzeczywistszy jest od ch�opc�w, od m�czyzny i od jego s��w. Wstyd Coraz bardziej si� wstydz�. �yj� ponad stan �mierci, z kt�r� rozwiod�em si� po pi��dziesi�ciu latach wzajemnych �wiadcze�. Wstydz� si� tego, �e �atwo daj� si� uwodzi� pi�knostkom czasu i przestrzeni wierz�c, �e mnie unosz� na nieosi�galne pi�tra najwy�szej wie�y, �ebym �piewa� swoj� piosenk� o jab�uszku na krzy�. Rumieni� si�, gdy staje przede mn� Kr�lewicz na tle Kr�lestwa Niebieskiego, nagi o spojrzeniu Baranka, kt�ry g�adzi grzechy �wiata, gdy moje nie do wyprasowania. Wiem, �e to ta sama krew nap�ywa, co podnosi�a mi bezwstydnie m�skie pragnienie bycia nie�miertelnym. Spust �yciodajnego nasienia rozwala� mury graniczne mi�dzy tym a Tamtym �wiatem. Czu�em, jak p�ka corona muralis utraconego raju. Wstydz� si� wirowa� w rytmie p�omiennego miecza, gdy zdaje mi si�, �e wszystko, co widz�, to jego cienie na tkaninie dni: �e jego ci�g�y j�k, muzyk� sfer s�ysz� w falsecie rudego ch�opczyka, w mi�osnym spazmie kobiety, w symfoniach moich genialnych koleg�w. Czy to jest delikatno�� neofity, czy sentymentalny smutek impotenta przed wzywaj�c� go do Fraucymeru �wiat�o�ci� Wieczn� (Das Ewig � Weibliche)? Ocal, zachowaj! Jestem winien i zachowany do jakich rozlicze�: m�j wstyd wie, �e nie w liczbach odb�dzie si� s�d nad uwiedzionym. A ja dalej lec� za pi�rkiem s�jki, za grubym warkoczem nad po�ladkami Mirandy, jak gdybym dawno zmartwychwsta� i S�d Ostateczny 23 by� przymru�eniem Oka Opatrzno�ci na moj� g�upio��. Dlatego si� wstydz�. Odci�a si� Odci�a si�. Obci�a warkocz. Odfrun�y anielskie w�osy do Pierwszej Komunii; pachn�ca kosa � do r�k ma�ej �mierci; w�owe sploty w ma��e�sk� poduch� wiecznego �niegu wgniot�y si� jak papro� �wi�tej pami�ci w zw�glony pie� drzewa nie�wiadomo�ci dobrego i z�ego. Tristium I tylko tyle po nocy mi�osnej �a�obni czarnej jak �al za nocami w niej u�pionymi � za jasno�ci� lat �wietlnych nad nami rozpostart�, gdy wnurzali�my si� w siebie a� do �r�de� �wiat�o�ci darowanej nam przez lekkomy�ln� ma�� �mier�, m�odsz� od nas wsp�lniczk� zamach�w na Pana Boga wi�zionego w klatce piersiowej, w worku serca, nim wy�ama� �ebro, by razem z tob� by� na zewn�trz mnie tak niedosi�nie, �e kiedym przez noce brn�� po omacku a� do tego �witu, przebudzonemu zdawa�o si�, �e rozgarnia� we �nie wieczne �niegi, rwa� puch niewidzialny spod skrzyde� swojego anio�a str�a skazanego na rych�y upadek w krystaliczn� otch�a� mojej niewiary b�d�cej diamentem w z�otym pier�cieniu Ojca Niebieskiego � na Jego Palcu wskazuj�cym now� ziemi� i nowe niebo nad j�zykiem lodowca, kt�ry w�lizn�� si� mi�dzy stygn�ce w zimnym ogniu mi�o�ci w�asnej � nasze cia�a. 24 Aktorzy. Pr�ba ognia Pe�ny teatr. Wszystkie miejsca zaj�te ogniem. Albo: ogie� zaj�� wszystkie miejsca. J�zyk �artu. �arliwy �al be�koc�cy j�zykami ognia; huk p�omieni; widowisko po�erczego �wiat�a przed brzaskiem � w trzasku wody zamarzaj�cej po krzyku w lepko�liski �luz wyciek�y z jamy narodzin. Czarna paszcza z pr�nymi dzi�s�ami balkon�w jeszcze wrzeszczy, ale og�uszeni przera�eniem � dok�adnie ani jednej kropli, ani zgrzytu popio��w, szeptu tynku � nic nie s�yszymy � tak mocno, jakby � zmartwychwstaj�c w nas � jaki� Marsjasz obdziera� nas wyciem ze wszystkich sk�r, kt�re�my dot�d nak�adali sobie, by ukry� �atwopalny strach w�tpliwej wiary w cia�a zmartwychwstanie. 20 I 1994 (19 I 1994 sp�on�a widownia Teatru Polskiego we Wroc�awiu) Szli�my zboczami pag�rk�w Szli�my zboczami pag�rk�w pod przymglonym �wiat�em; g�ste trawy, dmuchawce, huk i ogie� widoczny na kra�cach dalekich kopal�, szum przesuwaj�cego si� poci�gu, �wiegot ptak�w przed zachodem s�o�ca � upewnia�y, �e jeste�my we wn�trzu przysz�ego snu; zamyka�em oczy ca�uj�c wilgotnoch�odny owoc rozchylonych warg. I znowu nazajutrz w�drowali�my, maj�c sen za sob�, a nad nami �wiegoc�ce j�zyki ognia przemienionego w to wszystko, co nam by�o dane do wierzenia, �e przemienionym ogniem jest i jest. Mijali�my domy umajone ga��zkami brz�z, owce pas�ce si� na pochy�o�ciach wzg�rz, kt�re znali�my ze snu maj�cego si� powt�rnie spe�ni� 25 a przenikni�ci rado�ci� przebudzenia, kiedy cia�a nasze ��czy�y si� i czu�y ciep�� to�samo��, sk�adali�my dzi�kczynienie za to, co � jawnie rzeczywiste � pozwala�o nam, jak rodzice dzieciom w wyj�tkowym dniu, nie zasypia� o tej samej porze, co zawsze � lecz nasyci� si� tym, co � przy�nione � mog�o by nam przepa�� w niepami�ci. Grzybobranie Niespodziewane grzybobranie. Sko�ne promienie schodz�cego w dolin� stokrotek bosego s�o�ca wybieraj� dla nas borowiki szlachetne. Ale to jest tak ma�o wa�ne, �e ledwo podwa�a podnios�o�� powi�kszaj�cej si� chwili ol�nienia t� reszt� �wiat�a przed zamkni�ciem oczu, �eby wywo�a� z roziskrzonej ciemni niepe�noletni� twoj� nago��, nagle z welonu tylu �wietlnych wciele� wynurzon� na niesko�czenie pierwsz� noc mi�osn�: po srebrnych godach, po szarych pogodach � otwieram oczy i widz� jak s�o�ce k�adzie si� mi�dzy stokrotki � i wszystko, co b�ogos�awi nas w tej momentalnej iluminacji, przej�te jest �miechem twoim z rado�ci nad kapeluszami grzyb�w zbieranych o wieczornej porze. K�piel wieczorna W ciemno podwodnych dolin, pod zielone cienie trzcin otulonych w��kienkami mg�y, p�yniesz od jawy, kt�ra pasie krowy, do snu, co nawet nie raczy zaczeka� a� spa� p�jdziemy i snuje za tob� linie bezg�o�nej melodii � tak wiernej twojej nago�ci, �e cho� niewidoczna pod lustrem wody, s�ysz� j� jak dr��ce �d�b�o trawy z wspinaj�c� si� po k�os nornic�. 26 Burza Tremolando brzozowych listk�w; lot jask�ki, nitka babiego lata nikle l�ni�ca po nim; dym znad omsza�ych dach�wek; sekundy, kiedy, opar�szy brulion o udo, cieniutkim o��wkiem skwirz� szare b�yskawiczki Burzy, kt�ra O�lepia mnie tak i Zag�usza. Powtarzam przekre�lone Powtarzam przekre�lone i z przepad�ych p�atk�w podartej kartki zbieram b�yskawice nieczytelnego pisma. A chcia�em, ol�niony, w b�yskotliwych sylabach by� pr�dem mi�osnym: wprawia� si� w rytm rozb�ysk�w, by us�ysze� g�os wzywaj�cy do �wiat�a le��cego nago w wysokiej trawie �lepego dzieci�stwa. Matka Jakby dopiero dzisiaj by�o dozwolone spotkanie z Tob� po tylu przemianach w ziemi� wyzbyt� ci�aru i sensu, w niebo na lata �wietlne opuszczone przez Pana Boga i Jego S�siad�w zak�adaj�cych �wi�tych Obcowanie w moim bezludnym sercu ; w ci�ki �al gromu z jasnego nieba; w �lepy d� grobu ch�on�cy �wiat�o�� wiekuist� tej burzy, kt�ra w furkotach pot�nych kart Ksi�gi pozwoli�a mi znale�� op�atek zgniecionej ciszy, �eby Ci� nakarmi�, zg�odnia�� w nik�ej obecno�ci cienia porzuconego przez niedba�� �mier�; dopiero dzisiaj, po dwunastu latach, jakby w po�udnie wieczno�ci, pod s�o�cem wybieraj�cym z ziemi wczesne kwiaty abdykuj�cej zimy � p�k�y grudy chmur, �ebym jasno widzia�, jak si� niczym nie odr�niasz od nieba � tak samo jak ono moje pytania o wszystko, co wiesz, zbywaj�c jasnym �miechem przebaczenia. 6 II 94 27 Dopiero wtedy Chodzi�em po wodzie i kiedy prawie �e doszed�em, zacz��em ton��. Docieka�em g��bi i gdy niemal �e dotkn��em dna, wypar�o mnie. Oddycha�em zach�annie i gdy mog�em wreszcie odetchn��, dusi�em si�. Bezw�adnymi r�kami wymachiwa�em niebu, ol�ni�o mnie. Dopiero wtedy podnios�em g�os z ziemi. Burza �ywy przeciwko martwym okr�tom Okr�t si� zbli�a: �aglem jest Cia�o Twoje rozpi�te na maszcie krzy�a. Okr�t rozb�yska �wiat�em przestworza, przez kt�re p�ynie tn�c wzesz�e nieba, gn�c zesz�e morza w �mierci godzinie. I nagle tego, co by�o � nie ma, tylko Ty jeste�. A bezgodzinna �mier� stoi niema i patrzy przez t� chwil�, by � jak przez dziurk� od klucza � ujrze� to wszystko nowe, co nawet i j� wyklucza. Okr�t jest blisko. I nie ma �mierci � kluczem si� sta�a do drzwi wieczno�ci; I sp�yn�� �agiel Twojego Cia�a na maszt�w ko�ci: 28 nagie szkielety okr�t�w nowe �agle przywdzia�y, drgn�y przed Twoim ogromnym S�owem i zmartwychwsta�y. Tygrys Jeszcze nie zmartwychwstanie; to jest ledwo pierwsze przebudzenie po nocy nagrobnej; to jeszcze nie �wiat�o�� wiekuista liczy w oknie pr�ty �elazne, ledwo pierwszy �nieg po Wszystkich �wi�tych i tych, co uzurpuj� sobie �wi�to��, pada na wznak, jak bia�a kartka, co czeka, a� zadasz pierwszy cios ostrzem pi�ra albo wyostrzonym spojrzeniem, kt�re wbijasz w nabrzmia�� pier� �ony �pi�cej; chcia�by� przemieni� pobudk� w pieszczot� przenikliwie skuteczn�, wi�c iskrz�cy z�otem obr�czki, palec k�adziesz na r�owym szczytku piersi, jak �lepe dziecko � i tyle po�ytku masz z tego dotykania, co ono, gdy stuka delikatnie w jedyny klawisz: tak go szuka jakby mia�o d�wi�k wybra� z fortepianu a nie z maszyny do pisania nieczytelne zdanie z jednej tylko litery z�o�one; jak �wi�te i ��cz�ce, co b�dzie � z tym, co ju� pocz�te; jak owo dziecko nie znasz skutku ani znacze� tego dotkni�cia, smutny wi�c przez pr�ty patrzysz na �wiat�o, kt�re nie jest �wiat�o�ci�, na bosk� ran� w niebie, i czujesz, jak drobinka wosku ze �wiec palonych wczoraj, uwiera pod z�ot� obr�czk�, i w tej chwili, przej�ty ciep�ot� piersi wype�niaj�cej tw�j dotyk owalem �agodno�ci, poczu�e� skok serca nad fale 29 r�wnomiernego pulsu �pi�cej �ony; cienie pr�t�w na tobie; tygrys; w niej twoje nasienie. �wi�tynia Mi�kowi Rodzi�em si� na nowo, rozdziera�em �ono kopu�y upalnego powietrza: smukla�em jak Bo�y Palec wskazuj�cy mnie Imieniem; wype�nia�a mnie tkliwa to�samo�� z Nim, z Jego b�ogim ob�okiem stoj�cym nago nade mn�, z ob�ymi liniami wybrze�a pie�ni wzburzonej pi�kno�ci� kobiety w roziskrzonych kroplach wychodz�cej z morza; ostrz�cej zachwyt bolesny do ciosu pod wy�amanym �ebrem nawy, kt�r� rani piorun z jasnego nieba; rysa na nicestwie niewidzialnego serca przestrzeni, by moje � bij�ce teraz niczym nowe �r�d�o �wiat�a, z kt�rego pije B�g spragniony cz�owiecze�stwa w Kobiecie, kt�ra Go urodzi � poj�o. Osola Zaczynam si� powoli przenosi� na Tamten �wiat. Niechaj b�dzie Jasne: powoli � z oporn� pr�dko�ci�, ale tak�e: zgodnie z wol�. Moj� (ju� nie do�� woln�) i z T�, kt�rej s�ucham w skrzekocie s�jki i w g�uchocie pnia d�ugowiecznego d�bu. Korzystam z przeno�ni wiary pos�uguj�cej si� w tym celu kr�tkim spojrzeniem w mgnienie oka na skrzydle rusa�ki pawika. To jest w�a�nie To: przelotne deszcze, kt�rym nie wida� skrzyde�; nie sko�czona t�cza nad szybkim po�egnaniem chwili umykaj�cej na grzbiecie jaszczurki zwinki; te b�yski, przeloty, po�wisty niedochwycone � zostaj� na Tamtym �wiecie, z kt�rego wyjawi�y si� na pokuszenie, �eby ostatecznie uda�o mi si� (z pomoc� przeno�ni) pomyli� ten �wiat z Tamtym. 30 Jeszcze Jeszcze niewa�ko niedos�owny, jeszcze ostatnie s�owo w nim si� nie pocz�o, nie przygotowa� si� do zaskoczenia czekaj�c na nie � by uniemo�liwi�; jeszcze zamy�li� si�, gdzie my�l nie si�ga, nastawi� budzik na czarn� godzin�, kt�ra nie wysz�a po niego, gdy stan�� na wiecznym �niegu bez odbicia �ladu. Rozproszenie ,,Piszesz na ... ciemno? na czarno?� � Na brudno. Franciszk� dziwi: na brudno � na czysto i to, �e m�wi� za ciemno, gdy jasno m�g�bym powiedzie�, �e pisz� na nie wiem jak to napisa�, co chcia�em � a ju� nie chc�, bo chcia�bym tylko, zachwycony jej dzieci�cym zdziwieniem, dalej si� rozprasza� w �yciu na brudno do �mierci na czysto. 30 1 93 Ars poetica To rzek� i pi�kne powietrze zostawi� S�owacki Szcz�cie sklecenia wiersza � to, �e si� uda�o Z a m � w i � miejsce na cmentarzu w pi�knym powietrzu i nadzieja, �e si� zmartwychwstanie w oczach tego, kto zechce omiata� rz�sami nalot motylich py�k�w czy ostro�ci� wzroku odziera� z rdzy s�owiki mojej kantyleny do szklanego po�ysku archanielskich g�os�w splecionych w mocny warkocz piosneczki, za kt�r� nosi�o mnie jak wcze�niej podlotka za kos� p�owow�osej kr�lewny, z kt�r� uroczy�cie bawili�my si� w ma�� �mier�; te uzurpacje, �ywe obrazy, martwe natury, fa�szywe melodie na grzebieniu drapi�cym �ysin�, powi�kszane do czubka g�owy czekaj�cej na koron�, infu��, na wieniec laurowy, jakby jej ma�o by�o czapeczki z pomponem, skazuj� nieomylnie na drwin�, na �cisk 31 w skrzekliwym g�szczu innych wierszoklet�w, z kt�rymi ��czy nas b��kitna krew o�lepiaj�cej wieczno�ci � tak samo cierpliwej dla fantazji indywidualnych poj�� niewzruszonego nieba nad larwami pewnymi, jak ja, �e im si� uda�o z a m � w i � miejsce w powietrzu, �e nikt nie zetrze b�yskawicy autografu z plec�w zachwyconego Pana Boga. Tyle. 32 Spis wierszy Erotyk Kr�lewska wysoko�� Odwil� Sobie na urodziny �ni�em si� sobie Zdumienie To samo B��dne ognie Tren Pro�ba �wiat�o Mi�dzy Byli�my sobie jak nas Pan B�g stworzy� Przez Atlantyk Nie mog� si� oderwa� Stara fotografia Gada� dziad do obrazu Ze snu Ranne krople Notatnik Przebudzenie Na �mier� te�ciowej Drzewo Jawa Gdzie? Tak zwany u�miech losu Do drzewa za oknem Cud Na pogod� Nieobecno�� �pi�ca kr�lewna By�em i by�o jakby by�o rajem Jako w niebie tak i na ziemi Miejsce Kr�lewicz Dziesi�cioro Ogie� Wstyd Odci�a si� Tristium Aktorzy. Pr�ba ognia Szli�my zboczmi pag�rk�w Grzybobranie K�piel wieczorna Burza 33 Powtarzam przekre�lone Matka Dopiero wtedy Burza Tygrys �wi�tynia Osola Jeszcze Rozproszenie Ars poertica

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!