3963
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 3963 |
Rozszerzenie: |
3963 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 3963 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 3963 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
3963 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Bogus�aw Kierc
Sekundy
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
Erotyk
To za chwil� b�dzie nie do wiary;
przewidziane przez nadziej�, mo�e wr�ci
do mi�o�ci, z kt�rej ledwo si� pocz�o
do niczego. Bo to ju� jest do niczego
nie podobne i nic z tego nie wynika,
opr�cz braku miejsca na t� chwil�
poza czasem. Poza mn� i tob�.
Kr�lewska wysoko��
Rado��, �e to jest po tej stronie, na tej
stronie zeszytu, na ziemi pod s�o�cem;
�e to jest nic nowego, marno��, wiatr, papiery
kartek z wierszami o tym � bez nik�ej pewno�ci,
�e b�d� jeszcze czytelne po naszej
rozbrajaj�co nieczytelnej �mierci.
Rado��, �e to jest �udz�co podobne
do czego�, co niwecz�c podobie�stwa
jest ledwo prawd� a nie ma obrazu
nadaj�cego si� na �wiat�o dzienne
ani na nocne czuwanie; �e czuj�
pod swoimi piersiami jej piersi, �e z nas
poczyna si� cz�owieczo��, �e�sko��, m�sko��, �wiat�o��;
ko�� z ko�ci, krew z krwi, pie�� z tchu, mowa z trawy;
�e w konwulsjach cierpienia i w spazmach rozkoszy
wynika z nas nicestwo pewniejsze od czego�,
co przerastaj�c nas, uprzejmie czeka
a� osi�gniemy jego kr�lewsk� wysoko��.
Odwil�
Julii
Nie czaszka � ser sple�nia�y, a memento mori
w p�atach �ledziowych
a la Bismarck w s�oju
obok czerwonej papryki � jedynie
przywodzi na my�l martw� natur�. To wszystko
�wiadczy o �yciu skromnym, ale jeszcze
nie pomniejszym do deminutywu
�ytka w kieliszku, kt�ry stoi pusty
wobec og�rk�w kiszonych; Martina
5
Bubera �Problem cz�owieka� nakrywa
kartka, na kt�rej kr�tkie b�yskawiczki
�wiadcz� o burzy ledwo odczuwanej
jako nieznaczne uciskanie kolan
tego, co pisze te s�owa. Zaimek
dyskretnie strze�e tajemnicy cia�a
obna�onego z godno�ci przedmiot�w
nie u�ywanych w tej chwili i nawet
nie martwych (gdy si� im wmawia z�o�liwo��)
ni o�ywionych, lecz �ywo daj�cych
�wiadectwo zgody na nie�ad; koszule
zosta�y zdj�te przez g�ow�: guziki
tkwi� w dziurkach w�a�nie jakby Nigdy w Nic;
niedba�a pami�� krztusi si� ekstaz�
wzniecon� byle gdzie i byle jak,
cho� by�o s�ycha� westchnienie �O, Bo�e!�
a zakrztuszenie ca�kiem nies�yszalne
nie poruszy�o powietrza i zapach
sera, papryki i og�rk�w razem
z wykwintn� woni� zio�owych pachnide�,
potu czo�a (bo to jest pok�j filozofa)
i cia� skazanych na mi�osny moz� �
trwa niczym dow�d, �e niedoko�czone
czynno�ci, nie sprz�tni�te rzeczy, ten chwilowy
nie�ad odsy�a do niesko�czono�ci.
Wieczno�� paruje ze �niegu za oknem.
Sobie na urodziny
Zebrali�my si� tutaj, szanowni panowie,
mi�a m�odzie�y, s�odkie dzieci, kr�g�e
niemowl�tka; embrionie � zebrali�my si�
aby po�egna� uroczy�cie proch,
w kt�ry nas obr�ci�y wskaz�wki zegar�w
b�d�cych tak�e prochem; zebrali�my si�
wok� tej samej nie�miertelnej duszy,
kt�ra pomog�a nam zd��y� na pogrzeb
taktownie �udz�c, �e chocia� w po�owie
spe�nili�my �yczenia �piewaj�cych stolat;
�e do zebrania si� tu nie potrzebna
by�a nam trumna i �e nawet kwiaty
mo�emy przyj�� w�asnor�cznie, bo
zebrali�my si� tutaj � nieproszeni � w sobie
�eby rozproszy� si�, a tobie, stary
ch�opcze, winszowa� odwagi w b�aze�stwie
bycia dziewczynk�, krzakiem, ptakiem, ryb�
w jednej osobie (niedokonanego)
Empedoklesa z Agrygentu. Amen.
27 I 93
6
�ni�em si� sobie
�ni�em si� sobie jako s�owo: czu�em
cierpliwe g�oski, drgaj�ce litery
sanskryckie � chocia� nie ten by� mojego
istnienia j�zyk; nie by�em obrazem
pisma, lecz samym pismem: pami�taniem
formu�y, kt�r� mia�em przeprowadzi�
przez grz�skie ��ki snu do przebudzenia
pod pow�okami namiotu w tej samej
nie przemienionej �wiadomo�ci; by�em
s�owem obejmuj�cym ukochan�; s�owem
nios�cym j� w niebieskie przestrzenie � jak pie��;
ruchome �ciany namiotu nabrzmia�y
wiatrem i hukiem morza; koraliki
kropel pierwszego deszczu i paciorki �wierka�
skowro�czych zsypywa�y si� po sko�nym niebie
p��tna; poranne g�osy przebudzonych ludzi,
d�wi�k naczy� mytych po wczorajszych ucztach,
nie zniweczy�y mojego poczucia
wynurzonego ze snu; by�em s�owem
mi�dzy s�owami; lecz tre�ci formu�y,
co stanowi�a mnie � nie pami�ta�em.
Zdumienie
Zdumiewa�o mnie, �e ledwo rozchyli�em usta,
drzewo w r�owych kwiatach
roztrwoni�o p�atki,
i przed ko�cem zachwycaj�cego si� zdania,
�nieg le�a� �wie�y na ga��ziach,
wi�c milcza�em przez rok i znowu
przenika�o mnie zdumiewaj�ce
trwanie tamtych kwiat�w pod r�owym
�niegiem przysz�ej zimy, kiedy b�d�
zn�w otwiera� usta
daremnie.
To samo
To si� objawia jak rok temu, jak
dwa lata temu, trzy i dalej wstecz
a� do tej daty, kiedy po raz pierwszy
u�wiadomili�my sobie, �e tutaj
jest nasza ziemia obiecana, raj
7
tymczasowego zaniku pami�ci
o kraju cierpie�, kt�ry za plecami
rozpostarty jak suto haftowany p�aszcz
koronacyjny � ma ukryte w fa�dach
narz�dzia tortur, przyrz�dy udr�ki,
z�e wiadomo�ci i listy mi�osne.
To si� objawia zachwytem nad woln�
przestrzeni� morza i nieba, rado�ci�,
�e jeste� nagi w powietrzu i w wodzie
i tylko Bogu ducha winien; p�aszcz
dalej si� wlecze za tob� � w draperiach
morza mimikra pozwala mu trwa�
niedostrzegalnie dla ciebie � poczujesz
to, co masz poczu�, prze�yjesz, co masz
prze�y�; na razie od czasu do czasu
pod szarpanymi wiatrem namiotami
�piewamy pie�ni myl�ce zaprzesz�o��
z przewidywan� przysz�o�ci�; �artami
lekcewa�ymy cierpienia; esteci
zastanawiaj� si� nad barw� ran.
B��dne ognie
St�pamy po p�omieniach, ale udajemy,
�e nas porywa ekstatyczny taniec;
wiemy, �e z tego deszczu b�dzie potop,
ale zrzucamy koszule i w biegu
chwytamy rozkosz obna�enia; piersi
matek, co jeszcze nie wiedz�, kto wzejdzie
z ich �on jutrzennych,
stercz� triumfalnie
przeciw pochmurnym �renicom prorok�w,
kt�rzy tak patrz� jakby by�o ju�
jutro b�d�ce spe�nieniem proroctwa.
Nabrzmia�e p�ki kasztan�w p�kaj�
w tautologicznej symfonii; dwie krople
wody � jak rosa � rozmna�aj� si�
w nag�� ulew� podobie�stw; j�zyki
ognia ukryte s� w paszczach tajemnych
w��w, co wpe�z�y w nasze sny; jest wiosna.
Stra�nicy Grobu czuwaj� na rogach
ulic, chowaj� si� w ciemno�ciach bram:
wiedz�, �e Cia�o zosta�o skradzione
a kto og�asza inaczej � jest wrogiem
pa�stwa: zagra�a porz�dkowi dawno
8
przewidzianego przelotnego deszczu
i zjawisk, kt�re (mo�e zbyt bajecznie)
nar�d nazywa b��dnymi ogniami.
21 IV 87
Tren
Waldkowi
Rozpryskujemy przybrze�ne niebiosa
w p�ytkim oddechu Ba�tyku. Zadyszka
trzepocze bia�� chor�giewk� �miechu
przejmuj�cego jak mi�osny spazm
Mika powietrza migoce na skrzyd�ach
otwieraj�cych si� przed nami bram
niedomkni�tego raju; p�ytkie niebo
podskakuje za tob� w diamentowych kroplach
jak perliczka przed chwil� opierzona; piskl�
nag�ego b�lu wykluwa si� spod
ca�kiem o�lepionego serca: jeszcze czujesz,
jak z wiecznych �nieg�w niebotycznej nuty
rado�ci � zje�d�a na ko�lawej p�ozie
twojego �ebra Ja�niepani z kos�,
gdy ja si� wlok� niby tren za tob�.
Pro�ba
�ab�dzia lec�cego nad puszystym grzbietem
fali; granatowego motyla na trzcinie
wbitej w le��ce na wznak m�ode �wiat�o
znieruchomia�ej rzeki; zwalone o�tarze
chmur nie mog�cych run�� w lustro morza;
�le ukrytych za ochronnym lasem
m�czyzn� i kobiet� nago spe�niaj�cych
zdanie Emanuela Swedenborga,
�e z dwojga ludzi
b�dzie jeden
anio�;
wywo�aj, us�ysz, niechaj ci� o�lepi
serce odbite od twojego serca!
9
�wiat�o
Nad le��cymi przelatuj� kruki.
Spienione morze nie przeczy wielkiemu
uspokojeniu. Nagie cia�a s�
niczym symbole �agodno�ci. W bia�ej
kipieli � smuk�a dziewczyna. Ob�oczna
jasno�� wyr�nia j�, wybiera, czyni
inn� ni� jest, ni� mog�aby by�, gdyby by�a
nie widziana przeze mnie, kiedy s�ysz�c wilgno��
drewnian� kruczych kraka� nad nagimi � s�dz�
widzialne wed�ug niedowidzialnego,
sam os�dzony przez nie. Jeszcze nie znam
bezmiaru winy mojej utajonej. Widz�.
I tylko �wiat�o mnie usprawiedliwia.
Mi�dzy
By�o po wszystkim. Nasze genitalia
tar�y o siebie. Ogarnia� nas ogie�
i w gorliwo�ci tracili�my pami��
o powstawaniu z popio�u i wcale
nie obracali�my si� w popi�. Strach
sprzed przywabiania siebie ga��zkami
od�amanymi z krzewu ognistego
wydoby� si� z nas okrzykiem rado�ci
tak ju� nadmiernej, �e czyste zwierciad�o
nieba rozdar�a rysa b�yskawicy
osuwaj�cej si� po twoim biodrze
do stopy otulonej moimi stopami.
Czy to by� tego p�omienia pocz�tek,
czy wszystko by�o ju� w ogniu po wszystkim �
nie wiem, bo w�a�nie ty zasn�a�, a
ja obejmuj�c ci� p�yn� przez prze��cz
mi�dzy przy�nion� jaw� a snem wiecznym
rzeczywisto�ci podejrzanej przez
rozdarcie nieba; czym by�o to wszystko
�atwo daj�ce si� podzieli� na
ciebie i drzewo, gwiazdk� �niegu, ziarnko
grochu � �lad po nim na twoim po�ladku;
na sakramenty i na paragrafy,
na krwaw� �lin� i muzyk� sfer?
10
Byli�my sobie jak nas Pan B�g stworzy�
Trudno uwierzy�, jeszcze trudniej �ywi�
t� wiar� w�asn� krwi� i cia�em, kt�re
zrywa si� z tkanek, rozrywa tkaniny,
�e to z natchnienia gasn�cego dnia:
z dmuchni�cia w ledwo tlej�ce popio�y
chmur szastaj�cych zwichrowanym skrzyd�em
bramy do raju z�o�onego z jab�ek
na stole, z krzes�a, na kt�rym omdlewa
suknia nakryta koszul� nad w�em
paska, co wysnu� si� ze szlufek spodni
szybko rzuconych obok skrzypi�cego
��ka; �e z woni pastewnych �ubin�w
nie wr�czonych ze wstydu, z niedopowiedzenia
zakl�cia, z modlitewnej pro�by o dyspens�,
je�eli przyjdzie zada� pierwszy cios
mi�osny � ju� si� sta�o w dzieci�cej czysto�ci
serca gwa�townie wprawionego w zachwyt
nad od�amkiem sekundy przed chwil� wybuch�ej
ch�rem anio��w na koniuszku rz�sy
cie� rzucaj�cej na mi�y policzek.
Przez Atlantyk
Danusi
Ci�ej�cy cie� wa�ki, nasuwanie si�
tarczy szorstkiego ksi�yca na promie�
spojrzenia w s�o�ce, ni protuberancje
jego korony � nie s� przedstawieniem
�mierci Nadci�gaj�cej, Zbli�aj�cej Si�
do bezwzgl�dnej wierno�ci
tym niewielu cyfrom
oznaczaj�cym rok, miesi�c,i dzie�,
godzin� z dok�adno�ci� do �lepej sekundy
z pogruchotanym jej u�amkiem. Nic
nie zapowiada jej. Bilet lotniczy
nie gwarantuje katastrofy � raczej
umiarkowanie wr�y odm�odzenie
przelotne mi�dzy Wis�� a brzegiem jeziora
11
Michigan. Wiej� przed sob� i zwiewam
sprzed siebie lepsze widoki na gorsz�
po�ow� czasu, nie ograniczony
wycelowan� w ciebie strzelisto�ci�
po��dliwego m�odzie�czyka: dusza
wylatuj�ca z bezludnego cia�a.
kwiecie� 92 � czerwiec 93
Nie mog� si� oderwa�
Nie mog� si� oderwa�. Czy naprawd� musz�
zerwa� z na�ogiem zachwytu, ze �wiatem,
z pospolito�ci� rzeczy ziemskich, z cia�em
kobiety, z drewnem sto�u?; ja tym g��biej
wnurzam si� w �e�sko��, wciskam �okcie w blat
biurka; podgl�dam nagie niebo przed
snem; tym gorliwiej podk�adam si� pod
s�o�ce: przewlekam cicho nic nowego
przez ucho �mierci igielne: przeszywa
mnie � przecie� niedo�� niedo�cig�ym �ciegiem,
bo oto pruje go nag�ym przelotem
�ab�d� nad grzbietem uni�onej fali.
Im �miertelniej si� wciela w m�j zachwyt znikliwo��
(nicestwem b�ysk�w na wodzie, mia�ko�ci�
piasku) tym g��biej pozbywam si� wiary
w niewa�ko�� prochu, w kt�ry si� obracam
z nieoswojon� dusz� na ramieniu
ta�cz�c dla Ciebie, Kt�remu je z R�ki.
Stara fotografia
Hermes z Dionizosem i z trzyletni� pann�,
kt�ra odwraca si� od mitologii �
nadzy, maj�cy w tle sosnowy las
a pod stopami piasek o mia�ko�ci m�ki.
Ale to tylko z�udzenie: Dionizos
obejmuj�cy n�kami kark tego
nosiciela, co m�g�by by� zwany Pasterzem
Dobrym, gdy on owieczk� (ciel�tkiem?), panienka
spogl�daj�ca na zm�czon� twarz
Moschoforosa � nie chce si� obr�ci�
do obiektywu, za kt�rym zapewne
Interpretator tej sceny ju� wie,
�e naciskaj�c spust migawki chwyta
nie �wiat�o, ale �wiat�o�� wiekuist�
12
porywaj�c� ich sk�ry i kor�
drzew, ziarnka piasku i wszystko w �renic�
Rozp�omienionej Opatrzno�ci, kt�r�
czuj� � bo wida� to � jako przelotny
upa�, co cia�a ich przemieni w popi�
szarawej fotografii �wiadcz�cej, �e byli
pi�kni i przez to po��dali imion
trwalszych ni� oni sami, chocia� ma�a
dziewiczka nie przyjmuje �adnego pr�cz jej
w�asnego, kt�re musi zosta� tajemnic�.
Gada� dziad do obrazu
Julii
� Wracam zza te� z�otych.
� Jak tam? � Jasnociemno.
� Nie mia�e� ochoty
zemkn�� sobie ze mn�?
Pi�o ci� pragnienie,
�eby mnie upoi�?
Poch�ania�o chcenie,
�eby mnie oswoi�?
� By�e� oswojony
nim ci� poch�on��em;
by�e� upojony,
zanim zapragn��em;
ale ty pytaj�c
uciekasz przede mn�,
T�a si� zamykaj�.
Wracam w Jasnociemno.
3 VII 93
Ze snu
Danusi
Pchn�o mnie serce d�wi�k�w
lej�cych si� w z�oty
kielich po�udnia. Odwr�cony dzwon,
nad kt�rym lata Anio� Pa�ski. B�dziesz
13
pi� z tego kielicha. Wierz�
zapaleniu t�cz�wki (irydo �
cyclitis acuta) wysoko�ci
anielskiego lotu: z niedo�mierci
do ledwo�ycia;
B�d�
�y�.
4 VI 93
Ranne krople
Nie wiem, co �ni�. Minione
sny o bia�ych ptakach, o zielonym samolocie,
jawa botanicznego ogrodu i pie�
sprzed dwustu milion�w lat � jednakowo
objemuj� mnie czu�� pr�ni�,
z kt�rej wysnuwam
nitki
w�t�ych b�yskawic,
by wywr�y� twoj� obecno��.
W bujnej ciszy, wezbrana do jawnej
dotykalno�ci,
przep�ywasz przez p�on�c� obr�cz
mojej t�cz�wki.
5 VII 93
Notatnik
Dzie� toczy si� o kulach:
od czasu do czasu
� o skrzyd�ach
go��bich
podskakuje za oknem.
Taniec piel�gniarek i salowych.
Drzewo nadziei pe�ne
otrz�sa si� ze z�udze�.
Burza wskrzesza mnie:
b�yskawic�.
7 VII 93
14
Przebudzenie
Sen by� b�ogi. By� tob�.
Obejmowa�em, obj�ty.
Bezbrze�ne niebo �nienia.
Nat�one do gwiazdy nasiennej,
osuwa�o si� po twoich biodrach
do �witu
niewyb�ys�ego.
7 VII 93
Na �mier� te�ciowej
Jak mi odpowiesz?
Pytaj�c patrz� dyskretnie na drzewo,
kt�re z daleka trudno mi rozpozna�,
czy jest klonem czy imi� jego ukoronowane
innym listowiem; zwracam si� do drzewa,
ale m�wi� do Ciebie, kt�ra jeste� sensem
ceremonia�u �a�obnego poza
moj� tam niemo�liw� obecno�ci�. Jak
odemkn�y Ci si� oczy z reszt�
�wiat�a dziennego na nieobrze�on�
�wiat�o��? Czy to jest bolesne czy b�ogie?
Jak Ci� powita� Oblubieniec? Drzewo
dr�y, nie wiem, gniewnie, czy wzruszone nag�ym
powiewem przezroczystej ciszy: we �zach, widz�
daremno�� moich pyta�, jakbym chcia� dogoni�
zaj�czka, kt�ry mign��
z Twojego lusterka.
10 VII 93
Drzewo
Franciszce
Nie mam zielonego poj�cia,
jak m�wi�
w narzeczu chlorofilu.
Cz�stotliwie wysysana strzykawkami
moja krew jest ciemnop�sowa;
wyp�owia�e li�cie moich my�li
szeleszcz� podobnie jak twoje,
ale to mnie si� tak zdaje
15
i szum krwi te� przek�adam sobie na anielski
szum twoich ga��zi.
Dodawa�em do szk�a szyby szk�a
okular�w i s�ysza�em lepiej
twoje imi� dostojne: Akacja.
Ale nie jeste� akacj�.
Kocham ci�, Bezimienne, sam, ogo�ocony,
wchodz� w twoje Kr�lestwo
Zielone, aniele,
str�u t�sknoty.
11 VII 93
Jawa
Stopnia�y otuliny cierpliwo�ci.
Nasyci�em si� g�st� jaw�:
by�a� jedyna, ca�a z siebie,
niepodzielna przez obecno�� w innych
swoich postaciach i wyobra�eniach.
Ta�czy�em z dzieckiem,
kt�re by�o Franciszk�
i nawet, kiedy upad�em,
nie t�umi� tego �nieg snu.
Widok z balkonu
nie by� ratunkowym
lepszym widokiem na przysz�o��.
By� teraz.
Powiedz, �eby nie by�o, �e by�o,
ale � �e jest.
19 VII 93
Gdzie?
Wywo�uj� � czy szukaj� mnie? �
linie wybrze�a, uszcz�liwiaj�ce
ob�oki, mi�kki piasek pod stopami,
kt�re przekroczy�y
swoj� szpitaln� tutejszo�� �
16
znajduj� si� mi�dzy
grzbietami fal podnios�ych
a wydmowym lasem,
na koniuszku iglastej sekundy
niczym stado anio��w,
pos�a�c�w tych miejsc
wywo�ywanych czy tak szukaj�cych
mnie, �ebym widzia�,
�e wiedz�, gdzie jestem.
21 VII 93
Tak zwany u�miech losu
Tak zwany u�miech losu:
trzepot kaczych skrzyde�
na m�tnej rzece
wzbijaj�cy b�yski
krystalicznej pi�kno�ci;
girlandy wierzbowych
ga��zi i hu�tawka
z ma�oletni� w�a�cicielk� wolno�ci;
podwojone migotliwym odbiciem
w ledwo p�yn�cej wodzie,
bos� stop�
podbite niebo:
w t� wysoko��, kt�rej nie dosi�ga
los,
ale �atwo j� przenika u�miech.
24 VII 93
Do drzewa za oknem
Moje �wiczenia wznios�o�ci.
Aureola nad twoj� koron�,
niewidzialne serso, przez kt�re
usi�uj� przewlec niemo�no��
obj�cia
twojego pnia mocnymi udami;
czucia
szorstkiej kory; s�yszenia
natrz�saj�cych si�
li�ci;
17
nie �am si�,
pionowo
bij�ce serce.
25 VII 93
Cud
Przywr�cenie niedow�adnym nogom
�wawej to�samo�ci jest cudem. Gdybym
nie wierzy� w cuda � pora�ony
ozdrowie�czym pr�dem
wzni�s�bym r�ce w �wi�tym zgromadzeniu,
wykrzykiwa�bym: Alleluja!
Wierz� w cuda codzienne, wi�c milcz� �
tylko anio� m�j ze mnie wydziera
szloch, bym poczu�, �e ma�o odszed�em
od dzieci�stwa nad strom� przepa�ci�
z nad�aman� k�adk� i motylkiem.
Na pogod�
Julii
Pow��czy�cie przelotne deszcze, blada t�cza,
s�o�ce obijaj�ce z�ot� blach� ci�kie
chmury � s� dekoracj� dla moich codziennych
�wicze� i wprawek
w cierpliwo�ci:
by�
coraz przejrzystszym
dymem
na pogod�.
27 VII 93
Nieobecno��
Nie ma mnie tam, ale to jest trudne do sprawdzenia
tutaj, w po�cieli szpitalnej, co lekko
sp�ywa ze mnie jak w liniach Ewangelii Marka
prze�cierad�o z nagiego m�odzie�ca; uciekam
tam w�a�nie, gdzie mnie coraz g�ciej nie ma.
Nie sprawdzam ani nie wierz�, �e ch��d
wody morskiej opasa� tylko nieobecno��
18
cherlaka, kt�ry to czuje dok�adniej
ni� wk�ucie ozdrowie�czego zastrzyku;
wi�c tam na pewno m�j bieg mnie prze�ciga
coraz bardziej zdrowymi nogami a skrzyd�a
rozpryskiwanej triumfalnie fali
wznosz� mnie ponad prawdopodobie�stwo
nieobecno�ci sycz�cej przybrze�nie
na chwilowej twardzieli ol�ni�tego piasku.
29 VII 93
�pi�ca Kr�lewna
Ros�y mi skrzyd�a. Musia�em wyjecha�
gdzie bym nie gorszy� wybrykiem natury
porz�dnych ludzi. Wydawa�o si�,
�e wkr�tce b�d� wielb��dem. Podw�jne
�opatki spod codziennej odzie�y dawa�y
efekt dostojnej dwugarbno�ci w poprzek.
By�o to troch� niezwyk�e, lecz mog�o
budzi� wsp�czucie. Godnie przyjmowa�em
jego wyrazy z twarzy i r�k bli�nich
(w jednym przypadku by� to nawet wyraz
ca�kowitego oddania. Niestety,
to powi�kszy�o przyrost skrzyde�). Niemal
w ostatniej chwili zd��y�em si� ukry�
w zak�tku le�nym. Wiem, �e powinienem
by� wybra� morze z jego przestrzeniami
w sam raz dla istot skrzydlatych, co zwyk�y
��czy� zalety podlotk�w z g��bok�
natur� nurk�w, ale mia�em bli�ej
do lasu. Szybko nauczy�em si�
nie wlec za sob� skrzyde� jak albatros
ani nie tr�ca� nimi koron drzew
przed wzlotem. Czu�em przedziwn� erekcj�
ducha. Poj��em, �e m�j anio� str�
zamieszka� we mnie jak w namiocie i
w takich momentach si� rozprostowywa�
a ja tym samym rozk�ada�em skrzyd�a
i wzlatywa�em. To by�o pokraczne
w pierwszych tygodniach. Wdzi�k pterodaktyla
w skrzekotach s�jek i srok przera�onych
transgresj� syna cz�owieczego. Czu�em
ci�ar �elaznych moich grzech�w. Sens
przyci�gania ziemskiego przywi�zywa� si�
do mnie jak kamie� m�y�ski, jak wst�ga Moebiusa,
w�ze� gordyjski... Kr�powa� mnie. Cz�sto
spada�em. Wtedy zawstydza�o mnie
19
czarne, le��ce na zeszycie, pi�ro
wieczne. Dopiero pod koniec wakacji
m�j lot by� p�ynny jak linie snuj�ce
ze �wiat�a �witu nago�� przebudzonej
kr�lewny. W jej spojrzeniu ujrza�em si� bez
skrzyde�, �agodnie obna�ony z lat,
kt�re nawija� na mnie jej odwieczny sen.
24 X1 93
By�em i by�o jakby by�o rajem
By�em i by�o jakby by�o rajem
miejsce, gdzie bocian w majestacie ��ki
st�pa sk�adaj�c nieanielskie skrzyd�a.
Stuli�y si� wskaz�wki zegara. Po�udnie.
Widz� Daleko. Na stromi�nie dachu
ko�cio�a � ludzie uk�adaj� plastry
ciemnomiodowej blachy. Anio� Pa�ski
nie dotkn�� jeszcze serca dzwonu. Ale
ju� mi�dzy tob� a mn� rozpostarte
miejsce go�cinne wznosi si� do nieba.
Jako w niebie tak i na ziemi
Niebiosa rozpostarte na ��kach � jak p��tna;
b�yski trzcin nad stawami niebieskimi, ��to��
irys�w dziko wyros�ych na brzegach:
raj, w kt�rym jeszcze raz widzimy siebie
bezciele�nie opartych o nasz� to�samo��
ze skrzydlatym zachwytem podobnym do dw�ch
�ab�dzi blisko siebie p�yn�cych przez niebo
odbite w stawie, a wi�c uni�one
do bycia niebem na ziemi jak w niebie.
Miejsce
P�yn�c mijali�my g�stwiny trzcin,
w kt�rych szele�ci� czas zanikaj�cy
jak pami�� o tym, �e za trz�sawiskiem
s� inni ludzie, nie tacy jak ci
ch�opcy k�pi�cy si� nago z gibkimi
dziewczynami � bezpieczni w zielonym odludziu,
kt�re zranili�my pi�rami wiose�.
20
Nie spodziewali si� nas, wi�c udaj�,
�e nie zmieni�o si� nic w idyllicznym
obrazie wody czystej i powietrza
sk�adaj�cego popielate skrzyd�a
ponad stromizn� brzegu; nag�y b�ysk
s�o�ca � przemienia k�pi�cych si� w my�l
uciele�nion� � o harmonii stworze�,
i � gdy s� tylko pami�taniem � ruch
naszych wiose� wydaje si� by� w tej harmonii
r�wnie istotny jak te utajone
pi�kno�ci ludzkie, czas nikn�cy w trzcinach,
popi� powietrza, diamentowa woda
i my, rani�cy wios�ami odludno��
ich, kt�rzy przyszli tu zza trz�sawiska
i mo�e my�l� o nas to, co my
o nich my�limy � cho� nasze spojrzenia
ledwie dotkn�y si�; za trz�sawiskiem
nie przypomnimy si� sobie udaj�c,
�e nic nie wiemy o miejscu, gdzie znikn��
czas przez nikogo nie poszukiwany.
Kr�lewicz
Pr�bowa�em i nie potrafi�em wywo�a�.
A pami�tam go tak, �e gdybym zn�w spotka�,
niemylnie wiedzia�bym, �e to on, kr�lewicz
z niewiadomego kraju � widziany w Atenach
�r�d antycznych pos�g�w, pomi�dzy �ywymi
lud�mi zwiedzaj�cymi muzeum. Wysmuk�y
w szerokiej kobaltowej koszuli i w spodniach
z malachitowej tafty; bose stopy
spowite w cienkie rzemyki sanda��w,
a nad kostk� � obr�cze w�skie, bransolety
z�ote; nad przegubami szczup�ych d�oni mia�
podobn� bi�uteri�. K�dzierzawy.
Smag�a twarz pod ciemnymi w�osami. Czy tylko
to, i tak blado � zdo�am wypowiedzie�?
Nic o paznokciach, o rz�sach, o linii
przemieniaj�cej warg� w p�atek r�y,
o kt�rej chcia�bym westchn��, �e z�oci�cie
wonna, gdyby nie by�o to blu�nierstwo. Wiem,
�e nazywaj�c wybieram z pami�ci
to tylko, co wyda�o mi si� drogocenne
jako pierwiastek wyobra�ni: z�oto,
rzemyki, tafta, bransolety, smag�o��
21
sk�ry i ciemne ciep�o oczu, czer�
w�os�w � co mo�na zobaczy� i dotkn��.
A przecie� pachnia� jak nadprzyrodzona
istota, kt�r� tylko mi�o�� widzi
i wdycha jako pi�kne powietrze; kr�lewicz
� bo przeznaczy�em go Kr�lestwu � sam,
czytaj�c noty w przewodniku, nie wie,
�e kr�lewiczem jest; fotograficzny
aparat ci�y przewieszony przez
lewe rami�; co zechcia� utrwali� � czy tylko
to samo, co tury�ci, kt�rzy nie zwa�aj�c
na niego, widz� jako �wiadectwo pi�kno�ci
objawiaj�cej si� z woli cz�owieka:
jego niewol� w kr�lestwie sztuk pi�knych
i ba�wochwalstwo, kt�remu zaprzeczy�
pragn�, bezwiednie gin�c w uwielbieniu
niewys�owionej urody, o kt�rej
ani on, pi�kny, b�d�cy w niej, ani
ja, zachwycony � nie mamy poj�cia.
Dziesi�cioro
S� tacy pi�kni, �e ka�dy ich ruch
na pla�y staje si� ta�cem a s�o�ce
nad ich nagimi cia�ami jest chwa��:
siedmiu m�odzie�c�w, trzy dziewczyny � razem
rzucaj� kolorowe kule, wykrzykuj�
swoje imiona, rzucaj� si� w ogie�
zachwytu, kt�ry ich po�era, spala �
a� s� po chwili popio�em pami�ci.
Z ich ta�ca � dym bez ognia; wzruszone powietrze.
Ogie�
Nadzy ch�opcy na dachu internatu dla
uczni�w technikum samochodowego
oddaj� si� Blaskowi, kt�ry im przemienia
cia�a w niezdarne s�owa pod r�k� m�czyzny
patrz�cego z wysoka dziewi�tego pi�tra
betonowego domu na ich bezimienn�
obecno�� w �wietle s�o�ca
staj�c� si� mitem,
w kt�rym dach internatu jest wysoce Dachem
Internatu dla Uczni�w � dalsze skojarzenia
22
z Ruchem i Przeznaczeniem nasuwaj� si�
same, bez woli Pisz�cego. Blask
li�e ch�opi�c� sk�r� j�zykami Ognia,
kt�ry � cho� niewidzialny � rzeczywistszy jest
od ch�opc�w, od m�czyzny i od jego s��w.
Wstyd
Coraz bardziej si� wstydz�. �yj� ponad stan
�mierci, z kt�r� rozwiod�em si� po pi��dziesi�ciu
latach wzajemnych �wiadcze�. Wstydz� si�
tego, �e �atwo daj� si� uwodzi�
pi�knostkom czasu i przestrzeni wierz�c,
�e mnie unosz� na nieosi�galne
pi�tra najwy�szej wie�y, �ebym �piewa�
swoj� piosenk� o jab�uszku na krzy�.
Rumieni� si�, gdy staje przede mn� Kr�lewicz
na tle Kr�lestwa Niebieskiego, nagi
o spojrzeniu Baranka, kt�ry g�adzi grzechy
�wiata, gdy moje nie do wyprasowania.
Wiem, �e to ta sama krew nap�ywa,
co podnosi�a mi bezwstydnie m�skie
pragnienie bycia nie�miertelnym. Spust
�yciodajnego nasienia rozwala�
mury graniczne mi�dzy tym a Tamtym
�wiatem. Czu�em, jak p�ka corona muralis
utraconego raju. Wstydz� si�
wirowa� w rytmie p�omiennego miecza,
gdy zdaje mi si�, �e wszystko, co widz�,
to jego cienie na tkaninie dni:
�e jego ci�g�y j�k, muzyk� sfer
s�ysz� w falsecie rudego ch�opczyka,
w mi�osnym spazmie kobiety, w symfoniach
moich genialnych koleg�w. Czy to
jest delikatno�� neofity, czy
sentymentalny smutek impotenta
przed wzywaj�c� go do Fraucymeru
�wiat�o�ci� Wieczn� (Das Ewig � Weibliche)?
Ocal, zachowaj! Jestem winien i
zachowany do jakich rozlicze�: m�j wstyd
wie, �e nie w liczbach odb�dzie si� s�d
nad uwiedzionym. A ja dalej lec�
za pi�rkiem s�jki, za grubym warkoczem
nad po�ladkami Mirandy, jak gdybym
dawno zmartwychwsta� i S�d Ostateczny
23
by� przymru�eniem Oka Opatrzno�ci
na moj� g�upio��. Dlatego si� wstydz�.
Odci�a si�
Odci�a si�. Obci�a warkocz. Odfrun�y
anielskie w�osy do Pierwszej Komunii;
pachn�ca kosa � do r�k ma�ej �mierci;
w�owe sploty w ma��e�sk� poduch�
wiecznego �niegu wgniot�y si� jak papro�
�wi�tej pami�ci w zw�glony pie� drzewa
nie�wiadomo�ci dobrego i z�ego.
Tristium
I tylko tyle po nocy mi�osnej
�a�obni czarnej jak �al za nocami
w niej u�pionymi � za jasno�ci� lat
�wietlnych nad nami rozpostart�, gdy
wnurzali�my si� w siebie a� do �r�de�
�wiat�o�ci darowanej nam przez lekkomy�ln�
ma�� �mier�, m�odsz� od nas
wsp�lniczk� zamach�w
na Pana Boga wi�zionego w klatce
piersiowej, w worku serca, nim wy�ama�
�ebro, by razem z tob� by� na zewn�trz mnie
tak niedosi�nie, �e kiedym przez noce
brn�� po omacku a� do tego �witu,
przebudzonemu zdawa�o si�, �e
rozgarnia� we �nie wieczne �niegi, rwa�
puch niewidzialny spod skrzyde� swojego
anio�a str�a skazanego na
rych�y upadek w krystaliczn� otch�a�
mojej niewiary b�d�cej diamentem
w z�otym pier�cieniu Ojca Niebieskiego �
na Jego Palcu wskazuj�cym now�
ziemi� i nowe niebo nad j�zykiem
lodowca, kt�ry w�lizn�� si� mi�dzy stygn�ce
w zimnym ogniu mi�o�ci
w�asnej � nasze cia�a.
24
Aktorzy. Pr�ba ognia
Pe�ny teatr. Wszystkie miejsca zaj�te
ogniem. Albo: ogie� zaj�� wszystkie
miejsca. J�zyk �artu. �arliwy �al
be�koc�cy j�zykami ognia; huk
p�omieni; widowisko po�erczego �wiat�a
przed brzaskiem � w trzasku wody
zamarzaj�cej po krzyku
w lepko�liski �luz wyciek�y z jamy
narodzin. Czarna paszcza z pr�nymi dzi�s�ami
balkon�w jeszcze wrzeszczy, ale og�uszeni
przera�eniem � dok�adnie ani jednej kropli,
ani zgrzytu popio��w, szeptu tynku � nic
nie s�yszymy � tak mocno, jakby � zmartwychwstaj�c
w nas � jaki� Marsjasz
obdziera� nas wyciem
ze wszystkich sk�r,
kt�re�my dot�d nak�adali
sobie, by ukry� �atwopalny strach
w�tpliwej wiary w cia�a zmartwychwstanie.
20 I 1994
(19 I 1994 sp�on�a widownia Teatru Polskiego
we Wroc�awiu)
Szli�my zboczami pag�rk�w
Szli�my zboczami pag�rk�w pod przymglonym �wiat�em;
g�ste trawy, dmuchawce, huk
i ogie� widoczny na kra�cach dalekich kopal�,
szum przesuwaj�cego si� poci�gu, �wiegot
ptak�w przed zachodem s�o�ca �
upewnia�y, �e jeste�my we wn�trzu
przysz�ego snu; zamyka�em oczy
ca�uj�c wilgotnoch�odny owoc
rozchylonych warg.
I znowu nazajutrz w�drowali�my, maj�c sen
za sob�, a nad nami �wiegoc�ce j�zyki
ognia przemienionego
w to wszystko, co nam by�o dane do wierzenia,
�e przemienionym ogniem jest i jest.
Mijali�my domy umajone ga��zkami brz�z,
owce pas�ce si� na pochy�o�ciach
wzg�rz, kt�re znali�my ze snu
maj�cego si� powt�rnie spe�ni�
25
a przenikni�ci rado�ci� przebudzenia,
kiedy cia�a nasze ��czy�y si� i czu�y ciep�� to�samo��,
sk�adali�my dzi�kczynienie
za to,
co � jawnie rzeczywiste �
pozwala�o nam, jak rodzice dzieciom
w wyj�tkowym dniu, nie zasypia�
o tej samej porze, co zawsze �
lecz nasyci� si� tym, co � przy�nione �
mog�o by nam
przepa�� w niepami�ci.
Grzybobranie
Niespodziewane grzybobranie. Sko�ne
promienie schodz�cego w dolin� stokrotek
bosego s�o�ca wybieraj� dla nas
borowiki szlachetne. Ale to jest tak
ma�o wa�ne, �e ledwo podwa�a podnios�o��
powi�kszaj�cej si� chwili ol�nienia
t� reszt� �wiat�a przed zamkni�ciem oczu,
�eby wywo�a� z roziskrzonej ciemni
niepe�noletni� twoj� nago��, nagle
z welonu tylu �wietlnych wciele� wynurzon�
na niesko�czenie pierwsz� noc mi�osn�:
po srebrnych godach, po szarych pogodach �
otwieram oczy i widz� jak s�o�ce
k�adzie si� mi�dzy stokrotki � i wszystko,
co b�ogos�awi nas w tej momentalnej
iluminacji, przej�te jest �miechem
twoim z rado�ci nad kapeluszami
grzyb�w zbieranych o wieczornej porze.
K�piel wieczorna
W ciemno podwodnych dolin, pod zielone cienie
trzcin otulonych w��kienkami mg�y,
p�yniesz od jawy, kt�ra pasie krowy,
do snu, co nawet nie raczy zaczeka�
a� spa� p�jdziemy i snuje za tob�
linie bezg�o�nej melodii � tak wiernej
twojej nago�ci, �e cho� niewidoczna
pod lustrem wody, s�ysz� j� jak dr��ce
�d�b�o trawy z wspinaj�c� si� po k�os nornic�.
26
Burza
Tremolando brzozowych listk�w; lot jask�ki,
nitka babiego lata nikle l�ni�ca po nim;
dym znad omsza�ych dach�wek; sekundy,
kiedy, opar�szy brulion o udo, cieniutkim
o��wkiem skwirz� szare b�yskawiczki
Burzy, kt�ra O�lepia mnie tak i Zag�usza.
Powtarzam przekre�lone
Powtarzam przekre�lone i z przepad�ych p�atk�w
podartej kartki zbieram b�yskawice
nieczytelnego pisma. A chcia�em, ol�niony,
w b�yskotliwych sylabach by� pr�dem mi�osnym:
wprawia� si� w rytm rozb�ysk�w, by us�ysze� g�os
wzywaj�cy do �wiat�a le��cego nago
w wysokiej trawie �lepego dzieci�stwa.
Matka
Jakby dopiero dzisiaj by�o dozwolone
spotkanie z Tob� po tylu przemianach
w ziemi� wyzbyt� ci�aru i sensu,
w niebo na lata �wietlne opuszczone
przez Pana Boga i Jego S�siad�w
zak�adaj�cych �wi�tych Obcowanie
w moim bezludnym sercu ; w ci�ki �al
gromu z jasnego nieba; w �lepy d�
grobu ch�on�cy �wiat�o�� wiekuist�
tej burzy, kt�ra w furkotach pot�nych
kart Ksi�gi pozwoli�a mi znale�� op�atek
zgniecionej ciszy, �eby Ci� nakarmi�,
zg�odnia�� w nik�ej obecno�ci cienia
porzuconego przez niedba�� �mier�;
dopiero dzisiaj, po dwunastu latach,
jakby w po�udnie wieczno�ci, pod s�o�cem
wybieraj�cym z ziemi wczesne kwiaty
abdykuj�cej zimy � p�k�y grudy
chmur, �ebym jasno widzia�, jak si� niczym
nie odr�niasz od nieba � tak samo jak ono
moje pytania o wszystko, co wiesz,
zbywaj�c jasnym �miechem przebaczenia.
6 II 94
27
Dopiero wtedy
Chodzi�em po wodzie i kiedy prawie �e doszed�em,
zacz��em ton��.
Docieka�em g��bi i gdy niemal �e dotkn��em dna,
wypar�o mnie.
Oddycha�em zach�annie i gdy mog�em wreszcie odetchn��,
dusi�em si�.
Bezw�adnymi r�kami wymachiwa�em niebu,
ol�ni�o mnie.
Dopiero wtedy podnios�em g�os
z ziemi.
Burza
�ywy przeciwko martwym okr�tom
Okr�t si� zbli�a:
�aglem jest Cia�o Twoje rozpi�te
na maszcie krzy�a.
Okr�t rozb�yska �wiat�em przestworza,
przez kt�re p�ynie
tn�c wzesz�e nieba, gn�c zesz�e morza
w �mierci godzinie.
I nagle tego, co by�o � nie ma,
tylko Ty jeste�.
A bezgodzinna �mier� stoi niema
i patrzy przez t�
chwil�, by � jak przez dziurk� od klucza �
ujrze� to wszystko
nowe, co nawet i j� wyklucza.
Okr�t jest blisko.
I nie ma �mierci � kluczem si� sta�a
do drzwi wieczno�ci;
I sp�yn�� �agiel Twojego Cia�a
na maszt�w ko�ci:
28
nagie szkielety okr�t�w nowe
�agle przywdzia�y,
drgn�y przed Twoim ogromnym S�owem
i zmartwychwsta�y.
Tygrys
Jeszcze nie zmartwychwstanie; to jest ledwo pierwsze
przebudzenie po nocy nagrobnej; to jeszcze
nie �wiat�o�� wiekuista liczy w oknie pr�ty
�elazne, ledwo pierwszy �nieg po Wszystkich �wi�tych
i tych, co uzurpuj� sobie �wi�to��, pada
na wznak, jak bia�a kartka, co czeka, a� zadasz
pierwszy cios ostrzem pi�ra albo wyostrzonym
spojrzeniem, kt�re wbijasz w nabrzmia�� pier� �ony
�pi�cej; chcia�by� przemieni� pobudk� w pieszczot�
przenikliwie skuteczn�, wi�c iskrz�cy z�otem
obr�czki, palec k�adziesz na r�owym szczytku
piersi, jak �lepe dziecko � i tyle po�ytku
masz z tego dotykania, co ono, gdy stuka
delikatnie w jedyny klawisz: tak go szuka
jakby mia�o d�wi�k wybra� z fortepianu a nie
z maszyny do pisania nieczytelne zdanie
z jednej tylko litery z�o�one; jak �wi�te
i ��cz�ce, co b�dzie � z tym, co ju� pocz�te;
jak owo dziecko nie znasz skutku ani znacze�
tego dotkni�cia, smutny wi�c przez pr�ty patrzysz
na �wiat�o, kt�re nie jest �wiat�o�ci�, na bosk�
ran� w niebie, i czujesz, jak drobinka wosku
ze �wiec palonych wczoraj, uwiera pod z�ot�
obr�czk�, i w tej chwili, przej�ty ciep�ot�
piersi wype�niaj�cej tw�j dotyk owalem
�agodno�ci, poczu�e� skok serca nad fale
29
r�wnomiernego pulsu �pi�cej �ony; cienie
pr�t�w na tobie; tygrys; w niej twoje nasienie.
�wi�tynia
Mi�kowi
Rodzi�em si� na nowo, rozdziera�em �ono
kopu�y upalnego powietrza: smukla�em
jak Bo�y Palec wskazuj�cy mnie
Imieniem; wype�nia�a mnie tkliwa to�samo��
z Nim, z Jego b�ogim ob�okiem stoj�cym
nago nade mn�, z ob�ymi liniami
wybrze�a pie�ni wzburzonej pi�kno�ci�
kobiety w roziskrzonych kroplach wychodz�cej
z morza; ostrz�cej zachwyt bolesny do ciosu
pod wy�amanym �ebrem nawy, kt�r� rani
piorun z jasnego nieba; rysa na nicestwie
niewidzialnego serca
przestrzeni, by moje �
bij�ce teraz niczym nowe �r�d�o
�wiat�a, z kt�rego pije B�g spragniony
cz�owiecze�stwa w Kobiecie,
kt�ra Go urodzi �
poj�o.
Osola
Zaczynam si� powoli przenosi� na Tamten
�wiat. Niechaj b�dzie Jasne:
powoli � z oporn�
pr�dko�ci�, ale tak�e: zgodnie z wol�. Moj�
(ju� nie do�� woln�) i z T�, kt�rej s�ucham
w skrzekocie s�jki i w g�uchocie pnia
d�ugowiecznego d�bu. Korzystam z przeno�ni
wiary pos�uguj�cej si� w tym celu kr�tkim
spojrzeniem w mgnienie oka na skrzydle rusa�ki
pawika. To jest w�a�nie To: przelotne deszcze,
kt�rym nie wida� skrzyde�; nie sko�czona
t�cza nad szybkim po�egnaniem chwili
umykaj�cej na grzbiecie jaszczurki
zwinki; te b�yski, przeloty, po�wisty
niedochwycone � zostaj� na Tamtym
�wiecie, z kt�rego wyjawi�y si�
na pokuszenie, �eby ostatecznie
uda�o mi si� (z pomoc� przeno�ni)
pomyli� ten �wiat z Tamtym.
30
Jeszcze
Jeszcze niewa�ko niedos�owny, jeszcze
ostatnie s�owo w nim si� nie pocz�o,
nie przygotowa� si� do zaskoczenia
czekaj�c na nie � by uniemo�liwi�;
jeszcze zamy�li� si�, gdzie my�l nie si�ga,
nastawi� budzik na czarn� godzin�,
kt�ra nie wysz�a po niego, gdy stan��
na wiecznym �niegu bez odbicia �ladu.
Rozproszenie
,,Piszesz na ... ciemno? na czarno?� � Na brudno.
Franciszk� dziwi: na brudno � na czysto
i to, �e m�wi� za ciemno, gdy jasno
m�g�bym powiedzie�, �e pisz� na nie wiem
jak to napisa�, co chcia�em � a ju�
nie chc�, bo chcia�bym tylko, zachwycony
jej dzieci�cym zdziwieniem, dalej si� rozprasza�
w �yciu na brudno do �mierci na czysto.
30 1 93
Ars poetica
To rzek� i pi�kne powietrze zostawi�
S�owacki
Szcz�cie sklecenia wiersza � to, �e si� uda�o
Z a m � w i � miejsce na cmentarzu w pi�knym
powietrzu i nadzieja, �e si� zmartwychwstanie
w oczach tego, kto zechce omiata� rz�sami
nalot motylich py�k�w czy ostro�ci� wzroku
odziera� z rdzy s�owiki mojej kantyleny
do szklanego po�ysku archanielskich g�os�w
splecionych w mocny warkocz piosneczki, za kt�r�
nosi�o mnie jak wcze�niej podlotka za kos�
p�owow�osej kr�lewny, z kt�r� uroczy�cie
bawili�my si� w ma�� �mier�; te uzurpacje,
�ywe obrazy, martwe natury, fa�szywe
melodie na grzebieniu drapi�cym �ysin�,
powi�kszane do czubka g�owy czekaj�cej
na koron�, infu��, na wieniec laurowy,
jakby jej ma�o by�o czapeczki z pomponem,
skazuj� nieomylnie na drwin�, na �cisk
31
w skrzekliwym g�szczu innych wierszoklet�w,
z kt�rymi ��czy nas b��kitna krew
o�lepiaj�cej wieczno�ci � tak samo
cierpliwej dla fantazji indywidualnych
poj�� niewzruszonego nieba nad larwami
pewnymi, jak ja, �e im si� uda�o
z a m � w i � miejsce w powietrzu, �e nikt
nie zetrze b�yskawicy autografu z plec�w
zachwyconego Pana Boga. Tyle.
32
Spis wierszy
Erotyk
Kr�lewska wysoko��
Odwil�
Sobie na urodziny
�ni�em si� sobie
Zdumienie
To samo
B��dne ognie
Tren
Pro�ba
�wiat�o
Mi�dzy
Byli�my sobie jak nas Pan B�g stworzy�
Przez Atlantyk
Nie mog� si� oderwa�
Stara fotografia
Gada� dziad do obrazu
Ze snu
Ranne krople
Notatnik
Przebudzenie
Na �mier� te�ciowej
Drzewo
Jawa
Gdzie?
Tak zwany u�miech losu
Do drzewa za oknem
Cud
Na pogod�
Nieobecno��
�pi�ca kr�lewna
By�em i by�o jakby by�o rajem
Jako w niebie tak i na ziemi
Miejsce
Kr�lewicz
Dziesi�cioro
Ogie�
Wstyd
Odci�a si�
Tristium
Aktorzy. Pr�ba ognia
Szli�my zboczmi pag�rk�w
Grzybobranie
K�piel wieczorna
Burza
33
Powtarzam przekre�lone
Matka
Dopiero wtedy
Burza
Tygrys
�wi�tynia
Osola
Jeszcze
Rozproszenie
Ars poertica