3903

Szczegóły
Tytuł 3903
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3903 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3903 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3903 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

La Fayette KSIʯNA DE CLEVES Tytu� orygina�u � LA PRINCESSE DE CLEVES � Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 OD T�UMACZA Jest co�, co otacza pani� de la Fayette 1 , zar�wno jej osob�, �ycie, jak dzia�alno�� pisarsk�; mianowicie d y s k r e c j a. Rozdaj�c pewnego dnia przyjacielskie przydomki, bliscy nazwali j� le brouillard, mg�a; i nazwa ta dobrze charakteryzuje zar�wno �w cie� dyskrecji, jak r�wnie� owo co� przygaszonego, melancholijnego, co jest w jej osobie. Ma�o stosunkowo wiemy o jej przygodach, jeszcze mniej o �yciu wewn�trznym: pow�ci�gliwa, wybredna, nie�atwo pozwalaj�ca wejrze� w siebie. Listy nawet � w owym tak rozpisanym �wiecie! � pisywa�a rzadko i niech�tnie. Za�ywa�a ogromnego wp�ywu, by�a jedn� z wyroczni Pary�a, ale te� dyskretnie. To� samo jej dzia�alno�� pisar- ska. Jestem pewien, �e ten i �w znaj�cy nie�le � bodaj ze s�yszenia � literatur� francusk�, nie zna nawet jej nazwiska. Kobietaautorka ukry�a si� w cieniu: kiedy umiera, � Mercure Galant � po�wi�ca jej kilkana�cie wierszy w � rubryce towarzyskiej � i ko�czy dyskretnie: � Utrzymuj�, �e mia�a udzia� w niekt�rych utworach, czytanych przez publiczno�� z przyjemno�ci� i zachwytem. � Notatka � Mercure Galant � t�umaczy si� tym, �e pani de la Fayette, jak wielka dama, og�asza�a swoje nieliczne zreszt� utwory bezimiennie albo pod obcym nazwiskiem. Bo pani de la Fayette by�a wielk� dam�. Nie z urodzenia, ojciec jej by� ze skromnej szlachty, matka, El�bieta Pena, bodaj z mieszcza�stwa; za to chrzestni rodzice b�yszcz� arystokratycznymi nazwiskami, odblaskiem dworu. Je�eli pani de la Fayette sta�a si� wcze�nie jedn� z najwybit- niejszych figur w Pary�u, zawdzi�cza to samej sobie. Bo ta cicha osoba doskonale umia�a kierowa� �yciem swoim i swoich bliskich. � Ma sto r�k � � m�wi�a o niej pani de Sevign�. Ojciec jej, Marek Pioche de la Vergne, d�ugi czas skromny oficer, ceniony dla swych talent�w wojskowych, zaszed� p�niej do�� wysoko; by� nauczycielem bratank�w kardyna�a Richelieu, umar� jako marsza�ek polny. Przysz�a pani de la Fayette mia�a w�wczas lat pi�tna�cie. Matka, kobiecina podobno sprytna a g�upia, wychodzi rych�o potem za m�� za jednego z rycerzy niezaszczytnej Frondy, niespokojnego kawalera de Sevign , wuja s�ynnej p�niej 1 1634 � 1692 5 sw� korespondencj� markizy: st�d stosunki mi�dzy dwiema m�odymi kobie- tami, Mari� de la Vergne a pani� de Sevign�, stosunki, kt�re mia�y si� przerodzi� w dozgonn� przyja��. Bo panna de la Vergne otrzymuje staranne wychowanie; nauczycielem jej jest sam Menage, jeden z najucze�szych ludzi i najwi�kszych pedant�w swego czasu, ten, kt�rego Molier nie�miertelnie o�mieszy� jako Wadiusa w Uczonych bia�og�owach i kt�ry mia� zwyczaj kocha� si� w swych uczennicach. Ju� w�wczas pani de la Fayette da�a miar� swego kunsztu dyplomatycznego i umiej�tno�ci wyzyskania ludzi; umia�a prowadzi� swojego nauczyciela na nitce, tak �e s�owami i pi�rem g�osi� jej s�aw�. Licz� oko�o czterdziestu znanych poemacik�w Menage' a na cze�� panny de la Vergne. Taka reklama by�a dla niezamo�nej m�odej panny nie do pogardzenia. Bo panna Maria nie by�a zamo�na, i to, jak r�wnie� nieustalona pozycja rodzic�w, �ycie na wp� w�drowne, jakie p�dzili, utrudnia�o jej zapewne wyj�cie za m��. Dosz�a dwudziestu jeden lat � na owe czasy wieku bardzo p�nego � nie znalaz�szy przyzwoitej partii. Znalaz�a j� tam, gdzie by si� najmniej mog�a tego spodziewa�. W czasie pobytu w klasztorze zaprzyja�ni�a si� z prze�o�on�, kt�ra zaswata�a jej swego brata, hrabiego de la Fayette. Hrabia, starszy od niej o jakie� lat dwadzie�cia, wielkiego rodu, ale zasiedzia�y na wsi, by� to � zdaje si� � poczciwy cz�owiek zagrzebany w gospodarstwie, a zw�aszcza w procesach. S�owem, ma��e�stwo z rozs�dku. Co na nie m�wi�o serce? Nie wiemy o tym nic. Pos�dzaj� pann� de la Vergne, �e powt�rne za- m�cie matki by�o dla niej zawodem; szesnastoletnia dziewczyna my�la�a podobno, �e interesuj�cy kawaler de Sevign� bywa tak cz�sto w domu dla niej samej, kiedy nagle gruch�y zar�czyny z jej matk�. Ale to s� domys�y, plotki. . . Powiedzmy po prostu, �e nie wiemy nic. Maria udaje si� z m�em na wie�; z najlepsz� wol� wchodzi w jego �ycie, interesuje si� gospodarstwem, procesami; wpada na znakomit� my�l, aby ich pilnowa� w Pary�u za pomoc� swego wiernego �acinnika Menage' a. Menage biega, drepce, obchodzi s�dzi�w. Ale co to by�o mie� w�wczas proces, kilka, kilkana�cie proces�w! Konieczno�� czuwania nad nimi ka�e pa�stwu de la Fayette uda� si� do Pary�a; z czasem pani przenosi si� tam na stale, m�� doje�d�a co jaki� czas, w ko�cu ginie z jej �ycia tak dok�adnie, �e historycy literatury my�leli, �e umar�, dop�ki jaki� znaleziony dokument nie wyja�ni�, �e b�d� co b�d� pani de la Fayette prze�y�a w ma��e�stwie dwadzie�cia osiem lat. Powiedzmy od razu, �e mia�a dw�ch syn�w, dla kt�rych by�a troskliw� i zabiegliw� o ich karier� matk�. Opr�cz Menage' a, kt�ry j� nauczy� sporo �aciny, dobrze po w�osku, ba, nawet troch� po hebrajsku, nie zdo�a� za� jej zarazi� swoim brakiem smaku i pedantyzmem, m�oda hrabina de la Fayette przechodzi�a inne szko�y. Jedn� by� s�ynny pa�ac de Rambouillet, siedziba � wykwintni� � , w�wczas co prawda ju� na schy�ku swej glorii. Ze swoim niezawodnym zmys�em pani de la Fayette wzi�a z tej szko�y to, co dobre, odrzucaj�c to, co by�o md�e i �mieszne w epigonkach wykwintni�. Wreszcie dw�r, najlepsza w�wczas szko�a �ycia i smaku, �w dw�r m�odego Ludwika XIV, pe�en blasku, skupiaj�cy wszystko, co naj�wietniejsze, bawiony komedi� Moliera, porywany tragedi� Racine' a i upojony muzyk� Luliego. Pani de la Fayette zaj�a tam pozycj� jak dla tej cichej obserwatorki �ycia najkorzystniejsz�. Niegdy� okaza�a wiele sympatii m�odziutkiej Henryce Angielskiej, w�wczas gdy ta by�a biedn� wygnank�, 6 skazan� na �ycie w klasztorze; zostawszy ksi�n� Orlea�sk�, bratow� kr�la Henryka, nie zapomnia�a o dawnej przyjaci�ce. Pani de la Fayette nale�y do jej naj�ci�lejszego k�ka, p�dzi �ycie na dworze niemal jako faworyta ksi�nej, nie szukaj�c zreszt� tytu��w i godno�ci. To �ycie dworu, czynne a puste, pe�ne intryg, ma�ostek i ambicji, nie poci�ga jej; pozostaje zawsze na dworze raczej widzem ni� aktorem. Zreszt� kocha�a szczerze Henryk�, swoj� m�odsz� o lat dziesi�� kr�lewsk� przyjaci�k�. Henryka umar�a na jej r�kach; pani de la Fayette by�a �wiadkiem tej bolesnej chwili, jedynej podobno, w kt�rej Ludwik XIV p�aka�; i mimo �e usun�a si� odt�d ze dworu zupe�nie, pami�� tych prze�y� zachowa�a jej na zawsze wzgl�dy kr�la i wp�yw, z kt�rego zreszt� ko- rzysta�a przewa�nie dla swoich przyjaci�. Odt�d pani de la Fayette �yje najwi�cej u siebie w domu, na co j� zreszt� skazywa� stan jej zdrowia. Ta kobieta jest ci�gle chora, co wyciska na jej usposobieniu pi�tno melancholii. Umie wype�ni� sobie to zacisze; dom jej, otoczony wspania�ym ogrodem, staje si� jednym z o�rodk�w literackich. Mieszka w nim w charakterze sekretarza poeta Segrais; codziennym go�ciem jest Huet, p�niejszy biskup w Avranches, cz�owiek o tak rozleg�ej skali zainteresowa�, �e w jego spu�ci�nie literackiej znajduje si� przek�ad Dafnis i Chloe , dwutomowa Demonstratio evangelica , Historia handlu i �eglugi u staro�ytnych i Rozprawa o miejscu Raju ziemskiego! Codziennym go�ciem jest pani de Sevign�, bywa La Fontaine; czasem Molier, Boileau czytuj� tam swoje nowe utwory. Ale najwa�niejsz� chwa�� znajdzie ten salon w przyja�ni, jaka zwi�za�a z pani� de la Fayette jednego z najwi�kszych pan�w Francji, interesuj�cego autora Maksym , ksi�cia de la Rochefoucauld. Owa przyja��, maj�ca wszelkie cechy mi�o�ci i trwaj�ca blisko dwadzie�cia lat, a� do �mierci ksi�cia, napsu�a sporo krwi historykom literatury. B y � o c z y n i e b y � o? Kwestia ta zaprz�ta�a ich mocno. Oni, przywykli wszystko wiedzie�, tu nie umiej� znale�� s�owa zagadki. Bardziej ni� kiedykolwiek � mg�a. Raczej sk�aniaj� si� ku temu, �e nie by�o; �e przyja�� ta czy mi�o�� pozostaje na diecie platonicznej. Ch�tnie wyobra�aj� sobie podobn� scen� jak ta, kt�ra ko�czy Ksi�n� de Cleves, z t� r�nic�, �e zamiast roz��czenia nast�pi�o po niej raczej po��czenie los�w w przyjaznym stosunku. Kiedy si� zbli�yli, ona mia�a lat oko�o trzydziestu, ksi��� dobiega� pi��dziesi�tki. Przesz�o�� mia� co si� zowie burzliw�; bra� udzia� w romantycznych i rycerskich przygodach, wojowa�, wichrzy�, mia� wielkie ambicje, kt�re los zawi�d�, kocha� si� w najpi�kniejszych kobietach swego czasu, kt�re go zdradzi�y; wreszcie na wp� o�lep�y od postrza�u, jaki dosta� w bitwie, zn�kany podagr�, zgorzknia�y, wyleczony z ambitnych nadziei, leniwie i z pa�ska bawi si� literatur�. Jego Maksymy 2 , zanim je jeszcze wydano drukiem, obiegaj� salony, budz�c zgorszenie swym pesymizmem i ostro�ci� wzroku, a zachwyt �wietno�ci� formy. Pani de la Fayette czyta�a Maksymy w r�kopisie, zanim jeszcze bli�sze stosunki z��czy�y j� z autorem. Jest przera�ona: � Ach, pani � pisze do pani de Sabl� � jak�e musz� by� ska�one umys� i serce, kt�re s� w stanie wyroi� to wszystko. Jestem tym tak przera�ona, i� zapewniam pani�, �e gdyby �art byt rzecz� powa�n�, tego rodzaju Maksymy bardziej popsu�yby interesy ksi�cia ni�. . . � etc. . 2 Por. Boy � �ele�ski M�zg i p�e�. . 7 Co za interesy? W jej sercu? Tak przypuszczaj� biografowie. Mimo to nie zepsu�y. Zaprzyja�nili si� czy pokochali g��boko. Te dwie niepospolite, a tak r�ne indywidualno�ci zespoli�y si�, aby nawzajem wywrze� na siebie wp�yw. � On rozszerzy� moj� inteligencj�, ja uleczy�am jego serce � � okre�li�a ten wp�yw pani de la Fayette. I w zwi�zku z tym pierwszym � przera�eniem � ciekawe jest zestawi� noty, jakie kre�li na egzemplarzu Maksym pani de la Fayette ju� bliska �mierci i od kilkunastu lat owdowia�a po swoim przyjacielu. Ten stosunek staje si� prze�omow� dat� w �yciu pani de la Fayette. Ksi��� jest w jej domu codziennym go�ciem, sp�dza tam niemal ca�e dnie. Te dwie choroby, dwa rozczarowania, dwa ciekawe spraw ludzkich umys�y odpowiadaj� sobie doskonale. Cz�sto bywa tam jako trzecia pani de Sevign� i inne godne tej tr�jki towarzystwo, czas schodzi na rozmowach, na czytaniu Astrei , za kt�r� autor Maksym przepada� ca�e �ycie, na studiowaniu mapy � krainy czu�o�ci � , na szlifowaniu Maksym ( kt�rych, jak twierdz�, � z�agodzenia � w dalszych wydaniach s� ust�pstwem ksi�cia na rzecz pob�a�liwej dobroci pani de la Fayette) , na owej analizie serca ludzkiego, kt�ra by�a najulubie�sz� pasj� czy zabaw� wieku. I owocem tego wsp�ycia b�dzie arcydzie�o pani de la Fayette: Ksi�na de Cleves . Nie jest to jej pierwszy utw�r. Wyda�a poprzednio dwie rzeczy: opowiadanie pt. Ksi�na de Montpensier i romans Zaida, czyli historia hiszpa�ska . Wysz�a owa Zaida pod nazwiskiem Segrais' a, kt�ry zreszt� niew�tpliwie wsp�pracowa� w tym utworze. Krytyka r�niczkuje nawet t� wsp�prac� przypisuj�c zawodowemu literatowi to, co gorsze, a pani de la Fayette to, co lepsze. Bo Zaida jest jeszcze bardzo dzieckiem swojej epoki, jednym z owych niezliczonych romans�w, kt�re urodzi�y si� ze s�ynnej Astrei . I aby zrozumie� rol� � wci�� dyskretn�, ale znacz�c� � jak� pani de la Fayette odegra�a w dziejach francuskiej powie�ci, trzeba bodaj w kilku s�owach nakre�li� stan tej powie�ci we Francji w XVII wieku. Astrea , �w romans pasterski w dziesi�tku tom�w ( pi�ra Honoriusza d' Urfe) , natchniony �adnym mitem o duszach � namagnesowanych � ( aimante�s ) , zyska�a nieprawdopodobny sukces. Nie tylko kobiety rozkoszowa�y si � t� sentymentaln� bajk�, ale najpowa�niejsi ludzie z Bossuetem na czele. Astrea wykre�li�a na p� wieku bieg powie�ci, rodz�c mn�stwo na�ladowc�w, z kt�rych najwi�kszy sukces zyska�y romanse panny de Scud�ry. Wytworzy� si� szablon. Dziej� si� te sprawy na l�dzie i na morzu, w Hiszpanii i w Afryce; ka�da z figur opowiada swoj� histori�, kt�ra stanowi powie�� w powie�ci, przeci�gaj�c w niesko�czono�� bieg akcji. Romans miewa po dziesi�� tom�w; mi�dzy wydaniem jednej a drugiej cz�ci up�ywa po par� lat, w ci�gu kt�rych publiczno�� cierpliwie czeka na dalszy ci�g losu bohater�w. Porwania, pojedynki, pozorne �mierci, rozbicie okr�t�w, zemdlone ksi�niczki cudnej pi�k- no�ci znalezione nad brzegiem morza, niewola u pirat�w, cudowne rozpoznanie porwanych dzieci, niezwyk�e podobie�stwa, czarne zemsty, wykradzenia � oto przepisowy niemal bieg powie�ci w owej epoce. By� to nowy zalew romansowo�ci, kt�ry czeka� swego Don Kiszota . Jako� nast�pi�a reakcja. W swoim Pasterzu pomylonym Sorel wydrwi� t� ckliw� literatur�. Jak gdyby na przek�r tym nieprzerwanym wznios�o�ciom, nie licz�cym si� ani z �yciem, ani z uczuciami ludzkimi, powstaje powie�� nawi�zuj�ca do tradycji �redniowiecza i Rabelais' go, groteska, bufonada, czerpi�ca swe obrazy w najgrubszej rzeczywisto�ci. Tak� jest np. Historia komiczna Francjona tego� Sorela, t�umaczona 8 na wszystkie j�zyki; dalej Romans komiczny Scarrona, opowiadaj�cy dzieje w�drownych aktor�w, wreszcie Romans mieszcza�ski Furetiere' a. Oto dwa bieguny powie�ci �wczesnej; pomi�dzy nimi by�o miejsce na powie�� maluj�c� istotne uczucia i istotne �ycie warstwy, kt�ra by�a niemal ca�ym spo�ecze�stwem, , , godnych ludzi � ( honnetes gens ) grzej�cych si� w promieniach dworu, wydelikaconych kultur� i smakiem. To miejsce wype�ni, wp� od niechcenia, pani de la Fayette, toruj�c powie�ci francuskiej nowe drogi. Ale dopiero Ksi�n� de Cleves . Zaida , jak rzekli�my, jest jeszcze romansem swojej epoki. By� mo�e, �e jest to sprawa im� Segrais, kt�ry podj�� si� , , dyspozycji � romansu i czuwa� zapewne, aby wszystko by�o zgodne z prawid�ami sztuki. I to w�a�nie, te arabskie awantury, znowu� te porwania, omdlenia, te doskona�o�ci etc. , to zabija dzi� t� ksi��k�. B�d� co b�d� jest w niej ju� co�, co odr�nia Zaid� od wsp�czesnych p�od�w, bodaj od ulubionych powie�ci panny de Scud�ry, i to � co� � jest z pewno�ci� wk�adem pani de la Fayette do tej sp�ki autorskiej; mianowicie finezja i prawda psychologii mi�osnej. I tak�e, mimo wszelkich konwencjonalizm�w, odmienne poj�cie mi�o�ci. Nie jest to ju� owo dobroczynne b�stwo pastersko � rycerskich sielanek, daj�ce bohaterom wszystkie cnoty i wie�cz�ce szcz�ciem ich wytrwanie: to raczej gro�na i niszcz�ca si�a. Ta reakcja, to rozczarowanie, kt�re p�niej tak silnie zaakcentuj� si� w Ksi�n� de Cleves , jest jak gdyby symbolem wieku, kt�ry z upojeniem rzuci� si� w kult mi�o�ci, a sko�czy� na dewocji. Pomi�dzy pierwszymi utworami a Ksi�n� de Cleves up�yn�o kilka lat. Nie przesz�y one dla autorki bez �ladu. Przez ten czas pozna�a bli�ej �ycie dworu. Urocza Henryka Angielska mianowa�a j� swoj� � historiografk� � ; co wiecz�r dyktowa�a jej p�oche dzieje �ycia dworskiego, historie swoich flirt�w, a pani de la Fayette spisywa�a je i przynosi�a ksi�niczce nazajutrz do aprobaty. Nie lada to by�a szko�a dla finezji j�zyka i stylu redagowa� te rzeczy tak, aby nie obra�a�y ani prawdy, ani obyczajno�ci. Przesz�a i drug�, surowsz�. By� to autor Maksym , t�piciel fa�szu i zdawkowo�ci w s�dach o cz�owieku, szlifierz stylu, poszukiwacz prawdy, nie obawiaj�cy si� spojrze� w oczy nawet najsurowszej. Nie podobna, aby to codzienne obcowanie nie oddzia�a�o na pani� de la Fayette, aby nie otworzy�o jej oczu na niejedno, aby nie wyostrzy�o wrodzonego zmys�u analizy. Utrwali�o si� podanie, �e La Rochefoucauld by� tu czym� wi�cej, �e by� wsp�pracownikiem tej powie�ci. W jakiej mierze? Nie wiadomo. Mo�na by si� tu dopatrzy� partii pomy�lanych lub napisanych przez niego, maj�cych nieco odmienne zabarwienie od ca�o�ci, jak np. �w zabawny i ironiczny epizod cz�owieka, kt�ry r�wnocze�nie dowiedzia� si� o �mierci kochanki i o jej niewierno�ci i kt�ry nie mo�e uporz�dkowa� swoich uczu�. Ale nie trzeba przecenia� tego udzia�u. To zdaje si� pewne, �e sama istota ksi�niczki, jej kobiece delikatno�ci, jej skryta nami�tno��, nale�� do pani de la Fayette. I r�wnie� to, �e w ci�gu kilku lat, przez kt�re ksi��ka by�a � na warsztacie � ( s� poszlaki, �e zacz�to j� w r. 1672, ukaza�a si� za� w druku w r. 1678) , musia�a by� przedmiotem wsp�lnych dyskusji, �e ka�de drgnienie serca jej bohater�w poddane by�o wsp�lnej analizie. Wspomnia�em o dominuj�cej nucie charakteru pani de la Fayette, dyskrecji. Trudno w dyskretniejszy spos�b jakiemu� utworowi by� arcydzie�em; i wi�cej jeszcze: rewolucj� literack�. Tak, rewolucj�. Jeszcze raz uprzytomnij- 9 my sobie na chwil� Ksi�n� de Cleves na tle epoki, aby zrozumie�, do jakiego stopnia wszystko jest w niej nowe i �mia�e. Wszystko wyr�nia t� ksi��eczk� i czyni z niej dat� w dziejach powie�ci we Francji. Cho�by sam rozmiar. Przed ni� powie�ci s� olbrzymie, maj� dziesi�tki tom�w: tu � jeden ma�y tomik. �adnych cudowno�ci; potoczne �ycie zwyczajnych ludzi. Bo trzeba zauwa�y�, �e to, co dzi� jest dla nas w owym �yciu rycerskiego, b�yszcz�cego, to by�o w�wczas potocznym �yciem dworskim. Ot, ploteczki, intry�ki tego gromadnego �ycia, na tym tle najzwyczajniejsza historia kobiecego serca, taka, jaka mog�aby si� zdarzy� wsz�dzie. Jest to � zwa�my dalej � pierwsza powie�� o m�atce; odkrycie � na dwa wieki przed Balzakiem! � �e ma��e�stwo, przynajmniej dla kobiety, nie jest ko�cem, ale pocz�tkiem powie�ci czy dramatu �ycia. Jeszcze kilka lat wprz�dy Furetiere ko�czy swoj� Powie�� mieszcza�sk� s�owami: � Czy �yli z sob� dobrze czy nie, dowiecie si� mo�e kiedy�, je�eli przyjdzie moda opisywa� �ycie kobiet zam�nych � ; jak Magdusia w Pociesznych wykwintnisiach Moliera m�wi: � �adna by to by�a rzecz w istocie, gdyby Cyrus na samym pocz�tku za�lubi� Mandane, a Aroncjusz z miejsca po��czy� si� z Kleli�! � Romans kobiety zam�nej, mi�o�� wyst�pna, oto czym by�a na �w czas ksi��eczka, kt�ra dzi� wydaje nam si� cnotliwa i niewinna. Pani de la Fayette sz�a po kraw�dzi nieobyczajno�ci. I po kraw�dzi � jak�e niebezpiecznej � komizmu! M � �! Ta o�mieszona niewdzi�czna figura, kt�ra jest tematem wszystkich drwinek, bohaterem wszystkich fars, tutaj pierwszy raz poj�ta jest serio, szlachetnie; nieszcz�cie jego � co za tryumf autorki! � nie ma nic komizmu. Zrywa z szablonem, wedle kt�rego nie kochany m�� musia� by� stary, sk�py i g�upi; ba, czyni jeszcze wi�cej, m�� �w, pan de Cleves, jest tu bardziej interesuj�c� z dw�ch m�skich postaci, gdy kochanek nie wyszed� poza konwencjonalizm , , pierwszego amanta � . A samo rozwi�zanie jak�e jest �mia�e, jak dalekie od banalnego optymizmu romansopisarzy, kt�ry dzi� jeszcze znajduje wyraz w obowi�zkowo , , szcz�liwym � zako�czeniu ameryka�skich film�w. . Jeden rys mo�e obja�ni�, do jakiego stopnia Ksi�n� de Cleves zaskakiwa�a wszystkie konwencjonalizmy epoki; mianowicie zarzut krytyki, �e pierwsze spotkanie pana de Cleves z przysz�� �on� odby�o si� w sklepie jubilerskim, a nie w ko�ciele. Zn�w przypomina si� molierowska Magdusia: � Zrazu b�d� to w �wi�tyni, b�d� na przechadzce, b�d� na publicznym igrzysku ujrzy po raz pierwszy t�, kt�ra mu jest przeznaczona. . . � Ale pokocha� w sklepie jubilera! C� za naturalizm! Tak wi�c z pani� de la Fayette powie��, z bajki przeznaczonej dla zabawy czytelnika, z krainy fantazji, wkracza � jak�e nie�mia�o jeszcze � w �ycie: staje si� studium duszy ludzkiej, analiz� codziennych dramat�w. Zamiast urojonych porwa� i korsarzy maluje walk� cz�owieka z w�asnym sercem, z nami�tno�ci�. I nie powinna nas tu myli� antyczno�� t�a. Pani de la Fayette nie mog�a wzi�� swoich bohater�w wprost z wsp�czesnego dworu; to by ju� nadto ura�a�o �wczesne poj�cia o przyzwoito�ci. Wzi�a dw�r Henryka II, ten dw�r turniej�w, zabaw i plotek, do�� podobny do m�odego dworu Ludwika XIV. Prawda powie�ci � dla wsp�czesnych � nie straci�a na tym; a i my nie skar�ymy si� r�wnie�. Ta przesz�o�� odbita w przesz�o�ci, ta podw�jna � je�eli wolno si� tak wyrazi� � � myszka � ma dzi� sw�j szczeg�lny wdzi�k. Kanwa opowiadania, nawet niekt�re szczeg�y, jak �mier� Henryka, amory ksi�nej de Valentinois 10 i kr�lowej Katarzyny, nawet poniek�d owa s�ynna scena ta�ca pani de Cleves, wszystko to zaczerpni�te jest z Brantome' a. 3 I widzimy tu niezmiernie ciekawe przeobra�enie. W tym �yciu dworskim XVI wieku � kt�remu wiek XVII przeciwstawi salon � gromadnym, st�oczonym, niedyskretnym, czyni�cym kobiet� mimo wszystko niewolnic�, mi�o�� mog�a si� wyrazi� w dwojaki spos�b: albo w brutalnej kradzie�y chwil pospolitego u�ycia, albo te� w rozwijaj�cych si� nie�mia�o kwiatach marzenia i egzaltacji. U Brantome' a widzimy najcz�ciej ow� pierwsz� form�: pani de la Fayette wydobywa ten drugi element. Tam gdzie dworak � jowialista znajduje temat do jurnych koncep- t�w, tam subtelna pisarka widzi tragizm losu kobiety wydanej za m�� dzieckiem, bez mo�no�ci wyboru, bez �wiadomo�ci tego, co czyni, rzuconej bez obrony w pokusy �wiata. Ile� takich pa� de Cleves �mierci� w owych czasach przyp�aci�o przebudzenie swego serca! Kiedy si� czyta t� ksi��k�, podziwia� trzeba, ile z pozornej monotonii autorka wydobywa rozmaito�ci. Wci�� inne odcienie uczu�, tak delikatne, �e mog�yby si� wyda� niemal rozszczepieniem w�osa na czworo, niemal � prustyzmem � , ale zrozumia�e dla owego XVII wieku, tak �wiczonego w psychologii. Coraz to nowy rys zmienia sytuacj� wewn�trzn� dwojga ludzi. Czasem ta subtelna a �cis�a analiza staje si� niby niesko�czonym odbiciem obraz�w w przeciwleg�ych lustrach; inne np. b�dzie uczucie kobiety, kt�ra kocha bez �wiadomo�ci o tym ukochanego cz�owieka, inne, kiedy ona wie, �e on wie, inne znowu�, kiedy ona wie, �e on wie, �e ona wie, �e on wie itd. Wszystkie sprzeczno�ci uczu�, co do kt�rych cz�owiek si� �udzi lub bodaj chcia�by si� �udzi�, rozterka wewn�trzna, kiedy czego� chce, a mimo to doznaje �alu i zawodu, gdy jego ch�ci si� spe�ni�, wszystkie mistyfikacje i ciuciubabki, w jakie serce, zw�aszcza tak niedo�wiadczone, gra samo ze sob�, znajduj� tutaj wyraz. A ile� wdzi�ku dodaje tej analizie to, �e odbywa si� ona na dziewiczym sercu, kt�re z przera�eniem i zdumieniem �ledzi objawy, o kt�rych nie mia�o poj�cia. Nas, kt�rzy mamy inne k�opoty, niecierpliwi czasem ta ksi�na, to prawda; ale to nies�usznie; raczej powinna by nas wzrusza� bohaterska dziewczyna, kt�ra sama musi sobie szuka� drogi w zam�cie uczu�. I wzruszaj�ce doprawdy jest owo s�ynne wyznanie, kt�re wywo�a�o wsp�cze�nie tak� burz� krytyki i zgorszenia! Sama ta koncepcja zawi�zania dramatu mi�dzy trojgiem os�b jednako szlachetnych, niemal bez winy, by�a g��boko oryginalna, niesko�czenie � powtarzam � odbiegaj�ca od powie�ci wsp�czesnych. Raczej mo�na by odnale�� jej natchnienie we wsp�czesnym teatrze: analiza bezwolnej nami�tno�ci, z kt�r� walczy Fedra , a bardziej tryumf, jaki w tragediach Corneille' a odnosi imperatyw woli nad porywem serca, oto wspania�e zdobycze �wczesnego teatru. Bo teatr w owej epoce niesko�czenie wyprzedzi� powie��, tak jak dwa wieki p�niej, w epoce Balzaka, powie�� wyprzedzi niesko�czenie teatr. �mia�o�ci� pani de la Fayette jest, �e umia�a wyzyska� w powie�ci zdobycze teatru; i tam te� nale�y szuka� jej natchnie� i jej poprzednik�w. Umia�a patos tragedii zni�y� do �ycia codziennego. Tam te� mo�e trzeba szuka� tajemnicy zwi�z�o�ci tej ksi��ki, tak odbiegaj�cej od obyczaju powie�ci; zwi�z�o�� ta, jednolito�� akcji s� na wskro� dramatyczne. Tak 3 W ksi��eczce La veritable princesse de Cleves p. Valentine Poizat wywodzi, na podstawie Brant�ma, kto by� pierwowzorem bohaterki; mianowicie Anna d � Este. 11 wi�c widzimy, i� ta skromna ksi��eczka czerpa�a soki ze wszystkich zdobyczy swego wieku. Jest w niej przenikliwa analiza Racine' a, wyostrzona jeszcze spojrzeniem autora Maksym . Jest zw�aszcza wysokie corneille' owskie poj�cie idea�u �ycia. S� w niej wszystkie wyrafinowania dwornej mi�o�ci, jakie przyni�s� pa�ac Rambouillet, ale wolne od mizdrzenia , , wykwintni� � . Owa cz�� kobieca, owa gloire , chwa�a, z kt�rej � wykwintnisie � uczyni�y nieraz czcz� parodi�, tutaj znajduje najszlachetniejszy wyraz. I czemu� nie mieliby�my jej rozumie�? Je�li rozumiemy m�ski � punkt honoru � , dla kt�rego po�wi�caj� � nieraz w ma�o wartej sprawie � �ycie, czemu� nie mieliby�my rozumie� kobiety, kt�ra sw�j kobiecy punkt honoru stawia wy�ej ni� samo szcz�cie? Oczywi�cie miesza si� tu i element dumy: kobieta, kt�r� mi�o�� postawi na takim piedestale, nie�atwo decyduje si� zst�pi� do rz�du kobiet � pospolitych � ; tu wchodzi w gr� kobieca ambicja. I w tym stanie duszy ( pomijaj�c skrupu� sumienia) ma��e�stwo, nawet szcz�liwe na poz�r, b�dzie abdykacj�. Pani de Cleves wie � zbyt wcze�nie mo�e � �e nic nie zatrzyma cudnego mira�u w jej tak wyegzaltowanej mi�o�ci, �e �adna rzeczywisto�� sprosta� mu nie zdo�a. I woli ze swoim marzeniem uciec od �ycia ni� zst�pi� do rzeczywisto�ci takiej, jak� widzi naoko�o. Ta ucieczka od �ycia jest cz�stym objawem w owym XVII wieku u kobiet: panna de la Fayette, kt�ra kocha�a Ludwika XIII, panna de la Valiere, pani de Sabliere i tyle innych, kt�re schroni�y si� na �ono religii. Religia. . . Interesuj�cym jest stosunek do niej w tej powie�ci. Wyobra�my sobie t� ksi��k� w innej epoce; jak� rol� odgrywa�aby w niej spowied�, ko�ci�, modlitwa. Tu ani �ladu tego wszystkiego; ko�czy klasztorem, ale ani razu nie wymienia imienia Boga. Aby ta walka by�a naprawd� tragiczna, cz�owiek � tutaj s�abe m�ode kobieci�tko � musi by� zdany sam sobie, musi stoczy� t� walk� o swoich si�ach, w imi� obowi�zk�w, kt�re sam sobie na�o�y�. Jest tu corneille' owski znowu� stoicyzm, jest te� �w element poga�stwa, jaki od czasu klasycznego Odrodzenia tak znaczny jest w kulturze o�wieconej Francji. A jednak czu� tutaj odd�wi�k pr�d�w religijnych epoki. Sam jej stosunek do �ycia, g��boko pesymistyczne poczucie niemocy cz�owieka, kt�remu nawet najprawdziwsza cnota nie wystarczy, aby si� obroni� spustoszeniom nami�tno�ci, wszystko to przypomina, �e pani de la Fayette, gor�ca wielbicielka Pascala, �y�a w k�kach zbli�onych bardzo do jansenistycznego Port � Royalu. I ten wi�c wielki pr�d epoki znalaz� wyraz w jej ma�ej ksi��eczce. Oto widzimy, jak bardzo poziomem moralnym, wag�, g��bi� odbiega ta powiastka od wszystkiego, czego wsp�cze�ni zwykli byli szuka� w powie�ci. Wra�enie te�, jakie uczyni�a, by�o ogromne. Fontenelle pisze do � Mercure Galant � : , , �atwo os�dzi�, �e geometra taki jak ja, ca�y pe�en miar i proporcji, nie porzuca Euklidesa dla odczytania cztery razy z rz�du mi�osnej powiastki, gdyby nie mia�a urok�w do�� silnych, aby przem�wi� nawet do matematyk�w. . . � Rozmawiaj� o Ksi�n� de Cleves wsz�dzie, komentuj�, dyskutuj�. Mimo �e wysz�a bezimiennie ( 1678) , nikt nie myli� si� co do autorstwa; sta�a si� ukoronowaniem stanowiska pani de la Fayette w intelektualnym �wiecie Pary�a. Ale jeden punkt zw�aszcza poruszy� wszystkich i sta� si� przedmiotem dyskusji �ywych, a do�� charakterystycznych, aby je przytoczy�. Mamy z�udzenie, �e wynajdujemy wszystko; tymczasem raz po raz zdarza si� nam odkry�, �e co� istnia�o dawno przed nami. I tak na przyk�ad ankieta dziennikarska w jakiej� kwestii etyczno�yciowej. Par� lat temu jedno z naszych 12 , , czerwonych � pism og�osi�o ankiet� z okazji jakiego� pana Micha�a X, kt�ry zapyta� redakcji, co ma uczyni� wobec tego, �e ukochana narzeczona przyzna�a mu si� przed �lubem, i� mia�a � przesz�o�� � . Podobn� ankiet� og�osi�o z okazji Ksi�nej de Cleves pismo � Mercure Galant � , mianowicie w sprawie wyznania, jakie ksi�na de Cleves, szukaj�c obrony przeciw samej sobie, czyni m�owi. Ta scena przechodzi�a imaginacj� wsp�czesnych; mimo i� dyskutowano z zapa�em wszystkie zagadnienia mi�o�ci, to nie przysz�o nikomu na my�l! Tote� niemal wszystkie odpowiedzi wypadaj� tu ujemnie. W �adnym wypadku kobieta nie powinna czyni� m�owi podobnych wyzna�, oto g�os niemal powszechny. , , �adna z naszych pasterek nie zechce jej na�ladowa� � � pisze �artobliwie jaki� korespondent, kryj�cy si� pod pseudonimem pasterza. Inni powo�uj� si� na histori�, na ojc�w Ko�cio�a. � Kobieta � powiada pani de Grammont � musi dobrze zwa�y� usposobienie m�a, zanim si� pu�ci na tak niebezpieczne zwierzenia. Cezar, cz�owiek o porywczym charakterze, wpad�by w furi�. Katon z Utyki, przeciwnie, kt�ry �on� swoj� odda� przyjacielowi i wzi�� j� z powrotem po jego �mierci, przyj��by to z pogodnym czo�em. � Dyskusja ta �wiadczy, jak bardzo owa scena wyzna� odbiega�a od poj�� tego wieku i tego �wiata; niemniej jednak scena ta by�a dla powie�ci pani de la Fayette zasadnicz�; kto wie, mo�e ca�a powie�� by�a dla niej napisana? Bo autorka powraca w innym utworze do tego motywu, i to jeszcze �mielej: w opowiadaniu Hrabina de Tende bohaterka, zaszed�szy z kochankiem w ci���, wyznaje to swemu m�owi! Mimo �e utw�r ten napisany jest do�� szkicowo i mimo �e pani de la Fayette u�atwi�a sobie zadanie ka��c przy urodzeniu dziecka umrze� i matce, i dziecku, niemniej jednak sam ten pomys�, na tle � idealizmu � wsp�czesnych powie�ci, , robi wra�enie �mia�o�ci wr�cz brutalnej. Jeszcze na jeden szczeg�, na poz�r drobny, chcia�bym zwr�ci� uwag�. Jest tam mianowicie takie rzucone mimochodem zdanie: � Pani de Cleves, b�d�c w wieku, w kt�rym nie wierzy si�, aby kobieta maj�ca wi�cej ni� dwadzie�cia pi�� lat mog�a by� kochana, patrzy�a z nadzwyczajnym zdumieniem na przywi�zanie kr�la do tej ksi�nej, kt�ra by�a babk� i kt�ra w�a�nie wyda�a za m�� wnuczk�. . . � Dzi� wydaje si� to nic, ale w�wczas, na dwa wieki przed Kobiet� trzydziestoletni� Balzaka, w epoce gdy w romansie panowa�y niepodzielnie konwencjonalne dziewice cudnej pi�kno�ci, podobne rysy dowodz� wielkiej �mia�o�ci i samodzielno�ci spojrzenia. Bo � jak z tego wida� � pani� de la Fayette wci�� n�ka�o zagadnienie szczero�ci w �yciu. Musia�a ta potrzeba tkwi� g��boko w jej naturze, skoro La Rochefoucauld dla okre�lenia jej charakteru wymy�li� nowe wyra�enie: vraie , prawdziwa, i nazywa j� � najprawdziwsz� kobiet�, jak� widzia� w �yciu � . I jak�e interesuj�cym dokumentem cz�owieka jest, �e w�a�nie ta najprawdziwsza kobieta zosta�a dla potomnych zagadk�. � Moim zdaniem � powiada Anatol France � ta kobieta, tak szczera, jest nieprzenikniona. Cnotliwa, pobo�na, dobrze widziana na dworze. . . mimo to podejrzewa�bym j� niemal, �e w�tpi�a o cnocie, ma�o wierzy�a w Boga i � co najosobliwsze w owej epoce � nienawi- dzi�a kr�la. Najbli�si przyjaciele nie znali jej. Uwa�ali j� za opiesza��; ona sama mawia�a, �e p�awi si� w lenistwie, a prowadzi�a interesy z niezm�czon� wytrwa�o�ci�. Nie robi� jej z tego zarzutu � powiada France � ale nie s�dz�, aby istnia�a kobieta bardziej tajemnicza. � Ale wr��my do spor�w o ksi�n� de Cleves i jej osobliwe wyznanie. 13 Kt�ry� korespondent przedstawi� graficznie, na synoptycznej tabeli, wszystkie szanse post�pku ksi�nej, korzy�ci i ujemne strony zwierzenia i milczenia, i co mo�e dobrego wynikn�� z nich obu. Gdzie� na zapad�ej prowincji omal nie zerwa�o si� narzecze�stwo, poniewa� narzeczeni pok��cili si� z tego powodu. � Lepiej jest dla m�czyzny by� zdradzonym bez swej wiedzy ni� sta� si� powiernikiem �ony nienawidz�cej go najcnotliwiej w �wiecie � � oto najlapidarniejsze mo�e sformu�owanie powszechnej opinii. Trze�wo�� XVII wieku stawa�a d�ba wobec romantyzmu tej ksi��eczki; bo nie ulega w�tpliwo�ci, �e b�d�c reakcj� przeciw sztucznemu romantyzmowi awantur, by�a ona romantyczna w znaczeniu pewnej egzaltacji duszy. Gdyby j�, nie zmieniaj�c nic w tre�ci, przet�umaczy� na j�zyk romantyk�w, s�dz�, i� wyst�pi�oby to bardzo dobitnie. To nas prowadzi do ostatnich uwag tycz�cych stylu. Bo, jak ka�d� star� ksi��k�, trzeba si� nauczy� j� czyta� poprzez konwenans epoki. J�zyk wieku XVII nie mia� jeszcze kolor�w, kt�rymi operuje nowoczesna proza; uczucia okre�la u�wi�conymi wyra�eniami, nie szuka rzadkiego i celnego epitetu, zadowala si� og�lnikiem. Trzeba nam podk�ada� cyfry pod t� algebr�. Trzeba si� oswoi� z tym stylem, tak samo jak ze stylem Racine' a, kt�ry dla nas g�adki, dworny i blady, wsp�czesnych porywa� swym ogniem i przera�a� brutalno�ci� I tutaj pod tym wstydliwym umiarkowaniem pulsuje nami�tno��. Par� s��w ledwo, kt�re maj� kolor: owe wierzby np. , pod kt�rymi pan de Nemours szuka samotno�ci i daje upust �zom, to temat, kt�ry jak�e rozwin��by pisarz w dobie romantyzmu. Bo te� nie o to w�wczas autorowi chodzi�o. Jego g��wna uwaga by�a zwr�cona nie na dekoracj�, nie na to, co r�ni jednego cz�owieka od drugiego i charakteryzuje go niejako, ale na to, co duszy ludzkiej jest wsp�lne we wszystkich miejscach i we wszystkich wiekach, na jej wiekuisty mechanizm. Nienaganna analiza duszy kobiecej, historia jednego uczucia we wszystkich jej fazach, oto co z ksi�nej de Cleves czyni m�odsz� a jak�e urocz� siostrzyczk� wielkiej m�czennicy mi�o�ci, Fedry. I pod tym wzgl�dem zreszt� powie�� pani de la Fayette by�a nowatorsk�. Wspomnia�em o reformie rozmiar�w romansu. Nie tylko przez wyeliminowanie dygresji i rozwlek�o�ci; ka�de zdanie jest tu wynikiem pracy nad �cis�ym wyra�eniem my�li, d��eniem do zwi�z�o�ci, do czysto�ci. Cytuj� powiedzenie pani de la Payette, �e � okres usuni�ty wart jest ludwika, a s�owo dwadzie�cia su � . Pozosta�oby jeszcze ostatnie pytanie: ile pierwiastku osobistego wesz�o w ten utw�r. Pytanie � czuj� to � niedyskretne i wobec autorki, i wobec owego XVII wieku, tak pow�ci�gliwego, wstydliwego niemal w wyra�aniu osobistych uczu�. Mimo to zadawano sobie to pytanie niekiedy. I nie ulega w�tpliwo�ci, �e w zestawieniu z innymi powie�ciami epoki powie�� ta jest o wiele wi�cej , , liryczna � , �e jest to spowied� zbola�ej i zawiedzionej duszy kobiecej. Musia�o w ni� wej�� i co� z prze�y� zimnego ma��e�stwa samej autorki, i co� z melancholii zbyt p�no znalezionego wielkiego uczucia. Ale rozprowadzi� te domys�y by�oby nietaktem. Niech autorka pozostanie dla nas tym, do czego j� przyr�wnali, delikatn� m g � �. Utwory literackie maj� swoj� hoss� i bess�, zale�nie od ustosunkowania si� epoki do nich. Zaznaczmy tedy, �e akcje pani de la Fayette notowane s� we Francji obecnie wysoko i �e szczeg�lnie cz�sto w ostatnich czasach by�a 14 mowa o jej arcydziele, zw�aszcza z okazji owego Bal du comte d' 0rgel , utworu tak wcze�nie zmar�ego Radigueta. Interesuj�cym jest, �e ten najm�odszy z najm�odszych postawi� sobie za zadanie sparafrazowa� niejako w nowoczesnej postaci t� przyblak��, ale pe�n� wstydliwego wdzi�ku ksi�n� de Cleves. Mo�e to by�a ostatnia perwersja m�odziutkiego autora Diable au corps ? BOY Warszawa, w listopadzie 1927 roku. Po klasycznych ju� studiach o pani de la Fayette, pi�ra Sainte � Beuve' a, Taine' a, hr. d' Haussonville i in. , wiele nowych fakt�w i dokument�w przynios�y w ostatnich latach prace Emila Magne, kt�ry ze szczeg�lnym umi�owaniem po�wi�ci� si� badaniu ca�ej tej epoki. ( Mme de la Fayette en menage, Le coeur et l' esprit de Mme de la Fayette, Le vrai visage de la Rochefoucauld, Ninon de Lenclos, Scarron et son milieu etc . ) 15 KSIʯNA DE CLEVES 16 C Z � � � P I E R W SZ A Nigdy przepych i dworno�� nie objawi�y si� we Francji w takim blasku jak w ostatnich latach panowania Henryka II. Monarcha ten by� dworny, urodziwy i zakochany, a jakkolwiek mi�o�� jego do Diany de Poitiers, ksi�nej de Valentinois, trwa�a ju� przesz�o od lat dwudziestu, nie straci�a nic na sile i objawia�a si� niemniej wspaniale. Nadzwyczaj zr�czny we wszystkich �wiczeniach cia�a, kr�l oddawa� si� im z zapa�em. Co dzie� polowanie i gra w pi�k�, balety, gonitwy do pier�cienia i podobne rozrywki; barwy i cyfry pani de Valentinois widnia�y wsz�dzie, ona za� sama pojawia�a si� w stroju, jaki mog�aby nosi� panna de la Marck, jej wnuczka, w�wczas na wydaniu. Udzia� kr�lowej uprawnia� jej obecno��. Kr�lowa by�a pi�kna, mimo i� pierwsz� m�odo�� mia�a ju� za sob�; kocha�a si� w wielko�ci, w przepychu i w uciechach. Kr�l za�lubi� j�, gdy by� jeszcze ksi�ciem Orlea�skim i kiedy dziedzicem tronu by� jego starszy brat zmar�y w Tournon; ksi���, kt�ry, tak z urodzenia, jak dla swych wielkich przymiot�w, mia� by� godnym nast�pc� swego ojca, Franciszka I. Kr�lowa by�a ambitna, znajdowa�a wielk� s�odycz w kr�lowaniu: na poz�r znosi�a bez przykro�ci przywi�zanie kr�la do ksi�nej de Valentinois i nie okazywa�a zazdro�ci; ale posiada�a ona tak g��bok� sztuk� ob�udy, i� trudno by�o s�dzi� o jej uczuciach, polityka za� nakazywa�a jej trzyma� blisko siebie ksi�n�, aby mie� blisko i kr�la. Monarcha ten lubi� towarzystwo kobiet, nawet tych, w kt�rych si� nie kocha�; przesiadywa� codziennie u kr�lowej w godzinach zebra�, na kt�rych zjawia�o si� wszystko, co by�o najpi�kniejszego i najdorodniejszego obojej p�ci. Nigdy nie by�o na dworze tylu pi�knych kobiet i m�czyzn wspania�ej postawy; rzekliby�cie, i� natura uczyni�a sobie rozkosz, aby pomie�ci� wszystkie swoje wdzi�ki w najwi�kszych ksi�niczkach i najwi�kszych ksi���tach. Pani El�bieta Francuska, p�niejsza kr�lowa Hiszpanii, zaczyna�a objawia� �w zadziwiaj�cy dowcip i ow� niezr�wnan� pi�kno��, kt�ra jej p�niej by�a tak z�owroga. Maria Stuart, kr�lowa Szkocji, kt�ra za�lubi�a Delfina i kt�r� nazywano kr�lewicow�, by�a to osoba wyborna dusz� i cia�em. Wychowana na dworze francuskim, przyswoi�a sobie ca�� jego grzeczno��, urodzi�a si� za� z takim umi�owaniem wszystkich pi�knych rzeczy, �e mimo swej m�odo�ci lubi�a je i zna�a si� na nich lepiej ni� ktokolwiek. Kr�lowa, te�ciowa jej, i Jejmo��, siostra kr�lewska, kocha�y si� tako� w wierszach, komedii i muzyce. Upodobanie, jakie kr�l Franciszek I znajdowa� w poezji i ksi��kach, w�a- 17 da�o jeszcze we Francji; �e za� kr�l, jego syn, kocha� si� w �wiczeniach cia�a, wszystkie rozkosze mieszka�y spo�em na dworze. Ale szczeg�lnie pi�knym i majestatycznym czyni�a ten dw�r niezliczona ilo�� ksi���t i pan�w niezwyk�ych przymiot�w. Ci, kt�rych wymieni�, byli na rozmaity spos�b ozdob� i podziwem swego wieku. Kr�l Nawarry budzi� szacunek u wszystkich dostoje�stwem swego stanu oraz tym, kt�re widnia�o w jego osobie. Celowa� w rzemio�le wojennym, ksi��� za� de Guise podsyca� jego wsp�zawodnictwo, tak i� nieraz rzuca� swoje miejsce wodza, aby walczy� obok niego jak prosty �o�nierz, tam gdzie by�o najniebezpieczniej. Prawda, �e �w ksi��� da� dowody tak cudownego m�stwa i odni�s� takie sukcesy, �e nie by�o wielkiego rycerza, kt�ry by na� patrzy� bez zazdro�ci. Dzielno�� jego wspiera�y wszystkie inne przymioty: umys� mia� rozleg�y i g��boki, dusz� szlachetn� i g�rn�, jednak� wreszcie zdatno�� do wojny, co do polityki. Brat jego, kardyna� lotary�ski, mia� z urodzenia bezgraniczn� ambicj�, �ywy dowcip i cudown� wymow�: pomno�y� je z g��bok� wiedz�, kt�r� si� wspomaga� jako obro�ca religii katolickiej, w�wczas ju� nieco zagro�onej. Kawaler de Guise, kt�rego nazywano p�niej Wielkim Priorem, by� to ksi��� ukochany przez wszystkich, urodziwy, bystry, zr�czny, m�stwo jego wielbi�a ca�a Europa. Ksi��� de Cond�, w ma�ym ciele niezbyt obdarzonym przez natur�, posiada� dusz� wielk� i wynios�� oraz dowcip, kt�ry go czyni� lubym nawet w oczach najpi�kniejszych kobiet. Ksi��� de Nevers, ws�awiony wojn� oraz wielkimi godno�ciami, jakie piastowa�, mimo �e nieco pochylony wiekiem, by� rozkosz� dworu. Mia� trzech syn�w wielce urodziwych: drugi z rz�du, kt�rego zwano ksi�ciem de Cleves, godny by� podtrzyma� chwa�� swego nazwiska; by� dzielny i wspania�y oraz roztropny ponad sw�j m�ody wiek. Widam de Chartres, potomek owego staro�ytnego domu Vend�me, kt�rego imienia ksi���ta krwi nie poczytywali sobie za ujm� nosi�, by� r�wnie �wietny w wojnie, jak w mi�o�ci. By� pi�kny, dorodny, dzielny, �mia�y, hojny; wszystkie te przymioty ja�nia�y tak �ywo, i� on jeden godzien by�, aby go por�wna� z ksi�ciem de Nemours, o ile kogokolwiek mo�na z nim by�o por�wna�. Ale ten ksi��� to by�o arcydzie�o przyrody. Najmniej godnym by�o w nim jeszcze to, �e by� m�czyzn� najpi�kniejszym i najkszta�tniejszym w �wiecie; ale co stawia�o go ponad wszystkich innych, to niepor�wnana dzielno�� oraz wdzi�k dowcipu, oblicza i post�pk�w, spotykany tylko w nim jednym. Weso�o��, r�wnie luba m�czyznom i kobietom, nadzwyczajna zr�czno�� we wszystkich �wiczeniach, spos�b ubierania si� na�ladowany przez wszystkich, ale nadaremnie, s�owem by�o co� w ca�ej jego osobie, co sprawia�o, �e gdziekolwiek si� pojawi�, widzia�o si� tylko jego. Nie by�o damy na dworze, dla kt�rej nie by�oby zaszczytem zyska� jego wzgl�dy; ma�o kt�ra z wyr�nionych przeze� mog�a si� chlubi�, �e mu si� opar�a; a nawet niejedna, kt�rej nie okaza� ch�ci, mimo to zap�on�a do niego. Mia� tyle s�odyczy i tak by� sk�onny do mi�o�ci, �e nie umia� odm�wi� nieco wzgl�d�w tym, kt�re stara�y mu si� podoba�; mia� te� wiele kochanek, ale trudno by�o zgadn��, kt�r� kocha� prawdziwie. Zachodzi� cz�sto do kr�lewicowej; pi�kno�� tej ksi�niczki, jej s�odycz, uprzejmo�� dla wszystkich oraz szczeg�lny szacunek, jaki okazywa�a temu ksi�ciu, wszystko to pozwala�o mniema�, �e on podnosi� oczy a� do niej. Panowie de Guise, kt�rych by�a siostrzenic�, wspomogli znacznie sw�j wp�yw i swoje uwa�anie jej ma��e�stwem: ambicja par�a ich ku temu, aby si� 18 zr�wna� z ksi���tami krwi i podzieli� w�adz� z konetablem de Montmorency. Kr�l zda� na niego przewa�n� cz�� rz�d�w, ksi�cia za� de Guise i marsza�ka de Saint � Andre mia� za swoich ulubie�c�w. Ale ci, kt�rych �aska albo sprawy zbli�y�y do jego osoby, mogli si� utrzyma� jedynie nadskakuj�c ksi�nej de Valentinois; nie posiadaj�c ju� mi�o�ci ani urody, w�ada�a kr�lem tak absolutnie, i�, mo�na rzec, by�a pani� i jego, i pa�stwa. Kr�l lubi� zawsze konetabla; skoro tylko obj�� rz�dy, odwo�a� go z wygnania, na kt�re pos�a� go Franciszek I. Dw�r dzieli� si� mi�dzy pan�w de Guise i konetabla, kt�rego popierali ksi���ta krwi. I jedna, i druga partia wci�� stara�a si� pozyska� ksi�n� de Valentinois. Ksi��� Aumale, brat ksi�cia de Guise, za�lubi� jej c�rk�; konetabl marzy� o takim samym zwi�zku. Nie zadowala� si� tym, �e o�eni� starszego syna z pann� Dian�, c�rk� kr�la oraz pewnej damy piemonckiej, kt�ra wst�pi�a do klasztoru, skoro tylko powi�a t� c�rk�. Ma��e�stwo to spotka�o si� z wieloma trudno�ciami z powodu obietnic, jakie pan de Montmorency uczyni� pannie de Piennes, jednej z panien dworu; i mimo �e kr�l przezwyci�y� je z przedziwn� dobroci� i cierpliwo�ci�, kone- tabl nie czu� si� jeszcze do�� bezpieczny, p�ki nie zapewni sobie pani de Valentinois i p�ki jej nie oderwie od pan�w de Guise, kt�rych wp�ywy zaczyna�y niepokoi� ksi�n�. Op�ni�a, ile tylko mog�a, ma��e�stwo kr�lewica z kr�low� szkock�: pi�kno�� i dowcip m�odej kr�lowej oraz splendor, jakiego ten zwi�zek przydawa� panom de Guise, by�y jej nie do zniesienia. Nienawidzi�a zw�aszcza kardyna�a lotary�skiego, kt�ry odzywa� si� do niej cierpko, a nawet ze wzgard�. Widzia�a, �e si� kuma z kr�low�; tak i� konetabl znalaz� grunt sposobny do przymierza i do spowinowacenia si� z pani� de Valentinois w drodze ma��e�stwa jej wnuczki, panny de la Marck, z panem d' Anvil- le, jego drugim synem, kt�ry odziedziczy� po nim p�niej szar�� za panowania Karola IX. Konetabl nie l�ka� si� natrafi� u pana d' Anville na uprzedzenia takie jak u pana de Montmorency, ale mimo �e przyczyny by�y mu nie znane, trudno�ci okaza�y si� nie mniejsze. Pan d' Anville zakochany by� . bez pami�ci w kr�lewicowej i mimo �e ta mi�o�� by�a niemal beznadziejna, nie m�g� si� zdoby� na to, aby przyj�� wi�zy , kt�re by dzieli�y jego serce. Marsza�ek de Saint � Andre by� jedynym na dworze, kt�ry nie przysta� do �adnego stronnictwa. By� jednym z faworyt�w i �aska jego zwi�za�a si� tylko z jego osob�. Kr�l kocha� go jeszcze z czas�w, gdy by� kr�lewiczem, i p�niej zrobi� go marsza�kiem Francji, w wieku, w kt�rym zazwyczaj nie ro�ci si� praw ani do najmniejszych godno�ci. �aska jego dawa�a mu blask, kt�ry podtrzyma� zaletami i urokiem swojej osoby, wielk� dba�o�ci� o st� i sprz�ty oraz najwi�ksz� wspania�o�ci�, jak� kiedykolwiek widziano u prywatnej osoby. Hojno�� kr�la dostarcza�a �rodk�w na te wydatki. Monarcha �w posuwa� si� a� do rozrzutno�ci dla tych, kt�rych kocha�; nie mia� on wszystkich wielkich przymiot�w, ale mia� ich wiele, zw�aszcza za� ten, �e kocha� wojn� i zna� si� na niej; tote� odni�s� znaczne sukcesy i, je�eli wy��czy� bitw� pod Saint � Quentin, panowanie jego by�o jednym ci�giem zwyci�stw. Wygra� w�asn� osob� bitw� pod Renty; zdobyto Piemont, wygnano Anglik�w z Francji, a cesarz Karol V ujrza� zmierzch swojej gwiazdy pod Metzem, kt�ry daremnie oblega� ze wszystkimi si�ami cesarstwa i Hiszpanii. Mimo to � ile �e kl�ska pod Saint � Quentin zw�tli�a nadzieje naszych podboj�w i odt�d fortuna dzieli�a si� niejako mi�dzy tych dw�ch kr�l�w � okazali si� bardziej sk�onni do pokoju. 19 Ksi�na � wdowa lotary�ska zacz�a robi� propozycj� w porze ma��e�stwa kr�lewica: od tego czasu wci�� toczy�y si� jakie� tajemne rokowania. Wybrano wreszcie Cercamp w prowincji Artois jako miejsce, gdzie miano si� zebra�. Kardyna� lotary�ski, konetabl de Montmorency i marsza�ek de Saint � Andre przybyli tam imieniem kr�la; ksi��� Alba i ksi��� Ora�ski imieniem Filipa II; oboje ksi�stwo lotary�scy byli mediatorami. G��wne punkty to by�o ma��e�stwo pani El�biety Francuskiej z don Karlosem, infantem hiszpa�skim, oraz ma��e�stwo siostry kr�la z panem Sabaudzkim. Kr�l pozosta� wszak�e na granicy i tam otrzyma� wiadomo�� o �mierci Marii, kr�lowej angielskiej. Wys�a� hrabiego Randan do El�biety, aby jej z�o�y� �yczenia z powodu wst�pienia na tron: przyj�a go z rado�ci�. Prawa te by�y tak niepewne, i� wiele jej znaczy�o uznanie naszego kr�la. Hrabia ujrza�, i� dobrze zna sprawy dworu francuskiego i zalety tych, kt�rzy go sk�adaj�; ale zw�aszcza przej�ta by�a reputacj� diuka de Nemours. Tyle razy wspomnia�a mu o tym ksi�ciu i z takim zapa�em, �e kiedy pan de Randan wr�ci� i zda� kr�lowi spraw� ze swej podr�y, powiedzia� mu, �e nie ma rzeczy, o kt�r� pan de Nemours nie m�g�by si� zabiega� u tej kr�lowej, i �e nie w�tpi, i� by�aby zdolna go za�lubi�. Kr�l wspomnia� o tym ksi�ciu jeszcze tego wieczo- ra; kaza� panu de Randan, aby powt�rzy� wszystkie swoje rozmowy z El�biet�, i radzi� ksi�ciu pokusi� si� o ten wielki los. Pan de Nemours s�dzi� zrazu, �e kr�l sobie dworuje: kiedy wszak�e spostrzeg�, �e jest inaczej: � Przynajmniej, kr�lu � rzek� � je�li si� puszcz� na tak chimeryczne przedsi�wzi�cie za rad� i dla s�u�by Waszej Kr�lewskiej Mo�ci, b�agam j� o dochowanie mi sekretu a� do chwili, w kt�rej powodzenie usprawiedliwi mnie w oczach og�u. Nie chc� uchodzi� za cz�owieka tak pr�nego, aby mniema�, �e kr�lowa, kt�ra mnie nigdy nie widzia�a, chce mnie za�lubi� z mi�o�ci. Kr�l przyrzek�, �e powie jeno samemu konetablowi o tym zamiarze; uwa�a� nawet, �e tajemnica potrzebna jest dla powodzenia. Randan poradzi� panu de Nemours, aby si� uda� do Anglii pod pozorem zwyk�ej podr�y; ale ksi��� nie m�g� si� na to zdecydowa�. Wys�a� Lignerola, bardzo sprytnego m�odego cz�owieka, swego oblubie�ca, aby wybada� uczucia kr�lowej i stara� si� co� nawi�za�. Oczekuj�c wyniku tej podr�y, wybra� si� w odwiedziny do ksi�cia Sabaudzkiego, kt�ry by� w�wczas w Brukseli z kr�lem hiszpa�skim. �mier� Marii Angielskiej sta�a si� wielk� przeszkod� dla pokoju; zjazd rozbi� si� z ko�cem listopada i kr�l wr�ci� do Pary�a. Pojawi�a si� w�wczas na dworze pi�kno��, kt�ra �ci�gn�a oczy wszystkich, a mo�na wnosi�, �e to by�a pi�kno�� doskona�a, skoro obudzi�a podziw w otoczeniu tak nawyk�ym widywa� pi�kne osoby. By�a z tego samego domu co widam de Chartres, jedna z najbogatszych dziedziczek we Francji. Ojciec jej umar� m�odo i zostawi� j� pod opiek� pani de Chartres, swojej �ony, osoby wielkich cn�t, zalet i maj�tku. Straciwszy m�a, sp�dzi�a wiele lat nie pojawiaj�c si� na dworze. W czasie tej nieobecno�ci po�wi�ca�a si� z wielkim staraniem wychowaniu c�rki; ale nie tylko pracowa�a nad tym, aby rozwin�� jej dowcip i urod�: stara�a si� te� wszczepi� cnot� i jej umi�owanie. Wi�kszo�� matek wyobra�a sobie, �e wystarczy nigdy przy m�odej osobie nie m�wi� o mi�ostkach, aby j� od nich oddali�. Pani de Chartres by�a przeciwnego zdania; cz�sto kre�li�a c�rce obrazy mi�o�ci, podnosi�a wszystko, co w niej lubego, aby �atwiej j� przekona� o tych niebezpiecze�stwach. Opowiada�a o fa�szu m�czyzn, o ich oszuka�stwach i niewierno�ci, o nieszcz�ciach domowych, w kt�re wtr�caj� mi�ost- 20 ki; z drugiej strony ukazywa�a spok�j, jaki towarzyszy �yciu uczciwej kobiety; m�wi�a, ile blasku i wspania�o�ci przydaje cnota osobie posiadaj�cej pi�kno�� i urodzenie. Ale ukazywa�a tak�e, jak trudno jest zachowa� t� cnot�; a mo�na j� zachowa� jedynie przez wielk� nieufno�� do samej siebie oraz przez wielk� pilno�� w przywi�zaniu si� do tego, co jedynie mo�e by� szcz�ciem kobiety, to znaczy kocha� m�a i posiada� jego mi�o��. Panna ta by�a w�wczas jedn� z naj�wietniejszych partii we Francji; mimo �e by�a bardzo m�oda, ju� jej rajono niejedno zam�cie. Pani de Chartres, osoba bardzo dumna, nie znajdowa�a prawie nic godnym tej c�rki. Widz�c, �e idzie jej szesnasty rok, postanowi�a pokaza� j� u dworu. Kiedy przyby�a, widam wyjecha� naprzeciw niej. Zdumia� si� wielk� pi�kno�ci� panny de Chartres, i s�usznie. Bia�o�� cery i jasnych w�os�w dawa�y jej blask, kt�ry mia�a tylko ona jedna; rysy by�y doskonale regularne, a twarz i osoba pe�ne urok�w i wdzi�ku. Nazajutrz po przybyciu posz�a wybiera� kamienie u W�ocha, kt�ry handlowa� nimi po ca�ym �wiecie. Cz�owiek ten przyby� z Florencji z kr�low�, a tak si� wzbogaci� w swoim handlu, �e dom jego wygl�da� raczej na dom wielkiego pana ni� na dom kupca. Kiedy tam bawi�a, nadszed� ksi��� de Cleves. Tak bardzo uderzony by� jej pi�kno�ci�, �e nie m�g� ukry� zdumienia, a panna de Chartres mimo woli zap�oni�a si� widz�c wra�enie, jakie na nim uczyni�a. Opami�ta�a si� wszak�e, nie zwracaj�c uwagi na ksi�cia wi�cej ponad to, co nakazywa�a grzeczno�� wobec takiego cz�owieka. Pan de Cleves patrzy� na ni� z podziwem; nie m�g� poj��, kto jest ta pi�kna osoba, kt�rej nie zna�. Widzia� dobrze z jej