3866
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 3866 |
Rozszerzenie: |
3866 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 3866 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 3866 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
3866 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
1
Katarzyna Siwek
Cara Bosca
- Dzisiejsze zaj�cia zako�czyli�my msz� �wi�t� w
przyszkolnej kaplicy. Niech nikt nie zapomni podstemplowa�
mszalnej karty obowi�zkowego uczestnictwa. Jednak zanim
rozejdziecie si� do swoich dom�w, chc� wam przypomnie�, �e
jutro urodziny prymasa, wi�c prosz� przygotowa� co�
specjalnego na egzekucj� w bloku F. I niech nikt nie zapomni
za�o�y� krzy�yka. Dzi� jego brak zosta� tolerowany po raz
ostatni. Szcz�� Bo�e!
Megafon warkn�� i umilk�. Ja te� mia�am ochot� warkn��,
ale moja wrodzona przyzwoito�� nie pozwoli�a na to.
Przyzwoito��? To raczej ten ma�y body-obserwer, kt�ry przez
ca�y pobyt w szkole przyja�nie brz�cza� za moimi plecami, w
razie z�amania kt�regokolwiek przykazania, czy chocia�
najmniejszego sarkni�cia, gotowy wystrzeli� bardzo
nieprzyjazny impuls elektryczny. Nie ma wi�kszej przyjemno�ci,
ni� nieustannie gor�cy czerwony punkcik lasera na twojej szyi.
Czysta rozkosz. Teraz b.o. zgas� i zawis� bez�adnie w
malutkiej wn�ce, tu� obok mojej szafki, nieustannie skanowanej
przez ma�ego, zbiorowego rentgena tu� pod sufitem. Jako �e ju�
od wczesnych lat mego niemowl�ctwa przejawia�am uzale�nienie
od kofeiny, podesz�am do automatu z Col�. Dyskretne kopniaki i
uderzenia pi�ci� nie pomog�y. Maszyna po�kn�a moje sto
euros�w i nie chcia�a odda�. Dopiero p�niej zauwa�y�am
malutk� karteczk�, przytwierdzon� w miejscu kompletnie nie
istotnym dla wzroku nastolatka, na samym froncie. ,,Zezwolenie
na spo�ywanie kofeiny, silnie odurzaj�cej substancji
stymuluj�cej, zosta�o cofni�te uchwa�� Episkopatu z dnia 12
lutego 2083 anno domini." Za chwil� sta�am w kolejce do
wyj�cia �ciskaj�c w d�oni kart� mszaln�. Dziesi�� godzin
szko�y za mn�, teraz zosta�y cztery na regeneracj� i sze�� na
sen. Sen? Ja nie mam zamiaru spa�, ja mam du�o wi�cej
ciekawych zaj�� i spraw do za�atwienia. Niech si� jeb...
Impuls wystrzeli� zbyt szybko. Moja g�owa gwa�townie szarpn�a
si� do ty�u. Ch�opak za mn� co� tam szepn��, po bo�emu karc�c
mnie za potr�cenie. Ledwo mog�am podnie�� r�k�, by rozmasowa�
skurcz szyi. Nie zauwa�y�am tego cholerstwa przy �cianie.
Siedzi to, psia jucha, w k�cie i tylko mu czytnik poziomu
ciep�oty lata, mierz�c nasze ci�nienie i czytaj�c nasze my�li,
kur... G�owa zn�w szarpie mi si� do ty�u. Nie wolno my�le�
brzydkich wyraz�w. Pod �adnym pozorem nie wolno my�le�
brzydkich wyraz�w. To ci�ki grzech tak blu�ni�... Dyskretne
spojrzenie. Odwr�ci� si�? Ja ju� tego nerwowo nie wytrzymuj�,
tego pieskiego nadzoru, tego zjeb... Nie zdziwi�abym si�,
gdyby ten osobnik, kt�ry przystawi� mi paralizator do szyi,
sfrun�� z samego nieba. Bezg�o�ny, szybki. Nie pozosta�o mi
nic innego, jak pos�usznie oddali� si� z pracownikiem
administracji szkolnej, w kierunku przeciwnym ni� wyj�cie. Z
jednej strony ciesz� si�, bo nowa wo�na przy wykrywaczu metali
co� strasznie lubi macanki i na samo wyj�cie zlecia�oby mi
jakie� p� godziny. Z drugiej jednak strony... nie lubi�
pokoju nauczycielskiego. Nikt go nie lubi. Pancerne drzwi
otworzy�y si� bezszelestnie i stra�nik wepchn�� mnie do
�rodka, prosto na ma�e, srebrne krzese�ko.
- Prosz� tutaj poczeka�. Dzisiejszy nauczyciel na dy�urze
monitoruj�cym zaraz do ciebie przyjdzie. - pracownik rzuci�
przez rami� i znik�. W pokoju by�o cicho. Nie by�o okien,
tylko wielkie, bitowe plakaty przedstawiaj�ce siedem cud�w
�wiata, czyli Siedem Ko�cio��w Opatrzno�ci Bo�ej, zmieniaj�ce
si� co kilka sekund. Nie wiem czy dla wymy�lnej, lecz
dyskretnej tortury psychicznej, czy z perwersyjnego
nauczycielskiego zami�owania do r�zeg brzytewnych, ich poka�na
kolekcja wisia�a pomi�dzy jednym Ko�cio�em Opatrzno�ci, a
drugim. Patrz�c na nasro�ony kolcami model nr 501, o do��
bolesnym wygl�dzie, poczu�am lekki zawr�t g�owy. Dwa,
bezczelnie wisz�ce przed moj� twarz� czytniki ciep�oty
b�ysn�y mi po oczach sygnalizuj�c, �e kto� idzie. Byleby to
nie by� ksi�dz, byleby to nie by� ksi�dz. To by� ksi�dz.
Mia�am pecha. Oni wysy�aj� do konfesjona�u ju� za z�amanie
czternastego, �e ju� o drugim nie wspomn�. Ja w�a�nie z�ama�am
drugie przykazanie. Ale si� nie boj�.
- Wiemy, �e si� nie boisz. - stan�� przede mn� w rozkroku
i rzuci� na ziemi� ��t� teczk�. W r�ce trzyma� d�ug�, czarn�
sk�rzobitk�. Niemal czu�am jej uderzenia na sobie, taka by�a
sk�rzana i b�yszcz�ca. - Dwa lata w obozie resocjalizuj�cym
robi� swoje, prawda...- zerkn�� na teczk� - Jakie nie�adnie
semickie nazwisko, Stiller�wna...
- Nic na mnie nie macie, ojcze. Macie tylko to, co
powiedzia�y wam czytniki ciep�oty.
- Dla ciebie, wasza wielebno��, Stiller�wna. No to jak...
- zacz�� kr��y� wok� mnie ruchem jednostajnym orbitalnym, tak
jak dwa czytniki nad moj� g�ow�, kt�re nie spuszcza�y
czerwonych laserk�w z moich siatk�wek - Jak to by�o z tym
przeklinaniem, co?
- S�dz�, �e zasz�a pomy�ka, wasza wielebno��. Za mn� sta�
ucze� Pirunek, mo�e on...
- Oj, Stiller�wna, �adnie to tak? - podpar� moj� brod�
sk�rzobitk� - Pirunek to bogobojny i mi�y ch�opiec. Jest
wzorowym uczniem, laureatem olimpiady nauk katolickich i
zdobywa medale w zawodach t�pienia innowierc�w. A ty... Ja mam
na ciebie oko Stiller�wna. Ja wiem, czym ty si� zajmowa�a�
przed resocjalizacj�. M�wi�em, �e Klasztor Nazaretanek i �luby
milczenia dobrze by ci zrobi�y, ale oni twierdzili, �e to zbyt
drastyczne, �e jeste� jeszcze zbyt m�oda. Uparli si�, mimo �e
ja mia�em racj�. Wiedzia�em, �e te ok�ady, elektrowstrz�sy i
terapia wirtualna niewiele dadz�. M�wi�em, �e jak kto� jest
szata�skim nasieniem, to ju� si� nie zmieni, do ko�ca �ycia
zostanie grzesznikiem. I mia�em racj�. Widzisz, ja mam swoje
metody Stiller�wna. I ty si� tym metodom podporz�dkujesz.
By�am ju� gotowa na to, �e sk�rzobitka wyl�duje na mojej
twarzy, wi�c odruchowo zamkn�am oczy. Cios nie pad�. Ksi�dz
roze�mia� si�.
- B�j si�, b�j, szata�ski pomiocie. A potknij si�,
kl�kaj�c przed tabernakulum, a skrzyw si� prze�ykaj�c
naj�wi�tsz� komuni�, a wyl�dujesz w bloku F, na spowiedzi. I
widz� ci� od jutra codziennie na k�ku r�a�cowym.
Gdy otworzy�am oczy, jego ju� nie by�o. Pojawi� si� za to
pracownik szkolnej administracji, jak zwykle nie wiadomo sk�d,
nie wiadomo kiedy. Schwyci� mnie za kark i dos�ownie wyni�s�
za drzwi od strony boiska. L�dowanie by�o ci�kie,
zaakcentowane po�egnalnym impulsem od jednego z czytnik�w.
Pogoda by�a przeci�tna jak na luty, jakie� 21oC w pe�nym
s�o�cu. Grupka w strojach gimnastycznych w ramach zaj�� WF-u
biega�a wok� trawnika, ochoczo odmawiaj�c r�aniec. Z
kieszeni szkolnego kombinezonu wypad�a karta obowi�zkowego
uczestnictwa mszalnego z brakuj�c� dziurk� na dzisiejszej
dacie. Jutro b�dzie wrzask wychowawczyni, a mo�e nawet
wstrz�solinijka lub r�zga brzytewna o ma�ym stopniu
kaleczenia. Ale to nic. Rozejrza�am si� uwa�nie, czy �adne
czytniki lub body-obserwery nie czyhaj� na prywatno�� moich
my�li i oddali�am si� w swoj� stron�, kln�c na ca�e gard�o.
Dwie godziny, po wstrzykni�ciu st�onej kofeiny, sta�am
przed wirtualnym drzwiami Salad Baru, loguj�c si� przy pomocy
fa�szywych, gumowych nak�adek na opuszki moich palc�w. Gdy
zas�ona ods�oni�a si� mia�am tylko kilka sekund by w�lizgn��
si� na ciemny korytarz. Tam znajdowa�y si� w�a�ciwe drzwi, i
to bynajmniej nie do Salad Baru, jedynego rodzaju instytucji
publicznej, otwartej po wieczornej mass-mszy, czyli oko�o 18.
Tym razem trzeba by�o u�y� delikatnego rozpylacza enzym�w
trawiennych, bowiem ten czytnik bada� sk�ad �liny. Drzwi
otworzy�y si�, szybki ruch i ju� znajdowa�am si� w kr�gu
t�czowego �wiat�a i chmurze t�czowych zapach�w. Wielki napis
Xelatonya mruga� i wirowa�, razem z t�umem, hipnotycznym,
bajecznym w�em z nastoletnich segment�w. Wszyscy wygl�dali
tak samo, to znaczy idealnie i bardzo pi�knie. Dwa przykazania
obowi�zywa�y nawet tutaj. �adnych krzy�y, du�o barw. Wszystko
idealnie. Ukradkiem podci�gn�am poprute, malinowe rajstopy,
poprawi�am t�czow� peruk�. Moje pi��dziesi�t trzy bransoletki
strasznie ha�asowa�y przy ka�dym ruchu praw� r�k�, wiedzia�am,
�e zwr�ci to na mnie czyj�� uwag�. Kilka sekund i sta� przede
mn� ch�opiec, bardzo �adny i szarmancki. Z miejsca zami�t�
pod�og� swoich cylindrem w kolorze lila r�. Kr�tka wymiana
obowi�zkowo wulgarnych s��wek i ju� by�am prowadzona do
stolika przy kt�rym czeka� na mnie Alex, m�j przyjaciel, z
kt�rym um�wi�am si� na ma�e Pill Sesion. W klubie zabawa
kr�ci�a si� na ca�ego, w�r�d przekle�stw, obscenicznych
zachowa� i �agodnej, �yczliwej wymiany cios�w. Na �rodku
parkietu, w wielkim t�czowym, wiruj�cym kole, odbywa� si�
happening. Wielka bia�a rze�ba papie�a, z jego
charakterystycznie zaczesanymi na bok w�osami i male�kim
w�sikiem, by�a obrzucana ze wszystkich stron plakat�wkami lub
pojemnikami farby w sprayu. Wszystkiemu, z wysoko�ci antresoli
przygl�da� si� gigantycznych rozmiar�w plakat
najpopularniejszej gwiazdy seriali latynoameryka�skich, o
wdzi�cznym imieniu Cara Bosca i r�wnie wdzi�cznym, silikonowym
ciele. Zaraz za nimi, na wielkich stolikach odbywa� si� handel
tak zwanymi przedmiotami zakazanymi. Pornografia? Nie, ona
bowiem nie by�a zakazana, mimo �e stare przepisy o pokazywaniu
czego� tam nadal obowi�zywa�y. Papierosy? Nie. To te� nie by�o
zakazane, wi�c nie by�o �adnej frajdy ze zdobywania ich
cichaczem i palenia w ukryciu. Papierosy by�y nudne. By�y tam
�rodki antykoncepcyjne, najmodniejsze w tym sezonie t�czowe
prezerwatywy. Na czasie by�o tak� nosi� przypi�t� do spodniej
podszewki szkolnego kombinezonu, inaczej ich u�ywa� nie mo�na
by�o z powod�w, o kt�rych nie wypada nawet my�le�, a co
dopiero m�wi�. Episkopat r�k� lekarzy i chirurg�w ju� si� o to
postara�. By�y szminki, cienie, pudry, r�e i inne kompleksowe
zestawy do upi�kszania fizjonomii, w ca�ej zakazanej palecie
barw (kolor r�owy i transparenty wszed� do masowej, wi�c
legalnej produkcji za zezwoleniem episkopatu i prymasa). By�y
obsceniczne ksi��ki i filmy, w kt�rych dzieci pyskuj� matkom,
wyzywaj� ojc�w, rzucaj� szko�� i sk�adaj� skargi na
nauczyciela, kt�ry wa�y� si� u�y� wobec nich przemocy. I to co
najgorsze. Te stary p�yty i kasety, z d�wi�kiem zapisanym na
jaki� tam �cie�kach, nie w bitach i klastrach, tak stare, �e
urz�dzenia do ich odtwarzania by�y wielkie, czasem dochodz�ce
do wielko�ci ma�ego jab�ka czy du�ej d�oni. Najlepsze jednak
by�o, �e gdy owe p�yty i kasety na tych wielgachnych
urz�dzeniach pu�ci� od ty�u, to wtedy tak przetworzona muzyka,
w magiczny spos�b zmienia�a si� w szata�skie, ba�wochwalcze
s�owa l��ce Boga. Na przyk�ad tacy Beatlesi. Gdy Alex pu�ci�
mi ich jeden utw�r, nie mog�am zasn�� przez jakie� dwa
tygodnie. Alex m�wi, �e to nic w por�wnaniu z Elvisem P., to
podobno naprawd� mocna rzecz. Dalej za stolikami handlowymi
st�oczony t�umek naciera� na par� stanowisk komputerowych.
Kilka he�m�w do VR, pod��czonych do serwer�w, w kt�rych opr�cz
standartowych, szkolnych w�dr�wek po Nazarecie czy
ukrzy�owania, mo�na by�o na przyk�ad poje�dzi� na nartach lub
za kilka dodatkowych euros�w zobaczy� kawa�ek �wiata,
znajduj�cy si� poza Stowarzyszonym Kr�lestwem Watykanu. Ma�o
kto korzysta� z symulacji jakiej� starej gry, w kt�rej
strzela�o si� do ruchomych potwor�w i innych cel�w
porozsiewanych po ca�ym mie�cie. Za bardzo przypomina�o to
ucieczk� przed Policj� Biskupi�. Zbyt rzeczywiste i
powszechne. Dalej urz�dowali internauci, zaj�ci g��wnie
terroryzmem sieciowym. Porywali wa�ne dane, takie jak
parafialne wykazy datk�w na tac�, wraz z dat�, nazwiskiem i
stanem maj�tkowym, poczym oddawali je dopiero po zasileniu
szwajcarskiego konta odpowiedni� ilo�ci� euros�w. Czasami
wykonywali jak�� drobn� prack� spo�eczn�. Usuwali ze stron
test dojrza�o�ci, polegaj�cy na podaniu wybranego cytatu z
Biblii czy jakiego� nadzwyczaj pokr�tnego psalmu (im
fajniejsza strona, tym bardziej pokr�tny psalm) czy
obezw�adniali szpiega, kontroluj�cego przekazy video i
voice-maila, i robili to ca�kowicie za darmo. Cieszyli si�
szacunkiem, wi�c w tej cz�ci by�o stosunkowo ciszej i mniej
gwarno, ni� w poprzedniej, ale i g�o�niej ni� w ostatniej z
sal, drink'roomie. Tam przy wej�ciu sta� android, kt�ry
pod��czony do ogromnego archiwum, sprawdza� ka�dego go�cia, za
pomoc� losowego wybranego czytnika. Tego nie da�o si� �adn�
miar� obej��. Trzeba by�o by� kim� specjalnie specjalnym. Ja
by�am. Dwuletni pobyt w resocjalu daje presti�. Po�egna�am
wci�� anonimowego koleg�, jeszcze dyskretniej poprawi�am
rajstopy i tanecznym krokiem wsun�am si� do �rodka. By�o
ciemno, tylko bia�e rze�by kobiet, stanowi�ce stoliki i
kanapy, by�y od do�u pod�wietlone jasnymi halogenami.
Bioczytniki nastroju, zbieraj�ce statystyczne dane dla
w�a�cicieli, wirowa�y pod ciemnym sufitem. Rozejrza�am si�
powoli szukaj�c Alexa, ale m�j wzrok pad� na czterech ch�opc�w
siedz�cych na bia�ej rze�bie panienki robi�cej mostek.
Siedzieli w najlepiej o�wietlonym miejscu, gdzie krzy�owa�y
si� rewiry androkelner�w, ubranych w bardzo gustowne metalowe
pomar�czowo-czarne fraczki, pod centraln� �cian�. Ci ch�opcy
byli najbardziej szanowani, bo najd�u�ej przebywali w
resocjalu albo kto wie, nawet uda�o si� im zwia� z klasztoru i
zerwa� �luby, a za to, wiadomo, grozi�a �mier�. �cigani
voice-mailem go�czym byli na pewno, inaczej androkelnerzy nie
k�anialiby si� im tak nisko. Oni patrzyli na mnie, ja
patrzy�am na nich. Wiedzia�am, �e pojutrze, za tydzie� b�dzie
tu siedzia� kto� nowy, kto� kto zajmie ich miejsce, a oni
znikn� ni st�d ni zow�d, tak jak si� pojawili. A szkoda, byli
naprawd� �liczni, z tymi swoimi czerwonym szminkami,
sztucznymi rz�sami i podr�cznymi zestawami ma�ego truciciela.
Mr�wki powoli sun�y po moich plecach w usystematyzowanym
szyku bojowym. By�o bardzo przyjemnie. Ale ja mia�am swojego
przyjaciela i nie mog�am, a chcia�am, bardzo chcia�am...
Powoli wesz�am do sali, gdzie w male�kich lo�ach, zasilanych
wirtualnym generatorem wra�e�, siedzieli przyjaciele,
uprzyjemniaj�c sobie szary �ywot ucznia. Ja i Alex
przywitali�my si� grzecznie. Ja pieszczotliwie kopn�am go w
piszczel, a on z zab�jcz� czu�o�ci� pr�bowa� zmia�d�y� mi ko��
policzkow�.
- Cze��. Jak tam? - spyta� oszcz�dnie, nie trwoni�c
drogich s��w.
- Nijak. - odpowiedzia�am r�wnie kr�tko
- Szpryc?
- Szpryc.
Przywo�a� kelnera dmuchni�ciem w ma�y miernik, kt�ry
pr�cz wezwania obs�ugi, �ci�ga� dane klienta.
Pomara�czowo-czarny metalowy fraczek z bliska wygl�da� jeszcze
gustowniej.
- Witam pa�stwa. Co ma by�? - spyta� bezmy�lnie marnuj�c
energi� na zb�dne s�owa.
- Pill Sesion.
- Taak? Gratuluj� trafnego wyboru.
Androkelner nie wygl�da� na zdziwionego. Z chwil�
zalegalizowania, wszelkie narkotyki przesta�y kr�ci�, tak jak
kr�ci�y naszych ojc�w. Zaw�d dealera umar� �mierci� naturaln�.
Od�y� natomiast zaw�d aptekarza. Odk�d wprowadzono w �ycie
prawo naturalne z poprawk� do wyroku boskiego i zlikwidowano
s�u�b� zdrowia oraz instytucj� lekarza, automatycznie
wszystkie leki sta�y si� nielegalne, od witaminy C, a� do
tabletek na zgag�. Wtedy powsta�o Pill Sesion.
- Wi�c co ma by� dla pana? - kelner �miesznie podskoczy�
nad palmtopem.
- Panadol z aspiryn� i lodem. Pabailgina z mlekiem. Dwa
opakowania rapacholinu 1000mgForte. Valeriana...
- Z sol� i cytryn� czy z sosem tabasco?
- Tabasco. I krople �o��dkowe.
- A dla panienki? - zwr�ci� si� w moj� stron�. Pochyli�am
si� nad hologramowym menu, kt�re rozsypa�o si� literowym
py�em, tu� przed moim nosem. Zacz�a si� wyliczanka.
- Paracetamol z sokiem. Podw�jny rapaholin... mo�e
kodeina... i codipar, ale wstrz��ni�ty, nie mieszany. I
jeszcze kwas askorbinowy i pyraligina...
- W czopkach czy w tabletkach?
- W czopkach. A na koniec sulfacetamidum w kroplach. I
jeszcze kawa. Du�o kawy.
- Proszki przynios� zaraz, na syropki trzeba b�dzie
chwilk� poczeka�. Dzi�kuj� za z�o�enie zam�wienia.
Kelner znikn��, proszki pojawi�y si�. Alex pochyli� si� w
moj� stron�.
- Dzi�. Ksi�dz. Z�apa� ci�.
- Technika wirtualnej terapii za mn�. Co mo�e ksi�dz?
- Nie boisz si�?
- Nie.
- A ja tak. Uwa�aj.
Nie odpowiedzia�am. G�owa zaczyna�a mnie bole� od tego
gadania. Chcia�am si� zaj�� swoj� kodein�. Ale Alex nie dawa�
za wygran�.
- I co? - spyta�
- I nic. - odpowiedzia�am zgodnie z prawd�
Chwil� patrzy� na mnie. Mr�wki zn�w zaczyna�y musztr�,
tym razem nie na plecach. Potem nachylili�my si� nad
proszkami.
Albo wczorajsza wyczerpuj�ca rozmowa z Alexem, albo
poch�anianie proszk�w wyplu�y mnie tak, �e poranek nie m�g�
oby� si� bez pod��czenia do sieci. Najpierw musia�am wys�ucha�
obowi�zkowej mszy �wi�tej dla m�odzie�y szkolnej, a dopiero
p�niej �askawie dosta�am pozwolenie na skorzystanie z budzika
wibracyjnego. Gdy si� wie, jak go u�ywa�, mo�e naprawd� w
kilka sekund postawi� cz�owieka na nogi. Gdy ubiera�am si� w
drelichowy kombinezon ucznia, zauwa�y�am na swojej nodze, tu�
pod kolanem, ran� od paralizatora, pewnie dzie�o jakiego�
magnetycznego pocisku wystrzelonego, o czym �wiadczy�a
wielko�� siniaka, z do�� bliskiej odleg�o�ci. Zerwa�am z rolki
plasterek sztucznej sk�ry, kt�r� mam szkolny obowi�zek
zakleja� tatua�, drobn� pami�tk� po resocjalu i ukry�am
siniak, maj�c cich� nadziej�, ze skaner i czytniki ciep�oty
przy wej�ciu zignoruj� ten kawa�ek silikonu (zakaz chirurgii
plastycznej, jako r�kodzie�o maj�ce na celu poprawianie dzie�a
boskiego). Szybko schowa�am moje imprezowe ciuchy pod komor�
spaln�. Gdy otwiera�am lod�wk� powita� mnie voice-mail od
rodzicielki. Z maszyny wypad�o kilka gr�b, kilka upomnie� i
kilka euros�w na tac�. Schowa�am je do kieszeni. O tacy nie
mo�na by�o zapomnie�, je�li chce si� sp�dzi� nastoletni �ywot
bez zb�dnego kalectwa. Gdy zak�ada�am buty, poczu�am, �e co�
przyklejone jest do futr�wki. Kochany Alex. By� to foliowy
woreczek a w nim troszk� rozpuszczalnej kawy i p� aspiryny.
Kto wie, mo�e ten poranek nie b�dzie taki z�y.
O ile aspiryna i kofeina wprawi�y mnie w �yczliwy
nastr�j, o tyle szko�a pozwoli�a mi go momentalnie rozwia�.
Wykrywacze metalu, wo�ne o lepkich �apach, czytniki ciep�oty,
rentgeny i lasery body-obserwer�w, jako� dzisiaj wyj�tkowo
mnie to wszystko dra�ni�o. By�am cholernie �pi�ca, wi�c niemal
z ulg� da�am si� usadzi� w mojej �awce w przyszkolnej kaplicy.
Nie chcia�o mi si� nawet kl�� w my�lach. Ogarn�� mnie dziwny
marazm. Pozwala�am czerwonemu laserowi body-obserwera b��dzi�
po moim ciele. Bez my�lowego sprzeciwu umie�ci�am r�ce na
miernikach adrenaliny (im jej wi�cej tym lepiej, w ko�cu
p�omienne kazania maj� o�ywia� w nas p�omienne uczucia) i po
uprzednim sprawdzeniu, czy pieni�dze na tac� nadal tkwi� w
mojej kieszeni, zwr�ci�am oczy na g��wny o�tarz. Fakt, �e by�
otoczony kordonem Policji Biskupiej i kilkoma dryblasami z
Zespo�u Wirtualnego Wspomagania Sprawiedliwo�ci nie zdziwi�
mnie. Wszystko t�umaczy�a wielka, srebrna skrzynia, niemal
zas�aniaj�ca p� o�tarza, z oznaczeniami bloku F. Dzi� mia�a
odby� si� uroczysta egzekucja. W ko�cu troch� rozrywki nikomu
jeszcze nie zaszkodzi�o. Spostrzeg�am te� Alexa, kt�ry
szczerz�c si� wrednie, sta� w szpalerze zas�u�onych dla
o�wiaty, prezentuj�c sw�j nowy, w pe�ni zresocjalizowany
u�miech. Spojrza� na mnie ponad g�owami wpatrzonymi w srebrn�
skrzyni�.
- I co?
Rozpocz�a si� msza. Niewiele z niej zapami�ta�am. �atwo
by�o zapomnie� si� w tym skrzeniu, w tych ch�rach, jedwabiach
i rubinach, jakimi otoczony zosta� ca�y ten cyrk nad kawa�kiem
chleba. Oczywi�cie ca�y czas intensywnie my�la�am, jak bardzo
g��boko do�wiadczam obecno�ci bo�ej, jak bardzo kocham swego
przedwiecznego ojca. Czytniki ciep�oty nieustannie skanowa�y
moje my�li, wi�c my�li musia�y by� jak najbardziej poprawne.
My�licie, �e to trudne my�le� na zawo�anie? Zapewniam was, �e
nie. Wystarczy tylko troch� wprawy.
Z lekkiego letargu, w jaki uda�o mi si� popa�� podczas
homilii, tak natchnionej, �e nawet b.o. i czytniki zdawa�y si�
by� zas�uchane, wyrwa� mnie szum i zgie�k. Szybko podnios�am
g�ow� i natrafi�am na srebrn� skrzyni�, kt�ra ju� nie by�a
skrzyni�, ale ma��, oszklon� salk�, w kt�rej co� kot�owa�o si�
z nadzwyczajnym zapa�em. Niedok�adnie widzia�am, co si�
dzieje, moja �awka by�a troszk� z boku. Jednego by�am pewna. W
�rodku by� ch�opak, przywi�zany do bardzo wymy�lnego
krzese�ka, zwr�conego g�ow� w stron� ksi�dza. Konfesjona�. Bez
w�tpienia ch�opak by� poddawany spowiedzi, inaczej nie dar�by
si� a� tak, �e niemal poruszy� fasad� kaplicy. Po u�miechach
moich kochanych szkolnych koleg�w i kole�anek widzia�am, �e to
co mu robi�, musi cholernie bole�. Gdy pad�o ,,i...rozgrzeszam
ciebie" jego krzyk usta�, a konfesjona� by� zn�w zwyk��
szklan� skrzynk�. ,,Wy, m�odzie�y, nie zdajecie sobie sprawy,
jak �atwo jest zwr�ci� si� ku �cie�ce grzechu. - krzycza�
ksi�dz przez megafon My doro�li, ustrze�emy was przez t�
�cie�k�. Obronimy was przed z�em. Poka�emy, jak by� dobrym.
Jak sta� si� takimi jak my."
Dla mnie jednak to, co m�wi�, nie mia�o ju� �adnego
znaczenia.
Zwalili si� na mnie jak gromy, nie wiadomo sk�d, nie
wiadomo kiedy. Zanim zd��y�am si� zorientowa�, le�a�am
przygwo�d�ona do zimnej kamiennej posadzki, a paralizator
�adowa� we mnie kolejne wolty. Jak przez mg�� us�ysza�am s�owa
dryblasa z Zespo�u Wirtualnego Wspomagania Sprawiedliwo�ci
- Nie da�a� na tac�. Nasze kamery to zarejestrowa�y.
Faktycznie. Zmi�te, teraz zaplamione krwi�, banknoty
nadal tkwi�y w kieszeni mojego kombinezonu.
- Do wszystkiego najpierw si� przyznasz, czy mo�e wolisz
od razu si� pomodli�?
Policja biskupia wynios�a moje nagle zwiotcza�e cia�o
ponad t�um. K�tem oka, kt�rym zreszt� nie mog�am poruszy�,
zobaczy�am Alexa, kt�ry nadal wyszczerza� si� w szpalerze
zas�u�onych dla o�wiaty. Wiedzia�am, gdzie mnie nios�. By�abym
sko�czonym baranem, gdybym nie wiedzia�a. Ju� z daleka czu�am
sterylny smr�d bloku F. Jaki� body-obserwer smutno ci�gn�� si�
za mn�, pewnie dziwi�c si� czemu jego laserowy promie� nie
rejestruje moich my�li i mojego t�tna. Ciemno�� robi�a si�
coraz g�stsza, roz�wietlana takimi t�czowymi b�yskami jak
wczoraj, w Xelatonyi. W sumie by�o pi�knie, mimo �e
nieprzytomnie.
- I co?
Pierwsze co zobaczy�am to sk�rzobitka. Czarna,
b�yszcz�ca. Potem zobaczy�am ksi�dza.
- I co? I co, Stiller�wna? Czu�em w ko�ciach, �e pr�dzej
czy p�niej znowu si� spotkamy. - pstrykn�� szybko placami -
Zaczynajcie. �wiate�ko dla tej m�odej damy, na dobry pocz�tek.
Potem zar�wno ksi�dz, jak i sk�rzobitka znikn�y.
Pojawi�o si� za to o�lepiaj�ce, bia�e �wiat�o, kt�re niemal
wgryza�o mi si� do m�zgu. Zna�am to z opowiada�, jakie kr��y�y
po resocjalu. Skanowanie siatk�wki skoncentrowan� wi�zk�
�wietln� po��czone z wykrywaczem k�amstw. Zimne haczyki
wbija�y si� w powieki, staraj�c si�, by moje oczy by�y wci��
otwarte. Czu�am parz�ce przyssawki gdzie� w okolicach brzucha.
Troch� przestraszy�am si�, gdy stwierdzi�am, �e le��
rozkrzy�owana na sk�rzanym fotelu. Ale naprawd� gor�co zrobi�o
mi si�, gdy dano mi stu�� do poca�owania.
- Wreszcie jeste� na swoim miejscu, Stiller�wna. - ksi�dz
szepn�� prosto do mojego ucha - Wiesz, niekt�rzy rodz� si�, by
znale�� si� w�a�nie tutaj. Ca�e swoje kr�ciutkie �ycie
d��y�a�, by po�o�y� si� na naszym konfesjonalnym foteliku.
Pewnie chcia�aby� si� spyta� dlaczego? Dlatego �e taka jest
moja wola. A moja wola jest wol� Boga, bo B�g przemawia moimi
ustami. W ko�cu niezbadane s� wyroki boskie, nieprawda�?
Chyba si� roze�mia�. Nie wiem, ja ju� nic nie wiem. Teraz
ba�am si� nie na �arty. O ma�o nie zemdla�am, gdy uczyni� nade
mn� znak krzy�a.
Dziwne obrazki p�dz� przed moimi oczami. Alex, proszki,
znowu Alex, mama. Lod�wka. I co� zielonego. Wielkiego i
pachn�cego. Bez ciep�a lasera na karku.
Ksi�dz usadowi� si� obok mnie. �wiat�o nasili�o si�, a ja
wr�ci�am po�r�d przytomnych. Wielkie zielone zawr�ci� i
znik�o. Nigdy nie mia�o ju� powr�ci�.
- Wiesz, co ci� teraz spotka? - ksi�dz szepn�� otwieraj�c
mszalik - Spotka ci� kara boska.
- Znam j�. - powiedzia�am chyba nazbyt przytomnie - Cara
Bosca. To taka brazylijska aktorka.
Wysycza� co� i skin�� g�ow�. Wi�zki na moich siatk�wkach
rozszczepi�y si� i powieli�y kilkakrotnie. Teraz ju� nie
mia�am oczu, tylko dwa, skrz�ce si� promienie.
- Spowiadam si� Bogu wszechmog�cemu i wam bracia i
siostry ...
Przesta�am si� ba�. Czu�am si� bezradna jak podczas
wielkiego, gigantycznego Pill Sesion, gdy ju� nie mo�esz
ruszy� ani r�k�, ani nog�, wiesz, �e przesadzi�a� i nie mo�esz
ju� nic z tym zrobi�. Pozostaje tylko jedno. Trwa�. I czeka�,
a� to si� sko�czy.
- Spowiadam si� Bogu wszechmog�cemu i wam bracia... -
powt�rzy�
I ja powt�rzy�am. Powtarza�am za nim, bardziej z nud�w,
ni� z potrzeby. W ko�cu nie mia�am nic lepszego do roboty.
Powtarza�am gdy m�wi�, �e bardzo zgrzeszy�am mow�, my�l�,
uczynkiem i zaniedbaniem. Powtarza�am gdy m�wi� mi jak bardzo
b�agam Mari� jak�� tam dziewic� i bli�nich o przebaczenie.
Powtarza�am, gdy m�wi� o modlitwie do Pana Boga naszego. Moje
ostatnie Pill Sesion trwa�o.
Gdy poprosi�, bym wyzna�a swoje grzechy, roze�mia�am si�.
Bo co innego mog�am zrobi�.
Sk�rzobitka wyl�dowa�a gdzie� na mnie, nie wiedzia�am czy
na twarzy, czy na nogach, czy na r�kach. Ju� prawie nic nie
czu�am, gdy �wiat�o powoli wpe�za�o we mnie.
Potem rozp�yn�am si� w z�ocie. W ciszy. P�yn�c prosto w
latynoskie, gor�ce ramiona Cary Boskiej...
KONIEC KSI��KI