11100
Szczegóły |
Tytuł |
11100 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
11100 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 11100 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
11100 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
William T. Close
Ebola
Przek�ad
PAWE� C�APAK
AMBERTytu� orygina�u
EBOLA
Projekt graficzny ok�adki
RAFA� SZYMA�SKI
Redakcja merytoryczna
WANDA MAJEWSKA
Redakcja techniczna
ANDRZEJ WITKOWSKl
Korekta
DANUTA WO�ODKO
Copyright � 1095 by Willium T. Close. M.I).
This trnnslation publishcd by �irningcniciil
with Hallanline liooks, a division of Kandoin I louse. Int.
For tli� 1'olish edition
Cop\ri�ht O !')% by W\da\viiict\vo Ambur Sp. / o.o.
ISBN 83-7169-051-7
Podzi�kowania
Specjalne podzi�kowania sk�adam osobom, kt�re przyczyni�y* si� do powstania
tej ksi��ki:
Bettine, mojej �onie, kt�ra by�a moj� podpor� od ponad pi��dziesi�ciu dw�ch lat
i odegra�a wa�n� rol� w procesie tworzenia;
Sandrze Lambert i Susan Lehr za d��enie do perfekcyjno�ci w opracowaniu
tekstu i fabu�y;
Melinie Mans za pe�ne wyczucia przek�ady list�w i innych dokument�w
z flamandzkiego na angielski;
Doktorowi Ruppolemu, doktorowi Miatudili, doktorowi Massambie, profesorowi
Guido van der Groenowi, doktorowi Kar�owi Johnsonowi, doktorowi Joelowi
Bremanowi, doktor Margarecie Isaacson, doktorowi Davidowi Heymanowi,
profesorowi Patynie, doktorowi Peterowi Piot, doktorowi Pierre'owi Sureau
i wszystkim pozosta�ym kole�ankom i kolegom, kt�rzy pomogli mi w powstaniu
tej opowie�ci.
I wreszcie chcia�bym z�o�y� specjalne podzi�kowania siostrze, kt�ra w powie-
�ci nosi imi� Weronika. Mija�a si� ona z prawd� twierdz�c, �e: �nie da si�
wejrze� w serce flamandzkiej zakonnicy..."
Od Autora
Yambuku jest miejscem istniej�cym w rzeczywisto�ci. Tam w�a�nie siostry
Zakonu Naj�wi�tszego Serca Marii Panny z Gravenwezel, we Flandrii, oraz
ojcowie z Scheut prowadz� du�y, pr�ny o�rodek misyjny. �miertelna epidemia,
spowodowana nowym wirusem, zwanym Ebola, prawie doszcz�tnie wyniszczy�a
pod koniec tysi�c dziewi��set siedemdziesi�tego sz�stego roku t� dynamiczn�
i efektywn� plac�wk�, b�d�c� niegdy� oaz� spokoju.
W czasie epidemii sp�dza�em w Republice Zairu ostatnie trzy miesi�ce,
mojej szesnastoletniej s�u�by dla Zairczyk�w i ich Prezydenta, jako lekarz
chirurg. Poniewa� zna�em ich j�zyk i zdoby�em wcze�niej du�e do�wiadczenie,
do��czono mnie do specjalnego zespo�u, sk�adaj�cego si� z mieszka�c�w Zairu
oraz obcokrajowc�w, kt�rzy walczyli z t� chorob�.
Z czasem wydarzenia okresu epidemii oraz ludzie zwi�zani z jej odkryciem,
zar�wno ci, kt�rzy zmarli, jak i ci, kt�rzy przetrwali, stali si� dla mnie
przedmiotem badawczej pasji, a moje opowie�ci z tamtych czas�w zaw�adn�y
r�wnie� wyobra�ni� mojej c�rki, Glenn Close. W tysi�c dziewi��set osiem-
dziesi�tym si�dmym roku pojechali�my do Europy, a nast�pnie do Zairu i przez
nast�pne trzy lata zajmowa�em si� badaniem ludzkich aspekt�w tej tragedii.
W toku tych prac doszli�my do wniosku, �e wp�yw tej choroby na ludzi lasu i na
misjonarzy jest histori� wart� opowiedzenia.
Z pocz�tku dysponowa�em tylko fragmentami informacji. Zacz��em je wplata�
w nagrania d�ugich wywiad�w z uczestnikami tych wydarze�. P�niej uzupe�-
nia�em te materia�y prywatnymi listami, pami�tnikami oraz zapiskami naukowymi.
Dodaj�c do tego moje w�asne spostrze�enia i fakty b�d�ce owocem lat sp�dzonych
w Zairze, zebra�em materia� stanowi�cy podstaw� mojej powie�ci.
W walk� z epidemi� zaanga�owane by�y setki ludzi o r�nym pochodzeniu
i wywodz�cy si� z r�nych kultur. Niekiedy ��czy�em dwie postacie w jedn�;
wi�kszo�� dialog�w jest zgodna z moimi wyobra�eniami, o czym wtedy m�wi�y
te osoby, a chronologia zosta�a nieco uproszczona. Wydarzenia jednak oraz ich
wp�yw na tych, kt�rzy zmarli, i na tych, kt�rzy przetrwali, s� prawdziwe.
Prolog
Lecisz na wsch�d, w stron� wybrze�a Afryki, sze�� stopni poni�ej r�wnika;
wysoko�� trzydzie�ci par� tysi�cy metr�w nad poziomem morza. Dwadzie�cia
minut przed osi�gni�ciem linii brzegowej woda staje si� b�otnistobr�zowa od
gigantycznego fartucha szlamu i sproszkowanej ro�linno�ci, kt�ry szerokim
wachlarzem wdziera si� w Atlantyk przy uj�ciu rzeki Kongo. Na horyzoncie
kopu�y cumulus�w kot�uj� si� od cienkiej linii gor�cej, zielonej mgie�ki, a� po
b��kitne niebo. Przed tob� wida� �achy piasku wytyczaj�ce kierunek rzece. Po
prawej, schowana w ma�ej zatoce, le�y stara portugalska osada St. Antonio de
Zaire, obecnie stanowi�ca cz�� p�nocno-wschodniej Angoli. Odp�yw unie-
ruchomi� na piaszczystej pla�y szereg ��dek.
Po lewej, kilkana�cie kilometr�w na p�noc, po drugiej stronie �awicy piasku,
le�y wioska o nazwie Banana. Kilka palm chyli si� pod naporem przybrze�nego
wiatru. Wok� drewnianego mola skupiaj� si� zardzewia�e, pofa�dowane szopy
i rz�d chat. Zairska ��d� pilotowa wyruszy�a z przystani, aby odby� sw�
codzienn� podr� na wysp� Bulabemba strzeg�c uj�cia rzeki. Brzegowa bateria
artyleryjska z czasu drugiej wojny �wiatowej, zamaskowana g�st� ro�linno�ci�,
rdzewieje w sza�cach. W starych barakach przebywaj� bardzo wa�ni wi�niowie
polityczni. Woda koloru mocnej herbaty obmywa pokryte plamami wybrze�e
i p�ynie leniwie przez bagniste tereny poro�ni�te g�stwin� mangrowc�w. Dwaj
�o�nierze wymachuj� karabinami w stron� samolotu.
Odbijasz �ukiem od gospodarstw, gdzie na soczystozielonych wyspach
hoduje si� byd�o, i dalej lecisz wzd�u� rzeki, kt�ra ci�gnie si� w g��b l�du, do
Borna, pierwszego miasta portowego, a nast�pnie do Matadi. Tutaj rzeka si�
zw�a i nagle silniki zaczynaj� wy�, gdy wspinasz si� ponad pian� wyrzucan�
przez katarakty w Kotle Piek�a. S� to pierwsze z wielu pot�nych prog�w
wyci�tych w G�rach Kryszta�owych i ci�gn�cych si� przesz�o dwie�cie kilometr�w
w g��b l�du. W najg��bszych, najw�szych w�wozach gigantyczne wiry wci�gaj�
w swe odm�ty ca�e drzewa i wypluwaj� je jak wyka�aczki.
Lecisz nisko nad Wysp� Ma�p, samotn� w�r�d katarakt utworzonych przez
masywne g�azy, spoczywaj�ce w korycie rzeki. Przed tob� znajduje si� zairska
stolica, Kinszasa, i pierwsze katarakty Stanleya. Trzymasz si� z dala od obozu
9
spadochroniarzy po�o�onego obok ozdobionych fontannami ogrod�w i zoo, kt�re
nale�� do posiad�o�ci prezydenta. Po prawej wida� kwater� g��wn� wojsk
i ogo�ocony postument starego pomnika Henry'ego Mortona Stanleya. Za zatok�,
gdzie buduje si� barki rzeczne, lecisz r�wnolegle do prawego brzegu pokrytego
wypiel�gnowanymi trawnikami. Tutaj, w rezydencjach ukrytych w�r�d dostojnych
palm i hibiskus�w, z tarasami ton�cymi w kwiatach bugenwilli i ogrodami
ocienionymi g�szczem mangowc�w, mieszkaj� ambasadorowie i nieliczni
wybra�cy re�imu.
Teraz kierujesz si� w stron� szereg�w rdzewiej�cych barek rzecznych.
Wzd�u� po�udniowego brzegu rozleg�ego basenu Malebo, na g�adkiej wodzie
koloru koniaku, mi�dzy trawiastymi obszarami wypalonego przez s�o�ce mu�u,
unosz� si� k�py fioletowych hiacynt�w.
To w�a�nie tutaj dwumilionowa populacja Kinszasy mieszka w dzielnicach
biedy rozci�gaj�cych si� na przestrzeni trzydziestu kilometr�w kwadratowych:
od rzeki do wzg�rz strzeg�cych r�wniny Bateke. Meldujesz si� przez radio wie�y
w Ndjili i lecisz na p�nocny wsch�d, schodz�c na sze��set metr�w w d�.
Przemyka ci przed oczami opuszczona huta w Maluku: jeden z wielu pomnik�w
nieudolnego planowania. Przelatujesz obok �wi�tej, brunatnej przecinki na
zalesionych wzg�rzach, zamieszkanej przez ndoki � z�e duchy, kt�re strzeg�
wej�cia do basenu � i dalej, tam gdzie atramentowe wody Czarnej Rzeki
wpadaj� do Konga.
Od brzegu odbija d�uga, l�ni�ca piroga, kt�rej burty wystaj� zaledwie
kilkana�cie centymetr�w nad poziomem wody. Na dziobie i rufie w�skiej �odzi
stoj� wysocy, szczupli m�czy�ni w d�ugich spodniach i rozpi�tych koszulach,
a mi�dzy stertami manioku i suszonych ryb siedzi kobieta ubrana na targ
w czerwon�, bawe�nian� sp�dnic� do kostek. M�czy�ni pochylaj� si�, ich silne
ramiona i barki r�wnomiernie przeci�gaj� przez wod� d�ugimi wios�ami.
Gdy rzeka rozszerza si�, lecisz wzd�u� g��wnego nurtu, kt�ry wije si� mi�dzy
zalesionymi wyspami. Dzikie bawo�y, pas�ce si� na bagnistej polance, podrzucaj�
g�owami i biegn�, aby si� skry�. Byk broni swojego terenu, got�w do ataku, po
czym zas�ania go skrzyd�o. Wspinasz si� na cztery tysi�ce metr�w i przyjmujesz
kurs ponad lasem, do Mbandaka, stolicy Prowincji R�wnikowej. Po godzinie, na
wschodzie, w oddali, za bagniskami i lasem, b�yszczy jezioro Tumba, a pod
spodem przesuwa si� powoli Irebu, gdzie wi�ziono katangijskich �andarm�w,
kt�rzy wymarli z powodu malarii i odwodnienia. Tu� przed tob� Ubangi wp�ywa
od p�nocy do Konga. Za pi�� minut przekroczysz r�wnik. Meldujesz si� wie�y
w Mbandaka i lecisz wzd�u� wielkiej rzeki, kt�ra ma teraz przesz�o cztery
kilometry szeroko�ci na p�nocny wsch�d, a nast�pnie na wsch�d, gdzie wpada
do niej wi�cej dop�yw�w z dorzecza Konga. W ci�gu nast�pnej godziny
znajdujesz si� nad miasteczkiem Bumba. Teraz lecisz na p�noc, do odleg�ego
o osiemdziesi�t kilometr�w Yambuku.
Spogl�dasz w d� na zielon� os�on� skrywaj�c� ziemi� � cz�� ogromnego
terenu pot�nych drzew i bagnisk, kt�re tworz� pas d�ungli na kontynencie
afryka�skim. To jest las r�wnikowy, gdzie masywne drzewa spychaj� szerokolis-
10
tne poszycie do wilgotnej gleby, gdzie kanelury pni rozrastaj� si� na kszta�t
przyp�r, kt�re wij� si� po podmok�ej ziemi, od podstawy drewnianych gigant�w.
Pnie wspinaj� si� poprzez dolne partie lasu na wysoko�� czterech lub wi�cej
metr�w, zanim rozrosn� si� w roz�o�yste korony. Przy ziemi panuje p�mrok,
a w powietrzu dusznym i nieruchomym unosi si� wilgo�. Jest cicho, tym
wyra�niejsze wydaj� si� nawo�ywania niewidocznych ptak�w, krzyki ma�p
i odg�osy owad�w.
Schodzisz na trzysta metr�w i okr��asz wiosk� i Katolick� Misj� Yambuku,
wyci�t� z d�ungli przez belgijskich misjonarzy w tysi�c dziewi��set trzydziestym
pi�tym roku. Od lat jej ko�ci� i szko�y, a p�niej szpital, s�u�y�y ponad
sze��dziesi�ciu tysi�com mieszka�c�w tego regionu. W tysi�c dziewi��set
siedemdziesi�tym sz�stym roku szpital mia� 120 ��ek i zatrudnia� siedemnas-
toosobowy personel medyczny; lekarza nie by�o, ale pracowali tam doskonale
wyszkoleni zairscy asystenci medyczni i trzy flamandzkie zakonnice piel�gniarki.
Aktywnie dzia�a�a s�u�ba prenatalna i po�o�nictwo, a ambulatorium udziela�o
pomocy kilku tysi�com os�b miesi�cznie.
W p�nych latach siedemdziesi�tych Zair usi�owa� wydosta� si� z grz�zawiska
�zairianizacji" � eufemistyczny termin na wyw�aszczanie � po kt�rym nast�pi�a
�radykalizacja", kiedy to si�y kieruj�ce pa�stwem pr�bowa�y naprawi� niekt�re
z bardziej ra��cych nadu�y� wobec wsp�obywateli. Firmy, du�e i ma�e, zosta�y
przej�te przez prezydenta Mobutu oraz cz�� jego rodziny i poplecznik�w.
Wynikaj�ce z tego faktu niew�a�ciwe zarz�dzanie spowodowa�o chaos adminis-
tracyjny i katastrof� gospodarcz� w kraju, i tak ju� wykorzystanym bez reszty
przez garstk� prominent�w. Jednak�e, we wrze�niu tysi�c dziewi��set siedem-
dziesi�tego sz�stego roku, prezydent podj�� dalekosi�ne wysi�ki maj�ce na celu
naprawienie poczynionego z�a. Zach�cano obcych inwestor�w, aby ponownie
obj�li swoje plantacje, fabryki i firmy, obiecuj�c im odzyskanie sze��dziesi�ciu
procent aktyw�w. Jednak gospodarce i us�ugom dla ludno�ci zadane zosta�y
pot�ne ciosy. Fundusze pa�stwowe, przeznaczone na podstawowe dostawy
i utrzymanie przedstawicielstw rz�dowych we wszystkich sektorach, odp�ywa�y
na prywatne konta w Szwajcarii i wydawane by�y na presti�owe monumentalne
budowle i odrzutowce dla wojska. Szko�y �wieci�y pustkami, w szpitalach nie
by�o lek�w ani instrument�w, a drogi, nie naprawiane po uszkodzeniach
spowodowanych por� deszczow�, uniemo�liwia�y dost�p do ogromnych obszar�w
interioru. Poza stolic� kraj wraca� do buszu. Zair zyska� reputacj� rejonu,
w kt�rym, o ile by�oby to w og�le mo�liwe, trudno jest pracowa�.
Misja Yambuku, ze szko�ami, gospodarstwami rolnymi i szpitalem, wci��
by�a wysp� pr�nego, skutecznego dzia�ania w �rodku g�stego, przesi�kni�tego
deszczem lasu r�wnikowego. Pod koniec sierpnia tysi�c dziewi��set siedem-
dziesi�tego sz�stego roku ze szpitala w Yambuku zacz�a rozprzestrzenia� si�
�miertelna choroba krwotoczna, znana p�niej pod nazw� gor�czki Ebola,
pustosz�c misj� i okoliczne wioski. W oazie spokoju i �adu zapanowa�a groza
i �mier�.
11
Rozdzia� 1
Nocna burza och�odzi�a powietrze. Szara mg�a spowi�a wierzcho�ki drzew wok�
misji. Dzie� rozpocz�� si� o pi�tej porannymi modlitwami i �niadaniem
w refektarzu. W chlebie znajdowa�y si� robaki, kt�re wyl�g�y si� w m�ce.
Moczono go w mocnej, uprawianej na miejscu kawie, kt�rej ziarna suszono na
s�o�cu, na betonowej p�ycie przed domkiem go�cinnym. Siostry Naj�wi�tszego
Serca Marii Panny, ma�ego zakonu �e�skiego, pochodz�ce z flamandzkich
gospodarstw wiejskich w pobli�u Antwerpii, z apetytem jad�y kozi ser, plastry
bekonu z farmy misyjnej i nieod��czne banany. Z ko�cio�a, gdzie ojciec
Dubonnet odprawia� msz�, dochodzi�o rozko�ysane wsp�brzmienie afryka�skiego
ch�ru i rytmu b�bn�w. �cie�k�, pomi�dzy wysokimi rz�dami palm zasadzonych
przez pierwszych flamandzkich kolonist�w, jaki� ch�opak prowadzi� chude
krowy o szerokich, ostro zako�czonych rogach. Min�wszy cmentarz, na kt�rym
spoczywali biali katoliccy misjonarze, ch�opak ospa�ym krokiem wszed� na
dzikie pastwisko, przed laty wydarte d�ungli. Ch�opiec wspi�� si� na szczyt
ogromnego kopca termit�w, �eby popatrze�, jak s�o�ce wstaje ponad mg��.
Na ciemne, l�ni�ce li�cie mangowc�w rosn�cych obok zabudowa� misji
pad�o poranne s�o�ce. W zbudowanych z ��tej ceg�y pawilonach szpitalnych
zaczyna� si� ruch. M�oda dziewczyna, nios�ca wiadro z pomyjami, wyp�dzi�a
kur� z oddzia�u po�o�niczego i uda�a si� za budynek, �eby opr�ni� kube�
w wysokiej trawie. Na �cie�ce, kt�ra ��czy�a szpital z klasztorem, przystan�a
kobieta prowadz�ca starca, �eby spyta� jednego z pracownik�w o drog� do
poradni. Z ty�u klasztoru przez ods�oni�te patio dzieci wlok�y si� z oci�ganiem
z sal sypialnych do klas. Inne bawi�y si� w klaskanie i skakanie, jeszcze inne
si�
temu przygl�da�y. Na tylnej werandzie ostro zad�wi�cza� dzwonek, a zza rogu
szko�y, na czerwonej vespie bez t�umika brawurowo wyjecha�a zakonnica. Dzieci
zacz�y podskakiwa�, krzycz�c rado�nie: �Wero, oyeh\ Wero, noki-noki".
Noki-noki � szybko, szybko � by�o przydomkiem, jaki nada�y siostrze Weronice.
Zeskakuj�c ze skutera obci�gn�a skromnie szar� sp�dnic�. Uczniowie uciekali
przed jej �miechem, gdy klaska�a w d�onie i zagania�a ich do �rodka, krzycz�c
noki-noki. Po drugiej stronie podw�rka siostra Augustyna, matka prze�o�ona,
wzruszy�a ramionami i szarpn�a sznurem dzwonka.
13
Afryka�scy pracownicy misji czekaj�cy w kolejce przed gabinetem Augustyny
powitali j� cichym Mbote, ma mer�, gdy przesz�a obok nich i usiad�a za
biurkiem. Wzywa�a ich po kolei do siebie, pojedynczo, stawali przed ni�
i otrzymywali polecenia, porady lub odpowiedzi na pytania. Augustyna mia�a
postur� flamandzkiej ch�opki, szerokie ramiona i obfity biust. Czarne w�osy
widoczne spod welonu przeplata�a siwizna.
Siostra Weronika przekaza�a opiek� nad dzie�mi zairskim nauczycielom
i pospieszy�a do klasztoru, do biura swojej prze�o�onej. Przed biurkiem
Augustyny sta�a kobieta z sinym, podpuchni�tym okiem.
� Sama porozmawiam z twoim m�em � rzek�a Augustyna.
Kobieta odwr�ci�a si� i wysz�a z pos�pnym wyrazem poturbowanej twarzy,
poprawiaj�c lu�n� sp�dnic� i zgarniaj�c j� w pasie.
� Znasz jej m�a? � spyta�a Weronika.
� Tylko z widzenia.
� To jeden z grabarzy. Jak si� upije, to prawdziwe zwierz�.
� Porozmawiam z nim � odpar�a Augustyna. � Siostro...
� Nie zd��� na radio � przerwa�a Weronika. � Masz co� do Lisala? �
W wieku czterdziestu pi�ciu lat niewysok�, ale kszta�tn� figur� Wery wype�nia�a
energia i zapa� do �ycia.
� Tak. Powiedz im, �e potrzebujemy paliwa do generatora. Popro�, aby
nam przys�ali wi�cej ni� dwie bary�ki, �eby nam nie zabrak�o.
� Co� jeszcze? Mam list� dostaw, kt�r� chc� im poda�.
� Jeszcze jedna sprawa, Weroniko. Usi�d�.
� Sp�ni� si� na radio.
� Wiem. Ju� to m�wi�a�.
Weronika usiad�a i g��boko odetchn�a.
� Teraz lepiej. Uspok�j si�. Robisz wi�cej ha�asu ni� wszystkie dzieci
razem wzi�te. I jak ci ju� niejednokrotnie m�wi�am, musisz naprawi� rur�
wydechow� w tej vespie.
� Napisa�am do mojego ojca. Je�li po drodze nie ukradn� nowego t�umika,
Luc sprawi, �e skuter b�dzie mrucza� jak kotek.
� W porz�dku. Id�, po��cz si� z Lisala � powiedzia�a Augustyna kr�c�c
g�ow�.
Weronika wypad�a z biura i przemkn�a obok siostry Antonii, kt�ra przylgn�a
do muru i podnios�a wzrok do nieba. Nie zwracaj�c uwagi na czekaj�cych
Afrykan�w, Antonia wepchn�a g��biej bluzk� i wyg�adzi�a sp�dnic� na p�askich
po�ladkach, po czym podesz�a do drzwi Augustyny. Zastuka�a delikatnie, niemal
przepraszaj�co.
� Wejd�, siostro � odezwa�a si� matka prze�o�ona.
Antonia wesz�a przesadnie skromnym krokiem. Czeka�a z lekko prze-
krzywion� g�ow�, kontempluj�c misternie wyrze�bion� w drewnie figurk�
Matki Boskiej na biurku Augustyny i my�l�c o instrukcjach na ca�y dzie�,
kt�re zaraz mia�a otrzyma�. Ma�e oczki i w�ski nos nadawa�y jej wygl�d
myszki.
14
� Jak ju� pomo�esz Lucie przy nowych matkach, musisz pom�c Ferminie
przy remanencie w aptece. Po po�udniu lepiej znowu policz po�ciel w pralni.
� Dobrze � odpar�a Antonia z lekkim skinieniem g�owy.
� Czy czego� potrzebujesz, siostro? Czy mog� co� dla ciebie zrobi�?__
spyta�a Augustyna.
� Absolutnie nie. Jestem zadowolona ze swojej pracy, ale dzi�kuj� za
pytanie � odpar�a Antonia.
Zrobi�a krok do ty�u, obr�ci�a si� i, ze z�o�onymi r�kami, jakby przed
chwil� otrzyma�a komuni�, posz�a do drzwi. Augustyna popatrzy�a, jak
wychodzi, przewr�ci�a papiery na biurku, po czym wezwa�a Casimira. Pracz,
ubrany w koszul� khaki, szorty i bia�y fartuch, podszed� nie�mia�o. Jego
poci�g�a, smutna twarz stanowi�a preludium do kolejnego sprawozdania
o zaginionych prze�cierad�ach i pow�oczkach. Augustyna by�a przekonana, �e
sprzedawa� po�ciel w Yandongi, ale nigdy nie uda�o jej si�*�przy�apa� go na
kradzie�y.
Weronika w��czy�a radio. Monotonny g�os Julesa, ksi�dza, kt�ry regularnie
kontaktowa� si� ze wszystkimi misjami katolickimi w prowincji, wype�ni� pok�j
wielko�ci szafy. Jules wywo�ywa� wszystkie stacje w kolejno�ci alfabetycznej
i by� gdzie� przy �M". Co chwila, na tle zak��ce�, zmienia�o si� nat�enie
i tonacja odbioru. Wera poprawi�a regulatory na starej stacji nadawczo-
odbiorczej
i odbi�r nieco si� poprawi�. Sprawdzi�a poziom wody w dw�ch starych
akumulatorach, kt�re zasila�y to niepewne powi�zanie ze �wiatem zewn�trznym,
i zanotowa�a w pami�ci, �e musi je nape�ni�, zanim uruchomiony zostanie na
kilka godzin po zachodzie s�o�ca generator przy �r�dle. Weronika lubi�a
majstrowa� przy pokr�t�ach i pilnowa�, �eby akumulatory by�y nape�nione
deszcz�wk�, ale czasami odnosi�a wra�enie, �e pro�by i dyrektywy, przekazywane
przez radio z Lisala, zak��caj� ich prac� w misji, a ojciec Jules nie tolerowa�
�adnych dyskusji. Siostra Lucie, akuszerka w szpitalu i najlepsza przyjaci�ka
Weroniki, potrafi�a go doskonale na�ladowa�. Twierdzi�a, �e jak ��czy si�
z Niebiosami, nawet anio�y zatrzymuj� si�, �eby s�ucha�. Weronika usiad�a na
taborecie i, czekaj�c, spogl�da�a na teren misji. Zbli�aj�ca si� pora deszczowa
mia�a by� jej dwudziest� sp�dzon� w Yambuku.
W czasie powstania, gdy wi�kszo�� z tych, kt�rzy potrafili czyta� i pisa�,
zosta�a zabita, ludno�� by�a zniech�cona lub zbyt przera�ona, �eby wr�ci� na
pola. Weronika powiedzia�a wtedy ksi�om: �Nie ma sensu zach�ca� czarnych
do modlitwy, gdy maj� puste �o��dki. B�g nie chce, �eby ktokolwiek chodzi�
g�odny. Skoro tubylcy s� zbyt leniwi, �eby uprawia� dla siebie �ywno��, musimy
im pom�c". Zorganizowa�a wi�c Katolick� Sp�dzielni� Rolnicz�. Mieszka�cy
wiosek zn�w si� zebrali i produkowali obecnie najlepszy ry� i kaw� w ca�ym
kraju. Jej ojciec, kt�ry sam pracowa� na roli w Belgii, by� dumny z pracy c�rki
i przys�a� jej czerwon� vesp�, �eby mog�a �atwiej si� porusza� po terenie.
Dok�adniej m�wi�c, skuter stanowi� w�asno�� misji, ale, opr�cz ojca Dubonnet,
Weronika by�a jedyn� osob�, kt�ra z niego korzysta�a. U�miechn�a si� na my�l
15
o ojcu. Dubonnet by� prostym cz�owiekiem, �yj�cym w skrajnym ub�stwie.
Szczup�y, o ascetycznej twarzy, g��boko osadzonych oczach pod krzaczastymi
brwiami z kurzymi �apkami, kt�re rozchodzi�y si� a� na skronie. Podbr�dek
skrywa�a mu d�uga, bia�a broda, poplamiona pod ustami tytoniem. Naprawd�
nazywa� si� Jef Maas, ale uwa�ano, �e przypomina monsieur le docteur
Dubonnet, kt�rego patriarchalna, ozdobiona bokobrodami g�owa, wystaj�ca ze
st�jki i z czarnego krawata, ozdabia�a etykietk� na butelce lekarstwa na popraw�
obrazu krwi, nosz�cego tak� w�a�nie nazw�. Eliksir ten, zawieraj�cy trzydzie�ci
procent alkoholu, by� ceniony w czasach kolonialnych jako �rodek przeciwko
anemii i wszelkim innym os�abieniom.
Uwielbia�a jego kazania. Nie straszy� ogniem piekielnym i nie nawo�ywa�
do skruchy, sp�dza� za to wi�kszo�� czasu w wioskach, pomagaj�c po trosze to
tu, to tam, odprawiaj�c proste ceremonie, kt�re mog�y ��czy� ludzi w momen-
tach rado�ci i koi� w dniach smutku. Pi� masang� i pali� bangi ze starszymi.
Zdawa�o si�, �e on i ludzie lasu �wietnie si� nawzajem rozumiej�. Gdy
zostawa� na noc w wiosce, spa� na ziemi, dziel�c pos�anie z pch�ami
1 pluskwami. �eby nie wiadomo ile mu dokuczano na ten temat, nic sobie nie
robi� z higieny osobistej.
Jej my�li przerwa� g�os Julesa w eterze, wywo�uj�cego Yambuku.
� Tutaj Yambuku. S�ucham � odezwa�a si�.
� Nic dla was nie mam, Yambuku. Nic dla was nie mam � powiedzia�
z naciskiem ksi�dz.
Weronika zwolni�a przycisk przy mikrofonie.
� Mamy dla was wiadomo�ci, Lisala.
� Got�w do przyj�cia, Yambuku.
� Potrzebujemy worka m�ki, je�li to mo�liwe, bez robactwa. Worka cukru.
Puszk� nafty. Soli dla nas i dla mieszka�c�w wioski. Pi�� litr�w p�ynu
hamulcowego i platynow� �rub� do vespy sto dwadzie�cia pi��. Siostra Augustyna
prosi, �eby�cie przys�ali nam wi�cej ni� dwie bary�ki oleju nap�dowego do
generatora. Nie chce, �eby go zabrak�o, jak drogi stan� si� nieprzejezdne
z powodu b�ota. Odbi�r.
� Przeka�� wasz� list� ojcu, kt�ry zajmuje si� zaopatrzeniem. Co� jeszcze?
� Przyda�aby si� jeszcze jedna uk�adanka puzzli. Odbi�r.
� Zrobi�, co b�d� m�g�. Odbi�r i koniec transmisji � odpar� ksi�dz.
Yambuku by�a ostatni� misj� na li�cie. Weronika wy��czy�a radio. Najbli�sze
dwadzie�cia cztery godziny bez kontakt�w z szefostwem.
Poranek by� �wie�y i bezchmurny. Wera podwin�a sp�dnic� pod kolana
i pop�dzi�a ubit�, piaszczyst� drog� do Yandongi, praw� r�k� otwieraj�c
przepustnic�, a lew� trzymaj�c na czubku g�owy, �eby nie zdmuchn�o jej
welonu. Za ni� pod��a�y dwie kobiety; wy�sza kroczy�a w znacznej odleg�o�ci
przed t� drug�. Weronika zwolni�a i zatrzyma�a si�.
� Jakie to szcz�cie, �e ci� widz�. Jest tu ze mn� moja ma�a siostra
16
z Bongolu � powiedzia�a Nza, wymieniaj�c u�cisk d�oni z Weronik� i wskazuj�c
za siebie, gdzie niewysoka kobieta, o delikatnym wygl�dzie, sz�a w ich stron�,
ko�ysz�c biodrami i trzymaj�c si� za wypuk�y brzuch.
� Podejd�, Ngasa, to jest siostra Weronika � powiedzia�a Nza, kiwaj�c na
ni�. � Wero, to jest Ngasa Maliboso. M�wimy na ni� Ngasa Moke, poniewa�
jest taka ma�a.
M�odsza kobieta poda�a r�k�, ale by�a zbyt zasapana, �eby si� odezwa�.
� Mo�e i jest ma�a, ale ten dzieciak, kt�rego tam nosi, to na pewno nie
�aden Pigmej � stwierdzi�a Weronika.
Nza otoczy�a Ngas� ramieniem.
� Zajmiemy si� razem z siostr� Weronik� sprawami zwi�zanymi z rolnic-
twem w Yandongi � oznajmi�a.
� Ty wykonujesz ca�� prac�, ja tylko gadam � sprostowa�a Weronika. �
Ale ciesz� si�, �e mog�am ci� pozna�, Ngasa Moke. Musisz pilnowa�, �eby Nza
tak ci� nie pop�dza�a. To nie jest dobre dla ciebie ani dla dziecka.
� Ju� zapomnia�a, jak to by�o � wysapa�a Ngasa Moke.
Nza pochyli�a si� w pasie, poluzowa�a zapask�, kt�r� owini�te by�o dziecko,
i wyci�gn�a je, �api�c za rami�. Wytar�a mu nos kciukiem.
� Masz racj�, siostrzyczko. B�dzie ci znacznie �atwiej, jak b�dziesz go
nosi�a na plecach, zamiast w brzuchu. � Poda�a dziecko Weronice. � Ngasa
ma jeszcze przed sob� kilka tygodni. Prowadz� j� do kliniki po�o�niczej na
kolejny z tych zastrzyk�w � ntonga siostry Lucie.
Weronika przytrzyma�a dziecko w wyci�gni�tych ramionach.
� Ten b�dzie wielkim, silnym rolnikiem i prezesem sp�dzielni. �
Poca�owa�a go w p�kate policzki.
� Dzi�ki wam wszystkim � doda�a Nza.
Ngasa Moke wytar�a twarz skrajem swojej elamby, d�ugiej, bawe�nianej
tkaniny udrapowanej wok� bioder.
� Poroni�am w Bongolu.
� C�, ciesz� si�, �e przysz�a� do nas � powiedzia�a Weronika. � Jestem
pewna, ze tym razem b�dziesz mia�a pi�kne, zdrowe dziecko.
Nza pochyli�a si�, a Weronika opu�ci�a dziecko na szerokie plecy matki. Nza
zaci�gn�a zapask� i wyprostowa�a si�.
� Lepiej ju� chod�my. Siostra Lucie nie lubi, kiedy matki si� sp�niaj�.
Weronika patrzy�a, jak dwie kobiety zd��aj� w kierunku szpitala. U�miechn�a
si� z satysfakcj� � siostra Nzy przeby�a drog� trzydzie�ci kilometr�w, �eby
Lucie odebra�a jej por�d. Zapali�a z powrotem vesp�, silnik strzeli� kilka razy,
i odjecha�a w stron� Yandongi � z rozwianym welonem, ze srebrnym krzy�em
na czarnym sznurze, zdmuchni�tym przez wiatr na prawe rami�. P�dz�c w stron�
tunelu po�r�d drzew, oddzielaj�cych Yambuku od Yandongi, przemkn�a obok
kobiety tynkuj�cej chat� b�otem, kt�ra wykrzykn�a: Wero, mbote, ma soeur.
Dziewczyna na poletku manioku obok chaty wybuchn�a �miechem i zacz�a
ta�czy�, wyrzucaj�c ramiona wysoko ponad g�ow� i kopi�c nogami piach.
Weronik�, gdy tak p�dzi�a przed siebie, przepe�nia�a rado�� i g��bokie
17
prze�wiadczenie o powo�aniu jako zakonnicy misyjnej. �piewa�a ku chwale
Boga, przekrzykuj�c ryk silnika. Nagle wiatr zadar� jej sp�dnic�. Z impetem
nacisn�a na hamulec i zatrzyma�a si�. Na szcz�cie nikogo nie by�o
w pobli�u. Podwin�a sp�dnic� pod po�ladki i pojecha�a dalej ju� z wi�ksz�
godno�ci�.
Siostra Weronika prezentowa�a to, co najlepsze w d�ugim szeregu misjonarzy,
kt�rzy wraz z zarz�dcami i �o�nierzami kolonizowali Kongo i w�adali nim, odk�d
zosta�o ono przyznane na Konferencji Berli�skiej, w tysi�c osiemset osiem-
dziesi�tym czwartym roku, kr�lowi belgijskiemu, Leopoldowi II, jako jego
prywatny maj�tek. Zarz�dcy, oficerowie armii i misjonarze zostali wys�ani
z Europy, aby �ucywilizowa�" i schrystianizowa� ludno�� tej wielkiej,
tajemniczej
cz�ci �Czarnego Kontynentu", o powierzchni ponad siedem razy wi�kszej od
ca�ej Belgii.
W tysi�c dziewi��set sze��dziesi�tym roku Baudouin, kr�l Belg�w, odda�
Kongo jego mieszka�com, pod przyw�dztwem Josepha Kasavubu, potomka
kr�l�w �redniowiecznego Imperium Konga, u uj�cia gigantycznej rzeki o tej
samej nazwie. Patrice Lumumba, zapalony nacjonalista, zosta� premierem. Gdy
Zach�d odwr�ci� si� od niego, zacz�� flirtowa� ze Zwi�zkiem Radzieckim, na co
natychmiast zareagowa�y Stany Zjednoczone. Stawk� by�y przecie� diamenty,
z�oto, uran, mied� i inne strategiczne minera�y, potrzebne machinom wojennym
wielkich mocarstw. Kongo zacz�o odgrywa� kluczow� rol� w zimnej wojnie.
Pi�� dni po odzyskaniu niepodleg�o�ci w Kongu wybuch� bunt wojskowy,
a Belgowie uciekali ca�ymi tysi�cami. Kilka tygodni p�niej bogata w minera�y
prowincja Katanga, pod przyw�dztwem Moise Czombego, od��czy�a si� od rz�du
w Leopoldville. Ci, kt�rzy byli zainteresowani ogromnym potencja�em handlowym
prowincji, przys�ali Czombemu zarz�dc�w i kadry wojskowe. Pod naciskiem
Stan�w Zjednoczonych Organizacja Narod�w Zjednoczonych rozpocz�a operacj�
�Rumpunch" przeciwko bia�ym oficerom Czombego, zako�czon� fiaskiem.
Miesi�c p�niej kolejna krwawa operacja ONZ, zwana �Morthor", zako�czy�a
secesj�, a oddzia�y w b��kitnych he�mach zosta�y pot�pione przez ca�y �wiat za
swoj� brutalno��. Czombe uda� si� na wygnanie.
Zimna wojna sta�a si� gor�ca i gwa�towna. Lumumba zgin�� w zamachu;
ludzie przeszkoleni w Chinach i w Europie Wschodniej poparli rebeli�, aktywnie
wspieran� przez Kub� pod rz�dami Castro, i w ko�cu przej�li kontrol� nad
przesz�o po�ow� kraju. Dopiero gdy Czombe wr�ci� do w�adzy dzi�ki poparciu
genera�a Mobutu, kt�ry zosta� prezydentem na skutek bezkrwawego zamachu
stanu w tysi�c dziewi��set sze��dziesi�tym pi�tym roku, w ko�cu st�amszono
rebeli� z pomoc� najemnych oddzia��w z Europy i z po�udniowej Afryki.
Czombe utraci� swoj� pozycj� w Afryce. Zarzucano mu korzystanie z pomocy
bia�ych najemnik�w i uprowadzono go i wi�ziono w Algierii, gdzie zmar�,
prawdopodobnie na skutek ataku serca.
W tysi�c dziewi��set siedemdziesi�tym pierwszym roku Mobutu przemiano-
18
wa� sw�j kraj na Zair i zmieni� imi� z Joseph-Desire Mobutu na Mobutu Sese
Seko Kuku-Ngbendu Wa-Za-Banga, co mo�na przet�umaczy� jako: �Wszech-
pot�ny Wojownik, Kt�ry Zostawia Za Sob� Ogie� I Przeprowadza Jeden Podb�j
Za Drugim I Nie Ma Takiej Si�y Lub Osoby, Kt�ra Zdolna By Go By�a
Powstrzyma�". Wszyscy Zairczycy zmienili swe chrze�cija�skie imiona na inne,
brzmi�ce po afryka�sku. Mobutu �zairianizowa�" ca�y przemys�, a� do
najmniejszego, portugalskiego warsztatu gdzie� w g��bi kraju. Szale�stwo
ogarn�o jego rodzin� i poplecznik�w; po kr�tkim czasie niewiele pozosta�o
z gospodarczych zasob�w kraju. Mobutu pr�bowa� odwr�ci� ten trend,
zapraszaj�c Europejczyk�w do powrotu do swoich przedsi�biorstw. Niestety,
ma�o ich zosta�o i nieliczni tylko przyj�li zaproszenie. Podr�owanie do wn�trza
kraju sta�o si� niemo�liwe, gdy� pozapada�y si� mosty, a zaniedbane drogi
zamienia�y si� w porze deszczowej w b�otniste rzeki. Pozamykano szpitale,
a pacjenci wr�cili do swoich wiosek. Lekarze szukali pracy w miastach, ale
nawet tam lekarstwa i sprz�t sta�y si� nieosi�galnym luksusem. Nie op�acani
nauczyciele porzucili szko�y i pracowali na roli, �eby wy�ywi� rodziny. Kilka
misyjnych szk� i szpitali, jak Yambuku, nadal jednak sprawnie funkcjonowa�o
w kraju trawionym przez chciwo�� i korupcj� uprzywilejowanej grupy, skupionej
wok� Mobutu.
***
Siostra Lucie wysz�a z pawilonu po�o�niczego. Podszed� do niej m�czyzna
siedz�cy pod drzewem mangowym.
� Twoje dziecko ma si� �wietnie, ale �ona straci�a du�o krwi. Musimy j�
zatrzyma� przez kilka dni i dawa� jej zastrzyki na wzmocnienie.
M�czyzna bez s�owa wr�ci� do drzewa. Lucie zachichota�a. Odbiera�a
porody w Yambuku od czternastu lat i na palcach jednej r�ki mog�aby policzy�,
ile razy podzi�kowano jej za to. Dla piel�gniarki i akuszerki godziny zmaga�
przy porodzie lub chorym dziecku by�y spraw� normaln�; nie nale�a�o oczekiwa�
podzi�kowa� za wykonywan� prac�. Wdzi�czno�� okazywana by�a tylko
w�wczas, gdy zrobi�o si� co� wi�cej ni� si� spodziewano.
Na drodze pacjenci ju� czekali przed przychodni�. Nie odwracaj�c si�
zawo�a�a swoj� zairsk� asystentk�, wysok�, zgrabn�, m�od� kobiet� w g��boko
wyci�tej, bia�ej bluzce i w d�ugiej sp�dnicy owini�tej wok� bioder.
� Musz� biec do przychodni. Obserwuj nasz� ostatni� pacjentk� i zawo�aj
mnie, gdyby zn�w zacz�a krwawi�.
� Tak, siostro. Och, patrz, idzie Nza � powiedzia�a asystentka.
Kobiety przywita�y si� i u�cisn�y sobie d�onie.
� Biedna kobieto, musisz by� wyko�czona � Lucie zwr�ci�a si� do
Ngasy. � Nza, wprowad� j� i daj jej wody, i po�� do ��ka. Obejrz� j�
p�niej. � Macaj�c koronk� obcis�ego, zielonego stanika Nzy, doda�a: �jeste�
zdrowa jak zawsze i masz pe�no mleka.
Ka�da z jej pe�nych, wydajnych piersi przyozdobiona by�a podobizn�
prezydenta w czapce ze sk�ry lamparta.
19
� Nowa �Mouvement Populaire elamba"?
� Tak. Wraz z m�em zostali�my wybrani do Rady Regionalnej � odpar�a
Nza z dum�.
Przy��czy�a si� do nich siostra Fermina, piel�gniarka, kt�ra opiekowa�a si�
dzie�mi i dzieli�a z Lucie odpowiedzialno�� za przychodni�. Fermina podnios�a
dziecko. Jej szorstki spos�b bycia i stanowcza, w�ska twarz zmi�k�y w chwili,
gdy tuli�a dziecko w ramionach.
� Za kilka tygodni on b�dzie ci� nosi� na plecach � stwierdzi�a, ca�uj�c
ch�opca w czo�o. � Przyjd�, jak ju� sko�czy z tob� siostra Lucie. Chcia�abym
go zwa�y� dla potrzeb mojej kartoteki.
Fermina odda�a dziecko matce i odmaszerowa�a do swojego pawilonu.
Lucie pospieszy�a do przychodni. Br�zowe w�osy, wymykaj�ce si� spod
welonu, otacza�y jej kr�g��, szcz�liw� twarz. Nie wygl�da�a na swoje
czterdzie�ci
dwa lata. Gdy si� zbli�a�a, ci, kt�rzy siedzieli lub le�eli na ziemi, wstali lub
zostali postawieni na nogi przez innych i do��czyli do kolejki pacjent�w. Do
oczekuj�cej grupy podszed� Mabalo Lokela, dostojny m�czyzna ubrany w kon-
serwatywne abacos, szyt� na miar� marynark� z kr�tkimi r�kawami, przywita�
si� ze wszystkimi i zaj�� miejsce na ko�cu kolejki.
Lucie usiad�a przy biurku obok wej�cia i da�a sygna� pierwszej osobie, �e
mo�e wej��. Otworzy�a rejestr, w kt�rym wymienione by�o imi� i nazwisko
pacjenta, p�e� i wiek, wioska, z kt�rej pochodzi�, oraz objawy � lub, je�li by�o
wiadomo, choroba � z kt�rymi si� zwraca�. Na drewnianym stoliku obok biurka
znajdowa�a si� emaliowana taca, na kt�rej pouk�adane by�y szklane strzykawki
i ig�y, trzy fiolki lekarstw w postaci zastrzyk�w, metalowa �opatka do gard�a
i wziernik do ucha. Na innej tacy sta�y dwie nerki z nierdzewnej stali. W jednej
znajdowa� si� dettol, �rodek dezynfekuj�cy, a w drugiej woda. Niewielki szklany
s�oik wype�niony by� wacikami.
Pierwsza pacjentka, kobieta podtrzymuj�ca z�o�onymi d�o�mi lew� pier�,
podesz�a ostro�nie i usiad�a na taborecie obok biurka. Obok niej stan�a m�oda
dziewczyna, balansuj�c na biodrze ma�ym, chudym dzieckiem o wielkich oczach.
� Mbote, mama. Sango ninil � spyta�a Lucie. � Co s�ycha�?
� Nazali na pas i awa � odpar�a kobieta wskazuj�c podbr�dkiem na pier�.
Boli mnie tutaj. Lucie pochyli�a si� i delikatnie odsun�a dekolt stanika
kobiety,
ods�aniaj�c ciemn�, l�ni�c� wypuk�o�� wyrastaj�c� z piersi. Z sutka s�czy�a si�
odrobina ropy.
� Twoje dzieci? � spyta�a spogl�daj�c na dziewczynk� i niemowl�.
� lyo. Tak.
� Czy dziecko mo�e ssa� drug� pier�?
� lyo.
Lucie zarejestrowa�a pacjentk�, opisa�a jej wrz�d w kartotece i zawo�a�a
Sukato, piel�gniarza.
� Zaprowad� j� do pawilonu zabiegowego. Trzeba �ci�gn�� rop� z tego
wrzodu. � Doda�a odwracaj�c si� w stron� kobiety: � Masangaya, nasz
asystent medyczny, zajmie si� tob�.
20
Dziewczyna podci�gn�a dziecko wy�ej na biodro i odsun�a si� na bok; jej
matka powoli wsta�a z krzes�a i posz�a po schodach, w �lad za Sukato
Kolejn� pacjentk� by�a m�oda kobieta z pulupulu, biegunk�. Gdy Lucie
uszczypn�a jej such� sk�r� na przedramieniu, fa�dka nie wyprostowa�a si�, ale
pozosta�a; znaczy�o to, �e kobieta jest odwodniona. Lucie przy�o�y�a wierzch
d�oni do czo�a kobiety. Biegunka i gor�czka to czerwonka i leczy�o si� j�
antybiotykami; pacjenci z biegunk�, ale bez gor�czki, byli odrobaczani. W tym
wypadku gor�czka nie wyst�powa�a, Lucie napisa�a wi�c na kawa�ku papieru
�Vermox" i kaza�a jej i�� do apteki. Kobieta odesz�a, przeciskaj�c si� obok
starszego cz�owieka, ochoczo oczekuj�cego swojej kolejki. Ku�tykaj�c wszed� do
�rodka i usiad� na taborecie.
� Mbote, tata. Dzie� dobry, stary ojcze. Sango ninil
� Pasi na lokolo. Boli mnie noga.
� Poka�.
Podni�s� kolano, wyprostowa� nog� i opu�ci� stop� na st�. Wielki, ropiej�cy
wrz�d w�era� si� w kostk�.
� Od kiedy? � spyta�a piel�gniarka.
� Teeeeeee � odpar� starzec wskazuj�c s�katym palcem poza g�ow�.
� Wiem � odpar�a. � Od pocz�tku czasu. Jeste� Tata Boni, stary �o�nierz.
Przychodzisz co tydzie� do siostry Ferminy.
U�miechn�� si� do niej bezz�bnym u�miechem i wyprostowa� nieco na
taborecie. Lucie poklepa�a twardy sp�d jego stopy; zdj�� nog� ze sto�u. Napisa�a
w rejestrze: �Tata Boni, bardzo stary m�czyzna, przewlek�y wrz�d nogi, ma��
witaminowa". Mimo �e nie by�o �rodka, kt�ry m�g�by wyleczy� ran�, musia�a
mu co� da� � nie spodziewa� si� wyj�� st�d z pustymi r�kami � wr�czy�a mu
wi�c kartk� do apteki. M�czyzna odsun�� si� od sto�u, stan�� na baczno��
i zasalutowa�. Lucie z u�miechem odpowiedzia�a salutowaniem.
� Do zobaczenia nast�pnym razem � po�egna�a go, a on wykona� w ty�
zwrot i poku�tyka� po schodach.
Nast�pnie wesz�y dwie kobiety z niemowl�tami na plecach, ci�gn�c mi�dzy
sob� wrzeszcz�ce dziecko. Lucie podnios�a g�os, �eby przekrzycze� pisk.
� Mm? Co?
Jedna z kobiet d�wign�a ch�opca do g�ry i przytuli�a jego twarz do piersi.
Krzyki zamieni�y si� w st�umione bulgotanie.
� Makila � powiedzia�a, wskazuj�c na jego pup�. � Krew.
� Pulupulul � spyta�a Lucie wyczuwaj�c gor�czk� na czole dziecka. �
Biegunka?
� Te. Nie.
Lucie zastanowi�a si� przez chwil�.
� Kisi ya basenjil � zapyta�a. � Miejscowe lekarstwo?
Kobiety spojrza�y po sobie z przera�eniem.
� Dlaczego? � spyta�a zakonnica.
Kobiety nie odpowiedzia�y. Ta, kt�ra trzyma�a chore dziecko, zacz�a je
ko�ysa� przy piersi. W tym momencie wr�ci� Sukato. Lucie przywo�a�a go.
21
� Podano temu dziecku miejscowe lekarstwo i krwawi teraz z odbytnicy.
Spytaj ich, co i jak mu podawa�y.
Mi�dzy Sukato a kobietami nast�pi�a szybka wymiana s��w w innym
dialekcie. Brzmia� jak Budja, lecz rozmawiali zbyt szybko, �eby Lucie mog�a
zrozumie�.
� Ich nganga, znachor z Bongolu, da� im li�cie, z kt�rych mia�y ugotowa�
napar i wla� mu do odbytnicy.
� Dlaczego?
� Czy to ma jakie� znaczenie? Mo�e gor�czka � odpar� piel�gniarz,
unikaj�c wzroku siostry.
� Tego ngang� nale�a�oby zamkn�� w wi�zieniu.
� Wiem, �e pewnie mi nie uwierzysz, siostro � odrzek� � ale dla naszych
ludzi to m�dry starzec, kt�ry mieszka na skraju lasu. Pom�g� wielu z nas.
Lucie uci�a temat wzruszeniem ramionami i podnios�a si� �wawo.
� Po�� to dziecko do ��ka i wlej w niego troch� roztworu soli fizjologi-
cznej. I daj mu zastrzyk niwachiny na wszelki wypadek. Pewnie ma malari�.
Sukato wyprowadzi� kobiety. Papla�y z ulg�, id�c za nim na oddzia� dzieci�cy.
Mimo �e Lucie by�a dobr� po�o�n� i pewnie si� czu�a opiekuj�c si� kobietami
w ci��y i ich niemowl�tami, pragn�a, �eby ju� sko�czy�y si� jej dy�ury
w przychodni w tym miesi�cu i �eby zast�pi�a j� siostra Fermina. Misjom
chronicznie brakowa�o wyszkolonego personelu, od kt�rego wymagano coraz
wi�cej, poniewa� us�ugi rz�dowe zosta�y wstrzymane lub by�y wykorzystywane
dla prywatnych korzy�ci. Do Afryki przyje�d�ali �wieccy ochotnicy, �eby
pracowa� w szpitalach misyjnych, ale nie chcieli mie� nic wsp�lnego z zakonami
religijnymi. Mieli swoje w�asne przekonania i styl �ycia.
Nast�pnie wszed� m�czyzna, opieraj�c si� na ramieniu �ony. By� pochylony
do przodu i obiema r�koma trzyma� si� za przyrodzenie, podtrzymuj�c wielk�
przepuklin�. Para ta pochodzi�a z Yaongo, oddalonej o trzydzie�ci dwa kilometry
od Yambuku. Lucie zbada�a m�czyzn�, da�a kobiecie kawa�ek papieru i wskaza�a
im drog� do pawilonu zabiegowego.
Po trzech kolejnych pacjentach nadesz�a kolej Mabalo.
� Dzie� dobry, Mabalo. Ciesz� si�, �e ci� widz�. Prosz�, usi�d� �
przywita�a go Lucie.
By� prezesem rady parafialnej i pom�g� Weronice przeforsowa� ide�
sp�dzielni rolniczej przez kana�y afryka�skiej hierarchii ko�cielnej.
� Dzie� dobry, siostro � odpowiedzia� wycieraj�c twarz wielk� chustk�.
� Siostra Fermina m�wi�a mi, �e twoja podr� na p�noc by�a udana i �e
uda�o ci si� kupi� troch� �wie�ego mi�sa. Szkoda �e zmy�o most do Gbadolite;
m�g�by� zobaczy� si� z prezydentem i przynie�� jaki� prezent dla misji �
powiedzia�a Lucie z szerokim u�miechem. Przyjrza�a mu si� uwa�niej. � Nie
czujesz si� dobrze. Co si� dzieje?
� Wr�ci�em z b�lem g�owy i my�la�em, �e to od picia lotoko, kt�re da� nam
wujek mojej �ony w Abumombazi. Wczoraj zdrzemn��em si� po po�udniu
i obudzi�em si� z gor�czk�, a b�l g�owy sta� si� jeszcze silniejszy.
22
Lucie pochyli�a si� i przy�o�y�a mu d�o� do czo�a.
� Rzeczywi�cie jeste� rozpalony. Masz dreszcze?
� Troch�. Wydaje mi si�, �e to tylko malaria. Nie mam w domu niwachiny,
bo bym j� za�y� i nie zawraca� ci g�owy.
Ujrza�a zm�czenie w jego oczach okolonych drobnymi zmarszczkami. Na
czole i g�rnej wardze pojawi�y mu si� krople potu.
� Nigdy nie zawracasz mi g�owy. Powiniene� by� przyj�� wczoraj __
zbeszta�a go. � Niech�e ci� zbadam. � Odwr�ci�a go do �wiat�a.
� Otw�rz usta.
J�zyk mia� suchy i powleczony nalotem. Wsun�a mu do gard�a metalow�
�opatk� i zobaczy�a, �e by�o czerwone. Pomaca�a szyj� i podbr�dek, �eby
sprawdzi� w�z�y limfatyczne.
� Teraz zdejmij koszul�, pos�uchamy, co si� dzieje w piersiach. � Za�o�y�a
stetoskop na uszy. � Wci�gaj powietrze g��boko ustami. Jeszcze raz... jeszcze.
Dobrze. Teraz z przodu.
Serce bi�o mu szybko i mocno. Od�o�y�a stetoskop na st�.
� Wsta�, prosz�.
Popuka�a go lekko w w�trob�. Cofn�� si� gwa�townie.
� Boli?
� Tak!
� Przepraszam, ale musia�am sprawdzi�, czy masz podra�nion� w�trob�.
Prosz� � powiedzia�a wskazuj�c taboret.
Mabalo w�o�y� koszul� i usiad�. Lucie zacz�a pisa� w rejestrze.
� Musz� wpisa� tw�j wiek.
� Czterdzie�ci cztery.
� I pochodzisz z Yalikonde, ale mieszkasz tutaj z Sophie i z dzieckiem.
� Zgadza si� � odrzek� Mabalo.
� Masz racj�. To malaria. Dam ci zastrzyk niwachiny; dzia�a szybciej ni�
tabletki. Szybko poczujesz si� lepiej.
Lucie si�gn�a po szklan� strzykawk� i ig�� z emaliowanej tacy. Nabra�a do
strzykawki �rodek dezynfekuj�cy, a nast�pnie wyp�uka�a j� wod�. Wci�gn�a
dawk� �rodka przeciwko malarii z fiolki, przetar�a przedrami� Mabalo wacikiem
umoczonym w dettolu i wstrzykn�a lekarstwo.
� To powinno wystarczy�. � Wyci�gn�a z szuflady biurka ma��, plas-
tykow� kopert� z tabletkami. � Za�ywaj tej aspiryny przeciwko b�lom g�owy
i gor�czce i pozdr�w Sophie.
Mabalo ponownie wytar� twarz i wsta�.
� Dzi�kuj� za zastrzyk, siostro � powiedzia�. � Pozdrowi� Mbunzu od ciebie.
� Ach, racja. Trudno spami�ta� wasze nowe imiona od czasu, jak prezydent
zacz�� kampani� to�samo�ci.
Mabalo roze�mia� si�.
� Nasze dawne imiona by�y imionami chrze�cija�skimi, kt�re nam nadano
przy chrzcie. Nasze �nowe imiona" s� imionami, kt�re nam nadano przy
narodzinach; m�wi�, kim jeste�my.
23
� W porz�dku � zgodzi�a si� Lucie, u�miechaj�c si� do nauczyciela, ale
niezupe�nie rozumiej�c, co ma na my�li. � Ale wci�� jeste�cie dobrymi
chrze�cijanami!
� C�, na pewno chrze�cijanami � odpar� Mabalo.
U�cisn�li sobie d�onie i odszed�. Lucie wyp�uka�a strzykawk� dettolem,
a nast�pnie wod� i od�o�y�a z powrotem na tac�, gotowa na przyj�cie kolejnego
pacjenta.
Us�ysza�a jakie� zamieszanie na zewn�trz. Gdy wyjrza�a, zobaczy�a Nz�
w otoczeniu Ngasy Moke i trzech innych m�odych, brzemiennych kobiet; klepa�y
si� d�o�mi po udach i �mia�y dono�nie. Nza rozprawia�a g�o�no:
� I nie ma co si� ba� uk�ucia ig�y, nie boli bardziej ni� ugryzienie komara.
S� silne i wzmocni� wasze dzieci. Wiem o tym; ju� przez to przesz�am. Jak ju�
przyjdzie na was czas, wejdziecie na st�, w�o�ycie stopy w metalowe obr�cze
i posuniecie si� pup� na d�, a� b�dzie si� wam wydawa�o, �e spadniecie. Wtedy
siostra powie: �Wci�gaj powietrze, uh-uh-uh i wypuszczaj, huu-huu-huu i przyj,
przyj, przyyyj!" Stoi na sto�ku, �eby mog�a naciska� wam na brzuch, i wkr�tce
dziecko wychodzi, i po wszystkim. Dalej, po�wiczcie oddychanie.
Cztery przysz�e matki otoczy�y Nz� p�kolem.
� Razem � komenderowa�a Nza, wznosz�c ramiona jak kierownik ch�ru
niedzielnego. � Wci�gajcie, uh-uh-uh i wypuszczajcie, huu-huu-huu. � Po
kilku powt�rzeniach uh�w i huu�w cztery kobiety zacz�y chodzi� dumnie
i krzycze� Pusa, pusa, puuusa, po czym wybuch�y kaskadami �miechu.
Lucie z rado�ci� zaklaska�a. Nza dostrzeg�a j�, podnios�a r�k�, �eby
powstrzyma� ch�rek, i krzykn�a:
� Dosy�!
Wskaza�a na siostr� i krzyki jej przyjaci�ek zamieni�y si� w chichoty.
� �adna z tych kobiet wcze�niej nie rodzi�a, wi�c t�umaczy�am im tylko,
czego si� maj� spodziewa� � wyja�ni�a Nza.
� Ju� wiem, dlaczego chc�, �eby� to ty organizowa�a zebrania partyjne �
powiedzia�a Lucie, wci�� si� �miej�c.
Nast�pnie wezwa�a po kolei ka�d� z czterech przysz�ych matek i zaprowa-
dzi�a do sto�u lekarskiego za parawanem. Zwa�y�a ka�d� kobiet�, sprawdzi�a
ci�nienie krwi, zmierzy�a wypuk�o�� brzucha i pos�ucha�a bicia serca p�odu.
Ca�a czw�rka by�a zdrowa, w pe�ni gotowa do macierzy�stwa. By�y pod-
ekscytowane ci���. Je�li noworodek prze�yje pierwszy tydzie� czy dziesi�� dni,
nadaje mu si� imi�. Je�li prze�yje do wieku dojrzewania i ceremonii inicjacji,
dziecko staje si� pe�noprawnym cz�onkiem rodziny. Tak wi�c, je�li matka rodzi
dzieci, ma zapewnione miejsce i szacunek w klanie. Niep�odnej kobiety nie
pot�piano, ale zrozumia�e by�o, �e m�� znajdzie sobie inn� kobiet�, kt�ra da mu
potomstwo, cz�sto zostawiaj�c t� bezdzietn� w zgorzknieniu i poczuciu niespe�-
nienia.
Po badaniach Lucie zaprowadzi�a kobiety do sto�u, �eby zrobi� im te
niezwykle wa�ne zastrzyki, kt�re zapewni� im zdrowe dzieci. Wzi�a strzykawk�
o pojemno�ci dziesi�ciu centymetr�w sze�ciennych, wci�gn�a witamin�
24
B-complex i po starannym wytarciu sk�ry na przedramionach, zaaplikowa�a
ka�dej z nich po dwa i p� centymetra. Kobiety krzywi�y si�, gdy nadchodzi�a
ich kolej, boj�c si� ig�y, ale by�y dumne z cierpienia w tak dobrej sprawie. Ich
droga przez m�k� doda im jeszcze wi�cej powa�ania jako matkom.
Nast�pnego dnia po wstrzykni�ciu niwachiny Mabalo wr�ci� do szko�y
i uczy� starsze dzieci francuskiego, a potem, wieczorem, plewi� chwasty na
swoim polu obsadzonym maniokiem i kaw�. Przez nast�pne pi�� dni po leczeniu
czu� si� lepiej, ale pi�tej nocy gor�czka i b�le g�owy powr�ci�y z jeszcze
wi�kszym nat�eniem. Czu�, jakby mu kto� wbija� w mi�nie wzd�u� kr�gos�upa
i w uda, rozpalone, �elazne pr�ty. �ciskaj�c g�ow� obiema d�o�mi, powoli, �eby
nie obudzi� Mbunzu, wyczo�ga� si� sztywno z ��ka i w ciemno�ci, chwiejnym
krokiem, podszed� do miski do mycia, odszuka� plastykow� torebk� z aspiryn�
i po�kn�� trzy tabletki, popijaj�c wod� z dzbanka. Zn�w z�apa� si� za g�ow�
czuj�c, �e mu eksploduje, je�li b�dzie porusza� si� zbyt szybko. Podszed� do
kanapy we frontowym pokoju i po�o�y� si�, przewracaj�c si� na bok, wtulaj�c
g�ow� w poduszk� i podci�gaj�c kolana, �eby z�agodzi� dr�cz�cy b�l w plecach.
Gdy obudzi� si� z pierwszymi promieniami s�o�ca, siedzia�a przy nim Mbunzu
ze zmartwieniem maluj�cym si� na twarzy.
� Chyba za du�o pracowa�em w polu � wymamrota�.
Nie odezwa�a si�, podesz�a do naro�nika pokoju, zamoczy�a ko�c�wk�
r�cznika w wiadrze z wod� i przynios�a go z powrotem. Wytar� sobie pot
z twarzy i z szyi i zwl�k� si� z ��ka.
� Lepiej id� z powrotem do przychodni � powiedzia�a Mbunzu.
� P�jd� po pierwszej lekcji. � Gdy si� porusza�, g�owa mu si� chwia�a, ale
aspiryna z�agodzi�a b�l.
Tego ranka za biurkiem w przychodni siedzia� Sukato. Mabalo powiedzia�
mu, �e tydzie� temu dosta� zastrzyk niwachiny i �e do wczoraj czu� si� lepiej.
Sukato kaza� nauczycielowi poczeka�. Poszed� do dzia�u po�o�niczego, gdzie
Lucie mia�a w�a�nie odbiera� por�d. Kaza�a poda� Mabalo pe�n� dawk� chininy,
gdy� niekt�rzy mieszka�cy lasu zapadali na malari� odporn� na niwachin�.
Sukato wstrzykn�� lekarstwo w rami� nauczyciela i wr�czy� mu wi�cej aspiryny.
Mabalo wr�ci� do domu pewien, �e tym razem lekarstwo mu pomo�e.
W ci�gu kolejnych czterech dni gor�czka Mabalo nasili�a si�, a b�l g�owy
nie ust�powa�. Straci� apetyt. Mbunzu przez ca�y czas by�a przy nim. Robi�a mu
ch�odne ok�ady na czo�o, ugotowa�a bulion z koziego mi�sa i zmusza�a go do
jedzenia i picia. Za ka�dym razem, gdy przychodzili go�cie, Mabalo z wysi�kiem
szed� do frontowego pokoju i rozmawia� z nimi, dop�ki nie odeszli. Raz, gdy
kolega nauczyciel zosta� zbyt d�ugo, Mabalo pad� na ��ko. Mbunzu by�a
w�ciek�a. Strofowa�a go, wygra�aj�c palcem przed nosem:
� Musisz odpoczywa�! Jak kto� przyjdzie ci� odwiedzi�, powiem, �e nie
wolno ci przeszkadza�.
25
� Nie. Jestem starszy i jestem nauczycielem. � Mia� zmizerowan� twarz. �
Nie mog� ucieka� przed tymi, kt�rzy na mnie licz�. � Odwr�ci� si� do niej
plecami.
� Zabij� ci�! � Popatrzy�a na jego obola�e cia�o i wyszepta�a: � Wtedy
twoja rodzina oskar�y mnie, �e nie zajmowa�am si� tob� nale�ycie.
Po po�udniu, pi�tego wrze�nia, Mbunzu zauwa�y�a, ze stan jej m�a si�
pogarsza. Okropnie bola�o go gard�o; niemal nie m�g� prze�yka�. Poprosi�a
matk� Mabalo, �eby poszuka�a siostry Weroniki. � Ona b�dzie wiedzia�a, co
robi�.
P�nym wieczorem Weronika wesz�a do domu i wstrz��ni�ta zobaczy�a, �e
Mabalo le�y na kanapie i j�czy.
� Przysz�a do ciebie przyjaci�ka � powiedzia�a Mbunzu k�ad�c mu r�k�
na ramieniu i pomagaj�c si� podnie��.
� Troch� sobie odpoczywam. Co u ciebie s�ycha�, siostro? � spyta� s�abym
g�osem.
Weronika zignorowa�a zwyczajowe uprzejmo�ci.
� Powiniene� by� w szpitalu, Mabalo.
� Nie chc� i�� do szpitala. Zbyt du�o chorych tam umiera.
� To g�upie tak m�wi�. Ludzie umieraj�, je�eli nie id� do szpitala na tyle
wcze�nie, �eby ich jeszcze by�o mo�na wyleczy�.
� Mia�em dwa ntonga w ci�gu tygodnia. Jestem pewien, �e...
Mbunzu przerwa�a mu.
� Od kilku dni nic nie jad� i upiera si�, �eby przyjmowa� ka�dego, kto tu
przychodzi.
� Mabalo � cicho odezwa�a si� Weronika � je�li p�jdziesz do szpitala,
wprowadz� ci w �y�y roztw�r soli fizjologicznej i szybko wydobrzejesz.
Wiedzia�a, �e go nie zmusi.
� Je�li gor�czka nie minie, p�jd� jutro.
� Po powrocie do klasztoru porozmawiam z siostr� Lucie. Mbunzu, z samego
rana musisz zabra� go do Masangayi.
Weronika �yczy�a im dobrej nocy i posz�a. Czu�a si� bezradna i gdy wr�ci�a
do klasztoru, uda�a si� prosto do kaplicy. Modli�a si� z ca�ego serca, �eby
Mabalo
do rana wyzdrowia�.
Tej nocy Mbunzu zostawi�a ma�y p�omie� w lampie naftowej w pokoju na
tyle domu. Mabalo spa� niespokojnie. Mbunzu po�o�y�a si� na macie, na
pod�odze, i utuli�a w ramionach ich dziecko. Oko�o p�nocy Mabalo dosta� ataku
md�o�ci i wymiotowa�, a� nic w nim nie pozosta�o. Jak tylko si� ruszy�,
pulsowanie w g�owie dawa�o o sobie zna� z ogromn� si��. Mbunzu podesz�a do
niego i wytar�a mu usta, po czym sprz�tn�a nieczysto�ci w ��ku wilgotnym
r�cznikiem. Dziecko p�aka�o. Wytar�a d�onie w sukienk�, podnios�a dziecko
i przystawi�a do piersi. Dzieciak przez chwil� ssa�, po czym zasn��. Zaszczeka�
pies, a z domu na ko�cu drogi dobieg�y rozz�