3550

Szczegóły
Tytuł 3550
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3550 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3550 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3550 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Marek Bie�kowski trzeci znak 2 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 3 NOWOROCZNE �YCZENIA Byle tylko nie my�le� Nie pragn�� Nie dr�czy� si� Z t�sknoty za sob� nie gin�� �niegiem wiatrem op�tanym w ciemn� dolin� si� zapa�� W sen co si� nigdy nie spe�nia jak pies w ogon zawin�� Mo�e do wiosny przetrwa� A potem... do morza sp�yn�� 4 WYZNANIE MOWY Czym jest moja mowa gdy unosi j� nietoperz ob�o�ony kl�twa ciemno�ci? Gdy orze� rozsmakowany w jasno�ci dnia odwraca si� od niej ze wstr�tem Nie niesie jej w �apach pot�ny nied�wied� obudzony w litewskich borach ani te� jest roz�o�ysta jak �ania skubi�ca s�owa w prapolskich kniejach Jak j� w sobie zatrzyma� gdy przesypuje si� przez palce jak piasek unicestwiany szyderczymi j�zykami fal? Czym jest ta mowa rodz�ca si� na rozkrzyczanej ulicy po�r�d wgniataj�cych wszystko w milczenie st�p? Mowa moja jest ciemna bo ga�nie w niej �wieczka czerpi�ca powietrze z ka�dego oddechu A s�owa jej tak odstaj� od rzeczy jak litery przeze mnie k�adzione na papier niepodobne do swoich wiecznych wzor�w Mowa moja p�ynie z krwi i z gard�a wybucha krwawo Jest ostro�na jak krok akrobaty ta�cz�cego po raz pierwszy na linie I pokorna jak jego upadek w g�uch� pustyni� areny A czasem jest szybsza ni� w�dka pita na stoj�co przy barze Trwo�liwsza od oka kradn�cego cudze spojrzenia I tak obca jak lewy but na prawej nodze Czasem wypada z zamkni�tych ust lub jest niech�tna s�owom Podobna do kroku skaza�ca ci�gni�tego ku p�tli krzyku Nie pozbawiaj mnie mojej mowy Dalilo Nie ubieraj mnie w nie moje s�owa Dejaniro 5 Kim bowiem b�d� w b�aze�skiej czapce dzwoni�cej na po�miewisko s�owami Nie zmieszcz� si� w papuzi kubrak donaszany po bogatych krewnych Ju� raczej wdziej� przetart� ojcowsk� bluz� cho� i w niej nie czuj� si� swojo Gdzie si� skry� przed moj� kreci� mow� usuwaj�c� mi ziemi� spod n�g? Gdziekolwiek si� rusz� mam na plecach w�ze�ek mowy lekki jak puch a ci���cy m�y�skim kamieniem A mimo to trzymam si� kurczowo tego skrawka mowy wisz�cego nad g�ow� bo w dalekim kraju m�g�bym zwiedza� tylko ksi�g� krajobraz�w i ta�czy� nied�wiedzim krokiem na roz�arzonej p�ycie j�zyka Moja mowa z�apana w potrzask pa�stwa kontynentu i �wiata przywi�zana do galery biurka w ostatniej chwili ucieka z miejsca egzekucji i p�on�c przysz�ym brzmieniem spala mrok klej�cy karty ksi��ek W jej katakumbach kryje si� sens nios�cy zbawienie �wiatu Czym b�dzie? Czy tylko przydro�nym kamieniem kopanym w zamy�leniu przez zab��kanego w�drowca? A mo�e pu�apk� dla tych kt�rzy przed ni� uciekaj�? Na razie jest g�r� pod kt�r� tocz� ka�de jedyne s�owo z uporem i wiar� �e kiedy� znajd� si� na szczycie ukrytym w ob�oku milczenia 6 POCZ�TEK ELEGII Ojciec zszed� do nas z komina na kt�rego otwarte oko zsuwa�a si� powieka chmur Jego cudzoziemski mundur opina� szczuplej�ce cia�o nocy a szalik w szkock� krat� wgryza� si� w szyj� ksi�yca Gwo�dziem wyci�gni�tym z buta otworzy� nasz niezastawiony st� i zza �ci�ni�tego parcianym pasem morza wy�owi� ryb� dogorywaj�c� w czerwonej chu�cie d�oni To jest pierwsza wieczerza powiedzia� i rzuci� j� pomi�dzy nas Chrystus zmartwychwsta� po moim odej�ciu Mo�ecie zaczyna� wszystko od pocz�tku 7 NIEUDANA OPERACJA Dom kt�ry zatrzyma� si� we mnie na odpoczynek jest czujny jak ptak siedz�cy na ga��zi nocy i kruchy jak porcelanowe zwierz�tko Wystarczy chwila nieuwagi by wymkn�� si� spoza kratek palc�w i schowa� na zawsze w ziemi 8 UPADEK IKARA Zanim spadn� na ziemi� obezw�adnionym kalekim skrzyd�em windy w�� mi w d�o� ciep�o swojej d�oni I u�miech do kieszeni wrzu� mi ukradkiem To mi da pewno�� �e nie by�a� tylko marzeniem 9 KOBIETA W CIʯKIEJ SUKNI KRWI Z pozoru twarda lecz w palcach tak krucha jak oszroniona grudka ziemi Zgarbiona pod ci�arem sukni Sw�j dom rosn�cy po�r�d kwiat�w w doniczce odwraca oknami ku s�o�cu Szukaj�c nowego dnia wyci�ga przed siebie prosz�c� d�o� G�ow� jak bia�� flag� wywiesza na znak poddania 10 MEDYTACJA PIASKU Jestem tylko ziarnem piasku zamkni�tym w macicy twojej d�oni K�sem czarnego chleba nie potrafi�cym zaspokoi� nawet przeczucia g�odu A m�g�bym by� przecie� pocz�tkiem per�y albo domu albo cierpienia Rodz� si� w �wiecie ci�gle przychodz�cym na �wiat I nie z�orzecz� przeznaczeniu zatapiaj�cemu mnie w ja�owym morzu kropli potu Lecz moja dusza nosi w sobie cz�stk� utraconego raju pustyni Dlatego t�skni� do ziemi obiecanej przez wiatry unosz�ce cztery strony �wiata 11 NOTATKI Z DOMOWEJ PODRӯY Dom czeka� na mnie drzemi�c na ramieniu ojca jak okr�t obwieszony girlandami mg�y wi���cymi go ze spokojn� przystani� Gdy zszed� z niego ostatni kapitan matka wywiesi�a nad kominem poskr�can� b�lem flag� dymu i ruszyli�my na poszukiwanie wyspy unoszonej przez ludzkie pr�dy Na ka�dej ulicy �ciga�y nas latarnie zarzucaj�ce kr�gi �wiat�a na nasz chybotliwy maszt Dzwonki zrywaj�cych si� o �wicie zegar�w budzi�y mnie w ko�ysce podr�y Odlicza�em godziny s�uchaj�c uderze� serca w wielki dzwon trwogi Na ziemi kt�r� m�g�bym zmie�ci� w d�oni zacz��em budowa� dom By� mi niezb�dny jak powietrze i pragn��em go jak wody lecz ba�em si� jak ognia My�la�em o nim jak o swoim domu gdy m�wi� o mnie dom 12 PRYWATNA WIE�A BABEL Rozmawiali�my d�ugo j�zykiem ludzkich zdarze� i s��w lecz nie mogli�my si� porozumie� Postanowili�my wi�c nauczy� si� porozumiewa� j�zykiem kamieni pi�ciu palc�w i poszarpanych chmur Lecz gdy byli�my blisko zapami�tania wszystkich liter alfabetu dopadli nas ludzie ze swoimi zdarzeniami i s�owami o nich W ten spos�b B�g zburzy� nasz� prywatn� wie�� Babel 13 KSIʯYC KRZYCZY MG�� Ksi�yc wysuwa si� z ust nieba zlizuj�c krople deszczu s�cz�ce si� przez gwiezdne sito Na tratwie zbitej z chmur wyp�ywam na spokojn� powierzchni� oceanu ciemno�ci burzon� rafami latar� Miasto napi�te jak �uk celuje we mnie strza�� umaczan� w kadzi komin�w Ksi�yc rozpi�ty na tarczy nocy krzyczy bledn�cym kolorem krwi A g�os jego zamienia si� w mg�� 14 RACHUNEK SUMIENIA Je�li jest kara za grzechy A przecie� grzechem jest wiara co w siebie nie wierzy To przero�nie nas kiedy� czas�w naszych miara Ich top�r odbije nasz p�acz g�o�nym �miechem I pomy�le�: Czy g�owa jest warta stracenia? I pomy�le�: C� to znaczy prawdziwie i godnie? I pomy�le�: R�ce ze strachu dr��ce nie ud�wign� ci�aru sumienia 15 METAMORFOZY Z dw�ch kropel deszczu kt�re przestraszone nadchodz�c� burz� siad�y na parapecie okna wyklu�y si� dwa ptaki i natar�y na siebie z furi� elektrycznych wy�adowa� Lecz to nie cia�a walczy�y a lot z lotem si� �ciera� Przestrze� z przestrzeni� bra�y si� za r�ce To cienie wype�nione ob�okami zderza�y si� ze sob� �oskoc�c ukrytym w g��bi ziemi �elastwem I dwa szeregi b��kitem przystrojonych szpadzist�w rzuca�y przed siebie na o�lep gotowe razi� szybciej ni� b�yskawice Tak gra�y przeciwko sobie dwie tr�by stoj�ce na czele rozjuszonych parnym milczeniem orkiestr Dwa ptaki nios�ce w dziobach zapowied� nadchodz�cej burzy siad�y na parapecie i po chwili zamieni�y si� w dwie przera�one piorunami krople deszczu 16 S�OWO I CIA�O Szukam ci� tam gdzie ko�czy si� s�owo a zaczyna cia�o Bo by�e� s�owem gdy uczy�e� �e cz�owiek jest wyborem pomi�dzy mi�o�ci� a mi�o�ci� Lecz sta�e� si� cia�em gdy dowiod�e� �e nawet B�g musi by� wyborem pomi�dzy cierpieniem a cierpieniem Strachem a strachem Szukam ci� tam gdzie ko�czy si� s�owo a zaczyna krzyk wyci�gany z gard�a rozpalonymi szczypcami b�lu Szukam ci� bo jestem sam w tej jedynej chwili gdy s�owo staje si� cia�em 17 MUZYKA KLUBOWA Wejd� Tu co� si� b�dzie dzia�o W spoconej sali wino si� grzeje a pokrywka drzwi podskakuje unoszona zapachem cia� Nap�j uderzaj�cy do g�owy �miechem dziewcz�t dobrze mi pos�u�y Wejd� napij� si� czerwonego dymu stoj�cego w zakurzonych �ar�wkach �Noc wok� nas si� kr�ci Noc jak westchnienie Od westchnienia nie trwa d�u�ej...� Gwar g�stnieje i ro�nie Musz� go nowi go�cie nogami ubija� by si� pod sufitem zmie�ci� Kelnerki robi� z niego zapasy na ciche przedpo�udnia Kto� oko oprawione w przekrwion� butelk� toczy po drewnianym blacie Inny po powietrze do gard�a si�ga bo go dusi... Czyja� g�owa pod st� powoli si� opuszcza gdy nag�y podmuch �miechu unosi j� do g�ry Ponad m�czyznami p�ynie statek niesiony �aglem kobiecych piersi I wielu by chcia�o by� kapitanami tej wielkiej armady Pi�ciu rycerzy wychodzi by rzuci� �wiatu wyzwanie i bi� si� w�o�ci swego pana kt�remu na imi� j a z z Wyci�gaj� bro� Pr�buj� w skupieniu jej sprawno�ci bo wa�na to b�dzie potyczka o niezmierzon� rozleg�o�� granic 18 Zasiadam w p�dz�cym ekspresie baru i chwytam machaj�ce do mnie drogowskazy Po sali b��kaj� si� jeszcze s�owa pozbawione w�a�cicieli Perkusista smagn�� je przez grzbiet srebrzystym biczem Cisza rozla�a si� po nas jak krew ofiarnych zwierz�t Jeszcze gor�ca lecz po chwili krzepn�ca na ustach metalicznym smakiem tr�bki Saksofonista pier� �elazem zas�oni� i wyci�gn�� z rozd�tych policzk�w kolorow� wst�g� dymu G�owy zap�on�y potarte siarczan� d�oni� Lecz przyszed� im na ratunek poskramiacz ognia I wszyscy zastygli jakby kto� przez uchylone okno prycha� lodowat� po�wiat� ksi�yca odbijaj�c� si� w lustrze blachy Mikrofon uk�uty szpil� reflektora zerwa� si� i przelecia� po firmamencie chmurnego sufitu Zanim go ustrzelili skry� si� w dziupli puzonu pracowicie zlizuj�c d�wi�ki �ciekaj�ce na pod�og� A puzonista smuk�ym ramieniem wpl�tywa� si� w spojrzenia dziewcz�t do�� d�ugow�osych by my�le� przy nich o niebezpiecznych topielach �yka� ostrze miecza i gi�� rozpalone do bia�o�ci pr�ty Oddech sw�j jak bumerang rzuca� w sal� Wodzi� na pokuszenie pr�dkimi ruchami palc�w by znikn�� nagle ust�puj�c przed wielkim garbem zakwitaj�cym na piersi olbrzyma Ten zwariowa�! Rwa� niewidoczne sieci wi���ce go z instrumentem 19 Chcia� go oderwa� od siebie Uwolni� si� Odp�yn�� prosty jak struna Lecz nie potrafi�... Chwyci� smyczek i jak no�em zamierzy� si� na �ci�gna Wbi�em si� w jego d�o� oczami Kto� chcia� krzykiem uwolni� go od m�ki Lecz on z ob��dem zmaga� si� dalej dop�ki nie na�o�ono mu �wietlistego kaftanu bezpiecze�stwa Perkusista obezw�adnia� go uderzeniami pa�ek lecz on broni� si� pr�buj�c wple�� napastnika w struny kontrabasu Obaj dostali za t� potyczk� po uszach od tr�bacza Dwoje siedzia�o w k�cie Nie�wiadomi tragedii jaka wok� nich si� dzia�a karmili z ust swoje po��danie �Zaci�gnijmy si� nasz� mi�o�ci� nie potrwa d�u�ej ni� papieros si� pali Schowajmy si� z nasz� mi�o�ci� ona minie gdy zapal� �wiat�a na sali� Barmanka powielona w wyzywaj�cych kszta�tach butelek oczy wznios�a nad o�tarz bo gdzie� kielich gwa�townie si� zakrztusi� jakby go kto� poi� mszalnym winem przyniesionym pok�tnie do ko�cio�a �wi�tokradztwo pier� jej rozd�o do krzyku lecz mi�kki j�zyk saksofonowego barytonu za dekolt wsun�� si� niepostrze�enie i sutki delikatnie pie�ci� Machn�a przyzwalaj�co r�k� wt�ruj�c rytmowi odbijaj�cemu si� od b�bna Zawia� wiatr i saksofon z�ama� si� na p� Zawia� wiatr i na ulicy przera�one drzewa 20 silniej chwyci�y korzeniami ziemi� Zawia� wiatr i czyja� twarz nieruchoma jak has�o odklei�a si� w milczeniu od �ciany Zawia� wiatr ... a mo�e to muzyka osi�gn�a pr�dko�� wiatru Saksofonista chcia� co� powiedzie� o Parkerze Atramentowym muzyku kt�ry przedawkowa� alkohol i narkotyki I przede wszystkim jazz Nabra� fantazji w p�uca lecz m�wi� szaro jakby mia� ju� brzask w ustach Pocz�tkuj�cy pianista na klawiaturze ud zas�uchanej dziewczyny wygrywa� pierwsz� sol�wk� i z napi�ciem liczy� takty pozosta�e do ko�ca nogi i do ko�ca nocy P�d areofonicznej kabiny sali odpalonej od papierosa wciska� mnie w czyje� ramiona oddalone o miliony lat ciemnych Oczekiwa�a mnie planeta Wenus na kt�rej mia�em odkry� �ycie �Noc w nas si� kot�owa�a Noc jak westchnienie kr�tka Cia�ami naszymi kierowa�a jak niesiona falami ��dka� Za oknem gwiazdy miga�y jak milicyjne mundury i nikt nie chcia� wyj�� na ulic� by szuka� wielkiego wozu Tr�bacz zad�� na trwog� �ab�dzio uginaj�c kolana �mierciono�ny grot instrumentu wbi� mu si� w krta� i nie by�o dla niego ratunku cho� dobosz nieustannie wzywa� do boju Puzon �apczywie wsysa� alkohol 21 wylewaj�cy si� z porzuconych g��w Kontrabasista / jednak dzielny by� to cz�owiek / niestrudzenie napina� ci�ciw� i razi� wroga ukrytego za za�omami stolik�w Saksofon wzywa� pomocy alfabetem morse�a bo jego dusza zapl�ta�a si� w sie� sk�adanych do oklask�w d�oni Tylko pianista zachowa� spok�j Czarne nazywa� czarnym a bia�e bia�ym Kto nie wytrzyma� pr�by muzyki oddawa� ze wstydem pole Czasem kto� krzykn�� z b�lu lecz trwa� niewzruszenie bo echo odpowiada�o mu zach�t� do boju Barmanka na sw�j pok�ad wci�ga�a rozbitk�w nie chc�c samotnie p�yn�� Zwyci�zcy na tarczach nie�li zwyci�onych �Noc odp�ywa�a jak westchnienie i jak westchnienie kr�tko trwa�a� Wyszed�em gdy b�j dogorywa� lecz si� nie sko�czy� bo jeszcze docinano wrog�w i przyjaci� mizerykordi� bezlitosn� jak ostatni toast �wit posypywa� mi w�osy popio�em Nadchodzi� czas pokuty 22 PTASIA �MIER� Ptak nastroszy� pi�ra jak �akn�ce przestrzeni bagnety sun�ce do szturmu na obronn� twierdz� ziemi B�dzie bitwa po stronie nieba 23 PORZ�DEK I �AD Po�rodku oceanu ziemi chwyci�e� w d�onie swoj� gwiazd� gasn�c� jak serce i wyrzuci�e� poza �wietln� drog� nieba W ten spos�b zabra�e� wieczno�� a zostawi�e� tylko skrawek czasu nie mog�cy znale�� sobie miejsca po�r�d nas Pory roku psio dot�d wierne uciek�y z ogrodu i drzewa na wiosn� pokry�y si� zim� Tutaj ulubieni podopieczni � pi�a chora na pr�chnic� z�b�w � o�lep�a na jedno oko poziomica i siekiera z chorym na puchlin� wodn� styliskiem posz�y ci� szuka� Lecz pogin�y w drodze i nie znalaz�em ich w pachn�cym wilgoci� przytu�ku piwnicy Ostatnim oddechem zburzy�e� porz�dek i �ad naszego �wiata 24 OSTATECZNE WYJ�CIE Zap�dzony do siebie a� po czubki palc�w Zamkni�ty w sobie na oczy i usta Stoj�c nad przepa�ci� oddzielaj�c� jedn� p�kul� m�zgu od drugiej pal� przed sob� mosty Przebijam si� przez sk�r� swojej planety Nie liczcie na m�j powr�t 25 ZAKAPTURZONY M�j dom w prostym habicie z desek stoi zadumany nad tajemnic� swego istnienia ukrywszy g�ow� w czerwonym kapturze dach�wek Gdy j� podnosi rozmawia z niebem j�zykiem b�yskawic Gdy opuszcza bierze w usta gar�� ziemi i sprawdza czy nie zdradzi�a go ze z�o�onej na wierno�� przysi�gi On sam w swej niez�omno�ci podobny jest do dymu mocuj�cego si� z wiatrem 26 ODYS Ostre d�uto fal trzymane w r�kach bezlitosnych bog�w wykuwa w mojej sk�rze ci�gle nowe twarze Zamkni�ty w akwarium ocean�w usi�uj� przebi� si� przez przezroczyst� kurtyn� s�o�ca Dotrze� do cia�a Itaki opl�tywanej przez Penelop� sieci� w kt�r� z�owi� mnie gachowie wyp�ywaj�cy o �wicie po ryby Wtedy zaspokoj� sw�j g��d powrotu 27 NA TO CZEKAMY? Czy warto czeka� jeszcze na przyj�cie szcz�cia gdy to kt�re min�o prze�yli�my tak nieszcz�liwie? 28 G�OS MILCZ�CEJ WI�KSZO�CI Nasze milczenie jest krzykiem obdzieranej ze sk�ry ciszy Ma swoj� wymow� kt�ra pozwala s�ysze� si� bez s��w Lecz mo�e si� zdarzy� �e b�dziemy niemi i g�usi gdy zdecydujemy si� wreszcie powiedzie� co� na g�os 29 PIASEK W OCZACH Ptak na skrzyd�ach � lotnych krokwiach dach swego domu k�adzie Mieszka w nim od chmury do chmury A ja od snu do snu w��czony po ziemi budz� si� z piaskiem w oczach 30 OTWIERANIE NOCY Nad moj� g�ow� rozerwa�a si� rani�ca od�amkami ksi�yca noc Pod ciemnym tunelem wspartym na szkielecie elektrycznych wy�adowa� p�dzi�y tramwaje Szarpi�c pantografami chmury wzywa�y mnie na �wiadka swej rozpaczy �Co si� sta�o z lud�mi? Dlaczego nikt nie chce jecha�? Nie wsiada do �odzi niesionej pr�dem wiecznej rzeki? Nie wyrusza na zwiedzanie podziemnego pa�stwa zlikwidowanych tras? Nie chce si� modli� w zrujnowanych kaplicach przystank�w rozbrzmiewaj�cych hymnem na cze�� zapomnianych b�stw? Czy nikogo ju� nie ma? Brakuje ch�tnych do ulicznej mi�o�ci podr�y? Tylko my szalone skr�camy si� w poszukiwaniu ukrytych pod ziemi� szyn Tylko my jeszcze istniejemy Objazdowe domy wariat�w w kt�rych pacjent�w poddaje si� elektrowstrz�som Ruchome izby strace� z rz�dami wytwornych foteli elektrycznych Sale treningowe s�u��ce do �wiczenia bezwarunkowego podnoszenia r�k Uszcz�liwimy ka�dego cho� wszyscy my�l� �e szcz�cie jest nieosi�galne!� Nie usn��em tej nocy Wiedzia�em pierwszy �Zbiorowe samob�jstwo woz�w tramwajowych! Nad ranem znaleziono setki pogi�tych wrak�w wyrzuconych poza miejskie rogatki To zdarza si� niezwykle rzadko! Specjalne ekipy ratunkowe 31 poszukuj� motorniczych kt�rych ostatnio widziano skr�powanych pomara�czowymi pasami bezpiecze�stwa!� S�ysza�em g�os przechodnia �Widzia�em wczoraj tramwaj wybrzuszaj�cy si� na zakr�cie jak transparent na kt�rym pasa�erowie wypisani byli ma�ymi literami swego �ycia� 32 NIEDZIELA 8 CZERWCA 1980 ROKU Co robisz? Umieram Nie �artuj! Powiedz... Tego si� nie da powiedzie�... 33 ZAPRO� DO DOMU DESZCZ Deszcz si� pod dom jak znu�ony w�drowiec przywl�k� i do okna puka Nie b�d�my okrutni Jemu czas si� d�u�y Otw�rz wi�c drzwi i do �rodka zapro� B�dziemy broni� wsp�lnie barykady domu przed atakiem mroku Zbierzemy kurz z dr�g naszych a deszcz zaparzy nap�j gorzki B�dziemy go pi� �ami�c si� �z� jak chlebem podanym do wieczerzy Bezsenni pod dachem nocnej lampy znajdziemy schronienie �my dr��c ze strachu przed porann� ros� wtula� si� b�d� w nasze ramiona A deszcz d�wigaj�c sw�j krzy� odejdzie puka� w inne szyby 34 G�OWA DO G�RY Do g�ry! Rozka�my naszym g�owom A d�wigaj�ce si� niech�tnie chwy�my w p�tl� Nieust�pliw� splecion� z marze� I si�� Teraz i zawsze Wsz�dzie Ci�gnijmy Razem Do g�ry! 35 JA � PIOTR Od ostatniego mojego zaparcia si� min�o kilka ... Dok�adnej daty nie pami�tam Zapar�em si� siebie my�l� mow� i uczynkiem cho� szczerze pragn��em by sta�o si� inaczej Za pokut� przyjmuj� ci�gle te same s�owa odwagi podszeptywane przez nieme usta Spr�buj� jeszcze raz Przecie� kur codziennie po trzykro� pieje 36 KRAJ �yjemy w kraju s��w �yjemy w kraju sn�w niespe�nionych Wi�c od nowa trzeba s��w By�my zapomnieli sn�w I sn�w by�my zapomnieli s��w niespe�nionych 37 DOM NA ANNY Pa�stwu Teresie i Januszowi Terakowskim Szale�stwo tego domu niech b�dzie b�ogos�awione A to znaczy by by�o brzemienne pi�knem kt�re w cz�owieku si� rodzi �e nie ma w nim metody ono jak dzika ��ka tkana troskliw� r�k� ka�dy zak�tek naszych serc porasta Szale�stwu tego domu niechaj wszystkie z�e si�y dadz� �wi�ty spok�j 38 Spis rzeczy Noworoczne �yczenia Wyznanie mowy Pocz�tek elegii Nieudana operacja Upadek Ikara Kobieta w ci�kiej sukni krwi Medytacja piasku Notatki z domowej podr�y Prywatna wie�a Babel Ksi�yc krzyczy mg�� Rachunek sumienia Metamorfozy S�owo i cia�o Muzyka klubowa Ptasia �mier� Porz�dek i �ad Ostateczne wyj�cie Zakapturzony Odys Na to czekamy? G�os milcz�cej wi�kszo�ci Piasek w oczach Otwieranie nocy Niedziela 8 czerwca 1980 roku Zapro� do domu deszcz G�owa do g�ry Ja � Piotr Kraj Dom na Anny 39