3550
Szczegóły |
Tytuł |
3550 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3550 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3550 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3550 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Marek Bie�kowski
trzeci znak
2
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
3
NOWOROCZNE �YCZENIA
Byle tylko nie my�le�
Nie pragn��
Nie dr�czy� si�
Z t�sknoty za sob� nie gin��
�niegiem wiatrem op�tanym
w ciemn� dolin� si� zapa��
W sen co si� nigdy nie spe�nia
jak pies w ogon zawin��
Mo�e do wiosny przetrwa�
A potem...
do morza sp�yn��
4
WYZNANIE MOWY
Czym jest moja mowa
gdy unosi j� nietoperz
ob�o�ony kl�twa ciemno�ci?
Gdy orze� rozsmakowany
w jasno�ci dnia odwraca si�
od niej ze wstr�tem
Nie niesie jej w �apach
pot�ny nied�wied� obudzony
w litewskich borach ani te� jest
roz�o�ysta jak �ania
skubi�ca s�owa w prapolskich kniejach
Jak j� w sobie zatrzyma�
gdy przesypuje si� przez palce
jak piasek unicestwiany
szyderczymi j�zykami fal?
Czym jest ta mowa
rodz�ca si� na rozkrzyczanej ulicy
po�r�d wgniataj�cych wszystko w milczenie
st�p?
Mowa moja jest ciemna
bo ga�nie w niej �wieczka
czerpi�ca powietrze z ka�dego oddechu
A s�owa jej tak odstaj� od rzeczy
jak litery przeze mnie k�adzione na papier
niepodobne do swoich wiecznych wzor�w
Mowa moja p�ynie z krwi
i z gard�a wybucha krwawo
Jest ostro�na jak krok akrobaty
ta�cz�cego po raz pierwszy na linie
I pokorna jak jego upadek
w g�uch� pustyni� areny
A czasem jest szybsza
ni� w�dka pita na stoj�co przy barze
Trwo�liwsza od oka kradn�cego
cudze spojrzenia
I tak obca jak lewy but
na prawej nodze
Czasem wypada z zamkni�tych ust
lub jest niech�tna s�owom
Podobna do kroku skaza�ca
ci�gni�tego ku p�tli krzyku
Nie pozbawiaj mnie mojej mowy
Dalilo
Nie ubieraj mnie w nie moje s�owa
Dejaniro
5
Kim bowiem b�d� w b�aze�skiej czapce
dzwoni�cej na po�miewisko s�owami
Nie zmieszcz� si� w papuzi kubrak
donaszany po bogatych krewnych
Ju� raczej wdziej� przetart�
ojcowsk� bluz�
cho� i w niej nie czuj� si� swojo
Gdzie si� skry� przed
moj� kreci� mow�
usuwaj�c� mi ziemi� spod n�g?
Gdziekolwiek si� rusz�
mam na plecach w�ze�ek mowy
lekki jak puch
a ci���cy m�y�skim kamieniem
A mimo to trzymam si� kurczowo
tego skrawka mowy
wisz�cego nad g�ow�
bo w dalekim kraju m�g�bym
zwiedza� tylko ksi�g� krajobraz�w
i ta�czy� nied�wiedzim krokiem
na roz�arzonej p�ycie j�zyka
Moja mowa z�apana w potrzask pa�stwa
kontynentu i �wiata
przywi�zana do galery biurka
w ostatniej chwili ucieka
z miejsca egzekucji
i p�on�c przysz�ym brzmieniem
spala mrok klej�cy karty ksi��ek
W jej katakumbach
kryje si� sens nios�cy
zbawienie �wiatu
Czym b�dzie?
Czy tylko przydro�nym kamieniem
kopanym w zamy�leniu przez
zab��kanego w�drowca?
A mo�e pu�apk� dla tych
kt�rzy przed ni� uciekaj�?
Na razie jest g�r�
pod kt�r� tocz� ka�de jedyne s�owo
z uporem
i wiar� �e kiedy� znajd� si�
na szczycie ukrytym w ob�oku milczenia
6
POCZ�TEK ELEGII
Ojciec zszed� do nas z komina
na kt�rego otwarte oko
zsuwa�a si� powieka chmur
Jego cudzoziemski mundur
opina� szczuplej�ce cia�o nocy
a szalik w szkock� krat�
wgryza� si� w szyj� ksi�yca
Gwo�dziem wyci�gni�tym z buta
otworzy� nasz niezastawiony st�
i zza �ci�ni�tego parcianym pasem morza
wy�owi� ryb� dogorywaj�c�
w czerwonej chu�cie d�oni
To jest pierwsza wieczerza
powiedzia� i rzuci� j� pomi�dzy nas
Chrystus zmartwychwsta� po moim odej�ciu
Mo�ecie zaczyna� wszystko od pocz�tku
7
NIEUDANA OPERACJA
Dom kt�ry zatrzyma� si� we mnie
na odpoczynek jest czujny jak ptak
siedz�cy na ga��zi nocy
i kruchy jak porcelanowe zwierz�tko
Wystarczy chwila nieuwagi
by wymkn�� si� spoza kratek palc�w
i schowa� na zawsze w ziemi
8
UPADEK IKARA
Zanim spadn� na ziemi�
obezw�adnionym kalekim skrzyd�em windy
w�� mi w d�o�
ciep�o swojej d�oni
I u�miech do kieszeni
wrzu� mi ukradkiem
To mi da pewno��
�e nie by�a� tylko marzeniem
9
KOBIETA W CIʯKIEJ SUKNI KRWI
Z pozoru twarda
lecz w palcach tak krucha
jak oszroniona grudka ziemi
Zgarbiona pod ci�arem sukni
Sw�j dom
rosn�cy po�r�d kwiat�w w doniczce
odwraca oknami ku s�o�cu
Szukaj�c nowego dnia
wyci�ga przed siebie
prosz�c� d�o�
G�ow� jak bia�� flag�
wywiesza na znak poddania
10
MEDYTACJA PIASKU
Jestem tylko ziarnem piasku
zamkni�tym w macicy twojej d�oni
K�sem czarnego chleba
nie potrafi�cym zaspokoi�
nawet przeczucia g�odu
A m�g�bym by� przecie�
pocz�tkiem per�y
albo domu
albo cierpienia
Rodz� si� w �wiecie
ci�gle przychodz�cym na �wiat
I nie z�orzecz� przeznaczeniu
zatapiaj�cemu mnie
w ja�owym morzu kropli potu
Lecz moja dusza
nosi w sobie cz�stk�
utraconego raju pustyni
Dlatego t�skni�
do ziemi obiecanej przez wiatry
unosz�ce cztery strony �wiata
11
NOTATKI Z DOMOWEJ PODRӯY
Dom czeka� na mnie
drzemi�c na ramieniu ojca
jak okr�t obwieszony girlandami mg�y
wi���cymi go ze spokojn� przystani�
Gdy zszed� z niego ostatni kapitan
matka wywiesi�a nad kominem
poskr�can� b�lem flag� dymu
i ruszyli�my na poszukiwanie wyspy
unoszonej przez ludzkie pr�dy
Na ka�dej ulicy �ciga�y nas latarnie
zarzucaj�ce kr�gi �wiat�a
na nasz chybotliwy maszt
Dzwonki zrywaj�cych si� o �wicie
zegar�w budzi�y mnie w ko�ysce podr�y
Odlicza�em godziny s�uchaj�c uderze� serca
w wielki dzwon trwogi
Na ziemi kt�r� m�g�bym
zmie�ci� w d�oni
zacz��em budowa� dom
By� mi niezb�dny jak
powietrze
i pragn��em go jak wody
lecz ba�em si� jak
ognia
My�la�em o nim jak o swoim domu
gdy m�wi� o mnie
dom
12
PRYWATNA WIE�A BABEL
Rozmawiali�my d�ugo j�zykiem ludzkich
zdarze� i s��w lecz nie mogli�my
si� porozumie�
Postanowili�my wi�c nauczy� si� porozumiewa� j�zykiem kamieni
pi�ciu palc�w i poszarpanych chmur
Lecz gdy byli�my blisko
zapami�tania wszystkich liter alfabetu
dopadli nas ludzie
ze swoimi zdarzeniami
i s�owami o nich
W ten spos�b B�g
zburzy� nasz� prywatn� wie�� Babel
13
KSIʯYC KRZYCZY MG��
Ksi�yc wysuwa si� z ust nieba
zlizuj�c krople deszczu
s�cz�ce si� przez gwiezdne sito
Na tratwie zbitej z chmur
wyp�ywam na spokojn� powierzchni�
oceanu ciemno�ci
burzon� rafami latar�
Miasto napi�te jak �uk
celuje we mnie strza��
umaczan� w kadzi komin�w
Ksi�yc rozpi�ty na tarczy nocy
krzyczy bledn�cym kolorem krwi
A g�os jego zamienia si� w mg��
14
RACHUNEK SUMIENIA
Je�li jest kara za grzechy
A przecie� grzechem jest wiara
co w siebie nie wierzy
To przero�nie nas kiedy�
czas�w naszych miara
Ich top�r odbije nasz p�acz
g�o�nym �miechem
I pomy�le�:
Czy g�owa jest warta stracenia?
I pomy�le�:
C� to znaczy prawdziwie i godnie?
I pomy�le�:
R�ce ze strachu dr��ce
nie ud�wign� ci�aru sumienia
15
METAMORFOZY
Z dw�ch kropel deszczu
kt�re przestraszone nadchodz�c� burz�
siad�y na parapecie okna
wyklu�y si� dwa ptaki
i natar�y na siebie z furi�
elektrycznych wy�adowa�
Lecz to nie cia�a walczy�y
a lot z lotem si� �ciera�
Przestrze� z przestrzeni�
bra�y si� za r�ce
To cienie wype�nione ob�okami
zderza�y si� ze sob� �oskoc�c
ukrytym w g��bi ziemi �elastwem
I dwa szeregi b��kitem przystrojonych szpadzist�w
rzuca�y przed siebie na o�lep
gotowe razi� szybciej ni� b�yskawice
Tak gra�y przeciwko sobie
dwie tr�by stoj�ce na czele
rozjuszonych parnym milczeniem orkiestr
Dwa ptaki nios�ce w dziobach
zapowied� nadchodz�cej burzy
siad�y na parapecie i po chwili
zamieni�y si� w dwie
przera�one piorunami krople deszczu
16
S�OWO I CIA�O
Szukam ci� tam
gdzie ko�czy si� s�owo
a zaczyna cia�o
Bo by�e� s�owem
gdy uczy�e� �e cz�owiek
jest wyborem
pomi�dzy mi�o�ci� a mi�o�ci�
Lecz sta�e� si� cia�em
gdy dowiod�e�
�e nawet B�g musi by� wyborem
pomi�dzy cierpieniem a cierpieniem
Strachem a strachem
Szukam ci� tam
gdzie ko�czy si� s�owo
a zaczyna krzyk
wyci�gany z gard�a
rozpalonymi szczypcami b�lu
Szukam ci�
bo jestem sam
w tej jedynej chwili
gdy s�owo staje si� cia�em
17
MUZYKA KLUBOWA
Wejd�
Tu co� si� b�dzie dzia�o
W spoconej sali
wino si� grzeje
a pokrywka drzwi podskakuje
unoszona zapachem cia�
Nap�j uderzaj�cy do g�owy
�miechem dziewcz�t
dobrze mi pos�u�y
Wejd�
napij� si� czerwonego dymu
stoj�cego w zakurzonych �ar�wkach
�Noc wok� nas si� kr�ci
Noc jak westchnienie
Od westchnienia nie trwa d�u�ej...�
Gwar g�stnieje i ro�nie
Musz� go nowi go�cie
nogami ubija�
by si� pod sufitem zmie�ci�
Kelnerki robi� z niego zapasy
na ciche przedpo�udnia
Kto� oko oprawione
w przekrwion� butelk�
toczy po drewnianym blacie
Inny po powietrze
do gard�a si�ga
bo go dusi...
Czyja� g�owa pod st�
powoli si� opuszcza
gdy nag�y podmuch �miechu
unosi j� do g�ry
Ponad m�czyznami p�ynie statek
niesiony �aglem kobiecych piersi
I wielu by chcia�o by� kapitanami
tej wielkiej armady
Pi�ciu rycerzy wychodzi
by rzuci� �wiatu wyzwanie
i bi� si� w�o�ci swego pana
kt�remu na imi� j a z z
Wyci�gaj� bro�
Pr�buj� w skupieniu jej sprawno�ci
bo wa�na to b�dzie potyczka
o niezmierzon� rozleg�o�� granic
18
Zasiadam w p�dz�cym ekspresie baru
i chwytam machaj�ce do mnie
drogowskazy
Po sali b��kaj� si� jeszcze
s�owa pozbawione w�a�cicieli
Perkusista smagn�� je przez grzbiet
srebrzystym biczem
Cisza rozla�a si� po nas
jak krew ofiarnych zwierz�t
Jeszcze gor�ca
lecz po chwili krzepn�ca na ustach
metalicznym smakiem tr�bki
Saksofonista pier� �elazem zas�oni�
i wyci�gn�� z rozd�tych policzk�w
kolorow� wst�g� dymu
G�owy zap�on�y
potarte siarczan� d�oni�
Lecz przyszed� im na ratunek
poskramiacz ognia
I wszyscy zastygli
jakby kto� przez uchylone okno
prycha� lodowat� po�wiat� ksi�yca
odbijaj�c� si� w lustrze blachy
Mikrofon uk�uty szpil� reflektora
zerwa� si�
i przelecia� po firmamencie
chmurnego sufitu
Zanim go ustrzelili
skry� si� w dziupli puzonu
pracowicie zlizuj�c d�wi�ki
�ciekaj�ce na pod�og�
A puzonista smuk�ym ramieniem
wpl�tywa� si� w spojrzenia dziewcz�t
do�� d�ugow�osych
by my�le� przy nich
o niebezpiecznych topielach
�yka� ostrze miecza
i gi�� rozpalone do bia�o�ci pr�ty
Oddech sw�j jak bumerang
rzuca� w sal�
Wodzi� na pokuszenie
pr�dkimi ruchami palc�w
by znikn�� nagle ust�puj�c
przed wielkim garbem
zakwitaj�cym na piersi olbrzyma
Ten zwariowa�!
Rwa� niewidoczne sieci
wi���ce go z instrumentem
19
Chcia� go oderwa� od siebie
Uwolni� si�
Odp�yn�� prosty jak struna
Lecz nie potrafi�...
Chwyci� smyczek i jak no�em
zamierzy� si� na �ci�gna
Wbi�em si� w jego d�o� oczami
Kto� chcia� krzykiem
uwolni� go od m�ki
Lecz on z ob��dem zmaga� si� dalej
dop�ki nie na�o�ono mu
�wietlistego kaftanu bezpiecze�stwa
Perkusista obezw�adnia� go
uderzeniami pa�ek lecz on broni� si�
pr�buj�c wple�� napastnika
w struny kontrabasu
Obaj dostali za t� potyczk�
po uszach od tr�bacza
Dwoje siedzia�o w k�cie
Nie�wiadomi tragedii
jaka wok� nich si� dzia�a
karmili z ust swoje po��danie
�Zaci�gnijmy si� nasz� mi�o�ci�
nie potrwa d�u�ej
ni� papieros si� pali
Schowajmy si� z nasz� mi�o�ci�
ona minie
gdy zapal� �wiat�a na sali�
Barmanka powielona
w wyzywaj�cych kszta�tach butelek
oczy wznios�a nad o�tarz
bo gdzie� kielich
gwa�townie si� zakrztusi�
jakby go kto� poi� mszalnym winem
przyniesionym pok�tnie do ko�cio�a
�wi�tokradztwo pier� jej rozd�o do krzyku
lecz mi�kki j�zyk
saksofonowego barytonu za dekolt
wsun�� si� niepostrze�enie
i sutki delikatnie pie�ci�
Machn�a przyzwalaj�co r�k�
wt�ruj�c rytmowi odbijaj�cemu si�
od b�bna
Zawia� wiatr
i saksofon z�ama� si� na p�
Zawia� wiatr
i na ulicy przera�one drzewa
20
silniej chwyci�y korzeniami ziemi�
Zawia� wiatr
i czyja� twarz nieruchoma jak has�o
odklei�a si� w milczeniu od �ciany
Zawia� wiatr
... a mo�e to muzyka
osi�gn�a pr�dko�� wiatru
Saksofonista chcia� co� powiedzie�
o Parkerze
Atramentowym muzyku
kt�ry przedawkowa� alkohol
i narkotyki
I przede wszystkim jazz
Nabra� fantazji w p�uca
lecz m�wi� szaro
jakby mia� ju� brzask w ustach
Pocz�tkuj�cy pianista
na klawiaturze ud zas�uchanej dziewczyny
wygrywa� pierwsz� sol�wk�
i z napi�ciem liczy� takty
pozosta�e do ko�ca nogi
i do ko�ca nocy
P�d areofonicznej kabiny sali
odpalonej od papierosa
wciska� mnie w czyje� ramiona
oddalone o miliony lat ciemnych
Oczekiwa�a mnie planeta Wenus
na kt�rej mia�em odkry� �ycie
�Noc w nas si� kot�owa�a
Noc jak westchnienie kr�tka
Cia�ami naszymi kierowa�a
jak niesiona falami ��dka�
Za oknem gwiazdy
miga�y jak milicyjne mundury
i nikt nie chcia� wyj�� na ulic�
by szuka� wielkiego wozu
Tr�bacz zad�� na trwog�
�ab�dzio uginaj�c kolana
�mierciono�ny grot instrumentu
wbi� mu si� w krta�
i nie by�o dla niego ratunku
cho� dobosz nieustannie wzywa�
do boju
Puzon �apczywie wsysa� alkohol
21
wylewaj�cy si�
z porzuconych g��w
Kontrabasista
/ jednak dzielny by� to cz�owiek /
niestrudzenie napina� ci�ciw�
i razi� wroga
ukrytego za za�omami stolik�w
Saksofon wzywa� pomocy
alfabetem morse�a
bo jego dusza zapl�ta�a si� w sie�
sk�adanych do oklask�w d�oni
Tylko pianista zachowa� spok�j
Czarne nazywa� czarnym
a bia�e bia�ym
Kto nie wytrzyma� pr�by muzyki
oddawa� ze wstydem pole
Czasem kto� krzykn�� z b�lu
lecz trwa� niewzruszenie
bo echo odpowiada�o mu
zach�t� do boju
Barmanka na sw�j pok�ad
wci�ga�a rozbitk�w
nie chc�c samotnie p�yn��
Zwyci�zcy na tarczach
nie�li zwyci�onych
�Noc odp�ywa�a jak westchnienie
i jak westchnienie kr�tko trwa�a�
Wyszed�em gdy b�j dogorywa�
lecz si� nie sko�czy�
bo jeszcze docinano wrog�w i przyjaci�
mizerykordi� bezlitosn�
jak ostatni toast
�wit posypywa� mi w�osy popio�em
Nadchodzi� czas pokuty
22
PTASIA �MIER�
Ptak nastroszy� pi�ra
jak �akn�ce przestrzeni bagnety
sun�ce do szturmu
na obronn� twierdz� ziemi
B�dzie bitwa
po stronie nieba
23
PORZ�DEK I �AD
Po�rodku oceanu ziemi
chwyci�e� w d�onie swoj� gwiazd�
gasn�c� jak serce
i wyrzuci�e� poza �wietln� drog� nieba
W ten spos�b zabra�e� wieczno��
a zostawi�e� tylko skrawek czasu
nie mog�cy znale�� sobie miejsca po�r�d nas
Pory roku psio dot�d wierne
uciek�y z ogrodu
i drzewa na wiosn� pokry�y si� zim�
Tutaj ulubieni podopieczni
� pi�a chora na pr�chnic� z�b�w
� o�lep�a na jedno oko poziomica
i siekiera z chorym na puchlin� wodn� styliskiem
posz�y ci� szuka�
Lecz pogin�y w drodze
i nie znalaz�em ich w pachn�cym wilgoci�
przytu�ku piwnicy
Ostatnim oddechem
zburzy�e� porz�dek i �ad
naszego �wiata
24
OSTATECZNE WYJ�CIE
Zap�dzony do siebie
a� po czubki palc�w
Zamkni�ty w sobie
na oczy i usta
Stoj�c nad przepa�ci�
oddzielaj�c� jedn� p�kul� m�zgu
od drugiej pal� przed sob� mosty
Przebijam si� przez sk�r�
swojej planety
Nie liczcie na m�j powr�t
25
ZAKAPTURZONY
M�j dom w prostym habicie z desek
stoi zadumany
nad tajemnic� swego istnienia
ukrywszy g�ow� w czerwonym kapturze dach�wek
Gdy j� podnosi
rozmawia z niebem j�zykiem b�yskawic
Gdy opuszcza
bierze w usta gar�� ziemi
i sprawdza czy nie zdradzi�a go
ze z�o�onej na wierno�� przysi�gi
On sam w swej niez�omno�ci
podobny jest do dymu
mocuj�cego si� z wiatrem
26
ODYS
Ostre d�uto fal
trzymane w r�kach bezlitosnych bog�w
wykuwa w mojej sk�rze
ci�gle nowe twarze
Zamkni�ty w akwarium ocean�w
usi�uj� przebi� si�
przez przezroczyst� kurtyn� s�o�ca
Dotrze� do cia�a Itaki
opl�tywanej przez Penelop� sieci�
w kt�r� z�owi� mnie gachowie
wyp�ywaj�cy o �wicie po ryby
Wtedy zaspokoj� sw�j g��d powrotu
27
NA TO CZEKAMY?
Czy warto czeka� jeszcze
na przyj�cie szcz�cia
gdy to kt�re min�o
prze�yli�my tak nieszcz�liwie?
28
G�OS MILCZ�CEJ WI�KSZO�CI
Nasze milczenie jest krzykiem
obdzieranej ze sk�ry ciszy
Ma swoj� wymow�
kt�ra pozwala s�ysze� si� bez s��w
Lecz mo�e si� zdarzy�
�e b�dziemy niemi i g�usi
gdy zdecydujemy si� wreszcie
powiedzie� co�
na g�os
29
PIASEK W OCZACH
Ptak na skrzyd�ach
� lotnych krokwiach
dach swego domu k�adzie
Mieszka w nim
od chmury do chmury
A ja od snu do snu
w��czony po ziemi
budz� si�
z piaskiem w oczach
30
OTWIERANIE NOCY
Nad moj� g�ow� rozerwa�a si�
rani�ca od�amkami ksi�yca noc
Pod ciemnym tunelem
wspartym na szkielecie
elektrycznych wy�adowa�
p�dzi�y tramwaje
Szarpi�c pantografami chmury
wzywa�y mnie na �wiadka
swej rozpaczy
�Co si� sta�o z lud�mi?
Dlaczego nikt nie chce jecha�?
Nie wsiada do �odzi
niesionej pr�dem wiecznej rzeki?
Nie wyrusza na zwiedzanie
podziemnego pa�stwa
zlikwidowanych tras?
Nie chce si� modli�
w zrujnowanych kaplicach przystank�w
rozbrzmiewaj�cych hymnem na cze��
zapomnianych b�stw?
Czy nikogo ju� nie ma?
Brakuje ch�tnych
do ulicznej mi�o�ci podr�y?
Tylko my szalone
skr�camy si� w poszukiwaniu
ukrytych pod ziemi� szyn
Tylko my jeszcze istniejemy
Objazdowe domy wariat�w
w kt�rych pacjent�w poddaje si�
elektrowstrz�som
Ruchome izby strace�
z rz�dami wytwornych foteli elektrycznych
Sale treningowe
s�u��ce do �wiczenia
bezwarunkowego podnoszenia r�k
Uszcz�liwimy ka�dego
cho� wszyscy my�l�
�e szcz�cie jest nieosi�galne!�
Nie usn��em tej nocy
Wiedzia�em pierwszy
�Zbiorowe samob�jstwo woz�w tramwajowych!
Nad ranem znaleziono setki pogi�tych wrak�w
wyrzuconych poza miejskie rogatki
To zdarza si� niezwykle rzadko!
Specjalne ekipy ratunkowe
31
poszukuj� motorniczych
kt�rych ostatnio widziano
skr�powanych pomara�czowymi pasami bezpiecze�stwa!�
S�ysza�em g�os przechodnia
�Widzia�em wczoraj tramwaj
wybrzuszaj�cy si� na zakr�cie
jak transparent
na kt�rym pasa�erowie wypisani byli
ma�ymi literami swego �ycia�
32
NIEDZIELA 8 CZERWCA 1980 ROKU
Co robisz?
Umieram
Nie �artuj! Powiedz...
Tego si� nie da powiedzie�...
33
ZAPRO� DO DOMU DESZCZ
Deszcz si� pod dom
jak znu�ony w�drowiec przywl�k�
i do okna puka
Nie b�d�my okrutni
Jemu czas si� d�u�y
Otw�rz wi�c drzwi
i do �rodka zapro�
B�dziemy broni� wsp�lnie
barykady domu
przed atakiem mroku
Zbierzemy kurz z dr�g naszych
a deszcz zaparzy nap�j gorzki
B�dziemy go pi�
�ami�c si� �z�
jak chlebem podanym do wieczerzy
Bezsenni
pod dachem nocnej lampy
znajdziemy schronienie
�my dr��c ze strachu
przed porann� ros�
wtula� si� b�d� w nasze ramiona
A deszcz
d�wigaj�c sw�j krzy�
odejdzie puka� w inne szyby
34
G�OWA DO G�RY
Do g�ry!
Rozka�my naszym g�owom
A d�wigaj�ce si� niech�tnie
chwy�my w p�tl�
Nieust�pliw�
splecion� z marze�
I si��
Teraz i zawsze
Wsz�dzie
Ci�gnijmy
Razem
Do g�ry!
35
JA � PIOTR
Od ostatniego mojego zaparcia si�
min�o kilka ...
Dok�adnej daty nie pami�tam
Zapar�em si� siebie
my�l�
mow�
i uczynkiem
cho� szczerze pragn��em
by sta�o si� inaczej
Za pokut� przyjmuj�
ci�gle te same s�owa odwagi
podszeptywane przez nieme usta
Spr�buj� jeszcze raz
Przecie� kur codziennie
po trzykro� pieje
36
KRAJ
�yjemy w kraju s��w
�yjemy w kraju sn�w
niespe�nionych
Wi�c od nowa trzeba s��w
By�my zapomnieli sn�w
I sn�w
by�my zapomnieli s��w
niespe�nionych
37
DOM NA ANNY
Pa�stwu Teresie
i Januszowi Terakowskim
Szale�stwo tego domu
niech b�dzie b�ogos�awione
A to znaczy
by by�o brzemienne pi�knem
kt�re w cz�owieku si� rodzi
�e nie ma w nim metody
ono jak dzika ��ka
tkana troskliw� r�k�
ka�dy zak�tek
naszych serc porasta
Szale�stwu tego domu
niechaj wszystkie z�e si�y
dadz� �wi�ty spok�j
38
Spis rzeczy
Noworoczne �yczenia
Wyznanie mowy
Pocz�tek elegii
Nieudana operacja
Upadek Ikara
Kobieta w ci�kiej sukni krwi
Medytacja piasku
Notatki z domowej podr�y
Prywatna wie�a Babel
Ksi�yc krzyczy mg��
Rachunek sumienia
Metamorfozy
S�owo i cia�o
Muzyka klubowa
Ptasia �mier�
Porz�dek i �ad
Ostateczne wyj�cie
Zakapturzony
Odys
Na to czekamy?
G�os milcz�cej wi�kszo�ci
Piasek w oczach
Otwieranie nocy
Niedziela 8 czerwca 1980 roku
Zapro� do domu deszcz
G�owa do g�ry
Ja � Piotr
Kraj
Dom na Anny
39