1965

Szczegóły
Tytuł 1965
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1965 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1965 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1965 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Ernest Hemingway Rajski ogr�d Przek�ad: Mira Micha�owska Czytelnik Warszawa 1989 Tytu� orygina�u angielskiego: The Garden of Eden Ok�adk� i kart� tytu�ow� projektowa� Jan Bokiewicz OD T�UMACZA � Copyright for the Polish edition by Sp�dzielnia Wydawnicza �Czytelnik" Warszawa 1989 1SBN 83-07-01875-7 W p�nych latach pi��dziesi�tych, nied�ugo przed samob�jcz� �mier- ci�, Ernest Hemingway otrzyma� list od dyrektora hotelu Ritz w Pary�u. W czasie remontu znaleziono w przepastnych piwnicach tego wielkiego gmachu dwie walizy pozostawione tam na przechowaniu bez ma�a czter- dzie�ci lat wcze�niej. Jedna z nich � w�a�ciwie kufer � wyklejona by�a wzorzystym jedwabiem wed�ug mody lat dwudziestych. Zawiera�y poza kilkoma sztukami m�skiej bielizny i par� sanda��w ca�y stos grubych brulion�w z ��tego i niebieskiego papieru � g�sto zapisanych o��wkiem. By�y to szczeg�owe zapiski dotycz�ce paryskich lat autora i mn�stwo szkic�w, notatek, a tak�e � jak si� p�niej okaza�o � gotowe dzie�a literackie. Cz�� notatek pochodz�cych z lat dwudziestych wykorzysta� Heming- way do stworzenia ksi��ki pt. Ruchome �wi�to, wydanej po�miertnie w 1964 r., a u nas, w przek�adzie Bronis�awa Zieli�skiego. w 1966 r. Gdy ksi��ka ta znalaz�a si� w r�kach krytyk�w literackich, jakie� by�o ich zdumienie. Dowiedzieli si� bowiem z jej lektury, �e ich dotychczasowy pogl�d na m�odzie�cz� tw�rczo�� Hemingwaya by� z gruntu fa�szywy. Uwa�ano dotychczas, �e autor �wiadomie t� swoj� tw�rczo�� ukrywa� i d�- �y� do tego, �eby jego pierwsz� wydan� w 1926 r. powie�� S�o�ce te� wschodzi uwa�ano powszechnie za pocz�tek jego wszelkich wysi�k�w literac- kich (nie licz�c oczywi�cie szczup�ego tomiku z�o�onego z kilku opowia- da� i garstki wierszy a zatytu�owanego Three Stories and Ten Poems, kt�ry ukaza� si� w 1923 r. i min�� niemal�e bez echa). Mia�o to �cis�y zwi�zek z jego pierwszym romansem i pierwszym wielkim zawodem mi�osnym. A by�o tak: w 1918 r. m�odziutki Ernest Hemingway zostaje ranny na froncie w�oskim, w czasie ratowania postrzelonego kolegi. Dostaje w nogi od�amkami pocisku z mo�dzierza. Zawieziono go do mediola�skiego szpi- lala wojskowego, gdzie piel�gnuje go �liczna m�oda dziewczyna, o kaszta- nowych w�osach i szarych przepastnych oczach, Agnes Kuronsky. Agnes twierdzi�a, �e jej ojciec by� genera�em w polskiej (?) armii, �e pochodzi z arystokratycznej rodziny, i przyznawa�a si� do tego, �e jest o dziewi�� lat od Ernesta starsza. � A ten zakocha� si� w niej po uszy, o�wiadczy� si� o r�k� i zosta� przyj�ty. Do sza�u doprowadza�y go wprawdzie jej rozliczne flirty z lekarzami i pacjentami szpitala, ale zwierzy� si� swojemu najbli�szemu przyjacielowi, Billowi Horne, �e odda�by za ni� wszystko, �e jest jego idea�em kobiety. Niebawem, z nogami pe�nymi metalowych od�amk�w, dwoma w�oskimi medalami za waleczno�� na piersi i sercem pe�nym Agnes, powr�ci� Ernest do swojego kraju, do Oak Park, w stanie Illinois, i zabra� si� do pisania opowiada�, �eby zarobi� magiczn� sum� dwustu dolar�w miesi�cznie. Agnes przyrzek�a mu bowiem, �e je�li uzyska on taki doch�d, to przy- jedzie i zostanie jego �on�. Ale ju� w marcu (a by� rok 1919) otrzyma� od niej list, w kt�rym zawiadamia�a go, �e uwa�a ich romans za dzieci- nad�, �e wychodzi za m�� za w�oskiego hrabiego i �yczy mu wszelkiej pomy�lno�ci. Wiadomo�� ta przyprawi�a m�odego pisarza o d�ugotrwa�� depresj�. Ucieka do Michigan, do rodzinnego letniego domu, gdzie samotnie sp�dza wiele tygodni na polowaniu, �owieniu ryb, spacerach i rozmy�la- niu. Pi�ra nie bierze do r�ki. Gdy to wreszcie czyni, uczy si� pisa� zupe�nie na nowo, tak jak rekonwalescent uczy si� chodzi�. Pisze wi�c powoli, mo- zolnie, bardzo kr�tkimi, bardzo lapidarnymi zdaniami, bez upi�ksze�, bez jakiejkolwiek kokieterii. Posta� Agnes pojawia� si� b�dzie p�niej w wielu jego utworach. Jej pe�nym wcieleniem jest tak�e piel�gniarka, Catherine Barkley, z Po�egna- nia z broni�, kt�r� notabene u�mierca. Gdy w 1921 r. spotyka swoj� p�niejsz� i pierwsz� �on�, Hadley Ri- chardson, postanawia ca�kowicie zerwa� z przesz�o�ci�, rozpocz�� nowe �ycie. �eni si�, m�odzi wyje�d�aj� do Pary�a, tam spotykaj� ca�y kr�g ameryka�skich ekspatriant�w-pisarzy, zgrupowanych doko�a Gertrudy Stein, nawi�zuj� przyja�nie z takimi lud�mi jak Ezra Pound, Scott Fitz- gerald, DOS Passos, Picasso i oczywi�cie z sam� Gertrud� i jej przyjaci�k�, Alicj� Toklas. W Pary�u Hemingway zarabia na �ycie jako korespondent kanadyj- skiej gazety �Toronto Star" i po nocach pisze �na serio". Gdy wreszcie uka�e si� S�o�ce te� wschodzi, jest to niespodzianka dla jego przyjaci� i natychmiastowy sukces literacki i wydawniczy. I, jak si� ju� rzek�o, zo- staje uznana za jego absolutny debiut. Powr��my teraz do Ruchomego �wi�ta, przeskakuj�c ni mniej, ni wi�cej tylko 39 lat. Albowiem w ksi��ce tej opisane jest wydarzenie, kt�re (jak si� mia�o w jeszcze kilka lat p�niej okaza� by�o mistyfikacj�) po�o�y�o kres spekulacjom na temat m�odzie�czej tw�rczo�ci pisarza. Wydarzenie z tych, co to nawiedzaj� czasami pisarzy w szczeg�lnie paskudnych okresach ich �ycia. Ot� zwierza si� swoim czytelnikom Hemingway, �e w 1922 r. Hadley zgubi�a, dos�ownie zgubi�a, wszystkie jego r�kopisy wszystkich dotychczas napisanych utwor�w wraz z maszynopisami i ko- piami. Hemingway przebywa� wtedy w Szwajcarii, gdzie odbywa�a si� j;i- ka� konferencja pokojowa, z kt�rej musia� wysy�a� do ,,Toronto Star" sprawozdania. St�skniona za m�em Hadley postanowi�a zrobi� mu nie- spodziank�, przywie�� mu ca�y jego literacki dorobek, nam�wi� go na pojechanie z ni� do jakiego� g�rskiego ustronia, gdzie m�g�by spokojnie oddawa� si� pracy literackiej. Wyobra�a�a sobie naiwnie, �e pisarz nie mo�e pracowa�, je�eli nie ma przy sobie wszystkiego, co dotychczas stwo- rzy�. Na dworcu Gare de Lyon w Pary�u postawi�a walizk� z pracami Ernesta na peronie, by po chwili zorientowa� si�, �e zosta�a okradziona. A teraz pom�wmy jeszcze o odnalezionych w Ritzu walizkach. Wkr�tce po �mierci Ernesta zajrza�a do nich czwarta �ona. Mary. Znalaz�a tam a� dziewi�� gotowych ksi��ek, w tym jedn� pe�n� powie��. Kolejno ofia- rowywa�a je wydawcy m�a, Scribnerowi. Ukazywa�y si� w niewielkich od- st�pach czasu, kreuj�c nieustann� obecno�� nie�yj�cego pisarza na literac- kiej arenie �wiata. �e na samym dnie kufra znalaz�a Mary m�odzie�cze opowiadania, jakie jej poprzedniczka Hadley mia�a jakoby lekkomy�lnie pozostawi� na peronie paryskiego dworca, mieli�my si� dowiedzie� dopiero po jej w�asnej �mierci. W 1972 r. zdeponowa�a ona ca�� m�owsk� niepublikowan� jeszcze spu�cizn� literack�, wszystkie jego ,,papiery", w bibliotece im. Johna F. Kennedy'ego w Massachusetts. Gdy zabrali si� do niej specjali�ci, oka- za�o si�, �e ca�a ta historyjka o Gare de Lyon i z�odzieju by�a przez Ernesta zmy�lona, co wi�cej, �e Hemingway przez ca�e swoje �ycie nie wyrzuci� ani jednego kawa�ka zapisanego przez siebie papieru, innymi s�owy, �e wszystko ocala�o, nawet to, czego nigdy nie zamierza� pokaza� �wiatu. Ale umar�ych ju� nikt nie pyta o zdanie, chyba �e obwarowali si� testa- mentami. Tote� w 1986 r. m�ody historyk literatury, Peter Griffin, wy- doby� na �wiat�o dzienne najwcze�niejsze z nich, pi�� kr�ciutkich opowia- da�, i umie�ci� je w pierwszym tomie swojej biografii pisarza. I bardzo dobrze si� sta�o. Mamy bowiem nareszcie autentyczne pierwo- ciny hemigwayowskiej prozy. S� to teksty mo�e nie dopracowane i jeszcze niedojrza�e, ale jak�e fascynuj�ce. Fascynuj�ce przede wszystkim w�a�nie ze wzgl�du na spos�b ich pisania, na takt, /c prezentuj� narodziny STYLU. P�niej, doprowadzony przez autora do perfekcji, wyda� mu si� on. by� mo�e. jak gdyby karykatur� rodzaju, kt�ry uprawia�. Przytocz� tu dla przyk�adu jedno z tych opowiada�, pochodz�cych z legendarnych ju� walizek z piwnicy paryskiego Ritza. Nosi ono tytu�: �Bob White". Oto ono: �Bob White zosta� powo�any do wojska, przydzielono go do jednostki sanitarnej i wys�ano do Europy. Przyjecha� do Francji na jakie trzy dni przed zawieszeniem broni. Pierwszego wieczoru po powrocie do domu zjawi� si� w swoim klubie i opowiedzia� kumplom r�ne historie. M�wi�, �e ma �elazny Krzy�, kt�ry odebra� zabitemu niemieckiemu oficerowi. �e w odle- g�o�ci czterdziestu mil od linii frontu ha�as jest gorszy ni� w samych okopach. Francuzi nie podobali mu si�. Niekt�rzy zaprz�gaj� byd�o do p�ug�w. Wszystkie francuskie dziewczyny maj� sczernia�e z�by. S� zupe�nie inne ni� nasze dziewczyny. Bob bywa� w najlepszych francuskich rodzinach, wi�c wie, co m�wi. Bob twierdzi, �e francuscy �o�nierze w og�le nie walczyli. Byli starzy i pracowali g��wnie przy robotach ziemnych. Tak naprawd� to Marines te� nie walczyli. Widzia� ich mn�stwo. Same kanarki. Kr�cili si� doko�a dok�w i po ca�ym Pary�u. Ludzie ze Wschodniego Wybrze�a nie lubi� Francji i Marines te� nie bardzo. Szczeg�lnie odk�d Bob powr�ci� z wiadomo�ciami z pierwszej r�ki". Trudno wyobrazi� sobie opowiadanie kr�tsze i bardziej lapidarne. Bo oto sylwetka bohatera nakre�lona kilkoma zaledwie poci�gni�ciami pi�ra � niczym s�ynny byk Picassa � jak�e ostra, jak�e wyra�na. Oto stosunek Amerykan�w do Francuz�w. Oto nastr�j bitwy. I troch� ironii, i masa dowcipu. I jak�e ma�o przymiotnik�w. Prosz� je przeliczy�. Najbardziej -charakterystyczn� cech� hcmingwayowskiego stylu jest jego dialog. Klasycznym tego przyk�adem jest kr�tka rozmowa � zawarta w je- dnym z jego wczesnych opowiada�, bo ju� z lat paryskich, no i nie po- chodz�cego z �adnego tam sple�nia�ego kufra. Jeden ze znanych ameryka�skich krytyk�w literackich Ward Just tak wyobra�a sobie metod� pracy m�odego autora. �Gdzie� chyba w roku 1927 � pisze � m�ody Ernest Hemingway za- siad� do biurka, by napisa� opowiadanie pt. "Wzg�rza jak bia�e s�onie". W pierwszej wersji napisa� nast�puj�cy urywek dialogu pomi�dzy kobiet� a m�czyzn�: � Czy m�g�by� co� dla mnie zrobi�? � Wszystko, co zechcesz. � No to, prosz� ci�, przesta� ju� m�wi�. To s� dobre, mocne zdania, naprawd� dobry urywek dialogu. Ale co� nie daje Hemingwayowi spokoju. Gwa�townym ruchem wyci�ga kartk� papieru z maszyny i przeredagowuje je. Brzmi to teraz: � Czy m�g�by� co� dla mnie zrobi�? � Wszystko, co zechcesz. � No to, prosz� ci�. prosz�, prosz�, prosz�, przesta� ju� m�wi�". �aden pisarz tak dotychczas nie pisa�, ale ju� wkr�tce mia�y to robi� ca�e zast�py m�odych, cz�sto wcale nie tak m�odych, pisarzy na ca�ym �wie- cie. Wsz�dzie tam. gdzie dociera�y, w lepszych lub gorszych przek�adach, jego dzie�a. Styl hemingwayowski zaw�adn�� literatur� �rodkowej cz�ci naszego stulecia. Okaza�o si� nagle, �e dobre zdanie to zdanie kr�tkie, �e dobry dialog musi mie� rytm staccato, nawet je�eli �ywi ludzie wcale tak nie m�wi�. Przymiotniki sta�y si� rzecz� wr�cz wstydliw�, zacz�to wykre�la� je niemi�osiernie, czasami ze szkod� dla sprawy. Najwi�ksz� sztuk� by�o znalezienie jednego przymiotnika, kt�ry zast�powa�by dwa, trzy a nawet cztery. Wielu mia� i ma Hemingway na�ladowc�w, a to � zdaniem jego najpierw wielkiej przyjaci�ki, a potem wielkiej przeciwnicz- ki, Gertrudy Stein � najlepiej �wiadczy o tym. �e jest geniuszem. Wed�ug jednej z jej przewrotnych teorii � a dotyczy�o to zar�wno pisarzy, jak malarzy � dzie�o sztuki albo �wsi�ka w �cian�", czyli po pewnym czasie staje si� niezauwa�alne i trzeba je wynie�� do kom�rki, albo staje si� przed- miotem na�ladownictwa, ba, cz�sto nawet plagiatu. Tw�rca pierwszego powinien przesta� tworzy�, a w gruncie rzeczy powinien sobie strzeli� w �eb. tw�rca za� drugiego nadal pobudza� innych do na�ladowania i oczy- wi�cie tworzy� dalej. Rajski ogr�d, powie��, jak� dajemy do r�k polskim czytelnikom, nie pochodzi z �adnego lamusa. Od 1946 roku przez nast�pnych pi�tna�cie lat pisarz pracowa� nad ni� z wi�kszymi czy mniejszymi przerwami. Ukaza�a si� jednak�e w 25 lat po jego �mierci i jest ostatnia z po�miertnej serii. Jej pierwsza wersja mia�a 48 rozdzia��w i 1500 stron, druga 1200 stron, trzecia 400. Ca�a ta wielka g�ra zadrukowanego papieru wyl�dowa�a pewnego dnia na biurku jednego z najzdolniejszych wsp�czesnych redaktor�w literac- kich, pracownika firmy Scribner Sons, Toma Jenksa. Opowiada on. �e po starannym wczytaniu si� we wszystkie trzy wersje, w ko�cu zdecydowa� si� na pracowanie nad pierwsz�, czyli najd�u�sz�. �Wycinaj�c kierowa�em si� nast�puj�cym kryterium � m�wi. � Usu- n��em jeden d�ugi poboczny w�tek, kt�rego autor nie potrafi� jako� zinte- growa� z g��wnym. Wydoby�em z r�kopisu pe�ne i absolutnie autentyczne dzie�o... my�l�, �e gdyby to Hemingway robi�, wyci��by to samo". Jenks pracowa� z ogromnym szacunkiem dla autora, nie dodaj�c od siebie ani jednego s�owa, jedynie czyszcz�c nie dopracowany orygina�, tak jak piele si� klomb szlachetnych kwiat�w. Nale�a�oby si� mo�e zastanowi� nad tym, dlaczego tak wprawny fa- chowiec jak Hemingway nie m�g� sobie z tym tekstem poradzi�, a skoro ju� tak by�o, dlaczego wk�ada� we� tyle wysi�ku i czasu, dlaczego nigdy tej w�a�nie powie�ci nie zaproponowa� swojemu wydawcy, dlaczego wresz- cie w obliczu takiej sytuacji nie zniszczy� go, wzgl�dnie, dlaczego nie pozostawi� �adnych dyspozycji co do jego losu. Og�lnie przypuszcza si�, �e przyczyna tkwi w fakcie, �e powie�� po- �wi�cona jest mi�o�ci biseksualnej i lesbijskiej. Bohaterami Rajskiego ogro- du s� m�ody pisarz i jego r�wnie m�oda �ona, znajduj�cy si� w kilka tygodni po �lubie na francuskiej Riwierze. Spotykaj� tam inn� m�od� kobiet�, do kt�rej oboje poczuj� nieodparty poci�g. M�� i �ona zamieniaj� si� czasami rolami, on udaje kobiet�, ona m�czyzn�. Jedno i drugie l�duje w ��ku z t� trzeci�, i tak dalej. Jednym s�owem jest to ksi��ka o rzeczach, kt�re dzi� na pewno nikogo nie zgorsz�, ale kt�re jeszcze stosunkowo niedawno uchodzi�y za drastyczne. A Hemingway drastyczno�ci nader nie lubi�. Jest rzecz� wprost zadziwiaj�c� jak on, ten ..prawdziwy m�czyzna", kt�ry wy�ywa� si� w niebezpiecznych, jak�e cz�sto przez niego samego kreowa- nych sytuacjach, stroni� od opis�w scen mi�osnych, opis�w nago�ci (jego kobiety zdawa�y zaczyna� si� od g�owy), od wszelkiej niemal erotyki. M�j ty Bo�e, je�eli w Komu bije dzwon jego bohaterowie w ko�cu ju� �pi� ze sob�. to robi� to w �piworze i po ciemku. On, kt�ry nieustannie albo polo- wa� w Afryce i to na grubego zwierza, albo przygl�da� si� walce byk�w w Hiszpanii, �owi� ogromne ryby na wodach Kuby, pcha� si� pod kule W wojnach domowych i nie domowych, lata� byle jakimi prywatnymi sa- molotami (czego kiedy� o ma�y w�os nie przyp�aci� �yciem, gdy po kata- strofie le�a� d�ugo ci�ko ranny w buszu, a� doczeka� si� pomocy i pewnie W g�owie uk�ada� sobie opowiadanie na ten temat), kt�ry uwa�a�, �e m�- czyzna powinien �y� niebezpiecznie albo wcale, i kt�ry wreszcie, gdy za- wiod�o go zdrowie, strzeli� sobie w usta z obu luf dubelt�wki, ot� �e ten symbol m�sko�ci, krzepy i sex-appealu by� w gruncie rzeczy � co tu ukrywa� � pruderyjny. Jak si� ju� rzek�o, pracowa� nad Rajskim ogrodem przez 15 lat i nie- ma�o si� nad nim natrudzi�. W znanej biografii pisarza Carlos Baker twierdzi, �e Hemingway powiedzia� mu pewnego razu, �e jego zdaniem �ka�dy cz�owiek musi utraci� sw�j raj". Fascynowa�o go samo poj�cie 10 absolutnego szcz�cia, czyli raju, w kt�rym musi pojawi� si� kusiciel � w naszym przypadku kusicielka (co u os�b biseksualnych przecie� wychodzi na jedno) � i spowodowa� wygnanie. Tak wi�c wszyscy jeste�my wygna�- cami i tym w�a�nie t�umaczy si� nasza cz�owiecza dola, taka jak� znamy, taka jaka jest. Rajski ogr�d mia� niezliczon� ilo�� recenzji, nie zawsze pochlebnych, ale zawsze chwal�cych wydawc� i redaktora ksi��ki za to, �e j� nam udo- st�pnili. Stanowi ona bowiem, jak powiedzia� w ..New York Review of Books" znany krytyk literacki, Wilfred Sheed, �kwintesencj� wszystkiego, w co wierzy� Ernest Hemingway. tego. co go najbardziej interesowa�o: pojednanie w ekstremalnych sytuacjach ofiary z katem, �ciganego z �ci- gaj�cym, kobiety z m�czyzn� i przemienianie si� jednego w drugie". Ten�e Sheed ostrzega nas jednak�e przed zbytnim wg��bianiem si� w dzie�o literackie, a szczeg�lnie w motywacje literackie Hemingwaya. Ka�da nast�pna analiza dzie� tego pisarza m�wi nam mniej o nim ni� po- przednia. Wi�c mo�e lepiej sko�czy� z t� kr�tk� pr�b� wyja�nienia, ,,o co mu chodzi�o", i zabra� si� do lektury dziej�w Davida Bourne'a. jego �ony, Katarzyny � zwanej przez niego Diablic� � i kusicielki o d�wi�cz- nym imieniu Marita. �yczymy pa�stwu dobrego odbioru. M. M., Ksi�ga pierwsza Rozdzia� pierwszy Mieszkali wtedy w Grau du Roi, w hotelu nad kana�em, kt�ry bieg� od otoczonego murami miasteczka Aigues Mortes prosto do morza. W oddali, na skraju p�askowy�u Camargue, wznosi�y si� wie�e dom�w Aigues Mortes i ka�dego niemal dnia ojakiej� porze Je�dzili tam na rowerach, sun�c wzd�u� bia�ej, r�wnoleg�ej do kana�u drogi. Rano i wieczorem wraz z odp�ywem pojawia�y si� w wodzie okonie wprawiaj�c w dziki pop�och kie�bie, wi�c przygl�dali si� ich pr�bom ucieczki, atakuj�cym ich okoniom i wzbiera- j�cej morskiej toni. Stoj�c na molo przecinaj�cym b��kitn�, spokojn� powierzchni� wody, �owili ryby. wylegiwali si� na pla�y, p�ywali i codzien- nie pomagali rybakom przy wyci�ganiu na piasek d�ugiej, pe�nej ryb sieci. W naro�nej kawiarence z widokiem na morze popijali aperitify i przy- gl�dali si� �aglom �odzi rybackich po�awiaj�cych makrele w Zatoce Lwiej. By�a p�na wiosna, sezon na makrele w pe�ni, tote� rybacy ci�ko praco- wali. By�o to mi�e i przyjazne miasteczko. M�odym podoba� si� hotel, kt�ry mia� tylko cztery pokoje na pierwszym pi�trze, restauracj� na dole, od strony kana�u i latarni morskiej, i dwa sto�y bilardowe. Pok�j, w kt�rym mieszkali, przypomina� pok�j z obrazu van Gogha w Aries, tyle �e mia� dwa okna. z kt�rych rozci�ga� si� widok na morze i grz�zawiska, ��ki. bia�e domy i po�yskliw� pla�� miasteczka Palavas. Cho� jedli doskonale, byli stale g�odni. Byli g�odni przed �niadaniem, kt�re jadali w kawiarence; ma�lane bu�eczki, bia�� kaw�, jajka i d�em, przy czym zamawianie takiego czy innego rodzaju d�emu i okre�lanie, jak maj� by� przyrz�dzone jajka, sprawia�o im wielk� przyjemno��. Byli zawsze tak g�odni przed �niadaniem, �e dop�ki nie podano kawy, dziewczyna cz�sto skar�y�a si� na b�l g�owy. Kaw� pi�a bez cukru i m�ody cz�owiek pr�bowa� to zapami�ta�. Tego ranka podano im bu�eczki i d�em z malin, jaja na mi�kko wjajecz- nikach i kawa�eczki mas�a, kt�re topi�o si� w gor�cym jajku, posypanym 13 lekko sol� i pieprzem. By�y to du�e, �wie�e jajka, z tym �e te, kt�re dosta�a dziewczyna, gotowano kr�cej ni� te, kt�re podano m�odemu cz�owiekowi. To te� potrafi� bez trudu zapami�ta�. Jego przyrz�dzone by�y na p�- mi�kko. bra� je po kawa�eczku �y�eczk�, zwil�one roztopionym mas�em, �wie�e jak poranek, przyprawione ostrym, grubo zmielonym pieprzem. Smakowa�a mu gor�ca kawa w fili�ance a tak�e bia�a z dodatkiem cykorii, nalana do miseczki. �odzie rybackie wyp�yn�y daleko w morze. Ruszy�y, kiedy jeszcze by�o ciemno, z pierwszym podmuchem bryzy i w�a�nie wtedy dziewczyna i m�ody cz�owiek przebudzili si� i zacz�li nas�uchiwa�, a potem zwin�li si� na powr�t w k��bek, nakryli prze�cierad�em i zasn�li. Kochali si� na p� przebudzeni, kiedy na dworze by�o ju� zupe�nie jasno, ale w pokoju niemal ciemno, a potem le�eli obok siebie, zm�czeni i szcz�liwi, i po chwili znowu zacz�li si� kocha�. Po tym zrobili si� tacy g�odni, �e byli przeko- nani, i� nie do�yj� �niadania, a teraz siedzieli w kawiarence i jedli, i patrzyli na morze i na �agle, i wiedzieli, �e nasta� nowy dzie�. � O czym my�lisz? � spyta�a dziewczyna. � O niczym. � Musisz o czym� my�le�. � Po prostu czuj�... � Co czujesz? � Czuj� si� szcz�liwy. � A ja wci�� jestem g�odna. Jak my�lisz? Czy to normalne, �e jest si� tak strasznie g�odnym po mi�o�ci? � Je�eli si� jest zakochanym. � Och, ty za du�o wiesz o tych sprawach. � Wcale nie. ; � Wszystko mi jedno. Strasznie lubi� to robi�, a w og�le to nie powin- ni�my si� niczym przejmowa�, prawda? � Niczym. � Co b�dziesz dzisiaj robi�? � Sam nie wiem. A ty? �� Mnie jest wszystko jedno. Je�eli p�jdziesz na ryby, to wezm� si� do pisania list�w, a potem, przed samym obiadem, mogliby�my pop�ywa�. � Dla nabrania apetytu? � Nawet tego nie m�w. Ju� jestem g�odna, a jeszcze nie sko�czyli�my �niadania. � Pomy�lmy o obiedzie. � A po obiedzie? � Zdrzemniemy si� troch�, jak grzeczne dzieci. 14 � To zupe�nie nowy pomys� � powiedzia�a dziewczyna. � Dlaczego nie pomy�leli�my o tym wcze�niej? � Mnie przytrafiaj� si� takie przeb�yski intuicji � odpar�. � Nale�� do ludzi typu wynalazczego. � A ja do ludzi typu destruktywnego � i na pewno ci� zniszcz�. Umiesz- cz� na �cianie tego budynku przy naszym pokoju tablic�. Obudz� si� w �rodku nocy i zrobi� ci co� niewyobra�alnego, co� takiego, o czym nigdy w �yciu nie s�ysza�e�. Mia�am to zrobi� ostatniej nocy, ale by�am zbyt senna. � Jeste� zbyt senna, �eby by� niebezpieczna. � Tylko nie utwierdzaj si� w fa�szywym poczuciu bezpiecze�stwa. Och, kochanie, niech ten czas ju� zleci, niech ju�. b�dzie pora obiadu. Siedzieli tak w pasiastych rybackich bluzach i w szortach, kt�re kupili w sklepie z przyborami �eglarskimi, i bardzo byli opaleni, w�osy wyblak�y im od s�o�ca i s�onej wody, ca�e by�y w jasnych pasemkach. Niekt�rzy ludzie nie chcieli wierzy�, �e s� ma��e�stwem, co szalenie bawi�o dziewczy- n�. W owych latach niewiele os�b przyje�d�a�o latem do Camargue, a ju� do Grau du Roi nie zagl�da� nikt poza mo�e kilkoma osobami z Nimes. Nie by�o tam ani kasyna gry, ani lokali rozrywkowych i z wyj�tkiem naj- gor�tszych miesi�cy, kiedy ludzie zjawiali si�, �eby pop�ywa�, hotel nie mia� ani jednego go�cia. Nikt nie ubiera� si� wtedy w bluzy rybackie, a ta dziewczyna, dziewczyna, z kt�r� si� w�a�nie o�eni�, by�a pierwsz� dziewczyn�, jak� zna�, kt�ra co� takiego na siebie w�o�y�a. To ona zakupi�a te bluzy, jedn� dla siebie i jedn� dla niego, i przepra�a je w umywalce ich pokoju, �eby straci�y apretur�. Bluzy te by�y sztywne i odporne na nie- pogod�, lecz po wypraniu zrobi�y si� mi�ksze, a teraz by�y ju� wystarcza- j�co znoszone i sprane i zauwa�y� � gdy przygl�da� si� dziewczynie � �e sfatygowany ju� troch� materia� pi�knie uwydatnia jej piersi. Nikt w miasteczku nie nosi� szort�w, zreszt� dziewczyna te� nie nak�a- da�a ich, kiedy wybiera�a si� gdzie� na rowerze. Ale w miasteczku mog�a, bo tam wszyscy byli im �yczliwi i tylko miejscowy ksi�dz troch� si� krzywi�. Ale w niedziel� dziewczyna zjawi�a si� na nabo�e�stwie w sp�dnicy i ka- szmirowym swetrze z d�ugimi r�kawami i chustce na g�owie, za� m�ody cz�owiek pozosta� przy drzwiach w grupie innych m�czyzn. Na tac� po- �o�yli dwadzie�cia frank�w, co wynosi�o w�wczas przesz�o dolara, a jako �e sam ksi�dz zbiera� pieni�dze, ich stosunek do ko�cio�a zosta� zauwa- �ony i od tego czasu fakt. �e w miasteczku pokazywali si� w szortach, uznany zosta� raczej za oznak� ekscentryczno�ci cechuj�c� cudzoziemc�w ni� za dow�d pogardy dla kodeksu moralnego port�w Camargue. Ksi�dz 15 nie rozmawia� z nimi, gdy byli ubrani w szorty. ale te� nie krytykowa� ich g�o�no, a wieczorem, kiedy wszyscy troje mieli na sobie spodnie i spo- tykali go na ulicy, k�ania� im si�. a oni jemu. � P�jd� pisa� listy � odezwa�a si� dziewczyna, wsta�a, u�miechn�a si� do kelnera i opu�ci�a kawiarni�. � Monsieur wybiera si� na ryby? � zapyta� kelner, kiedy m�ody cz�o- wiek, kt�ry nazywa� si� David Bourne, przywo�a� go, �eby zap�aci�. � Chyba tak. Jak z odp�ywem? � Bardzo dobrze. Je�eli pan sobie �yczy, to mog� panu dostarczy� przyn�ty. � Kupi� sobie po drodze. � Nie, nie. Prosz� wzi�� moja. To glisty. Pe�no ich tu wsz�dzie. � A nie poszed�by pan ze mn�? � Teraz pracuj�. Ale mo�e p�niej wyskocz�, �eby zobaczy�, jak panu idzie. Ma pan wszystko, co trzeba? � Tak, w hotelu. � Niech pan wpadnie po glisty. W hotelu m�ody cz�owiek najpierw chcia� p�j�� na g�r� do pokoju, do dziewczyny, ale rozmy�li� si� i wzi�� zza kontuaru, za kt�rym wisia�y klucze, d�uga bambusow� w�dk� i koszyk z ekwipunkiem, po czym wyszed� na s�oneczn� drog�, wst�pi� do kawiarenki i ruszy� na molo. S�o�ce pra�y�o, ale wia�a orze�wiaj�ca bryza, odp�yw by� w pe�ni. �a�owa�, �e nie wzi�� ze sob� spinningu z wirow� b�ystk�, bo wtedy m�g�by zarzuca� link� stoj�c po drugiej stronie kana�u, pod pr�d wody p�yn�cej po grubych ka- mieniach, ale zamiast tego dobrze umocowa� swoj� d�ug� w�dk�, zaopa- trzon� w sp�awik z korka, a hak z glist� wpu�ci� na tak� g��boko��, na jakiej przypuszcza�, �e ryby szukaj� �eru. Przez pewien czas siedzia� spokojnie, ale szcz�cie nie sprzyja�o mu, wi�c przygl�da� si� �odziom po�awiaj�cym makrele, kt�re sun�y tam i sam po powierzchni wody, tu b��kitnej, tam poszarza�ej od cieni rzucanych przez �egluj�ce wysoko na niebie chmury. Nagle p�ywak zanurzy� si� gwa�- townie. linka napr�y�a si�, wi�c chwyci� w�dk� i przyci�gn�� j� do siebie w kierunku przeciwnym do tego. w kt�rym ci�gn�a ryba. A ryba by�a silna, szarpa�a i rzuca�a si� dziko, linka ze �wistem przecina�a powierz- chni� wody. Pr�bowa� trzyma� w�dk� najlu�niej. jak tylko m�g�, ale wygi- na�a si� do granicy wytrzyma�o�ci i w�asnej, i ryby, kt�ra usi�owa�a od- p�yn�� w kierunku otwartego morza. M�ody cz�owiek szed� za ni� przez molo i pr�bowa� zmniejszy� napi�cie linki, ale ryba mocno ci�gn�a i wkr�tce jedna czwarta tyczki znalaz�a si� pod powierzchni�. Po chwili zjawi� si� szalenie podniecony kelner. Bieg� obok m�odego 16 cz�owieka i wo�a�: � Nie puszczaj pan! Trzymaj pan mocno, ale delikatnie. Zm�czy si�. �eby tylko linka si� nie urwa�a. Ostro�nie, panie! Ostro�nie! Delikatniej ni� m�ody cz�owiek nikt z pewno�ci� nie potrafi�by si� obchodzi� z t� ryb�, chyba �eby wskoczy� do wody, ale to nie mia�o sensu, bo kana� by� g��boki. Gdybym m�g� chodzi� za ni� wzd�u� brzegu, pomy- �la� sobie. Wreszcie molo sko�czy�o si�. Przesz�o po�owa w�dki znajdo- wa�a si� teraz pod wod�. � Delikatnie � zaklina� go kelner. � To twarda sztuka. Ryba ci�gn�a w d�, szarpa�a si� na wszystkie strony, a d�uga bam- busowa tyczka wygina�a si� pod jej ci�arem, napina�a pod wp�ywem jej szybkich, gwa�townych ruch�w. Nagle wyprysn�a ca�a rozdygo- tana na powierzchni�, prawie natychmiast zanurzy�a si� z powrotem i m�ody cz�owiek pomy�la�, �e chocia� wci�� robi wra�enie r�wnie silnej, co przedtem, to ta dramatyczna walka chyba ju� troch� os�ab�a. Gdy dotar� do ko�ca mola, zawr�ci� i zacz�� i�� wzd�u� kana�u. ' � Ostro�nie teraz � b�aga� kelner. � Bardzo ostro�nie. To wyjdzie jej na dobre i nam te�. Jeszcze dwa razy ryba pr�bowa�a wyrwa� si� w g��b morza i dwa razy m�ody cz�owiek przyci�gn�� j� z powrotem, a teraz wodzi� j� delikatnie wzd�u� mola w stron� kawiarenki. � Jak z ni�? � zapyta� kelner. � W porz�dku, mamy j�. � Niech pan tego nie m�wi. Trzeba j� zm�czy�. Zm�czy� j�. Zm�czy�. � To moje rami� jest zm�czone � odpar� m�ody cz�owiek. � A mo�e ja bym j� troch� potrzyma�? � zaproponowa� kelner z na- dziej� w g�osie. � Sk�d�e! ' � No to teraz ostro�nie, ostro�nie, ostro�nie. Delikatnie, delikatnie, delikatnie � mrucza� kelner. M�ody cz�owiek z ryb� na uwi�zi min�� taras kawiarenki i zn�w zapro- wadzi� j� do kana�u. P�ywa�a tu� pod powierzchni� wody, ale by�a wci�� silna, wi�c zastanawia� si� nad tym, czy b�dzie musia� prowadzi� j� ka- na�em biegn�cym przez ca�e miasteczko. Przy��czy�o si� do niego kilku ludzi, kiedy mijali hotel, dziewczyna zobaczy�a ich przez okno i zawo�a�a: � C� za wspania�a ryba! Zaczekaj na mnie! Zaczekaj na mnie! Z g�ry widzia�a bardzo wyra�nie i d�ugo�� ryby, i jej po�yskliwo��, i swojego m�a, kt�ry szed� z bambusow� tyczk� wygi�t� niemal wp� i id�c� krok w krok za nim grupk� ludzi. Biegiem dotar�a na brzeg, do miejsca, w kt�rym procesja si� zatrzyma�a. Kelner sta� w wodzie tu� przy brzegu, a jej m�� kierowa� ryb� powoli w kierunku k�py chwast�w. Ry- 2 � Rajski ogr�d 17 ba wychyn�a na powierzchni�, kelner pochyli� si�, obj�� j� r�kami, podni�s� wbijaj�c kciuki w skrzela i zacz�� powoli sun�� brzegiem ka- na�u. By�a ci�ka, wi�c niemal musia� przycisn�� j� do piersi, jej g�owa si�- ga�a jego podbr�dka, ogon bi� go po udach. Kilku m�czyzn klepa�o m�odego cz�owieka po plecach, inni obejmo- wali go. a handlarka z rybnego targu poca�owa�a. Zaraz potem dziewczy- na te� go obj�a i tak�e uca�owa�a, a on zapyta�: � Czy widzia�a� j�? A potem wszyscy poszli obejrze� ryb�, kt�ra le�a�a na drodze, srebrna niczym �oso�, z pasem koloru ciemnego metalu na grzbiecie. Pi�kna to by�a ryba. kszta�tna, o wielkich �ywych oczach. Oddycha�a powoli, z tru- dem. � Jak si� nazywa? � zapyta�a dziewczyna. � Loup � odpar� m�ody cz�owiek. � Oko� morski. Nazywaj� je tu tak�e bar. Wspania�a. Najwi�ksza, jak� w �yciu widzia�em. Kelner, kt�remu na imi� by�o Andre, podszed� do nich, zarzuci� Davi- dowi r�ce na szyj�, poca�owa� go. a potem poca�owa� tak�e dziewczyn�. � To si� nale�y, Madame � powiedzia�. � To si� absolutnie nale�y. Nikt nigdy nie z�apa� takiej ryby na tak� w�dk�. � Trzeba j� b�dzie zwa�y� � zaproponowa� David. Znajdowali si� teraz w kawiarence. M�ody cz�owiek po zwa�eniu ryby odstawi� sprz�t i umy� si�, a ryba zosta�a u�o�ona na bloku lodu, przy- wiezionego z Nnnes ci�ar�wk�, kt�ra przyjecha�a, �eby zamrozi� i za- bra� po��w makreli. Okaza�o si�, �e ryba wa�y nieco ponad pi�tna�cie funt�w. Le��c na lodzie by�a srebrzysta, tyle �e pas na jej grzbiecie poszarza�. Jej oczy zdawa�y si� wci�� �ywe. �odzie rybackie z makrelami przybija�y do brzegu i kobiety zacz�y wy�adowywa� z nich po�yskliwe b��kitniezielonkawosrebrzyste makrele, wk�ada� je do koszy, kt�re stawia�y sobie na g�owie i zanosi�y do szopy. Po��w okaza� si� obfity i w miastecz- ku zapanowa�a o�ywiona radosna krz�tanina. � Co zrobimy z t� wielk� ryb�? � zapyta�a dziewczyna. � Oni zabior� j� i sprzedadz� � odpar� m�ody cz�owiek. � Jest za du�a, �eby mogli j� tu ugotowa�, a twierdz�, �e grzechem by�oby pokraja� j� na kawa�ki. Mo�e pojedzie a� do Pary�a. I sko�czy we wspania�ej restau- racji. Albo kupi j� jaki� bogacz. � By�a taka pi�kna, gdy znajdowa�a si� jeszcze w wodzie. A kiedy Andre j� podni�s�, oczom nie wierzy�am. Patrza�am na was z g�ry przez okno i my�la�am, �e �ni�. Ty i ci otaczaj�cy ci� ludzie. � Kupimy sobie mniejsz� i ka�emy j� przyrz�dzi�. To szalenie smacz- ne ryby. Mniejsze piecze si� na ruszcie z mas�em i zio�ami. Smakuj� po- dobnie jak nasze ameryka�skie okonie. 18 � Strasznie si� podniecasz t� ryb� � powiedzia�a dziewczyna. � Jak cudownie nam tutaj. W porze obiadu byli bardzo g�odni. Do selera w sosie remoulade, do ma�ych rzodkiewek i marynowanych domowym sposobem grzybk�w z wielkiego s�oja pili tak�e �zamro�one bia�e wino. Oko�, zdj�ty z rusztu, mia� ciemne pasy na srebrnym grzbiecie, mas�o rozp�ywa�o si� na gor�- cych talerzach. Podano im tak�e plasterki cytryny do przyprawienia ryby i �wie�y chleb z pobliskiej piekarni, zimne wino ch�odzi�o im j�zyki, gdy jedli gor�ce frytki. Pili lekkie, wytrawne, zabawne i zupe�nie nieznane bia�e wino, restauracja by�a z niego bardzo dumna. � Nie jeste�my szczeg�lnie interesuj�cymi rozm�wcami w czasie po- si�k�w � zauwa�y�a dziewczyna. � Kochanie, czy ja ci� nudz�? M�ody cz�owiek roze�mia� si�. � Nie �miej si� ze mnie, Davidzie. � Ale� sk�d. Ty mnie nigdy nie nudzisz. By�bym szcz�liwy od samego patrzenia na ciebie, nawet gdyby� si� w og�le nie odzywa�a. Nala� jej jeszcze jeden kieliszek wina i nape�ni� w�asny. � Mam dla ciebie wielk� niespodziank�. Nic ci chyba nie m�wi�am? � Jakiego rodzaju niespodziank�? � Och, bardzo prost�, ale i bardzo skomplikowan�. � M�w. � Mo�e ci si� spodoba. � To brzmi troch� niebezpiecznie. � Bo to jest niebezpieczne � zgodzi�a si�. � Ale nie wypytuj mnie. P�jd� teraz do pokoju, je�eli pozwolisz. M�ody cz�owiek zap�aci� za obiad i nala� sobie reszt� wina z butelki. Potem wszed� na g�r�. Rzeczy dziewczyny u�o�one by�y na jednym z van goghowskich krzese�, a ona le�a�a na ��ku nakryta prze�cierad�em i cze- ka�a na niego. W�osy mia�a rozrzucone po poduszce, oczy roze�miane, a gdy zsun�� z niej prze�cierad�o, powiedzia�a: � Halo, kochanie. Czy smakowa� ci obiad? Potem le�eli, ona z g�ow� na jego ramieniu, leniwi i pe�ni szcz�cia. Dziewczyna kr�ci�a g�ow� to w jedn�, to w drug� stron�, muskaj�c w�osami jego policzek. Poczu� ich jedwabisto�� i lekk� szorstko��, wywo�an� dzia- �aniem s�o�ca i morskiej wody. A potem z twarz� ca�� zakryt� w�osami tak, �e gdy porusza�a g�ow�, �askota�y go troch�, zacz�a go lekko i docie- kliwie pie�ci� i po chwili odezwa�a si� g�osem pe�nym rado�ci: � Chyba mnie naprawd� kochasz. Skin�� na znak zgody, uca�owa� czubek jej g�owy, a potem uj�� jej twarz w obie r�ce i poca�owa� w usta. 19 � Och � wzdycha�a. � Och. Le�eli przez d�ug� chwil�, obejmuj�c si� ciasno, wreszcie odezwa�a si�: � Kochasz mnie tak�, jaka jestem, prawda? Na pewno? � Tak. Bardzo. � Bo mam si� zamiar odmieni�. � O nie. Nie r�b tego. � A jednak to zrobi� � odpar�a. � Dla ciebie. I dla mnie te�. Nie b�d� udawa�, �e tak nie jest. Ale to b�dzie dobre dla nas obojga. Jestem tego pewna, chocia� nie powinnam tego teraz m�wi�, j � Lubi� niespodzianki, ale podoba mi si� wszystko tak, jak jest. f � To mo�e powinnam z tego zrezygnowa�. Ach, jak mi smutno. To mia�a by� taka wspania�a, niebezpieczna niespodzianka. Zastanawia�am si� od kilku dni. czy to zrobi�, i dopiero dzi� rano zdecydowa�am si�. � Je�eli ci na tym naprawd� zale�y. � Naprawd� � odpar�a. � I zrobi� to. Do tej pory podoba�o ci si� wszystko, co�my robili, prawda? � Tak. � To dobrze. Wysun�a si� z ��ka i stan�a wyprostowana, na d�ugich opalonych nogach. Pi�kne jej cia�o by�o br�zowe od st�p do g��w. Opalali si� na dalekiej pla�y, p�ywali bez kostium�w. Odrzuci�a ramiona, unios�a pod- br�dek do g�ry i potrz�sa�a g�ow� tak, �e g�ste z�otobrunatne pukle smaga�y j� po policzkach, a potem opada�y naprz�d ca�kowicie zakrywa- j�c jej twarz. Naci�gn�a pasiast� bluz� przez g�ow�, odrzuci�a w�osy w ty�, usiad�a przed lustrem toaletki i zacz�a sczesywa� je z czo�a, przy- gl�daj�c im si� krytycznie. Opada�y jej a� do ramion. Potrz�sn�a g�ow� z niesmakiem, naci�gn�a spodnie, zapi�a pasek i na�o�y�a wyblak�e espadrile. � Jad� do Aigues Mortes � o�wiadczy�a. � Doskonale. Ja te�. � Nie. Musz� pojecha� sama. W zwi�zku z niespodziank�. Poca�owa�a go na do widzenia i zesz�a na d�. Patrza�, jak wsiada�a na rower i z rozwianymi w�osami spokojnie i bez wysi�ku odje- cha�a. Popo�udniowe s�o�ce �wieci�o teraz prosto w okno, pok�j sta� si� nie- zno�nie gor�cy. M�ody cz�owiek umy� si�, na�o�y� spodnie i koszul� i ruszy� na pla��. Wiedzia�, �e powinien troch� pop�ywa�, ale by� zm�czony, tote� po kr�tkim spacerze wzd�u� brzegu, a potem �cie�k� przecinaj�c� zasolon� traw�, kt�ra prowadzi�a w g��b l�du. powr�ci� na pla��, dotar� do portu, 20 wdrapa� si� pod g�r� i wszed� do kawiarenki. Tam znalaz� gazet� i ponie- wa� czu� si� pusty i jakby wydr��ony po kochaniu si� z dziewczyn�, za- m�wi� sobie/we a 1'eaii. Byli trzy tygodnie po �lubie i przyjechali poci�giem z Pary�a do Avignio- nu. zabieraj�c ze sob� rowery, walizk� z miejsk� odzie��, plecak i torb� z przyborami toaletowymi. W Avignionie zamieszkali w dobrym hotelu i pozostawiwszy tam walizk� pojechali na rowerach do Pont du Gard. Ale wia� mistral. wi�c kieruj�c si� nim dotarli do Nmes, gdzie zatrzymali si� w hotelu Imperator, a potem popeda�owaJi do Aigues Mortes wci�� poganiani ci�kim wiatrem i dalej do Grau du Roi. Mieszkali tam od tej chwili. By�o im cudownie, czuli si� naprawd� szcz�liwi. M�ody cz�owiek nie wyobra�a� sobie dotychczas, �e mo�na kogo� tak mocno kocha�, tak mocno, �e nic poza tym si� nie liczy, �e wszystko inne wydaje si� nie istnie�. Kiedy si� z ni� �eni�, mia� wiele problem�w, ale tutaj zapomnia� o nich i o pisaniu, i w og�le o wszystkim z wyj�tkiem dziewczyny, kt�r� kocha� i kt�ra by�a jego �on�. i nawet nie przytrafia�a mu si� owa nag�a, przera- �aj�ca jasno�� widzenia, jak� zwykle odczuwa� po stosunku. Min�o mu to ca�kowicie. Teraz po tym jak si� kochali, natychmiast czuli potrzeb� zjedzenia czego� i wypicia, a potem kochali si� od nowa. Prosty by� ich �wiat i mia� wra�enie, �e nigdy nie bywa� prawdziwie szcz�liwy w �adnym innym �wiecie i �e ona czuje to samo. W ka�dym razie takie robi�a wra- �enie, a� dzisiaj wyskoczy�a z tym zamiarem odmienienia si� i z t� niespo- dziank�. Ale mog�o to si� przecie� sko�czy� zmian� na lepsze i mi�ym zaskoczeniem. Koniak z wod�. kt�ry popija� czytaj�c miejscow� gazet�, zrobi� swoje i zacz�� cieszy� si� na to, co mu szykowa�a. Po raz pierwszy od chwili wyruszenia w podr� po�lubn� pi� whisky czy koniak bez niej. Ale przecie� nie pracowa�, a jedyn� jego zasad� doty- cz�c� alkoholu by�o nie pi� tu� przed albo podczas pracy. Pomy�la�, �e ch�tnie by si� znowu wzi�� do pisania, dobrze zreszt� wiedzia�, �e d�ugo bez tego nie wytrzyma, i przyrzek� sobie, �e postara si� nie by� zbyt samo- lubnym i wyt�umaczy jej, najja�niej jak tylko potrafi, �e niestety niezb�dna mu jest do tego samotno�� i �e bynajmniej nie jest z tego dumny. By� pe- wien, �e dziewczyna go zrozumie, �e ma w�asne �ycie wewn�trzne, ale w gruncie rzeczy niech�tnie o tych sprawach my�la�, o rozpocz�ciu pracy w obecnej sytuacji. Nie m�g� oczywi�cie zacz�� bez wyja�nienia dziew- czynie, jak z nim jest, ale zacz�� si� zastanawia�, czy ona przypadkiem czego� nie podejrzewa i dlatego szuka czego� nowego, czego�, co mog�oby ich jeszcze bardziej scementowa�. C� to mog�o by�? Trudno przecie� o mocniejsz� wi� ni� ta, kt�ra ich ��czy, po chwilach uniesie� nie czuli 21 ani �ladu goryczy, byli w pe�ni szcz�liwi, kochali si�. a potem odczuwali, tylko g��d, jedli i zaczynali od nowa. Zorientowa� si�, �e wypi� swoj� fine a l'eau i �e popo�udnie ma si�/ ku ko�cowi. Zam�wi� jeszcze jedn� porcj� i usi�owa� skupi� si� na tre�ci gazety. Ale to si� nie uda�o, wi�c zacz�� patrze� na morze, na kt�re k�ad�a si� ci�ka kula s�o�ca, a� us�ysza� jej kroki i jej g��boki ciep�y g�os: � Halo, kochanie. Podesz�a szybko do stolika, unios�a ku niemu swoj� upstrzon� malut- kimi piegami, opalon� na z�oty kolor twarz i spojrza�a na� roze�mianymi oczyma. W�osy mia�a kr�tkie jak ch�opiec. Ostrzy�one bez najmniejszego kompromisu. Zaczesane do ty�u, jak dotychczas g�ste, g�adkie, br�zowo- z�ote, ale bardzo kr�tkie po bokach, ods�ania�y jej mocno przylegaj�ce do czaszki uszy. Podnios�a g�ow�, wypi�a pier� i powiedzia�a: � Poca�uj mnie, prosz�. Poca�owa� j�, spojrza� na ni�, na jej w�osy i znowu j� poca�owa�. � Podobaj� ci si�? Pog�askaj je. Zobacz, jakie s� mi�kkie. Dotknij ich z ty�u. Dotkn�� ich z ty�u. � Pog�askaj mnie po policzku i ko�o ucha. I z boku. No widzisz. To jest moja niespodzianka. Jestem dziewczyn�. Ale teraz jestem tak�e ch�opcem i mog� robi� wszystko, wszystko i wszystko. � Usi�d� � odezwa� si�. � Co ci zam�wi�, braciszku? � Dzi�kuj� ci bardzo � odpar�a. � Zam�w mi to samo, co ty pijesz. Czy ju� zrozumia�e�, dlaczego to jest niebezpieczne? � Zrozumia�em. � Dobrze, �e to zrobi�am, prawda? � Mo�e. � Dlaczego mo�e? Przemy�la�am to. Przemy�la�am do ko�ca. Nie musimy si� trzyma� cudzych zasad. My to my. � By�o nam bardzo dobrze i �adne tam cudze zasady mi nie przeszka- dza�y. � Prosz� ci�, przesu� jeszcze raz r�k� po moich w�osach. Zrobi� to i znowu j� poca�owa�. � Jeste� kochany � powiedzia�a. � Podobaj� ci si�. Czuj�'to i wiem. Nie musisz si� nimi zachwyca�, ale przecie� mog� ci si� podoba�. Zacznij od polubienia ich. � Ju� je lubi�. Masz tak� �adn�, kszta�tn� g�ow� i takie pi�kne ko�ci policzkowe. Teraz je znacznie lepiej wida�. � A podobaj� ci si� boki? � zapyta�a. � W tym nie ma �adnego hum- 22 bugu, �adnej sztuczno�ci. To jest prawdziwe ch�opi�ce strzy�enie, a nie fryzura wymy�lona w salonie fryzjerskim. � Kto to zrobi�? � Fryzjer w Aigues Mortes. Ten sam, u kt�rego by�e� w zesz�ym ty- godniu. Powiedzia�e� mu wtedy, jak ci� ma strzyc, wi�c za��da�am, �eby ostrzyg� mnie tak samo. By� szalenie mi�y i wcale si� nie dziwi�. Ani si� nie waha�. Zapyta� tylko, czy dok�adnie tak samo? Wi�c powiedzia�am, �e tak, �e dok�adnie tak samo. Czy to ci� nie zaskoczy�o, Davidzie? � O tak � odpar�. � G�upi ludzie b�d� ze mnie kpili. Ale musimy trzyma� wysoko g�owy. Lubi� trzyma� wysoko g�ow�. � Ja te� � powiedzia�. � Zacznijmy ju� teraz, w tej chwili. Siedzieli wi�c dalej w kawiarence i patrzyli, jak kula zachodz�cego s�o�ca odbija si� w wodzie i jak zmierzch powoli ogarnia miasteczko, i pili fine a l'eau. Ludzie mijali kawiarenk�, �eby dyskretnie przyjrze� si� dziew- czynie, bo ci dwoje byli w ko�cu jedynymi cudzoziemcami w miasteczku i przebywali tam ju� od trzech tygodni, a dziewczyna by�a pi�kna i wszyscy j� lubili. A poza tym on z�owi� rano t� wielk� ryb� i by�o w zwi�zku z tym wiele gadania, ale to, co si� teraz sta�o, te� stanowi�o dla miasteczka niema�� sensacj�. �adna przyzwoita dziewczyna nie kaza�a sobie dotychczas obci�� w�os�w na tak kr�tko i to nie tylko w tej cz�ci kraju, ale nawet w Pary�u, gdzie te� uznano by to za dziwaczne i ryzykowne, bo mog�o si� okaza� albo pi�kne, albo bardzo brzydkie, mog�o znaczy� zbyt wiele albo s�u�y� wy��cznie dla pokazania pi�knego kszta�tu czaszki, na co lepszego sposobu nie ma. Na kolacj� jedli krwiste befsztyki z t�uczonymi kartoflami i fasol�, i sa�at� i dziewczyna zapyta�a go, czy m�g�by zam�wi� wino Tavel. � To jest wino w sam raz dla zakochanych � powiedzia�a. Zawsze wygl�da�a na sw�j wiek, pomy�la�. A ma teraz dwadzie�cia jeden lat. By� z tego powodu dumny. Ale dzisiaj na sw�j wiek nie wygl�da. Jej ko�ci policzkowe uwypuklaj� si� jak nigdy przedtem, a kiedy si� u�miecha, na jej twarzy rysuje si� co�, co budzi lito��. Pok�j by� ciemny, o�wietlony tylko padaj�cym z zewn�trz �wiat�em. Wiatr wia� od morza, zrobi�o si� ch�odno, wierzchnie prze�cierad�o znik�o z ��ka. � Dave, przyrzeknij, �e nie zmartwisz si�, je�eli nas diabli wezm�, dobrze? 23 � Nie, dziewczyno. � Nie m�w do mnie dziewczyno. � To, czego teraz dotykam, wskazuje na to, �e ni� jeste� � dotyka� jej piersi, otwiera� i zwiera� palce, wyczuwaj�c j�drno�� sutek. � One s� cz�ci� mnie samej � powiedzia�a. � A niespodzianka to co� zupe�nie nowego. Zostaw je. Nie uciekn�. Dotknij moich policzk�w i mojego karku. Tam jest zupe�nie wspania�a, pyszna, czysta nowa sk�ra. Kochaj mnie. Davidzie, tak�. jak� teraz jestem. Prosz� ci� o to, spr�buj mnie zrozumie� i kochaj mnie. Zamkn�� oczy, poczu� na sobie jej smuk�e, d�ugie cia�o, piersi napie- raj�ce na jego pier�, na ustach jej usta. Le�a�, ws�uchiwa� si� w siebie i po chwili jej r�ka zacz�a go szuka� i zsun�a si� ni�ej, wi�c pom�g�, a po- tem zapadli si� w ciemno�� i zupe�nie przesta� my�le� i tylko czu� jej ci�ar i co� obcego w �rodku, a wtedy odezwa�a si�: � Teraz ju� zupe�nie nie wiesz, kto z nas jest kim, prawda? � Nie wiem. '�� Zmieniasz si�. O tak. O tak. O tak, zmieniasz si�. Jeste� moj� dziew- czyn�. Moj� Katarzyn�. Czy pragniesz si� zmieni�, zosta� moj� Katarzyn� i pozwoli�, �ebym ja ciebie wzi�a? � Katarzyna to ty. � Nie. Ja nazywam si� Piotr. To ty jeste� moj� wspania�� Katarzyn�. Moj� cudown�, przepi�kn� Katarzyn�. Jak to mi�o, �e przemieni�e� si� w ni�. Zrozum to, prosz�, naucz si� tego i zrozum. B�d� si� z tob� kocha�a do ko�ca �wiata. Po pewnym czasie oboje jakby zdr�twieli, ogarn�a ich pustka, ale to nie by� jeszcze koniec. Le�eli obok siebie w ciemno�ciach, dotykaj�c si� nogami, jej g�owa na jego ramieniu. Ksi�yc przesun�� si� wysoko na niebo i w pokoju zrobi�o si� nieco ja�niej. G�aska�a go po brzuchu i nie patrz�c na niego spyta�a: � Czy uzna�e� mnie za spro�n�? � Sk�d�e. Ale powiedz, czy od dawna o tym my�la�a�? � Od niedawna i nie przez ca�y czas, ale du�o. Jeste� wspania�y, �e si� na to zgodzi�e�. M�ody cz�owiek obj�� dziewczyn� ramieniem i przycisn�� j� mocno do siebie. Poczu� nacisk jej wspania�ych piersi, poca�owa� jej kochane usta. Trzyma� j� blisko i mocno i szepta� bezg�o�nie: �egnaj, �egnaj i jeszcze raz �egnaj. � Pole�my tak obj�ci bardzo spokojnie i cicho i nie my�lmy o ni- czym � powiedzia�, a jego serce bi�o w rytm s��w: �egnaj, Katarzyno, 24 �egnaj, moja cudowna dziewczyno, �egnaj i wszystkiego dobrego i jeszcze raz �egnaj. Rozdzia� drugi Wsta�, rozejrza� si� po pla�y, zakorkowa� butelk� z olejkiem, wsun�� j� do bocznej kieszeni plecaka i poszed� w stron� morza, rozgarniaj�c sto- pami ch�odny mokry piasek. Spojrza� na dziewczyn�, kt�ra le�a�a na wznak na opadaj�cej lekko pla�y, z zamkni�tymi oczami, z r�kami wyci�gni�tymi wzd�u� cia�a, na jej kwadratowy r�cznik i na pierwsze �d�b�a wiosennej trawy. Nie powinna zbyt d�ugo trwa� w tej pozycji, pomy�la�, s�o�ce pada na ni� prawie prostopadle. Ale nie zatrzyma� si�, wskoczy� do czystej zimnej wody, przewr�ci� na plecy i pop�yn�� w g��b morza, kraulem. przez ca�y czas patrz�c na pla��, kt�ra ukazywa�a mu si� pomi�dzy rytmicznymi uderzeniami r�k i n�g. Obr�ci� si�. ponurkowa� na dno. dotkn�� szorstkie- go piasku, jego ostrych kraw�dzi, wychyn�� na powierzchni� i skierowa� si� ku brzegowi, staraj�c si� p�yn�� najwolniej jak tylko m�g�. Podszed� do dziewczyny, kt�ra wci�� spa�a. Poszuka� w plecaku zegarka, �eby si� zorientowa�, czy nale�y j� obudzi�. Znalaz� butelk� zimnego bia�ego wina, opakowan� w gazet� i kilka r�cznik�w. Odkorkowa� j�. nie usuwaj�c ani ga- zety, ani r�cznik�w i poci�gn�� g��boki orze�wiaj�cy �yk z niezgrabnego zawini�tka. Potem usiad�, by przygl�da� si� dziewczynie i morzu. Woda jest zawsze zimniejsza, ni� si� wydaje na oko. pomy�la�. Cieplej- sza staje si� dopiero gdzie� w po�owie lata, z wyj�tkiem p�ytszych miejsc. Ta pla�a opada do�� gwa�townie, a woda jest lodowata. Dopiero po pewnym czasie zrobi�o mu si� cieplej. Spojrza� ku horyzontowi i zauwa�y�, �e flota rybacka przesun�a si� na zach�d. Potem popatrzy� zn�w na u�pion� dziewczyn�. Le�a�a na zupe�nie ju� teraz suchym piasku, a kiedy porusza�a nogami, �agodny wietrzyk rozpyla� piasek. W �rodku nocy poczu� dotyk jej palc�w, b��dz�cych po jego ciele. A kiedy si� obudzi�, zobaczy� w �wietle ksi�yca, �e znowu pos�u�y�a si� ciemn� magi� przemiany, lecz gdy zagadn�a go. nie powiedzia� nic, ale odczu� t� jej przemian� tak silnie, �e przeszy� go ostry b�l, a kiedy by�o po wszystkim i oboje ca�kowicie wyczerpani opadli na poduszki, szepn�a. dr��c na ca�ym ciele: � Teraz by�o tak jak trzeba. Teraz dopiero by�o na- prawd� tak jak trzeba. 25 Tak, pomy�la�. Teraz by�o jak trzeba. Po chwili raptownie zasn�a, jak to si� zdarza m�odym dziewczynom, i le�a�a przy nim. na boku, jak�e pi�kna w �wietle ksi�yca z t� wspania��, zupe�nie now� i jak�e dziwn� lini� g�owy odcinaj�c� si� od bieli poduszki, i wtedy pochyli� si� nad ni� i szepn��: � Jestem- przy tobie. Niezale�nie od tego, co jeszcze wyroi si� w twojej g�owie, jestem z tob� i kocham ci�. Gdy si� rano obudzi�, by� szalenie g�odny, ale postanowi� poczeka� na ni� ze �niadaniem. Wreszcie poca�owa� j�, wi�c ockn�a si�, u�miechn�a, wci�� zaspana wsta�a, umy�a si� w wielkiej misce i pochylona przed lustrem szafy szczotkowa�a sobie w�osy. Patrza�a na swoje odbicie z powag�, wresz- cie jednak u�miechn�a si�. dotkn�a czubkami palc�w swoich policzk�w, naci�gn�a przez g�ow� pasiast� bluz� i poca�owa�a go. Wyprostowa�a si� i wpieraj�c si� piersiami w jego pier� powiedzia�a: � Nic si� nie martw, Davidzie. Twoja dziewczyna wr�ci�a do ciebie. Mimo to przygn�bia�a go my�l o tym, co si� z nimi stanie, skoro wypadki rozwija�y si� tak �ywio�owo, tak niebezpiecznie i tak szybko. C� to mo�e by�, co nie chce sp�on�� nawet w tak gwa�townie gorej�cym ogniu? By- li�my szcz�liwi. Jestem pewny, �e ona te� by�a szcz�liwa. Co prawda, kt� t0 mo�e wiedzie�. A poza tym kim jeste�, �eby by� s�dzi� i s�dzi�, a zreszt� kto bra� udzia�, kto zaakceptowa� przemian�, kto j� tak g��boko prze�y�? Je�eli ona w�a�nie tego pragnie, to jakim prawem chcesz jej odm�wi�? Masz szcz�cie, �e trafi�a ci si� taka �ona. nie by� przy niej szcz�liwym to grzech. Ale przecie� jeste� szcz�liwy. Wino ci w tym pomaga. Lecz co b�dziesz pi�, kiedy wino przestanie na ciebie dzia�a�? Wyj�� olejek z plecaka i posmarowa� nim podbr�dek i policzki dziew- czyny. w bocznej kieszeni plecaka znalaz� wyblak�� chustk� i nakry� ni� jej piersi. � Czy musz� si� obudzi�? � zapyta�a. � Mam wspania�y sen. � To wy�nij go do ko�ca. � Dzi�kuj�. Po kilku minutach westchn�a g��boko, potrz�sn�a g�ow� i usiad�a. � Chod�my do wody � zaproponowa�a. Poszli wi�c razem do wody i wyp�yn�li daleko, a potem nurkowali i baraszkowali jak foki. Powr�cili na pla��, wytarli si� r�cznikami, po czym poda� jej butelk� z winem, kt�re wci�� by�o ch�odne w opakowaniu gazet, i ka�de z nich mocno poci�gn�o. Spojrza�a na niego i roze�mia�a si�. � Przyjemnie gasi� pragnienie winem � powiedzia�a. � Nie masz chyba nic przeciwko temu, �eby�my byli bra�mi? � Nie � wysmarowa� jej czo�o, nos. policzki i podbr�dek olejkiem i po chwili jeszcze bardzo dok�adnie nad i za uszami. 26 � Chc� si� dobrze opali� za uszami, na karku i na skroniach. Wszyst- kie te nowe miejsca. � Jeste� ju� bardzo ciemny, braciszku. Sam nie wiesz, jaki ciemny. � To dobrze, ale chcia�abym by� jeszcze ciemniejsza. Po�o�yli si� na twardym piasku, kt�ry by� ju� suchy, ale wci�� ch�odny, mimo �e od pewnego czasu odp�yw si� ko�czy�. M�ody cz�owiek nala� sobie olejku na d�o� i rozprowadzi� go po udach dziewczyny, a one, w miar� jak sk�ra go poch�ania�a, po�yskiwa�y coraz to cieplejszym br�zem. Potem smarowa� jej brzuch i piersi, a� dziewczyna zrobi�a si� od tego senna i sze- pn�a. � Nie wygl�damy na braci, kiedy zachowujemy si� tak jak teraz, co? � Nie. � Staram si� by� naprawd� dobr� dziewczyn� � mrucza�a. � Nie my�l o niczym do wieczora. Nie dopu��my do tego, �eby nocne sprawy miesza�y si� do naszego dnia. W hotelu listonosz popijaj�c wino czeka� na dziewczyn� z grub� kopert�. zawieraj�c� listy przekazane przez jej paryski bank. Dla niego te� mia� trzy listy, nadane do jego banku i przeadresowane. By�a to pierwsza poczta. jak� otrzymali od chwili, kiedy pos�ali do Pary�a nowy adres. M�ody cz�o- wiek wr�czy� listonoszowi pi�� frank�w i zaprosi� go do cynowego kontuaru na jeszcze jeden