1965
Szczegóły |
Tytuł |
1965 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1965 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1965 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1965 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Ernest Hemingway
Rajski ogr�d
Przek�ad: Mira Micha�owska
Czytelnik Warszawa 1989
Tytu� orygina�u angielskiego:
The Garden of Eden
Ok�adk� i kart� tytu�ow� projektowa�
Jan Bokiewicz
OD T�UMACZA
� Copyright for the Polish edition by
Sp�dzielnia Wydawnicza �Czytelnik"
Warszawa 1989
1SBN 83-07-01875-7
W p�nych latach pi��dziesi�tych, nied�ugo przed samob�jcz� �mier-
ci�, Ernest Hemingway otrzyma� list od dyrektora hotelu Ritz w Pary�u.
W czasie remontu znaleziono w przepastnych piwnicach tego wielkiego
gmachu dwie walizy pozostawione tam na przechowaniu bez ma�a czter-
dzie�ci lat wcze�niej. Jedna z nich � w�a�ciwie kufer � wyklejona by�a
wzorzystym jedwabiem wed�ug mody lat dwudziestych. Zawiera�y poza
kilkoma sztukami m�skiej bielizny i par� sanda��w ca�y stos grubych
brulion�w z ��tego i niebieskiego papieru � g�sto zapisanych o��wkiem.
By�y to szczeg�owe zapiski dotycz�ce paryskich lat autora i mn�stwo
szkic�w, notatek, a tak�e � jak si� p�niej okaza�o � gotowe dzie�a
literackie.
Cz�� notatek pochodz�cych z lat dwudziestych wykorzysta� Heming-
way do stworzenia ksi��ki pt. Ruchome �wi�to, wydanej po�miertnie
w 1964 r., a u nas, w przek�adzie Bronis�awa Zieli�skiego. w 1966 r.
Gdy ksi��ka ta znalaz�a si� w r�kach krytyk�w literackich, jakie� by�o
ich zdumienie. Dowiedzieli si� bowiem z jej lektury, �e ich dotychczasowy
pogl�d na m�odzie�cz� tw�rczo�� Hemingwaya by� z gruntu fa�szywy.
Uwa�ano dotychczas, �e autor �wiadomie t� swoj� tw�rczo�� ukrywa� i d�-
�y� do tego, �eby jego pierwsz� wydan� w 1926 r. powie�� S�o�ce te�
wschodzi uwa�ano powszechnie za pocz�tek jego wszelkich wysi�k�w literac-
kich (nie licz�c oczywi�cie szczup�ego tomiku z�o�onego z kilku opowia-
da� i garstki wierszy a zatytu�owanego Three Stories and Ten Poems, kt�ry
ukaza� si� w 1923 r. i min�� niemal�e bez echa). Mia�o to �cis�y zwi�zek
z jego pierwszym romansem i pierwszym wielkim zawodem mi�osnym.
A by�o tak: w 1918 r. m�odziutki Ernest Hemingway zostaje ranny na
froncie w�oskim, w czasie ratowania postrzelonego kolegi. Dostaje w nogi
od�amkami pocisku z mo�dzierza. Zawieziono go do mediola�skiego szpi-
lala wojskowego, gdzie piel�gnuje go �liczna m�oda dziewczyna, o kaszta-
nowych w�osach i szarych przepastnych oczach, Agnes Kuronsky. Agnes
twierdzi�a, �e jej ojciec by� genera�em w polskiej (?) armii, �e pochodzi
z arystokratycznej rodziny, i przyznawa�a si� do tego, �e jest o dziewi��
lat od Ernesta starsza. �
A ten zakocha� si� w niej po uszy, o�wiadczy� si� o r�k� i zosta� przyj�ty.
Do sza�u doprowadza�y go wprawdzie jej rozliczne flirty z lekarzami
i pacjentami szpitala, ale zwierzy� si� swojemu najbli�szemu przyjacielowi,
Billowi Horne, �e odda�by za ni� wszystko, �e jest jego idea�em kobiety.
Niebawem, z nogami pe�nymi metalowych od�amk�w, dwoma w�oskimi
medalami za waleczno�� na piersi i sercem pe�nym Agnes, powr�ci� Ernest
do swojego kraju, do Oak Park, w stanie Illinois, i zabra� si� do pisania
opowiada�, �eby zarobi� magiczn� sum� dwustu dolar�w miesi�cznie.
Agnes przyrzek�a mu bowiem, �e je�li uzyska on taki doch�d, to przy-
jedzie i zostanie jego �on�. Ale ju� w marcu (a by� rok 1919) otrzyma�
od niej list, w kt�rym zawiadamia�a go, �e uwa�a ich romans za dzieci-
nad�, �e wychodzi za m�� za w�oskiego hrabiego i �yczy mu wszelkiej
pomy�lno�ci. Wiadomo�� ta przyprawi�a m�odego pisarza o d�ugotrwa��
depresj�. Ucieka do Michigan, do rodzinnego letniego domu, gdzie samotnie
sp�dza wiele tygodni na polowaniu, �owieniu ryb, spacerach i rozmy�la-
niu. Pi�ra nie bierze do r�ki. Gdy to wreszcie czyni, uczy si� pisa� zupe�nie
na nowo, tak jak rekonwalescent uczy si� chodzi�. Pisze wi�c powoli, mo-
zolnie, bardzo kr�tkimi, bardzo lapidarnymi zdaniami, bez upi�ksze�, bez
jakiejkolwiek kokieterii.
Posta� Agnes pojawia� si� b�dzie p�niej w wielu jego utworach. Jej
pe�nym wcieleniem jest tak�e piel�gniarka, Catherine Barkley, z Po�egna-
nia z broni�, kt�r� notabene u�mierca.
Gdy w 1921 r. spotyka swoj� p�niejsz� i pierwsz� �on�, Hadley Ri-
chardson, postanawia ca�kowicie zerwa� z przesz�o�ci�, rozpocz�� nowe
�ycie. �eni si�, m�odzi wyje�d�aj� do Pary�a, tam spotykaj� ca�y kr�g
ameryka�skich ekspatriant�w-pisarzy, zgrupowanych doko�a Gertrudy
Stein, nawi�zuj� przyja�nie z takimi lud�mi jak Ezra Pound, Scott Fitz-
gerald, DOS Passos, Picasso i oczywi�cie z sam� Gertrud� i jej przyjaci�k�,
Alicj� Toklas.
W Pary�u Hemingway zarabia na �ycie jako korespondent kanadyj-
skiej gazety �Toronto Star" i po nocach pisze �na serio". Gdy wreszcie
uka�e si� S�o�ce te� wschodzi, jest to niespodzianka dla jego przyjaci�
i natychmiastowy sukces literacki i wydawniczy. I, jak si� ju� rzek�o, zo-
staje uznana za jego absolutny debiut.
Powr��my teraz do Ruchomego �wi�ta, przeskakuj�c ni mniej, ni wi�cej
tylko 39 lat. Albowiem w ksi��ce tej opisane jest wydarzenie, kt�re (jak si�
mia�o w jeszcze kilka lat p�niej okaza� by�o mistyfikacj�) po�o�y�o
kres spekulacjom na temat m�odzie�czej tw�rczo�ci pisarza. Wydarzenie
z tych, co to nawiedzaj� czasami pisarzy w szczeg�lnie paskudnych
okresach ich �ycia. Ot� zwierza si� swoim czytelnikom Hemingway, �e
w 1922 r. Hadley zgubi�a, dos�ownie zgubi�a, wszystkie jego r�kopisy
wszystkich dotychczas napisanych utwor�w wraz z maszynopisami i ko-
piami.
Hemingway przebywa� wtedy w Szwajcarii, gdzie odbywa�a si� j;i-
ka� konferencja pokojowa, z kt�rej musia� wysy�a� do ,,Toronto Star"
sprawozdania. St�skniona za m�em Hadley postanowi�a zrobi� mu nie-
spodziank�, przywie�� mu ca�y jego literacki dorobek, nam�wi� go na
pojechanie z ni� do jakiego� g�rskiego ustronia, gdzie m�g�by spokojnie
oddawa� si� pracy literackiej. Wyobra�a�a sobie naiwnie, �e pisarz nie
mo�e pracowa�, je�eli nie ma przy sobie wszystkiego, co dotychczas stwo-
rzy�. Na dworcu Gare de Lyon w Pary�u postawi�a walizk� z pracami
Ernesta na peronie, by po chwili zorientowa� si�, �e zosta�a okradziona.
A teraz pom�wmy jeszcze o odnalezionych w Ritzu walizkach. Wkr�tce
po �mierci Ernesta zajrza�a do nich czwarta �ona. Mary. Znalaz�a tam
a� dziewi�� gotowych ksi��ek, w tym jedn� pe�n� powie��. Kolejno ofia-
rowywa�a je wydawcy m�a, Scribnerowi. Ukazywa�y si� w niewielkich od-
st�pach czasu, kreuj�c nieustann� obecno�� nie�yj�cego pisarza na literac-
kiej arenie �wiata. �e na samym dnie kufra znalaz�a Mary m�odzie�cze
opowiadania, jakie jej poprzedniczka Hadley mia�a jakoby lekkomy�lnie
pozostawi� na peronie paryskiego dworca, mieli�my si� dowiedzie� dopiero
po jej w�asnej �mierci.
W 1972 r. zdeponowa�a ona ca�� m�owsk� niepublikowan� jeszcze
spu�cizn� literack�, wszystkie jego ,,papiery", w bibliotece im. Johna F.
Kennedy'ego w Massachusetts. Gdy zabrali si� do niej specjali�ci, oka-
za�o si�, �e ca�a ta historyjka o Gare de Lyon i z�odzieju by�a przez Ernesta
zmy�lona, co wi�cej, �e Hemingway przez ca�e swoje �ycie nie wyrzuci� ani
jednego kawa�ka zapisanego przez siebie papieru, innymi s�owy, �e wszystko
ocala�o, nawet to, czego nigdy nie zamierza� pokaza� �wiatu.
Ale umar�ych ju� nikt nie pyta o zdanie, chyba �e obwarowali si� testa-
mentami. Tote� w 1986 r. m�ody historyk literatury, Peter Griffin, wy-
doby� na �wiat�o dzienne najwcze�niejsze z nich, pi�� kr�ciutkich opowia-
da�, i umie�ci� je w pierwszym tomie swojej biografii pisarza.
I bardzo dobrze si� sta�o. Mamy bowiem nareszcie autentyczne pierwo-
ciny hemigwayowskiej prozy. S� to teksty mo�e nie dopracowane i jeszcze
niedojrza�e, ale jak�e fascynuj�ce. Fascynuj�ce przede wszystkim w�a�nie
ze wzgl�du na spos�b ich pisania, na takt, /c prezentuj� narodziny STYLU.
P�niej, doprowadzony przez autora do perfekcji, wyda� mu si� on. by�
mo�e. jak gdyby karykatur� rodzaju, kt�ry uprawia�.
Przytocz� tu dla przyk�adu jedno z tych opowiada�, pochodz�cych
z legendarnych ju� walizek z piwnicy paryskiego Ritza. Nosi ono tytu�:
�Bob White".
Oto ono:
�Bob White zosta� powo�any do wojska, przydzielono go do jednostki
sanitarnej i wys�ano do Europy. Przyjecha� do Francji na jakie trzy dni
przed zawieszeniem broni. Pierwszego wieczoru po powrocie do domu zjawi�
si� w swoim klubie i opowiedzia� kumplom r�ne historie. M�wi�, �e ma
�elazny Krzy�, kt�ry odebra� zabitemu niemieckiemu oficerowi. �e w odle-
g�o�ci czterdziestu mil od linii frontu ha�as jest gorszy ni� w samych okopach.
Francuzi nie podobali mu si�. Niekt�rzy zaprz�gaj� byd�o do p�ug�w.
Wszystkie francuskie dziewczyny maj� sczernia�e z�by. S� zupe�nie inne
ni� nasze dziewczyny. Bob bywa� w najlepszych francuskich rodzinach,
wi�c wie, co m�wi. Bob twierdzi, �e francuscy �o�nierze w og�le nie walczyli.
Byli starzy i pracowali g��wnie przy robotach ziemnych. Tak naprawd�
to Marines te� nie walczyli. Widzia� ich mn�stwo. Same kanarki. Kr�cili
si� doko�a dok�w i po ca�ym Pary�u.
Ludzie ze Wschodniego Wybrze�a nie lubi� Francji i Marines te�
nie bardzo. Szczeg�lnie odk�d Bob powr�ci� z wiadomo�ciami z pierwszej
r�ki".
Trudno wyobrazi� sobie opowiadanie kr�tsze i bardziej lapidarne.
Bo oto sylwetka bohatera nakre�lona kilkoma zaledwie poci�gni�ciami
pi�ra � niczym s�ynny byk Picassa � jak�e ostra, jak�e wyra�na. Oto
stosunek Amerykan�w do Francuz�w. Oto nastr�j bitwy. I troch� ironii,
i masa dowcipu. I jak�e ma�o przymiotnik�w. Prosz� je przeliczy�.
Najbardziej -charakterystyczn� cech� hcmingwayowskiego stylu jest
jego dialog.
Klasycznym tego przyk�adem jest kr�tka rozmowa � zawarta w je-
dnym z jego wczesnych opowiada�, bo ju� z lat paryskich, no i nie po-
chodz�cego z �adnego tam sple�nia�ego kufra.
Jeden ze znanych ameryka�skich krytyk�w literackich Ward Just tak
wyobra�a sobie metod� pracy m�odego autora.
�Gdzie� chyba w roku 1927 � pisze � m�ody Ernest Hemingway za-
siad� do biurka, by napisa� opowiadanie pt. "Wzg�rza jak bia�e s�onie".
W pierwszej wersji napisa� nast�puj�cy urywek dialogu pomi�dzy kobiet�
a m�czyzn�:
� Czy m�g�by� co� dla mnie zrobi�?
� Wszystko, co zechcesz.
� No to, prosz� ci�, przesta� ju� m�wi�.
To s� dobre, mocne zdania, naprawd� dobry urywek dialogu. Ale co�
nie daje Hemingwayowi spokoju. Gwa�townym ruchem wyci�ga kartk�
papieru z maszyny i przeredagowuje je. Brzmi to teraz:
� Czy m�g�by� co� dla mnie zrobi�?
� Wszystko, co zechcesz.
� No to, prosz� ci�. prosz�, prosz�, prosz�, przesta� ju� m�wi�".
�aden pisarz tak dotychczas nie pisa�, ale ju� wkr�tce mia�y to robi�
ca�e zast�py m�odych, cz�sto wcale nie tak m�odych, pisarzy na ca�ym �wie-
cie. Wsz�dzie tam. gdzie dociera�y, w lepszych lub gorszych przek�adach,
jego dzie�a. Styl hemingwayowski zaw�adn�� literatur� �rodkowej cz�ci
naszego stulecia. Okaza�o si� nagle, �e dobre zdanie to zdanie kr�tkie,
�e dobry dialog musi mie� rytm staccato, nawet je�eli �ywi ludzie wcale
tak nie m�wi�. Przymiotniki sta�y si� rzecz� wr�cz wstydliw�, zacz�to
wykre�la� je niemi�osiernie, czasami ze szkod� dla sprawy. Najwi�ksz�
sztuk� by�o znalezienie jednego przymiotnika, kt�ry zast�powa�by dwa,
trzy a nawet cztery. Wielu mia� i ma Hemingway na�ladowc�w, a to �
zdaniem jego najpierw wielkiej przyjaci�ki, a potem wielkiej przeciwnicz-
ki, Gertrudy Stein � najlepiej �wiadczy o tym. �e jest geniuszem. Wed�ug
jednej z jej przewrotnych teorii � a dotyczy�o to zar�wno pisarzy, jak
malarzy � dzie�o sztuki albo �wsi�ka w �cian�", czyli po pewnym czasie
staje si� niezauwa�alne i trzeba je wynie�� do kom�rki, albo staje si� przed-
miotem na�ladownictwa, ba, cz�sto nawet plagiatu. Tw�rca pierwszego
powinien przesta� tworzy�, a w gruncie rzeczy powinien sobie strzeli�
w �eb. tw�rca za� drugiego nadal pobudza� innych do na�ladowania i oczy-
wi�cie tworzy� dalej.
Rajski ogr�d, powie��, jak� dajemy do r�k polskim czytelnikom, nie
pochodzi z �adnego lamusa. Od 1946 roku przez nast�pnych pi�tna�cie
lat pisarz pracowa� nad ni� z wi�kszymi czy mniejszymi przerwami.
Ukaza�a si� jednak�e w 25 lat po jego �mierci i jest ostatnia z po�miertnej
serii. Jej pierwsza wersja mia�a 48 rozdzia��w i 1500 stron, druga 1200 stron,
trzecia 400.
Ca�a ta wielka g�ra zadrukowanego papieru wyl�dowa�a pewnego dnia
na biurku jednego z najzdolniejszych wsp�czesnych redaktor�w literac-
kich, pracownika firmy Scribner Sons, Toma Jenksa. Opowiada on. �e po
starannym wczytaniu si� we wszystkie trzy wersje, w ko�cu zdecydowa�
si� na pracowanie nad pierwsz�, czyli najd�u�sz�.
�Wycinaj�c kierowa�em si� nast�puj�cym kryterium � m�wi. � Usu-
n��em jeden d�ugi poboczny w�tek, kt�rego autor nie potrafi� jako� zinte-
growa� z g��wnym. Wydoby�em z r�kopisu pe�ne i absolutnie autentyczne
dzie�o... my�l�, �e gdyby to Hemingway robi�, wyci��by to samo".
Jenks pracowa� z ogromnym szacunkiem dla autora, nie dodaj�c od
siebie ani jednego s�owa, jedynie czyszcz�c nie dopracowany orygina�, tak
jak piele si� klomb szlachetnych kwiat�w.
Nale�a�oby si� mo�e zastanowi� nad tym, dlaczego tak wprawny fa-
chowiec jak Hemingway nie m�g� sobie z tym tekstem poradzi�, a skoro
ju� tak by�o, dlaczego wk�ada� we� tyle wysi�ku i czasu, dlaczego nigdy
tej w�a�nie powie�ci nie zaproponowa� swojemu wydawcy, dlaczego wresz-
cie w obliczu takiej sytuacji nie zniszczy� go, wzgl�dnie, dlaczego nie
pozostawi� �adnych dyspozycji co do jego losu.
Og�lnie przypuszcza si�, �e przyczyna tkwi w fakcie, �e powie�� po-
�wi�cona jest mi�o�ci biseksualnej i lesbijskiej. Bohaterami Rajskiego ogro-
du s� m�ody pisarz i jego r�wnie m�oda �ona, znajduj�cy si� w kilka tygodni
po �lubie na francuskiej Riwierze. Spotykaj� tam inn� m�od� kobiet�, do
kt�rej oboje poczuj� nieodparty poci�g. M�� i �ona zamieniaj� si� czasami
rolami, on udaje kobiet�, ona m�czyzn�. Jedno i drugie l�duje w ��ku
z t� trzeci�, i tak dalej. Jednym s�owem jest to ksi��ka o rzeczach, kt�re
dzi� na pewno nikogo nie zgorsz�, ale kt�re jeszcze stosunkowo niedawno
uchodzi�y za drastyczne. A Hemingway drastyczno�ci nader nie lubi�. Jest
rzecz� wprost zadziwiaj�c� jak on, ten ..prawdziwy m�czyzna", kt�ry
wy�ywa� si� w niebezpiecznych, jak�e cz�sto przez niego samego kreowa-
nych sytuacjach, stroni� od opis�w scen mi�osnych, opis�w nago�ci (jego
kobiety zdawa�y zaczyna� si� od g�owy), od wszelkiej niemal erotyki. M�j
ty Bo�e, je�eli w Komu bije dzwon jego bohaterowie w ko�cu ju� �pi� ze
sob�. to robi� to w �piworze i po ciemku. On, kt�ry nieustannie albo polo-
wa� w Afryce i to na grubego zwierza, albo przygl�da� si� walce byk�w
w Hiszpanii, �owi� ogromne ryby na wodach Kuby, pcha� si� pod kule
W wojnach domowych i nie domowych, lata� byle jakimi prywatnymi sa-
molotami (czego kiedy� o ma�y w�os nie przyp�aci� �yciem, gdy po kata-
strofie le�a� d�ugo ci�ko ranny w buszu, a� doczeka� si� pomocy i pewnie
W g�owie uk�ada� sobie opowiadanie na ten temat), kt�ry uwa�a�, �e m�-
czyzna powinien �y� niebezpiecznie albo wcale, i kt�ry wreszcie, gdy za-
wiod�o go zdrowie, strzeli� sobie w usta z obu luf dubelt�wki, ot� �e
ten symbol m�sko�ci, krzepy i sex-appealu by� w gruncie rzeczy � co tu
ukrywa� � pruderyjny.
Jak si� ju� rzek�o, pracowa� nad Rajskim ogrodem przez 15 lat i nie-
ma�o si� nad nim natrudzi�. W znanej biografii pisarza Carlos Baker
twierdzi, �e Hemingway powiedzia� mu pewnego razu, �e jego zdaniem
�ka�dy cz�owiek musi utraci� sw�j raj". Fascynowa�o go samo poj�cie
10
absolutnego szcz�cia, czyli raju, w kt�rym musi pojawi� si� kusiciel �
w naszym przypadku kusicielka (co u os�b biseksualnych przecie� wychodzi
na jedno) � i spowodowa� wygnanie. Tak wi�c wszyscy jeste�my wygna�-
cami i tym w�a�nie t�umaczy si� nasza cz�owiecza dola, taka jak� znamy,
taka jaka jest.
Rajski ogr�d mia� niezliczon� ilo�� recenzji, nie zawsze pochlebnych,
ale zawsze chwal�cych wydawc� i redaktora ksi��ki za to, �e j� nam udo-
st�pnili. Stanowi ona bowiem, jak powiedzia� w ..New York Review of
Books" znany krytyk literacki, Wilfred Sheed, �kwintesencj� wszystkiego,
w co wierzy� Ernest Hemingway. tego. co go najbardziej interesowa�o:
pojednanie w ekstremalnych sytuacjach ofiary z katem, �ciganego z �ci-
gaj�cym, kobiety z m�czyzn� i przemienianie si� jednego w drugie".
Ten�e Sheed ostrzega nas jednak�e przed zbytnim wg��bianiem si�
w dzie�o literackie, a szczeg�lnie w motywacje literackie Hemingwaya.
Ka�da nast�pna analiza dzie� tego pisarza m�wi nam mniej o nim ni� po-
przednia. Wi�c mo�e lepiej sko�czy� z t� kr�tk� pr�b� wyja�nienia, ,,o co
mu chodzi�o", i zabra� si� do lektury dziej�w Davida Bourne'a. jego
�ony, Katarzyny � zwanej przez niego Diablic� � i kusicielki o d�wi�cz-
nym imieniu Marita. �yczymy pa�stwu dobrego odbioru.
M. M.,
Ksi�ga pierwsza
Rozdzia� pierwszy
Mieszkali wtedy w Grau du Roi, w hotelu nad kana�em, kt�ry bieg� od
otoczonego murami miasteczka Aigues Mortes prosto do morza. W oddali,
na skraju p�askowy�u Camargue, wznosi�y si� wie�e dom�w Aigues Mortes
i ka�dego niemal dnia ojakiej� porze Je�dzili tam na rowerach, sun�c wzd�u�
bia�ej, r�wnoleg�ej do kana�u drogi. Rano i wieczorem wraz z odp�ywem
pojawia�y si� w wodzie okonie wprawiaj�c w dziki pop�och kie�bie, wi�c
przygl�dali si� ich pr�bom ucieczki, atakuj�cym ich okoniom i wzbiera-
j�cej morskiej toni. Stoj�c na molo przecinaj�cym b��kitn�, spokojn�
powierzchni� wody, �owili ryby. wylegiwali si� na pla�y, p�ywali i codzien-
nie pomagali rybakom przy wyci�ganiu na piasek d�ugiej, pe�nej ryb sieci.
W naro�nej kawiarence z widokiem na morze popijali aperitify i przy-
gl�dali si� �aglom �odzi rybackich po�awiaj�cych makrele w Zatoce Lwiej.
By�a p�na wiosna, sezon na makrele w pe�ni, tote� rybacy ci�ko praco-
wali. By�o to mi�e i przyjazne miasteczko. M�odym podoba� si� hotel, kt�ry
mia� tylko cztery pokoje na pierwszym pi�trze, restauracj� na dole, od
strony kana�u i latarni morskiej, i dwa sto�y bilardowe. Pok�j, w kt�rym
mieszkali, przypomina� pok�j z obrazu van Gogha w Aries, tyle �e mia�
dwa okna. z kt�rych rozci�ga� si� widok na morze i grz�zawiska, ��ki.
bia�e domy i po�yskliw� pla�� miasteczka Palavas.
Cho� jedli doskonale, byli stale g�odni. Byli g�odni przed �niadaniem,
kt�re jadali w kawiarence; ma�lane bu�eczki, bia�� kaw�, jajka i d�em,
przy czym zamawianie takiego czy innego rodzaju d�emu i okre�lanie, jak
maj� by� przyrz�dzone jajka, sprawia�o im wielk� przyjemno��. Byli zawsze
tak g�odni przed �niadaniem, �e dop�ki nie podano kawy, dziewczyna
cz�sto skar�y�a si� na b�l g�owy. Kaw� pi�a bez cukru i m�ody cz�owiek
pr�bowa� to zapami�ta�.
Tego ranka podano im bu�eczki i d�em z malin, jaja na mi�kko wjajecz-
nikach i kawa�eczki mas�a, kt�re topi�o si� w gor�cym jajku, posypanym
13
lekko sol� i pieprzem. By�y to du�e, �wie�e jajka, z tym �e te, kt�re dosta�a
dziewczyna, gotowano kr�cej ni� te, kt�re podano m�odemu cz�owiekowi.
To te� potrafi� bez trudu zapami�ta�. Jego przyrz�dzone by�y na p�-
mi�kko. bra� je po kawa�eczku �y�eczk�, zwil�one roztopionym mas�em,
�wie�e jak poranek, przyprawione ostrym, grubo zmielonym pieprzem.
Smakowa�a mu gor�ca kawa w fili�ance a tak�e bia�a z dodatkiem cykorii,
nalana do miseczki.
�odzie rybackie wyp�yn�y daleko w morze. Ruszy�y, kiedy jeszcze
by�o ciemno, z pierwszym podmuchem bryzy i w�a�nie wtedy dziewczyna
i m�ody cz�owiek przebudzili si� i zacz�li nas�uchiwa�, a potem zwin�li
si� na powr�t w k��bek, nakryli prze�cierad�em i zasn�li. Kochali si� na
p� przebudzeni, kiedy na dworze by�o ju� zupe�nie jasno, ale w pokoju
niemal ciemno, a potem le�eli obok siebie, zm�czeni i szcz�liwi, i po chwili
znowu zacz�li si� kocha�. Po tym zrobili si� tacy g�odni, �e byli przeko-
nani, i� nie do�yj� �niadania, a teraz siedzieli w kawiarence i jedli, i patrzyli
na morze i na �agle, i wiedzieli, �e nasta� nowy dzie�.
� O czym my�lisz? � spyta�a dziewczyna.
� O niczym.
� Musisz o czym� my�le�.
� Po prostu czuj�...
� Co czujesz?
� Czuj� si� szcz�liwy.
� A ja wci�� jestem g�odna. Jak my�lisz? Czy to normalne, �e jest si�
tak strasznie g�odnym po mi�o�ci?
� Je�eli si� jest zakochanym.
� Och, ty za du�o wiesz o tych sprawach.
� Wcale nie. ;
� Wszystko mi jedno. Strasznie lubi� to robi�, a w og�le to nie powin-
ni�my si� niczym przejmowa�, prawda?
� Niczym.
� Co b�dziesz dzisiaj robi�?
� Sam nie wiem. A ty?
�� Mnie jest wszystko jedno. Je�eli p�jdziesz na ryby, to wezm� si�
do pisania list�w, a potem, przed samym obiadem, mogliby�my pop�ywa�.
� Dla nabrania apetytu?
� Nawet tego nie m�w. Ju� jestem g�odna, a jeszcze nie sko�czyli�my
�niadania.
� Pomy�lmy o obiedzie.
� A po obiedzie?
� Zdrzemniemy si� troch�, jak grzeczne dzieci.
14
� To zupe�nie nowy pomys� � powiedzia�a dziewczyna. � Dlaczego nie
pomy�leli�my o tym wcze�niej?
� Mnie przytrafiaj� si� takie przeb�yski intuicji � odpar�. � Nale��
do ludzi typu wynalazczego.
� A ja do ludzi typu destruktywnego � i na pewno ci� zniszcz�. Umiesz-
cz� na �cianie tego budynku przy naszym pokoju tablic�. Obudz� si�
w �rodku nocy i zrobi� ci co� niewyobra�alnego, co� takiego, o czym nigdy
w �yciu nie s�ysza�e�. Mia�am to zrobi� ostatniej nocy, ale by�am zbyt
senna.
� Jeste� zbyt senna, �eby by� niebezpieczna.
� Tylko nie utwierdzaj si� w fa�szywym poczuciu bezpiecze�stwa.
Och, kochanie, niech ten czas ju� zleci, niech ju�. b�dzie pora obiadu.
Siedzieli tak w pasiastych rybackich bluzach i w szortach, kt�re kupili
w sklepie z przyborami �eglarskimi, i bardzo byli opaleni, w�osy wyblak�y
im od s�o�ca i s�onej wody, ca�e by�y w jasnych pasemkach. Niekt�rzy
ludzie nie chcieli wierzy�, �e s� ma��e�stwem, co szalenie bawi�o dziewczy-
n�.
W owych latach niewiele os�b przyje�d�a�o latem do Camargue, a ju�
do Grau du Roi nie zagl�da� nikt poza mo�e kilkoma osobami z Nimes.
Nie by�o tam ani kasyna gry, ani lokali rozrywkowych i z wyj�tkiem naj-
gor�tszych miesi�cy, kiedy ludzie zjawiali si�, �eby pop�ywa�, hotel nie
mia� ani jednego go�cia. Nikt nie ubiera� si� wtedy w bluzy rybackie,
a ta dziewczyna, dziewczyna, z kt�r� si� w�a�nie o�eni�, by�a pierwsz�
dziewczyn�, jak� zna�, kt�ra co� takiego na siebie w�o�y�a. To ona zakupi�a
te bluzy, jedn� dla siebie i jedn� dla niego, i przepra�a je w umywalce ich
pokoju, �eby straci�y apretur�. Bluzy te by�y sztywne i odporne na nie-
pogod�, lecz po wypraniu zrobi�y si� mi�ksze, a teraz by�y ju� wystarcza-
j�co znoszone i sprane i zauwa�y� � gdy przygl�da� si� dziewczynie �
�e sfatygowany ju� troch� materia� pi�knie uwydatnia jej piersi.
Nikt w miasteczku nie nosi� szort�w, zreszt� dziewczyna te� nie nak�a-
da�a ich, kiedy wybiera�a si� gdzie� na rowerze. Ale w miasteczku mog�a,
bo tam wszyscy byli im �yczliwi i tylko miejscowy ksi�dz troch� si� krzywi�.
Ale w niedziel� dziewczyna zjawi�a si� na nabo�e�stwie w sp�dnicy i ka-
szmirowym swetrze z d�ugimi r�kawami i chustce na g�owie, za� m�ody
cz�owiek pozosta� przy drzwiach w grupie innych m�czyzn. Na tac� po-
�o�yli dwadzie�cia frank�w, co wynosi�o w�wczas przesz�o dolara, a jako
�e sam ksi�dz zbiera� pieni�dze, ich stosunek do ko�cio�a zosta� zauwa-
�ony i od tego czasu fakt. �e w miasteczku pokazywali si� w szortach,
uznany zosta� raczej za oznak� ekscentryczno�ci cechuj�c� cudzoziemc�w
ni� za dow�d pogardy dla kodeksu moralnego port�w Camargue. Ksi�dz
15
nie rozmawia� z nimi, gdy byli ubrani w szorty. ale te� nie krytykowa�
ich g�o�no, a wieczorem, kiedy wszyscy troje mieli na sobie spodnie i spo-
tykali go na ulicy, k�ania� im si�. a oni jemu.
� P�jd� pisa� listy � odezwa�a si� dziewczyna, wsta�a, u�miechn�a
si� do kelnera i opu�ci�a kawiarni�.
� Monsieur wybiera si� na ryby? � zapyta� kelner, kiedy m�ody cz�o-
wiek, kt�ry nazywa� si� David Bourne, przywo�a� go, �eby zap�aci�.
� Chyba tak. Jak z odp�ywem?
� Bardzo dobrze. Je�eli pan sobie �yczy, to mog� panu dostarczy�
przyn�ty.
� Kupi� sobie po drodze.
� Nie, nie. Prosz� wzi�� moja. To glisty. Pe�no ich tu wsz�dzie.
� A nie poszed�by pan ze mn�?
� Teraz pracuj�. Ale mo�e p�niej wyskocz�, �eby zobaczy�, jak panu
idzie. Ma pan wszystko, co trzeba?
� Tak, w hotelu.
� Niech pan wpadnie po glisty.
W hotelu m�ody cz�owiek najpierw chcia� p�j�� na g�r� do pokoju,
do dziewczyny, ale rozmy�li� si� i wzi�� zza kontuaru, za kt�rym wisia�y
klucze, d�uga bambusow� w�dk� i koszyk z ekwipunkiem, po czym wyszed�
na s�oneczn� drog�, wst�pi� do kawiarenki i ruszy� na molo. S�o�ce pra�y�o,
ale wia�a orze�wiaj�ca bryza, odp�yw by� w pe�ni. �a�owa�, �e nie wzi��
ze sob� spinningu z wirow� b�ystk�, bo wtedy m�g�by zarzuca� link�
stoj�c po drugiej stronie kana�u, pod pr�d wody p�yn�cej po grubych ka-
mieniach, ale zamiast tego dobrze umocowa� swoj� d�ug� w�dk�, zaopa-
trzon� w sp�awik z korka, a hak z glist� wpu�ci� na tak� g��boko��, na
jakiej przypuszcza�, �e ryby szukaj� �eru.
Przez pewien czas siedzia� spokojnie, ale szcz�cie nie sprzyja�o mu,
wi�c przygl�da� si� �odziom po�awiaj�cym makrele, kt�re sun�y tam i sam
po powierzchni wody, tu b��kitnej, tam poszarza�ej od cieni rzucanych
przez �egluj�ce wysoko na niebie chmury. Nagle p�ywak zanurzy� si� gwa�-
townie. linka napr�y�a si�, wi�c chwyci� w�dk� i przyci�gn�� j� do siebie
w kierunku przeciwnym do tego. w kt�rym ci�gn�a ryba. A ryba by�a
silna, szarpa�a i rzuca�a si� dziko, linka ze �wistem przecina�a powierz-
chni� wody. Pr�bowa� trzyma� w�dk� najlu�niej. jak tylko m�g�, ale wygi-
na�a si� do granicy wytrzyma�o�ci i w�asnej, i ryby, kt�ra usi�owa�a od-
p�yn�� w kierunku otwartego morza. M�ody cz�owiek szed� za ni� przez
molo i pr�bowa� zmniejszy� napi�cie linki, ale ryba mocno ci�gn�a
i wkr�tce jedna czwarta tyczki znalaz�a si� pod powierzchni�.
Po chwili zjawi� si� szalenie podniecony kelner. Bieg� obok m�odego
16
cz�owieka i wo�a�: � Nie puszczaj pan! Trzymaj pan mocno, ale delikatnie.
Zm�czy si�. �eby tylko linka si� nie urwa�a. Ostro�nie, panie! Ostro�nie!
Delikatniej ni� m�ody cz�owiek nikt z pewno�ci� nie potrafi�by si�
obchodzi� z t� ryb�, chyba �eby wskoczy� do wody, ale to nie mia�o sensu,
bo kana� by� g��boki. Gdybym m�g� chodzi� za ni� wzd�u� brzegu, pomy-
�la� sobie. Wreszcie molo sko�czy�o si�. Przesz�o po�owa w�dki znajdo-
wa�a si� teraz pod wod�.
� Delikatnie � zaklina� go kelner. � To twarda sztuka.
Ryba ci�gn�a w d�, szarpa�a si� na wszystkie strony, a d�uga bam-
busowa tyczka wygina�a si� pod jej ci�arem, napina�a pod wp�ywem
jej szybkich, gwa�townych ruch�w. Nagle wyprysn�a ca�a rozdygo-
tana na powierzchni�, prawie natychmiast zanurzy�a si� z powrotem
i m�ody cz�owiek pomy�la�, �e chocia� wci�� robi wra�enie r�wnie silnej,
co przedtem, to ta dramatyczna walka chyba ju� troch� os�ab�a. Gdy dotar�
do ko�ca mola, zawr�ci� i zacz�� i�� wzd�u� kana�u.
' � Ostro�nie teraz � b�aga� kelner. � Bardzo ostro�nie. To wyjdzie
jej na dobre i nam te�.
Jeszcze dwa razy ryba pr�bowa�a wyrwa� si� w g��b morza i dwa razy
m�ody cz�owiek przyci�gn�� j� z powrotem, a teraz wodzi� j� delikatnie
wzd�u� mola w stron� kawiarenki.
� Jak z ni�? � zapyta� kelner.
� W porz�dku, mamy j�.
� Niech pan tego nie m�wi. Trzeba j� zm�czy�. Zm�czy� j�. Zm�czy�.
� To moje rami� jest zm�czone � odpar� m�ody cz�owiek.
� A mo�e ja bym j� troch� potrzyma�? � zaproponowa� kelner z na-
dziej� w g�osie.
� Sk�d�e!
' � No to teraz ostro�nie, ostro�nie, ostro�nie. Delikatnie, delikatnie,
delikatnie � mrucza� kelner.
M�ody cz�owiek z ryb� na uwi�zi min�� taras kawiarenki i zn�w zapro-
wadzi� j� do kana�u. P�ywa�a tu� pod powierzchni� wody, ale by�a wci��
silna, wi�c zastanawia� si� nad tym, czy b�dzie musia� prowadzi� j� ka-
na�em biegn�cym przez ca�e miasteczko. Przy��czy�o si� do niego kilku
ludzi, kiedy mijali hotel, dziewczyna zobaczy�a ich przez okno i zawo�a�a:
� C� za wspania�a ryba! Zaczekaj na mnie! Zaczekaj na mnie!
Z g�ry widzia�a bardzo wyra�nie i d�ugo�� ryby, i jej po�yskliwo��,
i swojego m�a, kt�ry szed� z bambusow� tyczk� wygi�t� niemal wp�
i id�c� krok w krok za nim grupk� ludzi. Biegiem dotar�a na brzeg, do
miejsca, w kt�rym procesja si� zatrzyma�a. Kelner sta� w wodzie tu� przy
brzegu, a jej m�� kierowa� ryb� powoli w kierunku k�py chwast�w. Ry-
2 � Rajski ogr�d
17
ba wychyn�a na powierzchni�, kelner pochyli� si�, obj�� j� r�kami,
podni�s� wbijaj�c kciuki w skrzela i zacz�� powoli sun�� brzegiem ka-
na�u. By�a ci�ka, wi�c niemal musia� przycisn�� j� do piersi, jej g�owa si�-
ga�a jego podbr�dka, ogon bi� go po udach.
Kilku m�czyzn klepa�o m�odego cz�owieka po plecach, inni obejmo-
wali go. a handlarka z rybnego targu poca�owa�a. Zaraz potem dziewczy-
na te� go obj�a i tak�e uca�owa�a, a on zapyta�: � Czy widzia�a� j�?
A potem wszyscy poszli obejrze� ryb�, kt�ra le�a�a na drodze, srebrna
niczym �oso�, z pasem koloru ciemnego metalu na grzbiecie. Pi�kna to
by�a ryba. kszta�tna, o wielkich �ywych oczach. Oddycha�a powoli, z tru-
dem.
� Jak si� nazywa? � zapyta�a dziewczyna.
� Loup � odpar� m�ody cz�owiek. � Oko� morski. Nazywaj� je tu
tak�e bar. Wspania�a. Najwi�ksza, jak� w �yciu widzia�em.
Kelner, kt�remu na imi� by�o Andre, podszed� do nich, zarzuci� Davi-
dowi r�ce na szyj�, poca�owa� go. a potem poca�owa� tak�e dziewczyn�.
� To si� nale�y, Madame � powiedzia�. � To si� absolutnie nale�y.
Nikt nigdy nie z�apa� takiej ryby na tak� w�dk�.
� Trzeba j� b�dzie zwa�y� � zaproponowa� David.
Znajdowali si� teraz w kawiarence. M�ody cz�owiek po zwa�eniu ryby
odstawi� sprz�t i umy� si�, a ryba zosta�a u�o�ona na bloku lodu, przy-
wiezionego z Nnnes ci�ar�wk�, kt�ra przyjecha�a, �eby zamrozi� i za-
bra� po��w makreli. Okaza�o si�, �e ryba wa�y nieco ponad pi�tna�cie
funt�w. Le��c na lodzie by�a srebrzysta, tyle �e pas na jej grzbiecie
poszarza�. Jej oczy zdawa�y si� wci�� �ywe. �odzie rybackie z makrelami
przybija�y do brzegu i kobiety zacz�y wy�adowywa� z nich po�yskliwe
b��kitniezielonkawosrebrzyste makrele, wk�ada� je do koszy, kt�re stawia�y
sobie na g�owie i zanosi�y do szopy. Po��w okaza� si� obfity i w miastecz-
ku zapanowa�a o�ywiona radosna krz�tanina.
� Co zrobimy z t� wielk� ryb�? � zapyta�a dziewczyna.
� Oni zabior� j� i sprzedadz� � odpar� m�ody cz�owiek. � Jest za
du�a, �eby mogli j� tu ugotowa�, a twierdz�, �e grzechem by�oby pokraja�
j� na kawa�ki. Mo�e pojedzie a� do Pary�a. I sko�czy we wspania�ej restau-
racji. Albo kupi j� jaki� bogacz.
� By�a taka pi�kna, gdy znajdowa�a si� jeszcze w wodzie. A kiedy
Andre j� podni�s�, oczom nie wierzy�am. Patrza�am na was z g�ry przez
okno i my�la�am, �e �ni�. Ty i ci otaczaj�cy ci� ludzie.
� Kupimy sobie mniejsz� i ka�emy j� przyrz�dzi�. To szalenie smacz-
ne ryby. Mniejsze piecze si� na ruszcie z mas�em i zio�ami. Smakuj� po-
dobnie jak nasze ameryka�skie okonie.
18
� Strasznie si� podniecasz t� ryb� � powiedzia�a dziewczyna. � Jak
cudownie nam tutaj.
W porze obiadu byli bardzo g�odni. Do selera w sosie remoulade, do
ma�ych rzodkiewek i marynowanych domowym sposobem grzybk�w
z wielkiego s�oja pili tak�e �zamro�one bia�e wino. Oko�, zdj�ty z rusztu,
mia� ciemne pasy na srebrnym grzbiecie, mas�o rozp�ywa�o si� na gor�-
cych talerzach. Podano im tak�e plasterki cytryny do przyprawienia ryby
i �wie�y chleb z pobliskiej piekarni, zimne wino ch�odzi�o im j�zyki, gdy
jedli gor�ce frytki. Pili lekkie, wytrawne, zabawne i zupe�nie nieznane
bia�e wino, restauracja by�a z niego bardzo dumna.
� Nie jeste�my szczeg�lnie interesuj�cymi rozm�wcami w czasie po-
si�k�w � zauwa�y�a dziewczyna. � Kochanie, czy ja ci� nudz�?
M�ody cz�owiek roze�mia� si�.
� Nie �miej si� ze mnie, Davidzie.
� Ale� sk�d. Ty mnie nigdy nie nudzisz. By�bym szcz�liwy od samego
patrzenia na ciebie, nawet gdyby� si� w og�le nie odzywa�a.
Nala� jej jeszcze jeden kieliszek wina i nape�ni� w�asny.
� Mam dla ciebie wielk� niespodziank�. Nic ci chyba nie m�wi�am?
� Jakiego rodzaju niespodziank�?
� Och, bardzo prost�, ale i bardzo skomplikowan�.
� M�w.
� Mo�e ci si� spodoba.
� To brzmi troch� niebezpiecznie.
� Bo to jest niebezpieczne � zgodzi�a si�. � Ale nie wypytuj mnie.
P�jd� teraz do pokoju, je�eli pozwolisz.
M�ody cz�owiek zap�aci� za obiad i nala� sobie reszt� wina z butelki.
Potem wszed� na g�r�. Rzeczy dziewczyny u�o�one by�y na jednym z van
goghowskich krzese�, a ona le�a�a na ��ku nakryta prze�cierad�em i cze-
ka�a na niego. W�osy mia�a rozrzucone po poduszce, oczy roze�miane,
a gdy zsun�� z niej prze�cierad�o, powiedzia�a: � Halo, kochanie. Czy
smakowa� ci obiad?
Potem le�eli, ona z g�ow� na jego ramieniu, leniwi i pe�ni szcz�cia.
Dziewczyna kr�ci�a g�ow� to w jedn�, to w drug� stron�, muskaj�c w�osami
jego policzek. Poczu� ich jedwabisto�� i lekk� szorstko��, wywo�an� dzia-
�aniem s�o�ca i morskiej wody. A potem z twarz� ca�� zakryt� w�osami
tak, �e gdy porusza�a g�ow�, �askota�y go troch�, zacz�a go lekko i docie-
kliwie pie�ci� i po chwili odezwa�a si� g�osem pe�nym rado�ci: � Chyba
mnie naprawd� kochasz.
Skin�� na znak zgody, uca�owa� czubek jej g�owy, a potem uj�� jej twarz
w obie r�ce i poca�owa� w usta.
19
� Och � wzdycha�a. � Och.
Le�eli przez d�ug� chwil�, obejmuj�c si� ciasno, wreszcie odezwa�a
si�: � Kochasz mnie tak�, jaka jestem, prawda? Na pewno?
� Tak. Bardzo.
� Bo mam si� zamiar odmieni�.
� O nie. Nie r�b tego.
� A jednak to zrobi� � odpar�a. � Dla ciebie. I dla mnie te�. Nie
b�d� udawa�, �e tak nie jest. Ale to b�dzie dobre dla nas obojga. Jestem
tego pewna, chocia� nie powinnam tego teraz m�wi�, j
� Lubi� niespodzianki, ale podoba mi si� wszystko tak, jak jest. f
� To mo�e powinnam z tego zrezygnowa�. Ach, jak mi smutno. To
mia�a by� taka wspania�a, niebezpieczna niespodzianka. Zastanawia�am
si� od kilku dni. czy to zrobi�, i dopiero dzi� rano zdecydowa�am si�.
� Je�eli ci na tym naprawd� zale�y.
� Naprawd� � odpar�a. � I zrobi� to. Do tej pory podoba�o ci si�
wszystko, co�my robili, prawda?
� Tak.
� To dobrze.
Wysun�a si� z ��ka i stan�a wyprostowana, na d�ugich opalonych
nogach. Pi�kne jej cia�o by�o br�zowe od st�p do g��w. Opalali si� na
dalekiej pla�y, p�ywali bez kostium�w. Odrzuci�a ramiona, unios�a pod-
br�dek do g�ry i potrz�sa�a g�ow� tak, �e g�ste z�otobrunatne pukle
smaga�y j� po policzkach, a potem opada�y naprz�d ca�kowicie zakrywa-
j�c jej twarz. Naci�gn�a pasiast� bluz� przez g�ow�, odrzuci�a w�osy
w ty�, usiad�a przed lustrem toaletki i zacz�a sczesywa� je z czo�a, przy-
gl�daj�c im si� krytycznie. Opada�y jej a� do ramion. Potrz�sn�a g�ow�
z niesmakiem, naci�gn�a spodnie, zapi�a pasek i na�o�y�a wyblak�e
espadrile.
� Jad� do Aigues Mortes � o�wiadczy�a.
� Doskonale. Ja te�.
� Nie. Musz� pojecha� sama. W zwi�zku z niespodziank�.
Poca�owa�a go na do widzenia i zesz�a na d�. Patrza�, jak wsiada�a
na rower i z rozwianymi w�osami spokojnie i bez wysi�ku odje-
cha�a.
Popo�udniowe s�o�ce �wieci�o teraz prosto w okno, pok�j sta� si� nie-
zno�nie gor�cy. M�ody cz�owiek umy� si�, na�o�y� spodnie i koszul� i ruszy�
na pla��. Wiedzia�, �e powinien troch� pop�ywa�, ale by� zm�czony, tote�
po kr�tkim spacerze wzd�u� brzegu, a potem �cie�k� przecinaj�c� zasolon�
traw�, kt�ra prowadzi�a w g��b l�du. powr�ci� na pla��, dotar� do portu,
20
wdrapa� si� pod g�r� i wszed� do kawiarenki. Tam znalaz� gazet� i ponie-
wa� czu� si� pusty i jakby wydr��ony po kochaniu si� z dziewczyn�, za-
m�wi� sobie/we a 1'eaii.
Byli trzy tygodnie po �lubie i przyjechali poci�giem z Pary�a do Avignio-
nu. zabieraj�c ze sob� rowery, walizk� z miejsk� odzie��, plecak i torb�
z przyborami toaletowymi. W Avignionie zamieszkali w dobrym hotelu
i pozostawiwszy tam walizk� pojechali na rowerach do Pont du Gard. Ale
wia� mistral. wi�c kieruj�c si� nim dotarli do Nmes, gdzie zatrzymali
si� w hotelu Imperator, a potem popeda�owaJi do Aigues Mortes wci��
poganiani ci�kim wiatrem i dalej do Grau du Roi. Mieszkali tam od tej
chwili. By�o im cudownie, czuli si� naprawd� szcz�liwi. M�ody cz�owiek
nie wyobra�a� sobie dotychczas, �e mo�na kogo� tak mocno kocha�, tak
mocno, �e nic poza tym si� nie liczy, �e wszystko inne wydaje si� nie istnie�.
Kiedy si� z ni� �eni�, mia� wiele problem�w, ale tutaj zapomnia� o nich
i o pisaniu, i w og�le o wszystkim z wyj�tkiem dziewczyny, kt�r� kocha�
i kt�ra by�a jego �on�. i nawet nie przytrafia�a mu si� owa nag�a, przera-
�aj�ca jasno�� widzenia, jak� zwykle odczuwa� po stosunku. Min�o mu
to ca�kowicie. Teraz po tym jak si� kochali, natychmiast czuli potrzeb�
zjedzenia czego� i wypicia, a potem kochali si� od nowa. Prosty by� ich
�wiat i mia� wra�enie, �e nigdy nie bywa� prawdziwie szcz�liwy w �adnym
innym �wiecie i �e ona czuje to samo. W ka�dym razie takie robi�a wra-
�enie, a� dzisiaj wyskoczy�a z tym zamiarem odmienienia si� i z t� niespo-
dziank�. Ale mog�o to si� przecie� sko�czy� zmian� na lepsze i mi�ym
zaskoczeniem. Koniak z wod�. kt�ry popija� czytaj�c miejscow� gazet�,
zrobi� swoje i zacz�� cieszy� si� na to, co mu szykowa�a.
Po raz pierwszy od chwili wyruszenia w podr� po�lubn� pi� whisky
czy koniak bez niej. Ale przecie� nie pracowa�, a jedyn� jego zasad� doty-
cz�c� alkoholu by�o nie pi� tu� przed albo podczas pracy. Pomy�la�, �e
ch�tnie by si� znowu wzi�� do pisania, dobrze zreszt� wiedzia�, �e d�ugo
bez tego nie wytrzyma, i przyrzek� sobie, �e postara si� nie by� zbyt samo-
lubnym i wyt�umaczy jej, najja�niej jak tylko potrafi, �e niestety niezb�dna
mu jest do tego samotno�� i �e bynajmniej nie jest z tego dumny. By� pe-
wien, �e dziewczyna go zrozumie, �e ma w�asne �ycie wewn�trzne, ale
w gruncie rzeczy niech�tnie o tych sprawach my�la�, o rozpocz�ciu pracy
w obecnej sytuacji. Nie m�g� oczywi�cie zacz�� bez wyja�nienia dziew-
czynie, jak z nim jest, ale zacz�� si� zastanawia�, czy ona przypadkiem
czego� nie podejrzewa i dlatego szuka czego� nowego, czego�, co mog�oby
ich jeszcze bardziej scementowa�. C� to mog�o by�? Trudno przecie�
o mocniejsz� wi� ni� ta, kt�ra ich ��czy, po chwilach uniesie� nie czuli
21
ani �ladu goryczy, byli w pe�ni szcz�liwi, kochali si�. a potem odczuwali,
tylko g��d, jedli i zaczynali od nowa.
Zorientowa� si�, �e wypi� swoj� fine a l'eau i �e popo�udnie ma si�/
ku ko�cowi. Zam�wi� jeszcze jedn� porcj� i usi�owa� skupi� si� na tre�ci
gazety. Ale to si� nie uda�o, wi�c zacz�� patrze� na morze, na kt�re k�ad�a
si� ci�ka kula s�o�ca, a� us�ysza� jej kroki i jej g��boki ciep�y g�os: � Halo,
kochanie.
Podesz�a szybko do stolika, unios�a ku niemu swoj� upstrzon� malut-
kimi piegami, opalon� na z�oty kolor twarz i spojrza�a na� roze�mianymi
oczyma. W�osy mia�a kr�tkie jak ch�opiec. Ostrzy�one bez najmniejszego
kompromisu. Zaczesane do ty�u, jak dotychczas g�ste, g�adkie, br�zowo-
z�ote, ale bardzo kr�tkie po bokach, ods�ania�y jej mocno przylegaj�ce do
czaszki uszy. Podnios�a g�ow�, wypi�a pier� i powiedzia�a: � Poca�uj mnie,
prosz�.
Poca�owa� j�, spojrza� na ni�, na jej w�osy i znowu j� poca�owa�.
� Podobaj� ci si�? Pog�askaj je. Zobacz, jakie s� mi�kkie. Dotknij
ich z ty�u.
Dotkn�� ich z ty�u.
� Pog�askaj mnie po policzku i ko�o ucha. I z boku. No widzisz. To
jest moja niespodzianka. Jestem dziewczyn�. Ale teraz jestem tak�e
ch�opcem i mog� robi� wszystko, wszystko i wszystko.
� Usi�d� � odezwa� si�. � Co ci zam�wi�, braciszku?
� Dzi�kuj� ci bardzo � odpar�a. � Zam�w mi to samo, co ty pijesz.
Czy ju� zrozumia�e�, dlaczego to jest niebezpieczne?
� Zrozumia�em.
� Dobrze, �e to zrobi�am, prawda?
� Mo�e.
� Dlaczego mo�e? Przemy�la�am to. Przemy�la�am do ko�ca. Nie
musimy si� trzyma� cudzych zasad. My to my.
� By�o nam bardzo dobrze i �adne tam cudze zasady mi nie przeszka-
dza�y.
� Prosz� ci�, przesu� jeszcze raz r�k� po moich w�osach.
Zrobi� to i znowu j� poca�owa�.
� Jeste� kochany � powiedzia�a. � Podobaj� ci si�. Czuj�'to i wiem.
Nie musisz si� nimi zachwyca�, ale przecie� mog� ci si� podoba�. Zacznij
od polubienia ich.
� Ju� je lubi�. Masz tak� �adn�, kszta�tn� g�ow� i takie pi�kne ko�ci
policzkowe. Teraz je znacznie lepiej wida�.
� A podobaj� ci si� boki? � zapyta�a. � W tym nie ma �adnego hum-
22
bugu, �adnej sztuczno�ci. To jest prawdziwe ch�opi�ce strzy�enie, a nie
fryzura wymy�lona w salonie fryzjerskim.
� Kto to zrobi�?
� Fryzjer w Aigues Mortes. Ten sam, u kt�rego by�e� w zesz�ym ty-
godniu. Powiedzia�e� mu wtedy, jak ci� ma strzyc, wi�c za��da�am, �eby
ostrzyg� mnie tak samo. By� szalenie mi�y i wcale si� nie dziwi�. Ani si� nie
waha�. Zapyta� tylko, czy dok�adnie tak samo? Wi�c powiedzia�am, �e tak,
�e dok�adnie tak samo. Czy to ci� nie zaskoczy�o, Davidzie?
� O tak � odpar�.
� G�upi ludzie b�d� ze mnie kpili. Ale musimy trzyma� wysoko g�owy.
Lubi� trzyma� wysoko g�ow�.
� Ja te� � powiedzia�. � Zacznijmy ju� teraz, w tej chwili.
Siedzieli wi�c dalej w kawiarence i patrzyli, jak kula zachodz�cego
s�o�ca odbija si� w wodzie i jak zmierzch powoli ogarnia miasteczko, i pili
fine a l'eau. Ludzie mijali kawiarenk�, �eby dyskretnie przyjrze� si� dziew-
czynie, bo ci dwoje byli w ko�cu jedynymi cudzoziemcami w miasteczku
i przebywali tam ju� od trzech tygodni, a dziewczyna by�a pi�kna i wszyscy
j� lubili. A poza tym on z�owi� rano t� wielk� ryb� i by�o w zwi�zku
z tym wiele gadania, ale to, co si� teraz sta�o, te� stanowi�o dla miasteczka
niema�� sensacj�. �adna przyzwoita dziewczyna nie kaza�a sobie dotychczas
obci�� w�os�w na tak kr�tko i to nie tylko w tej cz�ci kraju, ale nawet
w Pary�u, gdzie te� uznano by to za dziwaczne i ryzykowne, bo mog�o si�
okaza� albo pi�kne, albo bardzo brzydkie, mog�o znaczy� zbyt wiele albo
s�u�y� wy��cznie dla pokazania pi�knego kszta�tu czaszki, na co lepszego
sposobu nie ma.
Na kolacj� jedli krwiste befsztyki z t�uczonymi kartoflami i fasol�,
i sa�at� i dziewczyna zapyta�a go, czy m�g�by zam�wi� wino Tavel.
� To jest wino w sam raz dla zakochanych � powiedzia�a.
Zawsze wygl�da�a na sw�j wiek, pomy�la�. A ma teraz dwadzie�cia jeden
lat. By� z tego powodu dumny. Ale dzisiaj na sw�j wiek nie wygl�da. Jej
ko�ci policzkowe uwypuklaj� si� jak nigdy przedtem, a kiedy si� u�miecha,
na jej twarzy rysuje si� co�, co budzi lito��.
Pok�j by� ciemny, o�wietlony tylko padaj�cym z zewn�trz �wiat�em.
Wiatr wia� od morza, zrobi�o si� ch�odno, wierzchnie prze�cierad�o znik�o
z ��ka.
� Dave, przyrzeknij, �e nie zmartwisz si�, je�eli nas diabli wezm�,
dobrze?
23
� Nie, dziewczyno.
� Nie m�w do mnie dziewczyno.
� To, czego teraz dotykam, wskazuje na to, �e ni� jeste� � dotyka�
jej piersi, otwiera� i zwiera� palce, wyczuwaj�c j�drno�� sutek.
� One s� cz�ci� mnie samej � powiedzia�a. � A niespodzianka to
co� zupe�nie nowego. Zostaw je. Nie uciekn�. Dotknij moich policzk�w
i mojego karku. Tam jest zupe�nie wspania�a, pyszna, czysta nowa sk�ra.
Kochaj mnie. Davidzie, tak�. jak� teraz jestem. Prosz� ci� o to, spr�buj
mnie zrozumie� i kochaj mnie.
Zamkn�� oczy, poczu� na sobie jej smuk�e, d�ugie cia�o, piersi napie-
raj�ce na jego pier�, na ustach jej usta. Le�a�, ws�uchiwa� si� w siebie
i po chwili jej r�ka zacz�a go szuka� i zsun�a si� ni�ej, wi�c pom�g�, a po-
tem zapadli si� w ciemno�� i zupe�nie przesta� my�le� i tylko czu� jej ci�ar
i co� obcego w �rodku, a wtedy odezwa�a si�:
� Teraz ju� zupe�nie nie wiesz, kto z nas jest kim, prawda?
� Nie wiem.
'�� Zmieniasz si�. O tak. O tak. O tak, zmieniasz si�. Jeste� moj� dziew-
czyn�. Moj� Katarzyn�. Czy pragniesz si� zmieni�, zosta� moj� Katarzyn�
i pozwoli�, �ebym ja ciebie wzi�a?
� Katarzyna to ty.
� Nie. Ja nazywam si� Piotr. To ty jeste� moj� wspania�� Katarzyn�.
Moj� cudown�, przepi�kn� Katarzyn�. Jak to mi�o, �e przemieni�e� si�
w ni�. Zrozum to, prosz�, naucz si� tego i zrozum. B�d� si� z tob� kocha�a
do ko�ca �wiata.
Po pewnym czasie oboje jakby zdr�twieli, ogarn�a ich pustka, ale
to nie by� jeszcze koniec. Le�eli obok siebie w ciemno�ciach, dotykaj�c si�
nogami, jej g�owa na jego ramieniu. Ksi�yc przesun�� si� wysoko na
niebo i w pokoju zrobi�o si� nieco ja�niej. G�aska�a go po brzuchu i nie
patrz�c na niego spyta�a:
� Czy uzna�e� mnie za spro�n�?
� Sk�d�e. Ale powiedz, czy od dawna o tym my�la�a�?
� Od niedawna i nie przez ca�y czas, ale du�o. Jeste� wspania�y, �e
si� na to zgodzi�e�.
M�ody cz�owiek obj�� dziewczyn� ramieniem i przycisn�� j� mocno do
siebie. Poczu� nacisk jej wspania�ych piersi, poca�owa� jej kochane usta.
Trzyma� j� blisko i mocno i szepta� bezg�o�nie: �egnaj, �egnaj i jeszcze raz
�egnaj.
� Pole�my tak obj�ci bardzo spokojnie i cicho i nie my�lmy o ni-
czym � powiedzia�, a jego serce bi�o w rytm s��w: �egnaj, Katarzyno,
24
�egnaj, moja cudowna dziewczyno, �egnaj i wszystkiego dobrego i jeszcze
raz �egnaj.
Rozdzia� drugi
Wsta�, rozejrza� si� po pla�y, zakorkowa� butelk� z olejkiem, wsun��
j� do bocznej kieszeni plecaka i poszed� w stron� morza, rozgarniaj�c sto-
pami ch�odny mokry piasek. Spojrza� na dziewczyn�, kt�ra le�a�a na wznak
na opadaj�cej lekko pla�y, z zamkni�tymi oczami, z r�kami wyci�gni�tymi
wzd�u� cia�a, na jej kwadratowy r�cznik i na pierwsze �d�b�a wiosennej
trawy. Nie powinna zbyt d�ugo trwa� w tej pozycji, pomy�la�, s�o�ce pada
na ni� prawie prostopadle. Ale nie zatrzyma� si�, wskoczy� do czystej zimnej
wody, przewr�ci� na plecy i pop�yn�� w g��b morza, kraulem. przez ca�y
czas patrz�c na pla��, kt�ra ukazywa�a mu si� pomi�dzy rytmicznymi
uderzeniami r�k i n�g. Obr�ci� si�. ponurkowa� na dno. dotkn�� szorstkie-
go piasku, jego ostrych kraw�dzi, wychyn�� na powierzchni� i skierowa�
si� ku brzegowi, staraj�c si� p�yn�� najwolniej jak tylko m�g�. Podszed�
do dziewczyny, kt�ra wci�� spa�a. Poszuka� w plecaku zegarka, �eby si�
zorientowa�, czy nale�y j� obudzi�. Znalaz� butelk� zimnego bia�ego wina,
opakowan� w gazet� i kilka r�cznik�w. Odkorkowa� j�. nie usuwaj�c ani ga-
zety, ani r�cznik�w i poci�gn�� g��boki orze�wiaj�cy �yk z niezgrabnego
zawini�tka. Potem usiad�, by przygl�da� si� dziewczynie i morzu.
Woda jest zawsze zimniejsza, ni� si� wydaje na oko. pomy�la�. Cieplej-
sza staje si� dopiero gdzie� w po�owie lata, z wyj�tkiem p�ytszych miejsc.
Ta pla�a opada do�� gwa�townie, a woda jest lodowata. Dopiero po pewnym
czasie zrobi�o mu si� cieplej. Spojrza� ku horyzontowi i zauwa�y�, �e
flota rybacka przesun�a si� na zach�d. Potem popatrzy� zn�w na u�pion�
dziewczyn�. Le�a�a na zupe�nie ju� teraz suchym piasku, a kiedy porusza�a
nogami, �agodny wietrzyk rozpyla� piasek.
W �rodku nocy poczu� dotyk jej palc�w, b��dz�cych po jego ciele.
A kiedy si� obudzi�, zobaczy� w �wietle ksi�yca, �e znowu pos�u�y�a si�
ciemn� magi� przemiany, lecz gdy zagadn�a go. nie powiedzia� nic, ale
odczu� t� jej przemian� tak silnie, �e przeszy� go ostry b�l, a kiedy by�o
po wszystkim i oboje ca�kowicie wyczerpani opadli na poduszki, szepn�a.
dr��c na ca�ym ciele: � Teraz by�o tak jak trzeba. Teraz dopiero by�o na-
prawd� tak jak trzeba.
25
Tak, pomy�la�. Teraz by�o jak trzeba. Po chwili raptownie zasn�a,
jak to si� zdarza m�odym dziewczynom, i le�a�a przy nim. na boku, jak�e
pi�kna w �wietle ksi�yca z t� wspania��, zupe�nie now� i jak�e dziwn�
lini� g�owy odcinaj�c� si� od bieli poduszki, i wtedy pochyli� si� nad ni�
i szepn��: � Jestem- przy tobie. Niezale�nie od tego, co jeszcze wyroi si�
w twojej g�owie, jestem z tob� i kocham ci�.
Gdy si� rano obudzi�, by� szalenie g�odny, ale postanowi� poczeka� na
ni� ze �niadaniem. Wreszcie poca�owa� j�, wi�c ockn�a si�, u�miechn�a,
wci�� zaspana wsta�a, umy�a si� w wielkiej misce i pochylona przed lustrem
szafy szczotkowa�a sobie w�osy. Patrza�a na swoje odbicie z powag�, wresz-
cie jednak u�miechn�a si�. dotkn�a czubkami palc�w swoich policzk�w,
naci�gn�a przez g�ow� pasiast� bluz� i poca�owa�a go. Wyprostowa�a
si� i wpieraj�c si� piersiami w jego pier� powiedzia�a:
� Nic si� nie martw, Davidzie. Twoja dziewczyna wr�ci�a do ciebie.
Mimo to przygn�bia�a go my�l o tym, co si� z nimi stanie, skoro wypadki
rozwija�y si� tak �ywio�owo, tak niebezpiecznie i tak szybko. C� to mo�e
by�, co nie chce sp�on�� nawet w tak gwa�townie gorej�cym ogniu? By-
li�my szcz�liwi. Jestem pewny, �e ona te� by�a szcz�liwa. Co prawda, kt�
t0 mo�e wiedzie�. A poza tym kim jeste�, �eby by� s�dzi� i s�dzi�, a zreszt�
kto bra� udzia�, kto zaakceptowa� przemian�, kto j� tak g��boko prze�y�?
Je�eli ona w�a�nie tego pragnie, to jakim prawem chcesz jej odm�wi�?
Masz szcz�cie, �e trafi�a ci si� taka �ona. nie by� przy niej szcz�liwym
to grzech. Ale przecie� jeste� szcz�liwy. Wino ci w tym pomaga. Lecz
co b�dziesz pi�, kiedy wino przestanie na ciebie dzia�a�?
Wyj�� olejek z plecaka i posmarowa� nim podbr�dek i policzki dziew-
czyny. w bocznej kieszeni plecaka znalaz� wyblak�� chustk� i nakry� ni�
jej piersi.
� Czy musz� si� obudzi�? � zapyta�a. � Mam wspania�y sen.
� To wy�nij go do ko�ca.
� Dzi�kuj�.
Po kilku minutach westchn�a g��boko, potrz�sn�a g�ow� i usiad�a. �
Chod�my do wody � zaproponowa�a.
Poszli wi�c razem do wody i wyp�yn�li daleko, a potem nurkowali
i baraszkowali jak foki. Powr�cili na pla��, wytarli si� r�cznikami, po czym
poda� jej butelk� z winem, kt�re wci�� by�o ch�odne w opakowaniu gazet,
i ka�de z nich mocno poci�gn�o. Spojrza�a na niego i roze�mia�a si�.
� Przyjemnie gasi� pragnienie winem � powiedzia�a. � Nie masz
chyba nic przeciwko temu, �eby�my byli bra�mi?
� Nie � wysmarowa� jej czo�o, nos. policzki i podbr�dek olejkiem
i po chwili jeszcze bardzo dok�adnie nad i za uszami.
26
� Chc� si� dobrze opali� za uszami, na karku i na skroniach. Wszyst-
kie te nowe miejsca.
� Jeste� ju� bardzo ciemny, braciszku. Sam nie wiesz, jaki ciemny.
� To dobrze, ale chcia�abym by� jeszcze ciemniejsza.
Po�o�yli si� na twardym piasku, kt�ry by� ju� suchy, ale wci�� ch�odny,
mimo �e od pewnego czasu odp�yw si� ko�czy�. M�ody cz�owiek nala�
sobie olejku na d�o� i rozprowadzi� go po udach dziewczyny, a one, w miar�
jak sk�ra go poch�ania�a, po�yskiwa�y coraz to cieplejszym br�zem. Potem
smarowa� jej brzuch i piersi, a� dziewczyna zrobi�a si� od tego senna i sze-
pn�a.
� Nie wygl�damy na braci, kiedy zachowujemy si� tak jak teraz, co?
� Nie.
� Staram si� by� naprawd� dobr� dziewczyn� � mrucza�a. � Nie my�l
o niczym do wieczora. Nie dopu��my do tego, �eby nocne sprawy miesza�y
si� do naszego dnia.
W hotelu listonosz popijaj�c wino czeka� na dziewczyn� z grub� kopert�.
zawieraj�c� listy przekazane przez jej paryski bank. Dla niego te� mia�
trzy listy, nadane do jego banku i przeadresowane. By�a to pierwsza poczta.
jak� otrzymali od chwili, kiedy pos�ali do Pary�a nowy adres. M�ody cz�o-
wiek wr�czy� listonoszowi pi�� frank�w i zaprosi� go do cynowego kontuaru
na jeszcze jeden