5557

Szczegóły
Tytuł 5557
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

5557 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 5557 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

5557 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

SIERGIEJ SNIEGOW W J�DRZE GALAKTYKI PRZE�O�Y� TADEUSZ GOSK DYSHARMONIA GWIEZDNA 1. Tego dnia, doskonale to pami�tam, lun�� niezapowiedziany deszcz. Widocznie instalacje Zarz�du Osi Ziemskiej uleg�y jakiej� drobnej awarii, bo �wi�to Wielkiej Burzy Letniej mia�o si� odby� dopiero za tydzie�. A tymczasem strugi ulewy �omota�y o szyby, za� na bulwarze woda si�ga�a zaskoczonym przechodniom po kostki. Pop�dzi�em na werand� osiemdziesi�tego pietra i z rozkosz� wystawi�em twarz na niezaprogramowany deszcz, �owi�c ustami grube krople. Oczywi�cie natychmiast przemok�em do suchej nitki i kiedy Mary mnie zawo�a�a, nie odezwa�em si�. Wiedzia�em, �e si� na mnie gniewa. Nigdy zreszt� wybiegaj�c na deszcz nie zak�ada�em p�aszcza, co nieodmiennie wywo�ywa�o jej niezadowolenie. Mary nie rezygnowa�a: � Eli! Eli! Zejd� na d�! Romero chce z tob� m�wi�. Skwapliwie wr�ci�em do mieszkania. Po�rodku pokoju sta� Pawe�. Oczywi�cie nie on sam z krwi i cia�a, lecz tylko jego przestrzenny wizerunek, ale technika ��czno�ci osi�gn�a ju� tak� doskona�o��, �e stereofantom, przynajmniej dla mnie, niczym na oko nie r�ni si� od �ywego cz�owieka. � Drogi admirale! Mam z�e wiadomo�ci! Ju� od co najmniej dwudziestu lat nie jestem admira�em, ale Romero nadal si� tak do mnie zwraca. � Wreszcie rozszyfrowali�my okoliczno�ci, w jakich uleg�y zag�adzie wyprawy naszych przyjaci� Allana i Leonida. Musz� pana z najwy�szym ubolewaniem poinformowa�, i� pierwotna hipoteza o przypadkowej awarii zasta�a definitywnie obalona. Nie potwierdzi�o si� r�wnie� przypuszczenie, �e Leonid i Allan pope�nili jakie� b��dy lub przedsi�wzi�li nieprzemy�lane dzia�ania. Wszystkie ich rozkazy zosta�y dok�adnie przeanalizowane i po�miertnie zaaprobowane przez Wielk� Maszyn� Akademick�, kt�ra stwierdzi�a, i� dzia�ania naszych biednych przyjaci� by�y najlepsze z mo�liwych w tych straszliwych warunkach, w jakich si� znale�li. � Chce pan powiedzie� � zacz��em, ale Pawe� nie pozwoli� mi doko�czy�. By� tak zdenerwowany, �e zapomnia� o swoich znakomitych manierach. � Tak, w�a�nie to, admirale! Chocia� Allan i Leonid niczego si� nie domy�lali, toczono przeciw nim dzia�ania bojowe! Meldowali o naturalnych kieskach �ywio�owych, my za� w trakcie analizy wykryli�my celowe wrogie dzia�ania. Opisywali niecodzienne zjawiska przyrodnicze, kt�re w gruncie rzeczy by�y okrutnymi ciosami podst�pnego przeciwnika, konsekwentnie wznosz�cego przeszkody na ich drodze. Nie by�o gro�nych �ywio��w, drogi admirale, tylko bezpardonowa wojna! Nasza pierwsza wyprawa do j�dra Galaktyki zgin�a na gwiezdnym polu bitwy, a nie w wyniku igraszki �ywio��w � taka jest smutna prawda o losach eskadr Allana i Leonida. Romero zawsze wyra�a� si� kwieci�cie. Od kiedy zosta� wybrany do Wielkiej Rady i mianowany g��wnym historiografem Zwi�zku Mi�dzygwiezdnego ta jego zabawna cecha przybra�a jeszcze na sile. By� mo�e ludzie w staro�ytno�ci rozmawiali tylko w ten spos�b, ale mnie osobi�cie jego nazbyt wyszukany styl czasami mocno irytuje, zw�aszcza kiedy pos�uguje si�, nim do omawiania jakich� zwyk�ych, powszednich spraw. Teraz jednak �w styl by� zupe�nie na miejscu. O zag�adzie pierwszej wyprawy do j�dra Galaktyki nie mo�na by�o m�wi� inaczej. Zapyta�em: � Kiedy odb�dzie si� pogrzeb poleg�ych? � Za tydzie�. Admirale, jest pan pierwsz� osob�, kt�r� poinformowano o okoliczno�ciach zag�ady wyprawy galaktycznej. Naturalnie domy�la si� pan, dlaczego Rada zwr�ci�a si� najpierw do pana! � Przeciwnie, nie mam najmniejszego poj�cia, dlaczego tak si�. sta�o! � Wielka Rada pragnie zasi�gn�� pa�skiej opinii. � Romero powiedzia� to z takim naciskiem, jakby powierza� mi tajemnic� r�wnie wa�n� jak prawda o zag�adzie wyprawy. � Prosimy, aby zechcia� pan zastanowi� si� nad tym, co panu powiedzia�em. � Zastanowi� si� � powiedzia�em i wizerunek Romera rozp�yn�� si� w powietrzu. Narzuci�em p�aszcz i wr�ci�em do wisz�cego ogrodu na osiemdziesi�tym pi�trze. Wkr�tce zjawi�a si� tam r�wnie� Mary. Obj��em j� ramieniem i przytuli�em. Jasny ranek zamieni� si� w mroczny wiecz�r, nie by�o wida� ani chmur, ani drzew na bulwarze, ani nawet krzew�w na werandzie sze��dziesi�tego pietra. Na �wiecie by� tylko deszcz, po�yskliwy, rozg�o�ny, �piewny i rozbuchany, �e zat�skni�em za skrzyd�ami, abym m�g� sam na sam zmierzy� si� w powietrzu ze strumieniami tej triumfuj�cej wody. Lot awionetk� jednak nie daje tej pe�ni wra�e�. � Wiem, o czym my�lisz � powiedzia�a Mary. � Tak � odpar�em. � Dok�adnie trzydzie�ci lat temu r�wnie� w czasie �wi�ta Burzy Letniej lecia�em w�r�d strumieni wody, ty za� zarzuci�a� mi, �e zachowuj� si� zbyt lekkomy�lnie w powietrzu. Zestarzeli�my si�, Mary. Teraz ju� bym nie zdo�a� utrzyma� si� w j�drze wy�adowa� elektrycznych. Czasami wr�cz przera�a mnie fakt, i� Mary o wiele lepiej ode mnie samego potrafi zanalizowa� moje w�asne odczucia i nastroje. U�miechn�a si� ze smutkiem. � My�la�e� o czym� zupe�nie innym � powiedzia�a. � �a�ujesz, �e nie by�o ci� w tym zak�tku Wszech�wiata, w kt�rym zgin�li nasi przyjaciele. Wydaje ci si�, �e gdyby� tam by�, wyprawa wr�ci�aby bez takich strat, � Dyktuj� ten tekst w kokonie bytu pozaczasowego. Co to znaczy wyt�umacz� p�niej. Przede mn� w przezroczystym pojemniku zawieszonym w polu si�owym spoczywaj� nieruchomo zw�oki, obrzydliwe i niezniszczalne, zw�oki zdrajcy, kt�ry zepchn�� nas w otch�a� bez wyj�cia. Na tr�jwymiarowych ekranach widniej� pejza�e niewyobra�alnego, nieprawdopodobnego �wiata, piek�o katastrofalnego gwiezdnego wiru. Wiem ponad wszelk� w�tpliwo��, �e ten potworny �wiat jest mi obcy, nieludzki, wrogi nie tylko wszystkiemu co �ywe lecz r�wnie� wszystkiemu co rozumne. I ju� nie wierz�, �e m�j udzia� w wyprawie mo�e zapobiec stratom. Odpowiadam za nasz� wypraw� i �wiadomie prowadz� j� drog�, na kt�re] ko�cu najprawdopodobniej czyha zguba. Taka jest prawda. Je�li te notatki jakim� cudem dotr� na Ziemie, niechaj ludzie dowiedz� si�: wyra�nie widz� gro�n� prawd� i ca�kowicie u�wiadamiam sobie w�asn� win�. Nic nie mo�e mnie usprawiedliwi�! To nie jest krzyk rozpaczy, tylko zimna konkluzja. A owego dnia na pi�knej zielonej Ziemi, na Ziemi teraz niewyobra�alnie dalekiej, w�r�d radosnego plusku ulewy odpowiedzia�em �onie ze smutkiem: � Pragn� bardzo wielu rzeczy, Mary! Pragnienia zwi�kszaj� inercje, bezw�adno�� istnienia � najpierw ci�gn� do przodu, a potem hamuj� uwi�d. W m�odo�ci i staro�ci cz�owiek pragnie wi�cej ni� mo�e osi�gn��. Niestety, jestem za stary na moje marzenia� Teraz pozostaje nam tylko jedno, moja droga, po prostu spokojnie i w pokorze usycha�. Tylko to: spokojnie usycha�! 2. Na kosmodromie, gdzie l�dowa� gwiazdolot z Perseusza, nie by�em, na uroczysto�ci �a�obne w sali Wielkiej Rady nie poszed�em, stereoekrany w moim pokoju wy��czy�em. Mary zrelacjonowa�a mi potem ze Izami w oczach przebieg obu uroczysto�ci. Wys�ucha�em jej w milczeniu i poszed�em do siebie. Gdybym tak zachowa� si� w pierwszych latach naszej znajomo�ci, �ona zarzuci�aby mi brak serca, ale teraz doskonale mnie rozumia�a. Na Ziemi od dawna ju� nie ma �adnych chor�b, nawet s�owo �lekarz� znikn�o ze s�ownika, ale stanu, w jaki popad�em po zapoznaniu si� z przebiegiem wyprawy Allana i Leonida, nie mo�na by�o nazwa� inaczej, jak tylko chorob�. �To nie�atwo jest prze�y� � powiedzia� Romero, wr�czaj�c mi kaset� z zapisem wszystkich wydarze� poczynaj�c od startu wyprawy z Trzeciej Planety w Uk�adzie Perseusza i ko�cz�c na powrocie do bazy statk�w z martwymi za�ogami. Mia� racj�, tego nie da�o si� �atwo prze�y�, to trzeba by�o wr�cz ci�ko odchorowa�. Prawdopodobnie nie poszed�bym tak�e na uroczysty pogrzeb ofiar, gdybym nie dowiedzia� si�, �e na Ziemi� przylecia�a Olga. Z pewno�ci� nie wybaczy�aby mi, gdybym nie odda� ostatniej pos�ugi jej m�owi. Nale�a�o te� zobaczy� si� ze starymi przyjaci�mi � Orlanem i Gigiem, Osim� i Gracjuszem, Karnaginem i Trubem, kt�rzy przybyli wraz z Olg� na jej �Orionie�, aby uczestniczy� w uroczystym z�o�eniu proch�w w Panteonie. Mimo wszystko jednak d�ugo nie mog�em si� zdecydowa� na wyj�cie z domu. Ba�em si�, �e nie znios� ceremonii �a�obnych. Romero uprzedzi� mnie, �e powinienem wyg�osi� mow�, a c� ja mog�em powiedzie� poza tym, �e polegli byli m�nymi pionierami Kosmosu i �e bardzo ich kocha�em? W Sali Ceremonii �a�obnych Panteonu zebrali si� krewni i przyjaciele poleg�ych. Olga rozp�aka�a si� i opar�a g�ow� na mym ramieniu, a ja ze wsp�czuciem g�adzi�em jej siwe w�osy. Olga najd�u�ej z nas wszystkich opiera�a si�. niszcz�cemu wp�ywowi czasu, ale nieszcz�cie kompletnie j� za�ama�o. Z trudem, �eby tylko co� powiedzie�, wymamrota�em: � Olu, mog�aby� wybra� jaki� inny kolor w�os�w, to przecie� takie proste. Nadal wszystko bra�a dos�ownie. Teraz te� potraktowa�a moje s�owa powa�nie i u�miechn�a si� z takim smutkiem, �e omal si� nie rozp�aka�em. � Leonidowi podoba�am si�. taka, jaka jestem, a poza nim nie ma si� dla kogo upi�ksza�. Wraz z Olg� przysz�a na pogrzeb Irena, jej c�rka. Nie widzia�em Ireny co najmniej pi�tna�cie lat i zapami�ta�em j� z tamtych czas�w jako rozkapryszon�, nie�adn� dziewczynk�., podobn� jak dwie krople wody do Leonida i z jego charakterem. Dawniej cz�sto si� dziwi�em, �e Irena tak ma�o wzi�a od matki jej rozs�dku, spokoju, jej umiej�tno�ci przenikania do sedna ka�dej tajemnicy i niez�omnej woli ukrytej pod pozorami mi�kko�ci, dobrego wychowania i nieudawanej �yczliwo�ci dla wszystkich. A w Panteonie ujrza�em kobiet� � smuk�� i smag��, porywcz�, m�wi�c� szybko i zdecydowanie, o energicznych ruchach i takich ogromnych czarnych oczach, �e trudno by�o od nich oderwa� wzrok. Irena wydala mi si� jeszcze bardziej podobna do Leonida ni� dawniej, przy czym nie by�o to podobie�stwo czysto zewn�trzne. Dzisiaj, kiedy trudno ju� cokolwiek naprawi�, widz� jak bardzo myli�em si� co do charakteru Ireny. W d�ugim �a�cuchu przyczyn, kt�re doprowadzi�y do dzisiejszego nieszcz�cia, r�wnie� i ta moja pomy�ka odegra�a swoj� rol�. Obj��em dziewczyn� przyja�nie i powiedzia�em: � Bardzo kocha�em twojego ojca, moja droga. Odsun�a si� ode mnie gwa�townym gestem i odpowiedzia�a z wrogo�ci�, kt�ra mnie zdumia�a: � Ja te� kocha�am swojego ojca, ale ju� nie jestem dzieckiem, Eli. Powinienem by� zastanowi� si� nad sensem jej s��w, a zw�aszcza tonu i w�wczas wiele spraw potoczy�oby si� inaczej. Ale akurat wtedy podeszli do nas Lusin i Trub, wi�c nie mia�em ju� czasu na analizowanie jej zachowania si� Lusin ze �zami w oczach u�cisn�� mi r�k�, a stary anio� mocno obj�� mnie czarnymi skrzyd�ami. Leki na nie�miertelno��, tak energicznie propagowane przez Galakt�w, r�wnie ma�o pomagaj� moim przyjacio�om, jak i mnie. Lusin wygl�da� znakomicie, bo w jego szczup�ym ciele wi�cej by�o �ci�gien i ko�ci ni� mi�sa, a tacy ludzie d�ugo si� nie starzej�. A Trub bardzo si� posun��. Nigdy jednak nie przypuszcza�em, �e mo�na tak pi�knie si� zestarze�, tak, prosz� mi wybaczy� ten zbyt mo�e kwiecisty zwrot, cudownie zwi�dn��. Ze wzruszeniem m�wi� o tym cudownym wi�dni�ciu i z b�lem w sercu przypominam sobie poleg�ego Truba takim, jakim ujrza�em go na �a�obnej ceremonii � ogromnego, czarnoskrzyd�ego, z bujn�, ca�kowicie posiwia�� czupryn� i g�stymi, te� zupe�nie siwymi bokobrodami� � Nieszcz�cie! � powiedzia� g�ucho Lusin. � C� to za szcz�cie, Eli! � Doko�a byli wrogowie! � rykn�� Trub. � Allan i Leonid analizowali naukowo zagadkowe zjawiska przyrodnicze, kiedy trzeba by�o walczy�! Ty by� walczy�, Eli, jestem tego pewien! Szkoda, �e mnie tam nie by�o! Ja te� bym potrafi� skorzysta� z do�wiadcze� wyniesionych z bitew na Trzeciej Planecie! Zbli�y� si� do nas Gracjusz z Orlanem. Kiedy pojawiaj� si� obaj na planetach zamieszka�ych przez ludzi, w�wczas chodz� tylko razem. Jest w tym jaka� wzruszaj�ca w swej naiwno�ci demonstracja. Galakt i Niszczyciel zdaj� si� przekonywa� ka�dego, �e okrutna nienawi�� od wielu milion�w lat dziel�ca ich narody teraz zamieni�a si� w przyja��. Po dawnemu nazwa�em Orlana Niszczycielem, chocia� teraz nadano im miano �Demiurg�w�, z kt�rego s� niezmiernie dumni, bowiem oznacza ono co� w rodzaju mechanika lub budowniczego, w ka�dym razie tw�rcy, nie za� niszczyciela. Nowa nazwa do�� dok�adnie oddaje role by�ych Niszczycieli w naszym Zwi�zku Gwiezdnym, ale nie s�dz�., aby ostentacyjnie demonstrowana przyja�� �atwo przychodzi�a Orlanowi i Gracjuszowi, zw�aszcza temu ostatniemu. Astropsycholodzy utrzymuj�, �e podobnie jak ludziom nie da si� zaszczepi� zami�owania do brzydkich zapach�w i brzydkich post�pk�w, tak samo Galakt�w nie mo�na sk�oni� do tolerowania sztucznych narz�d�w i tkanek, a Demiurdzy zmienili tylko nazw�, nie za� struktur� cia�a, w kt�rym pe�no jest sztucznych tkanek i narz�d�w. � Witaj Eli, m�j stary przyjacielu i preceptorze! � rzek� uroczystym tonem Galakt, ludzkim zwyczajem wyci�gaj�c do mnie r�k�. Moje drobne palce znikn�y w jego gigantycznej d�oni jak w ogromnej muszli. Wymamrota�em jak�� stosown� odpowied�. Nie przysz�o mi to �atwo, bo kwiecisto�ci� swojej mowy Galaktowie nawet Romera potrafi� zap�dzi� w kozi r�g. Orlan ograniczy� si� do tego, �e powitalnie rozpromieni� sw� niebieskaw� twarz, uni�s� wysoko g�ow� i z g�o�nym trzaskiem wbi� j� w ramiona. Weszli�my razem na sale. Po zako�czeniu ceremonii, kt�rej nie b�d� tu opisywa�, by nie przywo�ywa� raz jeszcze bolesnych dla mnie wspomnie�, zamierza�em jak najszybciej uda� si� do domu, ale zatrzyma� mnie Romero, kt�ry podszed� do mnie w towarzystwie Olega. Romero powiedzia�: � Drogi admirale, mam obowi�zek poinformowa� pana, i� Wielka Rada postanowi�a zorganizowa�, drug� wypraw� do j�dra Galaktyki i na stanowisko dow�dcy eskadry gwiazdolot�w powo�a�a kapitana Olega Szerstiuka, naszego wsp�lnego przyjaciela. Oleg, nie dopuszczaj�c mnie do g�osu, pospiesznie doda�: � Zgodzi�em si� obj�� dow�dztwo jedynie pod warunkiem, �e pan, Eli, r�wnie� we�mie udzia� w wyprawie! Powinienem r�wnie kategorycznie odm�wi�, jak ju� to wielokrotnie czyni�em w odpowiedzi na czynione mi propozycje dowodzenia wyprawami gwiezdnymi lub brania w nich czynnego udzia�u. Po wyzwoleniu Perseusza, po tragicznej �mierci Astra na Trzeciej Planecie, Mary i ja stracili�my zapa� do dalekich podr�y. Wr�cili�my na zielon� pramatk� Ziemi�, aby nigdy ju� jej nie opuszcza�. Tak postanowili�my dwadzie�cia lat temu i do tej pory nigdy nie sprzeniewierzyli�my si� temu postanowieniu. Teraz jednak nieoczekiwanie dla siebie samego odpar�em: � Zgadzam si�. Przyjd�cie do mnie wieczorem. Naradzimy si�. 3. Mary chcia�a wraca� do domu pieszo. Dzie� by� pochmurny, po niebie p�dzi�y ciemne ob�oki. Na Bulwarze Okr�nym wiatr unosi� opad�e li�cie. Z rozkosz� wdycha�em zimne, jesienne ju� powietrze, powoli przychodz�c do siebie po prze�ytym wstrz�sie. Mary powiedzia�a cicho: � Jaka� pi�kna jest nasza stara Ziemia! Czy ujrzymy j� jeszcze kiedykolwiek, czy te� na zawsze zagubimy si� w gwiezdnych przestworzach? � Mo�esz zosta� w domu � zaproponowa�em ostro�nie. � Naturalnie! � odrzek�a z lekk� ironi�. � Ale czy ty zdo�asz beze mnie polecie�? � Nie, Mary, nie potrafi� � wyzna�em uczciwie. � By� bez ciebie, to niemal by� bez siebie samego. Taki ju� moi los, �e w pojedynk� jestem tylko po�ow� ca�o�ci. A to nie jest najprzyjemniejsze uczucie� � M�g�by� przynajmniej dzisiaj oby� si� bez w�tpliwych dowcip�w � skarci�a mnie �ona. Przez d�u�sz� chwile, szli�my w milczeniu, a ja zerka�em na ni� z niepokojem. Od tylu ju� lat jeste�my razem i mimo wszystko nadal l�kam si�. zmiennych nastroj�w Mary. Aby przerwa� wreszcie milczenie, zapyta�em j�, co s�dzi o przyczynach katastrofy wyprawy Allana. W ka�dym razie zdecydowanie nie zgadzam si�. z teori�, kt�r� lansuje Pawe� � odparta lekcewa��co. � M�czy�ni zawsze szukaj� w ka�dej zagadce czyjej� z�ej woli. Tyle w was wojowniczo�ci, �e gotowi jeste�cie uwierzy�, �e to sama natura toczy z wami ci�g�� walk� i marzy tylko o tym, aby rzucie was na kolana. Przypisywanie naturze w�asnych wad jest �atwe, bo nies�ychanie wygodne, ale z pewno�ci� nie najs�uszniejsze! � Za wojowniczo�� m�czyzn ponosz� win� kobiety, bo to one w�a�nie wydaj� nas takimi na �wiat �postara�em si� obr�ci� spraw� w �art. � M�wi�c jednak powa�nie, nie obali�a� �adnego z argument�w Romera. � Nie musz� niczego obala� � odparta zwyk�ym swym ostrym tonem � bo znalaz�am w raporcie jedynie opis niezrozumia�ych fakt�w i nieudolne pr�by ich interpretacji. Jej s�owa wywar�y na mnie wi�ksze wra�enie ni� owego dnia sk�onny by�em to przyzna�. Wieczorem nasz salonik wype�ni� si� po brzegi. Olga, Romero, Orlan i Lusin zaj�li fotele, za� Trub i Gracjusz z trudem usadowili si�. na kanapach: anio�owi przeszkadza�y skrzyd�a, za� trzymetrowy Galakt ba� si� ruszy� z miejsca, �eby nie uderzy� g�ow� w sufit. Romero swoim kwiecistym stylem opisa� wra�enie, jakie na Wielkiej Radzie wywar� raport o przyczynach zag�ady pierwszej wyprawy do j�dra Galaktyki. O�wiadczy� r�wnie�, �e kolejna wyprawa ma na celu wykrycie nieznanego przeciwnika czy przeciwnik�w i zbadanie mo�liwo�ci pokojowego wsp�ycia z nimi. Dlatego te� Wielka Rada przeznaczy�a wszystkie swe zasoby na wyposa�enie drugiej wyprawy galaktycznej. � Czekam teraz na pa�skie pytania i zastrze�enia, admirale � zako�czy� Pawe�. Zastrze�enie mia�em tylko jedno: pierwsza wyprawa nie zdo�a�a odnale�� Ramir�w, na poszukiwanie kt�rych wyruszy�a. Drapie�ne planety �cigaj�ce nasze statki zosta�y przez Allana nazwane �ywymi istotami, ale niezbite dowody na to, �e istotnie s� to istoty �ywe, a nie igraszka martwej natury, nie istniej�. Rejon �s�o�c py�owych�, na peryferiach kt�rego zgin�a wyprawa, jest zdaniem Allana siedliskiem rozwini�tej cywilizacji, ale �adnego jej przedstawiciela nie spotkano, zatem istnienie owej cywilizacji pozostaje jedynie hipotez�. Pr�by przedarcia si� do j�dra napotka�y na aktywne przeszkody, ale co z tego wynika? Przeciwdzia�anie mog�o mie� natur� czysto fizyczn�, cho� na razie nam nieznan�, bo przecie� nikt nie odwa�y si�. twierdzi�, �e znamy ju� wszystkie prawa rz�dz�ce Wszech�wiatem. Chcia� mi odpowiedzie� Pawe�, ale ja zwr�ci�em si� do Olega: � Dowodzisz drug� eskadr�. Co s�dzisz o moich w�tpliwo�ciach? � �e rozstrzygn�� je mo�na � odpar� pow�ci�gliwie � tylko w jeden jedyny spos�b: nale�y zn�w polecie� w kierunku j�dra Galaktyki i na miejscu sprawdzi�, co przeszkadza w przedarciu si� do jej wn�trza. � Twoja odpowied� w pe�ni mnie zadowala � powiedzia�em, patrz�c z przyjemno�ci� na syna Andre, kt�ry odziedziczy� po ojcu nie tylko odwag� i charakter, lecz tak�e urod�. � A teraz powiedzcie mi, na jakim etapie s� przygotowania do wyprawy. Romero wyja�ni�, �e prace przygotowawcze prowadzone s� na wszystkim nam znanej Trzeciej Planecie Perseusza i �e kieruje nimi Andre wraz z demiurgiem Ellonem. Na gwiazdolotach poza anihilatorami Tanajewa instaluje si� r�wnie� bro� biologiczn� Galakt�w oraz mechanizmy zmieniaj�ce rozmiary statk�w wraz z ca�� ich zawarto�ci�. Najwa�niejszymi jednak nowymi instalacjami s� urz�dzenia szybko zmieniaj�ce metryk� przestrzeni wok� gwiazdolotu. Ka�dy statek dzi�ki temu upodobni si� do ma�ej Trzeciej Planety, zdolnej do wytwarzania wok� siebie dowolnego zakrzywienia przestrzeni. Gdyby eskadra Allana by�a wyposa�ona w mechanizm �limaka grawitacyjnego, mog�aby unikn�� wielu nieszcz��. Konstrukcje generator�w metryki opracowuje grupa kierowana przez Ellona. � Ellon� Nic o nim nie s�ysza�em. Znam go, Orlanie? � To ja zaproponowa�em jego kandydatur� � o�wiadczy� z dum� Orlan. � W Perseuszu nie ma innego Demiurga, kt�ry dor�wnywa�by mu pod wzgl�dem zdolno�ci konstruktorskich. Zauwa�y�em, �e Gracjusz z zatroskaniem pokr�ci� g�ow�. � Pozostaje jeszcze jedna kwestia � ci�gn��em. � W jakim charakterze, zdaniem Wielkiej Rady, mam uczestniczy� w wyprawie? Czyli, �e u�yje staro�ytnych termin�w, jakie stanowisko mi si� proponuje? � B�dzie pan dusz� i sumieniem wyprawy, Eli � powiedzia� Oleg. � Trudno wyobrazi� sobie dobrze zorganizowan� wypraw�, w kt�rej dusza i sumienie by�aby oderwana od pozosta�ych jej uczestnik�w. M�wi�em powa�nie, ale moje s�owa wywo�a�y �miech. Gdy ucich�, Romero powiedzia�: � Skoro zale�y panu na terminach okre�laj�cych tak zwane stanowisko, to nazwijmy je kierownictwem naukowym. U�ywano niegdy� i takiego okre�lenia, drogi admirale. � Pan te� zamierza uczestniczy� w wyprawie? � S�dz�, �e Wielka Rada pozwoli mi opu�ci� na pewien czas Ziemi�. Po zako�czeniu narady przysiad�em si� do Galakta: � Kiedy Orlan chwali� Ellona, westchn��e�, Gracjuszu. Dlaczego? Czy�by� si� nie zgadza� z jego ocen�? Gracjusz u�miechn�� si� promiennie. Galaktowie tak lubi� si� u�miecha�, �e rozpromieniaj� si� z byle powodu. � Nie, Eli, m�j przyjaciel Demiurg Orlan ca�kiem s�usznie scharakteryzowa� Ellana jako geniusza in�ynierskiego. Ale widzisz, Eli� � Zaj�kn�� si�, cho� nie zmieni� promiennego wyrazu twarzy. � Znasz przecie� nasz stosunek do sztucznych tkanek� W organizmie Ellona stopie� sztuczno�ci jest o wiele, wiele wy�szy ni� u pozosta�ych Demiurg�w; obawiam si�, �e i jego m�zg zawiera sztuczne elementy, chocia� Orlan zdecydowanie temu zaprzecza� R�wnie� u�miechn��em si�, ale po cz�owieczemu, ironicznie. Niech�� Galakt�w do sztucznych narz�d�w zawsze wydawa�a mi si� zabawnym dziwactwem, pu�ci�em wiec zastrze�enia Gracjusza mimo uszu. Wszyscy ludzie pope�niaj� b��dy, mnie za� zdarza�o si� to chyba o wiele cz�ciej ni� innym. I wiele moich b��d�w czy pomy�ek, tak na pierwszy rzut oka niewinnych, mia�o niestety tragiczne wr�cz nast�pstwa. 4. Jak okropnie zmieni� si� Andre! Olga uprzedza�a mnie, �e mog� go nie pozna�, a ja na to tylko si� �mia�em. Niemo�liwe, �ebym nie pozna� swego najbli�szego przyjaciela! I naturalnie pozna�em Andre natychmiast, gdy tylko �Orion� zawis� nad l�dowiskiem Trzeciej Planety i Andre wpad� jak burza przez rozwarte na o�cie� wrota statku. By�em jednak wstrz��ni�ty. Pozostawi�em Andre w Perseuszu jako schorowanego, na wp� jeszcze szalonego, ale w miar� energicznego m�czyzn� w �rednim wieku, a teraz w moje obj�cia pad� rozdygotany, nerwowy, pomarszczony, siwy jak go��bek starzec. � Tak, tak, Eli! � wykrzykn�� z nerwowym �mieszkiem Andre, widz�c moje poruszenie. � Obcuj�c bezpo�rednio z nie�miertelnymi Galaktami nie wiedzie� czemu szczeg�lnie szybko si� starzejemy. Zreszt� winna jest raczej piekielna grawitacja tej planetki, a ci�g�e zwijanie i rozwijanie przestrzeni te� pewnie nie sprzyja harmonijnemu metabolizmowi. Pami�tasz W��cz�g�? Ten pot�ny m�zg, kt�ry nie wiadomo czemu zapragn�� wcieli� si� w posta� figlarnego smoka? � Mam nadzieje, �e dobrze si� miewa? � �yje, ale za smoczycami ju� od dawna si� nie ugania. Jego intelekt zreszt� na tym nie ucierpia�. Opu�cili�my pok�ad �Oriona� i wyl�dowali�my na planecie. Nie opisuj� naszej podr�y do Uk�adu Perseusza, bo wra�enia z tego rejsu nie maj� �adnego znaczenia dla przysz�ych wydarze�. Wspomn� jedynie, �e Oleg zatrzyma� si� na Ziemi, �eby skompletowa� za�og� wyprawy i zamierza� przyby� na Trzeci� Planet� nast�pnym rejsem. Nie b�d� r�wnie� opisywa� wszystkich spotka� na tym globie, gdy� by�y one interesuj�ce jedynie dla Mary i dla mnie. Zrelacjonuje tylko jedno wra�enie spo�r�d tych, kt�re nie wywar�y wp�ywu na dalszy bieg wydarze�. M�wi� o wra�eniu, jakie sprawia obecny krajobraz Trzeciej Planety. Lecieli�my z Mary nad jej powierzchni� w zwyczajnej awionetce, takiej samej, jakiej u�ywamy powszechnie na Ziemi. Zapami�tali�my na zawsze straszliwy obraz gro�nej kosmicznej twierdzy Niszczycieli: nag� o�owian� powierzchni� z rozrzuconymi po niej z�otymi g�azami. Teraz nie by�o o�owiu ani z�ota i wsz�dzie jak okiem siekn�� rozpo�ciera�y si� b��kitnawe lasy, po�yskiwa�y jeziorka i rzeki. � Chcia�abym tu wyl�dowa� � Mary wskaza�a samotny wzg�rek, kt�rego nagi szczyt na razie opar� si� zwyci�skiemu pochodowi ro�linno�ci. Wysiedli�my z awionetki i po raz pierwszy poczuli�my, �e znajdujemy si� na dawnej planecie. Ekrany grawitacyjne pojazdu os�ania�y nas przed jej straszliwym ci��eniem, kt�re zreszt� w okolicach Stacji niewiele r�ni�o si� od ziemskiego, ale tutaj dos�ownie przycisn�o nas do gruntu. W g�owie mi zaszumia�o, zachwia�em si� i by�bym upad�, gdyby nie podtrzyma�a mnie Mary, kt�ra �atwiej poradzi�a sobie z przeci��eniem. � Teraz ju� nie zdo�a�bym odby� drogi od miejsca l�dowania do Stacji � wyzna�em, pr�buj�c si� u�miechn��. � Poznajesz to miejsce, Eli? � Nie. � U podn�a tego pag�rka umar� nasz syn� Przesz�o�� o�y�a w mojej pami�ci. Popatrzy�em z obaw� na �on�. U�miechn�a si� do mnie. Zdumia� mnie ten u�miech, tak wiele w nim by�o spokojnej rado�ci. Powiedzia�em ostro�nie: � Tak, to by�o w�a�nie tutaj� Ale czy nie powinni�my st�d odej��? � Tak wiele razy widzia�am w my�lach to z�ote wzg�rze i martw� pustyni� wok� niego � powiedzia�a. � I zawsze wspomina�am, jak Aster bardzo marzy� o tym, �eby ta metalowa martwota zapulsowa�a �yciem. Pami�tasz, jak nazywa� si� siewc� �ycia? Na niklowej planecie ten siew nie by� trudny, gdy� panuje tam niska grawitacja, ale i tutaj uda�o si� metalowi zaszczepi� �ycie. Chcia�am zobaczy�, jak czuj� si�. tutaj nasze nowe ro�liny wyhodowane umy�lnie dla �wiat�w o wysokim ci��eniu. � To w�a�nie te ro�liny, nad kt�rymi pracowali�cie w Instytucie Astrobotaniki? � Nad kt�rymi pracowa�am wy��cznie ja, Eli! Wyhodowa�am je specjalnie dla Trzeciej Planety. To jest m�j pomnik wystawiony synowi. Aster by�by zadowolony, �e jego marzenie si� spe�ni�o, A teraz wr��my na Stacj�. Dwa inne wydarzenia, o kt�rych wspomn�, s� bezpo�rednio zwi�zane z losami wyprawy. W�r�d witaj�cych nie by�o W��cz�gi, wiec Lusin natychmiast pobieg� go szuka�. Nic dziwnego, gdy� to w�a�nie Lusin by� w jakiej� mierze tw�rc� tej niecodziennej istoty i pyszni� si� ni� bardziej ni� kt�rymkolwiek ze swych twor�w. W��cz�ga jak si� okaza�o niedomaga� i �adne leki ju� nie skutkowa�y. Lusin po powrocie od niego powiedzia� ze smutkiem, �e W��cz�ga przy ca�ej swej niecz�owieczej postaci jest zbyt ludzki, aby mo�na by�o mu zaszczepi� nie�miertelno�� lub chocia�by prawdziw� t�yzn�. � Chce bardzo zobaczy�. Ciebie � doda� swym telegraficznym stylem, wiec nast�pnego ranka poszli�my odwiedzi� smoka. W��cz�ga na oko niemal si� nie zmieni�. Lataj�ce smoki nie chudn� i nie tyj�, nie odbarwiaj� si�, nie siwiej� ani niedo��niej�. W��cz�ga by�, wi�c niemal taki sam, jak w chwili naszego rozstania � jaskrawo ubarwiony, pot�ny i skrzydlaty. Ale ju� nie lata�. Na nasz widok wysun�� si� ze swej jamy i z wysi�kiem pope�zn�� naprzeciw. Smok z lataj�cego przekszta�ci� si� w pe�zaj�cego. Ponadto prawie ju� nie zion�� ogniem. To nie ironia, tylko smutne stwierdzenie faktu. � Witam przybysza! � us�ysza�em niemal zapomniany, sepleni�cy g�os. � Ciesz� si�, �e ci� widz�, admirale! Usi�d� mi na grzbiecie, Eli. Przysiad�em mu na �apie i �artobliwie tr�ci�em nog� pancerny bok: � Jeszcze jeste� mocny, W��cz�go, chocia� pewnie ju� m�odej smoczycy nie dop�dzisz. � Nalata�em si� ju�, nabiega�em i naszala�em, ale niczego nie �a�uj�, Eli. Po�y�em jak kr�l i zazna�em wszystkich rozkoszy, jakie da� mo�e istnienie w �ywym ciele. Ale tak ju� jest, �e im wi�ksza rado�� rym kr�cej trwa. Nied�ugo umr�, ale mo�esz by� pewien, �e nie zadr��, kiedy nadejdzie czas po�egna� si�; z �yciem. � Daj spok�j! � przerwa�em mu, hu�taj�c si� na jego muskularnej �apie. � Na Ziemi opracowano nowe metody stymulowania organizmu. Wypr�bujemy je na tobie i z pewno�ci� jeszcze sobie pohulasz nad t� planetk� ze mn� na grzbiecie. Tylko obiecaj, �e nie zrzucisz mnie na ziemie, jak raz ci si� ju� zdarzy�o! Popatrzy� na mnie ironicznie swymi wypuk�ymi, bursztynowymi �lepiami i nic nie odpowiedzia�. Wr�ci�em do siebie zdenerwowany, smutny i pe�en poczucia winy. W��cz�ga w swoim poprzednim wcieleniu jako marzycielski m�zg m�g� co najmniej dziesi�ciokrotnie prze�y� nas wszystkich. Ja obdarzy�em go cia�em, ale rado�ci cielesnego bytu s� przelotne i ko�cz� si� nieuchronn� �mierci�. Dlatego te� poniewczasie zacz��em si� zastanawia�, czy s�usznie post�pi�em. A drugim wa�nym wydarzeniem by�o spotkanie z Ellonem. Odwiedzili�my jego pracowni� w sz�stk�: Mary, Olga, Irena, Andre, Orlan i ja. Przed laty niejednokrotnie schodzi�em do wn�trza planety, zanurza�em si� w g�szcz jej tytanicznych mechanizm�w, ale nigdy nie zapuszcza�em si� tak g��boko. Andre m�wi�, �e trzeba pokona� wind� zaledwie trzysta kilometr�w, ale m�g�bym przysi�c, �e opadali�my co najmniej tysi�c. W ogromnej i jasnej, jakby rozs�onecznionej sali powita� nas Ellon. Powinienem go opisa� takim, jaki jeszcze w tej chwili zdaje si� sta� przede mn�, ale nie potrafi�. Powiem zatem tylko jedno: je�li kiedykolwiek w �yciu zetkn��em si� z istot� w pe�nym tego s�owa znaczeniu niezwyk��, to istota ta nosi�a imi� Ellon! � Ellonie, ludzie przyszli zapozna� si�. z twymi dokonaniami � powiedzia� Orlan tonem dziwnie nie�mia�ym i niepewnym, zupe�nie nie licuj�cym z osob� nieul�k�ego wojownika, jakim go zna�em. �Mam nadzieje, �e nasze odwiedziny nie zak��c� toku twoich my�li? � Patrzcie i podziwiajcie! � odpar� Ellon w nienagannej ziemszczy�nie i zatoczy� szeroki �uk d�ug� i gi�tk�, bezkostn� r�k�. Jego niebieskawa twarz por�owia�a, chyba z zadowolenia. � Nie by�o jednak czego podziwia�. Doko�a by�y mechanizmy, na oko dok�adnie takie same, jakie wype�nia�y ca�e wn�trze planety. Orlan zauwa�y� moje niezadowolenie i powiedzia� nadal tym samym nie�mia�ym tonem: � Czy nie by�oby lepiej, gdyby� sam nam wszystko wyja�ni�? Ellon bez s�owa ruszy� wzd�u� �ciany sali i wskazuj�c r�k� kolejne maszyny wyja�nia� ich przeznaczenie i opisywa� konstrukcje. Szed� przodem, ale g�ow� mia� obr�con� w naszym kierunku. Wszyscy Demiurgowie maj� bardzo gi�tkie szyje, ale nikt poza Ellonem nie potrafi� obr�ci� g�owy o pe�ne sto osiemdziesi�t stopni. S�ucha�em wi�c jego wyja�nie� i patrzy�em tylko na niego, na jego twarz, staraj�c si� zrozumie� nie tyle sens jego s��w, ile ich ton. Im bardziej wpatrywa�em si� w Ellona, tym silniej utwierdza�em si� w przekonaniu o jego niezwyk�o�ci. Po zako�czeniu obchodu sali Ellon powiedzia� (tylko to zapami�ta�em z d�ugiego wyk�adu): � Ani ludzie, ani Demiurgowie, ani tym bardziej Galaktowie jeszcze nigdy nie mieli r�wnie doskonale uzbrojonych statk�w. Gdyby�my w trakcie ataku ziemskich eskadr mieli w Perseuszu chocia� jeden taki statek, wydarzenia potoczy�yby si� zupe�nie inaczej. � Martwi ci� to, Ellonie? � zapyta�em sucho. Zachichota�, opanowa� si� i powiedzia�: � Nie martwi i nie cieszy. Po prostu stwierdzam fakt, nic wi�cej. Wtr�ci�a si�. Olga i zacz�a wypytywa� Ellona o jakie� szczeg�y, po czym do dyskusji na tematy techniczne w��czy�a si� Irena. Odci�gn��em Andre na bok: � Stworzone przez Demiurg�w urz�dzenia s� bez w�tpienia znakomite � powiedzia�em. � Ale kto b�dzie nimi naprawd� dysponowa�? Andre przerwa� mi bezceremonialnie. Nadal jak wida� potrafi� �owi� my�l rozm�wcy w p� s�owa i nadal dobre wychowanie nie by�o jego najsilniejsz� stron�. � Mo�esz si� nie obawia�! � wykrzykn��. � Ellon konstruuje instalacje, ale ja nimi dowodz�. Ich pola rozruchowe sprz�one s� bezpo�rednio z promieniowaniem mojego m�zgu. A kiedy eskadra wyruszy w Kosmos, przeka�e nadz�r nad nimi Olegowi i dow�dcom poszczeg�lnych statk�w. Wyjechali�my na powierzchni�. W windzie Irena wykrzykn�a z zachwytem: � Demiurg Ellon jest doprawdy niezwyk�y! Ca�kiem niepodobny do innych! � Przyciszy�a g�os, �eby Orlan jej nie us�ysza�. � Oni wszyscy wydaj� mi si� potwornie brzydcy, a Ellon jest przystojny! I c� za doskona�e rozwi�zania konstrukcyjne!� Eli, pozwoli mi pan na statku pracowa� w grupie Ellona? � Wyb�r miejsca pracy zale�y wy��cznie od ciebie � odpar�em i pomy�la�em przy rym, �e je�li o mnie chodzi, to w�a�nie Ellon wyda� mi si� najbrzydszy ze wszystkich znanych Demiurg�w. � Nie mam prawa wtr�ca� si� do decyzji kierownictwa naukowego wyprawy � powiedzia�a do mnie Mary w hotelu � ale mog� wyrazi� opinie o post�powaniu m�a. Eli, jestem z ciebie niezadowolona! � Dlaczego? Zn�w si� nietaktownie zachowa�em? Obrazi�em kogo�? � Niepokoi mnie Ellon � odpar�a z westchnieniem. � Jest tak potworny, �e wr�cz pi�kny w swej brzydocie, tu si� mog� z Iren� zgodzi�. Ale pozwoli�, �eby kto� taki kr�ci� si� na co dzie� po statku?� A widzia�e�, jak Irena na niego patrzy�a? Gdyby tak patrzy�a na m�czyzn�, powiedzia�abym, �e dziewczyna si� bez pami�ci zakocha�a. � A c� w tym nagannego? � zapyta�em beztrosko. � Doskonale pami�tasz, �e i mnie samemu zdarzy�o zakocha� si� kiedy� w nieziemiance Fioli. Taki afekt jest nieszkodliwy ju� z tego chocia�by powodu, �e absolutnie pozbawiony perspektyw. A Ellona musimy wzi�� ze sob�, bo to przecie� uznany geniusz in�ynieryjny. Obawiam si�, �e przemawia przez ciebie zwyczajny ludzki szowinizm, a w naszej epoce braterstwa gwiezdnego musimy zwalcza� wszelkie przejawy szowinizmu. Mam nadzieje, �e to ci� przekonuje? � Przekona�e� mnie swoj� beztrosk� � odpar�a Mary ze smutnym u�miechem. � Nie zwracaj uwagi na moje nastroje i obawy. Wynikaj� one nie z rozumowej analizy, jak u ciebie lub Olgi, lecz z idiotycznych przeczu� Cz�sto p�niej wspomina�em te rozmow� z �on� w hotelu na gro�nej Trzeciej Planecie! 5. Nie sporz�dzam przeznaczonego dla potomk�w raportu z naszej wyprawy. M�wi�em ju�, i� nie jestem pewien, czy moje notatki trafi� w og�le na Ziemi� i dlatego po prostu staram si� zwyczajnie zrealizowa� dla siebie samego sens i przebieg wydarze�. Wci�� od nowa zadaj� sobie inkwizytorskie pytania, podchodz� do martwego cia�a zdrajcy zawieszonego nieruchomo w polu si�owym i po raz setny powtarzam w duchu: �Eli, tu co� nie jest w porz�dku, co� jest inaczej ni� my�lisz i dlatego musisz, za wszelk� cen� musisz rozwik�a� te zagadk�!�. Ale nie potrafi�, bo jestem na to zbyt rozs�dny. Mo�e to paradoksalne, ale jedna z nowych prawd, kt�ra tak d�ugo i z takimi oporami dociera�a do naszej �wiadomo�ci, brzmi nast�puj�co: im wyw�d jest logiczniejszy, tym wniosek dalszy od prawdy. �wiat, w kt�rym dzi� w�drujemy, podporz�dkowany jest prawom fizyki, ale rz�dzi si� logik� odmienn� od naszej. Zbyt p�no ten �wiat zrozumieli�my i w�a�ciwie nie jestem pewien, czy i dzi� pojmujemy go do ko�ca. Nie b�d� opisywa� przygotowa� do wyprawy i samego jej startu, bo na Ziemi wszyscy znaj� to z najdrobniejszymi szczeg�ami. Wiedz�, �e ograniczyli�my sk�ad eskadry do pi�tnastu gwiazdolot�w (jedenastu bezza�ogowych gigantycznych magazyn�w sterowanych przez automaty oraz czterech z za�ogami dowodzonymi przez Osim�, Olg�, Kamagina i Petriego), �e pozwoli�em zaokr�towa� na pok�ad flagowego �Kozioro�ca� W��cz�g�, chocia� Oleg by� przeciwny zabieraniu w podr� starego smoka, i �e na tym�e �Kozioro�cu� zainstalowali�my laboratorium in�ynieryjne Ellona. Wiedz� te� jak ruszyli�my do gwiazdozbioru Strzelca przez ob�oki py�owe zas�aniaj�ce przed naszym wzrokiem j�dro Galaktyki, jak przez trzy lata p�dzili�my w jego kierunku z tysi�ckrotn� pr�dko�ci� �wiat�a, podtrzymuj�c ��czno�� z Ziemi� na falach przestrzeni za po�rednictwem przeka�nika na Trzeciej Planecie, gdzie pozosta� Andre, jak wreszcie w czwartym roku podr�y ��czno�� nad�wietlna urwa�a si� bezpowrotnie� W�a�nie od tego momentu rozpoczn� swoj� relacj� o naszych przygodach w j�drze Galaktyki. Nagle wszystkie generatory fal przestrzennych ca�kowicie odm�wi�y pos�usze�stwa: nie mogli�my ju� odbiera� �adnych wiadomo�ci z Trzeciej Planety i wysy�a� na ni� w�asnych depesz. Urz�dzenia by�y sprawne, zmieni�a si� sama przestrze�. Kosmos by� taki sam, nadal z r�wn� energi� poch�aniali�my go gardzielami anihilator�w, przekszta�caj�c go w ob�oki py��w i gaz�w, wszystko zatem doko�a by�o takie samo, a jednak niezrozumiale si� zmieni�o: impulsy generator�w nie przenika�y na zewn�trz, anteny nie odbiera�y �adnych sygna��w. Wyprawa nagle jakby oniemia�a i straci�a s�uch. Nie straci�a jednak wzroku. Przyrz�dy pok�adowe wykry�y w du�ej odleg�o�ci drapie�n� planet�, dok�adnie tak� sam�, jaka napad�a na eskadr� Allana. Z tym, �e Allan w momencie napadu utrzyma� ��czno�� z baz� w Perseuszu, a my byli�my takiej mo�liwo�ci pozbawieni. W�wczas z niedowierzaniem przyj�li�my wiadomo�� od Allana, �e �ciga ich nie martwy bolid, a nawet nie ogromny statek kosmiczny, niepomiernie wi�kszy od ka�dego z naszych gwiazdolot�w, lecz zagadkowa istota kosmiczna najwyra�niej zamierzaj�ca dopa�� i po�kn�� ca�� eskadr�. Wyobra�enie o nies�ychanej wielko�ci gwiazdolocie by�o jednak bli�sze naszemu �wczesnemu pojmowaniu �wiata. Ale bez wzgl�du na to czy by� to gwiazdolot, czy te� istota kosmiczna, wszyscy odczuli�my g��boki niepok�j, kiedy analizatory wykry�y w oddali zagadkowy glob i zameldowa�y beznami�tnie, �e cia�o to pod��a za nami. Szli�my w�wczas skrajem ciemnych ob�ok�w py�owych os�aniaj�cych j�dro. S�owo �skraj� jest poj�ciem umownym, bo na wiele miliard�w kilometr�w doko�a rozpo�ciera�a si� mg�awica gazowa � zimna, p�prze�roczysta, m�tna i niezmiernie przygn�biaj�ca. Gwiazdy ledwie tli�y si� w jej purpurowym p�mroku. Mary powiedzia�a do mnie z westchnieniem: �Nie�le nadymili w tym zak�tku Wszech�wiata!�. Drapie�na planeta ukaza�a si� jako pomara�czowa plamka w krwistej mgle i szybko si� powi�ksza�a. Szli�my w obszarze ponad�wietlnym, ona za� p�dzi�a w przestrzeni Einsteinowskiej. Za nami ci�gn�� si� ogon przekszta�conej w py� pustki. Kosmos za planet� by� czysty. My niszczyli�my przestrze�, a planeta p�dzi�a w niej z tak� potworn� pr�dko�ci�, �e dop�dza�a nas i sprawia�a, �e prawa fizyki przestawa�y obowi�zywa�. Tak si� nam przynajmniej wydawa�o. Dopiero teraz zaczynamy niejasno pojmowa�, jak sk�pa jest nasza wiedza o prawach natury. Tak wi�c planeta nas dop�dza�a. By�a ogromna jak Ziemia, a nawet chyba od niej wi�ksza. Tysi�ce naszych gwiazdolot�w mog�y pomie�ci� si� na jej powierzchni, dziesi�tki tysi�cy zapa�� w jej wn�trzu. Tor jej lotu zmienia� si� nieustannie, zdradzaj�c niew�tpliwy cel � nasz� eskadr�. Podobnie jak Allan mogliby�my m�wi� o wolnej woli kieruj�cej lotem drapie�nika, ale nadal uwa�ali�my, �e �ciga nas nie �ywa istota, lecz statek kierowany przez istoty rozumne, ukryte we wn�trzu globu, przy pulpitach sterowniczych nieznanych nam, gro�nych urz�dze�. Istoty te nie odpowiada�y na nasze sygna�y, chocia� niepotrzebny by� zbyt wyrafinowany intelekt, aby je rozszyfrowa�. To by�o zadanie dla ucznia szko�y podstawowej, a nie dla in�yniera kosmicznego. Ale planeta milcza�a, milcza�a i nieub�aganie nas dop�dza�a, w spos�b wr�cz ponadnaturalny, z pr�dko�ci� nad�wietln� w zwyk�ej przestrzeni pod�wietlnej. Oleg przem�wi� do za��g wszystkich gwiazdolot�w. � Allan uratowa� si� przed atakiem drapie�nej planety w ten spos�b � powiedzia� � �e gwa�townie zanihilowa� substancj� aktywn�. � �cigaj�cy nie zdo�a� pokona� bariery wytworzonej w ten spos�b nowej pustki. Ale eskadra straci�a trzy czwarte zasob�w i p�niej nie mia�a ju� �rodk�w na pokonanie dalszych trudno�ci. Czy mamy powt�rzy� manewr Allana? Wszyscy jednog�o�nie opowiedzieli si� przeciwko takiemu rozwi�zaniu. Byli�my uzbrojeni o wiele lepiej ni� eskadra Allana, mogli�my zatem dopu�ci� dziwnego prze�ladowc� bli�ej. Ponadto trzeba by�o ponad wszelk� w�tpliwo�� ustali� czy to istotnie jest atak, czy te� jaka� nowa forma kontaktu. A na to pytanie m�g� odpowiedzie� jedynie eksperyment. Je�li nasze stereofilmy kiedykolwiek dotr� na Ziemie, ludzie na w�asne oczy zobacz� wynik tego eksperymentu. Oddzielili�my od eskadry jeden z automatycznych gwiazdolot�w opr�niony uprzednio z wszystkich �adunk�w. Planeta rzuci�a si� na statek jak jastrz�b na przepi�rk�. Ujrzeli�my wybuch, rozb�ysk p�omienia, a potem chmur� szybko ciemniej�cego py�u. I planet� cz�enkowym ruchem przeszywaj�c� te chmur� i chciwie, ca�� powierzchni� wch�aniaj�c� resztki eksplozji. Py� osiada� i kondensowa� si� na globie i natychmiast zapada� pod jego powierzchnie. Przestrze� oczy�ci�a si� i po chwili pozosta� w niej tylko gigantyczny odkurzacz. � Obrzydliwa kosmiczna paszcz�ka! � wykrzykn�a z oburzeniem Mary. Siedzieli�my w sali obserwacyjnej, przypatruj�c si� zag�adzie podrzuconej drapie�nikowi przyn�ty. � Raczej kosmiczny asenizator, droga Mary � powiedzia� Romero i doda� z westchnieniem: � Przykre jest tylko to, �e ten galaktyczny �mieciarz nie wiedzie� czemu i nas uwa�a za niepotrzebny strz�pek papieru. S�uszno�� uwagi Romera ocenili�my znacznie p�niej, kiedy sta�o si� oczywiste, �e drapie�na planeta nie p�dzi�a zupe�nie bez celu przez mg�awic�, do kt�rej wtargn�a nasza eskadra, lecz przy okazji poch�ania�a otaczaj�cy j� gaz, likwiduj�c w ten spos�b sam� mg�awic�, jednak w tamtym momencie rozwa�ania o funkcji kosmicznego asenizatora wydawa�y si� nam zbyt akademickie. Oleg wezwa� mnie i Romera, a ponadto Orlana i Gracjusza. Oleg zaprosi� na stanowisko dowodzenia r�wnie� Ellona, kt�ry jednak wym�wi� si� pilnymi zaj�ciami w laboratorium. Demiurgowie w przeciwie�stwie do Galakt�w nie przepadaj� za naradami, kt�re uwa�aj� za niepotrzebn� strat� czasu. Olega interesowa�o tylko jedno: ucieka� czy odeprze� atak? � Ucieka�, oczywi�cie ucieka�! � powiedzia� skwapliwie Gracjusz. Ju� dawno zauwa�y�em, �e je�li istnia�a najmniejsza bodaj mo�liwo�� unikni�cia walki, to nie�miertelni Galaktowie zawsze starali si� z niej skorzysta�. Zreszt�, akurat w tym wypadku wszyscy zgodnie poparli Gracjusza. Natomiast spos�b ucieczki wywo�a� gor�ce spory. Ja uwa�a�em, �e mo�emy sobie pozwoli� na wykorzystanie substancji aktywnej, kt�rej mamy o wiele wi�cej ni� Allan. Tym bardziej, �e by� to spos�b o wypr�bowanej ju� skuteczno�ci. Ale nie zgodzono si� ze mn�. � Tylko �limak grawitacyjny! � o�wiadczy� bezapelacyjnym tonem Orlan. � Mamy przecie� instalacj� zmieniaj�ce skutecznie metryk� przestrzeni, co pozwoli nam �atwo zgubi� kosmicznego rozb�jnika. Jakie jest twoje zdanie w tej sprawie, Ellonie? � zapyta�, nie czekaj�c na nasz� decyzje. Ellon, kt�rego twarz ukaza�a si� na ekranie, potwierdzi�, �e zastosowanie �limaka grawitacyjnego jest rozwi�zaniem najprostszym i doda�, �e eskadra nie musi ucieka�, bo �atwiej jest wp�dzi� drapie�nika do tunelu grawitacyjnego. � Planeta wystrzeli z niego, jak z armaty. I b�dzie mia�a szcz�cie, je�li wyjdzie z tej przygody bez szwanku! � wykrzykn��. Najwidoczniej, w przeciwie�stwie do Gracjusza cieszy�a go perspektywa starcia. Zjecha�em do laboratorium Ellona, kt�ry krz�ta� si� ju� przy urz�dzeniach steruj�cych, podskakuj�c przy tym jak wszyscy Demiurgowie. Przy pulpicie przypominaj�cym klawiatur� staro�ytnego fortepianu siedzia�a Irena wodz�c oczyma za Ellonem. Pod przeciwleg�� �cian� roz�o�y� si� W��cz�ga, zajmuj�c niemal trzy czwarte wolnej przestrzeni. Na m�j widok przyja�nie wypu�ci� z nozdrzy dwa k��by dymu i rozjarzy� koron� powitalnymi b�yskawicami, o ile jednak s�abszymi i bledszymi od tych, jakie miota� w latach bujnej m�odo�ci. W milczeniu skin��em mu g�ow� i stan��em za plecami Ireny. � W��cz pierwsze zakrzywienie � rozkaza� Ellon i Irena przebieg�a palcami po klawiszach. Do tego czasu wszystkie gwiazdoloty eskadry zgrupowa�y si� tak blisko �Kozioro�ca�, �e poczu�em si� zaniepokojony. Nic na to nie mog� poradzi�, �e zbli�enie statk�w na odleg�o�� kontaktu wizualnego zawsze wywo�uje we mnie l�k. Ale bez maksymalnej koncentracji floty nie da�oby si� jej otoczy� barier� nieeuklidesow�, kt�r� Irena w�a�nie w��czy�a kilkoma ruchami palc�w. Przez chwil� nic si� nie dzia�o, a potem Ellon ze �miechem pokaza� na ekranie, jak planeta czy te� dosiadaj�ce j� istoty rozbija sobie o zapor� g�upi �eb. Nie wiem, czy planeta mo�e mie� �eb, ale wpad�a na zakrzywion� przestrze� z nies�ychan� pr�dko�ci� i r�wnie gwa�townie odskoczy�a. Powt�rzy�o si� to kilka razy. Atak i odskok, atak i odskok. Ellon by� zachwycony, ca�y poch�oni�ty bitewnym zapa�em i nie m�g� oderwa� wzroku od uparcie atakuj�cej i wci�� od nowa odrzucanej do ty�u planety. Ja jednak wola�bym, �eby Ellon zbyt d�ugo nie kusi� losu. Musia� to wyczu�, bo rozkaza�: � W��cz tunel odlotowy! Irena zn�w nacisn�a kilka klawiszy i zaraz przekonali�my si� jak pot�ne s� nasze generatory metryki. Planeta zosta�a wyrzucona w jak�� otch�a� i to nie bezw�adnym �lizgiem w zakrzywionej przestrzeni, z kt�rym tak rozpaczliwie walczyli�my podczas naszej pierwszej bytno�ci w Perseuszu, lecz energicznym �kopniakiem� pola. Powiedzia�em co� do Ellona, kt�ry nie zareagowa�, zwijaj�c si� w pe�nym samozachwytu bezd�wi�cznym chichocie, zwr�ci�em si� wiec do smoka: � To nie jest zwyczajna zmiana metryki. Wiesz o tym, W��cz�go?� Smok pl�sa� nie gorzej od Ellona, sypi�c blade iskry ze swej korony. � Naturalnie! Kiedy by�em jeszcze G��wnym M�zgiem zawsze marzy�em o tym, �eby nie trzeba by�o ogranicza� si�. do biernego zakrzywiania przestrzeni, �eby nada� wyrzucanemu z uk�adu gwiazdolotowi dodatkowy impuls skierowany na zewn�trz. Ellonowi uda�o si� zrealizowa� to moje stare marzenie. Skuteczny �rodek, nieprawda�? Zgodzi�em si�, �e �rodek istotnie jest niezwykle skuteczny i pospiesznie odszed�em na drugi koniec sali, bo rozentuzjazmowany W��cz�ga wyrzuci� z siebie k��b dusz�cego dymu. � Eli, Eli! � powiedzia�a Irena g�osem, jakiego jeszcze u niej nie s�ysza�em. � C� to za cz�owiek! C� to za zdumiewaj�cy cz�owiek! M�g�bym zaoponowa�, powiedzie�, �e zdumiewaj�ca niecodzienno�� Ellona polega akurat na tym, �e nie jest on cz�owiekiem, ale milcza�em. Odchodz�c popatrzy�em na pozostawian� w laboratorium tr�jk�. Od tej chwili min�o mn�stwo czasu, by� mo�e rok albo wiele milion�w lat przemkn�o w realnym �wiecie obok naszej dzisiejszej pozaczasowo�ci, ale ten obraz widz� tak dok�adnie, jakbym go ogl�da� dopiero przed chwil�. Na pod�odze pod �cian� rozci�ga� si� dymi�cy triumfalnie smok, przed ekranami pl�sa� rozgor�czkowany Ellon, a Irena, z r�k� przyci�ni�t� do piersi i poblad�� twarz� patrzy�a na niego w niemym zachwycie� 6. Tak oto wdarli�my si� do mg�awicy zas�aniaj�cej j�dro. Najpierw odm�wi�y pos�usze�stwa generatory fal przestrzennych, pozbawiaj�c nas ��czno�ci z baz� na Trzeciej Planecie, a nast�pnie zaatakowa� nas drapie�ny glob, kt�rego Ellon pozby� si�, tak skutecznie, �e jak wykaza�y analizatory w og�le znikn�� z naszego �wiata. Teraz s�dz�, �e po prostu wypad� z naszego czasu� A na ekranach dzie� po dniu widzieli�my ten sam ponury obraz: mglisty tuman, a w tej mgle pojawiaj�ce si�. z rzadka zjawy gwiazd. Przez wiele miesi�cy mkn�li�my w mglistym mroku nie zmieniaj�c kursu prowadz�cego do j�dra galaktyki i tylko od czasu do czasu wymijaj�c napotykane po drodze gwiazdy. I dopiero, gdy analizatory wykry�y kr���c� wok� jednej z nich samotn� planet�, na kt�rej mog�o istnie� �ycie, eskadra zmieni�a kurs i wynurzy�a si� w przestrzeni Einsteinowskiej. Wszystkie napotykane dotychczas gwiazdy pozbawione by�y satelit�w, a wi�c pierwsza na naszej drodze planeta musia�a nas zainteresowa�. Gwiazd� nazwali�my Czerwon�, cho� tak wygl�da�a tylko z daleka. W miar�, zbli�ania si� przybiera�a stopniowo barw� b��kitn�. To by�a m�oda, energiczna, �yciodajna gwiazda, prawdziwy dar losu dla kr���cej wok� niej planety. Nasze analizatory wykry�y na niej �ycie, chocia� na �aden sygna� planeta nie odpowiada�a. Nawet kiedy gwiazdoloty zawis�y nad jej powierzchni�, hipotetyczni mieszka�cy globu nie zareagowali. Oleg rozkaza� g��wnej grupie eksploracyjnej wyl�dowa� na planecie. Na ka�dym statku jest w�asna grupa eksploracyjna, a grup� g��wn� kieruj� ja. Na cz�onk�w grupy wyznaczono Truba i Giga � lataj�cych zwiadowc�w i wojownik�w, Romera � historyka i znawc� obcych cywilizacji, Mary � astrobotanika, Lusina � astrozoologa, Iren� ze wspomagaj�cymi j� robotami oraz Orlana i Gracjusza. Z w�asnej inicjatywy w��czy�em do grupy W��cz�g�. Wprawdzie Oleg uwa�a�, �e starzej�cy si� smok b�dzie zawad� w poszukiwaniach, ja jednak upar�em si�, bo na stosunkowo jednak ciasnym statku staruszek nie m�g� nawet porz�dnie rozprostowa� swoich gigantycznych ko�ci. Wyl�dowali�my. Planeta wygl�da�a zwyczajnie jedynie z daleka, z Kosmosu, ale po wyl�dowaniu zapar�o nam dech w piersiach ze zdziwienia. Ten �wiat zna� tylko dwa kolory � czerwony i czarny. Po czerwonej ziemi p�yn�y czerwone rzeki, po�yskiwa�y niewielkie czerwone jeziorka, z czerwonych ska� spada�y czerwone siklawy, A na tle tej wszechobecnej czerwieni czernia�y lasy i pola � czarne drzewa, krzewy i trawy. Nad czarnymi lasami polatywa�y czarne ptaki, w czarnych zaro�lach przemyka�y si� czarne zwierz�ta, w czerwonej wodzie p�ywa�y czarne ryby. I nad tym wszystkim unosi�y si� chmury, kt�rych czer� na kraw�dziach przechodzi�a w krwist� czerwie�. � To wygl�da na przedsionek piekie�, nie uwa�asz, Eli? � mrukn�� Trub, tarmosz�c pazurami bokob