16723

Szczegóły
Tytuł 16723
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

16723 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 16723 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 16723 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

16723 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Isaac Asimov The Last Question Ostatnie pytanie Po raz pierwszy ostatnie pytanie pad�o � rzucone p󳖿artem � dwudziestego pierwszego maja 2061 roku. By�y to czasy, kiedy ludzko�� zaw�adn�a ju� �wiat�em. Pytanie owo narodzi�o si� jako rezultat p�dolarowego zak�adu, zawartego nad butelk� whisky. A sta�o si� to tak� Dwaj cz�onkowie wiernej �wity Multivaca � Alexander Adell i Bertram Lupov � wiedzieli najlepiej, jak tylko cz�owiek m�g� wiedzie�, co kryje si� za zimn�, b�yszcz�c� p�yt� gigantycznego komputera. A w ka�dym razie mieli jakie� mgliste poj�cie o og�lnym schemacie obwod�w i przeka�nik�w, kt�re naros�y w maszynie od owych zamierzch�ych czas�w, kiedy to pojedynczy cz�owiek m�g� mie� zupe�nie jasne poj�cie o ca�o�ci� Multivac by� maszyn� samoadaptacyjn� i samokoryguj�c�. Musia� by� taki � bowiem �aden cz�owiek nie by�by w stanie nic w nim naprawi� lub zmieni� r�wnie szybko i r�wnie trafnie jak on sam. Tak wi�c Adell i Lupov s�u�yli molochowi jedynie powierzchownie i z pozoru � cho� najlepiej, jak tylko by�o na to sta� cz�owieka. Karmili go danymi, adaptowali pytania, jakie mu stawiano i t�umaczyli odpowiedzi, jakich udziela�. Bez w�tpienia wi�c zas�ugiwali oni � podobnie jak inni ze �wity Multivaca � na sw�j udzia� w glorii komputera. Na przestrzeni dziesi�tk�w lat Multiyac pomaga� w projektowaniu statk�w kosmicznych i obliczaniu trajektorii lot�w, kt�re umo�liwi�y ludziom osi�gni�cie Ksi�yca, Marsa i Wenus. P�niej jednak ziemskie zapasy okaza�y si� zbyt ubogie, by sprosta� wymaganiom takich wypraw. Zbyt du�o trzeba by�o energii do tak d�ugich lot�w. Ziemianie eksploatowali wprawdzie swoje z�o�a w�gla i uranu ze stale wzrastaj�c� wydajno�ci�, ale ani tego, ani tego nie by�o zbyt wiele. Powoli jednak Multivac nauczy� si� dostatecznie du�o, by m�c odpowiada� na coraz bardziej wnikliwe i si�gaj�ce istoty rzeczy pytania. I oto czternastego maja 2061 roku to, co by�o dot�d teori�, sta�o si� faktem� Ziemianie zaw�adn�li energi� S�o�ca. Mog�a ona by� teraz magazynowana, przetwarzana i utylizowana wprost na skal� ca�ej planety. Ziemia sko�czy�a raz na zawsze ze spalaniem w�gla, rozszczepianiem uranu i pod��czy�a si� do ma�ej stacji kosmicznej o �rednicy jednej mili, obiegaj�cej Ziemi� w po�owie odleg�o�ci od Ksi�yca. Ca�y glob pracowa� teraz dzi�ki niewidzialnym promieniom energii solarnej. Nawet tydzie� okaza� si� okresem czasu zbyt kr�tkim, aby przy�mi� glori� tego przedsi�wzi�cia. Tote� Adell i Lupov postanowili ostatecznie uciec od swych oficjalnych obowi�zk�w i spotka� si� w ciszy i spokoju tam, gdzie nikomu nie przysz�oby do g�owy ich szuka�: w bezludnych podziemnych halach, kryj�cych p�yty pot�nego, wpuszczonego w ziemi� cielska Multivaca. Opuszczony przez wszystkich i bezczynny teraz komputer sortowa� dane z leniwym, pe�nym zadowolenia klekotem. On r�wnie� zas�u�y� sobie na odpoczynek i obaj ludzie zdawali sobie z tego spraw�. Zreszt� w gruncie rzeczy nie by�o �adnego powodu, by go niepokoi�. Mieli ze sob� flaszk� whisky i ich jedynym pragnieniem w owej chwili by� odpoczynek w swoim w�asnym towarzystwie. � A jednak to zadziwiaj�ce, jak si� nad tym lepiej zastanowi� � odezwa� si� Adell. Jego szerok� twarz przeci�y teraz bruzdy znu�enia. Wolno miesza� swojego drinka szklanym pr�cikiem, przygl�daj�c si� leniwie wiruj�cym sze�cianikom lodu. � Ca�a energia, jakiej kiedykolwiek by nam by�o potrzeba � za darmo! Energia wystarczaj�ca do stopienia ca�ej Ziemi w jedn� wielk� kropl� zanieczyszczonego ciek�ego �elaza. I nadal by nam tej energii nie zabrak�o. Wszelka energia, jakiej kiedykolwiek Ziemianom b�dzie trzeba � na zawsze� Na zawsze� Lupov odchyli� g�ow� i spojrza� przekornie na Adella. Robi� tak zawsze, kiedy mia� ochot� sprzeciwi� si�. I teraz r�wnie� mia� zamiar si� sprzeciwi� � po cz�ci zreszt� dlatego, �e to on musia� wcze�niej przynie�� kostki lodu i szklanki. � Nie na zawsze � powiedzia�. � O Chryste, no to prawie na zawsze! Dop�ki nie sko�czy si� S�o�ce� � To nie jest zawsze! � No wi�c dobra, nie na zawsze. Biliony, biliony lat. Mo�e dwadzie�cia bilion�w? Satysfakcjonuje ci� to? Lupov przesun�� palcami po przerzedzonych w�osach � by� to jakby gest uspokojenia i utwierdzania si� w przekonaniu, �e nadal co� tu jest nie tak. Potem dystyngowanie ma�ymi �ykami popijaj�c swojego drinka powiedzia�: � Dwadzie�cia bilion�w lat to nie jest zawsze. � W porz�dku, ale dla naszych czas�w wystarczy� � Tak samo uwa�ano w przypadku w�gla czy uranu� � No dobra, ale teraz mo�emy przecie� pod��czy� statek do stacji energosolarnej, po czym ten statek mo�e gna� do Plutona i z powrotem milion razy bez k�opotania si� kiedykolwiek o paliwo. Nie m�g�by� czego� takiego dokona� za pomoc� w�gla czy uranu. Zapytaj Multivaca, je�li mi nie wierzysz. � Nie musz� pyta� Multivaca � sam dobrze o tym wiem. � Wi�c przesta� podwa�a� znaczenie tego, co dla nas zrobi� � powiedzia� Adell czerwieniej�c. � Bo dobrze zrobi�! � A kto tu m�wi, �e nie? Powiedzia�em tylko, �e S�o�ce nie b�dzie pracowa� zawsze! To wszystko, co powiedzia�em. Jeste�my zabezpieczeni na dwadzie�cia bilion�w lat. A co potem? � Lupov wyci�gn�� w kierunku kolegi lekko dr��cy palec. � Tylko nie m�w mi, �e pod��czymy si� do nast�pnej gwiazdy! � doda�. Na chwil� zapad�a cisza. Adell od czasu do czasu tylko przyk�ada� do ust szklank�. Oczy Lupova powoli si� zamkn�y. Odpoczywali. Nagle Lupov otworzy� oczy i wykrzykn��: � Wydaje ci si�, �e jak S�o�ce si� sko�czy, to pod��czymy si� do nast�pnej gwiazdy, no nie? � Nie, wcale nie. � Jasne, �e tak ci si� wydaje. Jeste� s�aby w logice � w tym problem. Jeste� jak ten facet z dykteryjki o deszczu. Kiedy z�apa� go przelotny deszcz, pop�dzi� ku k�pie drzew i wpakowa� si� pod jedno z nich. Nie martwi� si� o nic, bo wykombinowa� sobie, �e jak jedno drzewo przemoknie, to on p�jdzie pod nast�pne� � W porz�dku, rozumiem � odpar� Adell. � Nie drzyj si�. Rozumiem. Kiedy S�o�ce si� sko�czy, inne gwiazdy te� nam podzi�kuj�. � Niech mnie cholera, je�eli nie podzi�kuj� � wymamrota� Lupov. � Wszystko wzi�o sw�j pocz�tek od pierwszej eksplozji kosmicznej � czymkolwiek ona by�a � i wszystko si� sko�czy z chwil�, kiedy pogasn� ostatnie gwiazdy. Jedne szybciej, inne wolniej � ale, do cholery, pogasn�! Olbrzymy wytrzymaj� 100 milion�w lat. S�o�ce � 20 bilion�w� Kar�y wytrzymaj� mo�e 100 bilion�w � w najlepszym razie� Ale poczekaj trylion lat i wszystko b�dzie czarne. Entropia musi wzrasta� do maksimum � koniec, kropka! � Ja wiem wszystko o entropii � odezwa� si� Adell, podnosz�c si� w ca�ej swej okaza�o�ci. � G�wno wiesz! � Wiem tyle samo co ty. � Wi�c wiesz r�wnie�, �e kt�rego� dnia wszystko si� sko�czy! � Zgoda, kto tu m�wi, �e nie? � Ty, biedny m�dralo! Ty! To ty twierdzisz, �e mamy ju� ca�� energi�, jakiej kiedykolwiek by�oby nam potrzeba! To ty powiedzia�e� �na zawsze�! Teraz Adell postanowi� si� sprzeciwi�. � A mo�e kt�rego� dnia b�dziemy w stanie odtworzy� to wszystko? Odbudowa�? � powiedzia�. � Nigdy. � Zapytaj Multivaca. � To ty go zapytaj. No, spr�buj! Stawiam pi�� dolar�w, �e powie, i� to jest niemo�liwe do zrobienia. Adell by� wystarczaj�co pijany, �eby spr�bowa� � i zarazem dostatecznie trze�wy, by m�c poprawnie z�o�y� sekwencje koniecznych symboli i rozkaz�w w pytanie, kt�re wyra�one s�owami brzmia�oby mniej wi�cej tak: czy ludzko�� b�dzie kiedykolwiek zdolna do odtworzenia S�o�ca � bez zu�ycia energii � w stadium jego wczesnej m�odo�ci? I to nawet po tym, gdy umrze ono ze staro�ci? Pytanie to mo�na by�o sformu�owa� pro�ciej, np. tak: czy mo�liwe jest, aby ca�kowita entropia Wszech�wiata zacz�a male�? Multivac pozosta� martwy i milcz�cy. Urwa�y si� leniwe b�yski �wiate�, usta�y odleg�e odg�osy klekotu przeka�nik�w. I nagle, kiedy obaj przestraszeni technicy poczuli, �e nie s� ju� w stanie d�u�ej wstrzymywa� oddechu, w cisz� wdar� si� raptownie grzechot dalekopisu, pod��czonego do najbli�szej im jednostki Multivaca. Na ta�mie widnia�o tylko sze�� s��w: BRAK DANYCH WYSTARCZAJ�CYCH DO UDZIELENIA ODPOWIEDZI. � Nie by�o zak�adu � szepn�� Lupov, po czym obaj w po�piechu si� wynie�li. Nast�pnego ranka, trapieni b�lem g�owy i pragnieniem, zapomnieli o incydencie. Jerrodd, Jerrodine, Jerrodette I i Jerrodette II obserwowali gwia�dzisty obraz nieba na wideoplanie. W miar� podr�y przez hiperprzestrze� obraz ten zmienia� si� wraz z up�ywem ponadczasu. Raptem jednostajny py� gwiazd ust�pi� miejsca pojedynczej, jasnomarmurowej tarczy po�rodku ekranu. � To X�23 � powiedzia� stanowczym tonem Jerrodd. R�ce trzyma� za�o�one do ty�u: szczup�e d�onie by�y mocno zaci�ni�te, a� pobiela�y nadgarstki. Obie dziewczynki � Jerrodette I i II � by�y niezwykle podniecone pierwsz� w ich �yciu podr� w hiperprzestrzeni. P�przytomne wprost z nadmiaru wra�e�, z t�umionym chichotem biega�y jak szalone, krzycz�c: � Jeste�my na X�23! Jeste�my na X�23! Jes� � Cicho, dzieci! � powiedzia�a Jerrodine. � Jeste� pewien, Jerrodd? � Dlaczego mia�bym nie by� pewien � odpar� Jerrodd, wpatruj�c si� w metalowe wybrzuszenie na suficie. Bieg�o wzd�u� ca�ego pomieszczenia, znikaj�c w �cianie na drugim ko�cu. By�o tak d�ugie, jak statek. Jerrodd nie wiedzia� dok�adnie, co to za urz�dzenie ten gruby wa�. Wiedzia� tylko, �e nazywano je MICROVACem i �e mo�na mu by�o zadawa� pytania, kiedy si� zechce. Wiedzia� r�wnie�, �e je�li nic si� nie robi, to MICROVAC nadal wype�nia swoje zadanie doprowadzenia statku do miejsca przeznaczenia. S�ysza� jeszcze o czerpaniu przeze� energii z rozlicznych Subgalaktycznych Stacji Energetycznych oraz o rozwi�zywaniu r�wna� dla uskok�w hiperprzestrzennych. Jerroddowi i jego rodzinie pozostawa�o tylko czeka� i zabija� czas w komfortowych kwaterach statku. Kto� kiedy� powiedzia� Jerroddowi, �e litery �AC� na ko�cu s�owa �MULTIVAC� s� skr�tem dw�ch staroangielskich s��w �analogue computer�. Jerrodd ju� jednak prawie o tym zapomnia�� Oczy Jerrodine, utkwione w wideoplanie, sta�y si� wilgotne. � Dziwnie si� czuj� opuszczaj�c Ziemi� Nic na to nie poradz�. � Dlaczego, na lito�� bosk�? � spyta� Jerrodd. � Nic tam po nas. Na X�23 b�dziemy mieli wszystko. Nie b�dziesz samotna, nie b�dziesz przecie� pionierem. Na tej planecie �yje ju� ponad milion ludzi. M�j Bo�e! I pomy�le�, �e nasze prawnuki b�d� musia�y szuka� nowych �wiat�w, bo X�23 b�dzie ju� przeludnione� Potem, po chwili zastanowienia, doda�: � Wiesz, mamy szcz�cie, i� komputery potrafi�y do tego stopnia zaplanowa� drog�, jak� pod��y rodzaj ludzki� � Wiem, wiem� � powiedzia�a z przygn�bieniem Jerrodine. Jerrodette I natychmiast dorzuci�a: � Nasz MICROVAC to najlepszy MICROVAC na �wiecie. � Ja te� tak my�l� � przytakn�� Jerrodd, mierzwi�c w�osy dziewczynki. Tak � to by�o mi�e uczucie � mie� MICROVACa na w�asno��. Jerrodd by� szcz�liwy, �e by� cz�onkiem tej w�a�nie generacji, a nie �adnej innej. Za czas�w m�odo�ci jego ojca komputery by�y gigantycznymi machinami, rozci�gaj�cymi si� na setki kilometr�w kwadratowych powierzchni. W owych czasach na jedn� planet� przypada�a tylko jedna taka maszyna. Nazywano j� Planetarnym AC. Na przestrzeni tysi�ca lat ich rozmiary stale ros�y. I naraz � wszystkie r�wnocze�nie � zosta�y udoskonalone. Miejsce tranzystor�w zaj�y zawory molekularne. W ten spos�b nawet najwi�kszy Planetarny AC mo�na by�o teraz zmie�ci� w obj�to�ci nie wi�kszej ni� p� statku kosmicznego. Jerrodd poczu�, jak serce ro�nie mu z dumy. Zawsze to odczuwa�, kiedy u�wiadamia� sobie, �e jego w�asny, osobisty komputer jest niepor�wnanie bardziej z�o�ony ni� staro�ytny prymitywny MULTIVAC, kt�ry ongi� � jako pierwszy � poskromi� S�o�ce. Ze jest nawet bardziej skomplikowany ni� najwi�kszy ze wszystkich, Ziemski Planetarny AC � ten, kt�ry jako pierwszy upora� si� z problemem podr�y hiperprzestrzennych i umo�liwi� ludziom wyprawy do gwiazd. � Tyle gwiazd, tyle planet� � szepn�a Jerrodine, pogr��ona w swoich my�lach. � Ciekawe, czy inne rodziny ju� zawsze b�d� wyrusza�, tak jak my, ku nowym planetom� � Nie, nie zawsze � powiedzia� z u�miechem Jerrodd. � Kt�rego� dnia to wszystko si� sko�czy. Nie wcze�niej jednak ni� za biliony lat. Wiele bilion�w. Rozumiesz? Wtedy, gdy sko�cz� si� gwiazdy. Entropia musi wzrasta� � Co to jest entropia, papo? � pisn�a Jerrodette II. � Entropia, skarbie, to takie s�owo, kt�re oznacza liczb� ko�c�w, liczb� �mierci we Wszech�wiecie. Wszystko si� wyczerpuje, widzisz, tak jak tw�j ma�y robot �walkie�talkie�. Pami�tasz? � I nie mo�na po prostu za�o�y� nowej baterii, tak jak do mojego robota? � Gwiazdy ju� same z siebie s� �r�d�ami energii, kochanie. Kiedy one si� sko�cz�, nie b�dzie ju� �adnych innych �r�de�. Jerrodette I j�kn�a: � Och, nie pozw�l im tatusiu! Nie pozw�l, �eby gwiazdy si� sko�czy�y! � Widzisz, do czego doprowadzi�e�! � szepn�a Jerrodine zirytowana. � Sk�d mog�em wiedzie�, �e tak si� przestraszy? � odszepn�� jej Jerrodd. � Tato, niech tata zapyta MICROVACa! � lamentowa�a Jerrodette I. � Niech tata zapyta, jak to zrobi�, �eby gwiazdy z powrotem �wieci�y?! � No, zapytaj�e! � powiedzia�a Jerrodine. � B�dzie przynajmniej spok�j. (Jerrodette II zaczyna�a ju� p�aka�). Jerrodd wzruszy� ramionami. � No ju�, dobrze, dzieci. Zapytam MICROVACa. Nie martwcie si�, zaraz nam powie, v Rzuci� MICROVACowi pytanie, po�piesznie dodaj�c: �Odpowied� drukuj�. Potem rozwin�� cienk�, cellurow� wst�g� wydruku i odezwa� si� do dziewczynek pe�nym otuchy g�osem: � No widzicie? MICROVAC powiedzia�, �e kiedy nadejdzie czas, b�dzie na wszystko uwa�a�. Wi�c ju� si� nie martwcie. � A teraz, dziewczynki, czas spa� � dorzuci�a Jerrodine. � Niebawem b�dziemy w naszym nowym domu. Zanim zniszczy� cellurow� ta�m�, Jerrodd raz jeszcze przeczyta� wydrukowane na niej s�owa: BRAK DOSTATECZNYCH DANYCH DO UDZIELENIA JEDNOZNACZNEJ ODPOWIEDZI. Wzruszy� ramionami i spojrza� na wideoplan. X�23 by�a tu�, tu�� VJ�23X z Lamethy wpatrywa� si� przez chwil� w czelu�� tr�jwymiarowej mapy Galaktyki, sporz�dzonej w mikroskali, a potem powiedzia�: � Ciekawe, czy my nie jeste�my �mieszni z tym naszym zainteresowaniem materi�? MO�17J z Nicrona potrz�sn�� g�ow�. � My�l�, �e nie. Wiesz przecie�, �e przy obecnym tempie ekspansji, Galaktyka zape�ni si� w ci�gu pi�ciu lat� Obaj wygl�dali najwy�ej na jakie� dwadzie�cia lat. Byli wysocy i idealnie zbudowani. � Mimo to � odezwa� si� VJ�23X � waham si� jeszcze, czy przedstawi� tak pesymistyczny raport Radzie Galaktycznej. � Nawet bym si� nie zastanawia� nad tonem raportu. Wstrz��nij nimi troch�. To im dobrze zrobi. VJ�23X westchn��. � Ale Kosmos jest niesko�czony! Czeka na nas sto bilion�w galaktyk. Wi�cej nawet! � Sto bilion�w to nie jest niesko�czono��. I ta liczba wci�� maleje. Pomy�l: dwadzie�cia tysi�cy lat temu rodzaj ludzki po raz pierwszy upora� si� z problemem wykorzystywania energii gwiazd. A w niewiele stuleci p�niej sta�y si� praktycznie mo�liwe podr�e mi�dzygwiezdne. Ludziom trzeba by�o miliona lat na zape�nienie jednego ma�ego �wiata, a potem wystarczy�o im tylko pi�tna�cie tysi�cy lat na wype�nienie reszty Galaktyki. Teraz ludno�� podwaja si� co dziesi�� lat! VJ�23X przerwa� mu: � To dzi�ki nie�miertelno�ci. � Zgoda. Nie�miertelno�� jest faktem i musimy si� z ni� liczy�. To prawda, �e nie�miertelno�� ma i drugie oblicze. Galaktyczny AC rozwi�za� wiele naszych problem�w, ale trzeba przyzna�, �e przy rozwi�zywaniu problemu nie�miertelno�ci zapomnia� o swoich poprzednich rozwi�zaniach� � Ale mimo to, jak s�dz�, nie mia�by� ochoty po�egna� si� z �yciem? � No, wiesz! � �achn�� si� MQ�17J, natychmiast �agodniej�c. � Jasne, �e nie. Stanowczo nie osi�gn��em jeszcze odpowiedniego wieku. Ile masz lat? � Dwie�cie dwadzie�cia trzy. A ty? � Ja nie mam jeszcze dw�ch setek. Ale wracaj�c do rzeczy � populacja podwaja si� regularnie co dziesi�� lat. Nasza Galaktyka jest ju� przepe�niona, nast�pn� b�dziemy mieli zape�nion� w ci�gu nast�pnych dziesi�ciu lat. Jeszcze dziesi�� lat i jeszcze dwie galaktyki wi�cej. .Nast�pna dekada � i cztery dalsze. W ci�gu tysi�ca lat mamy milion zaludnionych galaktyk, a w ci�gu dziesi�ciu tysi�cy lat � ca�� Metagalaktyk�. I co wtedy? � Je�li ju� przy tym jeste�my, to istnieje tu jeszcze problem transportu. Ciekaw jestem, jak wiele energii trzeba zu�y� na przeniesienie istot z jednej galaktyki na drug�? � Bardzo s�uszna uwaga! Ju� obecnie ludzko�� zu�ywa dwie jednostki s�oneczne na rok. � Wi�kszo�� z tego jest tracona. Poza tym nasza Galaktyka zupe�nie bezu�ytecznie wyrzuca w Kosmos tysi�c jednostek s�onecznych rocznie. A my zu�ywamy tylko dwie z nich. � W porz�dku, ale nawet przy stuprocentowej wydajno�ci byliby�my w stanie tylko odroczy� nasz koniec. Nasze wymagania energetyczne rosn� w post�pie geometrycznym � nawet szybciej ni� zaludnienie. Energii zabrak�oby nam szybciej ni� miejsca w Galaktyce. To by�a s�uszna uwaga. Bardzo s�uszna� � Wobec tego b�dziemy musieli budowa� nowe gwiazdy z gazu mi�dzygwiezdnego� � Mo�e jeszcze z rozproszonego ciep�a? � rzuci� ironicznie MQ�17J. � A je�li rzeczywi�cie istnieje jaki� spos�b na zawr�cenie entropii? Powinni�my o to zapyta� Galaktycznego AC. VJ�23X nie powiedzia� tego zupe�nie powa�nie, ale MQ�17J doby� ju� z kieszeni sw�j ��cznik AC i po�o�y� go przed sob� na stole. � Ja te� mam na to ochot� � powiedzia�. � Ostatecznie to jest problem, przed kt�rym tak czy inaczej stanie kiedy� ludzko�� Przez chwil� przygl�da� si� ma�ej, sze�ciennej kasetce. Nie by�o w niej nic szczeg�lnego poza tym, �e przez hiperprzestrze� po��czona zosta�a z wielkim Galaktycznym AC, b�d�cym na us�ugach ca�ej ludzko�ci. Jak uwa�ano, nawet sama hiperprzestrze� stanowi�a integraln� cz�� Galaktycznego AC. MQ�17 zastanawia� si� chwil�, czy w jego nie�miertelnym �yciu uda mu si� kiedykolwiek ujrze� Galaktycznego AC. Znajdowa� si� pono na swojej w�asnej planecie spowitej paj�czyn� wi�zek pola si�owego, utrzymuj�cych w swym wn�trzu materi�. Stamt�d bra�y sw�j pocz�tek fale submezonowe, kt�re zast�pi�y teraz prymitywne zawory molekularne. I mimo tak subeterycznej pracy Galaktyczny AC � jak m�wiono � mierzy� sobie pe�nych tysi�c st�p �rednicy. MQ�17J, nagle zdecydowany, rzuci� w mikrofon kasety pytanie: � Czy mo�na b�dzie kiedykolwiek zawr�ci� bieg entropii? VJ�23X spojrza� na niego zaskoczony i powiedzia�: � Nie s�dzi�em, �e naprawd� o to zapytasz. � Dlaczego nie? � Obaj wiemy, �e entropia nie mo�e male�. Nie spos�b zamieni� dymu i popio�u na powr�t w drzewo. � Masz na swoim �wiecie drzewa? � odpar� MQ�17J. Przerwa� im Galaktyczny AC. Z ma�ej kasety na biurku doby� si� pi�kny, delikatny g�os: BRAK DANYCH WYSTARCZAJ�CYCH DO UDZIELENIA JEDNOZNACZNEJ ODPOWIEDZI. � Widzisz? � powiedzia� VJ�23X. Po czym obaj m�czy�ni powr�cili do swego raportu, kt�ry mieli przygotowa� dla Rady Galaktycznej. Umys� Zee Pierwszego kontemplowa� now� galaktyk� bez szczeg�lnego zainteresowania dla niezliczonych gwiezdnych spiral, kt�re j� stworzy�y. Nigdy przedtem jej nie widzia�. Zreszt�, czy kiedykolwiek m�g�by je wszystkie obejrze�? Tyle ich przecie�, ka�da z w�asnym brzemieniem ludzko�ci � i to brzemieniem, kt�re zawsze by�o zb�dnym balastem. Coraz cz�ciej prawdziw� esencj� cz�owiecze�stwa mo�na by�o znale�� tu, w przestrzeni mi�dzygwiezdnej. I to umys�y! Nie cia�a! Nie�miertelne cia�a pozostawa�y hen, na planetach, zawieszone ponad wiekami. Czasem zrywa�y si� jeszcze do jakiej� materialnej dzia�alno�ci, ale zdarza�o si� to coraz rzadziej. Wprawdzie kilka nowych istot podj�o materialn� egzystencj�, przy��czaj�c si� w ten spos�b do tego nieprawdopodobnego t�umu, ale jakie� to mog�o mie� teraz znaczenie? Tak czy inaczej, we Wszech�wiecie brakowa�o ju� miejsca dla nowych istot� Z zadumy wytr�ci�o Zee Pierwszego zg�oszenie innego umys�u, kt�re nadesz�o po wiotkich niciach nerwowych. � Jestem Zee Pierwszy � przedstawi� si�. � A ty? � Dee Sub Wun. A jak si� nazywa twoja galaktyka? � Nazywamy j� tylko Galaktyk�. A wy? � My te� tak nazywamy swoj�. Wszyscy ludzie nazywaj� swoje galaktyki Galaktykami. I nic wi�cej. A jak mo�na inaczej? � Racja. Wszystkie galaktyki s� takie same. � O nie, nie wszystkie. Na jednej, jakiej� szczeg�lnej Galaktyce musia� wzi�� sw�j pocz�tek rodzaj ludzki. I to j� musi wyr�nia�. � Na kt�rej? � zaciekawi� si� Zee Pierwszy. � Nie potrafi� powiedzie�. Ale b�dzie to pewnie wiedzia� Metagalaktyczny AC. � Zapytajmy go. Jako� mnie to zainteresowa�o. Zee Pierwszy by� w stanie wszystko to ogarnia� do czasu, dop�ki galaktyki nie skurczy�y si�, by potem rozsypa� si� ponownie gwiezdnym py�em na niepor�wnanie wi�kszej przestrzeni. By�o ich teraz tyle bilion�w, tyle setek bilion�w! I wszystkie z ich nie�miertelnymi istotami, wszystkie z brzemieniem inteligencji i umys�ami, swobodnie dryfuj�cymi w przestrzeni kosmicznej. A przecie� jedna z tych galaktyk by�a unikalna � by�a pierwsza� Ona to w�a�nie w nieprzejrzanej, zamierzch�ej przesz�o�ci by�a jedyn� Galaktyk�, jak� zamieszkiwa� Cz�owiek. Zee Pierwszego trawi�a ciekawo��. Zapragn�� ujrze� t� Galaktyk�. Zawo�a�: � Metagalaktyczny AC! Na kt�rej galaktyce wzi�� sw�j pocz�tek rodzaj ludzki? Maszyna s�ysza�a wszystko � poprzez przestrze� � na ka�dym globie. Jej receptory znajdowa�y si� wsz�dzie i ka�dy z nich prowadzi�, poprzez hiperprzestrze�, do owego nieznanego punktu, w kt�rym znajdowa� si� Metagalaktyczny AC. Zee Pierwszy wiedzia� tylko o jednym cz�owieku, kt�rego my�lom uda�o si� przenikn�� na rozs�dn� odleg�o�� od Metagalaktycznego AC. Tamten opowiada� potem o trudnym do dostrze�enia, ja�niej�cym globie o �rednicy jakich� dw�ch st�p� � Jak mo�e si� tam pomie�ci� ca�y Metagalaktyczny AC? � zapyta� wtedy Zee pierwszy. � Wi�ksza jego cz�� � brzmia�a odpowied� � znajduje si� w hiperprzestrzeni. Trudno mi sobie jednak wyobrazi�, jak to wygl�da� Nikt nie m�g�by sobie tego wyobrazi�. Zee Pierwszy bowiem dobrze wiedzia�, i� nikt nie pami�ta ju� dnia, kiedy to jakikolwiek cz�owiek mia� jakikolwiek wk�ad w budow� Metagalaktycznego AC. Ka�dy Metagalaktyczny AC wybiera� i konstruowa� swego nast�pc�. Ka�dy � podczas swego milionoletniego lub nawet d�u�szego istnienia � gromadzi� dane, konieczne do zbudowania jeszcze lepszego, bardziej skomplikowanego i uniwersalniejszego nast�pcy. Takiego, dla kt�rego zbi�r danych i mo�liwo�ci poprzednika by�y kropl� w morzu� Metagalaktyczny AC powstrzyma� rozbiegane my�li Zee Pierwszego. Nie by� to g�os, lecz po prostu informacja. Umys� Zee Pierwszego pow�drowa� poprzez m�tne morza galaktyk i nagle jedna z nich rozsypa�a si� przed nim w gwiazdy. Teraz nadbieg�a my�l � niesko�czenie odleg�a, a zarazem niesko�czenie klarowna: OTO PIERWOTNA GALAKTYKA CZ�OWIEKA. Ale� ona by�a przecie� taka sama, taka sama jak ka�da inna! Zee Pierwszy st�umi� swoje rozczarowanie. Dee Sub Wun, kt�rego umys� ca�y czas towarzyszy� tamtemu, powiedzia� nagle: � A czy jedna z tych gwiazd jest pierwotn� gwiazd� Cz�owieka? Metagalaktyczny AC odpar�: PIERWOTNA GWIAZDA CZ�OWIEKA STA�A SI� NOW�. TERAZ TO JEST BIA�Y KARZE�. � A wi�c ludzie z tego uk�adu wygin�li? � zapyta� bez zastanowienia, zaskoczony Zee Pierwszy. DLA ICH FIZYCZNYCH CIA� ZOSTA� W ODPOWIEDNIM CZASIE ZBUDOWANY, JAK TO SI� W TAKICH PRZYPADKACH ROBI, NOWY �WIAT � brzmia�a odpowied�. � Tak, oczywi�cie � przytakn�� Zee Pierwszy. Ale uczucie zagubienia przygn�bi�o go jeszcze bardziej. Nieoczekiwanie jego umys� u�wiadomi� sobie jeszcze dobitniej swoj� wi� z Pierwotn� Galaktyk� Cz�owieka. Nie, niechaj si� zagubi z powrotem po�r�d tego m�tnego py�u galaktyk� Nie chcia� jej nigdy wi�cej widzie�. � Sta�o si� co�? � zapyta� Dee Sub Wun. � Tak. Gwiazdy umieraj�. Nasza pierwotna gwiazda jest ju� martwa. � Wszystkie musz� umrze�. Nie mo�e by� inaczej. � Ale kiedy wyczerpie si� ca�a energia, nasze cia�a r�wnie� ostatecznie umr�, a wraz z nimi ty i ja. � Na to trzeba b�dzie jeszcze poczeka� biliony lat. � Nie chc�, �eby tak si� sta�o nawet za biliony lat. Metagalaktyczny AC! Jak mo�na powstrzyma� gwiazdy przed umieraniem? � Pytasz, jak mo�na zawr�ci� wzrost entropii� � powiedzia� z rozbawieniem Dee Sub Wun. BRAK JEST JESZCZE DANYCH WYSTARCZAJ�CYCH DO UDZIELENIA JEDNOZNACZNEJ ODPOWIEDZI � brzmia�a odpowied� Metagalaktycznego AC. My�li Zee Pierwszego pobieg�y na powr�t ku jego w�asnej Galaktyce. Nie przes�a� wi�cej �adnej my�li Dee Sub Wunowi, kt�rego cia�o mog�o oczekiwa� na� gdzie� w Galaktyce odleg�ej o trylion lat �wietlnych, lub mo�e tu� obok, na jednej z gwiazd, s�siaduj�cych z w�asn� gwiazd� Zee Pierwszego. Nie mia�o to zreszt� �adnego znaczenia. Zmartwiony Zee Pierwszy zabra� si� do zbierania mi�dzygwiezdnego wodoru, z jakiego zbudowana by�a jego ma�a gwiazda. Je�li gwiazdy musz� kiedy� umrze�, to przynajmniej kilka z nich mo�na b�dzie jeszcze odbudowa� Cz�owiek rozmy�la�. Dyskutowa� sam ze sob� � bowiem pod wzgl�dem umys�owym istnia� ju� tylko jeden Cz�owiek. Sk�ada� si� z trylion�w, trylion�w cia� � cia� nie posiadaj�cych wieku, umieszczonych na swoich miejscach, odpoczywaj�cych w spokoju i nie podlegaj�cych rozk�adowi. Ka�de z nich strze�one by�o przez niezawodne, idealne automaty, podczas gdy umys�y wszystkich tych cia� swobodnie si� ze sob� zlewa�y, niedostrzegalnie przy��czaj�c si� jeden do drugiego. � Wszech�wiat umiera � powiedzia� Cz�owiek. Potem rozejrza� si� po mglistym morzu galaktyk. Gwiazdy�olbrzymy, marnotrawcy, wyczerpa�y si� ju� dawno, w najzamierzchlejszej z zamierzch�ych przesz�o�ci Kosmosu. Teraz ju� prawie wszystkie gwiazdy by�y bia�ymi kar�ami, gasn�cymi z dnia na dzie� w oczekiwaniu �mierci. Nowe gwiazdy powstawa�y teraz z py�u mi�dzygwiezdnego � niekt�re wskutek proces�w naturalnych, inne za� budowane przez Cz�owieka. Mo�liwe by�o jeszcze doprowadzenie do zderzenia ze sob� bia�ych kar��w i budowanie � dzi�ki potwornym si�om, jakie si� przy tym wyzwala�y � nowych gwiazd. Ale w taki spos�b mo�na by�o stworzy� tylko jedn� now� gwiazd� z ka�dego tysi�ca zniszczonych bia�ych kar��w � a i t� oczekiwa�a �mier�. � Przy ostro�nym gospodarowaniu � powiedzia� Cz�owiek � i trzymaniu si� wskaz�wek Kosmicznego AC, nawet ta energia, jaka zosta�a jeszcze we Wszech�wiecie, mo�e wystarczy� na biliony lat. � Ale nawet i wtedy � rozwa�a� dalej Cz�owiek � ostatecznie wszystko dobiegnie ko�ca. Nie pomo�e gospodarowanie, ani oszcz�dzanie, energia raz rozproszona jest stracona i nie spos�b jej odzyska�. Entropia musi wzrasta� do maksimum. � Ale czy bieg entropii nie mo�e by� zawr�cony? � zastanowi� si� Cz�owiek. � Warto zapyta� o to Kosmicznego AC. Kosmiczny AC by� wsz�dzie wok� nich � cho� nie w Kosmosie. Ani jeden jego fragment nie znajdowa� si� ju� w Kosmosie. Zrobiony z czego�, co nie by�o ani materi�, ani energi�, czuwa� skryty w Hiperprzestrzeni. Zagadnienie jego rozmiar�w i natury nie mia�o ju� znaczenia w �adnym z aspekt�w mo�liwych do poj�cia przez Cz�owieka. � Kosmiczny AC � odezwa� si� Cz�owiek � w jaki spos�b mo�na zawr�ci� bieg entropii? BRAK JEST JESZCZE DANYCH, WYSTARCZAJ�CYCH DO UDZIELENIA JEDNOZNACZNEJ ODPOWIEDZI � odpar� Kosmiczny AC. � Zbierz wi�c dodatkowe dane � powiedzia� Cz�owiek. B�D� TAK ROBI�. ROBI� TO OD STU BILION�W LAT. MNIE I MOICH POPRZEDNIK�W PYTANO O TO WIELE RAZY. ALE WSZYSTKIE DANE, JAKIE POSIADAM, S� JAK DOT�D NIEWYSTARCZAJ�CE. � Czy mog� kiedy� by� dostateczne, �eby udzieli� odpowiedzi na to pytanie? Czy te� jest to problem nierozwi�zywalny bez wzgl�du na okoliczno�ci? NIE MA PROBLEMU NIEROZWI�ZYWALNEGO BEZ WZGL�DU NA OKOLICZNO�CI � brzmia�a odpowied�. � Kiedy wi�c b�dziesz mia� do�� danych, aby odpowiedzie� na to pytanie? BRAK JEST NA RAZIE DANYCH DO UDZIELENIA JEDNOZNACZNEJ ODPOWIEDZI � odpar� Kosmiczny AC. � Czy b�dziesz dalej nad tym pracowa�? � zapyta� Cz�owiek. B�D� � odpowiedzia� Kosmiczny AC. � Poczekamy wi�c � rzek� Cz�owiek. Gas�y umieraj�ce gwiazdy i galaktyki � a wraz z nimi po dziesi�ciu trylionach lat agonii zapada�a si� w czer� przestrze� kosmiczna. Cz�owiek � jeden po drugim � jednoczy� si� z AC. Fizyczne cia�a raz po raz traci�y swe umys�owe indywidualno�ci � by�a to jednak�e strata, kt�ra przynosi�a zysk. Ostatni z umys��w Cz�owieka wstrzyma� si� jeszcze na chwil� przed zjednoczeniem z AC i spojrza� w przestrze�, nie zawieraj�c� ju� teraz nic poza resztkami jedynej, ostatniej ciemnej gwiazdy i poza nieprawdopodobnie rozrzedzon� materi�, przypadkowo miotan� ostatkami ciep�a, asymptotycznie zanikaj�cego do poziomu r�wnowagi w pobli�u zera bezwzgl�dnego. Cz�owiek zapyta�: � AC! Czy to ju� koniec? Czy tego chaosu nie da si� ju� z powrotem obr�ci� we Wszech�wiat? Czy nie da�oby si� tego dokona�? BRAK JEST JESZCZE DANYCH DOSTATECZNYCH DO UDZIELENIA JEDNOZNACZNEJ ODPOWIEDZI � odpowiedzia� AC. Ostatni umys� Cz�owieka zjednoczy� si� z maszyn� i istnia� ju� teraz tylko AC � a i on w hiperprzestrzeni. Materia i energia sko�czy�y si� � a wraz z nimi sko�czy�a si� przestrze� i czas. Nawet AC istnia� jeszcze tylko dla ostatniego pytania � tego, na kt�re nie umia� by� znale�� odpowiedzi od czasu, kiedy to dw�ch na wp� pijanych technik�w komputerowych dziesi�� trylion�w lat wcze�niej zada�o to pytanie maszynie, kt�ra z AC mia�a jeszcze mniej wsp�lnego, ni� cz�owiek z Cz�owiekiem� Na wszystkie inne pytania odpowiedziano ju�. Dop�ki jednak nie zosta�a udzielona odpowied� na ostatnie pytanie, AC nie m�g� unicestwi� swojej �wiadomo�ci. Zbieranie danych dobieg�o ko�ca. Nie pozosta�o ju� nic do zbierania. Ale wszystkie te dane trzeba by�o jeszcze opracowa� i zbada� wszelkie mo�liwe powi�zania, jakie mog�y mi�dzy nimi zaistnie�. Zabra�o to AC ca�y interwa� ponadczasowy. I wreszcie AC dowiedzia� si�, jak mo�na zawr�ci� bieg entropii. Nie by�o ju� jednak cz�owieka, kt�remu AC m�g�by odpowiedzie� na ostatnie pytanie. Ale to by�o niewa�ne. Odpowied� mo�na zast�pi� praktyczn� demonstracj�. W ci�gu nast�pnego interwa�u ponadczasowego AC rozwa�a�, jak mo�na tego najlepiej dokona�. Starannie, pieczo�owicie przygotowa� program. �wiadomo�� AC ogarnia�a ju� teraz wszystko, co kiedykolwiek wydarzy�o si� we Wszech�wiecie i analizowa�a to, co by�o teraz Chaosem. Krok po kroku wszystko zostanie zrobione� I wreszcie AC rzek�: NIECH SI� STANIE �WIAT�O! I sta�o si� �wiat�o� Prze�o�y� Krzysztof W. Malinowski

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!