15905
Szczegóły |
Tytuł |
15905 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15905 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15905 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15905 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
J. D. ROBB
�miertelna ekstaza
1
Ciemna ulica cuchn�a moczem i wymiocinami. Mieszka�y tu szybkonogie szczury i poluj�ce na nie chude koty o wyg�odnia�ym spojrzeniu. W ciemno�ci czerwonym blaskiem jarzy�y si� dzikie, r�wnie� ludzkie, oczy.
Serce Eye lekko zadr�a�o, gdy w�lizn�a si� w wilgotny i �mierdz�cy mrok zau�ka. By�a pewna, �e wszed� w�a�nie tutaj. Jej zadaniem by�o i�� za nim, odnale�� i wyci�gn�� go stamt�d. W d�oni trzyma�a bro�, a d�o� mia�a pewn�.
� Hej, laluniu, chcesz to ze mn� zrobi�? Chcesz?
G�osy z ciemno�ci, ochryp�e i ci�kie od narkotyk�w albo taniego piwa. J�ki wykl�tych za �ycia i �miechy szale�c�w. Szczury i koty nie by�y tu jedynymi lokatorami. Towarzystwo �miecia ludzkiego, podpieraj�cego wilgotne mury, nie by�o jednak �adn� pociech�.
Trzymaj�c bro� w pogotowiu, uskoczy�a w bok, by unikn�� zderzenia z poobijanym recyklerem, kt�ry, s�dz�c z dobywaj�cego si� ze� odoru, nie dzia�a� od dobrych dziesi�ciu lat. W wilgotnym powietrzu unosi� si� dusz�cy, g�sty smr�d zepsutego jedzenia.
Kto� cicho zakwili�. Zobaczy�a prawie nagiego ch�opca w wieku oko�o trzynastu lat. Jego twarz zdobi�y ropiej�ce rany; jego oczy by�y przepe�nione strachem i rozpacz�. Natychmiast cofn�� si� jak rak pod brudny mur.
Poczu�a wzbieraj�c� w sercu lito��. Ona te� by�a kiedy� przera�onym dzieckiem, ukrywaj�cym si� na ulicy.
� Nie zrobi� ci nic z�ego. � Powiedzia�a to cicho, prawie szeptem, opu�ciwszy bro� i patrz�c mu w oczy.
I wtedy tamten zaatakowa�.
Zaszed� j� z ty�u, wydaj�c z siebie gniewne pomruki. Przygotowuj�c si� do zadania �miertelnego ciosu, wywija� grub� rur�. Ostry �wist przeszy� jej uszy, odwr�ci�a si� i uskoczy�a. Zd��y�a ledwie przekl�� si� w my�li za to, �e na chwil� uleg�a dekoncentracji, zapominaj�c o swoim celu, gdy dwie�cie pi��dziesi�t funt�w �ywego mi�sa rzuci�o ni� o ceglan� �cian�. Bro� wypad�a jej z r�ki i ze stukotem wyl�dowa�a gdzie� w mroku.
W jego oczach zobaczy�a morderczy b�ysk, spot�gowany przez jakie� prochy � pewnie wzi�� Zeusa. Dostrzeg�a wysoko wzniesion� rur� i zdo�a�a si� w por� uchyli�, unikaj�c ciosu, kt�ry trafi� w mur. Mocno odbi�a si� nogami od ziemi i zaatakowa�a go g�ow� w brzuch. Zatoczy� si�, zacharcza� i z�apa� za gard�o � wtedy wymierzy�a mu pot�ny cios w podbr�dek, kt�rego si�a przeszy�a b�lem jej rami�.
Ludzie krzyczeli, rozpaczliwie szukaj�c schronienia w w�skim zau�ku, gdzie nikt nie by� bezpieczny. Obr�ci�a si� gwa�townie i wykorzysta�a impet, by pocz�stowa� przeciwnika kopniakiem, kt�ry wyl�dowa� na jego nosie. Trysn�a krew, do��czaj�c do cuchn�cych wyziew�w ulicy.
Wzrok mia� w�ciek�y, lecz nawet nie drgn�� od cios�w. B�l nie szed� w parze z bogiem proch�w. Twarz, po kt�rej �cieka�a krew, wyszczerzy�a z�by w u�miechu. Plasn�� rur� w otwart� d�o�.
� Zabij� ci�, policyjna suko. � Obszed� j� wok�, ze �wistem wywijaj�c rur� jak batem. Potworny u�miech nie znika�. � Rozwal� ci �eb i ze�r� m�zg.
Wiedzia�a, �e m�wi� powa�nie i poziom adrenaliny gwa�townie jej podskoczy�. Ona albo on. Jej oddech sta� si� urywany, a lepki pot sp�ywa� jej po plecach. Uchyli�a si� przed nast�pnym ciosem, opadaj�c na kolana. Dotkn�a cholewy buta i te� si� u�miechn�a.
� Lepiej ze�ryj to, sukinsynu � W jej d�oni b�ysn�a awaryjna bro�. Nie zamierza�a go nawet obezw�adnia� � zreszt� dla dwustu pi��dziesi�ciu funt�w tego cielska by�oby to pewnie niewinne �askotanie. Trzeba by�o z nim po prostu sko�czy�.
Ruszy� gwa�townie w jej stron� i w tym momencie wypali�a. Najpierw zgas�y jego oczy. Widzia�a to ju� przedtem � oczy sta�y si� szklane, jak u lalki, cho� me przerwa� ataku. Uskoczy�a, przygotowuj�c si� do nast�pnego strza�u, ale rura wy�lizn�a mu si� z d�oni i jego cia�o zacz�o konwulsyjny taniec.
Upad� u jej st�p: bezkszta�tna masa ludzka, kt�rej si� zdawa�o, �e jest bogiem.
� Nie b�dziesz ju� sk�ada� dziewic w ofierze, skurwielu � mrukn�a. Otar�a twarz, czuj�c odp�yw energii. R�ka z broni� opad�a.
Us�ysza�a ciche skrzypni�cie sk�rzanych but�w na betonie i natychmiast wr�ci�a jej czujno��. Zanim zd��y�a si� odwr�ci�, unosz�c instynktownie bro�, czyje� r�ce z�apa�y j� za ramiona.
� Zawsze pilnuj ty�u, poruczniku � szepn�� jaki� g�os i poczu�a, jak z�by lekko skubi� p�atek jej ucha.
� Roarke, niech ci� diabli. Ma�o ci� nie r�bn�am.
� Ale� sk�d, nawet si� nie z�o�y�a�. � Ze �miechem obr�ci� j� twarz� do siebie i przycisn�� do jej warg usta � g�odne i gor�ce.
� Uwielbiam patrze� na ciebie w akcji - rzek� cicho, szukaj�c r�k� jej piersi. � To takie... podniecaj�ce.
� Daj spok�j. � Lecz serce zabi�o jej gwa�townie i polecenie nie zabrzmia�o zbyt przekonuj�co. � To nie miejsce na romanse.
� Wprost przeciwnie. Mamy miesi�c miodowy, a to tradycyjny czas i miejsce na romanse. � Odsun�� j� od siebie, trzymaj�c r�ce na jej ramionach. � Zastanawia�em si�, gdzie mog�a� si� podzia�. Powinienem si� domy�li�. � Rzuci� okiem na le��ce cia�o. � Co zrobi�?
� Mia� sk�onno�ci do rozbijania g��w m�odych kobiet i wyjadania ich m�zg�w.
� Och! � Roarke skrzywi� si� i potrz�sn�� g�ow�. � Eye, naprawd� nie mog�a� wymy�li� nic mniej odra�aj�cego?
� Kilka lat temu w Kolonii Terra by� facet, kt�ry pasowa� do opisu i pomy�la�am... � urwa�a, zmarszczy�a brwi. Stali na cuchn�cej
ulicy, a u ich st�p le�a� trup. Roarke, wspania�y czarny anio� Roarke, mia� na sobie smoking, w kt�rego klap� wpi�� brylantow� spink�.
� Po co� si� tak wystroi�?
� Mieli�my pewne plany � przypomnia� jej. � Zapomnia�a�
o kolacji?
� Zapomnia�am � przyzna�a, chowaj�c bro�. � Nie s�dzi�am, �e zajmie mi to tyle czasu. � G��boko odetchn�a. � Chyba powinnam si� troch� ogarn��.
� Podobasz mi si� taka. � Zn�w si� do niej przysun�� i otoczy� ramionami. � Dajmy spok�j kolacji. � U�miechn�� si� do niej kusz�co. � Ale lepiej, �eby�my zmienili otoczenie na nieco bardziej estetyczne. Koniec programu � zarz�dzi�.
W mgnieniu oka znikn�a �mierdz�ca ulica i zbita masa cia� pod
murem. Teraz znale�li si� w wielkim, pustym pokoju, gdzie ca�y
mrugaj�cy �wiat�ami sprz�t by� wbudowany w �ciany. Sufit i pod�oga
przypomina�y ciemne, szklane lustra, by holograficzne sceny dost�pne
w tym programie mog�y by� lepiej wy�wietlane. By�a to jedna
z najnowszych i najbardziej wymy�lnych zabawek Roarke�a.
� Pocz�tek programu Krajobraz Tropikalny 4-B . Podw�jne sterowanie.
W odpowiedzi us�yszeli szum fa� i ujrzeli odbijaj�cy si� w wodzie gwiezdny blask. Pod ich stopami pojawi� si� bia�y jak �nieg piasek, a palmy ko�ysa�y si� niczym egzotyczne tancerki.
� O wiele lepiej � o�wiadczy� Roarke i zacz�� rozpina� jej koszul�. � B�dzie cudownie, gdy ci� rozbior�.
� Od prawie trzech tygodni rozbierasz mnie, kiedy tylko zamkn� oczy.
Uni�s� brew.
� Przywilej m�a. Jakie� zastrze�enia?
M��. Ci�gle nie mog�a och�on�� z szoku. Ten m�czyzna z grzyw� czarnych w�os�w, kt�re upodobnia�y go do wojownika, o rysach poety i irlandzkich, niebieskich oczach, by� jej m�em. Nigdy nie przyzwyczai si� do tej my�li.
� Nie, tylko... � na moment zabrak�o jej tchu w piersiach, bo jego d�o� o d�ugich palcach znalaz�a si� nagle na jej piersi. � ...takie spostrze�enie.
� Ech, te gliny. � Z u�miechem rozpina� jej d�insy. � Zawsze takie spostrzegawcze. Nie jest pani na s�u�bie, pani porucznik Dallas.
� Staram si� nie zapomina� o prawid�owych odruchach. Trzy tygodnie bez pracy � mog�y si� st�pi�.
Wsun�� r�k� mi�dzy jej nagie uda i obserwowa�, jak z j�kiem przegina si� do ty�u.
� Twoje odruchy s� ca�kiem prawid�owe � powiedzia� cicho
poci�gn�� j� na mi�kki piasek.
Jego �ona. Roarke lubi� tak o niej my�le�, gdy wi�a si� pod nim albo wyczerpana le�a�a przy jego boku. Ta frapuj�ca kobieta, policjantka z krwi i ko�ci, zn�kana dusza, by�a jego �on�.
Obserwowa� j� w ci�gu ca�ego programu � widzia� uliczk� i odurzonego morderc�. Wiedzia� te�, �e w realnym �wiecie Eye potrafi stawia� czo�o wszystkim niebezpiecze�stwom z r�wn� determinacj� i odwag�, co w �wiecie iluzji. Podziwia� j� za to, mimo i� prze�y� przez to wiele z�ych chwil. Za kilka dni mieli wraca� do Nowego Jorku i Eye zn�w b�dzie musia�a dzieli� sw�j czas mi�dzy niego a prac�. A on nie mia� ochoty dzieli� jej z niczym. Ani z nikim.
Zapad�e uliczki, za�miecone i pe�ne ludzi, kt�rzy dawno stracili nadziej�, nie by�y mu obce. Wychowa� si� na jednej z takich ulic, cz�sto ucieka�, szukaj�c kryj�wki w jej mrocznych zakamarkach, a� wreszcie uciek� od niej. Zmieni� swoje �ycie, a potem, celna i ostra jak wystrzelona z �uku strza�a, pojawi�a si� Eye i tak�e odmieni�a jego los.
Kiedy� gliniarze byli jego wrogami, p�niej go tylko bawili, teraz za� sam zwi�za� si� z policjantk�.
Ze dwa tygodnie temu patrzy� na ni�, gdy sz�a w jego stron� w d�ugiej, br�zowej sukni, z bukietem kwiat�w w d�oni. Si�ce na twarzy � �lad po spotkaniu ze z�oczy�c�, do kt�rego dosz�o ledwie kilka godzin wcze�niej � zdo�a�a jako� ukry� pod makija�em. W jej wielkich, miodowych oczach zobaczy� zdenerwowanie, ale i szczypt� rozbawienia.
�No i zobacz, Roarke�, niemal us�ysza�, gdy poda�a mu r�k�. �Bior� ci� na dobre i z�e. Niech B�g ma nas w swojej opiece.�
Teraz oboje nosili obr�czki. Upiera� si� przy tym, cho� ta tradycja nie by�a zbyt modna w po�owie dwudziestego pierwszego wieku. Chcia� po prostu mie� namacalny dow�d ich zwi�zku, symbol, kt�ry dla wszystkich b�dzie widoczny.
Uj�� jej r�k� i uca�owa� palec tu� nad brzegiem ozdobnej z�otej obr�czki, kt�r� od niego dosta�a. Nie otworzy�a oczu. Przez chwil� przygl�da� si� ostrym rysom jej twarzy, troch� za szerokim ustom i kr�tkim w�osom, rozsypanym teraz w nie�adzie.
-Kocham ci�, Eye.
Na jej policzkach zakwit� lekki rumieniec. Nie�atwo j� czym� poruszy�, pomy�la�. Zastanawia� si�, czy ona sama ma poj�cie, jak wielkie ma serce.
� Wiem. � Otworzy�a oczy. - Powoli zaczynam si� przyzwyczaja� do tej my�li.
� To dobrze.
S�uchaj�c cichego plusku wody na mi�kkim piasku i szumu bryzy
w li�ciach palm, wyci�gn�a r�k� i odgarn�a mu w�osy z czo�a. Taki
m�czyzna jak on, pomy�la�a, bogaty, silny i r�wnocze�nie bardzo
spontaniczny, potrafi� w mgnieniu oka przenosi� j� do takiej scenerii.
I teraz zrobi� to dla niej.
� Jestem z tob� szcz�liwa.
B�ysn�� z�bami w u�miechu. Poczu�a przyjemne uk�ucie w �o��dku.
� Wiem.
Z �atwo�ci� uni�s� j� lekko i posadzi� na sobie. Leniwie przesun�� d�onie wzd�u� jej szczup�ego i muskularnego cia�a.
� Czy�by� chcia�a nawet przyzna�, �e cieszysz si� ju� z tego, �e si�� zabra�em ci� z planety na koniec miesi�ca miodowego?
Skrzywi�a si� na wspomnienie pop�ochu, w jaki wpad�a i swego o�lego uporu, gdy nie chcia�a wej�� na pok�ad czekaj�cego na nich pojazdu; przypomnia�a sobie, jak Roarke wybuchn�� �miechem, przerzuci� j� sobie przez rami� i nie zwa�aj�c na to, �e wierzga i przeklina, wni�s� j� spokojnie na pok�ad.
� Podoba�o mi si� w Pary�u � powiedzia�a, poci�gaj�c nosem.
Tydzie� na wyspie te� by� cudowny. Nie rozumia�am, dlaczego mieliby�my jecha� do jakiej� nie doko�czonej bazy gdzie� w kosmosie, skoro i tak wi�kszo�� czasu zamierzali�my sp�dzi� w ��ku.
� Bardzo si� ba�a�. � Wydawa� si� zachwycony faktem, �e perspektywa podr�y pozaziemskiej przepe�ni�a j� takim strachem.
W zwi�zku z tym przez wi�ksz� cz�� drogi ze wszystkich si� stara� si� zaj�� jej czas i uwag�.
� Nieprawda, wcale si� nie ba�am. � Trz�s�am si� jak galareta, pomy�la�a. By�am tylko z�a, �e nie raczy�e� uzgodni� swoich plan�w ze mn�.
� Zdaje si�, �e przypominam sobie kogo�, kto mi m�wi�, �e powinienem zawsze wszystko planowa�. By�a� pi�kn� pann� m�od�.
U�miechn�a si�.
� To sukienka.
� Nie, to ty by�a� pi�kna. � Dotkn�� jej twarzy. � Eve Dallas.
Moja Eve.
Wezbra�a w niej mi�o��. Uczucie zawsze przychodzi�o do niej nieoczekiwanie, wielkimi falami i by�a wobec niego bezsilna.
� Kocham ci�. � Pochyli�a si� ku niemu i zbli�y�a usta do jego ust.
Wygl�da na to, �e ty te� jeste� m�j.
Do kolacji zasiedli ju� po p�nocy. Taras na szczycie przypominaj�cego w��czni� wysokiego budynku, kt�ry by� prawie sko�czonym Grand Hotelem Olimp, ton�� w �wietle ksi�yca. Eve jad�a nadziewanego homara i podziwia�a rozpo�cieraj�cy si� przed ni� widok.
Je�li Roarke nada� b�dzie poci�ga� tu za wszystkie sznurki, Olimp mo�e by� gotowy na przyj�cie go�ci ju� za rok. Teraz jednak mieli ca�� baz� tylko dla siebie � nie licz�c ekipy budowlanej, architekt�w, pilot�w i innych specjalist�w, z kt�rymi dzielili wielk� stacj� kosmiczn�.
Z miejsca, w kt�rym sta� ich ma�y, szklany stolik, mog�a dojrze� samo centrum bazy. �wiat�a pali�y si� jasnym blaskiem, by mog�a pracowa� nocna zmiana, a cichy szum maszynerii informowa�, �e praca wre tu ca�� dob�. Wiedzia�a, �e fontanny, sztuczne pochodnie i wielobarwne t�cze tworz�ce si� wok� tryskaj�cych strumieni wody by�y tylko dla niej.
Roarke chcia� jej pokaza�, co buduje i by� mo�e da� jej do zrozumienia, �e jako jego �ona jest teraz cz�ci� tego wszystkiego.
�ona. Dmuchn�a w grzywk�, odgarniaj�c z czo�a w�osy i upi�a ma�y �yk lodowatego szampana z kieliszka, kt�ry nape�ni� Roarke. Chyba jednak up�ynie troch� czasu, zanim zrozumie, jak Eye Dallas, porucznik z wydzia�u zab�jstw, zosta�a �on� m�czyzny, kt�ry zdaniem wielu os�b mia� wi�cej pieni�dzy i w�adzy ni� sam Pan B�g.
� Jaki� problem?
Spojrza�a na niego i lekko si� u�miechn�a.
� Nie. � Z wielk� uwag� zanurzy�a kawa�ek homara w roztopionym ma�le � prawdziwym ma�le, bo na stole Roarke�a wszystko by�o prawdziwe � i spr�bowa�a. � Zastanawiam si�, jak zdo�am po powrocie prze�kn�� ten karton, kt�ry serwuj� w sto��wce, wmawiaj�c nam, �e to jedzenie.
� I tak w pracy jesz batoniki. � Nape�ni� po brzegi jej kieliszek
pytaj�co uni�s� brwi, gdy zmierzy�a go podejrzliwym spojrzeniem.
� Pr�bujesz mnie upi�?
� Oczywi�cie.
Roze�mia�a si�. Zauwa�y�, �e ostatnio robi�a to ch�tniej i cz�ciej ni� kiedy�. Wzruszy�a ramionami i wzi�a do r�ki kieliszek.
� A co tam. Zrobi� ci t� przyjemno��. Kiedy si� upij� � wypi�a bezcenne wino jednym haustem, jakby to by�a woda � dam ci taki wycisk, jakiego d�ugo nie zapomnisz.
��dza, kt�r�, jak s�dzi�, ju� nasyci�, natychmiast da�a o sobie zna�.
- W takim razie� - nape�ni� po brzegi sw�j kieliszek � upijmy si� razem.
� Podoba mi si� tutaj � o�wiadczy�a. Z kieliszkiem w d�oni wsta�a od sto�u i podesz�a do balustrady z rze�bionego kamienia. Pewnie przywiezienie go tutaj z kamienio�om�w kosztowa�o fortun�, ale mia�a przecie� do czynienia z Roarke�em.
Przechyli�a si�, patrz�c na pokaz �wiate� i wody, na wie�e i kopu�y po�yskuj�cych budynk�w, kt�re mia�y przyj�� pod sw�j dach wytwornych i bogatych ludzi oraz mia�y by� miejscem eleganckich zabaw, jakimi si� b�d� raczy�.
Kasyno by�o ju� uko�czone i b�yszcza�o w ciemno�ci jak wielka z�ota kula. Jeden z kilkunastu basen�w by� rz�si�cie o�wietlony i woda po�yskiwa�a g��bokim, kobaltowym b��kitem. Mi�dzy budynkami bieg�y zygzakami d�ugie korytarze dla pieszych, przypominaj�ce srebrne nitki. Teraz by�y puste, ale wyobrazi�a sobie, jak b�d� wygl�da� za p� roku, za rok: zat�oczone lud�mi w drogich ubraniach i b�yszcz�cymi od klejnot�w. B�d� przyje�d�a�, by ich rozpieszczano w marmurowych wn�trzach uzdrowiska i k�pano w b�ocie, by katowa� swe cia�a na urz�dzeniach do �wicze� i korzysta� z rad do�wiadczonych konsultant�w oraz us�ug troskliwych android�w. B�d� traci� fortuny w kasynie, popija� szlachetne trunki w klubach i kocha� si� z licencjonowanymi, automatycznymi partnerami.
Roarke zaoferuje im ca�y �wiat, a oni zaczn� tu ochoczo przyje�d�a�. Tylko wtedy to nie b�dzie ju� jej �wiat. Ona lepiej si� czu�a na ulicach, w zgie�ku �ycia, gdzie zbrodnie �ciga�o prawo. S�dzi�a, �e Roarke to rozumia�, poniewa� sam stamt�d pochodzi�. Pokaza� jej wi�c ten �wiat wtedy, gdy nale�a� jeszcze tylko do nich.
� Zrobisz tu co� naprawd� wielkiego � powiedzia�a, opieraj�c si� o balustrad�.
� Taki mam plan.
� Nie � potrz�sn�a g�ow�, z przyjemno�ci� czuj�c, jak zaczyna w niej szumie� szampan. � Chc� powiedzie�, �e zrobisz co�, o czym ludzie b�d� m�wi� i marzy� przez ca�e wieki. Jak na kogo�, kto w m�odo�ci by� z�odziejaszkiem w uliczkach Dublina, wcale nie�le, Roarke.
Jego u�miech by� odrobin� chytry.
� Niewiele si� zmieni�o, pani porucznik. Dalej opr�niam ludziom kieszenie, tylko robi� to ca�kiem legalnie. W ko�cu o�eni�em si� z glin� i pewne swoje dzia�ania musia�em ograniczy�.
Zmarszczy�a brwi.
� Nie chc� nic o nich s�ysze�.
- Kochana Eye. � Wsta� z butelk� w r�ku. � Taka zawsze porz�dna. I wci�� pe�na wyrzut�w sumienia, �e bez pami�ci zakocha�a si� w jakim� m�tnym typku. � Ponownie nape�ni� jej kieliszek, po czym odstawi� butelk�. � I to takim, kt�ry jeszcze kilka miesi�cy wcze�niej by� pewnie na li�cie podejrzanych o morderstwo.
� Nie podoba ci si� taka podejrzliwo��?
� Owszem, podoba. - Przesun�� palcem po jej policzku, gdzie jeszcze niedawno widnia� siniak. �lad po b�jce ju� znikn��, Roarke wci�� mia� go w pami�ci. � Troch� te� boj� si� o ciebie.
�Bardzo si� boj�, doda� w my�li.
� Jestem dobrym gliniarzem.
� Wiem. Jedynym, kt�rego szczerze podziwiam. C� za ironia losu, �e pokocha�em kobiet� oddan� bez reszty sprawiedliwo�ci.
� A ja zwi�za�am si� z cz�owiekiem, kt�ry mo�e sprzedawa� i
kupowa� planety, gdy mu tylko przyjdzie ochota.
� Wysz�a� za m��. � Roze�mia� si�. Obr�ci� j� i wtuli� nos w jej szyj�.
No powiedz to. Jeste�my ma��e�stwem. Wykrztu� z siebie to s�owo.
� Wiem, czym jeste�my. � Rozlu�ni�a si� z pewnym trudem i
opar�a o niego plecami. � Pozw�l mi si� z tym tylko oswoi�. Ciesz� si�, �e jestem z tob�, tak daleko od wszystkiego.
� W takim razie cieszysz si� te�, �e wymusi�em na tobie te trzy tygodnie.
� Wcale nie wymusi�e�.
� Ale d�ugo musia�em nudzi�. � Z�apa� z�bami jej ucho. � Straszy�.
Jego d�onie ze�lizn�y si� na jej piersi. � B�aga�.
Parskn�a.
- Nigdy o nic nie b�aga�e�. Mo�e za bardzo nudzi�e�. Nie mia�am trzech tygodni wolnego od... w�a�ciwie nigdy nie mia�am.
Chcia� jej przypomnie�, �e ka�dego dnia w��cza�a jaki� program, w kt�rym mog�a walczy� ze zbrodni�, lecz ugryz� si� w j�zyk.
Mo�e przed�u�ymy sobie miodowy miesi�c o tydzie�?
- Roarke...
Zachichota�.
- Chcia�em ci� tylko sprawdzi�. Napij si� szampana. Nie jeste� do��
wstawiona, bym m�g� przeprowadzi� plan, kt�ry mi chodzi po g�owie.
- Och? � Krew w jej �y�ach zat�tni�a �ywiej. � Co to takiego?
- Lepiej, �eby to by�a niespodzianka � zdecydowa�. � Powiem ci tylko tyle, �e b�dziesz mia�a co robi� przez ostatnie czterdzie�ci osiem godzin, jakie nam zosta�y.
- Czterdzie�ci osiem godzin? � Ze �miechem osuszy�a kieliszek.
- Kiedy zaczynamy?
- Konkretnie nie... � urwa� i gniewnie zmarszczy� brwi, gdy� nagle odezwa� si� dzwonek do drzwi. � M�wi�em obs�udze, �eby dali sobie spok�j ze sprz�taniem. Zostali tu. � Poprawi� jej sukienk�, kt�r� przed chwil� porozpina�. � Ode�l� ich jak najdalej st�d.
- Skoro wychodzisz, przynie� nast�pn� butelk� � powiedzia�a, wytrz�saj�c ostatnie krople szampana do kieliszka. U�miechn�a si� promiennie. � Kto� ju� ca�� opr�ni�.
Rozbawiony wszed� do �rodka i przeci�� wys�any puszystym dywanem pok�j ze szklanym sufitem. Tak, na pocz�tek ta spr�ysta pod�oga b�dzie dobra � nad ich g�owami b�d� wirowa� zimne gwiazdy. Wyci�gn�� z porcelanowego naczynia d�ug� lili�, wyobra�aj�c sobie, �e poka�e jej, co zdolny facet mo�e zrobi� kobiecie p�atkami kwiatu.
Z u�miechem skierowa� si� do holu o poz�acanych �cianach i
szerokich, marmurowych schodach. W��czy� ekran wizjera, gotowy wys�a� cz�owieka z obs�ugi do wszystkich diab��w za to, �e im przeszkadza�.
Ze zdziwieniem stwierdzi�, �e za drzwiami stoi jeden z jego in�ynier�w.
� Carter? Jakie� k�opoty?
Carter otar� r�k� twarz; by� blady i zlany potem.
� Obawiam si�, �e tak, prosz� pana. Musz� z panem porozmawia�.
� W porz�dku, chwileczk�. � Roarke westchn��, wy��czy� wizjer
i otworzy� drzwi. Carter by� m�ody jak na swoje wysokie stanowisko
� mia� oko�o dwudziestu pi�ciu lat � ale by� geniuszem projektowania
i realizacji najbardziej karko�omnych pomys��w. Je�li by� jaki�
problem na budowie, najlepiej b�dzie od razu przyst�pi� do rzeczy.
� Chodzi o t� platform� w salonie? � zapyta� Roarke stoj�c w otwartych drzwiach. � My�la�em, �e uda�o ci si� ju� usun�� usterki.
� Nie. To znaczy, tak, prosz� pana, uda�o mi si�. Wszystko dzia�a doskonale.
Roarke zauwa�y�, �e ch�opak si� trz�sie i natychmiast zapomnia� o z�o�ci.
� Zdarzy� si� jaki� wypadek? � Wzi�� Cartera za rami�, wprowadzi� do pokoju i posadzi� na krze�le. � Kto� jest ranny?
� Nie wiem... wypadek? � Carter spojrza� przed siebie szklanym wzrokiem. � Pani.., pani porucznik � powiedzia�, gdy wesz�a Eve.
Chcia� wsta�, lecz zaraz opad� bezw�adnie, gdy lekko popchn�a go z powrotem na krzes�o.
� Jest w szoku � powiedzia�a do Roarke�a, b�yskawicznie zorientowawszy si� w sytuacji. � Nalej mu brandy. � Kucn�a, tak �e ich twarze znalaz�y si� na tym samym poziomie. Jego �renice przypomina�y male�kie otworki, jak po uk�uciu szpilk�. � Carter, prawda? Spr�buj si� uspokoi�.
� Ja chyba... � jego twarz sta�a si� bia�a jak kreda. � B�d�...
Zanim zdo�a� doko�czy�, Eve szybkim ruchem opu�ci�a mu g�ow� i wcisn�a j� mi�dzy jego kolana.
� Oddychaj, po prostu g��boko oddychaj. Dawaj t� brandy, Roarke.
� Wyci�gn�a r�k� i wzi�a od niego kieliszek.
� We� si� w gar��, Carter. � Roarke �agodnie uni�s� mu g�ow�.
� Napij si�.
� Tak, prosz� pana.
� Na lito�� bosk�, daj spok�j z tym �prosz� pana�, bo ci co� zrobi�. Policzki Cartera por�owia�y, albo pod wp�ywem brandy, albo ze wstydu. Skin�� g�ow�, napi� si� i odetchn��.
� Przepraszam. Przyszed�em od razu do pana. Nie wiedzia�em... nie wiedzia�em, co robi�. � Zakry� twarz d�oni� gestem przera�onego dziecka z horroru. Nabra� w p�uca powietrza i powiedzia� szybko:
� To Drew, Drew Mathias, ten, kt�ry ze mn� mieszka. Nie �yje.
Wypu�ci� ze �wistem powietrze, po czym zn�w wykona� g��boki wdech. Upi� jeszcze jeden �yk i zakrztusi� si�.
Oczy Roarke�a zmatowia�y. Przypomnia� sobie Mathiasa: m�ody, pe�en zapa�u, piegowaty rudzielec, �wietny elektronik, specjalista od autotroniki.
� Gdzie? Jak to si� sta�o?
� Pomy�la�em, �e powinien pan wiedzie� pierwszy. � Ziemiste policzki Cartera pa�a�y teraz ognistym rumie�cem. � Od razu przyszed�em powiedzie� panu... i pana �onie. Pana �ona jest z policji i mo�e mog�aby co� zrobi�.
� Carter, uwa�asz, �e to sprawa dla policji? � Eve wyj�a kieliszek z jego dr��cej d�oni. � Dlaczego?
� On chyba... sam si� zabi�, pani porucznik. Wisia� tam, po prostu zwisa� z sufitu w pokoju. A jego twarz... 0, Bo�e!
Carter ukry� twarz w d�oniach, a Eye odwr�ci�a si� do Roarke�a.
� Kto tu odpowiada za takie wypadki?
� Mamy standardow� ochron�, w wi�kszo�ci zautomatyzowan�.
� Sk�oni� przed ni� g�ow�. � Ty przejmujesz dowodzenie, pani porucznik.
� W porz�dku, spr�buj mi zorganizowa� komplet narz�dzi. Potrzebny mi b�dzie rekorder � audio i video, kilka par ochraniaczy na r�ce i nogi, woreczki na dowody rzeczowe, p�seta, p�dzelki...
Sykn�a, przeczesuj�c r�k� w�osy. Przecie� Roarke nie m�g� mie�
tu przyrz�d�w, dzi�ki kt�rym mog�aby ustali� temperatur� cia�a i okre�li� czas �mierci. Nie by�o co marzy� o skanerze i zestawie polowym, jaki zawsze zabiera�a ze sob� na miejsce zbrodni.
C�, b�d� musieli jako� sobie poradzi� bez tego.
� Jest tu lekarz, prawda? Wyst�pi w roli lekarza s�dowego. P�jd� si� ubra�.
Wi�kszo�� technik�w mieszka�a w wyko�czonych skrzyd�ach hotelu. Carter i Mathias najwyra�niej przypadli sobie do gustu, poniewa� w czasie swojego pobytu i pracy w bazie zajmowali wsp�lnie dwupokojowy apartament. Kiedy w tr�jk� zje�d�ali wind� na dziesi�te pi�tro, Eye wr�czy�a Roarke�owi ma�y r�czny rekorder.
� Umiesz to obs�ugiwa�?
Uni�s� brew. Takie drobiazgi produkowa�a jedna z nale��cych do niego firm.
� Chyba sobie poradz�.
� �wietnie. � Pos�a�a mu s�aby u�miech. � B�dziesz nale�a� do ekipy �ledczej. Jak tam, Carter? Trzymasz si�?
� Tak � odpar�, lecz z windy wyszed� do�� chwiejnym krokiem, jak pijany, kt�remu kazano i�� prosto. Dwa razy musia� wyciera� o spodnie spocone d�onie, by zadzia�a� czytnik linii papilarnych. Kiedy drzwi si� rozsun�y, cofn�� si�.
� Wola�bym ju� tam nie wchodzi�.
� Zosta� tu � powiedzia�a do niego Eye. � Mo�e b�d� ci� potrzebowa�.
Wesz�a do pokoju. �wiat�a pali�y si� o�lepiaj�cym blaskiem, nastawione na maksimum. Z aparatury w �cianie dobywa�y si� jazgotliwe d�wi�ki ostrego rocka. Ochryp�y g�os wokalistki przywodzi� Eye na my�l jej przyjaci�k�, Mavis. Pod�oga by�a wy�o�ona p�ytkami w kolorze morskiej zieleni i b��kitu, mieli wi�c z�udzenie, �e st�paj� po falach.
Wzd�u� p�nocnej i po�udniowej �ciany ci�gn�y si� komputer�w. Stanowiska robocze, pomy�la�a Eye, pe�ne elektronicznych pulpit�w i przer�nych narz�dzi.
zobaczy�a stert� ubra� rzuconych byle jak na kanap�. Na ma�ym stoliku le�a�y gogle do program�w wirtualnych i trzy puszki azjatyckiego piwa, dwie ju� zgniecione i zwini�te, gotowe do wrzucenia w paszcz� recyklera. Poza tym sta�a tu wielka misa pikantnych precli.
Wreszcie ujrza�a nagie cia�o Drew Mathiasa wisz�ce na zwi�zanych prze�cierad�ach. Zaimprowizowana lina by�a zaczepiona o rami�
�yrandola z niebieskiego szk�a.
� Niech to szlag � powiedzia�a, wzdychaj�c. � Ile mia� lat, Roarke, dwadzie�cia?
� Niewiele wi�cej. � Roarke zacisn�� usta i przygl�da� si� ch�opi�cej twarzy Mathiasa. By�a purpurowa; mia� wyba�uszone oczy, a usta rozchylone w makabrycznym u�miechu. Przez jaki� z�o�liwy kaprys �mierci, umar� u�miechni�ty.
� Dobrze, r�bmy co do nas nale�y. Porucznik Eve Dallas, Departament Stanowy Policji Nowego Jorku, obecna na miejscu przed przybyciem odpowiednich organ�w. �mier� w tajemniczych okoliczno�ciach. Drew Mathias, Grand Hotel Olimp, pok�j tysi�c trzydzie�ci sze��, pierwszy sierpnia dwa tysi�ce pi��dziesi�tego �smego roku, godzina pierwsza w nocy.
� Chc� go zdj�� � rzek� Roarke. Nie zdziwi�o go, jak g�adko i szybko przeobrazi�a si� z kobiety w policjanta.
� Jeszcze nie. To i tak bez r�nicy dla niego, a ja musz� mie� zapis sytuacji, zanim cokolwiek zostanie ruszone. � Odwr�ci�a si� w stron� drzwi. � Rusza�e� co�, Carter?
� Nie. � Otar� usta grzbietem d�oni. � Otworzy�em drzwi, tak jak przed chwil�, i wszed�em. Od razu go zobaczy�em, tak jak... teraz go pani widzi. Sta�em tam mo�e minut�. Wiedzia�em, �e nie �yje. Widzia�em jego twarz.
� Mo�e wejdziesz do sypialni przez drugie drzwi. � Wskaza�a na lewo. � Po�o�ysz si� na chwil�. Potem b�d� musia�a z tob� porozmawia�.
� Dobrze.
� Nie kontaktuj si� z nikim � poleci�a.
� Nie b�d� si� z nikim kontaktowa�.
Zn�w si� odwr�ci�a, zamykaj�c drzwi. Spojrza�a przelotnie na Roarke�a i ich oczy spotka�y si�. Chwil� patrzyli na siebie w milczeniu i Eye stwierdzi�a, �e Roarke podziela jej my�li � �e tacy jak ona nigdy nie uciekn� od �mierci.
� Zaczynajmy � powiedzia�a.
2
Doktor nazywa� si� Wang i by� stary. W wi�kszo�ci program�w planetarnych nie by�o ostatnio etat�w dla lekarzy i m�g� przej�� na emerytur� w wieku dziewi��dziesi�ciu lat, ale podobnie jak inni w jego fachu, kr��y� od stacji do stacji, lecz�c si�ce i zadrapania, przepisuj�c leki na chorob� kosmiczn� i k�opoty z grawitacj�, czasem odbieraj�c jaki� por�d oraz przeprowadzaj�c badania.
Potrafi� jednak rozpozna� cia�o nieboszczyka.
� Nie �yje. � M�wi� szybko, z lekko egzotycznym akcentem. Mia� pergaminowo ��t� sk�r�, pomarszczon� niczym stara mapa. Jego oczy by�y czarne i mia�y kszta�t migda��w, a g�adka i po�yskuj�ca g�owa upodobnia�a go do zabytkowej, nieco sfatygowanej kuli bilardowej.
� Tyle ju� wiem. � Eve przetar�a oczy. Nigdy nie mia�a do czynienia z lekarzem ze stacji kosmicznej, lecz sporo o nich s�ysza�a. Nie lubili, gdy im przeszkadzano w rutynowych dzia�aniach. � Chc�, �eby okre�li� pan przyczyn� i czas �mierci.
� Zaduszenie. � Wang wskaza� d�ugim palcem widoczne �lady na szyi Mathiasa. � Samob�jstwo. �mier� nast�pi�a moim zdaniem mi�dzy dwudziest� drug� a dwudziest� trzeci�, dzi�, bie��cego miesi�ca i roku.
U�miechn�a si� krzywo.
� Dzi�kuj�, doktorze. Na ciele nie ma �adnych innych �lad�w przemocy, mog� si� wi�c zgodzi� z pa�sk� diagnoz�. Chcia�abym
jednak zna� wyniki testu na obecno�� lek�w. Zmar�y leczy� si� na co� u pana?
� Nie potrafi� powiedzie�, ale wygl�da raczej obco. Oczywi�cie, mam go w kartotece. Po przyje�dzie musia� u mnie by� na rutynowym badaniu.
� Chcia�abym rzuci� okiem na diagnoz�.
� Czego tylko pani sobie �yczy, pani Roarke.
Jej oczy zw�zi�y si�.
� Dallas, porucznik Dallas. Prosz� si� z tym pospieszy�, Wang.
� Ponownie spojrza�a na cia�o. Drobny cz�owiek, pomy�la�a, chudy i blady. Martwy.
Zacisn�a usta i przyjrza�a si� badawczo jego rysom. Widzia�a ju�, jak dziwaczne wyrazy mo�e nada� ludzkiej twarzy �mier�, zw�aszcza �mier� gwa�towna, lecz nigdy jeszcze nie spotka�a si� z podobnie makabrycznym u�miechem wytrzeszczonych oczu. Wzdrygn�a si�.
Niepotrzebny i �a�osny koniec tak m�odego �ycia przepe�ni� j� g��bokim smutkiem.
� Prosz� zabra� go ze sob�, Wang. I przygotowa� informacje. Dokumentacj� Mathiasa mo�e pan przes�a� do wideokomu w moim pokoju. Musz� ustali�, kto jest jego najbli�szym krewnym.
� Naturalnie. � Doktor u�miechn�� si�. � Pani porucznik Roarke. Odwzajemni�a u�miech, uznaj�c, �e nie ma ochoty bawi� si� d�u�ej w nazwiska. Po�o�y�a r�ce na biodrach, gdy Wang instruowa� swoich dw�ch asystent�w, jak wynie�� cia�o.
� Wydaje ci si�, �e to zabawne? � mrukn�a do Roarke�a.
Zamruga� zdumiony oczami, z niewinn� min�.
� Co takiego?
� Porucznik Roarke.
Dotkn�� jej twarzy.
� Czemu nie? Obojgu nam potrzeba jakiego� odpr�enia.
� Tak, weso�ek z tego twojego Wanga. � Przygl�da�a si� doktorowi, kt�ry sun�� do wyj�cia, id�c przed spoczywaj�cym na w�zku cia�em Mathiasa. � Wkurzy�o mnie to. Cholernie wkurzy�o.
� To wcale nie takie z�e nazwisko.
� Nie. � Prawie si� roze�mia�a, ocieraj�c r�k� twarz. � Nie to. M�wi� o ch�opaku. Dzieciak ot tak sobie pozbawia si� ze stu lat �ycia. To mnie wkurza.
� Wiem. � Obj�� j�. � Jeste� pewna, �e to samob�jstwo?
� Nie ma �adnych �lad�w walki. �adnych innych znak�w na ciele. � Wzruszy�a ramionami. � Przes�ucham Cartera i porozmawiam z innymi, ale moim zdaniem wszystko odby�o si� tak, �e Drew Mathias wr�ci� do siebie, zapali� �wiat�a i w��czy� muzyk�. Wypi� kilka piw, mo�e odby� ma�� wycieczk� w cyberprzestrzeni, zjad� kilka precli. Potem poszed� do sypialni, zdj�� z ��ka prze�cierad�a, zwi�za� je razem i zrobi� bardzo fachowy stryczek.
Odwr�ci�a si� w stron� pokoju, wyobra�aj�c sobie scen�, jaka mog�a si� tu rozegra�.
� Zdj�� ubranie, rzuci� je na kanap�. Wszed� na st� � s� tu �lady jego st�p. Przywi�za� sznur do lampy, by� mo�e szarpn�� ze dwa razy, �eby si� upewni�, �e wytrzyma. P�niej w�o�y� g�ow� w p�tl�, pilotem nastawi� �wiat�o na pe�n� moc i zacisn�� p�tl� na szyi.
Wzi�a do r�ki pilota, kt�ry spoczywa� ju� w woreczku jako dow�d rzeczowy.
� Wcale nie musia�o si� to odby� szybko. Nie �pieszy� si� i �mier� me nast�pi�a od razu, ale nie szamota� si�, nie zmieni� decyzji. Gdyby tak by�o, mia�by �lady paznokci na szyi i gardle.
Roarke zmarszczy� brew.
� Przecie� zrobi�by tak instynktownie, bezwiednie, nie s�dzisz?
� Nie wiem. To zale�y od tego, jak bardzo chcia� umrze�.
I dlaczego. Mo�e by� pod wp�ywem narkotyk�w, nied�ugo si� dowiemy. Jaka� mieszanka �rodk�w chemicznych mog�a sprawi�, �e w og�le nie czu� b�lu, a nawet mog�o mu si� to podoba�.
� Przyznaj�, �e pewnie kr��� tu jakie� nielegalne specyfiki. Nie spos�b przecie� kontrolowa� zwyczaj�w i upodoba� ca�ej ekipy.
� Roarke wzruszy� ramionami, spogl�daj�c na ogromny �yrandol.
� Mathias me sprawia� wra�enia, �e na�ogowo lub nawet od czasu do czasu mo�e ulega� takim pokusom.
� Ludzie dostarczaj� nam wci�� nowych niespodzianek. Zdziwi�by� si�, co sobie pakuj� do �y�. � Eve w odpowiedzi tak�e wzruszy�a ramionami. � Moim zdaniem tutaj jest tyle samo narkotyk�w co w ka�dym innym miejscu. Zobacz�, co uda mi si� wyci�gn�� od Cartera. � Odgarn�a z czo�a w�osy. � Mo�e wr�cisz na g�r� i troch� si� prze�pisz.
� Nie, zostan� � powiedzia�, zanim zd��y�a zaoponowa�. � Jestem przecie� cz�onkiem ekipy �ledczej.
U�miechn�a si� z przymusem.
� Ka�dy przyzwoity adiutant ju� dawno by si� zorientowa�, �e ch�tnie napi�abym si� kawy.
� W takim razie zaraz b�dziesz mia�a kaw�. � Uj�� w d�onie jej twarz. � Chcia�em, �eby� na chwil� przesta�a o tym my�le�. � Pu�ci� j� i poszed� do przylegaj�cej do pokoju kuchni.
Eye wesz�a do sypialni. W przyt�umionym �wietle, z twarz� ukryt� w d�oniach, na brzegu ��ka siedzia� Carter. Kiedy us�ysza� j�, jak wchodzi, natychmiast si� wyprostowa�.
� Spokojnie, Carter, jeszcze ci� nie aresztowa�am. � Ch�opak zblad�, gdy przy nim usiad�a. � Przepraszam, policjanci maj� specyficzne poczucie humoru. B�d� nagrywa� nasz� rozmow�, dobrze?
� Tak. � Prze�kn�� �lin�. � W porz�dku.
� Porucznik Eve Dallas, przes�uchanie Cartera... jak ci na imi�?
� Jack, Jack Carter.
� Przes�uchanie Jacka Cartera w sprawie samob�jczej �mierci Drew Mathiasa. Carter, mieszka�e� w apartamencie tysi�c trzydzie�ci sze�� razem ze zmar�ym.
� Tak, przez ostatnie pi�� miesi�cy. Byli�my przyjaci�mi.
� Opowiedz mi o wczorajszym wieczorze. O kt�rej wr�ci�e� do siebie?
� Nie wiem. Chyba o wp� do pierwszej. Mia�em randk�. Spotka�em si� z Lis� Cardeaux � projektantk� krajobraz�w. Chcieli�my sprawdzi� kompleks rozrywkowy. W�a�nie pokazywali nowe wideo. Potem poszli�my do Klubu Atena. Jest czynny dla cz�onk�w ekipy. Wypili�my par� drink�w, s�uchali�my muzyki. Lisa musia�a wcze�nie wsta�, wi�c nie siedzieli�my tam d�ugo. Odprowadzi�em j� do domu.
� U�miechn�� si� s�abo. � Pr�bowa�em u niej zosta�, ale si� nie zgodzi�a.
� W porz�dku, nie uda�o ci si� z Lis�. Potem wr�ci�e� od razu do domu?
� Tak. Ona mieszka w bungalowie dla in�ynier�w. Podoba jej si�
tam. M�wi, �e nie chce zamyka� si� w pokoju hotelowym. To tylko kilka minut drogi st�d. Wr�ci�em tu. � Nabra� w p�uca powietrza i przy�o�y� d�o� do serca, jakby chcia� je uspokoi�. � Drew zamkn�� drzwi. Mia� bzika na tym punkcie. Niekt�rzy zostawiali drzwi otwarte, ale Drew ba� si� o sw�j sprz�t i nie chcia�, �eby ktokolwiek go dotyka�.
� Czytnik linii papilarnych by� zaprogramowany tylko na was
dw�ch?
- Tak.
� Dobrze. Co by�o potem?
� Zobaczy�em go. I poszed�em od razu do pani.
� Rozumiem. Kiedy ostatni raz widzia�e� go przy �yciu?
� Dzisiaj rano. � Carter potar� oczy, pr�buj�c przywo�a� tamten obraz � �wiat�a, normalnej rozmowy, jedzenia. Jedli�my razem �niadanie.
I jak wygl�da�? Na przybitego, zdenerwowanego?
� Nie. � Oczy Cartera o�ywi�y si� po raz pierwszy tego wieczoru.
� Tego w�a�nie nie potrafi� zrozumie�. Zachowywa� si� ca�kiem normalnie. �artowa� i pod�miewa� si� ze mnie, �e nie zaliczy�em Lisy. Przekomarzali�my si�, jak zwykle. M�wi�em, �e sam dawno nie zaliczy� nikogo i �e sam powinien poderwa� jak�� panienk� i i�� ze mn�, �eby zobaczy�, jak to si� robi.
� Spotyka� si� z kim�?
� Nie. Ci�gle m�wi� o swojej dziewczynie. Nie by�o jej w bazie. Chcia� j� odwiedzi�, gdy b�dzie mia� wolne. M�wi�, �e jest inteligentna, �adna i seksowna. Po co si� mia� zadawa� z jakimi� przypadkowymi dziewczynami, kiedy mia� idea�?
� Nie wiesz, jak mia�a na imi�?
� Nie, m�wi� o niej �moja dziewczyna�. Szczerze m�wi�c, s�dz�, �e j� sobie wymy�li�. Drew nie by� kim�, kto by si� zadawa� z dziewczynami. By� nie�mia�y, ci�gle pogr��ony w tej swojej autotronice i grach fantasy. Ci�gle nad czym� pracowa�.
� Mia� innych przyjaci�?
� Niewielu. Raczej trzyma� si� z dala od ludzi.
� U�ywa� jakich� �rodk�w chemicznych?
� Kiedy zamierza� siedzie� ca�� noc, bra� �rodki pobudzaj�ce.
� Ale czy u�ywa� nielegalnych �rodk�w?
� Drew? � Jego oczy zaokr�gli�y si�. � Niemo�liwe. Absolutnie niemo�liwe. By� czysty jak �za. Nie mia� nic wsp�lnego z narkotykami, pani porucznik. Mia� niezwyk�y umys� i chcia� go zachowa� w dobrym stanie. Chcia� utrzyma� t� prac�, awansowa�. Mo�e pani zapomnie� o tym g�wnie, oszcz�dzi sobie pani czasu.
� Jeste� pewien, �e zauwa�y�by�, gdyby z czym� eksperymentowa�?
� Po pi�ciu miesi�cach mo�na pozna� cz�owieka. � Oczy Cartera zn�w posmutnia�y. � Tak �atwo si� przyzwyczai� do czyich� nawyk�w i w og�le. Jak m�wi�, raczej nie spotyka� si� z innymi lud�mi. Szcz�liwszy by� sam, kiedy si� bawi� swoim sprz�tem i tkwi� po uszy w interaktywnych programach.
� A wi�c introwertyczny samotnik.
� Tak, mo�na i tak powiedzie�. Ale wcale nie by� smutny ani przygn�biony. M�wi�, �e pracuje nad czym� du�ym, nad jak�� now� zabawk�, jak to nazywa� � rzek� cicho Carter. � W zesz�ym tygodniu powiedzia�, �e tym razem zbije na tym fortun� i b�dzie si� m�g� r�wna� z Roarke�em.
� Z Roarke�em?
� Nie mia� na my�li nic z�ego � powiedzia� szybko Carter, pr�buj�c broni� zmar�ego. � Musi pani wiedzie�, �e Roarke dla wielu z nas jest grub� ryb�. Go�ciem, kt�ry ma wszystko. Op�ywa w pieni�dze, drogie ubrania, ma pi�kne domy, w�adz� i seksown� �on�. � Urwa� i zarumieni� si�. � Przepraszam.
Nie ma za co. � Zdecydowa�a, �e p�niej si� zastanowi, czy dziej j� bawi czy dziwi fakt, �e dwudziestoletni ch�opak uwa�a j� za seksown�.
� Po prostu wielu z nas, z ekipy technicznej � w og�le wielu ludzi
� ma du�e aspiracje. Roarke jest dla nich wzorem. Drew te� go
podziwia�. By� ambitny, pani Ro... pani porucznik. Snu� plany, mia�
Jakie� cele. Dlaczego to zrobi�? � Nagle oczy mu zwilgotnia�y.
� Dlaczego?
� Nie wiem, Carter. Czasem tak jest, �e nikt nie wie.
Zada�a mu jeszcze kilka pyta� dotycz�cych ich wsp�lnej przesz�o-
a� w ko�cu uzyska�a w miar� skrystalizowany portret Drew Mathiasa. Godzin� p�niej nie pozosta�o jej nic innego, jak tylko z�o�y� z tych kawa�k�w sensowny raport dla kogo�, kto si� tym b�dzie zajmowa� i zamknie spraw�.
Opar�a si� o lustrzan� �cian� windy, gdy razem z Roarke�em wracali do siebie na g�r�.
� To by� dobry pomys�, �eby przenie�� Cartera na noc do innego pokoju na inne pi�tro. Mo�e b�dzie lepiej spa�.
� B�dzie lepiej spa�, je�eli we�mie jakie� proszki nasenne. A co z tob�? Nie b�dziesz mia�a k�opot�w ze snem?
� Nie. Wszystko by�oby prostsze, gdybym mia�a cho� drobn� wskaz�wk�, co go mog�o gn�bi� i popchn�� do samob�jstwa.
� Wysz�a na korytarz, czekaj�c, a� Roarke wy��czy system zabezpiecze� i otworzy drzwi. � Z mojej rozmowy z Carterem wy�oni� si� obraz przeci�tnego fachowca, maniaka pracy o wielkich aspiracjach. Nie�mia�ego wobec kobiet i uciekaj�cego w �wiat fantazji. Zadowolonego z tego, co robi. � Wzruszy�a ramieniem. � Nie by�o �adnych zarejestrowanych po��cze�, �adnych wys�anych ani odebranych wiadomo�ci na e-mailu, zabezpieczenie wej�cia Mathias w��czy� o szesnastej, a wy��czy� Carter trzydzie�ci trzy minuty po p�nocy.
Nie mia� �adnych go�ci, nigdzie nie wychodzi�. Po prostu zosta� na ca�y wiecz�r w domu i si� powiesi�.
� A wi�c to nie zab�jstwo.
� Nie, to nie zab�jstwo. � Zastanawia�a si�, czy to lepiej, czy gorzej. � Nie ma kogo wini� ani kara�. Dzieciak nie �yje, to wszystko. �Odwr�ci�a si� raptownie do niego i zarzuci�a mu r�ce na szyj�. � Roarke, zmieni�e� moje �ycie.
Zdumiony, uni�s� jej twarz. Nie, jej oczy by�y suche, lecz pa�a�y z�o�ci�.
� O co chodzi?
- Zmieni�e� moje �ycie � powt�rzy�a. � A w ka�dym razie jego cz��. Spor� cz��. Chc�, �eby� o tym wiedzia� i pami�ta�, kiedy wr�cimy i zaczniemy �y� naszymi codziennymi sprawami. To na wypadek, gdybym zapomnia�a ci powiedzie�, jak wiele dla mnie znaczysz.
Wzruszony, musn�� ustami jej brew.
� Nie pozwol� ci o tym zapomnie�. Chod� do ��ka, jeste� zm�czona.
� To prawda. � Odgarn�a z czo�a w�osy i ruszy�a w stron� sypialni. Zosta�o im mniej ni� czterdzie�ci osiem godzin, przypomnia�a sobie. Nie mog�a pozwoli�, by tamta niepotrzebna �mier� zepsu�a im ostatnie godziny miesi�ca miodowego.
Przekrzywi�a g�ow� i zatrzepota�a rz�sami.
� Wiesz, Carter uwa�a, �e jestem seksowna.
Roarke zatrzyma� si�. Spojrza� na ni� podejrzliwie.
� S�ucham?
Och, uwielbia�a, kiedy w jego �piewnym, irlandzkim g�osie pojawia�a si� arogancka nuta.
� Poza tym jeste� grub� ryb� � ci�gn�a, przygl�daj�c mu si� spod oka i rozpinaj�c koszul�.
� Doprawdy? Ja?
� Bardzo grub� ryb� albo, jak by powiedzia�a Mavis, mega go�ciem. A gdyby� si� zastanawia� dlaczego, jedn� z przyczyn jest to, �e masz seksown� �on�. Rozebrana do pasa, usiad�a na brzegu ��ka i zsun�a buty. Kiedy
na niego popatrzy�a, sta� z r�kami w kieszeniach i szczerzy� z�by
w u�miechu. Ona te� si� u�miechn�a i stwierdzi�a, �e od razu
poczu�a si� lepiej.
� Co wi�c zamierzasz zrobi� ze swoj� seksown� �on�, mega go�ciu? � spyta�a, odrzucaj�c w ty� g�ow� i unosz�c brwi.
Roarke obliza� wargi i post�pi� krok naprz�d.
� Mo�e ci po prostu udowodni�, jaki ze mnie mega facet?
Maj�c w perspektywie powr�t, s�dzi�a, �e tym razem lepiej zniesie podr� z szybko�ci� wystrzelonej w przestrze� pi�eczki.
Myli�a si�.
Eye przekonywa�a Roarke�a, u�ywaj�c bardzo logicznych jej zdaniem argument�w, �e nie wsi�dzie do jego prywatnego statku.
� Nie chc� si� zabi�.
Roze�mia� si� tylko, co okropnie j� rozz�o�ci�o, po czym wzi�� j� na r�ce i po prostu wni�s� na pok�ad.
� Nie zamierzam tu zosta�. � Serce zabi�o jej z niepokoju, kiedy wszed� do luksusowo urz�dzonej kabiny. � M�wi� powa�nie. B�dziesz mnie musia� obezw�adni�, �ebym nie uciek�a z tej lataj�cej pu�apki.
� Mhm. � Usiad� na szerokim, p�askim fotelu z g�adkiej, ciemnej sk�ry, wzi�� j� na kolana i szybkim ruchem przypi�� j� pasami, przytrzymuj�c jej mocno r�ce, by si� nie wyrywa�a.
-Hej, przesta�. � W panice zacz�a si� szamota� i rzuca�. � Pu�� mnie w tej chwili, s�yszysz?
Czuj�c jej zgrabny ty�eczek wierc�cy si� na jego kolanach, wiedzia� ju�, jak sp�dz� pierwsze godziny podr�y.
- Startuj, gdy tylko dostaniesz pozwolenie � rozkaza� pilotowi. U�miechn�� si� do stewardessy. � Niczego na razie nie b�dziemy potrzebowa� � rzeki i gdy dyskretnie opu�ci�a kabin�, zamkn�� drzwi.
� Zrobi� ci co� z�ego � zagrozi�a Eye. Kiedy us�ysza�a pomruk w��czonych silnik�w i poczu�a pod stopami lekk� wibracj�, zapowiadaj�c� rych�y start, pomy�la�a o przegryzieniu przytrzymuj�cych j� pas�w. � Nie ma mowy, nigdzie nie lec� � powiedzia�a stanowczo. � Powiedz mu, �eby wy��czy� silniki.
- Za p�no. � Obj�� j� i wtuli� nos w jej szyj�.- Rozlu�nij si�. Zaufaj mi. Jeste� tu bezpieczniejsza ni� w samochodzie w �rodku miasta.
� G�wno prawda. 0, Bo�e! � Zacisn�a powieki, gdy silnik wydal
z siebie g�o�ny ryk. Wydawa�o si�, �e wahad�owiec nisza pionowo
w g�r�, wt�aczaj�c jej �o��dek w trzewia. Przy�pieszenie uderzy�o j�
w plecy i przyklei�o do Roarke�a. Dop�ki tor lotu nie wyr�wna� si�, nie �mia�a odetchn��. Po chwili zorientowa�a si�, �e wstrzymywanie oddechu jest powodem silnego ucisku, jaki czuje w piersiach, tote� z ulg� wypu�ci�a powietrze, po czym nabra�a w p�uca nowy haust, jak nurek wynurzaj�cy si� z g��biny na powierzchni�.
Nadal �y�a, a to ju� by�o co�. Teraz mog�a si� ju� zem�ci�. Nagle zauwa�y�a, �e ma nie tylko rozpi�ty pas, ale i koszul�, a na piersiach poczu�a r�ce Roarke�a.
� Je�li s�dzisz, �e po tym wszystkim mo�emy si� kocha�... W odpowiedzi obr�ci� j� twarz� do siebie. W jego oczach zauwa�y�a b�ysk rozbawienia i po��dania, a po chwili jego wargi zamkn�y si� wok� jej piersi.
� Ty draniu. � Ale zaraz si� roze�mia�a, czuj�c, jak przeszywa j� rozkoszny dreszczyk, przytrzyma�a wi�c jego g�ow�.
Nigdy nie by�a oboj�tna na to, co jej robi�, co robi� dla niej. Zawsze ogarnia�a j� fala podniecenia, nadchodz�ca wolno, lecz nieub�aganie, od kt�rej dr�a�a z niecierpliwo�ci. Przylgn�a do niego i zapomnia�a o wszystkim � istnia�y tylko jego wargi, z�by i j�zyk.
To ona poci�gn�a go na gruby, mi�kki dywan i przyci�gn�a jego usta do swoich ust.
� Chc� � szepn�a, szarpi�c go za koszul�, pragn�c poczu� dotyk twardego, muskularnego cia�a. � Chc� ci� poczu� w sobie.
� Mamy mn�stwo czasu. � Zn�w pochyli� si� nad jej piersiami, drobnymi i twardymi, kt�re zd��y�y si� ju� ogrza� od jego d�oni.
Chc� poczu� tw�j smak.
Zacz�� jej kosztowa�, pr�buj�c ca�ej palety subtelnych smak�w:
od ust, przez szyj�, ramiona, do piersi. Robi� to delikatnie i czule,
finezj� konesera i w skupieniu, koncentruj�c si� na przyjemno�ci, kt�r� dawa� i bra�. Poczu�, jak pod jego ustami i d�o�mi cia�o Eye zaczyna dr�e�.
Jej sk�ra zwilgotnia�a, gdy zaw�drowa� ustami do jej brzucha pom�g� jej zsun�� spodnie. Lekko skubn�� z�bami wewn�trzn� stron� jej uda, dra�ni�c j� j�zykiem, a� z ust Eye wydar� si� j�k. Wygi�a biodra w �uk, a on uni�s� j� lekko i otworzy�. Gdy jego j�zyk leniwie w�lizn�� si� w jej parz�ce wn�trze, poczu�a przenikaj�c� fal� pierwszego orgazmu.
� Jeszcze. �Ruchy Roarke�a sta�y si� bardziej �apczywe. Przy nim Eve umia�a si� wyzby� wszystkich zahamowa�, zrzuci� wszystkie maski. Zatraca�a si� w tym, co robili.
Wstrz�sn�� ni� dreszcz i r�ce opad�y jej bezw�adnie na dywan. Roarke przesun�� si� wy�ej i �agodnie wszed� w ni�. Posiad� j�.
Otworzy�a oczy i napotka�a jego spojrzenie. Jego wzrok by� skupiony i opanowany. Chcia�a zburzy� ten jego spok�j, tak jak on wstrz�sn�� ni�.
� Jeszcze � b�aga�a, oplataj�c go w pasie nogami, by poczu� go jeszcze g��biej. W jego oczach ujrza�a ciemny b�ysk, b�ysk ��dzy, kt�ra �y�a w nim przyczajona. Przyci�gn�a do siebie jego g�ow� i musn�a z�bami jego pi�knie wykrojone wargi. Zacz�a si� pod nim porusza�.
Wpl�t� palce w jej w�osy, oddychaj�c coraz szybciej i wbijaj�c si� w ni� coraz mocniej, do ko�ca, w pe�nym zapami�tania rytmie. Wydawa�o mu si�, �e za chwil� serce mu wybuchnie. Ona nie pozostawa�a mu d�u�na, oddaj�c mu cios za cios, pchni�cie za pchni�cie, oraj�c mu paznokciami plecy, ramiona, biodra. Stopili si� razem w s�odkim, przeszywaj�cym b�lu.
Poczu�, �e Eye ma drugi orgazm � jej mi�nie zacisn�y si� jak �elazne kleszcze. Jeszcze raz, zdo�a� tylko pomy�le�. Jeszcze raz i jeszcze raz, bez wytchnienia naciera� na ni�, wch�aniaj�c w siebie jej j�ki i zdyszane skargi, s�uchaj�c z dreszczem d�wi�ku, jaki przy ka�dym zetkni�ciu wydawa�y ich wilgotne cia�a.
Jej cia�o zn�w napi�o si� konwulsyjnie. Z jej ust doby� si� d�ugi i niski, gard�owy j�k. Roarke wtuli� twarz w jej w�osy, wbi� si� w ni� ostatni raz i sko�czy�.
Opad� na ni�. W g�owie mia� m�tlik i hucza�o mu w skroniach. Eye le�a�a pod nim wyczerpana do cna i czu� tylko oszala�e bicie jej serca.
� Nie mo�emy tak dalej � zdo�a�a powiedzie� po d�ugiej chwili.
� Kiedy� si� pozabijamy.
Odzyska� dech i cicho si� za�mia�.
� I tak kiedy� umrzemy. Wiesz, chcia�em, �eby wygl�da�o to bardziej romantycznie � jakie� wino i dyskretna muzyka lepiej by zako�czy�y miesi�c miodowy. Uni�s� g�ow� i u�miechn�� si� do niej. � Ale to te� by�o niez�e.
� Co wcale nie znaczy, �e ju� nie jestem na ciebie wkurzona.
� Oczywi�cie. Kiedy jeste� na mnie wkurzona, zawsze kochanie wychodzi nam najlepiej. � Z�apa� ja z�bami za podbr�dek, przesun�� j�zykiem po drobnym do�eczku. � Uwielbiam ci�, Eye.
Czekaj�c, a� przyjmie do wiadomo�ci jego o�wiadczenie, co zwykle zabiera�o jej troch� czasu, zsun�� si� z niej, wsta� i nagi podszed� do stoj�cej mi�dzy krzes�ami oszklonej szafki. Po�o�y� na niej d�o� i drzwiczki otworzy�y si�.
� Mam co� dla ciebie.
Spojrza�a podejrzliwie na aksamitne pude�eczko.
� Nie musisz mi dawa� prezent�w. Wiesz, �e tego nie pragn�.
� Wiem. Czujesz si� wtedy skr�powana i zak�opotana. -. U�miechn�� si� do niej. � Mo�e w�a�nie dlatego to robi�. � Usiad� obok niej na pod�odze i wr�czy� jej pude�ko. � Otw�rz.
Pomy�la�a, �e to pewnie jaka� bi�uteria. Czasem odnosi�a wra�enie,
�e Roarke czerpie jak�� korzy�� z obsypywania j� ozdobami:
brylantami, szmaragdami i z�otem, kt�re wprawia�y j� w os�upienie i za�enowanie. Kiedy jednak otworzy�a pude�eczko, zobaczy�a zwyk�y bia�y kwiat.
� Kwiat?
� Z twojego �lubnego bukietu. Kaza�em go zabezpieczy�.
� To petunia. � Wyj�a kwiat z pude�ka i poczu�a, �e ze wzruszenia wilgotniej� jej oczy. Najzwyklejszy kwiatek, kt�ry r�s� w prawie ka�dym ogrodzie. Mia� mi�kkie i wilgotne �wie�e p�atki.
� Jedno z moich przedsi�biorstw pracuje nad nowym procesem preparowania ro�lin. Zachowuj� si� bez zmian struktury wewn�trznej. Chcia�em, �eby� go mia�a. � Obj�� d�o�mi jej r�ce, � �eby�my oboje go mieli i pami�tali, �e pewne rzeczy mog� przetrwa�.
Unios�a oczy. Oboje do�wiadczyli kiedy� biedy, pomy�la�a, i uda�o im si� j� przetrzyma�. Prze�ywali tragiczne chwile, mieli do czynienia z przemoc� i j� tak�e zdo�ali pokona�. Szli tak r�nymi drogami, by wreszcie si� spotka� i dalej p�j�� razem.
Pewne rzeczy, pomy�la�a. Tak, pewne zwyk�e rzeczy mog� przetrwa�. Takie jak mi�o��.
3
Trzy tygodnie nie zmieni�y niczego w centrali policji. Tutejsza kawa wci�� by�a trucizn�, panowa� tu nadal okropny zgie�k, a widok z jej ma�ego okna by� tak samo ponury.
Wchodzi�a tu z bij�cym z emocji sercem.
Czeka�a na m� wiadomo�� od gliniarzy z jej wydzia�u. Mruga�a na jej monitorze, gdy wesz�a, domy�li�a si� wi�c, �e to stary Feeney, spec od elektroniki, z�ama� jej kod.
Witamy z powrotem zakochan� pani� porucznik.
Bara-bara.
Bara-bara? Parskn�a kr�tkim �miechem. Humor by� mo�e troch� sztubacki, ale od razu poczu�a si� jak w domu.
Rzuci�a okiem na ba�agan na biurku. Nie mia�a czasu posprz�ta� mi�dzy nieoczekiwanym zamkni�ciem ostatniej sprawy, swoim wieczorem panie�skim i weselem. Na szczycie starych papier�w zauwa�y�a jednak starannie opakowany i opisany dysk.
Dosz�a do wniosku, �e to robota Peabody. W�o�y�a dysk do stoj�cego na biurku komputera i z przekle�stwem na ustach waln�a nap�d, kt�ry dosta� napadu czkawki. Po chwili zobaczy�a, �e niezawodna Peabody napisa�a raport z aresztowania i zd��y�a go zalogowa�.
Eye pomy�la�a, �e pewnie nie by�o jej �atwo. Zw�aszcza, �e spa�a
z oskar�onym.
Rzuci�a okiem na stert� zaleg�ej pracy i skrzywi�a si�. Kilka nast�pnych dni mia�a zapchanych wizytami w s�dzie. Sztuczki, jakich musia�a dokonywa� w swoim planie zaj��, by mogli wyjecha� z Roarke�em na ca�e trzy tygodnie, mia�y swoj� cen�. Teraz przyszed� czas zap�aty.
Przypomnia�a sobie, �e on te� musia� dokonywa� cud�w w swoim rozk�adzie zaj��. Ale wr�cili ju� do rzeczywisto�ci i do pracy. Jednak zamiast przejrze� zaleg�e sprawy, w kt�rych wkr�tce b�dzie musia�a zeznawa�, w��czy�a wideokom i wywo�a�a posterunkow� Peabody.
Na ekranie monitora zamigota�a znajoma, powa�na twarz, otoczona he�mem ciemnych w�os�w.
� Witamy w pracy, pani porucznik.
� Dzi�kuj�, Peabody. Przyjd� do mojego biura. Natychmiast.
Nie czekaj�c na odpowied�, wy��czy�a monitor i u�miechn�a si� do siebie. Sama postara�a si� o to