13172
Szczegóły |
Tytuł |
13172 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
13172 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 13172 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
13172 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Aby rozpocz�� lektur�,
kliknij na taki przycisk
kt�ry da ci pe�ny dost�p do spisu tre�ci ksi��ki.
Je�li chcesz po��czy� si� z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poni�ej.
,
1
Edward Kurowski
PORWANI W SINGAPURZE
Copyright by Edward Kurowski
WYDAWNICTWO TOWER PRESS
GDA�SK 2002
2
ROZDZIA� 1
Uprowadzenie samolotu
Dwunastoletnia Astrid i czternastoletni Micha� mimo upa�u biegali po statku, zagl�daj�c
pod brezenty �adowni. Gonili si� po pok�adach. Zadyszani zatrzymali si� przy relingu na
pasa�erskim pok�adzie, patrzyli w pe�n� bambusowych patyk�w wod�, chlaszcz�c�
pieszczotliwie stalow� burt� �Stefana Okrzei�.
Micha� rzuci� sk�rk� banana, lecia�a d�ugo, nad sam� wod� oddali�a si� od statku. Astrid
wypu�ci�a z r�ki nie dojedzony owoc. �Sp�jrz� � powiedzia�a po angielsku do kolegi.
Popatrzy�a na matk�, kt�ra co� po niemiecku wyja�nia�a polskiej przyjaci�ce. Obie panie
siedzia�y na kolorowych, p��ciennych krzes�ach i ch�odzi�y twarze chi�skimi wachlarzami w
��te motylki. Dalej, samotnie, sta� niski Korea�czyk, wycieraj�c chusteczk� spocon� twarz i
szyj�.
Statek drgn��. Wszyscy pasa�erowie patrzyli teraz na oddalaj�ce si� powoli nabrze�e, na
kt�rym grupka ludzi �egna�a statek uniesionymi do g�ry d�o�mi. Odp�ywaj�cy tak�e machali
r�kami.
Micha� nie widzi ju� rys�w twarzy ojca, os�oni�tej du�ymi ciemnymi okularami, a jedynie
jego sylwetk� r�ni�c� si� wzrostem od ni�szej sylwetki pana Bachmana. Nieco dalej stoi
Domine, skromnie ubrany, bosy, mieszkaj�cy w rozwalonym kampungu1
u wuja, wierny
przyjaciel udaj�cych si� na wakacje dzieci. Od kilku dni powtarza po malajsku: �Wracajcie
szybko, Domine czeka�.
Wzd�u� parterowych magazyn�w kr�cili si� miejscowi dokerzy oraz handlarze nosz�cy
sw�j towar w wiadrach lub koszach. Za nimi l�ni� w popo�udniowym s�o�cu ciemny taunus i
nieco ja�niejszy volkswagen na tle d�ugiego bia�ego baraku, w kt�rym mie�ci�y si� magazyny
portu. Brama oraz ci�gn�ce si� wzd�u� brzegu kampungi
otulone by�y bujn� tropikaln�
zieleni�, nad kt�r� w dali, na tle b��kitnego nieba rysowa�o si� kilka wie�owc�w Jakarty.
Dwa holowniki odci�gaj�ce statek od nabrze�a odwraca�y powoli �Stefana Okrzej�,
zabieraj�c mu widok na stary, pop�kany beton, na kolorowe betje2.
Micha� i Astrid przeszli na
drug� stron� pok�adu, �eby jeszcze pomacha� ojcom, ale wkr�tce chi�ski liniowiec przys�oni�
im ca�kowicie nabrze�e.
� Mia�e� dobry pomys� z tym statkiem � powiedzia�a Astrid po angielsku.
Micha� u�miechn�� si� zadowolony z pochwa�y.
� Zobaczysz, jak b�dzie wspaniale.
Mogli rozmawia� po malajsku, uczyli si� tego j�zyka w mi�dzynarodowej szkole w
Jakarcie, jest to bowiem urz�dowy j�zyk narod�w Indonezji, ch�tniej jednak pos�ugiwali si�
angielskim, r�wnie� u�ywanym w urz�dach i portach, a ponadto Micha� nie zna�
niemieckiego, ojczystego j�zyka Astrid, a Astrid nie umia�a po polsku.
� Zawsze lecia�am samolotem � ci�gn�a Astrid patrz�c na chi�ski drobnicowiec
zas�aniaj�cy port � statkiem za� nie p�yn�am ani razu.
1 Kampung (malaj.) � wie� lub dom, w kt�rym mieszka ca�a wie� lub kilka rodzin. S�owa w j�zyku malajskim
maj� po kilka lub kilkana�cie znacze�.
2 Betja (malaj.) � riksza; czytaj: becia.
3
� A �agl�wk�? � zapyta� Micha�.
� �agl�wka to nie statek � Astrid przyci�ga�a si� r�kami do relingu i odsuwa�a. � Tak mi
si� tu podoba, �e mog�abym p�yn�� do samej Europy.
� Nie by�a� jeszcze w sztormie.
� No to co � odpowiedzia�a, przytrzymuj�c d�oni� cieniutk� sukienk�, kt�r� powiewa�
ciep�y wiatr.
� Chcia�bym ci� widzie� w czasie sztormu � Micha� przymkn�� oczy, otworzy� usta,
pokazuj�c, jakby wygl�da�a Astrid w czasie burzy na morzu.
� Jak ty prze�y�e� sztorm, to i ja bym prze�y�a � zapewni�a koleg� skacz�c to na jednej, to
na drugiej nodze.
� Pewnie, �e by� prze�y�a � Micha� usi�owa� zgi�� �elazny pr�t relingu � ale chcia�bym to
widzie�.
� Szkoda, �e ca�ej podr�y do Europy nie odbywamy statkiem � po raz drugi powiedzia�a
Astrid, patrz�c na marynarza, kt�ry �ci�ga� z masztu indonezyjsk� flag�; statek trzema
sygna�ami syreny po�egna� port.
� Za�atw z mam� � Micha� szura� sanda�em po desce pok�adu.
� Jeszcze mo�emy zmieni� bilety.
� Mama nie zechce � Astrid przesta�a skaka�. � Zreszt� twoja mama te� si� nie zgodzi. Bo
to bardzo d�ugo, ca�y miesi�c podr�y.
� A mo�e wi�cej. Przecie� �Stefan Okrzeja� p�ynie do Hajfongu. Ca�e wakacje
sp�dziliby�my na statku.
� Czy to nie by�oby wspania�e, Micha�?
� Nasze mamy wol� sp�dzi� urlop w Europie.
� Zatrzymacie si� troch� u nas w Hamburgu, prawda?
� Przecie� ustalili�my, �e najpierw wy przyjedziecie do Gdyni. Zobacz, jakie pi�kne s� te
wyspy � Micha� pokazywa� wyrastaj�ce z wody palmy.
� To wyspy prezydenta. By�e� tam?
� No pewnie.
� Ja by�am tam w ubieg�� sobot� z tatusiem i z panem Schubertem. Tatu� dosta�
zezwolenie od prezydenta.
Statek oddali� si� o mil� albo dwie od brzegu, port zosta� z drugiej strony, otoczony
stoj�cymi na redzie liniowcami, z kt�rych najgorzej wygl�da� ca�y pokryty rdz� ameryka�ski.
�Stefan Okrzeja� podp�yn�� tak blisko pokrytych smuk�ymi palmami wysepek, �e Micha� i
Astrid zobaczyli czarnow�osego m�czyzn� w rozdartej na plecach koszuli op�ywaj�cego na
starej ��dce wysp�, stoj�ce mi�dzy drzewami dachy na s�upach, czasem, z jedn� �cian�.
Nagle rozleg� si� dzwonek wzywaj�cy pasa�er�w do mesy oficerskiej. Micha� i Astrid
pobiegli na wy�cigi. Usiedli przy jednym z kilkunastu przykrytych bia�ymi obrusami sto��w
ustawionych wzd�u� trzech �cian salonu. Przy czwartej �cianie obok oszklonej biblioteczki
sta� zas�oni�ty kotar� telewizor. Za bulajem pierzaste chmury podnosi�y si� i opada�y, co
�wiadczy�o o tym, �e statek lekko si� ko�ysze.
Matki Micha�a i Astrid przysz�y za chwil�, usiad�y obok dzieci, rozmawiaj�c po
niemiecku. Ubrany na bia�o steward bez pytania postawi� na stole dzbanek z kaw�, kt�rej
aromat rozszed� si� po ca�ej mesie, a przed paniami dwie fili�anki, cukierniczk�. Dzieci
dosta�y puszk� soku grejpfrutowego.
� Tatu� chyba ju� w domu � powiedzia�a Astrid.
� Na pewno graj� w szachy z moim ojcem � doda� Micha�.
� A Mun robi im wod� z lodem � uzupe�ni�a obraz Astrid; wypi�a sw�j sok i wysz�a zza
sto�u. Micha� za ni�. Za drzwiami mesy podskoczy�a i pobieg�a korytarzem na pok�ad. Micha�
zamkn�� starannie drzwi wychodz�ce na zewn�trz, by nie wypuszcza� przyjemnego ch�odu
panuj�cego we wn�trzu statku, gdzie monotonnie bucza�y klimatyzatory. Na pok�adzie
4
poczuli duszn� wilgo�, inn� od wilgoci l�dowej.
Od statku odchodzi�o srebrzyste jak rybia �uska morze i traci�o sw�j blask dopiero przy
brzegu oddalonej o kilka mil Sumatry. Wyspa razi�a oczy bielute�kim pasmem piasku, nad
kt�rym bujna ziele� d�ungli robi�a wra�enie zupe�nie czarnej. Na skraju tropikalnego lasu
widoczne by�y ma�e rybackie kampungi z czarnymi otworami, a przy nich rozci�gni�te do
naprawy sieci, wyleguj�ce si� wys�u�one d�ubanki. Niekt�rzy rybacy p�ywali po p�ytkiej
wodzie, wbijaj�c ko�ki na sieci do dna morskiego. Jasnobr�zowe cia�a Malaj�w l�ni�y w
s�o�cu jak politurowane.
� Chcia�aby� tam mieszka�? � zapyta� Micha�.
� No pewnie! � wykrzykn�a Astrid. � Wyp�ywaliby�my codziennie na ryby, a potem
piekliby�my je na ognisku. Jad�e� pieczone na ognisku ryby?
� Mowa. Jak by to by�o wspaniale sp�dzi� z Malajami wakacje. Ale jak to zrobi�?
� Wiem jak � Astrid podskoczy�a z rado�ci. � Ale ci nie powiem.
� Co by� nie wymy�li�a, mama i tak ci� nie pu�ci. � Micha� odwr�ci� si�; szed� w stron�
rufy, gdzie powiewa�a bia�o-czerwona flaga.
� A gdyby statek zaton��, a my by�my w szalupach dop�yn�li do brzegu?...
� Zwariowa�a�? � krzykn�� Micha�, odwracaj�c si� do Astrid. � Szcz�cie, �e �aden
marynarz tego nie s�ysza�. Na statku nie wolno tak m�wi�!
� Przecie� �artuj� � t�umaczy�a si� dziewczynka. � Ale statki s� ubezpieczone, wi�c Polska
dosta�aby pieni�dze.
� No, dobrze � zgodzi� si� Micha�. � Zr�b jaki� wybuch, kt�ry wyrwa�by dziur� w burcie,
albo postaw podwodn� ska��. Ale pami�taj, �e mo�emy si� nie uratowa�.
� Ty mnie uratujesz � odpowiedzia�a zalotnie. � Przecie� m�wi�e� w Jakarcie, �e nic mi si�
z�ego przy tobie nie stanie, zapomnia�e�? Raz mnie ju� uratowa�e�...
Odrobiwszy lekcje, Micha� przeci�gn�� si� i wyszed� do ogrodu. Na s�siedniej posesji
zobaczy� Astrid z rakietk�. Podbija�a kolorow� lotk� i biega�a za ni�. Micha� zaproponowa�
jej, �eby zagra�a z nim przez siatk� dziel�c� ich ogrody.
� Dobrze � zgodzi�a si� i uderzy�a lotk� w jego stron�, ale lotka wpad�a w krzaki.
� Mocniej! � zawo�a� Micha�, bior�c swoj� rakietk� z ganku.
Po kilku podbiciach Astrid uderzy�a lotk� z do�u tak, �e polecia�a prawie pionowo do g�ry
i spad�a w krzaki po jej stronie. Astrid pobieg�a po ni� i nagle przera�liwie pisn�a. Micha�
pomy�la�, �e �artuje, ale Astrid by�a naprawd� przera�ona. Nieruchomo wpatrywa�a si� w
traw�. Indonezyjscy ogrodnicy, kt�rzy �cinali na podw�rzu traw� przywi�zanymi do
bambusowego kija no�ami, podeszli do Astrid i tak�e zamarli. Micha� by� przekonany, �e
zobaczyli skorpiona. Chyba nie zd��y� uk�u� Astrid... Przeskoczy� przez siatk� i spostrzeg� w
odleg�o�ci metra od Astrid kolorow� g�ow� w�a. Wyszed� przed dziewczynk�, chowaj�c j�
za siebie; przez moment zastanawia� si�, co robi�. Obaj ogrodnicy odsun�li si�, a barwna
g�owa gada sta�a wci�� nieruchomo. Nawet �adnie wygl�da�a na tle zielonych krzak�w.
Micha� nie wiedzia�, czy w�� przygotowuje si� do ataku, czy po prostu mu si� przygl�da.
Przera�one twarze indonezyjskich ogrodnik�w m�wi�y o tym, �e jest to �mija. Micha� wzi��
od jednego z ogrodnik�w bambusowy kij z metalowym ostrzem na ko�cu i machn�� nim tak
szybko, �e pi�kna g�owa oderwa�a si� od tu�owia i spad�a na ziemi�. Le�a�a niczym str�cony
owoc papai3. Tu��w �mii zwija� si� w �miertelnych drgawkach. Wtedy doskoczyli ogrodnicy
i zacz�li �mij� bi� kijami, podskakiwa� i wydawa� radosne okrzyki. Cieszy�a si� tak�e
wygl�daj�ca z podw�rza praczka, u�miechn�� si� nawet stoj�cy przed s�siednim domem
ministra �o�nierz z pistoletem automatycznym na brzuchu.
� Jeste� bardzo odwa�ny � powiedzia� do Micha�a jeden z ogrodnik�w. � Zabi�e� z�ego
3 Papaja (hiszp.) � jeden z najsmaczniejszych tropikalnych owoc�w.
5
ducha Kebajoran Baru4, kt�ry u�mierci� ju� wiele miejscowych dzieci.
� Musisz uwa�a� � doda�a s�u��ca Mun � bo inne z�e duchy b�d� si� na tobie m�ci�.
� Ka�da �mija � uzupe�ni�a Fatima � to przecie� dusza zmar�ego cz�owieka, kt�ra nie
dosta�a si� do nieba.
Rano Micha� ze zdumieniem stwierdzi�, �e kto� w��czy� mu hipress5 i wni�s� do jego
pokoju, nie wiadomo po co, drugie ��ko, a ponadto wymieni� drzwi na nie oszklone.
Podni�s� si� i po kilkunastu minutach u�wiadomi� sobie, �e nie jest w swoim pokoju w
Jakarcie, lecz na statku, a burkot, od kt�rego dr�y ca�a kabina, nie pochodzi od klimatyzatora,
lecz z maszynowni. ��ko po przeciwnej stronie, na kt�rym spa�a mama, by�o puste. Dok�d
posz�a? Odsun�� ciemn� welwetow� zas�on� z okr�g�ego bulaju, nape�niaj�c kabin� �wiat�em
dnia. Przez okr�g�e okno widzia� dzi�b statku z d�wigami i marynarza w r�kawicach
poprawiaj�cego brezenty na �adowniach.
Micha� wszed� do �azienki i przez pomy�k� odkr�ci� kurek z morsk� wod�, kt�r� umy�
sobie twarz. Wypluwa� gorycz i s�l. W�o�y� japo�sk� popelinow� koszul�, przyg�adzi� d�oni�
w�osy i wyszed� na pok�ad. Fala by�a kr�tka, nie mog�a ko�ysa� pot�nym statkiem.
Ust�powa�a mu, rozrzucaj�c s�on� pian� i powoduj�c drganie kad�uba. Micha� odnosi�
wra�enie, �e statek nie p�ynie po wodzie, lecz sunie po kamienistym dnie.
Steward poprosi� Micha�a do mesy, gdzie jego mama w towarzystwie m�odego kapitana
pi�a kaw�.
� Wyspa�e� si�? � zapyta� kapitan.
� Tak � odpowiedzia� ch�opiec. � Gdzie Astrid?
� Pani Bachmanowa poprosi�a �niadanie do kabiny � odpowiedzia�a mama.
� Co sobie �yczysz? � zapyta� steward.
Ch�opiec spojrza� na kelnera, nie wiedzia�, co ma wybra�. Mama podsun�a talerz pod
garnek z kasz� mann�. Micha� wstydzi� si�, �e bardzo t�skni za wszystkimi polskimi
potrawami z zup� mleczn� w��cznie. Jakarta�skie �niadania, sk�adaj�ce si� ze sma�onego
banana i sadzonego jajka, na pocz�tku bardzo mu smakowa�y, potem przejad�y si�.
� A gdzie Korea�czyk? � Micha� zwr�ci� si� do stewarda, kt�ry poda� mu p� grejpfruta.
� R�wnie� poprosi� �niadanie do kabiny.
� Mo�e Astrid �le si� czuje? � szepn�� Micha� do mamy, kiedy kapitan przeprosi� i
wyszed�.
� Chod�my do nich � zaproponowa�a pani Kulska.
Kiedy zapukali do kabiny pasa�erek, Astrid pierwsza krzykn�a �prosz�. By�a w innej ni�
wczoraj sukience, podobnie jak jej mama, m�odsza i t�sza od pani Kulskiej.
� Prosz� siada� � pani Bachmanowa wskaza�a na fotele przy stoliku obok bulaju. � Jak
pa�stwo spali�cie?
� Przyznam si�, �e nie najlepiej � pani Kulska usiad�a w fotelu, zak�adaj�c nog� na nog�.
� Astrid te� co� przez sen m�wi�a.
� �ni�o mi si� � powiedzia�a Astrid � �e Ilse sz�a z naszym Cezarem ko�o mojej szko�y i
udawa�a, �e mnie nie widzi...
� A mnie si� �ni�o � wtr�ci� Micha� � �e grali�my z Jackiem w nog� na boisku szkolnym...
� podszed� do bulaju i zawo�a�: � lataj�ce rybki! � I wybieg�.
Zszed� na najni�szy pok�ad. Obok d�wig�w i �adowni przechodzi� na prz�d statku, gdzie
odczuwa� najwi�ksze ko�ysanie. Stalowy dzi�b statku pochyla� si� do fal, jakby sk�adaj�c im
pok�on, po czym roz�upywa� je z trzaskiem i chrobotem. Wraz z bia�� pian� wyskakiwa�y za
ka�dym razem z wody trzy-cztery lataj�ce rybki. S�ony py� morskiej wody niczym mg�a
4 Kebajoran Baru � dzielnica Jakarty zamieszka�a przez bia�ych ludzi i bogatych Indonezyjczyk�w.
5 Hipress (ang.) � klimatyzator; ta nazwa przyj�a si� na polskich statkach oraz w�r�d Polak�w mieszkaj�cych w
tropiku.
6
unosi� si� nad statkiem. Trzymaj�c si� relingu, Micha� spogl�da� na spienion�, granatow�
wod� i zastanawia� si�, jak tu jest g��boko. Jakie jest dno, piaszczyste czy skaliste? Poro�ni�te
traw� czy pokryte �limakami? Mo�e s� tam jakie� rybie domy, mieszkania o�miornic?...
Singapur powita� ich s�onecznym rankiem i bia�ymi wie�owcami, kt�rych w tym rejonie
�wiata ma�o si� widuje, nawet pi�ciomilionowa Jakarta ma ich zaledwie kilka, w wi�kszo�ci
sk�ada si� ze st�oczonych nad kana�ami parterowych domk�w.
Przyci�ganie statku do nabrze�a za pomoc� holownik�w, a potem lin i mocnych
br�zowych ramion doker�w trwa�o wystarczaj�co d�ugo, by znudzi� Micha�a. Patrzy� wi�c na
brudn� wod�, w kt�rej r�nymi kolorami mieni�a si� oliwa, p�ywa�y sk�rki z banan�w,
kawa�ki desek i bambusowe kije.
Statek wchodzi� w luk� mi�dzy japo�ski drobnicowiec a brytyjski rudow�glowiec. Dalej
sta�y inne handlowce, a nad nimi pochyla�y si� dzioby d�wig�w z workami i skrzyniami.
�Norweg� wychodz�cy w morze �egna� port trzema kr�tkimi buczkami.
� Micha�! � zawo�a�a mama � czy jeste� ju� spakowany?
� Tak.
� A tranzystor?
� Zapomnia�em. Wezm� go do r�ki.
� Prosz�, �eby wszystko by�o w walizce!
Pani Bachmanowa i Astrid tak�e pakowa�y si� w swojej kabinie.
Kiedy trap dotkn�� singapurskiej ziemi, tu� za celnikami wszed� na statek pan �urawski,
polski przedstawiciel handlowy, powiedzia�, �e jego w�z jest do dyspozycji pa� i poszed� do
kapitana.
Wszyscy pasa�erowie poproszeni zostali do mesy, gdzie celnicy opiecz�towali paszporty,
zadaj�c kilka grzeczno�ciowych pyta�. Wtedy po raz drugi od wej�cia w Jakarcie na statek
Micha� zobaczy� Korea�czyka, kt�ry u�miechn�� si� do pa�, a Micha�owi i Astrid wr�czy�
kolorowe widok�wki z pi�knymi g�rami na tle jasnego nieba. Podpis w kilku j�zykach
brzmia�: �Przepi�kne g�ry Wonsanu�.
Micha� zbieg� po trapie na l�d, za nim Astrid. Ogl�dali bia�ego, l�ni�cego w s�o�cu
peugeota pana �urawskiego. Obok sta�y inne samochody, popielate, czarne, jeden ze znakiem
korpusu dyplomatycznego.
Micha� podszed� do toyoty. Zajrza� na licznik, na szybko�ciomierz.
� Nowa � powiedzia� do Astrid. � Czy to mo�liwe, �eby rozwija�a tak� pr�dko��?
Astrid w�o�y�a g�ow� do wozu.
Podszed� kierowca z lodami, chudy, sko�nooki, zapyta� dzieci, co ich interesuje.
� Czy tw�j w�z rzeczywi�cie rozwija tak� pr�dko��?
� W mie�cie nie � odpowiedzia� dowcipnie kierowca � ale na autostradzie bez trudu.
Nagle Astrid us�ysza�a g�os swojej mamy. Z�apa�a Micha�a za r�k� i poci�gn�a w stron�
peugeota pana �urawskiego, do kt�rego steward wk�ada� ich walizki.
Peugeot posuwa� si� powoli zat�oczonymi asfaltowymi uliczkami w stron� g��wnej arterii.
Na chodnikach kolorowy t�um ludzi, w wi�kszo�ci chi�skiego pochodzenia; bia�e koszule
m�czyzn miesza�y si� z kolorowymi sukienkami chudych o ��tej, jakby mocno opalonej
sk�rze kobiet. Pi�kne wystawy przyci�ga�y wzrok. Pan �urawski wcisn�� w pewnym miejscu
sw�j w�z mi�dzy toyot� a mercedesa i poprosi� swoich go�ci o wyj�cie z rozgrzanego wn�trza
samochodu w skwar dnia. Wysokie domy nie dawa�y cienia, jako �e s�o�ce pra�y�o prosto z
g�ry.
Astrid zatrzymywa�a si� przy wystawach sklepowych, potem goni�a mam�. Szli do
kawiarni pod parasolami. Micha� kroczy� obok pana �urawskiego. Zaj�li stolik przy
fontannie, w kt�rej k�pa�y si� ��wie. Astrid podesz�a do samej wody, by dotkn�� twardej,
leniwie pe�zaj�cej skorupy. Pan �urawski zam�wi� lody, Micha� zauwa�y� na jego plecach
7
mokr� od potu plam�. Koszula Micha�a te� by�a wilgotna, odkleja� j�, by podmucha� we
w�asn� pier�.
� Co ty robisz? � skarci�a go mama.
� Astrid, wracaj do stolika! � szepn�a po niemiecku pani Bachmanowa.
Lody by�y kolorowe, smaczne, ale przede wszystkim du�e. Jedynie Micha� i pan �urawski
zjedli ca�e porcje. Obie panie i Astrid zostawi�y troch�. Zimna coca-cola by�a wyborna.
Na lotnisko jechali powoli kr�tymi uliczkami. Pan �urawski chcia� swoim pasa�erom
pokaza� tak�e biedn� st�oczon� dzielnic� miasta, ale okaza�o si�, �e bardzo trudno tamt�dy
przejecha�, a wysiada� nie mieli ju� si�y.
W samolocie zaj�li miejsca w tylnej cz�ci salonu. Astrid obok pani Bachmanowej
siedzia�a przy okr�g�ym oknie, za nimi w takich samych fotelach Micha� i pani Kulska. Astrid
wierci�a si� niespokojnie, przyk�ada�a nos do szyby, w kt�r� z ty�u zagl�da� tak�e Micha�.
Ch�opiec widzia� skrzyd�o samolotu i wysuszon� s�o�cem traw� lotniska.
Samolot bzycza�, a stewardesy roznosi�y cukierki. Salon by� klimatyzowany, ale
temperatur�, w por�wnaniu z panuj�c� na zewn�trz, obni�ono jedynie o dwa stopnie, �eby nie
przezi�bi� pasa�er�w. Micha� koszul� mia� mokr�, pani Kulskiej tak�e sukienka przylepi�a si�
do plec�w.
W samolocie by�o sporo wolnych miejsc. Wydawa�o si�, �e najwi�cej jest tu Hindus�w,
kt�rzy lec� do Bombaju. Europejczyk�w by�o niewielu, mo�e wsi�d� po drodze. Micha�
na�o�y� na uszy s�uchawki, by�y g�uche, telewizor �lepy. Na �cianie pojawi� si� napis �Nie
pali�. Stewardesa informowa�a po angielsku, kto pilotuje samolot, na jakiej wysoko�ci
polec�, kiedy wyl�duj� w Bombaju. Boeing ko�owa� na pas startowy, lotnisko obraca�o si�:
wie�a kontrolna, granatowe morze, bia�e wie�owce miasta przesuwa�y si�, jakby �wiat si�
kr�ci�. Wn�trze samolotu pachnia�o sk�r�, ziemnymi orzeszkami i �rodkami
dezynfekcyjnymi.
Ha�as pozosta� na zewn�trz, odrzutowiec wci�� bzycza� jak skuter suzuki6. Ko�owa� na pas
startowy. Nagle prz�d boeinga uni�s� si� do g�ry i poszybowa� rakiet� w niebo. Astrid, cho�
przypi�ta pasami, trzyma�a si� por�czy. Micha� nabra� powietrza do p�uc, patrzy� w sufit.
Wspania�y jest taki gwa�towny start. Micha�owi wydawa�o si�, �e leci do gwiazd. Jest
kosmonaut�, omija ksi�yc, okr��a s�o�ce, wychodzi z naszej galaktyki. Za oknem pusta
przestrze�, nie ma powietrza, zak�ada aparat tlenowy, rakieta leci r�wno, bez �adnych
przeszk�d zbli�a si� do nieznanej planety X-21.
� Nie rusza� si�! � us�ysza� nagle dono�ny, stanowczy g�os wypowiedziany po angielsku.
Pod tabliczk� �wietln� �Nie pali� sta� m�czyzna w koszulce w ciemne pionowe pasy z
pistoletem w r�ce, kt�rego lufa kierowa�a si� na widz�w z prawej strony na lew�. Micha�
pomy�la�: �adny �art, dowcipy go si� trzymaj�.
� Nic si� nikomu nie stanie, je�li zachowacie spok�j! � doda� kobiecy g�os.
Micha� obejrza� si�. Chuda kobieta w tylnej cz�ci salonu tak�e trzyma�a co� w r�ce, mo�e
pistolet, mo�e granat. Patrzy�a na pasa�er�w b��dnymi oczami. Zachwia�a si�, dotkn�a r�k�
fotela. M�czyzna z przodu zarepetowa� pistolet, w ciszy by� to g�o�ny szcz�k. Wygl�da na
Japo�czyka � pomy�la� Micha�. � Mo�e tak�e by� Arabem... co on chce? W drugiej r�ce
r�wnie� co� trzyma, pokazuje pasa�erom. Nie m�wi� ju� po angielsku, lecz jakim� innym
j�zykiem.
Stoj�ca za nim chuda kobieta by�a m�oda. Prawie dziewczynka. Ile mo�e mie� lat? �
zastanawia� si� Micha�. � Co ona trzyma w r�ce? Mo�e zosta�a si�� wci�gni�ta do tego gangu.
Co oni chc�?
Astrid, kt�ra przez ca�y czas wpatrywa�a si� w stoj�cego pod napisem �Nie pali�
m�czyzn�, nagle odwr�ci�a si� do okna, pani Bachmanowa poci�gn�a j� za r�k�, �eby
6 Suzuki� nazwa japo�skiego skutera.
8
siedzia�a spokojnie.
Chuda kobieta nie pozwala�a stewardesie przej�� do przodu, w szamotaninie pchn�a j� na
fotel. Dw�ch innych m�czyzn puka�o do kabiny pilota.
� M�j Bo�e! � zapiszcza�a nagle jaka� kobieta � co si� teraz z nami stanie!
� Nic si� nie stanie � odpowiedzia�a stoj�ca w przej�ciu chuda dziewczyna. � Wyl�dujemy
w Kuala Lumpur.
� Dlaczego w Kuala Lumpur? � zapyta� m�czyzna w turbanie.
� Lepiej o nic nie pyta�! � odpowiedzia� porywacz pukaj�cy do kabiny pilota; pokaza�
pasa�erom granat.
Jedna stewardesa rozmawia�a przez telefon z pilotem, pozosta�e zaj�y miejsca mi�dzy
salonem turystycznym a pierwsz� klas�.
Dw�ch m�czyzn w zielonych koszulkach wesz�o do kabiny pilot�w.
� Je�eli moim kolegom co� si� stanie � ten z granatem w r�ce wskaza� na kabin� �
wszyscy zginiemy. � Zn�w pokaza� granat, zawleczk�, kt�r� w ka�dej chwili mo�e
wyci�gn��. Pani Kulska otworzy�a torebk�, dr��c� r�k� wyj�a chusteczk�. Pani Bachmanowa
siedzia�a nieruchomo. Samolot pochyli� si� na prawe skrzyd�o.
Gdzie le�y Kuala Lumpur? � zastanawia� si� Micha�. � Szkoda, �e nie mam mapy.
Pasa�erowie siedz� jak przedtem na swoich miejscach, ale ju� nie drzemi�. Kto� poprosi� o
wod�, wi�c jedna ze stewardes poda�a, kto� inny za��da� proszku od b�lu g�owy.
Dwaj m�czy�ni z pistoletem i granatem bacznie obserwuj� ludzi spod wci�� o�wietlonej
tablicy �Nie pali�, ten w koszulce w ciemne pionowe pasy przeszed�, trzymaj�c przed sob�
pistolet, do chudej dziewczyny, co� jej powiedzia� i zaraz wr�ci�.
Micha� bardzo by� ciekaw, co z tego wyniknie, zadowolony by� w g��bi duszy, �e co� si�
niezwyk�ego dzieje, cho� sam przed sob� do tego si� nie przyznawa�. Co oni chc�? � my�la�.
� Po co do Kuala Lumpur? Pewnie to jacy� przest�pcy polityczni albo potrzebuj� pieni�dzy.
Lotnisko na pewno jest ju� obstawione wojskiem; po wyl�dowaniu, je�eli si� nie poddadz�,
zacznie si� strzelanina. Micha� chcia� zobaczy� tak� prawdziw� walk� pod warunkiem, �e
jemu i jego bliskim nic si� nie stanie. Mo�e si� poddadz� i poprosz� o azyl, a mo�e za��daj�
czego�, co b�dzie nie do spe�nienia. Je�eli zacznie si� strzelanina, musimy schowa� si�
mi�dzy fotele, a gdyby zacz�� si� samolot pali�, wybij� szyb�, wyjd� na skrzyd�o i wyci�gn�
Astrid, mam� i pani� Bachmanow�. Ciekawe � pomy�la� � czy tatu� ju� o tym wie. Na pewno
wie, radio Jakarta poda�o albo nadesz�y szyfry.
� Mamusiu, dlaczego lecimy do Kuala Lumpur? � zapyta�a nagle Astrid.
Pani Bachmanowa nie odpowiedzia�a.
Pani Kulska nie le�y jak przedtem w roz�o�onym fotelu, lecz siedzi. Na�o�y�a ciemne
okulary i patrzy przed siebie. Wydaje si� spokojna, jakby jecha�a do Szczecina � my�li
Micha�. � To dobrze, �e si� nie denerwuje. Piloci wyrazili zgod� na zmian� kursu, najgorsza
jest strzelanina w powietrzu.
Siedzimy w wagonie pierwszej klasy � marzy Micha� � za chwil� przejdziemy do
restauracyjnego, mama poprosi o kaw�, a dla mnie zam�wi oran�ad�. Albo sok. Za oknem
zielone drzewa, �aciate pola.
Ale przez okno samolotu nie wida� zielonych p�l, lecz ciemnob��kitne, prawie granatowe
niebo, zupe�nie inne ni� ogl�dane z ziemi. Pod samolotem chmury. A mo�e to piaski
pustyni?... Jak wygl�da Sahara? � zapyta� sam siebie i zaraz odpowiedzia�. � Sk�d tu Sahara?
W naszym podr�czniku z geografii widzia�em czarno-bia�e zdj�cie pop�kanej ziemi i raz na
kronice filmowej piaskow� burz�. Jak taka burza wygl�da w rzeczywisto�ci? Czy to prawda,
�e dawniej Sahara by�a �yzn� dolin�?
Wr�ci� wzrokiem do wn�trza samolotu. Mama wci�� siedzia�a nieruchomo. Przed ni� pani
Bachmanowa z Astrid. Po drugiej stronie starsza pani dr��cymi r�kami wysypuje na d�o�
9
pastylki z ma�ej fiolki, liczy, dodaje, zn�w liczy. Micha� ma ochot� pom�c jej, ale przecie�
nie wypada, a poza tym chyba nie wolno wychodzi� z miejsc. Patrzy wi�c, jak starsza pani
wk�ada tabletki do ust, niczym nie popijaj�c. Nie by� pewien, czy nie uroni�a jednej.
Gruby m�czyzna owini�ty bia�ym podobnym do prze�cierad�a p��tnem co� do siebie
m�wi. Mo�e si� modli? Mamrocze: Allach akbar7. M�wi pacierz niezale�nie od okoliczno�ci?
Arabki w tiulowych sukniach z chustami przys�aniaj�cymi usta patrz� przed siebie.
A tatu� � pomy�la� Micha� � chodzi po pok�adzie kolejnego polskiego statku, kt�ry zawin��
do Jakarty, spogl�da na zegarek i my�li, �e jego rodzina za godzin� wyl�duje w Bombaju. A
mo�e ju� o wszystkim wie?... Pewnie ju� podano do wiadomo�ci, �e boeing holenderskich
linii... A mo�e nie? ��czno�� zerwana, wie�a kontrolna przypuszcza, �e samolot uszkodzony
albo si� rozbi�.
� Jak s�dzisz, mamo, czy tatu� o tym wie?
� My�l�, �e jeszcze nie.
� Pewnie siedzi sobie na statku w klimatyzowanej kabinie � zauwa�y� Micha� � i pije coc�
z lodem. A na zewn�trz sze��dziesi�t stopni.
� Mo�e jest w ambasadzie, ale nasza ambasada te� nic nie wie. Albo razem z panem
Bachmanem siedz� u nas i czekaj� na telefon. Pani Bachmanowa odwr�ci�a si� do pani
Kulskiej.
� Holenderskie linie s� tak powa�nym przedsi�biorstwem, �e dojd� z nimi do
porozumienia � powiedzia�a. � Nie mog� sobie pozwoli� na nara�anie klient�w. Zap�ac� tyle,
ile b�dzie trzeba, i odzyskaj� samolot z pasa�erami.
� Agencja ubezpieczeniowa zwr�ci im pieni�dze � doda�a pani Kulska dotykaj�c d�oni�
czo�a. � Chyba si� zni�amy. Micha� pochyli� si� w stron� okna.
� Nie jeste�my wy�ej jak pi�� tysi�cy � powiedzia�; zauwa�y�, �e Astrid �pi, na jej czole
widnia�y du�e krople potu, kt�re wyp�ywa�y spomi�dzy w�os�w.
� Podchodzimy do l�dowania � powt�rzy�.
Pani Bachmanowa obj�a d�o�mi rozpalon� ze zdenerwowania g�ow�. Micha� poczu� szum
w g�owie, t�pni�cia w uszach, wynikaj�ce ze zbyt gwa�townego zni�ania si�. Zaraz si�
zacznie � pomy�la�.
� �eby ju� pr�dzej wyl�dowa� � szepn�a pani Bachmanowa. � Oboj�tnie gdzie.
� Prosz� zapi�� pasy � rozleg� si� niski, jakby troch� zachrypni�ty g�os stewardesy.
Jeden z pasa�er�w podni�s� si� na swoim siedzeniu, ale m�czyzna z pistoletem tak go
pchn��, �e upad� z powrotem na fotel. Drugi porywacz wybieg� z kabiny pilota, chwyci� si�
fotela, bo samolot gwa�townie opad�. M�czyzna w pasiastej koszuli kaza� mu wr�ci� do
pilot�w, uspokoi�, �e nic si� nie sta�o.
Micha� popatrzy� w okno, widzia� granatowe, bezchmurne niebo. Ziemia by�a daleko w
dole, zielona, przeci�ta jasn� wst�g� rzeki. Zn�w si� oddala�a, samolot lecia� ku niebu,
wciskaj�c pasa�er�w w fotele. Micha� by� ju� pewien, �e samolot nie tylko zrezygnowa� z
l�dowania, ale przeciwnie, nabiera wysoko�ci. Co si� sta�o? � pomy�la� zaniepokojony.
Pani Bachmanowa odwr�ci�a si� do swojej przyjaci�ki.
� Kuala Lumpur nie zezwoli�o na l�dowanie � powiedzia�a po angielsku p�g�osem. �
S�ysza�am rozmow�.
� Dok�d lecimy? � zapyta�a pani Kulska.
� Podobno do Hanoi � pani Bachmanowa wytar�a chusteczk� spocone czo�o Astrid.
� Hanoi przyjmie? � zapyta� Micha�.
� Ma przyj��. Chodzi przecie� o pasa�er�w.
� Przepraszam � powiedzia�a siedz�ca po przeciwnej stronie starsza pani � czy to prawda,
�e lecimy do Hanoi?
� Tak s�ysza�am � odpowiedzia�a pani Bachmanowa.
7 Allach akbar � Allach (b�g w religii muzu�ma�skiej) jest wielki.
10
� Lecimy do Kantonu � wtr�ci� siedz�cy z ty�u Murzyn.
� Hanoi odm�wi�o? � pani Kulska obejrza�a si�. � A Kanton przyjmie?
Murzyn wzruszy� ramionami.
� Tak m�wi� siedz�cy za mn�.
A tamten pasa�er sk�d wie? � zastanawia� si� Micha�. � Siedzi przecie� na miejscu i z
nikim nie rozmawia.
Z tylnej cz�ci samolotu dochodzi� g�os stewardesy, m�wi�a g�o�no do s�uchawki
telefonicznej. Chyba rozmawia z pilotem � pomy�la� Micha�; mia� ochot� w��czy� sw�j
tranzystorek, ale si� ba�, �e mu zabior�. Ujrza� swoich koleg�w w Gdyni, zobaczy� ich na
sopockim molo, szed� razem z nimi na sam koniec drewnianego pomostu, by stamt�d
popatrze� na stoj�ce na redzie statki, okre�la� bandery, sprzecza� si� z ch�opcami co do
wielko�ci jednostek. Potem do��czy� do nich Grzegorz, kt�ry zawsze wchodzi� bez biletu i
opowiada� ze szczeg�ami, jak przeszed� przez dziuraw� siatk�, przez krzaki. Micha� nie
pochwala� tego sprytu, zw�aszcza �e Grzegorzowi nie chodzi�o o pieni�dze, a jedynie o
drobn� satysfakcj�, o wykazanie si� czym� przed kolegami. Chcia�bym, �eby dowiedzieli si�
o mojej przygodzie � pomy�la�. � Na pewno gazety w Polsce pisz� ju� o tym zdarzeniu, mo�e
nawet podaj� nazwiska Polak�w. Nazwiska opublikuj�, gdyby�my zgin�li...
Nagle poczu�, �e boeing przechyla si� na lewe skrzyd�o, w zwi�zku z czym ziemi� Micha�
zobaczy� przez szyb� bez wychylania si�.
� Co tam? � zapyta�a mama.
� Chyba morze. Nie... raczej piaski.
Pani Kulska przysun�a si� do Micha�a i orzek�a, �e pod samolotem jest piaszczysta ziemia
i jakie� przysypane piaskiem zabudowania. Dalej mg�a i chyba dlatego samolot zni�y� lot.
Boeing lecia� r�wno, czasem lekko opada� i ponownie wznosi� si�, i wtedy wciska�
Micha�a w siedzenie, powoduj�c szum w g�owie i stukanie w uszach. Micha� wiedzia�, �e to
sprawa ci�nienia i �e stewardesy w takich sytuacjach daj� pasa�erom cukierki. Te raz
zmuszone by�y wykonywa� inne czynno�ci. Dwie przesz�y do przodu i stan�y przed
wej�ciem do kabiny pilot�w, trzecia w towarzystwie chudej kobiety siedzi z ty�u, w pierwszej
klasie oddzielonej zas�on�.
Micha�owi bardzo chcia�o si� pi�, �a�owa�, �e nie wzi�li z sob� termosu z zimn� coc�, kto
m�g� przypuszcza�... Stewardesy chyba maj� jakie� soki � pomy�la�. � Jak je wezwa�?
Przycisn� guziczek... Nie zrobi� tego, mama si� zdenerwuje. Dobrze, �e Astrid zasn�a.
Nagle dziecko siedz�cej po przeciwnej stronie Hinduski zacz�o p�aka� i m�wi� co� w
swoim j�zyku. Kobieta w szalu spogl�da�a b�agalnie na m�czyzn� z pistoletem w r�ce, co�
do niego m�wi�a, wreszcie tamten wskaza� jej g�ow�, �eby wysz�a.
Samolot gwa�townie opada�, Micha�owi zatka�o na moment dech, pani Kulska kurczowo
trzyma�a si� por�czy fotela, pomy�la�a, �e to chyba jaki� manewr pilota.
� Dlaczego nie dostajemy lunchu?8 � zapyta� m�czyzna z przedniej cz�ci salonu.
� Nie gada�! � krzykn�� cz�owiek z pistoletem w r�ce, odwracaj�c si� gwa�townie w jego
stron�; drug� r�k� trzyma� si� oparcia fotela.
� Nale�y nam si� lunch � doda� ju� ciszej tamten.
� Jak wyl�dujemy, wszyscy dostaniecie posi�ek.
� A kiedy wyl�dujemy?
� Wtedy, kiedy wyl�dujemy! � odpowiedzia� ten w pasiastej koszuli, celuj�c luf� pistoletu
w m�wi�cego.
� A dok�d my lecimy? � zapyta�a jaka� pani.
� Wszystkiego si� dowiecie!
Nagle z kabiny pilota doszed� m�ski krzyk, trudno by�o zrozumie�, czy by� to wydawany
rozkaz niesfornemu pilotowi czy wo�anie o pomoc.
8 Lunch (ang.) � lekki posi�ek w porze po�udniowej.
11
M�czyzna z pistoletem natychmiast si� tam uda�.
� Panowie, nie zabijajcie pilota! � zawo�a�a b�agalnie kobieta � bo wszyscy zginiemy!
Kiedy samolot przechyli� si� na prawe skrzyd�o, kto� zauwa�y� p�g�osem, �e Chiny te�
nie przyjmuj�.
� I co teraz b�dzie? � zapyta�a z p�aczem pani siedz�ca za Micha�em.
� Piloci nie chcieli l�dowa� na zablokowanym czo�gami pasie � zauwa�y� kto�.
� I mieli racj�.
� Dok�d teraz lecimy? � starszy pan zwr�ci� si� do chudej dziewczyny z pistoletem w
d�oni.
� Nie wiem� odpowiedzia�a, wskazuj�c g�ow� na kabin� pilota, dok�d wszed� m�czyzna
w pasiastej koszuli; odwr�ci�a si� gwa�townie, s�ysz�c z ty�u szmer.
� Musimy gdzie� wyl�dowa�... nie mo�emy lata� bez ko�ca.
� Nie rozmawia�! � krzykn�a porywaczka, odbezpieczaj�c pistolet.
Samolot leci coraz ni�ej, prawie nad sam� ziemi�, nad piaskami; pasa�erowie szeptem
wyra�aj� obaw�, czy nie zabrak�o mu benzyny, bo chyba nie zamierza tu l�dowa�.
Nagle boeing przechyli� si� na lewe skrzyd�o. By� ju� nad morzem, nabiera� wysoko�ci.
Zostawi� l�d, przybrze�ne wysepki. Jest ju� chyba na wysoko�ci tysi�ca metr�w � pomy�la�
Micha� � bo statki na oceanie s� malutkie, ci�gn� bia�e w�sy. Co to za wyspy?... Mo�e to
Oceania? By�oby ca�kiem dobrze, gdyby�my tu gdzie� wyl�dowali. Wakacje na samotnym
atolu. Mieszkanie w kampungu, �owienie �limak�w morskich, trepangi9... � otar� d�oni�
spocone czo�o. � Mamie nie mog� si� zwierzy�, jest przera�ona, cho� udaje spokojn�. Pot
stru�kami sp�ywa jej po szyi. Pani Bachmanowa ma zaczerwienione oczy, p�acze wycieraj�c
wci�� mokr� twarz �pi�cej Astrid.
Musimy gdzie� wyl�dowa� � pomy�la� � bo samolot ju� ze trzy godziny kr��y. Ciekawe,
czy tatu� o tym wie... mo�e dopiero jutrzejsza prasa napisze. Chyba si� jednak zni�amy �
powiedzia� do siebie Micha�. � Widz� jak�� wysp�.
� Mamusiu, wyspa � szepn�� Micha�. � Okr��amy jak�� wysp�. Nie widz� �adnych
zabudowa�.
Je�eli wpadniemy do morza � pomy�la� � samolot przez jaki� czas utrzyma si� na
powierzchni. Trzeba b�dzie pr�dko wyskoczy� do wody.
Po chwili samolot dotkn�� ko�ami ziemi, odskoczy�, by zaraz przylgn�� do niej. Nag�e
szarpni�cie do ty�u i trzask �amanego podwozia po��czy�y si� z przera�liwym piskiem kilku
kobiet. Przywi�zani pasami pasa�erowie nie wypadli z foteli, m�czyzna z pistoletem r�bn��
ca�ym cia�em o drzwi kabiny, pozostali porywacze wy�azili spomi�dzy siedze� pot�uczeni.
Chuda dziewczyna mia�a rozbit� g�ow�, po jej policzku p�yn�a krew. Szuka�a rewolweru,
kt�ry wy�lizn�� si� jej z r�ki. Stewardesy le�a�y w przej�ciu. Salon nape�ni� si� kurzem.
Z kabiny pilot�w dochodzi�y krzyki. Rozleg� si� strza�.
� Bo�e, ratuj nas! � j�kn�a pani Bachmanowa.
Astrid obudzi�a si� przera�ona. Trzymaj�c si� mamy, g�o�no p�aka�a. Micha� czu�, jak t�tno
dudni mu w skroniach.
� Otworzy� drzwi! � krzykn�� jaki� m�czyzna po angielsku. � Zaraz nast�pi wybuch!
Samolot powoli przechyla� si� na lewy bok. Opar� si� skrzyd�em na piasku.
� Otworzy�! � zawt�rowa�o kilka g�os�w � bo si� spalimy!
� Wypu�ci� pasa�er�w!
M�czyzna w pasiastej koszuli odbezpieczy� pistolet i strzeli� w stron� cz�owieka
domagaj�cego si� wypuszczenia pasa�er�w.
Cz�owiek ten wpad� mi�dzy fotele, w samolocie zaleg�a cisza. Smu�ka niebieskiego dymu
dobywa�a si� z wci�� uniesionej lufy pistoletu, zapach spalonego prochu rozchodzi� si� po
9 Trepang (malaj.) � potrawa azjatycka, sporz�dzana z gotowanych lub w�dzonych strzykw.
12
salonie.
Po raz pierwszy od chwili uprowadzenia samolotu Micha� si� przerazi�. Zesztywnia� ca�y i
nie m�g� wym�wi� s�owa. Nie m�g� tak�e z�apa� oddechu. Czu� dygoc�ce cia�o matki. Co
b�dzie dalej? Kogo jeszcze zastrzeli ten cz�owiek z takim spokojem, jakby celowa� do tarczy.
Porywacz opu�ci� pistolet i powiedzia� co� do �swojej� dziewczyny w nie znanym
Micha�owi j�zyku, kt�ry ch�opcu przypomina� japo�ski. Z kabiny pilot�w wyszed� inny
porywacz z granatem w d�oni, przeszed� si� wzd�u� foteli, wyci�gn�� le��cego na dywanie
m�czyzn�, do kt�rego strzeli� ten w pasiastej koszuli, i posadzi� na siedzeniu. M�czyzna nie
by� nawet ranny, lecz przestraszony, szepta�: Allach akbar. Poprawi� turban na g�owie,
kl�kn�� w przej�ciu i uni�s�szy splecione nad g�ow� r�ce, pochyli� si� nisko, do samego
dywanu, odmawiaj�c wersety Koranu.
Micha� nie wiedzia�, czy porywacz nie trafi� muzu�manina, czy nie chcia� go zastrzeli�.
� L�dowanie na takim kr�tkim pasie nie jest �atwe � zauwa�y� kto� po angielsku.
� Wpadli�my w piasek.
� Dobrze, �e nie do morza.
Astrid przesta�a p�aka�. Obejrza�a si�, jakby chc�c sprawdzi�, czy Micha� jest, w jej
niebieskich, za�zawionych oczach odbi�a si� twarz siedz�cego z ty�u Murzyna. Micha� chcia�
powiedzie� �nie b�j si� lub co� w tym rodzaju, ale zatrzeszcza� g�o�nik.
� Panie i panowie � g�os stewardesy nie by� taki czysty jak w Singapurze � cz�onkowie
Organizacji Wyzwolenia Wyspy Kalamba prosili mnie, �ebym zakomunikowa�a, �e ca�y
samolot jest zaminowany, ale nikomu nic si� nie stanie, je�eli wszyscy b�d� s�ucha�
rozkaz�w dow�dcy tej organizacji. Gdyby jednak kto� z pasa�er�w lub cz�onk�w za�ogi
zachowa� si� niew�a�ciwie, wszyscy mog� zgin��.
Rozleg� si� hurkot, szum spowodowany dmuchni�ciem do mikrofonu. Z kolei m�ski g�os
m�wi� co�, czego Micha� dobrze nie zrozumia�, by�a to mieszanina angielskich i jakich�
jeszcze s��w, z kt�rych wynika�o, �e Organizacja ��da pi�ciu milion�w dolar�w na swoj�
dzia�alno�� oraz wp�yni�cia rz�du holenderskiego na rz�d indonezyjski, �eby z oboz�w A, B i
C wypu�ci� wszystkich trzymanych tam od lat Kalamba�czyk�w. Je�eli rz�d holenderski
spe�ni ich �yczenia, wszyscy pasa�erowie zostan� wypuszczeni. Je�eli nie, samolot z
pasa�erami wyleci w powietrze. A teraz � wszyscy dostan� je�� i pi�.
Trzy stewardesy roznosi�y na tacach wod� mineraln�, coca-col�, a tak�e na �yczenie, wino.
Wszyscy pasa�erowie du�o pili. Po dwie szklanki wody, niekt�rzy wi�cej. I rozwa�ali
p�g�osem, jak niby rz�d holenderski ma wp�yn�� na rz�d indonezyjski... Micha� te� tego nie
rozumia�. Gdyby mo�na by�o umy� si� w tej wodzie � marzy� pij�c powoli.
Stewardesy roznosi�y tace z posi�kami. Micha� zdj�� celofan z kromki razowego chleba.
Jad� go nie smaruj�c mas�em, popija� zimn� coc�. Astrid chrupa�a suche ciastko. Micha� nie
m�g� nic wi�cej je��; zapobiegliwa mama zebra�a wszystko z tacy i schowa�a do podr�nej
torby. Micha�owi poda�a jab�ko. Pani Bachmanowa ogryza�a kurze udko, Astrid kroi�a
pomara�cz�. Micha� zauwa�y�, �e wszyscy pasa�erowie zawijaj� w papier resztki jedzenia i
chowaj�.
Kalamba�czycy najszybciej sko�czyli je��, zbli�yli si� do drzwi wej�ciowych, kt�re
dziewczyna odsun�a. Nie wychodzili jednak. Przez jajowaty otw�r wt�acza�o si� gor�ce
powietrze. Stewardesa zasun�a drzwi. M�czyzna z pistoletem krzykn��, pasa�erowie
spojrzeli na niego; nie wiedzieli, o co mu chodzi. Z zewn�trz tak�e dochodzi�y g�osy.
W pewnej chwili siedz�cy w samolocie pasa�erowie us�yszeli stukanie w przedni� cz��
kad�uba.
� Co tam robi�? � zapyta� kto� szeptem.
Wzd�u� kad�uba samolotu chodzili jacy� ludzie, kt�rzy do samolotu przystawili drabin�.
M�czy�ni z pistoletami wyprowadzili jedn� stewardes�. Micha� spojrza� w okno, lecz
niczego pr�cz piask�w i kurzu nie widzia�.
13
� Zamkn�� drzwi! � zawo�a� kto� � bo si� ugotujemy!
� Klimatyzacj� w��czy�!
� Jak samolot stoi, urz�dzenia klimatyzacyjne nie dzia�aj� � wyja�ni�a starsza pani.
� Tylko w czasie lotu � potwierdzi�a stewardesa. � Zreszt� i tak mamy w salonie
temperatur� ni�sz� o trzy stopnie.
� Niech pani zapyta, jak d�ugo b�dziemy tu sta� � powiedzia�a starsza pani do stewardesy.
� Niech pani interweniuje.
� Piloci rozmawiaj� z dyrekcj� Towarzystwa.
Dwie kobiety z przys�oni�tymi twarzami przesz�y na ty� samolotu. M�czyzna z pistoletem
za nimi.
� Mamusiu � szepn�� Micha� � widzia�a�, jak� drabin� przystawili do samolotu?...
Pani Kulska nie odpowiedzia�a. Micha� nacisn�� guziczek nad popielniczk�. L�ni�ce
metalowe pude�ko wysun�o si� z por�czy siedzenia.
14
ROZDZIA� 2
Na wyspie Katoni
Nagle pociemnia�o. Nie wszyscy pasa�erowie zorientowali si�, �e zapad�a noc,
przypuszczali, �e nadchodzi piaskowa burza. Szeptali z przera�eniem �zasypie nas�.
� Gdzie s� piloci? � zapyta� kto�. � Dlaczego nie informuj� nas o wynikach pertraktacji?
� Bo oni nie pertraktuj� � odpowiedzia� kto�.
� Gdzie stewardesy?
� Zapukajcie do kabiny. Wszyscy s� w kabinie pilot�w.
� �wiat�o!
� Niech zapal� �wiat�o.
� Przecie� to pr�d z akumulator�w � wyja�ni� kto�.
� Piloci opu�cili samolot zapasowym wyj�ciem � zauwa�y� Hindus, przy�o�ywszy nos do
szyby.
Chudy m�czyzna z brod� zapuka� do kabiny pilot�w, nikt mu nie otworzy�. Micha� szuka�
wzrokiem dziewczyny z pistoletem, nie wiedzia�, gdzie si� podzia�a. Ciekawe, czy drzwi
wyj�ciowe s� zamkni�te. Na pewno kto� je pilnuje. Gdybym nawet wyskoczy� � pomy�la� �
b�d� strzela�. Dok�d uciekn�?
Niekt�rzy pasa�erowie zapalali nad siedzeniami lampki, przegl�dali star� pras� lub
usi�owali czyta� ksi��ki. Z tylnej cz�ci samolotu dochodzi�a rozmowa w j�zyku francuskim.
Dwie panie domaga�y si� czego� od stewardesy, kt�ra t�umaczy�a si�, �e nie ma lub nie mo�e
czego� za�atwi�.
Kiedy na zewn�trz da� si� s�ysze� dziwny burkot, zapanowa�a cisza. Micha� spojrza� w
okno, ale nic nie zobaczy�, niczego tak�e nie spostrzegli inni pasa�erowie, potraktowali to
buczenie jako omam s�uchowy lub szum wiatru. Siedz�cy z ty�u Murzyn zauwa�y� b�ysk
lampki elektrycznej, szepn��: �Kto� tam chodzi�.
Pod kad�ubem samolotu istotnie s�ycha� by�o szuranie, jakby czyszczenie go od spodu.
Pasa�erowie rozmawiali szeptem. Jeden z Arab�w modli� si� g�o�no, a kto� zapyta� �artem,
czy modli si� za wszystkich.
� Jestem muzu�maninem � odpowiedzia� Arab � i zgodnie z nasz� religi� modl� si� pi��
razy dziennie niezale�nie od warunk�w, w jakich si� znajduj�. Modl� si� do Allacha, kt�ry
jest moj� najwi�ksz� mi�o�ci�, za siebie i za wszystkich muzu�man�w na �wiecie.
� Szkoda, �e nie jestem muzu�maninem � rzek� p�g�osem inny, niewidoczny w ciemno�ci
m�czyzna.
� Islam10 zawojuje ca�y �wiat � powiedzia� cz�owiek w turbanie. � To s� s�owa proroka.
Allach akbar...
Wtedy odsun�y si� drzwi i po drabince, w �wietle lampki elektrycznej, wdrapa� si� do
samolotu cz�owiek z li��mi utkanymi w bujne w�osy na g�owie i przy pomocy porywacza w
pasiastej koszuli wyprowadzi� Hindusa, kt�ry nie stawia� oporu. Micha� domy�li� si�, �e
cz�owiek w turbanie jest chory, bo po owym chybionym w niego strzale nie siedzia� ju� w
fotelu, tylko le�a�, a stewardesa wci�� podawa�a mu wod�.
10 Islam � religia. W niekt�rych krajach zwana muzu�manizmem lub mahometanizmem.
15
Kiedy byli ju� na dole, kto� zabra� drabin� i drzwi zosta�y zasuni�te.
� Dok�d go zabrali? � zapyta� siedz�cy za Micha�em Murzyn.
� Czy tu jest lekarz? � zapyta�a kobieta. � Dooko�a pustynia.
� Milcze�! � krzykn�� Kalamba�czyk z granatem, podrywaj�c si� z fotela, co� jeszcze
wyci�gn�� z kieszeni, ale w ciemno�ci nie by�o wida� co.
Zrobi�a si� cisza.
� Jakie� �wiate�ko widz� � szepn�� po chwili Murzyn, patrz�c w okienko.
� Musz� by� jakie� zabudowania, skoro jest lotnisko � doda� inny szept.
� Niczego w dzie� nie zauwa�y�em � szepn�� trzeci. � Pas startowy dla samolot�w
wojskowych i nic poza tym.
� Co to za wyspa? � zapyta�a pani Bachmanowa. � Chyba powinni�my wiedzie�, gdzie
jeste�my.
� Nie ma tu �adnych samolot�w ani cywilnych, ani wojskowych � doda� siedz�cy z ty�u
Murzyn.
� Moim zdaniem jest to opuszczone wojskowe lotnisko. Jaka� baza ameryka�ska.
� Chyba portugalska.
� Sk�d tu Portugalczycy?
� Jak to sk�d?... Ten rejon Pacyfiku od wiek�w okupuj� Portugalczycy.
� Jest pan pewien, �e jeste�my na Pacyfiku?
� A gdzie?
� Na Indyjskim.
Nagle rozleg� si� wyra�ny szum przelatuj�cego samolotu, wi�c rozmowy ucich�y,
pasa�erowie siedz�cy po prawej stronie pochylili si� do okien, lecz niczego nie zauwa�yli.
Micha� tak�e podni�s� si�, ale pani Kulska skarci�a go.
� Sied�!
� Mo�e po nas � szepn�� kto�.
� Na pewno rano nas wypuszcz�. Przecie� nie mog� nas tu trzyma� o g�odzie.
Kiedy hurkotn�y odsuwane drzwi, wszyscy, z wyj�tkiem dw�ch Arabek z zas�oni�tymi
twarzami, spojrzeli w stron� g��wnego wej�cia. Uzbrojony w pistolet maszynowy m�czyzna
stan�� w drzwiach, za nim wesz�o jeszcze dw�ch i b�yskaj�c latarkami udali si� przez salon do
kabiny pilot�w. Nikt nie wiedzia� czy to miejscowa policja, czy wojsko, wszyscy pasa�erowie
czekali w napi�ciu, lecz z kabiny pilot�w nie dochodzi�y �adne odg�osy, nikt te� stamt�d nie
wychodzi�. Po co przybyli tu obcy ludzie?
� Poprosz� herbaty � powiedzia�a starsza pani; pokazywa�a w p�mroku, �e chce jej si�
pi�.
� Zaraz wszystkim pa�stwu zrobi� herbat� � odpowiedzia�a stewardesa.
� Ja musz� popi� pastylk� � doda�a starsza pani.
� Co b�dzie na kolacj�? � zapyta� m�ski g�os.
� Coca, s�one paluszki i cukierki.
� To jest kolacja? � odezwa� si� inny, nie znany dot�d m�czyzna.
� Jutro b�dzie przedstawiciel naszego Towarzystwa � odpowiedzia�a stewardesa. � Do
niego pa�stwo zg�osicie wszystkie pretensje.
� Cieszmy si�, �e �yjemy � zauwa�y�a jaka� pani � a nie...
� M�dlmy si� � przerwa� m�ski g�os � m�dlmy si�, �eby�my za chwil� nie wylecieli w
powietrze. Przecie� samolot jest zaminowany, nawet pomy�ka mo�e spowodowa� wybuch, a
niekt�rym tu...
Z kabiny wyszed� pilot, udaj�c si� w stron� umywalni. Starsza pani zapyta�a go, co b�dzie
z pasa�erami. Odpowiedzia�, �e tak czy owak t� noc musz� tu przespa�. Doda�, �e mo�na
roz�o�y� fotele.
16
� Czy rozmawia� pan z Towarzystwem? � zapyta� Hindus.
� Leci do nas przedstawiciel rz�du.
Stewardesa roznosi�a herbat�, druga paluszki i cukierki. Niekt�rzy pasa�erowie rozmawiali
z ni� szeptem. Zatrzeszcza�y g�o�niki, inna stewardesa prosi�a, �eby oszcz�dza� wod� w
toalecie.
� Nie mamy zapasu s�odkiej wody? � zdziwi�a si� pani Bachmanowa.
� Niestety.
� Chyba mo�na si� umy� � zapyta�a starsza pani.
� Oczywi�cie. Do jutra na pewno nie zabraknie wody.
� S�dzi pani, �e jutro jeszcze nie odlecimy?
� Nie wiem. Do mnie nale�y oszcz�dne gospodarowanie wod� w takich sytuacjach jak ta.
� S�dzi pani, �e oni nie dadz� nam wody?
� Mnie nie wolno bra� wody z innych miejsc.
� Dlaczego nie wolno bra� wody, mamusiu? � zapyta�a Astrid.
� Bo nie wiadomo, jaka ta woda.
� Przecie� w tutejszej wodzie mog� by� zarazki cholery, d�umy, c�reczko � doda�a starsza
pani.
Szcz�kn�� zamek w drzwiach kabiny pilota, sk�d wyszed� radiotelegrafista. Powiedzia�
p�g�osem, �e z�apa� jak�� stacj� w j�zyku angielskim. O uprowadzeniu ich samolotu z
sze��dziesi�cioma pasa�erami wie ju� ca�y �wiat. Podobno papie� wyda� jak�� odezw�, a
jutro zbiera si� w tej sprawie nadzwyczajna sesja ONZ.
Kalamba�czyk pilnuj�cy drzwi wyj�ciowych podni�s� pistolet w stron� radiotelegrafisty,
kt�ry wycofa� si� do kabiny.
O �wicie z hurkotem otworzy�y si� drzwi. Do samolotu z blaskiem poranka wszed� jeden z
Kalamba�czyk�w i powiedzia�:
� Kto chcia�by kupi� sobie co� na �niadanie, niech podejdzie do wyj�cia.
� A co mo�na kupi�? � zapyta�o kilka g�os�w.
Przez otwarte drzwi wdziera�o si� do samolotu gor�ce, pustynne powietrze, miesza�o si� z
zaduchem panuj�cym wewn�trz salonu.
� Banany mo�na kupi�.
Kilkunastu pasa�er�w wsta�o ze swoich miejsc, st�oczyli si� w w�skim przej�ciu. Stoj�cy
w drzwiach uzbrojony m�czyzna wci�gn�� podan� z drabiny skrzynk� z owocami.
Rozmawia� z kim�, z do�u dochodzi�o dziwne kichanie.
Micha�owi �ni�o si�, �e wr�ci� ju� z urlopu do Jakarty i szuka� w krzakach swojego ogrodu
Domina. Obudzony, zdziwi� si�, �e �pi w ubraniu w dziwnym pomieszczeniu. Spojrza� w
okr�g�e okienko i zobaczy� wielb��da. Chcia� krzykn�� �Astrid sp�jrz�, ale dziewczynka spa�a
na roz�o�onym fotelu w swojej jasnej sukience w r�owe kwiatki.
� Po ile te banany? � zapyta�a pani w tiulowej sukni, nie podnosz�c si� ze swojego fotela.
� Dolara lub funta jeden � poinformowa� uzbrojony w pistolet m�czyzna.
� Dlaczego tak drogo?
� Nie wiem � odpowiedzia� porywacz.
� Jakie dolary tu id�, ameryka�skie czy singapurskie?
Pytanie zosta�o skwitowane �miechem.
Pasa�erowie ch�tnie pozbywali si� dolar�w singapurskich, by�y ta�sze od funt�w
gha�skich i angielskich, nie wszyscy jednak mieli te pieni�dze, wi�c oferowali rupie11.
Sprzedawca ogl�da� je i zwraca� m�wi�c �change for change�, czyli wymiana za wymian�,
inaczej m�wi�c �towar za towar�. Nic wi�cej po angielsku nie rozumia�, wi�c trudno by�o z
nim dyskutowa�. Nale�a�o mu po prostu proponowa� co� do wymiany, najch�tniej koszulki,
spodenki, nawet niezbyt czyste. Fakt, �e nie chcia� bra� rupii, �wiadczy�, i� nie jest to wyspa
11 Rupie� indonezyjskie pieni�dze.
17
indonezyjska. Kto� inny jednak zauwa�y�, �e na wielu indonezyjskich wyspach ludzie wol�
towar ni� pieni�dze.
Nagle porywacze zamkn�li drzwi i w r�nych punktach samolotu ustawili si� z broni�
gotow� do strza�u. Pasa�erowie wtulili si� w fotele, kilka os�b schowa�o si� z g�owami.
Kalamba�czyk z wyci�gni�tym granatem wszed� do kabiny pilot�w.
Siedz�cy za Micha�em Murzyn rozmawia� z s�siadem. Micha� zrozumia�, �e przylecia�
oddzia� komandos�w holenderskich, zaraz pewnie zaatakuj� samolot, mo�e doj�� do
strzelaniny, a nawet do wysadzenia zaminowanego samolotu.
� Je�eli atak b�dzie dobrze przygotowany � szepn�� Murzyn � nie zd��� nas pozabija�.
Powinni zapali� �wiece dymne.
� Ta dziewczynka wygl�da na chor� � zauwa�y�a siedz�ca obok starsza pani po�ykaj�c
pastylk�.
Micha� spojrza� na Astrid. Pani Bachmanowa trzyma�a r�k� na jej czole.
� Trzeba zg�osi� stewardesie � doda�a Amerykanka. � Niech j� wypuszcz�.
� I co z ni� zrobi�? � zapyta�