5250
Szczegóły |
Tytuł |
5250 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5250 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5250 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5250 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
NR ID : b00020
Tytu� : Sonety odeskie
Autor : Adam Mickiewicz
Quand'era in parte altr'uom da quel, ch'io sono.
PETRARCA
I DO LAURY
Ledwiem ciebie zobaczy�, ju�em si� zap�oni�,
W nieznanym oku dawnej znajomo�ci pyta�;
I z twych jag�d wzajemny rumieniec wykwita�
Jak z r�y, kt�rej piersi zaranek ods�oni�.
Ledwie� piosnk� zacz�a, ju�em �zy uroni�,
"Tw�j g�os wnika� do serca i za dusz� chwyta�;
Zda�o si�, �e j� anio� po imieniu wita�
I w zegar niebios chwil� zbawienia zadzwoni�.
O luba! niech twe oczy przyzna� si� nie boj�,
Je�li ci� mym sp�jrzeniem je�li g�osem wzrusz�;
Nie dbam, �e los i ludzie przeciwko nam stoj�,
�e ucieka� i kocha� bez nadziei musz�.
Niech �lub ziemski innego darzy r�k� twoj�,
Tylko wyznaj, �e B�g mi. po�lubi� tw� dusz�.
II
M�wi� z sob�, z drugimi pl�cz� si� w rozmowie,
Serce bije gwa�townie, oddechem nie w�adn�,
Iskry czuj� w �renicach, a na twarzy bladn�;
Niejeden z obcych g�o�no pyta o me zdrowie
Albo o mym rozumie c� na ucho powie.
Tak ca�y dzie� przem�cz�; gdy na �o�e padn�
W nadziei, �e snem chwil� cierpieniom ukradn�,
Serce ogniste mary zapala w mej g�owie.
Zrywam si�, bieg�, sk�adam na pami�� wyrazy,
Kt�rymi mam z�orzeczy� okrucie�stwu twemu,
Sk�adane, zapomniane po milijon razy.
Ale gdy ciebie ujrz�, nie pojmuj�, czemu
Znowu jestem spokojny, zimniejszy nad g�azy,
Aby gore� na nowo - milcze� po dawnemu.
III
Nieuczona tw� posta�, niewymy�lne s�owa,
Ani lice, ni oko nad inne nie b�yska,
A ka�dy rad ci� ujrze�, rad pos�ysze� z bliska;
Cho� w ubraniu pasterki, widno, �e� kr�lowa.
Wczora brzmia�y i pie�ni, i g�o�na rozmowa,
Pytano si� o twoich r�wiennic nazwiska,
Ten im pochwa�y sypie, inny �arty ciska;
Ty wesz�a�, - ka�dy �wi�te milczenie zachowa.
Tak �r�d uczty, gdy �piewak do choru wyzywa�,
Gdy ko�a ta�cuj�cych wi�y si� po sali,
Nagle stan� i zmilkn�; ka�dy zapytywa�,
Nikt nie wiedzia�, dlaczego w zadumieniu stali.
"Ja wiem - rzecze poeta - anio� przelatywa�".
Uczcili wszyscy go�cia, - nie wszyscy poznali.
IV WIDZENIE SI� W GAJU
"Ty�e� to? i tak p�no?" - "B��dn� mia�em drog�,
�r�d las�w, przy niepewnym ksi�yca promyku;
T�skni�a�? my�lisz o mnie?" - "Luby niewdzi�czniku
Pytaj si�, czy ja my�le� o czym innym mog�!"
"Pozw�l u�cisn�� d�onie, uca�owa� nog�.
Ty dr�ysz! czego?" - "Ja nie wiem; b��dz�c po gaiku
L�kam si� szmeru li�cia, nocnych ptak�w krzyku;
Ach! musimy by� winni, kiedy czujem trwog�".
"Sp�jrzyj mi w oczy, w czo�o; nigdy z takim czo�em
Nie idzie zbrodnia, trwoga nie patrzy tak �miele.
Przeb�g! jeste�my� winni, �e siedzimy spo�em?
"Wszak siedz� tak daleko, m�wi� tak niewiele,
I zabawiam si� z tob�, m�j ziemski aniele!
Jak gdyby� ju� niebieskim sta�a si� anio�em".
V
Pot�pi nas �wi�toszek, rozpustnik wy�mieje,
�e chocia� samotnymi otoczeni �ciany,
Chocia� ona tak m�oda, ja tak zakochany,
Przecie� ja oczy spuszczam, a ona �zy leje.
Ja broni� si� pon�tom, ona i nadzieje
Chce odstraszy�, co chwila brz�kaj�c kajdany,
Kt�rymi r�ce zwi�za� nam los op�akany.
Nie wiemy sami, co si� w sercach naszych dzieje.
Jest�e to b�l? lub rozkosz? Gdy czuj� �ci�nienia
Twych d�oni, kiedy z ustek zachwyc� p�omienia,
Luba! czy� mog� temu da� imi� cierpienia?
Ale kiedy si� �zami nasze lica zrosz�,
Gdy si� ostatki �ycia w westchnieniach unosz�,
Luba! czyli� to mog� nazywa� rozkosz�?
VI RANEK I WIECZ�R
S�o�ce b�yszczy na wschodzie w chmur ognistych
A na zachodzie ksi�yc blade lice mroczy,
R�a za s�o�cem p�czki rozwinione toczy,
Fijo�ek kl�czy zgi�ty pod kroplami ranku.
Laura b�ysn�a w oknie, ukl�k�em na ganku;
Ona muskaj�c sploty swych z�otych warkoczy:
"Czemu - rzek�a - tak rano smutne macie oczy,
I miesi�c, i fijo�ek, i ty, m�j kochanku?"
W wiecz�r przyszed�em nowym bawi� si� widokiem;
Wraca ksi�yc, twarz jego pe�na i rumiana,
Fijo�ek podni�s� listki otrze�wione mrokiem.
Znowu stan�a w oknie moja, ukochana,
W pi�kniejszym jeszcze stroju i z weselszym okien
Znowu u n�g jej kl�cz� - tak smutny jak z rana.
VII Z PETRARKI
Senuccio i'vo'che sappi.
Chcecie wiedzie�, co cierpi�, r�wiennicy moi?
Odmaluj� najwierniej, ile pi�ro zdo�a.
Mary ja dot�d po�r�d pami�tek ko�cio�a
My�l� goni� i duch m�j o przesz�o�ci roi.
Tu zwyk�a igra�, �wdzie zamy�lona stoi,
Tam z niech�ci� twarz kry�a, tu mi� okiem wo�a,
Tu gniewna, tam pos�pna, tu znowu weso�a,
Tu swe lica w �agodno��, tu w powag� stroi.
Tam piosenk� nuci�a, tu mi d�o� �cisn�a,
Tu usiad�a, tam naszej rozmowy pocz�tek.
St�d bieg�a, tu na piasku imi� moje kry�li,
Tam s��wko powiedzia�a, ta z cicha westchn�a,
Tam si� zarumieni�a - ach! �r�d tych pami�tek
Wiecznie miota si� serce i pl�cz� si� my�li.
VIII DO NIEMNA
Niemnie, domowa rzeko moja Z gdzie s� wody,
Kt�re niegdy� czerpa�em ar niemowl�ce d�onie,
Na kt�rych potem w dzikie p�ywa�em ustronie,
Sercu niespokojnemu szukaj�c och�ody?
Tu Laura, patrz�c z chlub� na cie� swej urody,
Lubi�a w�os zaplata� i zakwieca� skronie,
Tu obraz jej malowny w srebrnej fali �onie
�zami nieraz m�ci�em, zapaleniec m�ody.
Niemnie, domowa rzeko, gdzie� s� tamte zdroje,
A z nimi tyle szcz�cia, nadziei tak wiele?
K�dy jest mi�e latek, dziecinnych wesele?
Gdzie milsze burzliwego wieku niepokoje?
K�dy jest Laura moja, gdzie s� przyjaciele?
Wszystko przesz�o, a czemu� nie przejd� �zy moje!
IX STRZELEC
Widzia�em, jak dzie� ca�y po�r�d letniej spieki
B��ka� si� strzelec m�ody; stan�� nad strumieniem,
D�ugo pogl�da� wko�o i rzecze z westchnieniem:
"Chc� j� widzie�, nim kraj ten opuszcz� na wieki,
"Chc� widzie� nie widziany". Wtem leci zza rzeki
Konna �owczyni strojna Dyjany odzieniem,
Wstrzymuje konia, staje, zwraca si� wejrzeniem:
Zapewne jecha� za ni� towarzysz daleki.
Strzelec cofn�� si�, zadr�a� i oczy Kaima
Zataczaj�c po drodze, gorzko si� u�miecha�,
Dr��c� r�k� bro� nabi�, d�sa si� i z�yma,
Odszed� nieco, jakoby swej my�li zaniecha�.
Wtem dojrza� mg�� kurzawy; wzniesion� bro� trzyma,
Bierze na cel, mg�a bli�ej - lecz nikt nie nadjecha�.
X B�OGOS�AWIE�STWO
Z Petrarki
B�ogos�awiony rok �w, miesi�c i niedziela,
I dzie� �w, i dnia cz�stka, i owa godzin�,
I chwila, i to miejsce, gdzie moja dziewczyna
Uczucia mi natchn�a, cho� ich nie podziela.
B�ogos�awione oczki blasku i wesela,
Sk�d amorek wygl�da i �uczek napina,
B�ogos�awiony �uczek, strza�ki i ch�opczyna,
Co do mnie w�wczas strzeli�, ach t i dot�d strzela.
B�ogos�awi� ci, pierwsza piosnko nieuczona,
Kt�r� odbi�y lasy domowe i rzeki,
Kt�r� potem ojczysta powtarza�a strona.
B�ogos�awi� ci, pi�ro, kt�rym w czas daleki
Ws�awi�em J�, i moj� pier� b�ogos�awiona,
W kt�rej Laura mieszka�a i mieszka na wieki.
XI REZYGNACJA
Nieszcz�liwy, kto pr�no o wzajemno�� wo�a,
Nieszcz�liwszy jest, kogo pr�ne serce nudzi,
Lecz ten u mnie ze wszystkich nieszcz�liwszy ludzi,
Kto nie kocha, �e kocha�, zapomnie� nie zdo�a.
Widz�c jaskrawe oczy i bezwstydne czo�a,
Pami�tkami zatruwa rozkosz, co go �udzi;
A je�li wdzi�k i cnota czucie w nim obudzi,
Nie �mie z przekwit�ym sercem i�� do st�p anio�a.
Albo drugimi gardzi, albo siebie wini,
Minie ziemiank�, z drogi ust�pi bogini,
A na obiedwie patrz�c �egna si� z nadziej�.
I serce ma podobne do dawnej �wi�tyni,
Spustosza�ej niepog�d i czas�w kolej�,
Gdzie b�stwo nie chce mieszka�, a ludzie nie �miej�.
XII DO ***
Patrzysz mi w oczy, wzdychasz; zgubna twa prostota!
L�kaj si� jadu, kt�ry w oczach �mii p�onie,
Uciekaj, nim ci� oddech zatruty owionie,
Je�li nie chcesz, kl�� reszty twojego �ywota.
Szczero��, jeszcze mi jedna pozosta�� cnota;
Wiedz, �e niegodny ogie� zapalasz w mym �onie;
Lecz umiem �y� samotny - i po c� przy zgonie
Ma si� wik�a� w me losy niewinna istota?
Lubi� rozkosz, lecz zwodzi� nadto jestem dumny
Ty� dziecko, mnie nami�tne przepali�y bole;
Ty� szcz�liwa, twe miejsce w biesiadnik�w kole,
Moje, gdzie s� przesz�o�ci sm�tarze i trumny.
M�ody bluszczu; zielone obwijaj topole,
Zostaw cierniom grobowe otacza� kolumny.
XIII
Pierwszy raz jam niewolnik z mojej rad niewoli:
Patrz� na ciebie, z czo�a nie znika pogoda;
My�l� o tobie, z my�li nie znika swobod�;
Kocham ciebie, a przecie� serce mi nie boli.
Nieraz bra�em za szcz�cie chwileczk� swawoli,
Nieraz mi� ob��ka�a wyobra�ni� m�oda
Albo s��wka zdradliwe i wdzi�czna uroda,
Lecz wtenczas i rozkosznej z�orzeczy�em doli.
Nawet ow�, gdy ow� kocha�em niebiank�,
Ile� �ez, jaki zapa�, jaka niegdy� trwoga,
I �al teraz na sam� imienia jej wzmiank�.
Z tob� tylko szcz�liwy, z tob�, moja droga!
Bogu chwa�a, �e tak� zdarzy� mi kochank�,
I kochance, �e uczy chwali� Pana Boga.
XIV
Luba! ja wzdycham, pami�� niebieskiej pieszczoty
Truj� mi okropnego rozmy�lania chwile.
Ach! mo�e serce twoje, co cierpia�o tyle,
Mo�e, boj� si� wyrzec, pustosz� zgryzoty.
Luba, i co�e� winna, �e twych ocz�t groty
Tak pal�ce, �e usta �miej� si� tak mile?
Zbyt ufa�a� mej cnocie, zbyt swej w�asnej sile,
I nazbyt ognia Stw�rca wla� w nasze istoty.
Przewalczyli�my wiele i dni, i tygodni,
M�odzi, zawsze samotni, zawsze z sob� w parze,
I byli�my oboje d�ugo siebie godni.
Teraz, ach! p�jd� �zami oblewa� o�tarze,
Nie b�d� mojej �ebra� przebaczenia zbrodni,
Tylko niech mi� B�g twoj� zgryzot� nie karze.
XV DZIE�DOBRY
Dzie�dobry! nie �miem budzi�, o wdzi�czny widoku!
Jej duch na po�y w rajskie wzlecia� okolice,
Na po�y zosta� boskie o�ywiaj�c lice,
Jak s�o�ce na p� w niebie, p� w srebrnym ob�oku.
Dzie�dobry! ju� westchn�a, b�ysn�� promyk w oku,
Dzie�dobry! ju� obra�a �wiat�o�� twe �renice
Naprzykrzaj� si� ustom muchy swawolnice,
Dzie�dobry! s�o�ce w oknach, ja przy twoim boku.
Nios�em s�odszy dzie�dobry, lecz twe senne wdzi�ki
Odebra�y mi �mia�o��; niech si� wprz�dy dowiem:
Z �askawym wstajesz sercem? z orze�wionym zdrowiem?
Dzie�dobry! nie pozwalasz uca�owa� r�ki?
Ka�esz odej��, odchodz�: oto masz sukienki,
Ubierz si� i wyjd� pr�dko - dzie�dobry ci powiem.
XVI DOBRANOC
Dobranoc! ju� dzi� wi�cej nie b�dziem bawili,
Niech snu anio� modrymi skrzyd�y ci� otoczy;
Dobranoc! niech odpoczn� po �zach twoje oczy;
Dobranoc! niech si� serce pokojem zasili.
Dobranoc! z ka�dej ze mn� przem�wionej chwili
Niech zostanie d�wi�k jaki� cichy i uroczy,
Niechaj gra w twoim uchu, a gdy my�l zamroczy,
Niech si� m�j obraz sennym �renicom przymili.
Dobranoc! obr�� jeszcze raz na mnie ocz�ta,
Pozw�l lica. - Dobranoc! - Chcesz na s�ugi klasn��?
Daj mi pier� uca�owa�. - Dobranoc! zapi�ta.
- Dobranoc! ju� uciek�a� i drzwi chcesz zatrzasn��.
Dobranoc ci przez klamk� - niestety! zamkni�ta!
Powtarzaj�c: dobranoc! nie d��bym ci zasn��.
Jak w t� chwil�, wieczornym o�mielony cieniem;
XVII DOBRYWIECZ�R
Dobrywiecz�r! on dla mnie najs�odszym �yczeniem;
Nigdy, czy to przed noc� dzieli nas zapora,
Czyli mi� ranna znowu przywo�uje pora,
Nie �egnam si�, ni witam z takim zachwyceniem,
Jak w tg chwil�, wieczornym o�mielony cieniem;
Ty nawet, milcze� rada i p�oni� si� skora,
Gdy us�yszysz �yczenie dobrego wieczora,
�ywszym okiem, g�o�niejszym rozmawiasz westchnieniem.
Niechaj dzie�dobry wschodzi tym, co spo�em �yj�,
Obja�nia� prac�, kt�ra ich r�ce jednoczy;
Dobranoc niech szcz�liwych kochank�w otoczy,
Gdy z rozkoszy kielicha trosk os�od� pij�;
A tym, co si� kochaj� i sw� mi�o�� kryj�,
Dobrywiecz�r niech przy�mi zbyt wymowne oczy.
XVIII DO D.D. - WIZYTA
Ledwie wnijd�, s��w kilka przem�wi� z ni� sam�:
Ju�ci dzwonek przera��, wpada galonowy,
Za nim wizyta, za ni� uk�ony, rozmowy,
Ledwie wizyta z bramy, ju� druga za bram�.
Gdybym m�g�, progi wilcz� otoczy�bym jam�,
Stawi�bym lisie pastki, kolczate okowy,
A je�li nie do�� broni�, uciec bym gotowy
Na tamten �wiat, stygow� zas�oni� si� tam�.
O przekl�ty nudziarzu! ja licz� minuty,
Jak zbrodniarz, co go czeka ostatnia katusza:
Ty pleciesz b�ahe dzieje wczorajszej reduty.
Ju� bierzesz r�kawiczki, szukasz kapelusza,
Teraz odetchn� nieco, wst�pi we mnie dusza...
O bogi! znowu siada, ,siedzi jak przykuty!
XIX DO WIZYTUJ�CYCH
Pragniesz mi�ym by� go�ciem, czytaj rady moje:
Nie do�� wszed�szy donosi�, o czym wszyscy wiedz�,
�e dzisiaj tam walcuj�, �wdzie obiad jedz�,
Zbo�e tanie, deszcz pada, w Grecyi rozboje.
Je�li w salonie znajdziesz bawi�cych si� dwoje,
Zwa�aj, czy ci� z uk�onem, z rozmow� uprzedz�,
Czyli daleko jedno od drugiego siedz�,
Czy wszystko jest na miejscu, czy w porz�dku stroje.
Je�li pani co wyraz za�mia� si� gotowa,
Cho� usta �mia� si� nie chc�; je�li panicz z boku
Pogl�da i zegarek dobywa i chowa,
I grzeczno�� ma na ustach, a co� z�ego w oku:
Wiesz, jak ich trzeba wita�? - Bywaj zdr�w, b�d� zdrowa.
A kiedy ich masz znowu odwiedzi�? - Po roku.
XX PO�EGNANIE - DO D. D.
Odpychasz mi�? - czym twoje serce ju� postrada�?
Lecz jam go nigdy nie mia�; -- czyli broni cnota?
Lecz ty pie�cisz innego; - czy �e nie dam z�ota?
Lecz jam go wprz�dy nie da�, a ciebie posiada�.
I nie darmo; cho� skarb�w przed tob�m nie sk�ada�,
Ale mi drogo ka�da kupiona pieszczota,
Na wag� duszy mojej, pokojem �ywota;
Dlaczego� mi� odpychasz? - nadaremniem bada�.
Dzi� odkrywam �akomstwo nowe w sercu twojem:
Pochwalnych wierszy chcia�a�; marny pochwa� dymie!
Dla nich wi�c igrasz z bli�nich szcz�ciem i pokojem?
Nie kupi� Muzy! W ka�dym �lizga�em si� rymie,
Gdym szed� na Parnas z lauru wie�czy� ci� zawojem,
I ten wiersz wraz mi stwardnia�, �em wspomnia� twe imi�.
XXI DANAIDY
P�ci pi�kna! gdzie wiek z�oty, gdy za polne kwiaty,
Za haftowane k�osem majowe sukienki,
Kupowano panie�skie serduszka i wdzi�ki,
Gdy do lubej go��bia posy�ano w swaty?
Dzisiaj wieki s� ta�sze, a dro�sze zap�aty.
Ta, kt�rej z�oto daj�, prosi o piosenki;
Ta, kt�rej serce daj�, ��da�a mej r�ki;
Ta, kt�r� opiewa�em, pyta, czym bogaty.
Danaidy! rzuca�em w bezde� waszej ch�ci
Dary, pie�ni i we �zach roztopion� dusz�;
Dzi� z hojnego jam sk�py, z czu�ego szyderca.
A cho� mi� dot�d jeszcze nadobna twarz n�ci,
Cho� jeszcze was opiewa� i obdarza� musz�,
Lecz dawniej wszystko da�bym, dzi� wszystko - pr�cz serca.
XXII EKSKUZA
Nuci�em o mi�ostkach w r�wiennik�w t�umie;
Jedni mi� pochwalili, a drudzy szeptali:
"Ten wieszcz kocha si� tylko, m�czy si� i �ali,
Nic innego nie czuje lub �piewa� nie umie.
"W dojrzalsze wchodz�c lata, przy starszym rozumie,
Czemu serce p�omykiem tak dziecinnym pali?
Czyli� mu na to wieszczy g�os bogowie dali,
Aby o sobie tylko w ka�dej nuci� dumie?"
Wielkomy�lna przestroga! - wnet z g�rnymi duchy
Alcejski chwytam bardon, i strojem Ursyna
Ledwiem zacz�� przegrywa�, a� ca�a dru�yna
Rozpierzch�a si� unosz�c zadziwione s�uchy;
Zrywam struny i w Let� ciskam bardon g�uchy.
Taki wieszcz jaki s�uchacz.