12668
Szczegóły |
Tytuł |
12668 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
12668 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 12668 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
12668 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
S�awomir �ubi�ski
Ballada o Januszku
Jako cz�owiek jestem teraz bezpieczna, ale jako matka nie. Pan pewnie wyobra�a
sobie, �e
ja o nim nie my�l�, jak on mi zrobi� tyle z�ego. Nie ma nocy, �eby mi si� nie
�ni�y r�no�ci.
Widz�, jak oni tam mojego Januszka krzywdz�, a mo�e nawet bij�. Budz� si�,
siadam na ��-
ku, a tu pusto, tylko zegar tyka. Potem m�wi� sobie, mo�e to dobrze, �e tak si�
sta�o, �e nie
ma czego si� ba�. Ale p�niej zn�w to samo. Nawet nazwa� tego nie umiem. Czasem
my�l�,
�e ten strach zacz�� si� ju� od tamtego dnia, kiedy mi m�a zabrali do obozu.
Ile to lat? Pra-
wie tyle, co ma Januszek. Za co? U�mieje si� pan. Za g�upi kawa�ek sk�rgumy,
kt�ry m�j
wynosi� z fabryki. Wszyscy wynosili. Trzeba by�o przecie� z czego� �y�. Jedni
wynosili to-
war, a drudzy �elowali buty albo robili sanda�y dla kobiet czy dzieci.
Przyjecha� wtedy jaki� gestapowiec z Warszawy i zarz�dzi� rewizj�. Macali co
dziesi�tego.
Trafi�o na m�a. Zacz�� si� stawia� i przepad�. Najpierw O�wi�cim, potem
Buchenwald, a
p�niej do komina. A co on mia� wtedy? Dwadzie�cia cztery lata. Na�y� si�, mo�na
powie-
dzie�, po same uszy. Innych te� zatrzymano. Dali im po pi��dziesi�t na go�y
ty�ek i pu�cili.
Kto� przecie� musia� pracowa� w fabryce. Zosta�am bez niczego. Januszek mia� si�
dopiero
urodzi�. Z czego tu �y�? Fachu �adnego, tyle �e te dwie r�ce do roboty. Zacz�am
chodzi� do
zamo�niejszych dom�w, do doktor�w, do spekulant�w i handlarzy, a nawet i foks�w,
i bra�
bielizn� do prania. Od rana do p�nej nocy smr�d mydlin, para. Ca�e �ciany
przesi�k�y tym
smrodem, wilgoci�. To by�o moje �ycie wtedy, p�niej te� niewiele l�ejsze.
Po wyzwoleniu, kiedy ju� si� mia�o na zim�, posz�am do fabryki za sprz�taczk�.
Par� lat
akumulatory i guma by�y razem. P�niej, jak zrobili dwie fabryki, to zosta�am
przy akumula-
torach. Tam wsz�dzie o��w, praca niebezpieczna dla zdrowia. Cz�owiek musi dobrze
je��,
wtedy mniej o�owiu �yka. Dlatego ka�dy, kto w akumulatorach pracowa�, dostawa�
prowiant,
t�uszcz, mleko. Du�o to dla mnie znaczy�o. Potem sko�czy� si� przydzia�
prowiantu i zamiast
tego zacz�li dawa� �niadania i obiady. Te� darmo. My�l� sobie wtedy,
Smoliw�sowa, sko�cz
z tym sprz�taniem i staraj si� do roboty na sto��wce. A nie b�dzie ju� �amania
g�owy, czym tu
nakarmi� Januszka.
Kierownik nie chcia� si� zgodzi�, nieu�yty by� cz�owiek z niego. To ja posz�am
od razu do partii.
� Panowie � m�wi� � sama jestem, syn ro�nie, musz� robot� na sto��wce dosta�.
� Panowie i pu�kownicy � powiedzia� ten najwa�niejszy, Kalisiak, co pomar� dwa
lata te-
mu w ty� � wygin�li w trzydziestym dziewi�tym, a tych, co zostali, to my i tak
we�miem na
muszk�. M�wcie mi zatem teraz, towarzyszko, co wam dolega i czemu wam na t�
sto��wk�
pilno? Okrada� chcecie pa�stwo ludowe, now� w�adz� nara�a� na straty?
� Bo�e, uchowaj � m�wi� � �ebym tak skonania nie doczeka�a, jak k�ami�. �adna
taka
my�l ani przez chwil� w g�owie mi nie przystan�a. To� ja z Januszkiem mog� si�
swoim w�a-
snym obiadem podzieli�. A jak zupy sobie troch� do domu wezm�, to chyba grzech
nie b�-
dzie, wdowa jestem.
Kalisiak popatrzy� na mnie, nie powiedzia� ani s�owa, a potem �ap za telefon i
dzwoni do
kierownika:
� Co� tam u was, towarzyszu � m�wi � z t� wasz� �wiadomo�ci� nie za bardzo. Obok
ludzkich potrzeb przechodzicie. Smoliw�sowa ma by� przyj�ta do roboty na
sto��wce, bo
inaczej ja sam dla was, na osobno�ci, osobi�cie mas�wk� zrobi�.
Popatrzy� na mnie.
� Za�atwione � powiedzia�. � Bo niby komu mamy pomaga�, jak nie takim jak wy,
towa-
rzyszko?
O g�odzie ju� nie my�la�am, co zarobi�am, sz�o na ubranie. Radio nawet kupi�am.
�Pio-
nier�, w drewnianej skrzynce, na zagranicznych cz�ciach. Gra tak, �e niech si�
jeszcze te
wszystkie nowoczesne, co to ich nosi� mo�na, schowaj�.
4
Ale co tam radio? Rzecz nabyta. A ja musz� panu m�wi� po kolei, tak jak to mniej
wi�cej
by�o, jak uk�ada�y si� moje i Januszka losy, kiedy by� jeszcze ch�opaczkiem,
chodzi� do
szko�y i gra� z kolegami w pi�k� na ��ce.
Zarobki pomocy w kuchni, jak pan wie, niewielkie, troch� wi�cej co z pch�y
smalcu. Nadal
wi�c bra�am bielizn� do prania. Pralki to by� wtedy zagraniczny rarytas. Kobiety
zdziera�y
r�ce na tarach, a o takich proszkach, jakie s� teraz, to nikt jeszcze nie
s�ysza�. Cieszy�am si�,
�e synkowi na bazarze to jakie� paltko w dobrym stanie, to buty kupi� mog�.
Uczy� si� do-
brze, czw�rki przynosi�, a czasem nawet pi�tk�. Martwi�o mnie tylko, �e ci�gle
chcia� gdzie�
wyje�d�a�, nawet jeszcze nim do pierwszej komunii poszed�.
� Mamusiu � m�wi� � ja si� za Afryka�czyka zostan�, za Murzyna takiego czarnego
jak
kominiarz Balcerzak, co u nas kominy czy�ci. Tylko �e ja �adnych komin�w czy�ci�
nie b�d�.
Usi�d� sobie pod baobabem i b�d� orzechy kokosowe zjada�.
Do komunii to mu taki granatowy materia� kupi�am, okazyjnie. Kobieta jedna po
naszej
ulicy chodzi�a, na oczy jej p�niej nie widzia�am. Powiedzia�a, �e to angielski,
z demobilu
czy Unry. Resztka jej z kuponu zosta�a i musi sprzeda�, na chleb dla dzieci, bo
m�a ma pija-
ka. Kupi�am wi�c t� resztk� i u znajomej krawcowej garniturek mu uszy�am.
Materia�u zo-
sta�o jeszcze sporo i zamiarowa�am uszy� sobie z tego sp�dnic�. Zadowolona by�am
z siebie,
bo to okazja taka jak rzadko, a Januszkowi te� bardzo dobrze by�o w garniturku.
Dzie� komunii � uroczysto�� wielka. Zaprosi�am par� os�b, ludzi si� przecie�
pozna, kiedy
si� tyle lat mieszka. Kalisiaka te�, jako mojego dobroczy�c�, chcia�am zaprosi�,
ale zez�o�ci�
si� okropnie i m�wi:
� To wy, Smoliw�sowa, na takie rzeczy mnie namawiacie? �e to niby ja mam i�� do
ko-
�cio�a? Ja, komunista z dziada pradziada i sekretarz organizacji? Nic z tego.
Nie ze mn� takie
numery odstawia� i banialuki. A w og�le to ja wam powiem tak. Czas si� za jakim�
ch�opem
rozejrze�. Inaczej wam z waszego ch�opaka jakie� nic dobrego wyro�nie. Co to za
chowanie
dziecka, jak nie ma pod r�k� ch�opa, kt�ry by, jak trzeba, dzieciakowi dupsko
zer�n��.
Zdenerwowa�am si�, bo zawsze nerwowa by�am i nerwy mia�am na wierzchu.
� Nie, to nie, panie Kalisiak � m�wi� � bez �aski. Ja tam niczego z�ego w
pierwszej komu-
nii nie widz�. Dobrze wiem, co panu zawdzi�czam, ale na komuni� to nawet taki
wa�ny
urz�dnik jak pan mo�e przyj��.
� O Bo�e � westchn�� Kalisiak � to� to z was, kobieto, element zupe�nie
nieu�wiadomiony,
szkolenia wam brak.
Potem podni�s� si� zza biurka i jak nie krzyknie:
� M�wi�em wam ju�, Smoliw�sowa, �e pan�w wymiot�a �elazna r�ka proletariatu i
porwa�
wiatr historii. Towarzysz dla was jestem, komunista, a nie urz�dnik, chocia�
dziecko, ten
najwi�kszy skarb, chowacie, nie przymierzaj�c, jak mysz ko�cielna.
� Chowam tak, jak chowa�a mnie moja matka, a Kalisiak chocia� teraz na
stanowisku, ta-
kim samym jest robotnikiem jak ja czy �wi�tej pami�ci m�j m��.
Zaraz te� trzasn�am drzwiami i wysz�am.
Dzie� komunii by� pogodny, �adny i z rana nic nie zapowiada�o deszczu. Wsta�am
jak zaw-
sze o �wicie, jeszcze ciasto, kt�re od wczoraj ros�o, zd��y�am upiec. Januszka
pi�knie ubra-
�am, bia�e skarpetki, bia�a wst��ka, ga��zka asparagusa w klapie marynarki.
Brylantyn� wy-
smarowa�am mu w�oski, uczesa�am z przedzia�kiem. Sama te� w�o�y�am najlepsz�
sukni�,
troch� naftalin� zalatywa�a, chocia� wietrzy�a si� ze dwa dni, przejrza�am si�
dok�adnie w
lustrze. No, Gienia, pomy�la�am, przy �wi�cie to kobietka jeszcze z ciebie
ca�kiem do rzeczy.
Nie da si� ukry�.
W ko�ciele by�o wszystko tak, jak trzeba. Ludzi du�o, niekt�re matki p�aka�y, ja
te�, wcale si� nie
wstydz�, troch� �ez popu�ci�am. Januszek by� przej�ty, cichy taki, jak jaki
anio�eczek z Ogrodu Pa�-
5
skiego. Cieszy�am si�, bo to przecie� chwila taka wa�na, �e cz�owiek powinien j�
na ca�e �ycie zapa-
mi�ta�. Obrazek dosta� pi�kny, jak Pan Jezus wiernych swoj� w�asn� r�k�
b�ogos�awi.
Wyszli�my przed ko�ci�, a wszystkie dzieci ko�o ksi�dza jak pachol�ta si�
zlecia�y. Ka�de
obrazek trzyma w r�ku, ka�de przecisn�� si� chce do przodu, a fotograf naprzeciw
ju� sw�j
aparat na drewnianych nogach rozstawi� i g�ow� czarn� szmat� nakry�, �eby
zdj�cie naszym
pociechom zrobi�. Januszek w pierwszym rz�dzie si� znalaz�, tu� przy ksi�dzu.
Dumna by�am
wtedy z niego, �e tak sobie umie w �yciu radzi� i byle komu wypchn�� si� nie da.
Ledwie
fotograf pstrykn�� raz i drugi, a wiatr si� zerwa� okropny i zaraz potem deszcz
lun�� taki, jak-
by si� chmura oberwa�a.
Zabra�am Januszkowi obrazek, wsadzi�am do torebki, jego samego za r�k�, go�ci
zapro-
szonych na pocz�stunek przed siebie i biegiem � jak ta kwoka, co p�dzi przed
sob� piskl�ta �
do domu. G�upia by�am, trzeba by�o w ko�ciele si� schowa� i deszcz przeczeka�.
Ale Polak
zawsze m�dry po szkodzie. Przeszli�my mo�e troch� wi�cej ni� sto metr�w, akurat
do domu
cukiernika, i schowali�my si� pod balkonem. Sukienka mnie od tego deszczu
oblepi�a niczym
druga sk�ra, a z moich go�ci � niedu�o, dwie kole�anki, w tym jedna z m�em �
te� woda leje
si� jak z kranu, ale ci�gle humory mamy, �mia� si� nam chce, a pan Zdzisiek,
jedyny ch�op w
naszym towarzystwie, powiada, �e to Pan B�g nam przy okazji chrzciny sporz�dzi�,
bo on
sam, dajmy na to, przypomnie� sobie nie mo�e, czy by� chrzczony. Zaraz te�
zerkn�am na
Januszka, na jego nogi, na marynark� i mimo �e ca�a jakbym w wodzie by�a,
oblecia� mnie
gor�c.
Bo�e kochany, my�l�, czy�by� nas czarnym deszczem pokara�? Za co, za jakie
grzechy
straszne, kt�rych �em spami�ta� nie zdo�a�a? Ale patrz� po sobie, po go�ciach,
mnie ani go-
�ciom nic, po mnie i po nich bia�a woda p�ynie. Znaczy, �e to nie deszcz jest
czarny, ale �e
ubranko Januszka z najlepszej angielskiej we�ny farb� zacz�o puszcza�. Oszuka�a
mnie ta
handlara, jak jak� pierwsz� lepsz�, co to nigdy w �yciu kolei nie widzia�a czy
na ksi��ce si�
nie uczy�a.
Nic nie m�wi�, tylko �zy mi zaczynaj� ciec i razem si� z tym deszczem ��cz�.
Skarpetki
Januszka ju� ni to granatowe, ni to czarne, chusteczka w kieszonce marynarki
taka sama, ko-
szula na gorsie te�, a wst��eczka, przy kt�rej tylko asparagus zieleni� si� jak
gdyby nigdy nic,
wygl�da jak �a�obna.
� Erzace teraz jakie� robi� � powiedzia� ogl�dnie pan Zdzisiek � szajs, pani
Gieniu. Pa-
mi�tam jeszcze bielskie we�ny, to by�o co�! Po pijanemu cz�owiek przespa� si� w
trawie i nic.
Albo �eby kolor taki ancug straci�? Wprost nie do pomy�lenia.
Januszek na nogi swoje popatrzy�, na r�ce, kt�re wygl�da�y, jakby b�oto miesi�,
a nie by� u
pierwszej komunii, i w bek. Stoimy ci�gle pod tym balkonem, ulica pusta, deszcz
leje, jakby
plan zaleg�y wyrabia�, Januszek beczy, potem nogami zaczyna tupa� i nagle odzywa
si� w te
s�owa:
� Co� ty mi za szmat� kupi�a, garkot�uku jeden, to ty mamusia moja jeste�?
Zamurowa�o mnie. Nie wiedzia�am, czy trzasn�� smarkacza, czy te� uda�, �e nie
s�ysz�.
Przebieg�a przeze mnie my�l, �e on, jak doro�nie, jak w ch�opa zacznie si�
zmienia�, b�dzie
takimi to s�owami, albo jeszcze gorszymi, ju� zawsze do mnie m�wi�. I jeszcze
mnie wi�kszy
ni� przed chwil� gor�c oblecia�. Chwyci�am go wi�c za kark � tak jak to matka
chwyci� po-
winna ma�oletniego smarkacza � i m�wi�:
� Januszku, synu m�j, je�li nie przestaniesz tymi nogami tupa�, to w tym dniu
tak uroczy-
stym dla nas wszystkich w dupsko dostaniesz. Przecie� nie twojej to matki wina,
�e ta wredna
handlara nas oszuka�a.
� Dobra � odrzek� Januszek � ale musz� dosta� na lody, na karuzel� i na
strzelnic�, �ebym
sobie w weso�ym miasteczku do koguta albo do pajaca z blachy strzeIn��.
� Dostaniesz � powiedzia�am � chocia� ci�ko cz�owiekowi na g�upstwa grosz z
takim tru-
dem zarobiony wydawa�. � I zaraz zwr�ci�am si� do go�ci: � Idziemy, drogie
pa�stwo, deszcz
6
jakby mniejszy. B�g wida� nad sierotami swoimi si� ulitowa�. A w domu bez
po�ytku i je-
dzenie, i co� mocniejszego stygnie, muchy aby sraj� na to, co lepsze ni� co
dzie�. � Ale tak
we w�asnym swoim �rodku my�la�am, �eby jak najpr�dzej zej�� z ludzkich oczu i
�eby zdj��
ten garniturek z mojego Januszka, bo w tamtej chwili wygl�da� w nim tak, jakby
go ma�pa
zrobi�a, a nie cz�owiek, znaczy m�j ukochany m��, nieboszczyk Franciszek, co mi
go Niemce
przetopili na myd�o.
I tak �e�my doszli do domu. Deszcz przesta� pada�, ludzie zacz�li si� pojawia�
na ulicach.
Do tej chwili prawie ca�y nar�d by� w ko�ciele albo poupycha� si� gdzie� pod
drzewami czy
po innych kryj�wkach i dopiero teraz ruszy� biegiem do dom�w. Obejrza�am si� za
siebie,
niez�a ju� ferajna od szosy wali�a. Mieli jeszcze daleko, a nam ju� tylko
kawa�ek drogi zosta�
na skr�t, przez pole, gdzie teraz bloki sp�dzielni �Mazowszanka� stoj�.
W domu go�ci raz-raz pousadza�am do sto�u, potem Januszka obmy�am i przebra�am w
su-
che ubranie. Dosta� par� z�otych na dwie porcje lod�w, na karuzel�, a na
strzelnic� ju� nie, bo
pieni�dze przecie� same, jak ch�opu w polu zbo�e, nie rosn�. S�o�ce znowu
zacz�o �wieci�, a
ptaki za�piewa�y swoj� pie�� w ga��ziach jab�oni, co wtedy ros�a za oknem pokoju
i calu�ka
by�a w kwiatach. Januszek zaraz powesela�, go�cie te� i mnie samej zrobi�o si�
lepiej, bo ju�,
jak by nie m�wi�, te cztery czy pi�� kolejek pod zimn� zak�sk� zd��yli�my
przelecie�. Janu-
szek troch� si� jeszcze pokr�ci� po mieszkaniu i poszed�, a ja mu wcale nie
broni�am, cieszy-
�am si�, �e zapomnia� o tym zdj�ciu od komunii w nowym garniturku, kt�re mu
jeszcze na
osobno�ci mia�am u fotografa zrobi�.
Zostali�my sami doro�li, trzy kobiety i jak skwarek w po�cie pan Zdzisiek,
wtedy, trzeba
powiedzie�, ca�kiem udany ch�op i do tego jeszcze wcale nie taki stary, chocia�
w �rednim
wieku. Szybko zapomnia�am o smutkach i zmartwieniach, a w�dka to mi jeszcze
nigdy tak
nie sz�a jak tamtego dnia. Wcale nie do g�owy, tylko w sam� rado�� i humor. Pod
wiecz�r
w��czy�am radio, akurat gra� Cajmer. Szar�wka ju� nied�ugo, gdzie� daleko
kumkaj� �aby,
spok�j, czasem tylko jaki� pijak, jak to przy niedzieli, si� odezwie, a tu
muzyka taka, �e same
nogi rw� si� do ta�ca.
Nie wiem, jak to si� sta�o, ale popatrzy�am na pana Zdzi�ka raz i drugi, a pan
Zdzisiek te�
mi si� wzrokiem ci�kim odwzajemni� i zrobi�o mi si� tak jak wtedy, kiedy
pierwszy raz po-
patrzy�am na �wi�tej pami�ci Franciszka, mojego �lubnego m�a. Pan Zdzisiek
najpierw ob-
ta�czy� Krysi�, swoj� �on�, a moj� kole�ank� z fabryki, pracuj�c� ju� na innym
zak�adzie,
potem Jad�k�, kole�ank� ze sto��wki i dopiero p�niej, do trzeciego kawa�ka,
poprosi� mnie.
Zagrali t� Marynik�, co to lubi�a d�ugo spa�, i zacz�li�my ta�czy� tak, jakby�my
ta�czyli ju�
ca�e �ycie ze sob�. Min�o par� chwil, a kiedy znale�li�my si� dalej od sto�u,
pan Zdzisiek
powiedzia�:
� Urod� to ma jeszcze pani filmow�, pani Gieniu. � Potem przycisn�� mnie mocno i
doda�:
� Ja tam wzdycha� do ksi�yca nie lubi�, od razu m�wi�, jak jest. Mam �yczenie
pozna� ci�
bli�ej, serce mi to dyktuje. Powiedz mi tak, bo nami�tno�� jak morze wielka
zapali�a si� we
mnie.
� Panie Zdzi�ku � odrzek�am � czy pan wie, jakie to s�owa pan teraz do mnie
wym�wi�?
Jestem powa�na i szanuj�ca si� kobieta. Trzydzie�ci dwa mi na Matk� Bosk� Zieln�
stuknie.
� No to wi�c � odrzek� pan Zdzisiek � co niby ja w tym danym momencie mam
odpowie-
dzie�, jak mnie ju� w styczniu zaraz po Trzech Kr�lach trzydzie�ci osiem min�o?
�e co?
Emeryt jestem, Dziadek Mr�z? I �e od �ycia pod wzgl�dem tego, co najlepsze, nic
mi si� ju�
nie nale�y? Sko�czy� si� ten kawa�ek o Marynice, zn�w zasiedli�my do sto�u, �eby
posili� si�
troch� i wypi�, bo w�dki zosta�a jeszcze jedna ca�a butelka i w drugiej troch�.
Zak�szamy,
zerkam na pana Zdzi�ka, a on �onie co lepsze podsuwa, grucha do niej czule,
jakby dopiero
si� z ni� zapozna�, a mnie, co podnios� kieliszek do ust, szk�o o z�by dzwoni,
jakby by�o �y-
we albo jakbym febr� mia�a. Wtedy Jad�ka zwraca si� w te s�owa do mnie:
� Co z tob�, Gieniu, czemu tak latasz ca�a, trz�sionki �e� si� najad�a czy jak?
7
� Nie trz�sionki, Jadziu � m�wi� � tylko zimno tu jako�.
� Powiadasz, �e �aba ma w�sy � m�wi Jad�ka � powiadasz, �e �ysy grzebienia
szuka? Ja t�
trz�sionk� znam, mnie ty dymu w oczy nie puszczaj.
A w radiu cisza, �adnej muzyki, tylko dziennik nadaj�. Dobrze, my�l� sobie, �e
ju� tanga
przytulanga nie b�dzie, bo moje serce chyba by p�k�o. Pan Zdzisiek musi by�
lepszy kozak,
swojego nie da, a na s�siedni� parcel� si� pcha. Najpierw mi krew w �y�ach
rozpali�, potem z
�on� w najlepsze wymienia czu�e s��wka. A c� to Krysia, kim ona jest przy mnie?
Chuda,
pier� jej zwisa, worki pod oczami, w�osy rudawe i rzadkie jak u wylinia�ej
wiewi�rki.
Tymczasem si� ju� �ciemni�o na dobre, w�dka wypita, w radiu przy takiej �adnej
niedzieli
o Planie Sze�cioletnim m�wi�, wi�c i go�cie zaczynaj� si� zbiera�, bo i po co im
siedzie�, jak
tu ju� nawet zak�ski nie ma, tylko troch� boczku i mizerii zosta�o na talerzach.
Januszek wr�-
ci� z rajzy brudny, jak nie wiem co, jakby z wieprzkami za przeproszeniem w
chlewie si� ga-
nia�, m�wi�c, �e z ch�opakami na ��kach za ko�cio�em na zmagi si� bra�, kto
lepszy.
� Ja ci zaraz te zmagi dam � odzywam si� do niego i r�kami o st� musz� si�
oprze�, tak
mnie ta w�dka zmog�a � sakramenckie ty nasienie jedne! Niczego ju� uszanowa� nie
chcesz,
ani dnia tego �wi�tego, ani pracy swojej matki. Umyj si�, niech moje oczy ci�
w�r�d tego
brudu nie ogl�daj�.
Go�cie si� tak�e zza sto�u podnie�li, patrz�, moja Jad�ka zalana nie�le, pan
Zdzisiek r�w-
nie�, a tylko Krysia, jak gdyby nigdy nic, nawet u�miechni�ta, oczami czujnie
�ypie, jakby tu
u mnie gdzie� z�oto by�o schowane.
No, my�l� sobie, �mijo ty jedna, tak Zdzisia swojego pilnujesz. A mnie si� ju�
nawet spoj-
rze� na niego nie chce. Najpierw czule zagada�, wol� Bo�� rozbudzi�, a potem
buch pod
skrzyde�ko �lubnej �ony i g�ow� w piasek wtyka jak jaki� stru� albo inny ptak
zamorski.
�egnamy si� wi�c, Jad�k� �ciskam serdecznie, a nawet ca�uj� si� z Krysi�, niech
sobie nie
my�li, �e to mnie co� obesz�o, ale jemu r�k� podaj� ozi�ble, jakby by� nie na
pocz�stunku, ale
w urz�dowej sprawie. Ale on jako� tak wykombinowa�, �e oddzieli�a nas od Krysi
Jad�ka, i
m�wi mi w ucho:
� Gieniu, bez ciebie ju� �ycia nie mam. Serce moje ca�e jest twoje. Jutro nad
wieczorem
jestem. � A potem g�o�no, tak �eby jego �ona s�ysza�a, powiada: � D�ugo �e�my tu
byli, ze
sto�u wszystko zjedli i wypili, lecz bynajmniej, co z�ego, to nie my.
A mnie zn�w si� s�abo w nogach robi i pulsy mi jak m�otki bij�. Ale jak tu si�
dziwi� �yj�-
cej kobiecie, kt�ra tak dawno ch�opa nie mia�a, bo tego, co od czasu do czasu, w
po�piechu i
bez prawdziwej przyjemno�ci, nie licz�.
Na drugi dzie� w robocie dla mnie ci�gle by�a niedziela. Gary mi z r�k lecia�y,
zapomina-
�am, co mi kierowniczka w danym momencie kaza�a robi�. Pi� nam si� z Jad�k� poza
tym
chcia�o, wi�c to�my lemoniad� z octu i sody robi�y, to�my wod� albo sok
kapu�ciany popija-
�y.
Przed po�udniem przyszed� na sto��wk� Kalisiak z rulonem jakich� papier�w pod
pach�.
Pokr�ci� si� troch�, a potem m�wi:
� Chod�cie no tu, Smoliw�sowa, mam do was s��w par�.
Kroi�y�my akurat ziemniaki na zup�, ale od�o�y�am n� i id�. Nic, pomy�la�am,
tylko ten
stary te� poczu� wol� Bo�� i to wzgl�dem mojej osoby. A on patrzy na mnie i
powiada:
� A gdzie to ten wasz rzymski katolik wakacje b�dzie sp�dza�? Pewnie z �obuzami
przy
grze w pieni�dze albo szajb�?
� Co to was, Kalisiak, niby obchodzi � m�wi�. � Moje dziecko, moja sprawa.
� W�a�nie, �e nie � odpowiada Kalisiak � dziecko to sprawa spo�eczna. Dziecko
ro�nie na
przysz�ego obywatela swojej ojczyzny, aby j� budowa�, kiedy nas ju� nie b�dzie.
I wy to,
Smoliw�sowa, powinni�cie wiedzie�. A przyszed�em do was dlatego, �e s� wolne
miejsca na
koloniach i wasz ch�opak jako p�sierota mo�e tam jecha� za darmo.
� Jeszcze czego � m�wi� � �eby mi go kto� utopi� albo i przeinaczy�.
8
� Co ty gadasz, Smoliw�sowa � odpowiada Kalisiak � tam mu nawet marcepan�w
brako-
wa� nie b�dzie. Ca�kowita opieka zapewniona.
A wtedy my�l mnie nasz�a nag�a i oprze� si� jej ju� nie mog�am. Jak Januszek
pojedzie,
my ze Zdzisiem woIni b�dziemy jak dwa ptaki spragnione siebie przez te wszystkie
letnie
wieczory gor�ce, a potem niech si� dzieje, co chce. Pytam wi�c jeszcze raz, czy
mu si� tam
aby na pewno nic z�ego nie stanie.
� Czy� ty si�, kobieto, szaleju napi�a � powiada Kalisiak � czy� sw�j rozum w
domu zo-
stawi�a, przecie� na koloniach opieka jak w raju, wychowawcy, piel�gniarki,
lekarz, rada za-
k�adowa, a nawet i sama partia czuwa nad m�odym pokoleniem.
� No to � m�wi� � niech tam b�dzie, do kogo mam teraz i�� pod wzgl�dem zapisu?
� Ju� go sam zapisa�em � odrzeknie mi na to Kalisiak. � Podajcie mi tylko
dok�adn� dat�
urodzenia i imi� ojca.
� Pi�tnasty stycze� � m�wi� � czterdziesty pi�ty rok, a nieboszczykowi by�o
Franciszek.
� Wyjazd � poinformowuje mnie Kalisiak � trzydziestego czerwca �sma rano,
zbi�rka w
zak�adzie. � A potem wyci�ga ten rulon, co go trzyma� pod pach�, rozwija i
powiada: � Roz-
wie�cie to sobie w widocznych miejscach, towarzyszki.
Patrzymy, a to takie afisze, co� tam niby proporczyk i napis drukowanym:
�Pracujemy
metod� Korabielnikowej.�
� Czym? � pyta Jad�ka. � A co to zn�w za Korabielnikowa?
� Metoda ta to praca na wielu stanowiskach jednocze�nie. A Korabielnikowa to
taka ra-
dziecka przodownica pracy.
� Z jakiej� sto��wki, kucharka? � pytam.
� Nie � odpowiada Kalisiak � z zak�ad�w tkackich. No to my wszystkie w �miech.
Ca taki
zak�ad ma do kuchni, co ma piernik do wiatraka?
� Cisza � powiada Kalisiak � kobiety z was jeszcze nieu�wiadomione i ciemne jak
noc w
piwnicy. Socjalizm tym r�ni si� od kapitalizmu, �e da si� stosowa� i w
szczeg�lno�ci, i w
og�lno�ci. Rozumiecie mnie teraz? A te plakaty zaraz mi porozwiesza�, bo jutro
przyjd� na
kontrol.
Poszed�. Wtedy my znowu w �miech, jeszcze wi�kszy, takie to nam si� weso�e
wyda�o. A
te plakaty rozwiesi�y�my, i owszem. Jeden przy samej kuchni, �eby kucharka te�
mog�a pra-
cowa� po nowemu, jeden tam, gdzie si� obiera�o ziemniaki, a jeszcze jeden tu�
przy okienku,
gdzie by�y wydawane obiady, �eby i inni mogli si� u�wiadomi�. W tej weso�o�ci a�
do po�u-
dnia odsun�a si� ode mnie my�l o panu Zdzi�ku. Suszy� mnie ju� po tej
wczorajszej w�dce
przesta�o, wi�c zacz�am wy�piewywa� r�ne piosenki, jakie zna�am. Wtedy to
Jad�ka m�wi:
� Chyba dla Zdzisia, Gieniu, tak �piewasz, te trele pod niebo wyci�gasz? S�abo��
ci� na-
sz�a na niego.
� Te� � powiedzia�am � albo to jednemu psu jest Burek, albo to ich ma�o, tych
moczymor-
d�w, po �wiecie chodzi?
Ale od tej chwili doczeka� si� ju� nie mog�am fajrantu, bo wida� mnie ju� sam
Pan B�g na
ten raz do grzechu przeznaczy�.
Nie my�la�am wtedy, �e robi� �le, �e mo�e to jego rodzinie szkodzi�, a na mnie
ludzkie j�-
zyki wyostrzy�. Wiedzia�am od razu, �e z niego jest �ajdak, �e tylko po babach
go nosi. Nie
przeszkadza�o mi to, a nawet jeszcze bardziej mnie do niego ci�gn�o, jeszcze
bardziej chcia-
�am, �eby by� m�j i niczyj wi�cej. Ale na razie dni nam si� d�u�y�y i tylko
�e�my oczy wypa-
trywali na siebie. Udawa�am, kiedy niby do roboty po fajrancie przychodzi� do
mnie, �e nie
wiem, o co mu idzie, i nawet kiedy Januszek bieg� bawi� si� z kolegami, nie
pozwala�am mu
na nic, tylko jeszcze bardziej przejmowa�am si� prac�. Mia�am do wyko�czenia
du�e pranie, a i
Januszka trzeba by�o przygotowa� do wyjazdu. Ale tak naprawd� to we mnie od
ochoty na
9
niego a� wszystko si� gotowa�o, chcia�am go tak rozpali�, �eby lecia� na mnie
jak ta motylica
do lampy. Tak nadszed� koniec roku szkolnego, potem przesz�o jeszcze kilka dni i
Januszek z
dworca Warszawa G��wna razem z innymi dzie�mi pojecha� na kolonie pod miasto
K�odzko
na Zach�d.
Odwioz�am go do Warszawy, a kiedy przed wieczorem wr�ci�am do domu, Zdzisiek ju�
czeka�, chocia� wcale nie m�wi�am, �eby przyszed�. Postawi�am na st� butelk�
s�odkiej w�d-
ki, zrobi�am co� do zjedzenia. Ale my�my nawet tej w�dki nie wypili i jedzenia
nie dotkn�li.
Poszli�my do ��ka jeszcze za widna, nim s�onko zd��y�o zgasn�� na niebie. I
zaraz tej pierw-
szej nocy, kt�ra nadesz�a, by�o tak, jak du�o kobiet mo�e tylko zamarzy�, kiedy
my�li o
szcz�ciu.
Wszystkie te dni mija�y nam teraz szybciej ni� my�li. Zdzisiek mia� dom, mia�
rodzin�, a ja
chcia�am, �eby mia� tylko mnie i nikogo wi�cej. Chcia�am, �eby ka�dej nocy
zostawa� ze mn�
do bia�ego ranka. Ale on musia� wraca� do swojej �lubnej, chocia� � jak mi to
zaraz powie-
dzia� � by�am jego �on� najlepsz�, bo z mi�o�ci. W pracy chodzi�am jak b��dna,
nie s�ysza�am, o
czym m�wiono do mnie. Czu�am, jak mnie dotyka, s�ysza�am jego oddech. Kiedy
my�am
gary, wyciera�am posadzk� czy skroba�am kartofle, wydawa�o mi si�, �e jest obok,
a ja to
wszystko robi� tylko dla niego. Jad�ka przesta�a si� ju� o tym temacie wyra�a�,
tylko czeka�a,
co z tego b�dzie i co wyniknie. Ale mnie i tak by�o wszystko jedno.
Przekre�li�am sw�j los i
ca�y rozum dla jednej mojej mi�o�ci. Bo ca�y �wiat to by� teraz on, jego cia�o i
serce.
O Januszku w tamtych to dniach prawie �e zapomnia�am. Pan pewnie pomy�li, �e ze
mnie
jest z�a matka, �e by�am z tych lepszych, co to najpierw sobie dogodz�, a
p�niej dopiero
dziecku. Przyszed� list od niego, w kt�rym to uprasza� mnie o pieni�dze na lody
i na ciupag�.
Pomy�la�am, �e tu co� nie tak, �e obowi�zk�w swoich nie pami�tam. Upiek�am
placek, naza-
jutrz zrobi�am paczk�, do paczki wsadzi�am par� z�otych i wys�a�am do Januszka.
Ale kiedy tylko wr�ci�am z poczty do domu, zn�w zacz�am wypatrywa� Zdzisia,
kt�ry w
tym dniu nie m�g� przyj��, bo dziecko mu zachorowa�o na koklusz. Nie przemawia�o
to do
mnie, zupe�nie jakbym si� duru najad�a albo rozum do reszty zaprzepa�ci�a.
Siad�am przy
oknie i patrzy�am na ulic�, czy aby Zdzisio nie idzie. Przeczeka�am szar�wk�,
przeczeka�am
ca�y d�ugi wiecz�r, czeka�am w nocy i dopiero jak gwiazdy zacz�y bledn�c na
niebie, po-
sz�am spa�. Wsta�am, jak zawsze, przed pi�t� rano po kr�tkim �nie i ju� przez
ca�y dzie� by�o
mi tak, jakbym mia�a za chwil� umrze�. A przecie� nie by�o to z mojej ani z jego
winy, tylko
za przyczyn� choroby, kt�ra jest ponad lud�mi.
Lato wci�� by�o pi�kne. Jab�onka sta�a teraz za oknem oblepiona owocami. Ani si�
obej-
rza�am, jak zadzwoni�y na polach kosy i jak ju� niebawem by�o po �niwach.
Przypomnia�o mi
to wie�, robot� w polu i nieboszczyka Franciszka, kt�ry najpierw przyje�d�a�
rowerem za
szmuglem, a potem zacz�� si� stara� o mnie u moich ojc�w. Czy ty, Franiu,
my�la�am, na tym
lepszym �wiecie czasem chocia� wspominasz swoj� �oneczk� i czy wybaczysz to jej
mi�osne
zamroczenie ze Zdzi�kiem? Przecie� �e�cie razem chodzili kiedy� do szko�y, tylko
Zdzisiek
zosta� si� p�niej za elektryka, a ty �e� poszed� do fabryki robi� na odlewni.
M�oda jestem
jeszcze, Franiu, i tyle lat by�am jak ta ziemia, co le�y od�ogiem i tylko chwast
na niej ro�nie i
k�kol. Gdyby ci� Niemce nie zabili, nigdy by do takiej okoliczno�ci nie dosz�o.
Ale powiem
ci jeszcze, m�u m�j, �e gdyby� nawet mnie przekl��, a i do samego Pana Boga
chodzi� na
skarg�, i tak Zdzisia si� nie wyrzekn�, bo jest mi z nim tak, jak nawet z tob�
nie by�o.
Miesi�c min�� jak pi�kny sen, jak upojny taniec w ukochanych ramionach. Wr�ci�
Janu-
szek, opalony, z porozbijanymi kolanami, usta mu si� nie zamyka�y, tyle
opowiada�. Przy-
wi�z� ca�� torb� kamieni, na niekt�rych jakby z�ote �y�ki by�o wida�. T�uk� je
na podw�rzu
m�otkiem, z�ota w nich szuka�. � Mamusiu � m�wi� � b�dziemy teraz bogaci, kupimy
sobie
dom i nie b�dziesz ju� musia�a robi� w fabryce. � A ja tego gadania s�ucha�am
pi�te przez
10
dziesi�te, bo nasza mi�o�� ze Zdzi�kiem z takiej to przyczyny, �e nie mamy gdzie
p�j��, zacz�a
umiera� bez nadziei. M�wi�am z nim delikatnie wzgl�dem rozwodu, �e dla jego
dzieci gotowa
jestem by� rodzon� matk�, ale on u�miecha� si� tylko i wykr�caj�ce dawa�
odpowiedzi.
Owszem, m�wi�, �e mnie kocha, �e beze mnie jego �ycie warto�ci swojej nie
przedstawia,
ale ma �on�, a z Krysi� tak �atwo nam nie p�jdzie. A i dzieci te�, dla kt�rych
jest ojcem, na
poniewierk� nie zostawi.
Z robot� si� zaniedba�am, klientki po pranie przychodzi�y, a u mnie sterta
brud�w le�a�a
od�o�ona na nie wiem kiedy. Trzeba by�o zakasa� r�kawy i wszystko popra�, bo nie
ma nic
gorszego jak zosta� si� przed zim� bez pieni�dzy. Zn�w przynios�am bali�,
zacz�am grza�
ca�e kot�y wody, a potem na tarze czyje� brudy wewte i wewte smyrga�. Zdzisio
jeszcze przy-
chodzi�, Januszkowi cukierki dawa�, �eby poszed� gdzie� z ch�opakami pobiega�.
Cuchn�o
mydlinami, gor�c od pieca bi� straszny, ale kiedy tylko Januszek z mieszkania
albo z podw�-
rza precz szed�, my�my garn�li si� do siebie w po�piechu, jakby m�j ukochany by�
w wojsku i
za godzin� mu si� przepustka ko�czy�a.
Ale to by�o ju� co innego. Czu�am strach, �e zaraz Januszek zacznie wali� do
drzwi albo
podejrzy nas przez okno. I chyba ju� co� zmiarkowa�, bo wcale nie chcia�
wychodzi� z domu,
chocia� mu Zdzisio najlepsze �akocie dawa�. Kupi�am mu wi�c futbol do gry w
pi�k� no�n�.
Ucieszy� si�, ale gra� tylko na podw�rku. Sprowadza� ch�opak�w i do nocy kopali
pi�k� wal�c
o �cian� domu, a� deski trzeszcza�y. Z tego wszystkiego zrobi�am si� jeszcze
bardziej nerwo-
wa, byle co mnie denerwowa�o. Zdzisio siedzia� przy stole, piwo albo oran�ad�
popija� i pa-
trzy� w okno. Ba�am si�, �e przestanie przychodzi� albo �e znajdzie sobie inn�
kobiet�, kt�ra
ma wolne mieszkanie i czas, co zreszt� sz�o na jedno.
I tak ucieka�a nam reszta lata obok pragnie� i t�sknot. Dni zrobi�y si�
mniejsze, szybciej przy-
chodzi�a szar�wka. Januszek przesta� kopa� futbol, naumy�lnie chyba
przedziurawi� p�cherz, bo
pi�ka le�a�a w k�cie, jak szmata. Taki� ty m�dry, pomy�la�am, tak swoj� mamusi�
pilnujesz i
szcz�cia tego jednego, co jej jeszcze w �yciu zosta�o, odmawiasz? Ju� ja znajd�
na ciebie spos�b.
Bo jak to ma by�, �eby taki niewyro�ni�ty smarkacz dwoje doros�ych za nos
wodzi�.
� Na ksiuty � m�wi� do Zdzisia � b�dziemy si�, p�ki co, gdzie indziej udawa�,
nie do
mojego mieszkania.
� Jakby� mi pozwole�stwo da�a � odpowiada mi w te s�owa Zdzisio � to ja bym mu
dobrze
w ty�ek nak�ad�. Co to jest, �eby taki ma�y ci�gle w domu siedzia� jak jaki�
kaleka? Mizerak z
niego wyro�nie, chuchro.
� To jest m�j w�asny syn � odpowiedzia�am � a wzgl�dem tego, kto ma mu w ty�ek
nak�a-
da�, nie ty, Zdzisiu, masz ostatnie s�owo. A o reszt� si� nie martw. Ju� ja tak
wymy�l�, �e
zn�w b�dziemy si� mogli chocia� troch� sob� nacieszy�.
Na drugi dzie� nagrza�am wody, nala�am do balii i dalej szorowa� Januszka, a�
mydliny
pryskaj�.
� Co to � m�wi on do mnie � na jakie to konto mamusia mnie tak myje?
� Nie na �adne konto � odpowiadam � ani z �adnej to innej przyczyny, synu, tylko
do ko-
�cio�a p�jdziemy, Pana naszego o odpuszczenie grzech�w prosi�.
� Ja nie musz� � powiada Januszek � ja tam nijakich grzech�w nie narobi�em.
� Nie narobi�e�? A kto to ciurkiem, jak na pokucie, w domu siedzi? Ja? Co�
zmalowa� mu-
sia�e� i teraz si� boisz wyj�� na powietrze. Powiedz mi, co si� sta�o, szyb
gdzie nat�uk�e� albo
co wzi��e� komu?
Januszek spojrza� na mnie, oczy mu si� okr�g�e jak u ryby zrobi�y.
� Mamusia �artuje � m�wi � lip� mi wstawia. Ja te� mog� sobie w domu posiedzie�
i ra-
dia, jak pan Zdzisio, je�eli mam �yczenie, pos�ucha�. To chyba mnie wolno?
� Nie pyskuj � m�wi� � jak ty si� do matki swojej wyra�asz? Wy�a� z tej balii,
dosy� ju� mycia.
Wytar�am go do sucha, za�o�y�am mu czyste ubranko. Sama te� ogarn�am si� szybko
i po
niedzielnemu.
11
� Idziemy � m�wi� � bo zaraz zacznie si� nabo�e�stwo.
� A co pan Zdzisiek � pyta Januszek � dzisiaj nie przyjdzie?
� Co on jest, nasz? � odpowiadam. � Ma �yczenie, to przychodzi. Tak jak twoi
koledzy, co
z nimi futbol kopiesz.
Wzi�am go mocno za r�k� i w drog�. Kawa�ek za domem, gdzie ��ki si� zaczyna�y,
z
dziesi�ciu ch�opaczk�w gania si� w berka zaklepywanego, a� mi�o. Zatrzyma�am si�
na
chwil�, Januszka jeszcze mocniej za r�k� wzi�am i wo�am do najbli�szego, kt�rym
by� He-
nio, syn milicjanta, przezwiskiem Piegus.
� Dosy� tej zabawy, lepiej by�cie swoje grzeszne �by prze�egnali. Heniu, chod� z
nami do
ko�cio�a, bo tam akurat z Januszkiem id�.
Henio zatrzyma� si�, gdzie zaraz te� zosta� zaklepany, i wo�a:
� Co pani! �eby mnie fatrowski krzywd� zrobi� za tak� przeszkod� w karierze?
� Jak doro�niesz, jak ci rozumu przyb�dzie, to jeszcze po�a�ujesz � m�wi�, a
drug� r�k�
�api� Januszka za ko�nierz, gdy� czuj�, �e zaraz mi si� szarpnie i b�dzie chcia�
uciec.
Posta�am chwil�, przez ten czas ch�opaczyska si� zbiegli i patrz� na nas jak na
jakich� ra-
rog�w. Nie ma co, my�l�, trzeba Januszka holowa� dalej, bo tutaj nie dam mu
rady.
W ko�ciele zaraz �e�my podeszli pod sam o�tarz, �eby nas ksi�dz i ministranci
widzieli. Tu
ju� spokojna by�am i mog�am da� r�kom odpocz��, bo dr�a�y mi nie przymierzaj�c
tak, jak-
bym jakie� du�e ci�ary nosi�a. Januszek nic, nawet grzeczny si� zrobi�, kl�ka,
kiedy trzeba,
�egna si�, modli, ale przy tym wzdycha, rozgl�da si� wok�, jakby na cud czeka�,
taki, �eby
mu si� furtka w murze zrobi�a, prosto na wolno��. Dobrze ci tak, my�l�, cierp,
cia�o, kiedy�
takie g�upie. Mnie te� ci�ko, ka�da jedna minuta ci�gnie si�, jakby z klajstru
by�a, ja te� ca�-
kiem co innego mam w g�owie ni� mod�y, bo na to, gdyby wszystko sz�o za kolej�,
jeszcze
czas.
I tak ca�e nabo�e�stwo oboje �e�my si� przem�czyli. Co si� memu Januszkowi
przedsta-
wia�o, tego powiedzie� nie mog�, ale ja ci�gle �em Zdzisia widzia�a, raz za
ksi�dza, �e niby
teraz jest pod o�tarzem i odprawia, a potem zn�w za wojskowego majora z piersi�
w meda-
lach, ale kiedy zacz�o mi si� przedstawia�, �e jeste�my w ciep�ych krajach,
gdzie w pi�knym
hotelu le�� ze Zdzisiem na tapczanie, jedz�ca banany i pomara�cze, to mi si� tak
zrobi�o, jak
to nieraz jest zim�, kiedy wiatr mro�ny gdzie� na polach osaczy cz�owieka, i
strach mnie
przebi� na wylot.
Pad�am na kolana, Januszka do tego samego zmusi�am. Bo�e, pomy�la�am, ze mnie
jest
przecie� ci�ko pracuj�ca kobieta, kt�ra to �adnej rado�ci od lat w �yciu nie
mia�a. Nawet snu
sobie �a�owa�am, nie m�wi�c o �akociach czy jakiej� lepszej sukience. Popatrz na
nasz grzech
jak ojciec, kt�ry dzieciom wybacza w sercu swoim. Amen.
� Mamusiu � powiedzia� wtedy Januszek � kolana mnie o pod�og� gniet�, jeszcze mi
si�
jaka woda w ko�ciach zal�gnie, mog� wsta�?
� Wsta�, synu � odrzek�am � a jutro znowu� tutaj przyjdziemy.
Za trzecim razem Januszek mia� ju� ca�kiem dosy�.
� Inne ch�opaki � m�wi do mnie przy kolacji � do ko�cio�a wcale nie chodz�,
nawet w nie-
dziel�. Biegaj� sobie po ��kach, r�ne b�ki zbijaj� i figle stroj�. U innych
ch�opak�w w domu
wcale nie ma tak, �eby za byle co i�� do ko�cio�a.
Oho, my�l� sobie, to ju� dobrze, to my ze Zdzisiem chocia� troch� tej swobody
dla serc
spragnionych znajdziemy. I m�wi�:
� Inne ch�opaki to swojej matce rodzonej m�wi�, co i gdzie zmalowali. Nie tak
jak ty. Po
nocach ju� spa� nie mog�, tak si� tym gryz�.
� Mamusiu kochana � m�wi Januszek � �ebym tak ju� nigdy futbola nie kopa�, �eby
mnie
ogie� wiekuisty spali� w czarnej smole, jak k�ami�. Nigdzie �em nic nie zrobi�,
nawet na jab�-
ka prawie nie chodzi�em, tylko ten pan Zdzisiek do nerw�w mnie doprowadzi�. Co
jemu do
12
mojej mamusi, zapytywa�em w�asn� osob�, po co on stale tu siedzi i do domu nie
idzie?
Ch�opaki �mieli si� ze mnie, �e ten w�chaty na ksiuty do ciebie chodzi.
� Kt�ry to � pytam gro�nie � kt�ry to tak wrednie o mnie si� wypowiedzia�?
� Najwi�cej Heniek Piegus � powiada Januszek � on przewa�nie.
� Pan Zdzisiek � m�wi� � przychodzi tu jako twojego �wi�tej pami�ci tatusia i
twojej ma-
musi kolega. Posiedzi troch�, pogada, �eby mamusia do tych czterech go�ych �cian
i do tych
brud�w, co pierze, gada� nie musia�a, a potem do w�asnego domu, do �ony i do
dzieci wraca.
Rozumiesz teraz?
� Mamusiu kochana � odzywa si� w te s�owa Januszek � ja zupe�nie co innego
my�la�em,
mnie si� ca�kiem inne rzeczy przedstawia�y. Ja mamusi� przepraszam bardzo i ju�
wi�cej nie
b�d�. Mog� i��? W chowanego si� z ch�opakami pogania� albo w co innego.
� Id� � powiedzia�am � i nie ganiaj za d�ugo, bo si� spocisz i choroba gotowa.
Mamusia
p�jdzie do ko�cio�a, pomodli si� troch� i przyjdzie.
I tak nie patrz�c na nic, ani na rozs�dek, ani na to, �em przecie� nie by�a ju�
smarkul�, za-
cz�am z ukochanym moim spotyka� si� w komnacie gwiezdnej, chodzi� za miasto,
daleko w
��ki i pola puste ju� i szare, jak to zawsze przy ko�cu lata. Wieczory
nadchodzi�y wcze�niej,
by�y coraz zimniejsze. Le�eli�my na Zdzisiowym p�aszczu, kt�ry szybko od rosy
robi� si�
wilgotny. Widzia�am, �e nasza mi�o�� ju� si� ko�czy, �e tak by� nie mo�e. Rozum
powiada�
mi, �ebym wszystko zostawi�a sama, zanim on to zrobi. Zdzisio mi ju� takich, co
przed mie-
si�cem, czu�ych s��wek nie prawi�, o dwojgu serc, co bij� jak jedno, nie m�wi�.
Kiedy by�am
na robocie w fabryce, a potem w domu nosi�am kub�y wody i nad bali� w�asne
zdrowie psu-
�am, m�wi�am sobie, �e to ju� koniec, bo gdzie takiej kobiecie jak ja do
grzesznej mi�o�ci z
�onatym m�czyzn�. Jad�ka mnie ju� nawet o nic nie pyta�a, wystarczy�o
popatrze�. Schu-
d�am dobre pi�� kilo, wszystkie sukienki wisia�y na mnie, jakbym w O�wi�cimiu,
za przepro-
szeniem, na wypasie by�a. Ale kiedy nadchodzi� wiecz�r, w kt�ry znowu mia�am ze
Zdzisiem
i�� do naszej gwiezdnej komnaty � chocia� teraz i p� godziny, i d�u�ej
wyczekiwa�am na
niego w bocznej uliczce za ko�cio�em � rozum ucieka� ze mnie jak powietrze z
przek�utej
d�tki. Ale ile mo�e trwa� szcz�cie cz�owieka, dzie�, miesi�c, rok czy tylko
chwilk�? Szcz�-
�cie przylatuje jak ptak z zamorskich ciep�ych kraj�w i zaraz tam, zanim si�
cz�owiek zd��y
nim nacieszy�, wraca.
Szcz�cie nasze sieroce trwa�o do pierwszych deszcz�w jesiennych, do pierwszej
ulewy,
kt�ra pola zmieni�a w bajora. Nic ju� z naszej gwiezdnej komnaty, nic ze
spacer�w pod bla-
dym obliczem ksi�yca. Zwr�ci�am si� zatem do Jadzi, kt�ra m�a jeszcze nie
mia�a, a tylko
pr�by m�owskie robi�a, �eby pokoju zechcia�a mi u�yczy� na po�egnanie ze
Zdzisiem.
� Dobrze � powiedzia�a � ale czy to aby na pewno koniec, Gieniu?
� Na pewno, Jadziu � odpar�am � jak to, �e po nocy przychodzi dzie�, a po
jesieni zima. Z
braku odpowiednich warunk�w i sytuacji mi�o�� nasza umiera.
Januszek ju� ze trzy tygodnie chodzi� do szko�y, ale nie zainteresowa�am si�
jeszcze tym,
czy ma ksi��ki, czy zeszyty kupi� takie, jak trzeba. Nie powiem, �ebym o niego
nie dba�a,
jedzenie mia� na czas, by� czysty i oprany, ale my�lami by�am gdzie indziej, jak
ten wi�zie�,
co krat swoich nie widzi, chocia� je ma przed nosem. Januszek zmiarkowa� ju�, �e
go z tym
ko�cio�em i ze Zdzisiem oszuka�am. Dostrzeg�am to, a niedobrze jest matce mie�
wzgl�dem
syna tak� ci�k� my�l o k�amstwie. Gryz�o mnie to i bola�o, ale zaraz m�wi�am
sobie, niech
si� dzieje, co chce, jak jestem z�a, niech b�d� jeszcze gorsza. Wilczymi oczami
patrzeli�my na
siebie, ma�o co m�wi�c. Deszcz pada� ciurkiem utrudniaj�c mi moj� ci�k� prac�,
bowiem
bielizny na powietrzu nie mog�am ju� suszy�.
By� akurat pocz�tek tygodnia, wtorek, mo�e �roda, mieszkanie u Jad�ki mia�am
zam�wio-
ne na sobot�, o kt�rym to dniu z powodu mojego postanowienia my�la�am jak o dniu
pogrze-
13
bu. Wylewa�am brudy, przynosi�am kub�y czystej wody, jakbym by�a �lepa, nie
widz�c zu-
pe�nie roboty. Januszek siedzia� przy oknie, bo dopiero co wr�ci� z dworu
zmarzni�ty. I wtedy
to odezwa� si� do mnie w te s�owa:
� Co to, ju� mamusia do tego ko�cio�a, co go nie ma, nie chodzi? Do tego
ko�cio�a, co jest
na ��kach za rowem, a go nie wida�? Zapytuj�, bo mnie r�ne sztuki magiki
obchodz�. Cyrk
lubi�.
Zatka�o mnie.
� Kr�lestwo Bo�e, synu � odpowiadam � mo�e by� wsz�dzie, w ka�dym miejscu.
Wzi�� pogrzebacz, zacz�� nim smyrga� w palenisku.
� Pani� Krysi� spotka�em � powiedzia� � porozmawiali�my sobie.
� O czym? � spyta�am pr�dko. � Chyba niczego z�ego na swoj� mamusi� albo na pana
Zdzisia nie powiedzia�e�?
� Ja pana Zdzisia mam g��boko � wyrzek� i znowu smyrgn�� pogrzebaczem, a�
kawa�ek
�aru wypad� na blach� przy kuchni. � �o�nierzy o�owianych, takich du�ych �
pokaza� na pal-
cu � widzia�em w sklepie przy stacji. Piechota i konnica. Nawet zaraz m�g�bym
i�� po nich.
Wesz�am do pokoju i wyj�am z szafy torebk�.
� Po ile to wojsko? � spyta�am.
� P�torej dychy pude�ko, ale mnie potrzeba po dwa.
� Nie dam � odpar�am � za drogo.
Januszek podni�s� si� ze sto�ka.
� Jak mamusia uwa�a � powiedzia�. � To ja ju� sobie p�jd� i polatam po �wie�ym
powie-
trzu.
Z�apa�am go za ko�nierz.
� Dok�d to idziesz, szczochu jeden, co ci�kiej pracy swojej mamusi nie chcesz
uszano-
wa�?
� W oleandry � m�wi � tam, gdzie jest taki ko�ci�, co go nie ma, i pani Krysi
poka��, co
si� w nim odprawia.
Nogi mi si� od s�abizny ugi�y. Gdybym pod r�k� co mia�a, to pewnie bym mu
krzywd�
ci�k� zrobi�a. A tak tylko otworzy�am torebk� i przedostatnie sto z�otych
wyj�am.
� Masz! � krzykn�am. � I nie pokazuj mi si� na oczy, bo jeszcze jakie�
nieszcz�cie b�-
dzie.
� Czekolad� te� sobie kupi� � powiedzia� Januszek i popatrzy� na mnie tak, jakby
patrzy�
na obc� kobiet�.
I tak min�y nam te dni do soboty. Mnie, jakbym syna nie mia�a, a Januszkowi,
jakby nie
mia� rodzonej matki. Dosy� ju�, m�wi�am sobie, tej m�ki, tego kochania bez
nadziei z �ona-
tym m�czyzn�. Niech raz na zawsze si� sko�czy, bo d�u�ej ju� nie wytrzymam.
W sobot� ubra�am si� tak pi�knie jak w dniu komunii. W�osy nakr�ci�am na gor�co
i ucze-
sa�am w loki. Januszek �o�nierzy porozstawia� na pod�odze i udawa�, �e mnie nie
widzi. Ze-
z�o�ci� mnie nie m�g�, chocia� to wojsko tyle mnie pieni�dzy kosztowa�o, bo moje
nerwy
tego dnia zwr�cone by�y w inn� stron� i na inn� osob�.
Do Jad�ki przysz�am wcze�niej, ni� by�o um�wione. Chcia�am w�dki s�odkiej kupi�
na
rozstanie z ukochanym, ale pieni�dzy mi zabrak�o, akurat o t� st�wk�, kt�r�
Januszkowi da-
�am. Jad�ka zaraz p�aszcz naci�gn�a, po mieszkaniu popatrzy�a, czy gdzie�
ba�agan nie czeka
na go�cia, i powiada:
� Wiesz, Gienka, co robisz, rozum ci ju� chyba do g�owy wr�ci�? Jakby to by�
kawaler, to
ja bym wam sama jeszcze ��ko s�a�a. A tak musisz si� z nim albo z szacunkiem u
ludzi i w�a-
sn� przysz�o�ci� po�egna�.
� B�dzie tak, Jadziu � odrzek�am � jak powiedzia�am, bo inaczej by� nie mo�e.
14
A kiedy to m�wi�am, my�l mnie nasz�a taka, o kt�rej ty, Jadziu, nic wiedzie� nie
mog�a�, o
kt�rej ty, Jadziu, nigdy te� si� nie dowiedzia�a�. Bo kiedy p�niej wyjecha�a� z
miasta i wy-
sz�a� za m��, twoje ma��e�stwo okaza�o si� szcz�liwe, dlatego �e nikt ci
twojego m�a nie
m�g� do gazu zabra�, tw�j m�� �y� tak jak inni. Ten wiecz�r, Jadziu, to nie
tylko po�egnanie
ze Zdzisiem, ale tak�e rozstanie z moj� kobiec� m�odo�ci�. Dzisiaj moje
szcz�cie w�asne
musi zosta� po�egnane, bo nie ma ju� dla niego miejsca. I ja to, Jadziu, wiem,
chocia� mnie w
szko�ach za du�o nie uczono, na ksi��kach nie kszta�cono.
By�a godzina pi�ta, jak Jadzia posz�a do kole�anki, z kt�r� mia�a pojecha� do
Warszawy,
do kina. Pami�tam ten fakt dobrze, zegarek przecie� za�o�y�am na poz�acanej
bransolecie,
kt�ry nosi�am tylko od �wi�ta. By�a godzina pi�ta, jak zacz�am czeka�, �eby
nacieszy� si�
Zdzisiem po raz ostatni. Siedzia�am sama w pustym mieszkaniu, za �cian� u
s�siad�w gra�o
radio. Min�a godzina, potem jeszcze jedna. O dziewi�tnastej po�o�y�am si� na
��ku i zdj�-
�am buty. Zrobi�o si� ciemno, deszcz t�uk� o szyby. Mo�e Zdzisio zapomnia�, mo�e
dni mu si�
pochmajta�y? Ale nie, sam przecie� uprasza�, �eby pokoik jaki� wynale��, bo na
polach ju�
b�oto i zawierucha. Przyjdzie pewnie. Tylko �e czasu coraz mniej, nie starczy i
na kochanie, i
na rozmow�. Czego zatem ma tu nie by�? Kochania czy rozmowy? A tam Januszek sam.
Ko-
lacj� mu uszykowa�am, ale mo�e ch�opaczek si� boi? Dom jest stary, cara pami�ta,
wieczo-
rami i noc� skrzypi i postukuje, jakby deski �ywe by�y i do siebie w
ciemno�ciach wo�a�y.
I tak, raz odczuwaj�c to, co matka czuje, kiedy si� boi o dziecko, a raz zn�w
to, co kobieta
prze�ywa oczekuj�c na ukochanego, kt�ry ni� wzgardzi�, przesiedzia�am samotnie u
Jad�ki
prawie do nocy. Zdzisio nie przyszed� i �adnej wiadomo�ci, �adnego nawet li�ciku
nie przy-
s�a�, Pomy�la�am, �e mo�e mu si� co� sta�o, zachorowa� albo mu pilna robota
wypad�a po
fajrant, ale w sam raz wr�ci�a Jad�ka, od kt�rej to dowiedzia�am si�, �e
widzia�a Zdzisia w
Warszawie, jak z tak� jedn�, o kt�rej nawet s�owa nie warto powiedzie�, wchodzi�
do kawiar-
ni. I to ju� wszystko. Ju� tutaj niczego doda� nie mo�na. Taki to by� koniec
mojej mi�o�ci,
kt�ra od pocz�tku czeka�a na �mier�. Bo czym mo�e wygodzi� ci�ko pracuj�ca
kobieta bez
mieszkania, zaganiana od �witu do nocy, m�czy�nie o du�ej mi�osnej potrzebie.
Czy to mnie si� tylko wydawa�o, czy kto� puka? Niech pan przesi�dzie si� troch�
dalej, nie
siedzi tak na widoku. Mog� pomy�le�, �e u mnie jest tajniak, �e milicja tu pana
nas�a�a. Zaraz,
zaraz, ju� id�! Tak jest, dobrze. M�wi�am przecie�, �e id�. Pcha si�, cholera
jaka�, jak do
miodu, jak do darmowych pieni�dzy...
O czym to ja m�wi�am? Ju� wiem. O tym, jak w moim �yciu sko�czy�o si� �wi�to i
wszystko zn�w sta�o si� szare i zwyk�e. Przysz�a jesie�, potem po porz�dku zima,
�nie�na i
mro�na, nie taka jak te zimy tera�niejsze, w kt�rych wi�cej jest deszczu ni�
�niegu. Ja do pra-
cy. Januszek do szko�y. Januszek ze szko�y, ja abarotno do pracy. Silna by�am
wtedy jak ko� i
wszystko mi si� w r�kach pali�o. Postanowi�am, dop�ki mi si� starczy, kupi� do
domu, co
trzeba, ogarn�� siebie i Januszka. Chcia�am te� zapomnie�, �e jestem jeszcze nie
taka stara, �e
dla mnie te� by mog�o s�o�ce �wieci�. Synowi nie mog�am za wiele czasu po�wi�ci�
czy
przypilnowa� przy lekcjach. Uwa�a�am tylko, �eby po szkole wi�cej w domu
przebywa�, ni� z
ch�opakami na ��kach biega�, bo z takiego biegania tylko co� z�ego mo�e si�
przydarzy�. W
tym czasie i mo�e ten rok czy dwa p�niej on jeszcze by� us�uchany, jeszcze mi w
pracy po-
maga�, zakupy w sklepie zrobi�. Ale p�niej, jak si� z ch�opca w ch�opaka
przemienia�, coraz
mniej chcia� mnie s�ucha�. A nie �a�owa�am mu przecie� ani serca matczynego, ani
troski i
opieki. Z jedzeniem te� by�o dobrze, bo tym, co przynosi�am z fabryki, mo�na
by�o wykarmi�
nie tylko nas, ale jeszcze ze dwie osoby albo nawet i wieprza.
Klienteli ci�gle mia�am sporo, w robocie by�am dok�adna, ale ju� tu i tam pralki
zacz�y
si� pojawia�. My�la�am nawet, jak by samej takie urz�dzenie zdoby�, bardzo by mi
przecie�
u�atwi�o prac�. Ale jeszcze nie dla psa kie�basa, nie dla mnie wtedy takie
wspania�o�ci, na
kt�re mog�y sobie tylko bogate panie pozwoli�. Gdybym przy tamtych moich latach
mia�a ten
rozum co dzisiaj, tobym si� mo�e i jakiego� fachu nauczy�a. Teraz, kiedy patrz�
na ludzi, co
15
uczyli si�, kiedy by�a na to pora, to smutek mnie ogarnia i �al. Kalisiak,
kt�remu te� pewnie w
oko wpad�am, m�wi� mi niejeden raz:
� Smoliw�sowa, ty sobie �ycia kuchni� nie zas�aniaj, patrz dalej, si�gaj wy�ej.
Jego samego prosto z sekretarza pos�ali na kurs dyrektor�w. Ludzie �a�owali.
Takiego se-
kretarza ani przedtem, ani ju� p�niej nie by�o. Ka�d� spraw� mo�na by�o
za�atwi�. Jakbym
si� Kalisiaka us�ucha�a, tobym sko�czy�a jako kierowniczka sto��wki, a nie jako
druga ku-
charka, chocia� i to przecie� by�a powa�na funkcja. I Januszek te� pewnie
inaczej by si� na
mnie patrzy�, bo co to za przyjemno�� dla ch�opca mie� matk� kuchark� i praczk�
w jednej
babie, kiedy naoko�o coraz wi�cej dzieci in�ynier�w, lekarzy i takich, co
pieni�dzy maj� a
maj�, chocia� nikt nie wie sk�d.
A w og�le to ma�o u�wiadomiona by�am zawsze. Czyta�, czytam, ale nie za szybko i
naj-
lepiej drukowane. �atwiej mi ju� rachowanie idzie. Musia�am przecie� nauczy� si�
rachowa�
ka�dy grosz bardziej ni� kto inny. Inaczej by nie by�o ani tych mebli na wysoki
po�ysk, ani
telewizora, ani nic. �yliby�my w brudzie, ub�stwie i bez �adnego osi�gni�cia.
Polityka mnie te� nie interesuje. Dla kobiety wa�ny jest dom i rodzina. O
�mierci prezy-
denta Bieruta dowiedzia�am si� na ten przyk�ad dwa dni p�niej. Niewiele to mnie
zreszt�
obesz�o. Nie b�dzie ten, to b�dzie inny. A ja i tak co rano b�d� musia�a i�� do
roboty, a p�-
niej pra� brudy tych, co maj� czas na polityk� i na �ycie wygodniejsze. �le
my�la�am, bo i ja
mog�am mie� �ycie wygodniejsze, gdybym inaczej nim pokierowa�a i gdybym inaczej
mog�a
pokierowa� �yciem mojego Januszka. A mo�e on ju� nie m�g� by� inny, tylko taki,
jaki jest
teraz? Mo�e za cz�owiekiem idzie jego los, jak za psem ogon? Mo�e cz�owiek rodzi
si� od
razu z takim przeznaczeniem, a nie innym i nic ju� na to poradzi� nie potrafi?
Od czasu kiedy zgrzeszy�am wobec Boga i zapomnia�am o obowi�zkach matki, min�o
ze
dwa lata. Nie chc� ju� do tego wraca�. Powiem tylko, �e zgada�am si� niejeden
raz z Krysi�,
Zdzi