11470
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 11470 |
Rozszerzenie: |
11470 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 11470 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 11470 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
11470 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Kenzaburo Oe
Futbol ery Manen
Tytu� orygina�u: Man'en-gannen-no futtoboru
T�um. Miko�aj Melanowicz
1. Prowadzeni przez umar�ych
Budz�c si� w mroku przed �witem, b��dz� po omacku w �wiadomo�ci po�r�d resztek gorzkiego snu w poszukiwaniu gor�cego wra�enia �oczekiwania". Wci�� na pr�no poszukuj� z niespokojn� nadziej� gor�cego �oczekiwania", o�ywaj�cego w najg��bszych zakamarkach mojego cia�a - jak obecno�� po�ykanej whisky rozpalaj�cej wn�trzno�ci. Zaciskam palce, kt�re utraci�y si��. I wsz�dzie, w ka�dej cz�stce cia�a odczuwam odr�bnie ci�ar mi�sa i ko�ci; w mojej �wiadomo�ci wracaj�cej niech�tnie ku �wiat�u doznania te zamieniaj� si� w t�py b�l. Z poczuciem rezygnacji jeszcze raz bior� odpowiedzialno�� za to dr�cz�ce t�pym b�lem ci�kie mi�so, kt�re straci�o poczucie jedno�ci. �pi� z podkulonymi nogami i r�kami, w pozycji cz�owieka, kt�ry nie chce, aby przypominano mu ani o jego istocie, ani o sytuacji, w jakiej si� znalaz�.
Kiedy si� budz�, za ka�dym razem usi�uj� odnale�� to utracone poczucie gor�cego �oczekiwania", kt�re nie jest �wiadomo�ci� braku, ale pozytywn� realno�ci�. Przekonany w ko�cu, ze go nie odnajd�, staram si� zwabi� sam siebie na pochylni� prowadz�c� w ponowny sen. �pij, �pij! �wiat nie istnieje. Dzisiejszego ranka jednak trucizna, zadaj�ca m�czarnie ca�emu cia�u, jest tak silna, �e zamyka drog� wiod�c� do snu. Wzbiera we mnie strach. Do wschodu s�o�ca pozosta�a chyba godzina. Nim ona minie, nie mo�na powiedzie�, jaki b�dzie dzisiaj dzie�. Le�� w ciemno�ci, niczego nie �wiadomy, niby p��d w �onie matki. Dawniej w takich momentach po�yteczne by�y z�e nawyki seksualne. Ale dzi�, w dwudziestym si�dmym roku �ycia, maj�c �on�, a nawet dziecko w zak�adzie opieku�czym, na my�l o masturbacji odczuwam narastanie wstydu, rozgniataj�ce nagle p�ki po��dania. �pij! �pij! A je�li nie jest to mo�liwe, udawaj �pi�cego. Nagle w ciemno�ci pojawia si� przed oczyma kwadratowy d�, kt�ry wykopali robotnicy, aby umie�ci� w nim zbiornik na �miecie. W obola�ym ciele wielokrotnieje pustosz�ca gorzka trucizna, kt�ra niby galareta z tubki za chwil� wytry�nie przez uszy i oczy, nos, usta, odbyt i drogi moczowe.
Nadal udaj�c �pi�cego wstaj� i id� wolno przez ciemno��. Z zamkni�tymi oczyma obijam si� cia�em o drzwi, �ciany, meble i wydaj� z siebie j�ki podobne do bolesnego bredzenia we �nie. Prawe oko niczego nie dostrzega, nawet szeroko otwarte w samo po�udnie. Ciekawe, czy kiedykolwiek zrozumiem, co si� kry�o za tym zdarzeniem, w kt�rym oko sta�o si� takie, jakie jest teraz? By� to paskudnie bezsensowny wypadek. Pewnego ranka szed�em ulic�, gdy grupa uczni�w ze szko�y podstawowej, ogarni�ta panicznym strachem i z�o�ci�, zacz�a rzuca� kamieniami. Trafiony wtedy w oko, upad�em na chodnik i le��c tam nie mog�em zrozumie�, co si� sta�o. Prawe oko wskutek poziomego p�kni�cia od bia�ka po �renic� straci�o zdolno�� widzenia. Do chwili obecnej ani razu nie mia�em poczucia, �e zrozumia�em prawdziwy sens tego zdarzenia. Przy tym boj� si� zrozumie�. Je�li spr�bujesz chodzi� zakrywaj�c d�oni� prawe oko, zdasz sobie spraw�, jak du�o rzeczy czyha z prawej strony. B�dziesz zderza� si� z nieoczekiwanym. Raz po raz mocno uderzysz o nie g�ow�, twarz�. Tote� praw� stron� mojej g�owy i twarzy pokrywaj� ustawicznie od�wie�aj�ce si� rany, jestem wi�c brzydki. Zreszt� jeszcze przed zranieniem oka cz�sto przypomina�em sobie s�owa matki, przepowiadaj�cej moj� brzydot� i por�wnuj�cej mnie z m�odszym bratem, kt�ry mia� by� przystojny, i stopniowo zacz��em dostrzega� cechy szczeg�lne mojej wrodzonej brzydoty. Utracone oko z ka�dym dniem j� odnawia�o i podkre�la�o. Ta wrodzona brzydota chcia�aby si� ukry� w cieniu i milcze�, ale utracone oko wydobywa j� wci�� na �wiat�o dzienne. Nie bez powodu zreszt� temu oku, zwr�conemu ku ciemno�ci, powierzy�em pewne zadanie: oko, kt�re przesta�o normalnie funkcjonowa�, upodobni�em do oka otwartego w stron� mroku panuj�cego wewn�trz czaszki. To jedno oko ustawicznie si� wpatruje w gor�cy mrok wype�niony krwi� nieco gor�tsz� od temperatury cia�a. Po prostu zatrudni�em stra�nika, kt�ry strze�e lasu w nocy mojego wn�trza, i w ten spos�b zmusi�em si� do �wicze� w obserwowaniu siebie od wewn�trz.
Przeszed�szy przez kuchnio-jadalni� po omacku odmykam drzwi i gdy tutaj po raz pierwszy otwieram oko, widz� bielej�ce przed �witaniem nik�e pasmo ponad odleg�� kraw�dzi� wznosz�cego si� wysoko ciemnego jesiennego nieba. Podbiega czarny pies i ju� ma podskoczy� ku mnie. Ale natychmiast pojmuje, �e go odrzucam, i bez jednego warkni�cia kuli si� i przypada do ziemi; zwr�cony w moj� stron� wysuwa z mroku ma�y nosek podobny do grzybka. Bior� psa na r�k� i powoli ruszam do przodu. Pies �mierdzi. Oddycha ci�ko, przyci�ni�ty do mego boku. Pod r�k� robi si� ciep�o. Mo�e pies ma gor�czk�. Palce bosych st�p uderzaj� o drewnian� ram�. Na chwil� puszczam psa na ziemi�, szukam po omacku drabiny, nast�pnie obejmuj� r�kami mrok w tym miejscu, w kt�rym pu�ci�em psa, i zn�w chwytam go tak, jak trzyma�em poprzednio. Nie mog� powstrzyma� si� od �miechu, ale �miech m�j nie trwa d�ugo. Pies na pewno jest chory. Z wielkim trudem schodz� po drabinie na d�. Na dnie jamy s� niewielkie ka�u�e, w kt�rych zanurzaj� si� bose stopy po kostki. Wody w nich niewiele, tyle co soku wyci�ni�tego z mi�sa. Siadaj�c wprost na go�ej ziemi czuj�, jak woda przenika przez spodnie pi�amy i slipki, moczy ty�ek, i wtedy czuj�, �e przyjmuj� to pos�usznie, jak kto�, kto nie jest zdolny do sprzeciwu. Naturalnie pies mo�e odm�wi� moczenia go w wodzie. Ale on milczy, tak jak milczy pies, kt�ry potrafi m�wi� i utrzymuje r�wnowag� na moich kolanach wspieraj�c lekko o moj� pier� swoje dr��ce, gor�ce cia�o. Dla utrzymania r�wnowagi zakrzywionymi pazurami wczepia si� w sk�r� na kolanach. Czuj�, �e nie mog� te� odrzuci� tego cierpienia, a po pi�ciu minutach oboj�tniej�. Oboj�tniej� r�wnie� na wod�, kt�ra zmoczy�a ty�ek i nap�yn�a mi�dzy uda i j�dra. Moje stusiedemdziesi�ciodwucentymetrowe i siedemdziesi�ciokilo-gramowe cia�o nie r�ni si� od ziemi wykopanej wczoraj przez robotnik�w z tego do�u, w kt�rym teraz jestem, i wyrzuconej gdzie� daleko nad rzek�. Moje cia�o upodobni�o si� do ziemi. Ciep�o psa i nozdrza niby wn�trze dwu jamoch�on�w - to dwie jedyne oznaki �ycia w moim ciele, w otaczaj�cej ziemi i masie wilgotnego powietrza. Nozdrza z przera�aj�c� si�� staj� si� coraz wra�liwsze i wch�aniaj� ograniczone wonie z dna jamy, jakby by�y one niepoj�t� obfito�ci�. Nozdrza pracuj� z najwy�sz� sprawno�ci�, gromadz� zbyt du�� ilo�� zapach�w i nie mog� rozr�ni� jednego od drugiego; omal nie trac� przytomno�ci, kiedy uderzam ty�em g�owy (zdawa�o mi si�, �e bezpo�rednio go�� czaszk�) o �cian� jamy, i odt�d ju� bez ustanku absorbuj� jedynie tysi�ce r�nych zapach�w i minimaln� ilo�� tlenu. Rozk�adaj�ca si� gorzka trucizna wci�� wype�nia moje cia�o i ju� nawet nie zamierza - jak mi si� zdaje - wys�czy� si� na zewn�trz. Nie wraca ju� gor�ce uczucie �oczekiwania", ale ust�puje l�k. Oboj�tniej� na wszystko, co mnie otacza, oboj�tne mi jest i to, czy mam cia�o, czy go nie mam. �a�uj� tylko, �e nikt nie ogl�da tej mojej totalnej oboj�tno�ci w stosunku do siebie samego. A pies? Ale pies nie ma oczu. Nawet ja, zoboj�tnia�y, nie mam oczu. Od chwili, w kt�rej zszed�em po drabinie, mia�em oczy zamkni�te.
Nast�pnie zacz��em my�le� o przyjacielu, w kt�rego kremacji uczestniczy�em. Pod koniec tego lata przyjaciel pomalowa� cynobrem g�ow� i twarz, rozebra� si� do naga, wcisn�� sobie og�rek w odbytnic� i powiesi� si�. Jego �ona, wyczerpana nerwowo i wygl�daj�ca jak chory zaj�c, wr�ci�a z nocnego przyj�cia i odkry�a, �e m�� pope�ni� samob�jstwo. Dlaczego nie by� na tym przyj�ciu razem z �on�? Nale�a� do tego rodzaju ludzi, kt�rym nikt si� nie dziwi�, kiedy posy�a� �on� na przyj�cia, a sam zostawa� w domu i zajmowa� si� t�umaczeniem (by�a to praca, jak� mieli�my wykona� wsp�lnie).
Od punktu oddalonego o dwa metry od wisielca �ona przebieg�a do miejsca, w kt�rym odbywa�o si� przyj�cie; by�a �miertelnie przera�ona wymachiwa�a r�kami, wykrzykiwa�a co� niezrozumia�ego, zamaszy�cie wyrzuca�a przed siebie stopy w zielonych, jakby dziecinnych butach, gdy tak p�dzi�a w ciemno�ci w sam �rodek nocy, niewidoczna dla nikogo. Wr�ci�a t� sam� drog� niby posta� na puszczonej do ty�u ta�mie filmowej, a po zawiadomieniu policji dot�d p�aka�a cicho, dop�ki nie przyszed� kto� z jej domu rodzinnego i nie zabra� jej ze sob�. Po zako�czeniu procedury policyjnej ja wraz z jego stanowcz� babk� oddali�my ostatni� przys�ug� przyjacielowi, kt�rego nic ju� nie mog�o uratowa�, jego nagiemu cia�u o czerwonej g�owie, z ostatni� sperm� w jego �yciu przylepion� do ud. Matka zmar�ego zachowywa�a si� jak idiotka, wi�c na nic si� nie przyda�a. Mo�e poza jednym tylko przypadkiem, w kt�rym niespodzianie przejawi�a zdecydowan� wol� i przeciwstawi�a si� nam, kiedy zamierzali�my zmy� farb� z umar�ego. Ja i stara kobieta wyprosili�my wszystkich przyby�ych z kondolencjami i tylko we troje czuwali�my bez przerwy ca�� noc przy zmar�ym, w kt�rego ciele niezliczone ilo�ci kom�rek, skarbniczek jego indywidualno�ci, podlega�y ju� niedostrzegalnemu, ale szybkiemu procesowi rozk�adu. Wysuszona sk�ra niby tama powstrzymywa�a s�odkawo-kwa�ne r�owe kom�rki, topniej�ce i zmieniaj�ce si� w co� nieokre�lonego. Cia�o przyjaciela, o twarzy pomalowanej cynobrow� farb�, le��ce wyzywaj�co na prostym, niemal wojskowym �o�u i podlegaj�ce nieustaj�cemu rozk�adowi, nabra�o teraz znacznie bardziej natr�tnej realno�ci ni� kiedykolwiek podczas dwudziestosiedmioletniego �ycia, sp�dzonego na po�a�owania godnych pr�bach przej�cia przez ciemny tunel, jakby po to tylko, by urwa� si� niespodziewanie, zanim uda�o si� przedosta� na drug� stron�. Ju� wkr�tce p�knie nieuchronnie tama sk�ry. Fermentuj�ce skupiska kom�rek przygotowuj�, tak jak przygotowuje si� wino, prawdziw� ju� teraz fizyczn� �mier� cia�a. Pozostaj�cy przy �yciu b�d� musieli pi� ten trunek. Fascynuj� mnie te zag�szczone chwile, odmierzane zwi�zkiem cia�a przyjaciela z bakteriami rozk�adu pachn�cymi jak lilie. Obserwuj�c przemijanie tego czystego czasu w jego niepowtarzalnym locie, u�wiadamiam sobie ponownie krucho�� innego czasu, mi�kkiego i ciep�ego jak czubek g�owy niemowl�cia, czasu dopuszczaj�cego powt�rzenie.
Nie mog� si� oprze� uczuciu zazdro�ci. Oczy przyjaciela ju� nie b�d� si� przygl�da�, nie zrozumiej� prawdziwego sensu tego, co b�dzie si� dzia�o, kiedy ja zamkn� oczy po raz ostatni, a moje cia�o b�dzie do�wiadcza� czasu rozk�adu.
- Kiedy przyjecha� z sanatorium, powinienem by� mu poradzi�, aby tam wr�ci�.
- Nie, ch�opak nie m�g� ju� przebywa� tam d�u�ej! -odpowiedzia�a babka przyjaciela. - Chorzy bardzo go szanowali, bo robi� tam wspania�e rzeczy. Dlatego nie m�g� tam d�u�ej przebywa�. Nie zapominaj o tym i nie r�b sobie wyrzut�w. Po tym, co si� sta�o, wszystko jest ju� naprawd� jasne, ale to dobrze, �e ch�opiec stamt�d uciek� i zacz�� prowadzi� wolne �ycie! Gdyby tam chcia� pope�ni� samob�jstwo, nie m�g�by si� powiesi� nago, pomalowawszy twarz na czerwono. Inni pacjenci nie pozwoliliby mu na to, bo zbyt go szanowali.
- Ty dobrze si� trzymasz, to dodaje mi si�.
- Ka�dy musi umrze�. A po stu latach nikt nie b�dzie sprawdza�, jak umiera�a wi�kszo�� ludzi. Najlepiej wi�c umrze�, jak si� komu podoba.
Matka przyjaciela, siedz�ca na kraw�dzi ��ka, bez przerwy g�adzi�a trupa po nogach. Jak wystraszony ��w wcisn�a szyj� g��boko w ramiona i nie reagowa�a na nasz� rozmow�. Drobne rysy twarzy, sp�aszczonej i podobnej do jakiej� ro�liny, okrutnie przypomina�y zmar�ego syna, by�y martwe i zwiotcza�e i kojarzy�y mi si� z topniej�cym cukierkiem. Nigdy chyba nie widzia�em twarzy, kt�ra by tak precyzyjnie wyra�a�a rozpacz.
- Jak Sarudahiko - powiedzia�a bez wyra�nego zwi�zku babka zmar�ego.
Sarudahiko - to s�owo mia�o dla mnie nieuchwytnie komiczne brzmienie kojarz�ce si� ze wsi�; zdawa�o mi si�, �e przywo�uje na pami�� jakie� znaczenie, cho� bardzo niejasne, lecz z powodu zm�czenia m�zg zmieni� si� w galaret� i zacz�� dr�e�, ale dr�enie to nie powi�kszy�o si� i nie rozwin�o osnowy tego znaczenia... Nawet gdy potrz�sn��em g�ow� na pr�no, s�owo �Sarudahiko" zaton�o w g��binach pami�ci, niby ci�arek, nie zdo�awszy z�ama� piecz�ci znaczenia.
I teraz w mojej g�owie, gdy tak siedz� trzymaj�c psa na dnie jamy, w kt�rej zebra�o si� troch� wody, wyp�yn�o s�owo �Sarudahiko" jako wyra�na odnoga �y�y bliskich mi wspomnie�. Wi���ca si� z tym s�owem zamro�ona od owego dnia galaretowata tkanka m�zgu teraz si� roztopi�a. Sarudahiko, Sarudahikono mikoto w Amanoyachimata wita� bog�w zst�puj�cych z nieba. Reprezentantka grupy intruz�w, Amenouzume, prowadz�ca negocjacje dyplomatyczne z Sarudahiko, zebra�a ryby, pierwotnych mieszka�c�w tego Nowego �wiata, chc�c ustanowi� tutaj w�asne rz�dy i m�wi�c �te usta nie odpowiadaj�", otworzy�a paszcz� morskiego trepanga opieraj�cego si� jej w milczeniu. Nasz wra�liwy Sarudahiko dwudziestego wieku pomalowa� sobie g�ow� cynobrem, by� wi�c raczej pobratymcem trepanga, kt�remu rozci�to pysk. Na my�l o tym trysn�y mi z oczu �zy, sp�yn�y po policzkach na wargi i spad�y na grzbiet psa.
Na rok przed �mierci� przyjaciel przerwa� studia na uniwersytecie Columbia, wr�ci� do kraju i uda� si� do szpitala z powodu lekkich zaburze� umys�owych. O lokalizacji tego domu dla umys�owo chorych i o tamtejszym �yciu przyjaciela nie wiem nic poza tym, co on sam mi powiedzia�. Jego �ona, matka i babka nie odwiedza�y tego szpitala znajduj�cego si� podobno w okr�gu Sh�nan. Przyjaciel zabroni� wszystkim bliskim odwiedzania go w tym zak�adzie. A teraz nawet nie jestem pewien, czy ten szpital w og�le istnieje. Jednak, je�li wierzy� s�owom przyjaciela, szpital ten nazywa� si� O�rodek �wiczenia U�miechu, a ludzie tam zebrani przy ka�dym posi�ku za�ywali du�e dawki �rodk�w uspokajaj�cych i w dzie� i w nocy u�miechali si� wszyscy �agodnie, p�dz�c tu spokojnie sw�j �ywot. Szpital mie�ci� si� w parterowym budynku podobnym do zwyk�ych pensjonat�w nadmorskich spotykanych w Sh�nan; po�ow� budynku zajmowa� tak zwany pok�j s�oneczny. W ci�gu dnia wi�kszo�� pacjent�w rozmawia�a z sob� siedz�c na licznych hu�tawkach ustawionych na rozleg�ej murawie. Zebrani w tym zak�adzie pacjenci byli raczej podr�nymi w czasie d�u�szego postoju. Po za�yciu �rodka uspokajaj�cego przypominali naj�agodniejsze na �wiecie zwierz�ta i p�dzili czas w pokoju s�onecznym czy na murawie, wymieniaj�c ze sob� przyjazne u�miechy. Swobodnie mogli wychodzi� z domu, nikt z nich nie odczuwa�, �e jest trzymany w zamkni�ciu, dlatego te� nikt nie pr�bowa� ucieczki.
Kiedy przyjaciel po tygodniu pobytu w O�rodku U�miechu wr�ci� do domu po nowe ksi��ki i zmian� ubrania, powiedzia�, �e chyba si� przystosowa� do tego dziwacznego miejsca szybciej i przyjemniej ni� �agodnie u�miechaj�cy si� pacjenci, kt�rzy znale�li si� tam wcze�niej od niego. Jednak�e min�o jeszcze trzy tygodnie, przyjaciel zn�w wr�ci� do Tokio, tym razem w jego u�miechu pojawi� si� ledwie dostrzegalny smutek. Wtedy przyjaciel opowiedzia� swojej �onie i mnie nast�puj�c� histori�. Piel�gniarz roznosz�cy �rodki uspokajaj�ce i posi�ki by� m�czyzn� brutalnym, wyczyniaj�cym straszne rzeczy z pacjentami, kt�rzy b�d�c pod dzia�aniem lek�w nawet nie odczuwali z�o�ci. Na przyk�ad bez �adnego powodu uderza� w brzuch przechodz�cego obok pacjenta. Poradzi�em wtedy, aby si� poskar�y� dyrektorowi o�rodka, ale przyjaciel odpowiedzia�: - Gdybym co� takiego zrobi�, dyrektor by pomy�la�, �e z nud�w k�amiemy lub po prostu cierpimy na mani� prze�ladowcz�, lub jedno i drugie. Nikt chyba, przynajmniej na pla�y w Sh�nan, nie nudzi� si� tak jak my, poniewa� my wszyscy w wi�kszym lub mniejszym stopniu jeste�my wariatami. Ponadto dzi�ki �rodkom uspokajaj�cym ja te� w ko�cu dok�adnie nie wiem, czy naprawd� jestem z�y, czy nie.
Lecz zaledwie po dwu, trzech tygodniach od tej rozmowy przyjaciel nie wypi� przy �niadaniu �rodka uspokajaj�cego, podobnie uczyni� z porcj� obiadow� i wieczorn�, wyla� je po prostu do ubikacji. I gdy nast�pnego ranka poczu�, �e ogarnia go gniew, zaczai� si� na brutalnego piel�gniarza - sam ucierpia� wtedy niema�o, ale w ko�cu piel�gniarza omal nie zabi�. Od tego wydarzenia zacz�� si� cieszy� du�ym szacunkiem grzecznie u�miechaj�cych si� pacjent�w, ale po rozmowie z dyrektorem musia� to miejsce opu�ci�. Gdy wychodzi� z O�rodka U�miechu pomachawszy r�k� pacjentom, kt�rzy odprowadzali go dobrotliwym, g�upawym u�miechem, poczu� si� tak g��boko zasmucony jak nigdy przedtem w �yciu.
- Dozna�em takiego smutku, o jakim wspomina Henry Miller. Prawd� m�wi�c, do tego czasu w�tpi�em w prawdziwo�� tekstu Millera: �Chcia�em �mia� si� razem z nim, ale �mia� si� nie mog�em. Zrobi�o mi si� strasznie smutno, smutniej ni� kiedykolwiek w �yciu." To znacznie wi�cej ni� zwrot stylistyczny. Jest jeszcze jedno wyra�enie, r�wnie� Millera, kt�re odt�d wci�� mnie prze�ladowa�o: �B�d�my weseli, cokolwiek si� dzieje!"
Od pobytu w O�rodku �wiczenia U�miechu a� do chwili �mierci przez powieszenie si� nago, z g�ow� pomalowan� na czerwono, s�owa Millera by�y swoist� obsesj� przyjaciela. �B�d�my weseli, cokolwiek si� dzieje!" Kr�tkie lata nazbyt wczesnego schy�ku �ycia przyjaciel prze�y� wyj�tkowo weso�o, popad� nawet w pewien seksualny nawyk, oddaj�c si� temu szale�stwu z niezwyk�� nami�tno�ci�. To wspomnienie powr�ci�o podczas rozmowy z �on�, gdy przyszed�em do domu po uroczystej kremacji cia�a przyjaciela, zm�czony i przybity. �ona, czekaj�c na mnie, pi�a samotnie whisky. Wtedy po raz pierwszy ujrza�em j� pijan�.
Zaraz po powrocie do domu poszed�em do pokoju �ony i syna. Wtedy dziecko by�o jeszcze w domu. Zapad� ju� zmierzch, dziecko le�a�o w ��ku, patrzy�o na mnie br�zowymi oczyma absolutnie bez wyrazu, �agodnie, z takim spoko jem, z jakim mog�yby patrze� ro�liny, je�liby mia�y oczy. �ony obok dziecka nie by�o. Potem odkry�em j� pijan� w mroku biblioteki. Kiedy j� znalaz�em, siedz�c� na stopniu mi�dzy rega�ami, niby ptaka na chwiej�cej si� ga��zi, utrzymuj�c� niepewn� r�wnowag�, poczu�em si� za�enowany i wstyd mi si� zrobi�o za samego siebie. �ona, wyci�gn�wszy whisky ze schowka pod schodami, gdzie j� ukry�em, poci�gn�a �yk wprost z butelki, potem pi�a po trochu bez przerwy. Nad g�rn� warg� zebra� si� t�usty pot; na m�j widok cofn�a si� do ty�u jak mechaniczna lalka, ale wsta� nie mog�a. Jej oczy by�y rozgor�czkowane i czerwone jak �liwki, a sk�ra na szyi i ramionach, widoczna ponad ubraniem, by�a szorstka, nier�wna jak u g�si; ca�e cia�o przypomina�o chorego psa, kt�ry nerwowo gryzie traw� i zwraca j� z powrotem.
- Nie jeste� chora? - zapyta�em bez sensu.
- Nie jestem chora - odpowiedzia�a wyczuwaj�c w lot moje zak�opotanie i nie kryj�c ch�ci zakpienia ze mnie.
- To znaczy, �e jeste� naprawd� pijana.
Gdy usiad�em na wprost niej, wzrok m�j przyci�gn�y dr��ce krople potu spadaj�ce z kraw�dzi g�rnej wargi, kiedy poruszy�a ustami. Uderzy� mnie jej nieprzyjemny oddech, pe�en ci�kich opar�w alkoholu. Zm�czenie �yj�cego cz�owieka, kt�re przynios�em od �o�a �mierci przyjaciela, zn�w przesyci�o czerni� wszystkie zakamarki cia�a do tego stopnia, �e chcia�o mi si� p�aka�.
- Jeste� kompletnie pijana!
- Nie jestem tak bardzo pijana. Spoci�am si� ze strachu!
- Czego si� boisz? Boisz si� o przysz�o�� dziecka?
- To straszne, �e mog� by� ludzie, kt�rzy maluj� sobie g�ow� na czerwono, rozbieraj� si� do naga i pope�niaj� samob�jstwo!
Powiedzia�em �onie tylko to, s�owem nie wspomnia�em o og�rku.
- Ale chyba nie to napawa ci� l�kiem?
- Boj� si�, bo ty, Mitsu, te� mo�esz pomalowa� g�ow� na czerwono i nago pope�ni� samob�jstwo! - powiedziawszy to zwiesi�a g�ow� nie mog�c ukry� przera�enia.
Przez mgnienie zadr�a�em na ca�ym ciele, bo w ciemnobr�zowej masie w�os�w �ony dostrzeg�em w�asnego trupa w miniaturze. Ujrza�em cynobrow� g�ow� zmar�ego Mitsusaburo Nedokoro z grudkami niedok�adnie rozpuszczonej farby zastyg�ej za uszami, niby krople krwi. Podobnie jak cia�o zmar�ego przyjaciela, moje r�wnie� wskazywa�o, �e od decyzji samob�jstwa w tak osobliwym stylu do jego pope�nienia up�yn�o niewiele czasu, gdy� uszy pozosta�y nie pomalowane.
- Ja nie pope�ni� samob�jstwa! Nie mam powodu do pope�nienia samob�jstwa.
- Czy on by� masochist�?
- Dlaczego? Dlaczego pytasz mnie o to w dzie� po jego �mierci? Czy ze zwyk�ej ciekawo�ci?
- Przypu��my - spostrzeg�szy objawy gniewu w moim chrypliwym g�osie, kt�ry nawet dla mnie nie by� zupe�nie jasny, powiedzia�a nad wyraz sm�tnie - �e mia� on jakie� zboczenie seksualne, to, rzeczywi�cie, nie musz� si� chyba niepokoi� o ciebie, prawda?
Zn�w cofn�a si� i wpatrywa�a we mnie, jakby oczekiwa�a potwierdzenia. Przestraszy� mnie wyraz rozpaczliwej bezsilno�ci w jej dziwnie zaczerwienionych oczach. Lecz �ona prawie natychmiast zamkn�a oczy, podnios�a butelk� whisky i poci�gn�a �yk. Powieki pociemnia�y niby brudne opuszki palc�w. Zakrztusi�a si�, a� pop�yn�y �zy, a z k�cik�w ust pociek�a whisky ze �lin�. Zamiast zmartwi� si�, �e poplami sw� jasnopopielat� jedwabn� sukni�, kt�r� niedawno kupi�a, wyj��em z jej wychud�ych i cienkich palc�w butelk� i sam poci�gn��em �yk, aby ukry� zniecierpliwienie.
To prawda, opowiada� mi z mieszan� przyjemno�ci� i smutkiem, maj�c ju� za sob� pewne do�wiadczenia masochisty, cho� jeszcze by� w po�owie drogi ku zboczeniu seksualnemu, zreszt� nie tak znowu p�ytkiemu, by ka�dy m�g� w nim przypadkowo zasmakowa�, ale jednocze�nie nie tak jeszcze g��bokiemu, by nie mo�na by�o o nim m�wi� innym: niemniej by� ju� w takim punkcie pochylni prowadz�cej ku zboczeniu, �e sam nie m�g� mie� w�tpliwo�ci, dok�d to prowadzi. Przyjaciel odwiedza� pewien dom dla wtajemniczonych, w kt�rym pe�ne okrucie�stwa samice zaspokaja�y masochist�w. Pierwszego dnia nic specjalnego si� nie zdarzy�o. Ale gdy po trzech tygodniach odwiedzi� ten dom po raz drugi, ogromna g�upia kobieta, poznawszy dok�adnie gust przyjaciela, objawi�a mu, �e odt�d nie b�dzie m�g� si� bez niej obej��. Potem zrozumia�, gdy le�a� nago na brzuchu, a wi�zka konopnych sznur�w opad�a g�uchym odg�osem tu� nad jego uchem, �e g�upawa wielka baba jako niew�tpliwa rzeczywisto�� wtargn�a w jego �wiat.
�Poczu�em si� tak, jakby moje cia�o rozpad�o si� na kawa�ki, rozmi�k�o w ka�dej swej cz�steczce, niby sznur par�wek pozbawionych czucia. Lecz m�j duch unosi� si� gdzie� na wy�ynach, ca�kowicie oddzielony od cia�a." Powiedziawszy to m�j przyjaciel utkwi� we mnie wzrok, a na jego twarzy pojawi� si� dziwnie w�t�y, zbola�y u�miech. Wypi�em jeszcze �yk whisky, zakrztusi�em si� podobnie jak �ona, a ciep�awy alkohol pop�yn�� pod koszul� na piersi i brzuch. Nast�pnie zn�w ow�adn�o mn� nieodparte pragnienie, by powiedzie� co� brutalnego do �ony siedz�cej z zamkni�tymi oczyma, gdy jej czerniej�ce powieki, niby zwodniczy dese� skrzyde� pewnego rodzaju �my, wygl�da�y jak druga para oczu.
Za��my, �e by� masochist� - chcia�em powiedzie� - i tak nie b�dzie to znaczy�o, �e nie masz powodu do strachu. Nie mo�esz by� spokojna widz�c tylko t� r�nic� mi�dzy nim a mn� i s�dz�c, �e na pewno nie pomaluj� g�owy na czerwono, nie rozbior� si� do naga i nie zabij�. A to dlatego, �e zboczenia seksualne i temu podobne rzeczy nie s� w ko�cu tak wa�ne! Chodzi tu po prostu o dewiacj� spowodowan� czym� strasznym i tajemnym, co drzemie w g��bi cz�owieka. Pot�na si�a motoryczna szale�stwa, kt�rej trudno si� przeciwstawi�, drzema�a w jego duszy i przez jaki� przypadek wy wo�a�a zboczenie zwane masochizmem, to wszystko. To nie masochizm, kt�ry zrodzi� szale�stwo, doprowadzi� go do samob�jstwa, lecz odwrotnie. A te trudne do uleczenia ziarna szale�stwa i we mnie te�...
Ale nic z tego nie powiedzia�em �onie, zreszt� sama ta my�l nie zacz�a jeszcze zapuszcza� korzeni - tak cienkich jak �ody�ka wodnej trawy - w fa�dach m�zgu przyt�pionego zm�czeniem. Z�udzenie, niby b�belki w szklance, zawrza�o i od razu znikn�o. Je�li takie z�udzenie mija, nie pozostawia cz�owiekowi �adnego do�wiadczenia. Zw�aszcza gdy si� milczy i nic o tym nie m�wi. Wystarczy jednak po prostu czeka�, a� to niepo��dane z�udzenie, nie zdo�awszy jeszcze zrani� fa�d m�zgu, po prostu przeminie. Je�li mi si� uda tego dokona�, to nast�pnym razem b�d� m�g� z ca�kowit� pewno�ci� zaakceptowa� to jako do�wiadczenie, co do tego nie mam w�tpliwo�ci, mog� wi�c unikn�� tej trucizny przynajmniej do nadej�cia ponownego uderzenia. Zacisn��em usta, wzi��em �on� pod ramiona i unios�em w g�r�. Odczu�em to jako blu�nierstwo, �e nieczystymi r�kami, kt�re unosi�y zmar�ego przyjaciela, podtrzymuj� teraz tajemnicze i kruche, �ywe cia�o �ony, istoty stworzonej, by rodzi� w b�lu i napi�ciu; ale mimo to z tych dwu cia�, jednakowo ci�kich dla moich r�k, cia�o zmar�ego przyjaciela wyda�o mi si� bli�sze. Oci�a�ym krokiem ruszy�em w stron� sypialni, gdzie czeka�o na nas dziecko, lecz przed �azienk� �ona zatrzyma�a si� jak statek, kt�ry zarzuci� kotwic�, i przedzieraj�c si� przez mroczne ciep�awe powietrze letniego zmierzchu, jakby p�ywa�a w wodzie, wesz�a do ubikacji. Pozosta�a tam dosy� d�ugo. Kiedy wreszcie wynurzy�a si� stamt�d, id�c jakby pod pr�d wody zg�stnia�ej i mrocznej, wprowadzi�em j� do sypialni, zrezygnowa�em z rozbierania, po prostu po�o�y�em j� na ��ku w tym, w czym by�a. �ona westchn�a bardzo g�o�no, jakby chcia�a wyplu� z siebie dusz� bez reszty, i od razu usn�a g��bokim snem. W��knista ��ta substancja, kt�ra wydosta�a si� z jej ust, przylega�a do warg, delikatna, �wiec�ca niby pr�ciki na tle p�atk�w kwiatu.
Dziecko zn�w patrzy na mnie szeroko otwartymi oczyma, ale nie wiem, czy jest spragnione, czy g�odne, czy mo�e te� odczuwa innego rodzaju przykro�ci - nie wiem zupe�nie nic. Jak ro�lina hodowana w mrocznej wodzie le�y z otwartymi oczyma bez wyrazu, po prostu spokojnie istnieje. Niczego nie ��da, nie wyra�a �adnych absolutnie uczu�. Nawet nie p�acze. Od czasu do czasu pow�tpiewam, czy ono naprawd� �yje. Co nale�a�oby zrobi� na wypadek, je�liby �ona po moim wczesnym wyj�ciu z domu przez ca�y dzie� by�a pijana i pozostawi�a dziecko bez opieki? Teraz �ona nie jest niczym wi�cej jak tylko zwyk�� pijan� kobiet�, �pi�c� g��bokim snem. Nachodzi mnie nieodparte przeczucie kl�ski. Lecz podobnie jak przedtem w stosunku do �ony, tak teraz odczuwam jakby �wi�tokradztwo, gdy wyci�gam nieczyste r�ce w stron� dziecka, wi�c powstrzymuj� si� od dotkni�cia. R�wnie� od dziecka wydaje mi si� bli�szy m�j zmar�y przyjaciel. Dziecko, tak jak je widz� z g�ry, wci�� przygl�da mi si� oczyma absolutnie pozbawionymi wyrazu. W ko�cu z tych br�zowych oczu z nieodpart� si�� fal przyp�ywu nadchodzi zniewalaj�ca senno��. Nie przynios�em nawet butelki mleka dla dziecka, skuli�em si� w miejscu, w kt�rym sta�em, po�o�y�em na boku i zapad�em w sen. Na kraw�dzi nie�wiadomo�ci przemkn�a my�l niby �wie�e zdumienie: jedyny przyjaciel pomalowa� g�ow� na czerwono i powiesi� si�, �ona ku mojemu zdumieniu nagle si� upi�a, a syn jest debilem. Przy tym zasypia�em wci�ni�ty w szpar� mi�dzy ��kiem �ony i syna, nawet nie zamkn�wszy drzwi, nie rozwi�zawszy krawatu, skalany przez kontakt z trupem. Pozbawiony zdolno�ci os�du wszelkich rzeczy, by�em podobny do bezsilnego owada przek�utego szpilk�. Usypia�em dr��cy, czuj�c, �e zagra�a mi niechybne niebezpiecze�stwo i co� niepoj�tego w�era si� we mnie. Rankiem jednak nie potrafi�em przypomnie� sobie tego, co tak wyra�nie prze�ywa�em poprzedniej nocy. To znaczy, �e nie sta�o si� to do�wiadczeniem. M�j przyjaciel pewnego dnia latem ubieg�ego roku w drugs-torze w Nowym Jorku spotka� mego m�odszego brata. I przyni�s� mi w�asne �wiadectwo o �yciu brata w Ameryce.
Brat Takashi wyjecha� do Ameryki jako cz�onek studenckiego teatru kierowanego przez pos�ank� z ramienia prawicowej grupy post�powej partii politycznej. Ten zesp� teatralny by� jedn� z grup �teatru odwrotu", sk�ada� si� tylko ze student�w, kt�rzy brali udzia� w akcjach politycznych w czerwcu 1960 roku. Najpierw grali sztuk� pe�n� skruchy pt. Nasz jest wstyd, nast�pnie w imieniu pe�nych poczucia winy dzia�aczy studenckich wyst�powali z ubolewaniem przepraszaj�c lud ameryka�ski za to, �e przeciwstawiali si� przyjazdowi prezydenta USA do Japonii. Kiedy Takashi zawiadamia� mnie, �e wst�pi� do tego teatru i �e wyje�d�a do USA, powiedzia�, �e zaraz po przyje�dzie do Stan�w ma zamiar uciec z zespo�u i podr�owa� niezale�nie. Ale z artyku��w prasowych o Naszym wstydzie, nie pozbawionych tonu kpiny czy za�enowania, jakie nadsy�ali japo�scy korespondenci z USA, dowiedzia�em si�, �e Takashi nie uciek� z zespo�u teatralnego rezyduj�cego g��wnie w Waszyngtonie, �e w dalszym ci�gu wyst�puje w sztuce Nasz jest wstyd wystawianej w r�nych miastach USA od Bostonu a� po Nowy Jork. Pr�bowa�em rozwi�za� t� zagadk�, dlaczego brat zmieni� sw�j pierwotny plan i gra w dalszym ci�gu rol� dzia�acza studenckiego �a�uj�cego swych poprzednich czyn�w, ale to wykracza�o poza mo�liwo�ci mojej wyobra�ni. Wtedy wys�a�em list do przyjaciela, kt�ry wraz z �on� przebywa� w Nowym Jorku studiuj�c na uniwersytecie Columbia, i poprosi�em, �eby odwiedzi� teatr brata. Ale poniewa� przyjaciel nie nawi�za� kontaktu z zespo�em, jego spotkanie z moim bratem by�o ca�kowicie przypadkowe. Gdy przyjaciel wszed� do jakiej� knajpki na Broadwayu, drobny Takashi, oparty o wysok� lad�, pi� lemoniad� z wyrazem skupienia. Gdy przyjaciel po�o�y� mu z ty�u r�k� na ramieniu, brat w tym samym momencie odwr�ci� si� tak nagle, �e a� przestraszy� przyjaciela. Takashi by� brudny i spocony, blady i jaki� napi�ty, wygl�da� tak zaskoczony, jakby zosta� przy�apany na planowaniu samotnego skoku na bank.
- O, Takashi, wiedzia�em, �e jeste� w Ameryce z listu twojego brata Mitsu! Mitsu si� o�eni� i, jak si� zdaje, od razu zrobi� dziecko.
- Ja ani si� nie o�eni�em, ani nikomu nie zrobi�em dziecka -powiedzia� Takashi g�osem wci�� jeszcze niespokojnym.
Przyjaciel za�mia� si�, jakby us�ysza� �wietny kawa�. -W przysz�ym tygodniu wracam do kraju, nie masz nic do przekazania bratu?
- Czy nie zamierza�e� zosta� z �on� jeszcze przez kilka lat na uniwersytecie Columbia?
- Tak, ale to si� zmieni�o! Zosta�em ranny w czasie demonstracji. Tym razem nie chodzi o ran� zewn�trzn�, tym razem co� jest nie w porz�dku w g�owie. Nie jest tak �le, �eby mieli mnie zamkn�� w szpitalu dla umys�owo chorych, ale zdecydowa�em si� p�j�� do swego rodzaju sanatorium.
Kiedy przyjaciel to powiedzia�, dostrzeg� g��bokie zawstydzenie rozszerzaj�ce si� niby brudna plama na twarzy Takas-hiego i wyda�o mu si�, �e zrozumia� znaczenie jego gwa�townej reakcji w chwili zaskoczenia. Jako cz�owiek wra�liwy i uprzejmy, nie m�g� oprze� si� poczuciu �alu. Najwyra�niej bowiem utrafi� w najbardziej czu�e miejsce skruszonego dzia�acza studenckiego. Obaj zamilkli i wpatrywali si� w g�ste rz�dy p�katych s�oik�w stoj�cych na p�kach po przeciwnej stronie lady. Patrzyli na r�owawy p�yn wype�niaj�cy je po brzegi, s�odkawy i surowy niby wn�trzno�ci. W krzywiznach s�oik�w odbija�y si� ich sylwetki; kiedy obaj si� poruszali, chwia�y si� tak�e r�owe zjawy w przesadnych poruszeniach i zdawa�o si�, �e zaczynaj� �piewa�: Ameryka! Ameryka!
W czerwcow� noc, gdy Takashi by� jeszcze nieskruszonym dzia�aczem studenckim, a przyjaciel nie tyle z przekona� politycznych, ile dla towarzyszenia swej dopiero co po�lubio-� nej �onie, kt�ra uczestniczy�a w demonstracji jako cz�onkini ma�ego zespo�u teatralnego, znalaz� si� przed gmachem parlamentu, powsta�o zamieszanie; wtedy przyjaciel, chroni�c �on� przed atakiem uzbrojonej policji, dosta� silny cios pa�k� w g�ow�. W sensie chirurgicznym nie by�o to zbyt gro�ne p�kni�cie, ale od tego uderzenia w ow� noc pachn�c� zielonymi li��mi, w g�owie przyjaciela pojawi�a si� jaka� anomalia -mroczna sk�onno�� do maniakalnej depresji sta�a si� jego now� cech�. Z takimi w�a�nie lud�mi najmniej pragn� si� spotka� skruszeni dzia�acze studenccy.
Przyjaciel, coraz bardziej zak�opotany milczeniem Takas-hiego, patrza� nadal na r�owe s�oiki; wydawa�o mu si�, �e jego oczy roztopione w gor�czce zak�opotania zmieni�y si� w r�ow� kleist� ciecz, tak� sam� jak zawarto�� s�oik�w, kt�ra zaraz wyp�ynie mu spod czaszki. Przyjaciel wyobrazi� sobie, �e jego r�owe roztopione oczy, jak jaja spadaj�ce na patelni�, wypadaj� beznadziejnie i bezpowrotnie na srebrn� lad�, o kt�r� mocno wspierali nagie spocone ramiona Amerykanie po�udniowoeuropejscy, anglosakso�scy, �ydowscy. �rodek lata w Nowym Jorku, obok Takashi pije g�o�no przez s�omk� ostatnie krople napoju cytrusowego, mru�y brwi chc�c strz�s-n�� krople potu z czo�a.
- Je�li mia�by� co� do przekazania Mitsu, to... - powiedzia� przyjaciel zamiast po�egnania.
- Prosz� powiedzie�, �e zamierzam uciec z zespo�u teatralnego. Je�li to si� nie uda, zapewne mnie deportuj�, w ka�dym razie ju� d�u�ej w tym zespole nie zostan�. Prosz� to powiedzie�.
- Kiedy uciekasz?
- Dzisiaj - powiedzia� zdecydowanie Takashi.
Wtedy przyjaciel spostrzeg�, �e Takashi na co� czeka w tym drugstorze, pe�en napi�cia czy zak�opotania. Jasno wi�za� si� teraz sens przestrachu brata, gdy podskoczy� jak na spr�ynach, ze znaczeniem niespodziewanego milczenia i nerwowego wci�gania przez s�omk� resztek napoju - wszystko to utworzy�o realnie istniej�cy kr�g. Przyjaciel poczu� ulg� dostrzegaj�c w oczach brata - m�tnych, otoczonych t�uszczem jak u zawodowego zapa�nika - pojawiaj�ce si� i znikaj�ce oznaki nie tyle skr�powania z powodu niepo��danego spotkania, ile raczej pe�nego wynios�o�ci wsp�czucia.
- Czy przyjdzie tajny ��cznik, kt�ry pomo�e ci w ucieczce? - zapyta� p�artem przyjaciel.
- Mam powiedzie� ci prawd�? - r�wnie� nieco �artobliwie, cho� z gro�b� w g�osie zareagowa� Takashi. - Widzisz tego aptekarza, kt�ry za p�k� z lekami nape�nia buteleczk� pigu�kami? (Przyjaciel za przyk�adem brata obr�ci� si� wok� swej osi i za p�k� uzbrojon� w niezliczone s�oiki, w cieniu, jakby na negatywie przedstawiaj�cym Nowy Jork w �rodku lata, dostrzeg� �ysiej�cego m�czyzn� odwr�conego ty�em i skupiaj�cego ca�� sw� �wiadomo�� na drobiazgowej czynno�ci.) To lekarstwo jest dla mnie! Dla mojego rozpalonego chorob�, cierpi�cego penisa! Gdy ono dotrze bezpiecznie do moich r�k, uciekn� od Naszego wstydu i b�d� m�g� samotnie wyruszy� w drog�.
M�j przyjaciel wyczu�, �e jedno wypowiedziane po angielsku s�owo �penis" w ich rozmowie prowadzonej w niezrozumia�ej japo�szczy�nie, niby drogocenny kamie� w mozaice, wywo�a�o napi�cie w�r�d otaczaj�cych Amerykan�w. O�y� zn�w ogromny zewn�trzny �wiat roztaczaj�cy si� wok� nich.
- Tego rodzaju lekarstwo mo�esz chyba dosta� bez trudu? - zapyta� przyjaciel z wielk� powag� skierowan� przeciw otoczeniu, kt�re zacz�o ich uwa�nie obserwowa�.
- Oczywi�cie, je�li p�jdziesz do szpitala zgodnie z normaln� legaln� procedur� - powiedzia� Takashi oboj�tny na drobne psychiczne powik�ania przyjaciela. - Ale kiedy nie jest to mo�liwe, pojawiaj� si� trudno�ci nie do przezwyci�enia, tu w Ameryce! Recepta, kt�r� da�em teraz aptekarzowi, zosta�a podrobiona przez piel�gniark� z gabinetu lekarza hotelowego. Gdyby ten trik wyszed� na jaw, piel�gniarka, m�oda Murzynka, straci�aby prac�, a mnie chyba by deportowano.
Dlaczego Takashi nie zg�osi� si� normalnie do lekarza? Zaburzenia w jego drogach moczowych spowodowane by�y bez w�tpienia rze��czk�, kt�r� zarazi� si� w pierwsz� noc w Ameryce od starej czarnej prostytutki, b�d�cej pewnie w wieku jego matki. Oczywi�cie, gdyby fakt ten si� wyda�, starzej�ca si� pos�anka, kieruj�ca grup� teatraln�, wys�a�aby Takashiego natychmiast z powrotem do Japonii, sk�d z takim trudem uciek�. Ponadto Takashi, chory na rze��czk�, obawia� si�, �e zarazi� si� r�wnie� syfilisem, i z powodu tych w�tpliwo�ci popad� w melancholi�, kt�ra przyt�umi�a jego pozytywne nastroje maj�ce rozbudzi� w nim tw�rcz� wyobra�ni� i poderwa� do podj�cia nowych czyn�w.
Pi�� tygodni min�o od czasu, gdy odwiedzi� dzielnic�, w kt�rej kolory czarne i bia�e miesza�y si� w jeden skomplikowany cie�, lecz nie pojawi�y si� pierwsze objawy syfilisu; poza tym, pod pretekstem b�lu gard�a, Takashi otrzymywa� niewielkie dawki antybiotyk�w od sanitariusza zespo�u teatralnego; dzi�ki temu dolegliwo�ci dr�g moczowych przesta�y - jak mu si� zdawa�o - by� tak bardzo dokuczliwe i m�g� wyzwoli� si� z absolutnej inercji. Takashi w ci�gu d�u�szego pobytu w Nowym Jorku (bazie, z kt�rej zesp� wyje�d�a� na kr�tko do innych miejscowo�ci) pozna� piel�gniark� z gabinetu lekarza hotelowego i dosta� od niej formularz na recept�. Czarna dziewczyna o bezgranicznej sk�onno�ci po�wi�cania si� dla innych nie tylko wpisa�a na formularzu rodzaj i ilo�� lekarstwa odpowiedniego dla jego dolegliwo�ci dr�g moczowych, kaza�a mu r�wnie� p�j�� do drugstoru w najbardziej ruchliwej cz�ci miasta, gdzie by�o ma�e prawdopodobie�stwo wykrycia fa�szerstwa.
- Najpierw pr�bowa�em powiedzie� piel�gniarce o nieprzyjemnych objawach w penisie s�owami abstrakcyjnymi, nieorganicznymi, to znaczy wyrazi� co� w rodzaju obiektywnego opisu - powiedzia� Takashi. - Nie mia�em, co prawda, �adnych podstaw, ale wydawa�o mi si�, �e s�owo gonorrhoea1 by�oby zbyt przesadne i szokuj�ce, dlatego spr�bowa�em powiedzie�, �e podejrzewam u siebie urethritis.2 Jednak dziewczyna tego s�owa nie rozumia�a. Wtedy powiedzia�em, �e podejrzewam inflammation ot the urethra.3 W�wczas b�ysk zrozumienia, jaki za jarzy� si� w oczach dziewczyny, uzmys�owi� mi ponownie nie tyle abstrakcyjn� i nieorganiczn�, co lepk� i w najwy�szym stopniu fizyczn� rzeczywisto�� cierpi�cego moczowodu. Wtedy dziewczyna po prostu zapyta�a: �Czy tw�j penis jest burning?4 Uderzenie tego realistycznego zdania sprawi�o, �e ze wstydu poczu�em burning w ca�ym ciele!
Takashi roze�mia� si� g�o�no, m�j przyjaciel r�wnie�. Otaczaj�cy ich nie-Japo�czycy, kt�rzy nastawili uszu ws�uchuj�c si� w specyficzne s�ownictwo angielskie, kt�rym pos�ugiwa� si� Takashi, zacz�li gapi� si� na nich z tym wi�ksz� podejrzliwo�ci�. Spoza p�ek z lekami wynurzy� si� aptekarz z twarz� ponur�, ociekaj�c� potem. Z ptasiej, opalonej s�o�cem twarzy Takashiego nagle znikn�� u�miech. Pojawi� si� niepok�j i jakies pragnienie sprawiaj�ce, �e wygl�da�, jakby zbiera�o musie na wymioty, przyjaciel r�wnie� poczu�, �e udziela mu si� to napi�cie. �ysy aptekarz, wygl�daj�cy na Irlandczyka, powiedzia� tonem ojcowskim:
- Taka ilo�� pigu�ek jest bardzo kosztowna, mo�e wzi��by pan jedn� trzeci�?
- To wcale nie drogo w por�wnaniu z tymi kilku tygodniami, jakie prze�y�em z b�lem w cewce moczowej - powiedzia� Takashi, odzyskuj�c nagle spok�j.
- Kupi� je dla ciebie, by uczci� pocz�tek twojego nowego �ycia w Ameryce! - powiedzia� stanowczo przyjaciel.
Od tej chwili Takashi ju� w zupe�nie dobrym nastroju patrzy� zjnin� rezolutnej dziewczynki na pigu�ki po�yskuj�ce sm�tnie w buteleczce, potem powiedzia�, �e od razu zabierze swoje rzeczy z pokoju i wyruszy samotnie na w��cz�g� po Ameryce. W ka�dym razie Takashi i m�j przyjaciel szybko chcieli opu�ci� �miejsce przest�pstwa", wyszli wi�c z drugsto-ru i ruszyli razem do najbli�szego przystanku autobusowego.
- Po rozwi�zaniu problemu to, co ci� dot�d tak m�czy�o, wydaje si� bardzo g�upie i banalne, co? - przyjaciel powiedzia� takim tonem, jakby zazdro�ci� radosnego spotkania Takashie-go z tymi jego pigu�kami w buteleczce.
- Przypuszczalnie ka�dy rozwi�zany ju� problem wydaje si� bardzo g�upi i banalny, nie s�dzisz? - odpowiedzia� Takashi jakby ura�ony. - A tw�j wyjazd do kraju specjalnie po to, aby p�j�� do sanatorium, pozostanie p�niej w twojej �wiadomo�ci jedynie trudem g�upim i banalnym, niczym wi�cej, ale dopiero wtedy, gdy w�z�y w twojej g�owie ulegn� rozplataniu.
- W�a�nie, gdy ulegn� rozplataniu! - powiedzia� m�j przyjaciel ze szczerym pragnieniem spe�nienia. - Ale je�li nie, to rzeczy g�upie i banalne b�d� stanowi� wag� brutto mojego �ycia.
- A w og�le jakie s� te w�z�y w twojej g�owie?
- Nie wiadomo! Gdybym wiedzia�, m�g�bym je sobie podporz�dkowa� i zacz�� �a�owa�, �e drepta�em w miejscu przez wiele lat. Z drugiej jednak strony, je�li im si� poddam i przyjm� kurs na samozniszczenie, to stan� si� one rzeczywi�cie ca�� wag� mojego �ycia, i w ko�cu stopniowo i tak poznam prawdziw� ich natur�. Wi�c tym bardziej zrozumienie w tym wypadku nie mia�oby dla mnie �adnego praktycznego znacze nia. Poza tym nie zamierzam przekazywa� innym wiedzy o tym, �e kto� zwariowa� i dopiero wtedy zrozumia� wszystko - poskar�y� si� przyjaciel ogarni�ty nagle uczuciem smutku.
Takashi, jak si� wyda�o, g��boko zainteresowa� si� przyjacielem. Jednocze�nie nie kry� w zachowaniu oznak zniecierpliwienia, jakby pragn�� jak najszybciej oddali� si� od niego. Wtedy przyjaciel zrozumia�, �e jego skarga poruszy�a najwra�-liwsz� strun� Takashiego. W tym momencie przyjecha� autobus. Gdy Takashi wsiad�, ze s�owami �to jest podzi�kowanie za op�acenie antybiotyk�w" poda� przyjacielowi przez okno broszurk� i znikn�� w rozleg�ej przestrzeni ameryka�skiego l�du. Ani m�j przyjaciel, ani ja nie mieli�my odt�d �adnych wiadomo�ci o bracie. Rzeczywi�cie, tak jak wyzna� przyjacielowi, od razu opu�ci� teatr i wyruszy� w samotn� w��cz�g�.
Wsiad�szy do taks�wki przyjaciel otworzy� broszurk� otrzyman� od Takashiego. Dotyczy�a ona ruchu w obronie praw obywatelskich. Na pierwszej stronie widnia�a fotografia Murzyna - cia�o popalone i spuchni�te, bez dok�adnie widocznych zarys�w, wygl�da�o jak lalka topornie wyrze�biona w drzewie oraz podtrzymuj�cych go n�dznie ubranych bia�ych ludzi. Wygl�da�o to komicznie, przera�aj�co i odpychaj�co, ukazywa�o gwa�t tak oczywisty, �e patrz�cy doznawa� szoku, jak na widok przera�aj�cej zjawy. Ogl�danie tego zdj�cia wywo�ywa�o ponur� pewno�� pora�ki pod nieustaj�c� presj� strachu. W �wiecie emocji przyjaciela zjawa ze zdj�cia natychmiast z��czy�a si� z nieokre�lonym cierpieniem tkwi�cym w jego g�owie, tak nieuchronnie jak stapiaj� si� dwie krople wody. I wtedy pomy�la�, �e Takashi pozostawi� mu t� broszur� z takim zdj�ciem na pierwszej stronie dobrze wiedz�c, co znaczy ten podarunek przekazany w�a�nie jemu, a nie komukolwiek innemu. Takashi r�wnie� poruszy� najczulsz� strun� przyjaciela.
- Chyba czasem spostrzegasz ju� po fakcie, �e co� nieoczekiwanego odzwierciedli si� w kamerze naszej �wiadomo�ci, niewyra�nie, jakby nak�ada�o si� prawie nieu�wiadamiane na jej najbardziej zewn�trznej cz�ci. Przeszukawszy nieokre�lone zak�tki �wiat�a i mroku na takiej kliszy pami�ci, przypomnia�em sobie, �e kiedy podszed�em od ty�u, Takashi pi� lemoniad� wpatruj�c si� uwa�nie w to zdj�cie! - powiedzia� przyjaciel. - Takashi w owym czasie zdawa� si� zmaga� z jakim� naprawd� wyj�tkowo k�opotliwym problemem. Wy daje mi si�, �e nie by�a to sprawa recepty na antybiotyk, o kt�rej mi tak szczeg�owo opowiedzia�, z pewno�ci� my�la� 0 sprawie znacznie powa�niejszej, podstawowej! Czy s�dzisz, �e Taka jest cz�owiekiem, kt�ry poddaje si� rozpaczliwym nastrojom z powodu niegro�nej choroby wenerycznej? By� to dla mnie swego rodzaju szok, gdy zapyta� mnie wprost: �Mam powiedzie� prawd�?" A czym�e jest ta jego prawda? My�l�, �e jest to co� zupe�nie innego od tego, co mi rzeczywi�cie powiedzia�. Ale co to w�a�ciwie by�o?
Siedz�c o �wicie na dnie jamy z psem na kolanach nie mog�em powiedzie�, co to w�a�ciwie by�o, ta my�l w g�owie mojego brata, kt�rej istnienie przynajmniej u�wiadomi� mi m�j przyjaciel. Nie wiedzia�em r�wnie�, czym by�o owo co� w g�owie przyjaciela, powi�kszaj�ce si� z ka�dym dniem; owo co�, kt�re doprowadzi�o go w ko�cu do �mierci w tak osobliwym przebraniu. �mier� niespodziewana przecina ni� wi���c� z mo�liwo�ci� zrozumienia. S� rzeczy, kt�rych nigdy nie m�wi si� pozostaj�cym przy �yciu. W tych, kt�rzy prze�yli, pog��bia si� stopniowo podejrzenie, �e to w�a�nie niemo�liwo�� przekazania pewnych rzeczy sk�oni�a tamtych do wybrania �mierci. To, co pozosta�o w postaci nieokre�lonej, mo�e �ywych prowadzi� ku katastrofie, mimo to oczywiste dla nich b�dzie tylko jedno odczucie, �e natkn�li si� na co� niepoj�tego. Je�liby m�j przyjaciel zamiast malowa� sobie g�ow� cynobrem, wbija� og�rek w odbytnic� i wiesza� si�, umar� wydaj�c, na przyk�ad, jedynie kr�tki okrzyk przez telefon, by� mo�e by�by to jaki� trop. Oczywi�cie, je�li przyjmiemy, �e pomalowana cynobrem g�owa, og�rek w odbytnicy nagiego cia�a 1 �mier� przez powieszenie mog�y by� form� krzyku w milczeniu, to dla tych, kt�rzy prze�yli, sam krzyk jest niewystarczaj�cy. Ten trop jest dla mnie zbyt nik�y, abym m�g� nim si� kierowa�. Mimo to przypuszczalnie tylko ja spo�r�d �ywych znajdowa�em si� w sytuacji najkorzystniejszej dla zrozumienia zmar�ego przyjaciela. By�em z nim od pierwszego roku studi�w we wszystkich sprawach razem. Koledzy z roku twierdzili, �e jeste�my obaj jak jednojajowe bli�niaki.
Nawet z wygl�du by�em bardziej podobny do przyjaciela ni� do m�odszego brata Takashiego. Brat zreszt� w niczym mnie nie przypomina. Przeciwnie, wydaje mi si�, �e to co�, co istnia�o kiedy� w g�owie zmar�ego przyjaciela, by�o dla mnie bardziej dost�pne ni� to, co jawi�o si� w g�owie mojego brata podczas w��cz�gi po Ameryce. Pewnego jesiennego dnia 1945 roku o zmierzchu z dwu starszych braci wys�anych na front wr�ci� tylko jeden, m�odszy, i tego jesiennego wieczoru zat�uczono go na �mier� w osiedlu Korea�czyk�w, kt�re wyrasta�o niby naro�l na skraju wsi w dolinie, i od tego dnia chora matka zwracaj�c si� do m�odszej siostry tak m�wi�a 0 mnie i Takashim, jedynych ju� wtedy m�czyznach w domu:
- Obaj to jeszcze dzieci, na ich twarzach nie wida� �adnych cech szczeg�lnych, ale w ko�cu to Mitsusaburo b�dzie brzydki, a Taka&hi przystojny, b�d� go ludzie lubi� i �y� mu b�dzie l�ej. Powinna� z�y� si� z Takashim, dop�ki jest jeszcze czas, 1 trzyma� si� go, nawet kiedy doro�nie..
Po �mierci matki m�odsza siostra i Takashi wychowywali si� w domu wuja - by� to rezultat przestrogi matki, ale i tak siostra pope�ni�a samob�jstwo, zanim doros�a. Jej niedorozw�j psychiczny nie by� tak wyra�ny jak u mojego syna, ale jednak siostra by�a op�niona umys�owo do tego stopnia, �e jak m�wi�a matka, nie mog�aby �y� bez pomocy kogo� bliskiego. By�a wra�liwa jedynie na muzyk�, czy mo�e raczej na d�wi�ki.
Zaszczeka� pies. �wiat zewn�trzny o�y� atakuj�c mnie ze wszystkich stron, gdy tak siedzia�em na dnie jamy. Praw� d�oni�, kt�rej palce utworzy�y kszta�t czerpaka, drapa�em �cian� ziemi przede mn�; dot�d wyd�uba�em i wyrzuci�em na kolana pi��, a mo�e sze�� kawa�k�w ceg�y, pogrzebanych w pok�adzie i�u Kant�: pies uciekaj�c od cegie� przylgn�� do mej piersi. Z tym wi�kszym po�piechem wbi�em praw� d�o� w powierzchni� �ciany jeszcze raz, a nast�pnie drugi. Wyczu�em, �e kto� obcy zagl�da z g�ry do jamy. Przyci�gn��em psa lew� r�k� do siebie i spojrza�em w g�r�. Udzieli� mi si� psi strach, ogarn�� mnie naprawd� zwierz�cy l�k. �wiat�o poranka jest zm�cone jak oko bielmem. Ledwie bielej�ce w g�rze o brzasku niebo teraz �ciemnia�o i opu�ci�o si� w d�. Gdybym widzia� na oba oczy, by� mo�e �wiat�o poranka bogaciej by wype�ni�o krajobraz (cz�sto opanowuje mnie to fa�szywe przekonanie z zakresu optyki), lecz w pozosta�ym jednym oku panowa� mroczny poranek obna�aj�cy jedynie pustk�. Siedz� brudny, w miejscu znacznie ni�ej po�o�onym ni� ktokolwiek z mieszka�c�w tego miasta o poranku, mianowicie na dnie jamy, i go�� d�oni� drapi� �cian� ziemi. Atakuje mnie przyt�aczaj�cy ch��d od zewn�trz i rozpalaj�cy wstyd od wewn�trz. Niby upadaj�ca wie�a, zas�aniaj�ca ciemne niebo, cie� cz�owieka o kr�tkich szerokich plecach, ciemniejszy jednak od nieba, pojawi� si� jeszcze raz i zakry� wej�cie do do�u. Wygl�da� jak czarny krab ustawiony pionowo. Pies zaczyna szale�, mnie parali�uje strach i wstyd. Brz�k niezliczonych szldanych przedmiot�w ocieraj�cych si� o siebie nap�ywa do jamy jak podmuch siek�cego gradu. Wyt�y�em wzrok i spr�bowa�em rozr�ni� rysy twarzy olbrzyma spogl�daj�cego na mnie niby B�g, i oszo�omiony wstydem u�miechn��em si� g�upio.
- Jak si� nazywa ten pies? - zapyta� olbrzym.
Jest to pytanie zupe�nie bez zwi�zku z wszelkiego rodzaju s�owami, przeciw kt�rym si� uzbroi�em. Za jednym zamachem zosta�em wyci�gni�ty na bezpieczny l�d codzienno�ci, poczu�em ulg� przynosz�c� odpr�enie. Przez tego m�czyzn� skandal rozniesie si� po ca�ej okolicy, ale b�dzie to w najgorszym razie skandal nie wykraczaj�cy poza codzienno��. Nie b�dzie to ten rodzaj przyt�aczaj�cego skandalu, kt�rego obawia�em si� i wstydzi�em przed chwil�. Nawet je�li zostan� we� wci�gni�ty, to i tak nie b�dzie to skandal, kt�ry sprawi, �e z por�w ca�ego cia�a wyro�nie z�owr�bna psia szczecina, a ludzkie sprawy zostan� brutalnie odrzucone. B�dzie to skandal spokojny, powiedzmy taki, jaki powstaje, gdy kogo� przy�api� na gor�cym uczynku z podstarza�� s�u��c�. Nawet pies na kolanach wyczu� bezb��dnie, �e jego opiekun jako� unikn�� niebezpiecze�stwa ze strony czego� osobliwego tam, w g�rze, umilk� i siedzia� teraz cicho niby zaj�c.
- Pan si� upi� i wpad� do tej jamy, prawda? - M�czyzna ci�gn�� dalej, grzebi�c zdecydowanie w codzienno�ci ten m�j czyn o �witaniu. - Bo dzi� rano mg�a bv�a g�sta.
Ostro�nie kiwn��em m�czy�nie potakuj�co (poniewa� jego cia�o rysowa�o si� nade mn� jak czarny cie�, moja twarz, mimo s�abego �wiat�a, musia�a by� dla niego wyra�nie widoczna) i wsta�em trzymaj�c psa na r�kach. Krople wody spada�y z krocza niby �zy i moczy�y suche dot�d kolana. M�czyzna zawaha� si�, mimo woli cofn�� si� krok do ty�u, dlatego te� mog�em zobaczy� jego posta� od kostek po czubek g�owy. By� to m�ody mleczarz. Mia� na sobie specjalne ubranie u�ywane tylko do roznoszenia mleka, wygl�daj�ce jak kamizelka ratunkowa, kt�rej kieszonki powietrzne wype�niaj� butelki mleka. Przy ka�dym oddechu rozlega� si� brz�k uderzaj�cego o siebie szk�a. Mleczarz oddycha jakby troch� za ci�ko. Ma twarz p�ask� jak fl�dra, prawie bez mostka nosowego, bia�ka oczu s� niewidoczne jak u antropoida. Uwa�nie i znacz�co wpatruje si� we mnie swymi br�zowymi oczyma i ci�ko oddycha. Jego wydech przypomina bia�� brod� sp�ywaj�c� z kr�tkiego podbr�dka. Unikam patrzenia na wzbieraj�c� w jego twarzy emocj�, kt�ra mo�e co� znaczy�, i przenosz� wzrok na czerwieniej�ce