9336
Szczegóły |
Tytuł |
9336 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9336 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9336 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9336 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Susan Jeffers
Nie b�j si� ba�
Tytu� orygina�u: Feel the Fear and Do It Anyway
T�umaczenie: Helena Grzego�owska-Klarkowska
Copyryght @ 1987 by Susan Jeffers
Wydawnictwo "Akuracik" Warszawa 1999
Wydanie I
Projekt ok�adki: Piotr Wurst
Redakcja: Renata Durda
Korekta: Stanis�awa Jakubiak-Adamik
ISBN: 83-87298-10-7
Adres do korespondencji
Stanis�awa Jakubiak-Adamik
ul. Modzelewskiego 23 m 246
02-679 Warszawa
tel. (0-22) 647-38-02
Wszelkie prawa zastrze�one. Powielanie i rozpowszechnianie ca�o-
�ci b�d� fragment�w niniejszego dzie�a bez pisemnej zgody wydaw-
cy jest zabronione i b�dzie �cigane z ca�� surowo�ci� prawa.
Przygotowanie do druku
Pracownia Artystyczno Wydawnicza SUMUS s.c.
tel. 0 501 764 374
Druk i oprawa "Krismark" sp. z o. o.
ul. Che�m�y�ska 36 Warszawa
tel. 610-34-26
Mojej pi�knej matce jeanne i wspomnieniu mojego
kochanego ojca ksi��k� t� dedykuj� w podzi�ce za
wspania�e dary �ycia i mi�o�ci
Spis tre�ci
Wprowadzenie: Otw�rz drzwi
1. Czego si� boisz... i dlaczego?
2. Nie mo�esz si� go pozby�?
3. Przejd� z pozycji cierpienia do pozycji si�y
4. Wszystko jest w Twoich r�kach... czy tego chcesz czy nie
5. Pollyanna zn�w na fali
6. Kiedy "Oni" nie chc�, �eby� si� rozwija�
7. Jak podejmowa� decyzje nie ponosz�c strat
8. "Ca�e �ycie" - czyli ile?
9. Kiwnij g�ow� i powiedz "tak"
10. Wybierz mi�o�� i zaufanie
11. Zape�nij wewn�trzn� pustk�
12. Masz mn�stwo czasu
Literatura
Podzi�kowania
Ka�dy potrzebuje w �yciu kibic�w, a ja mam kibic�w rewela-
cyjnych! Oto oni: Martha Lawrence, m�j kochaj�cy i niezwykle
utalentowany wydawca, �wietlana istota, kt�rej wiara w to co
robi� i zdolno�� doceniania mojej pracy dodaje mi skrzyde� i po-
woduje, �e serce mi ro�nie; Dominick Abel, m�j troskliwy, opty-
mistyczny, dodaj�cy otuchy i zawsze dost�pny agent; Ellen Carr,
moja dynamiczna i szczodra "partnerka", wsp�autorka pierw-
szej mojej pr�by chwytania za pi�ro - prekursorka mojej pracy w
dziedzinie l�ku; Ruth Van Doren oraz studenci New School for
Social Research w Nowym Jorku, uczelni, kt�ra stworzy�a mi
sprzyjaj�ce warunki do przekazywania innym swoich przemy-
�le� na temat l�ku; Kathryn Welds z UCLA Extension, kt�ra prze-
szczepi�a moje idee na grunt Kalifornii i nadal szerzy moje s�o-
wa; Nancy Evans i Sandra Carter, przyjaci�ki i "mentorki",
kt�re wierz� w m�j talent pisarski i chwal� ka�dy m�j krok;
Diana i Paul von Welanetz oraz cz�onkowie The Inside Edge,
kt�rzy wchodz� na krzes�a, by oklaskiwa� ka�dy m�j sukces;
Roslyn Hayes, nauczycielka, kt�ra wiele lat temu zach�ca�a mnie
do mierzenia si� na zamiary; Sally Lefkowitz, �r�d�o inspiracji,
kt�ra nieustannie pokazuje mi, na czym polega nieugi�ta odwa-
ga; Marcia Golov, wspania�a siostra i jedna z moich najlepszych
przyjaci�ek; oraz niezliczona rzesza nauczycieli i uczni�w, z kt�-
rymi mia�am do czynienia przez te wszystkie lata i kt�rzy za-
szczepili we mnie radosne poczucie celu. Los mnie obdarzy�
dw�jk� wspania�ych dzieci, Leslie i Gerry, kt�rzy stale mi m�-
wi�, ile dla nich znacz�, dw�jk� pasierb�w, Guy i Alice, kt�rzy z
mi�o�ci� otworzyli przede mn� swoje serca, oraz ukochanym
m�em, Mark Shelmerdine, prawdziwym skarbem, kt�ry przy-
klaskuje moim poczynaniom i bezustannie nape�nia mnie mi�o-
�ci�. Maj�c oparcie w tak wielkiej mi�o�ci, mog�am spokojnie pi-
sa� ksi��k�, czerpi�c z tego ogromn� rado��.
Wprowadzenie
Otw�rz drzwi
Czego si� boisz?
zabiera� g�os publicznie?
okazywa� stanowczo��?
podejmowa� decyzje?
blisko�ci?
zmiany pracy?
samotno�ci?
staro�ci?
prowadzenia samochodu?
utraty kogo� bliskiego?
rozstania?
Jednej z tych rzeczy? A mo�e wszystkich? A mo�e m�g�by� jesz-
cze co� doda� do tej listy. Niewa�ne... przy��cz si� do nas! Wy-
gl�da na to, �e l�k osi�gn�� w naszym spo�ecze�stwie rozmiary
epidemii. Boimy si� pocz�tk�w; boimy si� zako�cze�. Boimy si�
zmiany; boimy si� "tkwi� w miejscu". Boimy si� sukces�w; bo-
imy si� pora�ek. Boimy si� �ycia; boimy si� �mierci.
Bez wzgl�du na to, czego si� boisz, ksi��ka ta dostarczy wie-
dzy i narz�dzi, kt�re pomog� ci poprawi� zdolno�� radzenia so-
bie z ka�d� sytuacj�. Z pozycji cierpienia, bezw�adu i przygn�-
bienia (uczu� cz�sto towarzysz�cych l�kowi) przejdziesz do po-
zycji si�y, wigoru i radosnego podniecenia.
Mo�e zdziwi Ci� i nape�ni otuch� informacja, �e wbrew pozo-
rom, nieumiej�tno�� radzenia sobie z l�kiem rzadko jest proble-
mem natury psychologicznej. Moim zdaniem, jest przede wszyst-
kim problemem pedagogicznym, z czego wynika, �e zmieniaj�c
spos�b my�lenia, mo�na si� nauczy� inaczej patrze� na l�k - wi-
dzie� w nim nie tyle przeszkod� na drodze do sukcesu, co fakt
�ycia. (Wszyscy, kt�rzy zastanawiali si� do tej pory "Co jest ze mn�
nie tak", powinni odetchn�� z ulg�).
O tym, �e z l�kiem mo�na sobie poradzi�, przekona�am si� na
w�asnej sk�rze. Kiedy by�am m�odsza, l�k kierowa� mn� bezustan-
nie, wi�c nic dziwnego, �e ca�ymi latami trzyma�am si� kurczowo
rzeczy, kt�re nie by�y dla mnie dobre.
Dokucza� mi mi�dzy innymi wewn�trzny g�os, trajkocz�cy bez
wytchnienia - "NICZEGO NIE ZMIENIAJ. NIE MASZ WYJ�CIA.
NIGDY SOBIE SAMA NIE PORADZISZ." Wiesz o co mi chodzi
- o ten g�os, kt�ry stale przypomina - "NIE RYZYKUJ. MO�ESZ
SI� POMYLI�. PO�A�UJESZ TEGO!"
M�j l�k nie ustawa�, nie dawa� mi chwili spokoju. Nawet zrobie-
nie doktoratu z psychologii niewiele pomog�o. A� tu, kt�rego� dnia,
kiedy ubiera�am si� do pracy, nadszed� punkt zwrotny. Zerkn�am
mimochodem w lustro i ujrza�am nazbyt znany widok - oczy spuch-
ni�te od p�aczu i roztkliwiania si� nad sob�. Nagle wezbra� we mnie
gniew i zacz�am krzycze� do odbicia w lustrze - "DOSY� TEGO...
DOSY�... DOSY�!" Krzycza�am a� do utraty tchu (i g�osu).
Kiedy przesta�am, ogarn�o mnie dziwne i wspania�e uczucie ulgi
i spokoju, kt�rego nigdy wcze�niej nie zazna�am. Nie zdaj�c sobie z
tego sprawy, nawi�za�am kontakt z pot�n� cz�stk� siebie, o istnie-
niu kt�rej nie mia�am dot�d poj�cia. Spojrza�am w lustro, po czym
u�miechn�am si� i kiwn�am g�ow�: TAK. Stary, znajomy g�os roz-
paczy przycich�, przynajmniej na troch�, i odezwa� si� g�os nowy -
g�os si�y, mi�o�ci, rado�ci i nadziei. W tym momencie zrozumia�am,
�e nie dam si� ju� pokona� l�kowi. Znajd� spos�b na uwolnienie si�
od negatywnego nastawienia, kt�rym przesi�kni�te by�o ca�e moje
dotychczasowe �ycie. I tak zacz�a si� moja Odyseja.
Jeden ze staro�ytnych m�drc�w powiedzia�: "Kiedy ucze� b�-
dzie got�w, znajdzie si� i nauczyciel". Ucze� by� got�w, a nauczy-
ciele nadci�gali ze wszystkich stron. Zacz�am czyta�, ucz�szcza�
na warsztaty i rozmawia� z ka�dym, kto tylko m�g� mi po�wi�-
ci� troch� uwagi. Pilnie ws�uchuj�c si� w ka�d� sugesti� i wska-
z�wk�, oduczy�am si� tego sposobu my�lenia, kt�ry uczyni� mnie
wi�niem w�asnej niepewno�ci. Zacz�am spostrzega� �wiat jako
miejsce mniej gro�ne, bardziej radosne; zacz�am spostrzega� sie-
bie jako kogo�, kto zmierza do celu, i po raz pierwszy w �yciu
do�wiadczy�am, czym jest mi�o��.
Zauwa�y�am wtedy, �e wielu ludzi zmaga si� z tymi samymi
przeszkodami, kt�re ja nareszcie nauczy�am si� forsowa� - a naj-
wi�ksz� z nich by� l�k. Jak im pom�c? Zrozumia�am, �e procesy,
dzi�ki kt�rym odmieni�o si� moje �ycie, s� przede wszystkim na-
tury pedagogicznej, wi�c tych technik, kt�re stosuj� ja, mo�e na-
uczy� si� ka�dy, bez wzgl�du na wiek, p�e� i pochodzenie spo�ecz-
ne. Postanowi�am sprawdzi� swoj� teori� w praktyce prowadz�c
w New School for Social Research w Nowym Jorku kurs pod tytu-
�em "Nie b�j si� ba�". Oto jego opis.
Ilekro� podejmujemy ryzyko i wkraczamy na nieznany te-
ren lub podchodzimy do �wiata inaczej ni� zwykle, ogarnia
nas l�k. Jak�e cz�sto ten l�k ogranicza nasze �ycie. Jest na to
prosty spos�b - NIE B�J SI� BA� I PO PROSTU DZIA�AJ.
Zbadamy wsp�lnie przeszkody, kt�re nie daj� nam �y� tak,
jak by�my tego chcieli. Wielu z nas idzie przez �ycie na skr�-
ty, wybieraj�c drog� najmniej ryzykown�. Na podstawie lek-
tur, dyskusji na zaj�ciach i ciekawych �wicze� nauczymy si�
rozpoznawa� wym�wki, kt�rymi usprawiedliwiamy swoje
"stanie w miejscu" i opanujemy techniki pozwalaj�ce prze-
j�� kontrol� nad swoim �yciem.
M�j pomys�, by wyj�� poj�cie l�ku ze sfery terapii i umie�ci� je
w sferze edukacji, by� niezwykle trafny. Studenci ze zdumieniem
odkrywaj�, �e wystarczy zmieni� spos�b my�lenia, a w cudow-
ny spos�b zmieni si� ich �ycie. Moje teorie sprawdzi�y si� r�wnie
dobrze w ich przypadku, jak i w moim i, czemu nie nale�y si�
dziwi�, moi studenci z czasem sami stali si� nauczycielami. Uwa�-
nie ws�uchuj�c si� w ich m�dro��, weryfikowa�am i uzupe�nia-
�am w�asn� wiedz�.
Skoro si�gn��e� po t� ksi��k�, widocznie doszed�e� do wnio-
sku, �e miejsce, w kt�rym teraz w �yciu jeste� niezupe�nie jest
tym, w kt�rym chcia�by� by�. Co� trzeba zmieni�, ale do tej pory
nie uda�o ci si� podj�� w tym kierunku odpowiednich krok�w.
Bez wzgl�du na okoliczno�ci jeste� got�w przyst�pi� do przej�-
cia kontroli nad swoim �yciem.
Nie obiecuj�, �e zmiana przyjdzie �atwo. Kierowanie swoim
�yciem tak, aby przebiega�o po Twojej my�li, wymaga odwagi.
Po drodze napotkasz najrozmaitsze przeszkody, prawdziwe i
urojone. Niech Ci� to nie zniech�ca. Podr�uj�c przez t� ksi��-
k�, zaznajomisz si� z wieloma poj�ciami, �wiczeniami i techni-
kami, kt�re pomog� rozwik�a� z�o�on� natur� l�ku... i lepiej sobie
z nim radzi�.
Dowiesz si�:
�e nie ma pomy�ek czy nietrafnych decyzji
�e nie mo�na Siebie oszuka�
jak si� "przeprogramowa�"
jak wszystkiemu, co Ci� w �yciu spotyka, m�wi� "tak"
jak poprawi� swoj� samoocen�
jak by� bardziej asertywnym
jak nawi�za� kontakt ze swoim wewn�trznym �r�d�em energii
jak pomna�a� mi�o��, zaufanie i satysfakcj�
jak radzi� sobie z oporem, kt�rym inni reaguj� na Twoje d��enie
do przej�cia kontroli nad w�asnym �yciem
jak czerpa� z �ycia wi�cej rado�ci
jak zrealizowa� swoje marzenia
jak dostrzec, �e Twoje �ycie ma cel i sens.
Podczas lektury tej ksi��ki podkre�laj fragmenty, kt�re szcze-
g�lnie do Ciebie "przemawiaj�", by� p�niej bez trudu m�g� je
odnale�� w tek�cie. Zastosowanie nowych idei w praktyce wy-
maga wielu wzmocnie�, wi�c przyk�adaj si� do �wicze�. Od stop-
nia Twojej gotowo�ci do aktywnego udzia�u w tym programie
zale�y stopie� poprawy Poza tym - im bardziej si� zaanga�u-
jesz, tym lepiej b�dziesz si� bawi�. Zdziwisz si�, widz�c ile zado-
wolenia b�dziesz czerpa� z ka�dego drobnego kroczku. Cho�by�
czu� si� bardzo niepewnie, jest w Tobie taka cz�stka, kt�ra wie,
�e masz wiele zalet, czekaj�cych tylko, by� je wypu�ci� z ukrycia,
wi�c zr�b to TERAZ. Pora otworzy� drzwi i udowodni� tkwi�c�
w Tobie si�� i mi�o��.
Rozdzia� 1.
Czego si� boisz i dlaczego?
"Dam sobie rad�"
Za chwil� rozpoczn� z now� grup� zaj�cia po�wi�cone prze-
zwyci�aniu l�ku. W sali jeszcze jest pusto. Czekam na moich
nowych kursant�w. Ju� przesta�am mie� trem� przed tego typu
zaj�ciami. Prowadzi�am je przecie� wiele razy. Wiem jacy b�d�
kursanci, jeszcze zanim ich zobacz�. S� tacy jak my wszyscy:
ka�dy stara si� jak najlepiej i zarazem boi si�, �e nie stanie na
wysoko�ci zadania. Zawsze to samo.
Kursanci zape�niaj� sal�, a ja wyczuwam w nich ogromne
napi�cie. Siadaj� jak najdalej od siebie, dop�ki brak miejsc nie
zmusi ich do zajmowania s�siednich krzese�. Nie rozmawiaj�
ze sob�. Patrz� nerwowo, wyczekuj�co. Mieli odwag� przy-
zna� si�, �e �ycie nie uk�ada im si� tak, jak by sobie tego �y-
czyli i kocham ich za to. A skoro przyszli, to znaczy, �e chc�
co� z tym zrobi�.
Najpierw kr��� po sali, prosz�c, by opowiedzieli, z czym sobie
w �yciu nie radz�. Powoli wy�ania si� historia ka�dego z nich:
Don chce rzuci� prac�, w kt�rej tkwi od czternastu lat i p�j�� za
g�osem serca: chce zosta� artyst�.
Mary Alice jest aktork� i chce si� dowiedzie�, dlaczego stale
wykr�ca si� od przes�ucha�.
Sarah chce si� rozwie�� po pi�tnastu latach ma��e�stwa.
Teddy chce si� pozby� l�ku przed starzeniem si�. Ma raptem trzy-
dzie�ci dwa lata.
Jean, emerytka, chce si� rozm�wi� ze swoim lekarzem; traktuje
j� jak dziecko i nigdy nie odpowiada wprost na pytania.
Patti chce rozwin�� swoj� firm�, ale nie ma odwagi zrobi� na-
st�pnego, powa�nego kroku.
Rebecca chce przedstawi� m�owi swoje pretensje do niego.
Kevin chce si� pozby� l�ku przed odrzuceniem, kt�ry utrud-
nia mu spotykanie si� z kobietami.
Laurie ma wszystko, czego tylko dusza zapragnie i chce si�
dowiedzie�, dlaczego w takim razie jest nieszcz�liwa.
Richard jest na emeryturze i czuje si� niepotrzebny. Boi si�, �e
�ycie ju� si� dla niego sko�czy�o.
I tak dalej, dop�ki ka�dy nie opowie swojej historii. To co dzieje
si� podczas tej rundy zawsze mnie fascynuje. W miar� jak ka�dy
opowiada, co le�y mu na sercu, zmienia si� atmosfera. Napi�cie
opada i na twarzach uczestnik�w maluje si� ulga.
Po pierwsze, moi kursanci zaczynaj� rozumie�, �e nie tylko oni
si� boj�. Po drugie, zaczynaj� dostrzega�, �e cz�owiek, kt�ry si�
otwiera i m�wi "co czuje" jest bardzo poci�gaj�cy. Jeszcze nie
wszyscy zabrali g�os, a ju� w sali powsta�a atmosfera �yczliwo�ci
i kole�e�stwa. Znik�o poczucie obco�ci.
Cho� dotychczasowe losy i sytuacje uczestnik�w r�ni� si� znacz-
nie, wsp�lnym mianownikiem wszystkich jest l�k: l�k, kt�ry nie po-
zwala �y� tak, jak by si� chcia�o.
W ka�dej grupie uczestnicz�cej w moich zaj�ciach na temat l�ku
powtarza si� ten sam schemat. Mo�e zastanawiasz si� w tym
momencie, czy uda si� podczas jednego kursu uwzgl�dni�
wszystkie, tak odmienne rodzaje obaw o jakich opowiadali uczest-
nicy - czy� ka�dy z nich nie potrzebuje czego innego? To praw-
da. Ka�dy wydaje si� inny, dop�ki nie pogrzebiemy nieco g��biej
i nie przyjrzymy si� przyczynom wszystkich tych l�k�w - i l�-
k�w ka�dego z nas.
Ka�dy l�k ma trzy poziomy. Poziom pierwszy, to konkretna
sytuacja, taka jak przedstawione wy�ej. Na tym poziomie da si�
wyr�ni� l�ki dwojakiego rodzaju: l�k przed tym, co si� mo�e
"zdarzy�" i l�k wymagaj�cy aktywno�ci ze strony podmiotu. Oto
przyk�adowa lista l�k�w z poziomu pierwszego, z podzia�em na
te dwa rodzaje:
PIERWSZY POZIOM L�K�W
Zdarzy� si� mo�e Wymaga aktywno�ci
Starzenie si� Podj�cie na nowo nauki
Inwalidztwo Podejmowanie decyzji
Przej�cie na emerytur� Zmiana zawodu
Samotno�� Zawieranie przyja�ni
Odej�cie dzieci z domu Zerwanie z blisk� osob� lub
Kl�ski �ywio�owe rozpocz�cie nowego zwi�zku
Utrata bezpiecze�stwa Korzystanie z telefonu
finansowego Okazywanie stanowczo�ci
Zmiana Schudni�cie
�mier� P�j�cie na rozmow� kwalifikacyjn�
Wojna Prowadzenie samochodu
Choroba Zabieranie g�osu publicznie
Utrata kogo� bliskiego Pope�nienie b��du
Wypadki Blisko��
Gwa�t
Zapewne m�g�by� jeszcze t� list� uzupe�ni�. Nie b�dziesz osamotnio-
ny, je�li na pytanie "czego si� boisz" odpowiesz "Tego i owego z tej
listy", a mo�e nawet: "Wszystkich tych rzeczy". I nie bez powodu.
L�k ma to do siebie, �e przenika wszystkie dziedziny �ycia. Je�eli boisz
si�, dajmy na to, zawiera� nowe przyja�nie, to boisz si� r�wnie� cho-
dzi� na spotkania towarzyskie, zakocha�, szuka� pracy i tak dalej.
Dlaczego tak si� dzieje? �atwiej b�dzie to zrozumie�, gdy przyj-
rzymy si� nast�pnemu poziomowi l�ku, jak�e subiektywnie od-
miennemu od poziomu pierwszego. Poziom drugi nie ma bowiem
charakteru sytuacyjnego. Dotyczy w�asnego Ja.
DRUGI POZIOM L�K�W
L�k przed odrzuceniem L�k przed byciem oszukanym
i wykorzystanym
L�k przed sukcesem L�k przed bezradno�ci�
L�k przed pora�k� L�k przed dezaprobat�
L�k przed skrzywdzeniem L�k przed utrat� twarzy
L�ki z poziomu drugiego nie s� l�kami przed sytuacj� zewn�trz-
n�. Dotycz� stanu umys�u. Odbija si� w nich Tw�j stosunek do
siebie i Twoja zdolno�� radzenia sobie ze �wiatem. To wyja�nia
mechanizm generalizacji l�ku. Je�li boisz si� odrzucenia, l�k ten
b�dzie promieniowa� na niemal wszystkie dziedziny Twojego
�ycia - na kontakty z przyjaci�mi, kontakty z ukochanym czy
ukochan�, Twoje zachowanie podczas rozmowy kwalifikacyjnej
i tak dalej. Odrzucenie to odrzucenie - bez wzgl�du na to, gdzie
ma miejsce. Zaczynasz siebie chroni�, przez co bardzo siebie ogra-
niczasz. Zamykasz si� w sobie i zatrzaskujesz drzwi przed ota-
czaj�cym �wiatem. Przeczytaj jeszcze raz uwa�nie list� l�k�w z
poziomu drugiego, a zobaczysz, �e ka�dy z nich mo�e powa�nie
zawa�y� na wielu dziedzinach �ycia.
Poziom trzeci dociera do sedna sprawy: do najwi�kszego ze
wszystkich l�k�w: tego, kt�ry naprawd� Ciebie obezw�adnia.
Jeste� got�w?
TRZECI POZIOM L�KU
Nie mog� sobie z tym poradzi�!
"To o to chodzi? Do tego si� sprowadza?" - zapytasz. Wiem, �e
Ci� rozczarowa�am i �e czeka�e� na co� o wiele bardziej spektaku-
larnego. Ale prawda jest taka:
WSZYSTKIE TWOJE L�KI BIOR� SI� Z OBAWY, �E NIE
PORADZISZ SOBIE Z TYM, CO CI ZGOTUJE �YCIE.
Sprawd�my to. L�ki z poziomu pierwszego daj� si� sprowa-
dzi� do poni�szych stwierdze�:
Nie poradz� sobie z chorob�.
Nie poradz� sobie z pomy�k�.
Nie poradz� sobie z utrat� pracy.
Nie poradz� sobie ze staro�ci�.
Nie poradz� sobie z samotno�ci�.
Nie poradz� sobie z tym, �e zrobi�em z siebie idiot�.
Nie poradz� sobie z tym, �e nie mog� znale�� pracy.
Nie poradz� sobie z tym, �e go/j� strac�.
Nie poradz� sobie z utrat� pieni�dzy... itd.
L�ki z poziomu drugiego daj� si� sprowadzi� do poni�szych
stwierdze�:
Nie poradz� sobie z odpowiedzialno�ci�, jaka wi��e si� z odnie-
sieniem sukcesu.
Nie poradz� sobie z pora�k�.
Nie poradz� sobie z odrzuceniem... itd.
I st�d przechodzimy do poziomu trzeciego - "Nie poradz� so-
bie!" - i ju�.
A prawda jest taka:
GDYBY� WIEDZIA�, �E PORADZISZ SOBIE
ZE WSZYSTKIM, CO CI SI� PRZYTRAFI,
TO CZEGO MIA�BY� SI� BA�?
Odpowied� brzmi: NICZEGO!
Domy�lam si�, �e nie skaczesz na razie z rado�ci, ale wierz mi,
�e to co Ci przed chwil� powiedzia�am, to wspania�a wiadomo��.
Z tego bowiem wynika, �e nie musisz niczego kontrolowa� w
�wiecie zewn�trznym, by poradzi� sobie ze wszystkimi swoimi
l�kami. Powiniene� odczu� wielk� ulg�. Nie musisz ju� kontro-
lowa� tego, co robi Tw�j m�� (Twoja �ona), co robi� Twoi przyja-
ciele, dzieci czy szef. Nie musisz kontrolowa� tego, co si� dzieje
podczas rozmowy kwalifikacyjnej, w pracy; ani tego, co si� dzie-
je z Twoimi pieni�dzmi czy na gie�dzie.
ABY ZMNIEJSZY� L�K MUSISZ TYLKO UWIERZY�, �E POTRA-
FISZ SOBIE PORADZI� ZE WSZYSTKIM CO CI SI� PRZYDARZY!
Powtarzam to w k�ko dlatego, �e jest to nies�ychanie wa�na
sprawa. Od tej chwili pocz�wszy, ilekro� poczujesz l�k, przypo-
mnij sobie, �e boisz si�, bo nie masz do siebie zaufania. Po czym
wykorzystaj kt�r�� z opisanych w tej ksi��ce technik, by si� pod-
budowa�. Masz prost� recept�. Wiesz, co masz robi�.
Ludzie cz�sto mnie pytaj�, dlaczego mamy tak ma�o zaufania
do siebie. Nie wiem, jak na to pytanie odpowiedzie�. Ale wiem,
�e do pewnego stopnia boimy si� instynktownie i jest to zdrowy
l�k, kt�ry uczula nas na k�opoty. Ale ca�a reszta - ta cz��, kt�ra
nie pozwala nam si� rozwija� - jest niew�a�ciwa i szkodliwa i
najprawdopodobniej zosta�a nam wpojona.
Jak �yj�, nie s�ysza�am, by matka wo�a�a do dziecka, kt�re wy-
biera si� do szko�y: "Ryzykuj dzisiaj, kochanie, ile wlezie!". Powie
raczej: "Uwa�aj na siebie, kochanie". W tym "uwa�aj na siebie
kryje si� podw�jny komunikat: "�wiat jest naprawd� niebezpiecz-
ny" oraz "Nie poradzisz sobie z nim. Oczywi�cie, tak naprawd�,
mama m�wi dziecku: "Gdyby co� Ci si� sta�o, nie poradzi�abym
sobie z tym". Jak widzisz, ona po prostu przekazuje swemu dziec-
ku niewiar� w to, �e sama poradzi sobie z tym, co jej zgotuje los.
Pami�tam, �e strasznie chcia�am mie� dwuko�owy rower, ale
mama nie chcia�a mi go kupi�. Na moje uporczywe pro�by za-
wsze odpowiada�a tak samo: "Za bardzo Ci� kocham. Nie chc�,
�eby co� Ci si� sta�o." A ja to sobie t�umaczy�am po swojemu:
�Jeste� zbyt niezdarna, by poradzi� sobie z dwuko�owym rowe-
rem�. Kiedy ju� doros�am i zm�drza�am, zrozumia�am, �e tak
naprawd� m�wi�a: "Za�ama�abym si�, gdyby co� Ci si� sta�o".
Ta moja nadopieku�cza mama le�a�a niedawno po ci�kiej operacji
na oddziale intensywnej opieki medycznej z rurkami wetkni�tymi do
gard�a i nosa. Kiedy kazano mi ju� wyj��, szepn�am jej do ucha - nie
wiedz�c, czy mnie s�yszy - �e bardzo j� kocham i niebawem wr�c�.
Zmierza�am ju� w kierunku drzwi, kiedy us�ysza�am za sob� cichy,
s�aby g�osik, m�wi�cy (tak, zgad�e�) - "Uwa�aj na siebie". Nawet w
stanie p�pi�czki po narkozie s�a�a za mn� z�owieszcze ostrze�enie.
Wiem, �e takie s� prawie wszystkie matki. Zwa�ywszy, ile razy ro-
dzice bombardowali nas tym swoim "uwa�aj na siebie", a� dziw bie-
rze, �e udaje nam si� w og�le wyj�� za pr�g!
Niewykluczone, �e niezale�nie od tych banalnych prawd, przy-
czyna l�ku tkwi gdzie indziej. Ale czy ma znaczenie, sk�d si�
bierze nasza niewiara w siebie? Chyba nie. Nie pr�buj� analizo-
wa� wszystkich "sk�d i dlaczego" ludzkich niepokoj�w psychicz-
nych. Cz�sto nie spos�b rozwik�a�, co doprowadzi�o do powsta-
nia negatywnych wzorc�w my�lenia, a nawet gdyby nam si� to
uda�o, niekoniecznie musia�oby to co� zmieni�. Moim zdaniem,
je�li co� Ci� niepokoi, rusz si� i zmie� to.
W tym przypadku wiesz, co Ci si� nie podoba: nie mo�esz w~ �yciu
osi�gn�� tego, co chcesz, bo przeszkadza Ci brak wiary w siebie.
Skond to wiesz, wiadomo dok�adnie, co trzeba zmieni�. Nie musisz trwo-
ni� energii na roztrz�sanie dlaczego tak si� dzieje. Nie o to chodzi.
Chodzi o zaufanie do siebie, by w stosownym momencie powiedzie�:
COKOLWIEK SI�~ STANIE, BEZ WZGL�DU NA OKOLICZ-
NO�CI, DAM SOBIE RAD�!
Ju� s�ysz�, jak odzywaj� si� wszyscy niewierni Tomasze: "Daj
spok�j, jak mo�na sobie poradzi� z parali�em, �mierci� dziecka czy
rakiem?". Rozumiem Wasz sceptycyzm. Ja sama by�am kiedy� nie-
dowiarkiem. Ale czytajcie dalej i pozw�lcie, by ta ksi��ka odkry�a
przed Wami swe karty. Dajcie sobie szans�, wykorzystajcie dostar-
czone w tej ksi��ce narz�dzia. W miar� czytania zauwa�ycie, �e
zbli�acie si� coraz bardziej do takiego poziomu wiary w siebie, przy
kt�rym poradzicie sobie ze wszystkim, co Wam zgotuje los. Ani na
chwil� nie tra�cie z pola widzenia tych trzech s��w - zapewne naj-
wa�niejszych, jakie kiedykolwiek dotar�y do Waszych uszu:
DAM SOBIE RAD�!
Rozdzia� 2.
Nie mo�esz si� go pozby�
"Nie b�j si� ba�"
Janet wci�� czeka, a� strach j� opu�ci. Planowa�a wr�ci� na stu-
dia, gdy dzieci p�jd� do szko�y, ale zorientowa�a si�, �e najm�od-
sze dziecko posz�o do pierwszej klasy ju� cztery lata temu. Wci��
pojawia�y si� nowe usprawiedliwienia: "Chc� by� w domu, kie-
dy dzieci wr�c� ze szko�y"; "Naprawd� nas na to nie sta�"; "M��
poczuje si� porzucony".
To prawda, �e troch� trzeba by si� pogimnastykowa�, �eby
wszystko gra�o, ale nie to j� powstrzymuje. Przeciwnie, m�� ch�t-
nie pomo�e, jak tylko b�dzie m�g�. Martwi go, �e �ona jest nie-
spokojna i cz�sto j� namawia, by spe�ni�a wreszcie �yciowe ma-
rzenie i zosta�a projektantk� mody.
Ilekro� Janet zastanawia si�, czy nie zadzwoni� do miejscowej
uczelni i nie um�wi� si� na rozmow�, co� j� powstrzymuje. "Za-
dzwoni�, kiedy tylko przestan� si� tak ba�"; "Zadzwoni�, kiedy
nabior� lepszego mniemania o sobie". Zapewne jeszcze du�o
wody up�ynie, zanim si� na to zdecyduje.
K�opot w tym, �e w jej sposobie my�lenia panuje pomieszanie
z popl�taniem. Jej pokr�tna logika automatycznie skazuje j� na
pora�k�. Nigdy nie prze�amie bariery strachu, dop�ki nie u�wia-
domi sobie, �e b��dnie rozumuje; nie "widzi" tego, co jest oczy-
wiste dla wszystkich, kt�rzy po prostu "to robi�".
Ja te� nic nie dostrzega�am, dop�ki mnie �ycie do tego nie zmu-
si�o. Dop�ki si� nie rozwiod�am, zachowywa�am si� troch� jak
dziecko. Pozwala�am, by wszystkimi praktycznymi stronami �y-
cia zajmowa� si� m��. Po rozwodzie nie mia�am wyboru. Musia-
�am sama si� wszystkim zaj��. Taki drobiazg, jak samodzielna na-
prawa odkurzacza, sprawia� mi ogromn� satysfakcj�. Milowym
krokiem by�a pierwsza kolacja, kt�r� wyda�am ju� jako osoba sa-
motna. Rezerwacja biletu na pierwsz� samodzieln� podr� bez
m�czyzny, by�a prawdziwym �wi�tem.
Kiedy zacz�am r�ne rzeczy robi� sama, poczu�am, �e nabieram
wiary w siebie i smakowa�o to wybornie. Nie zawsze by�o mi z tym
wygodnie - bardzo cz�sto by�o mi zdecydowanie niewygodnie. Czu-
�am si� jak dziecko, kt�re uczy si� chodzi� i raz po raz si� przewraca.
Ale z ka�dym krokiem ros�a we mnie pewno��, �e umiem radzi� so-
bie w �yciu. Czu�am si� coraz silniejsza i zastanawia�am si�, kiedy
wreszcie zamilknie l�k. Ilekro� wkracza�am na nowy teren, ba�am si�
i czu�am niepewnie. �No c�" - m�wi�am sobie � �po prostu si� zmu�,
a strach z czasem ust�pi�. Ale nigdy nie ust�pi�! Kt�rego� dnia za�wi-
ta�a mi w g�owie nast�puj�ca prawda:
PRAWDA 1
DOP�KI SI� ROZWIJAM, STRACH ZAWSZE B�DZIE MI TO-
WARZYSZY�.
Dop�ki b�d� zdobywa� �wiat, przyswaja� nowe umiej�tno�ci,
ryzykowa�, by zrealizowa� swoje marzenia - b�d� odczuwa�a
strach. C� za objawienie! Tak jak Janet, i Wy wszyscy, kt�rzy
czytacie t� ksi��k�, przez ca�e �ycie odk�ada�am podejmowanie
ryzyka do momentu, kiedy minie strach. "Kiedy ju� przestan�
si� ba�... wtedy!" Przez wi�kszo�� �ycia gra�am w gr� zwan�
KIEDY / WTEDY i nigdy nie udawa�o mi si� jej wygra�.
Domy�lam si�, �e nie skaczesz z rado�ci. Zdaj� sobie spraw�,
�e nie o tak� rewelacj� Ci chodzi�o. Je�li cho� troch� jeste� podob-
ny do moich kursant�w, mia�e� nadziej�, �e swoimi m�dro�cia-
mi spowoduj�, �e zdarzy si� cud i Tw�j l�k zniknie. Przykro mi,
ale to nie tak. Lecz z drugiej strony, zamiast czu� rozczarowanie,
spr�buj poczu� ulg�, bo nie musisz ju� z takim mozo�em wal-
czy� z l�kiem. L�k nie zniknie! Ale nie martw si�. W miar�, jak
zaczniesz nabiera� pewno�ci siebie, dzi�ki proponowanym w tej
ksi��ce �wiczeniom, Tw�j stosunek do w�asnego l�ku radykalnie
si� zmieni.
Wkr�tce po odkryciu Prawdy 1 dokona�am nast�pnego wa�-
nego odkrycia, kt�re ogromnie mi pomog�o w rozwoju:
PRAWDA 2
JEST TYLKO JEDEN SPOS�B NA POZBYCIE SI� L�KU
PRZED ZROBIENIEM CZEGO� - ID� I TO ZR�B.
Na pierwszy rzut oka ta Prawda jest sprzeczna z Prawd� 1, ale
tylko z pozoru. M�j l�k przed konkretnymi sytuacjami znika�,
kiedy wreszcie si� z nimi zmierzy�am. Najpierw trzeba "dzia�a�",
a dopiero potem znika l�k.
Zilustruj� to wspomnieniem moich pierwszych do�wiadcze�
dydaktycznych podczas studi�w doktoranckich. By�am niewiele
starsza od swoich student�w, a w nauczanym przedmiocie (psy-
chologii starzenia si�) nie by�am zbyt bieg�a. Przed pierwszymi
zaj�ciami potwornie si� ba�am. Przez trzy dni, poprzedzaj�ce
pierwsze zaj�cia, m�j �o��dek wyczynia� istne harce. Zaj�cia
mia�y trwa� godzin�, a ja si� do nich przygotowywa�am przez
osiem godzin. Zrobi�am tyle notatek, �e starczy�oby na trzy za-
j�cia. A mimo to dalej si� ba�am. Kiedy nadszed� wreszcie pierw-
szy dzie� zaj��, czu�am si�, jakby mnie wys�ano na szafot. Sta-
�am przed moimi studentami i czu�am, �e serce mi wali i trz�s�
si� kolana. Jako� dotrwa�am do ko�ca zaj�� - i bez zachwytu
oczekiwa�am nast�pnych.
Na szcz�cie za ka�dym razem by�o mi coraz �atwiej (gdyby
by�o inaczej, prawdopodobnie zrezygnowa�abym z dydaktyki raz
na zawsze). Zacz�am rozpoznawa� poszczeg�lne twarze i nie-
kt�re z nich udawa�o mi si� nawet skojarzy� z nazwiskami. Za
trzecim razem by�o lepiej ni� za drugim. Zacz�am si� rozlu�nia�
i zdawa� na inicjatyw� student�w. Sz�stego tygodnia wr�cz nie
mog�am si� doczeka� zaj��. Kontakt ze studentami stymulowa�
do my�lenia i przeradza� si� w wyzwanie. Pewnego dnia, wcho-
dz�c do sali, kt�ra wzbudza�a we mnie kiedy� takie przera�enie,
spostrzeg�am, �e ju� si� nie boj�. L�k ust�pi� miejsca b�ogiemu
oczekiwaniu.
Zanim uda�o mi si� bez niepokoju przyst�powa� do zaj�� bez
sterty notatek, min�o jeszcze wiele czasu. Ale nadszed� wreszcie
taki dzie�, �e przysz�am z jedn� kartk� papieru, na kt�rej wypi-
sany by� og�lny zarys zaj��. Zrozumia�am, �e przeby�am dalek�
drog�. Ba�am si�, ale mimo to "robi�am to". Dzi�ki temu, pozby-
�am si� strachu przed nauczaniem. Ale kiedy zacz�am wyk�ada�
w telewizji, zn�w ogarnia� mnie strach, dop�ki "robi�c to" wy-
starczaj�co cz�sto, nie pozby�am si� l�ku przed wyst�pami na an-
tenie. I tak to ju� jest.
Prowadzi�am te� gr� zwan� KIEDY/ WTEDY ze swoj� samo-
ocen�. "Kiedy bardziej polubi� siebie... wtedy to zrobi�". To ko-
lejny przyk�ad odwr�cenia kolejno�ci. Wci�� my�la�am, �e gdy-
bym tylko poprawi�a sw�j stosunek do siebie, przesta�abym si�
ba� i zacz�abym mie� jakie� osi�gni�cia. Nie bardzo wiedzia�am,
jak mia�abym to zrobi�. Mo�e kiedy b�d� starsza i m�drzejsza, a
mo�e dokonaj� tego informacje zwrotne od innych ludzi, a mo�e
zdarzy si� cud i polubi� siebie? Kupi�am sobie nawet klamr� do
paska z napisem JESTEM WSPANIA�A, my�l�c, �e wch�on� ten
komunikat drog� osmozy.
Mo�e rzeczywi�cie ka�dy z tych zabieg�w troch� pom�g�. Ale
prawdziw� zmian� odczu�am dopiero wtedy, kiedy uda�o mi si�
przedrze� przez barier� strachu i zrobi� co� po swojemu. A�
wreszcie zrozumia�am, �e:
PRAWDA 3
TYLKO WTEDY POLUBI� SIEBIE, KIEDY RUSZ� SI�... I TO
ZROBI�.
Najpierw trzeba "zrobi�", a dopiero potem nast�pi poprawa
samopoczucia. Kiedy czego� dokonasz, nie tylko przestaniesz
si� tego ba�, ale otrzymasz jeszcze wielk� premi�: poprawi si�
znacznie Twoja wiara w siebie. Nietrudno przewidzie�, �e kie-
dy wreszcie co� Ci si� uda i pozb�dziesz si� strachu, poczujesz
si� tak dobrze, �e b�dziesz chcia� dokona� czego� jeszcze i - zgad-
nij, co si� wtedy stanie!? Szykuj�c si� do podj�cia nowego wy-
zwania, znowu poczujesz strach.
Na pocz�tku swoich zmaga� ze strachem chodzi�am na liczne
warsztaty i seminaria. Dowiedzia�am si� tam czego�, co mi nie-
zmiernie pomog�o.
PRAWDA 4
NIE TYLKO JA ODCZUWAM STRACH, KIEDY WKRACZAM
NA NOWY TEREN. KA�DY GO ODCZUWA.
Pomy�la�am wtedy tak: "Chcecie mi powiedzie�, �e ci wszy-
scy ludzie, kt�rym tak zazdro�ci�am, �e nie boj� si� kroczy� w
�yciu do przodu te� si� bali? Dlaczego nikt mi tego wcze�niej
nie powiedzia�!?". Pewnie dlatego, �e nigdy o to nie pyta�am.
By�am pewna, �e tylko ja czuj� si� tak� niedorajd�. Z jak�� ulg�
dowiedzia�am si�, �e nie tylko ja. Ca�y �wiat mi dotrzymywa�
towarzystwa.
Pami�tam, �e kiedy� przeczyta�am w gazecie artyku� o Edzie
Kochu, nieustraszonym rzekomo burmistrzu Nowego Jorku.
Artyku� opowiada� o tym, jak Koch musia� si� nauczy� stepowa�
z zespo�em Broadwayowskim, z kt�rym mia� wyst�powa� pu-
blicznie podczas jakiej� uroczysto�ci. Jak donosi� jego nauczyciel
ta�ca - ba� si� �miertelnie. A� trudno w to uwierzy�! Ten cz�o-
wiek, kt�ry tylekro� przemawia� do rozw�cieczonego t�umu, kt�ry
podj�� tyle trudnych decyzji, od kt�rych zale�a� los milion�w ludzi
i kt�ry publicznie ubiega� si� o fotel burmistrza... ten cz�owiek
ba� si� opanowa� prosty taniec!
Kto przyswoi� sobie powy�sze Prawdy o L�ku, ten si� nie zdzi-
wi. Ucz�c si� stepowa� Koch stawa� przed zupe�nie nowym wy-
zwaniem i nic dziwnego, �e si� ba�. Kiedy po wielu �wiczeniach
nabra� wprawy, l�k z pewno�ci� znikn�� i wzros�a jego wiara w
siebie. Przyby� mu nowy tytu� do chwa�y, mo�na by rzec. Ale tak
jest u wszystkich. Wszyscy jeste�my lud�mi, wi�c wszyscy czu-
jemy to samo. L�k nie jest �adnym wyj�tkiem.
Media donosz� o wielu podobnych przypadkach, jak przypa-
dek burmistrza Kocha. Ale dop�ki nie zrozumiesz Prawd o L�ku,
b�dziesz s�ucha� i czyta� o takich historiach, nie dostrzegaj�c, �e
w ka�dej z nich dzia�a ten sam ukryty mechanizm. Mo�esz ni-
gdy nie skojarzy� cudzych do�wiadcze�, zw�aszcza os�b s�aw-
nych, z Twoim w�asnym �yciem. Mo�e my�lisz, �e tacy ludzie to
szcz�ciarze, bo nie boj� si� wyst�powa� publicznie. Nieprawda!
Zanim doszli do dzisiejszej pozycji, musieli si� przebi� przez grube
warstwy strachu... i nadal to robi�.
Ka�dy, kto przez ca�e �ycie skutecznie radzi� sobie z l�kiem,
chyba poj��, �wiadomie lub nie�wiadomie, lekcj�, kt�r� chc� Ci
w tej ksi��ce przekaza�: Nie b�j si� ba�... i zr�b to. M�j znajomy,
kt�ry w�asnymi si�ami osi�gn�� w �yciu bardzo wiele, kt�rego�
dnia zastanowi� si� nad tytu�em moich zaj��, kiwn�� g�ow� i po-
wiedzia�: "Tak, chyba tak w�a�nie przez ca�e �ycie post�powa-
�em. Odk�d pami�tam, zawsze si� ba�em, ale do g�owy mi nie
przysz�o, bym z tego powodu mia� nie podejmowa� ryzyka,
bez kt�rego nie dopi��bym swego. Po prostu mimo l�ku przy-
st�powa�em do dzie�a i robi�em to co trzeba, by wcieli� w �y-
cie swoje idee".
Je�eli nie uda�o Ci si� nigdy przezwyci�y� l�ku, zapewne nie
przyswoi�e� sobie Prawd o L�ku i zamiast interpretowa� l�k jako
zielone �wiat�o na drodze, traktowa�e� go jako sygna� do odwro-
tu. Gra�e� w opisan� przeze mnie gr� KIEDY / WTEDY. Ale je�li
chcesz opu�ci� wi�zienie, w kt�re sam siebie wp�dzi�e�, wystar-
czy zmieni� spos�b my�lenia.
Pierwszy krok polega na powtarzaniu dziesi�� razy dziennie
przez nast�pny miesi�c przedstawionych wcze�niej Prawd o
L�ku. Wkr�tce spostrze�esz, �e zmiana my�lenia wymaga nie-
ustannych �wicze�. Nie wystarczy te prawdy zna�. Musisz je
stale powtarza�, dop�ki nie stan� si� integraln� cz�ci� Ciebie -
dop�ki nie zrobisz w swoim zachowaniu "w ty� zwrot" i nie
zaczniesz si� zbli�a� do wymarzonych cel�w, zamiast si� od nich
oddala�. P�niej powiem wi�cej o tym, dlaczego powtarzanie
jest takie wa�ne. Na razie zaufaj mi i powtarzaj prawdy o l�ku
wiele, wiele razy.
Zanim zaczniesz, chcia�abym doda� jeszcze jedn� prawd� do tej
listy. By� mo�e ju� zada�e� sobie to pytanie: "Po co mia�bym si�
nara�a� na te wszystkie niewygody, kt�re wi��� si� z podejmowa-
niem ryzyka? Dlaczego nie mog� po prostu �y� tak jak dotych-
czas?" Mo�e Ci� to zdziwi, ale odpowiem na to pytanie tak:
PRAWDA 5
PRZEDZIERANIE SI� PRZEZ BARIER� STRACHU JEST
MNIEJ PRZERA�AJ�CE NI� �YCIE W CI�G�YM L�KU, P�Y-
N�CYM Z POCZUCIA BEZRADNO�CI.
Przeczytaj to zdanie jeszcze raz. Wiem, �e z pocz�tku trudno
Ci b�dzie z t� my�l� si� oswoi�. Ale prawda ta powiada, �e cho�-
by� nie wiem jak bezpiecznie si� czu� w zbudowanym przez sie-
bie kokonie, zawsze b�dziesz si� ba�, �wiadomie lub nie�wiado-
mie, �e nadejdzie kiedy� dzie� zap�aty.
Im bardziej czujemy si� bezradni, tym silniejszy jest podsk�r-
ny strach p�yn�cy ze �wiadomo�ci, �e s� w �yciu sytuacje, nad
kt�rymi nie mamy �adnej kontroli - takie jak �mier� kogo� bli-
skiego czy utrata pracy. Obsesyjnie roztrz�samy te potencjalne
katastrofy. "Co b�dzie je�eli... ?" Strach przenika nasze �ycie. Na
tym polega ironia Prawdy 5: kto si� boi ryzyka, ten �yje w ci�-
g�ym strachu silniejszym ni� l�k towarzysz�cy ryzyku, bez kt�-
rego nie mo�emy przezwyci�y� poczucia bezradno�ci - tyle, �e
nie zdajemy sobie z tego sprawy!
Jamce, gospodyni domowa w �rednim wieku, tak "u�o�y�a"
sobie �ycie, by jak najmniej ryzykowa�. Wysz�a za m�� za sku-
tecznego biznesmena, kt�ry dba� o nich oboje. Jamce ch�tnie na
to przysta�a, bo wygodnie by�o samej nigdy si� nie wychyla�. Ale,
jak m�wi przys�owie: "�ycie, to to co si� dzieje, gdy zaplanowa-
�e� wszystko inaczej!" Kiedy Dick, m�� Jamce, mia� pi��dziesi�t
trzy lata, prze�y� udar i zosta� cz�ciowo sparali�owany. Jednego
dnia Dick o wszystko dba�, nast�pnego o wszystko musia�a za-
dba� Janice.
Nie�atwo by�o jej si� przestawi�. Na pocz�tku buntowa�a si�:
"Dlaczego mnie to musia�o spotka�?" Ale po jakim� czasie pogo-
dzi�a si� z my�l�, �e teraz ona musi zadba� o przetrwanie swoje
i m�a. Odr�twia�a ze strachu mechanicznie uczy�a si� prowa-
dzi� firm�, podejmowa� decyzje zwi�zane ze zdrowiem m�a, i
budzi�a si� ka�dego dnia ze �wiadomo�ci�, �e teraz wszystko
spoczywa na jej barkach. Po jakim� czasie odr�twienie min�o,
mg�a si� podnios�a i ogarn�� j� wielki spok�j, kt�rego nigdy wcze-
�niej nie zazna�a. Zrozumia�a, jak wielk� cen� p�aci�a za opiek�
ze strony m�a.
Zanim m�� zachorowa�, Janice stale si� zastanawia�a "co b�-
dzie je�li". Stale si� martwi�a o przysz�o��, nigdy nie cieszy�a si�
dniem bie��cym. Stale towarzyszy� jej strach: "Bo�e, co to b�dzie,
je�li co� mu si� stanie?". Cz�sto m�wi�a znajomym: "Mam na-
dziej�, �e umr� pierwsza. Nie umia�abym bez niego �y�". I �y�a
w takim przekonaniu - niewiele czerpi�c z tego satysfakcji.
Wszystko si� zmieni�o, kiedy odkry�a w sobie si��, o kt�r� si�
nawet nie podejrzewa�a. Teraz ju� wie, �e odpowied� na pytanie
"co b�dzie je�li" brzmi: "Dam sobie rad�!"
Dop�ki �y�a w wiecznym strachu, Janice nie zdawa�a sobie
sprawy, jak bardzo si� boi. Nowe l�ki by�y niczym w por�wna-
niu z dawnym l�kiem o przetrwanie. Jej m�� doszed� do siebie
na tyle, �e mog� wsp�lnie cieszy� si� �yciem. On tak�e upora� si�
z jednym ze swoich najstraszniejszych l�k�w - l�ku przed inwa-
lidztwem. Na pytanie "co b�dzie je�li" uzyska� odpowied�: "Dam
sobie rad�". Obydwoje doskonale sobie poradzili. Dzi�ki temu,
�e los ich tak srodze do�wiadczy�, dowiedzieli si�, czym napraw-
d� jest mi�o��.
Wiesz ju� do czego zmierzam. Przed l�kiem nie uciekniemy.
Jedyne co mo�emy zrobi�, to przemieni� go z kotwicy trzymaj�-
cej nas w miejscu w towarzysza ekscytuj�cych podr�y Niekt�-
rzy powiadaj�, �e nigdy si� niczego nie boj�, ale przyparci do
muru przyznaj�, �e po prostu inaczej to s�owo rozumiej�. Tak,
bywaj� czasem zdenerwowani lub niespokojni - po prostu nie
nazywaj� tego nigdy l�kiem.
Ka�dy krocz�c przez �ycie odczuwa l�k. Bardzo mo�liwe, �e
chodz� po �wiecie takie wybryki natury, kt�re nigdy si� niczego
nie boj�, ale ja takich jeszcze nie spotka�am. Je�li ich spotkam,
obiecuj�, �e pilnie si� od nich b�d� uczy�a i zdradz� Wam ich
sekrety. Bo gdzie� tam g��boko �wiem�, �e nie ma czego si� ba�.
Ale spr�bujcie o tym przekona� poziom pierwszy. Tymczasem
nauczy�am si�, "nie ba� si� ba�... i to robi�!". Niewa�ne wtedy,
czy si� boj� czy nie. �ycie i tak mi si� u�o�y... i Tobie te�.
Pi�� prawd na temat l�ku
Dop�ki si� rozwijam, l�k zawsze b�dzie mi towarzyszy�.
Jest tylko jeden spos�b pozbycia si� l�ku przed zrobieniem cze-
go� - ruszy� si� i to zrobi�.
Tylko wtedy polubi� siebie, kiedy rusz� si�... i to zrobi�.
Nie tylko ja odczuwam l�k, kiedy wkraczam na nowy teren. Ka�dy
go odczuwa.
Przedzieranie si� przez barier� l�ku jest w sumie mniej przera-
�aj�ce ni� �ycie w ci�g�ym strachu p�yn�cym z poczucia bez-
radno�ci.
Rozdzia� 3.
Przejd� z pozycji cierpienia do pozycji si�y
"Jestem silny i kocham!"
W poprzednim rozdziale dowiedzieli�my si� czego� napraw-
d� wa�nego:
SKORO KA�DY, KTO ZMAGA SI� W �YCIU Z CZYM� NO-
WYM, ODCZUWA L�K, A MIMO TO TAK WIELU LUDZI "TO
ROBI", WIDOCZNIE NIE L�K JEST TU PROBLEMEM NAJWA�-
NIEJSZYM.
Najwidoczniej problemem nie jest l�k jako taki, ale nasz stosu-
nek do niego. Jedni lekcewa�� go zupe�nie, podczas gdy innych
obezw�adnia. Ci pierwsi podchodz� do swego l�ku z pozycji si�y
(wyboru, nap�du, dzia�ania), drudzy natomiast z pozycji cierpie-
nia (bezradno�ci, przygn�bienia, bezw�adu).
Ca�a tajemnica radzenia sobie z l�kiem polega na przej�ciu z
pozycji cierpienia do pozycji si�y. Kiedy to zrobisz, fakt �e odczu-
wasz l�k b�dzie bez znaczenia.
Skupmy si� teraz na poj�ciu "si�y". Niekt�rzy twierdz�, �e nie
lubi� tego poj�cia i nie chc� mie� z nim do czynienia. To prawda,
�e w �wiecie, w kt�rym �yjemy, s�owo "si�a" cz�sto �le si� koja-
rzy. Si�a implikuje cz�sto posiadanie w�adzy nad innymi i nieste-
ty bywa niekiedy nadu�ywana.
Ale mnie chodzi o inny rodzaj si�y. Ten, kt�ry powoduje, �e
cz�owiek ma mniejsz� ochot� sterowa� innymi, za to na pew-
no bardziej ich kocha. Mam tu na my�li si�� wewn�trzn�. Jest
to ten rodzaj si�y, kt�ry pozwala kontrolowa� spos�b, w jaki
odbierasz �wiat i reagujesz na r�ne sytuacje �yciowe, w�a�ci-
wie pokierowa� swoim rozwojem, odczuwa� rado�� i zadowo-
lenie, dzia�a� i kocha�.
Ten rodzaj si�y jest ca�kowicie niezale�ny od innych ludzi. Nie
jest to forma "egomanii", ale zdrowej mi�o�ci do siebie. Egoma-
niacy s� ca�kowicie pozbawieni poczucia si�y - i dlatego maj�
przemo�n� potrzeb� kontrolowania wszystkich wok�. Brak si�y
powoduje, �e stale odczuwaj� l�k, poniewa� ich los jest w r�kach
�wiata zewn�trznego. Nikt nie jest tak pozbawiony zdolno�ci
kochania, jak ten, komu brakuje si�y wewn�trznej. Taki cz�owiek
przez ca�e �ycie stara si� wydusi� j� innym. I dlatego wiecznie
nimi manipuluje.
Si�a, o kt�rej m�wi�, czyni cz�owieka wolnym, poniewa� sam ni�
dysponuj�c nie musi czeka�, a� inni go ni� nape�ni�. Nie ten jest
silny, kto umie innych sk�oni� do pos�usze�stwa, ale ten, kto sam
siebie potrafi sk�oni� do podleg�o�ci w�asnej woli. Kto tej si�y jest
pozbawiony, ten traci poczucie spokoju. Bardzo �atwo go zrani�.
Zauwa�y�am, �e kobiety, ze zrozumia�ych wzgl�d�w, bardziej
sceptycznie podchodz� do koncepcji si�y ni� m�czy�ni. M�czy-
znom wpojono, �e dobrze jest by� silnym, kobietom za�, �e si�a
kobiecie nie przystoi i okazywana przez ni�, wzbudza niech��.
Z moich do�wiadcze� wynika, �e nic b��dniejszego.
Kobieta pewna siebie, b�d�ca pani� swojego �ycia, przyci�ga
jak magnes. Kipi pozytywn� energi� tak bardzo, �e wszyscy pra-
gn� by� blisko niej. Ale kobieta b�dzie bezpo�rednia w swoich
kontaktach z innymi i b�dzie ich darzy�a mi�o�ci�, kiedy b�dzie
silna wewn�trznie. Mi�o�� i si�a id� w parze, taka jest prawda.
Kto jest silny, ten mo�e otworzy� swoje serce na o�cie�. Mi�o��
pozbawiona si�y to mi�o�� ko�lawa.
Wszystkim moim czytelniczkom polecam nast�puj�c� odtrut-
k� na wewn�trzny konflikt mi�dzy si�� a kobieco�ci�. Powtarzaj-
cie co najmniej dwadzie�cia pi�� razy dziennie, rano, w po�udnie
i wieczorem, nast�puj�ce zdanie:
JESTEM SILNA i KOCHANA.
Oraz:
JESTEM SILNA i KOCHAM.
Oraz wersj� bardziej energetyzuj�c�:
JESTEM SILNA I TO UWIELBIAM!
Powt�rz teraz te trzy zdania
na g�os. Poczuj, jaka p�ynie z nich energia. Stale je powtarzaj,
a zobaczysz, �e poj�cia si�y i mi�o�ci doskonale do siebie
pasuj� i nic a nic nie uwieraj�.
A teraz, kiedy ju� wyja�ni�am, o jaki rodzaj si�y mi chodzi, za-
stan�wmy si�, jak wykorzysta� koncepcj� przej�cia z pozycji cier-
pienia do pozycji si�y w �yciu codziennym.
Krok pierwszy, to narysowanie nast�puj�cego wykresu:
WYKRES PRZEDSTAWIAJ�CY PRZEJ�CIE Z POZYCJI
CIERPIENIA DO POZYCJI SI�Y
Cierpienie ������������������ Si�a
Wi�kszo�� z nas, patrz�c na to kontinuum, sytuuje siebie gdzie�
po�rodku. Cho� l�k nas nie obezw�adnia ca�kowicie, nie jest te�
tak, �e rozpiera nas si�a i energia i zmierzamy ra�no do celu.
Wi�kszo�� z nas, miast szybowa� jak orze�, cz�apie pod g�r�,
d�wigaj�c w r�kach dwie walizki i arbuz. Jak powiedzia� staro-
�ytny m�drzec: "Droga jest r�wna, wi�c po co rzucasz sobie k�o-
dy pod nogi?".
U�ywaj�c wykresu �od cierpienia ku sile� jako punktu odnie-
sienia, zacznij usuwa� k�ody spod n�g. �atwiej Ci b�dzie, je�eli
b�dziesz przestrzega� nast�puj�cych wskaz�wek.
1. Narysuj du�y wykres przedstawiaj�cy przej�cie z pozycji cier-
pienia do pozycji si�y i powie� go na �cianie. Ju� samo to pozwoli Ci
poczu� si� troch� mocniejszym. Przyst�pi�e� bowiem do dzia�ania!
Pami�taj, �e sekret przechodzenia z pozycji cierpienia do pozycji si�y
polega w du�ej mierze na dzia�aniu. DZIA�ANIE TO BARDZO
POTʯNY INSTRUMENT! Kiedy Tw�j wykres zawi�nie na �cianie,
b�dzie Ci stale przypomina� o tym, dok�d w �yciu zmierzasz - od
cierpienia ku sile. U�wiadomienie sobie tego faktu, to po�owa suk-
cesu. Sama fizyczna obecno�� wykresu b�dzie Ci� motywowa�a do
przesuwania si� we w�a�ciwym kierunku.
2. Nie traktuj siebie zbyt serio. Zanotuj na swoim wykresie na-
st�puj�ce zdanie: "Anio�y dlatego lataj�, �e lekce siebie wa��".
Us�ysza�am to zdanie bardzo dawno temu, ale jeszcze dzisiaj wzbu-
dza we mnie u�miech. Stale mi przypomina, �e bawi�c si� �yciem
zamiast z nim walczy�, mo�na zrzuci� z siebie spory balast.
3. Wepnij szpilk� w wykres w tym punkcie, w kt�rym teraz
jeste�. Czy znajdujesz si� w �rodku drogi, gdzie czasem ogarnia
Ci� poczucie przygn�bienia i bezw�adu, a czasem czujesz si�
panem swego �ycia? Czy te� lokujesz si� zdecydowanie na lewo,
gdzie niewiele mo�esz zrobi�, by si� pod�wign�� z dna? A mo�e
jeste� ju� po prawej stronie i czujesz, �e na og� kroczysz w �yciu
do przodu i bardzo niewiele zosta�o dziedzin, w kt�rych musisz
jeszcze nad sob� popracowa�? W�tpi�, by�cie osi�gn�li ju� cel,
czyli byli panami swego losu. Nawet Buddha miewa dni lepsze i
gorsze! Zawsze pojawiaj� si� na drodze nowe do�wiadczenia,
podwa�aj�ce dotychczasowe poczucie si�y wewn�trznej.
4. Przygl�daj si� codziennie wykresowi i odpowiadaj na pyta-
nie gdzie jeste�. "Czy jestem w tym samym miejscu co wczoraj,
czy te� przesun��em si� do przodu?" Wetknij szpilk� w odpo-
wiedni punkt.
5. Je�li b�dziesz pami�ta�, w jakim kierunku zmierzasz, �atwiej
Ci b�dzie podejmowa� decyzje. Zanim zaczniesz w �yciu co�
robi�, zadaj sobie pytanie: "Czy podejmuj�c to dzia�anie zbli��
si� do pozycji si�y?" Je�li nie, zastan�w si� dwa razy, zanim to
zrobisz. Jedno ostrze�enie: je�li mimo wszystko zdecydujesz si�
na ten krok, wiedz�c �e utrudni Ci on opuszczenie pozycji cier-
pienia, nie miej o to do siebie pretensji. Zwr�� tylko uwag�, w
kt�rym momencie zrzek�e� si� odpowiedzialno�ci. Zawsze mo-
�esz nast�pnym razem podj�� inn� decyzj�. Ucz si� na "b��dach".
Pami�taj, �e ilekro� z�o�cisz si� na siebie umacniasz si� w pozycji
cierpienia.
6. Potraktuj eksperymenty z wykresem jak zabaw�. �atwiej Ci
b�dzie zachowa� dystans. Je�li masz dzieci, zach�� je, by i one
prowadzi�y w�asne wykresy. Mo�ecie uczyni� z rozwoju zabaw�
rodzinn�.
7. Mo�esz przygotowa� kilka wykres�w, po jednym na ka�d�
dziedzin� �ycia. Je�li naprawd� chcesz by� silny, musisz przej��
kontrol� nad wszystkimi sferami �ycia - prac�, zwi�zkami intym-
nymi, �rodowiskiem, cia�em itp. Cz�sto ludzie s� bardzo mocni
w jednej dziedzinie i �a�o�nie s�abi w innych. Ja, na przyk�ad,
jestem mocna w sferze zawodowej, ale w dziedzinie ruchu i gim-
nastyki mam jeszcze wiele do zrobienia.
Zauwa�, �e o Twojej pozycji na wykresie decyduje wy��cznie
Twoje w�asne, intuicyjne przekonanie o tym, jakie poczyni�e�
post�py na drodze do zdobycia silniejszej pozycji w �yciu. Nikt
inny nie potrafi tego oceni�, cho�by chcia�. Nawet je�li osobom
postronnym si� wydaje, �e nic si� w Twoim �yciu nie zmieni�o,
Ty sam wiesz najlepiej, w kt�rym punkcie wykresu si� znajdu-
jesz, bo podpowiada Ci to Tw�j wewn�trzny spok�j i �wiado-
mo�� rozwoju. Jest to wiedza ca�kowicie subiektywna.
By� mo�e zastanawiasz si�, czy warto tak si� sili� na zmian�.
Uwierz mi - warto! Z pocz�tku potrzebne b�d� Ci najrozmaitsze
sztuczki, przypominaj�ce dok�d zmierzasz. Nigdy nie b�dziesz
silny, je�li wystarczaj�co si� na tym nie skupisz. Ju� zapewne si�
domy�lasz, �e nie wystarczy wiedzie�, co nale�y robi�, by to ro-
bi�, czy cho�by nawet pami�ta�, co masz zrobi�.
Je�li chcesz sobie pom�c w przechodzeniu z pozycji cierpie-
nia do pozycji si�y, musisz sobie przyswoi� odpowiedni s�ow-
nik. Spos�b, w jaki pos�ugujesz si� s�owami ma kolosalny
wp�yw na jako�� �ycia. Pewne s�owa dzia�aj� destrukcyjnie,
inne czyni� cz�owieka mocniejszym. Zmie� sw�j s�ownik tak,
by przej�� z pozycji cierpienia do pozycji si�y. Pos�u� si� w tym
celu nast�puj�c� �ci�gawk�:
Zamiana s�ownika cierpienia na s�ownik si�y:
Cierpienie @ @ @ @ Si�a
Nie mog� Nie chc�
Powinienem Mog�
To nie moja wina Jestem w pe�ni
odpowiedzialny
Mam problem Mam szans�
Jestem wiecznie Chc� si� uczy�
niezadowolony i rozwija�
�ycie jest walk� �ycie jest przygod�
Mam nadziej� Wiem
Gdyby tylko Nast�pnym razem
Co robi�? Wiem, �e sobie poradz�
To straszne Trzeba z tego wyci�gn��
wnioski na przysz�o��
Kiedy m�wisz "nie mog�", dajesz do zrozumienia, �e nie masz
kontroli nad swoim �yciem, natomiast kiedy m�wisz "nie chc�",
lokujesz dan� sytuacj� w sferze wyboru. Wykre�l na zawsze s�o-
wa "nie mog�" ze swojego s�ownika. Kiedy komunikujesz swojej
pod�wiadomo�ci, �e czego� "nie mo�esz", ona wierzy, �e tak jest
naprawd� i zapisuje w swoim komputerze: S�ABY... S�ABY...
S�ABY. Twoja pod�wiadomo�� daje wiar� tylko temu, co s�yszy,
a nie temu, jak jest naprawd�. Ty m�wisz "nie mog�", �eby si�
wykr�ci� od zaproszenia na kolacj� ("Nie mog� dzisiaj przyj��
do Ciebie na kolacj�. Musz� przygotowa� si� do jutrzejszego ze-
brania"), tymczasem Twoja pod�wiadomo�� rejestruje komuni-
kat: "on jest s�aby!". To nieprawda, �e nie mo�esz p�j�� na kola-
cj�. Mo�esz, ale wybierasz co� innego, co w danym momencie
jest dla Ciebie wa�niejsze. Ale twoja pod�wiadomo�� nie chwyta
tej r�nicy i rejestruje "s�aby".
Nawet je�li chcesz by� delikatny wobec zapraszaj�cego, staraj
si� unika� m�wienia "nie mog�". Powiedz: "Bardzo chcia�bym
przyj�� do Ciebie na kolacj�, ale mam jutro wa�ne zebranie. Le-
piej bym si� czu�, gdybym si� do niego solidnie przygotowa�. Wi�c
dzisiaj nie przyjd�, ale mam nadziej�, �e jeszcze mnie kiedy� za-
prosisz". Jest to o�wiadczenie prawdziwe, uczciwe i krzepi�ce.
Twoja pod�wiadomo�� rejestruje, �e jasno okre�lasz swoje prio-
rytety i wybierasz to rozwi�zanie, kt�re s�u�y Twojemu rozwojo-
wi. Dokonuj�c takiego wyboru, nie jeste� ju� bezbronn� ofiar�
zebrania.
�Powinienem� to niefortunne s�owo. Ono tak�e daje do zrozu-
mienia, �e nie masz w �yciu wyboru. O wiele lepiej u�ywa� s�o-
wa �mog�, bo m�wisz wtedy z pozycji si�y. "Mog�abym dzisiaj
odwiedzi� mam�, ale postanowi�am i�� do kina". Tak m�wi�c,
pozostajesz w strefie wyboru, a nie powinno�ci. "Mog� albo od-
wiedzi� mam� albo p�j�� do kina. Chyba wybior� dzisiaj mam�".
�Powinno�ci" cz�owieka rozstrajaj� i wp�dzaj� w poczucie winy,
kompletnie go wyja�awiaj�c emocjonalnie. Ilekro� m�wisz �po-
winienem�, zostajesz odarty z si�y.
�To nie moja wina" to kolejna pere�ka. I tym razem ogarnia Ci� bez-
radno��. Czy nie lepiej wzi�� odpowiedzialno�� za wszystko, co Ci
si�