9336

Szczegóły
Tytuł 9336
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9336 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9336 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9336 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Susan Jeffers Nie b�j si� ba� Tytu� orygina�u: Feel the Fear and Do It Anyway T�umaczenie: Helena Grzego�owska-Klarkowska Copyryght @ 1987 by Susan Jeffers Wydawnictwo "Akuracik" Warszawa 1999 Wydanie I Projekt ok�adki: Piotr Wurst Redakcja: Renata Durda Korekta: Stanis�awa Jakubiak-Adamik ISBN: 83-87298-10-7 Adres do korespondencji Stanis�awa Jakubiak-Adamik ul. Modzelewskiego 23 m 246 02-679 Warszawa tel. (0-22) 647-38-02 Wszelkie prawa zastrze�one. Powielanie i rozpowszechnianie ca�o- �ci b�d� fragment�w niniejszego dzie�a bez pisemnej zgody wydaw- cy jest zabronione i b�dzie �cigane z ca�� surowo�ci� prawa. Przygotowanie do druku Pracownia Artystyczno Wydawnicza SUMUS s.c. tel. 0 501 764 374 Druk i oprawa "Krismark" sp. z o. o. ul. Che�m�y�ska 36 Warszawa tel. 610-34-26 Mojej pi�knej matce jeanne i wspomnieniu mojego kochanego ojca ksi��k� t� dedykuj� w podzi�ce za wspania�e dary �ycia i mi�o�ci Spis tre�ci Wprowadzenie: Otw�rz drzwi 1. Czego si� boisz... i dlaczego? 2. Nie mo�esz si� go pozby�? 3. Przejd� z pozycji cierpienia do pozycji si�y 4. Wszystko jest w Twoich r�kach... czy tego chcesz czy nie 5. Pollyanna zn�w na fali 6. Kiedy "Oni" nie chc�, �eby� si� rozwija� 7. Jak podejmowa� decyzje nie ponosz�c strat 8. "Ca�e �ycie" - czyli ile? 9. Kiwnij g�ow� i powiedz "tak" 10. Wybierz mi�o�� i zaufanie 11. Zape�nij wewn�trzn� pustk� 12. Masz mn�stwo czasu Literatura Podzi�kowania Ka�dy potrzebuje w �yciu kibic�w, a ja mam kibic�w rewela- cyjnych! Oto oni: Martha Lawrence, m�j kochaj�cy i niezwykle utalentowany wydawca, �wietlana istota, kt�rej wiara w to co robi� i zdolno�� doceniania mojej pracy dodaje mi skrzyde� i po- woduje, �e serce mi ro�nie; Dominick Abel, m�j troskliwy, opty- mistyczny, dodaj�cy otuchy i zawsze dost�pny agent; Ellen Carr, moja dynamiczna i szczodra "partnerka", wsp�autorka pierw- szej mojej pr�by chwytania za pi�ro - prekursorka mojej pracy w dziedzinie l�ku; Ruth Van Doren oraz studenci New School for Social Research w Nowym Jorku, uczelni, kt�ra stworzy�a mi sprzyjaj�ce warunki do przekazywania innym swoich przemy- �le� na temat l�ku; Kathryn Welds z UCLA Extension, kt�ra prze- szczepi�a moje idee na grunt Kalifornii i nadal szerzy moje s�o- wa; Nancy Evans i Sandra Carter, przyjaci�ki i "mentorki", kt�re wierz� w m�j talent pisarski i chwal� ka�dy m�j krok; Diana i Paul von Welanetz oraz cz�onkowie The Inside Edge, kt�rzy wchodz� na krzes�a, by oklaskiwa� ka�dy m�j sukces; Roslyn Hayes, nauczycielka, kt�ra wiele lat temu zach�ca�a mnie do mierzenia si� na zamiary; Sally Lefkowitz, �r�d�o inspiracji, kt�ra nieustannie pokazuje mi, na czym polega nieugi�ta odwa- ga; Marcia Golov, wspania�a siostra i jedna z moich najlepszych przyjaci�ek; oraz niezliczona rzesza nauczycieli i uczni�w, z kt�- rymi mia�am do czynienia przez te wszystkie lata i kt�rzy za- szczepili we mnie radosne poczucie celu. Los mnie obdarzy� dw�jk� wspania�ych dzieci, Leslie i Gerry, kt�rzy stale mi m�- wi�, ile dla nich znacz�, dw�jk� pasierb�w, Guy i Alice, kt�rzy z mi�o�ci� otworzyli przede mn� swoje serca, oraz ukochanym m�em, Mark Shelmerdine, prawdziwym skarbem, kt�ry przy- klaskuje moim poczynaniom i bezustannie nape�nia mnie mi�o- �ci�. Maj�c oparcie w tak wielkiej mi�o�ci, mog�am spokojnie pi- sa� ksi��k�, czerpi�c z tego ogromn� rado��. Wprowadzenie Otw�rz drzwi Czego si� boisz? zabiera� g�os publicznie? okazywa� stanowczo��? podejmowa� decyzje? blisko�ci? zmiany pracy? samotno�ci? staro�ci? prowadzenia samochodu? utraty kogo� bliskiego? rozstania? Jednej z tych rzeczy? A mo�e wszystkich? A mo�e m�g�by� jesz- cze co� doda� do tej listy. Niewa�ne... przy��cz si� do nas! Wy- gl�da na to, �e l�k osi�gn�� w naszym spo�ecze�stwie rozmiary epidemii. Boimy si� pocz�tk�w; boimy si� zako�cze�. Boimy si� zmiany; boimy si� "tkwi� w miejscu". Boimy si� sukces�w; bo- imy si� pora�ek. Boimy si� �ycia; boimy si� �mierci. Bez wzgl�du na to, czego si� boisz, ksi��ka ta dostarczy wie- dzy i narz�dzi, kt�re pomog� ci poprawi� zdolno�� radzenia so- bie z ka�d� sytuacj�. Z pozycji cierpienia, bezw�adu i przygn�- bienia (uczu� cz�sto towarzysz�cych l�kowi) przejdziesz do po- zycji si�y, wigoru i radosnego podniecenia. Mo�e zdziwi Ci� i nape�ni otuch� informacja, �e wbrew pozo- rom, nieumiej�tno�� radzenia sobie z l�kiem rzadko jest proble- mem natury psychologicznej. Moim zdaniem, jest przede wszyst- kim problemem pedagogicznym, z czego wynika, �e zmieniaj�c spos�b my�lenia, mo�na si� nauczy� inaczej patrze� na l�k - wi- dzie� w nim nie tyle przeszkod� na drodze do sukcesu, co fakt �ycia. (Wszyscy, kt�rzy zastanawiali si� do tej pory "Co jest ze mn� nie tak", powinni odetchn�� z ulg�). O tym, �e z l�kiem mo�na sobie poradzi�, przekona�am si� na w�asnej sk�rze. Kiedy by�am m�odsza, l�k kierowa� mn� bezustan- nie, wi�c nic dziwnego, �e ca�ymi latami trzyma�am si� kurczowo rzeczy, kt�re nie by�y dla mnie dobre. Dokucza� mi mi�dzy innymi wewn�trzny g�os, trajkocz�cy bez wytchnienia - "NICZEGO NIE ZMIENIAJ. NIE MASZ WYJ�CIA. NIGDY SOBIE SAMA NIE PORADZISZ." Wiesz o co mi chodzi - o ten g�os, kt�ry stale przypomina - "NIE RYZYKUJ. MO�ESZ SI� POMYLI�. PO�A�UJESZ TEGO!" M�j l�k nie ustawa�, nie dawa� mi chwili spokoju. Nawet zrobie- nie doktoratu z psychologii niewiele pomog�o. A� tu, kt�rego� dnia, kiedy ubiera�am si� do pracy, nadszed� punkt zwrotny. Zerkn�am mimochodem w lustro i ujrza�am nazbyt znany widok - oczy spuch- ni�te od p�aczu i roztkliwiania si� nad sob�. Nagle wezbra� we mnie gniew i zacz�am krzycze� do odbicia w lustrze - "DOSY� TEGO... DOSY�... DOSY�!" Krzycza�am a� do utraty tchu (i g�osu). Kiedy przesta�am, ogarn�o mnie dziwne i wspania�e uczucie ulgi i spokoju, kt�rego nigdy wcze�niej nie zazna�am. Nie zdaj�c sobie z tego sprawy, nawi�za�am kontakt z pot�n� cz�stk� siebie, o istnie- niu kt�rej nie mia�am dot�d poj�cia. Spojrza�am w lustro, po czym u�miechn�am si� i kiwn�am g�ow�: TAK. Stary, znajomy g�os roz- paczy przycich�, przynajmniej na troch�, i odezwa� si� g�os nowy - g�os si�y, mi�o�ci, rado�ci i nadziei. W tym momencie zrozumia�am, �e nie dam si� ju� pokona� l�kowi. Znajd� spos�b na uwolnienie si� od negatywnego nastawienia, kt�rym przesi�kni�te by�o ca�e moje dotychczasowe �ycie. I tak zacz�a si� moja Odyseja. Jeden ze staro�ytnych m�drc�w powiedzia�: "Kiedy ucze� b�- dzie got�w, znajdzie si� i nauczyciel". Ucze� by� got�w, a nauczy- ciele nadci�gali ze wszystkich stron. Zacz�am czyta�, ucz�szcza� na warsztaty i rozmawia� z ka�dym, kto tylko m�g� mi po�wi�- ci� troch� uwagi. Pilnie ws�uchuj�c si� w ka�d� sugesti� i wska- z�wk�, oduczy�am si� tego sposobu my�lenia, kt�ry uczyni� mnie wi�niem w�asnej niepewno�ci. Zacz�am spostrzega� �wiat jako miejsce mniej gro�ne, bardziej radosne; zacz�am spostrzega� sie- bie jako kogo�, kto zmierza do celu, i po raz pierwszy w �yciu do�wiadczy�am, czym jest mi�o��. Zauwa�y�am wtedy, �e wielu ludzi zmaga si� z tymi samymi przeszkodami, kt�re ja nareszcie nauczy�am si� forsowa� - a naj- wi�ksz� z nich by� l�k. Jak im pom�c? Zrozumia�am, �e procesy, dzi�ki kt�rym odmieni�o si� moje �ycie, s� przede wszystkim na- tury pedagogicznej, wi�c tych technik, kt�re stosuj� ja, mo�e na- uczy� si� ka�dy, bez wzgl�du na wiek, p�e� i pochodzenie spo�ecz- ne. Postanowi�am sprawdzi� swoj� teori� w praktyce prowadz�c w New School for Social Research w Nowym Jorku kurs pod tytu- �em "Nie b�j si� ba�". Oto jego opis. Ilekro� podejmujemy ryzyko i wkraczamy na nieznany te- ren lub podchodzimy do �wiata inaczej ni� zwykle, ogarnia nas l�k. Jak�e cz�sto ten l�k ogranicza nasze �ycie. Jest na to prosty spos�b - NIE B�J SI� BA� I PO PROSTU DZIA�AJ. Zbadamy wsp�lnie przeszkody, kt�re nie daj� nam �y� tak, jak by�my tego chcieli. Wielu z nas idzie przez �ycie na skr�- ty, wybieraj�c drog� najmniej ryzykown�. Na podstawie lek- tur, dyskusji na zaj�ciach i ciekawych �wicze� nauczymy si� rozpoznawa� wym�wki, kt�rymi usprawiedliwiamy swoje "stanie w miejscu" i opanujemy techniki pozwalaj�ce prze- j�� kontrol� nad swoim �yciem. M�j pomys�, by wyj�� poj�cie l�ku ze sfery terapii i umie�ci� je w sferze edukacji, by� niezwykle trafny. Studenci ze zdumieniem odkrywaj�, �e wystarczy zmieni� spos�b my�lenia, a w cudow- ny spos�b zmieni si� ich �ycie. Moje teorie sprawdzi�y si� r�wnie dobrze w ich przypadku, jak i w moim i, czemu nie nale�y si� dziwi�, moi studenci z czasem sami stali si� nauczycielami. Uwa�- nie ws�uchuj�c si� w ich m�dro��, weryfikowa�am i uzupe�nia- �am w�asn� wiedz�. Skoro si�gn��e� po t� ksi��k�, widocznie doszed�e� do wnio- sku, �e miejsce, w kt�rym teraz w �yciu jeste� niezupe�nie jest tym, w kt�rym chcia�by� by�. Co� trzeba zmieni�, ale do tej pory nie uda�o ci si� podj�� w tym kierunku odpowiednich krok�w. Bez wzgl�du na okoliczno�ci jeste� got�w przyst�pi� do przej�- cia kontroli nad swoim �yciem. Nie obiecuj�, �e zmiana przyjdzie �atwo. Kierowanie swoim �yciem tak, aby przebiega�o po Twojej my�li, wymaga odwagi. Po drodze napotkasz najrozmaitsze przeszkody, prawdziwe i urojone. Niech Ci� to nie zniech�ca. Podr�uj�c przez t� ksi��- k�, zaznajomisz si� z wieloma poj�ciami, �wiczeniami i techni- kami, kt�re pomog� rozwik�a� z�o�on� natur� l�ku... i lepiej sobie z nim radzi�. Dowiesz si�: �e nie ma pomy�ek czy nietrafnych decyzji �e nie mo�na Siebie oszuka� jak si� "przeprogramowa�" jak wszystkiemu, co Ci� w �yciu spotyka, m�wi� "tak" jak poprawi� swoj� samoocen� jak by� bardziej asertywnym jak nawi�za� kontakt ze swoim wewn�trznym �r�d�em energii jak pomna�a� mi�o��, zaufanie i satysfakcj� jak radzi� sobie z oporem, kt�rym inni reaguj� na Twoje d��enie do przej�cia kontroli nad w�asnym �yciem jak czerpa� z �ycia wi�cej rado�ci jak zrealizowa� swoje marzenia jak dostrzec, �e Twoje �ycie ma cel i sens. Podczas lektury tej ksi��ki podkre�laj fragmenty, kt�re szcze- g�lnie do Ciebie "przemawiaj�", by� p�niej bez trudu m�g� je odnale�� w tek�cie. Zastosowanie nowych idei w praktyce wy- maga wielu wzmocnie�, wi�c przyk�adaj si� do �wicze�. Od stop- nia Twojej gotowo�ci do aktywnego udzia�u w tym programie zale�y stopie� poprawy Poza tym - im bardziej si� zaanga�u- jesz, tym lepiej b�dziesz si� bawi�. Zdziwisz si�, widz�c ile zado- wolenia b�dziesz czerpa� z ka�dego drobnego kroczku. Cho�by� czu� si� bardzo niepewnie, jest w Tobie taka cz�stka, kt�ra wie, �e masz wiele zalet, czekaj�cych tylko, by� je wypu�ci� z ukrycia, wi�c zr�b to TERAZ. Pora otworzy� drzwi i udowodni� tkwi�c� w Tobie si�� i mi�o��. Rozdzia� 1. Czego si� boisz i dlaczego? "Dam sobie rad�" Za chwil� rozpoczn� z now� grup� zaj�cia po�wi�cone prze- zwyci�aniu l�ku. W sali jeszcze jest pusto. Czekam na moich nowych kursant�w. Ju� przesta�am mie� trem� przed tego typu zaj�ciami. Prowadzi�am je przecie� wiele razy. Wiem jacy b�d� kursanci, jeszcze zanim ich zobacz�. S� tacy jak my wszyscy: ka�dy stara si� jak najlepiej i zarazem boi si�, �e nie stanie na wysoko�ci zadania. Zawsze to samo. Kursanci zape�niaj� sal�, a ja wyczuwam w nich ogromne napi�cie. Siadaj� jak najdalej od siebie, dop�ki brak miejsc nie zmusi ich do zajmowania s�siednich krzese�. Nie rozmawiaj� ze sob�. Patrz� nerwowo, wyczekuj�co. Mieli odwag� przy- zna� si�, �e �ycie nie uk�ada im si� tak, jak by sobie tego �y- czyli i kocham ich za to. A skoro przyszli, to znaczy, �e chc� co� z tym zrobi�. Najpierw kr��� po sali, prosz�c, by opowiedzieli, z czym sobie w �yciu nie radz�. Powoli wy�ania si� historia ka�dego z nich: Don chce rzuci� prac�, w kt�rej tkwi od czternastu lat i p�j�� za g�osem serca: chce zosta� artyst�. Mary Alice jest aktork� i chce si� dowiedzie�, dlaczego stale wykr�ca si� od przes�ucha�. Sarah chce si� rozwie�� po pi�tnastu latach ma��e�stwa. Teddy chce si� pozby� l�ku przed starzeniem si�. Ma raptem trzy- dzie�ci dwa lata. Jean, emerytka, chce si� rozm�wi� ze swoim lekarzem; traktuje j� jak dziecko i nigdy nie odpowiada wprost na pytania. Patti chce rozwin�� swoj� firm�, ale nie ma odwagi zrobi� na- st�pnego, powa�nego kroku. Rebecca chce przedstawi� m�owi swoje pretensje do niego. Kevin chce si� pozby� l�ku przed odrzuceniem, kt�ry utrud- nia mu spotykanie si� z kobietami. Laurie ma wszystko, czego tylko dusza zapragnie i chce si� dowiedzie�, dlaczego w takim razie jest nieszcz�liwa. Richard jest na emeryturze i czuje si� niepotrzebny. Boi si�, �e �ycie ju� si� dla niego sko�czy�o. I tak dalej, dop�ki ka�dy nie opowie swojej historii. To co dzieje si� podczas tej rundy zawsze mnie fascynuje. W miar� jak ka�dy opowiada, co le�y mu na sercu, zmienia si� atmosfera. Napi�cie opada i na twarzach uczestnik�w maluje si� ulga. Po pierwsze, moi kursanci zaczynaj� rozumie�, �e nie tylko oni si� boj�. Po drugie, zaczynaj� dostrzega�, �e cz�owiek, kt�ry si� otwiera i m�wi "co czuje" jest bardzo poci�gaj�cy. Jeszcze nie wszyscy zabrali g�os, a ju� w sali powsta�a atmosfera �yczliwo�ci i kole�e�stwa. Znik�o poczucie obco�ci. Cho� dotychczasowe losy i sytuacje uczestnik�w r�ni� si� znacz- nie, wsp�lnym mianownikiem wszystkich jest l�k: l�k, kt�ry nie po- zwala �y� tak, jak by si� chcia�o. W ka�dej grupie uczestnicz�cej w moich zaj�ciach na temat l�ku powtarza si� ten sam schemat. Mo�e zastanawiasz si� w tym momencie, czy uda si� podczas jednego kursu uwzgl�dni� wszystkie, tak odmienne rodzaje obaw o jakich opowiadali uczest- nicy - czy� ka�dy z nich nie potrzebuje czego innego? To praw- da. Ka�dy wydaje si� inny, dop�ki nie pogrzebiemy nieco g��biej i nie przyjrzymy si� przyczynom wszystkich tych l�k�w - i l�- k�w ka�dego z nas. Ka�dy l�k ma trzy poziomy. Poziom pierwszy, to konkretna sytuacja, taka jak przedstawione wy�ej. Na tym poziomie da si� wyr�ni� l�ki dwojakiego rodzaju: l�k przed tym, co si� mo�e "zdarzy�" i l�k wymagaj�cy aktywno�ci ze strony podmiotu. Oto przyk�adowa lista l�k�w z poziomu pierwszego, z podzia�em na te dwa rodzaje: PIERWSZY POZIOM L�K�W Zdarzy� si� mo�e Wymaga aktywno�ci Starzenie si� Podj�cie na nowo nauki Inwalidztwo Podejmowanie decyzji Przej�cie na emerytur� Zmiana zawodu Samotno�� Zawieranie przyja�ni Odej�cie dzieci z domu Zerwanie z blisk� osob� lub Kl�ski �ywio�owe rozpocz�cie nowego zwi�zku Utrata bezpiecze�stwa Korzystanie z telefonu finansowego Okazywanie stanowczo�ci Zmiana Schudni�cie �mier� P�j�cie na rozmow� kwalifikacyjn� Wojna Prowadzenie samochodu Choroba Zabieranie g�osu publicznie Utrata kogo� bliskiego Pope�nienie b��du Wypadki Blisko�� Gwa�t Zapewne m�g�by� jeszcze t� list� uzupe�ni�. Nie b�dziesz osamotnio- ny, je�li na pytanie "czego si� boisz" odpowiesz "Tego i owego z tej listy", a mo�e nawet: "Wszystkich tych rzeczy". I nie bez powodu. L�k ma to do siebie, �e przenika wszystkie dziedziny �ycia. Je�eli boisz si�, dajmy na to, zawiera� nowe przyja�nie, to boisz si� r�wnie� cho- dzi� na spotkania towarzyskie, zakocha�, szuka� pracy i tak dalej. Dlaczego tak si� dzieje? �atwiej b�dzie to zrozumie�, gdy przyj- rzymy si� nast�pnemu poziomowi l�ku, jak�e subiektywnie od- miennemu od poziomu pierwszego. Poziom drugi nie ma bowiem charakteru sytuacyjnego. Dotyczy w�asnego Ja. DRUGI POZIOM L�K�W L�k przed odrzuceniem L�k przed byciem oszukanym i wykorzystanym L�k przed sukcesem L�k przed bezradno�ci� L�k przed pora�k� L�k przed dezaprobat� L�k przed skrzywdzeniem L�k przed utrat� twarzy L�ki z poziomu drugiego nie s� l�kami przed sytuacj� zewn�trz- n�. Dotycz� stanu umys�u. Odbija si� w nich Tw�j stosunek do siebie i Twoja zdolno�� radzenia sobie ze �wiatem. To wyja�nia mechanizm generalizacji l�ku. Je�li boisz si� odrzucenia, l�k ten b�dzie promieniowa� na niemal wszystkie dziedziny Twojego �ycia - na kontakty z przyjaci�mi, kontakty z ukochanym czy ukochan�, Twoje zachowanie podczas rozmowy kwalifikacyjnej i tak dalej. Odrzucenie to odrzucenie - bez wzgl�du na to, gdzie ma miejsce. Zaczynasz siebie chroni�, przez co bardzo siebie ogra- niczasz. Zamykasz si� w sobie i zatrzaskujesz drzwi przed ota- czaj�cym �wiatem. Przeczytaj jeszcze raz uwa�nie list� l�k�w z poziomu drugiego, a zobaczysz, �e ka�dy z nich mo�e powa�nie zawa�y� na wielu dziedzinach �ycia. Poziom trzeci dociera do sedna sprawy: do najwi�kszego ze wszystkich l�k�w: tego, kt�ry naprawd� Ciebie obezw�adnia. Jeste� got�w? TRZECI POZIOM L�KU Nie mog� sobie z tym poradzi�! "To o to chodzi? Do tego si� sprowadza?" - zapytasz. Wiem, �e Ci� rozczarowa�am i �e czeka�e� na co� o wiele bardziej spektaku- larnego. Ale prawda jest taka: WSZYSTKIE TWOJE L�KI BIOR� SI� Z OBAWY, �E NIE PORADZISZ SOBIE Z TYM, CO CI ZGOTUJE �YCIE. Sprawd�my to. L�ki z poziomu pierwszego daj� si� sprowa- dzi� do poni�szych stwierdze�: Nie poradz� sobie z chorob�. Nie poradz� sobie z pomy�k�. Nie poradz� sobie z utrat� pracy. Nie poradz� sobie ze staro�ci�. Nie poradz� sobie z samotno�ci�. Nie poradz� sobie z tym, �e zrobi�em z siebie idiot�. Nie poradz� sobie z tym, �e nie mog� znale�� pracy. Nie poradz� sobie z tym, �e go/j� strac�. Nie poradz� sobie z utrat� pieni�dzy... itd. L�ki z poziomu drugiego daj� si� sprowadzi� do poni�szych stwierdze�: Nie poradz� sobie z odpowiedzialno�ci�, jaka wi��e si� z odnie- sieniem sukcesu. Nie poradz� sobie z pora�k�. Nie poradz� sobie z odrzuceniem... itd. I st�d przechodzimy do poziomu trzeciego - "Nie poradz� so- bie!" - i ju�. A prawda jest taka: GDYBY� WIEDZIA�, �E PORADZISZ SOBIE ZE WSZYSTKIM, CO CI SI� PRZYTRAFI, TO CZEGO MIA�BY� SI� BA�? Odpowied� brzmi: NICZEGO! Domy�lam si�, �e nie skaczesz na razie z rado�ci, ale wierz mi, �e to co Ci przed chwil� powiedzia�am, to wspania�a wiadomo��. Z tego bowiem wynika, �e nie musisz niczego kontrolowa� w �wiecie zewn�trznym, by poradzi� sobie ze wszystkimi swoimi l�kami. Powiniene� odczu� wielk� ulg�. Nie musisz ju� kontro- lowa� tego, co robi Tw�j m�� (Twoja �ona), co robi� Twoi przyja- ciele, dzieci czy szef. Nie musisz kontrolowa� tego, co si� dzieje podczas rozmowy kwalifikacyjnej, w pracy; ani tego, co si� dzie- je z Twoimi pieni�dzmi czy na gie�dzie. ABY ZMNIEJSZY� L�K MUSISZ TYLKO UWIERZY�, �E POTRA- FISZ SOBIE PORADZI� ZE WSZYSTKIM CO CI SI� PRZYDARZY! Powtarzam to w k�ko dlatego, �e jest to nies�ychanie wa�na sprawa. Od tej chwili pocz�wszy, ilekro� poczujesz l�k, przypo- mnij sobie, �e boisz si�, bo nie masz do siebie zaufania. Po czym wykorzystaj kt�r�� z opisanych w tej ksi��ce technik, by si� pod- budowa�. Masz prost� recept�. Wiesz, co masz robi�. Ludzie cz�sto mnie pytaj�, dlaczego mamy tak ma�o zaufania do siebie. Nie wiem, jak na to pytanie odpowiedzie�. Ale wiem, �e do pewnego stopnia boimy si� instynktownie i jest to zdrowy l�k, kt�ry uczula nas na k�opoty. Ale ca�a reszta - ta cz��, kt�ra nie pozwala nam si� rozwija� - jest niew�a�ciwa i szkodliwa i najprawdopodobniej zosta�a nam wpojona. Jak �yj�, nie s�ysza�am, by matka wo�a�a do dziecka, kt�re wy- biera si� do szko�y: "Ryzykuj dzisiaj, kochanie, ile wlezie!". Powie raczej: "Uwa�aj na siebie, kochanie". W tym "uwa�aj na siebie kryje si� podw�jny komunikat: "�wiat jest naprawd� niebezpiecz- ny" oraz "Nie poradzisz sobie z nim. Oczywi�cie, tak naprawd�, mama m�wi dziecku: "Gdyby co� Ci si� sta�o, nie poradzi�abym sobie z tym". Jak widzisz, ona po prostu przekazuje swemu dziec- ku niewiar� w to, �e sama poradzi sobie z tym, co jej zgotuje los. Pami�tam, �e strasznie chcia�am mie� dwuko�owy rower, ale mama nie chcia�a mi go kupi�. Na moje uporczywe pro�by za- wsze odpowiada�a tak samo: "Za bardzo Ci� kocham. Nie chc�, �eby co� Ci si� sta�o." A ja to sobie t�umaczy�am po swojemu: �Jeste� zbyt niezdarna, by poradzi� sobie z dwuko�owym rowe- rem�. Kiedy ju� doros�am i zm�drza�am, zrozumia�am, �e tak naprawd� m�wi�a: "Za�ama�abym si�, gdyby co� Ci si� sta�o". Ta moja nadopieku�cza mama le�a�a niedawno po ci�kiej operacji na oddziale intensywnej opieki medycznej z rurkami wetkni�tymi do gard�a i nosa. Kiedy kazano mi ju� wyj��, szepn�am jej do ucha - nie wiedz�c, czy mnie s�yszy - �e bardzo j� kocham i niebawem wr�c�. Zmierza�am ju� w kierunku drzwi, kiedy us�ysza�am za sob� cichy, s�aby g�osik, m�wi�cy (tak, zgad�e�) - "Uwa�aj na siebie". Nawet w stanie p�pi�czki po narkozie s�a�a za mn� z�owieszcze ostrze�enie. Wiem, �e takie s� prawie wszystkie matki. Zwa�ywszy, ile razy ro- dzice bombardowali nas tym swoim "uwa�aj na siebie", a� dziw bie- rze, �e udaje nam si� w og�le wyj�� za pr�g! Niewykluczone, �e niezale�nie od tych banalnych prawd, przy- czyna l�ku tkwi gdzie indziej. Ale czy ma znaczenie, sk�d si� bierze nasza niewiara w siebie? Chyba nie. Nie pr�buj� analizo- wa� wszystkich "sk�d i dlaczego" ludzkich niepokoj�w psychicz- nych. Cz�sto nie spos�b rozwik�a�, co doprowadzi�o do powsta- nia negatywnych wzorc�w my�lenia, a nawet gdyby nam si� to uda�o, niekoniecznie musia�oby to co� zmieni�. Moim zdaniem, je�li co� Ci� niepokoi, rusz si� i zmie� to. W tym przypadku wiesz, co Ci si� nie podoba: nie mo�esz w~ �yciu osi�gn�� tego, co chcesz, bo przeszkadza Ci brak wiary w siebie. Skond to wiesz, wiadomo dok�adnie, co trzeba zmieni�. Nie musisz trwo- ni� energii na roztrz�sanie dlaczego tak si� dzieje. Nie o to chodzi. Chodzi o zaufanie do siebie, by w stosownym momencie powiedzie�: COKOLWIEK SI�~ STANIE, BEZ WZGL�DU NA OKOLICZ- NO�CI, DAM SOBIE RAD�! Ju� s�ysz�, jak odzywaj� si� wszyscy niewierni Tomasze: "Daj spok�j, jak mo�na sobie poradzi� z parali�em, �mierci� dziecka czy rakiem?". Rozumiem Wasz sceptycyzm. Ja sama by�am kiedy� nie- dowiarkiem. Ale czytajcie dalej i pozw�lcie, by ta ksi��ka odkry�a przed Wami swe karty. Dajcie sobie szans�, wykorzystajcie dostar- czone w tej ksi��ce narz�dzia. W miar� czytania zauwa�ycie, �e zbli�acie si� coraz bardziej do takiego poziomu wiary w siebie, przy kt�rym poradzicie sobie ze wszystkim, co Wam zgotuje los. Ani na chwil� nie tra�cie z pola widzenia tych trzech s��w - zapewne naj- wa�niejszych, jakie kiedykolwiek dotar�y do Waszych uszu: DAM SOBIE RAD�! Rozdzia� 2. Nie mo�esz si� go pozby� "Nie b�j si� ba�" Janet wci�� czeka, a� strach j� opu�ci. Planowa�a wr�ci� na stu- dia, gdy dzieci p�jd� do szko�y, ale zorientowa�a si�, �e najm�od- sze dziecko posz�o do pierwszej klasy ju� cztery lata temu. Wci�� pojawia�y si� nowe usprawiedliwienia: "Chc� by� w domu, kie- dy dzieci wr�c� ze szko�y"; "Naprawd� nas na to nie sta�"; "M�� poczuje si� porzucony". To prawda, �e troch� trzeba by si� pogimnastykowa�, �eby wszystko gra�o, ale nie to j� powstrzymuje. Przeciwnie, m�� ch�t- nie pomo�e, jak tylko b�dzie m�g�. Martwi go, �e �ona jest nie- spokojna i cz�sto j� namawia, by spe�ni�a wreszcie �yciowe ma- rzenie i zosta�a projektantk� mody. Ilekro� Janet zastanawia si�, czy nie zadzwoni� do miejscowej uczelni i nie um�wi� si� na rozmow�, co� j� powstrzymuje. "Za- dzwoni�, kiedy tylko przestan� si� tak ba�"; "Zadzwoni�, kiedy nabior� lepszego mniemania o sobie". Zapewne jeszcze du�o wody up�ynie, zanim si� na to zdecyduje. K�opot w tym, �e w jej sposobie my�lenia panuje pomieszanie z popl�taniem. Jej pokr�tna logika automatycznie skazuje j� na pora�k�. Nigdy nie prze�amie bariery strachu, dop�ki nie u�wia- domi sobie, �e b��dnie rozumuje; nie "widzi" tego, co jest oczy- wiste dla wszystkich, kt�rzy po prostu "to robi�". Ja te� nic nie dostrzega�am, dop�ki mnie �ycie do tego nie zmu- si�o. Dop�ki si� nie rozwiod�am, zachowywa�am si� troch� jak dziecko. Pozwala�am, by wszystkimi praktycznymi stronami �y- cia zajmowa� si� m��. Po rozwodzie nie mia�am wyboru. Musia- �am sama si� wszystkim zaj��. Taki drobiazg, jak samodzielna na- prawa odkurzacza, sprawia� mi ogromn� satysfakcj�. Milowym krokiem by�a pierwsza kolacja, kt�r� wyda�am ju� jako osoba sa- motna. Rezerwacja biletu na pierwsz� samodzieln� podr� bez m�czyzny, by�a prawdziwym �wi�tem. Kiedy zacz�am r�ne rzeczy robi� sama, poczu�am, �e nabieram wiary w siebie i smakowa�o to wybornie. Nie zawsze by�o mi z tym wygodnie - bardzo cz�sto by�o mi zdecydowanie niewygodnie. Czu- �am si� jak dziecko, kt�re uczy si� chodzi� i raz po raz si� przewraca. Ale z ka�dym krokiem ros�a we mnie pewno��, �e umiem radzi� so- bie w �yciu. Czu�am si� coraz silniejsza i zastanawia�am si�, kiedy wreszcie zamilknie l�k. Ilekro� wkracza�am na nowy teren, ba�am si� i czu�am niepewnie. �No c�" - m�wi�am sobie � �po prostu si� zmu�, a strach z czasem ust�pi�. Ale nigdy nie ust�pi�! Kt�rego� dnia za�wi- ta�a mi w g�owie nast�puj�ca prawda: PRAWDA 1 DOP�KI SI� ROZWIJAM, STRACH ZAWSZE B�DZIE MI TO- WARZYSZY�. Dop�ki b�d� zdobywa� �wiat, przyswaja� nowe umiej�tno�ci, ryzykowa�, by zrealizowa� swoje marzenia - b�d� odczuwa�a strach. C� za objawienie! Tak jak Janet, i Wy wszyscy, kt�rzy czytacie t� ksi��k�, przez ca�e �ycie odk�ada�am podejmowanie ryzyka do momentu, kiedy minie strach. "Kiedy ju� przestan� si� ba�... wtedy!" Przez wi�kszo�� �ycia gra�am w gr� zwan� KIEDY / WTEDY i nigdy nie udawa�o mi si� jej wygra�. Domy�lam si�, �e nie skaczesz z rado�ci. Zdaj� sobie spraw�, �e nie o tak� rewelacj� Ci chodzi�o. Je�li cho� troch� jeste� podob- ny do moich kursant�w, mia�e� nadziej�, �e swoimi m�dro�cia- mi spowoduj�, �e zdarzy si� cud i Tw�j l�k zniknie. Przykro mi, ale to nie tak. Lecz z drugiej strony, zamiast czu� rozczarowanie, spr�buj poczu� ulg�, bo nie musisz ju� z takim mozo�em wal- czy� z l�kiem. L�k nie zniknie! Ale nie martw si�. W miar�, jak zaczniesz nabiera� pewno�ci siebie, dzi�ki proponowanym w tej ksi��ce �wiczeniom, Tw�j stosunek do w�asnego l�ku radykalnie si� zmieni. Wkr�tce po odkryciu Prawdy 1 dokona�am nast�pnego wa�- nego odkrycia, kt�re ogromnie mi pomog�o w rozwoju: PRAWDA 2 JEST TYLKO JEDEN SPOS�B NA POZBYCIE SI� L�KU PRZED ZROBIENIEM CZEGO� - ID� I TO ZR�B. Na pierwszy rzut oka ta Prawda jest sprzeczna z Prawd� 1, ale tylko z pozoru. M�j l�k przed konkretnymi sytuacjami znika�, kiedy wreszcie si� z nimi zmierzy�am. Najpierw trzeba "dzia�a�", a dopiero potem znika l�k. Zilustruj� to wspomnieniem moich pierwszych do�wiadcze� dydaktycznych podczas studi�w doktoranckich. By�am niewiele starsza od swoich student�w, a w nauczanym przedmiocie (psy- chologii starzenia si�) nie by�am zbyt bieg�a. Przed pierwszymi zaj�ciami potwornie si� ba�am. Przez trzy dni, poprzedzaj�ce pierwsze zaj�cia, m�j �o��dek wyczynia� istne harce. Zaj�cia mia�y trwa� godzin�, a ja si� do nich przygotowywa�am przez osiem godzin. Zrobi�am tyle notatek, �e starczy�oby na trzy za- j�cia. A mimo to dalej si� ba�am. Kiedy nadszed� wreszcie pierw- szy dzie� zaj��, czu�am si�, jakby mnie wys�ano na szafot. Sta- �am przed moimi studentami i czu�am, �e serce mi wali i trz�s� si� kolana. Jako� dotrwa�am do ko�ca zaj�� - i bez zachwytu oczekiwa�am nast�pnych. Na szcz�cie za ka�dym razem by�o mi coraz �atwiej (gdyby by�o inaczej, prawdopodobnie zrezygnowa�abym z dydaktyki raz na zawsze). Zacz�am rozpoznawa� poszczeg�lne twarze i nie- kt�re z nich udawa�o mi si� nawet skojarzy� z nazwiskami. Za trzecim razem by�o lepiej ni� za drugim. Zacz�am si� rozlu�nia� i zdawa� na inicjatyw� student�w. Sz�stego tygodnia wr�cz nie mog�am si� doczeka� zaj��. Kontakt ze studentami stymulowa� do my�lenia i przeradza� si� w wyzwanie. Pewnego dnia, wcho- dz�c do sali, kt�ra wzbudza�a we mnie kiedy� takie przera�enie, spostrzeg�am, �e ju� si� nie boj�. L�k ust�pi� miejsca b�ogiemu oczekiwaniu. Zanim uda�o mi si� bez niepokoju przyst�powa� do zaj�� bez sterty notatek, min�o jeszcze wiele czasu. Ale nadszed� wreszcie taki dzie�, �e przysz�am z jedn� kartk� papieru, na kt�rej wypi- sany by� og�lny zarys zaj��. Zrozumia�am, �e przeby�am dalek� drog�. Ba�am si�, ale mimo to "robi�am to". Dzi�ki temu, pozby- �am si� strachu przed nauczaniem. Ale kiedy zacz�am wyk�ada� w telewizji, zn�w ogarnia� mnie strach, dop�ki "robi�c to" wy- starczaj�co cz�sto, nie pozby�am si� l�ku przed wyst�pami na an- tenie. I tak to ju� jest. Prowadzi�am te� gr� zwan� KIEDY/ WTEDY ze swoj� samo- ocen�. "Kiedy bardziej polubi� siebie... wtedy to zrobi�". To ko- lejny przyk�ad odwr�cenia kolejno�ci. Wci�� my�la�am, �e gdy- bym tylko poprawi�a sw�j stosunek do siebie, przesta�abym si� ba� i zacz�abym mie� jakie� osi�gni�cia. Nie bardzo wiedzia�am, jak mia�abym to zrobi�. Mo�e kiedy b�d� starsza i m�drzejsza, a mo�e dokonaj� tego informacje zwrotne od innych ludzi, a mo�e zdarzy si� cud i polubi� siebie? Kupi�am sobie nawet klamr� do paska z napisem JESTEM WSPANIA�A, my�l�c, �e wch�on� ten komunikat drog� osmozy. Mo�e rzeczywi�cie ka�dy z tych zabieg�w troch� pom�g�. Ale prawdziw� zmian� odczu�am dopiero wtedy, kiedy uda�o mi si� przedrze� przez barier� strachu i zrobi� co� po swojemu. A� wreszcie zrozumia�am, �e: PRAWDA 3 TYLKO WTEDY POLUBI� SIEBIE, KIEDY RUSZ� SI�... I TO ZROBI�. Najpierw trzeba "zrobi�", a dopiero potem nast�pi poprawa samopoczucia. Kiedy czego� dokonasz, nie tylko przestaniesz si� tego ba�, ale otrzymasz jeszcze wielk� premi�: poprawi si� znacznie Twoja wiara w siebie. Nietrudno przewidzie�, �e kie- dy wreszcie co� Ci si� uda i pozb�dziesz si� strachu, poczujesz si� tak dobrze, �e b�dziesz chcia� dokona� czego� jeszcze i - zgad- nij, co si� wtedy stanie!? Szykuj�c si� do podj�cia nowego wy- zwania, znowu poczujesz strach. Na pocz�tku swoich zmaga� ze strachem chodzi�am na liczne warsztaty i seminaria. Dowiedzia�am si� tam czego�, co mi nie- zmiernie pomog�o. PRAWDA 4 NIE TYLKO JA ODCZUWAM STRACH, KIEDY WKRACZAM NA NOWY TEREN. KA�DY GO ODCZUWA. Pomy�la�am wtedy tak: "Chcecie mi powiedzie�, �e ci wszy- scy ludzie, kt�rym tak zazdro�ci�am, �e nie boj� si� kroczy� w �yciu do przodu te� si� bali? Dlaczego nikt mi tego wcze�niej nie powiedzia�!?". Pewnie dlatego, �e nigdy o to nie pyta�am. By�am pewna, �e tylko ja czuj� si� tak� niedorajd�. Z jak�� ulg� dowiedzia�am si�, �e nie tylko ja. Ca�y �wiat mi dotrzymywa� towarzystwa. Pami�tam, �e kiedy� przeczyta�am w gazecie artyku� o Edzie Kochu, nieustraszonym rzekomo burmistrzu Nowego Jorku. Artyku� opowiada� o tym, jak Koch musia� si� nauczy� stepowa� z zespo�em Broadwayowskim, z kt�rym mia� wyst�powa� pu- blicznie podczas jakiej� uroczysto�ci. Jak donosi� jego nauczyciel ta�ca - ba� si� �miertelnie. A� trudno w to uwierzy�! Ten cz�o- wiek, kt�ry tylekro� przemawia� do rozw�cieczonego t�umu, kt�ry podj�� tyle trudnych decyzji, od kt�rych zale�a� los milion�w ludzi i kt�ry publicznie ubiega� si� o fotel burmistrza... ten cz�owiek ba� si� opanowa� prosty taniec! Kto przyswoi� sobie powy�sze Prawdy o L�ku, ten si� nie zdzi- wi. Ucz�c si� stepowa� Koch stawa� przed zupe�nie nowym wy- zwaniem i nic dziwnego, �e si� ba�. Kiedy po wielu �wiczeniach nabra� wprawy, l�k z pewno�ci� znikn�� i wzros�a jego wiara w siebie. Przyby� mu nowy tytu� do chwa�y, mo�na by rzec. Ale tak jest u wszystkich. Wszyscy jeste�my lud�mi, wi�c wszyscy czu- jemy to samo. L�k nie jest �adnym wyj�tkiem. Media donosz� o wielu podobnych przypadkach, jak przypa- dek burmistrza Kocha. Ale dop�ki nie zrozumiesz Prawd o L�ku, b�dziesz s�ucha� i czyta� o takich historiach, nie dostrzegaj�c, �e w ka�dej z nich dzia�a ten sam ukryty mechanizm. Mo�esz ni- gdy nie skojarzy� cudzych do�wiadcze�, zw�aszcza os�b s�aw- nych, z Twoim w�asnym �yciem. Mo�e my�lisz, �e tacy ludzie to szcz�ciarze, bo nie boj� si� wyst�powa� publicznie. Nieprawda! Zanim doszli do dzisiejszej pozycji, musieli si� przebi� przez grube warstwy strachu... i nadal to robi�. Ka�dy, kto przez ca�e �ycie skutecznie radzi� sobie z l�kiem, chyba poj��, �wiadomie lub nie�wiadomie, lekcj�, kt�r� chc� Ci w tej ksi��ce przekaza�: Nie b�j si� ba�... i zr�b to. M�j znajomy, kt�ry w�asnymi si�ami osi�gn�� w �yciu bardzo wiele, kt�rego� dnia zastanowi� si� nad tytu�em moich zaj��, kiwn�� g�ow� i po- wiedzia�: "Tak, chyba tak w�a�nie przez ca�e �ycie post�powa- �em. Odk�d pami�tam, zawsze si� ba�em, ale do g�owy mi nie przysz�o, bym z tego powodu mia� nie podejmowa� ryzyka, bez kt�rego nie dopi��bym swego. Po prostu mimo l�ku przy- st�powa�em do dzie�a i robi�em to co trzeba, by wcieli� w �y- cie swoje idee". Je�eli nie uda�o Ci si� nigdy przezwyci�y� l�ku, zapewne nie przyswoi�e� sobie Prawd o L�ku i zamiast interpretowa� l�k jako zielone �wiat�o na drodze, traktowa�e� go jako sygna� do odwro- tu. Gra�e� w opisan� przeze mnie gr� KIEDY / WTEDY. Ale je�li chcesz opu�ci� wi�zienie, w kt�re sam siebie wp�dzi�e�, wystar- czy zmieni� spos�b my�lenia. Pierwszy krok polega na powtarzaniu dziesi�� razy dziennie przez nast�pny miesi�c przedstawionych wcze�niej Prawd o L�ku. Wkr�tce spostrze�esz, �e zmiana my�lenia wymaga nie- ustannych �wicze�. Nie wystarczy te prawdy zna�. Musisz je stale powtarza�, dop�ki nie stan� si� integraln� cz�ci� Ciebie - dop�ki nie zrobisz w swoim zachowaniu "w ty� zwrot" i nie zaczniesz si� zbli�a� do wymarzonych cel�w, zamiast si� od nich oddala�. P�niej powiem wi�cej o tym, dlaczego powtarzanie jest takie wa�ne. Na razie zaufaj mi i powtarzaj prawdy o l�ku wiele, wiele razy. Zanim zaczniesz, chcia�abym doda� jeszcze jedn� prawd� do tej listy. By� mo�e ju� zada�e� sobie to pytanie: "Po co mia�bym si� nara�a� na te wszystkie niewygody, kt�re wi��� si� z podejmowa- niem ryzyka? Dlaczego nie mog� po prostu �y� tak jak dotych- czas?" Mo�e Ci� to zdziwi, ale odpowiem na to pytanie tak: PRAWDA 5 PRZEDZIERANIE SI� PRZEZ BARIER� STRACHU JEST MNIEJ PRZERA�AJ�CE NI� �YCIE W CI�G�YM L�KU, P�Y- N�CYM Z POCZUCIA BEZRADNO�CI. Przeczytaj to zdanie jeszcze raz. Wiem, �e z pocz�tku trudno Ci b�dzie z t� my�l� si� oswoi�. Ale prawda ta powiada, �e cho�- by� nie wiem jak bezpiecznie si� czu� w zbudowanym przez sie- bie kokonie, zawsze b�dziesz si� ba�, �wiadomie lub nie�wiado- mie, �e nadejdzie kiedy� dzie� zap�aty. Im bardziej czujemy si� bezradni, tym silniejszy jest podsk�r- ny strach p�yn�cy ze �wiadomo�ci, �e s� w �yciu sytuacje, nad kt�rymi nie mamy �adnej kontroli - takie jak �mier� kogo� bli- skiego czy utrata pracy. Obsesyjnie roztrz�samy te potencjalne katastrofy. "Co b�dzie je�eli... ?" Strach przenika nasze �ycie. Na tym polega ironia Prawdy 5: kto si� boi ryzyka, ten �yje w ci�- g�ym strachu silniejszym ni� l�k towarzysz�cy ryzyku, bez kt�- rego nie mo�emy przezwyci�y� poczucia bezradno�ci - tyle, �e nie zdajemy sobie z tego sprawy! Jamce, gospodyni domowa w �rednim wieku, tak "u�o�y�a" sobie �ycie, by jak najmniej ryzykowa�. Wysz�a za m�� za sku- tecznego biznesmena, kt�ry dba� o nich oboje. Jamce ch�tnie na to przysta�a, bo wygodnie by�o samej nigdy si� nie wychyla�. Ale, jak m�wi przys�owie: "�ycie, to to co si� dzieje, gdy zaplanowa- �e� wszystko inaczej!" Kiedy Dick, m�� Jamce, mia� pi��dziesi�t trzy lata, prze�y� udar i zosta� cz�ciowo sparali�owany. Jednego dnia Dick o wszystko dba�, nast�pnego o wszystko musia�a za- dba� Janice. Nie�atwo by�o jej si� przestawi�. Na pocz�tku buntowa�a si�: "Dlaczego mnie to musia�o spotka�?" Ale po jakim� czasie pogo- dzi�a si� z my�l�, �e teraz ona musi zadba� o przetrwanie swoje i m�a. Odr�twia�a ze strachu mechanicznie uczy�a si� prowa- dzi� firm�, podejmowa� decyzje zwi�zane ze zdrowiem m�a, i budzi�a si� ka�dego dnia ze �wiadomo�ci�, �e teraz wszystko spoczywa na jej barkach. Po jakim� czasie odr�twienie min�o, mg�a si� podnios�a i ogarn�� j� wielki spok�j, kt�rego nigdy wcze- �niej nie zazna�a. Zrozumia�a, jak wielk� cen� p�aci�a za opiek� ze strony m�a. Zanim m�� zachorowa�, Janice stale si� zastanawia�a "co b�- dzie je�li". Stale si� martwi�a o przysz�o��, nigdy nie cieszy�a si� dniem bie��cym. Stale towarzyszy� jej strach: "Bo�e, co to b�dzie, je�li co� mu si� stanie?". Cz�sto m�wi�a znajomym: "Mam na- dziej�, �e umr� pierwsza. Nie umia�abym bez niego �y�". I �y�a w takim przekonaniu - niewiele czerpi�c z tego satysfakcji. Wszystko si� zmieni�o, kiedy odkry�a w sobie si��, o kt�r� si� nawet nie podejrzewa�a. Teraz ju� wie, �e odpowied� na pytanie "co b�dzie je�li" brzmi: "Dam sobie rad�!" Dop�ki �y�a w wiecznym strachu, Janice nie zdawa�a sobie sprawy, jak bardzo si� boi. Nowe l�ki by�y niczym w por�wna- niu z dawnym l�kiem o przetrwanie. Jej m�� doszed� do siebie na tyle, �e mog� wsp�lnie cieszy� si� �yciem. On tak�e upora� si� z jednym ze swoich najstraszniejszych l�k�w - l�ku przed inwa- lidztwem. Na pytanie "co b�dzie je�li" uzyska� odpowied�: "Dam sobie rad�". Obydwoje doskonale sobie poradzili. Dzi�ki temu, �e los ich tak srodze do�wiadczy�, dowiedzieli si�, czym napraw- d� jest mi�o��. Wiesz ju� do czego zmierzam. Przed l�kiem nie uciekniemy. Jedyne co mo�emy zrobi�, to przemieni� go z kotwicy trzymaj�- cej nas w miejscu w towarzysza ekscytuj�cych podr�y Niekt�- rzy powiadaj�, �e nigdy si� niczego nie boj�, ale przyparci do muru przyznaj�, �e po prostu inaczej to s�owo rozumiej�. Tak, bywaj� czasem zdenerwowani lub niespokojni - po prostu nie nazywaj� tego nigdy l�kiem. Ka�dy krocz�c przez �ycie odczuwa l�k. Bardzo mo�liwe, �e chodz� po �wiecie takie wybryki natury, kt�re nigdy si� niczego nie boj�, ale ja takich jeszcze nie spotka�am. Je�li ich spotkam, obiecuj�, �e pilnie si� od nich b�d� uczy�a i zdradz� Wam ich sekrety. Bo gdzie� tam g��boko �wiem�, �e nie ma czego si� ba�. Ale spr�bujcie o tym przekona� poziom pierwszy. Tymczasem nauczy�am si�, "nie ba� si� ba�... i to robi�!". Niewa�ne wtedy, czy si� boj� czy nie. �ycie i tak mi si� u�o�y... i Tobie te�. Pi�� prawd na temat l�ku Dop�ki si� rozwijam, l�k zawsze b�dzie mi towarzyszy�. Jest tylko jeden spos�b pozbycia si� l�ku przed zrobieniem cze- go� - ruszy� si� i to zrobi�. Tylko wtedy polubi� siebie, kiedy rusz� si�... i to zrobi�. Nie tylko ja odczuwam l�k, kiedy wkraczam na nowy teren. Ka�dy go odczuwa. Przedzieranie si� przez barier� l�ku jest w sumie mniej przera- �aj�ce ni� �ycie w ci�g�ym strachu p�yn�cym z poczucia bez- radno�ci. Rozdzia� 3. Przejd� z pozycji cierpienia do pozycji si�y "Jestem silny i kocham!" W poprzednim rozdziale dowiedzieli�my si� czego� napraw- d� wa�nego: SKORO KA�DY, KTO ZMAGA SI� W �YCIU Z CZYM� NO- WYM, ODCZUWA L�K, A MIMO TO TAK WIELU LUDZI "TO ROBI", WIDOCZNIE NIE L�K JEST TU PROBLEMEM NAJWA�- NIEJSZYM. Najwidoczniej problemem nie jest l�k jako taki, ale nasz stosu- nek do niego. Jedni lekcewa�� go zupe�nie, podczas gdy innych obezw�adnia. Ci pierwsi podchodz� do swego l�ku z pozycji si�y (wyboru, nap�du, dzia�ania), drudzy natomiast z pozycji cierpie- nia (bezradno�ci, przygn�bienia, bezw�adu). Ca�a tajemnica radzenia sobie z l�kiem polega na przej�ciu z pozycji cierpienia do pozycji si�y. Kiedy to zrobisz, fakt �e odczu- wasz l�k b�dzie bez znaczenia. Skupmy si� teraz na poj�ciu "si�y". Niekt�rzy twierdz�, �e nie lubi� tego poj�cia i nie chc� mie� z nim do czynienia. To prawda, �e w �wiecie, w kt�rym �yjemy, s�owo "si�a" cz�sto �le si� koja- rzy. Si�a implikuje cz�sto posiadanie w�adzy nad innymi i nieste- ty bywa niekiedy nadu�ywana. Ale mnie chodzi o inny rodzaj si�y. Ten, kt�ry powoduje, �e cz�owiek ma mniejsz� ochot� sterowa� innymi, za to na pew- no bardziej ich kocha. Mam tu na my�li si�� wewn�trzn�. Jest to ten rodzaj si�y, kt�ry pozwala kontrolowa� spos�b, w jaki odbierasz �wiat i reagujesz na r�ne sytuacje �yciowe, w�a�ci- wie pokierowa� swoim rozwojem, odczuwa� rado�� i zadowo- lenie, dzia�a� i kocha�. Ten rodzaj si�y jest ca�kowicie niezale�ny od innych ludzi. Nie jest to forma "egomanii", ale zdrowej mi�o�ci do siebie. Egoma- niacy s� ca�kowicie pozbawieni poczucia si�y - i dlatego maj� przemo�n� potrzeb� kontrolowania wszystkich wok�. Brak si�y powoduje, �e stale odczuwaj� l�k, poniewa� ich los jest w r�kach �wiata zewn�trznego. Nikt nie jest tak pozbawiony zdolno�ci kochania, jak ten, komu brakuje si�y wewn�trznej. Taki cz�owiek przez ca�e �ycie stara si� wydusi� j� innym. I dlatego wiecznie nimi manipuluje. Si�a, o kt�rej m�wi�, czyni cz�owieka wolnym, poniewa� sam ni� dysponuj�c nie musi czeka�, a� inni go ni� nape�ni�. Nie ten jest silny, kto umie innych sk�oni� do pos�usze�stwa, ale ten, kto sam siebie potrafi sk�oni� do podleg�o�ci w�asnej woli. Kto tej si�y jest pozbawiony, ten traci poczucie spokoju. Bardzo �atwo go zrani�. Zauwa�y�am, �e kobiety, ze zrozumia�ych wzgl�d�w, bardziej sceptycznie podchodz� do koncepcji si�y ni� m�czy�ni. M�czy- znom wpojono, �e dobrze jest by� silnym, kobietom za�, �e si�a kobiecie nie przystoi i okazywana przez ni�, wzbudza niech��. Z moich do�wiadcze� wynika, �e nic b��dniejszego. Kobieta pewna siebie, b�d�ca pani� swojego �ycia, przyci�ga jak magnes. Kipi pozytywn� energi� tak bardzo, �e wszyscy pra- gn� by� blisko niej. Ale kobieta b�dzie bezpo�rednia w swoich kontaktach z innymi i b�dzie ich darzy�a mi�o�ci�, kiedy b�dzie silna wewn�trznie. Mi�o�� i si�a id� w parze, taka jest prawda. Kto jest silny, ten mo�e otworzy� swoje serce na o�cie�. Mi�o�� pozbawiona si�y to mi�o�� ko�lawa. Wszystkim moim czytelniczkom polecam nast�puj�c� odtrut- k� na wewn�trzny konflikt mi�dzy si�� a kobieco�ci�. Powtarzaj- cie co najmniej dwadzie�cia pi�� razy dziennie, rano, w po�udnie i wieczorem, nast�puj�ce zdanie: JESTEM SILNA i KOCHANA. Oraz: JESTEM SILNA i KOCHAM. Oraz wersj� bardziej energetyzuj�c�: JESTEM SILNA I TO UWIELBIAM! Powt�rz teraz te trzy zdania na g�os. Poczuj, jaka p�ynie z nich energia. Stale je powtarzaj, a zobaczysz, �e poj�cia si�y i mi�o�ci doskonale do siebie pasuj� i nic a nic nie uwieraj�. A teraz, kiedy ju� wyja�ni�am, o jaki rodzaj si�y mi chodzi, za- stan�wmy si�, jak wykorzysta� koncepcj� przej�cia z pozycji cier- pienia do pozycji si�y w �yciu codziennym. Krok pierwszy, to narysowanie nast�puj�cego wykresu: WYKRES PRZEDSTAWIAJ�CY PRZEJ�CIE Z POZYCJI CIERPIENIA DO POZYCJI SI�Y Cierpienie ������������������ Si�a Wi�kszo�� z nas, patrz�c na to kontinuum, sytuuje siebie gdzie� po�rodku. Cho� l�k nas nie obezw�adnia ca�kowicie, nie jest te� tak, �e rozpiera nas si�a i energia i zmierzamy ra�no do celu. Wi�kszo�� z nas, miast szybowa� jak orze�, cz�apie pod g�r�, d�wigaj�c w r�kach dwie walizki i arbuz. Jak powiedzia� staro- �ytny m�drzec: "Droga jest r�wna, wi�c po co rzucasz sobie k�o- dy pod nogi?". U�ywaj�c wykresu �od cierpienia ku sile� jako punktu odnie- sienia, zacznij usuwa� k�ody spod n�g. �atwiej Ci b�dzie, je�eli b�dziesz przestrzega� nast�puj�cych wskaz�wek. 1. Narysuj du�y wykres przedstawiaj�cy przej�cie z pozycji cier- pienia do pozycji si�y i powie� go na �cianie. Ju� samo to pozwoli Ci poczu� si� troch� mocniejszym. Przyst�pi�e� bowiem do dzia�ania! Pami�taj, �e sekret przechodzenia z pozycji cierpienia do pozycji si�y polega w du�ej mierze na dzia�aniu. DZIA�ANIE TO BARDZO POTʯNY INSTRUMENT! Kiedy Tw�j wykres zawi�nie na �cianie, b�dzie Ci stale przypomina� o tym, dok�d w �yciu zmierzasz - od cierpienia ku sile. U�wiadomienie sobie tego faktu, to po�owa suk- cesu. Sama fizyczna obecno�� wykresu b�dzie Ci� motywowa�a do przesuwania si� we w�a�ciwym kierunku. 2. Nie traktuj siebie zbyt serio. Zanotuj na swoim wykresie na- st�puj�ce zdanie: "Anio�y dlatego lataj�, �e lekce siebie wa��". Us�ysza�am to zdanie bardzo dawno temu, ale jeszcze dzisiaj wzbu- dza we mnie u�miech. Stale mi przypomina, �e bawi�c si� �yciem zamiast z nim walczy�, mo�na zrzuci� z siebie spory balast. 3. Wepnij szpilk� w wykres w tym punkcie, w kt�rym teraz jeste�. Czy znajdujesz si� w �rodku drogi, gdzie czasem ogarnia Ci� poczucie przygn�bienia i bezw�adu, a czasem czujesz si� panem swego �ycia? Czy te� lokujesz si� zdecydowanie na lewo, gdzie niewiele mo�esz zrobi�, by si� pod�wign�� z dna? A mo�e jeste� ju� po prawej stronie i czujesz, �e na og� kroczysz w �yciu do przodu i bardzo niewiele zosta�o dziedzin, w kt�rych musisz jeszcze nad sob� popracowa�? W�tpi�, by�cie osi�gn�li ju� cel, czyli byli panami swego losu. Nawet Buddha miewa dni lepsze i gorsze! Zawsze pojawiaj� si� na drodze nowe do�wiadczenia, podwa�aj�ce dotychczasowe poczucie si�y wewn�trznej. 4. Przygl�daj si� codziennie wykresowi i odpowiadaj na pyta- nie gdzie jeste�. "Czy jestem w tym samym miejscu co wczoraj, czy te� przesun��em si� do przodu?" Wetknij szpilk� w odpo- wiedni punkt. 5. Je�li b�dziesz pami�ta�, w jakim kierunku zmierzasz, �atwiej Ci b�dzie podejmowa� decyzje. Zanim zaczniesz w �yciu co� robi�, zadaj sobie pytanie: "Czy podejmuj�c to dzia�anie zbli�� si� do pozycji si�y?" Je�li nie, zastan�w si� dwa razy, zanim to zrobisz. Jedno ostrze�enie: je�li mimo wszystko zdecydujesz si� na ten krok, wiedz�c �e utrudni Ci on opuszczenie pozycji cier- pienia, nie miej o to do siebie pretensji. Zwr�� tylko uwag�, w kt�rym momencie zrzek�e� si� odpowiedzialno�ci. Zawsze mo- �esz nast�pnym razem podj�� inn� decyzj�. Ucz si� na "b��dach". Pami�taj, �e ilekro� z�o�cisz si� na siebie umacniasz si� w pozycji cierpienia. 6. Potraktuj eksperymenty z wykresem jak zabaw�. �atwiej Ci b�dzie zachowa� dystans. Je�li masz dzieci, zach�� je, by i one prowadzi�y w�asne wykresy. Mo�ecie uczyni� z rozwoju zabaw� rodzinn�. 7. Mo�esz przygotowa� kilka wykres�w, po jednym na ka�d� dziedzin� �ycia. Je�li naprawd� chcesz by� silny, musisz przej�� kontrol� nad wszystkimi sferami �ycia - prac�, zwi�zkami intym- nymi, �rodowiskiem, cia�em itp. Cz�sto ludzie s� bardzo mocni w jednej dziedzinie i �a�o�nie s�abi w innych. Ja, na przyk�ad, jestem mocna w sferze zawodowej, ale w dziedzinie ruchu i gim- nastyki mam jeszcze wiele do zrobienia. Zauwa�, �e o Twojej pozycji na wykresie decyduje wy��cznie Twoje w�asne, intuicyjne przekonanie o tym, jakie poczyni�e� post�py na drodze do zdobycia silniejszej pozycji w �yciu. Nikt inny nie potrafi tego oceni�, cho�by chcia�. Nawet je�li osobom postronnym si� wydaje, �e nic si� w Twoim �yciu nie zmieni�o, Ty sam wiesz najlepiej, w kt�rym punkcie wykresu si� znajdu- jesz, bo podpowiada Ci to Tw�j wewn�trzny spok�j i �wiado- mo�� rozwoju. Jest to wiedza ca�kowicie subiektywna. By� mo�e zastanawiasz si�, czy warto tak si� sili� na zmian�. Uwierz mi - warto! Z pocz�tku potrzebne b�d� Ci najrozmaitsze sztuczki, przypominaj�ce dok�d zmierzasz. Nigdy nie b�dziesz silny, je�li wystarczaj�co si� na tym nie skupisz. Ju� zapewne si� domy�lasz, �e nie wystarczy wiedzie�, co nale�y robi�, by to ro- bi�, czy cho�by nawet pami�ta�, co masz zrobi�. Je�li chcesz sobie pom�c w przechodzeniu z pozycji cierpie- nia do pozycji si�y, musisz sobie przyswoi� odpowiedni s�ow- nik. Spos�b, w jaki pos�ugujesz si� s�owami ma kolosalny wp�yw na jako�� �ycia. Pewne s�owa dzia�aj� destrukcyjnie, inne czyni� cz�owieka mocniejszym. Zmie� sw�j s�ownik tak, by przej�� z pozycji cierpienia do pozycji si�y. Pos�u� si� w tym celu nast�puj�c� �ci�gawk�: Zamiana s�ownika cierpienia na s�ownik si�y: Cierpienie @ @ @ @ Si�a Nie mog� Nie chc� Powinienem Mog� To nie moja wina Jestem w pe�ni odpowiedzialny Mam problem Mam szans� Jestem wiecznie Chc� si� uczy� niezadowolony i rozwija� �ycie jest walk� �ycie jest przygod� Mam nadziej� Wiem Gdyby tylko Nast�pnym razem Co robi�? Wiem, �e sobie poradz� To straszne Trzeba z tego wyci�gn�� wnioski na przysz�o�� Kiedy m�wisz "nie mog�", dajesz do zrozumienia, �e nie masz kontroli nad swoim �yciem, natomiast kiedy m�wisz "nie chc�", lokujesz dan� sytuacj� w sferze wyboru. Wykre�l na zawsze s�o- wa "nie mog�" ze swojego s�ownika. Kiedy komunikujesz swojej pod�wiadomo�ci, �e czego� "nie mo�esz", ona wierzy, �e tak jest naprawd� i zapisuje w swoim komputerze: S�ABY... S�ABY... S�ABY. Twoja pod�wiadomo�� daje wiar� tylko temu, co s�yszy, a nie temu, jak jest naprawd�. Ty m�wisz "nie mog�", �eby si� wykr�ci� od zaproszenia na kolacj� ("Nie mog� dzisiaj przyj�� do Ciebie na kolacj�. Musz� przygotowa� si� do jutrzejszego ze- brania"), tymczasem Twoja pod�wiadomo�� rejestruje komuni- kat: "on jest s�aby!". To nieprawda, �e nie mo�esz p�j�� na kola- cj�. Mo�esz, ale wybierasz co� innego, co w danym momencie jest dla Ciebie wa�niejsze. Ale twoja pod�wiadomo�� nie chwyta tej r�nicy i rejestruje "s�aby". Nawet je�li chcesz by� delikatny wobec zapraszaj�cego, staraj si� unika� m�wienia "nie mog�". Powiedz: "Bardzo chcia�bym przyj�� do Ciebie na kolacj�, ale mam jutro wa�ne zebranie. Le- piej bym si� czu�, gdybym si� do niego solidnie przygotowa�. Wi�c dzisiaj nie przyjd�, ale mam nadziej�, �e jeszcze mnie kiedy� za- prosisz". Jest to o�wiadczenie prawdziwe, uczciwe i krzepi�ce. Twoja pod�wiadomo�� rejestruje, �e jasno okre�lasz swoje prio- rytety i wybierasz to rozwi�zanie, kt�re s�u�y Twojemu rozwojo- wi. Dokonuj�c takiego wyboru, nie jeste� ju� bezbronn� ofiar� zebrania. �Powinienem� to niefortunne s�owo. Ono tak�e daje do zrozu- mienia, �e nie masz w �yciu wyboru. O wiele lepiej u�ywa� s�o- wa �mog�, bo m�wisz wtedy z pozycji si�y. "Mog�abym dzisiaj odwiedzi� mam�, ale postanowi�am i�� do kina". Tak m�wi�c, pozostajesz w strefie wyboru, a nie powinno�ci. "Mog� albo od- wiedzi� mam� albo p�j�� do kina. Chyba wybior� dzisiaj mam�". �Powinno�ci" cz�owieka rozstrajaj� i wp�dzaj� w poczucie winy, kompletnie go wyja�awiaj�c emocjonalnie. Ilekro� m�wisz �po- winienem�, zostajesz odarty z si�y. �To nie moja wina" to kolejna pere�ka. I tym razem ogarnia Ci� bez- radno��. Czy nie lepiej wzi�� odpowiedzialno�� za wszystko, co Ci si�