9353
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 9353 |
Rozszerzenie: |
9353 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 9353 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 9353 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
9353 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Aby rozpocz�� lektur�,
kliknij na taki przycisk ,
kt�ry da ci pe�ny dost�p do spisu tre�ci ksi��ki.
Je�li chcesz po��czy� si� z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poni�ej.
2
Aleksander Krawczuk
TYTUS I BERENIKA
3
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
PATRZ�C NA RZYM Z PALATYNU
Sprawy rozwija�y si� w�a�nie tak, jak Berenika planowa�a i marzy�a. I j� sam�, i jej umi�owanego
brata, kr�la Agrypp�, przyj�to w Rzymie z wszelkimi honorami. Jemu oficjalnie
przyznano moc� uroczystej uchwa�y senatu insygnia godno�ci pretorskiej, jej za� oddano do
dyspozycji pokoje w cesarskim domu na Palatynie. Dzi�ki temu mog�a spotyka� si� z Tytusem
bez przeszk�d i kiedy tylko chcia�a; w mie�cie powiadano otwarcie, �e tych dwoje zachowuje
si� ju� jak ma��e�stwo.
Czuli si� tym swobodniej, �e ojciec Tytusa, cesarz Wespazjan, nie mieszka� na Palatynie.
Najcz�ciej i najch�tniej przebywa� w ogrodach zwanych Sallustia�skimi. Ten rozleg�y park,
wyros�y z dawnych ogrod�w Cezara przy bramie Kolli�skiej, le�a� tu� za murami miasta, na
stokach wzg�rza Pincjusz i w dolinie pomi�dzy tym wzg�rzem a Kwiryna�em. Wille, altany i
�wi�tynie rozmieszczono w�r�d drzew i sadzawek, ��k i kwietnik�w. Cicho tu by�o i przestronnie,
zielono i sielsko. A miasto jak�e blisko! Bezpiecze�stwo zapewnia� ogrodom biegn�cy
wok� solidny mur; wielce przydatny, gdyby przysz�o si� broni�. Dowiod�y tego wypadki
nie tak odleg�e, bo zaledwie sprzed lat sze�ciu. W grudniu roku 69 �o�nierze Witeliusza
w�a�nie zza tego muru przez ca�y dzie� odpierali Wespazjanowych legionist�w, ciskaj�c kamienie
i w��cznie, ra��c napastnik�w z proc i �uk�w. I d�u�ej by zdzier�yli, gdyby jazda Wespazjana
nie wdar�a si� od strony bramy Kolli�skiej.
Wracaj�c jednak do Bereniki, trzeba przyzna�, �e kr�lowa mia�a powody, by �wi�cie wierzy�,
�e formalna ceremonia za�lubin odb�dzie si� wkr�tce; pierwszym za� z owych powod�w
by�o � tak utrzymywano � s�owo dane jej przez Tytusa. Tote� ju� wyst�powa�a niby �ona
przysz�ego cesarza. Dumnie i godnie, jak sama mniema�a, pysznie za� i arogancko, jak twierdzili
Rzymianie.
A przecie� by�o to spotkanie po czterech latach roz��ki! Uczucie zrodzone w niezwyk�ych
dniach tamtej wojny okaza�o si� zdumiewaj�co trwa�e, �ywe, �wie�e. Oczywi�cie w ci�gu
owych lat oboje cz�sto pisywali do siebie. Nieraz te� s�ali zaufanych dworzan � z pozdrowieniami
i darami, ale i z tajnymi poleceniami zbadania, czy tamta strona jeszcze pami�ta. Jednak�e
podr�e pomi�dzy Itali� a Palestyn�, l�dem i morzem, ci�gn�y si� d�ugo i obfitowa�y
w niebezpiecze�stwa. Oboje te� dobrze wiedzieli, �e czu�e s�owa list�w potrafi� zr�cznie
zwodzi�, wys�annicy za� zazwyczaj schlebiaj� i przekazuj� swym panom tylko to, co ci
chcieliby od nich us�ysze�; czyni� tak z tej prostej przyczyny, �e nikt nie nagradza nazbyt
hojnie zwiastun�w wie�ci smutnych.
Roz��ka, �atwo odgadn��, niepokoi�a g��wnie Berenik�. Gor�cy temperament Tytusa i jego
sk�onno�ci do erotycznych eksces�w znano powszechnie. Co prawda, z�o�liwi przyjaciele
mogliby pociesza� kr�low� ob�udnie, �e Tytus ostatnio gustuje raczej w ch�opcach; pijatyki w
ich towarzystwie trwa�y do p�nej nocy, nieodmiennie ko�cz�c si� orgiami. Wzgl�dna to
wszak�e by�aby pociecha! Zreszt� Tytus miewa� te� inne mi�ostki, na szcz�cie przelotne. Ale
chyba najbardziej deprymuj�ce my�li nasuwa� Berenice sam bieg czasu; przekroczy�a ju� lat
czterdzie�ci, umi�owany za� by� m�odszy o lat dwana�cie. Pojmowa�a coraz ostrzej i bole�niej,
�e prowadzi wy�cig niemal beznadziejny; je�li nie zwyci�y teraz lub w najbli�szej przysz�o�ci,
przegra na zawsze.
Jednak�e gdy tylko si� ujrzeli w Rzymie, ju� pierwsze spojrzenia i s�owa powiedzia�y
obojgu � jej za� przede wszystkim � �e mi�osne zakl�cia, przekazywane w listach i przez pos�a�c�w,
nie k�ama�y. Sta�o si� wi�c tak, �e romans ich rozkwita� na Palatynie tak samo
gwa�townie i pi�knie, jak przed laty w dalekich krainach Syrii, Fenicji, Palestyny. Przemie
5
rzali wtedy ziemie urzekaj�ce zmienno�ci� i jaskrawo�ci� kolorytu � od soczy�cie zielonych
dolin i oaz po spalone s�o�cem, p�owe pustkowia ska� i piask�w; od wybrze�y b��kitnego morza
po wysokie g�ry, o zboczach poros�ych lasami wiekowych cedr�w. Ale te� wtedy kroczy�a
za nimi drapie�na �mier�. Bywa�y dni, kiedy wiatr przynosi� ckliwy od�r rozk�adaj�cych
si� zw�ok a� do komnat kr�lowej; a ile� to razy namiot Tytusa sta� na skrwawionym
pobojowisku lub w pobli�u zgliszcz, gdzie jeszcze si� dopala�y stosy trup�w!
Tamte kraje, a tak�e nieszcz�sne lata z�ej wojny zosta�y daleko za nimi. Pe�ny pok�j panowa�
i na Wschodzie, i w Italii. By� rok, wed�ug naszej rachuby lat, 75. W�adztwo cesarza
Wespazjana, ju� sze�cioletnie, dobrze si� ugruntowa�o. Oboje, Tytus i Berenika, �yli w blasku
monarszego majestatu, a u st�p swoich mieli miasto ogromne, bogate, rojne, prawdziw� stolic�
�wiata. Mieszkaj�c na Palatynie kr�lowa co dzie� patrzy�a na Rzym z wysoko�ci wzg�rza,
spaceruj�c po alejach ogrod�w lub opieraj�c si� o balustrad� pa�acowych balkon�w. Obejmowa�a
wzrokiem wielk� panoram� metropolii � �wi�tynie, bazyliki, teatry, cyrki, pomniki,
obeliski, kolumnady. Czy uwa�a�a si� za triumfatork�? Mia�aby wszelkie prawo po temu.
Mo�na wi�c wiele powiedzie� o Berenice, a nawet znacznie wi�cej, jak wnet si� oka�e. O
tym wszak�e, na czym polega�a jej uroda i urok, jaka by�a jej twarz, oczy i w�osy, jaka posta�
i ruchy, �r�d�a milcz�. Nie zachowa�a si� �adna podobizna kr�lowej. To �atwo da�oby si� wyt�umaczy�
tym, �e nie istnia�y jej portrety i rze�by, by�a bowiem �yd�wk�, Zakon za� zakazuje
czynienia obrazu rzeczy tych, kt�re s� czy to na niebie w g�rze, czy te� nisko na ziemi,
czy wreszcie w wodach pod ziemi�. Ale wiadomo przecie�, �e w pa�acu jej ojca znajdowa�y
si� z�ote pos�gi zar�wno Bereniki, jak i jej si�str!
W jakich szatach chodzi�a najch�tniej, jak upina�a w�osy � by�a chyba brunetk� � jakie lubi�a
kolory sukien? Czerwone czy te� niebieskie? A mo�e ��te lub zielone? Znany jest tylko
jeden szczeg�, dotycz�cy jej stroju: mia�a pier�cie� ze wspania�ym diamentem, dar brata.
Wiele Rzymianek marzy�o cho�by tylko o podobnym. Jeszcze w nast�pnym pokoleniu pami�ta�
o tym poeta Juwenalis, wymieniaj�c w swej sz�stej satyrze wspania�o�ci, kt�re kochaj�cy
m�� ofiarowuje kapry�nej �onie:
�Przynosz� jej wielkie wazy kryszta�owe; potem mirrinowe, ogromne; wreszcie diament
przes�awny i szczeg�lnej ceny, jako �e mia�a go na swym palcu Berenika; kr�l Agryppa da�
go jej niegdy�, swej bezwstydnej siostrze; a by�o to tam, gdzie kr�lowie boso �wi�c� soboty,
prastara za� wyrozumia�o�� pozwala wieprzom do�y� s�dziwego wieku.�
A wi�c tylko diament pozostaje jako punkt zaczepienia dla wyobra�ni! Lub raczej b�ysk
diamentu, kiedy promie� s�o�ca pada z ukosa na pier�cie�; kr�lowa stoi w palaty�skim ogrodzie
pod wysokim, ciemnozielonym cyprysem w sukni z�ocistej, r�k� po�o�y�a na balustradzie
z p�owego kamienia i patrzy zamy�lona na Rzym u swych st�p.
Lecz przed dziewi�ciu laty nie wsun�a pier�cienia z diamentem, kiedy wybiega�a ze swego
jerozolimskiego pa�acu. Wybiega�a boso, p�acz�c, sukni� za� mia�a nie strojn� i barwn�,
lecz z lnu bia�ego, prost�, jak najubo�sza kobieta z ludu. Tak w�a�nie stan�a ona, kr�lowa,
przed trybun�, na kt�rej rozpiera� si� rzymski prokurator otoczony przez oficer�w w srebrzystych
zbrojach i w he�mach z kolorowymi pi�ropuszami.
Dzia�o si� to w Jerozolimie wiosn� roku 66, gdy prokuratorem Judei by� Gesjusz Florus, a
cesarz Neron panowa� ju� roku dwunasty.
6
WYK�AD NAUKI SZYMONA MAGA
Jednak�e uczniowie i wyznawcy Szymona zwanego Magiem mogliby powiedzie� � i chyba
te� m�wili, bo cho� jego nie by�o ju� w�r�d �ywych, sporo ich dzia�a�o wtedy i jeszcze
d�ugo potem w miastach Palestyny i Syrii � �e takie upokorzenie nawet naj�wietniejszego
majestatu ziemskiej kr�lowej jest niczym w por�wnaniu z poni�eniem i cierpieniami, kt�re
spad�y na pierworodne dzie�o bo�e. By�a nim Sofia, czyli M�dro��, zwana te� Ennoj�, czyli
My�l�; sam Szymon i jego uczniowie pos�ugiwali si� raczej tym drugim imieniem. Nauczali
tak:
B�g, b�d�cy Moc� Najwy�sz�, powzi�� My�l stworzenia. Ona to, pierwsza My�l bo�a, jest
Matk� wszystkiego, co istnieje poza Bogiem, on za� jest Ojcem. Gdy tylko zosta�a pocz�ta i
pozna�a jego wol�, zst�pi�a w d�; a sama my�l bo�a o tworzeniu jest ju� tworzeniem. Powo�ywa�a
do bytu coraz to inne nieba, a tak�e ich anio�y, pot�gi, w�adc�w; wreszcie za� anio�owie
nieba najni�szego stworzyli ziemi� i cz�owieka. Wnet jednak mieszka�cy wszystkich nieb
zwr�cili si� przeciw samej Ennoi. Uczynili to powodowani pych� i zawi�ci�, nie chcieli bowiem
przyzna�, �e komukolwiek zawdzi�czaj� swe istnienie; o Bogu, Mocy Najwy�szej, w
og�le nic nie wiedzieli, znali tylko My�l � Ennoj�. Zatrzymywali j� si�� i wi�zili, prze�ladowali
i dr�czyli, nie pozwalali powr�ci� do Ojca. Tak dzia�o si� w ka�dym niebie. Jednocze�nie
za� sami anio�owie zaciekle walczyli o ni� pomi�dzy sob�, jako �e gor�co po��dali jej
pi�kna.
Uciekaj�c przed ustawicznymi cierpieniami, Ennoja spada�a ku coraz ni�szym niebom.
Wszystko to trwa�o wiele eon�w, czyli wieczno�ci. Znalaz�a si� w ko�cu na dnie, to jest na
ziemi. Tu musia�a przyj�� posta� kobiety. Odt�d przez wiele, wiele wiek�w przechodzi�a z
jednego cia�a niewie�ciego w inne, jakby kto� to samo wino przelewa� w coraz to nowe dzbany.
W�a�nie ona by�a t� Helen�, o kt�r� toczy�a si� niegdy� s�awna wojna troja�ska. Zawsze
bowiem, gdzie tylko i kiedy tylko si� pojawia�a, rozp�tywa�y si� w ka�dym kraju i w ka�dej
epoce krwawe walki pomi�dzy lud�mi o ni� i z jej powodu � jak przedtem toczy�y si� zmagania
pomi�dzy mieszka�cami niebia�skich kr�g�w. Wreszcie, po kilkunastu wiekach, spotka�
Ennoj� los najstraszniejszy.
Ale w�a�nie wtedy Ojciec, b�d�cy Moc� Najwy�sz�, postanowi� przyj�� z pomoc� swemu
pierwszemu dzie�u, zaginionemu jeszcze przed narodzeniem si� samego Czasu, Pragn�� te�
ratowa� �wiat, jego wszystkie nieba i ziemie, albowiem ��dni w�adzy anio�owie, ich stw�rcy,
�le rz�dzili; ka�dy z nich chcia� by� pierwszy i ka�dy wynosi� si� nad innych. Pocz�� wi�c
Ojciec zst�powa� w d� przez kolejne nieba, niby po szczeblach drabiny. W kt�rymkolwiek
za� kr�gu przebywa�, przybiera� dla niepoznaki kszta�t i oblicze w�a�ciwe jego istotom. W ten
spos�b, nigdzie nie rozpoznany, dotar� na ziemi�. Tutaj sta� si� cz�owiekiem, a mianowicie
Szymonem, urodzonym w Samarii. Po d�ugich i pe�nych przyg�d poszukiwaniach odnalaz�
Ennoj� w fenickim mie�cie Tyrze. Nosi�a znowu imi� Heleny. Aby za� dope�ni�a si� miara jej
poni�enia i ha�by, �y�a tam zamkni�ta w domu publicznym.
Uwalniaj�c j�, Szymon wybawi� zarazem �wiat i cz�owieka. Jej bowiem los jest obrazem i
symbolem cierpie� duszy ludzkiej, uwi�zionej w ciele i niegodnie poni�anej, dlatego te� tak
t�sknie czekaj�cej na ocalenie.1
Ka�dy, kto poznawa� nauki Szymona Maga i zastanawia� si� nad nimi, musia� zwr�ci�
uwag� szczeg�lnie na trzy zawarte w nich my�li � istotnie niezwyk�e, a nawet szokuj�ce,
p�odne jednak w przysz�o�ci i godne zapami�tania.
1 G��wne �r�d�a do odtworzenia nauk Szymona Maga: Justyn, Apologia, I 26; Ireneusz, Przeciw herezjom, I
23; Euzebiusz, Historia ko�cielna, II 13.
7
Pierwsza z nich g�osi�a, �e ca�y wszech�wiat, wszystkie jego niebiosa i szeroka ziemia, a
tak�e cz�owiek, jest dzie�em nie Boga, lecz istot wt�rnie stworzonych, wyst�pnych, pysznych,
sk��conych zar�wno pomi�dzy sob�, jak i z M�dro�ci� bo��, nade wszystko za� sk�onnych do
zadawania cierpie�. St�d wniosek, �e �wiat jest i z�y z natury swojej, i �le rz�dzony.
Wed�ug my�li drugiej, B�g przybywa na ziemi� z zewn�trz, spoza okr�gu wszystkich nieb,
nie poznany przez nikogo, stale za� nara�ony na b�l i poni�enie.
Wreszcie my�l trzecia utrzymywa�a, �e Ennoja, pierworodne dzie�o bo�e, prze�ywa tu najgorsze
upokorzenie, jakie spotka� mo�e kobiet�, a zarazem zawsze jest po�redni� sprawczyni�
i bezsilnym �wiadkiem cierpie�, krwi i wojen.
A poniewa� epoka ta lubowa�a si� w niezwyk�ej symbolice por�wna�, dopowiedzie� mo�na
zgodnie z duchem jej wyobra�ni:
Jak Berenika w Jerozolimie wiosn� roku 66.
8
NAZYREJSKI �LUB BERENIKI
Wiosn� roku 66 kr�l Agryppa II opu�ci� swoj� stolic� i wyruszy� w dalek� podr�. Stolica,
Cezarea Filipowa, zwana te� od niedawna Neroniad�, le�a�a nieco powy�ej jeziora Genezaret,
w pobli�u �r�de� Jordanu; wi�kszo�� bowiem krain podleg�ych kr�lowi rozci�ga�a si� na pograniczu
syryjskim, na p�noc i daleko na wsch�d od tego jeziora. Ziemie te zwa�y si� z grecka
Gaulanitis i Batanea, Trachonitis i Auranitis. U zachodnich natomiast wybrze�y Genezaret
do w�o�ci kr�lewskich nale�a�y tylko dwa miasta z ich okr�gami: Tyberiada i Tarichea.
Agryppa wybiera� si� a� do Aleksandrii egipskiej. Doszed� bowiem do wniosku, �e wypada
osobi�cie z�o�y� gratulacje namiestnikowi Egiptu, Tyberiuszowi Juliuszowi Aleksandrowi,
dopiero co powo�anemu na ten wysoki urz�d przez cesarza Nerona. Berenika pocz�tkowo
towarzyszy�a bratu, z kt�rym od lat prawie si� nie rozstawa�a � jak �ona nigdy nie opuszcza
m�a; co oczywi�cie wywo�ywa�o wielkie zgorszenie. Tym razem jednak rodze�stwo � ku
powszechnemu zdziwieniu � po�egna�o si� ju� w Jerozolimie. Kr�l pod��y� dalej na po�udnie
sam, jego za� siostra zatrzyma�a si� w �wi�tym mie�cie; przyczyna zamieszkania w Jerozolimie,
wnet wiadoma, spotka�a si� z uznaniem jako dow�d buduj�cej pobo�no�ci.
Przed niedawnym czasem Berenika ob�o�nie chorowa�a; z�o�y�a wtedy �lub zwany nazyrejskim.
Nakazywa� on ka�dej osobie nim zwi�zanej stroni� przez dni trzydzie�ci od wina i
wszelkich napoj�w osza�amiaj�cych, a nawet od owocu szczepu winnego w jakiejkolwiek
postaci. Nie wolno by�o przystrzyga� w�os�w. Je�liby za� nazyrejczyk w ci�gu owych dni
trzydziestu przypadkowo zbli�y� si� do zw�ok ludzkich, nawet gdyby zmar� kto� z cz�onk�w
rodziny, musia� natychmiast oczy�ci� si� ze zmazy, dokonuj�c odpowiednich obrz�dk�w;
�lub zaczyna� si� od nowa. Ofiary sk�adane po zako�czeniu nazyreatu by�y kosztowne. Nie
ka�dy m�g� sobie pozwoli� na przywiedzenie do o�tarza �wi�tyni dw�ch jednorocznych barank�w
i owcy jednorocznej oraz na przyniesienie kosza chleba niekwaszonego i kosza takich�e
plack�w � a oba te rodzaje pieczywa nale�a�o sporz�dzi� z najprzedniejszej m�ki i
oliwy.
Okres nazyreatu Bereniki mia� up�yn�� w�a�nie w czasie pobytu w Jerozolimie, natychmiast
wi�c z�o�y�aby w przybytku owe prawem przepisane ofiary. Tymczasem wszystko potoczy�o
si� zupe�nie inaczej, wbrew zbo�nym zamiarom. Kr�lowa nie mog�a dope�ni� �lubu
spokojnie i w skupieniu ducha. Ujrza�a krew i trupy na ulicach, a mn�stwo ludzi zgin�o na
jej oczach m�cze�sk� �mierci� krzy�ow�.
Kto by� winien nieszcz�ciom? Prokurator Gesjusz Florus � tak powiada�a Berenika i �ydzi.
Natomiast on i jego ludzie mieli odmienny pogl�d na spraw�. A jeszcze inaczej patrzyli
na wszystko wyznawcy Szymona Maga.
Berenika ju� przebywa�a w Jerozolimie, gdy Florus dopiero zbli�a� si� do miasta, wiod�c
kohort� piechoty i kilkudziesi�ciu jezdnych. Dzie� by� 15 miesi�ca Ijjar, a wi�c pocz�tek
maja. Kolumna Rzymian maszerowa�a nie od Cezarei nadmorskiej, gdzie zazwyczaj rezydowa�
namiestnik, lecz z Samarii, tam bowiem bawi� on w dniach ostatnich.
9
SAMARIA-SEBASTE
Przesz�o osiemdziesi�t lat przed czasami, o kt�rych mowa, Herod, kr�l Judei, zbudowa�
Samari� niemal na nowo. Wielokrotnie powi�kszy� obszar miasta: z dziesi�ciu hektar�w do
osiemdziesi�ciu, licz�c oczywi�cie miarami obecnymi. Otoczy� niemal ca�e wzg�rze, na kt�rym
Samaria by�a po�o�ona, pot�nym murem d�ugo�ci dwudziestu stadi�w, a wi�c prawie
czterech kilometr�w. Wzni�s� wiele okaza�ych gmach�w. Pragn�� bowiem, aby miasto sta�o
si� nie tylko trudn� do zdobycia twierdz�, lecz tak�e pi�knym pomnikiem czci, jak� on, w�adca
Palestyny, darzy cesarza Augusta a poniewa� po grecku imi� to brzmi Sebastos, da� miastu
now� nazw� � Sebaste. Zamieszkali w owej Samarii-Sebaste dawni �o�nierze kr�lewscy w
liczbie oko�o sze�ciu tysi�cy; otrzymali dzia�y ziemi i wiele przywilej�w. Pochodzili z r�nych
krain i m�wili rozmaitymi j�zykami; byli w�r�d nich Grecy i Syryjczycy, a nawet Trakowie,
Galowie i Germanie. Rzecz prosta, nie brakowa�o te� w mie�cie rodowitych Samarytan.
Ekspedycje archeologiczne, ameryka�skie i angielskie, prowadzi�y na wzg�rzu prace wykopaliskowe;
najpierw w latach 1908�1910, a potem 1931�1935. Wydobyto sporo zabytk�w
z pierwszego okresu �wietno�ci Samarii, to jest z wieku IX i VIII przed nasz� er�, a jeszcze
wi�cej z epoki znacznie p�niejszej, bo rozkwitu cesarstwa rzymskiego. Ale ods�oni�to te�
niema�o pozosta�o�ci architektury i sztuki, pochodz�cych na pewno z lat panowania Heroda i
z nast�pnych dziesi�cioleci. S� to fundamenty mur�w obronnych, wie� i bram; ruiny ogromnej
�wi�tyni ku czci Augusta; resztki g��wnej ulicy, d�ugo�ci prawie kilometra, zdobnej po
obu stronach kolumnadami; wreszcie forum, bazylika, akwedukt. Wszystkie te odkrycia potwierdzi�y
to czego oczekiwano na podstawie opis�w w literaturze antycznej. Ale by�y te�
inne, niespodziewane.
Nieco na p�noc od �wi�tyni Augusta natrafiono na du�y, prostok�tny plac; w jego cz�ci
zachodniej odkopano fundamenty r�wnie� prostok�tnej �wi�tyni. Niezwykle staranny spos�b
obr�bki g�az�w datuje j� na okres panowania Heroda, z pewno�ci� za� na pocz�tek pierwszego
wieku naszej ery, a wi�c na czas, kiedy w Samarii �y� i dzia�a� Szymon zwany Magiem.
�wi�tynia wzniesiona �ci�le na wz�r grecki, wsparta na kolumnach, mia�a wn�trze sk�adaj�ce
si� z dw�ch pomieszcze�: ma�y przedsionek, pronaos, prowadzi� do w�a�ciwego przybytku
kultowego, czyli do naos. Napisy greckie pouczaj�, �e pani� tego przybytku zwano imieniem
Kore. I jeszcze w innej dzielnicy Samarii, w obr�bie du�ego stadionu sportowego, znaleziono
pos��ek tej�e bogini � niestety, bardzo uszkodzony � jej o�tarz, a tak�e kilka greckich napis�w.
Jeden z nich g�osi wyznanie wiary: �Jeden B�g Wszystkiego Wielka Kore Niezwyci�ona�.
Inny natomiast zawiera pro�b�: �Oby pami�ta�a bogini Kore o retorze Marcjalisie i o jego
przyjacio�ach!�
Jak wiadomo powszechnie, w greckich mitach i kultach imieniem Kore najcz�ciej okre�lano
Persefon�, c�rk� bogini Demeter, porwan� przez Hadesa i odt�d kr�luj�c� w �wiecie
zmar�ych. Jednak�e wyraz �kore� oznacza� te� mo�e w j�zyku Hellen�w po prostu dziewczyn�.
Niekiedy wi�c nazywano tak r�wnie� inne boginie, wyobra�ane w postaci m�odych kobiet,
zw�aszcza Aten� i Artemid�, a nawet nimfy. Z czego wynika, �e samo imi� Kore nie
wystarczy, by ustali�, jaka to bogini odbiera�a cze�� w Samarii. Aby doj�� do tego, nale�y
koniecznie rozgl�dn�� si� za dodatkowymi wskaz�wkami.
Szcz�liwym trafem we wspomnianej �wi�tyni samaryjskiej odkryto ciekaw� p�askorze�b�.
Jakkolwiek nie posiada ona warto�ci artystycznej i jest pozornie bardzo schematyczna,
pozwala na wysnucie wa�nych wniosk�w. Na kamiennej tablicy wyrysowano dwie wysokie
czapki; jedn� i drug� otacza u do�u wieniec laurowy, nad jedn� i drug� widnieje o�mioramienna
gwiazda. Dla znawc�w greckiej symboliki rzecz jest oczywista na pierwszy rzut oka:
10
owe tak charakterystyczne czapki oraz gwiazdy stanowi� cz�sty atrybut Dioskur�w, Kastora i
Polideukesa. Bli�niacy ci byli synami Zeusa i Ledy i bra�mi Heleny; niekt�rzy co prawda
zwali ich synami Tyndareosa i Ledy, lecz i w takim wypadku Helena by�a ich siostr�, tyle �e
przyrodni�. Wszystkie natomiast mity zgodnie opowiadaj�, �e bracia uwolnili Helen�, kiedy
porwa� j�, jeszcze jako m�odziutk� dziewczyn�, kr�lewicz Tezeusz i wywi�z� w pobli�e Aten.
Po dokonaniu wielu s�awnych czyn�w � przy czym Kastor odznaczy� si� jako poskromiciel
rumak�w, Polideukes za� jako zapa�nik � bracia zgin�li m�odo w zbrojnej utarczce z dobrymi
wojownikami, kt�rym zabrali byd�o. Tylko Polideukesa przyj�to na Olimp i tylko jemu dano
nie�miertelno��; Kastor natomiast musia� i�� jak zwyk�y cz�owiek do Hadesu. Jednak�e
pierwszy z nich zdo�a� ub�aga� Zeusa: pozwolono mu nie rozstawa� si� z bratem, pod tym
wszak�e warunkiem, �e obaj sp�dza� b�d� jeden dzie� na Olimpie, drugi za� w podziemiu;
albowiem sprawiedliwo�ci za�wiatowej musi sta� si� zado��!
Dioskurowie odbierali cze�� w wielu miastach i krajach greckich, w niekt�rych za� �
sprawa to w tym zwi�zku najciekawsza! � w�a�nie wesp� z Helen�. Bo i w niej od pradawnych
czas�w widziano istot� bosk�. W pierwotnych wierzeniach i mitach Helena, o kt�r� rozp�ta�a
si� wojna troja�ska, uchodzi�a za jedno z wciele�, a raczej za jedn� z postaci bogini
Persefony, zwanej Kore.
A wi�c wydaje si� pewne, �e czciciele Kore w Samarii przyzywali j� r�wnie� imieniem
Heleny, c�rki bo�ej. Tej, kt�ra wiele cierpia�a, by�a porywana, zosta�a jednak wreszcie odnaleziona.
Szymon za� zwany Magiem by��e kap�anem przybytku Kore i g�osicielem mitu, ��cz�cego
w spos�b przedziwny w�tki zar�wno greckie, jak i palesty�skie, podobnie jak w samym
mie�cie wsp�yli ludzie r�nych j�zyk�w i wierze�?2
Lecz tymczasem prokurator Gesjusz Florus ju� po�egna� Samari� i zbli�a� si� do Jerozolimy.
2 O Samarii zob. A. Parrot, Samarie, Neuch�tel 1955, zw�aszcza s. 79 � 92.
11
POWITANIE FLORUSA
�aden z namiestnik�w Judei nie zyska� sobie sympatii jej mieszka�c�w, bo niemal wszyscy
sprawowali swe rz�dy twardo i bezwzgl�dnie. W por�wnaniu jednak z Florusem � takie
s�ysza�o si� g�osy � jego poprzednicy byli m�ami wyj�tkowej szlachetno�ci, pasterzami
dba�ymi o dobro swych owieczek. Wo�ano, �e obecny wielkorz�dca kraju to urodzony sadysta,
nienasycony rabu�, kreatura ma�oduszna i ura�liwa. Oskar�ano go nawet o umy�lne prowokowanie
rozruch�w, jako �e dawa�y one sposobno�� bezkarnego dokonywania grabie�y.
W obwinianiu Florusa z pewno�ci� przesadzano. Ale faktem by�o, �e w dniu 15 Ijjar prokurator
zbli�a� si� do Jerozolimy pe�en zimnej nienawi�ci do jej ludno�ci. Bo te� o�mieli�a si�
ona zrani� jego dum� w spos�b szczeg�lnie bolesny! Florus nie ukrywa�, jak bardzo j�trzy go
ta sprawa. Rozkaza� o�wiadczy� to wprost t�umom zebranym przed murami.
Zwyczaj nakazywa�, by mieszka�cy manifestacyjnie witali wysokiego urz�dnika i jego
�o�nierzy przy ka�dorazowym ich wkraczaniu do miasta. Ustawiano si� w szpalery i wznoszono
wiernopodda�cze okrzyki, wymachuj�c kwieciem i palmami. Zgodnie z tym niepisanym
prawem tak�e w dniu 15 Ijjar rzesze obywateli wysz�y przed Bram� Kobiet, na drog�
wiod�c� z p�nocy, od Samarii-Sebaste.
Wreszcie dostrze�ono galopuj�cych je�d�c�w rzymskich. P�dzili szybko. Zmierzali wprost
ku ci�bie ludzkiej. Zatrzymali spienione konie tu� przed cofaj�cym si� t�umem. Oficer � zwa�
si� Kapiton � krzykn�� dono�nym g�osem:
� Rozej�� si� natychmiast! Prokurator nie �yczy sobie tej n�dznej komedii udanej serdeczno�ci!
Dopiero co drwili�cie bezczelnie z jego osoby, a teraz chcecie go wita�? Je�li jego
wrogowie to m�czy�ni, niech�e dowcipkuj� sobie teraz, przed nim samym! Niech�e oka��
swoje umi�owanie wolno�ci nie s�owami, lecz mieczem!
A kiedy t�um jeszcze si� waha� i falowa�, je�d�cy naparli na� ko�mi. Ludzie rozproszyli
si� i powoli wracali do dom�w, strwo�eni i bezradni, przeklinaj�c tamten �art m�okos�w.
Przed kilku dniami prokurator przez wys�a�c�w poleci� kap�anom, aby przekazali mu siedemna�cie
talent�w ze skarbca �wi�tyni na cele, jak to okre�li�, pa�stwowe. Rozkaz pos�usznie
wykonano, ale sprawa ta wywo�a�a nies�ychane wzburzenie w mie�cie. Na dziedzi�cach
przybytku zebra�y si� t�umy nieprzejrzane, wznosz�c wrogie Florusowi okrzyki. W�a�nie
wtedy to jacy� m�odzi ludzie zacz�li obnosi� ogromny kosz, prosz�c p�aczliwym g�osem lito�ciwe
osoby o skromny datek dla biedaczyny namiestnika.
Zdawano sobie spraw�, �e po tym wydarzeniu Florus, dotkni�ty do �ywego, bo o�mieszony,
nie tak �atwo da si� przeb�aga�; fakt, �e nie zgodzi� si� na manifestacyjne powitanie przez
ludno�� przy wje�dzie, okazywa� to jak najdowodniej. Nic wi�c dziwnego, �e we wszystkich
domach Jerozolimy noc z 15 na 16 Ijjar up�ywa�a w pe�nym grozy oczekiwaniu; dla wielu
mia�a to by� ostatnia noc �ycia.
Wkroczywszy do miasta, prokurator zatrzyma� si� w dawnym pa�acu kr�la Heroda Wielkiego.
By� to du�y i wspaniale wyposa�ony zesp� budowli w�r�d sztucznie nawadnianych
ogrod�w; cz�ciowo przytyka� do obwarowa� miejskich, cz�ciowo za� mia� mur osobny,
wysoki i mocny; ponadto broni�y go trzy pot�ne wie�e, z kt�rych ka�da stanowi�a w�a�ciwie
odr�bn� twierdz�; po najwy�szej z nich, zwanej niegdy� Fazael, pozosta�y do dzi� dolne partie
muru; obecnie nosi ona miano wie�y Dawidowej. Namiestnicy rzymscy, odwiedzaj�c Jerozolim�,
zamieszkiwali najcz�ciej w�a�nie w tym pa�acu, pi�knym i wygodnym, a zarazem stanowi�cym
�atw� do obrony fortec�. Czasem jednak stawali te� w twierdzy zwanej Antonia, u
p�nocnego naro�a �wi�tynnego okr�gu.
Florusowi zapewne towarzyszy�a jego �ona. Przypuszcza� to wolno na tej podstawie, �e w
Cezarei nadmorskiej dosz�o ostatnio do gro�nych rozruch�w pomi�dzy ludno�ci� �ydowsk� z
12
jednej, syryjsk� za� i greck� z drugiej strony, trudno wi�c by�oby pozostawia� tam sam� kobiet�.
A nie by�a to kwestia tylko uczucia i przywi�zania; chodzi�o o co� konkretniejszego.
Namiestnik mianowicie zawdzi�cza� sw�j urz�d, tak intratny i zaszczytny, w�a�nie jej; wyrobi�a
mu nominacj� dzi�ki przyja�ni z Poppe� Sabin�, �on� Nerona.
Czy jednak Florus mia� j� przy sobie w Palestynie? Czy nie pozostawi� jej w Italii?
13
�ONY NAMIESTNIK�W
W czasach republiki rzymskiej wodzowie i wy�si urz�dnicy udaj�cy si� poza granice Italii
nie mogli zabiera� z sob� ma��onek. Cesarz August wprawdzie zni�s� ten zakaz, ale jeszcze
za jego nast�pcy, Tyberiusza, spraw� t� omawiano w senacie. Rozgorza�a debata gor�ca i
bardzo interesuj�ca ze wzgl�d�w obyczajowych.
Sewerus Cecyna postawi� formalny wniosek, aby �aden namiestnik prowincji nie wyje�d�a�
wraz z �on�. Zastrzeg� si� wpierw, �e �yje dobrze ze swoj� ma��onk� i ma z ni� ju� sze�cioro
dzieci; doda� r�wnie�, �e sam zawsze stosowa� si� do tego, co obecnie proponuje jako
zasad� obowi�zuj�c�; chocia� bowiem s�u�y� w r�nych prowincjach przez lat czterdzie�ci,
nigdy nie pozwala� �onie opuszcza� Italii. Wywodzi� dalej:
� Nie bez racji postanowiono niegdy�, �e nie wolno ci�gn�� z sob� kobiet do kraj�w
sprzymierzonych lub o�ciennych, sama bowiem ich obecno�� wywo�uje pewne zjawiska niepo��dane.
Niewiasty przeszkadzaj� w dzia�alno�ci pokojowej przez swe zami�owanie do
przepychu, w prowadzeniu za� wojen przez boja�liwo��. Jest to p�e� s�aba i niezdolna do znoszenia
trud�w, a tak�e � je�li tylko pozwoli si� na to! � okrutna, ambitna, ��dna w�adzy. Kobiety
potrafi� przechadza� si� swobodnie w�r�d �o�nierzy i mie� na swe us�ugi oficer�w. Zdarzy�o
si� niedawno, �e niewiasta zasiada�a na trybunie w czasie �wicze� kohort i manewr�w
legionowych. Zastan�wcie si� i nad tym faktem, �e ilekro� oskar�a si� kt�rego� z namiestnik�w
o zdzierstwa, najwi�cej przest�pstw zarzuca si� ich �onom. Do nich to bowiem, do kobiet,
od razu znajduj� drog� najgorsze elementy spo�r�d ludno�ci ka�dej prowincji, one to
podejmuj� si� przeprowadzenia r�nych interes�w. Dochodzi wreszcie do tego, �e publicznie
otacza si� szacunkiem dwie osoby i dwie s� siedziby w�adzy; wiadomo za�, �e kobiety s� w
swych rozkazach bardziej uparte i nieopanowane ni� m�czy�ni. Dawne ustawy trzyma�y
niewiasty w ryzach; w naszych czasach, kiedy spad�y owe wi�zy, p�e� ta rz�dzi zar�wno
sprawami domowymi, jak i publicznymi, ostatnio za� nawet wojskiem!
Jednak�e mowa Cecyny nie spotka�a si� z aprobat� wi�kszo�ci. Podnios�y si� od razu liczne
g�osy sprzeciwu. Z ostr� polemik� wyst�pi� Waleriusz Messalinus. Przypomnia� przede
wszystkim, �e surowo�� dawnych czas�w ju� w wielu wypadkach musia�a ust�pi� miejsca
temu, co lepsze i pogodniejsze. I s�usznie. Miastu przecie� nie grozi ju� zewsz�d wojna, prowincje
za� nie s� tak nieprzyjazne. To rzecz jasna, �e walcz�c w polu, powinno si� mie� jedynie
miecz u boku; dla tych wszak�e, kt�rzy po trudach powracaj� do domu, jaki� mo�e by�
zacniejszy odpoczynek ni� obj�cia �ony? M�wi si�, �e niekt�re ma��onki nazbyt s� ambitne i
chciwe. Ale czy wi�kszo�� samych namiestnik�w nie ulega rozmaitym nami�tno�ciom? A
przecie� nie wynika st�d, �e nie nale�y nikomu powierza� zarz�du prowincji! Powiada si�
r�wnie�, �e wyst�pne �ony deprawuj� m��w. Ale czy wszyscy bez�enni s� bez zarzutu? Na
m�a spada odpowiedzialno��, je�li jego pani zachowuje si� nieodpowiednio! By�oby rzecz�
wysoce krzywdz�c� odbiera� m�om ich towarzyszki z�ego i dobrego tylko z tej racji, �e ten
lub �w okaza� si� cz�owiekiem s�abego charakteru. R�wnocze�nie za� oznacza�oby to, �e p�e�
z natury s�ab� skazuje si� na samotno�� i pozostawia si� na �asce zar�wno w�asnego zami�owania
do przepychu, jak i ��dz cudzych. Nawet przy osobistym nadzorze tylko z trudem broni
si� czysto�ci ma��e�stwa. A co b�dzie, je�li w ci�gu wielu lat roz��ki po�ycie ulegnie zapomnieniu,
jakby ju� rozw�d nast�pi�?
Nie przyj�to wi�c wniosku Cecyny. Wyje�d�aj�cy do swych prowincji namiestnicy r�nych
rang swobodnie korzystali z prawa zabierania ma��onek. Uczyni� tak r�wnie� Gesjusz Florus.
�ona jego nosi�a imi� Kleopatry.
14
KLEOPATRA W POMPEI
Tragiczny los s�awnej kr�lowej Egiptu sprawi�, �e w p�niejszych czasach imi� jej nadawano
dziewcz�tom niezbyt cz�sto. Widocznie jedni uwa�ali je za nieszcz�sne, inni za� za
zbyt pretensjonalne � w�a�nie ze wzgl�du na glori� kobiety, kt�ra odegra�a tak niezwyk�� rol�
w historii. Dlatego te� imi� �ony Florusa zapada w pami�� jako w�wczas bardzo rzadkie.
Kiedy wi�c spotyka si� je w pewnym napisie, pochodz�cym z tego okresu, lecz znajduj�cym
si� w miejscowo�ci odleg�ej od Jerozolimy o tysi�ce kilometr�w, samo przez si� nasuwa si�
pytanie, czy nie odnosi si� ono w�a�nie do tej Kleopatry.
W roku 1928, a potem w latach 1930�1932, dokonano w Pompei � w tej powszechnie znanej
Pompei, pogrzebanej skutkiem wybuchu Wezuwiusza w roku 79 � prac wykopaliskowych;
prowadzono je w dzielnicy tak zwanej pierwszej, dotychczas ma�o zbadanej. Ods�oni�to
tam du�y zesp� zabudowa�, zewsz�d otoczony uliczkami; stanowi� on wi�c, jak to
m�wili Rzymianie, �insul�, dos�ownie wysp�, a po naszemu blok. G��wny dom zespo�u
zwany jest dzi� umownie �casa del Menandro�, poniewa� odnaleziono w nim fresk przedstawiaj�cy
tego s�awnego komediopisarza. Dom, siedziba bardzo zamo�nej rodziny, by� z pewno�ci�
zdobny wielu dzie�ami sztuki i cennymi przedmiotami. Zabrano je wszak�e stamt�d
ju� w staro�ytno�ci, i to nied�ugo po katastrofie, kt�ra zniszczy�a miasto. Dawni mieszka�cy,
a mo�e po prostu rabusie, dostali si� do wn�trza, wykopuj�c studnie i dr���c korytarze w
zwa�ach zakrzep�ej lawy i stwardnia�ego popio�u. Na szcz�cie nie wszystko zdo�ali odnale��
i wynie��. W piwnicy, gdzie sta�y dzbany z winem, tu� pod �a�ni� domow�, zachowa� si�
skarb wspania�y, ukryty tam chyba w ostatniej chwili przez w�a�ciciela lub wiernego zarz�dc�.
Jest nim srebrna zastawa sto�owa, sk�adaj�ca si� ze stu osiemnastu naczy�. Owe talerze,
miski, kubki, czarki, �y�ki, czerpaki wa�� ��cznie dwadzie�cia cztery kilogramy. Spo�r�d pi�ciu
zastaw, wydobytych dotychczas w Pompei, ta jest najpe�niejsza i najcenniejsza; �wiadczy
dowodnie, na r�wni z przestronno�ci� rezydencji, o bogactwie pan�w domu. Sam uk�ad budynku
jest do�� typowy. Pokoje r�nej wielko�ci grupuj� si� wok� du�ego perystylu, czyli
ogrodu wewn�trznego, otoczonego kolumnami. Osobn� cz�� domu stanowi� pomieszczenia
gospodarcze i mieszkania s�u�by, kt�ra st�d wychodzi�a do pracy w pobliskich, podmiejskich
posiad�o�ciach pana.
Kim byli w�a�ciciele domu? Na pytanie to odpowiadaj� napisy. Jest ich w �casa del Menandro�
sporo, podobnie zreszt� jak i na �cianach innych dom�w pompeja�skich. W wi�kszo�ci
s� bardzo kr�tkie, przypadkowe, wyskrobane lub nakre�lone w po�piechu, dla upami�tnienia
tego, co w danej chwili wydawa�o si� pisz�cemu wa�ne, ciekawe, zabawne, oburzaj�ce;
najwi�cej jest imion. Ot� w�a�nie owe napisy wskazuj�, �e dom nale�a� do jednej z ga��zi
rodu Poppeusz�w Sabin�w. Posiadali oni w Pompei tak�e inne nieruchomo�ci, zaliczali si�
bowiem do najmo�niejszych i od dawna tu zasiedzia�ych. �ona cesarza Nerona, s�awna Poppea
Sabina, wywodzi�a si� w�a�nie z Pompei. Nic wi�c dziwnego, �e i ona sama, i jej ma��onek
cieszyli si� w tym mie�cie ogromn� popularno�ci�; dowodz� tego liczne napisy na budynkach
� napisy nie oficjalne, lecz nakre�lone przez zwyk�ych, prostych ludzi, pragn�cych
da� wyraz swej szczerej sympatii dla cesarskiej pary.
Niekt�rzy przedstawiciele Poppeusz�w piastowali wysokie urz�dy pa�stwowe. Bogactwa
rodu i jego pozycja spo�eczna sprawia�y, �e rezydencj� pompeja�sk� odwiedza�o sporo wybitnych
osobisto�ci. Upami�tniaj� to do dzi� napisy, podaj�ce nazwiska dostojnych go�ci;
zapewne s� one dzie�em s�u�by, miejscowej lub przyby�ej.
Na jednej z kolumn perystylu widniej� imiona: �Neratius Pansa Cleopatra�. Czy mo�e
chodzi� o Kleopatr�, �on� Gesjusza Florusa? Takie przypuszczenie wysuwaj� niekt�rzy bada
15
cze.3 Przypominaj�, �e r�d pan�w domu by� spokrewniony z �on� Nerona, Kleopatra za� Florusowa
zalicza�a si�, jak wiadomo sk�din�d, do jej przyjaci�ek. Napis wszak�e powsta� nied�ugo
przed wybuchem Wezuwiusza, a wi�c w roku 79 lub nieco wcze�niej. Kleopatra odwiedzi�a
w�wczas dom Poppeusz�w Sabin�w jako �ona Neratiusa Pansy, a wi�c jako wdowa
po Florusie lub rozwiedziona z nim. Krwawe wydarzenia jerozolimskie sprzed trzynastu lat, z
dnia 16 miesi�ca Ijjar roku 66, by�y w�wczas tylko odleg�ym wspomnieniem.
3 Matreo della Corte, Cace ed abitanti di Pompei, Roma 1954, s. 246.
16
BOSONOGA KR�LOWA
Rankiem dnia 16 Ijjar pacho�cy zbudowali trybun� z desek na placu przed Herodowym
pa�acem. Zasiad� na niej prokurator Gesjusz Florus, a otoczyli go oficerowie w srebrzystych
pancerzach i w he�mach z pi�ropuszami. Rzymski dostojnik patrzy� z pogard� i nienawi�ci�
na st�oczonych w dole brodaczy w d�ugich szatach; byli to przedstawiciele ludno�ci, wy�si
kap�ani i co znaczniejsi obywatele, zastraszeni, dygoc�cy z l�ku, pokorni. Gro�nym g�osem
rozkaza� im � zapewne m�wi� po �acinie, a t�umacz powtarza� jego s�owa po aramejsku, bo
tym j�zykiem m�wiono w�wczas w Palestynie najpowszechniej � aby natychmiast przyprowadzili
zbrodniarzy, kt�rzy tak bezczelnie obrazili go przed kilku dniami na dziedzi�cu
�wi�tynnym. Wo�a�, �e je�li si� nie pospiesz�, sprawiedliwy gniew jego spadnie na nich samych
i na ca�e miasto!
Tamci usi�owali broni� swych rodak�w. Zaklinali si�, krzycz�c jeden przez drugiego i r�ce
podnosz�c ku niebu, �e mieszka�cy Jerozolimy usposobieni s� pokojowo, lojalni wobec
Rzymian, pe�ni najlepszych intencji. B�agali o lito�� dla nierozwa�nych. To prawda, przyznawali,
�e dopuszczono si� wyst�pku, ale przecie� tylko s�owem! Trudno si� dziwi�, �e
w�r�d nieprzejrzanych rzesz pielgrzym�w, �ci�gaj�cych do �wi�tego miasta z ca�ego kraju, a
nawet spoza Palestyny, trafiaj� si� jednostki zuchwa�e i g�upie, bo m�ode. Lecz jak�e odnale��
obecnie prawdziwych winowajc�w? W tej chwili wszyscy szczerze �a�uj� tego, co si�
sta�o. Ale kt� przyzna si� dobrowolnie, �e bra� udzia� w ekscesach?
P�aczliwe mowy rozw�cieczy�y Florusa. Krzykn�� na �o�nierzy, aby przeszukali G�rne
Miasto; tak nazywano dzielnic� pomi�dzy pa�acem Herodowym a w�wozem Tyropojon, za
kt�rym wznosi�y si� mury �wi�tyni.
Nim jeszcze kordon rzymski zamkn�� �ci�le wszystkie wyj�cia z dzielnicy, masy jej
mieszka�c�w rzuci�y si� do panicznej ucieczki. Jednak�e uliczki by�y w�skie i kr�te, jak
zreszt� w ca�ej Jerozolimie, tote� wi�kszo�� biegn�cych wpad�a wprost na miecze �o�nierzy.
Ci zabijali ka�dego, kogo tylko dopadli; m�czyzn, kobiety, dzieci. Zamo�niejsi obywatele
pozostali w swych domach, ufaj�c, �e ocali ich dostoje�stwo i maj�tek; byli te� przekonani, i�
Rzymianie oszcz�dz� ludzi z tego stronnictwa, kt�re od pocz�tku ostro pot�pia�o wszelkie
wyst�pienia przeciw w�adzom, usi�uj�c z nimi wsp�pracowa�. Zawiedli si� srodze. �o�nierze
przemoc� wyci�gali ich z dom�w i wlekli przed namiestnika, gdzie nieodmiennie zapada�
wyrok:
� Biczowa� i krzy�owa�!
Dla usprawnienia akcji czyniono to natychmiast, na oczach Florusa, tu� przed pa�acem.
W�r�d ukrzy�owanych w tym dniu by�o sporo os�b posiadaj�cych obywatelstwo rzymskie;
tak przynajmniej twierdzili p�niej wrogowie prokuratora.
Jednak�e g��wnym celem ataku na G�rne Miasto by�o zagrabienie wszystkiego, co przedstawia�o
jak�kolwiek warto��. Przeszukiwano skrupulatnie ka�dy dom. I nie mog�o by� inaczej:
�o�nierze musieli przecie� znale�� co� nie tylko dla siebie, lecz tak�e dla oficer�w i dla
samego namiestnika.
Berenika, przera�ona krzykami ludzi torturowanych i zabijanych, kilkakrotnie wysy�a�a do
Florusa dow�dc� swej jazdy i �o�nierzy stra�y przybocznej. ��da�a kategorycznie, aby natychmiast
zaprzestano rzezi. Skoro jednak wezwania przez po�rednik�w nie odnosi�y �adnego
skutku, opu�ci�a pa�ac i stan�a we w�asnej osobie przed trybuna�em na placu. Przysz�a boso.
Mo�e dlatego, �e tak nakazywa� obyczaj tym, kt�rzy z�o�yli �lub nazyrejski. A mo�e po prostu
dla okazania swej pokory, �udz�c si� naiwnie, �e wzbudzi lito��.
Jednak�e ani b�agania kr�lowej, ani bose jej stopy nie wzruszy�y Rzymianina. �o�nierze
tu� obok nada� krz�tali si� przy swej krwawej robocie. Torturowali, krzy�owali, zabijali. Po
17
dobno niewiele brakowa�o � tak przynajmniej opowiada�a p�niej sama Berenika � a rzuciliby
si� i na ni�! I rzeczywi�cie, bardzo to mo�liwe, �e prokurator, rozdra�niony j�kami i pro�bami
kobiety, na kt�r� ba� si� podnie�� r�ki, przykaza� swoim po cichu:
� Postraszcie j� troch�! �ebym jej tu wi�cej nie widzia�!
Berenika uciek�a do swego pa�acu. Sp�dzi�a tam bezsenn� noc pod ochron� stra�y. Dr�a�a
z l�ku, �e lada chwila i tutaj wtargn� Rzymianie z obna�onymi mieczami.
Poniewa� blisko�� i widok zw�ok ludzkich okry�y kr�low� zmaz�, musia�a dope�ni� obrz�dku
oczyszczenia. Z�o�y�a w �wi�tyni, jak by�o przykazane, bardzo kosztowne dary, a potem
zacz�a trzydziestodniowy okres nazyrejskiej wstrzemi�liwo�ci i umartwie� od nowa.
18
PRADZIAD I DZIAD BERENIKI
Wszystko to spotka�o w Jerozolimie kobiet�, kt�ra s�usznie mog�a si� szczyci�, �e jest
prawnuczk� kr�la tego miasta, c�rk� kr�la, siostr� i �on� kr�l�w!
Pradziadem Bereniki by� Herod zwany Wielkim. Znakomity polityk, surowy w�adca, doskona�y
gospodarz. Za cen� ca�kowitej i programowej uleg�o�ci wobec Rzymu uzyska� stopniowo,
z �aski tego� Rzymu, panowanie nad wi�ksz� cz�ci� Palestyny. Da� krajowi pok�j,
wzbogaci� go, ozdobi� i umocni� mnogo�ci� budowli. On to za�o�y� Cezare� nadmorsk�, p�niej
niemal stolic� kraju, oraz miasto Sebaste na terenie dawnej Samarii. W wielu okolicach
Palestyny wzni�s� twierdze pot�ne i dobrze wyposa�one; z nich najgro�niej przedstawia�a si�
Masada u zachodnich wybrze�y Morza Martwego, wisz�ca na niedost�pnej g�rze, prawdziwie
jak gniazdo orle. Za najwspanialsze jednak i najs�awniejsze dzie�o Herodowe uwa�ano powszechnie
rozbudow� jerozolimskiej �wi�tyni. Kr�l przeprowadzi� j� z niebywa�ym rozmachem,
nie licz�c si� z kosztami. Lecz ze �wietno�ci i ogromu owego przybytku pozosta�y do
dzi� tylko g�azy zewn�trznego muru od strony doliny Tyropojon, zwane obecnie �cian� P�aczu.
A jednak wszystkie te godne podziwu prace i osi�gni�cia kr�la nie przynios�y mu uznania
ze strony poddanych! Przeciwnie, nienawidzili oni Heroda ze wszystkich si� swoich i z ca�ego
serca. Wina by�a obop�lna. Herod w�ada� twardo, bezwzgl�dnie, tyra�sko; nie cofa� si�, by
dopi�� swych cel�w, przed �adn� zbrodni�; okazywa� wielk� przychylno�� greckiej kulturze;
nade wszystko za� ostentacyjnie manifestowa� na ka�dym kroku s�u�alcz� lojalno�� wobec
Imperium i cesarza. Ludno�� natomiast, fanatycznie przywi�zana do idei pe�nej niepodleg�o�ci
� w czym utwierdza�y j� mesjanistyczne proroctwa � nie pojmowa�a Herodowych racji
politycznych. Nie rozumia�a, �e w danych warunkach rezygnacja z samodzielno�ci zewn�trznej
i pokorne popisywanie si� przyja�ni� wobec pot�nego opiekuna to jedyny spos�b zachowania
wewn�trznej odr�bno�ci i swobody dzia�ania w pewnych granicach. Przeciwstawno��
pogl�d�w i stanowisk nieuchronnie wywo�ywa�a ci�g�e konflikty pomi�dzy w�adc� a
poddanymi. Herod, podejrzliwy i z natury sk�onny do okrucie�stwa, wszelkie pr�by oporu
t�umi� bezlito�nie. Na swoje usprawiedliwienie m�g�by wszak�e powiedzie�, �e r�wnie brutalnie
traktuje najbli�sz� rodzin�, a nawet swych syn�w. Trzech z nich przyp�aci�o �yciem
rzekome czy te� prawdziwe knowania przeciw ojcu.
Jednym z nich by� dziad Bereniki, ksi��� Arystobulos. Zgin�� jako ofiara intrygi pa�acowej,
uduszony z rozkazu Heroda. Osieroci� trzech syn�w i c�rk� Herodiad�. By�a to ta Herodiada,
kt�rej z kolei c�rka Salome w wiele lat p�niej ta�czy�a podczas uczty przed swym
ojczymem Herodem Antypasem, obchodz�cym rocznic� urodzin. Taniec tak bardzo spodoba�
si� ksi�ciu, �e powiedzia� przy wszystkich zebranych:
� Pro� mnie, o co chcesz, a otrzymasz z pewno�ci�! Dziewczyna jednak naradzi�a si�
wpierw ze sw� matk�, Herodiad�, i rzek�a, wr�ciwszy na sal�:
� Chc�, aby� mi da� na tacy g�ow� Jana Chrzciciela, i to teraz!
A Herodiada nienawidzi�a Jana dlatego, �e pot�pia� jawnie jej ma��e�stwo z Herodem
Antypasem; poprzednio bowiem by�a �on� jego przyrodniego brata, i z nim to mia�a Salome.
Sta�o si� zgodnie z pro�b� dziewczyny.
Z trzech syn�w tragicznie zmar�ego Arystobulosa jeden nosi� imi� dziada, a wi�c zwa� si�
Herod; zosta� p�niej ksi�ciem miasta i krainy Chalkis w po�udniowej Syrii. Syn drugi otrzyma�
imi� ojca � Arystobulos; ten nigdy nie posiad� tytu�u ksi���cego, by� jednak cz�owiekiem
ogromnych bogactw i bardzo wp�ywowym; o jego losach niewiele wiadomo. Wreszcie syn
trzeci mia� dwa imiona, Herod Agryppa. To drugie dano mu, aby uczci� Agrypp�, nale��cego
do grona najbli�szych przyjaci� cesarza Augusta. W historii znany jest jako Herod Agryppa I
lub po prostu Agryppa I. Jego to c�rk� by�a Berenika.
19
OJCIEC BERENIKI I �MIER� KALIGULI
�ycie Agryppy I uk�ada�o si� jak barwny romans awanturniczy, pe�en niezwyk�ych przyg�d
i nieoczekiwanych odmian losu. Sceneri� by�y r�ne kraje � Italia i Egipt, miasta Syrii,
Grecji i Palestyny � oraz najrozmaitsze �rodowiska. Bywa� Agryppa gwiazd� dworu cesarskiego,
ale i wi�niem, zakutym w ci�kie kajdany. Szczyci� si� przyja�ni� w�adc�w Rzymu i
cudem unika� �mierci z ich r�ki. Raz trwoni� miliony, kiedy indziej �y� z �aski krewnych na
marnej posadce w prowincjonalnej mie�cinie. Potem znowu zdobywa� fortuny ksi���ce.
Dzi�ki niezwyk�ej �yczliwo�ci cesarza Kaliguli uzyska� w latach 37 i 39 ogromne nadania:
najpierw ziemie na wsch�d od jeziora Genezaret i Jordanu, potem za� Galile�. Przebywa� jednak
w swych palesty�skich w�o�ciach bardzo kr�tko. Ju� w roku 40 powr�ci� do Rzymu,
gdzie tymczasem dojrzewa� spisek przeciw jego dobroczy�cy. Uczestniczyli w sprzysi�eniu
g��wnie oficerowie pretorian�w, a w pewnej mierze nawet ich prefekt, Marek Arrecynus
Klemens. �amali wprawdzie �o�niersk� przysi�g�, lecz usprawiedliwia�o ich jawne i wci�� si�
pot�guj�ce szale�stwo Kaliguli, gro�ne zw�aszcza dla najbli�szego otoczenia. Ostatecznie za�
wstrz�sn�a sumieniem Klemensa i oficer�w sprawa Kwintylii.
By�a to znana i bardzo przystojna rzymska aktorka teatralna, zawsze otoczona rojem wielbicieli.
Nale�a� do nich tak�e senator Pomponiusz, cz�owiek roztropnie stroni�cy od polityki,
a za to po epikurejsku korzystaj�cy z urok�w �ycia. Mimo to i tak znalaz� si� w niebezpiecze�stwie.
Niejaki Timidiusz oskar�y� go o publiczn� obraz� majestatu cesarza. Timidiusz
oczywi�cie z�o�y� ten donos w nadziei, �e w nagrod� za czujno�� i gorliwo�� otrzyma cz��
ogromnego maj�tku swej ofiary. G��wnym �wiadkiem, powo�anym przez oskar�yciela, by�a
w�a�nie Kwintylia. W takich procesach �wiadek z regu�y od razu potwierdza� wszystko, czego
ode� ��dano, okupuj�c w ten spos�b niewybaczaln� win�, �e to nie on doni�s� pierwszy. A
c� dopiero, je�li �wiadkiem by�a kobieta, i to raczej lekkich obyczaj�w! Timidiusz m�g� by�
zadowolony z pomys�u i pewny sukcesu.
Tymczasem sprawa potoczy�a si� inaczej. Przy pierwszym przes�uchaniu Kwintylia zaprzeczy�a
wszystkiemu. Cesarz rozkaza� zastosowa� tortury. Prowadzona na m�ki i wiedz�c,
co j� czeka, dziewczyna mia�a jeszcze na tyle przytomno�ci umys�u, �e niby to przypadkiem
nadepn�a na nog� jednemu ze wsp�wiadk�w; w ten spos�b da�a mu do zrozumienia, jak
domy�lano si� potem, �e na ni� mo�na liczy� � ona nie zdradzi. I rzeczywi�cie. Przetrzyma�a
wszystkie katusze. A musia�y one by� straszliwe, skoro widok um�czonej dziewczyny wzruszy�
nawet Kaligul�, gdy przywleczono j� przed niego. Oddali� oskar�enie, Kwintyli� za� obdarowa�
hojnie, by wynagrodzi� jej i cierpienia, i odwag�.
Torturowanie nadzorowa� trybun pretorian�w Cherea. Cesarz cz�sto powierza� mu takie
zadania. Jednak�e wytrzyma�o�� Cherei mia�a swoje granice. W�a�nie po tej sprawie wda� si�
w rozmow� ze swym dow�dc�, prefektem Klemensem. Zacz�� pozornie dwuznacznie:
� Dobrze strze�emy naszego cesarza. Spiskowc�w zar�n�li�my, a osoby mniej winne tak
torturujemy, �e lito�� bierze samego Kaligul�. Dobrzy z nas oficerowie.
Klemens nie odpowiedzia�, ale zaczerwieni� si� raptownie. To o�mieli�o Chere�. Wypowiedzia�
otwarcie i z pewn� gwa�towno�ci� wszystko, co ju� od dawna le�a�o mu na
sercu:
� Oskar�a si� tylko cesarza. Ale je�li si� zastanowi� cho� troch�, to prawdziwymi sprawcami
z�a jeste�my my, oficerowie, a ty przede wszystkim. Przecie� to wy��cznie od nas zale�a�o,
by po�o�y� kres nieszcz�ciom. My jednak wolimy pos�usznie spe�nia� jego rozkazy.
Wszystkie rozkazy. Ju�e�my nie �o�nierze, ale kaci i dozorcy! Po co w�a�ciwie t� bro� nosimy?
Os�aniamy nie wolno�� i nie nasze pa�stwo, lecz cz�owieka, kt�ry wszystkich Rzymian
20
uczyni� niewolnikami. Codziennie bryzga na nas krew torturowanych, a� przyjdzie wreszcie
dzie�, �e cesarz zabierze si� do nas samych.
Retoryka tych s��w zapewne nie przekona�aby Klemensa, gdyby nie fakt, �e mia� pewne
powody, aby cesarzowi nie ufa�. Odwa�y� si� wi�c na cz�ciowe przyznanie Cherei racji Radzi�
mu wszak�e, aby nie zdradza� si� ze swymi my�lami; je�li przypadkiem sprawa nabra�aby
rozg�osu, wszyscy przyp�aciliby to �yciem, i to nim spisek dojrzeje; najlepiej wi�c czeka� na
szcz�liwy przypadek; on sam w ka�dym razie w niczym nie mo�e wzi�� czynnego udzia�u,
bo wiek podesz�y na to nie pozwala.
Rozeszli si� i odt�d obaj �yli w nieustannym strachu, jako �e obaj powiedzieli za wiele.
Zapytywali samych siebie, czy tamten nie pospieszy z donosem, czy wi�c nie nale�a�oby go
uprzedzi�? Ale po pewnym czasie stwierdzili, �e mog� sobie ufa�. Cherea wprawdzie nie
pr�bowa� ju� rozm�w z Klemensem, powiadomi� jednak swych przyjaci�, �e prefekt jest z
nimi. Wszyscy tym gorliwiej zacz�li si� sposobi� do dokonania zamachu. Jednak�e dobry
moment trafi� si� dopiero w dniu 24 stycznia roku 41. Agryppa przebywa� w Rzymie ju� od
kilku miesi�cy.
Cherea rzuci� si� z mieczem na Kaligul� w w�skim, krytym przej�ciu pa�acowym. Wbi�
mu ostrze pomi�dzy obojczyk a szyj�. Rannego cesarza dopadli pozostali spiskowcy, zadaj�c
mu ��cznie oko�o trzydziestu pchni�� sztyletami i mieczami. Prefekta Klemensa w�r�d zab�jc�w
nie by�o. Ale i tak odda� im wielk� przys�ug�. Kiedy bowiem w pierwszych godzinach
og�lnego zam�tu �o�nierze schwytali jednego ze spiskowc�w, rozkaza� pu�ci� go wolno. Co
wi�cej, publicznie wyrazi� mu uznanie oraz usprawiedliwi� czyn jego i towarzyszy:
� W gruncie rzeczy to sam Kaligula spiskowa� przeciw sobie. Pope�nia� zbrodnie i �ama�
prawa. Tamci s� tylko formalnie zab�jcami, bo w rzeczywisto�ci to on sam ostrzy� miecz na
siebie!
Lecz s�owa Cherei nie wystarczy�y. Uwa�a�, �e prefekt powinien aktywniej uczestniczy� w
tyranob�jstwie. Poniewa� nie m�g� zmusi� do tego samego Klemensa, wybra� jego bliskiego
krewnego. By� nim Juliusz Lupus, r�wnie� trybun pretorian�w. Rozkaza� mu zabi� cesarzow�
Cezoni� i jej c�reczk�. Co prawda w tej sprawie zdania w�r�d spiskowc�w by�y podzielone.
Jedni uwa�ali, �e ca�kowit� odpowiedzialno�� za wszystkie zbrodnie i szale�stwa ponosi�
tylko Kaligula, by�oby wi�c rzecz� nies�uszn� i niegodn� bra� pomst� na bezbronnych kobietach.
Inni natomiast dowodzili, �e to Cezonia by�a z�ym duchem cesarza; obwiniali j� o podanie
Kaliguli lubczyku, kt�ry sta� si� przyczyn� jego ob��du. Sam Cherea rozstrzygn�� sp�r
twardo i bezwzgl�dnie:
� Dzie�o trzeba doprowadzi� do ko�ca. Nikt z najbli�szej rodziny cesarza nie mo�e pozosta�
przy �yciu!
Juliusz Lupus zasta� Cezoni� le��c� na ziemi przy zw�okach m�a, w sukni zbroczonej
krwi� z jego ran, p�acz�c� i rozpaczaj�c�; c�reczka by�a przy niej. Kobieta �ka�a i powtarza�a
wci�� te same s�owa:
� A m�wi�am ci, a prosi�am ci�!
O czym my�la�a? Czy o tym, �e napomina�a m�a, by post�powa� inaczej, rozumniej, czy
te� o tym, �e w por� nie usun�� wszystkich podejrzanych?
W pierwszym momencie Cezonia nie zorientowa�a si�, po co przychodzi Lupus. S�dzi�a,
jak si� zdaje, �e chce jej pom�c w pod�wigni�ciu zw�ok Kaliguli. Wskaza�a je r�k� i poprosi�a
oficera, by si� zbli�y�. On jednak szed� milcz�c wprost ku niej, z dziwnym wyrazem oczu.
Zrozumia�a i odchyli�a szyj�. Zgin�a te� dziewczynka.
Zw�okami cesarza zaj�� si� tylko kr�l Agryppa. To on je podni�s� w�asnymi r�koma i
umie�ci� na �o�u. Okrywszy je starannie, o�wiadczy� �o�nierzom stra�y przybocznej:
� Cesa