polskawczasietrz01kras

Szczegóły
Tytuł polskawczasietrz01kras
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

polskawczasietrz01kras PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie polskawczasietrz01kras PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

polskawczasietrz01kras - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 HANDBOUND AT THE UNIYERSITY OF TORONTO PRESS Strona 3 Strona 4 Digitized by the Internet Archive in 2009 with funding from University of Toronto Strona 5 Strona 6 Strona 7 V POLSKA w CZASIE •TRZECH ROZBIORÓW Strona 8 Strona 9 Bo pana Waleryana Wr go. Pónoc bije -^ skoczyem ostatni, kart ksiki, nad któr pnicowaleiii dugo a za inao, z której ciwilami byem rad, cz- i^ciej nie zadowolniony. Rzucam pióro z jakiem tsknem uczu- ciem . . . rzadko mi si trafiao z takiem zwtpieniem puszcza w wiat owoc pracy, w której uwierzyem potrzeb. — Radbym j, dar na sady ludzkie i powstrzyma jeszcze w zaciszu domowem. Zdaje mi si niekiedy za pen, czasem nie dokoczon. Lecz da mi j lepiej wykona zdrowie i siy? Dzi wszystko tak starzeje rycho, nie zgrzybieje i ona gdy j, zatrzymam przy sobie? Niech wic idzie — a ty, któremu j przesyam z pozdrowieniem w za- mglone dalekie strony, stary druhu .. . przyjmij ten dar przyjaciela pobaliwem sercem i sdem tyra wyszym nad chwilowe wpywy, jaki ci zawsze odznacza. Midzy t, ksik a tob — stoi mur chiski — nie rozpaczam jednak, aby si on nie wyama gdzie choby na tyle, aby moja Polska przedrze si moga do Ciebie. Pozdro^vienie z daleka. Drezno, 24. Lutego 1873. Twój J. I. Kraszewski, Strona 10 Strona 11 PRZEDMOWA. Jeden z pisarzów niemieckich* wyrazi si, mó- wic o dziejach wspólnych im z nami (z powodu smutnej rocznicy podziau), ze kady naród ma prawo history swoje obrabia coraz na nowo, stosownie do potrteb chwili! Smutne to pojf^cie zadania dziejopisarza i zniewaga dla historyi, któr suebnic czyni; my nawyklimy byli szuka w niej prawdy, gdy ludzie wieku dzisiejszego, ludzie praktyczni zuytkowa by radzi nawet przeszo dla teraniejszoci. Jest to co naksztat tego, jakby kto koci przodków pali dla zrobienia z nich szuwaksu. Historya, wedug nas, przeto tylko w coraz nowy sposób pojmowan i pisan by moe i powinna, e postp czowieka rozjania jej horyzonty, nowe coraz wiato rzuca, zmienia sdy, bo zmienia nowemi badaniami, podstawy, na których si(^ one opieray. Strona 12 — VI — w imi tez prawdy a nie potrzeby chwilowej, zamylilimy skreli dzieje ostatnich lat bytu rzeczy- pospolitej , — ducha i obyczaju Polski. Epoka ta wielokrotnie i wielostronnie opracowywan bya przez wielu pisarzów, chwytano j jako przedmiot pontny, z rónych stron zapatrujc si na ni, próbujc na niej piór i dowcipów. Cudzoziemcy nawet jak Rhul- liere, Ferrand, Raumer, Sybel, Smitt, Herrmann, a wieo Beer, brali chtnie chwil upadku i podziau Polski za przedmiot do dzie wyczerpujcych. Po- mniejszych pism, sdów, pamitników, rozpraw z tych czasów liczba jest niezmiernie wielka. Materya zgromadzono i co dzie si jeszcze gromadzi tak obfity, i chyba by go za boga%m nazwa mona, gdyby kiedy historykowi zbytek da- nych móg by ciarem. Z nowszych u nas pracowników pisali o tej epoce mniej wicej wyczerpujco Schmitt, Szujski, Wegner, Morawski, Kalinka. Zdawaoby si wic, i dodawszy do tego wiato, jakie rzucaj pamitniki Ogiskiego, Niemcewicza, Kitowicza, Wybickiego, Kiliskiego, Moszczeskiego, Kosmowskiego, Zajczka i wielu in- nych — chwila ta dziejowa winnaby nam by dosta- tecznie znan i nie wymagajc nowego obrazu. Tak przecie nie jest. Wszystko to cennym za- pewne jest materyaem, prac przygotowawcz, a pe- nego wizerunku epoki ze wszystkich wzgldów tak Strona 13 - VII — zajmujcej — brak nam jeszcze i nie rycho zapewne mie go bdziemy. Z kad chwil zdobywaj si materyay nowe, wiato si zwiksza, wiele nami- tnych sdów o ludziach i sprawach upada; historya ta nie jest dla nas dotd zupenie jasn i skoczon. To jednak, co ju stuletni zdobyto prac, dozwala skreli pewien zarys caoci piórem bezstronnem, ku czci prawdy a nauce naszej. Dwojako pisano dzieje tego czasu — jako apo- logi umczonej Polski, lub jako obron, namitn a zoliw przeciw nam, tych którzy si z popenio- nego gwatu usprawiedliwi chcieli ~ prawdy zupenej, bezstronnej nikt nie chcia albo raczej nie móg napisa. D»ieci rozalone jeszcze nie miay ojców obwinia; winowajców potomkowie nie chcieli przyznaniem si do grzechu potpia tych, po których wzili ciki spadek popenionej niesprawiedliw^oci. Dzi, dzi my ostyglimy nieco, chwila bolesnaju dosy jest od nas odleg, bymy j w cao pewn ujt oglda mogli; dojrzelimy nieszczciami do tyla, emy ju powinni znie prawd, choby gorzk i smutn. Tej prawdy szuka autor obrazu tego, w po- znaniu szczególniej wewntrznych kraju stosunków — a choby, jako czowiek, cz jej tylko znalaz i czstk odmalowa — praca si ta zawsze nagrodzi. Pismo to powstao z uczucia obowizku, a zro- dzio si w boleciach. Gorycz zapywao nieraz Strona 14 _ VIII _ serce piszc, oczy zami, czoo rumiecem, stokro pióro z rk wj^padao — ir.us jaki wewntrzny ka- za dokona, co byo pocztem. Zdao si autorowi w sumieniu jego, e ta prawda, dzi wanie, bdzie nam poyteczn, jakkolwiek musi by przykr, e my dzi z niej zaczerpniemy nie zwtpienie ale nauk, która daje si. Epoka ta zawiera cay szereg bdów i win na- szych, których si skrywa nie godzi, ale obok nich i krzywd naszych i gwatów wycierpianych i czystych powice i szlachetnych a wzniosych charakterów wiele. ^ U oa konajcej Polski stoj pikne, godne lepszej przeszoci postacie; naprzeciw nim nieprzy- jaciele nasi nie znajd do popisu innych nad poczwar- nie przewrotne i jenialnie cyniczne. W oczach histo- ryka jeniusz Fryderyka i I^atarzyny tem si chyba utrzymuje na przyznanym mu stopniu, i sia daa mu zwyciztwo. Gdyby los nie sprzyja im, byyby to osobistoci wymiane i pogardzone. Naszym boha- terom nawet upadek nie potrafi odj ich blasku. Piszcy history tej epoki (stosuje si to po czci i do innych okresów) przywizywali si dotd szczególniej do dyplomatj-cznych knowa i ukadów, do strony jej zewntrznej, do wizerunków intryg dworów, machinacyi gabinetowych, spryn dziaaj- cych po za krajem i za nami — zaniedban bya Strona 15 _ IX _ stosunkowo strona dla nas, i w kadej historyi da- leko waniejsza a lekcewaona — dzieje wewntrzne kraju i ducha jego w chwili tej stanowczej, obraz obyczajów i charakteru epoki. Opisywano bardzo troskliwie, co si dziao po za Polsk, w Wiedniu, Berlinie i Petersburgu lub w gabinecie posa i na zamku u króla w chwili , gdy Polsk wiertowano — za mao wiedzielimy i wiemy co si w samym kraju dziao, comy wycierpieli na torturach, jak wilimy si w rkach oprawców a moe donie ich caowali. Szereg znanych ju po wikszej czci faktów, w, coraz nowy sposób grupowanych i przestawianych, w coraz nowe tumaczenia i wykady oprawnych — stanowi zwyky tej historyi wtek. Z maemi wy- jtkami byy to historye bezbarwne, wycigi suche, deklamacye wymowne, rozprawy polityczne. Nam si zdao, i wypeni dzieje tego okresu obrazem ducha i obyczajów byo rzecz niezbdn, e powici nieco powagi dziejopisa naleao, aby nada obrazowi barwy i ycia, by go zrozumiaym uczyni. Powaga historyi straci na tem cokolwiek, interes i praA\da niewtpli- wie zyskaj. Zadaniem naszem byo odwzorowa sam Polsk i jej ycie ^y tych chwilach ostatecznych walk i wy- sików. Zuytkowalimy wic zwykle odrzucany ma- terya w przekonaniu, e dla gbiej mylcych nic tu obojtnem nie jest, wszystko przynosi wiato Strona 16 — X — i bliej pozna daje naród, który u dziejopisów swych by dotd trupem pod noem anatoma. Poprzedzi nas wprawdzie Smitt i Hermann, dajcy nieiitóre szczegóy ycia i obyczajów kraju, lecz oba ci pisa- rze czerpali ze róde jednostronnych, obcych, nie- chtnych a bardzo zreszt niedostatecznych. Nie udziemy si wcale, aebymy w tych stu- dyach dokonali nawet tego, comy sobie zakadali. Pomidzy myl pisarza a wykonaniem jej stoi zawsze przeszkód wdele — sabo czowieka, materyalne za- wady, wpywy chwili — czsto sama nawet zbyt go- rca, ch stworzenia zbyt wiele. Skromna te to próba, która sobie nie roci prawa do innego nad ten tytuu. W historyi tych lat przywizujemy szczególn wag do pewnych chwil stanowczych w yciu narodu, do punktów zwrotnych, od których poczynaj si doby odmienne, na których kocz si okresy charakterów cale rónych. Pierwszy rozbiór, godzina najboleniej- szego i najwstydliwszego upadku, sejm czteroletni, wysiek bohaterski Polski odradzajcej si, powstanie Kociuszkowskie, s to punkta kulminacyjne tego okresu. W pierwszym uosobieniem upadku jest Po- niski, w drugim wietnieje caa grupa ludzi ratu- jcych ojczyzn szlachetnym, czsto a do nierozwagi posuiiictyiu zapaem, którego W7razem najszlachetniej- szym jest Ignacy Potocki. Obok niego skupiaj si Strona 17 ^ Xl ^ zajmujce postacie twórców konstytucji d. 3. Maja, której duchem ya Polska i yje, powiedzie mona, do dzi dnia. Sejm czteroletni zrodzi i zaszczepi ten patryotyzm, którego sto lat ucisków zgasi nie mogo. Nie potrzebujemy tumaczy si z uytych do studyów tych najrozmaitszych materyaów, znanych powszechnie .lub zaniedbanych — które w wikszej czci przywodziemy w cigu pisma. Oprócz ródo- wych dzie wymienionych wyej pamitników, niezli- , czonych broszur, dzienników, dyaryuszów, mielimy pud rk znaczny zbiór korespondencyi króla, Szcz- ' ego Potockiego, wielu osób dziaajcych, nie wydane |...mitniki i wielk ilo pisemek okolicznociowych, wierszy ulotnych , które nigdy drukowanemi nie byy. Z pamitników przywiedziem tylko niedrukowany drugi Kiliskiego i bardzo wany Michaa Zaleskiego wraz z jego korespondency. Z góry przygotowani jestemy do zarzutów, jakie czynione nam by mog, i przewidujemy je w wielkiej czci. Historya nasza wyda si czsto za drobnost- I kow, za mozaikow tam gdziemy sowy wspócze- snych si posugujc, sd czytelnikowi pozostawi chcieli. Wiele szczegóów zdadz si zbytecznemi, cho wszystkie przykadaj si do nadania obrazowi barwy i prawdy. Ilekro wspóczesne wiadectwo i rka krcbica Strona 18 _ XII _ obraz z natury nasz sd zastpi mogy — chtniemy in] miejsca ustpili. Pomimo najywszej ch(jci uczy- nienia obrazu penym, czujemy wielce jak mu brak- nie wiele. Posuy on przynajmniej komu, co lepiej i szczliwiej skreli go potrafi. Los tych studyów dla na3 jest przewidzianym ,. krytyk znajdzie si nad czem pastwi, nic nad to atwiejszego — a ci, co sami poszukiwa u róde leni si przedsibra, zu- ytkuj ksik, czerpic z niej po cichu. — Sowo jeszcze. Moemy by atwiej ni kto inny posdzeni o puszczenie cuglów wyobrani i dowolne wypeniniii^ wizerunków; przeciwko temu jak najmocniej protos(4>^ jemy. Poszanowanie historycznej prawdy posuia( id a do pedanteryi nie dopuszczao nam uy w t studyach nic nad to, co ródami autentycznemi | partem by mogo. Zapomniawszy bólu, jaki czsto rodziy te dzieje — praca okoo nich wypacia si nam sowicie pociech odgrzebywania szczegóów, pro- mieniejcych wiatem nowem, yczymy czytelnikom, aby ich zajy studya tak ywo, jak nas zajmowao pisanie. Winnimy tu zoy wyrazy wdzicznoci tym, którzy z uczynnoci prawdziwie polsk byli askawi udzieli nam materyalów, o jakie w kraju obcym nie Strona 19 _ XIII _ zawsze atwo. P. Hieronym Feldmanowski dopomóg nam wielce z biblioteki Towarz} stwa Przyjació Nauk poznaskiego, nie odmówia nam tez zasiku biblio- teka Kórnicka i biblioteka Zakadu Narodowego imi- nia Ossoliskich, za co najszczersze im dziki ska- damy. Drezno, d. 21. Lutego 1873. /i']^ RASZEWSKI. Strona 20 4f