10213
Szczegóły |
Tytuł |
10213 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10213 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10213 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10213 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
MILENIJNA PLUSKWA
Winda w bloku mieszkalnym numer 2630 przy ulicy Hegal Place otworzy�a si� a z �rodka wysz�a roze�miana Dana Scully, tu� za ni� szed� Fox Mulder z papierow� torb� na zakupy pod ramieniem.
- Nie powiedzia�e� tego i nie pr�buj nawet mi wmawia�, �e tak zrobi�e� bo i tak ci nie uwierz�.
- Ale to najprawdziwsza prawda, Scully! To by�o tu� po tym jak wr�ci�em z Anglii a ojciec...
- Zmie�my temat. W�a�nie mnie wyci�gn��e� z NASZEGO przyj�cia noworocznego wi�c oczekuje, �e b�dzie warto. Kiedy mama odkryje z mnie nie ma...
- Mam przeczucie, �e raczej nie b�dzie za tob� t�skni�.
- Co masz na my�li? - spyta�a podejrzliwie Scully.
- Kiedy ostatni raz j� widzia�em rozmawia�a z pewn� szycha z FBI. O�miel� si� zauwa�y�, �e by�a bardzo zadowolona, on r�wnie�.
- A w�a�nie. Sk�d na przyj�ciu wzi�� si� nasz szef?
- Spotka�em go w sklepie i zaprosi�em. Skoro to nasze wsp�lne przyj�cia pomy�la�em, �e mog�. Jestem pewien, �e twoja mama b�dzie mi wdzi�czna.
- Ona tak, ale jak minie sylwester to my b�dziemy musieli stan�� twarz� w twarz ze Skinnerem w pracy.
- Czy ja wiem... nie my�la�a� nigdy jak bardzo by nam to u�atwi�o �ycie gdyby� zosta�a c�rk� zast�pcy dyrektora...
- Mulder!!! - krzykn�a Scully posy�aj�c mu zab�jcze spojrzenie.
- Tylko �artowa�em - pospiesznie doda� Mulder i si�gn�� go kieszeni by poszuka� klucza.
- Nadal nie wiem jak da�am ci si� nam�wi� na to wszystko.
- Nie cieszy ci� perspektywa sp�dzenia milenijnej nocy sam na sam ze swoim ulubionym partnerem?
- Mam przeczucie, �e nied�ugo tego po�a�uj�. - mrukn�a Scully opieraj�c si� o framug� drzwi mieszkanie numer 42. - Problemy ze znalezieniem klu...
- Co u diab�a tu si� dzieje?! - us�yszeli skrzekliwy g�os za plecami. Mulder skrzywi� si� s�ysz�c g�os swojej s�siadki.
- Dobry wiecz�r pani Dubczyk. Jak tam sylwester? - spyta� zrezygnowanym g�osem nie odwracaj�c si� nawet.
- Gdyby�cie tak nie ha�asowali by�by na pewno lepszy. Sprowadza pan tu kobiety panie Sulder? - pani Dubczyk poprawi�a r�owy szlafrok w kt�ry zawini�te by�o jej niezwyk�ych rozmiar�w cia�o.
Mulder otworzy� usta by poprawi� wiecznie myl�c� si� s�siadk� kiedy us�ysza� g�os swojej partnerki.
- O prosz� si� mn� nie przejmowa�, tak naprawd� jestem m�czyzn� a to co pani widzi jest iluzj� wywo�an� przez �rodku halucynogenne, kt�re dodaje do pani wody rz�d w celu przetestowania nowego �rodka usypiaj�cego dla s�oni zam�wionego przez pacyfist�w z po�udniowej Gruzji.
Fox Mulder odwr�ci� si� gwa�townie w sam� por� by zobaczy� oburzon� twarz pani Dubczyk i zosta� nazwanym wariatem.
- Wielkie dzi�ki - wycedzi� przez z�by do swojej wyra�nie rozbawionej partnerki. - Bawi ci� niszczenie mojej reputacji?
- Ale� agencie Mulder, j� ju� tylko mo�na poprawi�.
Mulder bez s�owa wcisn�� jej do r�k torb� i zacz�� obiema r�koma przeszukiwa� kieszenie. W ko�cu znalaz� klucze i otworzy� drzwi.
- Panie przodem. - Gestem r�ki wskaza� wn�trze swojego mieszkania. Scully u�miechn�a si� filuternie i bez wahania zanurzy�a si� w ciemno��. Mulder zatrzasn�� drzwi i w��czy� �wiat�o. Scully zd��y�a ju� od�o�y� torb� z zakupami na szafk� i zacz�a zdejmowa� p�aszcz.
- Co teraz? - spyta�a rozgl�daj�c si� woko�o.
Mulder zerkn�� na zegarek.
- Do p�nocy zosta�o jeszcze kwadrans wi�c my�l�, �e przygotuje co� do jedzenia.
- A� boje si� zajrze� do twojej lod�wki.
- Obawiasz si� znale�� tam jakie� obce formy �ycia? - za�artowa� a kiedy Scully przewr�ci�a oczami doda� wskazuj�c na torb� le��c� obok niej. - Zreszt� nie b�dziesz musia�a. Mam tu wszystko czego b�dziemy potrzebowa�.
- Do jedzenia? - u�ci�li�a Dana zerkaj�c do �rodka.
- Skoro ju� o tym mowa... - zacz�� Mulder z szelmowskim u�miechem.
- Chyba nie chce tego wiedzie�.
Mulder teatralnie westchn�, wzi�� od niej p�aszcz i powiesi� go razem ze swoj� kurtk�.
- W szafce nad zlewem powinny by� jakie� kieliszki. - powiedzia� wyjmuj�c z torby szampana i wstawiaj�c go lod�wki.
- Hmm, interesuj�ce - us�ysza� g�os Scully nad uchem. - Troch� si� obawia�am, �e kiedy j� otworzysz co� ci� zaatakuje ale jak widz�, �e ta fasolka jest... pokojowo nastawiona.
- To Frohike i ch�opaki. Troch� za bardzo si� przej�li Y2K i st�d to wszystko. - mrukn�� wyja�niaj�c czemu jego lod�wka jest pe�na puszek czerwonej fasolki i ananas�w.
- Wiesz, znam przepis na �wietn� sa�atk� z tego. Je�li znajdziesz gdzie� jogurt lub �mietan�, troch� sera i czerwonej papryki w proszku to mog� j� zrobi�.
- �wietnie! - powiedzia� Mulder i natychmiast zacz�� przeszukiwa� szafki. - Papryka... jest. Ser... hmm, my�lisz, �e jest jeszcze dobry?
- Poka�... Jezu! - Scully szybko wyrzuci�a lekko ruszaj�c� si� paczuszk� do kosza. - My�lisz, �e pani Dubczyk mog�a by nas troch� po�yczy�?
- W�tpi�. Ale jest jeszcze Buddy spod 45. Zajmij si� torb� a ja p�jd� zapolowa� - powiedzia� Mulder poczym szybko wyszed�. W mi�dzy czasie Scully zacz�a rozpakowywa� to co Mulder przyni�s� na przyj�cie a co postanowili zabra� ze sob� kiedy si� z niego cichaczem ulotnili.
- Zaraz... te chipsy wydaj� mi si� znajome.
- Pewnie dlatego, ze pochodz� z twojej kuchni- wyja�ni� Mulder staj�c w drzwiach ma�ej kuchni. W r�kach trzyma� du�e opakowanie naturalnego jogurtu i kawa� sera.
- Masz zamiar zaprosi� ca�a kamienice? Wystarczy�a by jedna trzecia. Szybko si� uwin��e� - zauwa�y�a.
- Buddy jest ostatnim �yj�cym przedstawicielem gatunku 'dobrego s�siada'. By� ciekawy kogo zaprosi�em i...
- Nie zmieniaj tematy. Od kiedy to robisz zakupy u mnie w lod�wce?
- Pomy�la�em, �e skoro ju� mamy sp�dzi� wiecz�r razem to warty by mie� co� wi�cej ni� szampan... i kawior. - doda� k�ad�c na blat sto�u ser i jogurt i si�gaj�c do tylniej kieszeni d�ins�w.
- Kupi�e� kawior? - Scully unios�a jedn� brew w zaskoczeniu.
- Prezent od Buddy'ego. - wyja�ni� Mulder podaj�c jej ma�� puszeczk�. - Pr�bowa�em mu wyt�umaczy�, �e nie jadam rybich jajeczek ale upar� si�.
- Nie doceniasz daru losu, partnerze. - rzek�a Dana z szerokim u�miechem na twarzy. Bardzo lubi�a kawior jednak jej rz�dowa pensa nie pozwala�a jej zaspokaja� tego niezwyk�ego upodobania zbyt cz�sto. W�a�ciwie to nie pami�ta�a kiedy ostatni raz mia�a t� przyjemno��.
- Nigdy nie przestaniesz mnie zadziwia�. A teraz powied� co z tym serem.
- Co? - wyrwana z marze� Dana spojrza�a na swojego partnera nieprzytomnie.
- Sa�atka - podpowiedzia�.
- A tak. Wyjmij dwie puszki fasolki i jedn� ananas�w i odced� je. Ja tym czasem... - Scully otworzy�a na chybi� trafi� jedna z szuflad. By�a pusta. - Gdzie s� jakie� no�e?
Mulder stan� za ni�, otworzy� szafk� i si�gn�� na najwy�sz� z p�ek.
- Jak cz�sto ty gotujesz? - spyta�a odwracaj�c si� i patrz�c mu w oczy podejrzliwie.
- Czemu pytasz? - zdziwi� si� podaj�c jej n� wielko�ci tasaka. Scully westchn�a cicho i zrezygnowa�a z pro�by o co� mniejszego. Odwr�ci�a si� od kusz�cego widoku jego zielonkawo-br�zowych oczu i si�gn�a po desk�. Zacz�a kroi� ser w kostk�.
Tymczasem Mulder wyj�� z lod�wki fasolk� i ananas i stan�� bezradnie zastanawiaj�c si� gdzie upchn�� sitko. Zagryz� warg�. Nagle tchni�ty niejasnym wspomnieniem otworzy� ponownie lod�wk� i si�gn�� do zamra�arki. Odpowiednich rozmiar�w sitko le�a�o niewinnie w�r�d zwa��w lodu i dziwnych resztek przymarzni�tych do �cianek urz�dzenia.
- Sko�czy�e�? - spyta�a Scully zerkaj�c na niego przez rami�. - Wow, niez�a epoka lodowcowa, kiedy ostatnio ja rozmra�a�e�?
- Rozmra�a�em? - mrukn�� Mulder poszukuj�c czego� czym mo�na by otworzy� puszki.
- Niewa�ne. Otwieracz le�y tam. - powiedzia�a wskazuj�c tasakiem dno zlewu.
- Dzi�ki. - Si�gn� po urz�dzenie i z zapa�em zabra� si� za wydobywanie przysz�ej kolacji z metalu. Kilka Puszek p�niej Scully powiedzia�a.
- OK., teraz ja pokroje ananas a ty znajd� du�� salaterk�, �y�k� i szklank�. Byle czyste.
- Wykonane. - odpowiedzia� k�ad�c to o co prosi�a obok deski na kt�rej le�a�y pokrojone w r�wne kostki ser i ananas.
- Nie�le. Obawia�em si�, �e b�dzie to wygl�da� jak masakra pi�� tarczow� ale ty najwidoczniej masz krojenie w genach bez wzgl�du na narz�dzie.
Scully zignorowa�a jego uwag� i zsun�a kosteczki do salaterki i wymiesza�a je delikatnie drewnian� �y�k�.
- Gdzie po�o�y�e� sok z ananas�w?
- Przecie� mia�em je odcedzi� - zdziwi� si� Mulder widz�c jej spojrzenie doda� szybko. - Wyla�em do zlewu.
- Wybacz, m�j b��d. Potrzebny mi jest do zrobienia sosu wi�c wyjmij lepiej jeszcze jedn� puszk� i zlej sok do szklanki.
Mulder szybko wykona� polecenie. Nabiera� coraz wi�kszej ochoty na t� tajemnicz� sa�atk�. Scully otworzy�a kubek z jogurtem i wla�a cz�� do szklanki z sokiem. Wymiesza�a i pola�a tak powsta�ym sosem zawarto�� salaterki.
- Ok., teraz jeszcze tylko papryka... - mrukn�a cicho si�gaj�c po czerwon� torebk� i posypa�a zawarto�ci� wierzch sa�atki. - Gotowe!
- Ju�? Hmm, musze zapami�ta� przepis. Mo�e ten prezent ch�opak�w na co� si� jednak przyda. - powiedzia� bior�c od Scully �y�k� i nabra� du�� porcj� smakowicie wygl�daj�cej sa�atki.
- Hmm... Hm?... Hmn! - kiedy chwyci� si� za szyj� i zacz�� si� krztusi� Scully zareagowa�a odruchowo, chwytaj�c go pod ramiona i chc� zastosowa� chwyt Heinrycha by utorowa� g�rne drogi oddechowe. Mulder jednak wyrwa� si� i rzuci� do zlewu. Otworzy� kran i �apczywie zacz�� pi� wod�.
- Co si� sta�o!? - krzykn�a zdenerwowana Scully.
- Os.. ostre - wycharcza� Mulder kiedy wreszcie odsun�� si� od zlewu. Jego twarzy by�a lekko zaczerwieniona. Scully podejrzliwie spojrza�a na dopiero co przygotowan� sa�atk� a nast�pnie tchni�ta przeczuciem chwyci�a torebk� z papryk�, kt�ra zgnieciona nadal le�a�a na blacie szafki.
- Chili! Czemu mi nie powiedzia�e�? My�la�am, �e to s�odka.
- Nast�pnym... razem... ty b�dziesz �wink� do�wiadczaln�. Mia�em w�a�nie powiedzie� ci komplement na temat gotowania ale chyba na niego nie zas�ugujesz. - powiedzia� udaj�c ura�ony ton.
- No c�, sa�atka jest niejadalna wi�c chyba wr�cimy si� do podstawowego menu. - oznajmi�a Scully patrz�c bez entuzjazmu na paczki popcornu i chips�w w r�nych smakach le��cych obok papierowej torby.
- Nie zapominaj o szampanie.
- ... i kawiorze. - doda�a Scully.
- Tak, rybie jajeczka - mrukn�� z lekkim obrzydzeniem Mulder bior�c do r�ki wcze�niej wyj�te kieliszki i paczki kinowych przysmak�w. Zani�s� je do pokoju gdzie po�o�y� na niskiej �awie i si�gn�� po pilot telewizora.
- Szampan ju� si� sch�odzi� ale pytanie brzmi gdzie jest otwieracz do butelek! - krzykn�a Scully z kuchni.
- Mam go tutaj. - odpowiedzia� i w��czy� telewizor na kana� 45. Pokazywali w�a�nie uliczn� zabaw� na Time Squear. Ma�y zegar widoczny w prawym g�rnych rogu ekranu pokazywa�, �e do ko�ca tego stulecia zosta�o 3 minuty. - Hej Scully, je�li si� nie pospieszysz sp�nisz si� na koniec wieku!
- Niczego ci� nie nauczyli w tym Oksfordzie? XX wiek sko�czy si� dopiero w przysz�ym roku. - zauwa�y�a Scully siadaj�c obok niego i stawiaj�c na blacie �awy butelk� francuskiego szampana.
- Ja to wiem, ty to wierz ale spr�buj to wyt�umaczy� to tym wszystkim nowojorczykom - powiedzia� wskazuj�c na t�um rozbawionych ludzi na ekranie i w tym momencie telewizor zgas� a razem z nim �wiat�o w ca�ym mieszkaniu.
Mulder i Scully nieruchomo siedzieli w i�cie egipskich ciemno�ciach jakie spowi�y mieszkanie.
- Widzisz, us�yszeli ci�.
- To nie oni Mulder, to Pluskwa.
Mulder obr�ci� si� w stron�, gdzie jak przypuszcza� siedzia�a jego partnerka.
- Nie min�a jeszcze p�noc - zauwa�y�. I nagle poczu� r�k� na swoim udzie.
- Um, Dana? - spyta� niepewnie.
- Tak?
- Co robisz? - pyta� dalej, czuj�c jak delikatna kobieca r�ka przesuwa si� coraz wy�ej po wewn�trznej stronie uda i coraz bli�ej pewnego newralgicznego miejsca.
- Szukam twoje r�ki a co my�la�e�?
- Nie wiedzia�em, �e boisz si� ciemno�ci. - szepn�� podaj�c jej swoj� d�o�.
- Mulder - westchn�a - Chce sprawdzi� kt�ra godzina a tw�j zegarek ma pod�wietlan� tarcz�. - wyja�ni�a i w tym samym momencie mroki roz�wietli� s�aby blask jego zegarka. - Masz racj�. Do p�nocy zosta�o pi�tna�cie sekund.
- W takich sytuacjach zaczynam podejrzewa�, �e jestem przekl�ty. Ostatnie chwile przed ko�cem �wiata sp�dz� sam w ciemno�ci i nawet si� nie dowiem co mnie zabi�o.
- Ja to zrobi� je�li nie przestaniesz si� wyg�upia�. A po drugie nie jeste� sam.
- Dzi�ki Scully, zawsze wiedzia�em, �e jak przyjdzie co do czego do zostaniesz zemn� do samego ko�ca.
- O, dzi�kuje.
Mulder zerkn�� na ci�gle �wiec� si� tarcz� zegarka. By� sam na sam ze swoj� urocz� partnerk� w kompletnej ciemno�ci, za 5 sekund Milenijna Pluskwa mo�e rzuci� ca�y �wita na kolana a szlak jakim pod��a�a jej r�ka wzd�u� jego uda nadal pulsowa� w rytm coraz szybszych uderze� jego serca.
- Dana.. - zacz�� nie pewien jak ma wyrazi� to co chcia�by teraz powiedzie�. Jego d�onie delikatnie chwyci�y szczup�e ramiona Scully.
- Tak?
- Czy mia�aby� co� przeciwko podtrzymaniu tradycji sylwestrowej? - powiedzia� w ko�cu.
- To znaczy? - spyta�a dziwnie niskim g�osem.
Mulder rzuci� ostatnie spojrzenie na zegarek i widz�c, �e dok�adnie w tej chwili trzy dziewi�tki odchodz� do przesz�o�ci i na ich miejsce wskakuj� trzy okr�g�e zera postanowi� dzia�a�. Maj�c nadzieje, na brak protestu przyci�gn�� j� do siebie i poca�owa�.
Zaskoczona zamar�a... ale tylko na u�amek sekundy, potem odwzajemni�a poca�unek. Czas mija� a Dana Scully i Fox Mulder nadal czule si� obejmowali i korzystali z niezwyk�o�ci chwili. Dotyk warg stawa� si� coraz bardzie �arliwy, oba serca bi�y w szalonym tempie a r�ce si�ga�y zakazanych dotychczas obszar�w. Wreszcie przerwali poca�unek gwa�townie �api�c oddech. Gdyby mogli zobaczy� swoje twarzy zobaczyliby rozszerzone �renice, zaczerwienione od niedawnego dotyku usta a przede wszystkim wyraz oczu, kt�ry zast�pi� by wszystkie s�owa i my�li, kt�re teraz kr��y�y w ich g�owach.
- Czy tak wygl�da twoja sylwestrowa tradycja? - odezwa�a si� w ko�cu Scully.
- Tak mo�e wygl�da� NASZA sylwestrowa tradycja. - odpowiedzia� po chwili.
Dana nie wiedzia�a co odpowiedzie�. Jej serce i cia�o krzycza�o: TAK! ale racjonalny umys� przypomina�, �e pomimo ciemno�ci to nadal jest jej partner z FBI.
- Dana?... Przepraszam. Ja...
- Nie masz za co. To ca�kiem naturalne, �e dali�my si� ponie�� chwili.
- My�lisz, �e �wiat nadal istnieje? - za�artowa� Mulder staraj�c si� roz�adowa� atmosfer�.
- Och, czy ja wiem... trzeba si� przekona�.
- Czekaj, mam tu gdzie�... - Mulder pu�ci� ramiona Scully, kt�re nadal trzyma� i po omacku ruszy� w kierunku biurka. - Zaraz, gdzie� tu... AU!
- Wszystko w porz�dku? - Spyta�a zaniepokojona, tylko nie wiedzia�a czym bardziej. Brakiem jego r�k czy tego, ze si� uderzy�.
- Tak. O znalaz�em. Frohike przyni�s� to razem z fasok� i ananasem. Nazwa� to "Paczk� Przetrwania" czy co� takiego...
- Co to jest?!
- Radio na baterie oczywi�cie. Gdzie to si� w��... A tak! - Scully us�ysza�a ciche brz�kni�cie i z g�o�niczka pop�yn�� g�os DJ'a.
- ... po�udniowa cze�� Waszyngtonu i ca�a Alexandria pogr��one s� w ciemno�ciach po tym jak nieznani sprawcy w�amali si� do elektrowni w Falls Church i zwi�zawszy dy�uruj�cego pracownika spowodowali awari� komputera odpowiedzialnego za zarz�dzanie sieci� energetyczn� miasta. Zostawili kartk� z podpisem Milenijna Pluskwa i rozp�yn�li si� w ciemno�ciach nocy. Przyby�e na miejsce jednostki staraj�c si� przywr�ci� zasilanie...
- Um, Mulder... gdzie ch�opcy zamierzali sp�dzi� sylwestra?