poezyeludwikakon05kond
Szczegóły |
Tytuł |
poezyeludwikakon05kond |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
poezyeludwikakon05kond PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie poezyeludwikakon05kond PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
poezyeludwikakon05kond - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
*» *
»*-•
.•*_••.
* • •
m
msm M
•* • *. .» • * * *
«.\« **
* > *v.
Strona 2
Strona 3
Strona 4
Strona 5
Strona 6
3
o
B p
o O
'O
o 5*
: i
§ o
? p
3 P-
P
8 »
e-
Strona 7
NOWA BIBLIOTEKA
PISARZY POLSKICH.
TOM XVII.
Strona 8
Strona 9
POEZYE
LUDWIKI KONDRATOWICZA
(WADYSAWA STRONILI).
Z PORTRETEM AUTORA.
TOM V. -m
— 48S187
M1KOÓW-WAESZAWA.
NAKADEM KAROLA MIARKI.
1908.
Strona 10
Strona 11
UTWOKY LIRYCZNE
Strona 12
Strona 13
DO * * *
Z paaców sterczcych dumnie
Znijd, pikna, do mojej chatki;
Tylko zabierz swe manatki,
Bo hoot znajdziesz u mnie.
wite pustki wszdzie, wszdzie,
Ale nie marz nic o chlebie;
Bo kochanek wierny ciebie
Czuociami karmie bdzie.
Z rana ci wianek uplot,
Na obiad dam szmer strumyka,
Na wieczerz piew sowika,
A na noc marzenia zote.
A gdy ci dumanie czyste
W niebieskie sfery uniesie,
Przez otwory w mojej strzesie
Obaczysz Niebo gwiadziste!
1843. Niewie.
DO PKZYSZEJ ZONY.
Pani chcesz wierszy, chcesz wskrzesi ducha.
!
Którego tak dawno tumi;
Dziewica kae, poeta sucha,
I spenia rozkaz, jak umie.
Ale okrutne pani rozkazy!*
Nie umiem speni tak wiele,
Nie umiem znale na socu skazy,
Wady w tak czystym aniele.
Strona 14
.
DZIEA ORYGINALNE.
Ja tylko wielbi jestem ochoczy,
Ja tylko umiem by czuym
Bd uwielbia anielskie oczy,
Cho mi spokój no zatruy.
Pani to powie, em nadto miay,
e to wyrazy pochlebcze,
I moje szczere dla niej zapay
Sw pikno nók podepcze .
1844. Niewie.
WSPOMNIENIE NIEWIEA,
SONETY.
1.
WSPOMNIENIE.
Gdzie po dwuwiecznym gwarze cisza uroczysta
Zalega Kadzi wiowskich zotych sal obszary,
W murach, co pamitaj byt wietny, byt stary,
Ja wlokem dni powszednie, biedny biuralista.
W starym blaszanym hemie chowaem cygary,
A otrzsszy zbutwiae malowida z pyów,
Kiedy wiatr bi do okna, zastawiaem szpary
Obrazami Ostrogskich, Sapiechów, Radwiów!
W grobach, w gruzach, w gawdach i na starem pótnie
Tylko przeszo przelotem swój cie zostawia.
Czytaem po tych cieniach, bolejc okrutnie,
Bom widzia, e
ta przeszo, cho zmara, nadgnia,
Jeszcze przy naszym wieku wyglda butnie,
Jak wród wioski ndzarzów rycerska mogia.
2.
MIASTO.
Mae i liche miasto stoi w rozwalinie,
Tu i owdzie wród gruzów nowy mur si byszczy,
Strona 15
.
UTWORY LIRYCZNE. 9
Tu i owdzie wieyce, klasztory, witynie,
Póki czas ich nie pore, burza nie poniszczy.
Mae i liche miasto, co stoi w ruinie,
Czy komu Iz wywoa, ciekawo obudzi?
Wdrowiec je w przejedzie obojtnie minie,
Jak mijamy podeszych, pospolitych ludzi.
Lecz ten starzec —
to onierz, to bywalec moe,
W ranach swych mstwa, w zmarszczkach ma dugie
Opowie ci swe losy, bitwy lub podróe Elat dzieje, . . .
Miasto ma swoj przeszo, swoje przywileje . .
Przestarzay pergamin?! —
O, poal si Boe!
Czek go ju nie wyczyta i mól nawet nie je.
3.
ZAMEK.
Za szerokiem jeziorem, na kracu krainy,
Sterczy kamienny starzec —
i niekiedy z wiey
Dugo, zwolna wydzwania ubiege godziny,
Nim ostatni dni swoich godzin uderzy.
W piersiach jego, jak w piersiach stuletnich onierzy,
Tylko pami na dawne zdarzenia i czyny.
Teraniejszo z przeszoci pogardliwie mierzy:
Zna ojców — jake mieszne w jego oczach syny!
Czy odyje? czy wskrzesi swoje dawne losy
Huczno, po Eadwiowsku? —
Jeszcze ma nadziej,
Jeszcze dziad miao strzela wieami w Niebiosy,
Jesizcze herby, obrazy i szpargaów stosy
Strzee jak wito . . .ta Boe! wito
spróchnieje,
flak sowo bez znaczenia, rolina bez rosy.
Strona 16
. !
10 DZIEA ORYGINALNE.
4.
GROBY RADZIWIÓW
w kociele pojezuickim.
Pod ogromn wityni jest miejsce grobowe,
Jest sklepisko podziemne, w niem otarz i krata;
Dalej trumna przy trumnie — wszystkie hebanowe,
Wszystkie z dbu — w nich koci dugie le lata.
Z trumien zgnilizna wieje, cho arystokrata
Przesiky balsamami zoy tutaj gow.
Zgniy pany i panie —
tylko trwalsza szata,
Szkielet, herb ci przypomni ich ycia osnow.
Swe imiona to zotem, to krwi nakrelili
W pamici ludów lub na dziejów karcie!
wiecznej
Nie zorzecz nie bogosaw
. . . oni ludmi byli. . . .
Có gdyby oni z grobów powstali w tej chwili?
Znówby bieano do nich po aski, po wsparcie,
Lecz oniby z pogard oczy odwrócili . .
5.
ALBA.
Zwierzyniec Radziwilowski.
Ha jak tu piknie, mio, cienisto, zielono
!
Wnijd w aleje lip starych, w brzezinowe lasy, —
I myl pradziadowsk orzewij twe ono,
I przenie twoj pami w pradziadowskie czasy.
Gdzie modli si S i e r o t k a, gdzie Karol zapasy
Wiód ze zwierzem, obaczysz sarn przeposzon;
Gdzie wrzay pene ycia Albaców haasy —
Sterczy paac na ce
ruder czerwon.
Wyspa... kana... tu moe... Precz stare wspomnienia!
One cikie dla duszy. W
sercu zniewieeiaem
Moe sodsze masz myli i wiesze marzenia.
Strona 17
. . .
UTWORY LIRYCZNE. 11
Moe mio ? . . . Na trawie, co lipa ocienia,
Sid, szczliwcze, i lubym nakarm si zapaem,
I ryj na korze cyfr kochanki imienia . .
6.
WITY KRZY.
Opactwo Benedyktynów i mogiy miejskie.
Krzy byszczy poza lasem daleko od miasta —
Mieszkanie Eremitów bieleje tam w lesie,
A wysoko na górze, jak oko doniesie,
Jest koció — naokoo gstwina zarasta.
Cisza zaledwie czasem wiatr po liciach szasta,
. . .
Albo echo od dzwonów po wwozach rwie si . .
O tutaj czsto dzwoni przy miertelnych kresie
!
-
To gród trupi, ludnie jszy od yjcych miasta.
Mogia przy mogile, syny trupich koci,
Robaki odraliwe, po ziemi si wlek, —
Trcasz nog —
to czaszka, w niej gadzina goci.
Smutno ci? zmów pacierze, nie zorzecz nicoci,
Szalony synu ziemi! bo dzie niedaleko,
Kiedy ywy zmaremu grobu pozazdroci . .
7.
DO BOGARODZICY
w Suckiej bramie.
Bogarodzico! ku litoci atwa,
Ty, co renic czuwasz niezmruon
W bramie na warcie, aby Twoja dziatwa
Bezpiecznie spaa pod Twoj obron?
O! strze tych wity, w których Syn Twój sodki
Odbiera od nas ofiary codzienne,
I strze te domy, te baszty kamienne,
Te rozwalmy —
dawny gród Sierotki.
1844.
Strona 18
..
12
DZIEA ORYGINALNE.
NAD NIEMNEM.
Mtny Niemen i powy, —
Krtym wem si toczy
Bóg ci sprzyjaj, czónowy!
Py wesoy, ochoczy.
trwon ma posta,
Lecz on
Prosty czowiek —
wiadomo.
Och! gdyby mnie si dosta
Na paszczyzn ruchom!
Gdyby odzi da wol
I bez steru, bez wiosa,
Pyn w mtnym ywiole,
Gdzieby woda zaniosa!
Midzy fale mienione
Puci czóen jak dugi . .
Póki w nurtach uton,
Tobym uy eglugi!
Woda czysta, pienista,
Z moj odzi si zetrze —
Czek na fali si chysta,
Jak ptaszek na wietrze . .
1844. Zaucze.
ODA Z HOKAOYTTSZA.
(PARODYA).
Quem tu, Melpomen, semel
placido lumine videria
Nascentem
Komu raz, Muzo, usidziesz na karku,
Tego ju rozum nie zapie,
jarmarku,
Ten ju nie pójdzie hasa po
Jak cygan na chudej szkapie.
Ju go gos trby miertelnie zatrwoy,
Sawa go z pieca nie zwabi,
Strona 19
.
UTWORY LIRYCZNE. 13
Ju on w teatrze nie zasidzie w loy
Naksztat fircyka lub hrabi.
Za to ulubi gdzie pod drzewem suchem,
Lub przy kauy swej wioski,
Legszy do góry wychudzonym brzuchem,
Ukada rymy i zgoski.
Muzo! co umiesz i na dudce z yka
Dziwn i sodk pie stwarza,
Ty, która; lubisz nawet i indyka
abdzim gosem obdarza.
Tobie winienem mój obiad pitkowy,
M saw, moje uczucie,
Oklaski, pustki kieszeni i gowy,
I aty w moim surducie . .
1844. Zaucze.
SODYCZ MARZEN.
Nim zawita los szczliwy,
Jeden balsam na ran:
Mdre myli porzuciwszy,
Puszcza baki mydlane.
Z niemi zgodnie, niezawodnie
Sodka myl si rozhula.
Wlaz na gruszk, rwa pietruszk,
jak sodka cebula!
Los zawistny pdzi, gniecie
Nieszczliwy rpd ziemian;
Gromy, burze i zamiecie
Uderzaj na przemian;
Lecz co klei myl
nadziei
1 pod skrzyda przytula,
Wlaz na gruszk, rwa pietruszk,
O jak sodka cebula!
Strona 20
!
14 DZIEA ORYGINALNE.
O witajcie, myli puste,
Lube zamki w oboku!
Czekby skwania na kapust
Bez waszego uroku.
Przez was mie nasze chwile
Lec szybko, jak kula.
Wlaz na gruszk, rwa pietruszk,
O jak sodka cebula!
Gdy mi serce cier oplata,
Chmury ci
u gowy,
Niedowolen z tego wiata,
Tworz sobie wiat nowy.
wiat mój zgodny i niegodny,
Jakby pszczóki wród ula.
Wlaz na gruszk, rwa pietruszk,
jak sodka cebula!
Wszdzie kwiaty, wszdzie kosy,
Owoc pokry a licie,
Sycha plsy i odgosy,
Lud si kocha ognicie;
Z dobrej woli na swej roli
1 pracuje, i hula.
Wlaz na gruszk, rwa pietruszk,
O jak sodka cebula!
O! ten nie zna szczcia dosy,
Kto nie umie radonie
Na topieli gmachów wznosi,
Zrywa gruszek na sonie!
To rozkosze, wierzcie, prosz,
Jak to bawi, rozczula!
Wlaz na gruszk, rwa pietruszk,
O jak sodka cebula
1844. Zaucze.