8703
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 8703 |
Rozszerzenie: |
8703 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 8703 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 8703 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
8703 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Noteka 2015
autor - Konrad T. Lewandowski
Dzie� zacz�� si� i wcze�nie i ponuro jak w powie�ci sensacyjnej. Z ��ka wyci�gn�� mnie dzwonek, a za progiem sta�o trzech smutnych facet�w.
Niezupe�nie smutnych. Dw�ch u�miechn�o si� na m�j widok, z czego jeden ca�kiem szeroko. Mo�na by�o zrozumie� ten brak urz�dowej powagi. Nieogolona g�ba, rozbiegane oczy oraz zmierzwione kud�y czyni�y mnie zapewne podobnym do skacowanego borsuka.
- Rados�aw Tymaszewski, sta�y wsp�pracownik tygodnika "Oble�ne Nowinki"? - zapyta� najsmutniejszy
Spojrza�em spode �ba
- Tak, to ja.
Wyci�gn�li legitymacje, bardzo dbaj�c, bym nie pomy�la� �e to rewolwery.
- Ministerstwo Obrony Narodowej - oznajmili ch�rem
- Wiecie co, panowie, to chyba naprawd� pomy�ka.
- Mo�emy wej��?
Pytanie, rzecz jasna, by�o retoryczne. Kiedy ju� wpakowali si� do �rodka i zamkn�li drzwi, ten najbardziej weso�y oznajmi�:
- Przychodzimy w sprawie pa�skich artyku��w dotycz�cych naszego resortu...
- Ale� ja to wszystko zmy�li�em! - nie by�em pewien, czy w obecnej sytuacji jest to rozs�dny argument, ale w sumie nie mia�em nic innego do powiedzenia.
- Wiemy o tym - rzek� ten umiarkowanie weso�y - W�a�nie dlatego tu przyszli�my
- Ojczyzna pana potrzebuje - doda� ten najsmutniejszy
Zakr�ci�o mi si� w g�owie.
A to wszystko przez to, �e trzy miesi�ce wcze�niej w "Oble�nych Nowinkach" zmieni� si� naczelny.
Istnia�o kilka regu� rz�dz�cych procesem nast�pstwa zadk�w na sto�ku naczelnego. Po pierwsze: kadencje kr�tkie zawsze nast�powa�y po d�ugich, na zasadzie kreska-kropka-kreska-kropka jak w alfabecie Morse'a. Po drugie: ka�dy naczelny typu "kropka" zaczyna� od gruntownej reformy pisma celem jego wi�kszego urynkowienia. M�wi�c po ludzku: uskutecznia� nowe, w swoim przekonaniu genialne pomys�y na czytanki dla analfabet�w. Eksperymenty te owocowa�y rych�ym spadkiem nak�adu, w wyniku czego wydawca sp�awia� nowatora i dawa� na jego miejsce przytomniejszego cz�owieka, kt�ry wkr�tce doprowadza� nak�ad do poprzedniego poziomu. Nast�powa�a kadencja typu "kreska". Jednak po pewnym czasie wydawca zn�w zaczyna� kombinowa� jak by tu jeszcze bardziej urynkowi� "Nowinki" i w efekcie zaczyna� si� nast�pny cykl. Nie by�o by w tym nic przykrego, gdyby nie to, �e przy ka�dej reformie "Nowinek" dochodzi�o do pogromu sta�ych wsp�pracownik�w.
Tym razem przysz�a kolej na kropk�, czyli porcj� post�pu. Nowy naczelny na dzie� dobry oznajmi�, �e od tej pory nie b�dziemy �adnym brukowcem, tylko powa�nym pismem bulwarowym. W�r�d autor�w g�upawek wybuch�a panika. Kto� kopn�� si� do komputera i zacz�� przerabia� rolnika spod Piotrkowa, kt�ry zar�ba� �on� motyk� do burak�w, na hrabiego Luisa z Monaco, kt�ry udusi� �on� �ywym pytonem. Kilka os�b przezornie posz�o rozgl�da� si� za robot� gdzie indziej, a mnie strzeli� do g�owy ten cholerny pomys�. W te p�dy zapisa�em si� na audiencj� do naczelnego.
- Czym zajmowa� si� pan do tej pory? - zapyta� p� godziny p�niej, patrz�c "przenikliwie"
Wymieni�em tytu�y paru moich g�upawek. Zgodnie z oczekiwaniem naczelny skrzywi� si� z dezaprobat�.
- Postanowili�my, �e ju� do�� wymys��w - oznajmi�.
- Od tej pory b�dziemy pismem bardziej reporta�owym. Ponadto rozpoczynamy druk dalszego ci�gu "Pana Tadeusza". Nie trzynastej ksi�gi! - zastrzeg� si� gwa�townie, widz�c radosny b�ysk w moich oczach. - Jest pewien m�ody, bardzo zdolny poeta, kt�ry podj�� si� opisa� dalsze losy rodu Soplic�w do Powstania Styczniowego w��cznie.
- Aha... - chyba wiedzia�em o kt�rego poet� chodzi. Bez w�tpienia o tego, kt�ry niedawno w trybie pilnym musia� �eni� si� z c�rk� wiceprezesa wydawnictwa - Te� chcia�bym zaproponowa� co� zupe�nie nowego - oznajmi�em.
- Co takiego? - mina naczelnego �wiadczy�a, �e nie ma dla niego pomys��w nowych.
- Pomy�la�em, �e "Nowinki" mog�y by opublikowa� kilka supertajnych dokument�w Sztabu Generalnego.
- A sk�d je pan we�mie? - zaj�kn�� si� lekko i od razu, dla r�wnowagi wzruszy� ramionami.
- Wymy�l�.
Bez trudu mog�em odczyta� hieroglify, w kt�re u�o�y�y si� zmarszczki nowego naczelnego. Z jednej strony psu�em mu now� koncepcj� pisma, a z drugiej gdyby uda�o mi si� zrobi� jak�� wi�ksz� zadym�... jaka� interpelacja w Sejmie... To by�a by wspania�a reklama dla "Nowinek".
- C�... - st�kn�� - S�dz� �e mimo zaplanowanych zmian na przedostatniej stronie znajdzie si� troch� miejsca. Niech pan wymy�la... - zako�czy� zdegustowany.
Wr�ci�em do domu okrutnie z siebie zadowolony. Nie do��, �e znalaz�em spos�b na naczelnego, to jeszcze po raz pierwszy w mojej karierze w "Nowinkach" trafi�a mi si� pisanina wymagaj�ca zaanga�owania wi�cej ni� trzech szarych kom�rek. Z zapa�em zabra�em si� do roboty. I trzeba, psiakrew, trafu, �e sze�� tygodni p�niej pan Prezydent rozgoni� Sejm i og�osi� si� Naczelnikiem Pa�stwa...
W samochodzie ten umiarkowanie weso�y przedstawi� si� jako pu�kownik Moraszczyk, po czym wyci�gn�� ze schowka moj� teczk� ewidencyjn� z WKU.
- S�u�y� pan mo�e w wojsku? - zapyta� rozwi�zuj�c tasiemki.
- Nie
- A dlaczego?
- Wykryto u mnie alergi� na sier�� kota.
Zirytowany zaszele�ci� gwa�townie papierami. Mina wyd�u�y�a mu si� gdy, znalaz� wyniki bada� lekarskich.
- Rzeczywi�cie - westchn�� - jest alergia na sier�� kota, a na dodatek na kurz i py�ki traw.
- Czyli na koszary i poligon - skwitowa�em zastanawiaj�c si� kiedy przejd� do rzeczy.
- Mam nadziej�, �e nie jest pan pacyfist� - odezwa� si� ten, kt�ry u�miecha� si� najszerzej.
- Nie jestem, ale za to znam du�o dowcip�w o trepach.
Prowokacja da�a zaskakuj�cy skutek. Wszyscy trzej wyra�nie si� zaniepokoili. Odnios�em wra�enie, �e nie wiedz� jak ze mn� rozmawia�. Zapad�o niezr�czne milczenie. Mijali�my w�a�nie Dworzec Zachodni i skr�cali�my w kierunku Alei Jerozolimskich. W tym momencie jaki� pacyfistycznie nastrojony go��b nasra� na przedni� szyb�. Dobra wr�ba, pomy�la�em.
- Prosz� zrozumie�, �e zale�y nam na pa�skiej wsp�pracy - odezwa� si� wreszcie Moraszczyk - Nie jeste�my pa�skimi wrogami.
- A kim?
Ten najsmutniejszy odetchn�� z ulg� i odwr�ci� si� na chwil� od kierownicy.
- Genera� Brygady Ryszard Jankowski - wyci�gn�� r�k�.
- Ja te� genera�, tyle �e dywizji - przedstawi� si� ten najweselszy - Emil Stebnowski.
- I co mamy robi�? - spyta�em staraj�c si� ukry� zaskoczenie.
- Przygotowa� obron� kraju wed�ug taktyki pa�skiego pomys�u - oznajmi� Moraszczyk.
- Mogli�my zaj�� si� tym sami, ale uznali�my, �e b�dzie pan cennym konsultantem - doda� Stebnowski.
- Nie wierz�!
Wje�d�ali�my ju� w bram� budynku naprzeciwko domu handlowego IKEA.
- Opracowali�my ju� konstrukcj� szerokozakresowego pelengnatora, o kt�rym wspomina pan w swoich artyku�ach - ci�gn�� Stebnowski - W chwili obecnej trwa monta� ponad dw�ch tysi�cy tych urz�dze�. Poza tym dzi� rano rozpocz�li�my roz�rodkowywanie dywizjii pancernych.
S�ucha�em tego oniemia�y. Po raz pierwszy od czas�w przedszkola zapomnia�em j�zyka w g�bie. Samoch�d zatrzyma� si� przy wewn�trznym dziedzi�cu.
- Napisa� pan trzy artyku�y? - zapyta� Jankowski
- Nie, cztery - wykrztusi�em - wszystkie z�o�y�em w redakcji "Nowinek"
- Psiakrew! M�wi�em �e ten naczelny co� ukrywa! - zdenerwowa� si� Moraszczyk - Zdaje si� �e pa�ski szef zniszczy� ze strachu ostatni artyku� o strategii chaosu.
- To do niego podobne - mrukn��em zastanawiaj�c si� intensywnie do czego oni zmierzaj�. - Czy mamy przygotowa� jakie� manewry?
Wszyscy trzej popatrzyli na mnie jak na zielonego ludzika.
- Jeste�my tajn� grup� konsultacyjn� Naczelnika Pa�stwa - oznajmi� zimno Stebnowski - Nasze zadanie polega na zorganizowaniu wojny obronnej, kt�ra wybuchnie najdalej za dziewi��dziesi�t sze�� godzin. Opracowane przez nas wytyczne b�d� natychmiast przekazywane do Sztabu Generalnego, a stamt�d bezpo�rednio na front!
Cios obuchem w �eb zrobi� by na mnie du�o mniejsze wra�enie.
- Czy... - z trudem prze�kn��em �lin� - Czy to znaczy, �e Amerykanie nie blefuj�?
Afera z Sejmem zacz�a si� ca�kiem niewinnie.
Pewnego dnia w jednej z gazet pojawi� si� artyku� solidnie podbudowany faktami o zwi�zkach jednego z pos��w z rosyjsk� mafi�. Pose� �w nale�a� do ma�ej, opozycyjnej partyjki, kt�ra nie mia�a szans na wej�cie do jakiegokolwiek rz�du. Za� dowody by�y na tyle niezbite, �e Sejm prawie jednog�o�nie uchwali� uchylenie immunitetu i wykluczy� czarn� owc� ze swego grona. W ten spos�b powsta� precedens.
Tydzie� p�niej, kiedy wszyscy zacz�li o sprawie zapomina�, inna gazeta, w �aden spos�b nie powi�zana z t� pierwsz�, opublikowa�a materia�y kompromituj�ce trzech innych pos��w, tym razem jednego z koalicji rz�dz�cej i dw�ch z g��wnej partii opozycyjnej. Jak poprzednio, dowody by�y nie do odparcia. Dokumenty i zdj�cia jednoznacznie wskazywa�y, �e panowie pos�owie brali od rosyjskich mafios�w za wciskanie w�a�ciwych guzik�w do g�osowania. W Sejmie zawrza�o jak w kraterze czynnego wulkanu. Aferze najch�tniej ukr�cono by �eb, gdyby nie �wie�utki precedens, kt�ry teraz okaza� si� mie� urok zadry w ty�ku. Ostatecznie, sejmowa wi�kszo��, wychodz�c z za�o�enia, �e w sumie, po ca�ej sprawie, b�dzie o jeden g�os do przodu, wbrew skowytom opozycji zrobi�a tr�jce winowajc�w polityczne k�sim.
I wtedy ruszy�a lawina. Coraz to nowe gazety, prywatne stacje telewizyjne i radiowe zacz�y na wy�cigi ujawnia� powi�zania kolejnych pos��w z rosyjsk� mafi�. Tym razem obrywa�o si� g��wnie pos�om koalicji rz�dowej. Dziennikarze zamienili sie w �owc�w g��w dysz�cych ��dz� mordu. Poszczeg�lne gazety zacz�y si� licytowa� liczb� skompromitowanych pos��w.
Sejm najpierw zg�upia� z wra�enia, a potem jak jeden m�� zacz�� udawa� greka.
Tymczasem wysz�o na jaw, �e w pierwszej po�owie lat dziewi��dziesi�tych polska policja zawar�a z "biznesmenami zza buga" pewien nieformalny uk�ad. W zamian za nie tykanie Polak�w, rosyjscy mafiosi dostali woln� r�k� je�li chodzi o ich w�asnych rodak�w na terenie Polski. Mogli ich wiesza�, pali� i �cina�, a nasi str�e prawa mieli na to patrze� przez palce, pod warunkiem, �e w�r�d ofiar nie b�dzie polskich podatnik�w. Obie strony sumienne przestrzega�y porozumienia, a� w ko�cu, w ci�gu nast�pnego �wier�wiecza, jako� tak niepostrze�enie, dwie trzecie polskich parlamentarzyst�w znalaz�o si� na tajnych listach p�ac prywatnych sp�ek z przewag� kapita�u zza Buga.
Te wydarzenia niewiele mnie obchodzi�y. W czasie kiedy sejm przypomina� p�on�cy sk�ad materia��w wybuchowych, pracowa�em nad cyklem artyku��w, dzi�ki kt�rym mia�em nadziej� dotrwa� do ko�ca kadencji nowego naczelnego w redakcji "Nowinek". Wojsko, dziwnym zbiegiem politycznych okoliczno�ci, rz�dzone przez dw�ch ministr�w obrony narodowej na raz (bo sejmowa komisja powo�awszy drugiego, nie zd��y�a odwo�a� starego) wydawa�a si� instytucj� ca�kowicie niegro�n�. Form� i styl dokument�w Sztabu Generalnego zapo�yczy�em z og�lnie dost�pnych ksi��ek historycznych i sensacyjnych.
Na dobr� spraw� moim celem by�a niewinna, intelektualna zabawa. Mia�em ochot� znale�� odpowied� na pytanie, w jaki spos�b mo�na walczy� z przeciwnikiem dysponuj�cym du�� przewag� technologiczn�. Skoro nad polem bitwy mamy wrogiego satelit� obserwacyjnego, ni�ej samoloty zwiadowcze, pod nimi bombowce strategiczne, my�liwce, samoloty szturmowe, helikoptery, a pod ca�ym tym parasolem oddzia�y pancerne i zmotoryzowane, to jak mo�na rozgry�� t� piramid� nie dysponuj�c �adn� podobn� struktur� nad swoim wojskiem?
Odpowied� na to pytanie dawa�y teoria chaosu i teoria burzy. Sz�o o to, aby unikn�� koncentracji w�asnych wojsk przed atakiem. Je�li bowiem zaczniemy gromadzi� w jednym miejscu oddzia�y pancerne, by potem rozpocz�� ofensyw�, to przeciwnik dysponuj�cy dobrym zwiadem elektronicznym i przewag� w powietrzu b�yskawicznie wykryje to zgrupowanie i minuta osiem przerobi je na kup� z�omu i opi�k�w zaprawionych odrobin� keczupu. Wszystko to na d�ugo przed tym, jak na horyzoncie pojawi� si� obce czo�gi. Tak wi�c nasze wojska powinny skupia� si� tylko w momencie ataku, a nie przed, bo to wystawia je na zniszczenie z powietrza.
Istnieje w przyrodzie pewne zjawisko, kt�re dok�adnie odpowiada tym wymaganiom. Jest nim piorun uderzaj�cy z chmury w ziemi�. Wszak przed wy�adowaniem atmosferycznym �adunki elektryczne nie skupiaj� si� w jednym punkcie chmury, lecz w momencie uderzenia pioruna sp�ywaj� z ca�ej jej obj�to�ci. Pytanie jak sprawi�, by czo�gi zachowywa�y si� jak naelektryzowane drobiny deszczu i lodu, a "pancerny piorun" uderzy� dok�adnie tam gdzie trzeba?
Tym, co steruje przebiegiem b�yskawicy, jest r�nica potencja��w elektrycznych pomi�dzy niebem a ziemi�. W przypadku czo�g�w mog�o by to by� �r�d�o szumu radiowego, jakim niew�tpliwie by�a by kolumna wrogich czo�g�w i pojazd�w zmechanizowanych. Wystarczy wi�c, rozproszone na du�ym obszarze czo�gi, wyposa�y� w pelengnatory, po czym drog� radiow� da� im sygna� do ataku. Tego typu natarcia nie da si� zaznaczy� na mapie sztabowej jedn� r�wn� strza�k�, b�dzie to raczej krzak przypominaj�cy zygzak b�yskawicy, ale mo�na mie� pewno�� �e ta b�yskawica uderzy dok�adnie tam gdzie powinna. Je�li ponadto dow�dcom czo�g�w wyda si� rozkaz unikania wzajemnych kontakt�w przed dotarciem do wroga (w razie przypadkowego spotkania mieliby si� od siebie natychmiast oddala�), to ca�o�� operacji upodobni si� do tzw. przep�ywu burzowego. A poniewa� na przep�ywy burzowe nie wymy�lono jeszcze matematycznego wzoru, wi�c ruchy naszych wojsk stan� si� ca�kowicie nieprzewidywalne dla przeciwnika.
Wykorzystuj�c ten pomys� wysma�y�em cztery szczeg�owe teksty upozorowane na tajne dokumenty sztabowe. Naczelny troch� marudzi� i kr�ci� nosem, �e pisanie ku pokrzepieniu serc by�o dobre w czasach rozbior�w, ale materia�y kupi�. Zd��y�y si� ukaza� trzy odcinki.
Tymczasem polityczne trz�sienie ziemi si�gn�o zenitu. W momencie, gdy do zabawy w ujawnianie wsp�pracownik�w rosyjskiej mafii w��czy�a si� telewizja publiczna, Sejm, a m�wi�c �ci�lej, koalicja rz�dowa, odkry�y, �e ca�� akcj� przygotowa� i rozpocz�� wywiad wojskowy. Bez wiedzy premiera, ale za to przy pe�nej, acz cichej akceptacji prezydenta. W czasie gdy Wysoka Izba ustala�a, na kt�rej latarni przed Domem Namiestnikowskim powiesi� G�ow� Pa�stwa, w ca�ej Polsce rozpocz�a si� ob�awa na rosyjskich �biznesmen�w�. Schwytanych umieszczano w wagonach towarowych i wysy�ano ciupasem za Bug. Kilka co bardziej paskudnych postaci w og�lnym zamieszaniu �uciek�o do Mand�urii�. Oczywi�cie premier zn�w o niczym nie wiedzia�.
Koalicj� ogarn�� ustawodawczy amok. Uchwaliliby bez w�tpienia rzeczy straszne, gdyby nie pos�owie prawicowi, kt�rych, jak stwierdzi� cytowany na �amach prasy pewien rosyjski mafioso �nie warto by�o kupowa�. Przynajmniej raz polska prawica, uzbrojona w nogi od krzese� zdemolowanych w sejmowej sto��wce, wykaza�a swoj� wy�szo�� na sali obrad. W kuluarach ws�awi�a si� prawicowo - radykalna patriotyczna partia �Samosierra�, kt�rej pos�owie szar�uj�c wzd�u� korytarza samym swym impetem znie�li i rozgromili cztery kordony Stra�y Marsza�kowskiej. Na sali koalicjanci, wprawdzie liczniejsi, ale gorzej uzbrojeni zostali przyparci do lewej �ciany. W rezultacie marsza�ek Mirski, na kt�rym po�amano lask�, kiedy wygrzebywa� si� spod ruin prezydium, potraktowanego na dodatek butelk� z benzyn�, m�g� zrobi� tylko jedno. Wezwa� stra� po�arn� i policj�, co te� uczyni�. Tak zako�czy�y si� ostatnie obrady Sejmu pi�tnastej kadencji.
W sumie by�a na co patrze�, bo lo�a prasowa pracowa�a ca�y czas na pe�nych obrotach, ale kiedy nast�pnego dnia zjawi�em si� w redakcji �Nowinek�, drog� zast�pi� mi cie�. Wr�czy� wiersz�wk� i oznajmi�, �e nigdy mnie tu nie by�o, nikt mnie nie zna ani nawet o mnie nie s�ysza� - zarz�dzenie naczelnego i basta. Nietrudno si� domy�li�, �e m�j szef widz�c �e wojsko wyp�ywa na wierzch, ze strachu musia� robi� pod siebie.
Zosta�em bez pracy i wi�cej czasu mog�em po�wi�ci� na czytanie gazet. Reakcje mi�dzynarodowe na wydarzenia w Polsce by�y zaskakuj�ce. Niemcy z trudem kryli zadowolenie. Koniec ko�c�w, przecinaj�c mafijne szlaki przerzutowe, odwalili�my za nich kawa� dobrej roboty. Podobnego zdania byli Czesi. Jednym zdaniem polskie obrotowe przedmurze wznowi�o dzia�alno��! S�owacy z zapa�em poszli w nasze �lady, natomiast W�grzy doszli do wniosku �e chcieli by i boj� si�. Ukraina dok�adnie odwrotnie. Bia�oru� i Litwa udawa�y �e chwilowo ich nie ma. Rosja wystosowa�a stanowcz� not� protestacyjn�, ale jednocze�nie prezydent Wa�anow, kt�rego uprawnienia za spraw� rodzin mafijnych zosta�y ograniczone do funkcji reprezentacyjnych, upi� si� z rado�ci na um�r. Wsp�lnota Europejska grozi�a kolejnym od�o�eniem rozm�w na temat cz�onkostwa Polski, lecz najbardziej histeryczna okaza�a si� reakcja Stan�w Zjednoczonych.
Demokratyczny prezydent Nancy wyg�osi� w Kongresie p�omienn� mow�, w kt�rej powo�uj�c si� na sw�j demokratyczny rodow�d i demokratyczne tradycje Amerykan�w, za��da� przywr�cenia demokracji w Polsce. Zapowiedzia�, �e w tej sprawie nie cofnie si� przed niczym i u�yje wszelkich dost�pnych �rodk�w. Potem zacz�a si� czystka w CIA, kt�ra o wydarzeniach w Polsce dowiedzia�a si� z telewizji. To znaczy, odpowiednie raporty oczywi�cie istnia�y, tylko utkn�y w stercie podobnych im dokument�w. Kilku urz�dnik�w po�o�y�o dokumenty po niew�a�ciwej stronie biurka i wysz�o tak, jak z przypowie�ciami Nostradamusa, kt�rych trafno�� sprawdza si� zawsze po fakcie. W efekcie przez kilka dni po wyst�pieniu prezydenta, z siedziby CIA g�owy dotychczasowego kierownictwa wynoszono koszami.
Amerykanie nie blefuj� - odpowiedzia� powa�nie Stebnowski - Nasz wywiad r�wnie� przegapi� jedn� cholernie wa�n� rzecz.
- Jak�?
- Tajny uk�ad w sprawie kontroli nad rosyjsk� broni� atomow�. Poniewa� oficjalny rz�d w Moskwie nie by� w stanie nic w tej kwestii zagwarantowa�, Amerykanie dogadali si� z przyw�dcami g��wnych rodzin mafijnych w Rosji. Ci zgodzili si� dopilnowa� by �adna z g�owic nie trafi�a do r�k muzu�man�w, ale w zamian za��dali koncesji na Polsk�. Mieli�my zosta� wyj�ci spod parasola Interpolu, rzecz jasna nieoficjalnie, rosyjskie mafie inwestycyjne mia�y nie spotka� w Polsce konkurent�w, a CIA przekazywa� dane dotycz�ce dzia�a� polskiej policji. Rz�d Stan�w Zjednoczonych Ameryki przysta� na te warunki bez wahania. Oddali Polsk� do przerobienia na baz� rosyjskiej mafii. Ot, taka malu�ka Ja�ta.
- Wi�c czeka nas wojna z Rosj�? - zapyta�em chrapliwie.
- Nie, nie z Rosj� - odpar� Jankowski - Rosyjskie rodziny mafijne podzieli�y pomi�dzy siebie wp�ywy w wojsku tak, aby na ka�dy klan wypada�o po jednej, g�ra dwie dywizje. W tej chwili panuje tam stan r�wnowagi i ka�da rodzina, kt�ra wy�le do Polski w�asn� dywizj�, nara�a si� na to, �e rodziny kt�re tego nie zrobi�, wykorzystaj� nadarzaj�c� si� przewag�, by rozszerzy� swoje wp�ywy. Ka�dy ojczulek chrzestny woli mie� w�asne czo�gi pod r�k� i nie nadstawia� karku dla innych. Tak wi�c to Amerykanie maj� wyci�ga� kasztany z ognia. Oni maj� lepszy pretekst, bo b�d� walczy� o przywr�cenie demokracji i im bardziej zale�y, bo w�a�nie dzi� rano kilku mafijnych kacyk�w zapowiedzia�o, �e straty poniesione ostatnio w Polsce, odbij� sobie sprzedaj�c pluton na Bliski Wsch�d. Nancy zareagowa� na to jak na ostrog� w ty�ku.
S�ucha�em tego z zaci�ni�tymi pi�ciami.
- Dobrze - wycedzi�em, kiedy Jankowski sko�czy� - bierzmy si� do roboty
Kiedy ju� naczyta�em si� gazet do syta, przysz�a pora by wybra� jedn� z nich i zaproponowa� tam swoje us�ugi. Nie wiem czemu, ale nie mia�em ochoty zaci�ga� si� do kolejnego brukowca. My�lenie to dziwny na��g, nieprzyzwyczajonych boli, a przyzwyczajonych te� boli bo nie mo�na przesta�. Po tekstach o taktyce chaosu odczuwa�em niedosyt i wbrew wszelkiej logice mia�em ochot� napisa� co� nieg�upiego. W pewnej chwili wpad�a mi w oczy reklama pisma ��mia�a My�l�. Rzecz wygl�da� obiecuj�co, wi�c zanotowa�em adres redakcji i wyszed�em na ulic�.
Monarchi�ci po rozgonieniu Sejmu doszli do wniosku �e �teraz albo nigdy� i postawili wszystko na jedn� kart�. Dziesi�� krok�w po wyj�ciu z klatki by�em ju� cz�onkiem dostojnej manifestacji fa�szuj�cej okropnie, za to g�o�no �Bogurodzic�. Dwie przecznice dalej okaza�o si� �e na identyczny pomys� wpadli anarchi�ci. Ci dla odmiany zawodzili �Mury�. Obie manifestacje odnosi�y si� do siebie z tak� wy�szo�ci�, �e w og�le si� nie zauwa�a�y. Przez blisko trzy przystanki tramwajowe oba t�umy maszerowa�y ka�dy swoj� po��wk� jezdni, zgodnie blokuj�c ca�y ruch. Co by�o dalej, nie wiem bo skr�ci�em w swoj� stron�. Potem min��em plac na kt�rym lewicowy bez w�tpienia elektorat wygwizdywa� lewicowych pos��w za to, �e dali sobie wklepa� na oczach ca�ej Polski. I jako� specjalnie g�o�no nie domagano si� przywr�cenia demokracji. Wr�cz przeciwnie. Na mie�cie czu� by�o du�� ulg� i luz, �e wreszcie przestano rozci�ga� nas i przykrawa� do europejskich gabaryt�w. Policja spokojnie kierowa�a ruchem demonstrant�w, kt�rzy domagali si� wielu dziwnych rzeczy, ale na pewno nie demokracji. Wygl�da�o na to, �e wreszcie mamy sw�j ulubiony ustr�j - dyktatur� bez terroru.
- Naczelny ��mia�ej My�li� popatrzy� na mnie krytycznie.
- A czy potrafi pan zaspokoi� intelektualne ambicje naszych czytelnik�w? - zapyta� z pow�tpiewaniem.
- S�dz�, �e tak - odpar�em stanowczo - Chcia�em zaproponowa� cykl artyku��w popularnonaukowych systematyzuj�cych nasz� wiedz� o rzeczywisto�ci. A wi�c najpierw astronomia, potem fizyka cz�stek elementarnych a� do teorii strun i fa�d kompozycyjnych, dalej teoria grawitacji, kt�ra �ci�le ��czy si� ze stanem wsp�czesnej filozofii. Od filozofii przeszed� bym do psychologii, socjologii i historii - wyrecytowa�em jednym tchem i czeka�em na efekt.
- Czy pan si� na tym wszystkim zna?
- Tak. Mam r�wnie� kilka pomys��w, jak w przyst�pny spos�b przedstawia� z�o�one problemy naukowe.
Nast�pi�a chwila ciszy. Naczelny wci�� patrzy� na mnie podejrzliwie.
- Dobrze, prosz� pisa� - rzek� wreszcie.
Ludzie! Omal si� nie rozp�aka�em ze szcz�cia. Nareszcie mia�em dow�d na to, �e nie zaliczam si� do gin�cego gatunku istot my�l�cych na Ziemi. Do tej pory musia�em przyjmowa� ten fakt wy��cznie na wiar�. Z rozwianym w�osem polecia�em do domu, po drodze tratuj�c manifestacj� Matek Polek z has�ami antyfeministycznymi albo odwrotnie. Z dna szuflady wyci�gn��em moje najtajniejsze zapiski. Godzin� p�niej ca�y pok�j zawalony by� otwartymi ksi��kami, a ja zwija�em si� jak w ukropie.
Powinienem si� domy�li�, �e to zbyt pi�kne �eby by�o prawdziwe.
Dwa tygodnie p�niej w redakcji us�ysza�em:
- Wie pan, musieli�my op�ni� druk pa�skiego tekstu o jeden numer, bo korektorka nie zrozumia�a s�owa "blazar".
- S�ucham? - Przecie� w tek�cie stoi jak w�, �e jest to struga materii emituj�ca bardzo silne promieniowania gamma, skierowana wprost w kierunku ziemi. Tak� strug� materii, kiedy obserwujemy j� z boku, nazywamy jetem, a jej �r�d�em jest wiruj�ca czarna dziura z dyskiem akrecyjnym.
- No widzi pan, ten dysk akrecyjny...
- Psiakrew! Akapit wcze�niej napisa�em, �e tak� posta� przybiera materia �cigana przez czarn� dziur� i �e przypomina to pier�cienie Saturna!
- Wie pan, to wszystko jest takie skomplikowane. Dlaczego w�a�ciwie nasz czytelnik ma si� zmusza� �eby przez to brn��?
- Bo takie rzeczy istotnie dziej� si� w kosmosie i cz�owiek inteligentny powinien o tym wiedzie�!
- Ale ten pa�ski artyku� trzeba czyta� tak uwa�nie i ze zrozumieniem...Je�li przeoczy si� jedno zdanie, przestaje si� cokolwiek rozumie�.
- Czy to zarzut?
Nie powiedzia� ani "tak" ani "nie". Jego twarz wyra�a�a jedno i drugie.
- Napisa�em ten tekst logicznie, po polsku i tak prosto jak by�o mo�na, ale nie bardziej! - wycedzi�em - Astronomowie, u kt�rych to konsultowa�em, mieli pretensje �e trywializowa�em, bo nie napisa�em, �e dysk akrecyjny formuje si� dlatego, �e materia spadaj�c na czarn� dziur� zachowuje moment p�du...
- Wie pan, nasz czytelnik ma wprawdzie aspiracje...
- Skoro ma aspiracje, to niech aspiruje!
- Wie pan, mo�e z nast�pnym artyku�em b�dziemy mieli mniejsze problemy. Niech pan pisze dalej. O czym to b�dzie?
- O budowie atomu - odpar�em ponuro - B�dzie to wst�p do teorii fa�d kompozycyjnych.
- Dobrze, wi�c do zobaczenia za tydzie�.
Pracowa�em pe�en najgorszych przeczu�. I s�usznie, bo to co si� sta�o p�niej, by�oby �mieszne, gdyby nie by�o prawdziwe:
- Niestety, nie mo�emy przyj�� pa�skiego tekstu do druku, gdy� jest on zbyt niezrozumia�y.
- Niezrozumia�y?!
- U�ywa pan takich poj�� jak "foton" i nie t�umaczy, co to jest.
- Pan �artuje! Przecie� ka�dy wie, co to jest foton. Mo�emy zrobi� szybki test. Prosz� pa�stwa!!! - wrzasn��em na ca�� redakcj� - Kto wie, co to jest "foton"?
Spojrza�o na mnie kilka par baranich oczu. W ko�cu kto� oznajmi�:
- To zak�ad fotograficzny w mojej dzielnicy
Z �omotem usiad�em na krze�le. Cud, �e si� nie rozlecia�o.
- Przecie� to jest poziom fizyki z pierwszej klasy szko�y �redniej! - zaskowycza�em
- Prosz� pana, nasi czytelnicy to humani�ci, kt�rzy w szkole nie lubili fizyki i matematyki. Cz�sto wspominaj� o tym w swoich listach. Mo�e wi�c napisa� by pan co� o parapsychologii lub o poznaniu pozazmys�owym.
- M�wi pan, �e tylko humani�ci? - westchn��em ci�ko - Trzeba mi by�o powiedzie� od razu, �e to p�inteligenci!
- My�l�, �e nie powinni�my przed�u�a� tej rozmowy. Nasi czytelnicy kupuj� "�mia�� My�l" dlatego, �e to pismo daje im poczucie bycia elit�. Nie zamierzamy zmienia� tego stanu rzeczy jakimi� nieodpowiedzialnymi tekstami. Na pa�skie miejsce damy porady seksuologiczne.
- I s�usznie! - warkn��em - Gdzie zbierze si� dw�ch albo trzech, tam zaraz wzywany jest seksuolog.
- Pan nas obra�a! Prosz� wyj��!!!
Wyszed�em. Potem zacz��em si� zastanawia�, gdzie tu mie�ci si� najbli�sza redakcja jakiego� paskudnego, wrednego, lecz uczciwego brukowca. Potem si� upi�em. A nast�pnego dnia z ��ka wyci�gn�� mnie dzwonek do drzwi.
Nie, to nie mog� by� pojedyncze czo�gi! - stanowczo stwierdzi� Jankowski - Samotny czo�g to zbyt ma�a si�a. Potrzebny jest co najmniej pluton czo�g�w.
- To nie k��ci si� z moj� teori� - odpar�em po namy�le - Byle tylko te plutony nie ��czy�y si� w wi�ksze grupy przed atakiem.
- Da si� zrobi� - odpowiedzia� Jankowski
- Ja do�o�y�bym do takiej grupy jeszcze w�z bojowy piechoty - odezwa� si� Stebnowski.
- W sumie b�dzie pi�� du�ych pojazd�w - pokr�ci�em g�ow� - za du�o.
- W takim razie dajmy o jeden czo�g mniej - zaproponowa� Stebnowski - Nie powinni�my rezygnowa� ze wsparcia piechoty...
- Racja - przyzna� Jankowski i obaj popatrzyli na mnie.
- Te� my�l�, �e to dobry pomys� - odpar�em. W momencie otworzy�y si� drzwi i do pokoju wpad� Moraszczyk.
- Du�czycy udost�pnili Amerykanom Borholm jako baz� wypadow� - oznajmi� - W tej chwili l�duj� tam samoloty z piechot� morsk�, a okr�ty desantowe w�a�nie mijaj� Kopenhag�.
- A co z lotniskowcami? spyta� Stebnowski.
- Trzy na Morzu P�nocnym, dwa na Adriatyku.
- Nasza flota?
- Zgodnie z planem koncentruje si� w rejonach zatok Pomorskiej i Gda�skiej. Ods�onili�my ju� �rodkowe wybrze�e.
- Od�onili�cie? - zdumia�em si�.
- Wobec takiej przewagi technologicznej nie jeste�my w stanie broni� ca�ego wybrze�a, dlatego skupili�my si� na tych jego fragmentach, w kt�rych mamy sprzyjaj�ce warunki terenowe.
- Wi�c pozwolicie im wyl�dowa�?
- Planujemy odda� Ko�obrzeg bez walki - odpar� Stebnowski - Przyjmiemy walk� w g��bi kraju i reszta zale�y od pana teorii.
- Wr��my lepiej do naszych czo�g�w. - odezwa� si� Jankowski - Musimy jeszcze om�wi� kwesti� ��czno�ci i zaopatrzenia.
- Nie b�dzie ��czno�ci - odpowiedzia�em - Potrzebujemy tylko mo�liwo�ci przesy�ania rozkazu ataku do poszczeg�lnych grup. Czy to da si� zrobi� mimo zag�uszania?
Moraszczyk zn�w wyszed� z pokoju, a Jankowski skin�� twierdz�co g�ow�
- Nie da si� zag�uszy� wszystkich cz�stotliwo�ci na raz, wi�c to nie problem. Jednak dobrze by�o by mie� sta�e �r�d�o informacji z pola walki.
- Wi�c wy�lijmy tam dziennikarzy - stwierdzi�em - Jak najwi�cej ekip telewizyjnych z kraj�w neutralnych. I dajcie im wszystkie mo�liwe przepustki.
- To jest my�l - przyzna� Stebnowski - Zajm� si� tym - teraz i on wyszed� z pokoju.
Cokolwiek zaskoczony popatrzy�am na Jankowskiego.
- Gdzie oni wszyscy poszli?
- Przekaza� informacje do Sztabu Generalnego - odpar� genera� - Pan wybaczy, ale nie wpu�cimy pana do centrum obrony. Paru naszych konserwatywnych koleg�w mog�o by dosta� zawa�u. Poza tym jest jeszcze kwestia profesjonalizmu. Pa�skie pomys�y trzeba prze�o�y� na do�� hermetyczny j�zyk rozkaz�w i woleliby�my, aby przy tym nie by�o cywila, tak�e ze wzgl�du na tajemnic� wojskow�. Wreszcie po prostu by�o by tam ciasno.
- Ciasno?
- Nie jeste�my jedyn� tego typu grup� dyskusyjn� - oznajmi� Jankowski - Wydzia� do walki elektronicznej przyho�ubi� sobie maniaka od wirus�w komputerowych, a dow�dztwo lotnictwa kilku weso�k�w z... Mniejsza o to z jakiej gazety. mam nadziej�, �e nie czuje si� pan obra�ony.
- Sk�d�e, to ca�kiem interesuj�ce.
W tym momencie wr�ci� Moraszczyk
- mamy ju� plany strategiczne Amerykan�w - stwierdzi� kr�tko i od razu wyja�ni�: - Nasz cz�owiek w Waszyngtonie awansowa� w wyniku ostatnich ruch�w kadrowych.
- A nie m�wi�em... - mrukn�� Jankowski
- Nie zamierzaj� podbija� ca�ej Polski, ale upokorzy� i o�mieszy� nasz� armi� - kontynuowa� Moraszczyk - Wychodz� z za�o�enia, �e je�li dadz� nam pokazowego �upnia, plus akcja propagandowa, plus sankcje gospodarcze, to Naczelnik Pa�stwa z�o�y urz�d i rozpisze wolne wybory. Ich media ju� tr�bi� o "wielkiej zabawie w strzelanego" i �polowaniu na polski re�ym�.
- Czy to oznacza �e u�yj� wszelkich typ�w sprz�tu najnowszej generacji? - zapyta�em
- Zgadza si�.
- A jak my wygl�damy na tym tle?
- Przeci�tnie jeste�my gorsi o jedn� generacj� - odpar� Jankowski - Mamy troch� sprz�tu na �wiatowym poziomie, ale mo�emy go u�y� dopiero w decyduj�cym momencie. Reszta nadaje si� tylko do dzia�a� op�niaj�cych, a oko�o jedna pi�ta tego co posiadamy to rupiecie przydatne tylko jako ruchome tarcze.
- Czyli podtrzymujemy stare, dobre tradycje kampanii wrze�niowej - podsumowa�em ponuro.
Jankowski odwr�ci� si� do Moraszczyka.
- kt�r�dy p�jd�?
Pu�kownik roz�o�y� na stole map� sztabow� p�nocnej Polski
- Wyl�duj� gdzie� na zach�d od Ko�obrzegu, ale na pewno poni�ej jeziora Jamno. Dok�adnego miejsca desantu jeszcze nie ustalili. Potem oficjalnie wyrusz� na Warszaw�, ale faktycznie nie chc� posuwa� si� dalej ni� do Bydgoszczy. S�dz�, �e do tego czasu zrealizuj� wszystkie cele polityczne.
- Polska to spory kraj - mrukn��em - Wbijanie w nas takiego klina, to z ich strony spore ryzyko.
- Dlatego w�a�nie wykorzystaj� ca�� posiadan� przewag� technologiczn� - odpowiedzia� Moraszczyk - B�d� si� stara� �eby nawet mysz nie zbli�y�a si� do nich na odleg�o�� strza�u... - Urwa�, bo w�a�nie otworzy�y si� drzwi i do pokoju wparowa� Stebnowski targaj�c za sob� w�zek z sze�cioma telewizorami.
- Panowie - wysapa� od progu - Trzeba to wszystko pod��czy� i nastawi�, ka�dy na inny serwis informacyjny.
- Nie lepiej by�o to zleci� technikom? - spyta�em.
- Tajemnica wojskowa. Im mniej os�b pana zobaczy tym lepiej.
Kwadrans p�niej telewizyjna mozaika w k�cie pokoju zacz�a dzia�a�, na razie z wy��czonym g�osem. Wszyscy czterej pochylili�my si� nad map�.
- Trzon naszych wojsk pancernych zd��yli�my ju� rozlokowa� w Puszczy Noteckiej, Bydgoskiej i w Borach Tucholskich - oznajmi� Stebnowski.
- A wi�c g��wna bitwa pancerna powinna rozegra� si� na Pojezierzu Kraje�skim - stwierdzi�em.
- Mniej wi�cej - zgodzi� si� Jankowski - Do tej pory mamy zamiar prowadzi� walk� minow� i dzia�ania op�niaj�ce opieraj�c si� na ma�ych, ruchliwych oddzia�ach wyposa�onych w samochody terenowe. Te zgromadzili�my ju� w kompleksie le�nym w okolicach Bia�ogardu.
- Co w�a�ciwie mo�emy zrobi�? - spyta�em.
- Tak naprawd�? - odpar� Stebnowski - Stoczy� jedn� zwyci�sk� bitw� i maksymalnie wykorzysta� j� politycznie. W walce z tak silnym przeciwnikiem nasza armia nie jest w stanie broni� si� d�u�ej ni� miesi�c. Nie ma r�wnie� mowy o d�ugotrwa�ej wojnie ze Stanami Zjednoczonymi, mamy na to za ma�y potencja� gospodarczy.
- Jednym s�owem, musimy przej�� przez ucho igielne, a nawet nie wiemy czy jeste�my wielb��dami � skwitowa�em.
- Zgadza si� - rzek� Jankowski - i dlatego liczymy, �e pa�ska teoria nam w tym pomo�e.
- Co pan s�dzi o tym, by rozproszone plutony pancerne rozlokowa� w lasach wzd�u� rzek Brda i Gwda? - spyta� rzeczowo Stebnowski przerywaj�c te dywagacje.
Popatrzy�em uwa�nie na map�.
- Zgadzam si� - odpar�em - Na Pojezierzu Kraje�skim prawie nie ma las�w, wi�c Amerykanie nie b�d� si� tam bali wle��.
- Pozostaje jeszcze problem zaopatrzenia - przypomnia� Jankowski.
- Skoro ma by� jedna bitwa, wi�c wystarczy, je�li ka�dy czo�g wyruszy do walki z pe�nym bakiem i kompletem amunicji - odpowiedzia�em - Czy mo�na uzupe�ni� paliwo na stanowiskach wyj�ciowych?
- Tak, ale to za ma�o. Musimy znale�� jeszcze jaki� spos�b - powiedzia� stanowczo Stebnowski - Pa�ska teoria wyklucza bie��ce zaopatrywanie walcz�cych wojsk.
- Ale� sk�d! O tym by�o w czwartym artykule, kt�ry nie zd��y� si� ukaza�. Nale�y rozwie�� po ba�ce paliwa i kilka pocisk�w do wszystkich gospodarstw rolnych w rejonie potencjalnych dzia�a�. Nasze czo�gi b�d� uzupe�nia� paliwo przeje�d�aj�c przez ka�d� wie�. Chyba mo�emy liczy� na patriotyzm ludno�ci?
Stebnowski zmarszczy� brwi.
- Trzeba si� szybko za to zabra� - oznajmi�. On i Jankowski wstali od sto�u.
- Czy pelengatory szumu radiowego s� ju� zamontowane na wszystkich czo�gach? - spyta�em.
- Tego dopilnowali�my w pierwszej kolejno�ci - rzek� Stebnowski.
- Konieczny jest r�wnie� nakaz zachowania ciszy radiowej a� do chwili bezpo�redniego kontaktu z wrogiem. Nasi maj� lokalizowa� przeciwnika i nas�uchiwa� rozkazu ataku. Plutony mi�dzy sob� powinny zachowywa� kontakt wzrokowy.
- Dopilnujemy tego - zapewni� Jankowski
- I jeszcze jedno. Wsparcie lotnicze. Co z nim?
- Wojska pancerne otrzymaj� je dopiero w chwili rozpocz�cia ataku. Do tego czasu oddajemy Amerykanom pe�n� przewag� w powietrzu - odpar� Stebnowski.
- Najlepsze samoloty ukryli�my r�wnie g��boko jak czo�gi - doda� Jankowski.
Obaj genera�owie wyszli po�piesznie z pokoju. Zosta�em sam z Moraszczykiem, kt�ry wyci�gn�� pude�ko z chor�giewkami na szpilkach i zacz�� ozdabia� nimi map�.
- Metoda stara, ale bardziej niezawodna od najlepszego komputera - stwierdzi� z u�miechem. Potem za�atwi� sobie sztywne po��czenie ze Sztabem G��wnym, nasadzi� s�uchawki na uszy i w og�le przesta� si� odzywa�.
Czas mija�, a ja patrzy�em jak chor�giewki na mapie zaczynaj� powoli obrysowywa� co� na kszta�t worka otaczaj�cego Pojezierze Kraje�skie od po�udnia, wschodu i zachodu.
Dwie godziny p�niej nagle zgas�o �wiat�o.
- Zacz�o si� - rzek� w ciemno�ci Moraszczyk. Milcza� przez chwil�, po czym doda�: - W�a�nie rozwalili nam elektrownie Tur�w, Kozienice i rafineri� w P�ocku. Zaraz w��czy si� zasilanie awaryjne.
Chyba by�em przygotowany na co� takiego, lecz mimo wszystko poczu�em jak co� �apie mnie za gard�o. Minut� p�niej istotnie zapali�o si� �wiat�o, a telewizory zacz�y dzia�a�. Moraszczyk znieruchomia� przyciskaj�c s�uchawki do g�owy.
- Nancy w�a�nie postawi� ultimatum - powiedzia� po chwili - Da� nam czterdzie�ci osiem godzin. Atak na elektrownie by� dla podkre�lenia wagi or�dzia...
Obaj odwr�cili�my si� do telewizor�w. W�a�nie dwie stacje zachodnie pokazywa�y p�on�cy P�ock, jedna rozbebeszone generatory elektrowni Tur�w, a na pozosta�ych kr�lowa�a ojcowsko zatroskana twarz prezydenta Nancy'ego.
- S� du�e naciski na Niemc�w, by przy��czyli si� do sankcji gospodarczych i udost�pnili Amerykanom Rugi� - m�wi� Moraszczyk - Kanclerz Halentz gra na zw�ok� i t�umaczy si� zasz�o�ciami historycznymi.
- Amerykanie nadstawiaj� karku za Rosjan, a my za Niemc�w, niez�y pasztet! - stwierdzi�em.
Przez ca�y kolejny dzie� nie nast�pi� nowy atak. Stacje telewizyjne pokazywa�y koncentruj�ce si� na Bornholmie oddzia�y ameryka�skiej piechoty morskiej, za�adunek sprz�tu na okr�ty desantowe i patriotyczne manifestacje w miastach polskich. Komentarze m�wi�y o g��bokim zmanipulowaniu naszego spo�ecze�stwa, a od czasu do czasu pojawia� si� ukryty w krzakach samotny polski czo�g. W telewizji ameryka�skiej wojskowi eksperci demonstrowali najnowsze systemy broni i t�umaczyli dlaczego �adnemu ameryka�skiemu �o�nierzowi nie stanie si� krzywda w Polsce.
Jankowski z Stebnowskim nie pojawili si� ani razu. Siedzia�em sam z Moraszczykiem, kt�ry zaj�ty swoimi chor�giewkami nie przejawia� ochoty do rozmowy. Okaza�o si� �e do naszego pokoju przylega ca�kiem przyzwoity apartament ze wszystkimi wygodami. To by� ca�y obszar po kt�rym mog�em si� porusza�. Tac� z jedzeniem o ustalonej porze stawiano pod drzwiami i stamt�d zabiera� j� Moraszczyk. W przeciwie�stwie do mnie m�j opiekun lub raczej stra�nik czuwa� bez przerwy, co pewien czas �ykaj�c jakie� tabletki.
Na dwana�cie godzin przed up�ywem ultimatum Amerykanie zdmuchn�li nam nadajniki telewizyjne we wszystkich wi�kszych miastach i skasowali maszt radiowy w G�binie.
- Do trzech razy sztuka... - westchn�� ci�ko Moraszczyk
Nied�ugo potem wr�ci� Jankowski.
- Wszystko wskazuje na to �e b�dziemy gotowi na czas - oznajmi� - Zrobili�my co do nas nale�a�o, reszta w r�kach Boga i Chaosu.
Chaos zacz�� si� dok�adnie o godzinie zapowiedzianej przez prezydenta Nancy'ego. W jednej chwili umilk�a prawie ca�a ��czno�� radiowa, a czynne radary zosta�y zniszczone. Nie wiadomo ile ameryka�skich samolot�w znalaz�o si� nad Polsk�, w ka�dym razie wystarczaj�co du�o, by nasza obrona przeciwlotnicza mog�a zaliczy� kilkana�cie pewnych trafie�. Wywo�a�o to konsternacj� ameryka�skich mass medi�w, bo samoloty by�y niewykrywalne...
- Jakim cudem zdo�ali tego dokona�? Strzelali na o�lep? - zapyta�em Jankowskiego.
Genera� u�miechn�� si�.
- My�l� �e mog� ci zdradzi� t� tajemnic� wojskow� - stwierdzi� - Ot� czasami nawet zupe�nie niewykrywalny dla radar�w i podczerwieni samolot mo�na wypatrzy� stoj�c na dachu, kilku ameryka�skich dow�dc�w planuj�c naloty, najwyra�niej o tym zapomnia�o.
By odegra� si� za t� przykr� niespodziank�, Amerykanie precyzyjnie odstrzelili pomnik warszawskiej Syrenki, po czym zabrali si� za systematyczne niszczenie obiekt�w wojskowych na terenie Pomorza Zachodniego. Ogromnie ucierpia�y tysi�ce makiet z dykty i brezentu, ze wstawionymi do �rodka piecykami typu "koza" jako �r�d�em podczerwieni. W odpowiedzi przeciwnik u�y� inteligentniejszej amunicji, kt�ra z tylko sobie wiadomych powod�w w pierwszej kolejno�ci zabra�a si� za karczowanie przydro�nych p�acz�cych wierzb.
- Punkt dla ch�opak�w z wywiadu i wydzia�u walki elektronicznej - oznajmi� Jankowski gdy przesta� si� �mia�.
- To ich robota? - spyta�em
- Tak. Uda�o im si� przemyci� do komputerowego katalogu cel�w opis "standartowego typu maskowania polskiego czo�gu"...
Jeszcze �mieszniej zrobi�o si�, gdy po rutynowym bombardowaniu na pla�ach pomi�dzy Ko�obrzegiem a Siano��tami zacz�a l�dowa� nieustraszona piechota morska. Greenpeace og�osi� natychmiast list� endemicznych gatunk�w ro�lin i zwierz�t, zagro�onych ameryka�skimi bombardowaniami i rozpocz�� globaln� akcj� protestacyjn� pod has�em ochrony miko�ajka nadmorskiego.
Pierwsza przeszkoda militarna czeka�a na Amerykan�w dopiero przy trasie Ko�obrzeg - Koszalin. Szcz�liwym trafem akurat by�a na miejscu ekipa telewizji szwajcarskiej. Na prawym, g�rnym ekranie pojawi� si� najnowszy model czo�gu z rodziny Abrams�w. W�z zgrabnie radz�c sobie z przeszkodami terenowymi w�a�nie doje�d�a� do autostrady, gdy nagle z przydro�nego rowu wylaz�o co� jak przero�ni�ty paj�k. Mia�o p� metra �rednicy, tyle� wysoko�ci i korpus przypominaj�cy garnek. Przebieraj�c chyba dziesi�cioma wielostawowymi odn�ami, z nieprawdopodobn� zr�czno�ci� pobieg�o w stron� czo�gu. Jednym susem wskoczy�o na pancerz, przywar�o i eksplodowa�o. U�amek sekundy p�niej wybuchaj�ce paliwo i amunicja zamieni�y Abramsa w ziej�c� ogniem skorup�.
Nie wierzy�em w�asnym oczom. Tymczasem w polu widzenia pojawi�y si� nast�pne czo�gi i r�wnocze�nie spod ziemi i krzak�w zacz�y wy�azi� kolejne samobie�ne miny. Na ekranie rozp�ta�o si� piek�o. S�dz�c po kilku nag�ych skokach i osobliwym znieruchomieniu obrazu szwajcarscy dziennikarze porzucili kamery i uciekli.
- Paj�czki nie�le sobie radz� - stwierdzi� Jankowski z czu�o�ci� w g�osie.
Przez chwil� nie mog�em wydoby� z siebie g�osu.
- To naprawd� nasze? - wykrztusi�em wreszcie.
- A co pan my�la�, �e we wszystkich dziedzinach musimy by� koniecznie trzecim �wiatem? - odpar� zirytowany.
- Ale� sk�d u nas taki poziom zaawansowania elektroniki?! Wiem co nieco o problemach ze sterowaniem robotami krocz�cymi. �eby osi�gn�� tak� p�ynno�� ruch�w i zwinno��, potrzebny by by� procesor o niesamowitej skali integracji... zw�aszcza przy takich wymiarach ca�o�ci...Nigdy nie byli�my dobrzy w produkcji procesor�w... - my�la�em g�o�no - To od kogo ta licencja?
- Faktycznie - przyzna� Jankowski - D�ubanie w krzemie nie jest nasz� mocn� stron�. Dlatego te� "paj�czkiem" nie steruje elektronika. W ka�dym razie nie ca�kowicie.
- A co?
- Wypreparowany system paj�ka korsarza z zapasem po�ywki na rok. Je�li si� nie myl�, wykorzystano tak�e instynkt drapie�niczy tego gatunku
Oniemia�em, a potem dosta�em ataku narodowej dumy. To cholernie fajne uczucie.
Przesta�o by� fajnie, kiedy wszystkie "paj�czki" zu�y�y si�, bo jak dot�d wyprodukowano tylko pr�bn� seri�, a ameryka�ska armia dotar�a do Bia�ogardu. Tutaj stawi�y jej czo�o nasze oddzia�y op�niaj�ce, wyposa�one w lekko opancerzone Tarpany. Na ka�dym samochodzie terenowym by� kaem, uniwersalna wyrzutnia rakiet przeciwpancernych i przeciwlotniczych oraz pi�ciu �o�nierzy. To by�o zbyt ma�o, by przyhamowa� pot�nie kryt� z powietrza kolumn� naj�wie�szej mutacji Abrams�w i transporter�w opancerzonych. Nasi ch�opcy dali z siebie wszystko, z czego ameryka�ska telewizja pokaza�a g��wnie bebechy. Najwyra�niej po to by odbi� sobie poprzednie wypadki serwowali na maksymalnych zbli�eniach p�on�ce i rozwa�kowane trupy polskich �o�nierzy. A mieli z czego wybiera�. Bez wsparcia z powietrza dwie trzecie naszych tarpan�w zosta�o zniszczone zanim podjecha�o na tyle blisko by zobaczy� przeciwnika. Ameryka�skie F-210 i pancerne helikoptery Patton raz po raz wy�uskiwa�y nasze samochody. Na szcz�cie niezupe�nie bezkarnie. Kto� tam za wielk� wod�, na widok kolejnego wal�cego si� na ziemi� �mig�owca, postanowi� przekartkowa� histori� Polski, bo w komentarzach telewizyjnych pojawi�y si� pierwsze g�osy zw�tpienia w b�yskotliwy sukces operacji "Zew Demokracji". Na razie by�y to jednak g�osy odosobnione. Ameryka�ski taran skutecznie zmia�d�y� nasze oddzia�y op�niaj�ce oczyszczaj�c sobie drog� a� do Szczecinka. Tylko jedna rzecz im nie wysz�a, jako� dziwnym trafem nie uda�o im si� o�mieszy� polskiej Armii.
Nadesz�a pora aby w praktyce zastosowa� moj� teori�. By� to ju� pi�ty dzie� w towarzystwie pu�kownika Moraszczyka i jego chor�giewek na szpilkach. �eb mi puch� od ogl�dania telewizji. Ameryka�skie dow�dztwo doskonale zdawa�o sobie spraw�, �e pakuj�c si� na Pojezierze Kraja�skie w�a�� do worka utkanego z naszych czo�g�w, ale o to im w�a�nie chodzi�o. Chcieli przyj�� bitw� na naszych warunkach i pokaza� nam co warte s� ameryka�skie warto�ci i pociski przeciwpancerne. By wzmocni� powietrzn� os�on� swoich wojsk, �ci�gn�li na morze p�nocne jeszcze jeden sw�j lotniskowiec i wi�cej samolot�w nad Bornholm. Potem spokojnie zaj�li Czarne, Debrzno i wolniutko, dwoma kolumnami, ruszyli w stron� Noteci.
Nasze czo�gi rozproszone w lasach nad brzegami Gwdy i Brdy nie wydawa�y si� niebezpieczne. Ameryka�skie samoloty pocz�tkowo pr�bowa�y je wyszukiwa� i niszczy�, ale siedz�cy na drzewach snajperzy z r�cznymi wyrzutniami rakiet szybko wybili im ten pomys� z g�owy. W tej sytuacji amerykanie poprzestali na zaminowaniu z powietrza wszystkich dr�g wychodz�cych z las�w i dali sobie spok�j. Wyszli z za�o�enia �e Polacy musz� wreszcie opu�ci� krzaki i zacz�� si� koncentrowa�, a wtedy oni zademonstruj� �wiatu nowe, �liczne polish jokes. Nawiasem m�wi�c, wszystkie ameryka�skie programy rozrywkowe od kilku dni bazowa�y na dowcipach o "pijanych polaczkach i ich zardzewia�ych tankietkach". Bardzo popularny by� konkurs pod has�em "Co robi polski dyktator w krzakach nad Noteci�? ". Wymawiali to "Noteka".
Wygl�da�o wi�c na to, �e ameryka�scy sztabowcy nie czytali "Oble�nych Nowinek" Bogu dzi�ki! Kiedy chor�giewki z bia�ymi gwiazdkami dotar�y na wysoko�� S�p�lna, wr�ci� Stebnowski. On i Jankowski popatrzyli na mnie wyczekuj�co.
- Co z minami? - spyta�em.
- Saperzy uporali si� z wi�kszo�ci� z nich - odpar� Stebnowski - Miejmy nadziej� �e wi�kszo�� naszych czo�g�w nie b�dzie jecha� po drogach.
- Zaczynajmy - powiedzia�em nieswoim g�osem.
Obaj genera�owie wybiegli z pokoju.
Kwadrans p�niej nad Pojezierzem Kraje�skim pojawi�y si� my�liwce bombarduj�ce. Zamiast bomb zacz�y zrzuca� setki dziwacznych pojemnik�w wielko�ci tornistra. Ka�dy taki pojemnik po upadku na ziemi� nadmuchiwa� si� samoczynnie przybieraj�c posta� czo�gu. Niewielki, elektryczny silnik sprawia�, �e makieta natychmiast zaczyna�a sun�� przed siebie, a reflektor podczerwieni i generator pola magnetycznego udawa�y �e ma ona silnik spalinowy i pancerz.
- To pomys� tych weso�k�w z lotnictwa - oznajmi� Moraszczyk
Trzy minuty p�niej w powietrzu zrobi�o si� g�sto od ameryka�skich samolot�w. Nadlecia�y kolejne eskadry polskich. Z ziemi wygl�da�o to troch� jak pokaz fajerwerk�w. I nagle na jednym z telewizor�w pojawi� si� film hard porno. Dopiero po chwili dotar� do mnie g�os spikera t�umacz�cy, �e z niewiadomych przyczyn taki w�a�nie obraz od kilku minut odbierany jest z ameryka�skiego satelity szpiegowskiego zawieszonego nad polem walki.
- Drugi punkt dla ch�opak�w z elektroniki - skwitowa� Moraszczyk - Trzeba przyzna� �e to najwi�kszy wyczyn od czas�w z�amania Enigmy! Na dodatek jest na co popatrze�...
Gapi�c si� na panienk� doznaj�c� orgazmu w r�wnych trzydziesto sekundowych odst�pach pomy�la�em �e teraz musi si� uda�.
Potem przyszed� Jankowski z wiadomo�ci�, �e niebawem wystartuj� nasze najlepsze samoloty wsparcia pola walki - Skorpiony pierwszej i drugiej generacji.
- To zosta�y nam jeszcze jakie� lotniska? - spyta�em zdumiony.
- Wi�kszo�� - odpowiedzia� spokojnie genera� - Na t� okazj� mieli�my przygotowane p�ywaj�ce pasy startowe, ukryte chwilowo pod powierzchni� niekt�rych jezior.
Minut� p�niej CNN donios�a, �e ameryka�scy informatycy rozgry�li wreszcie numer z wierzbami i usun�li szkodliwy plik z katalogu cel�w. Najwi�ksz� trudno�� sprawia� im fakt, �e plik �w mia� cechy wirusa komputerowego. W ka�dym b�d� razie by�o ju� po wszystkim i my�l�ce pociski odzyska�y sw� skuteczno��.
Chor�giewki oznaczaj�ce plutony naszych czo�g�w przemieszcza�y si� zupe�nie chaotycznie. Moraszczyk nie spuszcza� oczu z telewizor�w. Jednym uchem s�ucha� komentarzy, drugim wiadomo�ci ze Sztabu G��wnego. Wr�ci� Stebnowski. Powiedzia� �e wszystkie rozkazy zosta�y ju� wydane i pozostaje tylko czeka�. Usiedli�my i patrzyli�my na map�.
Wygl�da�o na to �e wszystko spieprzy�em. Podczas gdy chor�giewki z bia�ymi gwiazdkami formowa�y r�wne rubie�e obronne, nasze miota�y si� wok� nich jak py�ki Browna. A� nagle w tym chaosie zacz�� si� rysowa� jaki� porz�dek. Bia�o-czerwone chor�giewki u�o�y�y si� cos na kszta�t pier�cienia otaczaj�cego pozycje ameryka�skie. A potem ten pier�cie� rozmaza� si� tworz�c najpi�kniejszy na �wiecie fraktal. Na tyle, na ile Moraszczyk m�g� go odwzorowa� na mapie, by� to klasyczny fraktal drzewkowy. Od innych tego typu fraktakli r�ni� si� tylko tym, �e kszta�towa� si� od brzeg�w do �rodka, czyli odwrotnie ni� one. A �rodkiem krystalizacji by�y tu ameryka�skie kolumny pancerne!
W komunikatach zacz�to m�wi� o "rosn�cej sile i precyzji polskich atak�w". Na ekranach p�on�y czo�gi nasze i ich. Samoloty jak szalone �ciga�y si� nad polami i dachami dom�w. Moraszczyk desperacko wypatrywa� tabliczek z nazwami miejscowo�ci i terenowych punkt�w orientacyjnych. Polskie czo�gi wchodz�c w rejon walk przerywa�y cisze radiow�, co zwi�ksza�o szum w eterze i tym samym przyspiesza�o rozrost pancernego fraktala. Pomini�cie etapu koncentracji wojsk spowodowa�o wyd�u�enie czasu reakcji wykrycie-zniszczenie celu w ameryka�skim systemie dowodzenia. Satelita faszeruj�cy komputery sztabowe binarnym pornosem wyd�u�a� ten czas jeszcze bardziej. Tymczasem natarcie fraktalne rozwija�o si� lawinowo. Ameryka�skie centrum dowodzenia, si�� rzeczy powoduj�ce najwi�kszy szum radiowy, zosta�o zaatakowane koncentrycznie ze wszystkich stron na raz. Lu�ne grupy polskich czo�g�w, zdawa�o by si� niegodne uwagi, jakim� cudem,