8768
Szczegóły |
Tytuł |
8768 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8768 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8768 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8768 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
LIN CARTER
L. SPRAGUE DE CAMP
CONAN WYZWOLICIEL
PRZE�O�Y� MAREK MASTALERZ
TYTU� ORYGINA�U CONAN THE LIBERATOR
Conan Cymmerianin, bohater nad bohatery, jest p�odem wyobra�ni Roberta Ervina Howarda (1906�1936) z Cross Plains w stanie Teksas. Howard by� p�odnym pisarzem publikuj�cym w tzw. pulp magazines (tanich, drukowanych na najgorszym papierze magazynach zamieszczaj�cych pod�� przewa�nie beletrystyk�). Jego kariera przypad�a na czasy ich najwi�kszego rozkwitu. Tego rodzaju periodyk�w wydawano dziesi�tki, wszystkie w tym samym formacie (6,5 na 10 cali, czyli 17 na 25 centymetr�w). Drukowano je na szarym papierze bez oprawy. Obecnie magazyny te znikn�y, wyj�wszy kilka dot�d wydawanych pod starymi tytu�ami, lecz w odmiennym formacie.
W czasie swej dzia�alno�ci literackiej, trwaj�cej zaledwie dekad�, Howard pisywa� fantasy, science fiction, westerny, opowiadania sportowe, historyczne, nowele kryminalne, opowiadania na tematy orientalne i wiersze. Ze wszystkich jego bohater�w tym, kt�ry osi�gn�� najwi�ksz� popularno��, jest Conan z Cymmerii. Opowiadania o Conanie sprawi�y, �e w gatunku fantasy dzie�a Howarda ust�puj� popularno�ci� jedynie J.R.R. Tolkienowi.
Urodzony w Peaster w Teksasie, Howard prze�y� w tym stanie ca�e swoje �ycie, wyj�wszy kr�tkotrwa�e wyjazdy do s�siednich stan�w i Meksyku. Ojciec by� wiejskim lekarzem w stanie Arkansas. By� to cz�owiek o szorstkim, apodyktycznym sposobie bycia. Matka Howarda, urodzona w Dallas w Teksasie, uwa�a�a si� za osob� pod wzgl�dem spo�ecznym stoj�c� wy�ej od swego m�a oraz od ludno�ci Cross Plains, gdzie rodzina osiedli�a si� w 1919 roku.
Oboje rodzice, zw�aszcza matka, byli wyj�tkowo zaborczy wobec swojego jedynaka. Gdy Robert by� jeszcze ch�opcem, matka roztacza�a nad nim czujn� opiek� i decydowa�a o jego przyja�niach. Kiedy dor�s�, czynnie ogranicza�a jego kontakty z kobietami. Dopiero na dwa lata przed �mierci� Howard zawar� znajomo�� z pewn� m�od� nauczycielk�. Tw�rca Conana wyr�s� wi�c w atmosferze niewolniczego oddania cz�sto choruj�cej matce. Kiedy kupi� samoch�d, zabiera��j� ze sob� na d�ugie wycieczki po Teksasie.
S�abowity i zaszczuwany jako ch�opiec, Howard wyr�s� na wysokiego, pot�nie zbudowanego m�czyzn�. Wa�y� blisko dwie�cie funt�w (tj. oko�o dziewi��dziesi�ciu kilogram�w), z czego wi�kszo�� stanowi�y mi�nie. Utrzymywa� form� uprawiaj�c pi�ciarstwo i podnoszenie ci�ar�w. Boks by� jego ulubionym sportem. Mimo wygl�du troglodyty Robert Howard by� r�wnie� �ar�ocznym molem ksi��kowym. Czyta� szybko i wszystko co popadnie.
Jeszcze jako m�odzieniec zdecydowa� si� na karier� literack�. Gdy w 1928 roku uko�czy� rok bezp�atnych wyk�ad�w w Howard Payne Academy w Brownwood w Teksasie, jego ojciec zgodzi� si� na trwaj�c� jeden rok pr�b�. Przez ten czas Howard mia� spr�bowa� swych si� jako autor nie zwi�zany z �adnym wydawnictwem. Dopiero po tym okresie ojciec mia� wywrze� na� nacisk w celu zmuszenia go do podj�cia bardziej konwencjonalnej pracy. Wkr�tce honoraria Howarda, chocia� skromne, by�y wystarczaj�ce, aby sk�oni� rodzin� do akceptacji jego powo�ania.
Howard wyr�s� na m�czyzn� o wyj�tkowo zmiennych nastrojach, przechodz�cych od radosnej euforii i wylewno�ci do napad�w czarnej depresji, rozpaczy i melancholii, co sprawi�o, �e uleg� fascynacji ide� samob�jstwa. Obsesja ta narasta�a i pog��bia�a si� przez reszt� �ycia. Napomknieniami i mimowolnymi uwagami dawa� swoim rodzicom i niekt�rym z przyjaci� do zrozumienia, i� nie zamierza prze�y� swej matki, lecz nikt nie bra� tych gr�b powa�nie.
W roku 1936 Robert Howard by� ju� czo�owym pisarzem magazyn�w �pulp� i zarabia� wi�cej ni� ktokolwiek w Cross Plains. Cieszy� si� dobrym zdrowiem, ustabilizowan� pozycj� towarzysk�, rosn�cym k�kiem przyjaci� i fan�w oraz obiecuj�c� przysz�o�ci� literack�. Jego matka umiera�a w�wczas na gru�lic�. Kiedy znalaz�a si� w stanie nieodwracalnej �pi�czki, Howard wyszed� z domu, wsiad� do samochodu i strzeli� sobie w g�ow�.
W latach 1926�1930 Robert Howard napisa� cykl opowiada� fantastycznych o bohaterze imieniem Kull, barbarzy�cy z zaginionej Atlantydy, kt�ry zostaje w�adc� kontynentalnego kr�lestwa. Opowiadania te przynios�y Howardowi nik�e powodzenie � z dziewi�ciu, kt�re uko�czy�, uda�o mu si� sprzeda� jedynie trzy. Ukaza�y si� one w �Weird Tales� � pi�mie drukuj�cym fantasy i science fiction, wychodz�cym w latach 1923�1954. Chocia� stawki za s�owo by�y niskie, a honoraria cz�sto si� op�nia�y, �Weird Tales� mimo wszystko pozostawa�o najpewniejszym rynkiem zbytu dla Howarda.
W roku 1932, gdy nie sprzedane opowiadania o Kullu wci�� zalega�y szafk� s�u��c� jednocze�nie jako kartoteka, Howard przerobi� jedno z tych opowiada�, zmieniaj�c Kulla na Conana i dodaj�c nadnaturalny sztafa�. �The Phoenix on the Sword� opublikowany zosta� w �Weird Tales� w grudniu 1932 roku. Opowiadanie osi�gn�o natychmiastow� popularno�� i przez kilka lat tworzenia opowie�ci o Conanie zajmowa�o wi�kszo�� pisarskiego czasu Howarda. Osiemna�cie tych opowiada� pojawi�o si� w druku za �ycia autora, inne zosta�y odrzucone albo ich nie doko�czy�. W niekt�rych listach pisanych pod koniec �ycia Howard rozwa�a� zarzucenie cyklu conanowskiego i po�wi�cenie si� wy��cznie westernom.
Conan by� zar�wno rozwini�ciem Kulla, jak i idealizacj� samego autora � obrazem Howarda takiego, jakim chcia�by on by�. Robert E. Howard idealizowa� barbarzy�c�w i barbarzy�skie �ycie, podobnie jak czynili to Rudyard Kipling, Jack London czy Edgar Rice Burroughs � pisarze, kt�rzy wywarli na niego du�y wp�yw. Conan to szorstki, twardy, gwa�towny obie�y�wiat, cz�owiek bez korzeni, nieodpowiedzialny �owca przyg�d, gigantycznej si�y i postawy. W�a�nie tak Howard � cichy, wyobcowany, introwertyczny odludek, wyobra�a� sobie samego siebie. W postaci Conana ��cz� si� cechy teksa�skiego pioniera Bigfoota Walisce�a, Tarzana Burrougsa, herosa Wikinga Swaina (Wie�niaka) A.D. Howdena Smitha z odrobin� mrocznej melancholii samego Howarda.
Sam Howard pisa� w li�cie do H.P. Lovecrafta, i� Conan �gotowy wychyn�� z wyobra�ni i zmusi� mnie do uwiecznienia sagi jego przyg�d (�) Jest on kombinacj� ludzi, kt�rych zna�em, zawodowych bokser�w, rewolwerowc�w, przemytnik�w whisky, ochroniarzy p�l naftowych, hazardzist�w i uczciwych pracownik�w, z kt�rymi mia�em kontakt, a kt�rych cechy po��czywszy, otrzyma�em amalgamat, kt�ry nazwa�em Conanem z Cymmerii�.
Po �mierci Howarda niekt�re z jego opowiada� zosta�y opublikowane we wspomnianych tanich magazynach. P�niej brak papieru w okresie drugiej wojny �wiatowej skaza� je na zag�ad� i opowie�ci o Conanie zosta�y zapomniane przez wszystkich z wyj�tkiem ma�ego kr�gu entuzjast�w. W latach pi��dziesi�tych nowojorski edytor wyda� opowiadania o Conanie jako cykl oprawnych w p��tno tomik�w o niewielkim nak�adzie.
Autor powy�szych s��w zosta� wci�gni�ty w to przedsi�wzi�cie w rezultacie odnalezienia przez niego nie publikowanych r�kopis�w Howarda w archiwum nowojorskiego agenta literackiego i przyj�cia ich do druku jako cz�ci tej serii. Dziesi�� lat p�niej zorganizowa�em publikacj� ca�ego cyklu w��cznie z kilkoma nowymi przygodami Conana spisanymi we wsp�pracy z moimi kolegami, Linem Carterem i Bj?rnem Nybergiem. Przez lata trudzili�my si� nad zbli�eniem naszego stylu do stylu Howarda, z jakim skutkiem � to pozostawiamy ocenie czytelnik�w. Niniejsza powie��, przy przygotowaniu kt�rej znaczn� pomoc edytorsk� okaza�a moja �ona Catherine Crook de Camp, to najnowszy efekt naszych wysi�k�w.
W tym samym czasie Glenn Lord, literacki agent spadkobierc�w Howarda, dzi�ki uporczywym detektywistycznym zabiegom dotar� do skrzyni zawieraj�cej papiery Howarda, kt�re zagin�y po jego �mierci. Znajdowa�y si� w niej sko�czone i nie uko�czone opowiadania o Conanie. One r�wnie� zosta�y w��czone do cyklu. Opowiadania nie doko�czone zosta�y uzupe�nione przez Cartera b�d� przeze mnie. Lord przyczyni� si� r�wnie� do wydania dziesi�tk�w nieconanowskich opowiada� Howarda, zar�wno drukowanych w magazynach �pulp�, jak i wcze�niej nie publikowanych. Mimo i� po�miertny sukces Howarda jest faktem, tym, kt�rzy maj� w nim sw�j udzia�, trudno jest zwalczy� uczucie �alu, i� sam Howard tego nie do�y�.
Istnieje kilka wyja�nie� niezwyk�ego przyp�ywu po�miertnej popularno�ci pisarstwa Howarda. Niekt�rzy przypisuj� to duchowi czasu. Wielu czytelnik�w znu�yli antybohaterowie, kra�cowo subiektywne psychologiczne opowie�ci oraz skupienie uwagi na problemach socjoekonomicznych, zajmuj�cych tak wiele miejsca w prozie lat pi��dziesi�tych i sze��dziesi�tych. Przez pewien czas wydawa�o si�, �e fantasy padnie ofiar� Wieku Maszyn. Sukces trylogii Tolkiena �W�adca pier�cieni� zwiastowa� jednak jej powr�t. Opowie�ci o Conanie jako jedne z pierwszych w tym gatunku skorzysta�y z jego odrodzenia i od czasu swej publikacji poci�gn�y za sob� znaczn� liczb� na�ladowc�w.
R�wna zas�uga w ich sukcesie przypa�� musi pisarskiemu talentowi Howarda. By� on urodzonym narratorem, a jest to warunek sine qua non pisania prozy. Z takim talentem wiele innych pisarskich uchybie� mo�na wybaczy�, a bez niego �adne zalety nie nadrobi� jego braku.
Howard dorobi� si� wyr�niaj�cego go, godnego uwagi stylu � �ywego, barwnego, rytmicznego i wymownego. Oszcz�dnie u�ywaj�c przymiotnik�w, osi�ga barwne, dynamiczne efekty przez obfite korzystanie z czasownik�w i personifikacji, jak wida� w rozpocz�ciu jednej z powie�ci o Conanie: �Wiedz, o ksi���, �e przed laty, nim oceany poch�on�y Atlantyd� i jej l�ni�ce miasta� by� Wiek, nad sny pot�niejszy, gdy kwitn�ce kr�lestwa rozci�ga�y si� po ziemi jak b��kitne opo�cze pod gwiazdami�� Gor�czkowa wyobra�nia Howarda, inteligentne fabu�y, osza�amiaj�ce tempo narracji i intensywno��, z jak� sam wciela si� w bohater�w, sprawiaj�, �e nawet jego najpo�ledniejsze opowiadania o boksie i Dzikim Zachodzie � dostarczaj� przy czytaniu du�o przyjemno�ci.
Pi��dziesi�t kilka opublikowanych do tej pory opowie�ci o Conanie przedstawia jego �ycie od czas�w m�odzie�czych do staro�ci. Jako scen�, po kt�rej kroczy z mieczem w d�oni jego bohater, Howard wymy�li� �wiat Hyboria�ski, istniej�cy dwana�cie tysi�cy lat przed zatoni�ciem Atlantydy i pocz�tkiem pisanej historii. Autor Conana zaproponowa� tez�, i� barbarzy�skie najazdy i naturalne katastrofy zniszczy�y wszystkie zapisy z tej ery z wyj�tkiem okruch�w pojawiaj�cych si� w wiekach p�niejszych jako mity i legendy, zapewniaj�c jednocze�nie swych czytelnik�w, i� jest to czysto fikcyjna konstrukcja, kt�ra nie mo�e by� traktowana jako powa�na teoria historyczna.
W wiekach hyboria�skich magia by�a rzeczywisto�ci�, a po ziemi kr��y�y niesamowite istoty. Zachodnia cz�� g��wnego kontynentu, kt�rego zarysy r�ni�y si� znacznie od tego ze wsp�czesnych map, dzieli�a si� na kilka kr�lestw, ukszta�towanych na podobie�stwo autentycznych pa�stw ze staro�ytnej i �redniowiecznej historii. W ten spos�b Aquilonia mniej lub bardziej odpowiada �redniowiecznej Francji, a Poitain Prowansji, Zingara przypomina Hiszpani�, Asguar i Vanaheim odpowiadaj� Skandynawii Wiking�w, Shem ze swymi walcz�cymi miastami�pa�stwami stanowi echo staro�ytnego Bliskiego Wschodu, a Stygia jest fikcyjn� wersj� staro�ytnego Egiptu.
Conan pochodzi z Cymmerii, monotonnego, g�rzystego, okrytego mg�ami kraju, kt�rego lud to Protoceltowie. Conan (kt�rego imi� wywiedzione jest z j�zyka Celt�w) pojawia si� jako m�odzieniec we wschodnim kr�lestwie Zamora i przez kilka lat utrzymuje si� ze z�odziejstwa. Nast�pnie s�u�y jako najemny �o�nierz, najpierw w orientalnym kr�lestwie Turan, p�niej w kilku kr�lestwach hyboria�skich. Zmuszony do ucieczki z Argos, przystaje do pirat�w z wybrze�a Kush, dzia�aj�c z shemick� piratk� i za�og� czarnych korsarzy.
W p�niejszym okresie Conan s�u�y w r�nych krajach jako najemnik. Prze�ywa przygody w�r�d koczowniczych lud�w na stepach wschodu oraz pirat�w z Morza Viiayet, obszerniejszego ni� Morze Kaspijskie, kt�re p�niej powstanie w tym miejscu. Zostaje wodzem plemion z G�r Himelia�skich, pustynnego miasta w Stygli, piratem na Wyspach Barachanskich i kapitanem statku zingara�skich korsarzy.
W ko�cu wraca do rzemios�a �o�nierskiego w s�u�bie Aquilonii, najpot�niejszego z hyboria�skich kr�lestw. Prowadzi zwyci�sk� wojn� z dzikimi Piktami na jego zachodniej granicy, awansuje na genera�a, ale musi ucieka�, gdy� grozi mu �mier� ze strony zdeprawowanego i okrutnego kr�la Numedidesa.
Po dalszych przygodach Conan (obecnie mniej wi�cej czterdziestoletni) zostaje zabrany z wybrze�a Kraju Pikt�w przez statek przyw�dc�w rewolty przeciw tyra�skim rz�dom Numedidesa. Ci wybieraj� Conana na g��wnodowodz�cego si� rebelii i w�a�nie w tym miejscu rozpoczyna si� niniejsza opowie��.
L. Sprague De Camp
Villanova, Pensylwania
lipiec 1978
1
CZASY UKORONOWANEGO SZALE�STWA
Noc rozpostar�a swe czarne, b�oniaste skrzyd�a nad wie�ami kr�lewskiej Tarancji. Na cichych, zamglonych ulicach p�on�y kaganki niczym wieszcz�ce �mier� oczy drapie�nik�w w nieprzebytej dziczy. Niewielu by�o �mia�k�w, kt�rzy wa�yli si� spacerowa� ulicami miasta w noc tak� jak ta, pomimo �e ciemno�ci nasycone by�y aromatem wczesnej wiosny. Ci nieliczni, kt�rych konieczno�� wyp�dzi�a z domostw, przemykali si� ukradkiem jak z�odzieje, spr�aj�c si� na ka�dy szelest lub cie�.
Na wzniesieniu, dooko�a kt�rego rozpo�ciera�o si� Stare Miasto, na tle bladych gwiazd kr�lewski pa�ac wznosi� sw�j ozdobiony rze�bionymi gzymsami dach. Mroczny gmach czai� si� na wzg�rzu niczym potw�r z minionych wiek�w, spogl�daj�c na mury miejskie jak na zniewalaj�c� go klatk� z kamiennych blok�w.
W o�wietlonych md�ymi p�omykami marmurowych korytarzach i kru�gankach milczenie zalega�o jak py� w stygijskim grobowcu. Nikt poza kr�lewsk� stra�� nie przemierza� wn�trz u�pionego pa�acu. Jednak nawet ci pokryci bliznami i zahartowani w bojach weterani niech�tnie spogl�dali na boki, w g��b cieni wype�niaj�cych pa�acowe zau�ki. Twarze stra�nik�w wykrzywia�y si� przy ka�dym niespodziewanym odg�osie.
Dw�ch gwardzist�w sta�o przed portalem udrapowanym w kosztowne brokatowe zas�ony. Zesztywnieli i zbledli, gdy za drzwiami rozleg� si� przera�liwy krzyk, kt�ry jak lodowata ig�a przeszy� ich serca rozpaczliw� pie�ni� agonii.
� Mitro, nie opuszczaj nas � wyszepta� z dr�eniem stra�nik po lewej.
Jego towarzysz nic nie odrzek�, lecz �omocz�ce serce bi�o mu w takt milcz�cej modlitwy: � Mitro, miej nas w opiece i ten kraj tak�e�
Albowiem mawiano w Aquilonii, najdumniejszym z hyboria�skich kr�lestw: �Najodwa�niejsi korz� si�, gdy szale�stwo nosi koron�. A kr�l Aquilonii by� szalony.
Numedides by�o jego imi�. By� siostrze�cem i nast�pc� Vilerusa III oraz potomkiem odwiecznej linii kr�lewskiej. Od sze�ciu lat kr�lestwo j�cza�o pod jego ci�k� r�k�. By� to cz�owiek przes�dny, nieo�wiecony, pob�a�aj�cy sobie i okrutny. Jednak do tej pory jego grzechy nie wyr�nia�y go spo�r�d wielu innych kr�l�w rozpustnik�w i zbrodniarzy rozmi�owanych w mi�kkim ciele, �wi�cie bicza i wyciu katowanych. Ju� na pocz�tku panowania Numedides przekaza� swoim ministrom wszelkie sprawy pa�stwa, sam oddaj�c si� wy��cznie zmys�owym przyjemno�ciom w haremie, kt�ry by� r�wnie� izb� tortur.
Wszystko to jednak przekroczy�o granice ludzkiego pojmowania wraz z pojawieniem si� na dworze Thulandry Thuu. Nikt nie m�g� powiedzie�, kim by� ten ascetyczny, �niady m�czyzna w �rednim wieku. Nikt r�wnie� nie wiedzia�, dlaczego ani sk�d przyby� do Aquilonii.
Niekt�rzy szeptali, i� by� wied�minem z okrytych mg�ami krain Hyperborei, inni, �e wy�oni� si� ze z�owrogich cieni t�ej�cych w podziemiach �wi�ty� Stygii czy Shemu. Wierzono nawet, �e by� Vedia�czykiem, gdy� to sugerowa�o jego imi�. Nie wiadomo jednak, czy by�o ono prawdziwe. Wiele teorii g�oszono, lecz nikt nie zna� prawdy.
Ju� ponad rok Thulandra Thuu �y� w pa�acu, ciesz�c si� w�adz� i przywilejami kr�lewskiego faworyta. Niekt�rzy powiadali, �e by� filozofem, alchemikiem usi�uj�cym przemieni� �elazo w z�oto lub sporz�dzi� legendarne panaceum. Inni twierdzili, �e to czarownik, wprawiony w najczarniejszych arkanach magii. Kilku rozs�dniej my�l�cych szlachcic�w uwa�a�o, i� jest on jedynie sprytnym szarlatanem, ��dnym w�adzy.
Nikt jednak nie przeczy�, �e czarownik rzuci� urok na kr�la Numedidesa. Wszyscy wiedzieli, �e nie Numedides, lecz Thulandra Thuu rz�dzi z Rubinowego Tronu. Najmniejszy kaprys przyb��dy by� prawem. Kr�lewski kanclerz, Vibius Latro, zosta� poinstruowany, by traktowa� polecenia Thulandry tak, jak gdyby pochodzi�y od samego kr�la.
Jednocze�nie zachowanie Numedidesa stawa�o si� coraz dziwniejsze. Za�yczy� sobie, by mennica t�oczy�a z�ote monety z jego podobizn� ozdobion� klejnotami, opr�cz tego cz�sto przemawia� do drzew i kwiat�w w swoim ogrodzie, ka��c przy tym tu� obok obdziera� ludzi ze sk�ry. Biada kr�lestwu, kt�rego koron� nosi szaleniec b�d�cy na dodatek marionetk� w r�kach zr�cznego i pozbawionego skrupu��w faworyta, niewa�ne, czy prawdziwego maga, czy chytrego oszusta.
Za zdobionymi brokatem, strze�onymi drzwiami znajdowa�a si� sala, kt�rej �ciany przybrane by�y mistyczn� purpur�. Odbywa�a si� tu dziwaczna ceremonia.
W przejrzystym, alabastrowym sarkofagu spoczywa� u�piony kr�l. Jego t�uste cia�o by�o obna�one. �adna szata nie zakrywa�a odra�aj�cych skutk�w wyst�pnego �ywota. Sk�ra Numedidesa pokryta by�a krostami, po wargach sp�ywa�a �lina, a pod oczami zwisa�y ogromne worki. Ko�dun rozd�ty i szpetny jak u ropuchy wystawa� ponad brzeg sarkofagu.
Nad kr�lem, g�ow� w d�, wisia�a naga, dwunastoletnia dziewczynka. Jej niedojrza�e cia�o nosi�o �lady po narz�dziach tortur, kt�re teraz spoczywa�y po�r�d �arz�cych si� w�gli, w miedzianym kotle stoj�cym obok krzes�a z czarnego �elaza. Mebel ten zdobi�y tajemne znaki obrobione w mi�kkim srebrze.
Gard�o dziewczynki by�o r�wno przeci�te i jej jaskrawa krew �cieka�a po odwr�conej twarzy i zwisaj�cych bez�adnie p�owych w�osach. Sarkofag pod zw�okami cz�ciowo wype�niony by� paruj�c� krwi� i w tej szkar�atnej k�pieli pogr��one by�o oble�ne cia�o kr�la Numedidesa.
Dooko�a sarkofagu sta�o dziewi�tna�cie grubych �wiec, ka�da wysoko�ci po�owy doros�ego m�czyzny. �wiece te zosta�y odlane z trupiego wosku, kt�ry na rozkaz Thulandry grabarze wydobywali z kilkuletnich grob�w.
Na �elaznym tronie siedzia� zamy�lony sam Thulandra Thuu. Jego w�osy, �ci�gni�te opask� ze z�otego jedwabiu, by�y srebrzy�cie siwe. Oczy o niepokoj�cym, gadzim wyrazie patrzy�y ch�odno i z uwag�. W�ska twarz maga wydawa�a si� dzie�em utalentowanego rze�biarza. Sk�ra by�a ciemna jak drzewo tekowe, od czasu do czasu za� w�skie wargi zwil�a� ruchliwy spiczasty j�zyk. Szczup�y tors okryty by� sztuk� morwowego brokatu, owini�t� dwukrotnie i udrapowan� na jednym barku, pozostawiaj�c drugi odkryty. �ylaste ramiona spoczywa�y nieruchomo na por�czach krzes�a.
Co jaki� czas Thulandra unosi� wzrok znad spoczywaj�cej na jego kolanach starej ksi�gi, oprawionej w sk�r� pytona, i z namys�em spogl�da� na alabastrow� skrzyni�, w kt�rej nalane cielsko kr�la Numedidesa spoczywa�o w k�pieli z dziewiczej krwi. Nast�pnie, marszcz�c brwi, zn�w powraca� do lektury swej ksi�gi. Pergaminowe karty tego traktatu pokrywa�o paj�cze pismo nie znane m�drcom Zachodu. Rz�dy pochylonych, haczykowatych liter ci�gn�y si� kolumnami w d� strony. Znaki te wypisane by�y atramentami o barwach szmaragdu, ametystu i cynobru, nie sp�owia�ymi mimo up�ywu czasu.
Wodny zegar ze z�ota i kryszta�u, stoj�cy pod �cian�, zadzwoni� srebrzy�cie. Thulandra Thuu zn�w zajrza� do sarkofagu. Nag�y grymas, kt�ry wykrzywi� w�skie usta kr�lewskiego faworyta, �wiadczy� o niepowodzeniu przedsi�wzi�cia. G��boka czerwie� k�pieli ciemnia�a � powierzchnia krwi matowia�a od skrzepu, w miar� jak uchodzi�o z niej �ycie.
Czarownik wsta� nagle i z gniewem rzuci� ksi�g� o �cian�. Uderzy�a w draperi� i upad�a otwarta, grzbietem do g�ry. Gdyby kto� jeszcze by� tu obecny, to m�g�by teraz odczyta� stygijski napis na ok�adce owego dzie�a, kt�ry brzmia�: �Sekrety nie�miertelno�ci, pi�ra Guchoty z Shamballah�.
Obudziwszy si� z hipnotycznego transu, kr�l Numedides wygramoli� si� z sarkofagu i wszed� do basenu z wod� pachn�c� kwiatami. Wilgotnym r�cznikiem otar� z krwi swe prostackie rysy, podczas gdy Thulandra Thuu sp�ukiwa� g�bk� reszt� jego ci�kiego cia�a. Czarownik nie zamierza� dopu�ci� nikogo, nawet garderobianych kr�la, do sekret�w swej wiedzy i z tej przyczyny musia� sam zaj�� si� obmyciem i osuszeniem monarchy. Kr�l wpatrzy� si� natarczywie w zamy�lone oczy czarnoksi�nika.
� No i? � zapyta� chrapliwym g�osem. � Jakie s� skutki? Czy si�a �yciowa pojawi�a si� w mym ciele, gdy wyciek�a z tego dzieciucha?
� Po trosze, wielki kr�lu � odpowiedzia� Thulandra g�osem zupe�nie pozbawionym intonacji. M�wi� dziwnie, skanduj�c poszczeg�lne sylaby. � Po trosze, ale nie dosy�.
Numeides burkn�� co� i podrapa� si� we w�ochaty ko�dun. W�osy na brzuchu Numedidesa, tak jak jego broda, by�y rdzawoczerwone, wpadaj�ce w siwizn�.
� A zatem musimy robi� to dalej � stwierdzi�. � W Aquilonii jest wiele dziewczyn, kt�rych krewni nigdy nie o�miel� si� donie�� o ich zagini�ciu, a moi szpiedzy s� do�� zmy�lni w tym fachu.
� Pozw�l mi to przemy�le�, kr�lu. Musz� sprawdzi� w zwoju z Amendarath, czy owo cz�ciowe niepowodzenie nie jest skutkiem nie sprzyjaj�cej opozycji lub koniunkcji planet. S�dz� te�, i� ponownie u�o�� tw�j horoskop. Gwiazdy wieszcz� z�e czasy.
Kr�l, kt�remu z trudem uda�o si� wdzia� na siebie szkar�atn� szat�, uj�� w d�o� puchar wina, w kt�rym p�ywa�y p�czki maku, i jednym tchem wychyli� ten egzotyczny nap�j.
� Wiem, wiem � burkn��. � Zamieszki wybuchaj� na granicy, a w po�owie szlachetnych rod�w roi si� od spisk�w. Nie l�kaj si� jednak, m�j strachliwy przyjacielu! Ten r�d kr�lewski du�o wytrzyma� i d�ugo jeszcze b�dzie trwa�, gdy ty ju� w proch si� obr�cisz.
Oczy kr�la zaszkli�y si� i dziwny u�mieszek wykrzywi� k�ciki jego warg.
� Py�, py�, wszystko to py� � wymamrota�. � Wszystko opr�cz Numedidesa. � Zaraz potem nachmurzy� si� i prychn�� rozdra�niony: � Nie potrafisz odpowiedzie� na moje pytanie? Chcesz nast�pn� dziewczyn� do swoich do�wiadcze�?
� Tak, o panie � powiedzia� Thulandra po chwili namys�u. � Wymy�li�em ulepszenie ceremonii, kt�re, jestem przekonany, doprowadzi do naszego celu.
Kr�l u�miechn�� si� szeroko i waln�� d�oni� w szczup�e plecy czarownika. Nieoczekiwane uderzenie zachwia�o magiem. Grymas gniewu przemkn�� po mrocznych rysach Thulandry i znikn�� natychmiast, jak zas�oni�ty niewidzialn� d�oni�.
� Dobrze, panie czarowniku! � zagrzmia� Numedides. � Uczy� mnie nie�miertelnym, bym wiecznie w�ada� tym krajem, a dostaniesz g�r� z�ota. Ju� teraz czuj� w sobie bosk� moc � jednak�e zaczekam jeszcze z og�oszeniem swej przemiany mym wiernym poddanym.
� Ale�, panie! � powiedzia� zaskoczony czarnoksi�nik. � Sytuacja jest gorsza, ni� s�dzisz. Lud si� burzy. Dochodz� wie�ci o buntach na po�udniu i w prowincjach nadmorskich. Nie rozumiem�
Kr�l machni�ciem r�ki zby� jego s�owa.
� Ju� wiele razy poskramia�em tych buntowniczych �otr�w, wi�c poradz� sobie z nimi i teraz � stwierdzi� kr�tko.
To, co kr�l potraktowa� jako b�ahostk�, by�o jednak kwesti� wymagaj�c� powa�nej troski. Na zachodniej granicy Aquilonii trwa�a nieustanna wojna wszystkich ze wszystkimi spowodowana przez chorobliwe ambicje drobnych baron�w. Lud j�cza� pod srogim jarzmem i wo�a� o z�agodzenie przyt�aczaj�cych podatk�w i ukr�cenie niesprawiedliwo�ci pope�nianych przez urz�dnik�w kr�lewskich. Zmartwienia prostego ludu niewiele jednak obchodzi�y jego monarch�. Numedides by� g�uchy na jego wo�ania.
Kr�l nie by� jednak tak za�lepiony pragnieniem nie�miertelno�ci, by lekcewa�y� wie�ci przynoszone przez szpieg�w, pozostaj�cych pod rozkazami Vibiusa Latro. Kanclerz donosi�, �e przyw�dc� spiskowc�w jest nie kto inny, jak bogaty i pot�ny hrabia Trocero z Poitain. Trocero nie by� kim�, kogo mo�na by�o potraktowa� jak ch�ystka. Za hrabi� sta�a liczna, gotowa na ka�de skinienie dru�yna zbrojnych. Ludzie Trocera byli wierni i zdyscyplinowani.
� Trocero � powiedzia� z namys�em kr�l. � Oto ca�y nasz k�opot. � To on musi zosta� zg�adzony. Sta� si� zbyt silny. Trzeba nam znale�� zdolnego truciciela� Opr�cz tego potrzebny b�dzie m�j wierny Amulius Procas. Stacjonuje on teraz na po�udniowej granicy. Trzeba go wezwa�. Amulius nieraz ju� gni�t� r�nych wszawych w�adyk�w, kt�rym uroi�o si� zosta� buntownikami. Oczy Thulandry Thuu by�y nieprzeniknione. � Wyczyta�em w obliczu niebios znaki wieszcz�ce niebezpiecze�stwo wisz�ce nad twoim genera�em, panie � powiedzia� powoli mag. � Amulius musi zatroszczy� si� o� Numedides przesta� go s�ucha�. Wypite przed chwil� wino z p�czkami maku rozbudzi�o jego zmys�owe apetyty. W�a�nie przypomnia� sobie, �e w jego haremie znalaz�a si� niedawno rozkoszna Kushytka o pe�nych piersiach. Wizje tortur, kt�rym mia� zamiar j� podda�, zacz�y nabiera� kszta�tu w wypaczonym umy�le kr�la.
� Id� � powiedzia� stanowczo. � Nie zatrzymuj mnie, bo cisn� w ciebie grom.
Numedides wyci�gn�� palec wskazuj�cy w stron� Thulandry Thuu i wyda� gard�owy skowyt. Potem zarechota� prostacko, otworzy� drzwi za purpurowym arrasem i wyszed� przez nie. Owo sekretne przej�cie prowadzi�o do tej cz�ci haremu, o kt�rej szeptano z przera�eniem jako o Domu B�lu i Przyjemno�ci. Czarnoksi�nik popatrzy� za nim z cieniem u�miechu na ustach, po czym bez po�piechu pogasi� �wiece.
� Och, Kr�lu Ropuch � wymrucza� mag w swym ojczystym j�zyku. � Czyst� prawd� rzek�e�, tylko osoby miejscami zamieni�e�. To Numedides rozpadnie si� w proch i py�, a Thulandra b�dzie w�ada� Zachodem z Rubinowego Tronu. Stanie si� to, gdy tylko Ojciec Set i Matka Kali wska�� swemu kochaj�cemu synowi, jak wydrze� z ciemnych stronic Nieznanego tajemnic� wiecznego �ycia�
Cichy �miech zabrzmia� w pogr��onej w ciemno�ciach komnacie niczym szelest w�a, prze�lizguj�cego si� po cia�ach zamordowanych istot ludzkich.
2
LWY SI� GROMADZ�
Daleko na po�udnie od Aquilonii smuk�a galera rozcina�a wody Oceanu Zachodniego. Statek, b�d�cy w�asno�ci� kupca z Argos, kierowa� si� w stron� brzegu, gdzie w p�mroku migota�y �wiat�a Messancji. Pasmo �wietlistej czerwieni na zachodnim horyzoncie znaczy�o odej�cie dnia. Szafirowe niebo zdobi�y klejnoty wieczornych gwiazd bledn�ce w miar�, jak wschodzi� ksi�yc.
Na pok�adzie dziobowym sta�o siedmiu ludzi owini�tych w d�ugiep�aszcze os�aniaj�ce ich przed lodowatymi kroplami wodnej piany pryskaj�cej spod okutego br�zem dziobu, rytmicznie rozcinaj�cego nadp�ywaj�ce fale. Jednym z owej si�demki by� Dexitheus, siwooki, dojrza�y wiekiem m�czyzna o powa�nej twarzy. Spod p�aszcza wystawa�a mu powiewna szata kap�ana Mitry.
Obok niego sta� szeroki w ramionach i szczup�y w biodrach szlachcic o ciemnych przetykanych siwizn� w�osach. Na jego p�aszczu, na piersiach wyhaftowano z�ot� nici� trzy lamparty Poitain. By� to Trocero, hrabia Poitain. Motyw trzech lampart�w powtarza� si� jeszcze na banderze, kt�ra powiewa�a na przednim maszcie wysoko nad jego g�ow�.
Na lewo od Trocera sta� m�odzieniec o arystokratycznych rysach, w zadumie przeczesuj�cy palcami kr�tk� br�dk�. Spod ko�nierza jego p�aszcza przeb�yskiwa�y ogniwa srebrzonej kolczugi. To m�ody, zdolny oficer Prospero z Poitain. Tu� obok korpulentny m�czyzna nie zwa�aj�c na s�abe �wiat�o gryzmoli� co� po�piesznie rysikiem na woskowanej tabliczce. By� nim Publius, dawny skarbnik kr�lewski, kt�ry z�o�y� rezygnacj� protestuj�c w ten spos�b przeciw polityce nieograniczonych podatk�w wymy�lonej przez Numedidesa.
Przy drugiej burcie sta�y dwie kobiety. Powabna Belesa z Korzetty, szlachcianka z Zingary, m�oda, smuk�a i o klasycznej urodzie. Do jej boku tuli�a si� blada, lnianow�osa dziewczynka, szeroko rozwartymi oczami przypatruj�ca si� �wiat�om nadbrze�a. By�a to niewolnica z Ofiru, Tina, wykupiona z r�k srogiego pana przez Beles�, siostrzenic� nie�yj�cego hrabiego Valenso. Obie towarzyszy�y hrabiemu na wygnaniu z piktyjskiej dziczy.
Nad nimi wszystkimi g�rowa� gigantycznej postury m�czyzna o pos�pnym obliczu. Jego oczy mia�y barw� tl�cego si� wulkanicznego b��kitu, czarne, proste w�osy za� opada�y lu�no na szerokie barki. Cz�owiek ten pochodzi� z Cymmerii, a jego imi� brzmia�o: Conan.
P�aszcz Conana niedbale zarzucony na ramiona nie zakrywa� jedwabnej przyciasnej koszuli, kt�rej szwy trzeszcza�y przy ka�dym drgni�ciu pot�nych musku��w. Koszula ta pochodzi�a z jednej ze skrzy� nale��cych do wodza pirat�w, Tranicosa Krwawego, znalezionych w jaskini w Kraju Pikt�w. Sam Tranicos i jego kamraci gnili teraz w jamie, w kt�rej le�a� wcze�niej zdobyty przez nich skarb stygijskiego ksi�cia. Ubranie barbarzy�cy, zbyt ma�e na tak pot�nego m�czyzn�, by�o sp�owia�e, pop�kane w szwach i poplamione winem oraz krwi�. Jednak nikt patrz�cy na Cymmerianina, stoj�cego z szerokim mieczem u boku, nie wzi��by go za �ebraka.
� Je�li wystawimy skarb Tranicosa na sprzeda� � m�wi� hrabia Trocero � kr�l Milo mo�e nabra� do nas niech�ci. Do tej pory traktowa� nas �askawie, lecz gdy ko�o jego uszu zaczn� brz�cze� pog�oski o naszych bogactwach w rubinach, szmaragdach, ametystach i tym podobnych b�yskotkach, mo�e on uzna�, �e nale�y si� ono koronie Argos.
Prospero skin�� g�ow�.
� Tak, Milo z Argos lubi dobrze wype�niony skarbiec tak samo jak ka�dy monarcha. Jednak je�eli zbli�ymy si� tylko do z�otnik�w i lichwiarzy Messancji, to po godzinie ca�e miasto b�dzie szepta� o naszym sekrecie.
� Komu wi�c sprzedamy klejnoty? � zapyta� Trocero.
� Spytajcie naszego wodza � za�mia� si� chytrze Prospero. � Popraw mnie, o ile si� myl�, generale Conan, ale czy� nie zawar�e� w swoim czasie znajomo�ci z� ee�
Conan wzruszy� ramionami.
� Czy chodzi ci o to, �e by�em kiedy� krwawym piratem maj�cym w ka�dym porcie swego pasera? Tak, tak by�o i mog�oby tak by� dot�d, gdyby�cie nie zjawili si� na czas, by skierowa� me z�oto na wy�szy cel ni� karczemne dziewki � przem�wi� po Aquilo�sku p�ynnie, cho� z barbarzy�skim akcentem.
Po chwili przerwy Conan odezwa� si� znowu:
� M�j plan jest taki: Publius uda si� do skarbnika Argos, by podj�� z powrotem zastaw z�o�ony za u�ytkowanie tej galery oraz ui�ci odpowiedni� op�at�. W tym czasie ja zabior� nasz skarb do dyskretnego handlarza, kt�rego znam z dawnych dni. Stary Varro zawsze dawa� mi dobr� cen� za �up.
� Stare plotki powiadaj� � rzek� Prospero � �e per�y Tranicosa mog� by� wi�cej warte ni� wszystkie inne klejnoty �wiata. Ludzie tacy jak ten, o kt�rym m�wisz, ofiaruj� nam jedynie u�amek ich warto�ci.
� Przygotuj si� na rozczarowanie � odrzek� Publius. � Warto�� takich b�yskotek zawsze wzrasta przy opowiadaniu, a maleje przy sprzeda�y.
Na twarzy Conana pojawi� si� wilczy u�miech.
� Wyci�gn�, ile zdo�am, nie b�jcie si�. Pami�tajcie, �e cz�sto dokonywa�em podobnych interes�w. Poza tym nawet cz�� tego skarbu wystarczy do wprawienia w ruch wszystkich mieczy Aquilonii. � Conan spojrza� na nadbud�wk�, gdzie stali kapitan i sternik.
� Hej�e! Kapitanie Zeno! � zagrzmia� w j�zyku argosa�skim. � Powiedz swoim wio�larzom, �e je�eli dotr� do brzegu przed zamkni�ciem tawern, to ka�dy z nich dostanie srebrny grosz ponad ustalon� zap�at�! Widz� przed nami �wiat�a �odzi pilota.
Conan odwr�ci� si� do swoich towarzyszy i zni�y� g�os.
� Teraz, przyjaciele, musimy strzec swych j�zyk�w, by nie wygada� si� o naszych bogactwach. Jedno zb��kane s�owo mo�e nas kosztowa� �rodki do kupienia us�ug ludzi, kt�rych potrzebujemy. Zapami�tajcie to!
��d� portowa, w kt�rej przy wios�ach siedzia�o sze�ciu kr�pych Argosa�czyk�w, szybko zbli�a�a si� do galery. Na jej dziobie ubrana w p�aszcz posta� wymachiwa�a na boki latarni�. Kapitan Zeno odpowiedzia� podobnie. Gdy Conan ruszy� na d�, by spakowa� swe sk�pe baga�e, Belesa po�o�y�a d�o� na jego ramieniu. Spojrzenie jej �agodnych oczu spocz�o na jego twarzy, a w jej g�osie zabrzmia�o zak�opotanie.
� Wci�� zamierzasz odes�a� nas do Zingary? � spyta�a.
� Tak b�dzie najlepiej, pani. Wojny i bunty to nie miejsce dla szlachetnie urodzonych kobiet. Za klejnoty, kt�re ci da�em, powinna� otrzyma� sum� wystarczaj�c� na urz�dzenie sobie �ycia. To twoje wiano. Je�eli sobie �yczysz, zajm� si� ich spieni�aniem. Teraz jednak musz� zaj�� si� swoimi sprawami.
Belesa bez s�owa wr�czy�a Conanowi ma�y woreczek z mi�kkiej sk�ry, a potem patrzy�a za nim, jak idzie w stron� swojej kabiny na rufie. Wszystko, co by�o w niej kobiet�, czu�o m�sko�� emanuj�c� z niego jak �ar z hucz�cego paleniska. Gdyby� tylko mog�o si� spe�ni� jej niewypowiedziane pragnienie! Conan uratowa� j� i Tin� z r�k Pikt�w, ale nigdy nie by� dla nich niczym wi�cej jak tylko przyjacielem i opiekunem.
Belesa u�wiadomi�a sobie z �alem, �e Conan by� od niej m�drzejszy w tych sprawach. On wiedzia�, �e delikatna, szlachetnie urodzona dama, wychowana zgodnie z zingara�skim idea�em kobiecej skromno�ci i czysto�ci, nigdy nie mog�aby przyzwyczai� si� do niecywilizowanego, twardego �ycia poszukiwacza przyg�d. Co wi�cej, gdyby zosta� zabity, ona sta�aby si� wyrzutkiem, poniewa� ksi���ce domy Zingary nigdy nie przyj�yby do swych marmurowych wn�trz dziewki barbarzy�skiego najemnika.
Z westchnieniem dotkn�a dziewczynki, kt�ra przycupn�a obok niej.
� Czas zej�� na d�, Tina, i spakowa� si�.
W�r�d krzyk�w i nawo�ywa� galera powoli dobi�a do nabrze�a. Publius ui�ci� op�at� portow� i wynagrodzi� pilota. Uregulowa� te� nale�no�� wobec kapitana Zeno i jego za�ogi, po czym z�o�y� argosa�skiemu szyprowi ceremonialne po�egnanie.
Marynarze wykonuj�c ostatnie rozkazy kapitana opu�cili �agiel i schowali go pod pok�adem. Wio�larze wsun�li wios�a pod �awy. Potem ca�a za�oga wyla�a si� rado�nie na brzeg.
W oknach zajazd�w i tawern p�on�y jaskrawe �wiat�a. Wymalowane dziewki wychyla�y si� z okien i zaczepia�y marynarzy prowokuj�c ich docinkami i pogodnymi spro�no�ciami.
Nadbrze�na ulica pe�na by�a pr�nuj�cych ludzi. Pijacy snuli si� na mi�kkich nogach, �ebracy chrapali pod murami, niekt�rzy pozbywali si� nadmiaru p�yn�w w ciemnych uj�ciach bocznych uliczek.
Jeden spo�r�d tych ludzi nie by� taki pijany, jak mog�oby si� wydawa�. By� to szczup�y Zingara�czyk o twarzy sprawiaj�cej wra�enie, �e wyciosano j� t�pym toporem w twardym drewnie. Imi�, kt�re podawa� jako w�asne, brzmia�o Quesado. B��kitnoczarne loki okala�y jego oblicze, a oczy o ci�kich powiekach przydawa�y mu zwodniczego wygl�du sennego przyg�upa. Ubrany w czarne szaty sta� nieruchomo na progu jednego z dom�w, jak gdyby czas si� dla� zatrzyma�. Gdy zaczepi�o go dw�ch pijanych marynarzy, odpowiedzia� im starym dowcipem, po kt�rym tamci chichocz�c ruszyli swoj� drog�.
Quesado obserwowa� cumuj�c� przy nabrze�u galer�. Zauwa�y�, �e po rozproszeniu si� za�ogi statek opu�ci�o pi�ciu uzbrojonych m�czyzn, kt�rym towarzyszy�y dwie kobiety. Po zej�ciu na brzeg ludzie ci zaczekali, a� kilku gapi�w podejdzie, by zaofiarowa� im swe us�ugi. Wkr�tce ca�e towarzystwo znikn�o, otoczone przez pod��aj�cych za nimi tragarzy, d�wigaj�cych na barkach szkatu�y i marynarskie torby.
Gdy ciemno�� wch�on�a ostatniego z tragarzy, Quesado pomaszerowa� do winiarni, w kt�rej zebra�a si� cz�� za�ogi statku. Wyszuka� sobie miejsce przy ogniu, zam�wi� wino i przyjrza� si� marynarzom. Na koniec wybra� muskularnego argosa�skiego wio�larza, dobrze ju� wstawionego, i przysiad� si� do niego. Postawi� ch�opakowi kufel piwa i opowiedzia� spro�ny dowcip.
Wio�larz roze�mia� si� ha�a�liwie i kiedy przesta� rechota�, Zingara�czyk powiedzia� oboj�tnie:
� Nie jeste� przypadkiem z tej wielkiej galery cumuj�cej przy trzecim molo?
Argosa�czyk kiwn�� g�ow�, prze�ykaj�c piwo.
� To statek handlowy, nie?
Wio�larz potrz�sn�� sw� zmierzwion� czupryn� i przypatrzy� mu si� pogardliwie.
� Mo�na by� pewnym, �e durny obcokrajowiec nie odr�ni jednego statku od drugiego! � parskn��. � To �Arianus�, okr�t wojenny, krzywonogi mato�ku! Bo wielcy wojownicy na nim p�yn�li.
Quesado paln�� si� d�oni� w czo�o.
� Och, bogowie! � zawo�a�. � Co ze mnie za g�upiec! Zbyt d�ugo by�em z dala od morza. Ale czy nie p�yn�� pod jak�� bander� z lwami?
� To ksi���ce lamparty Poitain, przyjacielu � powiedzia� z wa�n� min� wio�larz. � To w�a�nie hrabia Poitain, nikt inny, wynaj�� ten okr�t i osobi�cie nim dowodzi�.
� Trudno w to uwierzy�! � wykrzykn�� Quesado, udaj�c wielce zdumionego. � Jaka� donios�a misja dyplomatyczna, to pewne� � zagadn��.
Pijany wio�larz zadowolony, �e trafi� na ch�tnego s�uchacza, zareagowa� natychmiast:
� To by�a przekl�ta podr�! Co najmniej tysi�c mil, jak nie wi�cej, i cud, �e nie poder�n�li nam garde� dzicy Piktowie�
W tym momencie oficer z �Arianusa� po�o�y� ci�k� d�o� na jego ramieniu.
� Trzymaj j�zyk za z�bami, gadatliwy p�g��wku! � warkn�� oficer, spogl�daj�c podejrzliwie na Zingara�czyka. � Kapitan ostrzeg� nas, by�my nie rozpuszczali j�zyk�w przy obcych, wi�c zamknij jadaczk�!
� Tak jest � wybe�kota� wio�larz i unikaj�c spojrzenia Quesado, ukry� twarz w kuflu z piwem.
� Nic mi po tym, koledzy � ziewn�� Zingara�czyk z beztroskim wzruszeniem ramion. � Ostatnio tak ma�o si� dzieje w Messancji, �e my�la�em, i� na�api� troch� plotek. � Podni�s� si� leniwie, zap�aci� i wyszed�.
Na zewn�trz Quesado porzuci� poz� sennej oboj�tno�ci. Pomaszerowa� ra�no ulic� wzd�u� nabrze�a, a� dotar� do obskurnego domu, w kt�rym wynajmowa� pok�j, a kt�rego okna wychodzi�y na port. Wspi�� si� na w�skie schody i poruszaj�c si� jak nocny z�odziejaszek dotar� do swej izby na drugim pi�trze.
Zamkn�� szybko drzwi, zaci�gn�� z�achmania�e zas�ony w oknach i zapali� ogryzek �wiecy od w�gli �arz�cych si� w �elaznym piecyku. Nast�pnie usiad� przy kiwaj�cym si� stole i ostro zastruganym pi�rem napisa� kilka s��w na w�skim pasku papieru.
Sporz�dziwszy wiadomo��, zwin�� karteczk� i umie�ci� j� wewn�trz br�zowego cylinderka nie wi�kszego ni� paznokie�. Potem wsta�, otworzy� klatk� stoj�c� pod �cian� i wydoby� z niej go��bia pocztowego. Przymocowa� cylinderek do jego �apki, podszed� do okna, otworzy� je, po czym wyrzuci� ptaka w ciemno�� nocy. Go��b zrobi� k�ko nad portem i znikn�� w mroku. Quesado u�miechn�� si� pos�pnie. Dziewi�� dni p�niej w Tarancji Vibius Latro, kanclerz kr�la Numedidesa i prze�o�ony jego szpieg�w, otrzyma� z r�k kr�lewskiego ptasznika ma�� rurk� z br�zu. Delikatnie rozwin�� cieniutki papier i pochyli� go ku smudze �wiat�a sko�nie wpadaj�cej przez okno w jego gabinecie. Przeczyta�: �Hrabia Poitain z niewielk� �wit� przyby� z odleg�ego portu w tajnej misji Q�.
Przeznaczenie ci��y nad wszystkimi kr�lami, a magiczne znaki potrafi� przepowiedzie� upadek z dawna panuj�cych dynastii i zag�ad� pot�nych w�adc�w. W tym przypadku jednak nie trzeba by�o czar�w ani przepowiedni, by wyczu�, �e tron Numedidesa znajduje si� w powa�nym niebezpiecze�stwie. Wsz�dzie objawia�y si� oznaki nadci�gaj�cego upadku.
Niepokoj�ce wie�ci dochodzi�y z po�udniowych kr�lestw, w�druj�c na p�noc zakurzonymi drogami i niewidzialnymi powietrznymi �cie�kami. Pos�ania te dociera�y do Poitain i innych feudalnych w�o�ci wzd�u� rozrywanej prywatnymi wojnami granicy Aquilonii. Niekt�re z tych wezwa� do buntu przenika�y nawet przez palisady wojskowych oboz�w oraz mury twierdz i znajdowa�y pos�uch w�r�d �o�nierzy, kt�rzy walczyli pod dow�dztwem Conana w wielkiej bitwie pod Velitrium i wcze�niej na ��ce Rze�ni, gdzie Cymmerianin po raz pierwszy zada� kl�sk� hordom dzikich Pikt�w. �o�nierze z jego starego regimentu, Lw�w, dobrze go pami�tali. Tak jak bestie, kt�rych imi� nosili, pozostawali wci�� wierni przyw�dcy swego stada. Inni, kt�rzy przychylali ucha wezwaniom, do�� ju� mieli s�u�by ob��kanemu kr�lowi, kt�ry nie sprosta� trudowi rz�dzenia krajem i folgowa� swym przeciwnym naturze ��dzom.
W ci�gu trzech miesi�cy od przybycia Conana do Messancji wielu Aquilo�skich weteran�w wojen z Piktami porzuci�o s�u�b� b�d� zdezerterowa�o ze swych oddzia��w i pod��y�o na po�udnie. Wraz z nimi wyruszali Poita�czycy i Bosso�czycy, Gunderlandczycy z P�nocy, taura�scy pacho�kowie, szlachetki z Tarancji, zubo�ali rycerze z odleg�ych prowincji oraz wielu �owc�w przyg�d bez grosza przy duszy.
� Sk�d oni wszyscy si� bior�? � zastanawia� si� Publius, stoj�c za Conanem ko�o namiotu g��wnodowodz�cego i obserwuj�c, jak zbieranina obszarpanych wojownik�w wje�d�a do rebelianckiego obozu. Ich konie by�y wychudzone, uprz�e ponadrywane, zbroje zardzewia�e, a oni sami pokryci stwardnia�� warstw� kurzu i brudu.
� Wasz szalony kr�l ma wielu wrog�w � mrukn�� Conan. � Ci�gle donosz� mi o rycerzach, kt�rym odebra� ziemie, szlachcicach, kt�rym c�rki lub �ony zniewa�y�, kupcach, kt�rych oskuba� do ostatniego grosza � nawet o zwyk�ych wyrobnikach i ch�opach maj�cych na tyle dzielne serca, by podnie�� bro� przeciw szale�cowi w koronie. Ci tam zostali wyj�ci spod prawa i wyp�dzeni za byle sprzeciw lub skarg�.
� Tyrani cz�sto siej� ziarna w�asnego upadku � powiedzia� Publius. � Ilu ludzi ju� mamy?
� Ponad dziesi�� tysi�cy, wedle wczorajszych oblicze�.
Publius zagwizda�.
� A� tylu? Powinni�my ograniczy� zaci�gi, inaczej zu�yjemy wszystkie pieni�dze z naszego skarbu. Cho� za klejnoty Tranicosa dostali�my w istocie wielk� sum�, to stopnieje ona jak �nieg na wiosennym s�o�cu, je�eli dalej b�dziemy bra� wszystkich jak popadnie.
Conan poklepa� po plecach korpulentnego cywila.
� Dobry Publiusie, to jest ju� twoje zadanie. Musisz dopilnowa�, aby nasza kiesa wytrzyma�a t� uczt� s�p�w. Dzisiaj rano zwr�ci�em si� do kr�la Milo z pro�b� o wi�cej miejsca na ob�z. W odpowiedzi zala� mnie potokiem skarg: nasi ludzie zat�oczyli Messancj�, spowodowali, �e ceny id� w g�r�, a niekt�rzy pope�niaj� przest�pstwa. Pragn��by przeto, by�my albo przenie�li si� do nowego obozu, albo ruszyli do Aquilonii.
Publius zmarszczy� brwi.
� W czasie gdy nasze oddzia�y si� szkol�, musimy by� blisko miasta i morza, by mie� nieskr�powany dost�p do dostaw. Dziesi�� tysi�cy brzuch�w potrzebuje wiele jad�a, inaczej ich posiadacze zaczn� si� krzywi� i pouciekaj�.
Conan wzruszy� ramionami.
� Nie ma na to rady. Trocero i ja wyje�d�amy jutro szuka� nowego miejsca na ob�z. Podczas nast�pnej pe�ni winni�my ju� by� w drodze do Aquilonii.
� Co to za jeden? � spyta� Publius, wskazuj�c �o�nierza, kt�ry po zako�czeniu porannej musztry przechadza� Si� w pobli�u namiotu Conana. M�czyzna ubrany by� w liche czarne szaty i musia� tego popo�udnia wychyli� niejeden puchar, gdy� jego chude nogi ugina�y si� pod nim, a raz nawet potkn�� si� o kamie�, kt�ry znalaz� si� na jego drodze. Gdy zauwa�y� Conana i Publiusa, zerwa� z g�owy obszarpany kapelusz, uk�oni� si� tak nisko, �e prawie straci� r�wnowag�, odzyska� j� i ruszy� dalej swoj� drog�.
� To Zingara�czyk, zg�osi� si� kilka dni temu � rzek� Conan. � Wydawa� si� ma�ym, szczurowatym �apserdakiem, ale okaza� si� zupe�nie niez�ym szermierzem, dobrym je�d�cem i wytrawnym artyst� w rzucaniu no�em, tak wi�c Prospero przyj�� go bez wahania. Nazywa si� Quesado.
� Twoja s�awa jak magnes przyci�ga ludzi z bliska i z daleka � powiedzia� Publius.
� Wi�c lepiej, �ebym wygra� t� wojn� � odpar� Conan. � W dawnych czasach, gdy przegrywa�em bitw�, mog�em wymkn�� si� do krain, kt�re mnie nie zna�y i zacz�� od nowa bez niczyjej wiedzy. Teraz to ju� si� nie uda. Zbyt wielu o mnie s�ysza�o.
� To dla nas dobra wiadomo�� � u�miechn�� si� Publius � �e s�awa odbiera wodzowi mo�no�� ucieczki.
Conan nie odpowiedzia�. W jego umy�le przesun�o si� d�ugie pasmo wspomnie�, od chwili gdy jako obszarpany, zag�odzony m�odzieniec uciek� z lodowatej P�nocy i walczy� w�druj�c wzd�u� i wszerz ca�ego kontynentu. By� z�odziejem, bandyt�, piratem, wodzem dzikus�w, a tak�e prostym �o�nierzem, kt�ry awansowa� do rangi genera�a i straci� to, gdy Fortuna si� od niego odwr�ci�a. Od puszcz Kraju Pikt�w po stepy Hyrkanii, od �nieg�w Nordheimu po paruj�ce d�ungle Kush jego imi� i s�awa by�y legend�. Dlatego wojownicy z odleg�ych krain zbierali si�, by s�u�y� pod jego rozkazami.
Sztandar Conana powiewa� teraz dumnie na maszcie jego namiotu. God�o na nim wyobra�one, z�oty lew na czarnym polu, by�o pomys�em samego Conana. On, syn cymmeria�skiego kowala, nie by� herbowym szlachcicem, ale najwi�ksz� s�aw� osi�gn�� jako dow�dca Regimentu Lw�w w bitwie pod Velitrium. God�o tego regimentu przyj�� za swoje w�asne wiedz�c, �e �o�nierze potrzebuj� sztandaru, pod kt�rym mogliby walczy�. To w�a�nie po Velitrium kr�l Numedides mniemaj�cy, i� s�awa Cymmerianina jest gro�b� dla jego w�adzy, postanowi� zabi� popularnego genera�a, w kt�rym wyczuwa� przysz�ego rywala. Numedides zazdro�ci� Conanowi opinii niezwyci�onego i ba� si� magnetyzuj�cych zdolno�ci przyw�dczych barbarzy�cy.
Wymkn�wszy si� z side�, kt�re zastawi� na niego Numedides, i utraciwszy w ten spos�b dow�dztwo Lw�w, Cymmerianin z nostalgi� wspomina� dni, kt�re sp�dzi� w�r�d tych �o�nierzy. I oto sztandar, pod kt�rym odni�s� swe najwi�ksze zwyci�stwo, powiewa� zn�w nad jego g�ow�.
Teraz potrzebne mu by�y jeszcze wi�ksze zwyci�stwa, a z�oty lew na czarnym polu stanowi� pomy�lny znak. Conan nie by� wolny od przes�d�w. Mimo �e przemierzy� p� �wiata, poznaj�c odleg�e krainy i egzotyczn� m�dro�� obcych narod�w, zdobywaj�c przy tym wiedz� o post�pkach kr�l�w, kap�an�w, czarnoksi�nik�w i wojownik�w, magnat�w i �ebrak�w, prymitywne wierzenia plemion Cymmerii wci�� tli�y si� na dnie jego duszy.
W tym samym czasie Quesado, gdy tylko namiot dow�dcy znikn�� mu z oczu, w cudowny spos�b odzyska� trze�wo��. Nie zatacza� si� ju�, lecz ra�no pod��y� drog� prowadz�c� do P�nocnej Bramy Messancji.
Szpieg przezornie zachowa� sw�j pok�j z widokiem na port po tym, jak przeni�s� si� do kwater �o�nierskich w namiotach za murami miasta. W�a�nie w tej izbie znalaz� list wepchni�ty pod drzwi. Papier by� nie podpisany, ale Quasado rozpozna� r�k� Vibiusa Latro.
Nakarmiwszy go��bie, Quesado zasiad� do odszyfrowywania kodu kryj�cego wiadomo��. List wydawa� si� zbieranin� gospodarskich bana��w, ale po podkre�leniu co czwartego s�owa Quesado dowiedzia� si�, �e jego zwierzchnik przysy�a mu wsp�pracowniczk�. By�a ona, jak twierdzi� list, kobiet� uwodzicielsko pi�kn�.
Quesado u�miechn�� si� drwi�co, a nast�pnie wyskroba� kolejny raport i wys�a� go do dalekiej Tarancji.
W czasie gdy armia �wiczy�a musztr�, poci�a si� i ros�a w si��, Conan po�egna� si� z Beles� i jej m�od� protegowan�. Ich pow�z wyruszy� drog� do Zingary. Przed nim i za nim jecha�o dwudziestu �o�nierzy. Ukryta w�r�d baga�u okuta �elazem skrzynia zawiera�a do�� z�ota, by Belesa i Tina mog�y �y� spokojnie przez wiele lat. Conan mia� nadziej�, �e nigdy ju� ich nie ujrzy.
Cymmerianin nie by� oboj�tny na wdzi�ki Belesy, ale w tym momencie nie zamierza� zadawa� si� z �adn� kobiet�, a ju� najmniej z delikatn� szlachciank�, dla kt�rej nie by�o miejsca w wojskowym obozie. P�niej, gdyby rebelia si� powiod�a, by� mo�e m�g�by, a nawet powinien pomy�le� o ma��e�stwie. Mimo to Conan potrzebowa� kobiety. Odczuwa� przyp�yw ��dzy jak ka�dy krzepki m�czyzna. D�ugo obywa� si� bez rozkoszy i okazywa� to czasem przez osch�e s�owa, ponure nastroje i gwa�towne wybuchy z�o�ci. Wreszcie Prospero, zg��biwszy przyczyn� tych czarnych nastroj�w, o�mieli� si� zasugerowa� Conanowi, �e dobrze by mu zrobi�o, gdyby zechcia� rzuci� nie tylko okiem na dziwki w tawernach Messancji.
� Maj�c tak du�y wyb�r, generale � stwierdzi� bez ogr�dek � m�g�by� bez trudu znale�� odpowiadaj�c� ci towarzyszk� �o�a.
Prospero nie zdawa� sobie sprawy, �e jego s�owa brz�cz� jak gzy w uszach smuk�ego Zingara�czyka, kt�ry przykucn�� w pobli�u namiotu z plecami opartymi o ko�ek, pozornie przysypiaj�c z g�ow� pochylon� na kolana.
Conan r�wnie� tego nie�wiadom wzruszeniem ramion zby� rad� przyjaciela. Jednak w miar� up�ywu dni po��danie coraz silniej walczy�o z opanowaniem i z ka�d� mijaj�c� noc� jego potrzeba stawa�a si� coraz bardziej pal�ca. Tylko wilgo� kobiety mog�a ugasi� ten ogie�.
Armia rozrasta�a si� z ka�dym dniem. Nap�ywali �ucznicy z bagien Bosso�skich, pikinierzy z Gunderlandu, lekka jazda z Poitain oraz ludzie wysokiego i niskiego stanu z ca�ej Aquilonii. Pole musztry codziennie rozbrzmiewa�o okrzykami komend i �oskotem maszeruj�cej piechoty. Prospero i Trocero trudzili si� nieustannie nad przekuciem tej zbieraniny w dobrze wy�wiczon� armi�. Czy jednak si�a ta, z�atana z r�nych nacji i nigdy nie wypr�bowana w walce, zdo�a stawi� czo�o zahartowanym w bojach oddzia�om Amuliusa Procasa � tego nie wiedzia� nikt.
Ka�dego dnia w po�udnie Conan dokonywa� przegl�du wojsk, po czym spo�ywa� popo�udniowy posi�ek wraz z �o�nierzami. Ka�dego dnia przybywa� w go�cin� do innej kompanii. Kilka dni po rozmowie z Prosperem o kobietach publicznych Conan jad� obiad w towarzystwie kompanii lekkiej jazdy. Siedz�c po�r�d pospolitych �o�nierzy tak jak i oni s�ucha� i opowiada� spro�ne dowcipy, �uj�c chleb i popijaj�c gorzkie piwo.
Na d�wi�k wysokiego g�osu, kt�ry nagle wybi� si� ponad inne, Conan odwr�ci� g�ow� i ujrza� znajomego Zingara�czyka o w�skiej twarzy, kt�ry przemawia� pomagaj�c sobie wymown� gestykulacj�. Conan przerwa� opowiadanie swojej anegdoty, by jej ju� nigdy nie sko�czy� i zacz�� przys�uchiwa� si� s�owom Zingara�czyka, poniewa� ten m�wi� o pewnej kobiecie. Conan poczu�, jak krew zaczyna w nim szybciej kr��y�.
� Jest tancerk� � m�wi� Zingara�czyk � o w�osach czarnych jak skrzyd�o kruka i oczach zielonych jak szmaragdy. W jej czerwonych wargach i smuk�ym ciele jest co� z czarownicy, a piersi ma jak dojrza�e granaty! � Tu ruchem d�oni pokaza� ich kszta�t. � Co noc ta�czy za miedziaki w zaje�dzie �Pod Dziewi�cioma Mieczami�, obna�aj�c swe cia�o przed oczami m�czyzn, ale nie jest pierwsz� lepsz�. Alcina to wynios�a, wybredna flirciarka, nie pozwalaj�ca si� obj�� �adnemu m�czy�nie. M�wi, �e nie spotka�a jeszcze takiego, kt�ry rozbudzi�by w niej nami�tno��!
Oczywi�cie � doda� Quesado,