Yarbro Chelsea Quinn - Hrabia Saint-Germain (4) - Mroczne Klejnoty
Szczegóły |
Tytuł |
Yarbro Chelsea Quinn - Hrabia Saint-Germain (4) - Mroczne Klejnoty |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Yarbro Chelsea Quinn - Hrabia Saint-Germain (4) - Mroczne Klejnoty PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Yarbro Chelsea Quinn - Hrabia Saint-Germain (4) - Mroczne Klejnoty PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Yarbro Chelsea Quinn - Hrabia Saint-Germain (4) - Mroczne Klejnoty - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
Spis treści
Karta tytułowa
Dedykacja
Mapa
UWAGI AUTORKI
CZĘŚĆ PIERWSZA
CAR
.1.
.2.
.3.
.4.
.5.
.6.
.7.
.8.
.9.
CZĘŚĆ DRUGA
KSENIA JEWGIENIJEWNA KOSZKINA PANNA MŁODA
.1.
.2.
.3.
.4.
.5.
.6.
Strona 3
.7.
.8.
.9.
CZĘŚĆ TRZECIA
FERENC RAKOCZY HRABIA SAINT-GERMAIN
.1.
.2.
.3.
.4.
.5.
.6.
.7.
.8.
.9.
EPILOG
Strona 4
CHELSEA QUINN YARBRO
MROCZNE KLEJNOTY
Przełożył: Andrzej Sawicki
2011
Strona 5
Dla Lou Puopolo,
który zna hrabiego
niemal tak dobrze jak ja.
Strona 6
Strona 7
UWAGI AUTORKI
Podczas minionych trzystu lat dla większości Europejczyków Rosja
była krainą bardziej legendarną niż Chiny i mniej znaną niż Afryka:
bywali tam tylko nieliczni; z tych, którzy tam pojechali, wróciło
niewielu, a tych, którzy wrócili, nie witano tak entuzjastycznie jak
innych, którzy przywozili wieści z bardziej przyjaznych miejsc. W
Europie zdawano sobie sprawę z istnienia Rosji – wiedziano, że jest to
kraj jak najbardziej rzeczywisty – ale mało (albo nic zgoła) wiedziano
o nim samym i ludziach go zamieszkujących.
Oczywiście były wyjątki. Polacy mają bogatą historię rywalizacji z
Rosją, Szwedzi zaś wdawali się w wojny z tym rozległym i
tajemniczym krajem. Nadbałtyckie Estonia i Liwonia (jedna z krain
tworzących współczesną Łotwę) przez większą część swoich ośmiu
setek lat historii ze zmiennym szczęściem toczyły wojny z Rusią i
Rosją, a problemy, które wynikły z tamtych wojen, trwają do dziś.
Przez ponad trzysta lat Rusią rządzili Mongołowie ze Złotej Ordy,
spadkobiercy wojowników Czyngis-chana.
Mimo że Grecki Kościół Prawosławny Europy Wschodniej i
Bliskiego Wschodu utrzymywał pewne stosunki z będącym sercem
chrześcijańskiej Rusi Księstwem Moskiewskim, Europa Zachodnia,
katolicka, skierowała uwagę gdzie indziej. U źródeł jednego z
niewielu aktywnych konfliktów pomiędzy Europą Zachodnią a Rusią
w średniowieczu legła religia: w roku 1237 grupa rycerzy niemieckich
z Zakonu Kawalerów Mieczowych podjęła próbę nawrócenia Rusi na
katolicyzm. W kwietniu 1242 roku siły ruskie pod wodzą młodego
księcia Aleksandra Newskiego starły się z Kawalerami Mieczowymi na
jeziorze Pejpus, odnosząc nad nimi zwycięstwo. Za ten akt heroizmu i
Strona 8
wiary oraz późniejszą polityczną przenikliwość, jaką Aleksander się
popisał, prowadząc układy z mongolskimi najeźdźcami ze Złotej Ordy,
Newski został uznany za jednego ze świętych prawosławnych.
W średniowieczu Ruś zwracała uwagę i wysiłek na wschód, w
kierunku Saraju, gdzie zbierali się Mongołowie ze Złotej Ordy i
Tatarzy, którzy próbowali przesunąć dawniej ustalone granice na
zachód i na północ. W tym czasie większa część Europy niemal nie
utrzymywała stosunków z Rusią.
Za panowania wielkiego księcia moskiewskiego Iwana III,
późniejszego Iwana III Wielkiego, cara Wszechrusi (władał nią w
latach 1462-1505), państwo to większą część wysiłków skierowało na
odebranie ziem utraconych na rzecz Złotej Ordy. Z powodu walk na
Wschodzie Ruś traciła zachodnie tereny, zajęli je Polacy i Szwedzi,
którzy blokowali jej dostęp do Bałtyku. Sytuację tę bez większego
zresztą powodzenia usiłował zmienić Wasyl, syn Iwana III.
Następcą Wasyla był jego energiczny, bezwzględny i ambitny syn,
Iwan IV Groźny – władca zdolny, nieustępliwy i inteligentny, pełen
jednak kompleksów i sprzeczności, cierpiący na ataki
niekontrolowanej wściekłości i pogrążony w trwałej paranoi. Jego
wojska z niezwykłą wytrwałością wypierały Mongołów z Rusi
Środkowej. Udało mu się też na pewien czas zdobyć dostęp do
Bałtyku, co po raz kolejny wprowadziło Rosję do Europy, i to w
czasie, gdy ta jej potrzebowała.
Europa miała bowiem własne problemy: Imperium Osmańskie
zdobywało dla siebie nowe terytoria, zajmując Grecję i część Europy
Wschodniej, co budziło coraz większy niepokój wśród władców i
hierarchów Kościoła katolickiego. Podejmowano wysiłki zjednania
sobie Kościoła prawosławnego w walce przeciwko najeźdźcom
osmańskim, sojusze te były jednak krótkotrwałe i pełne
wewnętrznych napięć z powodów, które teraz określamy wspólnym
Strona 9
mianem kulturowego szoku w dziedzinach militarnych. Znaczną rolę
odgrywały też ogromne odległości, które trzeba było pokonywać, w
krajach słynących z surowego klimatu.
Jednym z powodów, dla których dysponujemy nielicznymi tylko
świadectwami dotyczącymi tego, co działo się w Rosji w burzliwych
latach 1100-1650, były wielokrotne oblężenia wię kszych miast, które
palono, plądrowano i obracano w ruinę, co niszczyło historyczne
kroniki i zapiski. W owych czasach na Rusi zaledwie pięć do
dziewięciu procent dorosłych jej mieszka ńców potrafiło czytać i pisać
– za najbardziej wykształconych uważano mieszkańców Nowogrodu,
a najmniej wykształceni byli obywatele Muromu, jeśli w ogóle można
czynić jakiekolwiek szacunki. W przeciwieństwie do duchownych
Kościoła katolickiego mnisi prawosławni przeważnie byli
niepiśmienni, dlatego na Rusi rzadkością były kroniki często
znajdowane w kościołach Europy Zachodniej. Jak na ironię, ci z
Rusinów, którzy potrafili czytać i pisać, często władali też biegle
innymi językami – znali łacinę i grekę. Odrobina edukacji dostępna
była dla chłopców. Kobiety rzadko miały możliwość uzyskania choćby
elementarnego wykształcenia.
Jak to często bywa z podymnymi opowieściami, wielu bohaterów
tej książki ma swoje odpowiedniki wśród postaci historycznych,
sportretowałam ich tak dokładnie, jak tego wymagały zwroty akcji.
Wśród nich znajdziecie: Stefana Batorego, króla Polski i księcia
Siedmiogrodu; carewicza Iwana Iwanowicza,
dwudziestoośmioletniego następcę moskiewskiego tronu, w roku 1581
przypadkowo zabitego przez ojca, cara Iwana Groźnego;
podejrzewanego o zespół Downa carewicza Fiodora Iwanowicza,
jedynego pozostałego przy życiu dziedzica Iwana; jezuitę i
papieskiego wysłannika na dwór moskiewski ojca Antonia Possevina;
papieża Grzegorza XIII Wielkiego; królową Anglii Elżbietę; jezuitę i
Strona 10
misjonarza ojca Edmunda Campiona, odkrywcę, poszukiwacza
przejścia północno-wschodniego i pierwszego angielskiego
ambasadora na Rusi Richarda Chancellora; sir Jerome’a Horseya,
angielskiego ambasadora w Moskwie z czasów naszej opowieści;
Nicholasa Bowera, sekretarza sir Jerome’a; księcia Wasy la
Iwanowicza Szujskiego, któremu na potrzeby książki zmieni łam wiek
o dziesięć lat; jego braci Iwana i Dymitra Szujskich; rodziny Nagojów
i Kurbskich; Nikitę Romanowicza Zacharyna; Borysa Fiodorowicza
Godunowa, który faktycznie władał Rusią zamiast poślubionego jego
siostrze carewicza Fiodora Iwanowicza; żonę Borysa Marię
Skuratową; i znaną później jako Krwawa Hrabina siostrzenicę króla
Stefana Batorego, Elżbietę Batory.
Biorąc pod uwagę fakt, że historię osadziłam w Rosji i wśród
Rosjan, którzy mówili oczywiście po rosyjsku, zdecydowałam się na
rosyjską pisownię imion i nazwisk. Mamy więc tu Wasyla, Fiodora,
Iwana, Marię, Gawriłę i Fiedosija. Zastosowałam również patronimiki,
to znaczy drugie imię oznaczające synostwo: Iwan Iwanowicz to Iwan
syn Iwana, Anastasij Siergiejewicz to Anastazy syn Sergiusza, Galina
Aleksandrowna to Helena córka Aleksandra. Rosjanie z wyższych sfer
rzadko używali patronimików, zwracając się do ludzi z gminu*.
Słówko o rosyjskiej wymowie – w szesnastowiecznej ruszczyźnie
akcent w większości przypadków padał na przedostatnią sylabę, choć
bywały wyjątki takie jak Nikołaj (NIK-o-łaj), czy Anastasij (A-NAS-ta-
sij). Były również imiona podwójnie akcentowane, takie jak Borys
(BO-RYS), Iwan (I-WAN) czy Siergiej (SIER-GIEJ). Istniały również
nieliczne akcentowane na ostatniej sylabie, takie jak Michaił (Mi-cha-
IŁ), Gawriła (Gaw-ri- -ŁA). W przypadku męskich patronimików
akcentowano je przeważnie jak imię ojca: Iwanowicz był I-WAN-
owiczem, Andriejewicz stawał się An-DRIEJ-ewiczem, choć Grigorij
(Gri- -GO-rij) w patronimiku stawał się Gri-go-RJE-wi-czem. Imiona
Strona 11
kobiece nie były aż tak zróżnicowane: Galina była Ga-LI-ną; Ksenia
KSE-nią; Ludmiła Lud-MI-łą.
Żeńskie patronimiki
* W rzadkich wypadkach, w których to czynili, używali
patronimiku skróconego. Tak więc Iwanowicz stawał się Iwa nyczem,
Grigorjewicz-Grigoryczem, Stiepanowicz - Stiepanyczem i tak dalej
(przyp. tłum.) miały najczęściej akcent na przedostatniej sylabie:
Jewgienijewna była Jew-gie-ni-JEW-ną; Iwanowna I-wa-NOW-ną, a
Borisow-na Bo-ri-SOW-ną.
Postępowałam tak też w stosunku do bohaterów innych
narodowości: polskie nazwiska i tytuły pisałam jak Polacy (z
wyjątkiem tytułu królewskiego, który można przetłumaczyć jako Jego
Wysokość, zastąpiłam go bardziej powszechnym, ale mniej
dokładnym tytułem Jego Królewskiej Mości). Węgierskie nazwiska
stosowałam wobec mieszkańców Transylwanii, greckie dla Greków i
angielskie dla Anglików. W miarę możliwości tę samą zasadę
stosowałam w przypadku broni, odzieży i żywności.
Niewiele w powieści jest miejsc czy budowli, które nie są w użytku
do czasów dzisiejszych: sobór Świętego Wasyla (cerkiew o dziewięciu
nierównej wielkości bulwiastych kopułach poma lowanych w
jaskrawe, barwne ornamenty) na Placu Czerwo nym jest soborem
Marii Dziewicy Orędowniczki z gro bem świętego Wasyla na Placu
Czerwonym; w szesnastowie cznej ruszczyźnie słowo “piękny” miało
bardzo bliskie znaczenie słowu “czerwo ny” (krasiwyj/krasnyj) i
bywało używane zamiennie. Nie wybu dowano jeszcze portowej
fortecy w Archangielsku na Morzu Bia łym; pierwsze angielskie okręty
przybijały do mieszczącego placówki kupców handlujących futrami i
rybą portu w Nowych Chołmogorach. W opisywanym przeze mnie
okresie w Rosji nie pito też wódki. Ziemniaki były dla Europejczyków
nowinką i rzadkością przewiezioną z Ameryki Środkowej. W dziesięć
Strona 12
lat po wydarzeniach opisywanych w tej książce wódkę wynaleźli
Polacy, którzy w roku 1596 zaczęli ją eksportować do Rosji.
Członkowie jezuickiej ambasady wysłanej przez Stefana Batorego
do Moskwy są postaciami fikcyjnymi, ale wiemy, że ów król wysłał do
Rosji kilku kapłanów w misjach dyplomatycznych, niekoniecznie – jak
w przypadku Antonia Possevina – w porozumieniu z papiestwem,
tylko na własną rękę.
Za pomoc w odnajdywaniu materiałów historycznych i dokładnych,
konkretnych informacji chcę raz jeszcze podziękować niezrównanemu
Dave’owi Nee, po raz pierwszy zaś Josephowi Lindstromowi i
Leighanne Barwell. Wszelkiego rodzaju pomyłki historyczne należy
przypisać mnie samej, nie im. Równie gorąco chcę podziękować za
ich entuzjazm Maurine Dorris i komitetowi World Horror Convention
z roku 1991, czytelnikom moich manuskryptów za komentarze i
uwagi, mojej agentce Ellen Levine za dodawanie otuchy i wytrwałość,
mojej prawniczce Robin Dubner za starania przy wydawaniu książek
o hrabim Saint-Germainie, redaktor Beth Meacham, która pomogła mi
się przebijać przez rozmaite warstwy rosyjskiej historii, i
kierownictwu wydawnictwa Tor Books za pomoc w utrzymaniu
hrabiego przy nieżyciu i w dobrym zdrowiu.
Strona 13
CZĘŚĆ PIERWSZA
Strona 14
CAR
List napisany po grecku przez nieznanego z nazwiska rosyjskiego
bojara do króla polskiego Stefana Batorego, wysłany 6 sierpnia 1582
roku:
Do szlachetnego, władającego Polską Węgra, najszczersze pozdrowienia
od moskwicina, który dobrze Mu życzy i szuka Jego pomocy.
Od śmierci carewicza Iwana Iwanowicza widzimy wielkie zmiany w
charakterze i zachowaniu cara Iwana, którego przepełnia poczucie winy i
dręczą nieustannie wyrzuty sumienia, ponieważ własną ręką zabił syna i
tylko u Boga może szukać odpuszczenia winy. Ogłosił, że jedynie Bóg
może dać mu rozgrzeszenie, ponieważ pozwolił swojemu Synowi umrzeć
na krzyżu i będzie miał dla niego współczucie i zrozumienie za to, co
popełnił w chwili nierozumnej furii.
Jest udręczonym, cierpiącym człowiekiem, w niczym
nieprzypominającym dalekowzrocznego przywódcy, jakim był, gdy
wypierał z Rusi Tatarów i odbierał im nasze ziemie. Prześladują go
koszmary i strachy równie wielkie jak niegdyś wizje. Prosił o pozwolenie
na abdykację, ale Metropolita nie wyraził zgody, bo Fiodor Iwanowicz jest
prawdziwie niezdolny do sprawowania rządów, interesują go jedynie
dzwonki. Nie interesuje go Ruś, żona ani żadna inna sprawa, która
przystałaby carowi. Postanowiono więc, że Iwan będzie rządził, dopóki
sam Bóg nie położy kresu jego władaniu. Jeżeli mamy powstrzymać kraj
przed wewnętrznym buntem i rebelią, nie możemy postąpić inaczej.
Wbrew pozorom niepokoje na dworze szerzą się z każdą godziną. Z
każdym mijającym dniem rozchodzą się nowiny o wewnętrznych
rozterkach cara. Wspiera go jedynie własna wiara w znaczenie i moc
Strona 15
klejnotów; ogarnięty jest wręcz bezgraniczną obsesją i żądzą ich
posiadania. Nieustannie szuka nowych, coraz czystszych, ponieważ
twierdzi, że przebaczenia i łaski dostąpi dzięki klejnotom, podobnie jak w
przeszłości zapewniały mu one zwycięstwa.
Niechże mi będzie wolno w tym miejscu przytoczyć pewną ciekawą
uwagę, jaką car Iwan wygłosił o klejnotach, które podziwiał, szukając w
nich pocieszenia.
“Diamenty kryją w sobie wielką moc. Największe i najczystsze mają tyle
energii, że jedynie najdzielniejsi mogą ich dotykać. Ludzie mniejszego
ducha zostaną unicestwieni i spopieleni przez moc klejnotu. Mniejsze
kamienie nie stanowią aż takiego niebezpieczeństwa dla tchórzów, ale w
ich dłoniach stracą blask, ponieważ światło kryształu pochodzi z
dzielności. Perły są klejnotami dla kobiet, ponieważ znaczą łzy, a łzy są
udziałem każdej kobiety. Ich biel wskazuje na czystość, radość i smutek.
Są jednak ciemniejsze klejnoty: rubiny, szmaragdy, ametysty i szafiry,
które mogą przenikać namiętności i sekrety ukryte w sercu. Żaden z
żyjących ludzi nie potrafi zmierzyć ich głębi. Odbijają wewnętrzne światło
duszy”.
Car Iwan pożąda wiedzy, jaką mogą dać ciemniejsze klejnoty. Gubi się
w swoim szaleństwie i koszmarach. Błądzi po Kremlu, jakby już był
trupem, który nawiedza świątynie i pałace. Jeżeli nadal będzie tak
postępował, boję się o naszą przyszłość. Śmierć carewicza była tragicznym
wydarzeniem, obawiam się jednak, że stanie się dla nas katastrofą, jeżeli
nikt nie zdoła wyrwać potężnego cara z jego szaleństwa.
My, władający Rusią, bylibyśmy wdzięczni każdemu, kto pomógłby nam
uchronić kraj przed spustoszeniami dokonanymi przez tego człowieka,
który sam doprowadził go do wielkości.
Wysyłam ten list w tajemnicy. W Twoich rękach, panie, jest życie moje i
mojej rodziny, błagam i proszę o ochronę. Nie zdradzaj tego, dzięki komu
posiadłeś tę wiedzę. Przysięgam na Ciało Chrystusa, że pragnę jedynie
Strona 16
dobra Moskwy i Rusi. Jeżeli Wasza Królewska Mość postanowi pozostać
wrogiem cara Iwana, niechaj spali ten list i zapomni o tym, co czytał.
Jeżeli zechcesz, panie, udzielić nam wsparcia, jakiego nie poskąpiłeś w
przeszłości, będę się modlił, żeby Bóg napełnił Twoje serce łaską
przebaczenia i żebyś uczynił, co w Twojej mocy, by Iwan mógł odzyskać
swoją dawną energię i rozum. Polecam też Iwana Twoim modlitwom:
bardzo jest mu potrzebna ozdrowieńcza siła modłów i magii.
Ten, kto boi się o siebie i całą Ruś.
Strona 17
.1.
Pocierając twarz, król Stefan Batory usiłował się pozbyć
ogarniającego go zmęczenia: przed wieczorną mszą czekały go jeszcze
trzy audiencje. Tłumiąc westchnienie, pogładził się po brodzie. Od
dwu godzin największym jego pragnieniem był sen; ale na to akurat
nie mógł sobie pozwolić. Jeszcze kilka lat temu, zanim rozpoczął
zwieńczoną powodzeniem kampanię przeciwko Rusi, rad byłby takiej
aktywności, teraz jednak bardziej niż kiedykolwiek wcześniej
odczuwał coraz większy ciężar mijających godzin i szybszy upływ
czasu. Usiłował zmienić pozycję na wygodniejszą, ale mimo że
siedział w wielkim, rzeźbionym fotelu udostępnionym przez jego
szlachetnego gospodarza, nie potrafił znaleźć na tyle wygodnej, żeby
ustąpił ból rozciągającej się od kolana po biodro rany sprzed
dziesięciu lat. W lecie dokuczała mu mniej, teraz jednak zbliżała się
zima i znów dawała mu się we znaki. Wdzięczny był za płonący na
kominku ogień, który przynosił mu pewną ulgę.
– Jest tu Rakoczy – oznajmił sekretarz Batorego – młody, ambitny
jezuita – wróciwszy właśnie po przekazaniu królewskich wyrazów
wdzięczności właścicielowi dworu, w którym się zatrzymali. – Przybył
przed godziną.
– Rakoczy – powtórzył król, ignorując nową falę bólu. – Nie
marnuje czasu.
– Wezwałeś go w trybie pilnym. Przybył odpowiednio szybko. –
Jezuita nigdy się nie uśmiechał, ale niekiedy, tak jak teraz, okazywał
zadowolenie z pochwały. – Może być hrabią, księciem, czy jak tam
siebie raczy nazywać, ale ty, panie, jesteś królem.
– Owszem – stwierdził Batory, rzucając mu czujne spojrzenie
Strona 18
otoczonych już zmarszczkami i nieco wyblakłych oczu. Poprawił przy
tym niewielką koronę, jaką nosił na co dzień. – Przybył jednak
natychmiast, nie jak inni wzywani…
– Jego ojczyznę zajęli Turcy – przypomniał królowi jezuita. Choć
liczył sobie zaledwie dwadzieścia sześć lat, między brwiami miał już
mocno zaznaczoną, pogłębiającą się zmarszczkę. – Wyparto go z
kraju, mimo że stawiał zaciekły opór. Taki los spotkał wielu
mieszkańców Wołoszczyzny. Powinien być rad temu, że w ogóle
poświęca mu się uwagę.
Stefan obrzucił jezuitę bystrym, uważnym spojrzeniem.
– Ojcze Mietku, polegam na ludziach takich jak on i zależy mi na
jemu podobnych. Bez nich nie moglibyśmy spełniać papieskiej woli.
Nie mamy dość ludzi, żeby uderzyć na Ruś. Nie moglibyśmy też liczyć
na to, że Rusini pomogą nam się rozprawić z Imperium Osmańskim.
To, że Turcy zajęli kraj Rakoczego, nie jest jego winą i nie powinno
go w naszych oczach dyskredytować. Wielu z tych, którzy się poddali,
przyłączyło się do wrogów i to właśnie, a nie stawianie bohaterskiego
oporu jest hańbą. – Rzadko udzielał kapłanowi tak poważnej
reprymendy; żywił respekt wobec jego powołania i bał się potęgi, jaką
Kościół mógł w owych czasach zgromadzić.
– Mówi się, że Rakoczy dzielnie walczył – odpowiedział
pojednawczo ojciec Mietek. – To nazwisko od bardzo dawna otoczone
jest szacunkiem.
– Owszem – odparł król, przypieczętowując zawarty pokój.
Ojciec Mietek wskazał ciężkie, zamknięte drzwi, za którymi
znajdował się korytarz.
– Czeka tam na wezwanie.
– Na korytarzu? – zdumiał się Batory zaskoczony tym, że
zagranicznego arystokratę potraktowano tak kiepsko.
– W przedpokoju – potwierdził ojciec Mietek. – Zostawiłem go tam
Strona 19
w towarzystwie dwu gwardzistów. Zęby okazać mu szacunek.
– Mam nadzieję, że on też tak właśnie zechce na to spojrzeć –
odparł z przekąsem król. – Lepiej go wprowadź. Ze strażą czy bez,
hrabiemu Saint-Germain nie należy kazać czekać jak zwykłemu
kupcowi. – Niecierpliwie skinął ręką jezuicie. – Gdzie jest mój
przyboczny? Gdzie kapitan mojej straży? Muszę posyłać kapłana, żeby
wprowadził Rakoczego?
– Jedzą kolację, najjaśniejszy panie – odpowiedział kapłan. – Sam
ich tam posłałeś.
Król kiwnął głową.
– A pozostali szykują się do jutrzejszego przeglądu. Tak, oczywiście.
– Rozejrzał się po komnacie, jakby chciał sobie przypomnieć rozmiary
dworu. – Czy nasz gospodarz rozlokował kompanię po innych
posiadłościach, czy wszyscy zostanie my tutaj? – Zgromadzenie ich w
jednym miejscu było wielce ryzykowne. Gdyby wrogowie odkryli
miejsce jego pobytu, ze wszystkimi oficerami i rękodajnymi, łatwo
mogliby go dopaść pewni, że w pobliżu nie ma żadnych wojsk, które
mogłyby mu przyjść z pomocą albo go pomścić.
– Niedaleko stąd jest miasteczko. Większość żołnierzy odesłano tam
na nocleg – oznajmił ojciec Mietek. – Przegląd jest dla nich sprawą
wielkiej wagi. Nie wiemy, ile zostało nam zapa sów i co z oręża
należałoby naprawić. Ty sam, panie, nalegałeś, że…
Król podniósł dłoń.
– Nie inaczej, wiem o tym – powiedział. – Ufam, że hrabia Saint-
Germain zrozumie moją obecną sytuację.
– Wszystko mu wyjaśnię – stwierdził ojciec Mietek, ruszając ku
drzwiom.
– Nie – zatrzymał go król. – Jeżeli trzeba będzie coś wyjaśniać,
zrobię to sam. Nie ma powodu, żebyś się tym, ojcze, trudził.
Jezuita pokornie pochylił głowę.
Strona 20
– Jak Wasza Królewska Mość rozkaże.
Batory lekko pogroził mu palcem.
– Trochę pokory, ojcze Mietku. Potrzebuję pomocy tego hrabiego;
jest jedynym ze znanych mi ludzi, któremu może się powieść w tym
przedsięwzięciu. To ważne.
– Jestem tu, żeby ci służyć, Najjaśniejszy Panie – powiedział jezuita,
opuszczając komnatę, którą Batory uczynił swoją tymczasową
kwaterą główną.
Gdy ojciec Mietek wyszedł, Batory wstał i zaczął się przechadzać po
komnacie, by rozprostować nogi i rozluźnić skurczone mięśnie. Był
zmęczony, ale też niespokojny. Chętnie by się pomodlił, ale niewiele
mu pozostało próśb, które mógłby skierować do boga. Zamiast tego
zaczął odtwarzać w pamięci treść listu, który przywiózł mu kupiec
sukienny przysięgający, że otrzymał go od jednego z wyższych
moskiewskich dowódców. List – zakładając, że był prawdziwy –
otwierał przed nim okienko nadziei na uzyskanie wpływu na cara
Iwana. Jego treść skłoniła go do wydania wiadomości hrabiemu
Rakoczemu, który był znany ze swej rozległej wiedzy alchemicznej,
mądrości potrzebnej do tworzenia klejnotów i zdrowego rozsądku,
dzięki któremu potrafił uniknąć pułapek i kompromitacji.
W drzwiach stanął ojciec Mietek.
– Hrabia Saint-Germain – zaanonsował, niechętnie ustępując w bok,
by wpuścić gościa, Ferenca Rakoczego.
– Wasza Królewska Mość – powitał króla Rakoczy, wymawiając te
słowa wyraźnie i nieco wedle starej mody. Zamiast opaść na jedno
kolano, złożył władcy włoski ukłon, trzymając sobolową czapkę w
prawej dłoni. Był bardzo dwornie odziany, miał na sobie i czarny
aksamitny płaszcz, a pod nim haftowany srebrem czarny dolman z
rubinowymi guzikami. Ferenc Rakoczy, hrabia Saint-Germain był
człowiekiem o dostojnym i eleganckim wyglądzie. |ego czarne, obcisłe