9801

Szczegóły
Tytuł 9801
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9801 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9801 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9801 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ANTHONY PIERS WYSPA WIDOK�W PRZEK�AD KATARZYNA DORO�A�A�VAN DAALEN TYTU� ORYGINA�U ISLE OF VIEW 1. WYZWANIE CHEX Chex by�a zdesperowana. Jej ukochany �rebaczek, Che, zgubi� si� i obawia�a si� najgorszego. Mia� tylko pi�� lat i mimo i� posiada�, tak jak i ona, talent lekko�ci, jego skrzyd�a nie by�y jeszcze na tyle rozwini�te, aby m�g� lata�. Tak wi�c zadowala� si� najdziwniejszymi podskokami i by� szcz�liwym ma�ym centaurem � a teraz w niezrozumia�y spos�b zagin��. Jak mog�o do tego doj��? By�a akurat w ich zagrodzie, gdzie zatyka�a sitowiem szpary w �cianach, aby zapobiec przeci�gom. Mieszkali w pobli�u terytorium �ywio�u Powietrza, gdzie cz�sto wyst�powa�y przecieki wiatru. W ciep�e dni by�o to bardzo przyjemne, natomiast w nocy bywa�o zimno. Dlatego te� u�ywa�a sitowia, jednak�e musia�a pracowa� szybko i z uwag�, poniewa� sitowie, jak to sitowie, �atwo przecieka*. Ka�dy otw�r musia�a zatyka� kilkakrotnie, zanim mia�a pewno��, �e b�dzie on szczelny. Tak wi�c skoncentrowa�a si�, by zako�czy� robot�, nie bacz�c w tym czasie, co dzieje si� z Che. A teraz nie mog�a go nigdzie znale��. Wo�a�a go i lata�a ponad polan�, szukaj�c go ze stale wzrastaj�cym niepokojem. Nie mia�a w�tpliwo�ci: Che tutaj nie by�o. Cheiron wyjecha� na zebranie skrzydlatych potwor�w i nie wr�ci do domu przez kolejnych kilka dni. Odetchn�a: jak mog�aby spojrze� swemu m�owi w twarz i poinformowa� go, �e zgubi�a ich �rebi�? Oczywi�cie nie mog�a tego zrobi�, po prostu musia�a jak najpr�dzej odnale�� Che. Kilkakrotnie oblecia�a obszar wok� polany, bacznie patrz�c w d�, jednak�e widzia�a jedynie las. Lubi�a to miejsce, daj�ce im poczucie prywatno�ci, z drzewami skrywaj�cymi wi�kszo�� tego, co dzia�o si� w jego obr�bie, a teraz ukrywaj�cymi przed ni� jej �rebi�. Musia�a wej�� pod baldachim listowia. Poszybowa�a w d� i wyl�dowa�a w pobli�u zagrody. W poszukiwaniu �lad�w k�usem zatoczy�a pe�ne ko�o wok� polany. Na �rodku, tam gdzie Che harcowa�, ziemia by�a rozkopana, jednak trawa na skraju mia�a nadal zielony kolor. Musia� p�j�� do lasu, chocia� wiedzia�, i� mia� pozosta� w pobli�u zagrody. Zrobi�a nast�pne ko�o, tym razem bli�ej drzew. Nagle zauwa�y�a niewielki odcisk kopytka skierowany w stron� lasu. Wi�c Che szed� t� drog�! Ale dlaczego? Che zna� zasady i zawsze by� pos�usznym ma�ym centaurem. Wiedzia�, �e w g��bokim lesie Xanth czai�y si� przer�ne niebezpiecze�stwa, takie jak smoki, wik�acze i hipnotykwy. Nie powinien by� i�� t� drog�. Niestety, poszed�. Szuka�a �lad�w. Na pocz�tku wygl�da�o, jakby si� waha�, jak gdyby czego� szuka�. Nast�pnie �lady sta�y si� bardziej konkretne i prowadzi�y prosto w najwi�ksz� g�stwin� lasu. Chex sz�a za nimi ze wzrastaj�cym niepokojem. Dot�d mia�a nadziej�, �e Che po prostu wybra� si� na spacer i by� gdzie� w pobli�u, �e zapl�ta� si� w je�yny, z kt�rych nie m�g� si� sam wydosta�. Lecz teraz zacz�a obawia� si� czego� gorszego: oddali� si� dlatego, �e zosta� przez co� zwabiony. By�o ma�o prawdopodobne, aby to co� mia�o jakiekolwiek dobre zamiary. Po chwili jej najgorsze podejrzenie potwierdzi�o si�: spostrzeg�a oznaki zasadzki. Co� si� tutaj przyczai�o, czekaj�c na Che, i schwyta�o go. Wok� le�a�o nieco poci�tej winoro�li, kt�rej z pewno�ci� u�yto do zwi�zania �rebaka, a ziemia by�a rozkopana. Jednak co� zamiot�o j� zmiotk� z rosn�cego nie opodal krzewu zmiotkowego i wymaza�o wszystkie �lady. Nie mog�a stwierdzi�, kto lub co porwa�o jej �rebi�. By�a jedynie pewna, �e dokonano tego szybko i po cichu. Rozgl�da�a si� wsz�dzie wok�, ale od miejsca zasadzki nie prowadzi�y jakiekolwiek �lady. Jednak nie by�o to miejsce, z kt�rego mog�aby odfrun�� jakakolwiek istota na tyle du�a, aby unie�� z sob� ma�ego centaura. Winoro�le by�y splecione z listowiem drzew, a kilka p�tli szubienicznych czyha�o tylko na jakiego� nieostro�nego smoka czy gryfa, aby zrobi� sobie uczt�. Wygl�da�o na to, �e porywacz i �rebi� rozp�yn�li si� w powietrzu. Chex wzdrygn�a si�. To oznacza�o magi�! Che zosta� magicznie przeniesiony do innej cz�ci Xanth. Ale dlaczego? Zrozumia�aby drapie�c� po�eraj�cego swoj� zdobycz, jakkolwiek obraz ten by� przera�aj�cy. Ale �eby zwabi� Che w zasadzk� i uprowadzi� go za pomoc� czar�w? Na co m�g� si� komu� przyda� skrzydlaty �rebak centaura, kt�ry jeszcze nawet nie potrafi lata�? Ale przynajmniej oznacza�o to, �e �y�. Zdusi�a w sobie obaw� przed najgorszym, poniewa� nie mog�aby jej znie��. Ale jak d�ugo jej �rebi� pozostanie jeszcze przy �yciu? Mo�e jego pogromca nie zdawa� sobie sprawy, �e Che nie umie jeszcze lata� i w momencie gdy to odkry�� Musia�a znale�� pomoc. Che musi zosta� odnaleziony, zanim co� gorszego mu si� przytrafi. Pobieg�a z powrotem na polan�, roz�o�y�a skrzyd�a, trzepn�a si� mocno ogonem i wzlecia�a w powietrze. Uderzaj�c ogonem, mog�a sprawi�, �e wszystko stawa�o si� lekkie. Tak pozbywa�a si� na przyk�ad k�saj�cych much; w momencie gdy dotkn�a ich ogonem, stawa�y si� zbyt lekkie, aby na niej siedzie�, i wzlatywa�y jak wystrzelone w powietrze, gdzie musia�y jaki� czas brz�cze�, zanim znowu by�y w stanie opa��. Je�li chcia�a sama siebie uczyni� na tyle lekk�, aby m�c lata�, uderza�a ogonem w�asne cia�o � jej skrzyd�om by�o du�o �atwiej nie�� zmniejszon� wag�. Gdy efekt lekko�ci zanika� i znowu stawa�a si� ci�ka, po prostu uderza�a si� raz jeszcze. Pr�bowa�a jednak nie robi� tego przy ko�cu lotu, poniewa� mog�oby jej to utrudni� pozostanie na ziemi w razie nag�ego powiewu wiatru. Lecia�a wysoko ponad lasem, kieruj�c si� na po�udnie. Po chwili przelatywa�a ponad Wielk� Rozpadlin�, gdzie przyjaciel ksi�niczki Ivy, Stanley Steamer, mia� patrol. Wiedzia�a, �e porywacz nie zabra�by tu Che, poniewa� Stanley zna� go i rozprawi�by si� z ka�dym, kto chcia�by go skrzywdzi�. Ale dok�d zabrano Che? To by�a straszna tajemnica. Lecia�a nadal na po�udnie, w kierunku Zamku Roogna. Tam znajdowa� si� kr�l Dor i je�li ktokolwiek by� w stanie jej pom�c, to na pewno on. Potrafi� rozmawia� z nieo�ywionymi przedmiotami, dzi�ki czemu nic nie mia�o przed nim tajemnic. Odnalaz�a zamek, z jego pi�kn� architektur� i malowniczymi wie�yczkami, i poszybowa�a w d�, aby wyl�dowa� w sadzie. Zbiera�a tam owoce m�oda kobieta. Chex wiedzia�a, kto to m�g� by�. � Chex! � zawo�a�a dziewczyna, gwa�townie kiwaj�c do niej r�k�. Mia�a piegi, jasnobr�zowe w�osy splecione w dwa warkocze, a jej spos�b bycia sprawia�, �e wygl�da�a na m�odsz�, ni� w rzeczywisto�ci by�a. Wygl�da�a na pi�tna�cie lat. � Elektra! � odpowiedzia�a Chex, gdy jej stopy dotkn�y pod�o�a. Pr�bowa�a teraz stan�� mocno na nogach. Z pewno�ci� Elektra chcia�a j� u�cisn��. Zderzy�y si� ze sob�, a kolizja ta odrzuci�a lekk� centaurzyc� w ty�. Niezbyt zr�cznie to wypad�o, jednak�e wylewno�� by�a drug� natur� Elektry, a mo�e nawet pierwsz�. Ta wspania�a dziewczyna by�a narzeczon� ksi�cia Dolpha. � A gdzie jest Che? � zapyta�a Elektra z wyrazem zainteresowania na piegowatej twarzy. Na moment Chex prawie zapomnia�a o swym nieszcz�ciu. Teraz powr�ci�o ono ze zdwojon� si��. � Znikn��! � j�kn�a. � Co� go porwa�o! Musz� znale�� pomoc, �eby go odnale�� zanim� � nie by�a w stanie m�wi� dalej. � To straszne! � wykrzykn�a Elektra. � Musisz natychmiast powiedzie� kr�lowi! Jakby nie dlatego Chex tu przylecia�a! � Tak, musz� � oznajmi�a Chex. Posz�y w stron� zamku. � Och, zapomnia�am! � zawo�a�a Elektra, a warkocze frun�y wok� jej g�owy, gdy odwr�ci�a si� w stron� Chex. � Kr�l Dor wyjecha�! � Wyjecha�? � zapyta�a Chex zaniepokojona. � Dok�d? � Z uroczyst� wizyt� do kr�la Naboba z ludu Naga. � Och? A co to za uroczysto��? � No, oni s� sprzymierze�cami i mo�e wkr�tce b�d� mieli pow�d do kolejnej uroczysto�ci. No wiesz, Nada. Nagle Chex zrozumia�a nie�mia�o�� dziewczyny. Nada z Naga by�a drug� narzeczon� ksi�cia Dolpha i w swej ludzkiej postaci ca�kiem urocz� m�od� dam�. Zwi�zek ten mia� charakter polityczny, jednak wszyscy wiedzieli, �e Dolph wola� ksi�niczk� Nad� od Elektry. Zbli�a� si� moment, w kt�rym Dolph b�dzie musia� dokona� wyboru mi�dzy nimi dwiema i, niestety, dla Elektry przysz�o�� nie zapowiada�a si� zbyt r�owo. By�a wspania�� dziewczyn�, jednak Nada by�a pi�kn� ksi�niczk�. Niestety, Elektra znajdowa�a si� pod dzia�aniem zakl�cia. Nie tylko kocha�a Dolpha, kt�ry uratowa� j� z bardzo d�ugiego snu, ale umar�aby, gdyby nie wysz�a za niego za m��. A nikt przecie� nie chcia� jej �mierci! Jeszcze wi�ksz� ironi� by�o jednak to, �e Nada nie kocha�a Dolpha. Pi�� lat od niego starsza, traktowa�a go jak niedorostka. Jednak da�a s�owo i zamierza�a dotrzyma� go w spos�b, jakiego wymaga si� od ksi�niczek. Dla wszystkich by�o jasne, �e Dolph m�g� uszcz�liwi� obydwie dziewczyny, po�lubiaj�c Elektr� � jednak to nie uszcz�liwi�oby Dolpha, on za� nie by� na tyle dojrza�y, aby zrobi� co�, na co nie mia� ochoty. By�a to trudna sytuacja. Jednak�e Chex mia�a w tej chwili sw�j w�asny powa�ny problem. � A kr�lowa Iren� � Jest z Greyem Murphym w Zamku Dobrego Maga. � Przecie� musi by� kto�, kto przej�� rz�dy! � wykrzykn�a Chex rozdra�niona. � Tak, oczywi�cie. Mag Murphy. � To mo�e lepiej zobacz� si� z nim. � Chex nie by�a specjalnie zadowolona z takiego obrotu rzeczy, jako �e nigdy nie ufa�a Murphy�emu w pe�ni, nie mog�a jednak czeka� na powr�t do pa�acu kogo� z rodziny kr�lewskiej. Mag Murphy by� siwiej�cym, raczej zwyk�ym, starszym m�czyzn�. � Tak, mog� ci pom�c, centaurzyco � powiedzia�. � Najpierw zorganizuj� poszukiwania twojego zaginionego �rebaka. A nast�pnie rzuc� przekle�stwo na tego, kto jest odpowiedzialny za uprowadzenie, aby w ten spos�b utrudni� jego wysi�ki. To powinno zapewni� poszukiwaczom czas na uko�czenie ich misji. By�o to wi�cej, ani�eli Chex mog�a si� od niego spodziewa�. Przypomnia�a sobie jednak, �e czasami �li magowie zmieniali si� w dobrych. Kr�l Emeritus Trent by� najlepszym tego przyk�adem. Murphy przysi�g� utrzyma� obecny porz�dek i je�li kr�l Dor mu ufa�, to ona nie mog�a tego nie robi�. � Dzi�kuj� ci, Magu Murphy � powiedzia�a. Murphy przem�wi� do magicznego zwierciad�a: � S�uchajcie � rzek�. � Oto m�wi tymczasowy kr�l Murphy. �rebak centaurzycy Chex zosta� uprowadzony przez nieznanych sprawc�w i musi jak najpr�dzej zosta� odnaleziony i uratowany. Ca�y wolny od zaj�� personel ma jak najpr�dzej zebra� ty�ki w troki i przyby� do zamku w celu zorganizowania grup poszukiwawczych. To wszystko. Chex s�ucha�a nieco zaskoczona. Prawdopodobnie podczas swego wygnania Murphy przyswoi� sobie troch� munda�skich powiedze�. Mimo wszystko jego g��wna intencja zosta�a zrozumiana. Przeszli przed zamek. Ze wszystkich stron nadchodzili poddani: hodowcy drzew trzewikowych, panny mleczowe, hodowcy orzeszk�w ziemnych i podniebnych, a nawet m�ody ogr, kt�ry najwidoczniej zm�czy� si� przerabianiem drzew na precelki. Od strony zamku zbli�a�o si� r�wnie� par� os�b: ksi��� Dolph, Nada z Naga, golem Grundy i jeden czy dwa duchy. Nawet od strony Wielkiej Rozpadliny wida� by�o ob�oczek pary: nadchodzi� Stanley Steamer. Wygl�da�o na to, �e wszyscy chcieli pom�c. � Bardzo dobrze � powiedzia� Murphy, gdy zebra�a si� odpowiednia grupa. � Nie mamy poj�cia, dok�d Che m�g� zosta� zabrany, jednak mamy pow�d s�dzi�, �e przez najbli�szy czas nie stanie mu si� nic z�ego. Najlepiej b�dzie, je�li postaramy si� w ci�gu najbli�szych kilku godzin przeczesa� jak najwi�kszy obszar Xanth. Jako �e nie jest bezpiecznie w pojedynk� chodzi� po puszczy� � Przerwa�, poniewa� ogr wygl�da� na zak�opotanego. � Oczywi�cie dotyczy to wszystkich za wyj�tkiem ogr�w � powiedzia� i zmieszanie ogra ust�pi�o. � Wi�kszo�� grup b�dzie sk�ada�a si� z dw�ch lub wi�cej os�b, z kt�rych przynajmniej jedna musi by� w stanie broni� drugiej do momentu nadej�cia pomocy. Tutaj macie magiczne gwizdki z arsena�u zamkowego; s� one s�yszalne na bardzo du�� odleg�o��. Ka�dy z poszukiwaczy b�dzie mia� jeden i pos�u�y si� nim w razie niebezpiecze�stwa. Rozda� gwizdki. Ogr, jako typowo nierozgarni�te stworzenie, od razu dmuchn�� w sw�j. Jednak nie wydoby� si� z niego �aden d�wi�k. Zaskoczony ogr spojrza� w g�r�. � Ja dmucha� i nic nie s�ucha�. � To dlatego, �e nie jeste� jeszcze do�� daleko � wyja�ni� Murphy. � Teraz wszyscy jeste�my blisko siebie, a wi�c nie znajdujemy si� w zasi�gu dzia�ania gwizdka. Spr�buj zagwizda� z daleka. Ogr pogna� w stron� horyzontu, przypadkowo tratuj�c w��cz�ce si� po drodze drzewo. Ponownie dmuchn��. Tym razem d�wi�k by� przeszywaj�cy. Wkr�tce grupy poszukiwawcze by�y ju� zorganizowane i skierowa�y si� ka�da w inn� stron�. � Grundy pojedzie z tob�, Chex � powiedzia� Murphy. � Mo�esz dzia�a� jako ��cznik miedzy grupami poszukiwawczymi, dzi�ki czemu pierwsza b�dziesz wiedzie�, czy tw�j �rebak si� odnalaz�. Grundy pomo�e ci, pytaj�c wszystkie ro�liny czy stworzenia, w, zale�no�ci od potrzeby. Wydaje mi si�, �e najpierw powinni�cie wypyta� ro�liny w pobli�u miejsca uprowadzenia; co� musia�y przecie� widzie�. � Tak! � zawo�a�a Chex, czuj�c si� troch� g�upio, �e sama na to nie wpad�a. Murphy wykonywa� dobr� robot�! Grundy wgramoli� si� na jej grzbiet. By� niewielkim cz�owieczkiem, kt�rego �atwo mo�na by�o nie��, nawet bez magii lekko�ci. Z pochodzenia by� prawdziwym golemem, zrobionym z ga�ganka, sznurka i drewna, teraz jednak by� cz�owiekiem, przy czym nadal pierwotnych rozmiar�w. Jeszcze jedno nie uleg�o w nim zmianie: wci�� posiada� ci�ty j�zyk i przysparza� sobie wrog�w z �atwo�ci�, kt�ra innych wprawia�a w przera�enie. Chex trzepn�a si� ogonem, roz�o�y�a skrzyd�a i wystartowa�a. Cieszy�a si�, �e poszukiwania s� tak dobrze zorganizowane; to by� najlepszy mo�liwy spos�b na odnalezienie Che. � A gdzie jest Rapunzel? � zapyta�a, gdy lecieli na pomoc. W Rapunzel Grundy znalaz� kobiet� w swoim typie; a mo�e by�o odwrotnie. Jako �e Rapunzel pochodzi�a zar�wno od gatunku ludzkiego, jak i od elf�w, mog�a przyjmowa� dowoln� wielko��; preferowa�a jednak niski wzrost. By�a urocz� dam� z magicznie d�ugimi w�osami. Chex nie zazdro�ci�a jej przyjemno�ci ich szczotkowania! Zazwyczaj Grundy i Rapunzel byli nieroz��czni. � Szuka nowego domu � odpowiedzia�. � S�dzi�am, �e byli�cie zadowoleni z tego domku dla ptak�w, kt�ry zaadaptowa�e� na mieszkanie? � Ja tak. Ale wed�ug niej jest za ma�y. � Za ma�y? Przecie� ty si� nie zmieni�e�, a ona mo�e przyj�� dowoln� wielko��. Grundy wzruszy� ramionami. � Nie rozumiem kobiet. A ty? Chex roze�mia�a si�. � Nie! � Nagle co� jej za�wita�o i zacz�a pojmowa�. Ich dwoje mo�e pozosta� niewielkich rozmiar�w, ale gdyby rodzina si� powi�kszy�a� Poszybowa�a w d� w kierunku polany. Od kilku lat polana by�a jej domem, poniewa� nie chcia�a ryzykowa�, �e Che m�g�by spa�� z kraw�dzi g�ry, zanim nauczy si� lata�. Teraz wszystko wyda�o si� tutaj obce, poniewa� okaza�o si� w inny spos�b niebezpieczne. Ktokolwiek lub cokolwiek porwa�o jej �rebi� � czy przydarzy�oby si� to tak�e, je�li �yliby w jaskini g�rskiej? Czy by�a a� tak rozs�dna, unikaj�c g�r? Pok�usowa�a do lasu w miejsce, gdzie Che zagin��. � Tutaj � powiedzia�a, zatrzymuj�c si�. Grundy rozmawia� z okoliczn� ro�linno�ci�. Chex s�ysza�a tylko niewyra�ny szelest, a po chwili Grundy mia� ju� sprawozdanie. � Unosi� si� tu straszny zapach, jakby pieczonego ciasta i� � To nie jest straszny zapach! � zaoponowa�a. � Che uwielbia� �wie�e ciasto! � A z czego si� je robi? � zapyta� golem. � Z czego?� Ze �wie�ej m�ki z owsa morskiego i� Och� Oczywi�cie, takie ro�liny jak owies nie lubi�y zapachu pieczenia swych braci. Drzewa chlebowe i szarlotkowe bez problemu oddawa�y swe wyroby, natomiast zbieranie ziaren to zupe�nie inna historia. � Straszny zapach � zgodzi�a si�. � �rebak poczu� go i poszed� za nim a� w to miejsce � powiedzia� Grundy. � Ale tutaj znajdowa� si� tylko k��b chmury, z�owieszcza mg�a. Z niej w�a�nie wydobywa� si� zapach. �rebak wszed� w ni�, s�ycha� by�o odg�osy walki, mg�a si� unios�a i nie pozosta�o nic. Ro�liny nie widzia�y, co si� sta�o, tylko tyle, �e Che wszed� do �rodka i ju� nie wyszed�. � Magia! � wykrzykn�a Chex. Inne centaury zwykle nie lubi�y magii. Ona uwa�a�a te obawy za staromodne i niepraktyczne, teraz jednak zacz�a rozumie� ich punkt widzenia. Magia zabra�a jej �rebi�! � Z pewno�ci�. A ta mg�a przywodzi na my�l Fracto. On zawsze lubi zrobi� co� paskudnego. � Fracto! � krzykn�a, przypominaj�c sobie najgorsz� z chmur. To prawda: je�li gdziekolwiek mo�na by�o wyrz�dzi� szkod�, tam by� Fracto. � Musimy go odnale�� i zmusi� do m�wienia! � Mo�emy go znale��, ale nawet je�li m�wiliby�my jego j�zykiem, to i tak prawdopodobnie nic by nie powiedzia� � zauwa�y� Grundy. Mia� racj�. Nie by�o sensu dawa� Fracto satysfakcji. Musieli znale�� inny spos�b na przeprowadzenie dochodzenia. By�o to z pewno�ci� bardzo wyrafinowane uprowadzenie. Zosta�o zorganizowane tak, aby nie mo�na by�o niczego wy�ledzi�. Po co taki wysi�ek � dla jednego nie umiej�cego lata� ma�ego centaura? Nie by�o w tym wiele sensu. Wyszli z lasu i wystartowali z polany. Chex by�a przygn�biona i pogr��y�a si� w my�lach. Pocz�tkowy szok mija�, a jego miejsce zajmowa�a ponura pewno��, �e znalezienie rozwi�zania nie b�dzie �atwe. Nadal nie mia�a poj�cia, dok�d Che zosta� zabrany. � Lepiej zobaczmy, jak wiedzie si� reszcie � odezwa� si� Grundy, r�wnie� przygn�biony. � Che musi przecie� gdzie� by�. Pr�bowa� j� rozweseli�, nie osi�gaj�c jednak zamierzonego skutku. Mimo wszystko by�a to dobra rada. Chex mia�a przecie� by� ��cznikiem mi�dzy grupami. � Najbli�ej nas jest ogr � oznajmi� Grundy. Wygl�da�o na to, �e zna� ca�y plan dzia�ania. � Sprawdza Goblinat Z�otej Ordy. � Z�ota Orda! � wykrzykn�a Chex przera�ona. � Te potworne gobliny! � S� twoimi najbli�szymi z�ymi s�siadami � zauwa�y� Grundy. Z pewno�ci� gobliny lubowa�y si� w �apaniu stworze� i torturowaniu ich, zanim w ko�cu je ugotowa�y. �y�y wok� �r�d�a Nienawi�ci, kt�ry pewnie by� odpowiedzialny za ich nies�ychan� nikczemno��. Je�li Che wpad� w ich brudne �apy� Dobrze, �e szed� tam ogr. Ogry wiedzia�y, jak radzi� sobie z goblinami. M�wi�o si�, �e gobliny, walcz�c z ogrem, ryzykowa�y wyl�dowanie na orbicie ksi�yca, a nawet wtedy zalicza�y si� do szcz�liwc�w. Jednak je�li gobliny mia�y Che, to �rebak m�g� zosta� pobity razem z nimi, poniewa� ogry by�y niezaprzeczalnie dumne ze swojej g�upoty. Skierowa�a si� na zach�d. Wkr�tce dojrza�a �cie�k� powsta�� z powalonych drzew. Ogr podr�owa� w jedyny znany sobie spos�b � prosto przed siebie � niszcz�c wszystkie pojawiaj�ce si� na drodze przeszkody. Naturalnie drzewa nie przepada�y za ogrami, jednak nie mia�y mo�liwo�ci unikni�cia kontaktu, je�li pojawi� si� przy nich ogr. Niekt�re drzewa, jak na przyk�ad wik�acze, walczy�y z nimi. M�wiono, �e walka ogra z wik�aczem jest warta obejrzenia � z pewnej odleg�o�ci. Wyprzedzaj�c ogra, Chex lecia�a dalej a� do obozu goblin�w. Gobliny dostrzeg�y j� i wygra�a�y jej swoimi ma�ymi pi�stkami. Nie by�o tu jednak �ladu Che. To by�o uspokajaj�ce� � Chyba �e ju� go ugotowali � zauwa�y� Grundy. Chex nieomal spad�a na ziemi�. Jakim ten golem by� geniuszem w podsuwaniu niew�a�ciwych my�li! � Ale kocio� nie jest zastawiony � kontynuowa� Grundy. � W tym czasie nie mogliby tego zrobi�. Mo�e by�a to w ko�cu dobra my�l! Mia� racj�: nie by�o ani dymu, ani ognia. Tak wi�c albo Che nie zosta� jeszcze ugotowany, albo wcale go tu nie by�o. Nie by�a pewna, co by�oby lepsze. Polecia�a z powrotem do ogra. � S� dok�adnie przed tob�! � zawo�a�a. � Szukaj �rebaka! � Ja dla ciebie szuka� �rebi� � zgodzi� si�. No c�, mia� przynajmniej dobre ch�ci. Od razu poczu�a si� lepiej, gdy okaza�o si� ma�o prawdopodobne, �e �rebak tam by�. � Nast�pna grupa to ludzie, sprawdzaj� wiosk� centaur�w na pomoc od Rozpadliny � powiedzia� Grundy. Chex wiedzia�a, dlaczego centaury nie bra�y udzia�u w poszukiwaniach: nie uznawa�y jej za jedn� ze swoich. W rzeczywisto�ci uwa�a�y j� za monstrum, za zdegenerowan� krzy��wk�. Zosta�a przyj�ta przez skrzydlate potwory, a przez sw�j w�asny gatunek � nie. Stara�a si� jednak nad tym nie rozwodzi�; i tak niczego by przez to nie zyska�a. Mo�e kiedy� powstanie nowy gatunek skrzydlatych centaur�w, niezale�ny od jakiejkolwiek akceptacji centaur�w l�dowych, tak jak skrzydlate smoki przetrwa�y niezale�nie od smok�w l�dowych. Ale nie nast�pi to, je�li zabraknie Che! Grupa ludzi sk�ada�a si� z trzech panien mleczowych. Z pewno�ci� otrzyma�y one jakie� przyspieszaj�ce zakl�cie, w �adnym innym wypadku bowiem nie by�yby w stanie dotrze� a� tak daleko. Przechodzi�y akurat przez niewidzialny most, wygl�daj�c, jak gdyby wisia�y w powietrzu. Chichota�y, dokuczaj�c sobie nawzajem, jaki to znajduj�cy si� na dole potw�r patrzy kt�rej z nich pod sp�dnic�. Na dole nie by�o jednak �adnych potwor�w; Smok z Rozpadliny przy��czy� si� do poszukiwa�. Jednak panny mleczowe cechowa�a bezdenna g�upota; m�wiono, �e by�a to jedna z cech, dla kt�rych podoba�y si� one m�czyznom. Chex nie rozumia�a tego ca�kowicie, ale przecie� nie by�a cz�owiekiem. Zapikowa�a nisko. � Widzia�y�cie co�?! � zawo�a�a. � Tylko drzewa! � odkrzykn�a jedna. � Ale jeszcze nie zacz�y�my szuka�, bo nasze zadanie obejmuje wiosk� centaur�w. Kto� inny przeczesuje las na poradnie od Rozpadliny. � Powodzenia! � zawo�a�a Chex. Nie s�dzi�a jednak, aby Che znajdowa� si� w wiosce centaur�w, poniewa� pomimo i� centaury nie akceptowa�y skrzydlatych krzy��wek, by�y honorowym ludem, kt�ry na pewno by si� nie wtr�ca�. I z ca�� pewno�ci� nie pos�u�y�yby si� tak� ilo�ci� magii oraz nie ukrywa�yby swego dzia�ania, jako �e duma (niekt�rzy m�wi�: arogancja) le�y w naturze centaur�w. Kontynuowali sprawdzanie poszczeg�lnych grup. Wszyscy szukali skrupulatnie, jednak�e bez efektu. A�eby odsun�� od siebie narastaj�ce przygn�bienie, Chex zacz�a duma� nad swoim zwi�zkiem z Che. Wszystko zacz�o si� w�a�ciwie od jej �lubu. Spotka�a Cheirona, jedynego skrzydlatego centaura w Xanth, w kt�rym najprawdopodobniej zakocha�aby si�, nawet gdyby nie by� tak przystojny, silny, m�dry i do�wiadczony. Zdecydowali si� za�o�y� stad�o � rodzaj ludzki nazywa to ma��e�stwem � i nawet sama Simiurg przylecia�a, �eby celebrowa� t� uroczysto��. Simiurg by�a najwi�kszym i najstarszym ptakiem, kt�ry trzykrotnie widzia� upadek i odnow� wszech�wiata, i zobaczy je przynajmniej jeszcze raz lub dwa. Ceremoni� pokierowa�a kompetentnie i na marginesie zrobi�a uwag�, kt�ra zaskoczy�a Chex i Cheirona. � Z TEGO ZWI�ZKU � powiedzia�a ze swoj� pot�n� duchow� si�� � NARODZI SI� TEN, KT�REGO �YCIE ZMIENI BIEG HISTORII XANTH. � Nast�pnie zobowi�za�a wszystkie skrzydlate potwory, a nawet ksi�cia Dolpha, kt�remu uda�o si� chy�kiem zakra�� na ceremoni� pod postaci� wa�ki, do z�o�enia przysi�gi, �e b�d� go chroni�y przed wszelkim niebezpiecze�stwem. Sta�o si� jasne, dlaczego Simiurg przyby�a: a�eby zapewni� bezpiecze�stwo przysz�emu �rebcowi. Po pewnym czasie pojawi� si� Che. Nie przyni�s� go bocian ani nie znaleziono go pod li�ciem kapusty; centaury, kt�re realistycznie podchodzi�y do wszelkich naturalnych funkcji organizmu, posiada�y bardziej bezpo�rednie i wygodniejsze sposoby otrzymywania potomstwa. W ko�cu bociany by�y znane ze swej kr�tkowzroczno�ci i czasami zdarza�o im si� dostarczy� dziecko pod niew�a�ciwy adres. Mo�e ludziom to nie przeszkadza�o, ale centaur na pewno nie podj��by takiego ryzyka. Od samego pocz�tku Che by� �liczny, z t� swoj� ciemnobr�zow� sk�r� i mi�kkimi skrzyde�kami. Skrzydlate potwory pilnowa�y go, tak wi�c �aden gryf, smok, ptak�olbrzym czy cokolwiek innego, co potrafi�o lata�, poczynaj�c od harpii, a na male�kich wa�kach sko�czywszy, nie przedstawia� dla niego jakiegokolwiek zagro�enia. Tak naprawd� to m�ode lataj�ce smoki przylatywa�y, aby si� z nim bawi�, pomimo i� jeszcze sam nie potrafi� lata� i rozpowiada�y o nim smokom l�dowym. Smoki l�dowe nie by�y zwi�zane przysi�g�, jednak wiele z nich posiada�o szcz�tkowe skrzyd�a i identyfikowa�o si� ze swoimi lataj�cymi kuzynami, tak wi�c i one r�wnie� pilnowa�y Che. Ich rodzina prowadzi�a niemal idylliczne �ycie tutaj na polanie. Gdy Chex chcia�a p�j�� gdzie� sama z Cheironem lub pom�c kt�remu� z przyjaci�, nigdy nie mog�a narzeka� na brak opiekunek do �rebi�cia. Nawet smok Draco, postrach p�nocno�centralnego Xanth, pojawi� si� pewnego razu, i to nie tylko z powodu przysi�gi. Mia� specjalny d�ug wdzi�czno�ci wobec ko�cieja Marrowa, kt�ry uratowa� jego pi�kne kamienne gniazdo, a Marrow by� przyjacielem Chex. Smoki mia�y swoiste poczucie lojalno�ci w stosunku do tych, kt�rych szanowa�y, chocia� na szcz�cie nie by�o takich os�b zbyt wiele. Tak wi�c Che nigdy nie m�g� narzeka� na brak towarzystwa i by� szcz�liwym ma�ym centaurem. Co takiego widzia�a Simiurg w przysz�o�ci Che? Jak m�g� on zmieni� bieg historii Xanth? Pomimo i� Chex kocha�a go bezgranicznie, wiedzia�a w kt�rym� z nierodzicielskich zakamark�w swego umys�u, �e by� on w ko�cu tylko skrzydlatym centaurem, tak jak i jego rodzice. Normalne centaury nie przyj�yby go do swego grona, a ludzie uwa�ali go za kuriozum. Nie by�o jakichkolwiek oznak jego przysz�ej wielko�ci, a teraz chocia�by przetrwania. Ale przecie� Simiurg nie pope�ni�aby b��du; by�a stra�nikiem nasion i tylko niewiele, je�li w og�le cokolwiek, by�o jej na temat kolei �ycia nie znane. Nagle przez g�ow� Chex przebieg�a potworna my�l. Przypu��my, �e to nie Che Simiurg mia�a na my�li? By� on niew�tpliwie rezultatem zwi�zku Chex i Cheirona, ale mo�e nie jedynym. Poza tym, nie by�o jasne, w jaki spos�b mia�by zmieni� bieg historii Xanth. Mo�e przez to, �e zostanie porwany i zabity, co wywo�a og�lny sza� w�r�d skrzydlatych potwor�w? Nie, nie mog�a zaakceptowa� takich my�li! Musia�a wierzy�, �e Che prze�yje, �eby wyrosn�� na doros�ego lataj�cego centaura i w tej postaci osi�gn�� co�, o czym nie �ni�o si� nawet filozofom, kt�rzy obecnie go ignorowali. Musia�a do�o�y� wszelkich stara�, aby dobrze si� nim zajmowano, aby otrzyma� wszelk� potrzebn� edukacj�, aby by� got�w, gdy nadejdzie czas wielko�ci. I na pewno b�dzie to wszystko robi�a, gdy� Simiurg wiedzia�aby, gdyby Che przeznaczony by� przedwczesny koniec. Kto� go porwa� (w zasadzie s�owa porwanie u�ywa si� w stosunku do k�z, ale jest to jednak najlepiej pasuj�ce okre�lenie), ale nie zabije, a oni go ocal� i przepowiednia wielko�ci wr�ci na sw�j tor. Tak mia�o by�. Pocieszona tym nie ca�kiem obiektywnym rozumowaniem, Chex lecia�a dalej, aby sprawdzi� kolejne id�ce od Zamku Roogna grupy poszukiwaczy. Grundy zna� mniej wi�cej ich po�o�enie, a je�li nie znajdowa�y si� one tam, gdzie Grundy si� ich spodziewa�, to okoliczne ro�liny zawsze z ch�ci� przekazywa�y mu odpowiednie informacje. Zbli�yli si� do grupy, w kt�rej sk�ad wchodzi�y dwie pi�kne m�ode kobiety: Nada i Elektra. By�y one w drodze do Zamku Dobrego Maga, aby zapyta� go, gdzie jest Che. Chex ze wstydem musia�a przyzna�, �e nie pomy�la�a o tak oczywistej metodzie. Zgodnie z tradycj� Dobry Mag wiedzia� wszystko i w zamian za rok s�u�by przekazywa� wszelkie informacje. Oczywi�cie pierwszego Dobrego Maga � Humfreya � ju� nie by�o, jednak�e jego ucze� Grey Murphy stara� si�, jak m�g�, stan�� na wysoko�ci zadania. W Zamku przebywa�a r�wnie� ksi�niczka Ivy, aby wspomaga� go, gdy tylko by�o potrzeba. Czy zna� odpowied�? Chex mia�a tak� nadziej�! Lecia�a dalej na p�noc od Rozpadliny, gdzie ksi��� Dolph sprawdza� �ywio�y. �ywio�y obejmowa�y pi�� obszar�w w p�nocno�centralnym Xanth: Powietrza, Ziemi, Ognia, Wody i Pustki. Ka�dy z nich by� na sw�j w�asny spos�b niebezpieczny, co Chex dobrze wiedzia�a z bliskiego s�siedztwa z �ywio�em Powietrza, lecz Dolph m�g� przyj�� posta� ka�dego �yj�cego stworzenia. Oznacza�o to, �e m�g� zamieni� si� w dowoln� istot�, kt�ra by�a w stanie oprze� si� danemu �ywio�owi, i bezpiecznie przejrze� wszystkie jego zakamarki. Chex nie widzia�a go, co pewnie oznacza�o, �e przyj�� inn� posta� i znajdowa� si� daleko w g��bi �ywio��w. Je�li Che zosta� tutaj zabrany, to Dolph na pewno go odnajdzie i uratuje. Zako�czy�a przegl�d. Wszystkie grupy by�y mocno zaj�te, jednak nikt nie odnalaz� jeszcze Che. Zanim wyruszy w kolejny oblot, b�dzie musia�a zatrzyma� si� w swojej zagrodzie, aby odpocz�� i co� zje��. B�dzie tak robi� dop�ty, dop�ki zadanie nie zostanie zako�czone: Che zostanie odnaleziony i uratowany. W trakcie l�dowania zauwa�y�a co� na polanie. Czy to Che? Serce zabi�o jej mocniej, co spowodowa�o, �e wzlecia�a wy�ej, i prawie nie mog�a wyl�dowa�. Niestety, nie by� to Che. Jej serce zamar�o i zacz�a momentalnie spada�, nieomal rozbijaj�c si� o ziemi�. Wyl�dowa�a mocno na wszystkich czterech nogach i z�o�y�a skrzyd�a. Nast�pnie podesz�a do elfa, kt�ry przygl�da� si� jej zaskoczony. � Kim jeste�? � zapyta�a. � Co robisz tak daleko od twego wi�zu? Elf szura� nogami. By�a to m�oda dziewczyna, w�a�ciwie dziecko, jednak�e w por�wnaniu z innymi elfami, kt�re Chex mia�a okazj� spotka�, by�a ona nies�ychanie du�ego wzrostu. Normalny elf si�ga� wzrostem jednej czwartej wzrostu istoty ludzkiej, a tymczasem ten elf si�ga�by cz�owiekowi do pasa. Dziewczynka mia�a zadarty nos, par� porozrzucanych po policzkach pieg�w, potargane br�zowe w�osy o niezdecydowanym kolorze, co� mi�dzy kasztanowym a orzechowym. Mia�a br�zowe oczy i wygl�da�a na kr�tkowzroczn�. Przypomnia�o to Chex centaura Arnolda i Dobrego Maga Humfreya, kt�rzy nosili okulary, aby poprawi� sobie wzrok � by�o to o tyle dziwne, �e nigdy �adnego z nich nie spotka�a. � M�j kot� � odezwa�o si� dziecko�elf. � Ale przecie� elfy nie trzymaj� kot�w � zaoponowa�a Chex. � Tak naprawd�, to nikt ich nie trzyma; w Xanth nie ma prawdziwych kot�w, tylko ich kalamburowe warianty, jak na przyk�ad kot�o�dziewi�ciu�ogonach. � Xanth? � zapyta�a dziewczynka, wygl�daj�c na zaskoczon�. Chex by�a zm�czona i spieszy�o jej si�, jednak mimo to zauwa�y�a, �e co� tu by�o nie tak. � Tak, Xanth, wszyscy tu �yjemy. Nie pr�buj mi tylko wm�wi�, �e jeste� z Mundanii! � Nie, ja pochodz� ze �wiata Dw�ch Ksi�yc�w. M�j kot� � Ju� ci m�wi�am, nie ma� � I wtedy Chex zauwa�y�a kota. By�a to pomara�czowa, w�ochata kula, kt�ra wydawa�a si� mie� w sobie co� z elfa. Le�a� roz�o�ony na ziemi, z wyci�gni�tym ogonem i wygl�da� jak zapora drogowa; przeszkoda na drodze, maj�ca na celu wyhamowa� bieg za szybko biegn�cych centaur�w. � Jak�? � zapyta�a troszeczk� zdezorientowana. � Tutaj dzieje si� co� niesamowitego � zamrucza� pod nosem Grundy.� W pobli�u nie ma �adnych elfowych wi�z�w. Powinna by� zbyt s�aba na to, by utrzyma� si� na nogach. I sp�jrz tylko na jej wzrost! Jest tak du�a jak goblin! � Sammy potrafi znale�� wszystko opr�cz domu � powiedzia�a dziewczynka. � Jednak zwykle nie wiem, czego szuka. I wtedy si� gubi. Musz� za nim biec, �ebym mog�a zabra� go z powrotem do domu, gdy ju� to znajdzie. � Przerwa�a, patrz�c na kota. � My�l�, �e tym razem szuka� pi�rka. Rzeczywi�cie, mi�dzy jego pomara�czowobr�zowymi �apami le�a�o pi�ro. � To nie jest zwyk�e pi�ro � powiedzia�a Chex. � To jest lotka mojego �rebaka Che z jego pierwszego upierzenia. Jest takich bardzo ma�o. � My�l�, �e on w takim razie szuka� specjalnego pi�ra � odrzek�a. Nast�pnie, z widocznym wysi�kiem, dziewczynka unios�a g�ow�, aby spojrze� na Chex. � Je�li nie masz nic przeciwko temu, to czy mog�aby� mi, prosz�, powiedzie� czym jeste�? Chex nie posiada�a si� ze zdumienia. � Jestem oczywi�cie lataj�cym centaurem! Z technicznego punktu widzenia skrzydlatym potworem. Nigdy przedtem nie widzia�a� centaura? Dziewczynka pokr�ci�a g�ow�. � Nie. � Tw�j wi�z musi znajdowa� si� z dala od cywilizacji! � Co to jest wi�z? � Drzewo, oczywi�cie. � W �wiecie Dw�ch Ksi�yc�w nie mamy zbyt wiele drzew. A przynajmniej takich, kt�re dobrze widz�. � Rozejrza�a si� wok�, mrugaj�c. � Czy to s� drzewa? � Tak, oczywi�cie. Wszystko tutaj jest poro�ni�te lasem. Ale jak ty mo�esz �y� bez wi�zu? Wszystkie elfy� � Ja nie mam wi�zu, nie mam nawet przyjaciela�wilka, chocia� my�l�, �e pewnego dnia b�d� z Samotnym Wilkiem. Tak wi�c na razie mam kota, kt�ry znajduje rzeczy, a sam si� gubi � powiedzia�a dziewczynka. � Tak go w�a�nie spotka�am. W ca�ym naszym �wiecie nie ma takiego drugiego. Wydaje mi si�, �e tym razem ja te� si� zgubi�am, bo to jest bardzo dziwne miejsce. � Ale przecie� wszystkie elfy �yj� wok� wi�z�w! � zaoponowa�a Chex. � M�wi�a�, �e sk�d przyby�a�? � M�j zagajnik znajduje si� � Tw�j co? � M�j zagajnik. To� Chex wyda�o si�, �e by�o to nie tyle dziwne, co po prostu niesamowite, tak jak powiedzia� Grundy. � Mo�e lepiej zacznijmy od pocz�tku. Przedstawmy si� sobie. Ty jeste��? � Jenny ze �wiata Dw�ch Ksi�yc�w. � A ja jestem centaurzyca Chex z Xanth. Teraz powinny�my� � przerwa�a, poniewa� nagle zauwa�y�a co� jeszcze dziwniejszego. � Czy to s� twoje uszy? Dziecko dotkn�o swego lewego ucha. � Tak. Czy co� jest nie w porz�dku? � One s� spiczaste! Jenny by�a zaszokowana. � A twoje nie? � Nie. Nie widzisz? � Z tego miejsca twoja g�owa jest troch� zamazana. Tak wi�c naprawd� nie widzia�a dobrze na odleg�o��. � Moja droga, musimy znale�� ci jakie� okulary � powiedzia�a Chex. By�o tak, jakby musia�a komu� matkowa�, teraz gdy zabrak�o jej �rebaka. � Mamy tutaj krzew okularowy, z kt�rego jeszcze nigdy nie zbierali�my, tak wi�c ma bardzo du�o owoc�w. � Poprowadzi�a dziecko�elfa w stron� krzewu. � Poprawiaj� wzrok i oczywi�cie magicznie si� dopasowuj�. Prosz�, przymierz t� par�. � Zerwa�a je i ostro�nie za�o�y�a Jenny na nos. By�y dla niej troch� zbyt du�e, jednak oprawki idealnie pasowa�y do szeroko�ci jej g�owy i trzyma�y si� na fenomenalnie spiczastych uszach. Przed chwil� w�osy zakrywa�y je troch�, lecz teraz nie by�o jakichkolwiek w�tpliwo�ci. W ca�ym Xanth nie by�o takich uszu! Nie u istot cz�ekopodobnych. Oczy Jenny sta�y si� jeszcze wi�ksze, ni� by�y w rzeczywisto�ci, powi�kszone przez szk�a okular�w. � Wszystko widz�! � zawo�a�a zaskoczona. � Ale� oczywi�cie. Po to w�a�nie s� okulary. Umo�liwiaj� widzenie wszystkiego, co znajduje si� w zasi�gu wzroku. To dziwne, �e nigdy przedtem nie mia�a� okular�w. � U nas ich nie ma � odpowiedzia�a Jenny, unosz�c r�k�, aby dotkn�� tego niesamowitego urz�dzenia. Chex znowu by�a zaskoczona. � Twoja r�ka� brakuje ci jednego palca! Jenny spojrza�a na swoj� r�k�. � Nie, nie brakuje. S� wszystkie cztery. � Ale wszystkie elfy maj� po pi�� palc�w! � zaoponowa�a Chex� Wszystkie istoty cz�ekopodobne maj� pi�� palc�w. Widzisz, ja te� mam pi��. � Pokaza�a Jenny sw� d�o�. Jenny przygl�da�a si�. � Jakie� to dziwne! � Ty naprawd� jeste� spoza Xanth! � powiedzia�a Chex, rozumiej�c, dlaczego dziewczynka by�a tak zagubiona. � Wygl�dasz jak elf, jednak w szczeg�ach jeste� od nich inna. Jenny wzruszy�a ramionami. � Je�li chcesz, to mo�esz nazywa� mnie elfem � powiedzia�a. � Tak naprawd� to jestem osob�. � Tak, oczywi�cie. Tylko �e tutaj, w Xanth, b�dziesz uwa�ana za elfa. Jak si� tutaj dosta�a�? � Nie widzia�am. � Brzmia�o to prawdziwie. Jak mog�aby widzie�, dok�d sz�a, je�li nie widzia�a szczeg��w krajobrazu? By�a tak samo zgubiona jak Che! � My�l�, �e b�dziesz musia�a tu zosta�, dop�ki nie dowiemy si�, co si� sta�o � zadecydowa�a Chex. � Ty szuka�a� tu pi�rka, a ja szukam tego, do kogo to pi�rko nale�a�o, mojego zagubionego �rebaczka Che. Mo�e powinny�my� Dziewczynka ruszy�a biegiem, poniewa� w tej samej chwili jej kot nagle o�y� i da� susa w stron� lasu. � Sammy! � zawo�a�a, pod��aj�c za nim. � Zaczekaj na mnie! Znowu si� zgubisz! � Jenny! � zawo�a�a z kolei Chex. � Obydwoje si� zgubicie! Ten las jest niebezpieczny! Jednak kot i dziecko�elf znikn�li ju� w puszczy, nie zwa�aj�c na czyhaj�ce w niej niebezpiecze�stwa. Chex zda�a sobie spraw�, �e musieli ju� i�� tym lasem, jakim� sposobem unikaj�c drapie�c�w. � Lepiej ich poszukajmy � powiedzia� Grundy. � Mo�e to zbieg okoliczno�ci, �e ona pojawi�a si� dok�adnie w tym samym momencie, w kt�rym zagin�� Che, a mo�e nie. Chex nie pomy�la�a o tym. Czy to mo�liwe, aby jej �rebak zosta� przemieniony w�? Nie, niemo�liwe! Jednak rzeczywi�cie by�a to przedziwna sprawa. Pok�usowa�a na �rodek polany, roz�o�y�a skrzyd�a i wzlecia�a w powietrze, jednocze�nie uderzaj�c si� ogonem. Po chwili wy�oni�a si� spomi�dzy drzew. Lecia�a ponad nimi w kierunku, w kt�rym uda�a si� dziewczynka�elf, jednak konopie by�y tak g�ste, �e nie widzia�a ani pod�o�a, ani niczego, co si� na nim znajdowa�o. Znikn�li. � Mo�emy poinformowa� o niej pozosta�ych � powiedzia� Grundy. � Je�li ona rzeczywi�cie pochodzi z innego �wiata, to nie mo�e si� d�ugo ukrywa�. Chex zgodzi�a si�, jednak�e pozosta�a pe�na niepokoju. Dlaczego akurat teraz pojawi�a si� dziewczynka�elf? Zatoczy�a ko�o i poszybowa�a z powrotem na polan�. Mia�a inne rzeczy do roboty ani�eli beznadziejne kr��enienie ponad lasem! Musia�a odnale�� Che i nie mog�a traci� czasu i energii na szukanie obcych. Jednak by�o to z ca�� pewno�ci� przedziwne spotkanie! 2. WYPRAWA JENNY Jenny pobieg�a w �lad za kotem. � Poczekaj na mnie! Znowu si� zgubisz! Ale oczywi�cie Sammy nie pos�ucha�, tak jak zawsze. Nie pr�bowa� od niej uciec, po prostu samo pragnienie szukania porywa�o go do tego stopnia, �e zapomina� o wszystkim innym, co nierzadko wp�dza�o jego samego w tarapaty. Jenny nie mog�a pozwoli� mu si� zgubi�; ju� i tak znajdowali si� w bardzo dziwnej okolicy i je�li mia�oby sta� si� jeszcze dziwniej, to mogliby nigdy nie odnale�� drogi do domu! Sammy da� susa w najg�stsz� cz�� d�ungli. Jenny nie mia�a innego wyboru jak wskoczy� za nim, pomimo �e rosn�ce tam krzewy zagra�a�y ostatecznym zniszczeniem tego, co pozosta�o z jej ubrania. Wystarczy�o, �e pr�buj�c dotrzyma� kroku Sammy�emu, jej w�osy sko�tuni�y si� w jeden wielki k��b rzep�w i najr�niejszych innych rzeczy. Je�li po raz kolejny straci go z oczu, mo�e go nigdy wi�cej nie odnale��! S�ysza�a wo�aj�c� za ni� centaurzyc�. � Ten las jest pe�en niebezpiecze�stw! � By�o to najdziwniej wygl�daj�ce stworzenie, jakie Jenny kiedykolwiek widzia�a, jakby zwierz�, ptak i kobieta po��czone w jedno. Wygl�da�a jednak na mi��. M�wi�a, �e mia�a �rebaczka, co oznacza�o, �e by�a czyj�� matk�. By� to dobry znak. Matki tworzy�y klas� same w sobie, dobr� klas�. Bardzo mi�ym gestem z jej strony by�o r�wnie� znalezienie magicznych okular�w. Jenny nie wiedzia�a nawet, �e co� takiego istnia�o. Jak�� r�nic� sprawia�y one w tym przedziwnym �wiecie! Nie mog�a jednak tak po prostu spokojnie sta� i rozmawia� z ni�, podczas gdy Sammy odbieg�. Przedar�a si� przez zaro�la i dojrza�a Sammy�ego tu� przed sob�. Bieg� w g�r� zbocza, okr��aj�c krzew, na kt�rym ros�y wielokolorowe poduszki. Poduszki? To przecie� niemo�liwe; poduszki nie rosn� na krzewach, robi je si� z pierza i materia�u, trzeba je pozszywa� i tak dalej. Gdy my�liwym i ich przyjacio�om � wilkom uda si� upolowa� ptaki, zawsze zostawiaj� pi�ra. Nic si� nie marnuje. Jednak to z pewno�ci� wygl�da�o na rosn�ce poduszki! Sammy przebieg� przez drog� i znalaz� si� po jej drugiej stronie. Tutaj ros�y ro�liny podobne do kukurydzy z dojrzewaj�cymi kolbami. Jenny otar�a si� o jedn� z nich, a ta nagle eksplodowa�a, wypuszczaj�c kawa�ki pra�onej kukurydzy. Popcorn! Z�apa�a kilka ziarenek w powietrzu i w�o�y�a je do buzi, poniewa� zg�odnia�a, biegn�c za Sammym. Teraz kot szed� przez d�ungl� �liczn� �cie�ynk�, prowadz�c� do ogromnego drzewa, z kt�rego zwisa�y macki. � Sammy, nie! � krzykn�a Jenny w przera�eniu. Ju� wcze�niej widzia�a takie drzewo. Macki pr�bowa�y j� z�apa� i mia�a szcz�cie, �e uda�o jej si� uciec. Jednak�e w trakcie walki straci�a sw�j n�, co j� niezmiernie poirytowa�o. � Nie podchod� do tego drzewa! � Przynajmniej teraz mog�a rozpozna� je z du�ej odleg�o�ci, zamiast na nie wpa��. Gdy Sammy wreszcie zatrzyma si�, wr�c� i podzi�kuje Chex za okulary. Sammy zeskoczy� ze �cie�ki i zacz�� przedziera� si� przez g�ste zaro�la. Po raz pierwszy Jenny by�a mu za to wdzi�czna; nie chcia�a, aby to paskudne drzewo go z�apa�o! Znale�li si� na obszarze, na kt�rym znajdowa�y si� du�o wi�ksze i bardziej przyja�nie nastawione drzewa. By�o �atwiej tutaj chodzi�, jako �e znajduj�ca si� powy�ej gruba pokrywa listowia rzuca�a przyjemny cie� i nie by�o tu zbyt wielu krzew�w. Sammy zwolni� do marszu, jednak�e nie zatrzyma� si�. By�a w stanie dotrzyma� mu kroku, jednak nie mog�a go z�apa�. Musia�a i�� za nim a� do momentu, gdy znajdzie to, czego tym razem szuka�, i wtedy dopiero zdecydowa�, co robi� dalej. By�a zm�czona, jednak nie mia�a wyboru; nie mog�a przecie� pozwoli� Sammy�emu jeszcze bardziej zgubi� si� gdzie� w pojedynk�. Biegn�c za nim, zacz�a rozmy�la� o tym, jak znalaz�a si� w tym dziwnym miejscu. By�a po prostu zwyk�� dziewczynk� ze swego zagajnika, zupe�nie nic specjalnego. Tak w�a�ciwie to by�a zupe�nie niespecjalna, poniewa� bardzo �le widzia�a. Bez mo�liwo�ci komunikowania si� na odleg�o�� by�aby w sta�ych tarapatach. Lubi�a malowa�, tka� i robi� bi�uteri�, a teraz uczy�a si�, jak ozdabia� wyroby garncarskie. Te zaj�cia przy kominku nie cierpia�y z powodu jej kr�tkowzroczno�ci. Mia�a nadziej� wyrosn�� na dobr� tkaczk�, robi�c� szczeg�lnie pi�kne materia�y z wzorami i obrazami, kt�re chcia�by mie� ka�dy elf. Chcia�a r�wnie� nauczy� si� robi� placek z jagodami, przede wszystkim dlatego, �e sama bardzo go lubi�a. Jedynym problemem by� czas potrzebny na zbieranie jag�d, poniewa� zagonki jagodowe w pobli�u wioski by�y ju� ca�kowicie ogo�ocone i musia�a szuka� ich w do�� du�ej odleg�o�ci. By�o to o tyle trudne, �e gdy schodzi�a z g��wnej drogi, od razu si� gubi�a. Niemo�liwo�ci� by�o zliczy�, ile razy musia�a w my�lach wzywa� pomocy, aby znowu odnale�� w�a�ciw� �cie�k�. Gdyby mia�a przyjaciela � wilka, to mog�aby bezpiecznie chodzi� jeszcze dalej. Jednak�e na razie, zamiast wilka mia�a swego przyjaciela � kota i mog�a �wiczy� swoje kominkowe zdolno�ci. Palce Jenny by�y smuk�e i zr�czne, jednak musia�a si� jeszcze bardzo wiele nauczy�. �wicz�c w samotno�ci rob�tki, lubi�a sobie po�piewa�. Milk�a zawsze w momencie, gdy w jej pobli�u pojawia� si� jakikolwiek elf. Jednak Sammy lubi� jej �piew, a to liczy�o si� najbardziej. Tego� ch�odnego ranka wysz�a wraz z Sammym w poszukiwaniu jag�d. Kot wygl�da� na znudzonego; tak naprawd�, to jagody niespecjalnie go interesowa�y. � Gdybym mia�a pi�rko, po�askota�abym ci w�sy � powiedzia�a Jenny, dra�ni�c si� z nim. W tym samym momencie kot wystartowa�. Jenny wiedzia�a, �e bez wzgl�du na wszystko musi i�� za nim, poniewa� gdy wpada� w jeden ze swoich nastroj�w i rusza� w poszukiwaniu czego�, to nie zatrzymywa� si�, dop�ki tego nie odnalaz�. Nie mia�a poj�cia, jak daleko ta pogo� mia�a go zaprowadzi� tym razem! Sammy bieg� przez nie znan� jej cz�� lasu. M�wi�o si�, �e tu straszy, jednak�e Jenny w�tpi�a w to; normalnie duchy nie traci�y czasu na zwyk�e drzewa. Najbardziej obawia�a si� truj�cych �mij lub innych g�odnych dzikich bestii, kt�re przyczajone czeka�y tylko, aby po�re� Sammy�ego lub j� sam�. Jednak musia�a i�� dalej, aby Sammy si� nie zgubi�. Bieg�a i bieg�a, a jej wzrok pogarsza� si�, gdy pr�bowa�a dotrzyma� Sammy�emu kroku. Widzia�a jedynie uciekaj�cy ogon Sammy�ego i migaj�ce obok strz�py krajobrazu. Ruch widzia�a lepiej ani�eli przedmioty nieruchome; inaczej nie mia�aby szansy utrzyma� si� w pobli�u Sammy�ego. Nagle kot przeskoczy� przez kraw�d�, Jenny posz�a jego �ladem i zobaczy�a, �e kraw�d� nie mia�a drugiej strony. Przez moment szybowa�a w powietrzu, zbyt przestraszona, aby krzycze�. Po chwili jej stopy znowu dotkn�y ziemi. By� to tylko niewielki upadek, kt�ry z�agodzi�a mg�a. Jenny pobieg�a dalej, ledwie widz�c kota. Tutaj okolica by�a zupe�nie odmienna. Dziewczynka nie mia�a czasu, aby zatrzyma� si� i wszystkiemu dok�adnie si� przyjrze�, jednak by�a pewna, �e czego� takiego jeszcze nigdy nie widzia�a. Musi przyj�� do tego lasu kiedy�, gdy nie b�dzie bieg�a za swoim kotem, aby sprawdzi�, dlaczego ten las wydaje si� by� odmienny. Sammy prze�lizn�� si� obok dziwnego zielonego drzewa. Jenny r�wnie� chcia�a obok niego przebiec, jednak nagle wyci�gn�y si� do niej macki i pr�bowa�y j� z�apa�. Jedna uczepi�a si� jej �licznej sukienki i gdy Jenny pr�bowa�a wyrwa� si�, r�wnie� inne macki pochwyci�y j�. Wyci�gn�a n�, odci�a te obrzydliwe zielone p�dy i oswobodzi�a si�. Niestety, jej n� zapl�ta� si� w ostatni� mack� i straci�a go. To by�o jej pierwsze spotkanie z tym agresywnym drzewem, a zarazem potwierdzenie tego, �e znalaz�a si� w bardzo dziwnym miejscu. Wtem Sammy pop�dzi� na polan� i zatrzyma� si�. Wreszcie znalaz� to, czego szuka�: wielkie bia�e pi�ro. � Ci�gn��e� mnie a� tutaj tylko po to g�upie pi�ro?! � wykrzykn�a; nie by�a jednak na niego z�a. Musia�a po prostu co� wykrzykn��, aby nie wybuchn��. Prawda by�a taka, �e przera�a�a j� dziwno�� tego miejsca i nadal by�a wstrz��ni�ta tym, �e mog�aby zosta� pojmana przez drzewo. Nigdy nawet nie s�ysza�a o takim drzewie! Jednak zda�a sobie spraw� z tego, �e sama spowodowa�a wszystko, co si� do teraz wydarzy�o, poniewa� dokucza�a Sammy�emu, m�wi�c, �e po�askocze go pi�rkiem. On skoncentrowa� si� na �pi�rze� i wyruszy� w jego poszukiwaniu � i jakie� to pi�ro odnalaz�! Nagle obni�y� si� cie� i na polanie wyl�dowa�a przedziwna zwierzo�ptako�kobieta. Wygl�da�a na niemal�e tak samo zaskoczon� widokiem Jenny, jak Jenny by�a zaskoczona ni�. M�wi�a, �e by�a centaurem czy czym� w tym rodzaju, i wspomina�a co� na temat wi�z�w. Jenny wiedzia�a, �e wi�z to drzewo; nie mia�a poj�cia, dlaczego centaurzyca s�dzi�a, �e ona powinna mie� z nim co� wsp�lnego. Centaurzyca szuka�a swego zagubionego �rebaka, kt�ry nazywa� si� Chay. Jednak Jenny nie dowiedzia�a si� wiele wi�cej, poniewa� Sammy nagle poderwa� si� i musia�a pobiec w jego �lady. Mia�a nadziej�, �e okolice nie stan� si� jeszcze dziwniejsze, poniewa� nie by�a ca�kiem pewna, czy b�dzie w stanie odnale�� drog� powrotn�. Nagle Sammy zwolni�. Mo�e zbli�a� si� ju� do tego, czego szuka�. Mo�e by�o to kolejne pi�ro. Mog�aby je dla niego podnie�� i wtedy mogliby wr�ci� do domu. Nie, nie mog�o to by� kolejne pi�ro, poniewa� nigdy nie szuka� tej samej rzeczy dwukrotnie. Mo�e� Jenny zatrzyma�a si� z zaskoczenia. Przed nim znajdowa� si� niewielki skrzydlaty centaur! To na pewno jest ten �rebak! Centaurzyca wspomina�a, �e go szuka�a i Sammy wystartowa� po prostu w jego poszukiwaniu. Jednak�e to biedactwo bynajmniej nie zgubi�o si�. �rebak by� pojmany. Mia� na szyi sznur, r�ce jego by�y zwi�zane, a nogi tak sp�tane, �e z trudem m�g� usta�. Bezradnie trzepota� skrzyde�kami i wygl�da� bardzo nieszcz�liwie. To by�o wszystko, co Jenny musia�a zobaczy�; wiedzia�a, �e musi pom�c Chexowi wr�ci� do matki. Jednak�e wok� �rebaka znajdowali si� podejrzanie wygl�daj�cy osobnicy. Wygl�dali troch� jak ludzie i byli jej wzrostu, jednak ich g�owy, d�onie i stopy by�y du�o wi�ksze i guzowate. Mieli ciemn� sk�r� i nachmurzone miny. By�o ich trzech, najprawdopodobniej pilnowali �rebaka. Nic mu nie robili, jednak by�o jasne, �e nie powstrzymaliby si� przed niczym, gdyby �rebak chcia� uciec. Jenny po�o�y�a Sammy�emu r�k� na grzbiecie. Zatrzyma� si� zadowolony, �e znalaz� to, czego szuka�, i nie musi i�� dalej. � Musimy uratowa� Chaya od tych pod�ych stwor�w � szepn�a. � Mog�abym go rozwi�za�, �eby m�g� uciec, ale z pewno�ci� mnie te� by zwi�zali. Gdybym tak mia�a co�, co mog�oby ich odstraszy�, co� wystarczaj�co d�ugiego! Sammy wystartowa�. � Nie! � wykrzykn�a szeptem. � Nie chcia�am, aby�� � Ale by�o ju� oczywi�cie za p�no, tak jak to zwykle bywa�o z Sammym. Kiedy nauczy si� wreszcie nie m�wi� nic bezmy�lnie, gdy Sammy jej s�ucha? No c�, nie mo�na by�o temu zaradzi�. Musia�a za nim pobiec, pomimo �e mog�o to op�ni� wszelkie dzia�ania, kt�re by�a w stanie podj�� w celu uratowania �rebaka. Ale mo�e nie by�a to a� tak wielka strata, bo przecie� i tak nie mia�a poj�cia, jak go uwolni�. A ponadto nie mog�a sobie teraz pozwoli� na rozpraszanie uwagi! Sammy podprowadzi� j� do drzewa. Mia�o ono jasnozielone li�cie i soczystoczerwone jagody. Jagody? Nie, to by�y wi�nie! To by�o drzewo wi�niowe. Jednak Jenny nie by�a teraz w nastroju na jedzenie wi�ni. � Co ci� napad�o, �eby mnie tutaj przyprowadzi�, gdy powiedzia�am, �e potrzebne mi jest co� do przestraszenia tych pod�ych stwor�w? � zapyta�a kota, zdaj�c sobie spraw�, �e nie m�g� jej odpowiedzie�. Sta� tylko przy drzewie, ignoruj�c je zupe�nie teraz, gdy je odnalaz�. Jego zabawa polega�a na szukaniu; gdy znalaz� ju� to, czego szuka�, zwykle to ignorowa�. Zak�opotana zerwa�a jedn� wi�ni�. Owoc by� okr�g�y i czerwony, jednak chyba nie ca�kiem dojrza�y, poniewa� mia� tward�, a nie mi�kk� sk�rk�. W�o�y�a go do ust, jednak nie mog�a go rozgry��. Wi�nia by�a jak zrobiona z drewna! Zerwa�a nast�pn�. By�a dok�adnie taka sama. To nie mog�y by� normalne wi�nie. Mo�e ros�y tutaj, aby oszukiwa� g�odnych ludzi � a ona by�a g�odna, pomimo �e wcale nie chcia�a teraz je��. Nagle ogarn�a j� z�o��. Nie tylko nie chcia�a je��, ale te wi�nie nie nadawa�yby si� do jedzenia, nawet gdyby chcia�a si� nimi posili�! Cisn�a obydwie wi�nie, jak mog�a najdalej. Przelecia�y �ukiem ponad drzewami i dotkn�y ziemi. Bum! Bum! Jenny os�upia�a. Wi�nie ani nie odbi�y si� od ziemi, ani nie potoczy�y, one eksplodowa�y! W miejscu gdzie wyl�dowa�y, powsta�y dwa niewielkie kratery, a wsz�dzie wok� by�y porozrzucane brud i li�cie. Zaskoczona spojrza�a na drzewo. Wybuchaj�ce wi�nie? A ona pr�bowa�a jedn� rozgry��! A gdyby tak wybuchn�a w momencie gdy� Nagle co� za�wita�o jej w g�owie. Sammy przyprowadzi� j� tutaj mo�e w�a�nie z tego powodu. Co by si� sta�o, gdyby rzuci�a wi�nie w stron� tych nikczemnych stwor�w? Jenny u�miechn�a si�. Siebie nie uwa�a�a za kogo� nikczemnego, ale pomy�la�a, �e mo�e chocia�