9786
Szczegóły |
Tytuł |
9786 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9786 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9786 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9786 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Wojciech Eichelberger
Zdradzony
przez ojca
Spis tre�ci
Od Autora - 3
Od Wydawcy - 3
Smutna historia Ma�ego Ch�opca - 3
O ojcu, kt�ry nie da� rady - 6
Spadek po ojcu - 8
�Zniszcz� ci� - 8
�Matka jest wa�niejsza od ciebie� - 9
�Podziwiaj mnie� - 9
�Nie chc� ci� - 10
Manowce inicjacji - 11
Strategie przetrwania - 13
Wieczne dziecko, czyli �zostaj� z mam�� - 14
Don Juan, czyli �boj� si� tej jednej� - 14
Playboy, czyli �wol� si� bawi� ni� si� ba� - 15
Uzurpator, czyli �z�by si� tylko nie wyda�o� - 16
Inkwizytor, czyli �to wszystko przez ni�� - 16
Macho, czyli �im ona gorsza, tym ja lepszy� - 18
Gej, czyli �niech jaki� m�czyzna mnie pokocha� - 19
Wyznawca, czyli �to B�g jest moim ojcem� - 20
Mnich, czyli �zostaj� sam� - 21
Gniew matki - 22
Gniew wyparty - 23
Gniew nadopieku�czo�ci - 23
Gniew wprost - 24
Odchodzenie od matki - 24
Jak pom�c synowi � 26
Od Autora
Motywacj� do napisania tej ksi��ki jest ch�� przyj�cia z pomoc� m�czyznom, mnie samego nie wy��czaj�c.
Losom m�czyzn przygl�dam si� od lat z perspektywy gabinetu psychoterapeuty, ale jestem pewien, ze dzi�ki temu dostrzegam lepiej to, co dzieje si� dzi� z m�czyznami w og�le.
W wyniku gwa�townych zmian w naszej kulturze i obyczajowo�ci, m�czy�ni s� nie mniej zagubieni i przeci��eni ni� kobiety. W ksi��ce m�wi� o niekt�rych przyczynach tego zagubienia, z kt�rych najwa�niejsz� jest za�amanie procesu przekazu pozytywnego wzorca m�sko�ci pomi�dzy ojcem a synem.
Nie jest to ksi��ka napisana przeciwko kobietom. Coraz cz�stsza nieobecno�� ojc�w w rodzinach to fakt dokonany, przed kt�rym matki s� stawiane i musz� jako� sobie z tym po radzie. Z pewno�ci� radz� sobie najlepiej, jak mog� Nale�y im si� ho�d i wdzi�czno�� za to, ze bior� na siebie odpowiedzialno�� za porzuconych syn�w, ratuj�c im �ycie i umo�liwiaj�c psychiczne przetrwanie. Niestety, mimo najwi�kszych stara� i najlepszych ch�ci, nie s� w stanie zast�pi� synom ojc�w.
Ta ksi��ka nie zosta�a napisana przeciwko komukolwiek. Jej celem jest ostrze�enie przed negatywnymi psychologicznymi i obyczajowymi konsekwencjami nieobecno�ci ojca w rodzi nie Mam nadziej�, ze oka�e si� ona pomocna zar�wno m�czyznom, kt�rzy chc� lepiej zrozumie� siebie, jak i kobietom, kt�re chc� lepiej zrozumie� m�czyzn.
Wojciech Eichelbcrger
Od Wydawcy
We wrze�niu 1997r, wkr�tce po ukazaniu si� �Kobiety bez winy i wstydu", Autor zacz�� pisa� ksi��k� o m�czyznach i m�sko�ci Jestem pe�en podziwu dla Jego umiej�tno�ci uj�cia w zwi�z�ej i uporz�dkowanej formie tak szerokiej wiedzy na ten temat.
Dzi�ki tej ksi��ce pozna�em wiele donios�ych i g��bokich prawd. Nie, kt�re z nich przeczuwa�em wcze�niej w g��bi duszy, ale wiele by�o dla mnie istotnym i nowym odkryciem Pewne przedstawione tu stwierdzenia dopiero po d�u�szym czasie zacz��em odnosi� do siebie.
Odkrywanie prawdy na sw�j temat mo�e by� bolesne - cho�by, dlatego, ze nie pozwala pozosta� bezczynnie w wygrzanym miejscu w �yciu Autor udziela wyra�nych rad pozwalaj�cych wyruszy� w drog� ku zmianom I daje nadziej�, �e warto.
Czytanie tej ksi��ki jest jakby s�uchaniem intymnej rozmowy m�czyzn o sobie i swoich problemach Tym �atwiej wczu� si� w jej atmosfer�, ze Autor, pisz�c o m�czyznach, u�ywa zaskakuj�co g��boko wnikaj�cej w serce formy �my".
Zapraszam do lektury drugiego tomu trylogii: Kobieta, M�czyzna� Czekamy na tom trzeci
Marek Rycko
Smutna historia Ma�ego Ch�opca
Poni�szy scenariusz przedstawia uproszczony przebieg wydarze� w �yciu ch�opca, opuszczonego przez ojca i w konsekwencji uzale�nionego od matki Wielu m�czyznom obraz, kt�ry kre�l�, wyda si� jednostronny i negatywny, ale obawiam si�, ze wi�kszo�� uzna go za niewinny i �agodny Nie wszyscy opuszczeni przez ojca ch�opcy uzale�niaj� si� od matki - inne wersje zako�czenia tej historii znajduj� si� w dalszych cz�ciach ksi��ki.
Trudno powiedzie�, jak wielu syn�w jest zdradzonych przez ojc�w, ale gdy przyjrzymy si� temu, co jest udzia�em ch�opc�w w ich doros�ym �yciu, dojdziemy do wniosku, ze do�wiadczenie bycia zdradzonym przez ojca staje si�, niestety, coraz bardziej powszechne.
Ojcowie chc� mie� syn�w, wi�c gdy brzuch przysz�ej matki, cho� troch� uro�nie, niecierpliwie domagaj� si� badania USG, z�by na ekranie monitora zobaczy�, co tez ich dziecko ma mi�dzy nogami Wybucha wielka rado��, gdy okazuje si�, ze narodzi si� ch�opiec Prawd� m�wi�c, nie wiadomo, dlaczego ta rado�� wybucha Ojcowie powinni przecie� wiedzie�, ze �ycie m�czyzny me jest sielank� Mimo to ciesz� si� - z przyzwyczajenia czy z nawyku.
Ch�opiec przychodzi na �wiat Ojciec idzie si� upi�, z�by podkre�li� fakt, ze sta�a si� rzecz nadzwyczajna, a mama jest zachwycona i dumna, bo ma poczucie, ze spe�ni�a sw�j obowi�zek
Ojciec Ch�opca sam by� kiedy� ch�opcem zdradzonym przez ojca, wychowywanym g��wnie przez kobiety, i nie wie, jak zajmowa� si� synem. Pami�tajmy, wi�c, czytaj�c dalej t� opowie��, �e wszystko, co zostanie powiedziane o Ch�opcu, dotyczy te� jego ojca - a zapewne te� ojca jego ojca.
Skoro ojciec Ch�opca zosta� zdradzony przez swego ojca, to nie wystarcza mu na d�ugo zapa�u, �eby troszczy� si� o syna. Ma poczucie, �e spe�ni� swoj� rol�, p�odz�c go i ewentualnie dopilnowuj�c, by m�g� w miar� bezpiecznie si� urodzi�.
Wkr�tce zaczyna by� zniecierpliwiony tym, �e Ch�opiec jest malutki, bezradny, �e tak bardzo potrzebuje matki i w niczym nie przypomina ch�opca opr�cz tego, �e ma siusiaka. Je, robi w pieluchy i nie daje spa� po nocach. Ojciec Ch�opca nie widzi w tym wszystkim dla siebie miejsca i zaczyna si� odsuwa�, uznaj�c, �e kiedy� przyjdzie czas, by nawi�za� kontakt z synem. I tutaj pope�nia pierwszy b��d - nie pami�ta, jak sam, b�d�c ma�ym ch�opcem, pragn�� kontaktu z ojcem. Nie pami�ta, jak bardzo potrzebowa� obecno�ci ojca - jako symbolicznej obietnicy, �e kiedy� kto� pomo�e mu odej�� od matki.
W efekcie Ma�y Ch�opiec, patrz�c z perspektywy ko�yski, na tle sufitu widzi jedynie zachwycone twarze kobiet.
Potem r�nie si� dzieje. W smutnym scenariuszu bywa tak, �e ojciec znika po paru tygodniach, a w jeszcze smutniejszym, �e nie by�o go ju� wtedy, gdy Ch�opiec pojawi� si� na �wiecie. Nawet w radosnych wersjach wydarze� ojciec jest prawie nieobecny przez pierwszy rok. Pojawia si� on w polu widzenia Ma�ego Ch�opca mniej wi�cej wtedy, gdy ten stawia pierwsze samodzielne kroki i zaczyna m�wi� pierwsze s�owa.
Kiedy �ycie Ch�opca wkracza w bardzo wa�n� faz�, pierwszych pr�b rozlu�nienia symbiotycznego zwi�zku z matk�, ojciec przyda�by si� bardzo, bo od��czenie si� od matki jest przedsi�wzi�ciem trudnym.
Je�li Ch�opiec ma w tym okresie ojca pod bokiem, mo�e prze�y� co� niepowtarzalnego. Mama stawia go na ziemi, a ojciec, stoj�c kilka krok�w dalej, m�wi: �No, chod� do mnie, chod� do mnie, chod� do mnie!" Wtedy Ma�y Ch�opiec po raz pierwszy odrywa si� od mamy, by wyruszy� zupe�nie samodzielnie w t� niezmierzon� przestrze� mi�dzy matk� a ojcem. W ko�cu, po d�ugich jak wieczno�� sekundach, dociera do kresu tej niebezpiecznej podr�y - do ojca. Zalicza sw�j pierwszy sukces, robi pierwszy krok ku m�sko�ci. W tym innym, m�skim �wiecie czeka na niego ojciec, kt�ry rado�nie chwyta go w ramiona i unosi w g�r� jak bohatera!
Je�li ojca nie ma, w do�wiadczeniu Ch�opca powstaje kolejna, bardzo powa�na luka. Na domiar z�ego brak ojca w tym okresie sprawia, �e Ch�opiec zaczyna by� bardziej ni� dot�d nadopieku�czo traktowany przez matk�. Uczy si� chodzi�, przewraca si�, zbiera siniaki, obija sobie g�ow�. Gdyby ojciec by� w pobli�u, lepiej by to rozumia�. Pozwoli�by mu do�wiadczy� ryzyka i b�lu, uczy� odporno�ci, wytrzyma�o�ci, by w przysz�o�ci nie ulega� matczynej panice, gdy si� przewr�ci lub uderzy. Mama, kt�ra nigdy nie by�a ch�opcem, nie zawsze rozumie, jakie to dla syna wa�ne. Cz�sto niepotrzebnie biegnie z krzykiem na pomoc i za bardzo prze�ywa ka�dy jego upadek. Nie�wiadomie uczy Ch�opca, �e �wiat jest niebezpieczny, a on sam bardzo kruchy. Wyj�cie z domu mo�e mu si� kiedy� wyda� zbyt ryzykowne. Uzna, �e najbezpieczniej b�dzie pozosta� w pobli�u mamy.
Je�li ojciec jeszcze nie odszed�, to z pewno�ci� jest bardzo zapracowany. Zapewne sens swego �ycia widzi przede wszystkim w zabieganiu o reputacj� i sukces, bowiem nie jest mu znane g��bokie uczucie satysfakcji, p�yn�ce z kontaktu z lud�mi. Sam wychowywany przez matk�, ciotki i babki, teraz w g��bi duszy obawia si� kobiet. Przeczuwa, �e nie potrafi si� od nich skutecznie odgranicza� i pod�wiadomie boi si�, �e go poch�on�, �e utknie w kobiecej atmosferze ciep�a i bezpiecze�stwa i nie b�dzie mia� ju� si�y wyruszy� w �wiat. Trzyma si�, wi�c z daleka od kobiet, unikaj�c bliskich, intymnych i trwa�ych zwi�zk�w. Nie zdaje sobie sprawy, �e taki sam los szykuje swojemu synowi.
Tymczasem matka, opuszczona przez partnera, jest coraz bardziej przem�czona, zniecierpliwiona i roz�alona. Robi, co mo�e, z�by jak najsilniej zwi�za� ze sob� syna i przy okazji odebra� go ojcu. Nosi w sobie pok�ady gniewu, kt�ry dotyczy ojca, ale kt�ry pod jego nieobecno�� �atwo przelewa si� na dziecko.
Matka nie�wiadomie kastruje psychicznie Ma�ego Ch�opca, pozbawiaj�c go okazji do kszta�towania w sobie podstawowych atrybut�w m�sko�ci zaufania do siebie, odwagi, odporno�ci, sprawno�ci, umiej�tno�ci odnajdywania si� w grupie r�wie�nik�w i walczenia o swoj� pozycj�. W trosce o bezpiecze�stwo synka, kt�ry jest przecie� �jej skarbem", nie pozwala mu wychodzi� na podw�rko, bo si� pobrudzi, spoci lub przezi�bi, nie pozwala bawi� si� z kolegami, bo nauczy si� brzydkich s��w albo co� sobie zrobi.
Brak kontaktu z grup� r�wie�nik�w to w do�wiadczeniu Ma�ego Ch�opca kolejna ogromna luka, kt�ra b�dzie hamowa� proces oddzielania si� od matki i ograniczy jego kontakt ze �wiatem. Z pomoc� ojca Ch�opiec m�g�by zdobywa� i poznawa� ten �wiat, aby kiedy� poczu� si� w nim jak w domu.
Nadchodzi moment, gdy synek powinien p�j�� do przedszkola. Ale Ma�y Ch�opiec ma ogromne trudno�ci w zaakceptowaniu tego miejsca, bo matka sta�a si� dla niego zbyt wa�na Pozostawanie na kilka godzin w obcym otoczeniu, bez mo�liwo�ci kontaktowania si� z ni�, budzi l�k nie do prze�ycia Przedszkole jest wyzwaniem ponad si�y Pozbawiony oparcia w ojcu i po raz pierwszy w �yciu opuszczony przez matk�, musi stawi� czo�o grupie rozwrzeszczanych dzieci i obcym doros�ym.
Mo�na powiedzie�, ze najgorsze juz si� sta�o. Przez pierwsze 3-4 lata powstaje wewn�trzna matryca, kt�ra spe�nia wa�n� funkcj� w p�niejszym �yciu dziecka. Porz�dkuje ona jego do�wiadczenia i tworzy gotowo�� do okre�lonej ich interpretacji Zaczyna si� proces dojrzewania, tworzy si� osobowo�� i zwi�zane z ni� poczucie �ja�, Je�li zostanie ono zbudowane na chybotliwym fundamencie, to ten brak stabilno�ci b�dzie musia� by� kompensowany w dalszym procesie budowy.
Ch�opiec przechodzi kryzys przedszkolny, bo mama, pomimo jego protest�w i rozpaczy, nie mo�e zabra� go do domu.
Ch�opiec dorasta. Pozbawiony mo�liwo�ci przebywania z dwojgiem rodzic�w na raz, niewiele wie o tym, kim dla m�czyzny jest kobieta, kim dla kobiety jest m�czyzna i jak wsp�istniej� ze sob�. Podstawowym do�wiadczeniem. Ch�opca jest pe�en sprzecznych nami�tno�ci zwi�zek z matk�. Ich relacja komplikuje si� jeszcze bardziej, gdy matka, �wiadoma przemijania, nie licz�c juz na spotkanie nowego partnera, zaczyna pok�ada� w synu nadziej�, ze stanie si� on w jej �yciu zast�pczym m�czyzn�, opiekunem i oparciem. Ch�opiec cz�sto s�yszy �Ty, synku, nigdy nie zrobisz mamie tego, co tw�j tata." S�yszy tez wiele negatywnych opinii na temat ojca Postanawia, wi�c w g��bi duszy, ze me b�dzie taki jak tata, ze b�dzie grzecznym synkiem i nigdy mamie nie zrobi przykro�ci. W ten spos�b, nie wiedz�c o tym, bierze na siebie ci�ar nie do uniesienia - ci�ar odpowiedzialno�ci za szcz�cie i samopoczucie matki. Co gorsza, zaczyna kszta�towa� siebie, jako m�czyzn�, wedle jej oczekiwa�.
�ycie jako� si� toczy. Zaczyna si� szko�a, bezbarwny i nudny okres w �yciu Ch�opca, zanurzonego nadmiernie, w codzienno�� swojej zapracowanej matki. Nie ma okazji nawet posi�owa� si� z ojcem, a co dopiero p�j�� z nim gdzie�, ogl�da� z nim �wiat i uczy� si� od niego, na czym polega bycie m�czyzn�.
Kiedy ma 14-15 lat, hormony daj� o sobie zna� i Ch�opiec zmienia si� fizycznie. Jego genitalia pot�niej�, pojawia si� zarost, zmienia si� g�os, cia�o zaczyna m�nie�. Wtedy odkrywa - a jest to dla niego odkrycie zar�wno trudne, jak i budz�ce nadziej� - ze zasadniczo r�ni si� od mamy Pojawiaj� si� sny erotyczne, nocne polucje. Ch�opiec przechodzi delikatny i trudny okres dojrzewania seksualnego. Skazany wy��cznie na matk�, staje wobec zagro�enia, ze nawet ta intymna sfera jego prze�y� mo�e zosta� przez ni� zaw�aszczona. Matka rzeczywi�cie ingeruje w to, co si� dzieje w jego rodz�cym si� �yciu erotycznym Mo�e si� zdarzy�, ze zachowa si� niezr�cznie i niedyskretnie. Ch�opiec us�yszy, ze �jest brzydki" lub ze �jej synek takich rzeczy nie robi" i zacznie si� wstydzi� swojej seksualno�ci. Ci�ko mu b�dzie tym bardziej, ze jego pragnienia egoistyczne mog� by� zwi�zane z matk�. �yje z ni� przecie� tak blisko, ze w naturalny spos�b sta� si� ona mo�e pierwszym obiektem jego marze�. Znowu brakuje ojca, kt�ry sam� swoj� obecno�ci� dawa�by do zrozumienia, ze matka nale�y do niego i ze syn powinien przestrzega� jasno okre�lonych granic.
Brak ojca, kt�ry pom�g�by mu skierowa� marzenia i pragnienia erotyczne poza dom, sprawia, ze powodowany poczuciem winy i l�ku Ch�opiec odcina si� od swojej seksualno�ci. Boi si� ruszy� w �wiat, boi si� zdradzi� matk� z inn� kobiet�, bo przecie� obieca� jej, ze nie b�dzie taki jak tata i ze nigdy jej me opu�ci. Nie zdaje sobie sprawy, ze w g��bi serca boi si� kobiet, poniewa� jego zwi�zek z matk� jest zbyt trudny do uniesienia.
Nie wszyscy zdradzeni przez ojca znajduj� w sobie do�� energii na odej�cie od matki, ale wi�kszo��, gdy osi�ga seksualn� dojrza�o��, jednak zdobywa si� na to.
Je�li Ch�opiec chce otworzy� serce na inn� kobiet� i zrealizowa� si� seksualnie, musi odej��. Jest bardzo prawdopodobne, ze nie odchodzi do ko�ca. Silnie uzale�niony od matki nie potrafi obroni� przed ni� swoich zwi�zk�w z kobietami. Matka ingeruje w jego prywatno��, domaga si� zwierze� i spe�nienia danej obietnicy. Ch�opiec bezwolnie pozwala matce na zbyt wiele - w ko�cu zawsze tak by�o. Matka za� traktuje ka�d� jego partnerk� czy kole�ank� jak rywalk� Stara si� nie dopu�ci� do g��bszego zwi�zku, obrzydza mu kolejne dziewczyny, sugeruj�c bez s��w �Nie spotkasz lepszej kobiety ode mnie. Nikt ci� nie b�dzie kocha� tak jak ja " To drugie stwierdzenie oczywi�cie jest prawd�, ale Ch�opiec nie wie, ze w tym momencie jego �ycia nie chodzi juz o to, by spotka� kobiet�, kt�ra b�dzie go kocha�a tak jak matka.
W ko�cu Ch�opiec spotyka kobiet�, kt�ra staje si� dla niego ko�em ratunkowym i wyzwolicielk� z ramion matki. �eni si�. Z pewno�ci� nie obesz�o si� bez walki. Matka zrobi�a wszystko, by wybra� partnerk�, kt�ra b�dzie jej uleg�a. Je�li, jednak, Ch�opcu udaje si�, na z�o�� mamie, zwi�za� z siln� kobiet�, odkryje kiedy�, ze zwi�za� si� z kim� bardzo podobnym do matki. Ale to dzi�ki takiej �onie, kobiecie r�wnie silnej, maj�cej nad nim przewag� i r�wnie mocno wi���cej go ze sob�, mo�e uratowa� si� przed matk�. Tylko taka kobieta potrafi broni� rodzinnego gniazda przed inwazyjn� te�ciow�. Mimo to, w konfliktach mi�dzy �on� a matk�, Ch�opiec bierze stron� matki. Spe�nia si� matczyne proroctwo, ze b�dzie �a�owa�, gdy si� o�eni. Bo �ona nie pozwala mu odwiedza� mamy codziennie. Nie zgadza si�, by mama mia�a klucze do ich mieszkania i wpada�a, kiedy chce. Domaga si�, by by� lojalny wobec nowej rodziny. To wszystko jest dla Ch�opca bardzo trudne. Czuje, ze pope�ni� b��d, ze wpad� z deszczu pod rynn� i ch�tnie wr�ci�by do mamy.
W tym czasie pojawia si� w jego �yciu dziecko. Je�li jest to ch�opiec, kielich goryczy si� przepe�nia. Ojciec i m��, kt�ry sam nadal czuje si� synkiem, me potrafi pomie�ci� w swoim �yciu dziecka. Odchodzi od �ony i zdradza swego syna.
O ojcu, kt�ry nie da� rady
Tak trudno doceni� czas, kt�ry sp�dzamy z naszym dzieckiem, je�li zostali�my zdradzeni przez ojca. Nosz�c g��boko w sercu przekonanie, �e nie zas�u�yli�my na mi�o�� w�asnego ojca, a mo�e te� i matki, ca�e �ycie staramy si� odnie�� jaki� sukces, zdoby� reputacj�, kt�ra b�dzie budzi� przynajmniej uznanie, je�li nie podziw. Przebywanie z trzy-, cztero czy pi�cioletnim synkiem w jego pokoju, wsp�lna zabawa klockami albo uk�adankami, to, z tego punktu widzenia, czas stracony.
Dlatego w pierwszych latach �ycia syna nie�wiadomie zdradzamy go, po�wi�caj�c ca�� uwag� budowaniu swojej pozycji zawodowej i spo�ecznej oraz tworzeniu w miar� niek�opotliwej relacji z jego matk�.
Czasem dostrzegamy, �e zwi�zek z synem stanowi szans� na to, aby w naszym �yciu pojawi� si� w ko�cu m�czyzna, dla kt�rego b�dziemy najwa�niejsi i kt�ry b�dzie nas podziwia�. Pokusa uczynienia syna naszym wielbicielem bywa wielka. Myli nam si� to z mi�o�ci� do niego. Jeste�my przekonani, �e bardzo du�o dla niego robimy, ale nie zdajemy sobie sprawy, �e chodzi nam wy��cznie o to, aby go do siebie przywi�za�.
Nawet, je�li nam si� to uda, to i tak - pr�dzej czy p�niej - syn przepoczwarzy si� z wielbiciela w za�artego krytyka, a czasami wr�cz wroga. To jeszcze nie tak �le. Gorzej jest, gdy po drodze przetr�cimy mu moralny kr�gos�up tak mocno, �e przez reszt� �ycia nie zdo�a si� wyprostowa� i pozostanie beznadziejnie wpatrzony we wspania�ego, nieosi�galnego ojca. Je�li jednak mimo wszystko si� zbuntuje, wtedy z kolei obrazimy si� na niego i odrzucimy go ostatecznie. Ujawni si� prawda o naszym zwi�zku z synem. Nie potrafili�my go kocha�. By� nam tylko potrzebny.
Syn cz�sto zaczyna zachowywa� si� wed�ug scenariusza �na z�o�� ojcu odmro�� sobie uszy", czyli budowa� swoj� to�samo�� na zasadzie negacji ojca, negacji naszego pomys�u na jego �ycie. Ko�czy si� tym, �e dryfuje w kierunku grup antysocjalnych, kibic�w, gang�w czy innych grup r�wie�niczych, przy pomocy, kt�rych pr�buje stworzy� sobie substytut prawdziwego obcowania z ojcem. Chce do�wiadczy� nigdy wcze�niej nie zaznanego poczucia wzajemnego wsparcia, lojalno�ci, jasnych wymaga�, norm i wsp�lnoty, dowiedzie� si�, ile jest wart.
Zdradzany syn, kt�rego ojciec jest tak zwanym porz�dnym facetem i cieszy si� og�lnym szacunkiem, ma w �yciu trudniej ni� syn �obuza czy pijaka. Cz�sto s�yszy komentarz: �taki dobry ojciec, a takiego ma syna". �atwo jednak zrozumie�, �e syn musi przeciwstawi� si� ojcu, kt�ry go zawi�d�. Aby zbudowa� swoj� odr�bn� to�samo��, musi sta� si� zupe�nie kim� innym ni� ojciec, a �cie�ka spo�ecznej poprawno�ci odpada, poniewa� ojciec ni� idzie. Podobnie synowie ojc�w pijak�w, �obuz�w, bij�cych �ony, zachowuj�cych si� skandalicznie, cz�sto ratuj� swoj� to�samo��, id�c - tym razem na szcz�cie - w zupe�nie inn� stron� ni� ich ojcowie. Pracuj� nad sob�, dojrzewaj�, aktywnie poszukuj� pozytywnych wzorc�w. Mo�na powiedzie�, �e spo�ecznie wychodz� bardziej na swoje ni� synowie poprawnych tatusi�w.
Oczywi�cie, nie wszystkim udaje si� przeciwstawi� ojcu. Je�li ich wola i poczucie ludzkiej godno�ci zosta�y z�amane, to ani ci pierwsi, ani ci drudzy nie s� w stanie zbudowa� swojej niezale�nej to�samo�ci. Synowie pijak�w zostaj� pijakami, a synowie poprawnych pracoholik�w zostaj� poprawnymi pracoholikami. Jedni i drudzy maj� sk�onno�� do poddawania si� zewn�trznym wp�ywom, podporz�dkowywania si� pseudo autorytetom, oddawania si� ideologiom i doktrynom. Brak wewn�trznej struktury i wewn�trznego poczucia warto�ci sprawia, �e musz� szuka� kogo�, kto im powie, jak �y�.
Robert Bly w swojej ksi��ce ��elazny Jan" zwraca uwag�, �e 200 lat temu, czyli na pocz�tku ery industrialnej, zacz�� si� na skal� masow� proces, kt�ry nazywamy tu zdradzaniem syn�w przez ojc�w. Nie wynika�o to - jak si� zdaje - z dziedziczonych deficyt�w ani ogranicze�. Zosta�o wymuszone sytuacj� ekonomiczn� i now� organizacj� pracy. Ojcowie pracowali w ogromnych fabrykach, wykonywali prac� dziwn�, cz�sto poni�aj�c�. Bywa�o, �e wkr�cali trzy �rubki w drzwi samochodu przez ca�e swoje zawodowe �ycie. Nie mieli, czym pochwali� si� synom, w dodatku pracowali przez ca�e dnie i noce. Synowie stracili kontakt z ojcami, z tym, jak pracuj� i jak �yj� m�czy�ni, z tym, co m�czy�ni powinni wiedzie� i potrafi�.
Zostali�my rzuceni w obj�cia osamotnionych, przepracowanych matek, kt�re musia�y przej�� ca�y trud wychowywania dzieci. W efekcie wi�kszo�� z nas ma nadmiernie rozbudowany wewn�trzny aspekt kobiecy. Nie by�aby to wielka szkoda, gdyby nie fakt, �e z regu�y do�wiadczamy bardzo trudnego wymiaru kobieco�ci: przem�czonej, zniecierpliwionej, nie kontroluj�cej swoich emocji matki albo matki nadmiernie opieku�czej, uleg�ej i bezradnej.
Z jednej strony, jako dorastaj�cy m�czy�ni, zostajemy pozbawieni archetypowego wzoru m�skiego, z drugiej do�wiadczamy nadmiaru negatywnej strony kobieco�ci. Te dwa sk�adniki naszej wewn�trznej konstrukcji decyduj� o tym, �e tak trudno nam by� z kobietami. D�ugoletni kontakt z matk� nauczy� nas wprawdzie by� z nimi, ale w szczeg�lny spos�b. Znosi� je, tolerowa�, unika�, radzi� sobie. W kontakcie z matk� nie nauczyli�my si� budowania dobrych, ciekawych i g��bokich zwi�zk�w. Znacznie cz�ciej, zamiast szko�y budowania i tworzenia, przechodzili�my szko�� przetrwania. Potem trudno nam wzbogaca�, tw�rczo rozwija� i wzmacnia� nasze partnerskie relacje. Potrafimy albo opiekowa� si� kobietami, albo od nich ucieka�. Albo oddawa� si� w opiek�, albo gardzi� i wywy�sza� si�. Budowanie partnerskiego zwi�zku z kobiet� jest dla nas bardzo trudne. Tym trudniejsze, �e cz�sto tak ma�o wsparcia w tej sprawie otrzymujemy z drugiej strony.
Spadek po ojcu
Zajm� si� tutaj czterema najcz�ciej przeze mnie spotykanymi sposobami, w jakie ojciec zdradza syna. S� to: �zniszcz� ci�", �matka jest wa�niejsza od ciebie", �podziwiaj mnie" i �nie chc� ci�".
Zdradzanie syn�w odbywa si� cz�sto w spos�b prawie niedostrzegalny. Jako ojcowie mo�emy mie� wr�cz przekonanie, �e po�wi�camy im du�o czasu i uwagi, ale warto si� temu bli�ej przyjrze�, zanim udzielimy sobie rozgrzeszenia.
�Zniszcz� ci�"
Niszczenie to bardzo powszechny spos�b zdradzania syna. Bierze on sw�j pocz�tek z dzieci�stwa ojca. Ojciec-kat sam jako dziecko by� ofiar� i nie przekroczy� tego dziedzictwa. Dlatego rozgrywa swoje bolesne do�wiadczenia i zwi�zane z nimi uczucie upokorzenia w relacji z w�asnym synem. W zwi�zkach z dzie�mi �atwo spe�nia si� marzenie ka�dej ofiary: nie ryzykuj�c niczego, sta� si� katem. Zn�canie si� nad dzieckiem wydaje si� nie grozi� odwetem. Przynajmniej do czasu.
Potrzeba przeistoczenia si� z ofiary w kata jest tak wielka, �e perspektywa odwetu i tak nie jest wa�na. Ojciec, kt�ry w dzieci�stwie by� upokarzany i poniewierany, demonstruje przed nami swoj� si�� i przewag�. Nie przepuszcza �adnej okazji, �eby pokaza�, �e jest lepszy Nie�wiadomie d��y do tego, by naszym udzia�em sta�y si� uczucia, kt�re on sam prze�ywa�, gdy by� dzieckiem. Dlatego odczuwa satysfakcj�, gdy doprowadza nas do p�aczu czy zawstydzenia, kiedy nas wy�miewa, pokonuje, kompromituje. Przez lata takiego traktowania w naszej psychice post�puje korozja poczucia warto�ci i szacunku dla nas samych. Kumuluje si� ogromna ilo�� agresji i gniewu.
Wielu niszcz�cych ojc�w to alkoholicy. W alkoholizm �atwo wpadaj� ludzie, uciekaj�cy przed swoj� wewn�trzn�, wyniesion� z dzieci�stwa ha�b�, spot�gowan� przez okoliczno�ci ich doros�ego �ycia. Ale mog� to by� te� ojcowie op�tani czym� innym ni� alkohol: dogmatyczni ideolodzy lub wyznawcy, tak zwani ludzie �elaznych zasad, wojskowi czy inni funkcjonariusze autorytarnych i hierarchicznych organizacji. Wobec syna po raz pierwszy i by� mo�e ostatni w swoim �yciu mog� poczu� si� lepsi.
Przyjdzie czas, �e syn doro�nie, a ojciec os�abnie. Wtedy syn bole�nie mu odp�aci. Niestety, cz�ciej bywa tak, �e odegra si� kiedy� na swoich dzieciach i b��dne ko�o gry w kata i ofiar� b�dzie kr�ci� si� dalej.
W rol� kata wpisane jest u�ywanie przemocy fizycznej, cz�sto przybieraj�ce posta� zn�cania si� nad ofiar�. Ma to gro�ne, negatywne konsekwencje. Czasami powoduje silny l�k, por�wnywalny do l�ku, pojawiaj�cego si� w sytuacji zagro�enia �ycia. Potem daje on o sobie zna� w chwilach, kt�re obiektywnie nie powinny go powodowa�.
Je�li maltretowano nas w dzieci�stwie, prze�ywanie l�ku kojarzy si� nam z upokorzeniem. Taka mieszanka uczu� jest ostatni� rzecz�, jak� chcieliby�my prze�ywa�. Tworzy si� w nas gro�ny syndrom: l�k i poczucie upokorzenia kompensujemy siln� agresj�. Wtedy bardzo wcze�nie zaczynamy szuka� swoich ofiar.
Niekt�rzy z nas postanawiaj�, �e nigdy nie b�d� tacy jak ojciec. Odcinamy si� od swojej agresywno�ci, poniewa� agresywno�� w ka�dej postaci kojarzy nam si� z ojcem. Tworzymy iluzj�, �e jeste�my dobrym cz�owiekiem, kt�ry nigdy si� nie gniewa. W rezultacie nie potrafimy stawia� granic, kiedy trzeba, ani zachowywa� si� adekwatnie w sytuacjach, wymagaj�cych szybkiej, zdecydowanej, czasami agresywnej reakcji.
Istnieje te� ukryta odmiana kata, kt�ry dzie�a upokorzenia i z�amania syna dokonuje w r�kawiczkach, u�ywaj�c zamiast agresji fizycznej czy s�ownej psychologicznych metod zn�cania si�. Poniewa� robi to nie�wiadomie, na og� uwa�a si� za znakomitego ojca, a to, �e syn wi�dnie mu w r�kach, jest dla niego niezrozumia�ym i niesprawiedliwym wyrokiem losu.
�atwiej jest �y� z ojcem, kt�ry jest jawnym katem. Taki ojciec w ca�o�ci nadaje si� do odrzucenia. Kat ukryty jest trudny do zdemaskowania. Trudno jest te� skonfrontowa� si� z nim. Po�ykamy ca�y nasz gniew i wstyd. Zapadamy si� w sobie, jakby nam pop�ka�y wewn�trzne organy, cho� na zewn�trz nie wida� �lad�w bicia.
W dodatku czujemy si� nie w porz�dku, �e - wbrew oczekiwaniom otoczenia - nie obdarzamy ojca mi�o�ci� i szacunkiem. Ojciec ch�tnie podsyca w nas poczucie winy: �Zobacz, jaki jestem wspania�y, tyle robi� dla ciebie, a ty nawet nie jeste� mi wdzi�czny! Nikt o mnie z�ego s�owa nie powie, a ty masz mi wszystko za z�e. Chyba z tob� jest co� nie tak." W ko�cu dochodzimy do wniosku, �e rzeczywi�cie z nami jest co� nie tak. Mamy wspania�ego ojca, tylko nie dorastamy do sytuacji. Powinni�my by� wdzi�czni, �e �yjemy, i niczego wi�cej nie oczekiwa�.
�Matka jest wa�niejsza od ciebie"
Rodzi si� syn i ojciec potrafi jedynie odda� go w r�ce matki. Sam czuje si� ze swoj� gro�n� �on� tak, jakby by� jej dzieckiem, wi�c nie jest w stanie podejmowa� jakiegokolwiek ryzyka, aby wspiera� lub broni� swego syna.
Czujemy pogard� do takiego ojca, a w dodatku wpadamy w r�ce albo nadopieku�czej, albo jawnie destrukcyjnej matki. Jedynym wyj�ciem jest podporz�dkowanie si� matce, przynajmniej do czasu, kiedy zm�niejemy. Potem albo staniemy si� takim samym facetem jak ojciec, albo �wiadomie odetniemy si� od niego i wejdziemy w konfrontacj� z matk�. B�dziemy musieli zademonstrowa� matce swoj� odr�bno�� i m�sko��. Nie maj�c prawie �adnych pozytywnych do�wiadcze� z ojcem, podejmiemy beznadziejn� walk� o to, by pozostaj�c w zwi�zku z matk�, zdoby� ostrogi m�sko�ci. Zmusi to nas do u�ycia bardzo radykalnych �rodk�w. Z grzecznego ch�opca przeistoczymy si� nagle w jego przeciwie�stwo. Staniemy si� wulgarni, agresywni, egoistyczni.
�Podziwiaj mnie"
Ojciec do podziwiania mo�e wydawa� si� zbawieniem na tle tych, o kt�rych m�wili�my do tej pory. W gruncie rzeczy jednak jest utrapieniem, bowiem potrzebni jeste�my mu wy��cznie po to, aby si� przed nami chwali�. Wyczuwa upragnion� szans� na bycie wa�nym, szczeg�lnym i wybranym dla ma�ego jeszcze wprawdzie, ale m�czyzny.
Ojciec sam by� ch�opcem niekochanym, niedocenianym. Teraz �ycie sp�dza na dowodzeniu sobie i �wiatu, �e jest co� wart. Wykorzystuje do tego wszystkie mo�liwe sytuacje, r�wnie� zwi�zek z nami. Jest nam troch� l�ej, je�li jego potrzeba bycia podziwianym jest zaspokajana na przyk�ad w pracy zawodowej. Najtrudniej jest wtedy, gdy mamy by� jedynymi �wiadkami, wielbicielami i entuzjastami swego ojca. Zabiera nas wsz�dzie tam, gdzie mo�e si� przed nami czym� pochwali�. Siedzimy i patrzymy, jak tata rozbija namiot, rozpala ognisko, steruje jachtem, gra w tenisa, je�dzi konno, bawi si� czy pracuje. Robimy to, czego nie zrobi� jego ojciec. Patrzymy i podziwiamy. W manipulowani w rol� widz�w i podziwiaczy czujemy si� dok�adnie tak, jak czu� si� ojciec, gdy by� dzieckiem - niedocenieni i opuszczeni. Powstaje w nas przekonanie, �e nigdy mu nie dor�wnamy. Poniewa� ci�gle sp�dzamy czas z ojcem, nie mo�emy przebywa� w grupie r�wie�nik�w, gdzie mogliby�my si� sprawdza�, przekonywa� o tym, co potrafimy. W ko�cu uznajemy, �e nie mamy �adnych szans. Droga do nadzwyczajno�ci wiedzie nas tylko w jedn� stron�. Mo�emy by� nadzwyczajnie beznadziejni, nadzwyczajnie nieszcz�liwi albo nadzwyczajnie k�opotliwi.
Odkrywamy, �e najskuteczniej �ci�gamy na siebie uwag� ojca, gdy niepokoimy go czym�, bulwersujemy albo szokujemy. Zaczynamy chorowa�, opuszcza� si� w nauce, zachowywa� si� skandalicznie. Stajemy si� dla ojca ci�arem, przynosimy rozczarowanie i wstyd.
Czasami pr�bujemy i�� w jego �lady, ale to na og� szybko ko�czy si� niepowodzeniem, bo nie daje satysfakcji, p�yn�cej z �ycia na w�asny rachunek. Je�li znajdziemy jeszcze kiedy� w sobie wewn�trzn� si�� i oparcie w�r�d ludzi, to spr�bujemy odszuka� swoje miejsce w �yciu, z dala od ojcowskich szlak�w. Wtedy by� mo�e zobaczymy, o co w tym wszystkim chodzi�o, i pojawi si� w nas ogromna, dobra t�sknota za tym, �eby by� zwyk�ym cz�owiekiem, kt�ry robi zwyk�e po�yteczne rzeczy i nikt nie musi nawet o tym wiedzie�.
�Nie chc� ci�"
Ojciec jest facetem w porz�dku, radzi sobie w �yciu, osi�ga nawet jakie� sukcesy i m�g�by stanowi� dla nas wz�r, ale, niestety, nie interesuje si� nami. Zachowuje si� tak, jakby nas z g�ry skre�la�, jakby�my go - nie wiadomo, dlaczego - zawiedli.
W ka�dym razie co� si� ojcu w nas nie podoba. Dlatego ca�kowicie odpuszcza sobie zajmowanie si� nami. Mo�emy od niego us�ysze�: �B�dziesz synkiem mamusi."
To bardzo boli. Ojciec jest pod r�k�, ale tracimy go z jakich� tajemniczych powod�w. Taka sytuacja zdarza si�, gdy co� si� psuje mi�dzy ojcem a matk�. W rezultacie dziel� mi�dzy siebie odpowiedzialno�� za dzieci. Mog� mie� problemy seksualne lub wychowuj� dzieci z r�nych ma��e�stw. Czasami powodem tak silnego odrzucenia nas s� nie�wiadome l�ki homoseksualne ojca. Wtedy tak gor�czkowo zajmuje si� on udowadnianiem sobie i �wiatu, �e jest super m�czyzn�, �e na nas nie ma ju� w jego �yciu miejsca. Blisko�� z nami nasila�aby tylko jego przera�aj�ce, podejrzenie co do w�asnej homoseksualno�ci.
Bywa tak, �e ojciec nie czuje si� zwi�zany z matk�. Wtedy, wyznaczaj�c nam rol� �synka mamusi", jednocze�nie deleguje nas do tego, aby�my si� matk� zaj�li, poniek�d go zast�pili. Mo�e za tym sta� poczucie winy wobec niej. Jakby m�wi� wtedy: �Wiesz, wprawdzie ja si� tob� specjalnie nie interesuj�, moja droga, ale daj� ci synka, a on na pewno b�dzie ci� kocha�." No i zostajemy rzuceni mamie na po�arcie.
Chc�c nie chc�c, stajemy si� dla matki oparciem. To trudna sytuacja. Sprzyja powstawaniu w naszym umy�le iluzorycznego obrazu zwi�zku z matk�. Mo�e nam si� wydawa�, �e jeste�my dla matki wa�niejsi od ojca i powo�ani do zaspokajania wszelkich jej potrzeb, z seksualnymi w��cznie. Tym bardziej, �e, gdy zaczynamy dorasta�, cz�sto zakochujemy si� w mamie, bo nasze m�odzie�cze pragnienia seksualne w naturalny spos�b kieruj� si� w stron� kobiety, z kt�r� sp�dzamy tak wiele czasu.
Tymczasem matka rozgrywa z nami swoje gniewne uczucia do m�czyzn, a szczeg�lnie do ojca. Z jednej strony wywy�sza nas i uwodzi, a z drugiej poni�a i wy�miewa. Szczeg�lnie wtedy, gdy spr�bujemy zachowa� si� jak m�czyzna, aby sprosta� sugerowanej nam roli. Najtrudniej jest, gdy w ��ku matki pojawia si� nagle ojciec albo kochanek. Nasze poczucie warto�ci i m�sko�ci zostaje g��boko zranione. L�k przed ewentualno�ci� seksualnego wch�oni�cia przez matk� i upokorzenia, zwi�zanego z odrzuceniem, w po��czeniu z ogromn� t�sknot� za ojcem mo�e popycha� nas w stron� m�czyzn. Przeczuwamy, bowiem, �e wybranie zwi�zk�w z m�czyznami pozwoli nie tylko umkn�� z matczynej zasadzki, ale, co istotniejsze, zrealizowa� nasze marzenie o byciu wa�nym i bliskim dla jakiego� m�czyzny.
Manowce inicjacji
Podstawowym celem inicjacji jest uczynienie z ch�opca m�czyzny.
Teoretycznie my, m�czy�ni, mamy w tej sprawie trudniej ni� kobiety. Brakuje w naszym �yciu wyra�nych cezur, kt�re jednoznacznie �wiadczy�yby o tym, �e dojrzewamy. Zmiana g�osu, pojawienie si� ow�osienia, zarostu i ejakulacji maj� znaczenie drugorz�dne. To jedynie zewn�trzne, cielesne przejawy m�sko�ci, nie dotycz�ce przecie� stanu umys�u i ducha.
U dziewcz�t stawanie si� kobiet� zaznacza si� wyra�niej. Pojawia si� miesi�czka. Ca�e cia�o zmienia si� radykalnie. Potem nast�puj�: defloracja, ci��a, por�d i karmienie. Prawie wszystkim tym wydarzeniom towarzysz� ogromne zmiany anatomiczne, hormonalne i emocjonalne - do�wiadczenia tak mocne, �e s� w stanie przeora� osobowo�� i to�samo�� kobiety. W praktyce kobiety bywaj� tak bardzo odci�te od w�asnego cia�a, a tym samym od tych prze�omowych do�wiadcze�, �e droga do kobieco�ci bywa dla nich r�wnie trudna jak nasza droga do m�sko�ci.
M�czyznom nic tak dramatycznego i pot�nego samo z siebie si� nie przydarza. Dlatego wszyscy bez wyj�tku skazani jeste�my na bolesn�, trudn� i pe�n� niebezpiecze�stw podr� w poszukiwaniu piecz�ci m�sko�ci. Nabycie zdolno�ci do ojcostwa jest dla nas bardziej do�wiadczeniem dokuczliwego rozszczepienia mi�dzy stanem cia�a, kt�re staje si� m�skie, a stanem umys�u i serca, kt�re d�ugo jeszcze pozostan� ch�opi�ce. Pierwszy wytrysk, najcz�ciej w postaci nocnej polucji, podobnie jak to bywa z pierwsz� miesi�czk� u dziewczynek, jest cz�ciej przykrym i zawstydzaj�cym do�wiadczeniem pobrudzenia si� i sprawienia k�opotu mamie ni� okazj� do poczucia si�, cho� troch� m�czyzn�.
Istot� inicjacji jest do�wiadczenie, kt�re skonfrontuje m�czyzn� z ekstremalnym wymiarem l�ku o w�asne �ycie, z b�lem i cierpieniem. Joseph Campbell opisuje w jednej ze swoich ksi��ek procedur� inicjacji, stosowan� w pewnym plemieniu. Ch�opcy s� przygotowywani od dzieci�stwa do tego, �e gdzie� kr��y i czyha straszny duch - potw�r, kt�ry kiedy� wyrwie ich niespodziewanie z obj�� matki i b�dzie chcia� zabi�. Gdy grupa ch�opc�w osi�ga odpowiedni wiek, doro�li m�czy�ni przebieraj� si� za wys�annik�w owego ducha, porywaj� ch�opc�w z domu i poddaj� trudnej, wielodniowej pr�bie b�lu, strachu, g�odu i pragnienia. Ch�opcy s� przera�eni, bo maj� wszelkie powody obawia� si� o swoje �ycie. Nie zdaj� sobie sprawy, �e ca�a sytuacja, cho� na granicy ich wytrzyma�o�ci, jest jednak pod kontrol� doros�ych. Po wielu latach odkrywaj�, �e to przera�aj�ce do�wiadczenie by�o wyrazem wsp�czucia i ch�ci przyj�cia im z pomoc� w odej�ciu od matki.
Co w naszej tradycji i kulturze z tego pozosta�o? Na pewno realizowana przez wi�kszo�� z nas potrzeba zn�cania si� nad swoim cia�em. To najbardziej powszechny przejaw manowc�w inicjacji w naszych czasach. Jako m�odzi ch�opcy przeczuwamy, �e aby sta� si� wojownikiem i wyj�� z kr�gu matczynej opieki, trzeba wykaza� si� dzielno�ci�. Niestety, nazbyt cz�sto przybiera to formy pokraczne i �a�osne. Na przyk�ad w wieku lat siedmiu czy o�miu zaczynamy pali� papierosy, w�cha� co� truj�cego czy pi� alkohol. Potem przez reszt� �ycia nasze wy�cigi polegaj� na tym, kto wi�cej wypali i kto wi�cej wypije, a mimo to si� nie przewr�ci, albo, kto szybko wytrze�wieje, albo, kogo mniej g�owa boli. Mo�e by� te� odwrotnie:, kogo bardziej g�owa boli, kto jest bardziej zatruty. �Ile potrafi� wypi�, ile wypali� dziennie papieros�w, ile nie spa� albo ile pracowa� bez odpoczynku." Czerpiemy z takich wyczyn�w poczucie si�y, dumy i przewagi nad innymi. W ko�cu umieramy na zawa� przed czterdziestk�, ale przynajmniej na polu chwa�y.
Zn�canie si� nad w�asnym cia�em jest niew�tpliwie poronn� form� inicjacji, nie daj�c� satysfakcji i przeradzaj�c� si� w uzale�nienie, w swoist� kompulsj� inicjacyjn�. Ze wzgl�du na to, �e poprzeczka musi i�� w g�r�, zachowujemy si�, coraz bardziej autodestrukcyjnie. Doprowadzamy si� do wyczerpania, zatrucia i giniemy zbyt wcze�nie w walce, w kt�rej jedynym przeciwnikiem jest nasza w�asna niedojrza�o��. Taka realizacja archetypu wojownika jest w istocie zasmucaj�ca. Z braku uznanych mistrz�w prawdziwej inicjacji ich funkcj� przejmuj� ludzie przypadkowi, przesi�kni�ci, upokorzeniem, nienawi�ci� i ch�ci� odwetu. To w�a�nie przejawia si� w mechanizmie �fali" w wojsku, w wi�zieniach czy w innych �rodowiskach m�skich, w�r�d marynarzy, �eglarzy, speleolog�w, w r�nych rodzajach �chrzt�w" czy otrz�sin. Wszystkie te sytuacje sprowadzaj� si� do tego, �e niewiele starsi, samozwa�czy inicjatorzy zn�caj� si� nad nieco m�odszymi od siebie nowicjuszami. Nawet w szko�ach czy przedszkolach mo�na obserwowa� pierwsze zwiastuny zn�cania si� nad m�odszymi.
Poniewa� przeprowadzaj�cy takie pseudo inicjacyjne obrz�dy zbyt szybko uzyskuj� do tego prawo, buduje to w nich z�udne przekonanie, �e s� ju� m�czyznami. Procedurami inicjacyjnymi powinna si� zaj�� starszyzna, ludzie, kt�rzy maj� dystans przynajmniej jednego pokolenia w stosunku do inicjowanych, s� m�drzy, do�wiadczeni, a przede wszystkim kieruj� si� zasad� wsp�czucia.
Wszelkiego rodzaju �fale" s� okrutn�, zwyrodnia�� form� pseudo inicjacji, nap�dzan� poni�eniem tych, kt�rzy si� jej wcze�niej poddali. Tak inicjowani nie staj� si� m�czyznami, lecz upokorzonymi ofiarami, kt�re marz� tylko o tym, �eby swoje upokorzenie zamieni� w satysfakcj� poni�ania i katowania s�abszych i m�odszych. �Fala" jest jednym z tych przejaw�w m�skiej demoralizacji, kt�re najskuteczniej niszcz� nasz dobry i szlachetny potencja�. Nie �ud�my si�. Prototypem fali jest to, co dzieje si� mi�dzy rodzicami a dzie�mi. Upokorzony ojciec, kt�ry upokarza syna, to w�a�nie rodzinna �fala". Upokorzona matka, upokarzaj�ca c�rk�, to te� �fala". Fala poni�ania s�abszych, przemierzaj�ca oceany pokole� w niezmienionym od tysi�cleci kszta�cie, przetacza si� r�wnie� w naszych rodzinach i w naszych domach.
Od paru lat w Stanach Zjednoczonych m�czy�ni organizuj� milionowe marsze i spotkania, na kt�rych publicznie przyznaj� si� do tego, �e zawiedli kobiety, syn�w i ca�e swoje rodziny. Obiecuj� robi� wszystko, �eby sprawy powr�ci�y do normy. Niestety, ruch ten grzeszy konserwatyzmem. Kobieta - zdaniem organizator�w tego ruchu - ma siedzie� w domu i zajmowa� si� dzie�mi, m�czyzna za� na to wszystko zarabia�. Jest to pr�ba ucieczki w przesz�o��. Nie uwzgl�dnia tego, co ju� sta�o si� z kobietami. Budowanie rodziny na fundamencie uzale�nienia kobiety to karko�omne przedsi�wzi�cie w czasach, gdy kobiety masowo uzyskuj� emocjonaln� i ekonomiczn� autonomi�. Wygl�da na to, �e po uroczystym przyznaniu si� do winy lepiej szuka� nowych, trudnych rozwi�za� i podejmowa� nieznane dot�d wyzwania, kt�re uwzgl�dnia�yby udzielon� ju� nam przez histori� lekcj� pokory, kwestionuj�c� nasz m�ski mandat na rz�dzenie �wiatem. Przywr�cenie rangi i znaczenia m�skiej inicjacji oraz znalezienie dla niej nowych form i nowych tre�ci jest w tej sprawie koniecznym pocz�tkiem. Nie da si�, bowiem zorganizowa� i przej�� inicjacji tak, jak to czyniono w zamkni�tych spo�eczno�ciach dawnych kultur.
Wielu z nas poszukuje m�drej i wiarygodnej inicjacji, ale, mimo �e podejmujemy coraz wi�ksze ryzyko i wchodzimy za ka�dym razem na coraz wy�sz� g�r�, to i tak czujemy, �e co� nie mo�e si� spe�ni�. Czasami przy tej okazji odkrywamy nawet g��bszy wymiar spraw, lecz nie uwalnia nas to od przywi�zywania si� do byle, czego. I tak nie chcemy zej�� z tej g�ry, bo nie wiemy, jak owoce naszych do�wiadcze� spo�ytkowa� na rzecz swoich rodzin, swoich dzieci, innych ludzi. Je�li zdarzy si�, �e zejdziemy, to za chwil� znowu chcemy tam wraca�.
Niepewno�� naszej m�skiej to�samo�ci rodzi potrzeb� potwierdzania i dowodzenia m�sko�ci sobie i innym na ka�dym niemal kroku. Mo�e, dlatego coraz wi�cej energii, zwi�zanej z poszukiwaniem inicjacji, wk�adamy w organizowanie ma�ych i du�ych wojen. W naszych m�skich umys�ach pokutuje, bowiem prze�wiadczenie, �e wojna to najlepsza okazja do zdobycia piecz�ci m�sko�ci. Trudno o wi�ksze i bardziej, niebezpieczne w skutkach nieporozumienie.
W ksi��ce ��elazny Jan" Robert Bly przytacza w tej sprawie nader wa�ne ostrze�enie: �Nie dawaj m�odemu m�czy�nie broni do r�ki, zanim nie nauczy si� ta�czy�." Innymi s�owy, zanim we�miemy bro� do r�ki, winni�my do�wiadczy� rado�ci, harmonii i mi�o�ci. Tylko wtedy si�gni�cie po bro� nie b�dzie �zamiast" ani �przeciw", ani te� nie stanie si� aktem zemsty za to, �e rado�� i mi�o�� nie by�y naszym udzia�em.
Stawanie si� m�czyzn� musi opiera� si� na do�wiadczeniu radosnej i zachwycaj�cej strony �ycia. Gdy tego zabraknie, wtedy zamiast sta� si� obro�cami �ycia i prawdy, stajemy si� wojownikami �mierci i ciemno�ci. Takich wojownik�w jest ju� zbyt wielu na tym �wiecie. Rekrutuj� si� spo�r�d niechcianych dzieci, kt�re nigdy nie do�wiadczy�y nawet chwili elementarnego spokoju, nie m�wi�c ju� o rado�ci czy blisko�ci. Je�li byli�my takimi dzie�mi, to w czasie wojny stajemy si� najdzielniejszymi �o�nierzami. Wreszcie ca�y sw�j �al i z�o�� mo�emy w�adowa� w usankcjonowane zabijanie. Ma�o tego, �e mamy na to przyzwolenie, ale po raz pierwszy w �yciu m�wi� nam, �e jeste�my chciani i kochani. Niestety, za to tylko, �e mamy tak wielk� ochot� na zabijanie. W g��bi duszy wiemy, �e jeste�my cynicznie wykorzystywani przez tych samych, kt�rzy wcze�niej nas odrzucili. Dlatego kierowane w nasz� stron� wyrazy mi�o�ci przyjmujemy jako hipokryzj�, a nasz gniew staje si� jeszcze wi�kszy.
Matka mo�e da� nam bardzo du�o rado�ci i nauczy� docenia� �ycie, ale nie b�dzie to taka rado��, jak� mo�emy odczuwa�, przebywaj�c ze szcz�liwym ojcem czy w gronie m�drych m�czyzn. Grek Zorba ze swoj� umiej�tno�ci� ta�ca i afirmacj� �ycia, waleczno�ci�, odwag� i pracowito�ci�, kt�rych uczy� m�odego przyjaciela z innej kultury, jest dobrym przyk�adem takiego m�czyzny.
Wygl�da na to, �e potrzeba nam m�czyzn, kt�rzy osi�gn�li rang� kap�a�sk� w dziedzinie m�sko�ci. Bowiem inicjacja, aby si� mog�a spe�ni�, musi mie� wymiar duchowy i zosta� potwierdzona przez zrealizowanych m�czyzn, kt�rzy potrafi� jednocze�nie kocha� i wymaga�. Sytuacja jest alarmuj�ca. Powszechna korozja i upadek m�skich autorytet�w odbieraj� resztki nadziei. Jak�e cz�sto szukamy po omacku, pod��aj�c za samozwa�czymi prorokami, gwiazdami popkultury, politykami, lud�mi sukcesu czy innymi, skleconymi przez media wzorcami. Jak�e cz�sto czujemy si� oszukani i rozczarowani. Pragnienie spotkania mistrza i zawierzenia m�czy�nie, kt�ry wie, jest tak wielkie, i� gotowi jeste�my syci� si� byle czym, idealizowa� i kreowa� pseudo autorytety, cho�by na dora�ny u�ytek.
W rezultacie czujemy si� opuszczeni i oszukani nie tylko w rodzinie. Okazuje si�, �e r�wnie� w naszym do�wiadczeniu spo�ecznym, a nawet historycznym, jeste�my zdradzani przez tych, kt�rych powo�ujemy na naszych zast�pczych, idealnych ojc�w. Ma�o tego, wydaje si� to dotyczy� tak�e naszego do�wiadczenia religijnego. Nawet ci najwi�ksi, ci, kt�rzy wiedz�, nigdy nie ukrywali, �e powinni�my utraci� wszelk� nadziej�. Jezus, gdy umiera�, szepta�: �Ojcze, czemu mnie opu�ci�e�?" Budda, gdy umiera�, ostrzega�: �B�d�cie �wiat�em dla samych siebie."
Chyba czas zobaczy� jasno, �e wzywaj� nas do tego, by�my uznali fakt naszego odwiecznego osierocenia, osamotnienia i odpowiedzialno�ci, do tego, by�my zaprzestali daremnego poszukiwania ojca na zewn�trz i zawierzyli swojej wewn�trznej m�dro�ci, swojej prawdziwej, ukrytej w naszych sercach i umys�ach to�samo�ci ojca i mistrza.
Strategie przetrwania
Przypisywanie wp�ywowi matki ca�ej odpowiedzialno�ci za to, w jaki spos�b ukszta�towa�a si� nasza postawa wobec kobiet, jest oczywi�cie daleko id�cym uproszczeniem. Czytaj�c ten rozdzia�, pami�tajmy wi�c, �e psychologiczna rzeczywisto�� jest znacznie bardziej skomplikowana i nie daje si� opisa� za pomoc� prostych zale�no�ci. Liczba komplikacji jest niesko�czona. W zale�no�ci od tego, czy by�o i jakie by�o rodze�stwo, czy byli i jacy byli dziadkowie, wujkowie, s�siedzi i nauczyciele, w zale�no�ci od przer�nych figl�w i wyrok�w losu, wszystko mog�o si� przecie� inaczej potoczy�. W rzeczywisto�ci ka�da z opisanych poni�ej relacji matka-syn mo�e zaowocowa� innymi ni� przedstawione w tek�cie sposobami radzenia sobie przez syna w doros�ym �yciu. To, co poni�ej, jest wi�c intuicyjnym przybli�eniem, wywiedzionym z mojego do�wiadczenia w kontaktach z lud�mi, i ma s�u�y� ukazaniu wagi problemu.
Wieczne dziecko, czyli �zostaj� z mam�"
Najpierw opowiem o synu, kt�ry postanowi� zosta� z matk�, bo straci� nadziej�, �e stanie si� m�czyzn�, albo przesta� widzie� w tym cokolwiek atrakcyjnego. W ka�dym razie nie dostrzega �adnych otwartych przej��, kt�re prowadzi�yby z kr�lestwa matki do �wiata m�czyzn.
Decyduj�c si� na pozostanie z matk�, odcinamy sobie drog� do m�sko�ci. Bunt przeciwko skrywanej matczynej nadziei, �e gdy doro�niemy, staniemy si� jej wymarzonym m�czyzn�, zmusza nas do zatrzymania si� w rozwoju na etapie synka. M�wimy podwy�szonym g�osem, chodzimy drobnymi kroczkami, mamy spuszczon� g�ow�, uniesione ramiona, nadwag�. Sprawiamy wra�enie zawstydzonego i za�amanego ch�opca. Ca�y czas sp�dzamy z mam�, boimy si� innych ludzi. Nasz �wiat jest ograniczony do �wiata matki, wszystkie nasze my�li i uczucia kr��� wok� niej. Drepczemy ze star� matk� po parkach i ulicach. Cz�sto bywamy bardzo zdolni, ale niewielu z nas wykorzystuje swoje mo�liwo�ci, bo musia�oby si� to wi�za� z odchodzeniem od mamy ku ludziom i ku �wiatu.
Nie ma w tym opieku�czej postawy wobec matki. To ch�� pozostania pod jej opiek�, ch�� pozostania w bezpiecznym, dzieci�cym �wiecie i nie wychodzenia z niego. Matka wiele zrobi�a, �eby wzbudzi� w nas poczucie winy i bezsilno�ci. Jest ono tak wielkie, �e nie dopuszczamy nawet my�li o odej�ciu. Nasza niedojrza�a seksualno�� w po��czeniu z l�kiem przed matk� i t�sknot� za ojcem wyra�a� si� mo�e potrzeb� wchodzenia w kontakty seksualne z dzie�mi, bo z nimi czujemy si� bezpieczni. Ogrom z�a, jakie pope�niamy przy tej okazji, na og� w niewielkim stopniu dociera do naszej �wiadomo�ci.
Cz�sto znajdujemy si� w sytuacji bez wyj�cia.
Gdy s�yszymy od mamy: �no, synku, ju� czas, �eby� si� o�eni�" albo �czas, �eby� zacz�� zarabia� na siebie", bywa, �e na zasadzie biernego oporu pr�bujemy na co� si� wreszcie nie zgodzi�, ratuj�c swoje poczucie godno�ci. Nie zdajemy sobie sprawy, �e ten rozpaczliwy sprzeciw ostatecznie pozbawia nas szansy na dojrza�o��. Mama wychodzi na swoje. Zachowuje kontrol� nad naszym �yciem i utrzymuje nas w emocjonalnej zale�no�ci.
Gdy, wype�niaj�c matczyne oczekiwania, idziemy do pracy, a nawet �enimy si� - r�wnie� nie uciekamy spod jej wp�ywu. Pozostaje ona najwa�niejsz� postaci� w naszym �yciu, wa�niejsz� od partnerki i od naszych w�asnych dzieci, je�li si� pojawi�. Ona wszystko wie lepiej, o wszystkim decyduje. Oczywi�cie, nasz syn nieuchronnie zostaje przez nas zdradzony.
Nie jeste�my w stanie wybroni� go ani przed matk�, ani przed babci�. Nie mamy swojemu synowi prawie nic do powiedzenia, nie pokazujemy mu �wiata, ka�d� woln� chwil� sp�dzamy u mamy. Syn dowiaduje si� z b�lem, �e nie jest wa�ny dla ojca, �e mama taty jest najwa�niejsza. Uczy si� od nas szybko i sam uzale�nia od swojej matki. Je�li jest ona ciep�� kobiet�, to grozi mu, �e zostanie z ni� na zawsze. Je�li jest zimna i odrzucaj�ca, to by� mo�e uda mu si� uciec, ale przez reszt� �ycia b�dzie beznadziejnie szuka� ciep�ej, kochaj�cej mamy.
Don Juan, czyli �boj� si� tej jednej"
Inny spos�b poradzenia sobie z dziedzictwem ojcowskiej zdrady mo�na nazwa� drog� Don Juana.
Pragniemy sta� si� m�czyzn�. A by� m�czyzn�, w jednym z mo�liwych, stereotypowych uj��, to zdobywa� kobiety. Im wi�cej, tym lepiej, mimo wielkiej t�sknoty za t� jedyn� i idealn�.
W dzieci�stwie zostali�my emocjonalnie uwiedzeni przez matk�. By�a wobec nas nadmiernie kobieca. Chcia�a by� przez nas podziwiana i wielbiona, a jednocze�nie pozostawa�a niedost�pna. Na tym polega uwodzenie: na wzbudzaniu nadziei i zachwytu, a jednocze�nie byciu emocjonalnie nieosi�galnym. Jak�e cz�sto to robimy!
Uwiedzenie staje si� naszym podstawowym dziedzictwem, gdy jeste�my Don Juanem. Matka nie by�a w stanie otworzy� na nas swojego serca. Potrzebowa�a nas, ale nie kocha�a. Mieli�my dostarcza� emocjonalnej satysfakcji, kt�rej brakowa�o jej w zwi�zku z partnerem, a wcze�niej w zwi�zku z rodzicami. W rezultacie ruszyli�my w �ycie z prze�wiadczeniem, �e nie zas�ugujemy na mi�o�� kobiety, i z konieczno�ci� udowodnienia sobie i �wiatu, �e tak nie jest. Niestety, potrafimy da� tylko tyle, ile dostali�my od matki. Rozkochiwa� i zachwyca�, prze�ywa� egzaltowane uniesienia - podczas gdy nasze serce, pe�ne l�ku i niepewno�ci, pozostaje szczelnie zamkni�te.
W bliskim zwi�zku z kobiet�, gdy pokazuje nam ona nie tylko swoje jasne i pi�kne strony, prze�ywamy l�k i bezradno��. Nie potrafimy bowiem odpowiedzie� tym samym. Okaza�oby si� przecie�, �e nie jeste�my tacy �wietni, �e tak wiele potrzebujemy i tak bardzo jeste�my samotni. R�wna�oby si� to rezygnacji z naszego zachwycaj�cego pozoru. To zbyt trudne. Dlatego, gdy nasza wybranka, ta wspania�a, uczyniona ze �wiat�a istota, nagle staje si� kim� zwyk�ym i normalnym, potrzebuje ciep�a, troski i wzajemno�ci, ma cia�o, kt�re si� zmienia, choruje i starzeje - nie potrafimy tego unie��.
Musimy wi�c szuka� dalej i dalej - na pr�no. W ko�cu starzejemy si� i zostajemy sami, rozgoryczeni i niespe�nieni, bo nie poznali�my i nie pokochali�my kobiety z krwi i ko�ci. Przez �adn� kobiet� nie zostali�my te� naprawd� pokochani.
Playboy, czyli �wol� si� bawi� ni� si� ba�"
Za strategi� playboya kryj� si� dwie podstawowe motywacje.