9856
Szczegóły |
Tytuł |
9856 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9856 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9856 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9856 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Aby rozpocz�� lektur�,
kliknij na taki przycisk ,
kt�ry da ci pe�ny dost�p do spisu tre�ci ksi��ki.
Je�li chcesz po��czy� si� z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poni�ej.
BOLES�AW LE�MIAN
WIERSZE WYBRANE
ZE ZBIORU SAD ROZSTAJNY [1912]
2
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
3
ZMORY WIOSENNE
Biegnie dziewczyna lasem. Zieleni si� jej czas...
Oto jej w�os rozwiany, a oto - szum i las!
Od mrowisk s�o�ce dymi we z�otych kurzach - mg�ach.
A piersi jej rozpiera majowy, cudny strach!
�ni� si� jej dzisiaj w nocy wilko�ak w g��bi kniej,
I dwaj rycerze zbrojni i anio�owie trzej !
�ni� si� jej �piew i pl�sy i wszelki ptak i zwierz!
I miecz i krew i ogie�! Sen zbieg�a wzd�u� i wszerz!...
A teraz biegnie w jaw�, przez las na lasu skraj -
A za ni� - Maj drapie�ny! Sp�jrz tylko - tygrys-maj !...
Dziewczyna p�onie gniewem... zaciska bia�� pi��...
A wko�o pachn� kwiaty... Szcz��, Bo�e, kwiatom szcz��!
A wko�o pachn� kwiaty, s�o�cem si� d�awi zdr�j !
Purpura - ziele� - z�oto ! Rozkwit�w sza� i b�j !
Grzmi wiosna! T�tni� �ary! Krwawi� si� gard�a r�!
O, szcz�cie, szcz�cie, szcz�cie! Dzi� albo nigdy ju�!...
Dziewczyno, hej, dziewczyno! Zieleni si� nam czas!...
Kocha�em nieraz - ongi - i dzisiaj jeszcze raz...
4
Dziewczyno, by�em z tob� w snu jarach, w g��bi kniej -
Jam - dwaj rycerze zbrojni i anio�owie trzej !...
Jam - �piew i pl�s zawrotny! Jam wszelki ptak i zwierz!
Ja - miecz i krew i ogie�! Sen zbieg�em wzd�u� i wszerz...
Sen zbieg�em, goni�c ciebie, tw�j wierny tygrys-maj!...
Ja jestem las ten ca�y - las ca�y a� po skraj !
O ZMIERZCHU
S�o�ce zgas�o. O, jak�e zwinne s� i m�ode
Zmierzchy czerwca, nim w p�noc g�uch� si� przesil�!
Po wargach twoich d�oni�, kszta�t czuj�c�, wiod�,
Jak po koralach, morzu wydartych przed chwil�...
Sple� stopy, przymknij oczy - i nazwij to cudem,
�e�my razem, dalecy od dziennego znoju!
Jak�e �atwo zwia� szcz�cie, z takim oto trudem
Rozniecone w ciemno�ciach twojego pokoju!
�atwiej, ni� rozple�� z�ot� warkocza zawi�o��,
Niepoj�t� dla zmierzch�w, co zgadn�� nie mog�,
Czemu te s�owa: cisza i wiecz�r i mi�o�� -
Nape�niaj� mi serce zabobonn� trwog�?...
Czemu ciebie. poleg�� snem na mej rozpaczy,
Pieszcz� tak. jakby w szcz�cia przepychu dostatnim
5
Ka�dy m�j poca�unek mia� by� ju� - ostatnim...
S�o�ce zgas�o... O, b�agam, nie ca�uj inaczej !...
G�UCHONIEMA
We wsi naszej jest jedna g�uchoniema dziewka.
Pragniesz g�os jej pos�ysze�, gdy patrzy w lazury,
Bo w jej oku si� tai gadatliwa �piewka.
Przysz�a do nas z wsi obcej, nie wiadomo kt�rej.
Nikt nie zna jej nazwiska ni snu. co j� stworzy� -
Chyba �mier� j� zawo�a kiedy� po imieniu...
Ja - chcia�em by� jej �mierci�, aby w jej milczeniu
Znale�� strun�, na kt�rej B�g d�onie po�o�y�.
My�la�em, �e gdy w z�otym wieczno�ci ob��dzie
Gar�ci� ziemi uderz� w niem� pier� dziewczyny,
Pier� ta dumk� �ab�dzi� zahuczy w doliny
I zbudzi na jeziorach u�pione �ab�dzie!...
We wsi naszej jest jedna rzeka bardzo blada,
Dziad jaki� nurza� sieci w falistej g��binie -
Pytam go, co za rzeka? - a on odpowiada:
''Trudno da� imi� temu, co w daleko�� p�ynie...
M�wi� jedni, �e Tykicz, drudzy. �e Mohi�a,
Inni m�wi�: Daleka, a za� inni: Bliska -
6
Ja stary wiem, �e nie ma ta woda nazwiska...
Co rzece po imieniu; gdy w snach dno zgubi�a!...''
We wsi naszej nieziemskie bywaj� wieczory,
Gdy zorza �wiat przemienia w sen o snach nietrwa�y,
Wtedy w duszy si� rodz� fioletowe zmory
I wspomnienia o rzeczach, kt�re nie istnia�y.
W taki wiecz�r widzia�em, jak ta g�uchoniema
Z dusz� do umar�ego podobn� s�owika,
Ta �piewaczka bezg�o�na, lira bez lirnika,
Sz�a ku rzece, witaj�c j� d�o�mi obiema.
Tam stan�a, jak cz�owiek, co nie s�ysz�c, s�ucha -
I z�ot� sie� warkocza zanurzy�a w g��bi.
Rybaczka! - chcia�a mo�e z�owi� sen go��bi,
Kt�ry w�asnym jej g�osem na dnie rzeki grucha !
Albo mo�e pragn�a ta �owczyni �mia�a
Chwyci� w�asne odbicie w sie� z�ocisto-p�ow�,
My�l�c, �e ono, ludzk� obdarzone mow�,
Opowie ludziom wszystko, o czym wci�� milcza�a !
Nagle strz�sn�a sploty. Ognie z�rz j� z�oc�,
Jak �wiat�o�� wiekuista, przy�miona i senna...
Obca sobie i �wiatu, mi�dzy dniem a noc�
Nad bezimienn� rzek� stoi bezimienna...
7
* * *
Niegdy� powag� i groz� p�omienni -
Stali si� dzisiaj wspomnieniem i echem,
Wymys�em ptak�w, ob�ok�w u�miechem,
Ci - niezast�pni i ci - niezamienni.
Dla gnu�nych bog�w s� str�ami ziemi.
Dla zakochanych - wzorem lub przysi�g�,
Dla dzieci - dzie�mi, lecz bardziej pi�knemi,
A dla poet�w - przyr�wna� pot�g�!
Dla zmar�ych - lili�, wykwit�� za wcze�nie,
A dla rycerzy - ogniem i �elazem,
A dla u�pionych - zaledwo snem we �nie,
A dla mnie - niczym i wszystkim zarazem!
Za� dla rusa�ek, zrodzonych w�d ja�ni�,
S� zaniedban� w b��kitach wsp�ba�ni�...
TOAST �WI�TOKRADZKI
�em nieraz wchodzi� z wami w z�o�liwo�� za�y��,
Mistrze zgrzyt�w i chrz�st�w, z kt�rych pie�� si� czyni,
Wi�c mi dano si� o was zaduma� w �wi�tyni,
Gdzie ju� nic si� nie staje, pr�cz tego, co by�o...
Tu - wybucha z witra��w tak t�czowy p�omie�,
�e ty - bogu, a tobie - b�g wyda si� t�cz�,
I obydwaj, zar�wno pe�ni oszo�omie�,
Pos�yszycie, jak wasze westchnienia wsp�d�wi�cz�.
8
Lecz ja d�o� �wi�tokradzk� wyci�gam w rozblaski
A� po kielich, drzwi z�ot� dwutarcz� strze�ony!...
Na dnie jego krwi Pa�skiej koral zaczajony
Ustom, skorym do wina, nie posk�pi �aski!
Wi�c gdy mi takie wino uderza do g�owy
Moc� nieba ca�ego a� do niebosk�onu -
Czy� nie jestem - o, bracia, nieufni do zgonu -
Opojem znad lazur�w i sam - lazurowy?
Czyli� teraz m�j okr�t. szalony beztrosk�,
Do�� si� hardo na zdradnej nie za�amie rafie?
I czy� - b�stwem pijany - do was nie potrafi�,
Znawcy znawstwa samego, przem�wi� do�� bosko?...
Za wszystkich, kt�rych s�o�ca promienista r�zga
Ch�oszcze za ��dz natr�ctwo i skrzyde� bezbo�no��,
A� ich kiedy� - z�oc�cych swej kary wielmo�no�� -
Grom, zawistny o z�oto, w proch cenny rozdruzga !
Za skazanych na znoje czat�w i wywiad�w -
Gdziekolwiek si� wa��sa ich p�onna t�sknota!
Za tych, co maj�c ��d�a, poszukuj� jad�w -
Gdziekolwiek ich przydybie ta ��de� zgryzota!...
I za tych, kt�rym nagle, na wiosn� czy jesie�,
By pogardzi� kwiatami - nie dosta�o chwastu!...
I za tamtych, co z wszelkich uniesie� lub wzniesie�
Warci jeszcze takiego wzniesienia toastu!
9
Za t� ca�� dru�yn� zgie�kliw� i rojn�,
Co otuch� dono�nym wezwa�aby rogiem -
Za ich �ywot pokr�tny i �mier� niespokojn�
Wznosz� kielich. po brzegi pieni�cy si� bogiem !...
BALLADA O DUMNYM RYCERZU
�pi owo rycerz, �pi bezrozumnie
I raz na zawsze - w d�bowej trumnie.
Le�y wygodnie, bo si� u�o�y�
Tak, aby nigdy snu nie zatrwo�y�...
Jego kochanka z r�a�cem w r�ku
Zawodzi, pe�na skargi i j�ku:
�Przysz�am ci wyzna� moje niemoce,
�e nie wiem, jak tam sp�dzasz swe noce?...
Bo odk�d w ciemnym nocujesz grobie -
Ani ty przy mnie - ni ja przy tobie!
Kocha�am oczy i usta twoje,
Wczoraj kocha�am, dzisiaj si� boj�!
Boj� si� szat� w mrok zaszele�ci�,
Boj� si� w my�li ciebie popie�ci�!...
10
Trzy dni si� w my�li tw�j czar promieni�,
Dzi� nie wiem, ile gr�b ci� odmieni�...
Ani mi z tob� �o�a podzieli�,
Ani urod� swoj� weseli� -
Darmo przymuszam uparte cia�o,
By si� twym oczom podoba� chcia�o!
Przy tobie martwym - ja nieszcz�liwa
Wstydz� si� jeno, �em jeszcze �ywa!...�
Rozwa�y� rycerz, �e w s�owach - zdrada,
I po dawnemu le��c, powiada:
�Cho� mi robaki oczy wy�ar�y -
Nie wstyd mi tego, �em ju� - umar�y!...
Chocia� podziemiec jestem nikczemny -
Nie wstyd mi tego, �em ju� podziemny!...
Tak� mam syto�� i przepych w pr�ni,
�e mnie od kr�la B�g nie odr�ni!
Taka noc b�ys�a nad �ycia zbiegiem,
�e mi �wiat ca�y - jednym noclegiem!
Ani mi s�o�ca, ani mi nieba,
Ani mi�o�ci twojej potrzeba!
11
Ani mi zemsty w onej ustroni,
Gdzie krew nie szemrze i miecz nie dzwoni!
Nie znasz ty dumy. nie znasz pogardy
Tych, kt�rzy w ziemi posn�li twardej...
W piersi ich - wielka ciszy pot�ga
I �aden zaw�d ich nie dosi�ga !
I nawet z resztek zsinia�ej wargi
Nie wydob�dziesz j�ku ni skargi!
Oto w pobli�u mam ja s�siada,
Co ju� od serca w proch si� rozpada.
Ten ci jest �mierci� ode mnie starszy -
I �pi, na �mijach g�ow� opar�szy.
Lecz co przecierpia� i co zobaczy� -
Nawet p�szeptem wyrzec nie raczy�!
Nie ul�y� j�kiem niemej �a�obie,
Nie wyzna� nigdy, co prze�y� w grobie!...
A wszak ci w trupach taka moc bywa,
�e trup i w grobie wiele prze�ywa !
Lecz Bogu chyba, w dzie� zmartwychwstania,
W twarz rzuci wzgard� swego wyznania !�
12
I zamilk� rycerz - dumnie i godnie
I po dawnemu le�a� wygodnie.
Jego kochanka z r�a�cem w r�ku
Odesz�a, pe�na wstydu i l�ku...
13
ZE ZBIORU ��KA [1920]
TOPIELEC
W zwiewnych nurtach kostrzewy, na le�nej polanie,
Gdzie si� las upodobnia ��ce niespodzianie,
Le�� zw�oki w�drowca, zb�dne sobie zw�oki.
Przew�drowa� �wiat ca�y z ob�ok�w w ob�oki,
A� nagle w niecierpliwej zapragn�� �a�obie
Zwiedzi� duchem na prze�aj ziele� sam� w sobie.
W�wczas demon zieleni wszechle�nym powiewem
Ogarn�� go, gdy w drodze przystan�� pod drzewem,
I wabi� nieustannych rozkwit�w po�piechem,
I n�ci� ust zdyszanych tajemnym bez�miechem,
I czarowa� zniszczot� wonnych niedowciele�,
I kusi� coraz g��biej - w t� ziele�, w t� ziele�!
A on bieg� wybrze�ami coraz innych �wiat�w,
Odcz�owieczaj�c dusz� i oddech w�r�d kwiat�w,
A� zabrn�� w takich jag�d rozdzwonione dzbany.
W tak� zamrocz paproci, w takich cisz kurhany,
W taki bez�wiat zaro�li, w taki bez brzask g�uchy,
W takich szum�w ostatnie k�dy� zawieruchy,
�e le�y oto martwy w stu wiosen bezdeni,
Cienisty, jak b�r w borze - topielec zieleni.
14
GAD
Sz�a z mlekiem w piersi w zielony sad,
A� j� w olszynie zaskoczy� gad.
Skr�tami d�awi�, uj�wszy wp�,
Od st�p do g�owy pie�ci� i tru�.
Uczy� j� wsp�lnym namdlewa� snem,
Pier� g�aska� w d�onie porwanym �bem,
I od rozkoszy, trwalszej nad zgon,
Sycze� i wi� si� i drga�, jak on.
Ju� me zwyczaje mi�osne znasz,
Zw�l, �e przybior� kr�lewsk� twarz.
Skarby dam tobie z podmorskich den,
Zacznie si� jawa - sko�czy si� sen!
Nie zrzucaj �uski, nie zmieniaj lic!
Nic mi nie trzeba i nie brak nic.
Lubi�, gdy ��d�em r�wnasz mi brwi
I z wargi nadmiar wysysasz krwi,
I gdy si� wijesz wzd�u� moich n�g,
�bem uderzaj�c o �o�a pr�g.
15
Piersi ci chyl�, jak z mlekiem dzban!
Nie ��dam skarb�w, nie pragn� zmian.
S�odka mi �liny w�owej tre�� -
B�d� nadal gadem i truj i pie��!
16
RӯE
Ockn�� si� rycerz, snem zatrwo�ony,
M�wi po ciemku do swojej �ony:
�Sen mia�em, jakom zwyk�,
By� tu, by� tam - i znik�.
Widzia�em we �nie r�e i r�e,
I twoj� siostr� i noc w lazurze,
Tu� obok w sennych mg�ach
Szed� ku niej na wprost gach.
Sp�y�e mi cicho, jak krew po no�u,
Do jej alkowy, by tu� przy �o�u,
Co d�wiga cia�a zn�j,
Sen sprawdzi� m�j - nie m�j !�
Zwlek�a si� pani z le� na kolana,
Z kolan powsta�a wyprostowana,
I posz�a przed si� w mrok,
Za krokiem glusz�c krok.
Gdy do siostrzynej wnik�a alkowy,
Szuka�a g�owy obok jej g�owy,
Obok lic - innych lic,
Lecz nie znalaz�a nic.
Ujrza�a tylko r�e i r�e,
Wszystkie szkar�atne i bardzo du�e,
17
Bo �pi�ca, trwaj�c wzd�u�,
Sen pas�a jaw� r�.
Upad�a pani w mrok na kolana.
�Tak b�d� trudniej zow�d widziana !� -
Tamuje wonny dech,
Nocnych si� boj�c ech.
Gdy p�noc wzmog�a sny nieomylne,
S�yszy st�panie bose i pilne -
�ci�gn�a czujne brwi:
Kto� wr�cz otworzy� drzwi.
Na kl�czkach pani wzroku nat�a,
Na kl�czkach widzi, �e duch jej m�a
Idzie, drzwi t�umi�c ruch -
�pi cia�o - czuwa duch!
Idzie ku �pi�cej w ogie� i burz�,
Pomi�dzy r�e, pomi�dzy r�e!
Od r� j� bierze wp�,
W u�cisku zwar� i sku�.
��pijmy oboje - i duch i cia�o,
Niech �adne nie wie, co si� z nim dzia�o!�
Przegina �pi�c� wznak,
By doca�owa� tak!
18
Nad ranem pani powraca blada.
�Czy �pisz, m�j m�u?� - Nie odpowiada.
�R�ami sen tw�j czu�!
O zbud� si�, zbud� si�, zbud�!�
Budzi si� rycerz i w oczy pyta:
�C�e� widzia�a, w mroku ukryta?
Czy m�wi� nie masz si�?
By��e gach w �o�u?� - �By�.� -
�Czy szed� ku �pi�cej w ogie� i burz�,
Pomi�dzy r�e, pomi�dzy r�e?
Czy przegi�� bia�� wznak?� -
�Tak - szepcze pani - tak.� -
�A czyli widzia� ciebie, jak w mroku
Z d�oni� na piersi, ze zgroz� w oku
Kl�cza�a�, zgi�ta w �uk?� -
�Widzia� i on i B�g!� -
Porwa� si� rycerz ze swej �o�nicy:
�Uchyl, �nie z�oty, z�otej przy�bicy!
Jam jest! Poznajesz mnie?�
�Nie inny by�e� w �nie !� -
�Sp�dza�em noce na sennej strawie,
Odt�d chc� �yw� pie�ci� na jawie!� -
�Ju� - szepcze pani - ju�
Skona�a wpo�r�d r�!
19
We �nie zabi�am cia�o bezszumne,
Z�o�y� kaza�am w podw�jn� trumn�,
Dwie trumny - trzeci gr�b -
Trudny z ni� b�dzie �lub !� -
A rycerz na to: �Zmar�a za wcze�nie!
Znowu j� musz� nawiedza� we �nie,
Do trumien wkrocz� dw�ch
Ja - pan, ja - sen, ja - duch!�
BALLADA DZIADOWSKA
Postukiwa� dziadyga o ziem kul� drewnian�,
Mia� ci nog� obci�t� a� po samo kolano.
Szed� sk�dkolwiek gdziekolwiek - byle za�y� wywczasu,
Nad brzegami strumienia stan�� ty�em do lasu.
Sta� i patrza� tym bia�kiem, co w nim pe�no czerwieni,
Oj da-dana, da-dana! - jak si� strumie� strumieni!
Wychyn�a z g��biny rusa�czana dziewczyca,
Obryzga�a mu �lepie, a� przymarszczy� p� lica.
Nie wiedzia�a, jak pie�ci� - nie wiedzia�a, jak n�ci�?
Jakim �miechem po�mieszy�, jakim smutkiem posm�ci�?
20
Wytrzeszczy�a na� oczy - szmaragdowe p�oszyd�a -
I obj�a za nogi - poku�nica obrzyd�a.
Ca�owa�a uczenie, i �echtliwie i czule,
Oj da-dana, da-dana! - t� drewnian�, t� kul�!
Parska� �miechem dziadyga w kark pokl�k�ej u�udy,
A� przysiada� na trawie, jakby ta�czy� przysiudy.
A� mu trz�s�a si� broda i dwie wargi u g�by,
A� si� kul� obija� o per�owe jej z�by!
�Czemu� jeno ca�ujesz moj� k�od� stroskan�?
Czemu� dziada pomijasz a� po samo kolano?
Za wysokie snad� progi dla czarciego nasienia,
Ty, wymoczku rusalny - ty, chorobo strumienia !
Pieszczotami to drewno chcesz pokusi� do grzechu?
Oj da-dana, da-dana ! - umr� chyba ze �miechu !� -
Spowi�a go ramieniem, okr�ci�a, jak fryg�!
�P�jd��e ze mn�, dziadoku - dziadule�ku -dziadygo !
B�d� ciebie nia�czy�a na zapiecku z korali,
B�d� ciebie tuczy�a kromk� �wiru spod fali.
B�dziesz w moim pa�acu mia� wywczasy niedzielne,
B�dziesz pija� z mej wargi poca�unki �miertelne!�
21
Poci�gn�a za brod� i za torb� �ebracz�
Do tych nurt�w poch�onnych, co si� w s�o�cu inacz�.
Nim si� zd��y� obejrze� - ju� mia� fal� na grzbiecie -
Nim si� zdo�a� prze�egna� - ju� nie by�o go w �wiecie!
Zak��bi�y si� nurty - wyr�wna�a si� woda,
Znik�a torba dziadowska i �ysina i broda !
Jeno kloc ten chodziwy - owa kula drewniana
Wyp�yn�a zwyci�sko - oj da-dana, da-dana!
Wyp�yn�a - niczyja, nie nale�na nikomu,
Wyzwolona z kalectwa, wyp�ukana ze sromu!
Brn�a t�dy - ow�dy szukaj�ca swej drogi,
Niby szcz�tek okr�tu, co si� wyzby� za�ogi !
Grza�a gnaty na s�o�cu ku swobodzie, ku �yciu,
Zapl�sa�a rado�nie na swym w�asnym odbiciu!
I we �wawych poskokach podyrda�a przez fale.
Oj da-dana. da-dana! - w te za�wiaty - oddale!
22
DUSIO�EK
Szed� po �wiecie Bajda�a,
Co go wiosna zagrza�a -
Opr�cz siebie - wi�d� szkap�, opr�cz szkapy - wo�u,
Tyle� t�dy, co wsz�dy, szed� z nimi pospo�u.
Zachcia�o si� Bajdale,
Przespa� upa� w upale,
Wypatrzy� zezem �ci�k� ze mchu popod lasem,
Czy dogodna dla karku - spr�bowa� obcasem.
Poleg� cielska tobo�em
Mi�dzy szkap� a wo�em,
Skrzywi� g�b� na bakier i j�zorem mlasn��
I ziewn�� wniebog�osy i splun�� i zasn��.
Nie wiadomo dzi� wcale,
Co si� �ni�o Bajdale?
Lecz wiadomo, �e szpec�c przystojno�� przestworza,
Wylaz� z rowu Dusio�ek, jak p�babek z �o�a.
Pysk mia� z �abia �limaczy -
(�e te� taki �y� raczy!) -
A zad tyli, co kwoka, kiedy znosi jajo.
Milcz g�bo niepos�uszna, bo dziewki wy�aj�!
Ogon mia� ci z rzemyka,
Podogonie za� z �yka.
23
Siad� Bajdale na piersi, jak ten kruk na snopie -
P�ty dusi� i dusi�, a� co� wark�o w ch�opie!
Wark�o, trzas�o, spotnia�o!
Co� si� sta�o, Bajda�o?
Dmucha w w�sy ze zgrozy, j�kiem z�emu przeczy -
S�uchajta, wszystkie wierzby, jak ch�op przez sen beczy!
Stera� we �nie Bajda�a
P� duszy i p� cia�a,
Lecz po prawdzie nied�ugo ze zmor� marudzi� -
Wyparska� j� nozdrzami, zmarszczy� si� i zbudzi�.
Rzek� Bajda�a do szkapy:
Czemu zwieszasz swe chrapy?
Trzeba� by�o kopytem Dusio�ka przetr�ci�,
Zanim zd��y� m�j spok�j w ca�ym polu zm�ci�!
Rzek� Bajda�a do wo�u:
Czemu� sk�pi� mozo�u?
Trzeba� by�o rogami Dusio�ka postroni�,
Gdy chcia� na mnie swej duszy paskud� wy�oni�!
Rzek� Bajda�a do Boga:
O, rety - olaboga!
Nie do�� ci, �e� potworzy� mnie, szkap� i wo�ka,
Jeszcze� musia� takiego zmajstrowa� Dusio�ka?
24
�WIDRYGA I MIDRYGA
To nie konie tak cwa�uj� i uszami strzyg�,
Jeno ta�cz� dwaj opoje - �widryga z Midryg�.
A nie st�ka tak stodo�a pod cep�w bijakiem,
Jak ta ��ka, �gana stop� sro�ej, ni� ku�akiem!
Zaskoczy�a ich na s�o�cu Po�udnica blada
I �widrydze i Midrydze i ta�cowi rada.
Zagl�da�a im do oczu chciwie, jak do ��obu.
�Kt�ry w ta�cu mi� wyhula, bom jedna dla obu?� -
�Moja b�dzie - rzek� Swidryga - ta pier� i ta szyja!� -
A Midryga pi�ci� przeczy: �Moja lub niczyja!�
Ten j� porwa� za d�o� jedn�, a tamten za wt�r�.
�Musisz obu nam nastarczy�, sk�pico-dziewczuro!�
A ona im prosto w usta dyszy bez oddechu,
A ona im prosto w oczy �mieje si� bez �miechu.
I rozdwaja si� po r�wnu, rozszczepia si� �wawo
Na dwie dziewki, na siostrzane - na lew� i praw�.
�Dosy� cia�a dwoistego mamy tu na ��ce!
Ta�cz�e z nami po�udniami, dop�ki jarz�ce!
25
Jedna dziewka r�k ma czworo i cztery ma �ydy !
Niech upoj� nas do reszty twe s�odkie bezwstydy!�
Nasro�yli si� do ta�ca, jak gdyby do boju -
Przysporzyli kwiatom zgie�ku, ��ce - niepokoju.
Wi�c �widryga pl�sa� z praw�, wi�c Midryga - z lew�,
Ten obcasem kurz zamiata�, a tamten - cholew�.
Na odsiebk�, na odkr�tk� i zn�w na odwrotk� -
Podeptali macierzank�, b�yszczk� i tymotk�!
Jeden wrzeszcza�: �Konaj �ywcem!�, a drugi:
�Wciorna�ci!� Ta�cowali a� do zdechu i a� do upa�ci !
A� poczuli, �e dziewczyna �ycie w ta�cu traci,
I umar�a jednocze�nie we dwojej postaci.
�Pochowajmy owo cia�o nie bardzo samotne,
Bo podw�jne w ta�cowaniu. a w �mierci dwukrotne.
Pochowajmy na cmentarzu, gdzie za drzewem - drzewo.
Zm�wmy pacierz obop�lny - za praw� i lew�.�
W dw�ch j� trumnach u�o�yli, ale w jednym grobie -
A ju� huczy echo ziemne - ta�cz� trumny obie!
Ta�cz�, cia�em nakarmione, syte i hulaszcze,
Ukazuj�c co raz w ta�cu nie domkni�t� paszcz�.
26
Ta�cz�, skacz� i wiruj�, klepk� dzwoni� w klepk�,
Na odkr�tk�, na odwrotk� i zn�w na odsiebk�!
A� si� kr�ci razem z nimi �mier� w skocznych lamentach,
A� si� wzdryga wn�trzno�ciami przera�ony cmentarz!
A� si� w sobie zatraci�o b��dne ta�ca ko�o,
A� si� sta�o popod ziemi� huczno i weso�o!
A� zm�ci�y si� rozumy �widrydze-Midrydze,
Jakby wicher je rozhula� na wiatraka �midze!
I rozwia�a si� w ich g�owach ta wiedza pomglona,
Gdzie jest prawa strona �wiata, a gdzie lewa strona?
W jakiej trumnie lewa dziewka. w jakiej prawa le�y?
I kt�ra z nich i do kogo po �mierci nale�y?
Tak im w oczach op�tanych �wiat si� ca�y miga,
�e nie wiedz�, kto �widryga, a kto z nich Midryga?
Jeno ujrz� otch�a� �mierci czarn� od ogromu:
�A b�d�cie tu. ludzie dobrzy, jak u siebie w domu!
Jedna trumna dla jednego, dla drugiego - druga,
W jednej wieczno�� prawym okiem, w drugiej lewym mruga !�
Ob��kani nad przepa�ci� pokl�kali wzajem
I na kl�czkach zata�czyli tu�, tu� nad jej skrajem.
27
Ta�cowali na czworakach, ta�cowali p�azem,
Tak i nie tak - i na opak - razem i nie razem!
A� wwichrzeni w mrok dw�ch trumien, jak dwa b��dne wi�ry,
Powpadali w otch�a� �mierci nogami do g�ry!
ZIELONY DZBAN
To nie stu rycerzy, lecz sto trup�w le�y!
Nie sto trup�w le�y, jeno stu rycerzy!
A nie dla nich ruczaj dzwoni,
A b�r szumny od nich stroni,
Jeno wicher we sto koni
Znik�d ku nim bie�y.
Wybi�a godzina - wiosna si� zaczyna,
Z chaty poprzez kwiaty wybiega dziewczyna,
Dzban zielony, pe�en wody,
Niesie zmar�ym dla och�ody
W skwar �miertelnej niepogody,
Co w proch wargi �cina.
Stopy moje - bose, skronie - z�otow�ose,
Kocha�am, p�aka�am, zmar�ym wod� nios�,
Oczerstwijcie b�l wasz s�ony,
Smakiem �mierci podra�niony,
Ca�y ranek w dzban zielony
Ciu�a�am t� ros�.
28
Wypi� - wypijemy, lecz nie o�yjemy,
Na polu w k�kolu �al si� chwieje niemy,
A my le�ym z ziemi� w zmowie
W tym tu rowie i parowie,
Lecz nikt tego nie wypowie,
Gdzie my teraz, gdzie my?
Jedyny dobytek - ciszy w sobie zbytek
I snu podziemnego �mudny bezpo�ytek.
Nim sporz�dzisz dla nas sanie
Na wieczyste zimowanie,
Po�� wieniec na kurhanie
Z kalinowych witek.
W waszym zgromadzeniu, w nat�oczonym cieniu,
Jest taki, co maki k�ad� mi na ramieniu,
Niech ze dzbana pije wod�,
Niech przypomni lata m�ode,
Gdy raz spojrza� w m� urod�
W nag�ym zachwyceniu !
P�yn� dni niez�omne, czasy nieprzytomne,
Nie wierz�, �e le�� trzy lata ogromne!
Mak pami�tam purpurowy,
Ale twojej, dziewcz�, mowy
I tej z�otej w s�o�cu g�owy
Ju� dzi� nie przypomn�!
29
Chmurz� si� b��kity, p�acze deszcz obfity,
Na trawie w murawie le�y dzban rozbity,
Dzban rozbity le�y, le�y,
A �pi pod nim stu rycerzy,
A wiatr znik�d ku nim bie�y,
Kurzaw� okryty!
�MIERCIE
Chodz� �miercie po s�onecznej stronie,
Trzymaj�cy si� wzajem za d�onie.
Kt�r� z naszej wybierzesz gromady,
By w cmentarne uprowadzi� sady?
Nie chcia� pierwszej, �e nazbyt miniasta,
Gr�b, gdy hardy, pokrzyw� porasta.
Nie chcia� drugiej, �e nadmiernie z�ota,
Nie zna ciszy, kto si� tak migota.
Wybra� trzeci�, co cho� bugulicha,
Lecz tak cicha, �e wszystko nacicha.
Co� za jedna, �e podobasz mi si�
W swym bo�ystym na ziemi zarysie?
�al mi, prze�al ptaka, co odlata,
Dla ci� umr� z nie�alu do �wiata.
30
Blada jeste�, jak to s�o�ce w zimie -
K�dy dom tw�j i jak ci na imi�?
Dom m�j stoi na ziemi uboczu,
A na imi� nic nie mam, pr�cz oczu.
Nic w tych oczach nie mam, pr�cz wieczoru,
Pewna by�am twojego wyboru.
Jeden zow�d �mier� sobie wybiera,
Ale drugi t� �mierci� umiera.
Cho� wybra�e�, nie wiedz�c dla kogo,
Zawsze� b�d� pami�tn� i drog�.
Jestem �mierci� twej matki, co w chacie
U�miechni�ta czeka teraz na ci�.
STR�J
Mia�a w sadzie str�j bogaty,
Malowany w r�ne �wiaty,
�e gdy w nim si� zapodzia�a,
Nie w�druj�c - w�drowa�a.
Str�j koloru murawego,
A odcienia z�ocistego -
Murawego - dla murawy,
Z�ocistego - dla zabawy.
31
Zbieg�o si� na te dziwy a� stu p�anetnik�w,
Otoczyli j� ko�em, nie szcz�dz�c okrzyk�w.
Podawali j� sobie z r�k do r�k, jak czar�:
�P�jmy dusz� tym miodem, co ma oczy kare!�
Podawali j� sobie z ust do ust na zmiany:
�S�odko warg� pot�oczy� taki krzew r�any!�
Porywali j� naraz w stu pieszczot zawiej�:
�Dziej si� w tobie to samo, co i w nas si� dzieje!�
Dwojgiem piersi ust g�odnych karmi�a secin�:
�Nikt tak s�odko nie gin��, jak ja teraz gin�!�
Sz�a pieszczota kolej�, dreszcz z dreszczem si� mija�,
Nim jeden wypi� do dna - ju� drugi nadpija�.
Kto oddawa� - dech chwyta�, a kto bra� - dech traci�,
A kto czeka� za d�ugo - rozumem przyp�aci�!
Sad oszala� i sta� si� nie znany nikomu,
Gdy ona, jeszcze mdlej�c, wr�ci�a do domu.
Mia�a w oczach ich zam�t, w piersi - ich oddechy,
I p�on�a na twarzy od cudzej uciechy!
�Jaki� wicher warkocze w �wiat ci rozwieruszy�?�
�Ach, to strzelec - postrzelec w polu mnie og�uszy�!�
32
�Co za dreszcz twoim cia�em tak �arliwie miota?�
��ni�a mi si� w �r�dleciu burza i pieszczota!�
Ma� j�, p�acz�c, wykl�a - ojciec precz wyrzuci�,
Siostra �okciem skarci�a, a brat si� odwr�ci�.
A kochanek za progiem z pier�cieni ograbi�,
I nie by�o nikogo, kto by jej nie zabi�.
I nie by�o nikogo, kto by nie by� dumny,
�e j� prze�y�, gdy posz�a wraz z ha�b� do trumny.
Tylko B�g jej nie zdradzi� i �lepo w ni� wierzy�
I przez �zy si� u�miecha�, �e j� w niebie prze�y�.
�Ty musisz dla mnie polec na �mierci wezg�owiu,
A ja musz� dla ciebie trwa� na pogotowiu!
Ty p�jdziesz t� dolin�, gdzie ustaje �kanie,
A ja p�jd� t� g�r� na twoje spotkanie.
Ty opatrzysz me rany, ja twych pieszczot ciernie,
I b�dziem odt�d w siebie wierzyli bezmiernie!�
Mia�a w trumnie str�j bogaty,
Malowany w r�ne �wiaty,
�e gdy w nim si� zapodzia�a,
Nie w�druj�c - w�drowa�a.
Str�j koloru murawego,
33
A odcienia z�ocistego -
Murawego - dla murawy,
Z�ocistego - dla zabawy.
BALLADA BEZLUDNA
Niedost�pna ludzkim oczom, �e nikt po niej si� nie b��ka,
W swym bezpieczu szmaragdowym rozkwita�a w bezmiar ��ka,
Strumie� skrzy� si� na zieleni nieustannie zmienn� �at�,
A gwo�dziki spoza trawy wykrapia�y si� wi�niato.
�wierszcz, od rosy sp�cznia�y, ciemni� pysk nadmiarem �liny,
I dmuchawiec kropl� mlecza b�yska� w zadrach swej ��ciny,
A dech ��ki wrza� od wrzawy, wrza� i �ywcem w s�o�ce dysza�,
I nie by�o nikogo, kto by to widzia�, kto by to s�ysza�.
Gdzie� me piersi, Czerwcami gor�ce?
Czemu� nie ma ust moich na ��ce?
Rwa� mi kwiaty r�kami obiema!
Czemu� r�k mych tam na kwiatach nie ma?
Zab�stwi�o si� cudacznie pod blekotem na uboczu,
A to jaka� mg�a dziewcz�ca chcia�a dosta� warg i oczu,
A czu� by�o, jak bole�nie chce si� stworzy�, chce si� wcieli�,
Raz warkoczem si� zaz�oci�, raz piersiami si� zabieli� -
I czu� by�o, jak si� zmaga zdyszanego mek� �ona,
A� na wieki si� jej zbrak�o - i spocz�a niezjawiona!
Jeno miejsce, gdzie by� mog�a, jeszcze trwa�o i szumia�o,
Pr�ne miejsce na te dusze, wonne miejsce na to cia�o.
34
Gdzie� me piersi, Czerwcami gor�ce?
Czemu� nie ma ust moich na ��ce?
Rwa� mi kwiaty r�kami obiema!
Czemu� r�k mych tam na kwiatach nie ma?
Przywabione obcym szmerem, wszystkie zio�a i owady
Wrzawnie zbieg�y si� w to miejsce, niebywa�e wesz�c olady,
Paj�k w nico�� si� nastawi�, by pochwyci� cie� jej cienia,
B�k otr�bi� uroczysto�� spe�nionego nieistnienia,
�uki gra�y jej potrupne, �wierszcze pie�ni powitalne,
Kwiaty wi�y si� we wie�ce, ach, we wie�ce po�egnalne!
Wszyscy byli w owym miejscu na s�onecznym, na obrz�dzie,
Pr�cz tej jednej, co by� mog�a, a nie by�a i nie b�dzie!
Gdzie� me piersi, Czerwcami gor�ce?
Czemu� nie ma ust moich na ��ce?
Rwa� mi kwiaty r�kami obiema!
Czemu� r�k mych tam na kwiatach nie ma?
ZALOTY
N�dzarz bez n�g, do w�zka na �mudne rozp�dy
Przytwierdzony, jak zielsko do ruchomej grz�dy,
Zgroza bladych przechodni�w i ulic zaka�a,
Obs�uguj�c starannie brzemi� swego cia�a,
Kr�ci korb�, jak gdyby na lirze w czas s�oty
Wygrywa� swoje skoczne ku niebu turkoty -
35
I nad brzegiem urwistym t�czowych rynsztok�w
Toczy si� wraz z odbiciem zmydlonych ob�ok�w,
Toczy si� ba�amutnie do dziewki z podw�rza,
Do przystani st�p bosych - i ducha wynurza
Z �achman�w i wyci�ga pa�dziory swych d�oni
Ku jej z�bom �nie�ystym i tak m�wi do niej
�Kocham strz�p twojej b�otem zbryzganej sp�dnicy,
Kocham g�o�ny tw�j oddech ! Na ca�ej ulicy
Ty jedynie mym ustom bywasz tak potrzebna!
Wiem, �e moja t�sknota, niby szkapa �rebna,
Wlek�c mi�, wyda na �wiat p��d nowych udr�cze�.
W tym m�j tryumf, �e jestem niestrudzony kl�cze�
Twej krasy! Kochaj�e mnie! Nu�e do pieszczoty!
Potw�r b�aga ci� o ni�! Przyjm moje zaloty!
Wnijd� naga i bezwstydna w mej n�dzy bezdomno��
I tak pie��, by wargami po�re� m� u�omno��! �
Ona mu si� broni,
A on m�wi do niej
�Wszak musi kto� pokocha� to, co ju� si� sta�o ?
I ten w�zek m�cze�ski i korb� zbola��,
I ��dz� w resztkach cielska, jak w zgliszczach, pocz�t�,
I ten och�ap cz�owieka, co chce by� przyn�t�!
Ods�o� czar w mej brzydocie! Znijd� z wy�yn do kar�a!
B�d� pos�uszna mym d�oniom, jak �lepa lub zmar�a!
Zdo�am by� nieodparty, jako grzech i zguba,
I potrafi� wysi�kiem zmy�lnego kad�uba
Zdoby� si� na pieszczoty s�odkie, jak czere�nie,
Kt�rych dot�d nikt nigdy nie ogl�da� we �nie!�
36
Ona mu si� broni,
A on m�wi do niej
�Ma�o� ci p� cz�owieka, by sta� si� twym skarbem?
Chc� by� drog� ci ran�, wiernym tobie garbem!
Czy� pr�ni, kt�r� n�g mych nieobecno�� tworzy,
Nie zape�ni b�l, mi�o�� ni j�k mych bezdro�y?
�miech mi� bierze! O, gdybym ziemi� nieobj�t�
Ml�g� uderzy� raz w �yciu zdrow�, siln� pi�t�
I widzie�, jak zdeptana pod stop� wygl�da!
Spieszno mi w niesko�czono��! Wiem, �e mnie po��da
I bez wstr�tu spo�yje me �achy i �ale.
S� gdzie� d�onie mi ch�tne i usta - korale,
Co od g��w si� przesun� w pieszczocie ochoczej
A� do st�p, kt�rych nie ma! Niech w�z si� potoczy
Na prze�aj - tam, gdzie w�a�nie ode mnie z daleka
Ktokolwiek, zwierz lub robak, na m� mi�o�� czeka�
Ona mu si� broni,
A on w za�wiat stroni,
Ona go swoim czarem do b�lu zach�ca,
A on patrzy, nie patrz�c, i korb� pokr�ca
I odje�d�a - odje�d�a - gdziekolwiek - po�piesznie,
Ffurkocz�c i furkocz�c niezgrabnie i �miesznie,
Odje�d�a, kalekuj�c, w poszukiwa� znoje,
W kraje przyg�d mi�osnych, w wieczne niepokoje.
37
SZEWCZYK
W mg�ach daleczeje sierp ksi�yca,
Zatkwiony ostrzem w czub komina,
Latarnia si� na palcach wspina
W mrok, gdzie ju� ko�czy si� ulica.
Ob��dny szewczyk - kuternoga
Szyje, wpatrzony w zm�r odm�ty,
Buty na miar� stopy Boga,
Co mu na imi� - Nieobj�ty!
B�ogos�awiony trud,
Z kt�rego tw�rczej mocy
Powstaje taki but
W�r�d takiej srebrnej nocy!
Bo�e ob�ok�w, Bo�e rosy,
Na�ci z mej d�oni dar obfity,
Aby� nie chadza� w niebie bosy
I st�p nie rani� o b��kity!
Niech duchy, pal�c gwiazd pochodnie,
Powiedz� kiedy� w chmur powodzi,
�e tam, gdzie na �wiat szewc przychodzi,
B�g przyobuty bywa godnie.
B�ogos�awiony trud,
Z kt�rego tw�rczej mocy
Powstaje taki but
W�r�d takiej srebrnej nocy!
38
Da�e� mi, Bo�e, k�s istnienia,
Co mi na ca�� starczy drog� -
Przebacz, �e wpo�r�d n�dzy cienia
Nic ci, pr�cz but�w, da� nie mog�.
W szyciu nic nie ma, opr�cz szycia,
Wi�c szyjmy, p�ki starczy si�y!
W �yciu nic nie ma, opr�cz �ycia,
Wi�c �yjmy a� po kres mogi�y!
B�ogos�awiony trud,
Z kt�rego tw�rczej mocy
Powstaje taki but
W�r�d takiej srebrnej nocy!
GARBUS
Mrze garbus dosy� korzystnie:
W pogod� i babie lato.
Garbaty �ywot mia� istnie,
I �mier� ma istnie garbat�.
Mrze w drodze, w mgie� upowiciu,
Jakby ba�� trudn� rozstrzyga�,
A nic nie robi� w tym �yciu,
Jeno garb d�wiga� i d�wiga�.
Tym garbem �ebra� i ta�czy�,
Tym garbem duma� i roi�,
39
Do snu na plecach go nia�czy�,
Krwi� w�asn� karmi� i poi�.
A teraz �mier� sobie skarbi,
W jej mrok wyd�u�y� ju� szyj�,
Jeno garb jeszcze si� garbi,
Pok�tnie �yje i tyje.
Prze�y� swojego wielb��da
O r�wn� swej tuszy chwil�,
Nieboszczyk ciemno�� ogl�da,
A on - te w s�o�cu motyle.
I do zmar�ego d�wigacza
Powiada, gro��c sw� k�od�:
�Co ten tw�j up�r oznacza,
�e� w poprzek leg� mi przegrod�?
Czy� w mgle potraci� kolana?
Czy� snem pomia�d�y� swe nogi?
Po co� mi� bra� na barana,
By zgubi� drog� w p� drogi?
Czemu� �bem utkwi� na cieniu?
Z trudem w twych barach si� mieszcz�!
Ciekawym, wieczysty leniu,
Dok�d poniesiesz mnie jeszcze?�
40
�O�NIERZ
Wr�ci� �o�nierz na wiosn� z wojennej wyprawy,
Ale bardzo niemrawy i bardzo ko�lawy.
Kula go tak sch�osta�a po nogach i bokach,
�e nie m�g� i�� inaczej, jak tylko w poskokach.
Sta� si� smutku weso�kiem, skoczkiem swej niedoli,
�mieszy� ludzi tym b�lem, co tak skacz�c, boli.
�mieszy� skargi ho�ubcem i �alu wyrwasem
I �mudnego cierpienia nag�ym wywijasem.
Zwl�k� si� do swej cha�upy : �Id� precz popod p�oty,
Niepotrzebny nam skoczek w polu do roboty!�
Pobieg� do swego kuma, co w ko�ciele dzwoni�,
Lecz ten nie chcia� go pozna� i kijem postroni�.
Podrepta� do kochanki, a ta si� za�mia�a
Ramionami, biodrami, wszystk� moc� cia�a !
�Z takim w �o�u dryga�� mam ta�czy� do �mierci?
Cia�a ledwo �wier� miary, a skok�w - trzy �wierci!
Ani my�l� ci dotrwa� w takim niedopl�sie!
Ani my�l� wargami sypia� na twym w�sie!
41
Zanadto� mi wyskoczny do nieba na prze�aj !
Id��e sobie gdziekolwiek i nie klnij i nie �aj !�
Wi�c poszed� do figury, co sta�a przy drodze:
�Chryste, na wskro� sosnowy, a zamy�l si� srodze!
Nie wiem, czyja ci� r�ka ciosa�a wy�miewna,
Lecz to wiem, �e sk�pi�a urody i drewna.
Masz kalekie kolana i kalekie nogi,
Pewno skaczesz, miast chodzi�, unikaj�c drogi?
Taki z ciebie chudzina, takie nic z ob�ok�w,
�e mi b�dziesz dobranym towarzyszem skok�w.�
Chrystus, s�ysz�c te s�owa, zsun�� si� na ziemi�,
�w, co Boga wyciosa�, bity bywa� w ciemi�!
Obie r�ce mia� lewe, obie nogi - prawe,
Sosnowymi stopami podziurawi� traw�.
�Marna ze mnie so�nina, lecz piechur nie marny,
Przejd� wieczno�� piechtami, chocia�em niezdarny.
P�jdziemy nieroz��cznie, bo wsp�lna nam droga,
B�dzie nieco cz�owieka, b�dzie nieco Boga.
Podzielimy si� m�k� - podzielna� jest m�ka! -
Wszak ta sama nas ludzka sko�lawi�a r�ka.
42
Tobie trocha �mieszno�ci, mnie �mieszno�ci trocha,
Kto si� pierwszy - za�mieje - ten pierwszy pokocha.
Ty podeprzesz mi� cia�em, ja ciebie so�nin�;
A co ma si� nam zdarzy�, niech si� zdarzy ino!�
I wzi�li si� za r�ce i poszli niezw�ocznie,
Wadz�c nog� o nog� �miesznie i poskocznie.
I szli godzin wieczystych nie wiadomo ile,
Gdzie� bo owe zegary, co wybrzmi� te chwile?
Mija�y dnie i noce, kt�rym mija� chce si�,
I mija�o bezpole, bezkrzewie, bezlesie.
I nasta�a wichura i ciemno�� bez ko�ca
I straszna nieobecno�� wszelakiego s�o�ca.
Kto tam z nocy na p�noc w burz� i zawiej�
Tak bardzo cz�owieczeje i tak bo�y�cieje?
To dwa bo�e kulawce, dwa rzewne cudaki
Kulej� byle jako w �wiat nie byle jaki!
Jeden idzie w weselu, drugi w bez�a�obie,
A obydwaj nawzajem zakochani w sobie.
Kula� B�g, kula� cz�owiek, a �aden - za ma�o,
Nikt si� nigdy nie dowie, co w nich tak kula�o?
43
Skakali jako trzeba i jako nie trzeba,
A� wreszcie doskoczyli do samego nieba!
TRZY RӯE
W s�siedniej studni rdzawi si� szcz�k wiadra.
W ogrodzie cisza. Na kwiatach �pi� skwary,
Spoza zieleni szarzeje p�ot stary.
Skrzy si� ku s�o�cu s�k w p�ocie i zadra,
O wod� z pluskiem uderzy� sp�d wiadra.
Sp�jrzmy przez li�cie na ob�oki w niebie
I na promieni po ga��ziach za�om,
Zbli�my swe dusze i pozw�lmy cia�om
By� tym, czym wzajem pragn� by� dla siebie!
Sp�jrzmy przez li�cie na ob�oki w niebie.
Wo� r�, �piew ptak�w i dwie dusze znojne,
I dwa te cia�a, ukryte w zieleni,
I ten �ad s�o�ca w�r�d bez�adu cieni,
I naj�cie ciszy nag�e, niespokojne,
Wo� r�, �piew ptak�w i dwie dusze znojne.
A je�li jeszcze, pr�cz duszy i cia�a,
Jest w tym ogrodzie jaka� r�a trzecia,
Kt�rej purpura przetrwa sn�w stulecia,
To wszak�e ona te� nam w piersi pa�a -
Ta r�a trzecia, pr�cz duszy i cia�a!
44
ROK NIEISTNIENIA
Nadchodzi rok nieistnienia, nadchodzi straszne bezkwiecie,
W tym roku wszystkie dziewcz�ta wygin�, niby motyle,
Ja pierwsza bledn� samochc�c i umrze� musz� za chwil� -
I ju� umieram - o, spojrzyj ! - i ju� mnie nie ma na �wiecie !
Ucz si� po��da� mej �mierci, pon�tne pie�ci� nietrwanie,
Ca�owa� mrzonk�, co dla ci� kszta�t ust czerwonych przybiera,
I wierzy� w rado�� mych cieni i w oczu mych obcowanie
Nie widzi, jeno obcuje ten, co naprawd� umiera.
Uczy� si� kocha� umar��, pie�ci� d�o�, kt�rej nie by�o,
Ca�owa� oczy zamkni�te, ka�d� powiek� z osobna,
Porozumiewa� si� z piersi�, jak z pe�n� pieszczot mogi�� -
Ale nie wiedzia�, co czu�a, bo nazbyt by�a zagrobna.
Czy czujesz moje pieszczoty i poca�unki i rado��?
Czyli nie bol� ci� mroki i nieistnienia nadmiary?
O, wyznaj wszystko do ko�ca, uczy� t�sknocie mej zado��,
Zadr�yj z mi�o�ci po�miertnej, je�li� dost�pne jej czary !
Czemu� tak w�tpisz o zmar�ej? Wszak ju� do cud�w nawykam.
Mi�o�ci jestem pos�uszna i szcz�ciu si� nie opieram!
I czuj� twoj� pieszczot� i coraz bardziej zanikam,
I czuj� twe poca�unki i coraz bardziej umieram.
45
WIECZOREM
Wieczorem by�o, wieczorem,
Gdy zorza gas�a nad borem.
Dzienny ulatnia� si� skwar,
Rosa nam spad�a na g�owy
I zmierzchem dymi� si� jar,
Jar kalinowy.
Z daleka idzie, z daleka
Ten mrok, co kwiat�w si� zrzeka.
Gdy p�osz�c ospa�� wo�,
Ch��d powia� nad pola z��te,
O moj� zagrza�a� skro�
D�onie zzi�bni�te.
Nie wolno patrze�, nie wolno
Bez pieszczot w ciemno�� dokoln�!
Zb��kanych w obszarach p�l
Nie z��czy �aden sen z�oty,
Ni l�k, ni zgroza, ni b�l,
Nic - pr�cz pieszczoty!
46
DWOJE LUDZIE�K�W
Cz�sto w duszy mi dzwoni pie��, wy�kana w �a�obie,
O tych dwojgu ludzie�kach, co kochali si� w sobie.
Lecz w ogrodzie szept pierwszy mi�osnego wyznania
Sta� si� dla nich przymusem do nag�ego rozstania.
Nie widzieli si� d�ugo z czyjej� woli i winy,
A czas ci�gle up�ywa� - bezpowrotny, jedyny.
A gdy zeszli si�, d�onie wyci�gaj�c po kwiecie
Zachorzeli tak bardzo, jak nikt dot�d na �wiecie!
Pod jaworem - dwa ��ka, pod jaworem - dwa cienie,
Pod jaworem ostatnie, beznadziejne spojrzenie.
I pomarli oboje, bez pieszczoty, bez grzechu,
Bez �zy szcz�cia na oczach, bez jednego u�miechu.
Ust ich czerwie� zagas�a w zimnym �mierci fiolecie,
I pobledli tak bardzo, jak nikt dot�d na �wiecie!
Chcieli jeszcze si� kocha� poza w�asn� mogi��,
Ale mi�o�� umar�a, ju� mi�o�ci nie by�o.
I pokl�kli sp�nieni u niedoli swej proga,
By si� modli� o wszystko, lecz nie by�o ju� Boga.
47
Wi�c si� reszt� dotrwali a� do wiosny, do lata
By powr�ci� na ziemi� - lecz nie by�o ju� �wiata.
DUSZA W NIEBIOSACH
Przyby�a dusza na kl�czkach do nieba w bo�� obczyzn�,
Nie chcia�a patrze� na gwiazdy i na wieczno�ci pierwszyzn�.
Nie chcia�a ulec weselu, ni nowym ja�nie� obliczem,
Ani wspomina� nikogo, ani zapomnie� o niczem.
I rozpu�ci�a warkocze i pomy�la�a w b��kicie,
�e w niekochanych obj�ciach przemarnowa�a swe �ycie,
Bez zdrady i bez oporu, starannie kryj�c sw� ran�,
Pie�ci�a usta nielube i oczy niemi�owane.
I trwa�a dla nich bezwolna, i kwit�a dla nich bezduszna
I przezywa�a je - losem i by�a losom pos�uszna.
A �e nie kocha�a tak tkliwie, a nie kocha�a tak czule,
�e nikt w jej jasnym u�miechu nie trafi� my�l� na b�le.
Lecz teraz nagle poj�a, �e wobec Boga i nieba
Ju� nic nie wolno ukrywa� i nic ukrywa� nie trzeba.
�mier� w niej obna�a po�piesznie prawd� tak d�ugo tajon�,
T� prawd� skrz� si� �rzenice, t� prawd� b�yska si� �ono!
48
I dusza l�kiem sp�on�a, �e wkr�tce po jej pogrzebie
Przyjdzie w �lad za ni� kochanek, aby odnale�� ja w niebie.
Wyci�gnie ku niej ramiona, ziemskiej wyzbyte rozpaczy,
I zajrzy w oczy i dawne jej niekochanie zobaczy.
W PRZEDDZIE� SWEGO
ZMARTWYCHWSTANIA
W przeddzie� swego zmartwychwstania, w przeddzie� �ywota
B�g, le��c w mogile, �mudne liczy chwile,
A przyku�a go do ziemi cia�a ci�kota.
�mier� mu w oczy wieje, a on samotnieje.
I �ni mu si� na wprost lica
Betlejemska b�yskawica
I ���b i siano.
I �ni mu si� brzeg jeziora ozielenia�y,
A smuga od �odzi po jeziorze chodzi,
I �ni� mu si� owe gaje, co tak szumia�y,
Cho� gajom bole�nie by� marami we �nie!
A to wzg�rze, to oliwne,
We wspomnieniach takie dziwne,
Takie dalekie!
I �ni� mu si� nasze twarze, niby niczyje,
R�ce nasze krwawe i lewe i prawe -
I to �ycie, co po �mierci nie wie, gdzie �yje,
49
Jeno szuka siebie po w�asnym pogrzebie.
M�wmy wobec jego zgonu
To, co m�wi dzwon do dzwonu
P�nym wieczorem.
Nie zak���my snu bo�ego, bo�ej niemoty!
Kt� Boga obudzi pierwszy spo�r�d ludzi?
Kto rozepnie w jego cieniu swoje namioty?
Cie� si� jego szerzy w bezbrze� po bezbrze�y,
A my st�jmy zwartym ko�em
I �nijmy si� Bogu spo�em,
P�ki czas jeszcze.
DON KICHOT
W jednym z pozagrobowych park�w, uroczy�cie
Zamiecionym skrzyd�ami bezsennych anio��w,
W cieniu drzew, co po ziemskich dziedzicz� swe li�cie
Po��k�e i zbyteczne - z dusza, niby o��w,
Ci�k�, chocia� pozbyt� �ycia n�dz i lichot,
Na �awie marmurowej wysmuk�y Don Kichot
Siedzi, dumaj�c nad tym, �e duma� nie warto,
I po�miertnym spojrzeniem, co nie si�ga dalej,
Ni�li d�o� rozmodlona, obrzuca g��b alej,
Gdzie �lad �ycia na piasku starannie zatarto.
B�g darmo d�o� ku niemu wyci�ga z pobli�a,
A�eby go powo�a� na wsp�lne biesiady
We mgle, kt�r� anio�y, czyni�c znaki krzy�a,
50
Rozpraszaj� dla go�cia. go�� niez�omnie blady
Usuwa si� i stroni i w pozgonnej ciszy
Udaje, �e nie widzi nic i nic nie s�yszy.
Niegdy� skrzyd�a wiatrak�w, sen pos�uszny wio�nie,
Z�oci� mu w gro�ne miecze rycerskich orszak�w,
A dzisiaj w d�oniach Boga, podanych mi�o�nie,
Widzi zdradliwe skrzyd�a u�udnych wiatrak�w,
I - nieufny - u�miechem szyderczym przes�ania
Mo�liwo�� nowych b��d�w, sn�w i op�tania.
I nie postrzega nawet, jak nagle - bezszmerny
Anio� do st�p mu sk�ada purpurow� r��,
Przys�an� od Madonny na znak, �e w lazurze
Pami�ta o rycerzu, kt�ry by� jej wierny.
Lecz on, niegdy� na ziemi istny wz�r rycerza,
Zniewa�aj�c wys�a�ca i dawczyni� daru,
Odwraca twarz od r�y, bo ju� nie dowierza
Kwiatom, kt�re pos�dza o przebieg�o�� czaru.
Bia�y anio� si� schyla nad niewiasty je�cem,
I ca�uj�c go w czo�o, przyt�umionym g�osem
Szepcze: �To tak�e od Niej!�... I nag�ym rumie�cem
Zap�oniony odlata. A rycerz ukosem
W �lad jego napowietrzny nieufnie spoziera
I zachwiany w niewierze raz jeszcze umiera
Ow� �mierci�, co wszelkim poca�unkom wzbrania
Budzi� takich umar�ych i w dniu zmartwychwstania!
51
��KA
I
Czy pami�tasz, jak g�ow� wynurzy�e� z boru,
Aby nazwa� mnie ��k� pewnego wieczoru?
Zawo�ana po imieniu
Raz przejrza�am si� w strumieniu -
I odt�d poznam siebie w�r�d reszty przestworu.
Przysz�y do mnie motyle, utrudzone lotem,
Przysz�y pszczo�y z kadzid�em i mirr� i z�otem,
Przysz�a sama Niesko�czono��,
By popatrze� w m� zielono�� -
Popatrzy�a i odej�� nie chcia�a z powrotem...
Kto ca�owa� mak w zbo�u - nie zazna niedoli!
Trawa z ziemi wyrwana pachnie, lecz nie boli...
Kocham stopy twoje bose,
�e depta�y kruch� ros�,
Rozr�niaj�c na o�lep chabry od k�koli.
Niech�e sen tw�j w�drowny zieleni� poprzedz�!
We� kwiaty w jedn� r�k�, a w drug� we� miedz�,
Po�� kwiaty na rozstaju,
Zwil�yj miedz� w tym ruczaju,
Co wie o mnie, �e traw� brzeg jego nawiedz�.
Ju� s�o�ce mimochodem do rowu nap�ywa,
Skrzy si� �opuch kosmaty i bujna pokrzywa -
52
Jeno pomy�l, �e ci wolno
Kocha� ��tk� i mysz poln�,
I przepi�rk�, co z g�uchym trzepotem si� zrywa!
Idzie mi�o�� po kwiatach - wadzi o twe cia�o,
Zwa�aj, by ci przed czasem w s�o�cu nie zemdla�o.
W mojej rosie, w moim znoju
Pod dostatkiem masz napoju
Dla wargi, przeci��onej purpur� dojrza��.
Cie� twej g�owy do moich przyb��ka� si� cieni.
Wiem, �e w oczach nie zdzier�ysz tej wszystkiej zieleni,
A co w oku si� nie zmie�ci,
To si� w duszy rozszele�ci!
Jeszcze dusza ci nieraz �ywcem si� odmieni.
Parna ziemia przez kwiaty �ar dzienny wydycha,
Usch�y motyl zesztywnia� w�r�d jaskr�w kielicha -
Oczarujmy si� nawzajem,
Zaskoczeni nag�ym Majem -
Maj si� chyli ku nocy i mi�o�� nacicha...
II
Nie nacicha ta mi�o��, co nie zna roz��ki !
Usta moje i piersi spragnione s� ��ki!
Tam m�j ob��d i ostoja,
Gdzie ty szumisz, ��ko moja!
Jak�e pachn� rozprute wed�ug �cieg�w p�ki!
53
Ros� zwil�yj mi rz�sy, skostnia�e od skwaru,
Zg�uch�e uszy orze�wij fal� twego gwaru,
A ja w kwiatach spodem d�oni
Nauzbieram r�nej woni
I omyj� twarz spiek�� w �r�d�ach twego czaru.
Nie przeciwi�c si� trawom, obna�� si� ca�y,
Aby mnie tchnienia twoje; jak wierzb�, przewia�y,
A ty paruj tym oparem,
Co pok��bi� si� nad jarem,
Niby przed snem zrzucony tw�j przyodziew bia�y.
Uca�owa� mi r�bki tego przyodziewu,
�e pe�en twojej woni i twego przewiewu,
I zawiesi� mi go potem
Na tej brzozie popod p�otem
I zamiera� pod brzoz� od w�asnego �piewu.
Dzisiaj chat� zamiot�em w jedno oka mgnienie,
Z czworga k�t�w r�ami wyp�oszy�em cienie,
A pr�g, zdobny paj�czyn�,
Nama�ci�em suto glin�
I wod� moje pylne skropi�em przedsienie.
Ju�em sobie nie szcz�dzi� radosnych zabieg�w,
Wypiekaj�c chleb z m�ki, srebrzystszej od �nieg�w,
A t� �aw�, t� - d�bow�
Przes�oni�em chust� now�,
Co si� ca�a zieleni, krom czerwonych brzeg�w.
54
B�d� czeka� na ciebie z d�oni� na zasuwie,
Zas�yszawszy tw�j szelest, z n�g zdejm� obuwie,
Wyjd� bosy na spotkanie,
�piewaj�cy niespodzianie.
A �piewaj�c, pomy�l�, �e pacierze m�wi�.
Wy�lij pierwej z nowin� co najlichsze ziele,
Potem sama si� przybli� z kwiatami na czele -
P�dz�c przed si� wonne kwiaty,
Wnijd� do wn�trza mojej chaty,
Bo chc� tobie sam na sam opowiedzie� wiele.
III
Wesz�abym do twej chaty, gdy mg�y si� postroni�,
Lecz nie wiem, czy si� zmieszcz� wraz z ros� i b�oni�.
Pierwej z niebem pos�siaduj,
Wszystkie cuda poobgaduj,
Nim nape�nisz t� chat� mi�o�ci� i woni�!
Jeszczem ja w �adnej chacie dot�d nie bywa�a,
Wiem tylko, �e przez szyby widniej� - nieca�a.
Jak�e ca�a poprzez drog�
Do twej chaty wbiegn�� mog�?
Od naporu zieleni runie �ciana bia�a!
Nie umawiaj si� ze mn� pod �adnym jaworem,
Bym ciebie nie dosi�g�a szumem a przestworem -
To, co szum wy�piewa gwarnie,
55
Przestw�r znajdzie i ogarnie!
A chata twoja stoi przede mn� - otworem...
Mocniej zio�a zapachn� w cztery �wiata strony,
Gdy zbli�ywszy je do ust, spojrzysz w niebosk�ony...
Czy ta sama noc na niebie
Os�oni�a mnie i ciebie,
Czy dwie noce odmienne, dwie r�ne zas�ony?
A je�eli dwie r�ne o r�nym przezroczu,
Nie pok�ad�my ich przeto w rosie - na uboczu,
Odmiennymi zas�onami
Powiewajmy nad drzewami,
By�my siebie nawzajem nie stracili z oczu!
Ja tu - na dnie zieleni, pod powierzchni� rosy,
A ty tam, k�dy dla mnie ko�cz� si� niebiosy,
Czy si� ko�cz�, czy nie ko�cz� -
�piewaj zow�d pie�� skowro�cz�,
Podzwaniaj�c mi ostrzem rozb�yskanej kosy.
Kos� grozi twa mi�o��, co po�era kwiaty,
Sierpem zgarniasz do duszy mych mak�w szkar�aty,
Lecz mi�o�ci si� nie boj�,
Jeno w zgrozie ci dostoj�,
Bo i Bogu jest s�odki powiew mojej szaty!
Porwij�e mnie ku sobie, je�li� starczy mocy!
Lecz co pocznie beze mnie ten wicher sierocy?
56
Chyba wstrzymam dla poznaki
Popod chat� wszystkie maki,
Aby m�g� mnie, gdy zechce, odnale�� po nocy.
IV
Nie odnajdzie ci� wicher, mrokiem ociemnia�y!
Rozweseli� si� b��kit, gwiazdy pom�odnia�y!
Op�ta�y moj� g�ow�
Przywidzenia kalinowe,
�e rozkwitam tej nocy, niby krzew zuchwa�y.
A nie by�o na ziemi tak zmy�lnego krzewu,
Noc si� chwieje na strony od jego zachwiewu -
Wonna li�ciem i �ywic�
Sta�e, duszo, nad krynic�,
Sp�jrz, czy� dosy� podobna zielonemu drzewu?
Przystroimy si� wzajem!
�pi w tumanie rzeka,
�pi ka�u�a pod p�otem, �pi sad i pasieka,
Baczmy� przez ten wiecz�r ca�y,
By si� okna nie pospa�y
I drzwi chaty znu�onej, co na rado�� czeka.
Przyjdzie rado�� tym szlakiem, kt�ry jej si� zdarzy -
B�d�my zawsze gotowi i zawsze na stra�y.
Ksi�yc utkwi ponad studni�,
Gwiazdy w mroku si� zaludni�
Snem, co jeszcze daleki, cho� si� z bliska marzy.
57
Za daleka mi by�a� wpo�r�d kwiat�w cienia,
��ko - zielona ��ko, szumna od istnienia!
Chc�, by� by�a taka bliska,
Jak ta �za, co gard�o �ciska,
Kiedy w nim si� zap�ni �piew twego imienia !
Zap�ni�a si� mi�o��, szukaj�ca �ona,
A kt� tak� sp�nion� na rosach pokona?
Straszno �odzi� w �wiat pop�yn��
I z mi�o�ci nie zagin��
W tych falach, gdzie si� t꿹 piersi i ramiona!
I w p�nocnej och�odzie do�� dla mnie upa�u!
Id�, ��ko, ku tobie brzegiem mego sza�u.
Ani zbrojny, ani konny,
Z ramion twoich wyjd� - wonny
I duchem zroszonemu u�miechni�ty cia�u!
Sama chata rozwar�a drzwi o�cie� ku wio�nie,
Wnijd��e teraz po ciemku - nagle i zazdro�nie!
Drzwi klonowe zamkn� szczelnie
I za�piewam nie�miertelnie,
A potem spojrz� w ciebie na wskro� i bezg�o�nie!
V
By�o� owo, nie by�o? Opowiedz nam, bracie,
Co si� nocy dzisiejszej dzia�o w twojej chacie?
Widzieli�my, ludzie pro�ci,
58
Niepoj�to�� Zielono�ci
Za oknami - na �cianach i na twojej szacie.
M�wimy �piewaj�cy, bo �atwiej przy �piewie
M�wi� o tym, co by�o, a czego si� nie wie...
Psy, poleg�e nad potokiem,
Pogl�da�y ludzkim wzrokiem,
I wzrok ludzki by� w gwiazdach i w tym �lepym drzewie.
A zasi� w naszych oczach by�y gwiezdne znaki,
I nie mogli�my pozna�, gdzie ludzie, gdzie maki.
Wszystko wok� by�o - gwiezdne
I odlotne i odjezdne,
Gromadz�ce si� w bia�e nad ziemi� orszaki.
I zdawa�o si� wszystkim, �e co� w niebie wo�a,
A zielona si� �wiat�o�� jarzy�a doko�a,
Sny si� wzajem pobudzi�y,
Ludzkie cia�a opu�ci�y
I pobieg�y �ni� w kwiaty i w najmniejsze zio�a.
W nag�ym pl�sie skrzypn�y wszystkie ko�owroty,
Zahucza�y te groble, �piewne od niemoty,
I w powietrzu by�o cudno,
Niby ludno, cho� bezludno,
Jakby w nim si� roi�o od �wi�t i t�sknoty.
A na przeci�g tej nocy za sennym zrz�dzeniem
Ka�dy przezwa� si� innym wobec gwiazd imieniem,
59
Wi�c gdy �wit oz�oci� dymy,
Ujrzeli�my, �e kl�czymy,
Nie wiedz�c, jak i kiedy zdj�ci zapatrzeniem.
Powiedz nam, co si� sta�o w tym polu czy w lesie,
�e si� dot�d czujemy, jakoby w bezkresie,
A wyjednaj nam u kwiat�w
Rozszerzenie ziemskich �wiat�w
A� po owe oddale, dok�d oczom chce si�...
I obja�nij nam potem s��w �piewn� wspomog�,
Co rozb�ys�o w twej chacie ponad ciemn� drog�?
Czy j� nasz�a pi�kna zmora,
Wykrzesana z w�d jeziora,
Czy sen owy, co �ni si� w polu bez nikogo?
VI
Ani zmora z jeziora, ani sen skrzydlaty,
Lecz ��ka nawiedzi�a wn�trze mojej chaty