Too Late - Colleen Hoover PL
Szczegóły |
Tytuł |
Too Late - Colleen Hoover PL |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Too Late - Colleen Hoover PL PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Too Late - Colleen Hoover PL PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Too Late - Colleen Hoover PL - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
C. hoover
„Too Late”
Tłumaczenie: marika1311 Strona 2
Strona 3
Sloan przeszłaby przez piekło dla swojego młodszego brata. I robi to,
każdej nocy.
Zmuszona do pozostania w związku z niebezpiecznym i niemoralnym
Asą Jackson, Sloan zrobi wszystko, co będzie konieczne, by upewnić się,
że jej brat ma wszystko, czego potrzebuje.
Nic nie stanie jej na drodze.
Nic – oprócz Cartera.
Sloan jest jedyną dobrą rzeczą, jaka przytrafiła się Asie. Wie o tym i
planuje nigdy nie pozwolić jej odejść; nawet jeśli ona nie aprobuje jego
stylu życia. Ale pomimo dezaprobaty Sloan, Asa wie, czego potrzebuje,
żeby dostał to, czego chce. Wie, co musi zrobić, żeby zostać na szczycie.
Nic nie stanie mu na drodze.
Nic… oprócz Cartera.
Tłumaczenie: marika1311 Strona 3
Strona 4
Małym słowem wstępu :)
Początkowo Colleen dodawała rozdziały Too Late na Wattpadzie i można je
było wtedy przeczytać za darmo. Dodawać zaczęła jakoś pod koniec 2015
roku, a ostatni rozdział dodała 3 listopada 2016. Kilka dni później, 7 listopada,
oświadczyła na swoim Facebooku, że Too Late jednak zostanie wydane w
formie książki i dlatego zniknęło z Wattpada, gdzie nie można już jej znaleźć.
Ta książka różni się od innych książek Colleen, dlatego też jest publikowana
pod jej inicjałem, a nie pełnym imieniem i nazwiskiem. Tak to wyjaśniła:
„Moje powieści bardzo się od siebie różnią, ale wszystkie mają podobny urok i
odczucia. TOO LATE do nich nie pasuje i z tego powodu nie będę jej publikować jako
Colleen Hoover. Będzie to pod moimi inicjałami, C. Hoover. Niezbyt wielka różnica,
ale wystarczająca. Świetnie się bawiłam przy pisaniu TOO LATE i w przyszłości
może będę chciała pisać podobne historie. Jednakże, żeby być fair w stosunku do
moich czytelników, chciałabym wskazać rozbieżności między nimi, by było
wiadomo, że książki Colleen Hoover może czytać większość dorosłych, a książki C.
Hoover powinny być czytane tylko przez czytelników, którzy czytają mniej więcej
wszystko.”
Tłumaczenie: marika1311 Strona 4
Strona 5
Skomentowała też treść historii:
„TOO LATE jest książką bardzo dojrzałą. Nie jest dla młodszych nastolatków i
zawiera drastyczne i śmiałe sceny. Jeśli przeklinanie Ci przeszkadza, to unikaj tej
książki. Jeśli morderstwo Ci przeszkadza, unikaj tej książki. Jeśli praktycznie
wszystko z udziałem narkotyków, gwałtu, seksu lub przemocy Ci przeszkadza, to
unikaj tej książki. Nie chcę, żeby ktokolwiek znienawidził mnie po przeczytaniu tej
książki, więc mówię Wam to teraz. Ta książka jest absurdalnie nieodpowiednia dla
większości osób.”
Więc… jeśli ostrzeżenie Was nie zniechęciło, to zapraszam do czytania. :)
Tłumaczenie: marika1311 Strona 5
Strona 6
Sloan
Ciepłe palce splatają się z moimi, wciskając moje dłonie mocniej w materac.
Moje powieki są zbyt ciężkie, bym mogła je unieść przez brak snu w tym
tygodniu. Właściwie to w tym miesiącu.
Cholera, raczej przez cały pieprzony rok.
Jęczę i próbuję zacisnąć nogi, ale nie mogę. Wszędzie czuję nacisk. Na piersi,
przy policzku, pomiędzy nogami. Wyrwanie się z sennej mgły zajmuje mi kilka
sekund, ale jestem wystarczająco obudzona, żeby wiedzieć, co robi.
- Asa. – mamroczę, zirytowana. – Złaź ze mnie.
Rytmicznie pcha na mnie ciężar swojego ciała, jęcząc przy moim uchu, a jego
poranny zarost drapie mój policzek.
- Prawie skończyłem, kochanie. – dyszy przy mojej szyi.
Próbuję wyrwać dłonie z jego uścisku, ale ściska je mocniej, przypominając
mi, że nie jestem nikim więcej jak więźniem we własnym łóżku, a on jest
strażnikiem naszej sypialni. Asa zawsze sprawiał, że czuję się tak, jakby moje
ciało było do jego dyspozycji. Nigdy nie jest wredny ani brutalny; po prostu
jest potrzebujący, a dla mnie jest to bardzo niedogodne.
Jak w tej chwili.
O cholernej szóstej rano.
Tłumaczenie: marika1311 Strona 6
Strona 7
Mogę zgadnąć godzinę przez światło słoneczne wpadające przez szparę pod
drzwiami i przez to, że Asa dopiero teraz przyszedł do łóżka po całonocnej
imprezie. Za to ja muszę być na zajęciach za mniej niż dwie godziny. Nie tak
chciałabym być wyrywana ze snu po zaledwie trzech godzinach.
Obejmuję nogami jego talię i mam nadzieję, że pomyśli, że mi się to podoba.
Kiedy okazuję względne zainteresowanie, kończy szybciej.
Dotyka mojej prawej piersi, a ja wypuszczam z płuc spodziewany jęk, w tej
samej chwili, kiedy on zaczyna drżeć.
- Kurwa. – jęczy, chowając twarz w moich włosach, powoli kołysząc się przy
moim ciele. Po kilku sekundach opada na mnie i wzdycha ciężko, potem całuje
mnie w policzek i przetacza się na swoją stronę łóżka. Wstaje, ściąga z siebie
prezerwatywę i wrzuca ją do kosza na śmieci, po czym bierze butelkę wody ze
stolika przy łóżku. Unosi ją do ust, przesuwając wzrokiem po moim
odsłoniętym ciele. Uśmiecha się leniwie. – Uwielbiam to, że jestem jedynym,
który kiedykolwiek w tym był.
Stoi nagi przy łóżku bez skrępowania, przełykając resztkę wody. Ciężko
przyjmować komplementy, jeśli pochodzą one od kogoś, kto odnosi się do
twojego ciała jako do „tego”.
Mimo jego wyglądu, ma swoje wady. Właściwie to jego wygląd może być
jedyną rzeczą, której nie uważam w nim za wadę. Jest zarozumiały, porywczy i
ciężko go czasami znieść. Ale mnie kocha. Bardzo mnie kocha. I skłamałabym,
gdybym powiedziała, że też go nie kochałam. Jest wiele rzeczy, które bym w
nim zmieniła, gdybym mogła, ale w tej chwili jest wszystkim co mam, więc
jakoś sobie z tym radzę. Wpuścił mnie do siebie, kiedy nie miałam dokąd pójść.
Kiedy nie miałam do kogo się zwrócić. Tylko z tego powodu go toleruję. Nie
mam innego wyboru.
Tłumaczenie: marika1311 Strona 7
Strona 8
Podnosi dłoń i ociera usta, a potem wrzuca pustą butelkę do kosza. Przebiega
rękami po swoich grubych, brązowych włosach i puszcza mi oczko, po czym
opada na łóżko i całuje mnie delikatnie w usta.
- Dobranoc, kochanie. – mówi, przewracając się na plecy.
- Chyba dzień dobry. – odpowiadam, kiedy niechętnie zwlekam się z
materaca. Moja bluzka zaplątała się w okolicy talii, więc ściągam materiał w
dół i biorę jakieś spodnie i inną koszulkę. Przechodzę przez korytarz pod
prysznic, wdzięczna, że żaden z naszych niezliczonych lokatorów nie zajmuje
jedynej łazienki na piętrze.
Sprawdzam godzinę na swoim telefonie i krzywię się, kiedy zdaję sobie
sprawę, że nie będę miała nawet wystarczająco czasu na to, żeby zatrzymać się
na kawę. To pierwsze zajęcia w tym semestrze, a ja już planuję użyć ich jako
drzemki. To nie będzie wyglądało dobrze.
Nie ma mowy, żebym mogła tak dalej. Asa nigdy nie chodzi regularnie na
zajęcia, a jednak zawsze kończy z prawie idealnymi stopniami. Ja walczę z tym,
żeby sobie jakoś radzić, a nie ominęłam ani jednego dnia w zeszłym semestrze.
Cóż, a przynajmniej w fizycznej formie. Niestety, mieszkamy z tak wieloma
osobami, że w domu nigdy nie ma chwili spokoju. Przyłapuję się na tym, że
częściej zasypiam na lekcjach niż nie; to jedyny czas, kiedy mam ciszę i spokój.
Przyjęcia wydają się trwać przez wszystkie godziny dnia i nocy, bez względu
na to, kto ma zajęcia na następny dzień. Weekendy nie różnią się od dni
roboczych w naszym domu, a czynsz nie ma nic wspólnego z tym, kto tutaj
mieszka.
Ja nawet nie wiem, kto u mieszka przez połowę czasu. Asa jest właścicielem
domu, ale uwielbia przebywać wśród ludzi, więc lubi, gdy drzwi są otwarte,
darmowe-dla-wszystkich. Gdybym miała odpowiednie środki, w mgnieniu oka
znalazłabym sobie coś swojego. Ale nie mam. To oznacza jeszcze jeden rok
czystego piekła, zanim skończę szkołę.
Tłumaczenie: marika1311 Strona 8
Strona 9
Jeszcze jeden rok, zanim będę wolna.
Ściągam koszulkę przez głowę i rzucam ją na podłogę, a następnie odsuwam
zasłonkę prysznica. Jak tylko sięgam do kurka, krzyczę z zaskoczenia.
Nieprzytomny w wannie, w pełni ubrany, leży nasz najnowszy współlokator
na pełen etat, Dalton.
Podrywa się i uderza czołem w kran nad swoją głową, wrzeszcząc w
odpowiedzi na mój krzyk. Sięgam na dół i chwytam za swoją koszulkę w
chwili, kiedy drzwi otwierają się z hukiem i do środka wbiega Asa.
- Sloan, nic ci nie jest? – pyta z paniką, okręcając mnie i sprawdzając, czy mam
jakieś rany. Kiwam gorączkowo głową i pokazuję na wannę.
- Mi coś jest. – jęczy Dalton, przykładając dłoń do swojego świeżo zranionego
czoła. Podciąga się do pozycji pionowej i próbuje wyjść z wanny.
Asa spogląda na mnie, na moje nagie ciało okryte koszulką, którą trzymam w
rękach, a potem znowu na Daltona. Boję się, że zrozumie to na opak, więc
zaczynam wyjaśniać, ale przerywa mi głośnym, niespodziewanym wybuchem
śmiechu.
- Ty mu to zrobiłaś? – pyta, wskazując na jego głowę i wciąż się śmiejąc.
Kręcę głową.
- Uderzył się o kran, kiedy krzyknęłam.
Asa śmieje się jeszcze bardziej i sięga po Daltona, po czym pomaga mu do
końca wyjść z wanny.
- Chodź, stary, potrzebujesz piwa. Lekarstwo na kaca. – Wypycha Daltona z
łazienki i idzie za nim, zamykając za nimi drzwi.
Stoję nieruchomo, wciąż przyciskając bluzkę do swojej piersi. Smutne jest to,
że zdarza się to już trzeci raz. Za każdym razem inny idiota, który śpi w
wannie. Robię mentalną notkę, żeby od tej pory zawsze sprawdzać, czy kogoś
tam nie ma, zanim się rozbiorę.
Tłumaczenie: marika1311 Strona 9
Strona 10
Carter
Wyciągam plan z kieszeni i go rozkładam, żeby znaleźć numer sali.
- Co za bzdety. – mówię do telefonu. – Trzy lata temu skończyłem studia. Nie
zapisywałem się na to gówno, żebym mógł rozwiązywać prace domowe.
Dalton parska głośnym śmiechem, zmuszając mnie do odsunięcia komórki
kilka centymetrów od ucha.
- Buu-kurwa-huu. – mamrocze. – Ja musiałem zeszłej nocy spać w wannie.
Przebolej to, stary. Odgrywanie roli jest częścią tej pracy.
- Łatwo ci mówić, ciebie zapisali na jedne zajęcia w tygodniu. Ja mam trzy.
Czemu Young miałby dać ci tylko jedne?
- Może lepiej robię loda. – mówi Dalton.
Spoglądam na harmonogram w moich rękach i na numer na drzwiach przede
mną, znajdując wspólny punkt.
- Muszę lecieć. La clase de Español.
- Carter, zaczekaj. – mówi, przybierając poważniejszy ton głosu. Dalton
odchrząka i przygotowuje się do jego „dopingującej mowy partnerskiej”.
Znosiłem je codziennie, odkąd zaczęliśmy razem pracować rok temu. –
Spróbuj się tym zabawić. Jesteśmy tak blisko dostania się do wszystkiego,
czego potrzebujemy… będziesz tutaj góra dwa miesiące. Znajdź gorącą dupę,
obok której możesz usiąść, dni będą lecieć szybciej.
Tłumaczenie: marika1311 Strona 10
Strona 11
Spoglądam na klasę przez okienko w drzwiach. Pomieszczenie jest
praktycznie całe zajęte, oprócz tylko trzech wolnych miejsc. Mój wzrok
natychmiast wędruje do dziewczyny w tylnej części sali, która siedzi obok
jednego z pustych krzeseł. Opiera się o ławkę przed sobą, z rękami
wyciągniętymi przed siebie, a ciemne włosy przesłaniają jej twarz. Śpi. Mogę
siedzieć obok kogoś, kto śpi; to nieustannych gaduł nie mogę tolerować.
- No proszę. Już sobie znalazłem gorącą dupę, obok której mogę usiąść.
Zamelduję się po lunchu.
- Adios.
Rozłączam się i otwieram drzwi do klasy, jednocześnie wyciszając telefon.
Poprawiam pasek plecaka na swoim ramieniu, idąc po schodach w górę na tył
sali. Przeciskam się obok niej, żeby dojść do pustego miejsca i rzucam plecak
na ziemię, a telefon kładę na biurku. Dźwięk, który komórka wydaje, uderzając
o drewno, wyrywa dziewczynę ze snu. Natychmiast siada i szeroko otwiera
oczy. Rozgląda się gorączkowo po pomieszczeniu, zdezorientowana, po czym
przenosi wzrok na swój notatnik. Wysuwam krzesło i siadam obok niej. Posyła
groźne spojrzenie na mój telefon leżący na stole między nami, a potem
spogląda na mnie.
Jej fryzura to istny chaos, a przy kąciku ust widzę błyszczący się strumyczek
śliny, biegnący po jej podbródku. Patrzy na mnie tak, jakbym właśnie przerwał
jej jedyną minutę snu, jaką kiedykolwiek miała.
- Ciężka noc? – pytam. Pochylam się i rozpinam swój plecak, wyciągając z
niego podręcznik do hiszpańskiego, który najprawdopodobniej mógłbym
wyrecytować z pamięci.
- Zajęcia się nie skończyły? – Mruży oczy, patrząc na moją książkę.
- To zależy.
- Od czego?
Tłumaczenie: marika1311 Strona 11
Strona 12
- Od tego, jak długo tutaj leżałaś. Nie jestem pewny, na którą masz zajęcia, ale
to są te rozpoczynające się o dziesiątej.
Z pacnięciem opiera łokcie o stół i jęczy, przesuwając dłońmi po twarzy.
- Spałam przez pięć minut? I to tyle? – Odchyla się do tyłu na swoim siedzeniu
i zsuwa się niżej, opierając głowę o oparcie. – Obudź mnie, jak się skończy,
okej?
Patrzy na mnie, czekając, aż się zgodzę.
Dotykam palcem swojej brody.
- Masz coś tutaj.
Wyciera usta i unosi dłoń, żeby na nią spojrzeć. Spodziewam się, że będzie
zażenowana tym, że miała na twarzy ślinę, ale zamiast tego ona przewraca
oczami i wtyka kciuk za krawędź bluzki. Rękawem wyciera małą kałużę śliny
na stole, a potem ponownie opada na swoje krzesło, zamykając oczy.
Wcześniej zaliczyłem studia. Wiem, jak to jest z tymi długimi nocami,
imprezami, uczeniem się i brakiem czasu na to wszystko. Ale ta dziewczyna
wydaje się być zestresowana na maksa. Jestem ciekawy, czy to dzięki
ciężkiemu bagażowi na barkach, czy przez za częste imprezowanie.
Znowu sięgam do swojego plecaka i wyciągam z niego energy drinka, którego
kupiłem w drodze tutaj dziś rano. Wydaje mi się, że ona potrzebuje go bardziej
niż ja.
- Proszę. – Stawiam puszkę na stole przed nią. – Wypij to.
Powoli otwiera oczy, jakby każda z jej powiek ważyła tonę. Spogląda na
napój, po czym szybko go chwyta i otwiera puszkę. Gorączkowo wypija jej
zawartość; jakby to była pierwsza rzecz, którą piła od kilku dni.
- Nie ma za co. – mówię ze śmiechem.
Tłumaczenie: marika1311 Strona 12
Strona 13
Kończy napój i odstawia go na stolik, wycierając swoje usta tym samym
rękawem, którym wcześniej starła ślinę. Nie będę kłamać – jej zaniedbana,
niechlujna postawa jest w dziwny sposób bardzo podniecająca.
- Dzięki. – Odgarnia włosy z oczu. Spogląda na mnie i się uśmiecha, a potem
rozciąga ramiona za głową i ziewa. Drzwi do klasy otwierają się i wszyscy
poruszają się na swoich miejscach, co wskazuje na wejście wykładowcy, ale
nie mogę oderwać od niej wzroku na wystarczająco długo, by to potwierdzić.
Palcami rozczesuje kosmyki swoich włosów. Wciąż są lekko wilgotne i czuję
zapach jej kwiatowego szamponu, kiedy odrzuca je na plecy. Są długie, ciemne
i grube, podobnie jak jej rzęsy, które są kontrastem dla jasnoniebieskich oczu.
Zerka w kierunku przodu sali i otwiera swój notatnik, więc odzwierciedlam jej
ruchy i robię to samo.
Profesor wita nas, mówiąc po hiszpańsku, a my odpowiadamy mu całą grupą
zgodnym, ale lekko łamanym hiszpańskim. Zaczyna tłumaczyć zadanie, kiedy
mój telefon leżący między nami się rozświetla. Spoglądam na wiadomość od
Daltona.
Dalton: Ta gorąca dupa, obok której siedzisz, ma jakieś imię?
Natychmiast obracam komórkę ekranem w dół, mając nadzieję, że tego nie
zobaczyła. Unosi dłoń do ust i cicho się śmieje.
Przeczytała.
- Gorąca dupa, co? – pyta.
Mentalna notka: skopać dziś dupę Daltona.
- Przepraszam. – mówię. – Mój znajomy… myśli, że jest zabawny. I lubi też
robić piekło z mojego życia.
Tłumaczenie: marika1311 Strona 13
Strona 14
Unosi brew i obraca się w moją stronę.
- Więc nie uważasz, że ze mnie gorąca dupa?
Teraz, kiedy jest zwrócona do mnie twarzą, mam pierwszą szansę, żeby jej się
naprawdę przyjrzeć. Powiem tylko, że oficjalnie uwielbiam te zajęcia.
Wzruszam ramionami.
- Z całym szacunkiem, ale siedzisz, odkąd cię poznałem. Nawet nie widziałem
twojego tyłka.
Znowu się śmieje.
- Sloan. – mówi, wyciągając rękę. Zamykam jej dłoń w swojej, nie potrząsając
nią. Delikatna miękkość jej ręki mnie zaskakuje i spoglądam na nasze złączone
dłonie. Na kciuku ma małą bliznę w kształcie półksiężyca. Przesuwam po niej
palcem i okręcam jej dłoń w tą i z powrotem, przyglądając się bliźnie.
- Sloan. – powtarzam, wyczuwając brzmienie jej imienia na języku.
- W tym miejscu podczas poznawania się zazwyczaj druga osoba podaje swoje
imię. – stwierdza.
Unoszę na nią wzrok, a ona odsuwa rękę, przyglądając mi się z ciekawością.
- Carter. – odpowiadam, wchodząc w postać, którą powinienem być.
Wystarczająco ciężko było nazywać Ryana imieniem Dalton przez ostatnich
sześć tygodni, ale się przyzwyczaiłem. Nazywanie siebie samego Carterem to
już inna sprawa. Więcej niż raz się pomyliłem i odniosłem się do siebie swoim
prawdziwym imieniem.
- Mucho gusto. – mówi z niemal doskonałym akcentem, przenosząc uwagę na
wykładowcę z przodu klasy.
Nie, cała przyjemność po mojej stronie. Naprawdę.
Nauczyciel instruuje nas, żebyśmy odwrócili się do swojego najbliższego
partnera i powiedzieli o nim trzy fakty po hiszpańsku. To mój czwarty rok
Tłumaczenie: marika1311 Strona 14
Strona 15
nauki hiszpańskiego, więc decyduję, że pozwolę Sloan zacząć, żeby jej nie
onieśmielić. Odwracamy się do siebie i kiwam głową.
- Las Senoras primera1. – mówię.
- Nie, będziemy się zmieniać. – Nie zgadza się ze mną. – Ty pierwszy. Proszę
bardzo, powiedz mi coś o mnie.
- Okej. – mówię, śmiejąc się z tego, jak przejęła kontrolę. – Usted es mandona2.
- To opinia, a nie fakt. – stwierdza. – Ale niech ci będzie.
Przechylam głowę na bok.
- Zrozumiałaś to, co powiedziałem?
Kiwa głową.
- Jeśli chciałeś powiedzieć, że się rządzę, to tak. – Mruży powieki, ale kąciki jej
ust drgają w małym uśmiechu. – Moja kolej. – mówi. – Su compañera de clase
es bella3.
Parskam śmiechem. Czy ona właśnie skomplementowała siebie, mówiąc, że
jedna z informacji o mnie to fakt, że moja partnerka z zajęć jest piękna? Kiwam
głową w zgodzie, wcale niespeszony.
- Mi compañera de clase esta correcta4. – mówię.
Pomimo opalonej skóry widzę, jak na jej policzkach pojawia się rumieniec.
- Ile masz lat? – pyta.
- To jest pytanie, a nie fakt. I to po angielsku.
- Muszę zadać pytanie, żeby uzyskać informację. Wyglądasz na trochę
starszego niż większość studentów hiszpańskiego na drugim roku.
- A wydaje ci się, że ile mam?
1 Panie przodem.
2 Jesteś apodyktyczna.
3 Twoja koleżanka z klasy jest piękna.
4 Moja koleżanka z klasy ma rację.
Tłumaczenie: marika1311 Strona 15
Strona 16
- Dwadzieścia trzy? Cztery?
Nie myli się za bardzo. Mam dwadzieścia pięć lat, ale nie musi tego wiedzieć.
- Dwadzieścia dwa. – odpowiadam.
- Tiene veintidos años5. – mówi, stwierdzając drugi fakt.
- Oszukujesz.
- Jeśli to jest fakt o mnie, musisz to powiedzieć po hiszpańsku.
- Usted engana.
Po tym, jak unosi brew mogę stwierdzić, że nie spodziewała się, że będę
wiedział, jak to słowo brzmi po hiszpańsku.
- Powiedziałeś już trzy fakty.
- Ty masz jeszcze jeden.
- Usted es un perro.
Parskam śmiechem.
- Właśnie przypadkowo nazwałaś mnie psem po hiszpańsku.
Potrząsa głową.
- To nie był przypadek.
Jej komórka wibruje, więc wyciąga ją z kieszeni i w pełni się na niej skupia.
Odchylam się na krześle i biorę swój telefon, udając, że robię to samo.
Siedzimy w ciszy, podczas gdy reszta klasy kończy zadanie. Kątem oka
obserwuję ją, gdy odpisuje na smsa, jej kciuki szybko poruszają się po ekranie.
Jest słodka. Podoba mi się to, że teraz z niecierpliwością będę czekał na zajęcia.
Nagle trzy dni w tygodniu nie wydają się być wystarczające.
Zostało mniej więcej piętnaście minut do końca lekcji, a ja robię wszystko, co
w mojej mocy, żeby powstrzymać się od gapienia się na nią. Nie powiedziała
5 On ma dwadzieścia dwa lata.
Tłumaczenie: marika1311 Strona 16
Strona 17
nic więcej od chwili, kiedy nazwała mnie psem. Patrzę, jak gryzmoli w
zeszycie, nie zwracając uwagi na ani jedno słowo, które wypowiada
wykładowca. Albo cholernie się nudzi, albo myślami jest w zupełnie innym
miejscu. Pochylam się w jej stronę, próbując lepiej przyjrzeć się temu, co ona
pisze. To trochę wścibstwo, ale ona wcześniej przeczytała mojego smsa, więc
czuję się usprawiedliwiony.
Jej długopis gorączkowo przesuwa się po kartce, prawdopodobnie w wyniku
zastrzyku energii z napoju, który wypiła. Odczytuję zdania, kiedy szybko je
zapisuje. Czytam je więcej niż raz, ale nie mają w sobie za krzty sensu,
nieważne ile razy je przeczytam.
Pociągi i autobusy ukradły mi buty i teraz muszę jeść surowe kalmary.
Śmieję się z absurdalności wszystkich zdań napisanych na kartce, a ona
podnosi na mnie wzrok. Nasze spojrzenia się spotykają, a ona psotnie się
uśmiecha.
Spogląda na swój notatnik i puka długopisem w stronę.
- Nudziło mi się. – szepcze. – Nie mam zbyt dobrej koncentracji.
Ja normalnie nie mam z tym problemu, ale najwyraźniej nie wtedy, kiedy
siedzę obok niej.
- Czasami ja też nie. – mówię. Sięgam przez stolik i wskazuję na jej słowa. – Co
to jest? Jakiś tajny kod?
Wzrusza ramionami i upuszcza długopis, a następnie przesuwa notatnik
bliżej mnie.
- To po prostu taka głupia rzecz, którą robię, kiedy się nudzę. Lubię
sprawdzać, na jak wiele przypadkowych rzeczy mogę wpaść bez myślenia o
nich. Im mniej sensu mają, tym bardziej wygrywam.
Tłumaczenie: marika1311 Strona 17
Strona 18
- Tym bardziej wygrywasz? – pytam, mając nadzieję na jakieś wyjaśnienie. Ta
dziewczyna to zagadka. – Jak możesz przegrać, skoro jesteś jedyną, która gra w
tą grę?
Jej uśmiech znika, a ona odwraca spojrzenie, wbijając je w zeszyt przed nią.
Przesuwa delikatnie palcem po kształcie literek w jednym słowie.
Zastanawiam się, co takiego, do cholery powiedziałem, co by tak drastycznie i
tak szybko zmieniło jej zachowanie. Podnosi długopis i wyciąga go w moją
stronę, potrząsając głową i wyrzucając z niej jakiekolwiek mroczne myśli,
które przed chwilą się tam kłębiły.
- Spróbuj. – mówi. – Uzależnia.
Biorę od niej długopis i znajduję puste miejsce na jej kartce.
- Więc mam po prostu napisać cokolwiek? Co tylko przyjdzie mi do głowy?
- Nie. Dokładne przeciwieństwo tego. Postaraj się o tym nie myśleć. Postaraj
się, żeby nic nie przyszło ci do głowy. Po prostu pisz.
Przyciskam końcówkę długopisu do papieru i robię dokładnie to, co
powiedziała. Po prostu piszę.
Wrzuciłem puszkę kukurydzy do zsypu na brudne ubrania,
teraz moja mama płacze tęczą.
Odkładam długopis, czując się trochę głupio. Sloan zakrywa usta, żeby
stłumić śmiech po tym, jak to odczytuje. Przewraca kartkę na pustą stronę i
pisze:
Jesteś w tym naturalny.
Tłumaczenie: marika1311 Strona 18
Strona 19
Po czym oddaje mi długopis.
Dziękuję. Sok z jednorożca pomaga mi oddychać, kiedy
słucham disco.
Znowu się śmieje i zabiera długopis z mojej ręki w tym samym momencie,
kiedy wykładowca kończy zajęcia. Wszyscy zgarniają swoje książki do
plecaków i w pośpiechu wstają ze swoich miejsc.
Wszyscy oprócz nas. Oboje patrzymy się na stronę, uśmiechając się i nie
ruszając. Kładzie dłoń na notatniku i powoli go zamyka, a potem zsuwa go po
stoliku prosto do swojego plecaka. Spogląda na mnie.
- Nie wstawaj jeszcze. – mówi, sama to robiąc.
- Czemu nie?
- Bo tak. Musisz tu siedzieć, kiedy będę odchodzić, żebyś mógł określić, czy
naprawdę jestem gorącą dupą czy nie. – Puszcza mi oczko i obraca się na
pięcie.
O mój Boże. Przygryzam knykcie i robię dokładnie to, co powiedziała,
przesuwając spojrzenie bezpośrednio na jej tyłek. I takie już moje szczęście, że
jest doskonały. Każdy kawałek jej ciała jest doskonały. Siedzę w całkowitym
bezruchu, kiedy obserwuję ją, jak schodzi po schodach.
Skąd się, do cholery, wzięła ta dziewczyna? I gdzie chowała się całe moje
życie? Przeklinam w duchu fakt, że cokolwiek się między nami właśni
zdarzyło, jest wszystkim, co nie mogłoby się kiedykolwiek wydarzyć. Związki
nigdy nie zaczynają się dobrze z kłamstwami. Zwłaszcza z kłamstwami takimi
jak moje. Zerka na mnie ponad ramieniem, zanim wychodzi z klasy, a ja unoszę
Tłumaczenie: marika1311 Strona 19
Strona 20
wzrok do jej oczu. Unoszę oba kciuki w górę. Parska śmiechem i znika za
drzwiami.
Zbieram swoje rzeczy i próbuję wypchnąć ją ze swojej głowy. Muszę być
dzisiaj skupiony. Zbyt wiele się dzieje, bym mógł pozwolić sobie na
rozproszenie takim pięknym, idealnym tyłkiem.
Tłumaczenie: marika1311 Strona 20