3687

Szczegóły
Tytuł 3687
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3687 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3687 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3687 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Carlos Castaneda - Dar Or�a PROLOG Chocia� jestem antropologiem, nie jest to praca �ci�le antropologiczna � jej korzenie tkwi� jednak w antropologii kulturowej, rozpocz�a si� bowiem przed wielu laty od bada� terenowych zwi�zanych z t� dyscyplin� wiedzy. W owym czasie interesowa�o mnie stosowanie zi� leczniczych przez Indian mieszkaj�cych na po�udniowym zachodzie Stan�w Zjednoczonych oraz w p�nocnym Meksyku. W ci�gu kolejnych lat badania te przesz�y ewolucj� i zmieni�y charakter z powodu w�asnego rozp�du oraz mojego osobistego rozwoju. Zainteresowanie ro�linami o w�a�ciwo�ciach leczniczych da�o pocz�tek studiom nad systemem wierze�, kt�ry, jak mi si� wydawa�o, ��czy� ze sob� elementy co najmniej dw�ch r�nych kultur. Osob� odpowiedzialn� za to przesuni�cie �rodka ci�ko�ci moich bada� by� Indianin Yaqui z p�nocnego Meksyku, don Juan Matus, kt�ry p�niej pozna� mnie z don Genarem Floresem, Indianinem z plemienia Mazatek�w mieszkaj�cym w centralnym Meksyku. Obydwaj byli aktywnymi spadkobiercami prastarej wiedzy, kt�ra w naszych czasach potocznie okre�lana jest mianem szamanizmu i uwa�ana za prymitywn� odmian� medycyny czy psychologii. W rzeczywisto�ci jest to tradycja niezmiernie skomplikowanych praktyk uprawianych przez osoby o wielkiej samodyscyplinie. Ci dwaj m�czy�ni stali si� raczej moimi nauczycielami ni� informatorami, ale to, co robi�em, wci�� okre�la�em do�� ryzykownym mianem bada� antropologicznych. Przez ca�e lata usi�owa�em rozszyfrowa� kulturow� matryc� tego systemu wierze�, opracowa� jego taksonomi�, schemat klasyfikacji i hipotez� pochodzenia oraz wyznaczy� obszar wyst�powania. Wszystkie moje wysi�ki posz�y na marne, gdy� wewn�trzna si�a tego systemu w ko�cu zmieni�a tor moich intelektualnych poszukiwa� i przekszta�ci�a mnie w aktywnego uczestnika. Pod wp�ywem tych dw�ch pot�nych ludzi moja praca zmieni�a si� w autobiografi�, bowiem od chwili, gdy sta�em si� uczestnikiem systemu, zmuszony by�em opisywa� to, co si� ze mn� dzia�o. Jest to autobiografia do�� szczeg�lna, gdy� nie pisz� o wydarzeniach, kt�re przytrafiaj� mi si� w zwyczajnym �yciu jak ka�demu cz�owiekowi, ani te� nie zajmuj� si� subiektywnymi stanami psychiki generowanymi przez codzienne okoliczno�ci. Opisuj� wydarzenia w moim �yciu, kt�re s� bezpo�rednim rezultatem tego, �e przyj��em obcy mi zestaw wzajemnie ze sob� powi�zanych poj�� i procedur. Inaczej m�wi�c, system wierze�, kt�ry pragn��em zbada�, wch�on�� mnie i kontynuowanie relacji okupione zosta�o ogromnymi kosztami w �yciu codziennym, w moim �yciu cz�owieka istniej�cego w znanym nam wszystkim �wiecie. Dlatego w�a�nie stan��em teraz przed szczeg�lnym problemem � powinienem mianowicie wyja�ni�, czym si� w�a�ciwie zajmuj�. Odszed�em bardzo daleko od punktu wyj�cia, gdy by�em przeci�tnym cz�owiekiem Zachodu i antropologiem, i przede wszystkim musz� z ca�� si�� podkre�li�, �e moja relacja nie jest fikcj� literack�. To, o czym pisz�, jest nam zupe�nie obce i dlatego wydaje si� nierzeczywiste. Zag��biaj�c si� w zawi�o�ci magii, odkry�em, �e to, co na pocz�tku uwa�a�em za system prymitywnych wierze� i praktyk, jest ogromnym, skomplikowanym �wiatem. By zaznajomi� si� z tym �wiatem i m�c go opisa�, musz� wykorzystywa� samego siebie na coraz bardziej skomplikowane i subtelne sposoby. Nie potrafi� ju� przewidzie�, co b�dzie si� ze mn� dalej dzia�o, nie jest to te� w �aden spos�b sp�jne z wiedz� innych antropolog�w na temat systemu wierze� meksyka�skich Indian. Znalaz�em si� wi�c w trudnym po�o�eniu. Okoliczno�ci pozwalaj� mi jedynie przedstawia� wszystko, co mi si� przydarza, w formie bezpo�redniej relacji. Nie potrafi� w �aden inny spos�b dowie�� mojej dobrej woli, mog� tylko zapewni� po raz kolejny, i� nie prowadz� podw�jnego �ycia i �e dok�adam wszystkich si�, by moje �ycie codzienne by�o zgodne z zasadami systemu don Juana. Gdy ju� don Juan Matus i Genaro Flores, dwaj opiekuj�cy si� mn� india�scy czarownicy z Meksyku, ku swemu zadowoleniu zako�czyli przekazywanie mi swej wiedzy, po�egnali si� ze mn� i odeszli. Sta�o si� dla mnie jasne, �e od tej chwili musz� dzia�a� na w�asn� r�k� i posk�ada� w ca�o�� to, czego si� od nich nauczy�em. By wype�ni� to zadanie, wr�ci�em do Meksyku i tam si� przekona�em, �e opr�cz mnie don Juan i don Genaro mieli jeszcze dziewi�ciu innych uczni�w: pi�� kobiet i czterech m�czyzn. Najstarsza z kobiet mia�a na imi� Soledad. Nast�pna wed�ug wieku by�a Maria Elena, nazywana �la Gord�", a pozosta�e trzy: Lydia, Rosa i Josefina, by�y m�odsze i nazywano je �siostrzyczkami". Czterej m�czy�ni to w kolejno�ci od najstarszego: Eligio, Benigno, Nestor i Pablito. Trzech ostatnich nazywano �Genarami", bo byli bardzo blisko zwi�zani z don Genarem. Wiedzia�em ju� wcze�niej, �e Nestor, Pablito i Eligio, kt�rego ju� z nami nie by�o, byli uczniami, ale dotychczas pozwalano mi wierzy�, �e cztery dziewczyny to siostry Pablita, c�rki Soledad. Zna�em Soledad od lat, cho� niezbyt dobrze, i zawsze na znak szacunku zwraca�em si� do niej �dona Soledad", gdy� wiekiem by�a zbli�ona do don Juana. Wcze�niej spotka�em tak�e Lydi� i Ros�, lecz nasza znajomo�� by�a zbyt przelotna, bym m�g� zrozumie�, kim s� naprawd�. O Josefinie i la Gordzie tylko s�ysza�em. Zna�em te� Benigna, nie mia�em jednak poj�cia, �e co� go ��czy z don Juanem i don Genarem. Wydawa�o si�, �e z niezrozumia�ych dla mnie powod�w wszyscy oni czekali na m�j powr�t do Meksyku. Powiedzieli mi, �e mam zaj�� miejsce don Juana jako ich przyw�dca, Nagual, oraz �e don Juan i don Genaro znikn�li z tego �wiata, podobnie jak Eligio. Wierzyli, �e tamci trzej nie umarli, lecz przeszli do innego �wiata, innego ni� ten, w kt�rym �yjemy na co dzie�, ale r�wnie realnego. Kobiety, szczeg�lnie dona Soledad, ju� od pierwszego spotkania ostro si� ze mn� �ciera�y, odegra�y jednak wielk� rol� w doprowadzeniu mnie do stanu katharsis. Kontakt z nimi zaowocowa� tajemniczym fermentem w moim �yciu. Od chwili, gdy je spotka�em, w moim sposobie my�lenia i rozumienia zacz�y si� dokonywa� radykalne zmiany. Nie dzia�o si� to jednak na poziomie �wiadomo�ci � w gruncie rzeczy po pierwszej wizycie u nich chaos w moim umy�le by� jeszcze wi�kszy ni� zwykle, ale po�r�d tego zam�tu odnalaz�em zdumiewaj�co silne fundamenty. Nasze starcia pozwoli�y mi odkry� w sobie mo�liwo�ci, o kt�rych istnieniu wcze�niej nawet mi si� nie �ni�o. La Gorda i trzy siostrzyczki znakomicie opanowa�y �nienie. Dobrowolnie udziela�y mi wskaz�wek i zaprezentowa�y swoje osi�gni�cia. Don Juan okre�la� sztuk� �nienia jako umiej�tno�� wykorzystywania zwyk�ych marze� sennych i przekszta�cania ich w kontrolowan� �wiadomo�� przy u�yciu szczeg�lnego rodzaju uwagi, kt�r� on i don Genaro nazywali drug� uwag�. Spodziewa�em si�, �e trzej Genarowie przeka�� mi swoje umiej�tno�ci dotycz�ce innego aspektu nauk don Juana i don Genara, sztuki skradania si�. Przedstawiono mi j� jako zestaw procedur i postaw, dzi�ki kt�rym cz�owiek w ka�dej sytuacji potrafi uzyska� maksymalne korzy�ci. Ale to, czego dowiedzia�em si� o skradaniu od trzech Genar�w, nie mia�o sp�jno�ci ani si�y, jakiej oczekiwa�em. Doszed�em do wniosku, �e albo ta sztuka nie by�a ich najmocniejsz� stron�, albo te� po prostu nie mieli ochoty si� ze mn� dzieli� swoimi osi�gni�ciami. Przesta�em zadawa� pytania, bo chcia�em, by mogli si� poczu� swobodnie w moim towarzystwie, ale w�wczas wszyscy, m�czy�ni i kobiety, siedzieli biernie, s�dz�c, �e skoro nie zadaj� ju� pyta�, to znaczy, �e wreszcie zacz��em si� zachowywa� jak przysta�o Nagualowi. Ka�dy z nich oczekiwa� ode mnie przewodnictwa i rady. By zaspokoi� te oczekiwania, musia�em jeszcze raz od pocz�tku przyjrze� si� wszystkiemu, czego nauczyli mnie don Juan i don Genaro, i wej�� jeszcze g��biej w sztuk� czarownik�w. Wstecz / Spis Tre�ci / Dalej 1. SKUPIENIE DRUGIEJ UWAGI By�o popo�udnie, gdy dotar�em do miejsca, gdzie mieszka�a la Gorda i trzy siostrzyczki. Maria Elena by�a sama, siedzia�a przed domem i patrzy�a na odleg�e g�ry. M�j widok wyra�nie ni� wstrz�sn��. Wyja�ni�a, �e ca�kowicie poch�on�o j� jakie� wspomnienie i przez chwil� by�a bardzo bliska przypomnienia sobie czego� nieokre�lonego, co w jaki� spos�b wi�za�o si� ze mn�. Wieczorem tego samego dnia, po kolacji, wszyscy uczniowie i ja usiedli�my na pod�odze w pokoju la Gordy. Kobiety siedzia�y obok siebie. Chocia� sp�dzi�em z ka�dym z nich mniej wi�cej tyle samo czasu, z jakiej� przyczyny przedmiotem mojego szczeg�lnego zainteresowania sta�a si� la Gorda. Wszyscy pozostali mogliby dla mnie nie istnie�. S�dzi�em, �e mo�e to z powodu podobie�stwa do don Juana. Czu�em si� przy niej bardzo swobodnie, chocia� ta �atwo�� nawi�zania kontaktu wynika�a nie tyle z jej zachowania, ile z moich odczu�. Wszyscy byli ciekawi, czym si� ostatnio zajmowa�em. Opowiedzia�em im, �e niedawno wr�ci�em z miasta Tul� w Hidalgo, gdzie zwiedzi�em staro�ytne ruiny. Najwi�ksze wra�enie zrobi� na mnie rz�d stoj�cych na szczycie piramidy olbrzymich, przypominaj�cych kolumny kamiennych postaci, nazywanych Atlantydami. Ka�da z tych cylindrycznych figur o wysoko�ci pi�tnastu st�p i �rednicy trzech st�p sk�ada si� z czterech pokrytych p�askorze�bami bazaltowych blok�w. Zdaniem archeolog�w rze�by te przedstawiaj� tolteckich wojownik�w z wojennym ekwipunkiem. Dwadzie�cia st�p za pierwszym szeregiem pos�g�w stoi drugi, z�o�ony z czterech prostok�tnych kolumn o tej samej wysoko�ci i szeroko�ci, z kt�rych ka�da zbudowana jest r�wnie� z czterech kamiennych blok�w. Podziw i l�k, jakie wzbudzi�a we mnie formacja Atlantyd�w, zwi�kszy�y si� jeszcze, gdy us�ysza�em s�owa przyjaciela, kt�ry oprowadza� mnie po tym miejscu. Kustosz ruin opowiada� mi, �e noc� Atlantydzi si� poruszaj� � s�ysza� dr�enie ziemi pod ich stopami. Poprosi�em Genar�w o komentarz na ten temat. Wygl�dali na skr�powanych, �miali si� nerwowo. Zwr�ci�em si� wi�c do la Gordy, kt�ra siedzia�a obok mnie, i zapyta�em j� o zdanie. � Nigdy nie widzia�am tych pos�g�w � odrzek�a. � Nigdy nie by�am w Tuli. Przera�a mnie sama my�l o tym miejscu. � Czego si� boisz, Gorda? � zapyta�em. � Kiedy� co� mi si� przydarzy�o w ruinach Monte Alban w Oaxaca � wyja�ni�a. � Lubi�am si� tam w��czy�, chocia� Nagual Juan Matus ostrzega� mnie, �ebym si� do nich nawet nie zbli�a�a. Nie wiem dlaczego, ale uwielbia�am to miejsce. Chodzi�am tam zawsze, gdy znalaz�am si� w Oaxaca. Samotne kobiety zawsze kto� zaczepia, wi�c zabiera�am ze sob� Pablita, kt�ry jest bardzo odwa�ny. Lecz kiedy� posz�am z Nestorem i on ujrza� l�nienie na ziemi. Pogrzebali�my tam troch� i znale�li�my dziwny kamie�, kt�ry dobrze mi le�a� w d�oni. W kamieniu wywiercony by� regularny otw�r. Mia�am ochot� w�o�y� tam palec, ale Nestor mnie powstrzyma�. Kamie� by� g�adki i bardzo mocno rozgrzewa� d�o�. Nie mieli�my poj�cia, co z nim zrobi�. Nestor w�o�y� go do kapelusza i nie�li�my go jak zwierz�tko. Ca�a grupa zacz�a si� �mia�. Wydawa�o si�, �e w opowiadaniu la Gordy kryje si� jaki� �art. � Dok�d go zabrali�cie? � zapyta�em. � Przynie�li�my go tu, do tego domu � odrzek�a. To stwierdzenie wywo�a�o u pozosta�ych wybuch niepowstrzymanej weso�o�ci. Kaszleli i krztusili si� ze �miechu. � �miejemy si� z la Gordy � wyja�ni� Nestor. � Musisz zrozumie�, �e ona jest uparta jak nikt inny na �wiecie. Nagual ostrzega� j� wcze�niej, �eby omija�a z daleka kamienie, ko�ci i inne rzeczy, kt�re znajdzie w ziemi. Ale ona wci�� wygrzebywa�a ukradkiem wszelkiego rodzaju �miecie. A tamtego dnia w Oaxaca upar�a si�, �eby zabra� ze sob� to �wi�stwo. Wsiedli�my z tym do autobusu, przywie�li�my do miasta i po�o�yli�my w tym pokoju. � Kiedy Nagual i Genaro wybrali si� gdzie� razem � ci�gn�a la Gorda � odwa�y�am si� w�o�y� palec w otw�r i u�wiadomi�am sobie, �e ten kamie� przeznaczony jest do trzymania w d�oni. Od razu przesz�y na mnie uczucia cz�owieka, kt�ry trzyma� go wcze�niej. To by� kamie� mocy. M�j nastr�j si� zmieni�. Przerazi�am si�. W ciemno�ciach zacz�o si� czai� co� gro�nego, co�, co nie mia�o �adnego kszta�tu ani koloru. Od tej pory nie mog�am zostawa� sama. Budzi�am si� z krzykiem, a po kilku dniach ju� w og�le nie potrafi�am zasn��. Wszyscy po kolei dotrzymywali mi towarzystwa, w dzie� i w nocy. � Gdy Nagual i Genaro wr�cili � uzupe�ni� Nestor � Nagual wys�a� mnie razem z Genarem w ruiny i kaza� po�o�y� kamie� dok�adnie tam, sk�d go wygrzebali�my. Genaro przez trzy dni usi�owa� odnale�� to miejsce. W ko�cu mu si� uda�o. � A co si� z tob� dzia�o potem, Gorda? � wypytywa�em. � Nagual zakopa� mnie w ziemi. Sp�dzi�am dziewi�� dni naga w trumnie z darni. Ca�a grupa zn�w wybuchn�a �miechem. � Nagual zabroni� jej stamt�d wychodzi� � wyja�ni� Nestor. � Biedna Gorda musia�a sika� i sra� w �rodku. Nagual umie�ci� j� w klatce zrobionej z ziemi i ga��zi. Z boku by�y ma�e drzwiczki, przez kt�re podawali�my jej wod� i jedzenie, a poza tym klatka by�a zamkni�ta. � Dlaczego j� zakopa�? � To jedyny spos�b, �eby kogo� ochroni� � t�umaczy� Nestor. � Gorda musia�a przebywa� w tej klatce, �eby ziemia mog�a j� wyleczy�. Nie ma lepszego uzdrowiciela ni� ziemia. Poza tym Nagual musia� odp�dzi� pozostawione przez kamie� uczucie, kt�re skupi�o si� na Gordzie. Ziemia jest ekranem, kt�ry niczego nie przepuszcza, ani w jedn� stron�, ani w drug�. Nagual wiedzia�, �e je�li Gorda pozostanie zakopana przez dziewi�� dni, jej stan si� nie pogorszy, a najwy�ej polepszy. I tak si� sta�o. � Jak si� czu�a�, siedz�c w tej klatce, Gorda? � dopytywa�em si�. � O ma�o nie oszala�am � odrzek�a. � Ale to by�o tylko folgowanie sobie. Gdyby Nagual mnie tam nie zamkn��, to bym umar�a. Moc tego kamienia by�a dla mnie zbyt wielka. Jego w�a�ciciel by� pot�nym, silnym m�czyzn�. Czu�am, �e jego d�o� by�a dwa razy wi�ksza od mojej. Trzyma� ten kamie� kurczowo, pragn�c ocali� �ycie, a� w ko�cu kto� go zabi�. Jego strach mnie przera�a�. Czu�am, �e co� mnie atakuje i chce po�re� moje cia�o. To w�a�nie czu� ten m�czyzna. By� cz�owiekiem mocy, ale zwyci�y�o go co� jeszcze silniejszego. � Nagual powiedzia�, �e je�li zabierze si� ze sob� taki przedmiot, sprowadza on nieszcz�cie, bo jego moc ��czy si� z innymi podobnymi mocami albo prowokuje je do konfrontacji i w�a�ciciel takiego przedmiotu staje si� prze�ladowc� lub ofiar�. Nagual twierdzi�, �e w naturze takich przedmiot�w le�y walka, bo ta cz�� naszej uwagi, kt�ra skupia si� na nich i daje im moc, jest bardzo niebezpieczna i wojownicza. � La Gorda jest bardzo zach�anna � dorzuci� Pablito. � S�dzi�a, �e skoro znalaz�a co�, co posiada wielk� moc, to wygra, bo w dzisiejszych czasach nikogo nie interesuje prowokowanie mocy. La Gorda potwierdzi�a skinieniem g�owy. � Nie wiedzia�am, �e opr�cz drzemi�cej w nich mocy takie przedmioty mog� przekazywa� r�wnie� inne uczucia � przyzna�a. � Gdy po raz pierwszy wsun�am palec w otw�r kamienia, poczu�am gor�co w d�oni i ca�e moje rami� zacz�o wibrowa�. Poczu�am si� wielka i silna. Jestem przebieg�a, wi�c nikt nie zauwa�y�, �e trzymam kamie�. A po kilku dniach zacz�� si� prawdziwy koszmar. Czu�am, �e kto� czyha� na �ycie w�a�ciciela kamienia. Odczuwa�am jego przera�enie. Bez w�tpienia by� niezwykle pot�nym czarownikiem i ten, kto go �ciga�, chcia� go nie tylko zabi�, ale te� zje�� jego cia�o. To mnie najbardziej przerazi�o. Powinnam by�a wtedy wyrzuci� kamie�, ale to uczucie by�o dla mnie tak nowe, �e zaciska�am go w d�oni jak ostatnia idiotka. Gdy wreszcie go wypu�ci�am, by�o ju� za p�no. Jego moc po��czy�a si� z jak�� cz�ci� mnie. Mia�am wizje nacieraj�cych na mnie ludzi w dziwnych ubraniach. Czu�am, �e mnie gryz�, rozdzieraj� moje nogi ostrymi no�ami i z�bami. By�am jak w amoku! � Jak don Juan wyja�ni� te wizje? � zapyta�em. � Powiedzia�, �e Gorda straci�a swoj� ochron� � odrzek� Nestor. � I dlatego zaw�adn�y ni� obsesje tego cz�owieka, jego druga uwaga, przelana na kamie�. Gdy go zabijano, �ciska� kamie� w d�oni, by skupi� ca�� swoj� koncentracj�. Nagual powiedzia�, �e moc tego cz�owieka przesz�a z jego cia�a w kamie�. Wiedzia�, co robi: nie chcia�, by wrogowie skorzystali, zjadaj�c jego cia�o. Nagual m�wi� jeszcze, �e ci, kt�rzy go zabili, te� o tym wiedzieli i dlatego zjadali go �ywcem, by przej�� t� moc, kt�ra jeszcze w nim zosta�a. Musieli zakopa� kamie�, �eby unikn�� k�opot�w. A la Gorda i ja, jak para idiot�w, znale�li�my go i wygrzebali�my z ziemi. La Gorda z bardzo powa�nym wyrazem twarzy kilkakrotnie pokiwa�a twierdz�co g�ow�. � Nagual powiedzia� mi, �e nie istnieje nic bardziej gwa�townego ni� druga uwaga � doda�a. � Nie spos�b sobie wyobrazi� czego� okropniejszego ni� przedmiot, na kt�rym si� skupi�a. � Najgorsze jest to, �e trzymamy si� r�nych rzeczy � podj�� Nestor. � W�a�ciciel tego kamienia trzyma� si� kurczowo �ycia i swojej mocy. Dlatego by� przera�ony, gdy czu�, �e wrogowie zjadaj� jego cia�o. Nagual powiedzia�, �e gdyby ten cz�owiek odrzuci� zaborczo�� i podda� si� �mierci, bez wzgl�du na to, jaka by�a, to nie odczu�by ani cienia strachu. Rozmowa wygas�a. Zapyta�em pozosta�ych, czy chcieliby co� doda�. Trzy siostrzyczki popatrzy�y na mnie gniewnie. Benigno zachichota� i zakry� twarz kapeluszem. � Pablito i ja widzieli�my piramidy w Tuli � powiedzia� wreszcie. � Odwiedzili�my wszystkie piramidy w ca�ym Meksyku. Podoba�y si� nam. � Po co ogl�dali�cie wszystkie piramidy? � spyta�em zaciekawiony. � Naprawd� nie wiem. Mo�e dlatego, �e Nagual Juan Matus ostrzega� nas, �eby�my tego nie robili. � A co ty powiesz, Pablito? � zapyta�em. � Wybra�em si� tam, �eby si� czego� nauczy� � odrzek� Pablito szorstko i si� za�mia�. � Kiedy� mieszka�em w Tuli. Znam te piramidy jak w�asn� kiesze�. Nagual m�wi�, �e on tak�e kiedy� tam mieszka�. Wiedzia� o piramidach wszystko. On sam by� Toltekiem. W tej chwili u�wiadomi�em sobie, �e nie tylko zwyk�a ciekawo�� kaza�a mi odwiedzi� archeologiczne znaleziska w Tuli. G��wnym powodem, dla kt�rego przyj��em zaproszenie przyjaciela, by�o to, �e podczas pierwszego spotkania z la Gord� i reszt� grupy us�ysza�em co�, o czym don Juan nigdy mi nie wspomina�, mianowicie, �e uwa�a� si� on za kulturowego spadkobierc� Toltek�w. Tul� w staro�ytno�ci stanowi�a centrum tolteckiego imperium. � Czy rzeczywi�cie my�lisz, �e Atlantydzi chodz� w nocy? � zapyta�em Pablita. � Jasne, �e tak � odrzek�. � To wszystko stoi tam od wielu stuleci. Nikt nie wie, kto zbudowa� piramidy. Nagual Juan Matus m�wi� mi, �e Hiszpanie nie byli pierwszymi lud�mi, kt�rzy je odkryli, i �e przed nimi byli tam inni. B�g jeden wie, jak wielu. � Co twoim zdaniem przedstawiaj� te kamienne pos�gi? � To nie m�czy�ni, lecz kobiety � wyja�ni�. � Ta piramida to centrum porz�dku i stabilno�ci. Pos�gi stoj�ce w jej czterech rogach � to cztery wiatry, cztery strony �wiata. S� one fundamentem, podstaw� piramidy. Musz� to by� kobiety, kobiety o m�skich cechach. Sam wiesz, �e my, m�czy�ni, nie mamy w sobie tyle �aru. Jeste�my dobrym spoiwem, klejem, kt�ry ��czy rzeczy, i niczym wi�cej. Nagual Juan Matus m�wi�, �e tajemnica piramidy le�y w jej strukturze. Cztery rogi s� r�wnie wysokie jak wierzcho�ek. Sama piramida to m�czyzna wspierany przez kobiety wojownik�w; m�czyzna, kt�ry wyni�s� swoje podpory a� na sam szczyt. Rozumiesz, co chc� powiedzie�? Na mojej twarzy musia�o si� odbija� zupe�ne niezrozumienie, bo Pablito za�mia� si� uprzejmie. � Nie, Pablito, nie rozumiem, o co ci chodzi � odrzek�em. � Ale to dlatego, �e don Juan nigdy ze mn� o tym nie rozmawia�. Ten temat jest dla mnie zupe�nie nowy. Prosz�, powiedz mi wszystko, co wiesz. � Atlantydzi s� nagualem; s� �ni�cymi. Przedstawiaj� porz�dek drugiej uwagi wyprowadzonej na pierwszy plan, dlatego w�a�nie budz� l�k i s� tak tajemniczy. S� istotami wojny, ale nie zniszczenia. Kolumny w drugim rz�dzie, te prostok�tne, przedstawiaj� porz�dek pierwszej uwagi, czyli tonalu. S� to zwiadowcy, dlatego te pos�gi pokryte s� p�askorze�bami. S� bardzo pokojowo nastawieni i m�drzy, w przeciwie�stwie do pierwszego rz�du. Pablito umilk� i spojrza� na mnie wyzywaj�co, po czym si� u�miechn��. S�dzi�em, �e teraz wyja�ni mi to bardziej szczeg�owo, on jednak milcza�, jak gdyby czeka� na m�j komentarz. Powiedzia�em, �e czuj� si� kompletnie zagubiony, i poprosi�em, �eby m�wi� dalej. Przez chwil� si� waha�, patrz�c na mnie, a� wreszcie wzi�� g��boki oddech. Ledwie jednak zacz�� m�wi�, wszyscy pozostali podnie�li g�os w burzy protest�w. � Nagual wyja�nia� te sprawy nam wszystkim � rzek�a niecierpliwie la Gorda. � Po co ka�esz mu to powtarza�? Pr�bowa�em ich przekona�, �e naprawd� nie mam poj�cia, o czym m�wi Pablito. Nalega�em, �eby kontynuowa� wyja�nienia, ale podnios�a si� kolejna fala dezaprobaty. Wszyscy m�wili jednocze�nie. S�dz�c po gniewnym wzroku, jakim obrzuci�y mnie siostrzyczki, by�y bardzo rozz�oszczone, szczeg�lnie Lydia. � Nie mamy ochoty rozmawia� na ten temat � odezwa�a si� la Gorda pojednawczo. � Sama my�l o kobietach z piramidy wprawia nas w nerwowy nastr�j. � Co si� z wami wszystkimi dzieje? � zdziwi�em si�. � Dlaczego si� tak zachowujecie? � Sami nie wiemy � odrzek�a la Gorda. � Po prostu wszyscy mamy podobne wra�enie. Czujemy dziwny niepok�j. Wszystko by�o dobrze, dop�ki nie zacz��e� pyta� o te kobiety. S�owa la Gordy podzia�a�y na ca�� grup� jak sygna� alarmowy. Wszyscy podnie�li si� z miejsc i otoczyli mnie z�owr�bnym kr�giem, m�wi�c g�o�no. Du�o czasu up�yn�o, zanim uda�o mi si� ich uspokoi� i nam�wi�, by usiedli. Siostrzyczki by�y bardzo zdenerwowane i zdawa�o si�, �e ich nastr�j udzieli� si� tak�e la Gordzie. M�czy�ni wykazywali wi�cej opanowania. Zwr�ci�em si� do Nestora i poprosi�em, �eby mi wyja�ni�, dlaczego kobiety s� takie niespokojne. By�o oczywiste, �e nie�wiadomie zrobi�em co�, co je rozgniewa�o. � Nie mam poj�cia, co to takiego � powiedzia�. � Jestem pewien, �e �adne z nas nie wie, co si� z nami dzieje, ale wszyscy czujemy smutek i zdenerwowanie. � Czy to dlatego, �e rozmawiamy o piramidach? � zapyta�em. � To musi by� to � odrzek� pos�pnie. � Ja sam te� nie wiedzia�em, �e te postacie to kobiety. � Oczywi�cie, �e wiedzia�e�, idioto � prychn�a Lydia. Wydawa�o si�, �e jej wybuch onie�mieli� Nestora, kt�ry skurczy� si� i spojrza� na mnie nie�mia�o. � Mo�e i tak � zgodzi� si�. � Przechodzimy bardzo dziwny etap. Nikt z nas nie jest ju� niczego pewien. Od czasu, gdy wszed�e� w nasze �ycie, nie znamy siebie samych. Zapanowa� przygn�biaj�cy nastr�j. Upiera�em si�, �e jedyny spos�b, by go rozproszy�, to rozmawia� o tych tajemniczych kolumnach na szczycie piramid. Kobiety zacz�y gor�co protestowa�. M�czy�ni milczeli. Mia�em wra�enie, �e w zasadzie byli tego samego zdania co one, ale w g��bi ducha pragn�li rozmawia� na ten temat, podobnie jak ja. � Czy don Juan powiedzia� ci co� jeszcze o piramidach, Pablito? � zapyta�em. Chcia�em odci�gn�� rozmow� od Atlantyd�w, ale pozosta� blisko tego tematu. � M�wi�, �e jedna z piramid w Tuli jest przewodnikiem � odrzek� natychmiast. Po tonie jego g�osu pozna�em, �e naprawd� mia� ochot� o tym m�wi�. Wszyscy inni uczniowie przys�uchiwali si� nam uwa�nie, z czego wywnioskowa�em, �e w skryto�ci ducha oni tak�e pragn�li wymieni� opinie na temat piramid. � Nagual m�wi�, �e to by� przewodnik do drugiej uwagi � ci�gn�� Pablito � ale piramida zosta�a spl�drowana i wszystko uleg�o zniszczeniu. M�wi�, �e niekt�re z tych piramid s� gigantycznym nie-dzia�aniem. Nikt tam nie mieszka�, to by�y miejsca, gdzie wojownicy przychodzili, by �ni� i �wiczy� drug� uwag�. To, co robili, by�o zapisywane na �cianach za pomoc� rysunk�w i liczb. A potem musieli si� tam pojawi� zupe�nie inni wojownicy, kt�rym nie podoba�o si� to, czego tamci czarownicy dokonywali, stosuj�c drug� uwag�, i oni w�a�nie zniszczyli piramid� i wszystko, co si� w niej znajdowa�o. Nagual uwa�a�, �e ci nowi wojownicy musieli by� wojownikami trzeciej uwagi, podobnie jak on sam. Dla nich z�o kryj�ce si� w skupianiu drugiej uwagi by�o odra�aj�ce. Czarownicy piramidy byli zbyt poch�oni�ci swoimi sprawami, by sobie u�wiadomi�, co si� dzieje. Gdy wreszcie to zauwa�yli, by�o ju� za p�no. Wszyscy w pokoju, w��cznie ze mn�, s�uchali Pablita zafascynowani. Rozumia�em, o czym m�wi, gdy� don Juan wcze�niej wyja�nia� mi niekt�re poj�cia. Don Juan twierdzi�, �e nasza kompletna istota sk�ada si� z dw�ch dostrzegalnych cz�ci. Pierwsza to cia�o fizyczne, kt�re wszyscy umiemy postrzega�; druga to cia�o �wietliste, kokon, kt�ry widz� tylko czarownicy, a kt�ry sprawia, �e wygl�damy jak ogromne �wietliste jaja. M�wi� tak�e, �e jednym z najwa�niejszych zada� czarownika jest dotarcie do �wietlistego kokonu. Cel ten osi�ga si� przez subtelne praktyki �nienia i rygorystyczne, systematyczne wysi�ki w tym, co nazywa� nie-dzia�aniem. Zdefiniowa� nie-dzia�anie jako nie znan� nam czynno��, kt�ra anga�uje ca�� nasz� istot�, zmuszaj�c j� do u�wiadomienia sobie istnienia w�asnej �wietlistej cz�ci. Aby wyja�ni� te poj�cia, don Juan podzieli� ludzk� �wiadomo�� na trzy r�nej wielko�ci sk�adniki. Najmniejszy z nich nazwa� pierwsz� uwag� i wyja�ni�, �e jest to �wiadomo��, kt�r� ka�dy cz�owiek musia� w sobie rozwin��, by poradzi� sobie w codziennym �yciu � w niej zawiera si� �wiadomo�� fizycznego cia�a. Nast�pna, wi�ksza cz��, to druga uwaga. Okre�li� j� jako �wiadomo�� niezb�dn� do tego, by cz�owiek m�g� dostrzec sw�j �wietlisty kokon i dzia�a� jak �wietlista istota. Powiedzia�, �e druga �wiadomo�� pozostaje w cieniu przez ca�e nasze �ycie, chyba �e zostanie wysuni�ta na pierwszy plan przez celowy trening lub przypadkowe traumatyczne do�wiadczenie i �e zawiera si� w niej �wiadomo�� �wietlistego cia�a. Ostatni� i najwi�ksz� z trzech cz�ci don Juan nazwa� trzeci� uwag� � jest to niesko�czona �wiadomo��, kt�ra w��cza w siebie niedefiniowalne aspekty �wiadomo�ci cia�a fizycznego i �wietlistego. Pyta�em go, czy on sam do�wiadczy� stanu trzeciej uwagi. Odrzek�, �e znajduje si� na jej skraju, i gdyby kiedy� wszed� w ni� ca�kowicie, natychmiast bym to zauwa�y�, gdy� ca�y zmieni�by si� w to, czym jest naprawd� � w wybuch energii. Doda�, �e druga uwaga to pole walki wojownika: jest to co� w rodzaju poligonu do �wicze� prowadz�cych do osi�gni�cia stanu trzeciej uwagi. Trudno ten stan osi�gn��, ale dotarcie do niego jest niezmiernie owocne. � Piramidy s� szkodliwe � ci�gn�� Pablito. � Szczeg�lnie dla czarownik�w pozbawionych ochrony, takich jak my. Jeszcze gorszy wp�yw maj� na wojownik�w bez kszta�tu, takich jak la Gorda. Nagual m�wi�, �e nie ma nic bardziej niebezpiecznego ni� negatywne skupienie drugiej uwagi. Gdy wojownicy naucz� si� skupia� na s�abej stronie swojej drugiej uwagi, nic nie mo�e im stan�� na przeszkodzie. Staj� si� �owcami ludzi, upiorami. Nawet po �mierci mog� si�ga� po swoj� ofiar� poprzez czas, jakby byli obecni tu i teraz, a wchodz�c do kt�rej� z piramid, stajemy si� ofiarami. Nagual nazwa� piramidy pu�apkami drugiej uwagi. � Co w�a�ciwie mo�e si� wtedy zdarzy�? � zapyta�a la Gorda. � Nagual m�wi�, �e mo�e wystarczy�oby nam si� na jedn� wizyt� w piramidach � wyja�ni� Pablito. � Przy drugiej poczuliby�my dziwny smutek, co� w rodzaju ch�odnego wiatru. Staliby�my si� niespokojni i zm�czeni, a to zm�czenie szybko by si� przekszta�ci�o w pecha. Nie wiadomo kiedy spad�oby na nas przekle�stwo i zacz�yby nam si� przytrafia� najrozmaitsze katastrofy. Nagual powiedzia� nawet, �e te okresy w �yciu, gdy prze�ladowa� nas pech, spowodowane by�y ch�ci� odwiedzenia owych ruin wbrew jego ostrze�eniom. Na przyk�ad Eligio zawsze by� pos�uszny Nagualowi. Za nic by si� tam nie zbli�y�, podobnie jak ten Nagual, i ci dwaj zawsze mieli szcz�cie, podczas gdy nas wszystkich prze�ladowa� z�y los, szczeg�lnie la Gord� i mnie. Czy nie pogryz� nas ten sam pies? I te same belki stropu w kuchni dwukrotnie przegni�y i spad�y na nas! � Nagual nigdy mi tego nie wyja�ni� � powiedzia�a la Gorda. � Oczywi�cie, �e wyja�ni�! � zawo�a� Pablito. � Gdybym wiedzia�a, jak wielkie jest ryzyko, moja noga nigdy by nie stan�a w �adnym z tych przekl�tych miejsc � upiera�a si� la Gorda. � Nagual wszystkim nam m�wi� to samo � rzek� Nestor. � Problem w tym, �e nikt nie s�ucha� go uwa�nie, albo raczej, �e ka�dy z nas s�ucha� go na w�asny spos�b i s�ysza� to, co chcia� us�ysze�. Nagual m�wi�, �e skupienie drugiej uwagi ma dwie strony. Pierwsza i �atwiejsza do osi�gni�cia to oblicze z�a. Pojawia si� ono, gdy �ni�cy u�ywa �nienia do skupienia drugiej uwagi na sprawach doczesnych, takich jak pieni�dze czy w�adza nad lud�mi. Drug� stron� trudniej jest osi�gn��. �ni�cy mo�e tego dokona�, je�li skupia drug� uwag� na tym, co nie pochodzi z tego �wiata ani do niego nie nale�y, na przyk�ad na podr�y w krain� nieznanego. By dotrze� do tej strony, wojownik musi by� absolutnie nieskazitelny. By�em pewien, �e don Juan wybi�rczo ujawnia� pewne sprawy jednym z nas, a drugim � inne. Powiedzia�em im to. Ja na przyk�ad nie przypomina�em sobie, by kiedykolwiek rozmawia� ze mn� o z�ej stronie drugiej uwagi. Powt�rzy�em im, co don Juan powiedzia� mi og�lnie na temat skupiania uwagi. Podkre�la�, �e wszystkie staro�ytne ruiny w Meksyku, a szczeg�lnie piramidy, maj� szkodliwy wp�yw na wsp�czesnego cz�owieka. Twierdzi�, �e s� to obce sposoby wyra�ania my�li i dzia�a�. Ka�da ich cz��, ka�dy wz�r by� �wiadom� pr�b� zapisania aspekt�w uwagi, kt�re dla nas s� zupe�nie obce. Zdaniem don Juana niebezpiecze�stwo kry�o si� nie tylko w ruinach minionych kultur � wszystko, co kiedykolwiek by�o przedmiotem czyjego� obsesyjnego zainteresowania, kry�o w sobie niebezpieczny potencja�. Kiedy� rozmawiali�my o tym szczeg�owo. By�a to reakcja don Juana na co�, co powiedzia�em. Stwierdzi�em, �e nie mam poj�cia, jakie miejsce by�oby najbezpieczniejsze do przechowywania moich notatek z terenu. Zazdro�nie ich strzeg�em i ich zabezpieczenie sta�o si� moj� obsesj�. � Co powinienem zrobi�? � zapyta�em don Juana. � Genaro kiedy� podpowiedzia� ci rozwi�zanie � odrzek�. � Jak zwykle my�la�e�, �e �artuje. On nigdy nie �artuje. M�wi�, �e powiniene� pisa� palcem, a nie o��wkiem. Nie zwr�ci�e� na to uwagi, bo nie mie�ci ci si� w g�owie, �e to jest nie-dzia�anie w sporz�dzaniu notatek. Upiera�em si�, �e to musi by� �art. Uwa�a�em siebie za naukowca zajmuj�cego si� naukami spo�ecznymi i s�dzi�em, �e musz� zapisywa� wszystko, co si� dzieje czy zostaje powiedziane w mojej obecno�ci, by m�c potem doj�� do weryfikowalnych wniosk�w. Lecz dla don Juana jedno zupe�nie nie wi�za�o si� z drugim. Bycie powa�nym studentem nie mia�o nic wsp�lnego ze sporz�dzaniem notatek. Ja sam nie widzia�em �adnego rozwi�zania. Uzna�em sugesti� don Genara za dowcip, a nie realn� mo�liwo��. Don Juan dalej uzasadnia� sw�j punkt widzenia. Powiedzia�, �e sporz�dzanie notatek pozwala zaanga�owa� pierwsz� uwag� w zadanie zapami�tywania � spisuj� je po to, by pami�ta�, co si� dzia�o i co zosta�o powiedziane. Zalecenie don Genara nie by�o �artem, gdy� pisanie palcem na kartce, jako nie-dzia�anie w sporz�dzaniu notatek, zmusi�oby moj� drug� uwag� do skupienia si� na zapami�tywaniu, a nie gromadzi�bym przy tym arkuszy papieru. Don Juan uwa�a�, �e w rezultacie moja pami�� sta�aby si� pot�niejsza i dok�adniejsza ni� notatki. Nigdy nie s�ysza�, by kto� pr�bowa� robi� co� takiego, ale zasada wydawa�a mu si� s�uszna. Nalega�, bym przez jaki� czas spr�bowa� tej metody. Irytowa�o mnie to. Opr�cz tego, �e notatki by�y dla mnie �rodkiem mnemonicznym, ich sporz�dzanie wp�ywa�o na mnie uspokajaj�co. By�y moj� najpor�czniejsz� protez�. Gromadzenie arkuszy zapisanego papieru dawa�o mi poczucie celowo�ci i r�wnowagi. � Gdy martwisz si� o to, co zrobi� ze swoimi papierami � wyja�ni� don Juan � skupiasz na nich bardzo niebezpieczn� cz�� w�asnej osoby. Wszyscy mamy w sobie t� niebezpieczn� stron�, t� obsesj�. Im silniejsi si� stajemy, tym bardziej jest ona gro�na. Wojownicy nie powinni skupia� swojej mocy na �adnym przedmiocie materialnym, tylko na duchu, na prawdziwym locie w nieznane, a nie na trywialnych tarczach ochronnych. W twoim wypadku tak� tarcz� s� notatki. Nie pozwol� ci zazna� spokoju. By�em zupe�nie szczerze przekonany, �e w �aden spos�b nie potrafi� si� rozsta� z moimi notatkami. Wtedy don Juan wymy�li� dla mnie zadanie zast�pcze zamiast w�a�ciwego nie-dzia�ania. Powiedzia�, �e dla kogo� obdarzonego tak silnym poczuciem w�asno�ci jak ja najlepszym sposobem uwolnienia si� od w�adzy notatnik�w by�oby ich ujawnienie, wyci�gni�cie na �wiat�o dzienne, napisanie ksi��ki. Uzna�em w�wczas, �e jest to �art jeszcze bardziej niedorzeczny ni� propozycja pisania czubkiem palca. � Tw�j wewn�trzny przymus posiadania rzeczy, trzymania si� ich kurczowo nie jest niczym wyj�tkowym � przyzna�. � Ka�dy, kto chce pod��a� �cie�k� wojownika, drog� czarownika, musi si� uwolni� od tej manii. M�j dobroczy�ca m�wi�, �e kiedy� wojownicy posiadali przedmioty, na kt�rych skupiali swoje obsesje. I wtedy rodzi�o si� pytanie, czyje przedmioty s� pot�niejsze albo najpot�niejsze ze wszystkich. Niekt�re z tych przedmiot�w, pozosta�o�ci z wy�cigu o w�adz�, nadal istniej� na �wiecie. Nikt nie wie, jakie skupi�y si� na nich obsesje. Ludzie niesko�czenie pot�niejsi od ciebie przelewali na nie wszelkie aspekty swojej uwagi. Ty dopiero zacz��e� skupia� swoje drobne troski na notatkach. Jeszcze nie dotar�e� do innych poziom�w uwagi. Pomy�l, jakie by to by�o okropne, gdyby� znalaz� si� na ko�cu �cie�ki wojownika i wci�� d�wiga� na plecach w�r notatek. Do tego czasu papiery by o�y�y, zw�aszcza gdyby� si� nauczy� pisa� palcem, ale wci�� gromadzi� arkusze papieru. W tej sytuacji nie by�bym zdziwiony, gdyby si� okaza�o, �e twoje notatki same wychodz� na spacer. � Ja bez trudu potrafi� zrozumie�, dlaczego Nagual Juan Matus nie chcia�, �eby�my posiadali przedmioty � skomentowa� Nestor. � Wszyscy jeste�my �ni�cymi. Nie chcia�, by nasze �ni�ce cia�a skupia�y si� na s�abej stronie drugiej uwagi. Na pocz�tku nie rozumia�em, o co mu chodzi. Nie podoba�o mi si� to, �e kaza� mi si� pozby� wszystkiego, co mam. Uwa�a�em, �e to niesprawiedliwe. By�em przekonany, �e nie chce, by Pablito i Benigno mi zazdro�cili, bo oni sami nic nie mieli. W por�wnaniu z nimi by�em zamo�ny. Wtedy nawet nie przychodzi�o nil do g�owy, �e chce w ten spos�b chroni� moje �ni�ce cia�o. Don Juan opisywa� mi �nienie na r�ne sposoby. Teraz s�dz�, �e najmniej jasny z tych opis�w najlepiej definiuje istot� rzeczy. M�wi�, �e �nienie zasadniczo jest nie-dzia�aniem dotycz�cym marze� sennych. Dlatego �nienie pozwala uczniom wykorzystywa� t� cz�� �ycia, kt�r� sp�dzamy pogr��eni we �nie. Przez to �ni�cy w�a�ciwie nigdy nie �pi, nie prowadzi to jednak do �adnej choroby. �ni�cym nie brakuje snu, chocia� rezultatem �nienia jest zwi�kszenie ilo�ci czasu, jaki sp�dzaj� na jawie, dzi�ki temu, �e u�ywaj� dodatkowego cia�a, �ni�cego data. Don Juan wyja�ni� mi, �e �ni�ce cia�o czasami nazywa si� �sobowt�rem" albo �tym drugim", gdy� jest ono wiernym odbiciem cia�a �ni�cej osoby. Zasadniczo jest to energia �wietlistego cia�a, bia�awa widmowa emanacja, kt�r� skupienie drugiej uwagi zmusza do przybrania kszta�tu tr�jwymiarowego cia�a. Don Juan t�umaczy�, �e �ni�ce cia�o nie jest duchem � jest ono r�wnie rzeczywiste jak wszystko, z czym mamy do czynienia w realnym �wiecie. M�wi�, �e nasza druga uwaga w nieunikniony spos�b zostaje przyci�gni�ta i skupiona na polu energetycznym naszej ca�kowitej istoty i mo�e przekszta�ci� t� energi� w cokolwiek. Najpro�ciej jest, oczywi�cie, przekszta�ci� j� w obraz cia�a fizycznego, kt�re przecie� znamy bardzo dobrze z codziennego �ycia i st�d, �e nale�y ono do obszaru pierwszej uwagi. Czynnikiem, kt�ry skupia energi� ca�ej naszej istoty i zmusza j� do przyj�cia dowolnej formy, jaka mie�ci si� w granicach mo�liwo�ci, jest wola. Don Juan nie potrafi� okre�li�, dok�d si�gaj� te granice, powiedzia� tylko, �e na poziomie �wietlistych istot zakres mo�liwo�ci jest tak wielki, i� wszelkie wysi�ki zmierzaj�ce do wyznaczenia granic s� daremne. Oznacza to, �e energia �wietlistej istoty mo�e by� przekszta�cona przez wol� praktycznie we wszystko. � Nagual m�wi�, �e �ni�ce cia�o mo�e si� stopi� i po��czy� ze wszystkim � rzek� Benigno. � Ale to nie ma �adnego sensu. Uwa�a�, �e m�czy�ni s� s�absi od kobiet, bo �ni�ce cia�o m�czyzny jest bardziej zaborcze. Siostrzyczki potwierdzi�y to skinieniem g��w. La Gorda spojrza�a na mnie z u�miechem. � Nagual m�wi� mi, �e ty jeste� kr�lem posiadania. Genaro twierdzi�, �e �egnasz si� nawet ze swoim g�wnem, zanim je sp�uczesz wod�. Siostrzyczki zatoczy�y si� ze �miechu. Genarowie wyra�nie usi�owali powstrzyma� weso�o��. Siedz�cy obok Nestor poklepa� mnie po kolanie. � Nagual i Genaro opowiadali o tobie znakomite historie � rzek�. � Przez ca�e lata zabawiali nas opowie�ciami o pewnym dziwnym cz�owieku. Teraz wiemy, �e chodzi�o o ciebie. Poczu�em za�enowanie. Mia�em wra�enie, �e don Juan i don Genaro zdradzili mnie, wy�miewaj�c si� ze mnie przed innymi uczniami. Zacz��em si� u�ala� nad sob� i narzeka�. Powiedzia�em, �e z g�ry nastawiono ich wszystkich przeciwko mnie, ka��c im my�le�, �e jestem g�upcem. � To nieprawda � zaprotestowa� Benigno. � Bardzo si� cieszymy, �e jeste� z nami. � Naprawd�? � prychn�a Lydia. Zacz�li si� k��ci�. Kobiety i m�czy�ni mieli odmienne zdania. La Gorda nie popar�a �adnej grupy. Wci�� siedzia�a przy mnie, podczas gdy pozostali podnie�li si� i krzyczeli na siebie. � Przechodzimy trudny okres � wyja�ni�a la Gorda przyciszonym g�osem. � Du�o �nili�my, ale to jeszcze za ma�o jak na nasze potrzeby. � A czego potrzebujecie, Gorda? � zapyta�em. � Sami nie wiemy � odrzek�a. � Mamy nadziej�, �e ty nam to powiesz. Siostrzyczki i Genarowie zn�w usiedli, by pos�ucha� tego, co m�wi la Gorda. � Potrzebujemy przyw�dcy � ci�gn�a. � Ty jeste� Nagualem, ale nie jeste� przyw�dc�. � Trzeba du�o czasu, by sta� si� doskona�ym Nagualem � wtr�ci� Pablito. � Nagual Juan Matus m�wi� mi, �e on sam w m�odo�ci by� do niczego, a� do czasu, gdy co� go wytr�ci�o ze stanu samozadowolenia. � Nie wierz�! � zawo�a�a Lydia. � Mnie nigdy tego nie m�wi�. � M�wi�, �e by� bardzo s�aby � doda�a cicho la Gorda. � Nagual powiedzia� mi, �e w m�odo�ci uwa�a� si� za przekl�tego, tak jak ja � dorzuci� Pablito. � Jego dobroczy�ca tak�e zabroni� mu zbli�a� si� do piramid, i to wystarczy�o, by praktycznie tam zamieszka�, dop�ki nie przep�dzi�a go horda widm. Wygl�da�o na to, �e nikt inny nie zna tej historii. Wszyscy poruszyli si� z ciekawo�ci�. � Zupe�nie o tym zapomnia�em � wyja�ni� Pablito. � Przypomnia�em sobie dopiero w tej chwili. Troch� to jest podobne do prze�y� la Gordy. Gdy Nagual w ko�cu sta� si� wojownikiem bez kszta�tu, pewnego dnia zacz�y go �ciga� obsesje wojownik�w, kt�rzy uprawiali w piramidach �nienie i inne formy nie-dzia�ania. Dopad�y go, gdy pracowa� w polu. Opowiada� mi, �e zobaczy� r�k�, kt�ra wysun�a si� ze �wie�o zaoranej skiby i chcia�a pochwyci� go za nogawk� od spodni. Pomy�la�, �e to jaki� inny robotnik, kt�rego przypadkiem przysypa�a ziemia, i pr�bowa� go wyci�gn��, ale potem u�wiadomi� sobie, �e dogrzebuje si� do zakopanej w ziemi klatki, w kt�rej by� jaki� m�czyzna. Nagual m�wi�, �e ten cz�owiek by� bardzo chudy, ciemny i nie mia� w�os�w. Nagual gor�czkowo pr�bowa� przysypa� klatk� ziemi�. Nie chcia�, �eby inni robotnicy to zauwa�yli, i nie chcia� te� zaszkodzi� temu cz�owiekowi, wyci�gaj�c go na powierzchni� wbrew jego woli. Inni robotnicy zgromadzili si� wok� niego, ale by� tak poch�oni�ty kopaniem, �e nawet ich nie zauwa�y�. W ko�cu wierzch klatki zapad� si� i ciemny m�czyzna pojawi� si� rozci�gni�ty na ziemi, zupe�nie nagi. Nagual pr�bowa� go podnie�� i poprosi� innych, �eby mu pomogli, ale oni zacz�li si� �mia�. My�leli, �e jest pijany i ma delirium, bo na polu nie by�o �adnego cz�owieka, klatki w ziemi ani niczego takiego. � Nagual m�wi�, �e by� wstrz��ni�ty, ale nie odwa�y� si� opowiedzie� o tym swojemu dobroczy�cy � ci�gn��. � Nie mia�o to znaczenia, bo w nocy przysz�o do niego ca�e stado zjaw. Kto� zapuka� do drzwi domu i gdy poszed� otworzy�, do �rodka wpad�a banda nagich ludzi ze z�owr�bnie b�yszcz�cymi ��tymi oczami. Przewr�cili go na pod�og� i rzucili si� na niego. Zmia�d�yliby mu wszystkie ko�ci, gdyby jego dobroczy�ca szybko nie zadzia�a�. Zobaczy� zjawy i zaci�gn�� Naguala w bezpieczne miejsce, do jamy w ziemi, kt�r� na wszelki wypadek mia� przygotowan� za domem. Zakopa� w niej Naguala, a zjawy okr��y�y j� i siedzia�y doko�a w kucki, czyhaj�c na okazj�. Nagual m�wi�, �e by� tak wystraszony, i� jeszcze d�ugo po tym, jak zjawy znikn�y, ka�dego wieczoru dobrowolnie wraca� do tej jamy i k�ad� si� w niej spa�. Pablito umilk�. Wydawa�o si�, �e wszyscy s� gotowi do odej�cia. Poruszali si� nerwowo i zmieniali pozycje, jakby chcieli pokaza�, �e zm�czy�o ich siedzenie. Powiedzia�em im wtedy, �e poczu�em dziwny niepok�j, gdy m�j przyjaciel opowiedzia� mi o Atlantydach w�druj�cych w nocy doko�a piramid w Tuli. A� do tego dnia nie u�wiadamia�em sobie, jak g��boko zaakceptowa�em wszystko, czego nauczyli mnie don Juan i don Genaro. Zupe�nie odrzuci�em wszelkie rozumowe os�dy, cho� jasno zdawa�em sobie spraw�, �e za�o�enie, i� te olbrzymie kamienne pos�gi mog� chodzi�, nie nale�y do dziedziny powa�nych rozwa�a�. Moja reakcja by�a dla roni� zupe�nym zaskoczeniem. Wyja�ni�em im szczeg�owo, �e my�l o przechadzaj�cych si� noc� Atlantydach jest jasnym przyk�adem skupienia drugiej uwagi. Doszed�em do tego wniosku na podstawie kilku przes�anek. Po pierwsze, nie jeste�my po prostu tacy, jakimi si� widzimy w zwierciadle zdrowego rozs�dku. W rzeczywisto�ci jeste�my �wietlistymi istotami i potrafimy to sobie u�wiadomi�. Po drugie, jako �wietliste istoty, kt�re u�wiadamiaj� sobie w�asn� natur�, mo�emy dotrze� do r�nych aspekt�w naszej �wiadomo�ci, czy te�, jak nazywa� j� don Juan, uwagi. Po trzecie, mo�na to osi�gn�� przez celowy wysi�ek, czego w�a�nie pr�bowali�my dokona�, albo te� przypadkowo, za spraw� fizycznego, traumatycznego prze�ycia. Po czwarte, kiedy� czarownicy z rozmys�em skupiali r�ne aspekty swojej uwagi na przedmiotach materialnych. Po pi�te, Atlantydzi, s�dz�c po ich budz�cym cze�� i groz� ustawieniu, musieli by� obiektami skupiania uwagi czarownik�w z jakiej� innej epoki. Powiedzia�em, �e kustosz, kt�ry przekaza� mojemu przyjacielowi t� informacj�, bez w�tpienia nawi�za� ��czno�� z inn� cz�ci� swojej uwagi � m�g� nie�wiadomie, cho�by nawet przez kr�tk� chwil�, odbiera� projekcje drugiej uwagi staro�ytnych czarownik�w. Wydawa�o mi si� wi�c mo�liwe, �e zwizualizowa� ich obsesj�. Je�li owi czarownicy reprezentowali tradycj�, z kt�rej wywodzili si� tak�e don Juan i don Genaro, to musieli praktykowa� j� w nieskazitelny spos�b, a w takim wypadku ich dokonania osi�gni�te przez skupianie drugiej uwagi nie mog�y mie� �adnych granic. Je�li chcieli sprawi�, by Atlantydzi poruszali si� noc�, to tak w�a�nie by�o. Widzia�em, �e trzy siostrzyczki s� coraz bardziej rozgniewane. Gdy sko�czy�em m�wi�, Lydia oskar�y�a mnie, �e nie robi� nic innego, tylko gadam. Potem wsta�y i wysz�y bez po�egnania. M�czy�ni ruszyli za nimi, lecz zatrzymali si� w drzwiach i po�egnali mnie u�ciskiem d�oni. Zosta�em w pokoju z la Gord�. � Z tymi kobietami jest co� bardzo nie w porz�dku � zauwa�y�em. � Nie. Po prostu s� zm�czone gadaniem � odrzek�a. � Oczekuj� od ciebie jakich� dzia�a�. � To dlaczego Genarowie nie s� zm�czeni gadaniem? � odparowa�em. � Bo s� g�upsi od kobiet � wyja�ni�a. � A ty, Gorda? Czy ty te� masz do�� gadania? � Sama nie wiem � powiedzia�a powa�nie. � Gdy jestem tylko z tob�, nie czuj� zm�czenia, ale gdy jeste�my razem z siostrzyczkami, jestem �miertelnie zm�czona, tak jak one. W ci�gu nast�pnych dni, kt�re sp�dzi�em w ich towarzystwie, nie wydarzy�o si� nic istotnego, przekona�em si� jednak, �e siostrzyczki s� do mnie nastawione wrogo. Genarowie mnie tolerowali, ale traktowali mnie bezceremonialnie. Wydawa�o si�, �e tylko la Gorda stoi po mojej stronie. Zacz��em si� zastanawia� nad przyczynami tej sytuacji. Przed wyjazdem do Los Angeles zapyta�em o to la Gord�. � Nie wiem, jak to mo�liwe, ale przyzwyczai�am si� do ciebie � wyja�ni�a. � Mam wra�enie, �e ty i ja jeste�my razem, podczas gdy siostrzyczki i Genarowie �yj� w innym �wiecie. Wstecz / Spis Tre�ci / Dalej 2. WSP�LNE WIDZENIE Po powrocie do Los Angeles przez kilka tygodni odczuwa�em dziwne dolegliwo�ci, zawroty g�owy albo nag�� utrat� oddechu, kt�re wyja�nia�em sobie jako efekt wysi�ku fizycznego. Pewnej nocy dosz�o do tego, �e obudzi�em si� przera�ony, nie mog�c z�apa� tchu. Lekarz, do kt�rego poszed�em, zdiagnozowa� moje k�opoty jako hiperwentylacj�, spowodowan� najprawdopodobniej napi�ciem. Zapisa� mi �rodek uspokajaj�cy i doradzi�, bym oddycha� do papierowej torby, je�li atak zn�w si� powt�rzy. Postanowi�em wr�ci� do Meksyku, by poszuka� rady u la Gordy. Gdy powt�rzy�em jej diagnoz� lekarza, zapewni�a mnie spokojnie, �e nie jest to �adna choroba, tylko w ko�cu zaczynam traci� swoje tarcze ochronne. Jej zdaniem to, czego do�wiadcza�em, zwi�zane by�o z �utrat� ludzkiego kszta�tu" i wej�ciem w nowy stan oddzielenia od ludzkich spraw. � Nie walcz z tym � powiedzia�a. � Walka z tym jest nasz� naturaln� reakcj�. Ale op�r hamuje przemian�. Porzu� strach i przejd� krok po kroku ca�y proces utraty ludzkiego kszta�tu. Powiedzia�a, �e w jej wypadku dezintegracja ludzkiej postaci zacz�a si� od podbrzusza. Objawi�a si� silnym b�lem i nieregularnymi skurczami, kt�re powoli rozprzestrzenia�y si� jednocze�nie w dw�ch kierunkach, w stron� st�p i gard�a. Doda�a jeszcze, �e skutki s� odczuwalne natychmiast. Chcia�em zanotowa� ka�dy niuans procesu przechodzenia w ten nowy stan. Przygotowa�em si� do spisania szczeg�owej relacji z tego, co mia�o zaj��, lecz ku mojej irytacji nic wi�cej si� nie wydarzy�o. Po kilku dniach bezowocnych oczekiwa� odrzuci�em wyja�nienia la Gordy i stwierdzi�em, �e diagnoza lekarza by�a prawid�owa. Nie by�em ni� zdziwiony � ci��y�a na mnie odpowiedzialno��, kt�ra sta�a si� przyczyn� niezno�nego napi�cia. Przyj��em na siebie przyw�dztwo, kt�re zdaniem innych uczni�w do mnie nale�a�o, ale nie mia�em najmniejszego poj�cia, w jaki spos�b mam ich poprowadzi�. Obecne w moim �yciu napi�cie wywo�a�o tak�e inne, powa�niejsze skutki. M�j poziom energii systematycznie opada�. Don Juan powiedzia�by, �e trac� osobist� moc i w ko�cu strac� �ycie. Nauczy� mnie �y� wy��cznie za spraw� osobistej mocy; rozumia�em j� jako spos�b istnienia, zwi�zek porz�dkowy mi�dzy podmiotem a wszech�wiatem, kt�rego nie wolno zak��ca�, gdy� nieuchronnie prowadzi to do �mierci. Poniewa� nie potrafi�em wymy�li� �adnego sposobu wyj�cia z tej sytuacji, doszed�em do wniosku, �e moje �ycie dobiega kresu. Moje przekonanie, �e jestem skazany, doprowadza�o pozosta�ych uczni�w do furii. Postanowi�em opu�ci� ich na kilka dni, w nadziei, �e zmniejszy to napi�cie i pomo�e mi si� pozby� ponurego nastroju. Gdy wr�ci�em, wszyscy stali przed drzwiami domu siostrzyczek, jakby przez ca�y czas na mnie czekali. Nestor podbieg� do samochodu i zanim jeszcze zd��y�em zgasi� silnik, poinformowa� mnie, �e Pablito uciek�. Poszed� umrze�, twierdzi� Nestor, do miasta Tul�, gdzie mieszkali jego przodkowie. Ogarn�a mnie groza. Czu�em si� winny. La Gorda nie podziela�a moich uczu�. Promienia�a zadowoleniem. � Je�li ten ma�y alfons umrze, tym lepiej � stwierdzi�a. � Teraz wszyscy mo�emy �y� razem w harmonii, tak jak by� powinno. Nagual m�wi�, �e wprowadzisz zmiany w nasze �ycie, i tak si� sta�o. Pablito ju� nie b�dzie zawraca� nam g�owy. Pozby�e� si� go. Zobacz, jacy jeste�my szcz�liwi. Lepiej nam bez niego. Jej okrucie�stwo nape�ni�o mnie odraz�. Z ca�� moc�, na jak� potrafi�em si� zdoby�, o�wiadczy�em, �e don Juan �mudnie przekazywa� nam wszystkim zasady �ycia wojownika. Podkre�li�em, �e nieskazitelno�� wojownika wymaga ode mnie, bym nie dopu�ci� do �mierci Pablita. � I jak ci si� wydaje, co mo�esz zrobi�? � zapyta�a la Gorda. � Zabior� kogo� z was, by z nim zamieszka� � odrzek�em � a� do dnia, gdy wszyscy, wraz z nim, b�dziecie mogli si� st�d wynie��. �miali si� ze mnie, nawet Nestor i Benigno � najbardziej, jak mi si� wydawa�o, zaprzyja�nieni z Pablitem. La Gorda �mia�a si� d�u�ej ni� pozostali, wyra�nie mnie prowokuj�c. Zwr�ci�em si� do Nestora i Benigna, szukaj�c u nich moralnego wsparcia. Odwr�cili wzrok. Odwo�a�em si� do wy�szej �wiadomo�ci la Gordy. B�aga�em j�. U�ywa�em wszystkich argument�w, jakie tylko przysz�y mi do g�owy. Patrzy�a na mnie z najwy�sz� pogard�. � Chod�my ju� � powiedzia�a do pozosta�ych. Obdarzy�a mnie nic nie wyra�aj�cym u�miechem, wzruszy�a ramionami i wyd�a usta. � Mo�esz p�j�� z nami � zwr�ci�a si� do mnie � pod warunkiem, �e nie b�dziesz zadawa� pyta� ani m�wi� o tym ma�ym alfonsie. � Jeste� wojownikiem bez kszta�tu, Gorda � odrzek�em. � Sama mi o tym m�wi�a�. Dlaczego wi�c os�dzasz Pablita? Nie odpowiedzia�a, ale widzia�em, �e cios jest celny. Zmarszczy�a czo�o, unikaj�c mojego wzroku. � La Gorda jest po naszej stronie! � wykrzykn�a piskliwie Josefina. Trzy siostrzyczki otoczy�y la Gord� i wci�gn�y j� do domu. Poszed�em za nimi. Nestor i Benigno tak�e weszli do �rodka. � Co chcesz zrobi�, zabra� kogo� z nas si��? � zapyta�a la Gorda. Oznajmi�em, �e uwa�am za sw�j obowi�zek pom�c Pablitowi i �e zrobi�bym to samo dla ka�dego z nich. � Naprawd� my�lisz, �e te