Moccia Federico - Amore 14 (fragment)

Szczegóły
Tytuł Moccia Federico - Amore 14 (fragment)
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Moccia Federico - Amore 14 (fragment) PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Moccia Federico - Amore 14 (fragment) PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Moccia Federico - Amore 14 (fragment) - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Federico Moccia Amore 14 3 Strona 2 Wrzesieñ Piêæ mocnych postanowieñ na ten miesi¹c: – schudn¹æ dwa kilo; – kupiæ czarne balerinki z kokardk¹; – dostaæ w prezencie kartê z 500 SMS-ami gratis; – wybraæ siê z Alis i Clod na koncert zespo³u Finley; – kupiæ Tysi¹c wspania³ych s³oñc Khaleda Hosseini, mówi¹, ¿e to strasznie piêkne. Imiê: Carolina, zwana Caro. Urodziny: 3 lutego. Gdzie mieszkasz? W Rzymie. Gdzie chcia³abyœ mieszkaæ? W Nowym Jorku, Londynie, Pary¿u. Gdzie nie chcia³abyœ mieszkaæ? W domu, kiedy tata siê drze. Nr obuwia: mniej, ni¿ bym chcia³a! A mo¿e chodzi³o o rozmiar?! Okulary: du¿e, przeciws³oneczne. Kolczyki: dwa, czasami, ale czêsto wcale. Znaki szczególne: te na sercu. Pacyfistka czy wojowniczka? Pacywoj. Pacyfistka /wojowniczka w zale¿- noœci od chwili. Sex? Chodzi o p³eæ, a mo¿e o to, czy ju¿ kiedyœ uprawia³am?! Wrzesieñ to miesi¹c, który bardzo lubiê, gdyby tylko akurat wtedy nie zaczyna³a siê szko³a i nie koñczy³y wakacje. Wci¹¿ jeszcze mo¿na chodziæ w lekkich ciuchach, co tak lubiê. Jakie wakacje s¹ wspania³e… Morze, pla¿a, przesiadywanie nad wod¹, przekopywanie stopami piasku i rysowanie na nim okrêgów, doprowadzanie do bia³ej gor¹czki ratow- nika, który ju¿ po wszystkim, wieczorem, musi usun¹æ nierównoœci, by 17 Strona 3 nastêpnego dnia rano pla¿a znów by³a g³adka! Za to parasole s¹, moim zdaniem, zbêdne, zreszt¹ i tak wcale pod nimi nie siedzê. Wielkie p³ach- ty we wzorki ze zwierzêtami mam zawsze ca³e w piasku i jak dot¹d nie uda³o mi siê poj¹æ, dlaczego cudze s¹ mniej zapiaszczone ni¿ moje. Lato to moja ulubiona pora roku. Wrzesieñ te¿ jest przeœliczny, ale przyda³oby siê, ¿eby nie by³o szko³y, ¿eby to by³ ostatni miesi¹c wakacji, koniecznie ca³y. S³ysza³am, ¿e na uniwersytecie rozpoczynaj¹ rok w paŸ- dzierniku. Widaæ tamci ju¿ skumali, w czym rzecz. Dopiero co kupi³am nowy pamiêtnik. Zaczynam go ot tak, bez spe- cjalnej ochoty na pisanie. W³aœnie, bo w gruncie rzeczy wolê SMS-y i maile, no i oczywiœcie MSN. A jednak papierowy pamiêtnik do szko³y te¿ jest potrzebny, choæby na wpisy przyjació³ek (zw³aszcza po to!), wiêc st¹d zakup. Naturalnie tylko kultowej serii Comix, przynajmniej raz na jakiœ czas siê poœmiejê! W budzie trzeba byæ na ósm¹ rano i to jest ju¿ wystarczaj¹cy dramat. Od razu na sam pocz¹tek strasznie ciekawe rzeczy: ta od zetpetów powiedzia³a nam, ¿ebyœmy narysowali równoleg³oœcian na czarnym bry- stolu i kupili blok z papierem milimetrowym. Po czym oznajmi³a: – Przynieœcie te¿ trzy tekturowe kwadraty o d³ugoœci boku piêtnaœcie centymetrów, no¿yczki, klej i o³ówek HB. – Znaczy… ¿e niby co ja jestem, sklep papierniczy? A po kiego grzyba mi równoleg³oœcian! Wiem, co to takiego! Moja komórka to równoleg³oœcian! Mija godzina, ale mowy nie ma, by choæ na chwilê siê wyluzowaæ, bo ju¿ wkracza profesor od angielskiego. W jednej rêce dzier¿y swoj¹ wyœwiechta- n¹ teczkê, a w drugiej odtwarzacz CD. Wszyscy spogl¹damy na siebie zaskoczeni. Przez swoje denka od butelek gapi siê na nas wszystkich i zaraz rzuca: – Na jutro przygotujcie tabelki, wpiszecie do nich czasowniki z pio- senki, której zaraz pos³uchamy. Oczywiœcie przynieœcie prace wakacyjne i dwa zeszyty. Powtórzcie sobie wszystko! – Co wszystko? Ledwie zaczêli- œmy! Coœ mi siê zdaje, ¿e w tym roku lekko nie bêdzie. Alis prosi mnie o pamiêtnik. Podajê go jej. Widzê, ¿e gryzmoli coœ pod dat¹ osiemnasty wrzeœnia. Po pó³ godzinie zwraca mi go. Czytam: Wio!-s³owa-nie: Wykluczyæ = ustaliæ, gdzie le¿¹ kluczyki do Range Rovera taty. Wo³owina = olbrzymia porcja miêsa czerwonego do wina. Kosmiczny = komik galaktyczny. Przerywam lekturê. 18 Patrzê na Alis. Zaœmiewa siê jak jakaœ stukniêta. Brak mi s³ów. Strona 4 Psor od w³oskiego, Leone, wypada na deser. – Na jutro napiszcie w zeszycie, co musieli za³atwiæ wasi rodzice, kiedy byli mali. – Jak to? Co musieli za³atwiæ, kiedy byli mali? Akurat za³atwiæ? Wszyscy zanosz¹ siê œmiechem. Nie dziwi nic. Co wy, zmówiliœcie siê czy jak? Trzy przed- mioty i to wszystkie na jutro? Ju¿ wiem: bêdê musia³a siê sprê¿yæ, ¿eby wyjœæ na miasto z Alis i Clod. Patrzymy na siebie. – Spotykamy siê o wpó³ do trzeciej i musimy siê uporaæ ze wszystkim w pó³torej godziny. – Bo potem rzeczywiœcie czeka nas rundka do Ciòcco- lati. Wrzesieñ lubiê te¿ dlatego, ¿e ma siê œwie¿o w pamiêci ca³e lato. I to jakie lato! Lato, kiedy siê ca³owa³am. Okay. Wyczyn sam w sobie niezbyt oryginalny, zgoda, ale uwa¿am, ¿e ¿adne ¿ycie nie ma w sobie niczego wyj¹tkowego, chyba ¿e dla tej jednej osoby, której dotyczy. Zreszt¹ akurat o tym chcê wam opowiedzieæ, albo lepiej, wci¹¿ pamiêtam, jak zwierza- ³am siê z tego moim dwóm przyjació³kom od serca: Clod i Alis. Clod to wspania³a dziewczyna. Je wszystko, co tylko wpadnie jej w rê- ce, zwinie ci nawet drugie œniadanie, jeœli go nie przypilnujesz, ale jest i prawdziwym wymiataczem, jeœli chodzi o rysunek, wiêc tak naprawdê wszystko jej wolno. I rzeczywiœcie odrabia³a zadania za pó³ klasy, a w za- mian wybiera³a sobie najapetyczniejsze drugie œniadania i wci¹ga³a je w nagrodê. Moje, pieczywo na oliwie z nutell¹, naturalnie by³o najbardziej wypasione, wiêc znika³o jako pierwsze. Alis z kolei ma w sobie coœ z ksiê¿- niczki, jest wysoka, szczup³a, przeœliczna, elegancka, sama nie wiem, ale wydaje siê wrêcz arystokratyczna, wygl¹da, jakby w ogóle nie zadawa³a siê z dziewczynami takimi jak my, lecz ni st¹d, ni zow¹d, o dziwo, potrafi byæ strasznie zabawna i to wra¿enie znika! Chocia¿ czasami potrafi byæ okropna… W ka¿dym razie zebraliœmy siê przy wejœciu do szko³y, pocz¹tek wrzeœnia, dopiero co wróciliœmy z wakacji, pierwszy dzieñ szko³y. – Juhu! – wydzieram siê jak walniêta. – I z czego siê tak cieszysz? Zjawiam siê opalona jak jeszcze nigdy dot¹d, mam blond w³osy, jaœniuteñkie, niczym jakaœ Szwedka, i to najnowszy model, w stylu tych piosenkarek, które pojawiaj¹ siê ni st¹d, ni zow¹d z czupryn¹ d³ugich prawie bia³ych w³osów, obowi¹zkowo w poszarpanych d¿insach, na bosaka, z gitar¹ w rêku i uwodzicielskim spojrzeniem. No, to ja mniej 19 Strona 5 wiêcej tak wygl¹da³am, tyle ¿e bez gitary i nie na bosaka… O Bo¿e, przez jakiœ czas to nawet próbowa³am graæ na gitarze, ale wiadomo, jak to jest z tymi rzeczami odziedziczonymi po rodzeñstwie, które ciebie te¿ krêc¹. Koniec koñców i tak sobie odpuszczasz, bo okazuje siê, ¿e wcale ci to nie pasuje. Wczeœniej tê gitarê mia³ mój brat, ale teraz Rusty James postara³ siê o now¹ i on akurat gra wprost ob³êdnie. No ja tam próbowa³am bez œciemniania, kupi³am nuty i wszystko inne, i nawet w szkole na muzyce ca³kiem nieŸle mi sz³o, znaczy, w lot pojê³am, gdzie siê zapisuje nuty, które umieszcza siê na liniach, a które w polach miêdzy nimi, tylko kiedy potem stara³am siê zagraæ je na gitarze, na pocz¹tku jeszcze jako tako mi sz³o, ale jak ju¿ uda³o mi siê odnaleŸæ nutê na strunie i j¹ zagraæ, to zaraz zapomina³am poprzedni dŸwiêk, a gdy odnajdowa³am ten po- przedni i kolejny po nim, wtedy wpada³a mama z okrzykiem: – Jedzenie na stole! – Oj, nie wiem, jak to jest, ale moja gra na gitarze jakoœ zawsze zbiega³a siê z por¹ kolacji! No, s³owem, uwa¿am, ¿e wszyscy mamy jakiœ talent i ¿e czêstokroæ dociera to do nas zbyt póŸno. Chocia¿, jak twierdzi nasz psor Leone, nigdy na nic nie jest za póŸno. Ja s¹dzê, ¿e odkry³am swoj¹ pasjê, i jeœli to rzeczywiœcie ona, to zajê³o mi to zaledwie czterna- œcie lat, czyli akurat tyle, by naprawdê coœ z tego zrozumieæ, rozejrzeæ siê i móc wybraæ. Nie ma nic piêkniejszego od wyboru. I ja wybra³am. – Ciauuu! Rzucam siê na Clod i chwilê póŸniej na Alis, a¿ prawie siê turlamy, taka jestem szczêœliwa! – Czyste szaleñstwo, czyste szaleñstwo. – Zaczynam skakaæ wokó³ nich i dziwnie wymachujê rêkami. – Tak, jestem dziwaczn¹ oœmiornic¹! – I wœlizgujê siê miêdzy nie, wykonuj¹c powolne ruchy rêkami i nogami, przemykam, raz jestem odalisk¹, to znów ¿yraf¹, a zaraz jakimœ innym niesamowitym stworem, który potrafi tak dziwnie krêciæ g³ow¹. One zaœ stoj¹ i wpatruj¹ siê we mnie os³upia³e. Alis jest boska. Zaznaczê tylko, ¿e jest najbogatsza w ca³ej szkole, a przynajmniej tak w³aœnie twierdzi Brandi, pe³en lizusów radiowêze³ w Farnesinie, czyli mojej szkole. I rze- czywiœcie musi byæ najbogatsza, skoro ma tak ob³êdny dom. Wygl¹da zupe³nie jak te domy, które mo¿na zobaczyæ wy³¹cznie w reklamach. No, takie, gdzie wszystko dzia³a bez zarzutu, lœni, ka¿da œciana jest wzo- 20 rem doskona³oœci, wystarczy wcisn¹æ jeden guzik, a ju¿ œwiec¹ siê Strona 6 wszystkie lampy, które daj¹ mocniejsze lub s³absze œwiat³o, wszystkie meble s¹ w ciemnym kolorze, na wysoki po³ysk, czarne, a telewizor jest ca³kiem p³aski i wisi na œcianie, mo¿na go w³¹czyæ jednym zaledwie muœniêciem, do tego idealna muzyka, piêkne dywany i nieskazitelnie czyste szyby. W³aœnie, ma dom na via XXIV Maggio, okna wychodz¹ na staro¿ytne rzymskie ruiny, pochodz¹ce z czasów wielkiego imperium, o którym ucz¹ nas w szkole. I Alis zaprasza nas do siebie, ¿ebyœmy siê mog³y o nich uczyæ, zwyczajnie wygl¹daj¹c przez okno, i nas nabiera, specjalnie wskazuje poszczególne fragmenty pa³eczk¹. – A tu mamy Ska³ê Tarpejsk¹… To zaœ £uk Konstantyna Wielkiego, a tam ni¿ej, w g³êbi… – Koloseum – odpowiadamy chórem z Clod. To jedyny zabytek, któ- rego nie sposób z niczym pomyliæ. Pod szko³¹ Alis zagl¹da do torebki i wyci¹ga nokiê N95, najnowszy model, i robi mi zdjêcie. – To akurat chcê mieæ na pami¹tkê, Caro! – W takim razie nagraj mnie, jak tañczê! Alis nie trzeba tego dwa razy powtarzaæ i zaczyna mnie nagrywaæ swoj¹ komórk¹, która jest lepsza od wszystkich kamer razem wziêtych. I gdy tak tañczê przed ni¹, zaczynam wymachiwaæ rêkami jak szalona, jestem lepsza od samego Eminema i 50 Centa razem wziêtych, rozsta- wiam szeroko palce i rapujê, czad, ¿e g³owa ma³a. – I ja go ca³ujê, pewnie, ¿e go ca³ujê, w tê noc, gdy ksiê¿yc w pe³ni i ochota dzika na niego i ty³eczek kszta³tny jego mnie przenika. Alis i Clod zaœmiewaj¹ siê jak szalone. Alis nie przestaje mnie na- grywaæ, a Clod tañczy do rytmu, ja zaœ œpiewam dalej. – I jaki poca³unek d³ugi i powalaj¹cy, w ³odzi, poœród kó³ i kamizelek ¿ycie ratuj¹cych… Ale nagle zatrzymuj¹ siê bez uprzedzenia i zastygaj¹ z rozdziawionymi buziami, zupe³nie jakby dopiero w tym momencie pojê³y, ¿e wreszcie siê zdecydowa³am i wykona³am ten wielki skok. Wiêc ja dalej. – Tak, posz³am z nim w œlimaka na ca³ego, wargê mu pok¹sa³am i trochê te¿ possa³am. – Ale nagle dociera do mnie, ¿e ich zaskoczenie wynika z czegoœ innego. I rzeczywiœcie… Psor Leone stoi za moimi plecami. I tak oto ja sama równie¿ zastygam z rozdziawion¹ buzi¹ i w jednej chwili wyobraŸnia podpowiada mi to wszystko, co móg³ us³yszeæ. Uœmiecha siê do mnie. 21