Grzechy02 - Judith Gould

Szczegóły
Tytuł Grzechy02 - Judith Gould
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Grzechy02 - Judith Gould PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Grzechy02 - Judith Gould PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Grzechy02 - Judith Gould - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 Judith Gould Strona 3 Grzechy Strona 4 Tom II Strona 5 WCZORAJ CENA SUKCESU Rozdział 1 Paryż, 1955 O dziesiątej rano na Avenue Frédéric- Le-Play podjechały dwie taksówki i zatrzymały się przy krawężniku. Z pierwszej wysiedli garderobiana i fryzjer. Czekali chwilę, aby kierowca wyciągnął z bagażnika ich walizki. Z drugiej wyszli Helenę i Jacques. Kiedy on płacił za kurs, Helenę spojrzała na Pole Marsowe i wieżę Eiffla. Potężna konstrukcja wyrastała znad równo przyciętych trawników i krętych ogrodowych ścieżek wysoko w czyste, zimowe niebo. Helenę ogarnął nagły lęk. Strona 6 Coś jej szeptało, że niepotrzebnie zgodziła się na tę sesję. Ale kiedy Odile Joly zaproponowała jej tę pracę, wydawało się, że to dobry pomysł. - Mam tu młodego zdolnego fotografa, który robi zdjęcia dla „Paris Vogue” - powiedziała projektantka. - Zainteresowało go siedem projektów z naszej letniej kolekcji. Widział cię na pokazie i nalegał, abyś to ty je prezentowała. Helenę była bardzo podekscytowana. Chodziło jej oczywiście o „Vogue’a”. Jakże często przerzucała gładkie, błyszczące strony tego magazynu, z ciekawością oglądając zdjęcia. I wzięła sobie do serca to, co mówiła pani Strona 7 Dupré. Tak jest, powinna podejmować nowe wyzwania. Może to właśnie ów następny krok na drodze do realizacji jej wymarzonych planów, myślała. No i jeszcze nazwisko fotografa. Jacques Renault miał już określoną markę. Stawiał na odważne pomysły. Fotografował swoje modelki w niesamowitych miejscach - na stromych skałach, wysokich dźwigach, nad przepaściami. Kiedyś ustawił dziewczyny na parapetach i rynnach katedry Notre Dame; zdjęcia wyszły fantastycznie. Całkowicie spełniły oczekiwania Jacques’a Renaulta. Modelki były blade ze strachu, tak jakby naprawdę musiały uciekać przed samym Strona 8 Quasimodo. Z ich twarzy biło autentyczne przerażenie. Zrobił się z tego jednak skandal, bo Jacques po prostu zabrał modelki, wszedł do katedry i wdrapał się z nimi po schodach północnej wieży na dach; tam dziewczyny zrzuciły futra. Pod spodem miały skąpe figi i biustonosze. Miała to być reklama bielizny Bonaparte Lingerie. Wybuchł skandal. Filmy zostały skonfiskowane, a Jacques’a pozwano do sądu. Sprawa ciągnęła się długo i stała się głośna. Po pół roku Jacques został jednak uniewinniony. W ciągu jednego dnia stał się sławą, męczennikiem sztuki. Condé Nast natychmiast zaproponował Strona 9 mu świetny kontrakt. Jacques podpisał go i od tej pory pracował dla „Vogue’a”. Kiedy Helenę dowiedziała się, że Renault chce ją fotografować, nie wahała się ani chwili. Oczywiście wiedziała, że naraża się na niebezpieczeństwo. Pocieszała się jednak, że prasa trochę przesadza, pisząc o ekstrawagancjach Jacques’a. Teraz, kiedy patrzyła na czarną metalową konstrukcję wznoszącą się nad brzegiem Sekwany, robiło jej się niedobrze. Od dzieciństwa miała lęk wysokości. Pomyślała, że na szczycie na pewno będzie zimno. I z pewnością Strona 10 strasznie tam wieje. Spojrzała na Jacques’a; fotograf przyglądał się jej z uwagą. Nie wolno myśleć o wysokości, powiedziała sobie, zaciskając zęby. Nie wolno myśleć o niebezpieczeństwie. Trzeba myśleć o czymś innym. O czymś przyjemnym. Uśmiechnęła się smutno. Nie przychodziły jej do głowy żadne przyjemne rzeczy. Hrabia? Broń Boże! Zjawił się zaraz po tym, jak Simon odwiózł ją do domu. Był wściekły, że zawiodła go tydzień wcześniej. Nie uwierzył, że chorowała, a Helenę postanowiła nie mówić mu o zabiegu. Uważała, że on by tego nie zrozumiał. Zdecydowała się zlekceważyć zalecenia Strona 11 doktora Rosena i posłusznie poszła z hrabią do łóżka. Musiała się upić, żeby znieść ból, jaki jej sprawiał, ale i tak przeżyła koszmar. Gdy już było po wszystkim, cicho zsunęła się z łóżka i poszła do łazienki. Philippe na szczęście już zasnął. Ostrożnie zmyła krew. Hrabia nawet nie zauważył, jak bardzo ją poranił. Dopiero kiedy następnego dnia obudził się w zakrwawionej pościeli, zorientował się, że coś jest nie w porządku. Uderzył ją w twarz. - Dlaczego mi nie powiedziałaś, że masz okres? - zapytał z wściekłością. - Wiesz, że nie mogę znieść stosunku z Strona 12 krwawiącą kobietą! Nie życzę sobie, żeby to się kiedykolwiek powtórzyło! - Dobrze. Najpierw zrobimy kilka ujęć z wieżą w tle - powiedział Jacques. Wcisnął ręce w kieszenie i bardzo uważnie rozglądał się dookoła. - Merde! Ta trawa jest wyschnięta. Kiedy fotografuje się letnie ubrania zimą, zawsze jest ten sam kłopot. - Poirytowany kiwnął na garderobianą i fryzjera. - Zabierzcie cały ten majdan bliżej fontanny. Zabrali walizki i ruszyli posłusznie tam, gdzie im wskazywał ręką. Owalna fontanna pomiędzy wieżą Eiffla a d’Honneur była wyłączona. Kiedy doszli na miejsce, Jacques wyglądał na Strona 13 zadowolonego. Odwrócił się do Helenę. - Dobrze. Zrobimy pierwsze zdjęcia tutaj, z wieżą w tle. A potem reszta ujęć na drugiej platformie. Helenę spojrzała na wieżę i zamknęła oczy. Druga platforma była na zawrotnej wysokości stu piętnastu metrów nad ziemią! Pół godziny później stali na górze. Helenę przebrała się w prostą jasną suknię wieczorową. Obcisła góra podkreślała piersi; długa szeroka spódnica sprawiała, że talia wydawała się jeszcze szczuplejsza. Fryzjer musnął twarz dziewczyny pudrem; a potem ostrożnie osuszył bibułką wilgotne Strona 14 powieki. Wiatr był bardzo silny. Targał elegancko upięte włosy, smagał jej nagie plecy jak lodowaty bicz i wyciskał łzy z oczu. Helenę obawiała się, że łzy mogą rozmazać starannie nałożony makijaż, i zamrugała, próbując je powstrzymać. Kilka metrów dalej Jacques patrzył na nią przez obiektyw hasselblada. Marudził coś przy przesłonie. Garderobiana i fryzjer cofnęli się; machnął dłonią, by Helenę przesunęła się w bok. - Stój! - krzyknął. Zastygła w bezruchu, a on uśmiechnął się z aprobatą. - Wspaniale! Słońce jest teraz dokładnie za tobą, prześwietla ci sukienkę. Masz dobrą figurę. Bardzo dobrą. Strona 15 - Szybciej, Jacques! - zawołała, obejmując się rękami i klepiąc dłońmi po ramionach. - Trzęsę się z zimna. Zamarznę tu na śmierć! Nagle zaczął robić zdjęcia, zaciskając wargi w grymasie koncentracji. Helenę poruszała się płynnie jak tancerka poddająca się muzyce, którą tylko ona mogła usłyszeć. Jacques wyczuwał jej rytm, zbliżał się i oddalał, krążył wokół niej, wciąż pstrykając aparatem. Kilka razy przerywał, by zmienić film. Za każdym razem do Helenę podbiegał fryzjer, aby osuszyć jej oczy. Po chwili przerwał. Helenę spojrzała na niego; twarz miał teraz poważną. Strona 16 - Podejdź do krawędzi, chérie, tylko ostrożnie. Nie chciałbym cię zeskrobywać z Pola Marsowego. Teraz zaczyna się słynny show Jacques’a Renaulta, pomyślała Helenę, zaciskając wargi. Akrobacje. Wiedziała już, co czuły dziewczęta siedzące okrakiem obok chimer na rynnach Notre Dame. Czuła się teraz tak samo. Początkowo nie mogła się ruszyć. Potem zdołała się odwrócić, uniosła powoli jedną nogę i malutkimi kroczkami przesunęła się do krawędzi. Ostrożnie, mówiła sobie. Nie spiesz się. Powoli… Dotarła do narożnego dźwigara, chwyciła się jednego z metalowych Strona 17 wsporników i przywarła do niego całym ciałem. Zamknęła oczy, aby nie patrzeć w dół na odległość dzielącą ją od ziemi. Byłby to długi lot. Czterdzieści pięter. - No już, przestań się modlić, nie jesteśmy w kościele. Do diabła, odwróć się i otwórz oczy - rzucił Jacques szorstko. Z wolna uniosła powieki. Potem odwróciła się niepewnie i stanęła twarzą do niego. Przykucnął i patrzył na nią przez obiektyw. Uśmiechnął się szeroko. - Nie takie to straszne, prawda? - zapytał. Strona 18 - Niestraszne dla ciebie, ty draniu! - zawołała przerażona łamiącym się głosem. - Ty stoisz sobie bezpiecznie! - Przestań. Uśmiechnij się! Odsłoniła posłusznie zęby. - Właśnie o to chodziło. Grzeczna dziewczynka. Teraz przesuń się w prawo. Wzięła głęboki oddech, puściła jedną ręką wspornik i ostrożnie cofnęła się kilka centymetrów, aż jej obcasy niemal zawisły nad przepaścią. Tylko noskami pantofli dotykała żelaznej platformy. Wolną dłonią sięgnęła do spódnicy i uniosła jej brzeg, Strona 19 rozpościerając połyskliwy jedwab niczym lśniące skrzydło motyla. Cienki materiał złapał wiatr jak żagiel i zaczął trzepotać. Helenę mocniej zacisnęła palce drugiej ręki na wsporniku. Wiatr, jak gdyby ciesząc się z jej strachu, zaczął ją nagle szarpać wściekłymi porywami. Helenę zadrżała. Jakiś nieoczekiwany podmuch mógł ją pchnąć w tył i spowodować, że straci równowagę. Jacques wskazał dłonią miasto. - Popatrz w dół, na Paryż! - krzyknął. -I wychyl się jeszcze trochę! Zbladła jeszcze bardziej. Niemal sparaliżowana ze strachu, ścisnęła jeszcze mocniej żelazną poprzeczkę, Strona 20 jednocześnie odchylając się od wspornika na całą długość ramion. Powoli spojrzała w dół. Miasto rozpościerało się pod nią jak bezkresne kamienne morze. Rozdzielała je szara, wężowata, zakręcona w literę S linia Sekwany. Helenę zrobiła znudzoną, obojętną minę, tak jakby zwisanie z wieży Eiffla było najnaturalniejszą rzeczą na świecie. W końcu Jacques uśmiechnął się szeroko i skinął głową. - W porządku! - zawołał. - Wracaj! Zbliżył się i wyciągnął rękę, a Helenę ruszyła ku niemu na chwiejnych nogach. Po kilku krokach poczuła, że ją trzyma, i