10329
Szczegóły |
Tytuł |
10329 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10329 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10329 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10329 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
W. Go��bowski
Pe�nia przekazu
"Czytaj mi�dzy wierszami; S�ysz oddech Ziemi;
Rozerwij pustk� serca; Si�gnij poza horyzont;
�yj pe�ni� przekazu;"
Ksi�ga Lepszej Rzeczywisto�ci
rozdzia� 2 wersy 8 - 10
W�a�ciwie to nie wiem, czy mog� z czystym sercem powiedzie�, �e go zna�em.
Przecie� nawet nie wiem, jak mia� na
imi�. Nazywa�em go Artyst�, bo niew�tpliwie nim by�. Malarzem. Tw�rc�. Nazwisko,
widniej�ce na brudnym,
zepsutym dzwonku do drzwi nic wam nie powie. Mog� wam jedynie opowiedzie� o nim
tyle, ile on sam mi przekaza�
w rzadkich chwilach "normalnego" �ycia.
Nie by�, jak zwyk�o si� m�wi�, cudownym dzieckiem przedmie�cia. Urodzi� si� w
�rodku wielkiego miasta, a zamo�ni
rodzice postarali si� o zapewnienie mu dobrych szk�. Nie opowiada� wiele o swym
dzieci�stwie. Nie mam poj�cia,
dlaczego nagle rzuci� rodzin�, zmieni� nazwisko i wyjecha� daleko... W ka�dym
razie z czego� musia� �y�, wi�c zacz��
malowa�. Jego obrazy by�y naprawd� pi�kne, bogaci ludzie zamawiali u niego swe
portrety. Wzbogaci� si� na tym
nie�le. Wkr�tce potem zamieszka� we w�asnej willi z pi�kn� m�od� dziewczyn�.
Wszystko zmierza�o do szcz�liwego
�ycia... P�ki nie us�ysza� o ZAKAZANEJ muzyce. Wtedy jeszcze nie by�a zakazana.
Kapele gra�y j� po ca�ym �wiecie,
powstawa� przeb�j za przebojem. To przecie� dopiero niedawno muzyka pod�wiadoma
sta�a si� ZAKAZAN�...
Wiecie, dlaczego. W g�o�nej rozprawie przed S�dem �wiatowym uznano j� za
nieporz�dan�, niszcz�c� rozum i tak
dalej... A chodzi�o tylko o tych paru na�panych syn�w Bardzo Wa�nych Ludzi,
kt�rzy wr�cili z kolejnego koncertu
"nie w pe�ni sprawni umys�owo". Ale o czym to ja ...
Ach, tak. No wi�c kupi� sobie wystarczaj�co dobry sprz�t, aby m�c odbiera�
pe�ni� pod�wiadomego przekazu. Ci�gle
jednak nie by� zadowolony z rezultatu. Szuka� czego� wi�cej. W tym te� czasie
nawi�za� kontakt z jak�� grup�, nie
pami�tam jej nazwy... Projektowa� dla nich i tworzy� scenografi� koncertow�. Po
jakim� czasie grupa zyska�a, g��wnie
dzi�ki niemu, wi�ksz� s�aw�. Wiecie, jak to potem zwykle bywa. Alkohol,
narkotyki, kobiety, szale�stwo dwadzie�cia
pi�� godzin na dob�. Rzuci� dom i sw� dziewczyn�. Ci�g�y odlot. Pewnego dnia
stwierdzi� nagle, �e nie ma uszu.
Nigdy nie dowiedzia� si�, kto i dlaczego mu je odci��... Mo�e zreszt� to on
sam... Kto wie ? W ka�dym razie infekcje,
p�niej choroby pozbawi�y go s�uchu. Ale dla niego muzyka by�a fundamentem,
podstaw� egzystencji ! No, to zebra�
pieni�dze, w jakiej� tajnej klinice dorobili mu wszczepy. Teraz odbiera� muzyk�
sp�ywaj�c� kablami wprost do
kom�rek m�zgowych. Nikt nigdy nie dowie si�, co naprawd� on tam s�ysza� i
widzia�. Twierdzi�, �e znalaz� wreszcie
PE�NI� PRZEKAZU. Dopiero wtedy zacz�� malowa� swe �ywe obrazy, ze �wiat�a,
ognia, wody i mg�y. Podobno
dzia�a�o to jak sprz�enie zwrotne : on malowa� muzyk� kapeli, a ta z niego
czerpa�a natchnienie do trworzenia
kolejnych przeboj�w...
Ale wkr�tce przyszed� �w czarny rok. Najpierw jego grup� zamkn�li po serii
samob�jstw spowodowanych rzekomo
s�uchaniem ich pod�wiadomych przekaz�w. Mo�e i by�o w tym troch� racji... Gdyby
jednak tymi samob�jcami nie
okaza�y si� zostawione samym sobie, ale mimo wszystko dzieci bogatych rodzic�w,
nikt by palcem nie ruszy�... Artysta
jako� zwia�, przybra� inne nazwisko i zaszy� si� w kt�rym� z wielkich miast.
Pr�bowa� znowu malowa� piekne portrety,
ale po kilku pr�bach zrozumia�, �e nie ma dla niego powrotu do przesz�o�ci.
Mniej wi�cej wtedy te� odby�a si� s�ynna
Rozprawa przeciw muzyce pod�wiadomej, na kt�rej uznano j� za ZAKAZN�... A ta
sta�a si� dla niego narkotykiem.
Nie m�g� ju� bez niej �y�. W jakim� opuszczonym biurowcu pod��czy� swe kable do
sieci i zacz�� szuka�. D�ugo. A�
znalaz�. Nigdy nie zdradzi� mi adresu do tych pirackich rozg�o�ni muz-netowych.
Zn�w m�g� odbiera� pe�ni� przekazu.
M�g� malowa�, cho� musia� ograniczy� si� do aerozoli, resztek farb i
otaczaj�cych go pustych �cian. Gdyby go wtedy
nie spotka� ten bogaty dziwak, pewnie by tam sko�czy�. Ale nie, znalaz� go i
zap�aci� za pomalowanie swego
mieszkania. Nie wiem, czy mieszka w nim. Ja nie umia�bym �y� otoczony takimi
obrazami... Oszala�bym pr�dzej czy
p�niej. Raczej pr�dzej. No bo pami�tajcie, wyobra�nia Malarza by�a ju� wtedy
prze�arta na wylot PRZEKAZEM.
W ka�dym razie kupi� sobie ze te pieni�dze w�a�nie t� pracowni�. Sp�jrzcie w
tamten k�t, to ko�c�wka sieci. By�
pod��czony ca�� dob�. To ja przynosi�em mu jedzenie, sprzedawa�em jego obrazy.
Tak, czasami ba�em si� go. Niekiedy
stawa� si� nieobliczalny. My�l�, i� mia� to ju� wcze�niej, od dziecka. Dlatego
s�dz�, �e to w�a�nie on obci�� sobie uszy.
Ale to niewa�ne...O, sp�jrzcie tu. Jego bodaj�e najlepszy obraz z ostatniego
okresu tw�rczo�ci. Nigdy go nie
sprzeda�em. Kupi�em go od niego i u mnie zostanie. Nie wiem, czego wtedy
s�ucha�. Mo�e jakich� ballad. S�dz�, �e
wida� tu echa jego ca�ego �ycia. Obraz�w z pierwszego okresu - pi�knych,
delikatnych. A jednocze�nie bije z niego
jaka� si�a, jakby zakazanej muzyki; mo�e na znak buntu przeciw wyrokowi
Procesu... ? Nie, nie sprzedam go, ju�
powiedzia�em. Jest m�j. Wybierzcie sobie inne: z ty�u s� napisane ceny.
Jak umar�? Nie umar�. Nie, nie �yje, to pewne. Po prostu nie umar�. Nie zgin��.
Nie wyskoczy� z okna. Nic z tych
rzeczy. Znikn��. Nie, nie opowiadam wam bajek. Gdy otworzy�em pewnego dnia
zamkni�te drzwi do pracowni, nie
zasta�em go. Sk�d wiem, �e po prostu nie wyszed�? Jego odbiornik wci�� by�
pod��czony do sieci. Le�a� po�rodku
pokoju. O, mniej wi�cej tu. Na ko�cach kabli i drucik�w by�y �lady czego�
��tego, maziowatego. S�dz�, �e to by�
m�zg. Nie wierzycie ? Te� nie chcia�em uwierzy�. Ale pracownia by�a zamkni�ta od
wewn�trz, a ja mam jedyny
klucz... Gdzie jest ten odbiornik ? Nie powiem wam. Tak, schowa�em go. Nie
znajdziecie go. I nie dam go wam nawet,
gdyby�cie za�o�yli ko�ci� jego imienia. Jego religi� by�a zakazana muzyka. I
pozosta� jej wierny, a� do swego ko�ca...
To co, zdecydowali�cie si� na jaki� obraz? Doskonale. Dobry wyb�r. B�dzie jak
znalaz� do kolekcji. Ten te� ?
�wietnie. O, dziekuj�. Zaraz dam reszt�... Nie trzeba ? Mi�o z pana strony. A
teraz pojed�my kilka kilometr�w dalej,
poka�� wam dzie�a nastepnego wartego uwagi m�odego artyst�... Szkoda, �e te� ju�
nie �yje. Ci m�odzi teraz tak
szybko �yj� i szybko umieraj�... Szkoda gada�. Wiecie sami.