10555
Szczegóły |
Tytuł |
10555 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10555 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10555 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10555 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Zwoje (The Scrolls) 3 (36), 2003
BUDOWA CHI�SKIEGO MURU
FRANZ KAFKA
Chi�ski Mur w punkcie najbardziej wysuni�tym na p�noc jest ju� uko�czony.
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
Chi�ski Mur w punkcie najbardziej wysuni�tym na p�noc jest ju� uko�czony.
Budow� prowadzono od strony po�udniowo-zachodniej i po�udnio-wschodniej i
tutaj mur po��czono. Ten system podzia�u na cz�ci by� r�wnie� podczas budowy
stosowany w mniejszym zakresie przez obie wielkie armie robocze, armi�
wschodni� i zachodni�. Odbywa�o si� to w ten spos�b, �e tworzono grupy,
z�o�one mniej wi�cej z dwudziestu robotnik�w, kt�re mia�y za zadanie postawi�
odcinek muru d�ugo�ci oko�o pi�ciuset metr�w, jednocze�nie za� grupa
s�siednia, zmierzaj�ca tamtej naprzeciw, budowa�a mur takiej samej d�ugo�ci.
Kiedy jednak dosz�o do po��czenia obu odcink�w, wcale nie prowadzono dalszej
budowy na nast�pnym tysi�cu metr�w, lecz ka�d� grup� robotnik�w przesuwano do
dalszego stawiania muru w zupe�nie inne okolice. Przy takim systemie powsta�y
naturalnie w murze liczne powa�ne luki, kt�re stopniowo i powoli wype�niano,
chocia� niekt�re z nich dopiero w�wczas, gdy ukaza�o si� ju� obwieszczenie o
uko�czeniu muru. Co wi�cej, istniej� podobno luki, kt�rych w og�le nie
zamurowano, jest to jednak twierdzenie nale��ce by� mo�e do wielu legend,
powsta�ych w zwi�zku z budow� muru; cz�owiek sam na w�asne oczy i w�asn� miar�
wskutek olbrzymiej rozleg�o�ci budowy w �adnym razie nie zdo�a tego sprawdzi�.
Istniej� podobno luki, kt�rych w og�le nie zamurowano.
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
Oczywi�cie mo�na by zrazu s�dzi�, �e by�oby pod ka�dym wzgl�dem korzystniej
prowadzi� budow� w spos�b ci�g�y, albo przynajmniej ka�d� z dw�ch g��wnych
cz�ci stawia� jako ca�o��. Mur przecie�, jak powszechnie si� g�osi i jak
wszystkim wiadomo, pomy�lany zosta� jako os�ona przed ludami p�nocy. Czy
jednak mur, kt�ry nie stanowi zwartej ca�o�ci, mo�e chroni�? Taki mur nie
tylko nie chroni, lecz sam znajduje si� w ci�g�ym niebezpiecze�stwie.
Odosobnione fragmenty muru w pustynnych okolicach z �atwo�ci� mog� by� wci��
na nowo burzone przez koczownik�w, zw�aszcza �e w tym w�a�nie czasie owe
plemiona, przestraszone budow� muru, z niepoj�t� szybko�ci� � jak szara�cza
przenosi�y si� z miejsca na miejsce i d1atego mo�e orientowa�y si� w
ca�okszta�cie post�puj�cej budowy lepiej od nas � budowniczych muru. Mimo
wszystko jednak dzie�o nie mog�o chyba zosta� inaczej ni� w ten w�a�nie spos�b
wykonane. �eby to zrozumie�, trzeba wzi�� pod uwag�, �e mur mia� by� nasz�
os�on� na czas d�ugich stuleci; najstaranniej przeprowadzona budowa,
wykorzystanie wiedzy wszystkich znanych epok i narod�w w zakresie budownictwa,
sta�e poczucie osobistej odpowiedzialno�ci budowniczych, nale�a�y do
nieodzownych warunk�w wykonania tego dzie�a. Przy mniej wa�nych robotach mo�na
by�o zatrudni� niewykwalilfikowanych robotnik�w z ludu, pracuj�cych na dni�wki
� m�czyzn, kobiety, dzieci, ka�dego, kto zg�osi� si� ze wzgl�du na niez�y
zarobek;
Przy mniej wa�nych robotach mo�na by�o zatrudni�
niewykwalilfikowanych robotnik�w z ludu,
pracuj�cych na dni�wki � m�czyzn, kobiety, dzieci.
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
ale ju� do kierowania czterema robotnikami konieczny by� roztropny pracownik,
zaprawiony w zawodzie murarskim, cz�owiek, kt�ry ca�ym sercem potrafi� wczu�
si� w zamierzenia budowniczych. Im za� wa�niejsz� powierzano prac�, tym
wi�ksze by�y wymagania. I rzeczywi�cie odpowiedni ludzie znale�li si� do
dyspozycji, chocia� mo�e nie w takiej masie, jaka przy tej budowie okaza�a si�
konieczna, ale mimo wszystko liczba ich by�a ogromna.
Do kierowania czterema robotnikami konieczny by� roztropny pracownik,
zaprawiony w zawodzie murarskim,
cz�owiek, kt�ry ca�ym sercem potrafi� wczu� si� w zamierzenia budowniczych.
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
Do realizacji dzie�a nie przyst�piono w spos�b lekkomy�lny. Na pi��dziesi�t
lat przed rozpocz�ciem budowy og�oszono w ca�ych Chinach, kt�re postanowiono
otoczy� murem, sztuk� budowlan�, a zw�aszcza rzemios�o murarskie za
najwa�niejsz� dziedzin� wiedzy, a wszystkie inne sprawy uznawano tylko w tej
mierze, w jakiej ��czy�y si� one z budownictwem. Przypominam sobie dok�adnie,
�e jako ma�e dzieci, jeszcze niezbyt pewnie stoj�ce na nogach, gromadzili�my
si� w ogr�dku naszego nauczyciela i musieli�my budowa� z kamyk�w co� w rodzaju
muru, po czym nauczyciel, podkasawszy swe szaty, w biegu rzuca� si� na ten mur
i oczywi�cie wszystko rozwala�, a nam tak ostro wypomina� nieudolno�� budowy,
�e zanosz�c si� od p�aczu rozbiegali�my si� na wszystkie strony i wracali�my
do rodzic�w. Drobny to szczeg�, ale znamienny dla ducha owych czas�w.
Szcz�liwym zbiegiem okoliczno�ci, rozpocz�to budow� muru, w�a�nie kiedy
zda�em ostatni egzamin w najni�szej szkole. M�wi� o szcz�ciu, poniewa� wielu
ludzi, kt�rzy wcze�niej osi�gn�li szczyty dost�pnego im wykszta�cenia, przez
d�ugie lata nie wiedzia�o, co pocz�� ze swoj� wiedz� i marz�c o
najwspanialszych budowlach tu�a�o si� z miejsca na miejsce, nie przynosz�c
nikomu po�ytku, i ca�e ich masy stacza�y si� na dno n�dzy. Ci jednak, kt�rzy
wreszcie znale�li si� przy budowie, chocia�by jako najni�si rang� kierownicy
prac, rzeczywi�cie okazali si� godni tego zaszczytu. Byli to murarze, kt�rzy
wiele my�leli o swym dziele i nie przestawali si� nad nim zastanawia�, czuli
si� bowiem zro�ni�ci z budow� od chwili, gdy po�o�yli pierwszy kamie� pod
fundamenty.
Ci jednak, kt�rzy wreszcie znale�li si� przy budowie,
chocia�by jako najni�si rang� kierownicy prac,
rzeczywi�cie okazali si� godni tego zaszczytu.
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
Murarzy tych o�ywia�a naturalnie nie tylko ch�� jak najrzetelniejszego
wykonania pracy, lecz r�wnie� niecierpliwo��, z jak� pragn�li wreszcie ujrze�
sko�czone dzie�o w ca�ej jego doskona�o�ci. Nie zna tej niecierpliwo�ci
najemny robotnik, ten goni tylko za zarobkiem, natomiast wy�si, a nawet
�redniej rangi kierownicy widz� tyle szczeg��w post�puj�cej budowy, �e ju� to
samo podnosi ich na duchu. Ale o ni�szych pracownik�w, umys�owo
przerastaj�cych postawione im, ma�e na poz�r zadania, trzeba by�o zatroszczy�
si� w inny spos�b. Trudno by�o na przyk�ad nakaza� im przez ca�e miesi�ce, a
nawet lata, stawia� kamie� na kamieniu w jakiej� nie zamieszkanej, pustynnej
okolicy, o setki mil od ich stron rodzinnych; beznadziejno�� takiej wyt�onej
pracy, nie wiod�cej do celu nawet na przestrzeni d�ugiego �ycia ludzkiego,
wtr�ci�aby ich w rozpacz, a przede wszystkim zmniejszy�aby ich wydajno��.
...przez ca�e miesi�ce, a nawet lata, stawia� kamie� na kamieniu ...
beznadziejno�� takiej wyt�onej pracy,
nie wiod�cej do celu nawet na przestrzeni d�ugiego �ycia ludzkiego...
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
Dlatego zdecydowano si� na wielocz�ciowy system budowy. Pi��set metr�w muru
mo�na by�o zbudowa� w czasie pi�ciu mniej wi�cej lat; potem kierownicy raczej
byli ju� nazbyt wyczerpani, tracili ca�e zaufanie do siebie, do swego dzie�a i
do �wiata. Dlatego, dop�ki jeszcze �yli podnios�ymi nastrojami, wywo�anymi
uroczysto�ci� po��czenia muru, przenoszono ich w dalekie, bardzo dalekie
strony; w czasie podr�y ogl�dali tu i �wdzie wznosz�ce si� ju� gotowe
kompleksy mur�w, przeje�d�ali obok kwater wy�szych kierownik�w, kt�rzy
wr�czali im odznaczenia honorowe, s�yszeli radosne okrzyki nowych armii
roboczych, przyby�ych z g��bi kraju, widzieli, jak wycinano ca�e lasy
przeznaczone na budow� rusztowa�, widzieli, jak rozbijano g�ry na pojedy�cze
bloki kamienne, wys�uchiwali w �wi�tych miejscach �piew�w pobo�nych ludzi,
kt�rzy modlili si� o uko�czenie dzie�a.
...s�yszeli radosne okrzyki nowych armii roboczych, przyby�ych z g��bi
kraju...
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
To wszystko u�mierza�o ich niecierpliwo��. Spokojne �ycie, panuj�ce w ich
stronach rodzinnych, w kt�rych przez pewien czas przebywali, dodawa�o im si�,
a powa�anie, jakim cieszyli si� wszyscy pracownicy budowlani, pokorna wiara, z
jak� s�uchano ich opowie�ci, nadzieje, jakie prosty, cichy obywatel ��czy� z
przysz�ym uko�czeniem muru, to wszystko budzi�o nowy entuzjazm. Jak wiecznie
ufne dzieci �egnali si� w�wczas z rodzinnymi stronami, opanowywa�a ich
nieprzeparta ch�� dalszej pracy przy dziele narodowym. Wyje�d�ali z domu
wcze�niej, ni� to by�o konieczne, po�owa mieszka�c�w odprowadza�a ich daleko
poza granice wioski. Na wszystkich drogach oddzia�y robotnik�w, flagi,
sztandary � nigdy dotychczas nie widzieli, �e tak wielka, bogata, pi�kna i
godna mi�o�ci jest ich kraina. Ka�dy rodak by� bratem, dla kt�rego stawia�o
si� mur obronny, bratem, kt�ry wraz z wszystkim, co posiada� i czym by�, przez
ca�e swe �ycie pozostawa� im wdzi�czny za ich prac�. Jedno��! Jedno��! Pier�
przy piersi, wsp�lny marsz ca�ego narodu, krew, ju� nie uwi�ziona w ciasnym
uk�adzie kr��enia, lecz b�ogo p�yn�ca i ci�gle powracaj�ca poprzez
niesko�czone Chiny.
Jedno��! Jedno��! Pier� przy piersi, wsp�lny marsz ca�ego narodu,
krew, ju� nie uwi�ziona w ciasnym uk�adzie kr��enia,
lecz b�ogo p�yn�ca i ci�gle powracaj�ca poprzez niesko�czone Chiny.
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
Dzi�ki temu w�a�nie staje si� zrozumia�y system budowania muru odcinkami;
istniej� jednak�e dalsze jeszcze przyczyny. Nic te� nadzwyczajnego, �e tak
d�ugo zatrzymuj� si� przy tej sprawie; jest ona centraln� ide� ca�ej budowy
muru, chocia� zrazu mog�aby si� wydawa� ma�o istotna. Ale nie mo�na nigdy
dosy� g��boko wnikn�� w�a�nie w t� kwesti�, je�li si� zamierza przekaza� my�li
i prze�ycia swej epoki.
Przede wszystkim trzeba sobie jednak powiedzie�, �e dokonano w�wczas dzie�,
kt�re niewiele ust�puj� budowie Wie�y Babilo�skiej, lecz je�li chodzi o
zbo�no�� celu, przynajmniej zgodnie z ludzkimi zamiarami, stanowi� one w�a�nie
przeciwie�stwo tamtej budowy. Wspominam o tym, poniewa� w czasach, gdy
zaczynano stawia� mur, pewien uczony napisa� ksi��k�, w kt�rej ukaza� bardzo
dok�adnie powy�sze analogie. Stara� si� tym sposobem udowodni�, �e budowa
Wie�y Babilo�skiej nie dosz�a do skutku wcale nie z g�oszonych powszechnie
powod�w albo �e przynajmniej w�r�d tych znanych przyczyn nie wymienia si�
najwa�niejszych. Jego materia�y dowodowe sk�ada�y si� nie tylko z rozpraw i
sprawozda�, ale � jak twierdzi� � przeprowadzi� nawet na miejscu badania i
wykry�, �e budowa spe�z�a i musia�a spe�zn�� na niczym na skutek s�abo�ci
fundament�w. Oczywi�cie pod tym wzgl�dem nasze czasy ogromnie przewy�szaj�
tamt� zamierzch�� epok�. Prawie ka�dy wykszta�cony wsp�czesny cz�owiek jest z
zawodu murarzem, nieomylnym w kwestiach dotycz�cych zak�adania fundament�w.
Prawie ka�dy wykszta�cony wsp�czesny cz�owiek jest z zawodu murarzem,
nieomylnym w kwestiach dotycz�cych zak�adania fundament�w.
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
Lecz �w uczony nie zamierza� wcale na tym poprzesta�, ponadto bowiem
stwierdza�, �e nasz Wielki Mur stanowi� b�dzie po raz pierwszy w dziejach
ludzko�ci bezpieczny fundament pod budow� nowej Wie�y Babilo�skiej. A wi�c
wpierw mur, a nast�pnie wie�a. Ksi��ka by�a w�wczas przez wszystkich
rozchwytywana, ale wyznam, �e jeszcze dzisiaj niezupe�nie rozumiem, jak �w
uczony wyobra�a� sobie budow� takiej wie�y.
Lecz �w uczony ... stwierdza�, �e nasz Wielki Mur stanowi� b�dzie
po raz pierwszy w dziejach ludzko�ci
bezpieczny fundament pod budow� nowej Wie�y Babilo�skiej.
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
W jaki spos�b mur, kt�ry nie tworzy� nawet zamkni�tego kr�gu, tylko pewnego
rodzaju wycinek ko�a lub p�kole, mia� sta� si� fundamentem wie�y? Mog�o to
przecie� by� tylko rozumiane w sensie symbolicznym. Ale do czego by s�u�y�
w�wczas mur, kt�ry by� czym� rzeczywistym, dzie�em trudu i �ycia setek tysi�cy
ludzi? I po co w owej ksi��ce nakre�lono plany wie�y, co prawda bardzo
mgliste, po co przedstawiono szczeg�owe propozycje zjednoczenia si� narodu
przy tym pot�nym, nowym dziele?
Wiele w owym czasie � ta ksi��ka stanowi tylko jeden z przyk�ad�w � by�o
zam�tu my�lowego, by� mo�e z tego w�a�nie powodu, �e tak liczne rzesze
usi�owa�y w miar� mo�no�ci na tym jednym zadaniu skupi� ca�� swoj� uwag�.
Istota ludzka, w gruncie rzeczy lekkomy�lna, z natury podobna do unosz�cego
si� w powietrzu py�u, nie znosi �adnego skr�powania; nawet gdy sama sobie
na�o�y p�ta, wkr�tce jak szalona zacznie szarpa� swe wi�zy i wreszcie mur,
�a�cuch oraz sam� siebie rozerwie na strz�py. Mo�liwe, �e i takie pogl�dy,
stoj�ce nawet w sprzeczno�ci z ide� postawienia muru, uwzgl�dnione zosta�y
przez kierownictwo przy decydowaniu si� na etapow� budow�. My � m�wi� tutaj w
imieniu wielu ludzi � poznawali�my w�a�ciwie dopiero samych siebie powtarzaj�c
liter� po literze rozporz�dzenia w�adz naczelnych i dochodzili�my do wniosku,
�e gdyby nie nasze kierownictwo, to ani wiedza wyniesiona ze szko�y, ani nasz
ludzki rozs�dek nie wystarczy�yby nawet do wykonania drobnych zada�, kt�re nam
powierzono w ramach tej wielkiej ca�o�ci. W pomieszczeniu, w kt�rym urz�dowa�o
naczelne kierownictwo � gdzie za� ono si� znajdowa�o i kto w nim zasiada�, nie
wiedzia� i nie wie nikt, kogo o to pyta�em � w tym pomieszczeniu kr��y�y chyba
wszystkie ludzkie my�li i pragnienia oraz dla przeciwwagi r�wnie� wszystkie
ludzkie losy i spe�nione nadzieje. A na d�onie kre�l�cych plany kierownik�w
pada� przez okno odblask boskich �wiat�w.
I dlatego nie�atwo bezstronnemu obserwatorowi poj��, �e kierownictwo � gdyby
naprawd� tego chcia�o � nie umia�o przezwyci�y� r�wnie� wszelkich trudno�ci
stoj�cych na przeszkodzie jednolitej budowie muru. Pozostaje wi�c tylko
wniosek, �e zwierzchnictwo z g�ry zamierza�o stawia� mur ma�ymi odcinkami. Ale
budowanie odcinkami by�o jedynie �rodkiem zast�pczym, chybiaj�cym ponadto
celu. Z tego wynika, �e kierownictwo chcia�o czego�, co nie mia�o sensu. �
Dziwaczny wniosek! � Oczywi�cie, ale r�wnie� z innych powod�w jest on
usprawiedliwiony. Dzisiaj mo�na ju� chyba o tym m�wi�, nie nara�aj�c si� na
niebezpiecze�stwo. W�wczas bowiem ukrywan� skrz�tnie zasad� wielu, nawet
najwarto�ciowszych ludzi, by�o: pr�buj, jak tylko mo�esz, zg��bi� zarz�dzenia
zwierzchnik�w, ale tylko do pewnej granicy, potem przesta� si� zastanawia�.
Bardzo rozs�dna zasada, kt�ra zosta�a zreszt� jeszcze szerzej wyja�niona w
powtarzanej cz�sto p�niej przypowie�ci: Nie dlatego, �eby ci to mia�o
zaszkodzi�, powiniene� zrezygnowa� z dalszego wyci�gania wniosk�w, nie jest
bowiem wcale rzecz� pewn�, czy ci to zaszkodzi. Nie mo�na tu w og�le m�wi� o
szkodliwo�ci i nieszkodliwo�ci. Po prostu stanie si� z tob� to samo, co z
rzek� na wiosn�. Rzeka wzbiera, ro�nie w pot�g�, lepiej u�y�nia ziemi� nad
swoimi rozleglymi brzegami, przed�u�a swe trwanie i bieg ku morzu i jest do�
podobniejsza i wspanialsza. � Tak dalece zastaniawiaj si� nad zarz�dzeniami
kierownictwa. Potem jednak rzeka wyst�puje z brzeg�w, traci zarysy i kszta�ty,
p�ynie ku swemu uj�ciu wolniej, usi�uje wbrew przeznaczeniu stworzy� ma�e
morze �r�dl�dowe, szkodzi uprawnym polom, a przecie� nie mo�e na sta�e
zachowa� takich rozmiar�w, lecz znowu sp�ywa w dawne �o�ysko i nawet �a�o�nie
wysycha podczas nast�pnej, gor�cej pory roku. � Tak dalece nie zastanawiaj si�
nad zarz�dzeniami kierownictwa.
Przypowie�� ta mog�a oczywi�cie by� nader trafna w okresie budowy muru, dla
mojej dzisiejszej relacji posiada ona jednak znaczenie co najmniej
ograniczone. Moje dociekania maj� wszak�e tylko wa�no�� historyczn�, z
rozwianych dawno ob�ok�w �aden grom ju� nie spadnie i dlatego mog� szuka� dla
budowy muru odcinkami wyja�nienia, si�gaj�cego g��biej ni� wszystko, czym si�
niegdy� pr�bowano zadowoli�. Granice wyznaczone mi przez moj� inteligencj� s�
i tak dosy� ciasne, obszary za�, kt�re musz� przeby� � niezmierzone.
Granice wyznaczone mi przez moj� inteligencj� s� i tak dosy� ciasne,
obszary za�, kt�re musz� przeby� � niezmierzone.
Przed kim mia� nas Wielki Mur chroni�?
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
Przed kim mia� nas Wielki Mur chroni�? Przed plemionami p�nocy. Pochodz� z
po�udniowo-wschodnich Chin. �adne plemi� z p�nocy nie mo�e nam tutaj
zagrozi�. Czytamy o nich w staro�ytnych ki�gach; okrucie�stwa, kt�re ludy te
zgodnie ze sw� natur� pope�niaj�, dob�d� nam czasem z piersi westchnienie w
cichej altanie. Na trafnie odmalowanych obrazach artyst�w ogl�damy te twarze
pot�pie�c�w, szeroko rozwarte pyski, szcz�ki naje�one ostrymi d�ugimi z�bami,
przebiegle zmru�one oczy, jak gdyby ju� z ukosa wypatruj�ce �upu, kt�ry
zmia�d�� i rozerw� w swych paszczach. Gdy dzieci bywaj� niegrzeczne,
pokazujemy im te obrazki i dziatwa z p�aczem tuli si� zaraz do naszej piersi.
Ale nic wi�cej o tych p�nocnych ludach nie wiemy. Nie widzieli�my ich nigdy i
je�li pozostaniemy w naszej wiosce, nigdy ich nie ujrzymy, nawet gdyby na
dzikich koniach zechcieli p�dzi� na o�lep prosto w nasze okolice � zbyt wielki
jest kraj, �eby m�g� ich a� do nas przepu�ci�, zab��kaj� si� w pustce bez
ko�ca.
Je�li wi�c tak si� rzeczy maj�, dlaczego porzucamy ojczyste strony, nasz�
rzek� i mosty, matk� i ojca, p�acz�c� �on�, dzieci, kt�re powinny si� uczy�, i
sami odje�d�amy do szko�y w odleg�ym mie�cie, a my�l� wybiegamy jeszcze dalej
na p�noc, do budowy muru? Dlaczego? � Spytaj kierownik�w. Oni nas znaj�. Oni,
kt�rzy martwi� si� o najwa�niejsze sprawy, wiedz� o nas wszystko, znaj� nasze
drobne zaj�cia, widz�, jak wsp�lnie siedzimy pod nisk� strzech�, a modlitwa,
kt�r� ojciec rodziny odmawia w kr�gu swych najbli�sych, podoba si� im albo si�
nie podoba. I, je�li wolno mi w ten spos�b my�le� o kierownictwie, chcia�bym
powiedzie�, �e moim zdaniem kierownictwo istnia�o ju� wcze�niej i wcale nie
pojawi�o si� tak, jak na przyk�ad najwy�si mandaryni, kt�rzy nabrawszy pod
wp�ywem pi�knego porannego snu ochoty do dzia�ania, w po�piechu zwo�uj�
posiedzenie, jak najspieszniej podejmuj� decyzj� i wieczorem w�r�d bicia
b�bn�w zmuszaj� mieszka�c�w do zrywania si� z ��ek, ka��c im wykona�
zarz�dzenie, chocia�by chodzi�o jedynie o zorganizowanie iluminacji ku czci
jakiego� b�stwa, kt�re wczoraj okaza�o si� dla pan�w przychylne, mimo �e ju�
nazajutrz, zaledwie wygasn� lampiony, �wicz� tych ludzi w jakim� ciemnym
zau�ku. Tymczasem nasze kierownictwo istnia�o ju� chyba z dawien dawna, tak
samo za� by�o z postanowieniem budowy muru. A niewinne i plemiona z p�nocy
wierzy�y, �e w�a�nie one to spowodowa�y, a czcigodny, nie�wiadomy niczego
cesarz s�dzi� r�wnie�, �e on wyda� takie zarz�dzenie. My, kt�rzy stawiali�my
mur, wiemy, �e by�o inaczej, i milczymy.
My, kt�rzy stawiali�my mur, wiemy, �e by�o inaczej, i milczymy.
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
Ju� w�wczas w okresie budowy muru i p�niej � a� do dzisiejszego dnia
zajmowa�em si� niemal wy��cznie etnologi� por�wnawcz� � albowiem istniej�
okre�lone zagadnienia, kt�rych tajniki zg��bi� mo�na w jakiej� mierze tylko
przy pomocy tej nauki � i przy tym stwierdzi�em, �e my, Chi�czycy, posiadamy
niekt�re instytucje narodowe i pa�stwowe odznaczaj�ce si� jedyn� w swoim
rodzaju prostot�, inne za� s� wyj�tkowo niezrozumia�e. Zawsze mnie korci�o i
jeszcze dzisiaj korci mnie zbadanie przyczyn takiego stanu rzeczy, zw�aszcza
za� tego drugiego zjawiska, gdy� powy�sze kwestie dotycz� w znacznej mierze
r�wnie� budowy muru.
My, Chi�czycy, posiadamy niekt�re instytucje narodowe i pa�stwowe odznaczaj�ce
si�
jedyn� w swoim rodzaju prostot�, inne za� s� wyj�tkowo niezrozumia�e.
... powy�sze kwestie dotycz� w znacznej mierze r�wnie� budowy muru.
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
Tak wi�c do najbardziej niezrozumia�ych naszych instytucji nale�y przede
wszystkim w�adza cesarska. Oczywi�cie, zw�aszcza ko�a dworskie w Pekinie maj�
w tych sprawach pewne rozeznanie, chocia� jest ono raczej pozorne ni�
rzeczywiste. Tak�e profesorowie prawa pa�stwowego i historii udaj� tylko, �e
s� w tych sprawach dobrze zorientowani i �e mog� swoj� wiedz� przekaza�
studentom. �atwo zrozumie�, �e im ni�ej schodzi si� do szk� podstawowych, tym
bardziej zanikaj� w�tpliwo�ci dotycz�ce znajomo�ci zagadnienia i po�owiczna
wiedza zalewa na wysoko�� szczyt�w g�rskich nieliczne, od wiek�w wykute
formu�ki, kt�re wprawdzie nic nie straci�y ze swej odwiecznej oczywisto�ci,
lecz w tych oparach mg�y pozostan� niezrozumiane na wieki.
Ale o instytucj� cesarstwa trzeba by moim zdaniem pyta� w�a�nie lud, poniewa�
on jest ostatni� podpor� cesarza. Co prawda mog� tu m�wi� jedynie o moich
stronach rodzinnych. Je�li pomin�� b�stwa p�l uprawnych i odbywaj�ce si� przez
ca�y rok ku ich czci tak bardzo urozmaicone i pi�kne nabo�e�stwa � wszystkie
nasze my�li kierujemy ku cesarzowi. Nie ku obecnie panuj�cemu jednak�e albo
raczej � kierowaliby�my my�li ku niemu, gdyby�my go znali lub mieli o nim
jakie� dok�adne wiadomo�ci. Wprawdzie zawsze starali�my si� gorliwie czego� z
tej dziedziny dowiedzie� � tego jednego byli�my ciekawi � ale � cho� brzmi to
dziwnie, nie mogli�my uzyska� niemal �adnych dok�adnych danych ani od
pielgrzyma, kt�ry przecie� w�druje przez liczne krainy, ani od mieszka�c�w
bliskich lub odleg�ych wiosek, ani od marynarzy, kt�rzy �egluj� nie tylko po
naszych rzeczkach, ale i po �wi�tych rzekach. Wiele si� wprawdzie s�ysza�o, z
tej wielo�ci wszak�e nie mo�na by�o nic �cis�ego wy�owi�.
Kraj nasz jest tak wielki � �adna ba�� nie odtworzy jego ogromu, wystarczy
dla� zaledwie sklepienia niebios � ale Pekin jest tylko jednym ma�ym punktem,
a cesarski pa�ac co najwy�ej drobnym punkcikiem. Natomiast wielko�� cesarza
sama w sobie si�ga ponad wszystkie pi�tra �wiata. �ywy cesarz, cz�owiek do nas
podobny, tak jak my wypoczywa w ��ku, kt�re jest chyba do�� obszerne, ale
kt� wie, mo�e nawet bywa niekiedy zbyt w�skie i kr�tkie. Podobnie jak my
cesarz prostuje czasem ko�czyny, a gdy jest bardzo zm�czony, ziewa
zarysowanymi delikatnie ustami. Ale jak mamy si� o tym dowiedzie� my, ludzie z
po�udnia, oddaleni o tysi�ce mil � bo przecie� graniczymy ju� prawie z wy�yn�
Tybetu. Ponadto za� ka�da wie��, nawet gdyby do nas dotar�a, nadesz�aby zbyt
p�no i od dawna by�aby ju� przestarza�a. Wok� cesarza t�oczy si� b�yszcz�cy,
a jednak mroczny t�um dworak�w � z�o�liwo�� i wrogo�� przebrana w szaty s�u�by
i przyjaci� � przeciwwaga cesarstwa, zawsze gotowych zatrutymi strza�ami
zestrzeli� cesarza z chwiej�cej si� szali tronu. Instytucja cesarstwa jest
nie�miertelna, ale poszczeg�lni cesarze upadaj�, trac� w�adz�, nadchodzi nawet
zmierzch ca�ych dynastii i oddech ich ko�czy si� jednym kr�tkim rz�eniem. O
tych walkach i cierpieniach nar�d nigdy si� nie dowie; jak zap�nieni, obcy w
mie�cie przybysze stoj� wszyscy u ko�ca ciasno zat�oczonej i bocznej uliczki,
spokojnie spo�ywaj�c zapasy zabrane na drog�, podczas gdy na rynku w
�r�dmie�ciu, z dala od nich, odbywa si� egzekucja ich pana.
Istnieje podanie, kt�re doskonale wyra�a te wzajemne stosunki. Cesarz � g�osi
podanie � tobie, prostemu cz�owiekowi, n�dznemu swemu poddanemu, cieniowi,
kt�ry przed s�o�cem cesarskim skry� si� w najdalszej dali, tobie w�a�nie z
�o�a �mierci pragnie �w cesarz przes�a� wa�n� nowin�. Go�cowi kaza� kl�kn��
obok ��ka i szeptem przekaza� mu t� wiadomo��; tak bardzo mu na niej
zale�a�o, �e kaza� j� sobie jeszcze powt�rzy� na ucho.
Cesarz tobie, prostemu cz�owiekowi, n�dznemu swemu poddanemu, cieniowi,
kt�ry przed s�o�cem cesarskim skry� si� w najdalszej dali,
tobie w�a�nie z �o�a �mierci pragnie �w cesarz przes�a� wa�n� nowin�.
Go�cowi kaza� kl�kn�� obok ��ka i szeptem przekaza� mu t� wiadomo��...
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
...tak bardzo mu na niej zale�a�o, �e kaza� j� sobie jeszcze powt�rzy� na
ucho.
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
Skinieniem g�owy potwierdzi�, �e goniec dok�adnie go zrozumia�. I wobec
wszystkich �wiadk�w swojej �mierci � albowiem wielkie zawadzaj�ce �ciany
zosta�y zburzone i na wznosz�cych si� daleko w g�r� tarasach stoj� ko�em
magnaci ca�ego kraju � wobec tych wszystkich ludzi odprawi� pos�a. Goniec
wyruszy� natychmiast � silny niezmordowany cz�owiek toruje sobie drog� przez
ci�b�, wysuwaj�c przed siebie raz to, raz tamto rami�, je�li spotyka si� z
oporem, wskazuje na sw� pier�, gdzie widnieje znak s�o�ca; tote� �atwiej od
innych przepycha si� naprz�d.
Goniec wyruszy� natychmiast � silny niezmordowany cz�owiek toruje sobie drog�
przez ci�b�,
wysuwaj�c przed siebie raz to, raz tamto rami�,
je�li spotyka si� z oporem, wskazuje na sw� pier�, gdzie widnieje znak
s�o�ca...
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
Ale t�umy s� tak liczne; mieszkania tych ludzi ci�gn� si� bez ko�ca. Gdyby
otwar�a si� przed nim wolna przestrze�, jak�e ra�nie pomkn��by przed siebie i
chyba wkr�tce us�ysza�by� ju� u swoich drzwi radosne uderzenia jego pi�ci.
Lecz jak�e bezskutecznie musi si� trudzi�; wci�� jeszcze usi�uje przecisn��
si� przez komnaty centralnego pa�acu; nigdy t�dy nie przejdzie, a gdyby mu si�
to nawet uda�o, jeszcze by nic nie zyska�; trzeba by przeby� nowe dziedzi�ce,
po dziedzi�cach za� drugi, okalaj�ce pa�ac; i znowu schody i place; i jeszcze
jeden pa�ac; i tak ci�gle przez tysi�clecia; a je�liby wreszcie wydosta� si�
za ostatni� bram� � ale nigdy, przenigdy to si� nie stanie � rozci�gnie si�
dopiero przed nim stolica, �rodek �wiata, ca�a zasypana w�asnymi odpadkami.
Nikt tamt�dy nie przebrnie, zw�aszcza za� z poselstwem od zmar�ego. � Ty za�
siedzisz przy oknie i pr�bujesz je sobie wymarzy�, kiedy zbli�a si� wiecz�r.
W ten w�a�nie spos�b tak� beznadziejno�� i tak� pe�ni� nadziei wi��e lud z
wyobra�eniami o cesarzu. Nikt nie wie, jaki cesarz obecnie rz�dzi i nawet co
do nazwy dynastii istniej� w�tpliwo�ci. W szkole naucza si� po kolei wielu
szczeg��w, ale og�lna niewiedza w tych sprawach jest tak wielka, �e ogarnia
ona nawet najlepszego ucznia. Na tronie stawia si� u nas nie �yj�cych od dawna
cesarzy, a ten, kt�ry ju� tylko �yje w pie�ni, w�a�nie w ostatnim czasie wyda�
rozporz�dzenie, odczytywane przez kap�ana przed o�tarzem. Dopiero teraz stacza
si� bitwy, kt�re odby�y si� w dawnych wiekach, i z rozgor�czkowan� twarz�
wpada s�siad do twego domu, przynosz�c ci wiadomo�� o tym wydarzeniu. Wci�� na
nowo pope�niaj� swe zbrodnie �ony cesarza wyleguj�ce si� w syto�ci na
jedwabnych poduszkach, sprowadzane przez chytrych dworak�w z zacnej drogi
cnoty, pa�aj�ce ��dz� w�adzy, ogarni�te chciwo�ci�, p�awi�ce si� w rozkoszach.
Im wi�cej czasu przemin�o, tym jaskrawiej rozb�yskuj� wszystkie barwy i z
g�o�nym okrzykiem �a�o�ci nagle nasza wie� dowiaduje si�, �e pewna kr�lowa
sprzed tysi�cleci d�ugimi haustami spija�a krew w�asnego ma��onka.
Tak oto post�puje lud z dawnymi w�adcami, a z kolei obecnie panuj�cych myli z
umar�ymi. Je�li kiedykolwiek na przestrzeni ca�ego ludzkiego �ywota zjawi si�
przypadkiem w naszej wiosce cesarski urz�dnik, kt�ry odbywa objazdy prowincji
i w imieniu panuj�cego wysuwa pewne ��dania, sprawdza spisy podatkowe,
wizytuje lekcje w szkole, wypytuje si� kap�ana o nasze my�li i uczynki, i
potem, zanim zasi�dzie w swej lektyce podsumowuje to wszystko w rozwlek�ych
napomnieniach skierowanych do sp�dzonych w tym celu mieszka�c�w gminy, w�wczas
u�miech zdziwienia wyst�puje na wszystkich twarzach, jeden spogl�da ukradkiem
na drugiego i schyla si� ku swym dzieciom, a�eby go urz�dnik nie m�g�
obserwowa�. Jak�e to, my�li sobie ka�dy z nich, o umar�ym m�wi jak o �ywym;
ten cesarz ju� przecie� dawno odszed� ze �wiata, dynastia wygas�a, pan
urz�dnik kpi sobie z nas, ale b�dziemy udawali, �e�my tego nie zauwa�yli, aby
go nie obrazi�. Naprawd� jednak b�dziemy pos�uszni tylko rozkazom naszego
obecnego pana, inaczej dopu�ciliby�my si� grzechu. I gdy tylko oddali si�
lektyka urz�dnika, jaki� samowolnie wyniesiony na tron cesarz wydobywa si� ze
zmursza�ej urny i mocno staje na nogach jako pan naszej wioski.
Podobnie te� przewroty pa�stwowe oraz wsp�czesne wojny z regu�y niewiele
tylko obchodz� tutejszych ludzi. Przypomina mi si� w�a�nie pewne zdarzenie z
czas�w mej m�odo�ci. W s�siedniej, lecz b�d� co b�d� znacznie oddalonej od nas
prowincji wybuch�o powstanie. Nie pami�tam ju� jego przyczyn, zreszt� nie s�
one dla nas wa�ne. Ka�dego poranka nasuwa si� tam dosy� powod�w do wszcz�cia
powstania, lud jest w tych stronach niespokojny. Ot� pewnego razu jaki�
�ebrak, kt�ry w�drowa� po tej prowincji, przyni�s� do domu mojego ojca ulotk�
wydan� przez powsta�c�w. Obchodzili�my w�a�nie �wi�to, nasze izby pe�ne by�y
go�ci, po�rodku siedzia� kap�an, odczytuj�cy ulotk�. Nagle wszyscy wybuchn�li
�miechem, w t�oku podarto kartk�, �ebrak, kt�rego wprawdzie ju� sowicie
obdarowano, zosta� wypchni�ty ku�akami z pokoju. Wszyscy si� rozeszli.
Dlaczego? Ot� dialekt s�siedniej prowincji r�ni si� powa�nie od naszego
narzecza, co wyra�a si� te� w pewnych formach j�zyka pisanego, kt�re dla nas
maj� charakter archaiczny. Ledwie wi�c kap�an odczyta� dwie strony, wszystko
by�o wiadome. Przecie� to stare dzieje, o kt�rych dawno s�yszano, kt�re si�
ju� dawno przebola�o. I chocia�, jak sobie przypominam, ustami tego �ebraka
przemawia�a do nas nieodparcie gro�na prawda �yciowa, ze �miechem kiwano
g�owami i nie chciano o tym s�ysze�. Tak �atwo wymazuje si� u nas
tera�niejszo��.
Je�liby kto� na podstawie tych zjawisk doszed� do wniosku, �e w rzeczywisto�ci
nie mamy �adnego cesarza, nie mija�by si� zbytnio z prawd�. Powtarzam: nie
istnieje chyba lud bardziej do cesarza przywi�zany ni� my, mieszka�cy
po�udnia, ale to przywi�zanie na nic si� nie zda cesarzowi. Co prawda z
kolumienki u skraju wioski �wi�ty smok sw�j dech ognisty ho�downiczo kieruje
dok�adnie w kierunku Pekinu, ale Pekin jest dla ludzi ze wsi czym� bardziej
odleg�ym ni� �ycie pozagrobowe. Czy�by doprawdy istnia�a taka wie�, w kt�rej
dom stoi przy domu, zakrywaj�c wszystkie pola, dalej ni� mo�na si�gn��
wzrokiem z naszego wzg�rza i gdzie mi�dzy tymi domami stoj� we dnie i w nocy
ludzie � g�owa przy g�owie? �atwiej, ni� wyobrazi� sobie takie miasto,
mogliby�my uwierzy�, �e Pekin i tamtejszy cesarz stanowi� jedno��, co� w
rodzaju chmury, zmieniaj�cej spokojnie, pod s�o�cem swoje kszta�ty na
przestrzeni dziej�w.
Nast�pstwem takich pogl�d�w jest oczywi�cie swobodny, nieskr�powany tryb
�ycia. W �adnym razie nie pozbawiony jednak wi�z�w moralnych � bo takiej
czysto�ci obyczaj�w jak w mej ojczy�nie nie spotka�em prawie nigdzie w swych
podr�ach. � Ale jest to jednak tryb �ycia niepodporz�dkowany �adnemu
dzisiejszemu prawu, uznaj�cy jedynie nauki i przestrogi, przekazane nam przez
tradycje dawno minionych czas�w.
Wystrzegam si� uog�lnie� i nie twierdz�, �e w ten sam spos�b uk�adaj� si�
stosunki we wszystkich dziesi�ciu tysi�cach wsi naszej prowincji, czy nawet w
pi�ciuset chi�skich prowincjach. Ale na podstawie wielu dzie� z tej dziedziny,
kt�re przeczyta�em, jak r�wnie� opieraj�c si� na w�asnych spostrze�eniach �
zw�aszcza przy budowie muru materia� ludzki umo�liwia� wra�liwemu cz�owiekowi
w�dr�wk� przez dusze mieszka�c�w wszystkich niemal prowincji � a wi�c w
oparciu o to wszystko mog� chyba powiedzie�, �e pogl�d panuj�cy na temat
w�adzy cesarza zawsze i wsz�dzie zachowuje pewien rys zasadniczy, wsp�lny z
pogl�dami rozpowszechnionymi w moich ojczystych stronach. Nie pragn�
oczywi�cie przedstawi� tych poj�� w dodatnim �wietle, wprost przeciwnie. Co
prawda powsta�y one g��wnie z winy rz�dz�cych, kt�rzy do dzisiejszego dnia w
najstarszym pa�stwie �wiata albo je zaniedbali dla spraw innych, albo te� nie
umieli ukszta�towa� instytucji cesarstwa jako warto�ci tak oczywistej, a�eby
bezpo�rednio i bez przerwy promieniowa�a ona a� po najdalsze granice kraju.
Ale z drugiej strony na dnie tego zjawiska le�y te� brak wyobra�ni lub silnej
wiary w narodzie, kt�ry nie zdoby� si� na to, a�eby cesarza wyrwa� z samotni w
Pekinie i przycisn�� go �ywego i wsp�czesnego do swej wiernopodda�czej
piersi, kt�ra przecie� pragnie tylko poczu� ten u�cisk i w nim roztopi� si� na
wieki.
Nasze pogl�dy nie s� wi�c chyba zbyt chwalebne. Ka�dego tym bardziej musi
zdumiewa�, �e w�a�nie owa s�abo�� jest � jak si� okazuje � jedn� z
najwa�niejszych si� jednocz�cych nar�d; co wi�cej, je�li mo�na tu u�y� tak
�mia�ego okre�lenia � jest po prostu gruntem, na kt�rym �yjemy. Gdyby wi�c ow�
ujemn� ocen� szczeg�owo uzasadni�, nie by�aby to pr�ba wstrz��ni�cia
sumieniami, ale � znacznie gorzej � usuni�cie gruntu spod naszych st�p. I
dlatego na razie nie mam zamiaru posun�� si� dalej w rozwa�aniach nad tym
zagadnieniem.
Nasze pogl�dy nie s� zbyt chwalebne.
Ka�dego tym bardziej musi zdumiewa�, �e w�a�nie owa s�abo��
jest jedn� z najwa�niejszych si� jednocz�cych nar�d;
co wi�cej � jest po prostu gruntem, na kt�rym �yjemy.
Rys. Andrzej P�oski, 2003.
Z niemieckiego prze�o�y� Alfred Kowalkowski
Andrzej P�oski (ur. 1949) jest znanym polskim artyst�-malarzem, grafikiem i
ilustratorem ksi��ek. Wykszta�cony w krakowskiej Akademii Sztuk Pi�knych, od
roku 1975 mieszka w Lund, w Szwecji.
Teksty Franza Kafki i o Kafce zamieszczone w Zwojach:
Franz Kafka: Budowa Chi�skiego Muru, Zwoje 3/36, 2003
Franz Kafka: Przemiana (Metamorfoza), Zwoje 2/35, 2003
Franz Kafka: Przed Prawem, Zwoje 1/34, 2003
Franz Kafka: G�odom�r, Zwoje 1/34, 2003
Gustaw Herling-Grudzi�ski: Niezniszczalne j�dro (Zapisy o Kafce), Zwoje 1/34,
2003
Arthur Hertzberg: Franz Kafka: Metamorfoza w Pradze, Zwoje 1/34, 2003
Ryszard Krynicki: Jakie to szcz�cie, Zwoje 1/34, 2003
Andrzej P�oski / Andrzej Kobos: Lektura Kafki przynosi pocieszenie, Zwoje
2/35, 2003
Andrzej P�oski: "Przed Prawem" � Znaki u Kafki, Zwoje 2/35, 2003
Copyright � 1997-2003 Zwoje