9349

Szczegóły
Tytuł 9349
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

9349 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 9349 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 9349 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

9349 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Aby rozpocz�� lektur�, kliknij na taki przycisk , kt�ry da ci pe�ny dost�p do spisu tre�ci ksi��ki. Je�li chcesz po��czy� si� z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poni�ej. ZYGMUNT MI�KOWSKI [TEODOR TOMASZ JE� ] SYLWETY EMIGRACYJNE 2 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 3 S��WKO WST�PNE P� wieku z g�r� min�o od momentu, w kt�rym Polska cz�ciowo i u�amkowo prawo g�osu odzyska�a. Przed r. 1848 g�ucha, martwa panowa�a w niej cisza, �r�d kt�rej o �ycia narodowem �wiadczy�y rozlegaj�ce si� brz�ki kajdan, przeciskaj�ce si� przez mury wi�zie� j�ki ofiar, oraz powtarzaj�ce si� od czasu do czasu widowiska egzekucyj, wyrok�w, wydawanych przez �s�dy krzywoprzysi�ne�. Umys�owe i polityczne �ycie wygas�o by�o w granicach dawnej polskiej Rzeczypospolitej: przenios�o si� do kraj�w, u�yczaj�cych go�cinno�ci zbrodniarzom, �ciganym za mi�owanie cnoty i domaganie si� sprawiedliwo�ci. Go�cinno�ci tego rodzaju dozna�o we Francyi, Anglii, Belgii, Szwajcaryi polityczne z r. 1831 wychod�ctwo polskie. Po upadku powstania listopadowego, wys�a�a Polska na Zach�d czo�o narodu - wszystko, co w szeregach ludno�ci swojej najlepszego i najdostojniejszego pod moralnym i umys�owym, na mi�o�ci Ojczyzny opartym, posiada�a wzgl�dem. Europ� zala�y polskie narodowe s�awy i polskie narodowe cnoty, reprezentowane przez doletnie powagi i z �aw szkolnych m�odzie�, przez dostojnik�w wysokich i t� gromad� szar�, co dzia�a moskiewskie �czarnemi od p�uga zdobywa�a r�kami�. Ca�e to wychod�ctwo, �yj�c i oddychaj�c ojczyzn�, a przystosowuj�c si� do �rodowiska, w kt�rem przebywa�o, urabia�o si� na mod�� oryginaln�, zas�uguj�c� na to, a�eby si� z ni� zapozna�. Zapozna� si� z ni� nale�y nie dla samej ciekawo�ci tylko. Doba emigracyjna polska, obj�ta latami 1831 i 1864, jest wa�n� w dziejach Polski epok� - epok� w kt�rej si� na p� dokona�o, pocz�te na sejmie czteroletnim, sankcyonowane przez powstanie Ko�ciuszkowskie, narodu szlacheckiego przeobra�anie si� demokratyczne. Przeobra�enie to nie tak dokonanem zosta�o, a�eby nic do �yczenia nie pozostawia�o. Niestety!... Na razie i p�niej zachodzi�y przeszkody, je�eli nie niemo�liwe, to bardzo do usuni�cia trudne. Dzia�alno�� emigracyi z r. 1831 na tem g��wnie polega�a i tem si� wielce zas�u�y�a, �e przeszkody te wykaza�a wyra�nie. Dzie�o jej - powstanie styczniowe - podkopa�o je, podwa�y�o, lecz ich usun�� ca�kowicie nie zdo�a�o... Przeszk�d onych usuwanie przej�li krajowcy w zakresie - w jednej z dzielnic rozcz�onkowanej ojczyzny naszej bardziej, w drugiej mniej, w trzeciej jeszcze mniej ograniczonym, nigdzie atoli na gruncie polskim z t� swobod�, jakiej prowadzenie sprawy podobnej wymaga. Nie tylko to, ale podkopanie owo przez nas przeszk�d wyzwoli�o ze strony mocarstw zaborczych pot�gowanie sposob�w, ograniczaj�cych swobod� dzia�alno�ci polskiej. Sposoby te, maj�ce na celu nie gn�bienie ju�, ale wprost eksterminacy� - wyrwanie z gruntu ojczystego z korzeniem �ywio�u polskiego, nastawi�y si� w czasach ostatnich tak gro�nie, �e budzi� si� musi, co do wytrzyma�o�ci naszej odpornej, w�tpliwo��. W�tpliwo�� nie ta trwo�iia, co r�ce opuszcza i na wol� los�w si� zdaje, ale ta, kt�r� wywo�uje przezorno�� (la politique c'est la pr�voyance), nakazuj�ca zawczasu formowa� i wzmacnia� rezerwy. S�dz�c po napinaniu si� forsownem Moskwy i Prus w moskwiczeniu i nieinczeniu nas, oraz po austryaczeniu si� majstr�w od przefarbowywania patryotyzmu i demokratyzmu w przezwanej Galicy� jednej z bardzo wa�nych Polski dawnej dzielnic, r�czy� nie mo�na, �e emigracya nie stanie si� niebawem ponownie, jak po r. 1831, t� rezerw�, o kt�r� si� oprze polityczne Polski �ycie. Warto si� przeto bli�ej z fizyonomi� jej zapozna�. Emigracya z r. 1831 uwa�an� by� ju� mo�e za wygas��. Z uczestnik�w powstania listopadowego najm�odsi, przy �yciu jeszcze pozostaj�cy, d�wigaj� obecnie (1902 r.) na grzbietach po lat najmniej dziewi��dziesi�t. Dziewi��dziesi�cioletni starce na palcach w spo�ecze�stwie ka�dem liczy� si� daj�. Nie wielu ju� znajduje si� i takich, co ich, je�eli nie wszystkich, to niekt�rych, znali osobi�cie i we wspomnieniach te do przesz�o�ci naszej dziejowej nale��ce postacie przechowuj�. 4 Pami�tnej emigracyi owej cz�onkowie zaznaczyli si� jedni na polu dzia�alno�ci naukowej, literackiej, politycznej, drudzy jako typy charakterystyczne, znamionuj�ce wp�ywy pod jakimi wzro�li, warunki w jakich si� wychowali. Masy szeregowe i kadry oficerstwa ni�szego sk�ada�y si� z r�wie�nik�w Mickiewicza, co �widzieli� rok, zwany przez lud �rokiem urodzaju�, przez �o�nierzy �rokiem wojny�. Jako przewodnicy z kraju wyszli z nimi po wi�kszej cz�ci napoleoni�ci, legioni�ci, �r�d kt�rych si� i Ko�ciuszkowie zdarzali. Ludzi tych to przedewszystkiem cechowa�o i od pokolenia Polak�w z ostatniej wieku XIX. �wierci r�ni�o, �e silnie i bez. wzgl�dnie w wyzwolenie Polski or�em wierzyli. Dzieli�y ich przekonania spo�ecznopolityczne: jedni ho�dowali Polsce szlacheckiej i walk� o ni� upatrywali na drodze dyplomatycznej; drudzy polegali na demokratyzuj�cej narody rewoiucyi, jako na �rodku, maj�cym w spo�ecznych i politycznych stosunkach sprowadzi� wolno��, r�wno�� i braterstwo. Wytworzy�y si� st�d dwa stronnictwa: arystokratyczne i demokratyczne - pierwsze zwane Trzeci Maj, albo Hotel Lambert, drugie Towarzystwo demokratyczne polskie. R�ni�y si� one zasadniczo, nie r�ni�y si� celowo: do jednego i tego samego celu, do niepodleg�o�ci Polski, nie jednakiemi pod��aj�c drogami. Pomi�dzy niemi istnia�o stronnictwo po�rednie, nosz�ce nazw� Zjednoczenia, przyjmuj�ce zasady demokratyczne, nie odrzucaj�ce dr�g dyplomatycznych. Obok tych wi�kszych stronnictw kilka pomniejszych wiod�o �ywot nieg�o�ny, z wyj�tkiem towianizmu, kt�remu rozg�os nada� Mickiewicz, poci�gn�wszy za sob� kilka osobisto�ci wybitniejszych i garstk� wyznawc�w. Ka�de z nich w �onie swojem posiada�o ludzi zacnycli w wi�kszo�ci i pewien procent filut�w, normalnych i narwa�c�w, zwyczajnych i typowych. W t�umie tym sporo osobnik�w zna�em osobi�cie. Tych, co mi si� pod pi�ro nawin�, wezm� za przedmiot �Sylwet�. Mo�e uda mi si� nietylko niejedno nazwisko od wpadni�cia do rzeki Lety uchroni�, ale i przysz�emu emigracyi polskiej z r. 1831 historykowi cokolwiek zaznajomienie si� z jejfizyognomi� u�atwi�. Nim jednak do tej ochronnej przyst�pi� operacyi, rzec winienem s��w kilka o szerzonycli o emigracyi z r. 1831 zdaniach i zarzutach rozmaitych. S� pomi�dzy nimi s�uszne, ale s� i takie, co si� bez rzeczywistej rozpowszechni�y racyi, s� jeszcze i takie, kt�rym nieprawdy zarzuci� nie mo�na, prawda za� jest tak naturalnym i koniecznym objawem, �e wypowiadanie jej w postaci zarzutu �wiadrzy o nierozumieniu rzeczy przez tych, co zarzuty czyni�. Wspomn� o niekt�rych. Naprzyk�ad : k��tnictwo stronnicze. Zarzut �w w obiegu znajduje si� obecnie jeszcze, kiedy k��tnictwo rzekome emigracyjne - jak�e blado, jak �agodnie wygl�da wobec tej, na. mniej wi�cej zasadniczem polu toczonej ustawicznie szermierki, kt�rej teatrem jest dawnej Rzeczypospolitej dzielnica, co si� dosta�a pa�stwu, kt�re zbiegokoliczno�ci zniewoli� nada� jej swobod� dyskutowania w roateryi spo�ecznej i politycznej! W innej dzielnicy, mimo mocne swobody zw�anie, dyskutowanie, raezejby na zarzut k��tnictwa, ni� w dawnej emigracyi, zas�ugiwa�o. W jednym jeno Polski dziale bardziej jeszcze ni� dwa inne przez z�� dotkni�tym wol�, nie zdarzaj� si� spory na polu spraw publicznych. Panuje tam we wzgl�dzie tym zgoda absolutna, �wiadcz�ca, �e byle jaka we wzgl�dzie wyra�ania my�li swoboda wytwarza stronnictwa, pomi�dzy kt�remi powstaj� spory o zasady, przekonania, pogl�dy, o sposoby stosowania zasad i przekona� do praktyki i o r�ne inne mniej godziwe rzeczy. Zapobiega temu jedynie niewola bezwzgl�dna, taka jak ta, kt�ra w Rosyi panuje. W krajach wolno�ci� si� ciesz�cych, w Anglii, Francyi, Belgii, w pa�stwach Skandynawskich, Szwajcaryi, we W�oszech, w Stanach Zjednoczonych Ameryki p�n. zawzi�te odbywaj� si�... �k��tnie� (?). Zarzut - niezarzut - jeszcze jeden wyja�nienia si� domaga. W mniemaniu gdzieniekt�rych na uznanie on zas�uguje. Jest nim: mistycyzm. Mistycyzm stanowi og�lne wszystkich wierze� religijnych, z objawienia wysz�ych i duchowo ukszta�towanych, pod�o�e. Stan jego w duszy tak pojedynczego jak zbiorowego osob 5 nika, bywa czynny albo bierny. Bierny, a nie znajduj�cy si� w zale�no�ci od tych i innych Polski zabor�w, czyni�c religi� podniet� i regiilatork� moralno�ci, wskazuj�c drog� cnoty, na kt�rej dla Polaka przoduj� obowi�zki wzgl�dem ojczyzny. Tak� religi� wi�kszo�� ogromna wycliod�twa polskiego w r. 1831 wyznawa�a. Odpowiada�o jej pod�o�e mistyczne, �agodne, wyrozumia�e, nie trac�ce �adn� doktryn� osobliw�, nie segreguj�ce emigrant�w na katolik�w, protestant�w, prawos�awnych, �yd�w, mahometan. Z og�u wydzieli�a si� garstka, kt�ra na� odblask mistyczny rzuci�a dla tego, �e w�r�d niej blaskiem wielkim, mistycznym �wieci�a ogromna Mickiewie�a posta�. Ale to si� w ciasnem zamyka�o k�ku - w k�ku �wybra�c�w ducha� (Mickiewicz, S�owacki, Goszczy�ski, Rettel, Wrotnowski i in.), kt�re sta�o odosobnione. Nie wywiera�o ono wp�ywu, nie wzbudza�o sp�izucia. �wiadczy o tem owoczesna publicystyka emigracyjna; �wiadczy oboj�tno��, z jak� emigracya przyj�a wezwanie Mickiewicza do formowania w r. 1848 legionu polskiego we W�oszech. Legion si� sformowa� i przy obronie Rzymu przeciwko Francuzom odznaczy�, ale pod dow�dztwem Fia�kowskiego. Mistycyzm nie mia� ani jako doktryna, ani jako czynnik polityczny, powodzenia. Og� si� w tym nie pogania� kierunku. Wi�kszo�� ogromna prostej, katechizmowej ojc�w trzyma�a si� wiary ; w�r�d niej przerzucali si�, jak w ka�dein ludzkiem zbiorowisku, fanatycy, oboj�tni, wolnomy�lni. Mistycyzm doktrynerski, formalny, na niwie emigracyjnej wykwitty, po za urz�dowym, kt�ry spowodowa� zawi�zanie zakonu Zmartwychwsta�c�w, na dwa rozpada� si� rodzaje: na nielicznych wyznawc�w �Towianizmu� i jeszcze mniej licznych wyznawc�w, za�o�onej przez Ludwika Kr�likowskiego, �Polski Chrystusowej�. Nie!... Ani o k��tnictwo, ani o mistycyzm Emigracyi polskiej z r. 1831 na seryo si� pomawia� nie godzi. By�a ona czem by� mog�a i musia�a: grunt polski, zabarwienie cudzoziemskie - francuskie we Francyi, angielskie w Anglii etc. Na tle takiem uwydatnia�y si� powstania pojedyncze, nacechowane tem indywidualizmu pi�tnem, co znamionuje w�a�ciwo�ci osobisto�ciowe, mniej wi�cej charakterystyczne, mniej wi�cej oryginalne, urabiaj�ce typy powa�ne, spokojne, ruchliwe, zabawne, dziwaczne, nadaj�ce si� do galeryi sylwet. Spr�buj� wizerunk�w dziad�w pokolenia obecnego nakre�li� tyle, ile mog�. Uprzedzam jeno czytelnik�w �askawych, �e modele czerpa� b�d� w obozie - po wi�kszej cz�ci - demokratycznym, w kt�rym sam parvula pars zaszczyt by� mia�em. 6 CENTTARLIZACYA TOWARZYSTWA DEMOKR[ATYCZNEGO] POLSKIEGO W R. 1850-51 Od g�o�nej, w czasie swoim przez jednych wychwalanej, przez drugich wyklinanej Gentralizacyi Towarzystwa Demokr. Polsk. kre�lenie �Sylwet� moich rozpoczynam. Czyni� to dlatego, �e za jej (Centr.) po�rednictwem sta�em si� czasu onego cz�onkiem tej emigracyi polskiej, kt�ra w porozbiorowych Polski dziejach nie mato wa�n�, a ma�o znan� i ba�amutnie rozwa�an� odegra�a rol�. N�jpierwszym Centralizacyi cz�onkiem, z kt�rym si� w �yciu mojem zszed�em, by� Stanis�aw Worcel. Zszed�em si� z nim w Londynie. Czemu nie w Wersalu, nie w Pary�u? Nast�pi�o to w r. p. 1850, kiedy zainstalowany we Francyi na krze�le prezydyalnem Ludwik Napoleon Bonaparte (p�niejszy Napoleon III) rozpocz�� polityczn� gospodark� swoj� od oczyszczania Francyi z �ywio��w rewolucyjnych. �ywio� rewolucyjny polski by� mu z bliska i doskonale znany. Wszak jednego z rewolucyonist�w, Dunina, w porcie boulogne'skim utopi�; u rewolucyonist�w tego rodzaju co Worcel, p�k. Oborski, Sztolcman w Londynie, w towarzystwie stryjecznego swego, przezwanego p�niej PlonPlonem, bywa� przed r. 1848, wdawa� si� z nimi i przyja�ni�. Znal wi�c dok�adnie i dokumentnie organizacye i zamiary wychod�twa polskiego i, na mocy znajomo�ci tej. jak skoro nog� na drodze do tronu cesarskiego prowadz�cej postawi�, wnet Towarzystwo Demokratyczne rozwi�za�, a przedstawicielstwo onego z Francyi wyp�dzi� kaza�. Ten by� pow�d, dla kt�rego z cz�onkiem Centralizacyi w Londynie si� spotka�em. Anglia od rewolucyonist�w nieprzyst�pno�ci� si� nie odgradza�a. Komplet Centralizacyi pi�ciu przenosiny do trzech zredukowa�y cz�onk�w: Wojciech Darasz, Stanis�aw Worcel i Jan Kanty Podolecki. Rozwi�zanie Tstwa D., lubo� bardziej nominalne ni� rzeczywiste, w trudnem jednak Centralizacy� postawi�o po�o�eniu. Stosunki organizacyjne odbywa� si� musia�y sposobem kontrawencyjnyni: organ Tstwa wychodzi� w Brukseli; stosunki z krajem zesz�y na drog� po�redni� ze wzgl�du na poza�rodkowo�� stanowiska, zajmowanego przez Angli� w odniesieniu do spraw politycznych w Europie. Sprawy te ogniskowa�y si� natenczas we Francyi - w Pary�u. Wchodzi�a do nich i sprawa polska, kt�ra te�, o ile si� w sferze dzia�alno�ci Centralizacyi znajdowa�a, przez Pary� do Londynu przechodzi� musia�a. Z tej racyi, w stosunkach jej z sekcyami, kt�re si� wbrew rozporz�dzeniom policyjnym nie porozwi�zywa�y, oraz z wys�a�cami z kraju, do po�rednictwa tajemnych ucieka� si� nale�a�o agent�w. Byli nimi, o ile przypominam sobie: Sylwester Staniewicz, Teofil Januszewicz, J�zef Ord�ga i in. W Londynie, w wobec r�nonarodowych przedstawicielstw rewolucyjnych, Centralizacya, jako przedstawicielstwo organizacyi, kt�ra posiada�a stan s�u�by w walce o wolno�� krwi� okraszony, procesami zilustrowany, ofiarami u�wi�cony, powa�ne zajmowa�a stanowisko. Z przedstawicielstw owych wy�oni� si� Komitet Centralny Demokracyi Europejskiej, w kt�rym Francy� zast�powa� Ledru-Rollin, Angli� - Linton, Niemcy - ?..... , W�ochy - Mazzini, Rumuni� - D. Baatiano, Polsk� - W. Darasz. Darasz przeto sta� niejako na czele Centralizacyi. Powiadam: �niejako�, poniewa� tak sekcye Tstwa D., jak Centralizacya nie posiada�y prezydent�w (prezes�w) sta�ych; na obradach cz�onkowie przewodniczyli kolejno w porz�dku alfabetycznym. Naczelno�� nadawa�a Daraszowi jego w Kom. Centr. obecno��. Faktycznie on przewodniczy� w obradach przedstawicielstwa Tstwa D. P. - jemu te� nale�y si� pierwsze�stwo w szeregu zamierzonych �sylwet�. Wojciech Darasz wyszed� z Polski w liczbie tej m�odzie�y uniwersyteckiej, co z �awek szkolnych przenios�a si� do szereg�w wojskowych. Nale�a� do m�odszych �r�d wychod�twa. 7 ��dny wiedzy, wiar� w Polsk� ��czy� z przekonaniem o potrzebie pracowania dla niej. �Wiara bez uczynk�w martw� jest.� W kierunku tym kszta�ci� si� i wcze�nie bra� udzia� w usi�owaniach, maj�cych na celu szczepienie i gruntowanie zasad demokratycznych. W r. 1838 wybranym zosta� do pierwszej do pi�ciu * cz�onk�w zredukowanej Centralizacyi. Odt�d wyb�r jego, z rz�dkiem!, przerwami, ponawia� si� z roku na rok mimo, �e suchoty przewidywa� kaza�y bliski moment, w kt�rym zdrowie nie dozwoli mu nadal sprawie publicznej s�u�y�. Stan chorobliwy czyni� go przykrym w stosunkach z kolegami zw�aszcza. Podolecki i Worcel du�o nieraz z jego strony do zniesienia mieli. A nie �enowa� si� z nimi - karci� ich niby student�w i oni, jak studenci, strofowa� jego wys�uchiwali. Na strofowanie cz�sto zas�ugiwa� Podolecki. Nara�a�o go na to z niczem zr�wna� si� nie daj�ce lenistwo. Cz�onkowie Centralizacyi pe�nili funkcy� redaktor�w wychodz�cego raz na tydzie� arkuszowego organu Towarzystwa. Numer ka�dy nale�a�o obrobi� - j obrobi�, we wzgl�dzie tak tre�ci jak formy, co si� zowie dobrze. W szeregach wychod�twa polskiego znalaz�y si� od razu, nie licz�c geniusz�w (Mickiewicz, S�owacki), zdolno�ci pisarskie niepospolite. Nie mo�na przeto by�o czytelnik�w zbywa� lada czem. We Francyi, w Pary�u, gdy w gronie cz�onk�w Centralizacyi dawa� si� brak pi�r ci�tych uczuwa�, brakowi temu nie trudno by�o na �ci�gaj�cym Polak�w bruku stolicy Francyi zaradzi�. W Anglii atoli, w Londynie, nie po�awiali si� na zawo�anie Polacy pisz�cy. W gronie Centralizacyi znajdowa� si� jeden. Darasz i Worcel posiadali umiej�tno�� wypisywania si� dobrze; ale pisanie dobre i pi�kne Podoleckiego udzia�em by�o. Bez Podoleckiego Demokrata Polski by�by pismem czytywanem od niechcenia. Jan Kanty Podolecki, rodem z Rusi Czerwonej (Galicyi Wschodniej), wyemigrowa� tym porz�dkiem, co Teofil Wi�niewski. Udzia� w spiskach zakwalifikowa� go, je�eli nie na szubienic�, to na do�ywotni w Kufszteinie pobyt. Niepon�tny los ten u�miecha� si� mu, gdyby si� policyi uda�o by�o do r�k go swoich przed r. 1846 dosta�. Nie poszcz�ci�o si� tej instytucyi ochro�czej, dzi�ki czemu zaj�� stanowisko nie uwa�ane za zaszczytne przez mi�o�nik�w zaprowadzonych przez zaborc�w Polski porz�dk�w. Poniewa� nie nale�a�em - i po dzi� dzie� nie nale�� - do mi�o�nik�w tej kategoryi, nietylko wi�c zbrodni, jakich si� dopu�ci�, za z�e mu nie bra�em, ale talentu jego pisarskiego nie ocenia�em wedle wskaz�wek przez policy� udzielanych. Gdybym by� literatury polskiej historykiem, nazwiska jego nie pomin��bym milczeniem. By� to talent rzeczywisty, przejawiaj�cy si� zar�wno w prozie jak w mowie wi�zanej. W Galicyi mieszkaj�c, zna� si� i przyja�ni� z Wincentym Polem, z kt�rym do sp�ki napisa� �Jase�ka�. Z utwor�w jego poetycznych przypominam sobie ballad� p. t. �Hetman bosy�. Co do prozy, co tydzie� z niecierpliwo�ci� wygl�da�em nowego Demokraty Polskiego numeru dla rozkoszowania si� artyku�em jego pi�ra, daj�cym si� z �atwo�ci� wyr�ni� �r�d na ch�odno poprawnych artyku��w innych. Niecierpliwo�� tak moja, jak smakuj�cych w dobrej prozie czytelnik�w nie zawsze zaspokojenie znajdowali. Na wyr�b Podoleckiego nieraz dwa i trzy czeka� trzeba by�o tygodniu. Zw�oki te spowodowywa�o z niczem si� por�wna� nie daj�ce lenistwo. W d�ugiem �yciu mojem r�wnego mu leniwca widzie� mi si� nie zdarzy�o. Podolecki �ywot p�dzi� le��cy. W Londynie z ��ka wstawa� rzadko. W ��ku sypia�, w ��ku herbat� pija�, w ��ku jada�, czyta� i pisa� - a pisywa� nie inaczej, tylko w obecno�ci wi�kszej liczby go�ci. Pisa� nie by� wstanie, gdy pozostawa� sam, lub gdy w odwiedziny do niego przysz�o ludzi nie wi�cej jak dw�ch. Przed nim na stoj�cym obok ��ka stole le�a� du�ego formatu arkuszowy kajet papieru czystego, ka�amarz i pi�ro obok. Po pi�ro r�k� si�ga�, w palce je ujmowa�, niekiedy w ka�amarzu macza� i w r�ku wa�y�, jakby si� do pisania zabiera�, ale - nie pisa�. 8 Przeszkadza�a mu gaw�dka we dw�ch, we trzech. Nie przeszkadza�a, kiedy si� u niego os�b pi��, sze�� i wi�cej zebra�o, rozmawiaj�c i dyskutuj�c g�o�no. W gwarze pisa� - gwar dla niego ostrog� by� niejako. W dyskusyi udzia� bra� - zapytywa�, odpowiada� - potwierdza�, przeczy� - wyk�ada�, dowodzi� i pisa� - pisa�. Im gaw�da sz�a �ywiej, tem z pod pi�ra jego ci�tsze wychodzi�y artyku�y. Przy pisaniu, czytaniu, gaw�dzie, jedzeniu, piciu herbaty, z ust nie wypuszcza� fajeczki glinianej, kurz�c tyto� haniebny, kt�ry sam sobie z wysuszonych herbaty wygotowanej li�ci, zmieszanych z tytoniem zwyczajnym, fabrykowa�. Czyni� to przez oszcz�dno��, kt�ra si� powonieniom ludzkim dotkliwie czu� dawa�a, ale pozwala�a dwom zarazem dogadza� nami�tno�ciom : herbacianej i f�jczanej. Inaczej niemo�liwo�ci� dla niego by by�o ze szczuplutkiej - sto frank�w miesi�cznie nie przenosz�cej (zdaje si�) pensyi * - i nami�tno�ciom tym dogadza� i �onie z dzieckiem do Pary�a zasi�ki posy�a�. Przywara (lenistwo) i wy�ej wymienione nami�tno�ci nie przeszkadza�y Podoleckiemu by� cz�owiekiem, ka��cym siebie szanowa� i kocha�. Z ��ka - wstawa� niekiedy. Do ostateczno�ci tej dwie doprowadza�y go konieczno�ci: posiedzenia Centralizacyi, odbywaj�ce si� w mieszkaniu Darasza, oraz wyk�ady dla emigrant�w historyi polskiej. Na posiedzenia chodzi� obowi�zkowo; wyk�ady wzi�� na siebie z dobrej i nieprzymuszonej woli i wywi�za� si� z nich znakomicie. Natura obdarzy�a go �atwo�ci� s�owa, zaprawion� akcentem, nadaj�cym g�osowi niskie, z przyjemno�ci� s�ucha� si� daj�ce brzmienie. Godzinami ca�emi z zaj�ciem nieustaj�cem s�uchiwa�o si� tego gruboko�cistego, ci�kiego, wzrostu miernego, nieco pochy�o si� trzymaj�cego, o szerokiem, jasnemi, dobremi oczami o�wieconem i rudawym zarostem otoczonem obliczu prelegenta, opowiadaj�cego lip. o Boles�awie Chrobrym. Boles�aw Chrobry by� jego szczeg�lnie umi�owanym w dziejach Polski bohaterem. W centralizacyi owoczesnej: w�adzy ma�om�wnej a surowej, nieugi�tej, wyrazem by� Darasz; stron� jej ujmuj�c�, poezy� okraszon� wyobra�a� Podolecki; rozumu przedstawicielem by� Worcel. Worcla socyali�ci (dzisiejsi, czy wczorajsi ? - nie wiem) na patrona swego dlatego, �e czas jaki� by� cz�onkiem za�o�onego w Portsmouth socyalistycznoreligijnego zakonu, wypromowali. Z ca�� rzeczy �wiadomo�ci� o�wiadczam, �e na zaszczyt ten zas�uguje on mniej jeszcze, ni� Mickiewicz. Worcel socyalist� by� w sensie demokracyi narodowej, przyznaj�cej pracy wszystkie s�usznie jej w my�l r�wno�ci obywatelskiej przynale�ne prawa, uznaj�cej, miast szerzenia w spo�ecze�stwach przez wyzywanie do walk klasowych nienawi�ci, potrzeb� szczepienia braterstwa, stawiaj�cej na stanowisku przewodniem wolno��, ogarniaj�c� zar�wno ustroje spo�eczne i polityczne. Takimi by�y Worcla spo�eczne i polityczne z gruntu na wskro� patryotycznego wystrzelaj�ce idea�y. �wiadcz� o tem stale - wesp� z Lelewelem, W. Zwierkowskim, Winc. Tyszkiewiczem i innymi, w pierwotnych wyemigrowania uczestnik�w powstania listopadowego momentach - przedsi�brane przeze� starania i zabiegi oko�o zorganizowania emigracyi; �wiadczy udzia� jego w Zjednoczeniu, z kt�rego si� nie wykre�la�, gdy towarzystwu portsmutskiemu s�u�y�; �wiadczy w ko�cu l to, �e ze Zjednoczeniem wraz z Lelewelem, Zwierkowskim i innymi w roku 1846 do Tow. demokratycznego wst�pi�. W Tow. dem., na stanowisku cz�onka centralizacyi, niczem - powtarzam - na zaszczyt patronowania dzisiejszemu, walkoklasowemu, mi�dzynarodowemu, a raczej beznarodowemu socyalizmowi nie zas�u�y�. Stanis�aw Worcel pochodzi� z Wo�ynia - ze Stepania nad Horyniem; by� cz�onkiem jednej z trzech rodzin polskich, przez cesarza Paw�a grafskim obdarzonych tytu�em *. Nauki pobiera� w Krzemie�cu. Po sko�czeniu nauk o�eni� si�, nale�a� do za zezwoleniem rz�du zrazu za�o�onej, nast�pnie tolerowanej, w ko�cu zakazanej lo�y maso�skiej i gdy powstanie wybuch�o, wzi�� w niem udzia� w charakterze pos�a r�wie�skiego. Po upadku po 9 wstania wyemigrowa�, pozostawiaj�c w kraju �on� i syna, oraz brata, starszego w�a�ciciela maj�tku ziemskiego. Na szczeg�y te uwag� zwracam, wykazuj� one bowiem dowodnie, �e Polak mo�e by� nietylko szlachcicem zwyk�ym, nietylko szlachcicem ukarmazynowanym, nietylko z Radziwi��ami, Sanguszkami, Potockimi zparantelowanym, nietylko nawet przez cara uhrabionym - i mimo to sta� si� wzorem demokraty, mi�uj�cego Polsk� dusz� ca�� i sercem calem. Worcel przekonaniowo i faktycznie z hrabstwa i szlachectwa si� wyzu�, ca�ego siebie na us�ugi sprawie polskiej oddaj�c. �ywot p�dzi� jak najskromniejszy, na u�ytek osobisty z nadsy�anych mu przez rodzin� zasi�k�w, zatrzymuj�c tyle jeno, a�eby g�odu i ch�odu nie doznawa�. Za mieszkanie s�u�y� mu pokoik jeden, b�d�cy zarazem sypialni�, jadalni�, salonem i pracowni�. Jad�o przyrz�dza�a dla niego gospodyni: herbata z tartin� rano, kawa�ek mi�sa z jarzyn� i szklanka piwa half and half (czytaj: haf end haf) na obiad, herbata wieczorem - oto jak od�ywia� si� cz�owiek, kt�ryby na wi�ksze pozwala� sobie m�g� wygody zw�aszcza, �e takowych niet�gie, z astm� si� mocuj�ce i kaszlem gwa�townym w�t�� posta� jego szarpi�ce zdrowie wymaga�o. Jedynym, jakiego si� dopuszcza�, zbytkiem by�a tabaka, kt�r� zawzi�cie za�ywa� i kt�ra na w�sach, brodzie i odzie�y charakterystyczne mu pozostawia�a �lady. W obcowaniu towarzyskiem mi�y by� i resurs�w pe�en. Nie zapomn� kilku z nim i ze znaj�cym okolico jego rodzinne �wietnym stosunk�w s�siedzkich opowiadaczem, Miku�owskim, sp�dzonych wieczor�w. Worcel o�ywia� si� - rozochaca� - rozpytywa�, opowiada�. Posiedzenia te stawa�y si� przesuwaniem przed oazami naszemi obraz�w �ywych, obejmuj�cych Wo�y�, Podole, Ukrain�, a doszykowuj�cych si� do Polesia wo�y�skiego. Pami�tam je ! - o! - i ze czci� g��bok� wspominam tego demokrat� polskiego. * Przed tem do centralizacyi wchodzi�o 11, nast�pnie 9 cz�onk�w. * Pensya cz�onk�w centralizacyi stopniowo do tej dosz�a wysoko�ci. Pierwotnie poprzestawali oni na pensyi, wyp�acanej emigrantom polskim przez rz�dy francuski i angielski. Anglia dawa�a utrzymanie tym tylko wychod�com polskim, co wzi�li udzia� w wyprawie sabaudzkiej. Inni fardinga nie dostawali. Do tych ostatnich nale�eli cz�onkowie ceutralizacyi w r. 1850 do 1851, z kt�rych jeden tylko Podolecki by� przez Tstwo p�atnym. Z Daraszem dzieli� si� brat, lekarz, praktykuj�cy w Algierze. O Worclu rodzina nie zapomina�a. * Dwiema innemi by�y rodziny Stroynowskich i Ili�skich. Emigracyi m�odej udziela� si� odczytami - wyk�ada� teory� perspektywy. 10 WIKTOR HELTMAN. Tym, kt�rych Polski si� tycz�ce, polityczne i spo�eczne interesuj� sprawy, radz� odczytywa� od czasu do czasu, z Poitiers r. 1836 datowany, Manifest Towarzystwa Demokratycznego Polskiego. Dokument to wa�ny we wzgl�dzie historycznym i ciekawy - ciekawy dla tego mianowicie, �e w tytule wyraz jeden - przymiotnik �demokratyczny� - ludzi zgroz� czasu onego przejmowa�. W czwartym w. XIX. dziesi�cioleciu szlachcie Polsk� zamieszkuj�cej demokracya przedstawia�a si� pod postaci� czego� zbrodniczego. Stawiano j� na r�wni z farmazo�stwem. Poj�cia: farmazonia, demagogia, demokracya, bliskiem ze sob� wi�zano pokrewie�stwem. Takie wyraz�w tych pojmowanie zrobi�o si� pod wp�ywem akcyi rz�d�w zaborczych. Znamiennym jest wp�yw �w. Kto z Polak�w nie wie i przekonanym nie jest, �e pochodzi on od ich ojczyzny, ich bytowania narodowego wrog�w?... Wiedza ta, to przekonanie nie przeszkadzaj� jednak przyswajaniu sobie g��wnych i narzucanych przez nieprzyjaci� wierze�. Wynosi je m�odzie� ze szk�, przejmuj� Indzie dojrzali jedni pod naciskiem strachu, inni ulegaj�c lenistwu ducha, nie daj�cemu nad rzecz� zastanowi� si� uwa�nie. Dzieje si� to dzi�, dzia�o si� od upadku powstania listopadowego do epoki rokiem 1848 zaznaczonej. Od owego momentu pami�tnego rozpocz�o si� stopniowo zwi�kszaj�ce si� tolerowanie demokracyi przez rz�dy takie nawet, jak moskiewski. Po tolerowaniu nast�pi�o uznawanie i stosowanie - stosowanie z odpowiedniemi tu, tam i �wdzie przyprawami, istotnej demokracyi nazw� jeno pozostawiaj�cemi, dzi�ki czemu wstr�t do wyrazu, panuj�cy do potowy w. XIX., znik� w w. XX. ca�kowicie prawie. Kt� dzi� demokracyi, po swojemu rozumianej, nie uznaje?... Uznawania te w�a�ciwie umie� ceni� potrzeba. Dla zaznaczenia potrzeby tej wy�ej wymieniony manifest odczytywa� radz� - oznajmiam przytem, �e dokumentu tego autorem jest nazwany w tytule pisania niniejszego: Wiktor Heltman. �Potw�r� - mianowali go jedni; �Robespierre, Marat w intencyi� - powiadali o nim inni; powszechne w �szanuj�cych siebie� sferach mniemanie przypisywa�o mu zamiary rze�nicze, zwr�cone na szlacht�. W Wielkopolsce, kt�ra do r. 1848 w bli�szych, ni� inne dzia�y Polski porozbiorowej, z emigracy� pozostawa�a stosunkach, lepiej go znano i �askawiej o nim trzymano. W roku tym i Galicya z nim znajomo�� zabra�a; ale w dzielnicy tej, zasianej hrabiami kreacyi austryackiej, sympatyzuj�cymi z bajratem i stosuj�cymi do dworu b�d� cesarskiego, b�d� arcyksi���cego - gdy kt�ry z arcyksi���t funkcye namiestnika pe�ni� - w dzielnicy tej, w sferach, w kt�rych si� amatorowie tytu��w rodowych p�odz�, twardo przy raz powzi�tej o tym cz�onku Centralizacyi opinii obstawano. �Farmazon, demagog, demokrata, Robespierre, Marat, rze�nik� - nie wychodzono z tych termin�w, gdy o nim mowa by�a. Nie zeszed�em si� z Heltmanem w zaborze austriackim; �e za� zasady demokratyczne, gdym grunt Czerwonej Rusi po raz pierwszy depta� by�y mojemi, do osoby przeto demokraty par excellence wstr�tu nie czu�em. Stosownie jednak do regu�y, g�osz�cej, �e w ka�dej bajce musi by� cz�� prawdy, prawd� odnosi�em do postaci jego, wyobra�aj�c j� sobie gro�n�, surow�. Musia�a by� przecie� jaka� racya, groz� wywo�uj�ca. Jak�em si� zdziwi�, zdumia� prawie, gdym w r. 1858 w Brukseli wobec niego stan��! Liczy� naonczas lat sze��dziesi�t mniej wi�cej. Wzrostu s�usznego, szczup�y, g�owa kszta�tna, pod�u�na, okryta p�owym w z�otawy wpadaj�cym w�osem, oczy siwe nadawa�y oblicza wyraz smutku, wywo�uj�cego sp�czucie. Takim mi si� przedstawi� i zrobi� na mnie 11 wra�enie cz�owieka gruntownie dobrego i �agodnego. By� nim w rzeczy samej. Odnowi�em z nim znajomo�� w r. 1866 i przekona�em si�, �e wra�enie pierwsze w niczem mnie nie zawiod�o. Heltman z �ycia publicznego wycofa� si� r. 1849, raz dla tego, �e wst�p do Pary�a zosta� mu wzbronionym, po wt�re z tej przyczyny, �e wst�pi� w zwi�zki ma��e�skie z kobiet�, kt�ra si� si�ami ca�emi powrotowi jego na pole dzia�alno�ci politycznej sprzeciwia�a. Dziwne to by�o stad�o: on demokrata - ona ultraszlachcianka, on wolnomy�lny - ona bigotka fanatyczna, on m�czyzna przystojny - ona niewiasta nad wyraz brzydka. Poznali si� i pokochali na d�ugo przed wybuchem powstania listopadowego. W r. 1822 za udzia� w wydawnictwie Dekady, podejrzany o spiskowanie, Heltman oddany zosta� za kar� do wojska, do szereg�w korpusu litewskiego, pozostaj�cego na r�wni z wojskiem polskiem, pod naczelnem pami�tnego W. ks. Konstantego dow�dztwem. Kwateruj�c m Bia�orusi, pozna� si� z pann� Eleonor� Dm�chowsk�. On m�ody, ona m�oda - pokochali si�. Wie�� o powstaniu w Warszawie oderwa�a kochanka od kochanki i rozdzieli�a ich na lata. Postarza� on, postarza�a ona, lecz afekt w sercu przechowa�a i jak skoro si� sposobno�� nadarzy�a, do ukochanego pod��y�a. �e, ujrzawszy j�, Heltman pomy�le� musia�: �Ten straszny upi�r jest�e to Aldona?� - to najmniejszej nie ulega w�tpliwo�ci. Nie powiedzia� jej jednak tego. �lub wzi�li w Anglii - zamieszkali w Brukseli - i w Brukseli oboje wieku do�yli. Heltman z ochot� do czynnego by�by wr�ci� �ycia; przyjaciele go wzywali, ci�gn�li: niez�omne pani veto jak mur na przeszkodzie sta�o. Go�cia ka�dego podejrzewa�a, �e po m�a jej przybywa i na wst�pie, przed powitaniem, o�wiadcza�a: - Nic z tego nie b�dzie... Wiktor si� z Brukseli nie ruszy... Dosy� si� po�wi�ca�... i jam si� po�wi�ci�a, ja, z domu Dm�chowska, c�rka marsza�ka, synowica arcybiskupa... Z Leonem Zie�kowiczem formaln� stoczy�a k��tni�, w kt�rej wyraz�w nie dobiera�a. Z jednym Zygmuntem Sierakowskim, wodzem naczelnym powstania na Litwie w r. 1863 obesz�a si� �askawie, ale mu nie ust�pi�a. Chcia�a mle� m�a dla siebie wy��cznie i przy tem si� utrzyma�a: zrobi�a z niego inwalid� w latach, w kt�rych czynnym m�g� by� jeszcze. Zeszed�em si� z Heltmanem w r. 1858 w intencyi powo�ania go do s�u�by; lecz, powitany przez pani� wyrazami: �Nic z tego nie b�dzie�, nie pr�bowa�em nie tylko powo�ywania, ale napomykania o braku jego w dokonywujacych si� w czasie owym czynno�ciach. Nie przypuszcza�em, a�eby kto tak absolutnie i bezwzgl�dnie m�g� pod pantoflem �ony si� ulokowa� i to - pod jakim?... �I na to - my�la�em sobie - zeszed� cz�owiek o maratyzm, o szlachtofobi�, o rze�nicze pos�dzany sk�onno�ci?...� Hart jednak, kt�ry mu s�u�y� do redagowania Dekady, spiskowania, opuszczenia, szereg�w moskiewskich dla walczenia w polskich, walczenia w szeregach demokratycznych na czele hufca, na ten cel za jego zorganizowanego spraw�, emisaryuszowania, kierowania obron� zrewolucyonizowanego Drezna przeciwko wojskom kr�lewskim - hart ten nie opu�ci� go ca�kowicie. Przejawi� si� - od�y� pod koniec �ywota pod ciekaw�, jako objaw psychiczny, postaci�. W Brukseli znalaz� si� w po�o�enin wygna�ca, potrzebuj�cego zarobkowa� na �ycie. Na �ycie dla siebie i dla �ony. Zrazu pracowa� w kartograficznym van der Mahtena instytucie, co uzdolnieniu jego i sp�lnemu z lelewelowskiem do kre�lenia map i mapek zami�owaniu odpowiada�o. Kartografia, rzec mo�na, powo�aniem jego by�a, przy zami�owaniu bowiem posiada�, jak Lelewel pismo drobne i wyra�ne, nadaj�ce si� do znaczenia nazw miejscowo�ci najbardziej na jak najmniejszej skupionych przestrzeni. W zakresie tym opracowa� i wyda�: �Tablice synoptyczne historyi polskiej�, rzecz warto�ciowa *. - Zdrowie nadw�tlone zniewoli�o go instytut opu�ci� i innego sposobu zarobkowania si� uchwyci�. J�� si� dawania lekcyj: j�zyka polskiego, historyi, geografii i literatury polskiej. Lekcye te mo�liw� czyni�a obecno�� w Brukseli rodzin, oraz po szko�ach i pensyach dzieci polskich. I ta jednak praca wymaga�a 12 zdrowia, kt�re coraz to bardziej szwankowa�o. W miar�, jak si�y s�ab�y, dochody si� umniejsza�y. Dope�nianie brak�w wzi�a na siebie �ona, ale czyni�a to w spos�b, wstr�t w zgromadzonej po upadku powstania styczniowego w Brukseli emigracyi polskiej budz�cy. Do �adnej nie wprawiona pracy, maj�ca za ubli�aj�ce sobie - c�rce marsza�ka - pos�ugi domowe, jakiemi s� gotowanie jad�a, pionie bielizny, w czysto�ci i porz�dku utrzymywanie mieszkania, wej�� musia�a na drog� wypraszania �rodk�w pieni�nych. Przychodzi�o jej to dosy� �atwo, dzi�ki temu, �e w Brukseli Polacy zamo�ni jedni zamieszkiwali, inni w przeje�dzie si� na kr�ciej lub d�u�ej zatrzymywali. Heltmanowa rodziny polskie obchodzi�a i ka�dej opowiada�a o po�wi�ceniu si� m�a i swojem, o chorobie m�owskiej, o niedostatku. Drog� t� zdobywa�a zasi�ki. Nie by�o to �adnym wyst�pkiem, g��d bowiem, je�eli wyst�pk�w nie usprawiedliwia, to usprawiedliwia takie, jak �ebranina nieprzyzwoito�ci. Nieprzyzwoito��, kt�rej si� Heltmanowa dopuszcza�a, ogromn�, wys�owi� si� nie daj�c� emigracyi, sprawia�a przykro��. Kwestya ta wytoczy�a si� r. 1867 na obchodzie rocznicy powstania styczniowego. Z m�wc�w jeden wstydem, ha�b� nazwa� opuszczenie przez nar�d zas�u�onego w staro�ci i niedostatku cz�owieka. Zebrana na pr�dce sk�adka zaspokoi�a bie��ce Heltmanowstwa potrzeby; obok tego, za inicyatyw� przoduj�cego zwykle w razach podobnych Erazma Malinowskiego, zawi�za� si� �komitet do zaopatywania potrzeb H.�, kt�ry doeroigracyi i do kraju wystosowa� odezw�, powo�uj�c� do uczczenia zas�ugi. Odezwa nie przebrzmia�a bez echa - a echo w brz�cz�cej wyrazi�o si� monecie, nadsy�anej z Francyi, Anglii, Belgii, Szwajcaryi przez Polak�w, oraz z Polski, ale wy��cznie z zaboru pruskiego. Do zaboru moskiewskiego odezwa nie dosz�a; w zaborze austryackim przyj�t� zosta�a oboj�tnie; pruski stan�� za wszystkie, sp�acaj�c hojnie d�ug narodowy pracownikowi, kt�ry, wk�adaj�c w spraw� polsk� ca�y kapita� sw�j umys�owy, nie my�la� o sobie. Obywatelstwo w zaborze pruskim zrozumia�o to i Heltmanowi wygodne do �mierci zapewni�o �ycie. Sk�adki z Pozna�skiego regularnie, za po�rednictwem zw�aszcza kobiet (p. p. Szczaniecka, Moraczewska, Miel�ynska i in.), nap�ywa�y w wysoko�ci, pozwalaj�cej w miesi�cu ka�dym cz�� na nieprzewidziane odk�ada� potrzeby *. Czyni to wielki Wielkopolsce zaszczyt Dla scharakteryzowania Heltmana dok�adnie i usprawiedliwienia zamieszczonego powy�ej wyrzeczenia jako hart, kt�ry go by� opu�ci�, nie opu�ci� ca�kowicie, zako�cz� sylwet� jego zaznaczeniem psychicznej, jaka w nim zasz�a, zmiany. Podda� si� by� �onie bezwzgl�dnie i bezwarunkowo, sta� si� wobec niej potulny, pokorny, pos�uszny, uleg�y, posuwaj�c uleg�o�� do tego stopnia, �e to gorszy�o i razi�o patrz�cych i s�uchaj�cych. A pani si� wobec ludzi nie �enowa�a bynajmniej. Zaproszonych do kogo� na pocz�stunek, nie sadzano ich jednego obok drugiego, a�eby �ona nie zabiera�a m�owi z talerza kawa�k�w, co si� jej smaczniejszymi wydawa�y. Pomiata�a nim. Tak by�o poty, p�ki Heltmanowi do�ywocie zapewnionem nie zosta�o. Jak skoro to nast�pi�o, role zmieni�y si� z dzi� na jutro. Ona spotulnia�a, z�agodnia�a, spokornia�a. On wzi�� nad ni� g�r� i pomiata� ni� pocz�� - �aja� j�, czy by�o za co, czy nie, przy ludziach i to pa matuszkie, po moskiewsku, jak cziny �aj� dienszczik�w. Jak t� zmian� wyt��maczy�?... Do rozwi�zania zadania tego, jako dane wiadome, przedstawia si� �ywicielstwo. Pokora jego i pokora jej zale�a�a od tego, kt�re z nich funkcy� �ywicielsk� pe�ni�o. Rozwi�zanie podobne zadania mo�liwem jest, przypuszczaj�c, �e d�ugie z �on� obcowanie na jej mod�� Heltmana moralnie przerobi�o. Faktu tego inaczej wyt��maczy� nie spos�b. Heltman nigdy nikogo tak, jak pod koniec �ywota swego �on�, nie traktowa�. Przerobi� si� wi�c i pod niczyim, tylko pod jej wp�ywem - przerobi� si� na jej mod��. Ot, co �ona znaczy. 13 * U F. A. Brockhausa w Lipsku wysz�a Heltmana: Demokracya�, tom spory (str. 303) zawieraj�cy artyku�y jego polityczne, og�aszane w swoim czasie w Demokracie Polskim i w innych, barwy demokratycznej pismach. * Trwa�o to do �mierci Heltmana. Po �mierci jego sk�adki usta�y. Fundusz zapasowy dla pozosta�ej po nim wdowy, p�ki nie umar�a, starczy�, ale z deficytem, pokrytym... nie ze sk�adek. 14 LUDWIK LUBLINER. I �ydzi wzi�li w powstaniu listopadowem udzia� - nie taki jak w r. 1794, w kt�rym pu�k wystawili, ani taki jak w r. 1809, upami�tniony �mierci� Berka pod Kockiem na czele szwadronu u�an�w, z�o�onego z dzieci Izraela - udzia� wzi�li jednak. Historya nie zaznacza obecno�ci ich w szeregach, co polowe z Moskalami stacza�y bitwy; ale w hufcach gwardyi miejskiej, powo�anych do obrony stolicy, nie znajdowa� si� nie mogli. Znale�li si� te� i na emigracyi. Zaliczanym jest do nich czynny w sprawach organizacyjnych i publicystycznych Jan Czy�ski, kt�ry - zdaje si� - z Frankist�w pochodzi�. Podania ustne s�awi�y Byka, ten atoli, je�eli do szereg�w wojskowych nale�a�, to jako faktor chyba, w tej bowiem funkcyi, z��czonej z funkcy� kolportera, p�dzi� we Francyi w�r�d wychod�twa polskiego �ywot w�drowny. �ydem jednak niew�tpliwym i �o�nierzem niew�tpliwym, podporucznikiem od grenadyer�w, dekorowanym, by� Ozyasz Lubliner. Czemu Lubliner pi�kne biblijne Ozyasza imi� zmieni� nast�pnie na pospolite Ludwika? Mo�e si� ochrzci� i nast�pnie odechrzci�. Nie wiem. Pozna�em go pod imieniem Ludwika w Brukseli, w roku i w dniu nawet tym samym, co Heltmana i Lelewela. Znajomo�� z nim spad�a na mnie niespodzianie. Mo�em wiedzia�, a mo�e nie wiedzia�em, �e m�� ten w Brukseli przebywa. Nazwisko jego, wymawiane w tonie humorystycznym, o uszy si� mi obija�o, nie w taki jednak spos�b, a�eby we mnie szczeg�lne ja kies wzbudza� mia�o zaj�cie. Gdym do mieszkania Lelewela drzwi otworzy� i pr�g przekroczy�, oczom moim takie przedstawi�o si� widowisko: przed stoj�cym pod oknem sto�em siedzia� pochylony, grzbietem do mnie zwr�cony, siwy staruszek; obok niego sta� cz�owiek w sile wieku z arkuszem zapisanego papieru w r�ku. Staruszek w p� si� ku mnie z wyrazem niech�ci w oczach odwr�ci�. Gdym mu, domy�liwszy si�, �e to Lelewel, nazwisko moje wymieni�, wyraz niech�ci z oblicza mu znik�, ust�puj�c miejsca wyrazowi uprzejmo�ci serdecznej. Od razu mnie do siebie o�mieli� i oswoi� ze sob�. Usiad�em przed nim; zawi�za�a si� rozmowa �atwa, swobodna, jakby�my si� od wiek�w znali. Czas ubiega� - na rozmowie up�yn�a godzina mniej wi�cej. Nie zwa�a�em na jegomo�cia, kt�regom by� przy wej�ciu z arkuszem w r�ku zoczy� i - nie pr�dzej na niego uwag�, a� na schodach zwr�ci�em. W s�uch mi wpad�y nast�puj�ce, z lekkim, charakterystycznym, a doskonale mi znanym akcentem wym�wione przeze� wyrazy: - Nu... to ja nie widzia�, a�eby Lelewel tak kogo przyjmowa�... Z akcentu domy�li�em si�, kto mi towarzyszy. - Obywatel Lubliner?... - zapyta�em. Towarzysz mi potwierdzaj�co odpowiedzia�. Na schodach, na ulicy zamienili�my ze sob� frazes�w kilka; wskaza� mi, wedle nakre�lonego przez Lelewela planiku, drog� do Heltmana i gdy�my si� rozstawali, zapyta� mnie, gdzie mieszkam. Nazajutrz rano, o �smej - nie p�niej, zaszczyci� mnie Lubliner wizyt�. Przyszed� w celu zaproszenia mnie do siebie na obiad, na kt�rym zej�� si� mia�em z Lelewelem, Heltmanem i kilku lud�mi m�odymi, w Brukseli dla study�w przebywaj�cymi. Zaprosiny z ochot� przyj��em - poczem sp�dzi�em godzin par� na s�uchaniu wyk�adu o kwestyi �ydowskiej, poruszonej artyku�em w Gazecie Warszawskiej o koncercie panien Neruda. Sprawa ta szeroko w momencie owym ogadywan� by�a w Warszawie, na prowincyi i na emigracyi. Lubliner okaza� si� rzecznikiem jej gorliwym, co mnie nie dziwi�o, ani gorszy�o - nie dziwi�o, bo� naturaln� by�a obrona �yd�w przez �yda, nie gorszy�o, albowiem podziela�em zdanie tych, co wyst�pienia Gazety Warszawskiej nie pochwalali. Szczeg�lnie mi si� ton polemiki nie podoba�. Sprawy tej atoli nie bra�em tragicznie. Z argument�w, jakie Lubliner wypowiada�, �aden mi nieznanym nie by� i ca�y dla mnie argumentacyi jego interes polega� na sposobie, w jaki wyg�aszan� by�a. 15 Giesty, akcent. Lubliner by� to �yd wykszta�cony, inaczej nie m�g�by pe�ni� funkcyi adwokata przy s�dzie kasacyjnym w Brukseli, ani by� autorem ksi��ek i artyku��w dziennikarskich we francuskim i polskim j�zyku. Wykszta�cenie jednak nie zaciera�o, ani maskowa�o jego pochodzenia. �yd mu z ocz�w, z ust, z nosa, z ca�ej, wcale nie powabnej, patrza� postawy. Do patryotyzmu polskiego przyznawa� si� i - istnie, jak �yd w ta�cu, zapala�: w piersi si� d�oni� bi�, podskakiwa� i krzycza�: - Polsk� kocham !... Czy ja si� za ni� bi� i krwi nie przela� ?... Ranili mnie... Ja dekorowany !.,. Powt�rzy� to razy kilka - a raz, w uniesieniu, o ranie wspomniawszy, doda�: - I to moje szcz�cie... wielkie szcz�cie !... Gdyby nie ta rana, by�bym uciek�... A tak, wzi�li mnie, odnie�li... Nu... to co?... Krew ja moj� za Polsk� przela�... ja �yd !... Z ka�dego jego wyrazu, z ka�dego giestu bi�a szczero��, akcentowana na manier� �ydowsk�. We wzgl�dzie tym by� on typem, lubo� bowiem po polsku wyra�a� si�, p�ynnie i poprawnie, w m�wieniu Jego czu� si� dawa�a gardlano�� semicka, a niekiedy i zachlipywa� si�. By� on typem i w innym jeszcze wzgl�dzie: w moralnym, b�d�c przedstawicielem rasowej narodu wybranego pychy - pychy w tem, w odniesieniu do Polski, wyraz sw�j znajduj�cej przypuszczeniu, �e Polsk� �ydzi zbawi�, a przynajmniej, �e zbawienie Polski bez nich si� dokona� nie b�dzie mog�o. Lubliner w to wierzy� i wiary tej swojej, lubo� chcia�, ukry� ani zamaskowa� nie umia�. Wyrywa�a mu si� ona z ust niechc�cy. Na przyk�ad : Imi� �Ludwik� na siebie uwag� jego w latach 184849-50 zwr�ci�o. - Teraz g�r�, na przodzie, same Ludwiki - powiadn�: Ludwik Bonaparte, Ludwik Koszut, Ludwik Mieros�awski, Ludwik Lubliner. Mieros�awskiemu, kt�remu ta przywara �ydowska obc� nie by�a, fataln� raz wyrz�dzi� psot�. Na og�oszon� przez Aleksandra II., po zawarciu w Pary�u (r. 1856) z Turcy� i mocarstwami przeciwko Rosyi sprzymierzonemi pokoju, amnesty� emigracyi polskiej, stronnictwa emigracyjne odpowiedzia�y odmow� zbiorow�. Mieros�awski do �adnej nie przypisa� si� odpowiedzi. Odpowied�, wystylizowan� lapidarnie, wystosowa� do cara sam od siebie; a�eby za� wiadomo�� o niej nie rozesz�a si� w Pary�u przedwcze�nie i nie os�abi�a efektu, pos�a� j� Lublinerowi, polecaj�c mu, wydrukowanie onej w Brukseli cichaczem. Lubliner si� do polecenia zastosowa�, z t� jeno ma�� odmian�, �e na odpowiedzi, pod podpisem Mieros�awskiego, zamie�ci� sw�j. Za zbytek ten Mieros�awski pos�a� mu podzi�kowanie, zaczynaj�ce si� od wyraz�w: �O�le jaki� !� Sta�o si� to powodem zerwania przyjaznych do czasu onego pomi�dzy nimi stosunk�w. Na wzmiank� o Mieroslawskim, Lubliner z niesmakiem usta wykrzywia�, r�k� od niechcenia macha� i powiada�: - Wun za du�o o sobie myszli... Za du�o i Lubliner o sobie my�la�. Dziennik Warszawski (wychodz�cy obecnie po moskiewska i przemianowany na Warszawskij Dniewnik) wzi�� by� sobie za specyalne, w si�dmem i �smem zesz�ego wieku dziesi�cioleciu, zadanie zohydzania emigracyi polskiej. O niej i o wybitniejszych jej przedstawicielach, takich zw�aszcza, kt�rym na stronach s�abych nie brak�o, cz�sto si� rozpisywa� i niestworzone, w dostarczanych przez niejakiego Belin�-M�ochockiego z Pary�a i St�powskiego ze Szwajcaryi korespondencyach, rzeczy wypisywa�. Lubliner spodziewa� si� zosta� sponiewieranym jak Mieros�awski, jak (pogodzony p�niej w S�owia�szczy�nie z Moskw�) ksi�dz Mikoszewski i inni - czeka� na to, a doczeka� si� nie mog�c, sam siebie w Dz[ienniku] Warsz[awskim] oczerni�. Uda�o mu si� to raz tylko, redakcya bowiem pismo nosem zw�cha�a i po raz drugi na kawa� wzi�� si� nie da�a. Niezupe�n�by sylweta Lublinera z pod pi�ra mego wysz�a, gdybym jeden z przymiot�w jego milczeniem pomin��. Wspomnia�em o oblicza jego i postaci niepowabno�ci. W rasie �ydowskiej, arabskiej z pochodzenia, nierzadko trafiaj� si� przepi�kne p�ci obojej okazy. W Konstantynopolu i Bukareszcie �yd�wki hiszpa�skie oczy ludziom blaskiem pon�t zrywaj�. To samo powiedzie� nale�y o sprawczyniach ruin maj�tk�w okolicznej szlachty polskiej, �y 16 d�wkach w Mohylewie nad Dniestrem. S�ysza�em, �e urod� zaznaczaj� si� �ydzi w Warszawie. Lubliner daleko si� od tych natury wybra�c�w odtoczy�. Zaznacza�a go brzydota co si� zowie, tem si� cechuj�ca, �e �yd, kiedy brzydki, to ju� brzydki. Mimo to osobliwe mu u kobiet szcz�cie s�u�y�o. Zwi�zki ma��e�skie z powodu, �e go �on par� odumar�o, z innemi si� rozwi�d�, ponawia� kilkakrotnie, pozostawanie za� w stanie matrymonialnym bynajmniej mu nie przeszkadza�o w garni�ciu si� romansowem do przedstawicielek p�ci nadobnej. Dowodzi�oby to, �e p�e� nadobn� wysoko po swojemu ceni�. Ludwik Lubliner r[oku] 1867 czy 1868 w Brukseli umar�. �mier� mu rak na ustach sprowadzi�. Na pogrzebie jego, na cmentarzu �ydowskim, w obecno�ci ca�ej naonczas w stolicy Belgii przebywaj�cej emigracyi polskiej, w imieniu jej - po mowie rabina, mow� wyg�osi� Lew Sawaszkiewicz. M�wi� o nim, jako o szczerym i gor�cym patryocie polskim, kt�ry by� rzeczywi�cie zas�uguj�cym w zupe�no�ci na nazw� �Polaka starozakonnego�. O Polsk� walczy�, dla niej pracowa�. Materye w kt�rych pisa� i drukowa�, sprawy polskiej tyczy�y si� przewa�nie: o konfiskacie maj�tk�w w Polsce przez cara Miko�aja I, o prawie mi�dzynarodowem w odniesieniu do Polski, o kwestyi �ydowskiej itp. Mia� wady, �bo kt� jest bez wady?�: �miesznym by� w pysze rasowej. Odm�wi� mu jednak nie mo�na zalet i cn�t, kt�rych podzielanie przez wsp�wyznawc�w jego, o! jak�e po�yteczn�by obecno�� �yd�w w Polsce uczyni� mog�o. 17 JOACHIM LELEWEL. Z obaw� do r�ki bior� pi�ro, celem nakre�lenia sylwety Joachima Lelewela. Obaw� nasuwa mi wielko�� modelu. Emigracya z r. 1831 w �onie swojem posiada�a znakomitych m��w stanu, wojownik�w, uczonych, pisarzy, publicyst�w, posiada�a wielkich, genialnych (Mickiewicz, S�owacki) poet�w. Cz�owieka wi�kszego nad Lelewela nie posiada�a. Do niego jednego dawa�oby si� zastosowa� ecce homo By� on z tych, co: ... i wy�szo�ci� s�awy innych za�mi, I sercem sp�rodaka �yje mi�dzy bra�mi�. (A. Mickiewicz.) G�rowa� nad innymi g�ow� i sercem, daj�c z siebie wz�r pracy, w kt�rej bezinteresowno�� a� na dziwactwo zakrawa�a. M�wienie w sylwecie o pracy jego nie na swojem by�oby miejscu. Scharakteryzowa� j� wszak�e w kr�tko�ci wolno. By�a ona, rzec mo�na, dwuimienn�: naukow� i polityczn�. Jedna z drug� si� schodzi�a; jedna drug� przenika�a. Pierwsza mu s�aw� i �ywot spokojny zapewnia�a pod warunkiem, a�eby jej nie kojarzy� z drug� i nie wyprowadza� dla tej ostatniej z pierwszej wskaz�wek, niemi�ych tym, co w mi�dzyludzkich, mi�dzynarodowych, mi�dzypa�stwowych stosunkach prawd� i sprawiedliwo�� uwa�aj� za rzeczy zbyteczne. On je jako sprawdzian po�yteczno�ci dla cz�owiecze�stwa w przesz�o�ci, jako regu�� na przysz�o�� do prac swoich wprowadza�, przez co stawa� na drodze krzy�owej, kt�r� ze spokojem cz�owieka, obowi�zki obywatelskie sumiennie pe�ni�cego, szed� usque ad finem. Na drodze tej nieraz si� na szwanki nara�a� musia�, dzi�ki niestosowaniu si� do wyzwolonych z wi�z�w etycznych sposob�w, w dzia�alno�� polityczno-spo�ecznej, w czasach minionych i w tera�niejszo�ci praktykowanych. O tem wszystkiem sylwetysta wzmiankowa� jeno mo�e. Do niego nale�y kre�lenie wizerunk�w w uprawie �ycia towarzyskiego - w oprawie wsp�lnej ludziom wszystkim, najwi�kszym i najmniejszym. W oprawie tej wesp� z Lelewelem przebywa�em kr�tko - dni par� zaledwie; du�o za to o nim s�ysza�em: jedno z drugiem dostarczy mi materya�u na przedstawienie publiczno�ci czytaj�cej historyka naszego w szlafroku, kt�rego on na pewne nie posiada�. Gdym si� mu przedstawi�, przyj�� mnie dobrze, tuk dalece dobrze, �e zdziwi�o to obecnego przy tem Lublinera. Zdziwi�oby to by�o i mnie, gdyby mi by� Lelewel na dziwienie si� czasu troch� zostawi�. Ogarn�� mnie uprzejmo�ci� od razu tak, �em si� upami�ta� nie by� wstanie. Preliminarya do niej tem si� wyrazi�y, �e po us�yszeniu nazwiska mego, do przyleg�ego wybieg� pokoju i wnet wr�ci�, trzymaj�c w r�ku lewem, pomi�dzy palcami, za szyjki, wraz z kieliszeczkami, trzy karafineczki szklane, zawieraj�ce ka�da p�yn koloru innego. - A jakiej pozwolisz, pomara�cz�wki, kmink�wki, pio�un�wki?, - do mnie z zapytaniem si� zwr�ci�. Natrafi� na cz�owieka, do kt�rego nalewki nie przemawia�y zgo�a. Nie przypominam sobie �jakiej� si� napi�em. Po pocz�stunku niezw�ocznie zawi�za�a si� rozmowa. �em przyjecha� w interesie, Lelewel przeto na om�wienie onego wyznaczy� moment p�nie

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!