Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8828 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Pami�tniki
Zygmunta Mineyko (1840-1925)
EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL
MAIL:
[email protected]
MMII.
WST�P
Zaj�ty prawie zawsze uczciw� prac� dla zabezpieczenia potrzeb �yciowych
licznej mojej rodziny albo te� zaprz�gni�ty w wiry dziejowych wypadk�w,
bior�c w nich czynny udzia�, nie posiada�em dot�d potrzebnego czasu dla
przedsi�wzi�cia opisu wypadk�w i wspomnie� z d�ugiego �ywota
nagromadzonych, a�eby przekaza� niekt�re obrazy w spu�ci�nie przysz�ym
pokoleniom, kt�re mog� posiada� wzgl�dn� warto��. Czyni� to jednocze�nie dla
unikni�cia oskar�enia, �e si� zawini�em, chc�c unie�� do grobu liczne wypadki,
kt�re nie tylko moj� osob�, ale licznych mych towarzyszy i osoby maj�ce
polityczne znaczenie obchodz�.
A� do po�owy sierpnia 1917 r. by�em w stanie kontynuowa� w spos�b
energiczny prac� g��wnego in�yniera w Ministerium Rob�t Publicznych w
Grecji, kiedy zosta�em nara�ony na atak sercowy, po��czony z rozstrojem
nerwowym, kt�re zmusi�y mnie ust�pi� z zajmowanej s�u�by. Piel�gnowany pod
opiek� mojej �ony i c�rki, Karolowej Potockiej, oraz wnuczki, Luni Potockiej, i
syna, Stanis�awa, lekarza wojskowego, kt�ry podczas mojej choroby zosta�
przeniesiony tymczasowo z Salonik do Aten - potrafi�em odzyska� w cz�ci
utracone si�y, dozwalaj�ce po up�ywie dw�ch miesi�cy czasu rozpocz�� obecny
opis. Dzieci moje i �ona, obawiaj�c si� powt�rzenia ataku mog�cego mnie w
spos�b niespodziany obali�, czyni� przeszkody, nie dozwalaj�c pisa�
ka�dodziennie powy�ej kilku stronic, dowodz�c, �e inaczej czyni�c, nara�� si�
na wyt�enie szkodliwe mojego umys�u.
Smutny stan staro�ci spowodowa� rozwini�cie si� licznych chor�b naraz,
kt�re stawiaj� mi przeszkod� w kontynuowaniu obecnego opisu, i to w chwili,
kiedy posiadam wiele czasu dowolnego do mojego rozporz�dzenia. Pomimo
tego b�d� si� stara�, wprz�d ani�eli kryzys ostateczny nast�pi, napisa� - o ile
b�dzie w mojej mocy - wi�cej, gdy� niezdolny do innej pracy, znajd�
zadowolenie kontentuj�c si� tym, �e umys� m�j pozostaje nadal czynny, chocia�
upadek na si�ach fizycznych musia� pozostawi� wp�yw pewny na bystro�� moich
pogl�d�w i na ozi�bienie wra�e�.
Jeszcze dawniej zdarza�a si� okazja, dozwalaj�ca mi odnajdywa� wolne
chwile do wzi�cia udzia�u w korespondencjach dziennikarskich, przesy�aj�c
takowe do "Czasu" krakowskiego i "Gazety Polskiej" we Lwowie, wzgl�dem
Igrzysk Olimpijskich, rozruch�w na Krecie i walk o niepodleg�o�� Epiru.
Od chwili za� rozpocz�cia wszech�wiatowej wojny zmuszony zosta�em
przerwa� stosunek z krajem; nie przesta�em jednak, maj�c t� raz� wiele czasu do
dyspozycji, wprz�d ani�eli zaskoczy�a mnie obecna dolegliwo��, opisywa�
bie��ce wypadki, obchodz�ce Grecj�, kontynuuj�c takow� prac� nadal,
rezultatem kt�rej sta�o si� nagromadzenie licznych tom�w w r�kopi�mie kroniki,
kt�r� mam zamiar og�osi�, je�eli do�yj� do czasu, kiedy otworzy si� droga do
Polski i zdrowie dozwoli urzeczywistni� ten projekt.
Wezwany przez moj� siostr�, p. Rozali� Zasimowsk�, przes�a�em jej
pobie�ny opis mojego udzia�u w powstaniu 1863 r., maj�cy by� zamieszczonym
w jubileuszowym wydaniu z powodu dope�nienia si�, 50-lecia daty takowego.
Poniewa� projekt ten nie uskuteczni� si�, a tylko w spomnieniach Jakuba
Gieysztora zacytowano w kilku miejscach o mnie i nieszcz�liwej tej wyprawie,
poleci�em mojej siostrze - na ��danie jakiego� pana - a�eby mu udzieli�a prawo
opublikowania mojego pami�tnika.
Do dzisiaj jednak nie posiadam wiadomo�ci - skutkiem zerwania
stosunk�w z krajem i �mierci mojej siostry, spowodowanej przez Niemc�w
podczas jej ucieczki z Zasimowa do Mi�ska - czy takowy zosta� wydrukowany.
Dla tej racji b�d� zmuszony w odpowiednim miejscu powt�rzy� opis o tym
wypadku,
Materia�em do niniejszego pami�tnika b�d� s�u�y�y nieliczne listy i
posiadane dokumenta, gdy� pozbawiony sta�ego ogniska domowego, nara�ony
by�em traci� cz�sto moje zbiory na zawsze, co mia�o miejsce w spos�b zbyt
dotkliwy po wyje�dzie z Pary�a i Konstantynopola, gdzie zostawi�em liczne
folia�y, nie mog�c ich otrzyma� z powrotem. Zaledwie od 27 lat ustalony w
Grecji, zachowa�em tutaj w spos�b sta�y m�j pobyt. Wiele obraz�w
wyp�owia�ych ju� w mojej pami�ci potrafi� odtworzy� w spos�b niedostateczny,
wielu os�b drogich, z kt�rymi ��czy�y wi�zy kole�e�skie, zosta�y zatracone
prawdziwe nazwiska. Co si� tyczy nazw miejscowo�ci i chronologii prze�ytych
wypadk�w, mog� by� nara�ony na pope�nienie omy�ek.
Inaczej mog�yby wygl�da� moje pami�tniki, szczeg�lniej z okresu podr�y
na Sybir i stamt�d ucieczki, je�eli bym m�g� opisywa� takowe wnet po
przybyciu do Francji. Postanowi�em jednak, pomimo egzystuj�cych brak�w,
skupi� wszystko w mo�ebn� ca�o��, maj�c nadziej� doko�czenia w
przedsi�wzi�tej pracy przed moim zgonem.
CZASY DZIECI�STWA
Schadzki sekretne, zamiast zwyczajnych poprzednio wizyt, jakie odbywa�y
si� w domu rodzic�w, w kt�rych nie dozwalano bra� udzia�u mnie i starszemu
bratu Eustachemu, zaostrzy�y nasz� ciekawo��, tym bardziej gdy� rozkazywano
zachowywa� sekret o nich, nie chc�c nam wyt�umaczy� racji do tego.
Widzieli�my, �e opr�cz znanych nam os�b zjawia�y si� cz�sto nieznajome
indywidua dla porozumiewania si� z ojcem w oddalonym salonie, dost�p do
kt�rego by� udzielany przez nasz� matk�, pilnuj�c� bacznie, a�eby kt�ry z nas
nie przecisn�� si� do ciekawego ukrycia, maj�c do pomocy starsz� nasz� siostr�
Albertyn�. Kiedy zebrania rozwi�zywa�y si�, dawa�y si� nam dos�uchiwa� s�owa
niezrozumia�e i urywkowe, wyra�ane przez odchodz�cych: o Ksi�stwie
Pozna�skim, Prusakach, Mieros�awskim, Siemaszce, o chodaczkowej szlachcie,
kt�re pot�gowa�y nasz� ciekawo�� i ch�� rozwi�zania zagadki.
Dzia�o si� to w 1848 r., kiedy posiada�em osiem lat wieku. Prowadzi�a si�
pod�wczas walka powsta�cza w Ksi�stwie Pozna�skim, prze�ladowanie
szlachty chodaczkowej na Litwie, jako te� gwa�ty celem zniesienia unii
katolickiej dla �atwiejszego zmoskwienia kraju przedsi�wzi�te. Naturalnym
nast�pstwem tych wypadk�w by�o rozbudzenie si� oporu u obywatelstwa i
wszystkich post�powych stan�w Litwy, nie mog�cych pozostawa� oboj�tnymi.
Wszyscy porozumiewali si� nad tym, jak nale�y post�pi� dla
zneutralizowania zab�jczych wysi�k�w nieprzyjaci�. Narady rozmaitych k�ek
by�y nast�pstwem nieuniknionym wpo�r�d patriotycznego miasta Wilna, jako
stolicy Litwy, z kt�rych najbardziej nagl�cymi stawa�y si� maj�ce zabezpieczy�
�rodki podr�y dla ochotnik�w, udaj�cych si� dla wzmo�enia powstania
przeciwko Prusakom, i dla udzielenia kryj�wek, jako te� sposobu do �ycia
�ciganej szlachcie, kt�r� Moskale postanowili wypleni�, pozbawiaj�c
przywilej�w i wysy�aj�c na 35-letni� s�u�b� do oddalonych batalion�w.
Jedn� z grup wile�skich stanowi�y osoby naradzaj�ce si� z moim ojcem -
jak to dowiedzia�em si� po up�ywie lat wielu od matki - kt�ry jako osoba
posiadaj�ca wielkie zaufanie u �wczesnego biskupa, p. Wo�onczewskiego, nie
omieszka� dzia�a� z wielkim powodzeniem w licznych okoliczno�ciach
�wczesnych wypadk�w.
Siostra moja, Albertyna, najstarsza z rodziny i posiadaj�ca lat trzyna�cie
wieku, wiedzia�a dobrze o rozegrywaniu si� spraw maj�cych patriotyczne
znaczenie i nara�aniu si� na niebezpiecze�stwo aresztu, a nawet i deportacji,
gdy� policja przeprowadza�a pod�wczas liczne rewizje. Od dni kilku zauwa�ono
te� kr�cenie si� os�b podejrzanego zakroju na dziedzi�cu domu
zamieszkiwanego przez nas i inne rodziny.
Dla tei racji zapewne Albertyna naucza�a nas, swoich m�odszych braci, o
potrzebie zachowywania milczenia i wielkiej ostro�no�ci, m�wi�c, �e
najmniejszym s��wkiem mo�na narazi� rodzic�w na odpowiedzialno�� i �e w
razie czynionych bada� powinni�my �wiadczy�, �e tylko zwykli go�cie nas
odwiedzaj� i �e nigdy nie ogl�dali�my os�b nieznajomych ani te� porozumie�
sekretnych.
Naucza�a te� ona, a�eby w wypadku dopytywa�, gdzie ojciec przechowuje
przedmioty sekretne, wskaza� tylko - chocia� mieliby�my zosta� nara�eni na
ch�ost� - na licznie nagromadzony sk�ad cygar, kt�rych on by� wielkim
amatorem, a nie na �adne inne kryj�wki, gdzie znajdowa�y si� papiery i
Piecz�cie. Zbroi�a te� Albertyna w odwag� zapierania si�, t�umacz�c, �e w
przeciwnym wypadku narazimy rodzic�w na wi�zienie, a nas samych na wstyd,
osierocenie i �ebranin�.
Postanowi�em z moim bratem Eustachym uzbroi� si� w nieprze�aman�
odporno�� i znie�� najsro�sze m�czarnie, ale jednocze�nie, powodowani
instynktem zachowawczym, wdzieli�my drug� par� spodenek, a�eby
umitygowa� doznawanie bole�ci od uderze� r�zeg. Byli�my jednak
zdecydowani znie�� najsro�sz� dolegliwo�� uderze� w obna�one cia�o, je�eliby
nie uda�o si� od tego wywin��.
Pod tego rodzaju wra�eniami wzrasta�o pokolenie maj�ce wzi�� udzia� w
wypadkach 1863 r. Uczyli�my si� o potrzebie sekretu i ukrywania prawdy przed
nieprzyjacielem. K�amstwo zapewni� nam mia�o sprawowanie obowi�zk�w
naj�wi�tszych wzgl�dem rodziny i kraju, gdy� prawda wypowiedziana wobec
niego wiod�a do zguby i zdrady. Inaczej te� walka z tyranem stawa�a si� nie
podobn�. Mieli�my liczne przyk�ady bohaterskiego wytrzymania ch�ost przez
ma�ych ch�opc�w, kt�rych siepacze moskiewscy i pruscy nie potrafili zmusi� do
wyzna�. Koledzy szkolni ich podziwiali, bior�c przyk�ad wytrwa�o�ci i
po�wi�cenia si�.
Nied�ugo trzeba by�o oczekiwa� na przewidywan� rewizj� w mieszkaniu
naszym, ale nie potrafiono odkry� podejrzewanych dokument�w, a przetrz�sane
listy nie udowodni�y �adnej winy ojca. Nast�pi�a tedy kolej na nas, dzieci,
wezwanych przez oficera �andarmerii, a�eby�my wskazali kryj�wk� zakazanych
przedmiot�w; bada� tych nie unikn�a Albertyna i inne m�odsze siostrzyczki.
Postrach zapanowa� pomi�dzy nami wielki, kiedy dyryguj�cy rewizj�,
ustrojony w z�oto i w akselbanty, �andarm zagrozi� ch�ost� za ukrywanie
prawdy, obiecuj�c jednocze�nie wynagrodzenie obfite cukierkami, je�eli
zechcemy by� pos�uszni. Brat nasz Eustachy, maj�c znakomity pomys�, odezwa�
si� pierwszy, ��daj�c zadatku w przyrzeczonych �akociach i wyra�aj�c
podejrzenie oszuka�stwa.
Uradowany �andarm, �e si� znajduje na drodze odkry�, wys�a�
niezw�ocznie jednego z podoficer�w po zakupno cukierk�w, a po ich
dostarczeniu udzieli� spor� gar�� Eustachemu, kt�ry ze szczeg�lniejsz� pomp�
powi�d� �andarma do malutkiej izdebki, gdzie ojciec nasz piel�gnowa� sk�ad
starych i wyborowych cygar jako wielki ich amator i znawca, wskazuj�c
kryj�wk� zakazanych przedmiot�w, gdy� niekt�re pude�ka cygar pochodzi�y z
kontrabandy.
Naturalnie �e nast�pstwo tego odkrycia narazi�o na wielki szwank w
zapasach naszego ojca i na zap�acenie pewnej kary pieni�nej, ale sytuacja
zosta�a uratowana, gdy� my wiedzieli�my dobrze, gdzie si� ukrywa�y tajemne
papiery, wykrycie kt�rych, a szczeg�lniej piecz�ci, utorowa�oby drog� na Sybir
naszemu ojcu. Pomys� Eustachego upewni� te� o niewinno�ci rodzic�w, a
�andarm uradowany z powodzenia poszukiwa�, udzielaj�c nam do podzia�u
reszt� cukierk�w i unosz�c ze sob� liczne zapasy cygar i pieni�n� kar�, kt�ra
pozosta�a na zawsze w kieszeniach jego, udzieli� wszystkim dobrej nocy,
przepraszaj�c za nara�enie na turbacj�.
Brat Eustachy dozna� pieczo�owitego u�cisku od ojca, matki i nas
wszystkich, pyszni�c si� szczeg�lniej z otrzymanego powinszowania od
Albertyny, gdy� wp�yw jej na nas by� nieograniczony. Uwa�ali�my j� za
m�drzejsz� od wszystkich, poniewa� otrzymywa�a podczas egzamin�w nagrody
w ksi��kach ozdobionych z�otymi literami.
Od tego czasu, kt�ry stanowi� epok� w naszym �yciu, stali�my si� wra�liwi
na najmniejsze wypadki okoliczno�ciowe, a nic nie mog�o uchodzi� naszych
spostrze�e�. Zrozumieli�my, �e Moskale s� naszymi nieprzyjaci�mi, i �e nale�y
unika� napa�ci tych oficer�w strojnych w z�ocone szlify i akselbanty, kt�rym
wpierw zazdro�cili�my posiadanie takowych.
Uczyli�my si� nienawidzi� Moskali, dowiaduj�c si� o nowych zbrodniach i
gwa�tach pope�nianych przez nich. Nie brakowa�o te� ka�dodziennie nowych
wra�e� do spot�gowania nienawi�ci i odrazy do brutalnych organ�w naszej
niewoli, kt�rych uwa�ali�my przed niedawno za przyjaci�, gdy� rodzice i
nauczyciele unikali pod�egania nienawi�ci.
Przed niedawno zosta�a obalon� egzystuj�ca w niekt�rych miejscowo�ciach
unia katolickiego Ko�cio�a na Litwie i kontynuowano jeszcze katowanie
opornych mieszka�c�w wsi, zmuszaj�c do przyj�cia prawos�awia, co uwa�anym
by�o nie tylko za renegacj� wiary, ale i zasad patriotycznych. Wielu wie�niak�w
zasieczono na �mier�, licznych wys�ano na Sybir, szczeg�lnie za� ksi�y nie
chc�cych si� przerobi� na pop�w rosyjskich.
Dochodzi�y cz�sto uszom naszym wyklinania Siemaszki, biskupa
unickiego, kt�ry pope�ni� zdrad�, staj�c si� powolnym organem rz�du
moskiewskiego, zaprzedanym w dziele zrnoskwiczenia Litwy, przez co
zgotowa� wielkie katusze i narazi� na m�czarnie liczne tysi�ce najlepszych
syn�w ojczyzny.
O�wiadomienie si� dziatwy z tego rodzaju okropno�ciami wywo�ywa�o w
niej ch�� odemszczenia si� i gotowo�� do poniesienia ofiar i uczucie obowi�zku
do stawiania oporu. Pod takimi wra�eniami wzrasta�a m�odzie� patriotycznego
miasta Wilna.
W rozmowie z dzie�mi zaprzyja�nionych rodzin najwi�cej nowin
posiadali�my do opowiadania, pods�uchiwuj�c ciekawe rozmowy naszego ojca,
opowiadaj�cego katusze doznawane przez unit�w, o kt�rych posiada�
informacje dok�adne w kancelarii biskupa Wo�onczewskiego. Prze�ladowanie
to, na kt�re dawniej zostawali�my oboj�tni, wzmaga�o nienawi�� i odraz� do
Moskali.
Pomi�dzy dziatw� �wczesnej epoki patriotyczny entuzjazm wzrasta� w
spos�b nieustaj�cy z rozlicznych powod�w; jednym z kt�rych by�o - powoduj�c
g��bokie wra�enie - gdy wskazywano nam podczas spaceru na ofiary
wa��saj�cych si� po ulicach profesor�w i by�ych �wiecznik�w Uniwersytetu
Wile�skiego, skasowanego przez Moskali, kt�rym miejscowa publiczno��
uk�onami i obna�eniem g�owy nie przestawa�a sk�ada� ho�d�w. My za�, drobna
dziatwa, dowiadywali�my si� o zniszczeniu by�ej naszej �wietno�ci i egzystencji
lepszych czas�w. Tak wzrasta�a m�odzie� maj�ca urz�dzi� powstanie 1863 r.
Jednocze�nie ze skasowaniem uniwersytetu, maj�cego wszech�wiatowe
znaczenie, zagrabione zosta�y i przemieszczone do rozlicznych miast rosyjskich
posiad�o�ci gabinet�w, zbior�w uniwersyteckich, publicznej biblioteki, muzeum
narodowego i obserwatorium astronomicznego. Konserwatorem tego ostatniego
zak�adu by� znakomity astronom, kanonik p. Szukiewicz, brat mojej babki po
matce. Umar� on nied�ugo potem z melancholii, kt�rej uleg� z powodu doznanej
rozpaczy, gdy� w liczbie zbior�w zrabowanych przez Moskali znajdowa�a si�
jego w�asno�� prywatna: wielki globus astronomiczny z br�zu, nad kt�rym przez
d�ugie lata pracowa�, rytuj�c konstelacje niebieskie z wielk� dok�adno�ci� w
spos�b mikroskopiczny. Nie m�g� on znie��, a�eby ta praca przesz�a w r�ce
nieprzyjaciela; chcia� on j� pozostawi� w spu�ci�nie zak�adowi narodowemu, a
gdy si� to nie sta�o, doradza� - jak si� dowiedzia�em od matki - a�eby�my
wytoczyli proces rz�dowi, ��daj�c zwrotu globusa, sukcesj� kt�rego chcia�
ustanowi� testamentem na po�ytek naszej rodziny. Nic nie zosta�o uszanowane
przez naszych zaborc�w.
Podczas spacer�w po mie�cie i poza miastem zapoznawali�my si� z
miejscowo�ciami, gdzie by� przyjmowany cesarz Napoleon, kt�remu radzili
obywatele Wilna, a�eby u nich przezimowa�, odk�adaj�c wypraw� na Moskw�
do wiosny. Dowiadywali�my si� o doznanym zawodzie i rozwianej nadziei.
Podczas spacer�w wskazywano nam miejscowo��, gdzie przed niedawno zosta�
rozstrzelany przez Moskali emisariusz Konarski, strat� kt�rego op�akiwa�a
Litwa ca�a, a z �a�cuch�w jego ukute pier�cienie s�u�y�y za relikwie dla jej
mieszka�c�w.
Dowiadywali�my si� z ciekawo�ci� o by�ych filaretach i filomatach, o
m�czarniach wi�ziennych Zana i innych ofiar narodowych. Dowiadywali�my si�
o egzystencji ksi��ek zakazanych, w kt�rych opisywano tajemne wypadki, gdzie
mo�na by�o o�wiadomi� si� o znaczeniu filaret�w i emisariusz�w, co
przyczynia�o si� do spot�gowania naszej ciekawo�ci, wzmagaj�c ch��
odemszczenia si� i gotowo�� do poniesienia ofiar.
Podrastaj�c dowiedzia�em si� o decyzji rodzic�w wys�ania mnie do jednej
ze szk� wojskowych kadet�w, znajduj�cych si� w Po�ocku i Brze�ciu
Litewskim, gdy� rz�d moskiewski obwie�ci�, stosownie do kt�rej - za wyj�tkiem
jednego syna w ka�dej rodzinie posiadaj�cej przywilej szlachecki - wszyscy inni
obowi�zani s� pe�ni� s�u�b� wojskow�, gotuj�c si� na zdobycie stopnia
oficerskiego, zagra�aj�c utraceniem praw szlacheckich nie chc�cym si�
zastosowa� do powy�szej dyspozycji.
Rz�d rosyjski chcia� prze�ama� w ten spos�b wstr�t egzystuj�cy pomi�dzy
szlacht�, uwolnion� prawnie od poboru do s�u�by wojskowej, chocia� do niej
tylko nale�a� przywilej posiadania stopni oficerskich. W�o�cianie tylko i �ydzi,
pozbawieni praw szlacheckich, byli rekrutowani gwa�tem do wojska przez
po��w, w oznaczonym procencie tylu na stu, dokonywanym przez starszyzn�
w�o�cia�sk� przy pomocy policji i wojska.
Zwykle rozkaz egzekwowania poboru by� utrzymywany w wielkim
sekrecie, gdy� inaczej sta�by si� niemo�ebnym do urzeczywistnienia; wszyscy
m�odzi ludzie pouciekaliby, kryj�c si� po lasach, a Moskale, nie mog�c ich uj��,
kontentowaliby si� rekrutowaniem starszyzny wsi i gospodarzy chocia�by ju� w
podesz�ym wieku. Czyniono to, a�eby utrzyma� rygor i uzyska� wsp�udzia�
mieszka�c�w w ohydnym po�owie.
Uj�ty m�odzieniec do s�u�by wojskowej zostawa� skazany na 35-letni
przeci�g czasu strasznych m�czarni w oddalonych guberniach Rosji, gdzie
p�dz�c s�u�b�, prostego �o�nierza i nie mog�c dos�u�y� si� stopnia oficerskiego,
pa�kowany przy ka�dej najmniejszej okazji, zmuszony zostawa� zapomnie�
ojczystej mowy, przerabiaj�c si� na tak zwanego "stupajk�" - wiernego s�u�alca
cara. Nigdy si� jednak nie zdarzy�o, �eby kt�ry z tych nieszcz�liwych postrada�
wyznawan� przeze� wiar�. Po uko�czeniu wojskowej s�u�by, z�amany na si�ach
i zestarza�y dziwak, wracaj�c do rodzinnej wioski bywa� cudzym dla wszystkich
i ci�arem dla siebie a� do �mierci.
Wie�� o maj�cym nast�pi� poborze zmusza�a do og�lnej ucieczki w g�ry i
lasy wszystk� m�odzie� i rozpoczyna� si� jednocze�nie po��w na ni�.
Z�owionym zak�adano k�ody na nogi i wieziono do miast i miasteczek, w
asystencji lamentuj�cych si�str i matek, w spos�b ten�e sam, jaki ma miejsce
przy op�akiwaniu zmar�ych, wiedzionych do wiecznego odpoczynku na
cmentarzu.
B�d�c jeszcze ma�ym ch�opakiem by�em �wiadkiem takiego po�owu
dokonanego we wsi Ba�waniszki, kt�ry przera�aj�ce wywo�a� na mnie wra�enie
z odczucia bole�ci doznawanej przez krewniak�w uj�tych ofiar na wieczne ich
zatracenie. Przypominam oblicze zbola�e jednego z parobk�w, znanego mi,
kt�ry udawa� si� o pomoc, wykrzykuj�c: "Paniczu, ratuj mnie!". Ale instancja
moja, pomimo usilnych pr�b i wylania obfitych �ez, by�a daremn�. Odczu�em,
b�d�c dzieckiem, nieudolno�� stawienia oporu naszym tyranom i potrzeb�
odszukania sposobu do odemszczenia si�. Pod takiego rodzaju wra�eniami
wzrasta�a m�odzie� maj�ca wywo�a� powstanie 1863 r.
Troch� potem by�em �wiadkiem dokonanego poboru w Wilnie na ludno�ci
�ydowskiej, przy wydzieraniu z �ona matek siedmioletnich dzieciak�w, uj�tych
w zamiarze utworzenia dla nich szko�y wojskowej, w kt�rej mogliby si�
wykszta�ci� na dobrego chrze�cijanina i wiernego s�u�alca, z prawem uzyskania
stopnia podoficera. Szko�a ta mia�a si� utworzy� gdzie� na po�udniu cesarstwa
rosyjskiego.
Po��w na dzieci �ydowskie by� przedsi�wzi�ty g��wnie w zamiarze
zbogacenia urz�dnik�w cywilnych, wojskowych i policji, kt�rzy posiadaj�c
dowolny wyb�r kandydat�w do powy�szej szko�y, �owili dzieci najbogatszych
�yd�w, a�eby pod pozorem dokonywanego asenterunku przez wojskowych
lekarzy i po przeprowadzeniu odpowiedniego targu ob�owi� si� grubym
wykupem.
Rekrutacja ta kontynuowa�a si� przez par� tygodni w Wilnie, w ci�gu
kt�rych ogo�ocono w spos�b dotkliwy bogatszych �yd�w, posiadaj�cych �rodki
do uratowania ich syn�w od �o�nierki i postradania wyznawanej wiary.
Ko�czy�y si� zwykle te wybory rekrutacj� dzieci najbiedniejszych rodzin,
kt�rych - po dokonanym asenterunku - wleczono co wiecz�r, otoczonych
podw�jn� stra�� �o�nierzy do koszar, a�eby po drodze odpiera� kolbami cisn�ce
si� z rejwachem i dzikim lamentem nieszcz�liwe matki, chc�ce u�cisn�� po raz
ostatni wyrywane z ich �ona w tak okrutny spos�b ukochane dzieci.
Pob�r ten zako�czy� si� na ograbieniu �yd�w na warto�� licznych tysi�cy
rubli, tak w Wilnie, jak te� innych miastach Litwy, ale gwa�t ten nieludzki,
zastosowany do nich, nie by� dostatecznym do wywo�ania wiecznej odrazy do
ich ciemi�yciela i do przypomnienia, �e nie powinni �ydzi odp�aca� si�
Polakom z�em za dobre.
Za czas�w mojego dzieci�stwa wszyscy w Wilnie m�wili po polsku, a
�ydzi tylko szwargotali mi�dzy sob� wstr�tnym, pokaleczonym niemieckim
j�zykiem. Mieszczanie i szlachta, b�d�c patriotycznie usposobion�, odrzuca�a
odpornie rozw�j zaprowadzonej u�ywalno�ci j�zyka moskiewskiego, co zmusi�o
urz�dnik�w i nauczycieli, razem z ich rodzinami, do nauczenia si� po polsku.
Epizod
Czyni� powy�sz� uwag�, gdy� zwiedzaj�c rodzinne moje miasto Wilno w
r. 1911, maj�c pozwolenie miesi�c czasu do pobytu na Litwie, udzielone przez
Moskali za po�rednictwem kr�lowej Grecji Olgi, spotka�em si� z sytuacj� zbyt
dla mnie op�akan�, widz�c, �e p�ta ich niewoli wpi�y si� zbyt dotkliwie,
przeobra�aj�c character dawniejszy miasta na zupe�nie obcy, w parciu do
obruszczenia Litwy, ojczyzny mojej.
Po g��bszym jednak rozeznaniu uspokoi�em si�, nabieraj�c przekonania, �e
tylko namno�enie si� niezliczonego nap�ywu urz�dnik�w, pos�ugaczy przy
stacjach kolei �elaznych, ubranych w stroje moskiewskie i doro�karzy
zmuszonych nosi� moskiewskiego kroju poduszkowe nakrycia na g�owie,
spowodowa�y chwilow� u mnie rozpacz.
Mia�em liczne okoliczno�ci - w stosunku ze spo�ecze�stwem kraju -
przekona� si�, �e warto�� wznios�ej duszy narodu nie utraci�a nic w swojej
pot�dze i �e wiara odzyskania lepszej doli sta�a si� pewnikiem dla wszystkich.
Zaprowadzenie komicznej maskarady w Wilnie przez naszych ciemi�c�w,
celem zmoskwiczenia, wp�yn�o na m�odzie� �ydowsk�, kt�ra nabieraj�c
arogancji, dla zas�u�enia si� wzgl�dom silniejszego, rozpycha�a na ulicach
przechodni�w, u�ywaj�c g�o�no mowy rosyjskiej, nie u�ywanej dot�d.
Czyniono za� to bez obawy nara�enia si� na kijobicie przez spaceruj�cych,
maj�c zapewnienie poparcia przez licznie ustawion� s�u�b� policyjn�.
Po up�ywie lat 48 dozwoli�y mi losy ogl�da� znowu Wilno. W
towarzystwie mojej �ony; siostry, Rozali Zasimowskiej, i zi�cia, hrabiego
Karola Potockiego, przebiega�em wszystkie jego zak�tki, chc�c odnowi�
wspomnienia z czas�w ubieg�ych.
W centralnym swym po�o�eniu Wilno zachowa�o sw�j dawny charakter,
zmieni�o si� i rozszerzy�o od strony wszystkich przedmie�ci, skutkiem
powi�kszenia zamieszkiwanej obecnie ludno�ci. Zwiedzi�em wiele
miejscowo�ci �wiata i rozlicznych jego miast wspania�ej pi�kno�ci, ale Wilno
pozosta�o na zawsze najpi�kniejszym ze wszystkich, a Litwa najbardziej
czaruj�cym krajem w mej wyobra�ni.
Niezno�ne wra�enie wywo�a�o na mnie ujrzenie na placu Katedralnym i
naprzeciw wspania�ego gmachu metropolitalnej �wi�tyni - wzniesionej na
fundamentach, gdzie si� modlili przodkowie nasi do mitologicznych bog�w i
gdzie si� lokuj� relikwie kr�lewicza Kazimierza - utwierdzonego roz�o�ystego
pomnika dla szkaradnej Katarzyny Wielkiej przez naszych siepaczy, chc�cych
zel�y� naszym �wi�to�ciom.
Wi�cej jeszcze dra�liwego wra�enia dozna�em dnia tego�, kiedy
odwiedzaj�c siostr� mojego kolegi i przyjaciela, Emanuela Jundzi��a, pann�
Mari�, ujrza�em przed oknem jej mieszkania ustawion� na ma�ym placu statu�
wiesiciela Litwy Murawjewa.
Moskale postanowili utrzymywa� nieustannie nadal od wieku rozpocz�t�
prac� przez Katarzyn�, kontynuuj�c jej praktyk� i po �mierci Murawjewa.
Wzgl�d ten uspokoi� mnie zupe�nie, upewniaj�c o niezachwianej w powodzenie
przysz�o�ci, gdy� i wr�g zrozumia�, �e niemo�ebnym jest wynarodowienie
Litwy, a groza nie zabezpiecza nigdy wielkiej przysz�o�ci, b�d�c nara�on� na
zgruchotanie przy pierwszej lepszej okoliczno�ci.
Przed up�ywem terminu udzielonego mi pobytu miesi�cznego na Litwie
mia�em czas odwiedzi� Oszmian�, Holszany, Ba�waniszki i inne miejscowo�ci
ukochanych wspomnie�, od dawna utraconych i by� mo�e po raz ostatni
ujrzanych. Wsz�dzie dozna�ern serdecznego przyj�cia i uwielbienia przez
wszystkich tych, kt�rzy dowiedziawszy si� o moim przyje�dzie, chcieli mnie
powita�, pomimo obawy nara�enia si� na kompromitacj� wobec policji.
Czyniono mi propozycj� za po�rednictwem gubernatora Wilna pozostania
na sta�e, pod warunkiem z�o�enia wierno�ci cesarzowi Rosji i zaparcia si�
wyznawanych zasad. Przyrzekano mi za po�rednictwem naczelnika powiatu
oszmia�skiego, podpu�kownika od �andarmerii, p. Smirnowa, odzyskanie
zaufania i dost�pienie godno�ci, je�eli zechc� okaza� gorliwo�� i udowodni�, �e
pozostan� szczerym w udzielonej przysi�dze. Zrozumia�em, �e chciano mnie
u�y� za szpiega i sponiewiera� moj� przesz�o��.
W chwili gdy odrzuciwszy krzywdz�ce mnie propozycje, opuszcza�em
ukochan� Litw�, doznawa�em trwogi aresztowania i pogwa�cenia udzielonej mi
go�cinno�ci. Przeszkod� do tego musia�a by� zapewne obecno�� mojej �ony,
mojego anio�a str�a, kt�ra protestem swoim mog�aby narazi� Moskali za
pope�nienie gwa�tu na jaki ambaras.
Z biciem serca opuszcza�em ukochan� ojczyzn� i odetchn��em po
dozwolonym mi przej�ciu granicy i doznanym odpoczynku w Pi�tkowie u
hrabiego Oswalda Potockiego.
Uwa�a�em za konieczne za��czy� tu, nie na swoim miejscu, epizod z
ostatnich dni mojego �ycia z obawy, �e nie potrafi� doko�czy� opisu moich
pami�tnik�w z powodu obecnej choroby, co pozbawi�oby mnie mo�ebno�ci
wyra�enia przekona�, �e nie utraci�em wiary w �ywotno�� mojego narodu i
nieodzownego odrodzenia ojczyzny.
Koniec epizodu
Dalszy ci�g opowiada�, rozpocz�ty dnia 30 maja 1919r.
Znajdowa�y si� na Litwie wioski z�o�one z biednych rolnik�w, ale
posiadaj�ce przywilej szlachecki za us�ugi udzielone ojczy�nie podczas wojen
za czas�w ubieg�ych, kt�ry uwolni� ich od poboru wojskowego jako
posiadaj�cych splendor rycerski i prawo noszenia pa�asza, odznaki oficerskiej,
nie dozwalaj�cy poni�y� si� do stopnia zwyk�ego �o�nierza.
Moskale nie mogli �cierpie� takiego po�o�enia i nie trac�c czasu zacz�li
gwa�ci� wsie zamieszka�e przez tego rodzaju szlacht� - zwan� chodaczkow� -
odmawiaj�c warto�ci posiadanych przywilej�w i garn�c m�odzie� uj�t� do
szereg�w wojskowych moskiewskich. Rozpaczliwe sceny rozegrywa�y si� w
rozlicznych okolicach pomi�dzy t� niebogat�, ale posiadaj�c� wysok�
cywilizacj� szlacht� i napastniczymi hordami moskiewskich �o�dak�w, w chwili
nieuniknionych star�, przelewu krwi i po�ar�w.
Wsz�dzie gdzie pospiano, tego rodzaju okolice opustosza�y z m�skiego
�ywio�u. M�odzi kryli si� po lasach i gdzie mogli, a starsi udawali si� -
procesuj�c - a� do Petersburga. Tymczasem z�owionych podczas ucieczki
zabierano gwa�tem do wojska, na wieczne zaprzepaszczenie.
Po dokonanej napa�ci na wie� znajduj�c� si� pomi�dzy - Ba�waniszkami i
miasteczkiem Holszany, kt�rej nazwisko ubieg�o mnie z pami�ci, zamieszka��
przez chodaczkow� szlacht�, gdzie znajdowa�o si� wiele os�b posiadaj�cych
wy�sze wychowanie i gdzie mie�ci�o si� zarzewie cywilizacyjne i bogate �r�d�o
do umoralnienia ca�ej okolicy - Moskale postanowili wyt�pi� tego rodzaju
szkodliw� dla nich osad�, maj�c� bezpo�redni� styczno�� z ludem, u�ywaj�c do
tego wszelkich sposob�w barbarzy�stwa. Nie jestem pewny, czy ta osada
egzystuje obecnie.
Jad�c do Holszan dla uczestniczenia tam w nabo�e�stwie niedzielnym z
moj� matk�, zatrzymali�my si� na chwil� w rzeczonej osadzie, a�eby odwiedzi�
kilka rodzin, z kt�rymi ��czy� nas przyjazny stosunek, a raczej dla dowiedzenia
si� o stanie zniszczenia dokonanego przez naj�cie Moskali, maj�ce miejsce
przed tygodniem czasu. P�acz, zgrzytanie z�b�w, rozpacz i �a�oba panowa�a we
wszystkich domkach schludnej osady biednych pan�w.
Z chwil� zatrzymania si� powozu, we wszystkich przyleg�ych mieszkaniach
zjawi�y si� na gankach i w oknach postacie os�b ciekawych dla dowiedzenia si�
o �mia�ku, kt�ry si� odwa�y� zatrzyma� w krainie nieszcz�cia. A jednocze�nie
z rozeznaniem naszych odwiedzin rozleg�y si� lamentacje os�b znajomych,
chc�cych podzieli� si� bole�ci� z powodu utraconych braci, syn�w i m��w,
kt�rych zdo�ano uj��, jako te� tych, kt�rym uda�o si� uciec, skazuj�c siebie na
wieczn� w��cz�g�. Witaj�c nas op�akiwano straty poniesione w ten sam spos�b,
jak si� op�akuje umar�ych.
Naturalnie �e chwila ta pozosta�a a� do dzisiaj w pami�ci, a pod�wczas
wywar�a wstr�t i nienawi�� do Moskala w dziecinnym sercu, podnosz�c takowe
do ekstazy i gotowo�ci poniesienia ofiar na przysz�o�� przy zdarzonej
okoliczno�ci.
Pod tego rodzaju wra�eniami wzrasta�a m�odzie� litewska, piel�gnuj�c
uczucie i potrzeb� odwetu, a�eby ocali� kraj dla odzyskania utraconego
szcz�cia, kt�rym cieszyli si� jeszcze przed niedawnym czasem dziadowie nasi.
Ojcowie te� nasi, chocia� z�amani wypraw� Napoleona Wielkiego i powstaniem
nieuda�ym 1830 r., nie pozostawali zupe�nie bezczynni, staraj�c si� - po kryjomu
- stawi� przeszkody Moskalom w urzeczywistnieniu powodzenia
przedsi�wzi�tych przez nich �rodk�w t�pienia patriotycznie i cywilizacyjnie
rozwini�tej ludno�ci.
Dzia�ano ostro�nie, wiedz�c, �e nie posiadano si� dostatecznych do
wyst�pienia otwarcie, nie przestano jednak dzia�a�. Udzielano przytu�ek i
zaopatrywano w �ywno�� kryj�c� si�, po lasach chodaczkow� szlacht�,
umieszczano wielu innych na zarobku pomi�dzy mieszczanami miast i
miasteczek, op�acaj�c policj� i urz�dnik�w chciwych zarobku. Bardziej za�
wykszta�conych chodaczkowych szlachcic�w zapisywano w poczet bogatszej
szlachty, przyjmuj�c ich - jako krewnych - do sfa�szowanych regestr�w
rodzinnych.
Matka moja, bardzo czynna w protegowaniu nieszcz�liwych, dopomaga�a
licznym w zabezpieczaniu ukrycia w Wilnie i na wsi. Przypominam jeszcze
osob� Jana kt�ry, zaopatrzony fa�szywem �wiadectwem, zajmowa� si�
czynno�ci� ekonoma przy gospodarce Ba�waniszek. Przypominam tako� p.
Jacyn�, bardzo wykszta�conego i rozmawiaj�cego po francusku, kt�ry ukrywa�
si� na przemian u nas i u mniszek wizytek w Wilnie, gdzie uj�ty przez
�andarmeri�, zosta� skazany na nielito�ciw� ch�ost� i wys�anie do aresztanckich
batalion�w, znajduj�cych si� na jakim� rosyjskim kra�cu. Nieszcz�liwy ten
Jacyna, m�czony dla wykazania winowajc�w udzielaj�cych mu ukrycie, umia�
zamilcze�, nie kompromituj�c �adnego ze swych dobroczy�c�w i t�umacz�c si�,
�e zjawi� si� do klasztoru, chc�c otrzyma� s�u�b� od�wiernego, ale i tam
odm�wiono mu takowej, ��daj�c dokument�w, kt�rych nie posiada�.
Naturalnie �e klasztor musia� grubo zap�aci� za uwolnienie si� od napa�ci
urz�dnik�w, korzystaj�cych z ka�dej okazji do ob�owienia si� �ap�wkami.
Zreszt� nie szcz�dzono takowych, kontentuj�c si�, �e zaprzedajno�� urz�dnik�w
moskiewskich udziela mo�ebno�� ratunku w licznych wypadkach.
Wielk� te� d�wigni� broni�cych si� od najazdu moskiewskiego by�o
przekupstwo. W ten spos�b ratowano si� cz�sto od zes�ania na Sybir i
zastosowania innych kar dokuczliwych, jako te� konfiskaty. Nale�y te�
zanotowa� - jak to s�ysza�em w p�niejszym czasie od moich rodzic�w - �e
�aden Litwin z owej epoki nie splugawi� si� szpiegostwem i �e Moskale musieli
si� kontentowa� pod tym wzgl�dem s�u�b� ich policjant�w tylko. I dla tej racji
nie uda�o si� w Wilnie Moskalom odkry� miejsc posiedze� szlachty i
dowiedzie� si� w czas o zapad�ych na takowych decyzjach.
Przedsi�wzi�te dzie�o tamowania rozwoju cywilizacyjnego przez Moskali
za po�rednictwem dokonywanego po�cigu �wiecznik�w narodu, w liczbie
kt�rych pot�ny wp�yw spe�nia�y liczne tysi�ce uprzywilejowanych wie�niak�w,
obdarzonych godno�ci� rycersk� za ich po�wi�cenie si� w obronie ojczyzny
przy odparciu napa�ci hord barbarzy�skich, spe�nia�o si� - niestety - z wielkim
powodzeniem.
Przez liczne lata kontynuowa�y si� po�owy i trzebienie chodaczkowej
szlachty, rozpocz�te w 1848 r. Uj�tych na w��cz�dze wysy�ano do rot
(batalion�w) aresztanckich lub te� na Sybir. Inni, kt�rym uda�o si� uciec, zasilali
nieszcz�liwy poczet emigrant�w w krajach zagranicznych.
W kwiecistym stanie wioseczki i wioski, osiedlone przed niedawnym
czasem przez rycerskich wie�niak�w, opustosza�y ju� w latach 1850-tych z
obecno�ci nawet pozosta�ych tam kobiet. Mieszkania obraca�y si� w gruzy i
zgnilizn�, a urodzajne niegdy� �any zarasta�y chwastem i badylami. Ludno��
w�o�cia�ska utraci�a udzielane jej rady i przyk�ad w ulepszaniu uprawy grunt�w
po dokonanej utracie jej szlachetnych s�siad�w. Utraci�a te� wzory do
zbogacenia si� w warto�� moraln� i cywilizacyjn�.
Moskwa triumfowa�a. Nas�ano mn�stwo urz�dnik�w cywilnych i
wojskowych, grubia�skich i nieokrzesanych barbarzy�c�w. B�d�c dzieckiem
by�em w stanie oceni� ra��c� brutalno�� panuj�c� nawet pomi�dzy tymi, kt�rzy
stali na czele zarz�du. Upadek szerzy� si� szkodliwie przez udzielany przyk�ad
zbestwienia i opilstwa, dawany przez kierownik�w moskiewskiego zarz�du.
Zaraza niemoralno�ci grasowa�a dowolnie w zabranym kraju. By�em ju� w
stanie zrozumie�, �e barbarzy�ska pi�ta depcze nieszcz�liw� Litw�.
�wczesne pokolenie nie by�o zdolne oprze� si� napa�ci moskiewskiej,
wywo�uj�c zbrojne powstanie, czyni�o jednak wysi�ki i wszelkiego rodzaju
ofiary dla ograniczenia nieszcz�cia. Arystokracja polska, za wyj�tkiem
Wittgensteina, kt�ry wyst�powa� w roli Moskala, i jednego z Ogi�skich,
odegrywaj�cego rol� zaprzedanego �otra, zachowa�a si� uczciwie. Nikt inny nie
splami� czynem poni�aj�cym uczucie narodowe. Wielu za� obywateli pracowa�o
szczerze, nara�aj�c na poniesienie ofiar, maj�c moralne poparcie wielkiej
zas�ugi biskupa Wo�onczewskiego. O powy�szym mia� czas w p�niejszym
czasie o�wiadomi� mnie ojciec Stanis�aw przed swoj� �mierci�.
Najohydniejszym czynem Ogi�skiego by�o spalenie dokument�w
szlacheckich, nagromadzanych u niego od oszukanej szlachty, kt�rej obieca�
udzieli� poparcia do potwierdzenia ich swoim wp�ywem w Petersburgu.
Przeklinaj� do dzisiaj jeszcze pozostali potomkowie na �mujdzi tych
nieszcz�liwych rodzin szlacheckich imi� tego Ogi�skiego, kt�re ubieg�o mnie z
pami�ci, sprawc� wielkich nieszcz�� na po�ytek Moskali. Po zniszczeniu
zebranych dow�dc�w szlacheckich w jego pa�acu na �mujdzi spali� on
archiwum rosie�skie, gdzie si� mie�ci�y ich resztki.
CZASY SZKOLNE
Z powodu choroby ocz�w starszego brata Eustachego, nie mog�cego
czyta�, rodzice nasi zmuszeni byli utrzymywa� w domu nauczyciela dla
oralnych wyk�ada� lekcji, przy kt�rym i ja jednocze�nie pobiera�em nauki. Przez
dwa lata z rz�du korzystali�my obydwaj z erudycji uczonego staruszka, kt�rego
imienia nie pami�tam, a kt�rego �mier� nieprzewidziana pozbawi�a nas jego
nieocenionej obecno�ci. Wiele on umia�, wiele od niego nauczyli�my si�, ale
nowi jego zast�pcy, p�ci m�skiej, ani te� m�dre panienki, nie potrafili zast�pi�
poniesionej straty.
Zreszt� wzgl�dem mojej osoby zbli�a� si� kryzys utracenia domowego
wychowania, gdy� po uko�czeniu wakacji gotowano si� do odwiezienia mnie do
szko�y kadet�w. Nieodwo�alne losy skazywa�y mnie do ulegni�cia smutnemu
przeznaczeniu utracenia domowego ogniska w dziewi�tym roku �ycia. Bole�nie
odczuwa�ern t� konieczno��.
Potrzeba by�o, a�eby jeden z dw�ch nas braci zaci�gn�� si� do s�u�by
wojskowej dla ocalenia przywilej�w szlacheckich. Czyniono ju� przygotowania
do podr�y, a rodzice zbierali informacje dla dowiedzenia si�, w kt�rej z dw�ch
szk� kadeckich, Po�ocka czy te� Brze�cia, przeznaczonych dla m�odzie�y
szlacheckiej Litwy, zabezpiecza si� lepsze wychowanie ch�opc�w.
Tymczasem uda�o si� dowiedzie� Eustachemu, kt�ry jako starszy o dwa
lata ode mnie posiada� obszerniejsze stosunki z m�odzie��, �e w obydwu
powy�szych kadeckich korpusach Moskale zastosowuj� metod� nies�ychanego
rygoru i ci�g�ego kijobicia dla wytresowania ma�ych ch�opak�w na wierne s�ugi
cesarza, fanatycznie przywi�zane do niego, i dla wyrzeczenia si� uczu�
narodowych Polaka, uwielbiaj�c wielk� Rosj� i bia�ego jej cara. Starano si�,
a�eby podczas tej tresury nie o�mieli� si� �aden wychowanek odezwa� po
polsku i a�eby zapomnia� rodzinn� mow�.
Eustachy, porozumiawszy si� z siostr� Albertyn�, postanowi� wtajemniczy�
w zagra�aj�ce mi niebezpiecze�stwo, przyrzekaj�c ich pomoc w odwr�ceniu
takowego. Dowiedziawszy si�, o co chodzi, nie obawia�em si� o mo�ebno��
utracenia zasad patriotycznych i przerobienia si� na Moskala, ale nie mog�em
zgodzi� si� na uleganie barbarzy�skiej metodzie tresury i sponiewierania si�
dobrowolnego wobec naszych kat�w.
W okoliczno�ciach, kt�re prze�ywa�em, wiek dziecinny podnosi� nasz
umys� do stanu dojrza�o�ci. I dlatego - po g��bokiej rozwadze i przygotowaniu
si� w retorycznym wyst�pieniu - stawi�em si� wobec moich rodzic�w z odwag�,
zapytuj�c ich, w czym zawini�em, zostaj�c skazany na uleganie tak ci�kiej
karze, od jakiej wzdryga si� moja natura, maj�c prze�wiadczenie, �e nie potrafi�
zastosowa� si� do niej.
Obecni przy tym Albertyna i Eustachy poparli m�j protest, czyni�c uwag�,
�e do s�u�by wojskowej b�dzie mo�na mnie odes�a� po uko�czeniu szk�
gimnazjalnych, gdy� rz�d rosyjski nie wymaga, a�eby wysy�ano koniecznie
niedorostk�w do korpus�w kadeckich.
Interwencja ich przyspieszy�a koniec dalszej rozprawie, tym bardziej �e i
rodzicom ci�ko le�a�a na sercu decyzja nara�ania na m�czarnie ich beniamina i
roz��czenie si� na lat kilka z moj� osob�. Niezw�ocznie te� o�wiadczyli, �e
chcieli tylko zapewni� mi �atwiejszy post�p i �wietniejsz� przysz�o�� wojskow�,
nie wiedz�c, �e w szko�ach kadeckich zastosowany jest barbarzy�ski rygor.
Obecnie za�, skoro okoliczno�� tego rodzaju zosta�a skonstatowan�, zmieniaj�
swe zamiary i w inny spos�b postaraj� si� utorowa� drog� dla mojej przysz�o�ci.
Widz�c za� nadzwyczajne rozdra�nienie i rozpacz, jak� by�em przej�ty,
obawiaj�c si� jednocze�nie o moje zdrowie, przycisn�li mnie do swego �ona,
uspokajaj�c i nakazuj�c, a�ebym unika� nadal wp�yw�w niepotrzebnej egzaltacji
i we wszelkich potrzebach udawa� si� wprost do nich o porad�.
W tydzie� p�niej znajdowali�my si� w drodze z Ba�waniszek do Wilna,
odbywaj�c podr� powozami, po drogach trudnych do przebycia, i zatrzymuj�c
si� na pierwszy nocleg w karczmie �ydka Icka Bakszty w Oszmianie,
posiadaj�cego protekcj� i zaufanie naszych rodzic�w i b�d�cego doradc� jako
te� po�rednikiem we wszelkich handlowych operacjach, sprzeda�y zbo�a, lnu,
we�ny i orzech�w, wychodz�cych zwykle na po�ytek stron obydw�ch. Ickowi
u�yczano te� po�yczki pieni�ne bezprocentowe, wierz�c mu na s�owo tylko.
Okoliczno�� ta ostatnia pozwoli�a pr�dko wzbogaci� si� jemu, a rodzicom moim
uzyska� wiernego przyjaciela.
Us�u�no�� Icka Bakszty z �on� i reszt� jego rodziny wzgl�dem nas by�a
nadzwyczajn�. Cz�stowa� on rodzic�w gorza�k� pejsach�wk�, winem
rozynkowym, a w wypadku je�eliby�my znajdowali si� u niego w dzie� sobotni,
przysy�ano do sto�u ryb� przyrz�dzon� z sosem pieprzowym i szafranowym,
z�owion� w Oszmiance, a przyrz�dzon� przez znaj�c� si� na kulinarnej sztuce
pani� Ickow�.
Pomimo tego �e odleg�o�� Ba�waniszek od Oszmiany nie by�a znaczniejsz�
od trzech godzin drogi i by�o mo�na odby� nocleg przynajmniej o drugie tyle
dalej poza Oszmian�, nie omieszkano nigdy j� omin��. Czyniono to dla
przyzwyczajenia si� powoli do niewyg�d podr�y, jako te� dla za�atwienia
rozmaitych interesik�w i zasi�gni�cia informacji.
Nast�puj�c� noc przep�dzano w jednej z licznych ober�y, znajduj�cych si�
na trakcie wiod�cym z Oszmiany do Wilna, kt�ry letni� por� posiada�
niedogodno�� podnoszenia kurzu, a na wiosn� i w jesieni - podczas roztop�w
lub deszcz�w - stawa� si� trudnym do przebycia, gdy� trakt ten, chocia� bardzo
szeroki, nie by� opatrzony szutrem i ko�a powoz�w zagrz�za�y zbyt g��boko w
b�ocie, z trudno�ci� wyci�gane przez dobrze wypasione konie. Okoliczno�ci
powy�sze sk�ania�y obywatelstwo do odbywania podr�y powoli, zatrzymuj�c
si� cz�sto na odpoczynki dla otrz�sienia si� z kurzu, oczyszczenia si� z b�ota i
nakarmienia podr�uj�cych i koni.
Opr�cz obfitych zapas�w przygotowanych przez gosposie, kt�re pr�dko
zu�ywa�y si� z powodu wzmagaj�cego si� apetytu, zakupywano znajduj�ce si�
w ober�ach wiktua�y po�ywcze, je�eli nie dla siebie, to dla czeladzi, chc�c
zapewni� karczmarzom odpowiedni zarobek, gdy� stosownie do donios�o�ci
takowego powi�ksza�a si� uprzejmo�� s�u�by hotelowej do go�ci.
Pomimo tego, �e tylko 9 godzin drogi oddziela�o Oszmian� od Wilna i
mo�ebne by�o dokona� podr� w ci�gu jednego dnia, zwykle zatrzymywano si�
na nocleg w jednej z ober�, znajduj�cych si� na �rodku drogi albo o trzy mile
przed Wilnem, a�eby dokona� wjazdu do wielkiego miasta wczesnym
porankiem. Na ostatnim noclegu wyczerpywa�y si� wszelkie po�ywcze
materia�y, opr�cz przeznaczonych i wiezionych w podarunku krewnym i
znajomym, kt�re przepe�nia�y rozliczne i obszerne kryj�wki bryczek i
powoz�w.
Zimow� por�, na noclegach, opr�cz licznych szklanek herbaty spo�ywanej
z wrz�cego nieustannie samowaru, ��cznie z rozlicznymi zak�skami,
przygotowywano tako� posilny nap�j z grzanego piwa ze �mietan�. Popijano
czasami krupnik, nap�j przyrz�dzany z gorza�ki i miodu, albo te� mi�d litewski.
W libacji tego rodzaju - jako zagra�aj�cej upojeniem si� - brali udzia� tylko
m�czy�ni.
Powolne odbywanie podr�y, spowodowane trudno�ciami roztop�w i
d�d�ystej pory roku, kontynuowa�o si� z niewielk� r�nic� tako� podczas
posuszy, kiedy ustawa�a wszelka racja do tego. Pochodzi�o to z powodu
szukania wra�e� i nagromadzenia materia�u do d�ugich opowie�ci doznawanych
przyg�d, chocia� z kr�tkiej podr�y, kiedy brakowa�a sposobno�� i racja do
przedsi�wzi�cia dalekich za granic�. Zreszt� chciano zastosowa� si� do
przyj�tych zwyczaj�w, kt�re przekraczano tylko w nadzwyczajnych wypadkach,
kiedy chodzi�o o sprowadzenie lekarza z Wilna albo spe�nienie misji na po�ytek
patriotyczny. Pod�wczas leciano na zab�j, spe�niaj�c podr� tam i nazad z
Oszmiany do Wilna w ci�gu jednej doby, bez uskar�ania si� na doznane fatygi.
My nie mieli�my potrzeby spieszy� si� i dlatego na trzeci dzie� tylko po
wyje�dzie z Ba�waniszek przybyli�my do Wilna, po uko�czonej wakacji 1851 r.,
gdy� rodzice po umieszczeniu mnie w kt�rej� ze szk� przygotowawczych mieli
zamiar powr�ci� na wie� dla kierowania gospodarki.
Po up�ywie kilku dni czasu zosta�em umieszczony w internacie prywatnego
niemieckiego pensjonatu, zostaj�cym pod kierunkiem p. Hermana, a raczej jego
c�rki, panny Elwiry, gdy� z powodu podesz�ego wieku nie by� on w stanie
zadosy� uczyni� wszelkim potrzebom gospodarki szkolnej.
Nie pami�tam, jakie powody sk�oni�y rodzic�w do umieszczenia mnie w
niemieckim zak�adzie wychowawczym, kt�ry - zdaje si� - by� jedynym tego
rodzaju w Wilnie. Nie mog� skar�y� si� ani te� wychwala� tej instytucji, nie
b�d�c w stanie ocenia� zalet ani te� egzystuj�cych w niej brak�w. Wiem tylko,
�e wszystko zmieni�o do szcz�tu tryb poprzedniego wychowania i wydawa�o si�
mnie, �e zosta�em przeniesiony do jakiej� nieznanej krainy. Inaczej tu karmiono,
inaczej nas lokowano do snu.
Zamiast ��ek ka�dy z wychowank�w posiada� komod�, w kt�rej opr�cz
po�cieli, mie�ci�y si� wszystkie jego odzienia i bielizna. Po wysuni�ciu dolnej
szuflady uk�adano nas do snu w tej�e komodzie, nakrywaj�c piernatami. Z
wczesnym porankiem s�u�ba szkolna zasuwa�a szuflady nocnego naszego
mieszkania, komody powraca�y do ich pierwotnego kszta�tu, przypierane do
przeciwleg�ych �cian bardzo d�ugiej sali, kt�ra zmienia�a si� niezw�ocznie w
jadaln�; w po�rodku niej ci� sami s�u��cy umieszczali sztuczne sto�y i trzy razy
na dzie� nakrycia na nich dla naszego �niadania i obiad�w. Wszystkie tego
rodzaju operacje odbywa�y si� pod czujnym okiem panny Elwiry,
niezmordowanej w pracy i umiej�cej nakazywa� przyk�adny rygor s�u�ebnikom
zak�adu.
Po raz pierwszy znalaz�em si� w licznym stowarzyszeniu obcych mnie
wsp�uczni, w liczbie kt�rych znajdowa�o si� kilku Niemc�w i Moskali.
Niepr�dko zorientowa�em si� w tego rodzaju po�o�eniu, nie posiadaj�c �adnego
przyjaciela do poradzenia i do zwierzenia si� z doznawanego uciemi�enia.
Na wielk� moj� pociech�, w liczbie powi�kszaj�cej si� codziennie nowych
przybysz�w do szko�y, zjawi� si� po up�ywie kilku dni czasu m�j znajomy od
dawna i przyjaciel dziecinny, Kazimierz Girdwoy�. Spotkanie si� z nim ustali�o
r�wnowag� w moim rozpaczliwym odosobnieniu. Czu�em si� o�ywiony i silny
do zwalczania wszelkich przeciwno�ci nadal, a�eby z zapa�em odda� si� pracy
naukowej.
Uczono nas w tej szkole j�zyk�w niemieckiego, francuskiego i rosyjskiego,
maj�c odpowiednich nauczycieli dla dw�ch ostatnich, gdy� panna Elwira z jej
ojcem, umiej�cym m�wi� po polsku, wystarczali do zado�uczynienia potrzebie
nauczania nas po niemiecku. Wszelkich trudno�ci doznawa�em rozpoczynaj�c
nauk� rosyjskiego j�zyka, gdy� ani panna Elwira, ani te� profesor nie umieli
wyt�umaczy� znaczenia licznych s��w rosyjskich, nie maj�cych podobie�stwa z
polskimi, dla rozeznania kt�rych nie udzielono nam s�ownika. Nie jestem te�
pewny czy pod�wczas egzystowa�y takowe. Trudno tako� by�o oswoi� si� z
wymow� i tonacj� rosyjskiej mowy, posiadaj�cej odmienny od naszej charakter.
Stanowi�o to przyczyn�, �e zwykle Polak marudzi si� w udoskonaleniu
posiadania rosyjskiego j�zyka, pomimo tego �e wi�kszo�� rzeczownik�w i s��w
w obydw�ch j�zykach posiadaj� te same podstawy s�owia�skiej mowy. Wp�yw
fi�sko-tatarski spowodowa� tego rodzaju odmiany.
Pomimo wszelkich trudno�ci nauczy�em si� o tyle rosyjskiego j�zyka, �e po
up�ywie szkolnego roku potrafi�em zda� egzamin i zosta� przyj�ty do 2 klasy
gimnazjum wile�skiego. Chc� przypuszcza�, �e jedynie potrzeba zabezpieczenia
�rodk�w utrzymania kierowa�a prac� usiln� starego Hermana i szanownej jego
c�rki Elwiry. Nie zauwa�y�em nigdy, a�eby chciano aplikowa� wzgl�dem dzieci
polskich propagand� na po�ytek Niemc�w albo te� ich wyznania religijnego.
Oboje oni zachowywali troskliw� opiek� wzgl�dem mojej osoby, chc�c zast�pi�
brak rodzic�w podczas kr�tkotrwa�ej choroby, jaka mnie nawiedzi�a po
umieszczeniu u nich. Zachowuj� zawsze mi�e wspomnienie i czuj� si�
obowi�zany za troskliwo��, za odniesione korzy�ci w naukach i za udzielenie
moralnych po�ytecznych instrukcji.
Pobyt w szkole Hermana pos�u�y� do oswojenia si� w obcowaniu z
licznymi na raz osobami, do kolegowania z nimi, do brania udzia�u w zabawach
podczas rekreacji i spacer�w, czasami do sprzeczek, do zawi�zywania przyja�ni
i do ��czenia si� w koterie pod przewodnictwem zwykle odznaczaj�cych si�
szczeg�lniejszym post�pem w naukach i zdolno�ciami, a czasami pod
kierunkiem imponuj�cego wzrostem i budow� cia�a.
Szczeg�lniej przez odosobnienie w szkole Hermana naby�em niezale�no��
w decydowaniu licznych kwestii mnie obchodz�cych, tak �e po wst�pieniu do 2
klasy gimnazjum wile�skiego czu�em si� zdolnym doradza� sobie we wszelkich
potrzebach. Zdawa�o si� mnie, �e doros�em ju� dojrza�ego wieku.
Poniewa� rodzice moi zamieszkiwali na wsi, umieszczono mnie u
stryjostwa J�zef�w Mineyk�w na mieszkaniu, gdzie doznawa�em
niepor�wnanej go�cinno�ci, rodzicielskiej pieczo�owito�ci, a cz�sto
przesadzonych pieszczot, co wp�yn�o na uzurpowanie zbytecznej dla mnie
niezale�no�ci na raz.
Nie zdaj�c rachunku nikomu z moich czynno�ci, uczy�em si� w godzinach
przeze mnie wyznaczonych i wychodzi�em na miasto dowolnie, z obowi�zkiem
tylko wracania w czas do obiad�w, gdy� stryj, ukochany J�zef, gniewa� si�
niezmiernie za wszelkie tego rodzaju przekroczenia.
Chc� jednak wspomnie�, �e udzielona mi zbyteczna wolno�� nie
sprowadzi�a nigdy na �adne bezdro�a, gdy� zaszczepiona silnie moralno�� przez
moj� matk� strzeg�a mnie od korupcji zawsze. Za�ywa�em swobody ruch�w dla
przedsi�brania wycieczek poza miasto i dla uk�adania notatek z wyk�ad�w
szkolnych, wsp�lnie z Boles�awem Borejsz�, moim wielkim przyjacielem. Nie
posiada�em nigdy korepetytora, a postanowi�em uczy� si� pilnie, a�eby unikn��
kary cielesnej, wymierzanej ka�dej soboty niemi�osiernie, kt�r� kontynuowano
a� do czwartej klasy.
Zwykle inspektor gimnazjalny zjawia� si� we drzwiach pierwszych trzech
klas pocz�tkowych z notatk� uczni, kt�rzy otrzymali zera od profesor�w,
wywo�uj�c ich na korytarz, a�eby ruszy� nast�pnie na czele licznej gromady do
osobnej stancji dla wymierzenia kary za nieuk� i za swawol�, stosownie do
liczby otrzymanych zer w czasie tygodnia. Jeden ze str��w gimnazjalnych,
silnej budowy, znany pod imieniem Wiktora, porywa� po kolei ch�opc�w praw�
r�k� za kark i u�o�ywszy na sto�ku, lew� wymierza� wyznaczon� liczb� przez
inspektora niemi�osiernych raz�w w obna�one cia�o wymoczonymi brzozowymi
r�zgami, zmuszaj�c nieszcz�liwe dzieci do przera�aj�cych wrzask�w
spowodowanych doznawan� bole�ci�. Wrzaski tego rodzaju rozlega�y si� po
ca�ym gmachu, wywo�uj�c przestrach tako� pomi�dzy m�odzie��, kt�rej si�
uda�o ocali� od tej egzekucji.
W wypadku je�eli kt�ry z kr�pszych ch�opc�w stawia� op�r Wiktorowi w
zaw�adni�ciu nim, na rozkaz inspektora dopomaga�a mu reszta dzieci skazanych
na r�zgi do ubezw�adnienia nieszcz�liwego, nara�aj�c go na dubeltow� liczb�
raz�w, daleko ci�ej wymie