8517

Szczegóły
Tytuł 8517
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8517 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8517 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8517 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Plik pobrany ze strony http://www.ksiazki4u.prv.pl lub http://www.ksiazki.cvx.pl Autor K.S. Rutkowski PIERWSZY UDANY PODRYW To by�o dawno temu. Gdy mia�em szesna�cie lat. Wtedy, gdy jeszcze by�em chudy jak patyk, mia�em lekkiego zeza i dopiero co przesta�em nosi� aparat na z�bach. By�em �wiadomy, �e jestem brzydki. Wystarczy�o, �e spojrza�em w lustro. Nawet moi rodzice patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Zw�aszcza ojciec nie m�g� uwierzy�, �e z jego wspania�ej, silnej spermy, zrodzi�o si� co� takiego. Oboje byli przystojni, mieli klas�. A ja wygl�da�em, jakbym nie by� ich. I mo�e nie by�em. W ka�dym razie nie ojca. Ale to w stu procentach wiedzia�a tylko matka. W szkole by�em stale z boku. Koledzy mnie olewali, uwa�aj�c za sko�czonego dupka, a kole�anki na m�j widok parska�y �miechem. Nawet te brzydkie. Nawet one nosi�y dupy wy�ej g�owy. Tak te�, w wieku szesnastu lat, ani razu nie poca�owa�em jeszcze dziewczyny, a nawet nie obj��em, nie m�wi�c ju� o trzymaniu za po�ladki, czy z�apaniu za piersi. Walenie konia by�o wtedy moim jedynym erotycznym do�wiadczeniem. W szkole by�a tylko jedna naprawd� �adna dziewczyna. D�ugow�osa blondyna ze sporymi cyckami i dup� wygl�daj�c� jak brama do raju. �lini� si� na jej widok ka�dy ch�opak w klasie, w szkole, a mo�e nawet w ca�ym mie�cie. Nie mia�a ch�opaka. A pr�bowa�o nim zosta� ju� wielu. Kilku pi�knych, paru przystojnych a nawet kilku, takich jak ja, twarzowc�w. Ale ona mia�a w dupie wszystkich. Albo wi�c tylko pozowa�a na trudn� do zdobycia. Albo by�a lesb�. Kiedy� us�ysza�em przypadkiem jak umawia�a si� z kole�ankami do kina w sobotni wiecz�r. Us�ysza�em tytu� filmu i godzin� seansu... Tego dnia zjawi�em si� w kinie p� godziny przed seansem. Kupi�em bilet i czeka�em. W ko�cu przysz�a. Z dwiema kole�ankami. Jak zwykle pi�kna, cudowna, ol�niewaj�ca. Naprawd� robi�a wra�enie. Na widownie wszed�em dopiero, gdy wesz�y one. By�a prawie pusta, chocia� by� to dzie� premiery. Usiad�em w rz�dzie za dziewczynami, chocia� na bilecie mia�em inny. Przy takiej frekwencji nikomu to jednak nie przeszkadza�o. Dziewczyny odwr�ci�y si� na chwil�, �eby zobaczy� kto te� usiad� za nimi. Liczy�y pewnie na jakiego� przystojniaka z kt�rym mog�yby poflirtowa�, ale ujrza�y mnie. Odwr�ci�y wi�c g�owy, zachichota�y i skomentowa�y moj� urod�. Wyra�nie us�ysza�em s�owa "facjata", �troi" i " nie wyj�ciowy". Po chwili na sal� wesz�o dw�ch ros�ych typk�w. W ustach obu tli�y si� papierosy. -Panowie, tu si� nie pali - upomnia� ich bileter. -Poca�uj mnie w dup� - odpar� mu jeden z nich. -Tylko czystymi ustami - doda� drugi. Zarechotali, rozejrzeli si� po sali i usiedli rz�d przed dziewczynami. I prawie od razu si� zacz�o. -Ty, blondyna, naprawd� masz takie du�e cyce, czy tylko wypcha�a� se biustonosz? Ten kt�ry to powiedzia� nosi� kilkudniowy zarost i mia� ��te z�by. Wygl�da� jak wi�zie�. -Nie tylko ma wielkie cycki, ale i dup� - skomentowa� drugi, ni�szy, ale wygl�daj�cy podobnie -1 jest nawet �adna. W ka�dym razie z nich trzech tylko ona nadaje si� do wyruchania. Bo te dwie to jakie� pokraki. Znowu obaj zaryczeli �miechem. Dziewczyny siedzia�y sztywno. Nic nie m�wi�y. Nie widzia�em ich twarzy, ale z pewno�ci� nie by�y weso�e. Wy�szy nie ust�powa�. -L ty, blondyna. Jak tylko zga�nie �wiat�o, mo�esz mi zrobi� loda. A potem jeszcze mojemu kumplowi. Nie po�a�ujesz. Nasze fiuty maj� smak ananas�w. -Dajcie nam spok�j - powiedzia�a jedna z tych brzydszych. -Nie odzywaj si� kaszalocie - powiedzia� wi�kszy. -Tak, tobie nikt, kurwa, nie proponuje przyjemno�ci - powiedzia� ni�szy. I zaraz doda� - Nie susz wi�c z�b�w, tylko kombinuj jak zebra� pieni�dze na plastyczn� operacj�. Bo bez niej do ko�ca �ycia pozostaniesz dziewic�. Kolejny wybuch �miechu. -Panowie! Mo�e by�cie si� tak zachowywali! - krzykn�� kto� z ty�u. Odwr�ci�em si� i zobaczy�em m�odego faceta, kt�ry ju� zacz�� �a�owa�, �e otworzy� g�b�. -Co m�wi�e� z�amasie?! - krzykn�� wi�kszy. -Mamy tam p�j�� i wynie�� ci�, kurwa, na kopach?! - zawo�a� ni�szy. Facet z ty�u spu�ci� pokornie oczy. Zblad�, a na czo�o wst�pi� mu pot. Wy�szy rzuci� mu ostatnie zab�jcze spojrzenie, a potem znowu przyczepi� si� do blondynki. -No i jak, blondyna. Co z tym obci�ganiem? -Czy nie mogliby�cie si� ju� od nas odchrzani�? - powiedzia�a. -Nie. -Nie znamy was. I nie chcemy pozna�. -Ale my chcemy pozna� was. A w szczeg�lno�ci ciebie. Twoje usta wprost idealnie pasuj� do naszych fiut�w. -Jeste�cie odra�aj�cy! - krzykn�a i wsta�a. A razem z ni� kole�anki. Obie r�wnie� obra�one, zgorszone i z nosami na kwint�. To by�a ju� ostatnia szansa, �eby wkroczy� do akcji. Powiedzia�em wi�c g�o�no: - -To nie wy st�d wyjdziecie, ale oni. Wszystkie spojrza�y na mnie. I chocia� stan��em w�a�nie w ich obronie, w dalszym ci�gu widzia�y jednak kawa�ek g�wna. -Co� ty zdechlaku powiedzia�?! - zawo�a� wi�kszy. -�eby�cie st�d wyszli - odpar�em spokojnie. Ani jeden mi�sie� nie drgn�� na mojej twarzy. Nie zatrz�s�y mi si� r�ce, nie zblad�em, i w og�le dzielnie wytrzyma�em ich w�ciek�e spojrzenia. Dziewczyny by�y pod wra�eniem. Wi�kszy wbi� we mnie palec. -Po filmie roznios� ci�, gnoju, na strz�py. -Wyjd�my teraz. Po co czeka� tak d�ugo. -Masz racj�. Wstali�my jednocze�nie i ruszyli�my do wyj�cia. Ludzie w kinie gapili si� na mnie, jak na kompletnego wariata. A te trzy pootwiera�y usta z wra�enia. - -Nie masz z nim szans - zawo�a�a ta �ni�ca mi si� po nocach - On ci� zabije. -Trudno. Ale w mojej obecno�ci nikt nie b�dzie obra�a� kobiet. Wyszli�my na zewn�trz. Wprost w uliczny zgie�k i gwar. W dwadzie�cia sze�� stopni w s�o�cu i dwadzie�cia w cieniu. Ku mojej rado�ci zobaczy�em, �e dziewczyny r�wnie� wychodz�. -No i gdzie to za�atwimy? - zapyta� ten z kt�rym mia�em si� bi�. Tak jak on, rozejrza�em si�. Wsz�dzie pe�no by�o ludzi, samochod�w i �adnego miejsca dobrego do za�atwienia tej sprawy. -Kawa�ek st�d jest ciche podw�rko - powiedzia�em - Tam obij� ci mord�. Poszli�my. Podekscytowane dziewczyny tak�e. Szed�em bez strachu, pewnym krokiem zawodowego zabijaki. Takiego, co to si� nie boi niczego. No bo i si� nie ba�em. By�em dzielny jak Rocky, Rambo, Bruce Lee i ci inni filmowi herosi razem wzi�ci. Po kilku minutach doszli�my na miejsce. Na zaniedbane podw�rko pe�ne pot�uczonych butelek, psiego g�wna i cuchn�ce szczynami wszystkich okolicznych meneli. Ch�opak z kt�rym mia�em si� bi�, zdj�� sk�rzan� kurtk� i poda� j� kumplowi. Mia� du�� klat�, bicepsy i wygl�da� jak egzekutor. Prezentowa�em si� przy nim jak ostatnia oferma. Dziewczyny stan�y w bezpiecznej odleg�o�ci. Wyszed�em na �rodek i przyj��em boksersk� postaw�. Ch�opak b�yskawicznie doskoczy� do mnie, pr�buj�c przywali� mi w szczen�, zrobi�em unik, wypu�ci�em na jego g�b� dwa szybkie, celne ciosy... i by�o po wszystkim. Ch�opak jak d�ugi roz�o�y� si� na trawie, trzymaj�c si� za ryja. -Ale skurwiel ma par�... Ja pierdol� - wybe�kota� przez d�onie - Chyba z�ama� mi nosa. Jego kole� nachyli� si� nad nim, podni�s� mu na chwil� r�ce i przyjrzawszy si� jego g�bie, spojrza� na mnie ze szczerym podziwem. -No, no... Wygl�dasz na je�opa, ale bijesz si� jak mistrz ringu. -Nie wchod�cie mi wi�cej w drog� - powiedzia�em tylko do nich i podszed�em do dziewczyn. -Wracacie do kina, czy idziecie do domu? - zapyta�em. -Do domu - odpar�a pi�kno�� - Film ju� dawno si� zacz��. -Przykro mi, �e go nie obejrza�y�cie. -To co tu widzia�y�my, by�o znacznie lepsze. Gdzie si� tak nauczy�e� bi�? -Na swojej ulicy cz�sto bior� udzia� w b�jkach - odpar�em. -Nie wygl�dasz na takiego. -Wiem. I dlatego ka�dy typek my�li, �e z �atwo�ci� mnie pokona. Ale wszyscy, tak jak i ten, do�� szybko zmieniaj� zdanie. -To by�o niesamowite - zapiszcza�a jedna z brzyduli - Za�atwi�e� tego dryblasa jednym ciosem. -Dwoma - poprawi�em j� - Dwoma klasycznymi prostymi. - -Odprowadzisz nas? - spyta�a pi�kno�� - Ci dwaj mog� p�j�� za nami. Z tob� b�dziemy si� czu� bezpiecznie. M�wi�c to zamruga�a zalotnie oczkami. -Nie ma sprawy - odpar�em. I poszli�my. Najpierw odprowadzi�em te dwie. A potem ruszy�em z pi�kno�ci�. Ju� sami, nie spieszyli�my si�. Rozmawiali�my jednak o pierdo�ach i dopiero pod jej domem zdoby�em si� na odwag�. -Um�wisz si� kiedy� ze mn�? -No nie wiem, mo�e... -Sama widzia�a�, �e nie jestem tak� ofiar� losu, na jak� wygl�dam. -O tak nie jeste�. To pewne. -Wi�c jak? - Mo�e si� z tob� um�wi�. -Kiedy? -A kiedy by� chcia�? -Cho�by jutro. -Dobrze. Jutro. W kawiarni � Ewa " o pi�tej po po�udniu. Pasuje ci? -Pewnie, �e tak. Mam nadziej�, �e przyjdziesz? -Przyjd� - wyszepta�a, przybli�y�a si� i poca�owa�a mnie w policzek. Za�omota�o mi serce. Gdzie� w niebie zabrzmia�y ch�ry anielskie. A m�j cz�onek stan�� na baczno��. I trwa� w tej pozycji jeszcze d�ugo, d�ugo, gdy posz�a. Do domu wraca�em szcz�liwy jak nigdy. Dumny. I pe�en podziwu dla siebie. I gdy by�em ju� blisko swojej ulicy, dostrzeg�em tych dw�ch. Stali oparci o mur, z r�kami w kieszeniach i czekali. Zatrzyma�em si� dwa kroki przed nimi. -No i jak? - zapyta� si� ten, z kt�rym si� bi�em. -W porz�dku - odpar�em. -To dawaj fors�. Da�em im pieni�dze. -Chyba dobrze nam wysz�o, co? -Bardzo dobrze. -Na drugi raz bij troch� mocniej. B�dzie lepiej wygl�da�o. -Dobra. B�d� pami�ta�. -I postaraj si� j� zer�n��, nim si� w tym wszystkim po�apie. To �adna dupa i zawsze znajdzie si� kto�, kto ci j� b�dzie pr�bowa� odbi�. A z takimi ciosami polegniesz w pierwszym starciu. -Dzi�ki za rad�. Postaram si� j� przelecie� jak najpr�dzej. -No to cze��. -Cze��. U�cisn��em im d�onie i przez chwil� patrzy�em jak odchodz�. A potem poszed�em do siebie. Plik pobrany ze strony http://www.ksiazki4u.prv.pl lub http://www.ksiazki.cvx.pl