720
Szczegóły |
Tytuł |
720 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
720 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 720 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
720 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Elliot Aronson
Cz�owiek - istota spo�eczna
Elliot Aronson (ur. 1932�) nale�y do grona powszechnie znanych ameryka�skich psycholog�w spo�ecznych. Prowadzi� badania i wyk�ady z zakresu psychologii spo�ecznej na uniwersytetach: Harvarda, Minnesota, na Uniwersytecie Teksaskim w Austin, a od r. 1976 na Uniwersytecie, Kalifornijskim w Santa Cruz. W roku 1970 uzyska� nagrod� Ameryka�skiego Towarzystwa Psychologicznego za tw�rcze badania z zakresu psychologii spo�ecznej, a w r. 1973 - nagrod� za ksi��k� "Cz�owiek - istota spo�eczna". Aronson nale�y do tw�rc�w ruchu znanego jako psychologia humanistyczna. Zajmuje si� g��wnie problematyk� badawcz� dotycz�c� ma�ych grup spo�ecznych i dynamiki ich rozwoju, teori� motywacji oraz problematyk� dysonansu poznawczego w zastosowaniu do zagadnie� psychologii spo�ecznej. Przy jego wsp�udziale, jako redaktora naukowego i wsp�autora wydano pi�ciotomowy podr�cznik psychologii spo�ecznej (The Handbook of Social Psychology, 1968�), monografi� po�wi�con� poznawczej regulacji zachowania (Theories of Cognitive Consistency, 1969�) oraz tom rozpraw o kierunkach rozwoju psychologii (Voices of Modern Psychology, 1969�). Jest tak�e wsp�autorem pracy pt. "Experimentation in Social Psychology". Przedmowa� do wydania polskiego Jaki charakter ma napisana przez wybitnego ameryka�skiego psychologa spo�ecznego, Elliota Aronsona, ksi��ka "Cz�owiek - istota spo�eczna?" Tytu�, �wiadomie zapo�yczony przez autora z Arystotelesowskich docieka� nad natur� ludzk�, mo�e sugerowa� pozycj� podejmuj�c� problemy filozofii cz�owieka i rozwa�ania nad uwarunkowaniami i kszta�tem ludzkich warto�ci. Mo�e si� te� nasuwa� przypuszczenie, �e praca m�wi o przekszta�caniu si� - w trakcie rozwoju historyczno-spo�ecznego - cz�ekokszta�tnych w gatunek homo sapiens. Faktycznie jednak ksi��ka Aronsona zawiera ca�kiem inne tre�ci, pokazuje mianowicie r�ne badania z kr�gu psychologii spo�ecznej i omawia prawid�owo�ci zachowania si� wsp�czesnych ludzi w kontaktach spo�ecznych. Cz�owiek, zdaniem Aronsona, mo�e by� sensownie rozumiany tylko jako istota spo�eczna, formowana przez spo�eczne wp�ywy i sytuacje, nie za� jako uspo�ecznione zwierz�, kt�remu kultura na�o�y�a w gruncie rzeczy �atwe do zerwania w�dzid�a. Przekor� autora, a mo�e prawami rynku wydawniczego i potrzeb� zwr�cenia uwagi potencjalnych nabywc�w, t�umaczy� mo�na to, �e w tytule ksi��ki znalaz�o si� "zwierz� spo�eczne". Mo�na w tej ksi��ce widzie� przede wszystkim wprowadzenie do problematyki psychologii spo�ecznej. W spos�b rzetelny, aczkolwiek nie nazbyt pedantyczny, prezentowane s� niekt�re z wa�nych zasad czy praw ustalonych przez psychologi� spo�eczn�, om�wione wyniki wielu podstawowych bada� empirycznych, ujawnione tajniki warsztatu badacza, rekonstruuj�cego i modeluj�cego niekt�re zjawiska spo�eczne w warunkach laboratoryjnych. Po drugie, jest to praca popularyzuj�ca problematyk� badawcz� i odkrycia psychologii spo�ecznej. Autor omawia m.in. takie zagadnienia, jak: konformizm, uprzedzenia, atrakcyjno��, agresja interpersonalna, przedstawiaj�c t� problematyk� j�zykiem �atwym do zrozumienia i ukazuj�c, w jakim stopniu potoczone przekonania znajduj� oparcie b�d� go nie znajduj� w systematycznych badaniach z zakresu psychologii spo�ecznej. Wreszcie, w ksi��ce Aronsona wyst�puj� w�tki eseistyczne, po�wi�cone jednak nie dywagacjom o naturze ludzkiej, lecz mo�liwo�ciom wykorzystania ustale� psychologii spo�ecznej do obja�nie� fundamentalnych problem�w �ycia spo�ecznego. Tak wi�c autor wyja�nia nie tylko to, sk�d si� bior� i na czym polegaj� uprzedzenia, czy te� od czego zale�y eskalacja agresji i pomi�dzy lud�mi, lecz tak�e poddaje te zjawiska ocenie, zdecydowanie opowiadaj�c si� za warto�ciami humanistycznymi. Ksi��ka Elliota Aronsona Cz�owiek - istota spo�eczna ��czy wi�c w sobie cechy wprowadzaj�cego w podstawy nauki podr�cznika, pracy popularnonaukowej i eseju naukowego z zakresu psychologii spo�ecznej. Takie po��czenie nios�o, oczywi�cie, ze sob� ryzyko uproszcze�. Jednak�e ogromna wiedza fachowa i kultura intelektualna autora, jak te� rzadka umiej�tno�� pisania w spos�b prosty o skomplikowanych rzeczach sprawiaj�, �e jego ksi��k� czyta si� �atwo, jednocze�nie gruntownie poznaj�c elementy wsp�czesnej psychologii spo�ecznej. Przed napisaniem tej pracy (r. 1932�) Aronson mia� ju� za sob� bardzo znaczny dorobek naukowy, jako wyk�adowca psychologii spo�ecznej na Uniwersytecie Harvardzkim, potem na Uniwersytecie Minnesota, wreszcie jako kierownik O�rodka Badawczego Psychologii Spo�ecznej Uniwersytetu Teksaskiego w Austin. Uzyska� tak�e znacz�ce wyr�nienia za tw�rcze badania z zakresu psychologii spo�ecznej i aktywnie uczestniczy� w kreowaniu psychologii humanistycznej, stanowi�cej w owym czasie tyle� progresywny ruch spo�eczny, co i koncepcj� uprawiania bada� psychologicznych. Przy jego wsp�udziale, jako redaktora naukowego i wsp�autora, wydano pi�ciotomowy podr�cznik psychologii spo�ecznej (The Handbook of Social Psychology, 1968�), monografi� po�wi�con� poznawczej regulacji zachowania (Theories of Cognitive Consistency, 1968�) i tom opracowa� o kierunkach rozwoju psychologii (Voices of Modern Psychology, 1969�). �* * *� Czym w�a�ciwie zajmuje si� psychologia spo�eczna? Nie zamierzamy w odpowiedzi na to pytanie podejmowa� systematycznej dyskusji nad definicjami psychologii spo�ecznej - nie robi tego zreszt� w swojej ksi��ce Elliot Aronson - ale przed lektur� prezentowanych w pracy pogl�d�w warto mie� nieco szerszy punkt widzenia. W r�nych pr�bach okre�lania przedmiotu tej dyscypliny zazwyczaj powtarzaj� si� dwa elementy. Pierwszy z nich zawiera si� w poj�ciu sytuacji spo�ecznej, drugi natomiast - w poj�ciu wp�ywu czy oddzia�ywania sytuacji spo�ecznej na jednostk�. Zakres i spos�b ujmowania ka�dego z tych poj�� s� r�ne u r�nych autor�w. Tradycyjnie przyjmuje si�, zgodnie z koncepcj� Gordona W. Allporta (1�), �e psychologia spo�eczna bada wp�yw obecno�ci ludzi na procesy psychiczne i zachowanie si� jednostki. Inaczej m�wi�c, psychologia spo�eczna stara si� opisa� i wyja�ni�, w jaki spos�b takie procesy, jak spostrzeganie, my�lenie i uczucia oraz zachowanie si� zmieniaj� si� w sytuacjach spo�ecznych. Sytuacj� spo�eczn� uto�samia si� z obecno�ci� innych ludzi, z ich bezpo�rednimi i symbolicznymi interakcjami. Przyjmuje si� nieraz, i� sam fakt wyobra�enia sobie przez jednostk�, �e inne osoby mog� si� pojawi�, konstytuuje sytuacj� spo�eczn� w sensie psychologicznym. Wed�ug Leonarda Berkowitza (2�) psychologia spo�eczna ogniskuje swoje wysi�ki badawcze na poznaniu reakcji jednostki na bod�ce o charakterze spo�ecznym, czyli na obecno�� innych ludzi, ich aktywno��, wytwory ich pracy, jak te� wszelkie symbole o charakterze spo�ecznym. R�wnie� zdaniem Stanis�awa Miki (3�) psychologia spo�eczna zajmuje si� badaniem proces�w psychicznych i zachowania si� ludzi, kt�rzy znajduj� si� w sytuacjach spo�ecznych. Sytuacja spo�eczna jest w tej koncepcji rozumiana bardzo szeroko, obejmuje bowiem zar�wno ludzi (jako jednostki, jako grupy, jako elementy instytucji i organizacji), jak i wszelkie materialne i niematerialne wytwory dzia�alno�ci cz�owieka (mowa, normy spo�eczne, ideologia). Na zarysowanym tle pogl�dy Elliota Aronsona w sprawie psychologii spo�ecznej, jego wskazania, czym owa dyscyplina powinna si� zajmowa� i w jaki spos�b ma uprawia� badania, prezentuj� odmienne, specyficzne podej�cie. Wprawdzie Aronson zastrzega si�, �e nie zamierza w omawianej ksi��ce podejmowa� systematycznej dyskusji nad definicjami psychologii spo�ecznej, niemniej wyra�nie opowiada si� za pewnym rozumieniem przedmiotu tej dyscypliny. Przedmiotem studi�w psychologii spo�ecznej jest wed�ug Aronsona wp�yw spo�eczny, zachodz�cy w sytuacjach socjopsychologicznych. Og�lnie bior�c, przez sytuacj� socjopsychologiczn�, jak mo�na wnosi� z podawanych w ksi��ce przyk�ad�w i prowadzonych analiz, rozumie si� ka�d� interakcj� ludzi. Jest to znaczne zaw�enie w stosunku do poprzednio przedstawionych okre�le� sytuacji spo�ecznej, eliminuj�ce z tego obszaru zar�wno subiektywne wyobra�enia o innych, jak i znaczn� klas� wytwor�w spo�ecznej dzia�alno�ci. Wp�yw spo�eczny oznacza natomiast zjawisko czy proces zachodz�cy pomi�dzy osobami, a jego wyrazem s� zmiany przekona� i zachowania si� tych os�b, wynikaj�ce z faktu interakcji. W tym wypadku akcent po�o�ony jest nie na reakcj� jednostki wobec innych ludzi, lecz na sam fakt wp�ywu, a zatem na zjawisko czy proces, kt�re mo�na opisywa� tylko w kategoriach relacji. Inaczej m�wi�c, psychologia spo�eczna opisuje i obja�nia prawid�owo�ci odnosz�ce si� do tego, jak jedni ludzie wp�ywaj� na przekonania i zachowanie si� innych, czy to w spos�b zamierzony, czy te� przez sam� sw� obecno��. Psychologia spo�eczna stara si� okre�li�, na czym �w wp�yw polega i jakie jego rodzaje mo�na wyodr�bni�, dzi�ki jakim procesom psychologicznym dokonuje si�, a tak�e jakie czynniki i okoliczno�ci okre�laj� efektywno�� i trwa�o�� wp�ywu spo�ecznego. Ze zjawiskiem wp�ywu spo�ecznego mamy do czynienia zar�wno w�wczas, gdy dwoje podobaj�cych si� sobie ludzi uk�ada plany wsp�lnej wycieczki, jak te� w sytuacji ofiarowania w�asnemu dziecku imieninowego prezentu; w sytuacji zabierania g�osu na zebraniu i krytycznego wypowiadania si� o tezach oponenta; wreszcie, przy ogl�daniu dziennika telewizyjnego i s�uchaniu przekazywanych informacji, opinii, komentarzy. Przebieg dyskusji w kolektywie, prowadz�cej do ustalania program�w dzia�ania i cel�w do osi�gni�cia, czy b�d� to konkretne i bliskie zadania, czy te� odleg�e zamierzenia o wielkiej wadze spo�ecznej - r�wnie� mo�e by� analizowany w kategoriach wp�ywu spo�ecznego. Przyj�ta przez Aronsona w niniejszej ksi��ce koncepcja psychologii spo�ecznej akcentuje autonomi� przedmiotu badawczego tej dyscypliny. W tym uj�ciu psychologia spo�eczna przestaje by� wersj� psychologii og�lnej, jest natomiast nauk� o interakcjach i o czynnikach okre�laj�cych ich nast�pstwa, wyra�aj�ce si� w przekonaniach i zachowaniu poszczeg�lnych os�b. Wiedza z zakresu psychologii spo�ecznej odnosi si� do mechanizm�w i uwarunkowa� funkcjonowania jednostek w tym sensie, �e stanowi podstaw� do wyja�niania i przewidywania zachowania si� poszczeg�lnych ludzi w okre�lonych sytuacjach socjopsychologicznych. Tak wi�c, zainteresowania psychologii spo�ecznej koncentruj� si� w gruncie rzeczy na jednostce, nie za� na zjawiskach czy procesach spo�ecznych, aczkolwiek wiedza o podstawowych prawach rozwoju spo�ecznego stanowi zasadnicz� przes�ank� dla szerszych rozwa�a� nad zachowaniem si� ludzi. Innym aspektem dyskusji nad specyfik� psychologii spo�ecznej s� kwestie zwi�zane z metodami badawczymi. R�wnie� to zagadnienie wymaga obszerniejszego komentarza, bowiem sugestie na ten temat zawarte w ksi��ce Aronsona reprezentuj� specyficzny punkt widzenia. Poza tym takie poj�cia, jak metoda badawcza, technika badania, post�powanie badawcze, u�ywane s� w rozmaitym znaczeniu, dobrze wi�c b�dzie przyjrze� si� nieco dok�adniej temu, co naprawd� rozumie Aronson, m�wi�c o post�powaniu badawczym w psychologii spo�ecznej. W psychologii spo�ecznej, zgodnie z koncepcj� Stanis�awa Miki (4�), nale�y odr�nia� metody badawcze, rozumiane jako og�lne sposoby post�powania, kt�re prowadz� do gromadzenia odpowiednich danych i weryfikacji hipotez, oraz techniki badawcze, s�u��ce do gromadzenia konkretnych danych. Tak wi�c, metoda eksperymentu laboratoryjnego lub metoda obserwacji, istotnie r�ni�ce si� og�lnymi za�o�eniami, mog� by� zastosowane do badania tych samych zjawisk interesuj�cych psychologa spo�ecznego. Bardzo wa�nym czynnikiem r�nicuj�cym metody badawcze jest stopie�, w jakim badane zjawisko czy proces podlegaj� kontroli: w przypadku obserwacji badane zjawisko wyst�puje zwykle w swych naturalnych uwarunkowaniach, w przypadku za� eksperymentu pojawia si� ono i jest zmieniane w warunkach z g�ry okre�lonych i znanych. Na takim tle mo�na dok�adniej charakteryzowa� konkretne metody badawcze stosowane w psychologii spo�ecznej i opisywa� poszczeg�lne techniki. Innym wariantem porz�dkowania wiedzy o metodach badawczych stosowanych w psychologii spo�ecznej jest wprowadzenie podzia�u na dwa typy bada�, mianowicie odr�nianie bada� korelacyjnych i bada� eksperymentalnych, przyj�te m.in. w podr�czniku L. Berkowitza (5�). Podzia� taki uwzgl�dnia w�a�ciwo�ci pastawionego pytania badawczego oraz rodzaj manipulacji dokonywanych w trakcie prowadzenia bada� i opracowywania wynik�w. Je�li prowadzona eksploracja ma pokaza�, czy i w jakim stopniu dwa lub wi�cej czynniki (w j�zyku metodologii nazywane zmiennymi) wsp�wyst�puj� z sob�, to takie badanie b�dzie okre�lone jako korelacyjne. Je�li wi�c okre�lamy np. zale�no�� pomi�dzy ilo�ci� czasu sp�dzonego na ogl�daniu program�w telewizyjnych przez cz�onk�w rodziny a cz�sto�ci� pojawiania si� konflikt�w w rodzinie, to tego typu badanie nazwiemy korelacyjnym. Wykrycie pozytywnego lub negatywnego wsp�wyst�powania zmiennych i wskazanie si�y wyst�puj�cego zwi�zku nie implikuje jednak zale�no�ci przyczynowej pomi�dzy badanymi zjawiskami. Tak wi�c wykazanie, �e w rodzinach ogl�daj�cych wiele program�w telewizyjnych pojawia si� mniej konflikt�w, nie oznacza, �e telewizja "�agodzi obyczaje" i czyni ludzi mniej wybuchowymi; mo�e si� okaza�, �e rodziny zainteresowane telewizj� odznacza�y si� znacznie spokojniejszym stylem �ycia jeszcze przed nabyciem odbiornika. Badaniami eksperymentalnymi nazywa si� w omawianej konwencji poszukiwanie zale�no�ci przyczynowo-skutkowej poprzez systematyczne, z g�ry okre�lone manipulacje jedn� ze zmiennych i rejestrowanie pojawiaj�cych si� w�wczas nast�pstw w drugiej zmiennej. Podstawowym i niezb�dny na za�o�eniem modelu eksperymentalnego jest uznanie, i� wszelkie pozosta�e czynniki (zmienne) nie podlegaj� modyfikacjom. Ustalenie, jakie czynniki maj� si� zmienia� i w jaki spos�b oraz jakie czynniki maj� mie� sta�e warto�ci, stanowi z�o�one zadanie do wykonania w czasie planowania eksperymentu. Je�li staramy si� np. wykaza�, jaki wp�yw ma podobie�stwo postaw na nat�enie kar zastosowanych przez jednego z partner�w w pewnej sytuacji, to w eksperymentalnym modelu badawczym nale�y przede wszystkim zapewni�, aby poczucie podobie�stwa by�o �ci�le okre�lone. Nale�y tak�e zapewni� dok�adny pomiar nat�enia karania i w�wczas, wiedz�c, �e pozosta�e czynniki by�y sta�e, mo�emy wykaza�, w jakim stopniu pierwsza ze zmiennych okre�la drug�. Przedstawione uwagi stanowi� niezb�dne t�o dla zlokalizowania stanowiska Elliota Aronsona w sprawie metod badawczych psychologii spo�ecznej. Poj�cie "badanie" b�d� "post�powanie badawcze" ma w pracy cz�owiek - istota spo�eczna szczeg�lne znaczenie. Badaniem czy post�powaniem badawczym nazywa autor zabiegi i manipulacje prowadz�ce do ustalania i wyja�nienia zale�no�ci implikowanych przez istniej�ce twierdzenia i teorie oraz weryfikuj�ce za�o�enia wyprowadzone z potocznej obserwacji zjawisk. Opis zdarze� i rejestrowanie zachowania si� ludzi w sytuacjach naturalnych zawsze cechuj� si� ma�ym - zdaniem Aronsona - stopniem precyzji. Obserwacja zdarze� i zachowania ma w�tpliw� warto�� dowodow� dla weryfikacji twierdze� i wykrywania podstawowych praw, nie zapewnia bowiem kontroli wyst�puj�cych zmiennych. Wym�g powtarzalno�ci i kontroli spe�nia wy��cznie badanie typu eksperymentalnego, zw�aszcza eksperyment laboratoryjny, i autor przyjmuje, i� takie w�a�nie podej�cie stanowi jedyny spos�b weryfikacji twierdze� naukowych psychologii spo�ecznej. Zdaniem Aronsona, prawdziwie naukowa psychologia spo�eczna - to eksperymentalna psychologia spo�eczna. Rygoryzm metodologiczny Elliota Aronsona ogranicza obszar zainteresowa� badawczych psychologii spo�ecznej. Przede wszystkim wszelkie prace podejmuj�ce genetyczn� analiz� spo�ecznego funkcjonowania ludzi nie mog� spe�nia� postulatu bada� typu eksperymentalnego. Eksperymentalnie nie spos�b np. bada�, jak uprzedzenia i postawy powstaj� w trakcie wychowania. Ponadto, prowadzenie bada� wy��cznie na laboratoryjnych analogach sytuacji prowadzi�oby do atomizacji zjawisk maj�cych z�o�on� natur�. Psychologii spo�ecznej nie zale�y przecie� na bezb��dnym i dok�adnym przewidywaniu zachowania si� ludzi w laboratorium, ale przeciwnie, twierdzenia formu�owane przez t� dziedzin� nauki spe�niaj� swoj� rol� dopiero w�wczas, gdy dobrze obja�niaj� funkcjonowanie ludzi w realnych sytuacjach socjopsychologicznych. Podobny postulat g�osi zreszt� r�wnie� Aronson, kiedy m�wi, i� podstawowym �r�d�em pyta� badawczych psychologii spo�ecznej jest uwa�na obserwacja otaczaj�cego �wiata i refleksja nad naturalnymi zdarzeniami. Z jego w�asnych rozwa�a� wynika r�wnie�, �e odkrycia psychologii spo�ecznej W ostatecznej instancji sprawdzaj� si�, b�d� nie, w konfrontacji z realnymi sytuacjami socjopsychologicznymi. Szersze rozwa�ania na temat przedmiotu i metod badawczych psychologii spo�ecznej maj� cel dydaktyczny. Aronson napisa� swoj� ksi��k� z intencj�, �e b�dzie s�u�y�a przede wszystkim studentom, dostarczaj�c im informacji z zakresu psychologii spo�ecznej i zach�caj�c ich do naukowej fascynacji problematyk� podejmowan� przez t� dziedzin� wiedzy. Warto wi�c wiedzie�, �e istniej� r�wnie� inne, ni� przedstawiona, wersje obrazu psychologii spo�ecznej. �* * *� Na zako�czenie wr��my do og�lniejszych refleksji, pojawiaj�cych si� przy lekturze ksi��ki Aronsona. Jest ca�kiem oczywiste, �e ksi��ka ta, przybli�aj�c czytelnikowi psychologi� spo�eczn� i pobudzaj�c jego zainteresowanie badaniami z tego zakresu, nie zast�pi jednak systematycznego podr�cznika. Z drugiej strony, ze wzgl�du na zawarte w niej tre�ci i spos�b prezentowania materia�u, b�dzie ona mia�a niew�tpliwie wa�ne znaczenie dla rozwoju kultury psychologicznej, pomagaj�c w rozumieniu relacji wyst�puj�cych pomi�dzy lud�mi i w poznawaniu prawid�owo�ci oddzia�ywa� spo�ecznych. Wiedza z zakresu psychologii spo�ecznej umo�liwia nie tylko racjonaln� analiz� ustosunkowa� i wp�yw�w spo�ecznych, lecz tak�e pozwala przewidywa� nast�pstwa r�nych zdarze� dla spo�ecznego zachowania si� ludzi. Ma wi�c ona wa�ne znaczenie dla tych wszystkich, kt�rych dzia�alno�� wi��e si� bezpo�rednio b�d� po�rednio z kierowaniem innymi lud�mi oraz z kszta�towaniem stosunk�w mi�dzyludzkich. Z tego wzgl�du ksi��k� Elliota Aronsona mo�na bez wahania rekomendowa� nie tylko zawodowym psychologom, socjologom, pedagogom, lecz tak�e tw�rcom i organizatorom kultury, ekonomistom i organizatorom produkcji, dziennikarzom i dzia�aczom zwi�zanym ze �rodkami masowej informacji, administratorom �ycia spo�ecznego i politykom. W ka�dym jednak wypadku jest to zach�ta do refleksyjnej i krytycznej lektury "Cz�owieka - istoty spo�ecznej", nie za� do biernej aprobaty twierdze�, koncepcji czy zalece� zawartych w tej pracy. Zwr��my przede wszystkim uwag� na fakt, �e zgodnie ze �wiadomym zamiarem autora cel tej pracy nie ogranicza si� do pokazania wybranych problem�w i warsztatu badawczego psychologii spo�ecznej. Elliot Aronson stara si� wykaza� u�yteczno�� wiedzy z zakresu psychologii spo�ecznej dla obja�niania problem�w spo�ecznych dr�cz�cych wsp�czesny �wiat. W warstwie faktograficznej ksi��ki otrzymujemy z jednej strony wyniki bada� prowadzonych w laboratoriach psycholog�w spo�ecznych, z drugiej za� - przyk�ady ilustruj�ce rzeczywiste problemy spo�eczne. Powstaje wi�c uzasadnione pytanie - po pierwsze, z jakiego �wiata czerpie autor swoje obserwacje dotycz�ce problem�w spo�ecznych, kt�re nast�pnie analizuje w �wietle psychologii spo�ecznej, a po drugie - w jakim stopniu ten w�a�nie poziom wyja�niania zjawisk spo�ecznych o wielkiej wadze jest wystarczaj�cy i zasadny. Czytaj�c ksi��k� Aronsona, �atwo mo�emy zauwa�y�, �e wiele podnoszonych w niej problem�w stanowi odzwierciedlenie problem�w nurtuj�cych wsp�czesne spo�ecze�stwo ameryka�skie. Gdy przedmiotem analizy s� takie np. kwestie, jak moralne nast�pstwa wojny wietnamskiej, wysi�ki podejmowane w celu doprowadzenia do desegregacji rasowej w szkolnictwie, uprzedzenia etniczne i wynikaj�ce z nich napi�cia spo�eczne, gwa�towne narastanie przest�pczo�ci i agresji w�r�d m�odego pokolenia, starania o rozwi�zanie sprawy ubezpiecze� spo�ecznych - to nie ma w�tpliwo�ci, i� chodzi o zjawiska charakteryzuj�ce odmienn� od naszej rzeczywisto�� spo�eczn�. Portret specyficznie ameryka�skiego �wiata spo�ecznego zaznacza si� r�wnie� w przyk�adach, kt�re pokazuj� zachowanie si� ludzi bardziej lub mniej bezpo�rednio zwi�zane ze sfer� uznawanych tam warto�ci. W �wiecie, o kt�rym m�wi Aronson, towarem sia�y si� nie tylko elegancko opakowane p�atki owsiane i prywatne stacje telewizyjne, lecz na podobnej zasadzie funkcjonuje wyczyn sportowy czy informacja prasowa, a sukces �yciowy jest jednoznacznie skojarzony z osi�gni�ciami indywidualnymi, rzadko uwzgl�dniaj�cymi szersze dobro spo�eczne. �wiat spo�eczny dostarczaj�cy autorowi przes�anek do stawiania pyta� badawczych i do refleksji obywatelskich, a nie tylko poznawczych, opiera si� na innych zasadach i kieruje innymi prawami, ni� to ma miejsce w naszym spo�ecze�stwie. Odmienno�� ta dotyczy zar�wno podstawowych wymiar�w systemu spo�ecznego, jak te� wytworzonych przez niego warto�ci i norm reguluj�cych zachowanie si� ludzi. W zwi�zku z tym wiele obserwacji, tez i koncepcji zawartych w niniejszej ksi��ce ma ograniczon� u�yteczno�� w naszych warunkach. Odpowied� na drugie z wysuni�tych pyta�, mianowicie sprawa wykorzystania wiedzy socjopsychologicznej do wyja�niania zjawisk spo�ecznych, wymaga kilku ustale�. Je�eli przedmiotem analizy s� ustosunkowania spo�eczne wyst�puj�ce pomi�dzy lud�mi i psychologiczne prawid�owo�ci wp�ywu spo�ecznego, to poj�cia psychologii spo�ecznej i wypracowane przez t� dyscyplin� za�o�enia dobrze nadaj� si� do tego celu. Psychologiczne obja�nianie spo�ecznego funkcjonowania ludzi jest niew�tpliwie wa�n� przes�ank� do rozumienia i przewidywania r�nych zjawisk i zdarze� spo�ecznych, w kt�rych uczestnicz� ludzie. Trzeba jednak zdawa� sobie spraw� z tego, �e badania i dociekania socjopsychologiczne koncentruj� si� w gruncie rzeczy na zachowaniu si� cz�owieka w aktualnej sytuacji b�d� na opisie i wyja�nianiu mechanizm�w steruj�cych owym zachowaniem, a formuj�cych si� w trakcie rozwoju osobniczego. Nawiasem m�wi�c, Elliot Aronson, jak to ju� pokazali�my poprzednio, ogranicza swoje zainteresowania badawcze tylko do pierwszego z powy�ej zasygnalizowanych problem�w. Stwierdzenia dokonane przez psychologi� spo�eczn� nie daj� zatem wystarczaj�cego wgl�du w podstawowe uwarunkowania szeroko rozumianego rozwoju spo�ecznego i w procesy tworzenia si� struktur spo�ecznych. Dla rozstrzygania tego rodzaju problem�w niezb�dna wydaje si� z jednej strony perspektywa historyczna, z drugiej za� - przyj�cie podstawowego za�o�enia o ekonomicznych uwarunkowaniach przemian spo�ecznych i egzystencji cz�owieka. W pracy cz�owiek - istota spo�eczna sygnalizowane s� wa�ne problemy spo�eczne, jednak�e ich analiza nie wykracza poza kategorie socjopsychologiczne. Rzecz nie w tym, aby psychologowie spo�eczni, wypowiadaj�c si� o zjawiskach socjopsychologicznych, pos�ugiwali si� j�zykiem i metodami charakterystycznymi dla innych dyscyplin nauki, ale skoro ju� podejmuj� rozwa�ania na temat �r�de� i mechanizm�w przemian spo�ecznych, nie powinni pomija� pozapsychologicznych aspekt�w i uwarunkowa� tych przemian. Elliot Aronson jest wnikliwym obserwatorem zdarze� spo�ecznych i trafnie oddziela rzeczy wa�ne od drugorz�dnych, jednak�e, ograniczaj�c si� do socjopsychologicznej perspektywy, traci czasami z pola widzenia bardziej podstawowe procesy, determinuj�ce �ycie spo�eczne. Z pewnym zdziwieniem dochodzi np. do wniosku, �e desegregacja rasowa w szkolnictwie ameryka�skim wymaga okre�lonych decyzji ustawodawczych i konsekwentnej ich realizacji w praktyce spo�ecznej, nie za� modyfikowania postaw �rodkami socjopsychologicznymi, a rozwa�aj�c socjotechniczne warunki skutecznego uodporniania �o�nierzy ameryka�skich na ideologi� komunistyczn�, nie bierze pod uwag� faktu, �e atrakcyjno�� tej ideologii mo�e mie� ca�kiem inne �r�d�a ni� s�owami zapisane informacje, �e jej akceptacja mo�e by� wynikiem bezpo�redniej obserwacji zmian dokonuj�cych si� w �wiecie wsp�czesnym. Parafrazuj�c w�asny komentarz autora, mogliby�my powiedzie�, �e patrzy on na otaczaj�cy go �wiat przez okno domu, kt�ry w tym �wiecie zosta� wybudowany. Adam Fr�czek Podzi�kowania Na tytu�owej stronie figuruje moje nazwisko jako jedynego autora tej ksi��ki. Z pewno�ci� jest prawd�, �e to ja napisa�em wszystkie zawarte w niej s�owa i wykona�em wi�kszo�� pracy my�lowej przy ich produkowaniu. Je�li wi�c s� w ksi��ce jakie� g�upstwa, to pochodz� one ode mnie, a je�li co�, co przeczytasz na tych stronach, rozgniewa ci�, to ja w�a�nie jestem osob�, kt�r� powiniene� zwymy�la�. Jednocze�nie chc� wyzna�, �e nigdy nie robi� niczego zupe�nie samodzielnie: wielu ludzi wnios�o sw� wiedz� i swoje my�li do mej fabryki s��w, chcia�bym wi�c skorzysta� z tej sposobno�ci, aby podzi�kowa� im za ich szczodr� pomoc. Szczeg�ln� pomoc okaza�y mi Vera Aronson i Ellen Berscheid. Starannie przejrza�y r�kopis, strona po stronie i wiersz po wierszu, czyni�c liczne uwagi i sugestie, kt�re mia�y znaczny wp�yw na ostateczny kszta�t tej ksi��ki. Co wi�cej, ich entuzjazm dla ca�ego przedsi�wzi�cia by� zara�liwy i pomaga� mi wygrzebywa� si� z licznych nawrot�w "pisarskiej desperacji". Wielu ludzi wnios�o do tej ksi��ki warto�ciowe idee i sugestie. Trudno by�oby wymieni� wszystkich, lecz ci, kt�rych wk�ad by� najwi�kszy, to: Nancy Aston, Leonard Berkowitz, David Bradford, John Darley, Richard Easterlin, Jonathan Freedman, James Freel, Robert Helmreich, Michael Kahn, John Kaplan, Judson Mills i Jev Sikes. Podzi�kowania nale�� si� tak�e paniom: Judy Hilton i Faye Gibson, kt�re wielokrotnie przepisywa�y na maszynie r�ne wersje r�kopisu, tak jakby naprawd� sprawia�o to im przyjemno��, Lynowi Ellisorowi, kt�ry opracowywa� cierpliwie noty bibliograficzne, oraz Williamowi Ickesowi, kt�ry sporz�dzi� indeksy. Wi�ksz� cz�� tej ksi��ki napisa�em w�wczas, gdy go�ci�em w O�rodku Badawczym Nauk Behawioralnych (Center for Advanced Study in the Behavioral Sciences) w Stanford w Kalifornii, i jestem g��boko wdzi�czny personelowi tej wspania�ej instytucji za zapewnienie mi wolnego czasu oraz wszelkich udogadnie�. Na koniec mi�o mi stwierdzi�, �e m�j przyjaciel i mistrz, Leon Festinger, nie mia� bezpo�rednio do czynienia z tym r�kopisem: Nigdy go nie przeczyta�, i o ile wiem, nie wiedzia� nawet, �e nad nim pracuj�. Jest on jednak odpowiedzialny za powstanie tej ksi��ki. M�g�bym powiedzie�, �e nauczy� mnie wszystkiego, co wiem o psychologii spo�ecznej, lecz to by�oby k�amstwem. Nauczy� on mnie czego� znacznie bardziej warto�ciowego, a mianowicie - jak odkrywa� rzeczy, o kt�rych istnieniu nie wiedzia�em ani ja, ani zapewne nikt inny. Elliot Aronson Marzec 1972 Dlaczego napisa�em t� ksi��k�? W roku 1970�8�71 zosta�em zaproszony na roczny pobyt do O�rodka Badawczego Nauk Behawioralnych w Stanford w Kalifornii. W ci�gu tego roku udzielano mi wszelkiej pomocy i zach�ty, pozwolono mi robi� wszystko, na co bym mia� ochot�, i zapewniono, �e nie b�d� odpowiedzialny za nic przed nikim. Tam w�a�nie, na pi�knym wzg�rzu, po�o�onym w odleg�o�ci ok. 50 km od San Francisco (mojego ulubionego miasta), maj�c przed sob� ca�y rok, aby robi� to, czego dusza zapragnie, postanowi�em napisa� t� ksi��k�. Dlaczego przebywaj�c w tak pi�knej okolicy i tak blisko pokus San Francisco, zamkn��em si� w czterech �cianach i pisa�em ksi��k�? Nie dlatego chyba, abym by� pomylony, i nie dlatego r�wnie�, �e potrzebowa�em pieni�dzy. Je�li istnia� jaki� konkretny pow�d, kt�ry sk�oni� mnie do napisania tej ksi��ki, to jest nim zapewne fakt, �e pewnego razu uderzy�y mnie moje w�asne s�owa, wypowiedziane do du�ej grupy student�w Ii roku, �e psychologia spo�eczna jest nauk� m�od�; s�owa te sprawi�y, �e poczu�em si� nagle podobny do tch�rza. Postaram si� to wyja�ni�. My, psychologowie spo�eczni, lubimy m�wi�, �e psychologia spo�eczna jest nauka m�od� - i rzeczywi�cie jest to m�oda nauka. Oczywi�cie, ju� co najmniej od czas�w Arystotelesa wnikliwi obserwatorzy dzielili si� interesuj�cymi spostrze�eniami i wysuwali fascynuj�ce hipotezy w odniesieniu do zjawisk spo�ecznych, lecz owe spostrze�enia i hipotezy nie by�y powa�nie i naukowo sprawdzane a� do Xx wieku. O ile mi wiadomo, pierwszy eksperyment z zakresu psychologii spo�ecznej przeprowadzi� Triplett w r. 1897 (bada� on wp�yw wsp�zawodnictwa na wykonanie danej czynno�ci), lecz eksperymentalna psychologia spo�eczna wystartowa�a naprawd� dopiero pod koniec lat trzydziestych naszego stulecia, g��wnie z inspiracji Kurta Lewina i jego utalentowanych uczni�w. Interesuj�ce jest r�wnie�, �e chocia� Arystoteles jako pierwszy sformu�owa� ok. 350 r. p.n.e. niekt�re podstawowe zasady spo�ecznego oddzia�ywania i przekonywania, to jednak dopiero w po�owie Xx w. zasady te sprawdzi� eksperymentalnie Carl Hovland wraz ze swymi wsp�pracownikami. Jednak�e z drugiej strony stwierdzenie, �e psychologia spo�eczna jest nauk� m�od�, stanowi co� w rodzaju wykr�tu: jest to pewien spos�b usprawiedliwiania si� przed lud�mi, aby nie oczekiwali od nas zbyt wiele. Mo�e to by� zw�aszcza z naszej strony spos�b uchylania si� od przyj�cia odpowiedzialno�ci w zakresie stosowania naszej wiedzy do rozwi�zywania problem�w �wiata, w kt�rym �yjemy, i nieod��cznie zwi�zanego z tym ryzyka. W tym sensie o�wiadczanie, �e psychologia spo�eczna jest nauk� m�od�, mo�e by� niedalekie od stwierdzenia, �e nie jeste�my jeszcze gotowi, aby powiedzie� co� wa�nego, u�ytecznego czy (je�li czytelnik wybaczy mi pos�u�enie si� tym nadu�ywanym s�owem) istotnego. Celem tej ksi��ki jest ukazanie bez os�onek (cho� czyni� to z pewnym niepokojem), jakie znaczenie mog� mie� badania z zakresu psychologii spo�ecznej w odniesieniu do niekt�rych problem�w dr�cz�cych wsp�czesne spo�ecze�stwo. Wi�kszo�� danych omawianych w tym tomie oparto na wynikach eksperyment�w, natomiast wi�kszo�� ilustracji i przyk�ad�w zaczerpn��em z problem�w spo�ecznych aktualnie wyst�puj�cych w Stanach Zjednoczonych - takich, jak uprzedzenia, propaganda, wojna, alienacja, agresja, zamieszki i wstrz�sy polityczne. Ta dwoisto�� odzwierciedla dwa moje osobiste prze�wiadczenia - prze�wiadczenia, kt�re troskliwie piel�gnuj�. Pierwsze - �e metoda eksperymentalna jest najlepszym sposobem zrozumienia z�o�onego zjawiska. Jest truizmem w nauce stwierdzenie, �e jedyna droga wiod�ca do prawdziwego poznania �wiata polega na odtworzaniu go - innymi s�owy, aby naprawd� zrozumie�, "co powoduje co", nie - mo�emy ogranicza� si� do samej tylko obserwacji, lecz musimy wytworzy� pierwsze "co", je�li chcemy by� pewni, �e naprawd� spowodowa�o ono drugie "co". Zgodnie z drugim moim prze�wiadczeniem, jedynym sposobem zdobycia pewno�ci, �e zwi�zki przyczynowe odkryte w laboratorium s� prawdziwe, jest przeniesienie ich z laboratorium do �wiata realnego. Tak wi�c, jako naukowiec, lubi� pracowa� w laboratorium; jednak�e jako obywatel lubi� tak�e mie� okna, przez kt�re mog� wyjrze� na �wiat. Okna, oczywi�cie, funkcjonuj� w obu kierunkach: cz�sto hipotezy wyprowadzamy w�a�nie z �ycia codziennego. Najlepiej mo�na sprawdza� te hipotezy w sterylnych warunkach laboratorium; aby za� uchroni� nasze idee od wyja�owienia, staramy si� nasze odkrycia laboratoryjne "wyprowadza�" z powrotem przez to okno na zewn�trz, aby przekona� si�, czy dadz� si� one utrzyma� w �wiecie rzeczywistym. U podstaw tego wszystkiego tkwi moje przekonanie, �e psychologia spo�eczna jest niezwykle wa�n� nauk� i �e psychologowie spo�eczni mog� odegra� znacz�c� rol� w uczynieniu �wiata miejscem bardziej nadaj�cym si� do �ycia. Istotnie, w bardziej podnios�ych momentach sk�onny jestem �ywi� w skryto�ci przekonanie, i� psychologowie spo�eczni znajduj� si� w szczeg�lnie uprzywilejowanej pozycji pod wzgl�dem mo�liwo�ci wywierania g��bokiego i korzystnego wp�ywu na nasze �ycie, a to dzi�ki coraz lepszemu poznawaniu i rozumieniu takich wa�nych zjawisk, jak konformizm, przekonywanie, uprzedzenia, mi�o�� i agresja. Teraz, kiedy moje piel�gnowane w skryto�ci przekonanie przesta�o ju� by� tajemnic�, mog� tylko obieca�, �e nie b�d� stara� si� "wciska�" go czytelnikowi na dalszych stronicach ksi��ki. Przeciwnie, czytelnikowi pozostawi� rozstrzygni�cie, po przestudiowaniu tego tomu, czy psychologowie spo�eczni odkryli lub mog� kiedykolwiek odkry� co� u�ytecznego - nie m�wi�c ju� o czym� niezwykle wa�nym. Nie jest to gruby tom - i nie jest takim celowo. Ksi��ka ta jest pomy�lana jako kr�tkie wprowadzenie do �wiata psychologii spo�ecznej, nie za� jako encyklopedyczny katalog bada� i teorii. Poniewa� zdecydowa�em, i� nie b�dzie nazbyt obszerna, musia�em dokonywa� selekcji. Tak wi�c pewnych tradycyjnych temat�w postanowi�em w og�le nie uwzgl�dnia�, a ponadto nie wchodzi�em zbyt drobiazgowo w te tematy, kt�re zdecydowa�em si� om�wi�. Z tego powodu ksi��ka by�a trudna do napisania. Musia�em by� w niej bardziej "komentatorem" ni� "sprawozdawc�". Na przyk�ad wielu spor�w nie opisa�em w ca�ej ich rozci�g�o�ci, lecz wyra�a�em raczej swoj� w�asn� o nich opini�. Dokona�em oceny (mam nadziej� - w spos�b uczciwy) tego, co najwierniej obrazuje stan: rozwa�anej ga��zi wiedzy w r. 1932 - i przedstawi�em to tak jasno, jak tylko umia�em. Decyzj� tak� podj��em z my�l� o studentach - dla nich bowiem napisana zosta�a ta ksi��ka, nie za� dla moich koleg�w. Je�li przez 15 lat prowadzenia wyk�ad�w nie nauczy�em si� niczego innego, to w ka�dym razie nauczy�em si� tego, �e chocia� szczeg�owa prezentacja wszystkich stanowisk jest u�yteczna (a niekiedy nawet fascynuj�ca) dla koleg�w wyk�adowc�w, to jednak nie potrafi ona rozpali� student�w. Studenci pytaj� nas, kt�ra godzina, a my na to pokazujemy im map� przedstawiaj�c� r�ne strefy czasu na ca�ym �wiecie, zapoznajemy ich z histori� pomiaru czasu od wynalezienia zegara s�onecznego do supernowoczesnych urz�dze� pomiarowych (accutron Bulova), wreszcie opisujemy szczeg�owo budow� zegarka nar�cznego. Zanim sko�czymy, znika ju� ca�e ich zainteresowanie pytaniem. Nie ma nic bezpieczniejszego od przedstawienia wszystkich stron wszelkich zagadnie�, lecz niewiele jest rzeczy nudniejszych. Chocia� wi�c omawia�em zagadnienia kontrowersyjne, nie waha�em si� wyci�ga� wniosk�w. Kr�tko m�wi�c, stara�em si� by� zwi�z�ym, nie b�d�c stronniczym, i pr�bowa�em przedstawi� z�o�one zagadnienia prosto i jasno, bez nadmiernych jednak uproszcze�. Tylko czytelnik mo�e rozstrzygn��, w jakiej mierze uda�o si� mi osi�gn�� ka�dy z tych cel�w. Rozdzia� 1.� Co to jest psychologia� spo�eczna? O ile nam wiadomo, Arystoteles jako pierwszy sformu�owa� podstawowe zasady spo�ecznego oddzia�ywania i przekonywania. Prawdopodobnie jednak nie on pierwszy zauwa�y�, �e cz�owiek jest zwierz�ciem spo�ecznym czy istot� spo�eczn� (Autor pos�uguje si� okre�leniem "social animal" (dos�ownie: zwierz� spo�eczne). Jest to angielski odpowiednik terminu wyst�puj�cego w dzie�ach Arystotelesa. Bior�c pod uwag� g��boko humanistyczn� tre�� ksi��ki Aronsona, jego spos�b my�lenia o cz�owieku, trafniejsze wydaje si� okre�lenie "istota spo�eczna" (przyp. t�um. i red. nauk.).) ani te� nie by� pierwszym, kt�rego zadziwi�a prawdziwo�� tego twierdzenia, zaskakuj�cego jednocze�nie sw� banalno�ci� i p�ytko�ci�. Chocia� z pewno�ci� jest prawd�, �e cz�owiek jest istot� spo�eczn�, to samo dotyczy przecie� mn�stwa innych zwierz�t, od mr�wek i pszcz� a� do r�nych gatunk�w ma�p. Co wi�c oznacza stwierdzenie, �e cz�owiek jest "istot� spo�eczn�"? Przypatrzmy si� kilku konkretnym przyk�adom. Student imieniem Sam i jego czterej koledzy ogl�daj� w telewizji kandydata na prezydenta, wyg�aszaj�cego przem�wienie wyborcze. Kandydat ten, wywar� na Samie korzystne wra�enie; ze wzgl�du na sw� szczero�� podoba mu si� bardziej ni� kandydat przeciwnej partii. Po sko�czeniu przem�wienia jeden z koleg�w stwierdza, �e zrazi� si� do tego kandydata - uwa�a go za pe�nego fa�szu i zak�amania i woli jego rywala. Wszyscy pozostali koledzy ch�tnie przyznaj� mu racj�. Sam wygl�da na zaskoczonego i troch� zaniepokojonego. W ko�cu mamrocze do swych znajomych: "S�dz�, �e nie okaza� si� on tak szczery, jak mo�na si� by�o po nim spodziewa�". W Ii klasie szko�y, podstawowej nauczycielka pyta: "Ile to b�dzie - sze�� doda� dziewi�� doda� cztery doda� jedena�cie?" Dziewczynka w trzecim rz�dzie zastanawia si� nad pytaniem przez kilka sekund, waha si�, podnosi niezdecydowanie r�k�, a wezwana do odpowiedzi m�wi niepewnie: "Trzydzie�ci?" Nauczycielka potakuje, u�miecha si� do niej, m�wi: "Bardzo dobrze, Peggy" i przykleja jej z�ot� gwiazd� na czole. Nast�pnie pyta klas�: "Ile to b�dzie - siedem doda� cztery doda� osiem doda� trzy doda� dziesi��?" Nie czekaj�c ani chwili, Peggy zrywa si� z miejsca i wo�a: "Trzydzie�ci dwa!". Czteroletni ch�opczyk dosta� na urodziny b�benek. Pobawi� si� nim przez kilka minut, po czym od�o�y� zabawk� na bok i przez kilka tygodni nie zwraca� wcale na ni� uwagi. Pewnego dnia przyszed� w odwiedziny kolega i wzi�� b�benek, chc�c si� nim pobawi�. Nagle ma�y "w�a�ciciel" wyrywa b�benek z r�k swego kolegi i zaczyna b�bni� zapami�tale, tak jakby to zawsze by�a jego ulubiona zabawka. Dziesi�cioletni ch�opiec co dzie� "poch�ania" dwa talerze p�atk�w owsianych, poniewa� na ich opakowaniu mistrz olimpijski w dziesi�cioboju zachwala ten produkt, informuj�c, �e swoje sukcesy sportowe zawdzi�cza po cz�ci spo�ywaniu owsianki tej w�a�nie marki. Mary sko�czy�a w�a�nie 9 lat. Na urodziny dosta�a w prezencie "Zosi� Gosposi�" - komplet przybor�w do pieczenia i gotowania wraz "z w�asn� ma�� kuchenk�". Rodzice Mary wybrali ten prezent, poniewa� dziewczynka zdaje si� bardzo interesowa� sprawami kulinarnymi i zawsze pomaga mamie nakrywa� do sto�u, przygotowywa� posi�ki i sprz�ta� mieszkanie. "Czy to nie cudowne - powiedzia� ojciec Mary - �e ona, maj�c 9 lat, interesuje si� ju� prowadzeniem domu? Ma�e dziewczynki musz� chyba mie� gospodarowanie zaprogramowane w swych genach. Ci zwolennicy ruchu wyzwolenia kobiet sami nie wiedz�, co m�wi�". Po tragedii, jaka wydarzy�a si� w r. 1970 na uniwersytecie stanowym w Kent (Ohio), gdzie funkcjonariusze Gwardii Narodowej stanu Ohio zastrzelili czterech student�w, nauczycielka szko�y �redniej w Kent stwierdzi�a, �e zabici studenci zas�u�yli na �mier� - chocia� dobrze zdawa�a sobie spraw� z faktu, �e co najmniej dwoje z nich nie bra�o udzia�u w demonstracji, lecz sz�o spokojnie przez teren uniwersytetu w czasie, gdy rozpocz�a si� strzelanina. "Ka�dy, kto na ulicach miasta takiego jak Kent pojawia si� z d�ugimi w�osami, w brudnej odzie�y lub boso, zas�uguje na to, �eby go zastrzelono" (1) Gospodyni domowa, kt�ra przez ca�e swoje �ycie mieszka w ma�ym miasteczku w Montanie, nigdy nie mia�a �adnej styczno�ci z prawdziwymi, �ywymi Murzynami, ale "wie", �e s� oni niezaradni, leniwi i rozpustni. Jednak�e zachodz� zmiany. George Woods jest Murzynem. Gdy przed trzydziestu kilku laty mieszkali�my obaj w pewnej miejscowo�ci w stanie Massachusetts, uwa�a� on siebie za "kolorowego" ch�opca, za kogo� gorszego od swych bia�ych koleg�w. By�o wiele powod�w takiego samopoczucia. Fakt, �e bia�a spo�eczno�� traktowa�a George'a jako gorszego, mia� oczywi�cie bezpo�redni wp�yw na ch�opca; poza tym szereg innych czynnik�w oddzia�ywa�o na niego w spos�b bardziej po�redni. W tym czasie George, gdy chcia� si� rozerwa�, m�g� w��czy� radio i s�ucha� "Amosa i Andy'ego"; w s�uchowisku tym doro�li Murzyni byli przedstawiani jako naiwne dzieci, g�upie, leniwe i niepi�mienne, cho� do�� sprytne - w sumie niezbyt r�ni�ce si� od zaprzyja�nionych zwierz�t domowych. Role Murzyn�w grali, oczywi�cie, biali aktorzy. W kinie George m�g� zobaczy� tylko stereotypowych "kolorowych ludzi", zwykle szofer�w lub s�u��cych. Typowa fabu�a film�w by�a nast�puj�ca: "Kolorowy cz�owiek" towarzyszy bia�emu bohaterowi w nawiedzanym przez duchy domu, gdzie s�ysz� dziwne i z�owieszcze odg�osy. Kamera pokazuje zbli�enie twarzy "kolorowego"; oczy z przera�enia wychodz� mu na wierzch, krzyczy: "O moje nogi, ratujcie mnie!", po czym rzuca si� w drzwi, nie trac�c czasu na uprzednie ich otwarcie. Mo�emy tylko domy�la� si�, co czu� George, gdy ogl�da� te filmy w towarzystwie swych bia�ych koleg�w. Wi�kszo�� doros�ych znajomych George'a byli to Murzyni kt�rzy "znali swoje miejsce". Byli oni uni�eni wobec bia�ych, u�ywali patentowanych �rodk�w przeciw kr�ceniu si� w�os�w (aby by� mniej podobnymi do Murzyn�w) i niewiele dbali o swe afryka�skie dziedzictwo. Idea�em by�o by� bia�ym, lecz cel ten by�, oczywi�cie, nieosi�galny. By�bym zdziwiony, gdyby taki klimat nie spowodowa� u George'a obni�enia oceny samego siebie, poniewa� takie zmiany w obrazie w�asnej osoby nie s� czym� nietypowym. Jak wykaza�y s�ynne badania nad dzie�mi murzy�skimi przeprowadzone w latach czterdziestych przez Kennetha i Mamie Clark�w, ju� w wieku trzech lat wiele z tych dzieci nauczy�o si� uwa�a�, i� s� one gorsze od swych bia�ych r�wie�nik�w (2�). Chocia� dyskryminacja i niesprawiedliwo�� w bardzo du�ym jeszcze stopniu cechuj� nasze spo�ecze�stwo, to jednak w latach siedemdziesi�tych dzieci George'a Woodsa maj� przed sob� inne perspektywy rozwoju, ni� mia� niegdy� George: masowe �rodki przekazu pokazuj� obecnie Murzyn�w w rolach, kt�re nie s� ju� wy��cznie s�u�ebne; rodzi si� duma z przynale�no�ci do czarnej rasy, za� afro-ameryka�ska historia i kultura wzbudzaj� zainteresowanie i entuzjazm; popyt na �rodki przeciw kr�ceniu si� w�os�w spada. Spo�ecze�stwo oddzia�uje na dzieci George'a w spos�b zupe�nie odmienny ni� kiedy� na niego samego. Aczkolwiek sytuacja rzeczywi�cie ulega zmianie, to jednak nie powinni�my �ywi� b�ogiego przekonania, �e zmienia si� ona zawsze w kierunku wi�kszego humanitaryzmu. W czasie wojny domowej w Hiszpanii, 30 sierpnia 1936 r., jeden samolot zbombardowa� Madryt. By�o kilka ofiar, lecz nikt nie zosta� zabity. Wiadomo��, �e g�sto zaludnione miasto zosta�o zaatakowane z powietrza, wstrz�sn�a �wiatem do g��bi. Artyku�y wst�pne w gazetach na ca�ym �wiecie dawa�y wyraz powszechnej zgrozie i oburzeniu obywateli (3�). Zaledwie 9 lat p�niej ameryka�skie samoloty zrzuci�y bomby atomowe na Hiroszim� i Nagasaki. Ponad sto tysi�cy ludzi zosta�o zabitych, a niezliczone tysi�ce odnios�y ci�kie obra�enia. Wkr�tce potem badania ankietowe wykaza�y, �e tylko 4,5 procenta Amerykan�w uwa�a�o, i� nie nale�a�o u�y� tej broni; jest natomiast zdumiewaj�ce, �e a� 22,3 procent s�dzi�o, i� Stany Zjedneczone powinny by�y u�y� znacznie wi�cej tego typu bomb, zanim dano Japonii szans� poddania si�. Najwyra�niej w ci�gu tych dziewi�ciu lat zdarzy�o si� co�, co wp�yn�o na opini� publiczn�. Definicja Co to jest psychologia spo�eczna? Istnieje tyle definicji psychologii spo�ecznej, �e ich liczba dor�wnuje niemal liczbie psycholog�w spo�ecznych. Zamiast przytacza� niekt�re z tych definicji, lepiej mo�e okre�li� t� dziedzin� nauki, przedstawiaj�c jej przedmiot. Wszystkie przyk�ady podane na poprzednich stronach ilustruj� w�a�nie sytuacje, kt�rymi zajmuje si� psychologia spo�eczna. Chocia� sytuacje te s� bardzo r�norodne, to jednak we wszystkich wyst�puje jeden wsp�lny czynnik: oddzia�ywanie spo�eczne. Opinia koleg�w Sama o, cechach kandydata na prezydenta wp�yn�a na ocen� tego kandydata przez Sama (lub przynajmniej na publiczne sformu�owanie tej oceny). Nagrody przydzielane przez nauczycielk� wp�yn�y na szybko�� i intensywno�� reakcji Peggy w klasie szkolnej. Jak si� wydaje, b�benek sta� si� bardziej atrakcyjny dla czterolatka wskutek niezamierzonego wp�ywu, jaki na dziecko wywar�o zainteresowanie t� zabawk� ze strony kolegi. Z drugiej strony, wp�yw mistrza olimpijskiego na ch�opca spo�ywaj�cego p�atki owsiane nie by� bynajmniej niezamierzony; przeciwnie, by� celowo zaplanowany, aby ch�opiec namawia� sw� matk� do kupowania p�atk�w tej w�a�nie marki. Gospodyni domowa z Montany z pewno�ci� nie przysz�a na �wiat z niepochlebnym stereotypem Murzyna w g�owie; kto� w jaki� spos�b musia� jej ten stereotyp "wcisn��". W jaki w�a�ciwie spos�b nauczycielka szko�y �redniej z Kent w stanie Ohio dosz�a do przekonania, �e niewinni ludzie zas�u�yli na �mier� - oto pytanie fascynuj�ce i przera�aj�co aktualne; tymczasem powiedzmy po prostu, �e na przekonanie to niemal na pewno wp�yn�� jej w�asny, po�redni udzia� w tragicznych wydarzeniach na uniwersytecie. Nie jest wykluczone, �e sk�onno�� do prowadzenia gospodarstwa domowego jest - zgodnie ze s�owami ojca Mary - cech� genetyczn�; jest jednak znacznie bardziej prawdopodobne, �e od lat niemowl�cych nagradzano Mary i zach�cano j� za ka�dym razem, gdy wyra�a�a zainteresowanie takimi "kobiecymi" sprawami, jak gotowanie, szycie, bawienie si� lalkami - w wi�kszym stopniu ni� gdyby przejawia�a zainteresowanie pi�k� no�n�, boksem czy chemi�. Mo�na r�wnie� przypuszcza�, �e gdyby braciszek Mary wykaza� zainteresowanie gospodarstwem domowym, nie otrzyma�by on "Zosi Gosposi" na swoje urodziny. Ponadto, podobnie jak w przypadku ma�ego George'a Woodsa, kt�ry czu� si� gorszy od swych r�wie�nik�w, obraz siebie samej m�g� zosta� ukszta�towany u Mary przez �rodki masowego przekazu, pokazuj�ce zwykle kobiety w rolach, do kt�rych wype�niania zach�cane s� one w naszym kr�gu kulturowym - a wi�c w rolach gospody� domowych, sekretarek, piel�gniarek, nauczycielek; �rodki masowego przekazu rzadko przedstawiaj� kobiety w roli biochemiczek, profesor�w wy�szych uczelni czy dyrektor�w przedsi�biorstw. Je�li por�wnamy ma�ego George'a Woodsa z jego dzie�mi, przekonamy si�, �e obraz samego siebie u cz�onk�w grupy mniejszo�ciowej mo�e si� zmienia�; istnieje wzajemna zale�no��, obustronne oddzia�ywanie mi�dzy tymi zmianami a zmianami zachodz�cymi w �rodkach masowego przekazu i w postawach og�u spo�ecze�stwa. W obrazowy spos�b ilustruj� to opinie Amerykan�w o u�yciu bomby atomowej w 1945 roku. Kluczowym poj�ciem, jakie rozwa�ali�my w poprzednim paragrafie, jest "wp�yw spo�eczny". Pos�u�y te� ono do sformu�owania naszej roboczej definicji psychologii spo�ecznej: przedmiotem tej nauki jest wp�yw, jaki wywieraj� ludzie na pogl�dy i zachowanie innych ludzi (W sprawie ujmowania przedmiotu psychologii spo�ecznej por. uwagi zawarte w przedmowie do wydania polskiego (przyp. red. nauk.)). Pos�uguj�c si� t� definicj�, b�dziemy si� starali zrozumie� wiele zjawisk opisanych w poprzednich przyk�adach. W jaki spos�b inni ludzie wywieraj� wp�yw na dan� osob�? Dlaczego akceptuje ona ten wp�yw - czyli, inaczej m�wi�c, co jej to daje? Jakie czynniki zwi�kszaj� lub zmniejszaj� efektywno�� wp�ywu spo�ecznego? Czy taki wp�yw ma trwa�y skutek, czy te� tylko przemijaj�cy? Jakie czynniki zwi�kszaj� lub zmniejszaj� trwa�o�� skutk�w wp�ywu spo�ecznego? Czy te same zasady mo�na stosowa� zar�wno do postaw nauczycielki szko�y �redniej w Kent w stanie Ohio, jak i do atrakcyjno�ci zabawek dla ma�ych dzieci? Jak to si� dzieje, �e cz�owiek zaczyna lubi� drugiego cz�owieka? Czy te same procesy zachodz� w�wczas, gdy zaczyna on lubi� sw�j nowy w�z sportowy lub pewn� odmian� p�atk�w owsianych? W jaki spos�b u cz�owieka powstaj� uprzedzenia wobec jakiej� grupy etnicznej lub rasowej? Czy dzieje si� to analogicznie jak w przypadku powstania sympatii, tylko na odwr�t, czy te� wchodzi tu w gr� zupe�nie inny zesp� proces�w psychicznych? Wi�kszo�� ludzi interesuje si� zagadnieniami tego rodzaju; tak wi�c wi�kszo�� ludzi jest w pewnym sensie psychologami spo�ecznymi. Poniewa� wi�kszo�� z nas sp�dza wiele czasu na kontaktach z innymi lud�mi - my oddzia�ujemy na nich, oni wp�ywaj� na nas, raduj� nas, �miesz� i z�oszcz� - jest rzecz� naturaln�, �e tworzymy hipotezy dotycz�ce zachowa� spo�ecznych. Aczkolwiek wi�kszo�� psycholog�w spo�ecznych-amator�w sprawdza swoje hipotezy dla w�asnej satysfakcji, jednak�e "testom" tym brak �cis�o�ci i bezstronno�ci cechuj�cych starannie zaplanowane i przeprowadzone badania naukowe. Cz�sto wyniki badania naukowego s� identyczne z tym co "wie" wi�kszo�� ludzi. Nic w tym dziwnego - wiedza potoczna zwykle oparta jest na wnikliwej obserwacji, kt�ra wytrzyma�a pr�b� czasu. Jednak�e badania, jakie przeprowadzaj� psychologowie spo�eczni w celu sprawdzenia hipotez - nawet tych hipotez, kt�re, jak wszyscy wiemy, s� oczywi�cie prawdziwe - maj� wa�ne znaczenie, poniewa� wiele rzeczy, o kt�rych "wiemy", �e s� prawdziwe, okazuje si� fa�szywymi, gdy si� je dok�adnie zbada. Chocia� na przyk�ad rozs�dne wydaje si� przypuszczenie, �e ludzie, kt�rym grozi si� powa�n� kar� za pewien spos�b zachowania si�, mog� w ko�cu nauczy� si� gardzi� tym zachowaniem, to jednak, gdy zagadnienie zbadano w spos�b naukowy, okaza�o si�, i� jest akurat odwrotnie: u ludzi, kt�rym grozi umiarkowana kara, wytwarza si� niech�� do zakazanego zachowania, natomiast ludzie zagro�eni surow� kar� wykazuj� nawet niewielki wzrost pozytywnego nastawienia wobec zakazanego zachowania. Podobnie wi�kszo�� z nas, na podstawie w�asnego do�wiadczenia, przypuszcza�aby, �e gdyby�my przypadkiem pos�yszeli, i� kto� m�wi o nas mi�e rzeczy, nie wiedz�c o naszej obecno�ci, to sk�onni byliby�my lubi� t� osob�. Jak si� okazuje, jest to prawda. Lecz jest r�wnie� prawd�, �e sk�onni jeste�my lubi� t� osob� jeszcze bardziej, je�li niekt�re z pods�uchanych uwag o nas nie s� bynajmniej mi�e. O zjawiskach tych powiemy dok�adniej w dalszych rozdzia�ach. W swym d��eniu do zrozumienia zachowania spo�ecznego ludzi zawodowy psycholog spo�eczny ma du�� przewag� nad wi�kszo�ci� psycholog�w-amator�w. Chocia�, podobnie jak amator, zaczyna on zwykle od dok�adnej obserwacji, to jednak mo�e wyj�� daleko poza ni�. Nie musi czeka� na wyst�pienie pewnych sytuacji, aby m�c zaobserwowa�, jak ludzie reaguj�; w rzeczy samej mo�e on powodowa� powstawanie tych sytuacji. Tak wi�c mo�e przeprowadzi� eksperyment, w kt�rym wielu ludzi zostaje poddanych oddzia�ywaniu okre�lonych warunk�w (takich jak np. powa�ne zagro�enie lub zagro�enie umiarkowane, us�yszenie "przypadkiem" mi�ych rzeczy o sobie lub pewnej kombinacji rzeczy mi�ych i nieprzyjemnych). Ponadto mo�e on to zrobi� w sytuacjach, w kt�rych wszystkie czynniki mo�na utrzymywa� bez zmiany, z wyj�tkiem okre�lonych warunk�w, b�d�cych przedmiotem badania. Mo�e zatem wyci�ga� wnioski na podstawie danych znacznie dok�adniejszych i bardziej licznych ni�