5053
Szczegóły |
Tytuł |
5053 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5053 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5053 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5053 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Gerald Kersh
Niebezpieczny sejf
Ma pan dobre oko, naprawd� znakomite oko, je�li rozpozna� mnie pan na podstawie
tych fotografii, kt�re ukazywa�y si� w prasie oko�o 1947 roku. Przypuszczam, �e
troch� si� zmieni�em od tamtego czasu, ale rzeczywi�cie jestem Peter Perfrement
i otrzyma�em tytu� szlachecki za pewne prace z dziedziny fizyki nuklearnej.
Ciesz� si�, �e kto� mnie wreszcie rozpozna�. W przeciwnym razie m�g�by mnie pan
uzna� za zbieg�ego wi�nia, wariata lub co� w tym rodzaju. A to dlatego, �e mam
zamiar poprosi�, �eby zechcia� pan usi��� w tym ciemnym k�cie i zas�oni� mnie
swoimi szerokimi ramionami. Prosz� obserwowa� to lustro za mn�, a wtedy zauwa�y
pan w pewnym momencie dw�ch facet�w, wchodz�cych do tego ma�ego, zacisznego
lokalu. Ci faceci przyjd� tu po mnie i jeden rzut oka na ich smutne oblicze
powie panu, �e to s� tajniacy.
Oczywi�cie wypatrz� mnie tutaj, a potem b�dzie: "O, Sir Peter, jak to dobrze, �e
pana tu spotkali�my". I udaj�c, �e maj� wa�ny interes, wyprowadz� mnie st�d.
Uciekanie tym dw�m m�odym ludziom jest jedn� z niewielu przyjemno�ci, jakie mi
jeszcze pozosta�y. Raz wydosta�em si� w koszu od bielizny. Dzisiaj w�o�y�em
kombinezon roboczy na str�j wieczorowy i poszed�em na koncert. Mam zamiar wr�ci�
dobrowolnie do O�rodka, ale przedtem chc� si� troch� nacieszy� wolno�ci�.
Oczywi�cie znalaz�em si� w obecnej sytuacji wy��cznie z w�asnej winy. W 1950
przeszed�em na emerytur� i sko�czy�em z fizyk� raz na zawsze, tak wtedy
s�dzi�em. W tym czasie mechanizm bomby atomowej, takiej, jaka zosta�a zrzucona
na Hiroszim�, by� ju� publiczn� tajemnic�. Moja praca stanowi�a zamkni�ty
rozdzia� nauki.
Zamieszka�em w uroczej ma�ej willi na Oap des Fesses, w pobli�u tej okropnej
miejscowo�ci letniskowej Les Sables des Fesses na po�udniu Francji. Mia�em
najszczerszy zamiar sp�dzi� tam reszt� �ycia. Za�o�y�em sobie bibliotek� i
niewielkie, ale dobrze wyposa�one laboratorium. Chodzi�em na wszystkie festiwale
muzyczne, pi�em wino na tarasie ka�dej kawiarni, kt�ra mi si� spodoba�a, i
kontynuowa�em akademick� wojn� z doktorem Frankenburgiem. Wojna ta, kt�ra,
nawiasem m�wi�c, by�a znacznie mniej krwawa ni� przeci�tna partia szach�w,
toczy�a si� wok� w�a�ciwo�ci fluoru. Przyjmuj�, �e tajniki wy�szej matematyki
s� panu obce, ale zapewne pami�ta pan ze szko�y co� o fluorze. Jest to enfant
terrible pierwiastk�w chemicznych.
Fluor ma temperament primadonny i jest urodzonym awanturnikiem. Nie mo�na go
utrzyma� w czystej postaci: jest tak aktywny chemicznie, �e ��czy si� prawie ze
wszystkim, niszcz�c to, z czym si� ��czy. Ot� opracowa�em teori�, obrazowo
m�wi�c, oswojonego fluoru. Doktor Frankenburg, kt�ry sp�dza czas na czytaniu
komiks�w, mawia� w zwi�zku z tym: "R�wnie dobrze mo�na sobie wyobrazi� Denisa
Zi�ko
Bohater cyklu dowcip�w o niezno�nym ch�opczyku.
', RIGHT, FGCOLOR, '#667C94', BGCOLOR, '#00FFFF', TEXTCOLOR, '#FFFFFF')"
onmouseout=nd();* w roli ojca rodziny". Maj�c dost�p do o�rodka obliczeniowego w
Assigny pracowa�em sobie bez po�piechu, bez potrzeby sk�adania komukolwiek
sprawozda�, wy��cznie dla w�asnej przyjemno�ci. I pewnego dnia stwierdzi�em, �e
uzyska�em substancj�, kt�r� dla wygody nazw� fluorem 80 + .
Nie znaczy to wcale, �e uzyska�em tylko formu�� chemiczn�. W�a�ciwo�ci fluoru
80+ s� takie, �e z chwil� ich zrozumienia sama produkcja staje si� dziecinnie
prosta. Wi�c zrobi�em go troch�, oko�o 6 uncji. Wygl�da�o to jak tafelka
�elatyny. Potencjalnie ten kawa�ek masy by� nieco gro�niejszy ni� zderzenie
kosmiczne. Potencjalnie, prosz� zauwa�y�, �e tylko potencjalnie. Kiedy go
trzyma�em w r�ku, fluor 80 + by� wed�ug wszelkich mo�liwych kalkulacji u�piony.
Mo�na by�o wali� go m�otem, wrzuci� do pieca - nic by si� nie sta�o. Ale w
okre�lonych warunkach - w warunkach, kt�re jak wtedy s�dzi�em, s� nie do
uzyskania - ta grudka materii mog�a by� nieprawdopodobnie gro�na. M�wi�c
"nieprawdopodobnie" mam na my�li nie wy mierno�� tej gro�by.
Notes, zawieraj�cy moj� formu��, zawin��em w papier, w zamiarze oddania go na
przechowanie w Banku Morskim w Sables des Fesses. Tafelk� fluoru 80+ w�o�y�em
mi�dzy dwa kawa�ki tekturki, r�wnie� zawin��em i w�o�y�em do kieszeni. Mia�em w
mie�cie przyjaciela, do kt�rego cz�sto wpada�em na herbatk�. Lubi� on rzeczy
dziwne i niezwyk�e. Postanowi�em wtedy, stary g�upiec, �e zabawi� si� pokazuj�c
mu pr�bk� i wyja�niaj�c, �e ta niepozorna, ma�a rzecz w odpowiednich warunkach
mo�e sprawi�, �e nasza planeta zrobi puff! - jak szczypta prochu, kiedy si� do
niej przytknie zapalon� zapa�k�.
Tak wi�c w doskona�ym humorze uda�em si� do miasta, za�atwi�em spraw� w banku,
kupi�em s�oik konfitur na podwieczorek i poszed�em do doktora Raisina.
By� to r�wnie� weteran, kt�ry wyszed� ju� z obiegu, chocia� swego czasu cieszy�
si� niema�� s�aw� jako architekt, specjalizuj�cy si� w konstrukcjach stalowych.
- Niespodzianka na podwieczorek - powiedzia�em i rzuci�em na st� paczuszk� z
fluorem 80+.
- �oso�?
- Nie - powiedzia�em krztusz�c si� ze �miechu i k�ad�c na stole swoje zakupy.
- Mo�e wracasz z kawiarni "Zimna wojna" - i poci�gn�� znacz�co nosem.
- Nie, by�em tylko w banku.
- Wi�c s� tam pieni�dze. Co mnie to obchodzi. Pijmy lepiej herbat�.
- Nie by�em w banku po to, �eby co� stamt�d zabra�. Ja tam co� zostawi�em.
- Nie m�cz mnie ju� i powiedz wreszcie, co tu masz.
- Mam tutaj niezbity dow�d, �e ja mia�em racj�, a nie Frankenburg. Oto le�y
przed tob� 6 uncji absolutnie stabilnego fluoru 80+. W dodatku porcja ta stanowi
mas� krytyczn�!
- Nie zasypuj mnie swoim �argonem - powiedzia� Raisin bez cienia entuzjazmu. - O
ile pami�tam, w chwili gdy ilo�� materia�u radioaktywnego w okre�lonych
warunkach osi�gnie mas� krytyczn� - nast�puje wybuch atomowy. Czy mam w takim
razie rozumie�, �e ta ma�a paczuszka mo�e by� niebezpieczna?
- Raczej tak. Ta ilo�� fluoru 80+ wystarcza dla zlikwidowania planety �rednich
rozmiar�w.
- Bomba fluorowa czy nitroglicerynowa to dla mnie wszystko jedno. - I nalewaj�c
herbat�, spyta� nonszalancko: - A jak to wybucha? My�l�, �e nie od le�enia na
stole?
- To mo�e wybuchn�� wy��cznie w okre�lonych, bardzo trudnych do uzyskania
warunkach. Rzecz jest raczej ca�kowicie bezu�yteczna jako bro�, chocia� mo�na j�
zastosowa� w celach pokojowych.
- Raczej, raczej. Z byka walcz�cego w corridzie te� mo�na zrobi� sztuk� mi�sa. A
w�a�ciwie po co to przynios�e�? .
By�em nieco zbity z tropu. Na Raisinie nic nie robi�o wra�enia. Powiedzia�em:
- Ani ty, ani nikt inny nie zobaczy ju� nigdy fluoru 80 + .
W ci�gu mniej wi�cej czternastu godzin ten kawa�ek - jakby powiedzia� laik -
wyparuje ca�kowicie.
- Dlaczego laik? A jakby� ty powiedzia�?
- Widzisz, tak prawd� m�wi�c, to on wybucha teraz. Tylko, �e wybucha bardzo,
bardzo powoli. �eby nast�pi� prawdziwy wybuch, fluor powinien si� znale�� w
temperaturze oko�o sze��dziesi�ciu stopni Fahrenheita, w hermetycznie zamkni�tym
pomieszczeniu o obj�to�ci co najmniej dziesi�ciu tysi�cy st�p sze�ciennych. W
tych warunkach pod odpowiednim ci�nieniem nast�pi�by wybuch. Ale, �eby uzyska�
ci�nienie, pod kt�rym w moim fluorze zacznie si� reakcja j�drowa, �ciany
pomieszczenia musia�yby mie� dwie do trzech st�p grubo�ci.
Raisin rosyjskim zwyczajem w�o�y� �y�k� konfitur do herbaty i przerwa� mi.
- To jest chimera. Niech sobie wyparuje. Spal swoje wzory i zapomnij o tym.
Skoro jednak przynios�e� ten fluor, poka�, jak on wygl�da.
Raisin rozwin�� paczuszk� i powiedzia�.
- Wiedzia�em, �e to tylko �arty. W paczce by� notes.
- O rany - zawo�a�em - przecie� te notatki powinny by� w banku! To jest wz�r!
- A co z bomb�?
- Nie z bomb�, Raisin - m�wi�em ci, �e fluor 80+ nie mo�e by� bomb� w normalnych
warunkach. Pomyli�em paczuszki! Musia�em tamt� zostawi� w sklepie.
- Czy to trucizna?
- Nie, nie s�dz�... Zaczekaj chwil�, chwileczk�! Pami�tam dok�adnie, �e
wychodz�c z domu w�o�y�em notes do prawej kieszeni p�aszcza, a fluor do lewej.
Najpierw poszed�em do sklepu po konfitury i �eby zmie�ci� s�oik prze�o�y�em
fluor do drugiej kieszeni... Nic si� nie sta�o, pr�cz tego, �e tego notesu nie
chcia�bym nosi� przy sobie. Pr�bka tymczasem jest ca�kowicie bezpieczna w banku.
To by�a zwyk�a pomy�ka - paczuszki by�y bardzo podobne. Na szcz�cie nie ma si�
czym denerwowa�. Czy mo�esz mi poda� konfitury?
- A wi�c chcesz powiedzie�, �e ten cholerny kawa�ek fluoru zostawi�e� w banku? -
przerwa� mi Raisin.
- Fluoru 80+, Raisin.
- W Banku Morskim?
- Tak. Czemu pytasz?
- Ja te� tam przechowuj� oszcz�dno�ci. To jest najbezpieczniejszy bank w ca�ej
Francji. Jego sejfy - s�uchaj teraz uwa�nie - s� stuprocentowo zabezpieczone
przed w�amaniem i po�arem, idealnie hermetyczne. Bunkier do przechowywania
wk�ad�w ma czterdzie�ci st�p d�ugo�ci, trzydzie�ci st�p szeroko�ci i dziesi��
st�p wysoko�ci, co daje obj�to�� dwunastu tysi�cy st�p sze�ciennych. Wewn�trz
utrzymywana jest sta�a wilgotno�� i sta�a temperatura sze��dziesi�ciu stopni
Fahrenheita. �ciany bunkra s� ze stali i �elazobetonu o grubo�ci trzech st�p.
Drzwi wa�� trzydzie�ci ton i s� dopasowane jak szklany korek do butelki z
lekarstwem. Czy teraz rozumiesz?
- Co mam rozumie�?
- Jeszcze pytasz? Czy nie wiesz, co zrobi�e�? Umie�ci�e� sw�j fluor 80+ w tych
rzekomo niemo�liwych do uzyskania warunkach. Wy, uczeni, tacy w�a�nie jeste�cie
- nigdy nie przysz�oby ci do g�owy, �e bomba mo�e mie� wygl�d banku. Moje
gratulacje!
- Znam osobi�cie dyrektora, pana le Queux. Zaraz p�jd� .do niego.
- Dzi� jest sobota i o tej porze bank jest ju� zamkni�ty.
- Wiem, ale poprosz� go, �eby przyjecha� z kluczami.
- Powodzenia - powiedzia� Raisin.
Zatelefonowa�em do pana le Queux i dowiedzia�em si�, �e wyjecha� ju� na weekend
do Laffert, oko�o osiemdziesi�ciu kilometr�w w g��b l�du, gdzie mia� w g�rach
will�. Zacz��em wi�c szuka� taks�wki, ale by�a sobota karnawa�owa i jedynie z
najwi�kszym brudem uda�o mi si� z�apa� jedn� z tych francuskich maszyn, kt�re
je�d�� na benzynie, nafcie i w�glu, i z kt�rych silnik�w nic ju� prawie nie
zosta�o, podobnie jednak jak niekt�re tanie budziki, jakim� cudem jeszcze chodz�
- niepunktualnie, ale za to bardzo g�o�no. Kierowca te� budzi� powa�ne
zastrze�enia - �u� ca�e g��wki czosnku i krzycza� cz�owiekowi prosto w twarz,
jakby sta� w odleg�o�ci co najmniej stu metr�w.
Po pe�nej przyg�d i odoru czosnku podr�y, w czasie kt�rej auto dwukrotnie by�o
reperowane kawa�kami drutu, dotarli�my wreszcie do Laffert, gdzie nie bez
trudno�ci odnale�li�my pana le Queux.
Pan le Queux powiedzia�:
- Dla pana - wszystko. Ale otwiera� bank? Nie mog�.
- Musi pan.
- Ale� drogi panie Peter, to nie jest sprawa przekr�cenia klucza w zamku. Widz�,
�e pan nie czyta� naszej broszury reklamowej. Drzwi do skarbca maj� zamek
zegarowy. Znaczy to, �e z chwil� gdy drzwi zostan� zatrza�ni�te, nie mo�na ich
otworzy� a� do oznaczonej godziny. A wi�c punktualnie o godzinie 7.45 w
poniedzia�ek - i ani minuty wcze�niej - b�d� m�g� otworzy� panu drzwi.
- W takim razie musi pan pos�a� po �lusarza i wy�ama� zamek. Pan le Queux
roze�mia� si�.
- Naszych zamk�w nie mo�na otworzy� bez wyj�cia ca�ych drzwi. - W jego g�osie
zabrzmia�a duma.
- W takim razie musz� pana prosi� o wyj�cie drzwi.
- Do tego trzeba by zburzy� prawie ca�y bank - powiedzia� pan le Queux. Wida�
by�o, �e uwa�a mnie za wariata.
- Wobec tego nie widz� innego wyj�cia, jak zburzenie banku. Przypuszczam, �e
otrzymacie panowie za to odszkodowanie. Na razie faktem jest, �e przez zwyk�e
roztargnienie, za kt�re mog� wini� tylko siebie samego, zamieni�em wasz skarbiec
w kolosaln� bomb�, w por�wnaniu z kt�r� rosyjskie megaton�wki to mi�ta. Mierzy�
si�� mojego fluoru 80+ megatonami, to tak, jakby pan kupowa� w�giel na miligramy
albo wino na naparstki.
- Boj� si�, �e jeden z nas zwariowa� - powiedzia� pan le Queux.
- Przyjmijmy bomb� z Hiroszimy za megaton�. Do wyra�enia energii mojego fluoru
80+ trzeba stworzy� nowe jednostki. Wi�c milion megaton nazwijmy grozoton�.
Milion grozoton r�wna si� jednej kataklizmotonie. Milion kataklizmoton daje
jedn� brahmaton�. A po milionie brahmaton dochodzimy do jednostki, kt�r� nazywam
ultimonem, poniewa� nie mie�ci si� ju� ona w poj�ciach matematycznych. Za kilka
godzin - a przecie� tracimy czas na rozm�wki - je�li pan nie otworzy skarbca,
nasz system s�oneczny prze�yje wybuch o sile p� brahmatony. Pozwoli pan, �e
skorzystam z telefonu. Zadzwoni�em do pewnego Wydzia�u Bezpiecze�stwa, potem
powiedzia�em ministrowi, kt�rego nie wymieni� z nazwiska, �eby si� wzi�� do
roboty, i na wypadek, gdyby moje nazwisko mu nie wystarczy�o, powo�a�em si� na
kilku innych ekspert�w nuklearnych. Dzi�ki temu mog�em po up�ywie dwudziestu
minut o�wiadczy� panu le Queux:
- Wszystko gotowe. Wojsko i policja s� ju� w drodze. Jad� te� moi koledzy -
uczeni. Custodia Safe Company, kt�ra zbudowa�a wasz skarbiec, wysy�a samolotem
swoich najlepszych specjalist�w. Pa�ski skarbiec zostanie otworzony w ci�gu
najdalej kilku godzin. Przykro mi, je�li sprawi�em panu k�opot, ale to jest
konieczno�� i musi pan si� z tym pogodzi�.
Pain le Queux wyj�ka�:
- K�opot! - i nagle krzykn��: - Po tym wszystkim mo�e pan przenie�� swoje
interesy do innego banku!
By�o mi go �al, ale nie mia�em czasu na sentymenty, gdy� znalaz�em si� w wierze
gor�czkowej dzia�alno�ci. Do Fesses �ci�gni�to czterech wybitnych fizyk�w
nuklearnych pod ochron� odpowiedniej liczby tajniak�w. Z przyjemno�ci�
zobaczy�em w�r�d nich mojego kochanego starego przeciwnika Frankenburga, kt�ry
b�dzie musia� przyzna�, �e w sprawie fluoru zosta� ca�kowicie pokonany. By�a te�
chmara policjant�w w mundurach i po cywilnemu, i b�g wie po co dw�ch lekarzy, z
kt�rych jeden ca�y czas bez �adu i sk�adu opowiada�, �e fluor w stosunkowo
du�ych ilo�ciach wyst�puje w embrionie ludzkim, i jakie to zdrowe na z�by.
Ekspert ze starych dobrych czas�w o�wiadczy�, �e nale�y ewakuowa� miasteczko do
czasu rozbrojenia bomby.
Mer odpowiedzia� mu potokiem galijskiej wymowno�ci. Ewakuacja miejscowo�ci w
czasie karnawa�u oznacza ruin�, raczej �mier� ni� ha�ba, itd. Wyja�ni�em, �e
problem ewakuacji nie istnieje, bo je�li fluor 80+ wybuchnie, to i tak nic nie
pomo�e. Szef policji spojrza� na mnie podejrzliwie i powiedzia�, �e
niebezpiecze�stwo wybuchu jest tylko hipotetyczne, natomiast panika wywo�ana
rozkazem ewakuacji, b�dzie rzeczywist� kl�sk�. Wystarczy otoczy� blok dom�w
wok� banku. Poniewa� jest to dzielnica biurowa i wi�kszo�� biur jest zamkni�ta
na sobot� i niedziel�, wi�c sprawa jest do za�atwienia.
Powiedziawszy swoje, szef policji z min� dawnego wojaka nabijaj�cego sw�j
muszkiet ostatnim nabojem nabi� fajk� i skierowa� j� w moj� stron�. Dawa� w ten
spos�b do zrozumienia, �e uwa�a to wszystko za trik, maj�cy na celu dostanie si�
do skarbca.
- Ale przecie� samoch�d pancerny zabra� pieni�dze i w skarbcu nie ma prawie nic
z got�wki - powiedzia� pan le Queux. Szef policji nie dawa� jednak za wygran�.
Patrz�c, jak ubija tyto� w fajce, przypomnia�em sobie my�liwskie porzekad�o
dziadka: "Ubij proch ciasno, zostaw o��w lu�no". W tym samym czasie Frankenburg
i pozostali uczeni �l�czeli nad moimi notatkami, kt�re musia�em im przekaza�.
Frankenburg warcza�: - Musz� to sprawdzi�. Potrzebuj� maszyny matematycznej i
pi�ciu dni czasu.
Ma�y doktor Imhof przerwa� mu. - Musimy przyj�� za�o�enie, �e to, co czytamy,
jest prawd�. Cho�by jako hipotez� robocz�.
- Hipotez� robocz� - mrukn�� Frankenburg. - I co z tego?
- To, �e spadek ci�nienia wystarczy, aby tak zwany fluor 80+ Perfrementa
przesta� by� niebezpieczny. W takim razie wystarczy wywierci� jeden otw�r w
skarbcu. Maj�c ten otw�r mo�emy reszt� od�o�y� do poniedzia�ku.
- S�usznie - powiedzia�em. - Bardzo rozs�dny wniosek. Technicy z Custodia
Company, kt�rych �ci�gni�to specjalnym samolotem, zacz�li rozpakowywa� swoje
skomplikowane urz�dzenia. Po�r�d butli, palnik�w i innego sprz�tu Zauwa�y�em te�
maski przeciwgazowe.
- Po co to? - spyta�em pana le Queux.
Frankenburg, nie chc�c si� przyzna� do pora�ki, narzeka�:
- Dobrze, dobrze, wywierci� otw�r i zostawi� rzecz do poniedzia�ku. Tylko, �e
je�li dobrze zrozumia�em, fluor 80 + do poniedzia�ku przestanie istnie�.
Niejaki doktor Chiappe stwierdzi� ponuro: - Metafizyka. Je�li go zostawimy -
przestanie istnie�, je�li go nie zostawimy - te� przestanie istnie�. Tylko, �e o
ile ja dobrze zrozumia�em, to zostawiaj�c fluor 80 + , przestaniemy istnie�
razem z nim. Lepiej wier�my dziury.
- Pyta�em pana, panie le Queux, po co te maski przeciwgazowe? - powt�rzy�em.
- Kiedy drzwi s� w jakikolwiek spos�b naruszone, automatycznie uruchamia si�
system alarmowy. Nie pomijamy �adnych, absolutnie �adnych �rodk�w ostro�no�ci.
Na pierwszy sygna� alarmu wbudowane w �ciany skarbca zbiorniki wypuszczaj� gaz
�zawi�cy.
- Powiedzia� pan, gaz �zawi�cy?
- Tak. Bardzo skoncentrowany.
- W takim razie natychmiast odejd�cie od drzwi - krzykn��em i zwr�ci�em si� do
Frankenburga. - Wiem, �e ka�de moje s�owo doprowadza ci� do sza�u, ale wiem te�,
�e jeste� uczciwym cz�owiekiem. Przyjmuj�c, �e moje notatki m�wi� prawd� - a
przysi�gam, �e tak jest - zobaczycie, �e m�j fluor 80+ wykazuje zdolno��
��czenia si� z jednym zwi�zkiem chemicznym. Tylko z jednym. Z C3H7CIO. I to jest
w�a�nie ten cholerny gaz �zawi�cy.
Frankenburg skin�� g�ow�. Chiappe mrukn��:
- Nie kijem go, to pa�k�.
A stary Raisin powiedzia�: - Zdaje mi si�, �e osi�gn�li�my to, co w dramacie
nazywaj� impasem. Poprawcie mnie, je�li si� myl�.
Tylko ma�y Imhof spyta� przytomnie:
- Czy jest tutaj w og�le jakie� miejsce nie bronione systemem alarmowym?
Le Queux odpowiedzia�: - Technicznie rzecz bior�c jest jedna �ciana, do kt�rej
mo�na dosta� si� od zewn�trz - je�li to tak mo�na nazwa�. Ty� naszego skarbca
przylega do skarbca jubilera Monnickendama, naszego s�siada. Jego skarbiec te�
ma �ciany o grubo�ci dw�ch st�p, tak wi�c...
- Aha! - powiedzia� szef policji.
- Dajcie tu Monnickendama - zarz�dzi� minister bezpiecze�stwa, i s�ynny jubiler
zosta� b�yskawicznie dostarczony na miejsce.
Powiedzia� on: - Z przyjemno�ci� otworzy�bym m�j skarbiec, ale mam wsp�lnika,
pana Warmerdamia. Nasz skarbiec ma dwa zamki, kt�re trzeba otwiera�
jednocze�nie. Zamki te s� tak umieszczone, �e jeden cz�owiek nie mo�e ich
otworzy�. Ja znam kombinacj� jednego zamka, a Warmerdam - drugiego. Dlatego
musimy by� obaj przy otwarciu skarbca.
- W ten spos�b ludzie si� bogac� - mrukn�� Raisin.
- W ten spos�b ludzie pozostaj� bogatymi - poprawi� go Monnickendam.
- Gdzie jest ten Warmerdam?
- W Londynie.
Zatelefonowano do Londynu i agenci Secret Service wyci�gn�li wyrywaj�cego si�
Warmerdama z restauracji, zawie�li na lotnisko i wystrzelili odrzutowcem do
Sables des Fesses z tak� szybko�ci�, �e przyby� na wp� przytomny, z serwetk�
zawi�zan� pod brod�.
Teraz z wyrazu twarzy szefa policji mo�na by�o odczyta�, �e ca�� spraw� uwa�a za
ostatecznie wyja�nion�. Uzna� mnie za genialnego przest�pc�, za Moriarty'ego,
kt�rego g��wnym celem by� przez ca�y czas skarbiec jubilera. Wzmocni� kordon
policji i dopiero wtedy Monnickendam i Warmerdam otworzyli skarbiec.
Ludzie z firmy Custodia przyst�pili do pracy - ale przedtem dwaj jubilerzy
za��dali od prezesa banku pisemnego i notarialnie po�wiadczonego zobowi�zania do
pokrycia strat - podpisu ministra nie chcieli uzna�. Wreszcie, po przebiciu
�ciany ich skarbca, zacz�li�my si� wgryza� w tyln� �cian� banku.
- Czas ucieka - przynagla�em.
Raisin doprowadza� wszystkich do sza�u, powtarzaj�c: - Wyobra�nia, przyjaciele,
wy��cznie wyobra�nia sprawia, �e si� pocimy ze strachu. Jak si� dobrze
zastanowi�, to megatona, grozotona czy ultimon nie mog� nam tutaj zrobi�
wi�kszej krzywdy ni�, powiedzmy, kilogram dynamitu.
Szef policji wtr�ci�: - Co� mi si� wydaje, �e pan jest znawc� materia��w
wybuchowych.
- No pewnie! - powiedzia� Raisin -. Wysadza�em w powietrze hitlerowc�w, w czasie
gdy pan, drogi przyjacielu, wymachiwa� pa�k� na s�u�bie Deuxime Bureau.
B�d� si� streszcza�. O pi�tej rano przebili�my si�.
- W porz�dku - powiedzia�em. - Mo�ecie odpocz��. Fluor 80+ nie mo�e teraz
wybuchn��. - I kiedy zaproponowa�em, �eby�my napili si� gor�cej herbaty, pan le
Queux pr�bowa� mnie udusi�.
Pracowano jednak dalej, a� otw�r powi�kszy� si� do dw�ch st�p �rednicy. W�wczas
najszczuplejszy z robotnik�w wzi�� klucz od mojej skrytki i wcisn�� si� do
skarbca. Wr�ci� po chwili z ma��, zawini�t� w papier paczuszk�.
Pokaza�em Frankenburgowi, jak bardzo zmniejszy�a si� jej obj�to��. - Do licha,
niedu�o brakowa�o - powiedzia�em.
Og�lnie rzecz bior�c, s�dz�, �e wysz�o mi na dobre to, �e wys�ano mnie do Anglii
i �e trzymaj� mnie pod stra��. Gdybym mia� dobrze w g�owie, to w og�le nie
pisn��bym s�owa o tym fluorze 80 + . A tak, zrobi�em z siebie wi�nia. Uwa�aj�
mnie za maniakalnego gadu��. Jak gdyby fluor 80+ by� tematem do pogaduszek.
Przecie� ka�dy mo�e sam sprawdzi�, �e m�wi� prawd�. Trzeba wzi�� 500 gram�w
fluorowodoru...
Oho, zdaje si�, �e nadchodz� moi dwaj przyjaciele. B�d� musia� pana po�egna�...
Do widzenia panu.
Dobry wiecz�r panom!
Przelo�y� Lech J�czmyk