8185
Szczegóły |
Tytuł |
8185 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8185 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8185 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8185 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ALEKSANDER KRAWCZUK
HEROD KR�L JUDEI
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
CZ�SCI
O TRON JUDEI
SZABAT I WOJNA
Machabeusze
- Czy godzi si� walczy� w dzie� szabatu? Pobo�ni, zwani chasidim, m�wili:
- Nie! Nigdy, w �adnym wypadku, nawet w�wczas gdy wr�g mierzy w samo serce!
Kiedy kr�l Antioch Seleucyda, pan Syrii i Palestyny, zakaza� �wi�towania
szabatu, pobo�ni wyszli z Jerozolimy, zaj�tej przez jego wojska, i schronili si�
w jaskiniach skalistej pustyni. Ludzie kr�lewscy natychmiast ruszyli w po�cig i
dopadli ich wo�aj�c:
- Wr��cie, spe�nijcie wol� w�adcy, a b�dziecie �yli w spokoju!
Ale pobo�ni trwali w uporze. A poniewa� by� w�a�nie szabat, nie podnie�li nawet
kamienia, kiedy tamci obna�yli miecze. M�wili mi�dzy sob�:
- Zginiemy w prostocie serc naszych, a niebo i ziemia b�d� �wiadczy�y, �e
umieramy niewinnie!
Wymordowano wszystkich, wraz z �onami i dzie�mi, prawie tysi�c os�b. Kiedy wie��
o tym rozesz�a si� po Judei - a by� to pierwszy rok wojny z obcym ciemi�zc�,
Antiochem Seleucyda- przyw�dcy powstania rzekli:
- Post�puj�c jak owi bracia nasi, zginiemy wszyscy. Dlatego odt�d walczy�
b�dziemy tak�e i w dzie� szabatu, je�liby wr�g godzi� na nasze �ycie.
Prawie trzydzie�ci lat trwa�a walka ma�ego ludu o wolno��. Przewodzi�a powstaniu
rodzina Hasmoneusz�w: kap�an Matatiasz i jego pi�ciu syn�w. Jeden z syn�w
Matatiasza, Juda, otrzyma� przydomek �Makkaba" - �M�ot", bo jak m�ot mia�d�y�
nieprzyjaci�; st�d posz�a nazwa ca�ego ruchu - Machabeusze. Powsta�cy odnie�li
zwyci�stwo. Dawid pokona� Goliata, nie pierwszy raz w dziejach i nie ostatni. A
od czasu �mierci tysi�ca pobo�nych w pierwszym roku powstania wiadomo by�o
wszystkim: nie zniewa�a szabatu, kto walczy w ten dzie�, broni�c w�asnego �ycia.
C� to jednak znaczy: �broni� w�asnego �ycia"? Gdzie jest granica jego
zagro�enia? Czy tylko cios miecza niesie zgub�?
Min�o lat sto i pi��, a pytania te w ca�ej grozie stan�y przed potomkami
powsta�c�w. Bronili oni miejsca dla siebie naj�wi�tszego ze �wi�tych,
jerozolimskiej �wi�tyni. Bronili przed wrogiem, kt�ry by� stokro� pot�niejszy
od Seleucyd�w.
A oto jak do tego dosz�o...
Arystobul i Hirkan
Od roku 141 1, od czasu ostatecznego zwyci�stwa nad Seleucydami, Hasmoneusze
w�adali Judea. ��czyli w swym r�ku godno�� arcykap�an�w i ksi���t, a p�niej i
kr�l�w. Korzystaj�c ze s�abo�ci obu pot�nych niegdy� pa�stw s�siednich, Egiptu
Ptolemeusz�w i Syrii Seleucyd�w, zaj�li wiele miast i krain Palestyny. Mimo tej
zewn�trznej �wietno�ci Judea cz�sto wstrz�sa�y walki o tron i krwawe spory
stronnictw religijnych.
Tak by�o i ostatnio. Panuj�ca od roku 76 kr�lowa Aleksandra gor�co popiera�a
stronnictwo faryzeusz�w, wp�ywowe w�r�d szerokich mas ludu; rozumia�a bowiem, �e
walka z faryzeuszami, prowadzona przez jej zmar�ego m�a, grozi wojn� domow� i
zgub� dynastii. Umieraj�c w roku 67, Aleksandra przekaza�a tron starszemu
synowi, Hirkanowi. Jednak�e jego brat, ambitny Arystobul, jeszcze za �ycia matki
zebra� zast�py zbrojnych i opanowa� wa�niejsze twierdze. A mia� te� poparcie
saduceusz�w, wielkiej arystokracji kap�a�skiej. ��da� tronu.
W trzecim miesi�cu swego panowania Hirkan zosta� pokonany w bitwie pod miastem
Jerycho. Oblegany p�niej w jerozolimskiej �wi�tyni, musia� p�j�� na ugod�,
kt�ra postanawia�a: kr�lowa� b�dzie Arystobul, natomiast Hirkan zatrzyma
wszystkie maj�tno�ci. Uroczysty uk�ad bracia przypiecz�towali u�ciskiem przed
�wi�tyni�, na oczach rozradowanych t�um�w.
Zgoda nie wszystkim odpowiada�a. Rych�o znalaz� si� kto�, a by� to cz�owiek,
kt�ry mia� odt�d wiele znaczy� na dworze, kto przekona� Hirkana, �e �le czyni,
ufaj�c bratu; bo ten nie spocznie, p�ki nie zg�adzi prawowitego spadkobiercy
kr�lewskiego diademu.
I sta�o si�, �e pewnej nocy Hirkan uciek� z Jerozolimy. Uciek� do miasta Petra.
Le�a�o ono o kilka dni drogi przez pustynne okolice, na po�udnie od Morza
Martwego. By�o stolic� Arab�w Nabatejczyk�w. Doradca Hirkana utrzymywa� z nimi
dobre stosunki, zdo�a� wi�c wyjedna� zbrojn� pomoc dla uchod�cy. Co prawda, by�a
to pomoc kosztowna: obiecano Nabatejczykom oddanie sporego szmatu ziemi na
wsch�d od Morza Martwego.
Kr�l Petry wyprowadzi� przeciw Arystobul owi kilkadziesi�t tysi�cy jezdnych i
pieszych, pokona� go w polu, obieg� w jerozolimskiej �wi�tyni. Lud stolicy
Judei, wiedziony przez faryzeusz�w, od razu stan�� po stronie Hirkana. Przy
Arystobulu wytrwali tylko saduceusze.
Walczono z fanatyczn� zaciek�o�ci�. Ludzie Hirkana zwiedzieli si� o pewnym
cz�owieku imieniem Oniasz. Powiadano, �e kiedy�, w czasie wielkiej posuchy,
wymodli� on deszcz. Teraz t�um ��da�, aby rzuci� kl�tw� na Arystobula i jego
zwolennik�w. Oniasz zacz�� si� modli� g�o�no:
- Panie, ci, co mnie otaczaj�, s� Twoim ludem. Oblegani s� Twoimi kap�anami.
Dlatego b�agam Ci�, nie wys�uchuj tego, o co prosz� Ci� jedni i drudzy, wzajem
sobie z�orzecz�c!
Zgin�� na miejscu, ukamienowany.
By� to ju� rok 65. U granic Judei stan�� rzymski korpus pod dow�dztwem Marka
Skaurusa. Wys�a� go na po�udnie Pompejusz, w�wczas walcz�cy w Armenii. Obaj
bracia natychmiast zacz�li zabiega� u Skaurusa o pomoc. Ten opowiedzia� si� za
Arystobulem. I to nie tylko dlatego, �e otrzyma� od niego czterysta talent�w; bo
i Hirkan ofiarowywa� niema�o. JAzymski oficer trafnie oceni� ca�� spraw�.
Wprowadzi� w danej sytuacji na tron Judei Hirkana, to znaczy odda� ten kraj pod
wp�ywy Nabatejczyk�w. A po c� ich wzmacnia�?
W ksi��ce tej wszystkie daty roczne, przy kt�rych nie zaznaczono: �naszej ery",
odnosz� si� do okresu przed nasz� er�. Cytaty z Biblii podano wg przek�adu ks.
J. Wujka (wyd. z 1935 r, ks. S. Stysia i ks. J. Rostworowskiego).
Wystarczy�a gro�ba rzymskiej interwencji, aby sprzymierze�cy porzucili Hirkana.
Uwolniony z obl�enia, Arystobul ruszy� w po�cig za Nabatejczykami, dopad� ich,
po�o�y� trupem sze�� tysi�cy ludzi.
Lecz Hirkan i jego doradca nie tracili nadziei.
Zjazd w Damaszku
Po przej�ciu g�r ods�ania si� nagle widok na oaz� Damaszku. Bujn� ziele�
szerokiej doliny karmi srebrna sie� tysi�cy kana��w, na kt�re dzieli si� rzeka
Barada. Nieprzerwana g�stwa ogrod�w i sad�w czyni z daleka wra�enie rozleg�ego
lasu. Na tle ciemnej ro�linno�ci bia�e miasto ja�nieje jak klejnot, d�ugi a
w�ski. Powietrze jest tu czyste, przesycone b��kitem i z�otym blaskiem s�o�ca.
Od o�ywczego uroku oazy gro�nie odbijaj� po��k�e, spalone g�ry i rozleg�e �achy
pustynnych piask�w daleko na horyzoncie.
By�a p�na wiosna - pora najpi�kniejszej zieleni i naj�agodniejszego powietrza -
roku 63, kiedy zawita� tutaj Pompejusz, naczelny w�dz rzymskiej armii Wschodu.
Jego wojska zaj�y to miasto, prawdziwe i prastare serce Syrii, ju� przed dwoma
prawie laty. W tym te� wielkim ogrodzie, rozkosznym, rojnym i bogatym, stawili
si� owej wiosny przed Pompejuszem dwaj bracia, Hirkan i Arystobul. Nie uda�o si�
przekona� Skaurusa; mo�e jednak sam Pompejusz oka�e si� przyst�pniejszy? By� on
w Syrii ju� w roku 64. Hirkan i jego doradca wys�ali do� w�wczas pos��w z
darami. Ale to samo uczyni� i Arystobul! Teraz, gdy Pompejusz stan�� w Damaszku,
obaj tam pospieszyli. Obaj te� przywiedli do Damaszku swych stronnik�w, aby
wywrze� wra�enie na rzymskim wodzu i zyska� jego poparcie.
Otoczenie Arystobula prezentowa�o si� wspaniale, niemal gro�nie. By� to zast�p
m�odych ludzi w purpurowych p�aszczach i w strojnym rynsztunku bojowym; w�osy
mieli d�ugie, pi�knie trefione. Energiczny, zdecydowany Arystobul wyst�powa� na
czele tego orszaku godnie i z powag�. Zda� by si� mog�o, �e nie zabiega o pomoc,
lecz tylko wita przyja�nie nowego s�siada. Mia� zreszt� pewne dane po temu, aby
s�dzi�, �e u Rzymian mo�na wszystko osi�gn�� za pomoc� pieni�dzy. Tote� i teraz
nie przyby� z pr�nymi r�koma: przywi�z� winne grono ze szczerego z�ota, wielkie
i ci�kie, ogromnej warto�ci!
Hirkan mia� przy sobie oko�o tysi�ca m��w, dostojnych i powa�nych. Pompejusz,
do�wiadczony polityk, dostrzeg� bez trudu, �e jest to cz�owiek nader spokojny, a
mo�e nawet i gnu�ny. Zbieg okoliczno�ci zmusi� Hirkana do prowadzenia walki, ale
by�o widoczne, �e najch�tniej wycofa�by si� ze wszystkiego i zamkn�� w zaciszu
domowym. Oczywi�cie, musia�oby to by� zacisze dostatnie i prawdziwie bezpieczne.
Tak wi�c sam Hirkan niewiele znaczy�. Ale nie ukry�o si� przed bystrym wzrokiem
wodza, �e w�r�d owego tysi�ca towarzysz�cych Hirkanowi os�b jest kto�
wyr�niaj�cy si� wp�ywami i �yw� dzia�alno�ci�...
Ze sprawami Judei Rzymianie bezpo�rednio stykali si� w�wczas po raz pierwszy. Z
wy�yn wielko�ci Imperium, kt�re si�ga�o od Atlantyku po Eufrat, wewn�trzne spory
ma�ego ludu w Palestynie mog�y si� wydawa� i zagmatwane, i niewa�ne. Mimo to
Pompejusz by� zorientowany w przyczynach i przebiegu walki mi�dzy bra�mi. Ich
poprzednie poselstwa oraz relacje rzymskich oficer�w, kt�rzy bawili w
Palestynie, da�y mu pewien pogl�d na sytuacj� w tym kraju.
Wodzowi trudno by�o zaj�� okre�lone stanowisko. Argumenty obu stron okaza�y si�
r�wnie godne uwagi. A tymczasem przybyli te� przedstawiciele faryzeusz�w. Ci
dot�d popierali Hirka-na, obecnie jednak pragn�li skorzysta� z sytuacji i w
og�le pozby� si� Hasmoneusz�w; zarzucali im, �e rz�dz� przy pomocy najmit�w, a
swych poddanych traktuj� jak niewolnik�w.
Pompejusz odes�a� faryzeusz�w z niczym, ale ich petycj� zapami�ta� dobrze.
Istnia�a jeszcze jedna trudno�� uniemo�liwiaj�ca Pompejuszowi podj�cie
natychmiastowej decyzji. Trudno�� ta wi�za�a si� z zamierzon� wypraw� przeciw
Nabatejczykom.
W�o�ci ich rozci�ga�y si� na wsch�d od Judei, od p�wyspu Synaj i granic Egiptu
a� po Syri�. W�adcy nabatejscy nieraz ingerowali w sprawy krain s�siednich.
Poniewa� Pompejusz przy��czy� Syri� do pa�stwa rzymskiego jako osobn� prowincj�,
uwa�a� za konieczne zabezpieczy� j� i od tej strony. Jednak�e w drodze na Petr�,
stolic� Nabatejczyk�w, wojska rzymskie musia�y przej�� przez terytoria Palestyny
podleg�e Hasmoneuszom. By�o bardzo wa�ne, aby ich w�adca sta� po stronie Rzymian
z bezwzgl�dn� lojalno�ci�, bo armii maszeruj�cej przez pustynne obszary mog�o
grozi� wielkie niebezpiecze�stwo w razie trudno�ci w zaopatrzeniu lub
zdradzieckiego ataku od ty�u. Ale kt�ry z dwu wrogich sobie braci daje lepsz�
gwarancj� wierno�ci? Hirkan wydaje si� zbyt s�aby. A jego doradca jest o�eniony
- �yczliwi nie omieszkali o tym donie��! - z kobiet� ze znakomitego rodu
nabatejskiego; w�a�nie dlatego zdo�a� wyjedna� w Petrze pomoc dla Hirkana. Rzecz
jasna, Arystobul, tak niedawno oblegany przez Nabatejczyk�w, by�by lepszym
sojusznikiem. Poczyna sobie jednak zbyt �mia�o i dumnie. Narazi� si� nawet
Skaurusowi, wypominaj�c mu owe czterysta talent�w. To budzi w�tpliwo�ci, czy
stanie si� kiedykolwiek prawdziwie powolnym narz�dziem Rzymu.
Najlepiej wi�c, uzna� Pompejusz, pozostawi� rzecz w zawieszeniu. Obu braciom
zapowiedzia�, �e ich spraw� rozpatrzy po powrocie z wyprawy, i ruszy� ze swoj�
armi� z Damaszku na po�udnie. Jednak�e Hirkan i Arystobul przezornie nie
opuszczali rzymskiego wodza. Towarzyszyli mu, zawistnie �ledz�c si� wzajem i
obrzucaj�c oskar�eniami.
Ku Judei
Przez pierwsze dni marszu Rzymianie widzieli na zachodzie wysok� g�r� Hermon.
Jej skaliste wierzcho�ki pokrywa� �nieg, a ze zboczy sp�ywa� ciemny p�aszcz
ogromnych las�w.
Zmierzaj�c prosto na po�udnie, kolumna wojsk zostawia�a tamte strony po prawej
r�ce. Droga wiod�a przez rozleg�y, kamienisty p�askowy�, gdzie jednak nie
brakowa�o dobrych pastwisk. Tote� tu i �wdzie spotykano koczuj�cych Arab�w.
Stopniowo teren zacz�� si� obni�a�, przechodz�c w wielk�, wyd�u�on� nieck�;
zwano j� Batane�. Od wschodu zamyka� j� olbrzymi p�askowy� sp�kanej lawy, kraj
dziki, nieurodzajny, s�abo zasiedlony; Grecy dali mu nazw� Trachonitis. Owa lawa
wyla�a si� przed wiekami z krater�w wielkich wulkan�w, teraz wygas�ych. Widnia�y
one na po�udniowym wschodzie jako pot�ny masyw g�rski; nosi� imi� Auranitis.
Czerwonobrunatna gleba Batanei by�a tak�e law�, zwietrza�� jednak i dlatego
bardzo urodzajn�. Pszenica udawa�a si� tu wspaniale, tote� by� to spichlerz
ca�ej Syrii. Tylko las�w brakowa�o zupe�nie. Domy budowano z bazaltu, szybko
czerniej�cego w s�o�cu, co nadawa�o miasteczkom i wioskom ponury wygl�d. Ku
zachodowi wznosi�y si� wzg�rza krainy zwanej Gaulanitis. Za tymi wzg�rzami
p�yn�� Jordan, tryskaj�cy u po�udniowych zboczy Hermonu, i rozci�ga�o si�
jezioro Genezaret.
Id�c wci�� na po�udnie, Rzymianie przeszli wzd�u� Batane� i przekroczyli rzek�
Jarmuk. P�ynie ona �ukiem ku zachodowi i wpada do Jordanu nieco poni�ej jeziora
Genezaret. Od Jarmuku zaczyna�o si� pa�stwo Hasmoneusz�w, bo ju� przed
kilkudziesi�ciu laty podbili oni ziemie le��ce na po�udnie od tej rzeki, a na
wsch�d od Jordanu. T� krain� zwano po grecku Dekapolis, czyli Dziesi�� Miast.
Grecy zacz�li osiedla� si� na tych ziemiach wkr�tce po wielkich podbojach
Aleksandra Macedo�skiego. Potem, kiedy nad Palestyn� panowali Ptolemeusze i
Seleucydzi, nap�yn�li w wi�kszej liczbie. �ydzi odnosili si� do przybysz�w
niezbyt przyja�nie; ci zreszt� utrzymali sw�j j�zyk i obyczaj. Powodzi�o si�
mieszka�com Dekapolis �wietnie. Bo kraina to by�a nie tylko pi�kna, ale i
bogata. Stoki porasta�y lasy, a na rozleg�ych, soczystych ��kach wypasano
wielkie stada byd�a. Dobrze nawadniane pola przynosi�y obfite plony.
W Dion, jednym z miast Dekapolis, Arystobul opu�ci� ob�z rzymski. By� w swoim
kr�lestwie i nie uwa�a� za wskazane pokazywa� si� poddanym w roli ho�downika.
Ale Hirkan i jego doradca pozostali. Oczywi�cie natychmiast wyzyskali ten
nieprzemy�lany krok przeciwnika. T�umaczyli Pompejuszowi, �e chodzi tu o
wyra�nie wrogi akt; Arystobul na pewno porozumie si� z Nabatej-czykami i
skorzysta ze sposobno�ci, aby uderzy� od ty�u na wojsko ci�gn�ce ku Petrze.
Zaniepokojony w�dz postanowi� zmieni� plan wyprawy i najpierw za�atwi� sprawy
Judei. Nie zwlekaj�c pospieszy� z ca�� armi� w �lad za Arystobulem.
Maszeruj�c teraz przez wzg�rza Dekapolis na zach�d, szybko dotar� do miasta
Pella. Greccy osadnicy nazwali je tak na cze�� macedo�skiej miejscowo�ci, w
kt�rej urodzi� si� Aleksander Wielki. Miasto le�a�o jakby na tarasie nad dolin�
Jordanu. Pompejusz, jak i wi�kszo�� jego �o�nierzy, po raz pierwszy ujrza� t�
s�awn� rzek� Palestyny. Wi�a si� w szerokiej dolinie kapry�nymi meandrami; tu�
nad wod� ci�gn�� si� pas bujnej ro�linno�ci, spo�r�d kt�rej strzela�y do g�ry
pi�ropusze wspania�ych palm, ale sama dolina by�a uprawna tylko miejscami.
O tej porze roku przeprawa przez Jordan, szeroki na kilkadziesi�t krok�w, nie
nasuwa�a trudno�ci. Po drugiej, zachodniej stronie rzeki Rzymianie znale�li si�
na ziemiach miasta Scytopolis; i tu mieszka�o wielu Grek�w. By�o to jedyne
miasto na zach�d od Jordanu zaliczane do Dekapolis. Ziemie wok� Scytopolis
obfitowa�y w wod� i dawa�y bogate plony, ale miasto zawdzi�cza�o swoje znaczenie
i zamo�no�� r�wnie� po�o�eniu w doskona�ym punkcie. Tu bowiem krzy�owa�y si�
drogi wiod�ce z Dekapolis i zza Jordanu nad morze, dolin� Jezreel, oraz z
Galilei na po�udnie, ku Jerozolimie.
T� w�a�nie drog� poszli teraz Rzymianie. Posuwali si� prawym skrajem doliny,
przecinaj�c nadjorda�ski skrawek Samarii. Zbocza jej wzg�rz, miejscami uprawne,
wznosi�y si� po prawej stronie maszeruj�cych.
Po kilkunastu godzinach wkroczyli do miasteczka Koreaj. By�a to pierwsza
miejscowo�� po�o�ona w Judei w�a�ciwej. Tu armia musia�a si� zatrzyma�, bo nieco
na po�udnie od miasteczka, na szczycie wysokiej, stromej g�ry, pi�trzy�y si�
mury pot�nej twierdzy. Zwa�a si� Aleksandre-jon. W niej to przebywa� Arystobul.
Marsz na Jerozolim�
Rzymski w�dz rozkaza� kr�lowi �yd�w stawi� si� przed sob�. Arystobul
zignorowa�by mo�e to polecenie, jednak�e w jego otoczeniu przewa�y� pogl�d, �e
ryzyko jest zbyt wielkie. Wszyscy
byli pod wra�eniem niedawnych zwyci�stw Pompejusza w Azji Mniejszej, Armenii i
Syrii. Ary-stobul, acz niech�tnie, uleg� namowom, z�o�y� pych� z serca i zst�pi�
w d�, aby znowu broni� swoich praw do tronu. Natychmiast po rozmowie wr�ci� do
orlego gniazda. Tak wi�c da� do zrozumienia, �e jest partnerem niezale�nym i
niebezbronnym.
Jeszcze dwa lub trzy razy powtarza� t� w�dr�wk� w d�, aby spiera� si� z bratem
i przekonywa� Pompejusza o s�uszno�ci swej sprawy. Powracaj�cemu na g�r� nikt
nie stawia� przeszk�d, bo Rzymianie wci�� jeszcze nie zadecydowali, na kim maj�
si� w Judei oprze�.
Pompejusz wym�g� wreszcie na Arystobulu podpisanie rozkazu polecaj�cego
komendantom twierdz wydanie ich Rzymianom; tego dowodu lojalno�ci kr�l nie m�g�
odm�wi�.
Po podpisaniu rozkazu kr�l spiesznie wyruszy� do Jerozolimy. Wzbudzi�o to
podejrzenie, �e tam, w stolicy swego kraju b�dzie zbiera� si�y do decyduj�cej
rozprawy. Hirkan i jego doradca podsycali owo podejrzenie wszelkimi sposobami.
Pompejusz uzna� wreszcie, �e najrozs�dniej b�dzie i�� dalej na po�udnie przez
Jerozolim�, aby stwierdzi� na miejscu, jak si� sprawa przedstawia.
Droga prowadzi�a wci�� wzd�u� doliny Jordanu. Krajobraz sta� si� dzikszy, niemal
pustynny. Z prawej strony schodzi�y nagie, skaliste zbocza g�r; r�wnolegle pasmo
ci�gn�o si� po drugiej, wschodniej stronie Jordanu. Tylko w dole, nad sam�
rzek�, bieg� nieprzerwany pas drzew i krzew�w. Poza tym wszystko by�o szare,
spieczone, martwe. Nic dziwnego: by�o ju� lato, a o tej porze roku deszcz prawie
nigdy nie pada w Palestynie.
�o�nierzy, znu�onych ca�odziennym marszem przez rozpalone pustkowie, ol�ni� pod
wiecz�r widok pi�knej oazy. G�ry ust�powa�y �ukiem ku zachodowi. Amfiteatraln�
dolin� pokrywa� rozleg�y gaj palm, cyprys�w, drzew oliwkowych, sykomor.
Miejscami rozci�ga�y si� plantacje wonnych krzew�w balsamu. Weso�e strumienie,
wyp�ywaj�ce z silnego �r�d�a u st�p g�r, kapry�nie wi�y si� w�r�d drzew i
zaro�li. W dali, na po�udniu, widnia�a rozleg�a, ciemnoniebieska tafla Morza
Martwego.
Na niskim wzg�rku nad ow� oaz� wznosi�y si� bia�e mury miasta. By�o to Jerycho.
Rozbito ob�z szybko i sprawnie. Zgodnie z regulaminem rzymskiej armii
natychmiast otoczono go obwarowaniem, kt�re zabezpiecza�o przed nag�ym atakiem.
Tak post�powano zawsze i wsz�dzie, nawet w kraju przyjaznym.
Pompejusz wyjecha� przed ob�z, aby za�y� konnej przeja�d�ki. W tym momencie
ujrzano na drodze z Koreaj kurier�w wojskowych. Ju� z daleka wymachiwali
w��czniami, wok� kt�rych by�y owini�te ga��zki lauru - widomy znak, �e
przynosz� dobre wie�ci. Przy wodzu natychmiast zebra� si� t�um legionist�w.
Kurierzy wr�czyli zapiecz�towane listy; Pompejusz, mimo nalega� �o�nierzy, nie
spieszy� si� z ich otwarciem. Podjecha� na g��wny plac obozu. Tu nie by�o
jeszcze trybuny, kt�r� budowano, aby w�dz dokonywa� z niej przegl�du oddzia��w.
Nim jednak Pompejusz zsiad� z konia, podwy�szenie by�o ju� gotowe. Legioni�ci
wznie�li je w mgnieniu oka z tob o�k�w zwi erz�t j ucznych.
List przyszed� z daleka, bo a� z p�nocnych wybrze�y Morza Czarnego, z p�wyspu
zwanego w�wczas Chersonezem Taurydzkim, czyli z dzisiejszego Krymu. Pisa� ten
list w�adca owej krainy, Farnaces. Donosi�, �e jego ojciec, Mitrydates, zmar�, a
on sam uznaje si� za s�ug� Pompejusza i ludu rzymskiego.
Kim by� Mitrydates? By� kr�lem Pontu w Azji Mniejszej i Chersonezu Taurydzkiego,
nieprzejednanym wrogiem Rzymu, z kt�rym toczy� trzy krwawe wojny - i trzy
przegra�. Ostatnio, przed dwoma laty, pokona� go Pompejusz. Wypar� kr�la z Pontu
i ze sprzymierzonej z nim Armenii �ciga� a� po Kaukaz. Mitrydates uciek� do
swych posiad�o�ci na Chersonezie, aby zbiera� tam si�y do czwartej wojny z
Rzymem. Ale opu�cili go wszyscy, nawet syn Farnaces. Zdradzony, stary kr�l
wybra� �mier�.
10
Teraz Pompejusz mia� r�ce wolne. Z p�nocy nic nie grozi�o. M�g� zaj�� si� tylko
sprawami Judei.
Nast�pnego dnia rankiem zwini�to ob�z w Jerycho i kolumna wojsk ruszy�a ku
Jerozolimie. Droga prowadzi�a na zach�d, z doliny Jordanu stromo w g�r�.
Krajobraz by� ponury: wsz�dzie nagie, kredowe �ciany, urwiska, ani �ladu
zieleni.
Przednia stra� spostrzeg�a nagle grup� je�d�c�w galopuj�cych od strony
Jerozolimy. By� to Arystobul ze swym otoczeniem. Przybywa�, aby wyja�ni�
nieporozumienie; przekonywa�, �e nie �ywi �adnych wrogich zamiar�w na dow�d
czego ofiarowuje Pompejuszowi znaczn� sum� pieni�dzy i otwiera bramy stolicy.
Tym razem w�dz przezornie zatrzyma� Arystobula przy sobie, przodem za� wys�a�
jednego ze swych oficer�w, Aulusa Gabiniusza. Mia� on przywie�� kr�lewskie
pieni�dze i zbada� sytuacj�.
Do Jerozolimy nie by�o daleko, ale Gabiniusz wr�ci� nadspodziewanie szybko.
Zameldowa�, �e nie wpuszczono go do miasta; bramy s� zamkni�te, mury obsadzone
przez zbrojnych.
Zdumia�o to i zaskoczy�o przede wszystkim samego Arystobula. By� w tej sprawie
bez winy. Gdyby Pompejusz pozwoli� mu od razu wr�ci� do swoich, jak pod
Aleksandrejon, nikt nie stawia�by oporu wkraczaj�cym JAzymianom. Skoro jednak
oficer rzymski przyby� sam, zwolennicy i �o�nierze kr�la uznali za sw�j
obowi�zek dochowa� mu wierno�ci - s�dzili, �e zosta� pojmany - i broni� miasta.
A Pompejusz widzia� w tym wydarzeniu jaskrawy dow�d zdrady. Podejrzewa�, �e kr�l
przygotowywa� zasadzk�. Hirkan i jego doradca utwierdzali wodza w owym
przekonaniu. Arystobul zosta� oddany pod stra�.
Jerozolima
Tymczasem - a by� to ten sam jeszcze dzie�, w kt�rym wyruszono z Jerycha -
armia, wci�� maszeruj�ca naprz�d, znajdowa�a si� ju� prawie u celu. Min�a
urocz� oaz�, miasteczko Betani�. Droga pocz�a wspina� si� na zbocza g�ry, kt�r�
�ydzi zwali Oliwn�, bo tu i �wdzie ros�y na niej gaje oliwek, drzewek o szarym,
matowym listowiu.
Ze szczytu roztoczy�a si� przed Pompejuszem i jego �o�nierzami rozleg�a,
wspania�a panorama.
Wok�, jak okiem si�gn��, wznosi�y si� i opada�y, niby st�a�e fale, szare
wzg�rza Judei. By�y g�sto usiane bia�ymi g�azami, co z dala czyni�o wra�enie, �e
kraj ten pokryty jest ruinami lub ko��mi olbrzym�w. Nie by�a to kraina zbyt
urodzajna, ale w�a�nie w jej sercu �y�o wielkie, niemal stutysi�czne skupisko
ludzi - Jerozolima. Patrz�cy z G�ry Oliwnej mieli jej dachy przed sob�, na nieco
ni�szym wzg�rzu, za g��bok� dolin�. Natomiast na po�udniowym wschodzie
rozpo�ciera�o si� Morze Martwe. Za nim zamyka�o horyzont sine pasmo pot�nego
�a�cucha g�rskiego. Przejrzysto�� powietrza sprawia�a, �e morze wydawa�o si�
podchodzi� do st�p wzniesienia, na kt�rym stali JAzymianie. Ale w istocie do
wybrze�y trzeba by i�� co najmniej kilka godzin. Na wschodzie, sk�d przyszli,
ci�gn�a si� szeroka, bia�awa dolina Jordanu. Ciemny pas biegn�cy jej �rodkiem
oznacza� zaro�la nadrzeczne.
Jednak�e wielki w�dz nie przyby� tu, aby rozkoszowa� si� majestatem tego
krajobrazu. Patrzy� uwa�nie na miasto i pilnie s�ucha� obja�nie� towarzysz�cych
mu �yd�w. Szybko wyrobi� sobie jasny pogl�d na plan i po�o�enie miasta oraz
zorientowa� si� w jego dziejach.
11
Jerozolima le�y na szerokim, pofa�dowanym cyplu wybiegaj�cym z p�askowy�u Judei
ku po�udniowi. Cypel ten jest z trzech stron trudno dost�pny, bo stromo opada ku
kamienistym dolinom. Od wschodu, a wi�c w�a�nie mi�dzy G�r� Oliwn� a Jerozolim�,
ci�gnie si� dolina Cedron. Niekt�rzy �ydzi zowi� j� dolin� Jozafata i wierz�, �e
w niej to odb�dzie si� kiedy� s�d ostateczny. Co krok wznosz� si� tu grobowce i
stercz� kamienie nagrobkowe. Od zachodu i po�udnia otacza miasto �uk r�wnie
ponurej doliny Hinnom, kt�ra tak samo s�u�y za cmentarzysko. W obu dolinach
potoki p�yn� tylko zim� i wiosn�, nic w nich nie ro�nie i nikt nie mieszka.
W�dz stwierdzi� od razu, �e takie po�o�enie Jerozolimy pozwala na atak tylko z
jednej strony: od p�nocy, tam gdzie cypel ��czy si� ze wzg�rzami Judei.
Przez ca�e miasto biegnie z p�nocy na po�udnie dolina zwana Tyropojon. Dzieli
ona Jerozolim� na dwie cz�ci. Zachodnia, mi�dzy �ukiem doliny Hinnom a
Tyropojon, jest wi�ksza. Tu w�a�nie od kilku wiek�w znajduje si� o�rodek miasta,
jego naj ludni ej sze dzielnice. Natomiast cz�� wschodnia, mi�dzy Tyropojon a
Cedronem, cho� mniejsza i nieco ni�sza, jest starsza i czcigodni ej sza. Na
w�skim garbie u samego zbiegu obu dolin zbudowali swoje osiedle najdawniejsi
mieszka�cy tej ziemi, Jebuzejczycy. Prawie przed tysi�cem lat zdoby� je kr�l
Dawid i tu ustanowi� stolic� swego pa�stwa; to w�a�nie jest �w s�awiony przez
�yd�w Syjon Dawidowy. Syn i nast�pca Dawida, Salomon, zaj�� pod swoje budowle
r�wnie� i p�nocn�, nieco wy�sz� i szersz� cz�� garbu mi�dzy Tyropojon i
Cedronem. Tam wzni�s� pa�ac i �wi�tyni�. Cedry na ich budow� sprowadza� a� z g�r
Libanu. Ogromny czworobok mur�w, le��cy naprzeciw G�ry Oliwnej i tak �wietnie z
niej widoczny, to w�a�nie zesp� zabudowa� i dziedzi�c�w �wi�tynnych.
Co prawda nie jest to ju� �wi�tynia Salomona. Albowiem przed pi�ciu przesz�o
wiekami Jerozolim� zdobyli i zburzyli Babilo�czycy, a jej mieszka�c�w pognali w
niewol� nad Eufrat i Tygrys. W p� wieku p�niej kr�l Pers�w Cyrus zaj�� Babilon
i pozwoli� �ydom wr�ci� do ojczyzny. Odbudowano w�wczas miasto i �wi�tyni�, cho�
ju� nie tak wspaniale. Wtedy te�, po powrocie z niewoli babilo�skiej, zasiedlono
tereny mi�dzy Tyropojon a dolin� Hinnom. Ostatnio, przed stu laty, Juda
Machabeusz umocni� obwarowania �wi�tyni. Jest ona twierdz� w twierdzy: mo�e si�
broni� nawet w wypadku zaj�cia samego miasta.
Pompejusz s�ucha�, obje�d�a� Jerozolim� wok�, zbiera� informacje. Dnie mija�y,
a on nie m�g� podj�� decyzji. Obl�enie zapowiada�o si� ci�kie i krwawe.
Pomogli Pompejuszowi sami �ydzi.
Zdobycie �wi�tyni
Z l�kiem, ale i z podziwem patrzyli mieszka�cy Jerozolimy, jak sprawnie
rozwijaj� si� na wzg�rzach przed miastem rzymskie legiony. Tam ka�dy �o�nierz
zna� swoje miejsce w marszu, obozie, walce. �elazna dyscyplina i sta�e �wiczenia
czyni�y z tej armii organizm zdolny do boju w ka�dej chwili, dzia�aj�cy z
bezwzgl�dn� celowo�ci�.
Pora�a�o strachem samo imi� wielkiego wodza. Przed pi�ciu laty Pompejusz
oczy�ci� w ci�gu kilku miesi�cy Morze �r�dziemne z plagi pirat�w. Przed dwoma
laty rozgromi� Mitrydatesa i powi�d� or�y rzymskie a� po Kaukaz. Przed rokiem
zaj�� Syri� i z�o�y� z tronu ostatniego Sele-ucyd� - potomka prze�ladowcy �yd�w
sprzed wieku.
12
Nim jeszcze rozpocz�y si� jakiekolwiek dzia�ania zbrojne, w Jerozolimie by�y
ju� rzesze wo�aj�cych, �e nale�y si� podda�. Gor�co obstawali za tym wszyscy
zwi�zani z Hirkanem; bo teraz wydawa�o si�, �e Pompejusz jemu odda w�adz�. W
mie�cie wrza�o.
Stronnicy Arystobula uznali wreszcie, �e sami ca�ej Jerozolimy nie obroni�.
Zamkn�li si� w wielkim czworoboku �wi�tynnym, zerwawszy most nad dolin�
Tyropojon, gotowi walczy� na �mier� i �ycie. Pozostali mieszka�cy miasta
otworzyli szeroko bramy mur�w.
Tak wi�c Rzymianie opanowali Jerozolim�, nawet nie dobywaj�c miecza. Mieszka�c�w
nie spotka�a �adna krzywda. Powt�rzy�a si� sytuacja sprzed dwu lat: faryzeusze
przy��czyli si� do oblegaj�cych �wi�tyni� - z nienawi�ci do jej obro�c�w,
wiernych Arystobulowi saduceusz�w. Ci nawet nie odpowiadali na rzymskie
propozycje rokowa�.
Dost�p do umocnie� �wi�tynnych nie by� �atwy, nawet od strony p�nocnej,
utrudnia�a go bowiem g��boka fosa i pot�ne wie�e. Legioni�ci usi�owali zasypa�
fos�, aby p�niej podsun�� pod mur machiny obl�nicze, sprowadzone a� z Tyru, z
Fenicji. Mimo wszelkich wysi�k�w prace przebiega�y opornie. Oblegani walczyli ze
strace�cz� odwag�. Mija�y tygodnie, a o szturmie nie mo�na by�o nawet my�le�.
I oto w jakim� momencie Rzymianie zwr�cili uwag� na dziwn� prawid�owo�� w
zachowaniu si� przeciwnik�w. Co si�dmy dzie� ci jakby zamykali si� w sobie i
zaprzestawali wszelkiej dzia�alno�ci. Mo�na by�o w te dnie bezpiecznie
podchodzi� pod same mury, nikt nie rzuci� stamt�d nawet ma�ym kamieniem.
Zaciekawieni �o�nierze zacz�li wypytywa� �yd�w, czym to wyja�ni�. Dowiedzieli
si�, �e �w si�dmy dzie� to szabat, kiedy wolno walczy� tylko we w�asnej obronie.
Pompejusz od razu wyzyska� t� okazj�. Co si�dmy dzie� legioni�ci zasypywali fos�
i przygotowywali rampy do podtoczenia machin wojennych, mieli jednak najsurowszy
rozkaz nieatako-wania �yd�w pod �adnym pozorem. Tak, dzi�ki kilku kolejnym
szabatom, uda�o si� podprowadzi� drewniane wie�e obl�nicze i machiny pod same
mury. Katapulty i balisty mog�y teraz zasypywa� obro�c�w gradem pocisk�w i
kamieni, a tarany kruszy�y obwarowania od do�u.
Z s�siednich wzg�rz i z platform swych wie� obl�niczych Rzymianie mogli
swobodnie ogl�da� wszystko, co si� dzieje wewn�trz czworoboku �wi�tynnej
twierdzy. Sama �wi�tynia nie by�a zreszt� budynkiem du�ym. Jej front zwr�cony
by� ku wschodowi. Na obszernym dziedzi�cu przed g��wnym wej�ciem sta� ogromny
o�tarz z nieciosanych kamieni. Na jego szczycie dniem i noc� p�on�� ogie�.
Rzymian zdumiewa� spok�j, z jakim kap�ani odprawiali przy tym o�tarzu Prawem
przepisane ofiary i mod�y. Co rano i co wiecz�r zabijali tam i palili
jednoroczne jagni�, dodaj�c m�ki, oliwy, wina. Zachowywali przy tym pradawny,
skomplikowany ceremonia�. W dzie� szabatu ofiara by�a podw�jna. W czasie jej
sk�adania �piewano psalmy. Przy ko�cu ka�dej strofy przenikliwie grzmia�y
srebrne tr�by, a wszyscy przebywaj�cy w obr�bie �wi�tyni chylili si� ku ziemi.
Tak by�o zawsze i nieodmiennie, cho� groza �mierci zbli�a�a si� z ka�dym dniem.
Decyduj�cy szturm Rzymianie przypu�cili dopiero po trzech miesi�cach obl�enia,
w dzie� szabatu. Z �oskotem run�a najwy�sza wie�a. Legioni�ci w kilku miejscach
wdarli si� na wy�omy w murach. Kordon rzymskich mieczy b�yskawicznie otoczy�
olbrzymi dziedziniec. Szybko wtargn�li tu r�wnie� zwolennicy Hirkana. Niekt�rzy
z obro�c�w usi�owali jeszcze walczy�, w przekonaniu, �e teraz - teraz dopiero! -
chodzi o �ycie. Inni rzucali si� z mur�w w urwiska doliny Cedronu. Wielu zgin�o
w p�omieniach po�aru, kt�ry sami wzniecili, podpalaj�c drewniane szopy wok�
dziedzi�c�w.
Ponie�li �mier� prawie wszyscy zamkni�ci w �wi�tyni, oko�o dwunastu tysi�cy
ludzi. Wi�kszo�� zgin�a nie z r�ki Rzymian, ale �yd�w, stronnik�w Hirkana. Tak
nieprzejednana by�a nienawi�� dziel�ca w�wczas �ydowskie spo�ecze�stwo.
13
Cho� na dziedzi�cu krew la�a si� prawdziwie strumieniami i wok� szala� po�ar,
kap�ani ani na chwil� nie przerwali sk�adania ofiar. Czynili to ze skupion�
uwag�, jak w czasie g��bokiego pokoju. S�owa psalmu miesza�y si� ze szcz�kiem
broni i j�kami mordowanych.
Pompejusz ze swoj� �wit� wszed� do �wi�tyni. Zobaczy� tam o�tarz, przy kt�rym
dwa razy dziennie czyniono ofiar� z kadzide�, oraz siedmioramienny, szczeroz�oty
�wiecznik i r�wnie drogocenny st�; w ka�dy szabat k�adziono na nim dwana�cie
bochn�w chleba. W izbach obok g��wnego budynku �wi�tyni z�o�one by�y stosy monet
oraz sterty kosztownych kadzide�.
W�dz pozostawi� te skarby nietkni�te. Odwa�y� si� jednak na krok, kt�ry bole�nie
wstrz�sn�� wszystkimi �ydami. Uchyli� zas�on� i wszed� do drugiej cz�ci
�wi�tyni, do miejsca naj�wi�tszego ze �wi�tych, gdzie tylko raz w roku, w �wi�to
Pojednania, wst�powa� arcykap�an.
Rzymianin opowiada� p�niej z pewnym zdziwieniem:
- Nie zobaczy�em tam niczego! Cela jest zupe�nie pusta! A m�wiono, �e s� w niej
skarby i niezwyk�o�ci!
Pe�en uznania dla odwagi �yd�w, zdobywca rozkaza� dnia nast�pnego oczy�ci�
�wi�tyni� i podj�� sk�adanie ofiar.
Pami�� tych krwawych dni i niebywa�ej wprost profanacji przetrwa�a wieki. W
niewiele stosunkowo lat po zdobyciu �wi�tyni przez Pompejusza zacz�y powstawa�
w Palestynie psalmy, kt�re p�niej nazwano Psalmami Salomona. Zachowa�y si� one
do naszych czas�w, ale tylko w przek�adzie greckim. Ich autor z b�lem i zgroz�
m�wi o naje�dzie obcych i o zniewa�eniu �wi�to�ci, biada nad oboj�tno�ci� Pana:
�Taran pysznego zdobywcy zburzy� pot�ne mury, a Ty nie przeszkodzi�e� temu.
Obcy lud wszed� na Tw�j o�tarz i z pogard� depta� go swymi butami... Ch�opcy i
dziewcz�ta dostali si� w srog� niewol�, s� napi�tnowani" .
�wi�tynia zosta�a zdobyta jesieni� roku 63, kiedy to konsulami rzymskimi byli
Marek Cyce-ron i Gajusz Antoniusz. We wrze�niu tego� roku urodzi� si� w Rzymie
ch�opiec, kt�ry za lat trzydzie�ci trzy sta� si� mia� panem ca�ego Imperium.
A w �wiadomo�ci pewnego ch�opca z Judei zapisywa�y si� pierwsze niezatarte
wra�enia: wojna domowa, rze� w �wi�tyni, wspania�o�� rzymskich legion�w. �w
ch�opiec, licz�cy wtedy dziesi�� lat, interesowa� si� wszystkim, co dzia�o si�
wok�, o w�a�nie jego ojciec nale�a� do g��wnych postaci wielkiego dramatu
Judei.
By� synem doradcy Hirkana. Nazywa� si� Herod.
Psalmy Salomona, II1-2; t�umaczenie wg J. Viteau, Les Psaumes des Salomon, Paris
1911.
14
JUDEA ROZDZIELONA
Zwyci�zcy i pokonani
Pod koniec wrze�nia roku 61 Pompejusz odbywa� sw�j triumfalny wjazd do Rzymu.
Przed jego rydwanem szli w d�ugim szeregu w�adcy i wodzowie lud�w podbitych w
ostatnich kampaniach - ��cznie, wraz z cz�onkami rodzin, os�b 324. Znajdowa� si�
w�r�d owych dostojnych je�c�w i kr�l Judei, Arystobul Hasmoneusz. Niedawny pan
Jerozolimy, teraz po�miewisko rzymskiej gawiedzi, wiedziony by� Drog� �wi�t� na
Kapitol. Tam triumfator Pompejusz z�o�y� opieku�czemu b�stwu rzymskiego pa�stwa,
Jowiszowi Najlepszemu Najwi�kszemu, ofiar� dzi�kczynn� za pomoc w pokonaniu tylu
ksi���t i przysporzenie Imperium tak wiele chwa�y, bogactw i ziemi. Jako dar dla
kapitoli�skiej �wi�tyni zwyci�ski w�dz zawiesi� przed o�tarzem to samo
szczeroz�ote grono winne, kt�re przed dwu laty otrzyma� w Damaszku od
Arystobula. A w�r�d nowo zdobytych krain wymieni� te� Syri� i Jude�, czyli dawne
kr�lestwa Seleucyd�w i Ha-smoneusz�w. Pot�ny zaborca pogodzi� w ten spos�b
wczorajszych �miertelnych wrog�w.
Dla pokonanych nie by�o w Rzymie lito�ci i wyrozumienia, by�a tylko pogarda i
szyderstwo. W dwa lata po wielkim triumfie Pompejusza jeden z naj�wiatlejszych
jego wsp�czesnych, Cyce-ron, tak ur�ga� nieszcz�snemu ludowi Judei:
�Ka�dy kraj ma swoje wierzenia, jak i my swoje. Lecz nawet w�wczas gdy
Jerozolima sta�a nienaruszona i �ydzi zachowywali pok�j, ich kult religijny nie
odpowiada� wspania�o�ci naszego Imperium, powadze naszej pa�stwowo�ci, zasadom
naszych przodk�w. A teraz jest tak tym bardziej, poniewa� �w lud pokaza� z
broni� w r�ku, jaki jest jego stosunek do naszego Imperium. Zarazem jednak
dowi�d�, jak mi�y jest bogom nie�miertelnym: zosta� zwyci�ony, oddany naszym
poborcom danin, obr�cony w niewolnik�w" 3.
Osiemdziesi�t lat, licz�c od zwyci�skiego zako�czenia walk Machabeusz�w, trwa�a
prawdziwa niezale�no�� Judei. Razem ze zdobyciem �wi�tyni przez Pompej usza na
wzg�rza i r�wniny tej pi�knej krainy znowu pad� cie� �mierci.
Lud zamieszkuj�cy ziemie mi�dzy skalist� pustyni� u wybrze�y Morza Martwego a
lesistymi g�rami p�nocnej Galilei ju� wielokro� w ci�gu wiek�w musia� ugina�
si� przed wrog� przemoc�. Zawsze jednak podnosi� si�, dumny i niez�amany.
Granice by�y zewsz�d otwarte i obce zast�py mog�y swobodnie wdziera� si� do
samego serca ma�ego kraju. Kolejno narzucali mu swoje panowanie Egipcjanie,
Asyryjczycy, Babilo�czycy, Persowie, Ptolemeusze z Egiptu, Seleucydzi z Syrii.
Niemal ka�de pokolenie �yd�w prowadzi�o walki z wrogiem stokro� pot�niejszym i
cierpia�o krwawe prze�ladowania. Miasta i wsie by�y burzone do fundament�w.
Tysi�ce i dziesi�tki tysi�cy ich mieszka�c�w nieprzyjaciel wywozi� w odleg�e
strony lub sprzedawa� w niewol�. A innych g��d i n�dza wygania�y z tej krainy
ma�ej, niezbyt urodzajnej, przeludnionej. W ka�-
Cyceron, Pro Flacco 69.
15
dym zak�tku �wczesnego �wiata mo�na by�o spotka� ludzi st�d pochodz�cych i wci��
zwracaj�cych swe oczy ku dalekiej, nieszcz�snej ojczy�nie.
Run�y ogromne, zaborcze pa�stwa Wschodu. Butni panowie �wiata, co k�adli swe
stopy na karkach krn�brnego ludu Judei, sami obr�cili si� w proch i py�. Teraz
w�adcami byli Rzymianie. Jak rz�dzili swym nowym nabytkiem?
Zazwyczaj kraje podbite Rzymianie wcielali do Imperium i organizowali jako
prowincje, kt�rych ludno�� p�aci�a wysokie daniny i podlega�a w�adzy
namiestnik�w. W wypadku Judei post�piono na razie inaczej, mo�e dlatego, �e kraj
by� ma�y. Podporz�dkowano j� wprawdzie nadzorowi namiestnika s�siedniej
prowincji Syrii i ob�o�ono wysok� danin�, jednak�e pozostawiono n�dzne resztki
dawnej pa�stwowo�ci, wynagradzaj�c zarazem us�ugi Hirkana.
Bo on to w�a�nie, brat zdetronizowanego i uprowadzonego do Italii Arystobula,
w�ada� z �aski Rzymu w Jerozolimie. D�ugoletnia walka o tron zako�czy�a si� jego
zwyci�stwem. Ale jak wielk� cen� musia� za to zap�aci� - on i ca�y kraj!
Rzymianie odm�wili Hirkanowi nawet tytu�u kr�lewskiego. Mia� prawo zwa� si�
tylko �et-narch�", to jest rz�dc� ludu. Piastowa� te� urz�d arcykap�ana, ale pod
wzgl�dem politycznym godno�� ta nie by�a najistotniejsza. Aby na przysz�o��
uniemo�liwi� op�r i pr�by usamodzielnienia si�, zwyci�zcy rozkazali zburzy� mury
stolicy. Co jeszcze wa�niejsze, wyj�to spod w�adzy Hirkana kilkana�cie
znacznych, bogatych miast, kt�re przed laty jego przodkowie przy��czyli do swego
pa�stwa: ca�� Dekapolis oraz wszystkie miasta nadmorskie. Owe miasta, w
wi�kszo�ci zreszt� zamieszkane przez Grek�w, zosta�y uznane za �wolne". W
praktyce oznacza�o to tylko autonomi� wewn�trzn�, bo we wszystkich zasadniczych
sprawach miasta musia�y si� liczy� z wol� i zarz�dzeniami namiestnika syryjskiej
prowincji - tego samego, kt�ry sprawowa� te� �opiek�" nad Hirkanem i jego mocno
okrojonymi posiad�o�ciami.
C� bowiem pozosta�o potomkowi �wietnej dynastii? Tylko trzy krainy Judei w
szerokim tego s�owa znaczeniu: Judea w�a�ciwa, czyli Jerozolima i jej okolice,
wraz z przylegaj�c� od po�udnia Idume�, od p�nocy za� z ma�� cz�ci� Samarii,
bo sama Samaria r�wnie� otrzyma�a od Rzymian �wolno��"; Galilea, lecz bez
pewnych okr�g�w przy��czonych do Syrii; Perea, czyli w�ski pas ziem na wsch�d od
dolnego biegu Jordanu i od Morza Martwego.
Gospodarka wszystkich tych krain ucierpia�a na skutek wojen, kt�re tak cz�sto
toczyli spieraj�cy si� o tron przedstawiciele r�nych pokole� dynastii
Hasmoneusz�w. Zgo�a na to nie bacz�c, Rzymianie, jak ju� powiedziano, ob�o�yli
je wysok� danin�.
W�adcy �wiata nie szcz�dzili krn�brnemu ludowi w Palestynie bolesnych upokorze�.
By�o odwiecznym zwyczajem, �e ka�dy �yd, w kraju czy te� na obczy�nie, kt�ry
przekroczy� dwudziesty rok �ycia, sk�ada� corocznie na potrzeby �wi�tyni
niewielki podatek, w wysoko�ci dw�ch drachm. Ot� w�a�nie w tych latach zar�wno
sam senat rzymski, jak i namiestnicy poszczeg�lnych prowincji wielokrotnie
zakazywali odsy�ania owych pieni�dzy do Jerozolimy. Rzekomo chciano w ten spos�b
powstrzyma� odp�yw monety z Italii i innych krain Imperium. Ale tak si� jako�
sk�ada�o, �e konfiskowane �ydowskie pieni�dze trafia�y nie do skarbu pa�stwa,
lecz do kies namiestnik�w...
A wi�c s�aby Hirkan mia� sprosta� zadaniom przerastaj�cym si�y nawet w�adcy o
wielkiej energii:
Jak zaleczy� rany zadane podczas wojen i jednocze�nie zadowoli� wci�� niesytych
Rzymian? W jaki spos�b podtrzyma� gospodark� ma�ego kraju, kt�rego �ywy organizm
zosta� brutalnie rozerwany, odci�ty od morza, pozbawiony wielu miast? A nade
wszystko, jak utrzyma� si� przy w�adzy, skoro cz�� ludno�ci nadal widzi w
Arystobulu prawowitego kr�la, drug� cz�� gardzi obu bra�mi, wszyscy za� zion�
nienawi�ci� do Rzymian?
16
Je�li Hirkan nie upad� od razu pod ci�arem tych zada� i wzajem splecionych
trudno�ci, to dzi�ki zar�wno dzia�alno�ci swego wielce uzdolnionego doradcy, jak
i temu, �e ludem, kt�rym rz�dzi�, targa�y g��bokie sprzeczno�ci wewn�trzne:
spo�eczne, religijne, etniczne. Os�abia�y one wol� walki ze wsp�lnym wrogiem i
pozwala�y wygrywa� jedn� grup� ludno�ci przeciw drugiej.
Kraj i jego mieszka�cy
Palestyna nigdy nie by�a ziemi� mlekiem i miodem p�yn�c�; tak� mog�a si� wydawa�
tylko przybyszom z pustyni. Okolic o tak bujnej ro�linno�ci jak oaza Jerycha ma
niewiele. Wi�kszo�� ziem jest kamienista i spragniona wody. Ich urodzajno��
zale�y od opad�w w miesi�cach zimowych; cz�ste s� w�wczas ulewne deszcze, a na
wy�ynach nawet �nie�yce. Wysch�e �o�yska potok�w wype�nia gwa�townie rw�ca woda,
pola i pastwiska pokrywaj� si� �wie�� zieleni� i barwnym kwieciem. Ale ju� w
maju przychodzi wschodni wiatr od pustyni, suchy i gor�cy, ro�linno�� wi�dnie. W
lecie deszcz jest czym� niezwyk�ym.
Trzeba wielkiej i nieustannej pracy, aby utrzyma� cho� cz�� wody, kt�ra zim�
bezu�ytecznie sp�ywa do morza, zabieraj�c urodzajn� gleb�. Dlatego to od
niepami�tnych czas�w lud zamieszkuj�cy Palestyn� wykuwa� skalne zbiorniki,
przegradza� doliny groblami, cierpliwie umacnia� tarasy na zboczach g�r. Przy
tych nielicznych �r�d�ach, kt�re dawa�y wod� ca�y rok, starano si� zak�ada�
osiedla.
Opady zimowe nie w ca�ym kraju s� jednakowe. Zmniejszaj� si� stopniowo do
Jerozolimy ku po�udniowi, nader sk�pe s� na wschodnich zboczach judejskiego
p�askowy�u i w dolinie Jordanu. Dlatego owe tereny to tylko pustynia lub n�dzne
pastwiska dla k�z i owiec.
Staro�ytny rolnik palesty�ski uprawia� ka�dy skrawek ziemi rokuj�cy ja plon. Z
ro�lin zbo�owych siano przede wszystkim pszenic� i j�czmie�; �niwa zale�nie od
okolicy i rodzaju zbo�a, przypada�y na okres od kwietnia czerwca. Natomiast
winobranie odbywa�o si� we wrze�niu i pa�dzierniku, kiedy te� dojrzewaj� oliwki
i granaty. Figi zbierano nieco wcze�niej, w pe�ni lata.
Je�li jednak opady zimowe by�y sk�pe, je�li wiosn� lub jesieni� szala�y zbyt
gwa�towne wichury, latem za� spad�a plaga szara�czy, to wtedy ca�y kraj stawa�
przed widmem g�odu.
Bo i jakie� mia� on inne bogactwa pr�cz tych, kt�re dawa�a ziemia uprawna? Nie
by�o ani rud metali, ani te� wielkich las�w. Owszem, wiod�y przez Palestyn�
wa�ne drogi l�dowe, ��cz�ce Egipt z Syri� i Mezopotami�. Jednak�e w czasach, o
kt�rych mowa, naj zyskowni ej sze z tych dr�g znajdowa�y si� w r�ku nie �yd�w,
lecz Nabatejczyk�w i Grek�w. Ci ostatni przewa�ali w miastach na wsch�d od
Jordanu i w nadmorskich.
Mimo to handel wzbogaci� niejedn� rodzin� �ydowsk� w wi�kszych miastach. W samej
Jerozolimie �r�d�em powa�nych dochod�w, zw�aszcza dla kap�an�w, kupc�w i
bankier�w, by� nap�yw ogromnych rzesz pielgrzym�w w dni �wi�teczne. Przybywali
oni nie tylko z ca�ej Palestyny, ale te� z wielu krain nad Morzem �r�dziemnym.
Spo�r�d r�nych ga��zi rzemios�a najlepiej rozwija�o si� w Palestynie tkactwo.
Za surowiec s�u�y� len i we�na. W Jerozolimie tkacze zamieszkiwali osobn�
dzielnic�. Nie brak�o te� w Judei garncarzy i kowali; wielu tak�e by�o
kamieniarzy, bo nie maj�c drewna budowano stosunkowo du�o z kamienia.
W kraju ma�ym i ubogim �adna z dziedzin wytw�rczo�ci nie osi�gn�a imponuj�cych
rozmiar�w. Ale w latach urodzaju ludno�� mog�a zaspokoi� swe potrzeby. Potrzeby
te by�y zreszt�
17
prawdziwie niewielkie. Mi�so jadano tylko z okazji �wi�t, nawet ryba suszona
uchodzi�a za przysmak. Podstaw� po�ywienia stanowi�y placki j�czmienne lub
pszeniczne, oliwa, wino, daktyle.
Od ub�stwa szerokich mas jaskrawo odbija�o bogactwo mo�nych, starych rod�w
kap�a�skich i arystokracji �wieckiej. By�o to, co prawda, bogactwo wzgl�dne; bo
nawet naj�wietniejsze fortuny w Palestynie nie mog�y si� r�wna� z ogromnymi
maj�tkami senator�w w �wczesnej Italii. Jednak�e, przy zachowaniu proporcji
obszaru i zamo�no�ci og�lnej obu krain, konflikty socjalne wyst�powa�y r�wnie
ostro. Nie spos�b dzi� stwierdzi�, jak� to drog� dokonywa� si� w Palestynie
rozw�j wielkiej w�asno�ci ziemskiej. Jest jednak faktem, �e w czasach, o kt�rych
mowa, obok gospodarstw drobnych rolnik�w istnia�y wcale poka�ne latyfundia.
Zwykle zreszt� w�a�ciciele nie przebywali w nich stale. Wi�ksz� cz�� roku
sp�dzali w Jerozolimie, zaj�ci sprawami �wi�tyni, dworu, polityki i handlu;
swoje posiad�o�ci wydzier�awiali lub pozostawiali rz�dcom.
Wszystkie nad�r�dziemnomorskie krainy �wiata staro�ytnego rozwija�y si� w ramach
formacji niewolniczej. Wiadomo jednak, �e nawet w tej samej formacji mo�e
wyst�powa� w r�nych krajach do�� odmienny uk�ad si� wytw�rczych i warstw
spo�ecznych. Zale�y to od istniej�cych czynnik�w gospodarki i drogi
historycznego rozwoju danego kraju i ludu.
Ot� jedn� z charakterystycznych cech gospodarki Palestyny stanowi� s�abszy - w
por�wnaniu z Itali� czy te� Grecj� w�a�ciw� - rozw�j niewolnictwa. Oczywi�cie,
niewolnik�w by�o w Palestynie wielu, tysi�ce i dziesi�tki tysi�cy. Nigdy jednak
ich praca nie sta�a si� dla �ycia kraju czynnikiem tak decyduj�cym, jak mia�o to
miejsce w pewnych okresach w Italii. Czemu to przypisa�? Odpowied� nie jest
trudna.
Do Italii niewolnicy nap�ywali g��wnie w wyniku wojen toczonych przez Rzym. Byli
si�� robocz� bardzo tani� i op�acaln�, a zarazem te� niezb�dn�, brakowa�o bowiem
r�k do pracy. S�u�ba wojskowa odrywa�a ch�op�w na ca�e lata od ziemi i
gospodarki, a jednocze�nie wiele krain p�wyspu wyludnia�o si�, poniewa� ich
mieszka�cy ci�gn�li do stolicy, aby �y� �atwiej i przyjemniej, lub te�
wyje�d�ali do zdobywanych prowincji, gdzie nietrudno by�o o dobr� ziemi�,
sprytni za� i bezwzgl�dni mieli du�e mo�liwo�ci zdobycia znacznego maj�tku przez
handel lub zwyk�y wyzysk podbitych.
W Palestynie sytuacja kszta�towa�a si� odmiennie. Hasmoneusze nawet w okresie
swej �wietno�ci prowadzili wojny przede wszystkim o charakterze pogranicznym.
Nie by�o mowy o zdobywaniu t� drog� jakich� mas niewolnik�w. Co wa�niejsze, nie
odczuwano te� wewn�trznego zapotrzebowania na ten rodzaj si�y roboczej. Przecie�
w kraju panowa�a bieda i przeludnienie! Nie istnia� problem braku r�k do pracy,
przeciwnie: szybko wzrastaj�ca ludno�� nie znajdowa�a �rodk�w do �ycia.
Emigracja rozwi�zywa�a t� pal�c� kwesti� tylko cz�ciowo. W tych warunkach nawet
wielcy bogacze nie kupowali zbyt wielu niewolnik�w. Bo i po c� wydawa�
pieni�dze na cz�owieka, �ywi� go i ubiera� przez d�ugie lata, skoro w razie
potrzeby tak �atwo naj�� ludzi za n�dzne grosze do wykonania ka�dej pracy? Na
placach i ulicach miasteczek ca�ymi dniami przesiadywa�y gromady m�odzie�y,
czekaj�c na �askawy u�miech losu.
Z tych to powod�w niewolnictwo w Palestynie mia�o zawsze charakter raczej
ograniczony. Niewolnikami by�a przede wszystkim s�u�ba w domach wielkich pan�w;
z drugiej za� strony u�ytkowano prac� niewolnych przy robotach najci�szych,
wymagaj�cych masowego wysi�ku.
Wobec s�abego rozwoju niewolnictwa tym ostrzej wyst�powa� w Palestynie konflikt
mi�dzy warstwami mo�nych a masami ubogich rolnik�w i biedoty miejskiej. Ten
konflikt przejawia� si� w formie ruch�w �ywio�owych i niezorganizowanych; b�dzie
o nich nieraz mowa na stronach tej ksi��ki. Jak to cz�sto si� dzia�o w
staro�ytno�ci i �redniowieczu, antagonizm klasowy znajdowa� te� sw�j wyraz w
sporach i walkach sekt religijnych. W �onie �ydostwa powsta�o w�wczas wiele
r�nych od�am�w i kierunk�w; kilka z nich, najwa�niejszych, wyst�pi w stosownych
miejscach
18
tej opowie�ci o losach Heroda. Dwie sekty wypada scharakteryzowa� od razu, ich
bowiem uwarunkowanie spo�eczne jest najwyra�niej sze, a rol� polityczn� w �yciu
kraju spe�nia�y ogromn�.
Saduceusze i faryzeusze
By� niegdy�, w czasach Dawida i Salomona, znamienity kap�an imieniem Sadok. By�
te� w wiekach p�niejszych ca�y r�d kap�a�ski tego� imienia. St�d, jak s�dzi
wielu, powsta�a nazwa �saduceusz" - stronnik wielkiej arystokracji kap�a�skiej.
Jako wyra�nie ugrupowanie polityczno-religijne saduceusze zacz�li wyst�powa�
dopiero od czas�w powstania Machabeusz�w.
Saduceusze posiadali du�e maj�tki ziemskie, piastowali wysokie urz�dy �wi�tynne
i �wieckie, zasiadali w radzie, zwanej sanhedrynem. To wszystko wyznacza�o i
okre�la�o ich pogl�dy. Byli zdecydowanie konserwatywni. Sprzyjali rz�dom, kt�re
bezwzgl�dnie utrzymywa�y uprzywilejowane stanowisko arystokracji i dlatego to
zwykle popierali w�adc�w z dynastii Hasmoneusz�w. Natomiast nieufnie i
niech�tnie odnosili si� do ludzi z warstw ni�szych, a wzgardliwie i wynio�le
nawet do mo�nych �yd�w z nadgranicznych i nie w pe�ni zjudaizowanych krain, jak
Idumea i Galilea.
Religi� traktowali saduceusze przede wszystkim jako dobre, bo przez wieki
wypr�bowane narz�dzie w�adzy i wp�yw�w politycznych. Tora, czyli Pi�cioksi�g
przypisywany Moj�eszowi, w dostateczny spos�b u�wi�ca�a i wywy�sza�a pozycj�
kap�an�w, tote� saduceusze nie widzieli �adnego powodu, aby w czymkolwiek
uzupe�nia� zawarte tam prawa i wierzenia. Dlatego to kategorycznie odrzucali i
zwalczali pogl�dy religijne, kt�re w ci�gu stuleci samorzutnie rozwin�y si�
w�r�d ludu �ydowskiego albo te� powsta�y pod wp�ywem kontakt�w z obcymi
wierzeniami, zw�aszcza ira�skimi i syryjskimi. Tora nie m�wi�a nic o
nie�miertelno�ci duszy, o s�dzie nad zmar�ymi, o zmartwychwstaniu cia�a, wi�c i
saduceusze takich pogl�d�w nie uznawali.
A w�a�nie te wierzenia, jak i wiele podobnych, by�y szczeg�lnie rozpowszechnione
w�r�d ludu. I nic dziwnego. Dzia�a�y one na wyobra�ni�, dawa�y prostym i
um�czonym ludziom nadziej� na lepsz� przysz�o�� - cho�by po �mierci. By�y to
pogl�dy ju� ugruntowane od pokole� i znalaz�y sw�j wyraz nawet w niekt�rych
p�niejszych ksi�gach Biblii. Owi chasidim, pobo�ni, kt�rzy tak wstawili si� w
powstaniu Machabeusz�w, wyszli z ludu, a wi�c te� podzielali jego wiar� i
wyobra�enia.
Ruch pobo�nych da� p�niej pocz�tek wielu ugrupowaniom i sektom, w�r�d nich i
faryzeuszom. Ci, jak ca�y lud i jak pobo�ni, wierzyli i twierdzili, �e pr�cz
Tory obowi�zuje te� ustna tradycja i autorytet dawnych nauczycieli. Aby wykaza�,
�e Tora tylko pozornie milczy o wierzeniach tak im drogich, rozwin�li subteln�
sztuk� wyk�adu ksi�g Pisma. Poszli jeszcze dalej: utrzymywali, �e nale�y
przestrzega� bezwzgl�dnie i skrupulatnie wszystkich zalece� zar�wno �wi�tych
ksi�g, jak i tradycji. Oczywi�cie, tylko niewielu