4535

Szczegóły
Tytuł 4535
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4535 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4535 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4535 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jacek Sawaszkiewicz�Przybysz Wyznanie Potestas Przybysz I. WIZJA LOKALNA Komandora Milady'ego pozna�em w czasie mojej pi�cioletniej s�u�by wojskowej w Royal Cosmos Force. By� wtedy komandorem podporucznikiem. Dowodzi� 19 Eskadr� s�yn�c� w Si�ach z karno�ci i wyszkolenia. Zaj�cia z nowicjuszami rozpoczyna� od s��w: �Nazywam si� Milady. Milady z akcentem na igrek, panowie aspiranci". Wyk�ady prowadzi� wydeptuj�c �cie�k� mi�dzy ekranem rzutnika a katedr� i wyr�niaj�c wa�niejsze kwestie trzepni�ciami trzciny po swych szerokich i sztywnych spodniach. Niekiedy j go masywna sylwetka nieruchomia�a; Milady precyzyjnie skierowywa� trzcin� w rozgadanego kadeta i rzuca�: �Powt�rz!" Na odpowied� czeka� zawsze pi�� sekund, po czym o�wiadcza�: ..Ju� ja ci� przewioz�, ptaszyno". i odwr�ciwszy si� plecami do audytorium dodawa�: �Akrofobia tego choler�!" Nale�a�o to do rytua�u i Milady nigdy nas nie zawi�d�. Niekt�rzy utrzymywali, �e Milady wtedy si� u�miecha; je�eli tak � by� to u�miech bezlitosny: kto si� narazi�, po lekcji latania, kt�rej mu udzieli� komandor Milady, ze �Stardasha" wychodzi� zielony. A przecie� go lubili�my. Lubili�my jego sto�kowat� czaszk� i tubalny g�os. Ka�dy z nas, siadaj�c za sterami, ufnie oddawa� si� pod jego rozkazy. Na Ziemi straszyli�my si� wzajemnie przer�nymi okropno�ciami rzekomo czyhaj�cymi na nas w kosmosie, i niejeden szykuj�c si� do samotnego lotu mia� rzadk� min�: poza Ziemi�, gdy eskadr� prowadzi� Milady. czuli�my si� jak w hali szkoleniowej przed dioram� trena�era. Pi�tna�cie lat temu paskudny wypadek wyeliminowa� mnie z szereg�w kadry Royal Cosmos Force. Wkr�tce te� zlikwidowano 60 procent etat�w w Si�ach, pozosta�� cz�� RCF zreorganizowano. Straci�em kontakt z komandorem Milady. Przed trzema tygodniami, po tej d�ugiej przerwie, otrzyma�em od niego wiadomo��. Pos�aniec wcisn�� si� za mn� do mieszkania i zamar� przy drzwiach. � Pan czeka na odpowied� ? zapyta�em tego chmurnego m�odziana, ani chybi kadeta. Nie wiem. czy b�dzie... � Na pewno b�dzie � odpar� z flegm�. .; Niecodzienna forma korespondencji podra�ni�a moj� ciekawo��. ,,Je�eli to prawda � pisa� Milady � �e z Ciebie taki awanturnik i �owca przyg�d, jak o Tobie powiadaj�, niew�tpliwie zaraz po przeczytaniu niniejszego zechcesz si� ze mn� spotka�". � Milady jest w Decksance? � rzuci�em znad kartki. � Komandor aa pana czeka � odpowiedzia� pos�aniec wymijaj�co. � Zapomnia�em nawet zaproponowa� mu co� do picia czy przek�szenia; zapakowa�em sw�j reporterski magnetofon, wzi��em zapas kaset i o�wiadczy�em, �e jestem got�w. Zeszli�my do zaparkowanych przed domem dwuosobowych �taczek". Kadet usiad� za kierownic�, ja obok. Po dwudziestu minutach byli�my poza miastem, po nast�pnych dotarli�my na zapomniane lotnisko. Z daleka zobaczy�em stoj�cy na p�ycie samotny �mig�owiec, be�taj�cy duszne i gor�ce powietrze. Wnikn�li�my w otwarty luk jak torpeda. �mig�owiec natychmiast wystartowa�. Przypomina�o to kiepskie porwanie. Milady kocha si� w efektach, w akcjach �zapi�tych na ostatni guzik". Jest troch� niedzisiejszy z tym swoim umi�owaniem postaw, znamiennych dla minionej epoki, i staroci. Skupuje drewniane meble, gromadzi obrazy i ksi��ki, ma w domu autentyczny patefon i lamp� naftow�. �artowano, �e gdyby m�g�, uzbroi�by Si�y w balony i machiny miotaj�ce. Wyl�dowali�my po godzinie lotu na sp�kanym pasie nieczynnego � jak pod Decksance � lotniska. Kadet uruchomi� silnik �taczek"; zjechali�my na pas i wzbijaj�c bure tumany rozgrzanego piaehu pomkn�li�my w stron� niszczej�cej wie�y. W zmursza�ych wrotach hangaru, oparty o b�otnik Rolispeeda. sta� Milady. U�miechni�ty podszed� do hamuj�cych z piskiem �taczek". � Nie zawiod�e� mnie, Lutz � stwierdzi� z zadowoleniem. To by� ten sam Milady co przed pi�tnastu laty, zwalisty i niezgrabny, z siwym je�ykiem, kt�ry jeszcze bardziej wyd�u�a� mu g�ow�, jowialny w pozas�u�bowych kontaktach. Mia� na sobie ubranie cywilne. Wyci�gn�� nied�wiedzi� �ap� i przygl�da� mi si� jak nowej konstrukcji. � Na razie nie zadawaj �adnych pyta�, Lutz. Chc�, �eby� wprz�d to obejrza�. Zaprosi� mnie na tylne siedzenie Rolispeeda. Podryguj�cy za kierownic�, przystojny jak anio�, czarnosk�ry ch�opak wyszarpn�� s�uchawk� z ucha i obrzuci� Milady'ego pytaj�cym spojrzeniem. Milady skin�� g�ow�. Ruszyli�my w kierunku Quondamon drugorz�dn� szos�, z przepisow� szybko�ci�. Milady rozpytywa� o moich koleg�w z Akademii RCF. przerywa� mi, by co� doda�, myl�c przy tym fakty, nazwiska i roczniki, wreszcie o�wiadczy�, �e wi�za� ze mn� wielkie nadzieje i �e gdyby nie ten pechowy wypadek, by�bym dzi� pewnie jego zast�pc�. Powiedzia� tak oczywi�cie dlatego, �e go do niczego to nie zobowi�zywa�o. Potem � kieszeni w drzwiczkach samochodu wygrzeba� dwa klipsy ze znaczkiem spec-s�u�by; zatrzasn�� jeden na klapie bluzy i kaza� mi z drugim zrobi� to samo. Pi^�-sze�� kilometr�w przed Quondamon wjechali�my na autostrad�, kt�ra zawiod�a nas a� pod magazyny sprz�tu elektronicznego. Tu, na utwardzonym dziedzi�cu, zatrzymali�my si�. Trzy brudnoszare budynki sta�y jeden przy drugim i tworzy�y liter� C. Mia�y po dwadzie�cia siedem kondygnacji naziemnych i po osiem piwnicznych. Okna magazyn�w wygl�da�y jak otwory strzelnicze dawnych fortyfikacji. Sceneria chyba mi�a takiemu antykomanowi, jak Milady. W bramie �rodkowego budynku stercza� porz�dkowy z nonszalancko zatkni�tym za pas traumatem. Zerkn�� na nasze klapy i s�u�bowo usun�� si� z drogi. Milady mrugn�� do mnie. � Sp�jrz � rzek�. Skrzyd�o bramy magazynu, wyrwane z zawias�w i wt�oczone w g��b korytarza, opiera�o si� o �cian�. Listwa zamkowa, normalnie os�aniaj�ca futryn�, by�a rozszczepiona; jej drzazgi za�cie�a�y przedpro�e. Ze stropu zwisa�y strz�py metalowej siatki wzmacniaj�cej tynk, rozdartej o�cie�nic� wgniecion� na kilkana�cie centymetr�w do wewn�trz. Podobne szkody wyrz�dzi�by samoch�d dostawczy usi�uj�cy wjecha� tutaj przez zamkni�t� bram�. Weszli�my do �rodka. Zaczerpn��em do p�uc ch�odnego powietrza. Pachnia�o �wie�� farb� i pokostem. Milady bezceremonialnie wy��czy� magnetofon, kt�ry przygotowa�em do nagrywania. Oznajmi�, �e na g�rze nie mamy czego szuka�, natomiast w podziemiach poka�e mi co� rewelacyjnego. Zjechali�my na ni�sz� kondygnacj�. Od szybu windy gwia�dzi�cie rozchodzi�y si� hale, pod sufit zastawione nacechowanymi i starannie u�o�onymi pakami. Komandor podszed� do najbli�szego stosu skrzy� i przeci�gn�� po g�rnej palcem. Zosta�a jasna smuga. � Zalegaj� tu od lat � mrukn��. Dobieg� nas szybki trucht. Z hali po przeciwnej stronie szybu wypad�, powiewaj�c po�ami rozpi�tego fartucha, drobny m�czyzna o wygl�dzie kreta w okularach. Spojrza� na nas z irytacj�. � Czy to si� nigdy nie sko�czy?! � pisn�� oburzony. � Wy sobie my�licie, �e co? Wczoraj czwarty raz zacz��em inwentaryzacj�. � Niczego nie b�dziemy rusza� � obieca� Milady. �� I zaraz wychodzimy. Skr�cili�my w hal� III. M�czyzna drepta� za nami i z�orzeczy� policji, kt�ra w jego magazynach narobi�a w sumie wi�cej ba�aganu ni� w�amywacze. Zaskoczony ' popatrzy�em na Milady'ego. W�amania czy kradzie�e zdarzaj� si� wyj�tkowo rzadko, ale to nie pow�d, �eby w �ledztwo anga�owa� Royal Cosmos Force. Milady nakaza� mi milczenie. Wyprzedzi� mnie i stan�� naprzeciwko kupy roztrzaskanych skrzy�. W mocnym jarzeniowym �wietle, na szarej posadzce, wida� by�o rozlan� szeroko plam�, zrudzia�� i szklist�, plam� po czym�, co wyciek�o ze st�uczonego pojemnika. � Kalafonia � powiedzia� Milady. � W tych butlach jest spirytusowy roztw�r kalafonii. Pl�druj�c tutaj, sprawca rozbi� jedn� z butli, a p�niej wdepn�� w ka�u�� i... � komandor odchyli� le��c� par� krok�w dalej plastykow� p�yt� przykrywaj�c� niewyra�ny odcisk na ziemi � ... zostawi� �lad. Zbli�y�em si�. By� to odcisk czteropalczastej stopy wielkiej na p� metra. � �arty � parskn�� m�czyzna w fartuchu. � Kto� zwyczajnie z was zakpi�. Niebawem b�d� tu �ci�ga� pielgrzymki. Milady opu�ci� p�yt� i wyprostowa� si�. � Zgadzam si� z panem � rzek�. � D�u�ej nie b�dziemy si� naprzykrza�. � W Rolispeedzie zapyta�em Milady'ego, jakie skradziono przedmioty. � Pewne przestarza�e typy uk�ad�w scalonych � odpar�. � Trzymano je dla cyberamator�w czy mo�e po prostu �al by�o je wyrzuci�, bo kiedy� przecie� sporo zainwestowano w ich produkcj�. Ale na razie nie wysnuwaj ^�adnych wniosk�w. Lokalizacji drugiego miejsca, dok�d zawi�z� mnie Milady, ze wzgl�d�w wojskowych poda� nie mog�: by�a nim Przechowalnia Paliw J�drowych. Przybyli�my tam tego samego dnia. Komandor wprowadzi� mnie do zautomatyzowanego przej�cia dla personelu. Uwi�li�my w nim na p� godziny: Milady wsun�� palce do weryfikatora daktyloskopijnego i natychmiast w bloku za ogrodzeniem rozj�cza� si� alarm, a przed i za nami zatrzasn�y si� grodzie i do tak powsta�ej komory wtrysn�� gaz obezw�adniaj�cy. Us�ysza�em tylko: �Bodajby akrofobia..." Ockn�li�my si� na powietrzu, wewn�trz ogrodzenia. Otaczali nas ludzie w kombinezonach. W�r�d nich by� lekarz i sumituj�cy si� niepotrzebnie stra�nik. Nikt tu nie zawini�; Milady do weryfikatora wetkn�� zraniony palec, co c2ytnik papilarny uzna� za pr�b� oszustwa. Nadgorliwy lekarz cacka� si� z nami bez ko�ca, jak gdyby okazja udzielenia pomocy komandorowi by�a dla� nie lada gratk�. To, co Milady mi pokaza�, rzeczywi�cie warte by�o obejrzenia. Zaprowadzi� mnie do g��wnej sk�adnicy, budowli ogromnej i ci�kiej jak schron. Pozwoli� mi nasyci� wzrok t� �elbetowo-o�owian� konstrukcj�, kt�ra mimo swej masy o dziwo nie zapad�a si� w grunt (jakie� tam musz� by� fundamenty!), po czym wskaza� mi wej�cie. Stalowe, opatulone p�atami o�owiu wierzeje by�y rozdarte i wygi�te na boki. � Do �rodka nie ma po co wchodzi� � powiedzia� Milady. � Znikn�� ca�y zapas paliwa. Jakby spe�niaj�c jego skryte �yczenie, spojrza�em pod nogi. Sta�em po�rodku wg��bienia, kt�re w mia�kim piasku pozostawi�a p�metrowa stopa. Takich �lad�w by�o wi�cej. Bieg�y od rozprutych wierzei dziesi�� metr�w w g��b dziedzi�ca i z powrotem. Urywa�y si� przy koleinach, kt�re przecina�y dziedziniec i gin�y za bram�. � To bynajmniej nie s� �arty, Lutz � stwierdzi� gorzko Milady, gdy�my wr�cili do Rolispeeda. � Stra�nicy z nocy, kiedy dokonano rabunku, jeszcze �pi�, chocia� min�y ju� dwie doby. I nie mo�emy znale�� �adnych �wiadk�w. Na szcz�cie koleiny wy��obione tym niesamowitym pojazdem zawiod�y nas do miejsca do�� jasno okre�laj�cego obecn� kryj�wk� rabusi�w. � Na co wi�c czekacie? � spyta�em. Milady sprawdzi� godzin�. � Zd��ymy przed zmierzchem � o�wiadczy�. Przez kr�tkofal�wk�, jak gdyby znudzi�a mu si� zabawa w �dopracowan� akcj�", wezwa� �mig�owiec. Przesiedli�my si� do niego na zamkni�tym dla ruchu odcinku autostrady. � Emit-Second � powiedzia� Milady do pilota i obejrza� si� na mnie, �eby zobaczy� moj� min�. Emit-Second to nazwa zast�pczego kosmodromu po�o�onego na po�udnie od Quondamon. W latach o�ywionej eksploracji Uk�adu kosmodrom�w pobudowano sporo; ka�dy mia� rezerwowe l�dowisko i obs�uga ka�dego rezerwowego l�dowiska psioczy�a na nadmiar pracy. Ale Emit-Second nawet w okresie najwi�kszego ruchu nie przyj�� ani jednego statku. By� kosmodromem od pocz�tku pechowym. Zaraz po budowie p�yty musiano pod�o�e futrowa� zastrzykami betonu, bo jego g�sto�� nie by�a r�wnomierna i w p�ycie powsta�y niebezpieczne napr�enia. Kiedy wzniesiono kopu�� wie�y kontrolnej, nag�e t�pni�cie zr�wna�o j� z ziemi�. Mno�y�y si� awarie urz�dze�. Przepe�niony Emit- �First zamiast do le��cego tu� Emit-Second odsy�a� przeto statki do odleg�ego o ponad sto czterdzie�ci mil Spirt-First. Nim uporano si� z trudno�ciami technicznymi, zainteresowanie kosmosem znacznie zmala�o i zast�pczy kosmodrom Emit-Second przesta� by� potrzebny. Dzisiaj zarasta zielskiem i ma�o kto, patrz�c na ten betonowy plac. domy�li si� jego szczytnego w zamiarze przeznaczenia. �mig�owiec nasz wyl�dowa� na skraju p�yty, opodal rz�du drzemi�cych transporter�w, spowitych zapachem rozgrzanego smaru. W przedzie szumia�a polowa si�ownia. Przeszli�my obok spoczywaj�cej na trawie grupki m�czyzn w niekompletnych mundurach RCF. Palili papierosy i oboj�tnie patrzyli, jak idziemy do transportera dow�dcy. W niczym nie przypominali dawnych kadet�w z os�awionej �szk�ki Milady'ego" pr꿹cych si� na widok ka�dej belki na r�kawie. Milady przyby� tu incognito i nie m�g� mie� pretensji do tych ch�opc�w, mimo to, gdy weszli�my do transportera, warkn�� pod adresem podrywaj�cego si� blondasa: � Burdel, nie dyscyplina, kapitanie! Min�� go zdetonowanego, podszed� do stolika i odwr�ci� do siebie le��ce tam plany. Kapitan zapi�� bluz�. By� niewiele starszy od swych podw�adnych. Nie�mia�o zbli�y� si� do komandora i stan�� za jego plecami. � Ska�enie zmala�o tysi�ckrotnie � wyrecytowa�. � Obiekt w zasi�gu. Ci�gle na parkingowej. Milady poprosi� go, �eby zostawi� nas samych. Kapitana jakby kto zdmuchn��. Po chwili us�yszeli�my jego st�umione wrzaski. Perswazj� sk�ania� swoich kadet�w do wi�kszej subordynacji i dba�o�ci o wygl�d zewn�trzny. n. ANALIZA SYTUACJI Milady sprawdzi�, czy drzwiczki transportera s� dok�adnie zamkni�te, i usiad� na wprost mnie, za stolikiem. W pancernej budzie by�o duszno i gor�co. � �lady tego pojazdu urywaj� si� tu, na p�ycie, przy radioaktywnej plamie. Tutaj wyl�dowa� i st�d wystartowa� kosmiczny statek, Lutz. Teraz jest poza Ziemi�, ale nie schodzi z parkingowej. Przesta� grzeba� przy tym magnetofonie i pos�uchaj: � Nie wiadomo, sk�d przyby� i od jak dawna wisi nam nad g�ow�. Stacje wypatrzy�y go dopiero wczoraj mi�dzy r�nymi orbituj�cymi rupieciami. Nie wiemy, jak d�ugo przebywa� na Ziemi i jakie s� zamiary tych, co w nim siedz�. Wiemy natomiast, �e Obcy odwiedzili magazyny. Buchn�li, lekko licz�c, 500 funt�w elektronicznego szmelcu i dziewi�tna�cie ton paliwa j�drowego. Wszystko to dzia�o si� dwa dni temu, pod naszymi nosami. Popisali si� znakomit� orientacj� w terenie: ten wyb�r kosmodromu, zapomnianego i le��cego na odludziu, a jednocze�nie tak blisko �r�de� potrzebnych im materia��w... � Tego nie rozumiem � wtr�ci�em. � Mamy niechybnie do czynienia z groteskow� mistyfikacj� grupy rozwydrzonych m�okos�w, amator�w przyg�d, gro�niejszego gatunku blind kosmicznych, a pan, jak jaki dysydent z Sekty Wyznawc�w Odwiedzin, wmawia mi... � Spokojnie; Lutz. Niczego ci nie wmawiam. Takie s� fakty. � Pozauk�adowy statek o nap�dzie j�drowym? � �Starfiashe" maj� nap�d te� j�drowy, a przecie� ich zasi�g wynosi ponad 100 miliparsek�w, cho� to maszyny do zada� ledwie przyorbitalnych i wi�cej d�wigaj� uzbrojenia ni� paliwa. Teoretycznie, po przer�bce pok�adowych arsena��w na zbiorniki, mog�yby pokona� odleg�o�� dziesi�ciu parsek�w. � W jakim czasie? Milady �achn�� si�. � Cywilizacja, kt�rej spieszno w kosmos, nie dba o czas. � Dogmaty zm. � Nazywaj to, jak chcesz. Jedno jest pewne: obiekt w niczym nie przypomina statk�w budowanych dot�d, a stocznie nie realizuj� zam�wie� prywatnych. O tropach na dziedzi�cu Przechowalni i na posadzce magazynu Milady nie wspomnia�. Mo�e uzna�, �e s� to dowody zbyt �enuj�ce, aby si� na nie powo�ywa�. Odnosi�em wra�enie, �e wci�� kr��ymy wok� sedna. Przecie� nie przywleka�by mnie tu dla jakich� tanich sensacyjek, w��cz�c si� ze mn� wprz�d po ca�ym hrabstwie, a na koniec nie pozwalaj�c mi przygotowa� d�wi�kowej relacji, bodaj parominutowej. Chyba �e by�a to z jego strony kokieteria. Milady zabiegaj�cy o rozg�os? Niew�tpliwie chorowa� na szlify kontradmira�a, niew�tpliwie zas�u�y� na nie, ale nawet gdyby chroniczna kr�tkowzroczno�� Admiralicji Royal Cosmos Force udaremnia�a mu awans, Milady nie uciek�by si� do reklamiarstwa. Nie umie sprzedawa� swoich osi�gni��, i tyle. Przypatrywa�em mu si�; patrzy�em na jego zaczerwienione i opuchni�te powieki, na jego pociemnia�e od jednodobowego zarostu policzki i na jego d�onie, du�e, spocone i dr��ce. By� zm�czony. By� zm�czony jak po zaoraniu �wiata. Pewnie od tych dwu d�b nie zmru�y� oka. � Imali�my si� r�nych chwyt�w, Lutz. Obiekt nie reaguje na nasze sygna�y. Ale od proces�w biologicznych w nim a� kipi. Pelengatory biofizyk�w �ledz� go nieustannie, szkopu� w tym, �e nie potrafi� ustali�, czy rejestrowane przebiegi czynno�ci fizjologicznych zachodz� w istotach rozumnych i w jakim stopniu rozumnych. Znakomita orientacja tych istot w terenie jeszcze sprawy nie przes�dza; mog�y si� kierowa� tropizmem.... � Ich statek kosmiczny to tak�e wynik tropizmu? Milady z westchnieniem opar� �okie� o blat stolika i na otwartej d�oni u�o�y� sw� kwadratow� �uchw�. Przygl�da� mi si� ze znu�eniem. Na dworze ucich�y �ajania dow�dcy, daleko szumia�a si�ownia. Wzrok Milady'ego to m�tnia�, to nabiera� ostro�ci, jakby Milady walczy� z ogarniaj�c� go senno�ci�. Pytanie pozostawa�o bez odpowiedzi, pauza przeci�ga�a si�. Na co komandor czeka�? Skoro liczono si� z realnym niebezpiecze�stwem, trzeba by�o niezw�ocznie co� przedsi�wzi��. �Imali�my si� r�nych chwyt�w", �nie potrafi� ustali�", �w jakim stopniu" � a wi�c Admiralicja nie mia�a pe�nego rozeznania. Oczywi�cie zaczn� od wys�ania grupy rozpoznawczej... Wlepi�em w Milady'ego zdumione spojrzenie. Wci�� czeka�. I ju� wiedzia�, �e domy�li�em si� i �e chocia� wygl�da�em na przestraszonego, w gruncie rzeczy wyrazi�em zgod�. By�o za p�no, by zwyczajnie wsta�, podzi�kowa� za mi�e popo�udnie i oddali� si�, unosz�c sw�j honor, rzekom� nie�wiadomo�ci� ochroniony przed zszarganiem. Obaj zdawali�my sobie spraw�, �e Milady nie mo�e mi nic kaza� ani proponowa�, nawet nie wypada mu prosi� mnie. Decyzja nale�a�a wy��cznie do mnie i powinienem j� powzi�� spontanicznie. Milady prawdopodobnie r�wnie dobrze jak ja wiedzia�, �e w�a�nie taki uk�ad nie pozwala mi, bez uszczerbku na honorze, odm�wi�, w istocie bowiem werbalnie nie by�o czego odmawia�. Ale dlaczego ja? Odpowied� nasuwa�a si� sama. Zreorganizowana i ograniczona do roli sekcji szkoleniowej Akademia Royal Cosmos Force od pi�tnastu lat produkowa�a zniewie�cia�ych, psychicznie rozmam�anych pilot�w, co to zapisali si� do RCF ze snobizmu albo �eby imponowa� dziewczynom, albo te� dlatego, �e nie chcia�a ich �adna inna uczelnia. Admiralicja potrzebowa�a za� faceta, kt�ry ma�o �e opu�ci� Akademi� RCF w ^starych, dobrych czasach", ale lizn�� co nieco z dziedziny biologii, by� urodzonym hazardzist�, a przy tym mia� niewiele do stracenia. � Nie musiano pyta� komputera, Lutz. Twoj� kandydatur� zg�oszono i przyj�to jednog�o�nie. Naturalnie poza moimi plecami; wtedy gdy ja, pogr��ony w b�ogiej niewiedzy, poprawia�em czyj�� tam dysertacj� lub gdy le�a�em u boku Elie i ws�uchiwa�em si� w jej oddech, po raz pierwszy po tej kilkudniowej nerw�wie g��boki i r�wnomierny. Marzy�em w�wczas o jednym: aby nikomu nie przysz�a ochota telefonowa� do mnie teraz � wideofon sta� poza zasi�giem r�ki i nie mog�em go wy��czy� nie budz�c Elie, gdy� jej g�owa spoczywa�a na moim ramieniu. Wideofon wszak�e zadzwoni�, �ona spa�a godzin� i czterdzie�ci osiem minut. Telefonowano z kliniki. Twarz doktora Zenda z ekraniku promieniowa�a szcz�ciem. � Nie by�o powod�w do obaw � oznajmi�. � hnplantat przyj�� si� jak sadzonka w cieplarni. Elie sta�a obok i zaciska�a palce na moim barku. � Hej, Elie � powiedzia� Zend z u�miechem. � Pani syn b�dzie sprawniejszy ni� przedtem. Memu synowi wszczepiono atomowe serce. Takie, jakie ma jego ojciec. Atomowe serce to jest co�, co ludzie mog� wybaczy�. Ka�dy inny, oboj�tnie jaki, sztuczny organ zamienia cz�owieka w cyba, czyli w istot� ni�sz�; tak przynajmniej uwa�a wi�kszo��. S�owo �cyb" wymawia si� z ironiczn� pogard�, a w pewnych kr�gach traktuje si� je jako wyzwisko. Ale dla niekt�rych cybiofikacja to jedyna szansa prze�ycia. Cz�owiek przesta� by� kowalem swego losu. Niewielu siadaj�c za sterami �Starfiasha" przewidzi, �e maszyna zaraz po starcie roztrzaska si�, bo mechanik-elektryk nie zna� si� na elektronice, a zmianowy inspektor podbi� kart� przegl�du nie wy�ciubiaj�c nosa ze s�u�b�wki. Niewielu te� po runi�ciu wraz z maszyn� typu �Starfiash" z wysoko�ci kilometra na ska�y b�dzie zdolnych do samodzielnego decydowania o swym losie. Chirurdzy ratuj�c ludzkie �ycie nie ogl�daj� si� na takie czy owakie wzgl�dy i bywa, �e pacjent opuszcza szpital maj�c z w�asnych narz�d�w wewn�trznych jedynie w�trob�, �ledzion� i cz�stk� przewodu pokarmowego, a korpus i ko�czyny, z wyj�tkiem g�owy, cybiofikowane w 80 procentach. Ma zatem rzeczywi�cie du�o mniej do stracenia ni� plakatowy, wychuchany kadet. Wymiana protez to jak zmiana obuwia. � Przygotujemy ci �Starfiasha", na jakich si� szkoli�e� � podj�� Milady. Jego g�owa podskakiwa�a na wspieraj�cej j^ d�oni. � Ryzyko jest znikome. � Lubi� ryzyko. Ale pan raczej chcia� powiedzie�, �e w razie czego gwarantujecie mi najwy�szej jako�ci cz�ci zamienne. Milady opu�ci� r�k� na stolik, przygarbi� si�. Sennym wzrokiem zlustrowa� mnie ca�ego. � Tw�j organizm � rzek� � nie potrzebuje tyle po�ywienia i tlenu, co organizm zwyk�ego �miertelnika, zawieraj�cy wszystkie te o�liz�e i nietrwa�e narz�dy jednorazowego w ko�cu u�ytku. � (No, prosz� � pomy�la�em � apoteoza cyba). � Zapotrzebowanie twego organizmu na w�glowodany, bia�ka, tlen, itede jest czterokrotnie mniejsze. Ufam, �e wiesz, jakie ma to znaczenie poza Ziemi�. � Patrz�c pod tym k�tem, panie komandorze, przysz�ych kadet�w natychmiast po rekrutacji poddawa� by nale�a�o kompletnemu ucyborgowieniu. � Zgadzam si�, �e system przysposobienia do s�u�by w RCF ma pewne wady. �Jak odr�ni� cyba od idioty? Daj im do rozwi�zania proste zadanie matematyczne. Idiota nie brz�czy." � B�dziemy nad tob� czuwa�. Eskadra �Starfiashy"... � ...i cybo-serwis. � Roze�mia�em si�. � Przepraszam, komandorze. To odezwa�y si� we mnie uczucia rozbitego samochodu na widok pomocy drogowej. m. WST�PNE ROZPOZNANIE Przenocowa�em w transporterze dow�dcy. Rankiem komandora odwo�ano do Admiralicji. Polecia� �mig�owcem. Do mojej dyspozycji zostawi� swego Rolispeeda wraz z sympatycznym czarnosk�rym kierowc�. Ch�opak by� niewyspany, bo z autostrady, gdzie�my go wczoraj zostawili, �ci�gn�� p�n� noc�. Wojskowy kubek smolistej kawy ! i wetkni�ta do ucha s�uchawka t�tni�ca giantlike-shakiem przywr�ci�y mu rze�ko��. Kaza�em wie�� si� prosto do domu, ale na rogatkach Decksance postanowi�em zboczy� do szpitala. Zasta�em tam �on�. Sta�a na korytarzu, przed pokoikiem syna, i rozmawia�a z doktorem Zendem. Doktor Zend, ma�y pulchny szatyn zawsze promienny jak s�o�ce, kiedy mnie spostrzeg�, jeszcze bardziej si� rozpromieni�. Roztacza� wok� cierpk� wo� septofobu. On i Elie wygl�dali jak rodze�stwo. � �pi � powiedzia�a na m�j widok �ona. Przez uchylone drzwi zajrza�em do pokoiku syna. W obszernym, bia�ym �o�u wydawa� si� bardziej w�t�y i mniejszy. � Za trzy dni pozwolimy mu na pierwszy kr�tki spacer � o�wiadczy� Zend. � A za dwa tygodnie przybiegnie do pana i zarzuci panu r�ce na szyj�. Cofn��em si�, ostro�nie zamkn��em drzwi. � I co dziesi�� lat � doda�em � b�dzie tutaj wraca� po nowy wk�ad energetyczny. Zend nadal by� promienny. Ale patrzy� na mnie ju� inaczej � badawczo. Po�egna�em si� z nim i otoczy�em Elie ramieniem. Zeszli�my do Rolispeeda. Kierowca drzema� z g�ow� odrzucon� do ty�u. Pe�en emfazy, bzycz�cy g�os wykrzykiwa� mu co� wprost do ucha. Pojechali�my do �Elaborate" na obiad, na kt�ry Elie zaprosi�a kierowc�. Pi�em du�o. nie �a�owa�em sobie, jak gdybym chcia� si� upi�. co zreszt� uda�o mi si� i co poprawi�o mi samopoczucie � nie z powodu euforyzuj�cego dzia�ania alkoholu, ale poniewa� stwierdzi�em, �e alkohol wp�ywa na mnie dok�adnie tak samo. jak wtedy, gdy nie wiedzia�em jeszcze, �e �Starfiashe" nie s� niezawdone. Nie pami�tam, co powiedzia�em w�wczas �onie; czy �e mam robi� reporta� z pracy Luny VIII, czy �e wybieram si� do redakcji �Chubu Nippon Shimbun" w jakich� tam zawodowych sprawach. Kiedy wieczorem otrze�wia�em, Elie pakowa�a moje nesesery. Cho� cywilna odzie� nie by�a mi potrzebna, nie protestowa�em, �eby zachowa� pozory. Obudzi�em kierowc� drzemi�cego w s�siednim pokoju i w tr�jk� zjedli�my kolacj�. Elie uprzedzi�a mnie, �e je�li moja nieobecno�� si� przeci�gnie, jak tylko stan Alberta b�dzie na to pozwala�, zabierze go z kliniki i wyjedzie z nim gdzie� nad morze. Wyruszy�em nazajutrz, skoro �wit. Poprosi�em kierowc�, by nastawi� radio g�o�no, i przez ca�� drog� sycili�my uszy muzyk�, jak jacy� zwariowani melomani. Za wiaduktem Kennedy'ego by� zator. Mijali�my go nieprzepisowo, pasem wydzielonym dla obs�ugi autostrady, i zatrzyma� nas funkcjonariusz Oddzia�u Drogowego. Na szcz�cie mia�em w klapie znaczek spec-s�u�by, ten od komandora Milady'ego, i funkcjonariusz, robi�c konspiracyjne miny, pozwoli� nam odjecha�. Przed wjazdem na teren O�rodka Szkoleniowego RCF usun��em znaczek z klapy, �eby nie wzbudza� niech�ci pan�w oficer�w Royal Cosmos Force, bo � jak wiadomo � przedstawiciele r�nych formacji tradycyjnie si� nawzajem nie cierpi�. Jak troskliwie przy obu bramach O�rodka zajmowano si� moj� osob�, skrupulatnie sprawdzaj�c, com za jeden, tak gdy wreszcie przest�pi�em ogrodzenie, zupe�nie mnie ignorowano. Nikt nic nie wiedzia�, zw�aszcza gdzie kogo mo�na zasta�. Czarnosk�ry kierowca zostawi� mnie z walizami na rozpalonym �wirowanym placu, mi�dzy dwoma szeregami popielatych pi�trowych budynk�w koszarowych. Po namy�le skierowa�em si� do budynku oznaczonego liter� �E": tam kiedy� mie�ci� si� sztab O�rodka. Dy�urny nieufnie spojrza� na moje walizy i na m�j cywilny str�j, po czym poprawiwszy na ramieniu daj�c� mu w�adz� opask�, odpar�, �e komandor Milady �chyba gdzie� tu jest". �Tu" oznacza�o 426 hektar�w zabudowa� mieszkalnych, gospodarczych oraz parku maszynowego wraz z pasami skr�conego startu. Zda�em dy�urnemu opiek� nad baga�em i uda�em si� do hangar�w. Poszed�em na prze�aj przez na zmian� betonowe to trawiaste pasy. Powietrze by�o zaci�gni�te sin� mgie�k� i pachnia�o litergolem. W oddali, pod wiatami o podniesionych teraz dachach, na lekkim wzniesieniu zwanym przez kadet�w . �g�rk� rozrz�dow�" srebrzy�y si� w s�o�cu tr�jk�ty �Starflashy", gotowych do ko�owania na pasy startowe. St�d g�rka rozrz�dowa, albo po prostu �g�rka", wygl�da�a jak pokryty �uskami, wzd�ty bok ryby. Ju� z daleka us�ysza�em tubalny g�os Milady'ego. Raczy� mechanik�w akrofobi� i sadzi� cholerami. Pod jedn� z maszyn czai�y si� skurczone sylwetki ch�opak�w z obs�ugi, kt�rzy woleli nie pcha� si� Milady'emu na oczy. Milady od czas�w, kiedy s�u�y�em w RCF, awansowa� z dow�dcy 19 Eskadry na zast�pc� dow�dcy O�rodka d/s technicznych, cho� wed�ug mnie by� lepszym dow�dc� liniowym i niejednego stratega z Admiralicji wywi�d�by w pole. Sta� przy wymontowanym z kad�uba �Starflasha" rozbabranym agregacie ch�odniczym, w lepkiej ka�u�y, przed wyci�gni�tym na baczno��, poblad�ym go�ow�sem; pokazywa� mu swe pochlapane nogawki i ur�ga�. Przera�ony ch�opczyna �ciska� w d�oniach pust� misk� olejow�. Ongi� by�em kilkakrotnie w jego sytuacji. Milady nosi� wtedy trzcin�. � Jestem � oznajmi�em si� z cywiln� swobod� i komandor przerwa� peror�. � Wy�mienicie � powiedzia�. Spiorunowa� ch�opaka spojrzeniem i jak bocian wydosta� si� z ka�u�y. � Cholerna niezdara. Poda�em mu chusteczk�. � Nie, dzi�kuj�, Lutz. I tak zaraz portki zmieni�. Nakrywa� nas tr�jk�tny cie� maszyny wspartej a�urowym podwoziem o beton; blisko �wier� hektara cienia. Ni�ej startowe pasy rozpe�za�y si� wbrew perspektywie. Czas ' osi�gni�cia pe�nej gotowo�ci bojowej tego O�rodka RCF wynosi kwadrans. W ci�gu kwadransa od og�oszenia alarmu wszystkie maszyny powinny wej�� na orbit� oko�os�oneczn�. Milady mawia�: �Rozumie si�, �e gdyby chodzi�o o bab�, co tchu by�cie si� kopn�li do �Starflashy�, �eby przed innymi dopa�� ciep�ych bet�w, ale zaprawd� powiadam wam (by� okres, gdy komandor �zaprawda�" bez umiaru), �e z �adn� bab� i w �adnych betach nie pohulacie tak, jak na �wiczeniach, i wprawdzie nie zawsze lepszy ten, kto na orbicie pierwszy, radz� wam si� tam �pieszy�, bo inaczej ja z wami pohulam, ptaszyny". � Zakwaterowano ci�? Zaprzeczy�em. � W �A" czeka na ciebie pok�j. Dziewi�tka. Aha, i z Admiralicji przysz�a twoja nominacja. Na czas akcji otrzymasz stopie� komandora podporucznika. �eby� nie musia� dryga� przed byle oficerkiem. Od ciebie zale�y, czy ci ten stopie� zostawi�. � Nie n�ci mnie kariera wojskowa. Milady pu�ci� t� uwag� mimo uszu. � Kasyno jest w bloku �B", jak dawniej. Po obiedzie, je�eli zechcesz, zajrzyj do hangar�w i pogadaj z mechanikami. A jutro zobaczymy, co� wart. W drodze do budynku �A" odebra�em od dy�urnego walizy. Przydzielona mi kwatera przypomina�a pok�j w hotelu klasy standard. Wypakowa�em przybory do mycia i golenia oraz zmian� bielizny, reszt� rzeczy, nie wyjmuj�c z waliz, wepchn��em do szafy. W �ciennej wn�ce wisia� bezwymiarowy ubi�r kompensacyjny. Granatowo-oliwkowy, o r�kawach ozdobionych dwoma z�otymi szlaczkami � szerokim i cienkim z gwiazdk�. Marzenie ka�dego kadeta. Praktycznie � granica awansu w s�u�bie liniowej. W �azience sp�uka�em z cia�a podr�ny kurz, a potem wdzia�em ten m�j nowy ubi�r. Czu�em si� w nim jak w cudzej sk�rze. Nazajutrz odby�em pr�bny lot. Jedyny, bo Milady uzna�, �e jestem w takiej formie, jakbym trenowa� codziennie, i w zwi�zku z tym nie ma sensu zwleka� z rozpocz�ciem akcji. Jako� mi to nie pasowa�o do miladiowskiej celebracji �dopracowywania szczeg��w" i dzisiaj sk�onny jestem twierdzi�, �e �w po�piech by� wynikiem nacisk�w ze strony Admiralicji. �Starfiash", kt�ry dla mnie wyszykowano, nie r�ni� si� nadto od tych sprzed pi�tnastu lat. Na takich jak ten latano obecnie. By�y maszynami generacji �smej, ale wygl�dem zewn�trznym nie odbiega�y od swego prototypu. Zmiany konstrukcyjne dotyczy�y g��wnie os�ony biologicznej, uk�ad�w nad��nych i serworegulator�w. Do kabiny wsiada�em wi�c jak do swego samochodu, kt�rym zrobi�em ju� tyle kilometr�w, �e starczy�oby ich na trzykrotne objechanie naszego globu. Z lewej, pod prostok�tnym, panoramicznym iluminatorem, po�yskiwa� wska�nikami pulpit kontrolny, z prawej � indykatory zespo�u VIS. Fotel otuli� mnie sob�; spocz��em w pozycji p�le��cej. Zwisaj�cy za oparciem, jak kaptur peleryny, kask opad� mi na g�ow�. Ten wi�cej spodziewany ni� rzeczywisty b�l trwa� u�amek sekundy. Elektrody przyssa�y si� do mej czaszki i przesta�em by� tylko cz�owiekiem. Sta�em si� tak�e maszyn�. Czu�em j� ca��; jej bloki nap�dowe, mechanizmy sterownicze i wyrzutnie � wszystko rw�ce si� do dzia�ania, pe�ne ognia, jak rumak pod je�d�cem. Niecierpliwie czeka�em na sygna� startu. Milady akcj� odwo�a�. Przez radio wezwa� mnie do sztabu. Nie jestem za � miladiowsk� organizacj�", ale jak dot�d te przygotowania do powa�nej by�o nie by�o akcji za bardzo tr�ci�y indolencj�. U Milady'ego zasta�em tykowatego cywila z d�ugim, zaczerwienionym nosem, na kt�rym jak przewr�cona �smeka tkwi�y s�abe szk�a w drucianej oprawie. Facet, ulizany, schludny i sztywny, wyci�gn�� ko�cist� r�k�, a gdy poda�em mu swoj�, sk�oni� si� tak nisko, jak gdyby chcia� cmokn�� mnie w d�o�. � To jest komandor podporucznik Lutz � powiedzia� Milady � a to pan Karvitsch. Cz�owiek z Communication with Extra-Terrestrial Intelligence. S�owo �pan" Milady wym�wi� tak, jakby przedstawia� kogo� zupe�nie niedoros�ego, ale komu pragnie sprawi� przyjemno��. Obaj dopiero co wr�cili z odprawy u dow�dcy O�rodka. Cz�owiek z CETI mia� obra�on� min� i chyba nie spodziewa� si� po mnie wyrafinowanej galante�i w obej�ciu. � Mi�o mi � ze�ga�em. �Nasz system obronny � powiada� Milady �jest bezb��dny i je�eli jaka� cholerna kometa albo bolid trafi jednak w Ziemi�, b�dzie to zas�ug� wy��cznie tych uczonych z CETI, co to nim pozwol� nam zniszczy� jakikolwiek meteor, musz� najpierw upewni� si�, czy przypadkiem nie za�atwi�a na nim potrzeb naturalnych jaka� pozaziemska istota." � Odwo�ali�my akcj�, Lutz, bo dotar�a do nas wiadomo��, �e od Obiektu od��czy� si� drugi, mniejszy obiekt. Kr��y teraz po ciasnej orbicie. Przypuszczalnie tym w�a�nie wehiku�em dostarczono na pok�ad Obiektu zw�dzone paliwo i elektrocjonalia. Spodziewamy si�, �e b�dzie l�dowa�. A ten pan jest tu po to, �eby nie spuszcza� nas z oczu. K-arvitsch �ci�gn�� usta. � Za pozwoleniem � b�kn��. � Oczywi�cie nie nas, lecz naszych go�ci � sprostowa� b�aze�sko Milady. I zostawi� nas samych. By�o cicho. Karvitsch podszed� do okna. Wyjrza� na �wirowany, pustawy plac i wysi�ka� nos w bia�� chusteczk�. � A wi�c to pan jest owym katem � powiedzia� z wyrzutem. � Nie rozumiem � odpar�em ch�odno. Zanosi�o si� na niemi�� dla mnie rozmow�. � Rzekomym obro�c� rzekomo zagro�onej ludzko�ci � doda�. Dobrze znam facet�w w rodzaju Kandtscha, facet�w, na kt�rych widok dostaj� md�o�ci. Hipochondrycy obnosz�cy si� z katarem, chrypk� czy udawanym kaszelkiem albo uskar�aj�cy na zmy�lon� nadkwasot�, bideusze, co na ka�dym kroku podkre�laj� s�abo�� konstytucji swego cia�a, kt�rego jednak nie wspomog� najniewinniejsz� cho�by protez�, gdy� r�wna�oby si� to profanacji organizmu � tego o�tarza natury. Si�kanie, chrypienie, rz�enie i czkanie to s� ich niby nobilituj�ce atrybuty. �Co robi cyb, gdy jest chory? Dzwoni po mechanika. A gdy jest umieraj�cy? Dzwoni do sk�adnicy z�omu." W drzwiach stan�� Milady. � Wyl�dowa�! � oznajmi�. � Znowu na Emit-Second. Lutz, zaprowad� pana do parku i wsi�d�cie do �mig�owca. Ja zaraz tam b�d�. IV. PIERWSZE KONSTATACJE Milady by� w�ciek�y. Odk�d na kosmodromie Emit-Second wsiedli�my w trojk� do tego �mig�owca, nie otworzy� ust, nawet �eby zakl��. Lecieli�my od godziny w kierunku Livingstone, komandor obok pilota, ja z ty�u, obok przedmuchuj�cego nos cz�owieka z CETI. Cz�owiek z CETI te� by� w�ciek�y; naturalnie za ten stan rzeczy win� obarcza� Milady'ego. Silnik warkota� basowo, a pod nami przesuwa�y si� miniatury osiedli. Kiedy wyl�dowali�my na Emit-Second, by�o ju� po wszystkim. Po�rodku p�yty stercza�a ma�a rakietka z otwartym w�azem, od do�u osmolona, jak te z Museum of Space Ships w Sherridon. Podw�adni jasnow�osego kapitana, biwakuj�cy wok� transporter�w, po�piesznie doprowadzali do porz�dku sw�j wygl�d zewn�trzny. Milady dotkn�� ziemi przed �mig�owcem. �Przeczuwa� co� od pocz�tku". Pobieg�em za nim do id�cego nam naprzeciw kapitana. � Przyjechali tu z Admiralicji � zameldowa� kapitan � i zabrali tego... tego... � Kogo? � Tego si� nie da wyrazi� s�owami, panie komandorze � odpar� dow�dca. Spojrza� na mnie, na m�j nowy ubi�r i oczy zrobi�y mu si� jeszcze bardziej okr�g�e. � Ja bym to nazwa� potrafi�! � wybuchn�� Milady, nie bacz�c, �e s�ysz� go kadeci. To post�powanie Admiralicji! Cz�owiekowi ka�� uzgadnia� z nimi najdrobniejsze g�upstwo, a sami, ci nad�ci panowie admira�owie, nie licz� si� z nikim i z niczym i wywo�uj� taki rozpieprz... Za nami rozleg�o si� si�kanie. � O�mielam si� zauwa�y� � wtr�ci� Karvitsch � �e pozwala pan sobie... � Stul pan pysk! � hukn�� Milady. Z powrotem zwr�ci� pochylon� g�ow� w stron� kapitana. Spyta� spokojniej: � Co to by�o? Kapitan wetkn�� palec za ko�nierzyk i potar� szyj�. � Terminologia wojskowa jest zbyt uboga... � Gdzie to teraz jest? � Ci z Admiralicji wywie�li to poduszkowcem do Livingstone, do Centrum Biofizycznego. Tam was oczekuj�. Wszystkich trzech. � A pan, jakie otrzyma� dyspozycje, kapitanie? � �adnych, panie komandorze. � Zatem niech pan tu tkwi nadal i pilnuje tego truch�a. � Milady sapn��. � Do �mig�owca, Lutz! Karvitsch ruszy� za nami. Wystartowali�my w milczeniu i w milczeniu up�yn�o nam dziewi��dziesi�t minut lotu. Nadci�ga� zmierzch, a wraz z nim czarne, ci�kie chmury. By�o parno i duszno. Pilot w��czy� o�wietlenie przyrz�d�w. Strza�ka tachometru wskazywa�a 250. Karvitsch przesta� poci�ga� nosem, ale chusteczki nie schowa�. Co rusz ociera� ni� spocony kark i czo�o. R�cz�, �e gotowa� si� w tej swojej schludnej, granatowej kurteczce. � To nie to, co pi�tna�cie lat temu � odezwa� si� raptem Milady. W jego g�osie nie by�o ju� z�o�ci. � Prawda, Lutz? Brak koordynacji, wsp�pracy, przestrzegania regulaminu... Kto do sztabu przyjdzie pierwszy, ten rz�dzi. S�ysza�e�, �eby g�owa wydawa�a cia�u rozmaite i sprzeczne polecenia r�wnocze�nie, przy czym nie kontroluj�c, czy i jak zostaj� one spe�nione, sama si� z nich wywi�zywa�a? � Owszem. Na przyk�ad w epilepsji. Z ty�u nie widzia�em, ale Milady u�miechn�� si� chyba. Przelatywali�my nad po�udniowym przedmie�ciem Livingstone. Pali�y si� latarnie uliczne i kolorowe �wiate�ka sygnalizacyjne na szczytach wie�owc�w. � Ten chaos to syndrom wsp�czesno�ci � kontynuowa� Milady. � W naszym zinstytucjonalizowanym spo�ecze�stwie warto�� ma praca tylko w urz�dach najwy�szego szczebla. Obowi�zki rzadko kiedy s� przekazywane w d�, do jednostek podleg�ych, bo obowi�zki to dzisiaj perspektywy, a perspektywy to luksus. Wysoko sobie cenimy pe�ni� �ycia, dlatego d��ymy do o�ywienia , , w�asnej psychiki, dlatego powstaje tyle sekt mistycznych, ^ dlatego ludzie coraz rzadziej nadstawiaj� karku g, w najbardziej nieprawdopodobnych przedsi�wzi�ciach � �eby prze�y� co� naprawd� intensywnie. Dawniej lansowano tez�, �e perspektyw� stanowi� osi�gni�cia materialne. Po ekspansji ekonomiczno-technologicznej, kiedy wszelkie mo�liwe do zdobycia dobra znalaz�y si� w r�kach wszystkich ludzi, osi�gni�cia materialne utraci�y charakter perspektywy. , Po doj�ciu do sukcesu ludzi ogarn�o zw�tpienie. Ze spo�ecze�stwem sta�o si� to samo, co z tym zblazowanym erotomanem, kt�ry na staro�� oszala� dla jednej sp�dniczki, ugania� si� za ni� przez lata, sk�adaj�c dowody m�stwa i wytrzyma�o�ci, pokonuj�c pi�trz�ce si� przeszkody, aby wreszcie, gdy dopi�� celu, tu� przed sfinalizowaniem sprawy, kompletnie opa�� z si� i stwierdzi� z gorycz�, �e dra�owa� za tym, co dosta�by od ka�dej innej, w ka�dym miejscu i o ka�dej godzinie. Ty by�e� za m�ody, ale ja pami�tam te rozruchy, kiedy palono archiwa, niszczono komputery i dewastowano urz�dzenia, �eby �zacz�� wszystko od nowa". To by�a robota rozhisteryzowanych malkontent�w i nie zda�a si� na nic, ale u�wiadomi�a spo�ecze�stwu, �e w naszym ustabilizowanym dobrobycie co� si� za�ama�o. Ci, kt�rzy dotychczas od rana do wieczora gnu�nieli przed telewizorami, bez umiarkowania opychali si� frykasami, a w chwilach wzmo�onej aktywno�ci wybierali si� na przeja�d�k� wind� po bloku, wyrwali si� nagle z domowych pieleszy, rozp�dzili roboty porz�dkowo-us�ugowe i wzi�li si� do najdziwniejszych zaj��. A to bezinteresownie plewili ziele�ce na skwerach, a to wspania�omy�lnie udra�niali miejskie kana�y lub myli szyby wystawowe. Szczycili si� tym. �e znajomi i nieznajomi m�wili o nich: �To ten. co dzie� w dzie� rano zamiata chodnik na skrzy�owaniu 38 ze 127. Byli znani nie tyle z nazwiska, ile z funkcji, kt�r� z ca�ym samozaparciem i spo�ecznie sprawowali. Jeszcze dzisiaj spotkasz takich. Za wszelk� cen� pragn� si� wyr�ni�. zwr�ci� na siebie uwag�, wybi� si� ponad przeci�tno��. Szwendaj� si� po ulicach niedomyci i obszarpani albo ubrani tak. �e cz�owiek nie wie, dok�d ucieka�, ale bezsprzecznie s� bardziej o�ywieni psychicznie od tych nierozkr�conych. tak zwanych normalnych i solidnych obywateli, kt�rzy nie mog� si� pozby� uczucia, �e co� trac�. Nak�adaj� na siebie. chocia� nie s�u�bowe, przecie� obowi�zki, a obowi�zki to perspektywy lepszego, pe�niejszego �ycia psychicznego. I maj� perspektywy szersze ni� pracownik urz�du ni�szego szczebla, pracownik, kt�remu pazerna jednostka nadrz�dna sprz�ta sprzed nosa ca�� robot� i ka�e bezczynnie gni� za biurkiem. Karvitsch przywar� do bocznej szyby, podkre�laj�c sw� poz�, �e wywody komandora ma gdzie� i �e w og�le nie chce lego s�ucha�. Pilot kr�ci� si�, jak gdyby chcia� dorzuci� swoje trzy grosze, ("mnie �wierzbi� j�zyk. Milady zapomnia� o sytuacji takich jak ja, kt�rym w�asna odmienno�� za bardzo dopiek�a, �eby si� ni� cieszy� i chlubi�, i kt�rym ta odmienno�� stwarza�a takie perspektywy, �e nic, tylko wskoczy� do �Starfiasha", wej�� na orbit�, wy��czy� blok bezpiecze�stwa i z pr�dko�ci� kosmiczn� pu�ci� si� przez atmosfer�. Wyl�dowali�my po zachodzie s�o�ca, na zaj�tym przez dwa zmiennop�aty placyku, przed gmachem Centrum Biofizycznego. Rozpi�ta wysoko siatka luminescencyjna o�wietla�a r�wnym �wiat�em przyleg�y teren ��cznie z zaparkowan� opodal gmachu kolumn� poduszkowc�w. Odg�os naszych krok�w, kiedy weszli�my do jasnego holu, przywo�a� stra�nika; ten zaprowadzi� nas do sali g��wnej. By�y tam dwie osoby � kobieta i m�czyzna. Stali przed obszernym jak p� amfiteatru pulpitem wysadzanym wszystkim tym, co humanist� mo�e doprowadzi� do ob��du. Mieli na sobie kitle. Kobieta nie zrobi�a na mnie dobrego wra�enia, i nie dlatego, �e nie lubi� postawnych blondynek, zw�aszcza tych. kt�re spaceruj�c po ulicach albo wysiadaj�c z samochodu lub wbiegaj�c przed tob� po eskalatorze potrz�saj� i kr�c� swymi atutami, i jakby mog�y, wlaz�yby ci tymi wszystkimi obfito�ciami na kark, ani te� dlatego, �e . naukowiec w sp�dnicy to nawet brzmi podejrzanie, lecz dlatego, �e nie znosz� egzaltowanych sawantek. Jestem zdecydowanie za rozdzieleniem seksu od erudycji; seks i erudycja to tak unikalny, jak i nieudany maria�. M�czyzna za� przedstawia� si� ciekawie: o p�torej g�owy ni�szy od kobiety, za�ywny, z rozczochran�, przet�uszczon� i ciemn� fryzur�, kostropaty. Obrzuci� nas przenikliwym spojrzeniem malutkich czarnych oczu. Nos mia� szeroki i kaczy i by� niestarannie ogolony. � Jeste�cie � powiedzia� falsetem, nieomal jod�uj�c. Nosi� nazwisko stosowne do wygl�du: Gnom�. Gdy m�wi�, patrzy� na wszystko, tylko nie na swego rozm�wc�. � Tamci odjechali. .�� Porozumia�em si� z Miladym wzrokiem,,;' � Cholera � mrukn�� Milady. i;; � Za pozwoleniem � wtr�ci� Karvitsch. � Owe poduszkowce przed wej�ciem... � A, tak � pisn�� Gnom�. � Go�cia zostawili. Jest w wiwarium. Obr�ci� si� do pulpitu, trzasn�� prze��cznikiem i na g��wnym ekranie pojawi� si� obraz. D�ugo wpatrywa�em si� w poszczeg�lne elementy, nim zdo�a�em je powi�za� i skleci� z nich ca�� sylwetk�. Ta niby-ludzka, niby-owadzia forma posiada�a g�ow� i tu��w oraz dwie pary ko�czyn. Stw�r mia� symetryczn� budow� i ludzki korpus, ale jego ramiona i nogi, niepomiernie wyd�u�one, podobne by�y raczej do odn�y jakiego� stawonoga. Wysoko sklepion� czaszk� porasta�a sko�tuniona, szarobr�zowa sier��, a pod pergaminow� sk�r� ma�ego tu�owia ostro rysowa�y si� kr�gi �eber i ko�ci miednicy. Stw�r by� nagi i by�, wed�ug mej oceny, stuprocentowym samcem. D�onie i stopy mia� nienaturalnie wielkie, uzbrojone w rogowate, po�amane pazury. Sfuszerowany cyb � przemkn�o mi przez my�l. Gnom� wykona� zbli�enie i ujrzeli�my fizys stworu: cz�owiecz� i zastyg��, jak kamienna maska. Tylko w jarz�cych si� w g��bi oczodo��w �lepiach przebija� si� jaki� wyraz, mo�e strachu. � Cz�owiek-paj�k � szepn�� Milady ze wstr�tem.. Kobieta, faluj�c tym wszystkim pod kitlem, odwr�ci�a si� do nas. Dot�d bez skr�powania przypatrywa�a si� go�emu stworowi. � Wysoko��: dwa dwadzie�cia siedem � oznajmi�a swobodnie. � Rozpi�to�� ramion: dwa dziewi��dziesi�t sze��. Waga: siedemdziesi�t siedem kilogram�w � przest�pi�a z nogi na nog� ko�ysz�c zach�caj�co ty�em w stron� stworu na ekranie. � Organy wewn�trzne jak u cz�owieka � zajod�owa� Gnom�. � Wprost wierzy� si� nie chce! Kobieta mu przerwa�a. Przez kilka minut popisywa�a si� znajomo�ci� anatomii. na koniec rzek�a z uniesieniem: � Kiedy go tu u�pionego przywie�li, by� brudny i upaprany odchodami. I wprost cuchn��! � Jest wspania�y � powiedzia� Karvitsch. Wysmarka� si� ostentacyjnie, b�ysn�� okularami i stan�� przy kobiecie, pod ekranem. Wraz ze stworem tworzyli dobran� tr�jk�. Ciekn�cy nos. obfito�ci pod kitlem i wypr�niaj�cy si� niefrasobliwie stw�r � wszystko to by�o przecie� tak cudownie ludzkie, �e niepodzielne. � Kto by si� spodziewa�! Pod wp�ywem strachu zareagowa� jak cz�owiek! � Nic tu po nas, Lutz � mrukn�� Milady. � Pan, jak si� domy�lam, tutaj zostaje? Cz�owiek z CETI spojrza� czule na ekran i na kobiet�, po czym przytakn��. V. PR�BA ZROZUMIENIA Nast�pne cztery doby sp�dzi�em w O�rodku Szkoleniowym RCF. Troch� lata�em swoim ..Starfiashem" � raczej dla zabicia czasu ni� dla �podnoszenia kwalifikacji". Pogoda zepsu�a si� i wystarczy�o popatrze� na zaci�gni�te chmurami niebo, aby bez pomocy synoptyk�w stwierdzi�, �e taka utrzyma si� co najmniej tydzie�. Cz�sto przesiadywa�em na �g�rce rozrz�dowej". �d mechanik�w i kadet�w dowiedzia�em si� o wadach i zaletach �Starfiashy" wi�cej, ni�bym si� dowiedzia� od tych wypatruj�cych awansu instruktor�w. Odwiedza�em tak�e biura projektowe: konstruktorzy ch�tnie pokazywali mi plany, na kt�rych jak na d�oni wida� by�o zawi�� ewolucj� maszyn. Z generacji na generacj� stawa�y si� sprawniejsze, czulsze, zarazem bardziej skomplikowane, a jednocze�nie .trwalsze i mniej zawodne. Ich ey-olucja. cho� przebiega�a pod kontrol� ludzi i dzi�ki ludziom, by�a konsekwencj� �a�cucha przyczyn i skutk�w, na kt�re ludzie mieli wp�yw cz�stokro� minimalny. ..Starfiash". gdy przyjmuje do siebie cz�owieka, przeistacza si� w samodzielny organizm i wtedy ka�da naprawa b�d� wymiana podzespo�u jest jakby operacj� na �ywym ciele. A przecie� w warunkach bojowych dokonuje si� napraw tylko takich; pilot najlepiej wie, bo �czuje", co dolega jego maszynie. Stale wraca�em do tych plan�w, albowiem domy�la�em si�, �e zawieraj� wa�n� dla mnie prawd�. Z Centrum Biofizycznego dociera�y do nas sk�pe wie�ci. Pr�by porozumienia si� z Przybyszem spe�z�y na niczym. Od stra�nik�w Przechowalni Paliw J�drowych, kt�rzy tymczasem odzyskali przytomno��, r�wnie� nie us�yszano niczego; tyle �e zgodnie z regulaminem pe�nili s�u�b�, a� naraz ockn�li si� w szpitalu. Milady przebywa� poza O�rodkiem. O najdziwniejszych porach telefonowa� do mnie i powtarza�, �e mam by� got�w do startu. W przyp�ywach dobrego humoru dzieli� si� ze mn� nowinami. Ju� na drugi dzie�, gdy�my wr�cili z Centrum Biofizycznego, oznajmi� mi poufnie, �e biofizycy postanowili skonstruowa� stworopodobnego cyborga. Ustalono, �e zamiast Przybysza on wsi�dzie do stercz�cej na Emit-Second rakietki, wejdzie na orbit�, a nast�pnie dostanie si� do wn�trza Obiektu. Nie obiecywano sobie po tej ekspedycji wiele, bo spec-cyborg nie by� zdolny do samodzielnego dzia�ania, i ci z Admiralicji spodziewali si�, �e Przybysze szybko mistyfikacj� odkryj�, �udzono si� jednak, �e przedtem spec-cyborg zd��y przekaza� do punktu dowodzenia nieco informacji, bodaj og�lnych. Ta mechaniczna kuk�a mia�a by� sterowana z Ziemi; z piekielnym po�piechem w�a�nie j� montowano. Ale po kiego czorta trzymano w odwodzie mnie? Czwartego dnia pobytu w O�rodku RCF zdecydowa�em si� skontaktowa� z Elie. Brakowa�o mi jej i czyni�em sobie wyrzuty z powodu moich kr�tackich wyja�nie� w �Elaborate", gdzie z ni� i czarnosk�rym kierowc� jad�em ostatni cywilny obiad. Rozmawia�em ze swego pokoju, przez radiowifon. Kiedy kupili�my komplet tych aparacik�w, um�wili�my si� z Elie, �e nigdy si� z nimi nie rozstaniemy � �eby ka�de z nas w ka�dej chwili mog�o si� z drugim bez k�opotu po��czy�. Dawno nie ogl�da�em �ony tak wypocz�tej i �wie�ej. Fryzur� mia�a u�o�on� w rudawe loki, a jej szafirowe oczy b�yszcza�y niczym kamienie pierwszej wody. Na tym male�kim ekraniku jej bu�ka wygl�da�a jak twarz z malowid�a, kt�re widzia�em u Milady'ego, w jego mieszkaniu-lamusie (Milady wyjawi� mi, �e to oryginalny Rubens). � Jeste�my u Alberta � powiedzia�a. � Albert chodzi na spacery i jutro lub pojutrze zabior� go do domu. Elie bardzo prze�y�a wypadek syna. Od dnia, w kt�rym Albert wraz z kolegami urz�dzi� te biegi prze�ajowe, do jego operacji by�a fenomenologicznie jak martwa; szcz�ciem doktor Zend, stary praktyk, go�ci� akurat w Decksance i podj�� si� implantacji. Zobaczy�em Alberta. � Cze��, tatusiu! Kiedy przyjedziesz? � Niebawem � odpar�em. Ch�opiec by� jeszcze blady i mia� podkr��one oczy. � To potrwa dos�ownie kilka dni. � Na drugi tydzie� lecimy z mam� nad Atlantyk. Do Maceio albo Joao Pessoa. � Przylec� do was. � No to cze��, bo pan doktor chce z tob� m�wi�. Ujrza�em promienn� twarz Zenda. U�miecha� si� jak triumfator. Doktor Zend jest mistrzem chirurgii implantacyjnej i nigdy nie zawi�d�. Naprawi� to, co ja sknoci�em. �Cybka, k�ad�c d�o� na zaokr�glonym brzuchu, do cyba: � Nasz ma�y jest z czego� niezadowolony. � Kopie? � Nie, terkocze." Elie musia�a by� mu wdzi�czna. Bardzo, bardzo wdzi�czna. � C�e� si� pan tak nabzdyczy�, Lutz? � Dzi�kuj� panu, doktorze. Zend patrzy� na mnie badawczo. Nie przestawa� si� u�miecha�. � Je�eli pan b�dzie w Decksance � powiedzia� � niech pan wpadnie do kliniki. Przyrzek�em go odwiedzi� i przerwa�em po��czenie. Potem zrobi�em porz�dek w rzeczach osobistych. Bra�em ciep�y prysznic, gdy przybieg� dy�urny kadet, zdyszany i przej�ty. Naramienna opaska zrolowa�a mu si� i przekrzywi�a; w gar�ci �ciska� szary, p�aski pakiet. � Alarm, panie komandorze! � wrzasn��. Owin��em biodra r�cznikiem. Woda �cieka�a mi z w�os�w na tors i plecy. � A co mnie to obchodzi, u licha? � spyta�em. � Ja nie mam �adnych zada� bojowych. � Ma pan � odpar� kadet wr�czaj�c mi szary pakiet. By�a to koperta alarmowa. � Mog� odej��? � Ch�opak drepta� w miejscu, jak gdyby �pieszy�o mu si� do toalety. : W budynku zawodzi�a syrena, na zewn�trz narasta� zgie�k. � Zmykaj. Mokrymi palcami rozerwa�em kopert�. Wyszarpn��em z niej z�o�on� we dwoje kartk�. W oddali zagrzmia�o raz i drugi. Komandor podporucznik Lutz Seymour. Zadanie: � start w trybie alarmowym z JB 406 maszyn� typu �Starfiash", numer XHH 164; � lot bojowy w kierunku Emit-Second; � l�dowanie na Emit-Second; � z�o�enie meldunku dow�dcy Akcji �Przybysz". Dow�dca Akcji �Przybysz" Komandor Franklin Milady Pokrzykiwania na dworze ton�y w warkocie �mig�owc�w l�duj�cych w�a�nie na �wirowanym placu: warkot �mig�owc�w ton�� we wzmagaj�cym si� dalekim grzmocie. No tak, te koperty alarmowe, zadania bojowe, gor�czkowa bieganina i ci trac�cy g�ow� dy�urni � to by�a robota i �ywio� Milady'ego. Ale nie podrywa si� ca�ej jednostki Royal Cosmos Force bez powodu. Na wilgotne cia�o nawlok�em ubi�r kompensacyjny i wybieg�em na dw�r. ..G�rka rozrz�dowa" trz�s�a si� w posadach; otacza�y j� k��by dymu i py�u. Spod niej wali�y z rykiem w niebo kr�tkie b�yskawice startuj�cych maszyn. Bli�ej, na placu, wrza�o. Likwidacyjne grupy kadet�w wynosi�y ze sztabu opancerzone skrzynie i tas