7397
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 7397 |
Rozszerzenie: |
7397 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 7397 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 7397 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
7397 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
KAZIMIERZ PRZERWA-TETMAJER
POEZJE - WYB�R
PODSTAWA TEKSTU: KAZIMIERZ PRZERWA-TETMAJER: POEZJE, WARSZAWA 1980
OPRACOWANIE: MAREK ADAMIEC, WSPӣPRACA H&M
Przerwa-Tetmajer Kazimierz
Poezje
Spis tre�ci:
001.txt: W JESIENI
"O cicha, mglista, o smutna jesieni!..."
002.txt: ZASN�� JU�!...
"Zasn�� ju�!.... Noc ta pochmurna, bezgwiezdna,..."
003.txt: DO SNU
"Nie mam dosy� odwagi, aby przed z�em �ycia..."
004.txt: JAK DZIWNIE SMUTNE, POS�PNE, Z�OWIESZCZE...
"Jak dziwnie smutne, pos�pne, z�owieszcze..."
005.txt: SCHN�CA LIMBA
"U st�p mych dzika przepa��. W ciemnym niebie blady..."
006.txt: NIEWIERNY
"Przychodz� na mnie godziny zw�tpienia,..."
007.txt: KONAJ, ME SERCE...
"Konaj, me serce - - po co �y� ci dalej?..."
008.txt: W OLIWNYM GAJU...
"W oliwnym gaju, gdzie pachn� ja�miny,..."
009.txt: CIE� CHOPINA
"Na wiejskie gaje, na kwietne sady,..."
010.txt: FRAGMENCIK
"Wierz�, �e racj� naj�wi�tsz� mia�,..."
011.txt: CREDO
"Jutro?... Nie wierz�, aby lepiej by�o..."
012.txt: KTӯ NAM POWR�CI...
"Kt� nam powr�ci te lata stracone..."
013.txt: KONIEC WIEKU XIX
"Przekle�stwo?... Tylko dziki, kiedy si� skaleczy,..."
014.txt: PROMETEUSZ
"Ogniu, ty, co tam w ziemi wn�trzno�ciach g��boko..."
015.txt: GENIUSZE
"Bezduszna, ciemna, bezmy�lna ludzko�ci,..."
016.txt: HYMN DO NIRWANY
"Z otch�ani kl�sk i cierpie� podnosz� g�os do ciebie,..."
017.txt: PODCZAS BURZY
"Wci�gam wicher jak rumak, gdy na step wybie�y,..."
018.txt: EVVIVA L'ARTE!
"Eviva l'arte! Cz�owiek zgin�� musi -..."
019.txt: HYMN DO MI�O�CI
"Ty� jest najwy�sz� z si�, wszystko ulega tobie,..."
020.txt: NARODZINY AFRODYTY
"Z�ocisty to by� dzie�. B��kitne zadumanie..."
021.txt: LEDA
"Czy znacie Led� Micha�a Anio�a..."
022.txt: ONA
"Ksi�yc w�r�d bia�ych chmurek, kt�rymi wiatr miota,..."
023.txt: LUBI�, KIEDY KOBIETA...
"Lubi�, kiedy kobieta omdlewa w obj�ciu,..."
024.txt: NA POGRZEB TEOFILA LENARTOWICZA
"Znowu Ci, Polsko, uby� syn..."
025.txt: WIDOK ZE �WINICY DO DOLINY WIERCHCICHEJ
"Taki tam spok�j... Na g�r zbocza..."
026.txt: MELODIA MGIE� NOCNYCH
"(Nad Czarnym Stawem G�sienicowym)..."
027.txt: LIMBA
"Samotna limba szumi..."
028.txt: POZDROWIENIE
"Sponad wi�lanych leci fal..."
029.txt: LIST HANUSI
"Kochany Jerzy m�j! Pis� tu stela..."
030.txt: OGR�D LESBIJSKI
"Noc ksi�ycowa. Ogr�d pe�en cienia,..."
031.txt: O SONECIE
"Lubi� sonetu trudn�, mistern� budow�:..."
032.txt: W�DROWCY
"Przez ogr�d id� pe�en cudnych kwiat�w,..."
033.txt: I
"Cisza. Noc. Na za�mion� dolin� Ko�cielisk..."
034.txt: II
"Jaka cisza! Jak dziwnie wygl�daj� drzewa - -..."
035.txt: DANAE TYCJANA
"Na mi�kkim puchu bia�ego pos�ania..."
036.txt: VIRGINI INTACTAE
"Ust twych wi�c usta nie tkn�y niczyje?..."
037.txt: DYSKOBOL
"T�um widz�w. On spokojnym wzrokiem met� mierzy - -..."
038.txt: KALLIPIGOS
"Etrusk� waz� tkni�ciem czu�ej r�ki..."
039.txt: EKSTAZA
"Nie widz�, s�ucham ci� oczyma, bia�a!..."
040.txt: POS�G HERMESA
"Rze�biarz Hermesa pos�g wyku� marmurowy,..."
041.txt: MASTODONTY
"Burza drzew! Pni�w przepa�cie, ocean konar�w,..."
042.txt: PIERWOTNE ZJAWISKO
"Potworne pierwotnego zjawisko chaosu!..."
043.txt: ANIO� PA�SKI
"Na Anio� Pa�ski bij� dzwony,..."
044.txt: XIX WIEKOWI
"Naprz�d! przez zawichrzone ludzko�ci przewa�y!..."
045.txt: RYCERZ
"Jedzie, jedzie rycerz z dali,..."
046.txt: PSYCHE
"Psyche tajemna, sm�tna, zamy�lona..."
047.txt: POD MARTW� SKA��...
"Pod martw� ska�� wi�dn� g�rskie kwiaty,..."
048.txt: I
"Sarkofag w ciemnym wyku�em marmurze..."
049.txt: II
"O zimny marmur opieram m� g�ow�..."
050.txt: IRONIA
"Na ka�dym miejscu i o ka�dej dobie..."
051.txt: DE PROFUNDIS...
"O morze, morze! Czyli� jest na tobie..."
052.txt: DUSZA W POWROCIE
"Szukam na pr�no - odnale�� nie mog� -..."
053.txt: Czemu ty, s�o�ce, �wiecisz
"i budzisz �ycie?......"
054.txt: SZATAN
"Nad oceanu przywi�d� brzeg..."
055.txt: SATYR
"Prawda? Kiedy nam serce uczucie rozpiera..."
056.txt: PARODIA �YCIA
"�yjemy cz�sto, jako te smutne jelenie..."
057.txt: Patrzcie na twarz Jej! Czy�cie J� widzieli?
"Tak pi�kn� dusz� B�g raz tylko stwarza!..."
058.txt: Kocham Ci� za to, �e Ci� kocha� musz�,
"kocham Ci� za to, �e Ci� wielbi� mog�,..."
059.txt: Op�y� mnie, ciemny lesie,
"owi� mnie, d�d�ysta mg�o:..."
060.txt: �mierci!
"Patrzysz tak na mnie dobrymi oczyma,..."
061.txt: Cyt... to gra �mier�.
"Wstrzymajmy r�k�... wstrzymajmy krok......"
062.txt: Z daleka od ludzkiego zgie�ku i mrowiska
"jest jedna Pani cicha, spokojna i blada......"
063.txt: Cz�owiek, kt�remu szumi wiatr we wn�trzu ducha,
"wyszed� na pole rano, gdy �wieci�o s�o�ce,..."
064.txt: O melancholio, ty, co wszystkie rzeczy
"pod k�tem �mierci ukazujesz oku;..."
065.txt: DZWONY. TRYPTYK. CZʌ� PIERWSZA
"Na Anio� Pa�ski bij� dzwony,..."
066.txt: DZWONY. TRYPTYK. CZʌ� DRUGA
"W przestrze� powietrzn� bij� dzwony,..."
067.txt: DZWONY. TRYPTYK. CZʌ� TRZECIA
"Na Anio� Pa�ski bij� dzwony,..."
068.txt: PODSTAWA TRYPTYKU
"Przebrzmia�y dzwony. Wolna, cicha..."
069.txt: MARSZ ZB�JECKI ZE "SKALNEGO PODHALA"
"Hej! idem w las - pi�rko si� mi migoce!..."
070.txt: (1909 ROK)
"Przemin�� czas, przemin�� czas..."
071.txt: JU� NIE WIEM, CO POZA MN� BY�O...
"Ju� nie wiem, co poza mn� by�o -..."
072.txt: A KIEDY...
"A kiedy b�dziesz moj� �on�,..."
073.txt: CIEMNY, PACHN�CY LAS...
"Ciemny, pachn�cy, wielki las!..."
074.txt: NAD RZEK�
"Taka mi si� marzy wielka rzeka,..."
075.txt: CICHE, MISTYCZNE TATRY...
"Ciche, mistyczne Tatry, owe wieczne g�usze..."
076.txt: KTO ZAWSZE TYLKO �Y� W PUSTYNI...
"Kto zawsze tylko �y� w pustyni,..."
077.txt: MEMU SYNKOWI
"M�j synku ma�y, d�wignio �ycia..."
078.txt: ZBROJA ZAWISZY
"A kiedy si� zabiera�a wyprawa krzy�owa,..."
079.txt: ELEGIA NA �MIER� CZARNEGO ZAWISZY
"U Dunaju, u szerokiej rzeki,..."
080.txt: DZIECINNY OKR�CIK
"Dziecinny okr�cik p�ynie..."
081.txt: �YCIE
"Od jesieni do jesieni..."
082.txt: STRASZNY �AL
"Dzi�, kiedy �ycia mego s�o�ce z wolna spada,..."
083.txt: Z FACKIEWICZ�W KUFKOWA
"Z Fackiewicz�w Kufkowa - bywa, czyta, gada,..."
084.txt: JAK JANOSIK TA�CZY� Z CESARZOW�
"Pag�rami, wzg�rzami, r�wniami..."
085.txt: BY� CZAS
"By� czas, �e�my si� rozumieli..."
086.txt: �LIMAK
"�limak mi si� powoli przed oczyma wlecze - -..."
087.txt: HYMN WSPANIA�O�CI
"Purpury, rozrzucone na z�ote szafiry,..."
088.txt: NA MOCZARACH
"Przekl�ty szary �ycia dzie� - -..."
089.txt: REFLEKSJE
"Mia�em kiedy� przyjaci� - mo�e i nie mia�em -..."
090.txt: Z NOTATEK
"Serce moje znu�one przynosz� w t� stron� - -..."
W JESIENI
O cicha, mglista, o smutna jesieni!
Ju� w dusz� czar tw�j dziwny, senny sp�ywa,
przychodz� chmary zapomnianych cieni,
t�sknota wiedzie je smutna i tkliwa,
ile� mi�o�ci, och, ile� kochania
umar�a przesz�o�� z naszych serc poch�ania,
z naszych serc biednych, z naszych serc bezdeni...
Zamykam oczy... Blade ciche cienie
sun� si� w li�ci pos�pnym szele�cie -
jak ob�ok �wiat�o: niesie je wspomnienie...
O dni umar�e! o dni! gdzie� jeste�cie?...
co pozosta�o po was?... Ach! daleko,
daleko k�dy� toczycie si� rzek�
szar� i m�tn� w g��b puszcz i w milczenie...
ZASN�� JU�!...
Zasn�� ju�!.... Noc ta pochmurna, bezgwiezdna,
pos�pnych widze� krynic� jest bez dna -
zasn�� ju�, sk�oni� na nirwany �ono
g�ow� p�on�c�, bez miary zm�czon�...
Przep�yn�� przez ni� strumie� my�li d�ugi,
a jedna by�a smutniejsz� od drugiej,
a wszystkie by�y smutne bezlito�nie - -
chc� spa�, cho� wiem, �e ci�gu my�li do�ni�...
Ha!... T�um okropny mar ci�nie si� bia�ych,
w szatach zwalanych ziemi� i zbutwia�ych,
ta�cz� woko�o z szalonym po�piechem,
szyderczym w twarz mi wybuchaj�c �miechem
Widok ich trupich czaszek mi� przera�a,
dusi mi� zgni�a, wstr�tna wo� cmentarza,
a ten �miech strasznej ironii si� wwierca,
jak t�pa �ruba, w g��b mojego serca.
T�ocz� si� ku mnie ohydn� gromad�,
trupie swe r�ce na czo�o mi k�ad�
i spr�chnia�ymi szcz�kami klekoc�
najokropniejsze z wszystkich pyta�: Po co!?...
DO SNU
Nie mam dosy� odwagi, aby przed z�em �ycia
w �mierci szuka� zbawienia
i wiecznego ukrycia,
ani wiem, czy �mier� kresem ludzkiego istnienia
jest wieczystym?... Ani wiem, czy z�o w tej zaziemnej
bezwiednie przeczuwanej przestrzeni tajemnej
nie w�adnie? Lecz strudzony walk� bezowocn�
z si�� losu przemocn�,
ciebie wo�am, �nie cichy... O! gdyby� przez wieki
nie schodzi� z mej powieki...
�nie! Ile� razy westchn� do ciebie, gdy jasna
okrutna prawda m�zg m�j i serce rozdziera...
Jeszcze godzina jedna, dwie - - a potem zasn�
i cicho�� mnie �miertelna
ko�ysze na swym �onie... Duch we mnie umiera,
i jestem, jak trup �ywy, bez czucia, bez my�li,
wi�c z�emu niedost�pny... Ty mi s�odycz zesz�ej,
�nie - - chc� cho� wizji szcz�cia. O! gdyby� przez wieki
nie schodzi� z mej powieki...
A cho�bym dzi� zasn�wszy, zamiast spodziewanej
ulgi, mia� �pi�cy sta� si� �upem widm cierpienia
lub cho�by si� j�trzy�y w nocy owe rany,
zdobyte w walce dziennej,
kt�rych ja zapomnienia
szukam w martwo�ci sennej:
jeszcze do ci� zawo�am, �nie, oby� przez wieki
nie schodzi� z mej powieki...
JAK DZIWNIE SMUTNE, POS�PNE, Z�OWIESZCZE...
Jak dziwnie smutne, pos�pne, z�owieszcze
jest to zegaru miarowe st�panie -
s�ucham i zimne przejmuj� mi� dreszcze...
Coraz mniej �ycia, niebytu otch�anie
coraz mi bli�sze, �mierci przera�liwe,
gro�ne widziad�o ci�nie mi si� w oczy - -
straszno pomy�le�, �e cia�o, dzi� �ywe,
nied�ugo w trumnie robactwo roztoczy.
Okropna wizja!... Naoko�o wszyscy
sercu mojemu, duszy mojej bliscy,
w mogi�ach swoich tak mi jasno widni,
le�� tam, tacy wstr�tni i ohydni!...
�ycie pod��a do przekl�tej mety -
Jak gardz� �yciem! W twarz �mierci z�owrog�
patrz�c, szkieletom zazdroszcz� - - szkielety
przynajmniej �ni� ju� o �mierci nie mog�.
SCHN�CA LIMBA
U st�p mych dzika przepa��. W ciemnym niebie blady
�wieci ksi�yc, podobny wodnej bia�ej lilii,
co kielich sw�j nad ciemne g��biny wychyli.
Cicho - grzmot s�ycha� tylko hucz�cej kaskady.
Nad nurtem jej ze skalnej wyros�a posady
limba: z��k�o konary smutno na d� chyli,
czuj�c, �e d�u�ej walczy� na pr�no si� sili
i runie - wicher szumi jej hymny zag�ady.
Nie ona jedna toczy t� walk� bolesn�:
s� ludzie i narody ca�e na przedwczesn�
�mier� skazane, przez los�w okrutne przekle�stwo - -
i czy� warto jest walczy� nie wierz�c w zwyci�stwo?
I czy� warci s� �ycia, kt�rym brak do� si�y?
I c� z tych �ez wylanych na s�abych mogi�y?...
NIEWIERNY
Przychodz� na mnie godziny zw�tpienia,
gdy trac� wiar� w Twoj� dobro�, Panie,
w Twe mi�osierdzie, w Twoje mi�owanie,
w wol� zbawienia,
a nawet w Twoj� istno�� i w�adanie.
Na�wczas pragn�, aby� w b�yskawicach
na niebo wst�pi� i w p�omieniach ca�y,
Pan pe�en mocy i B�g pe�en chwa�y,
cho�by w �renicach
Twoich z�owr�bne dla mnie skry gorza�y:
cho�by� mnie straci� mia� karz�c� r�k�
z powierzchni ziemi gdzie� w czarne bezdenic
na beznadziejne wieczyste cierpienie;
albowiem m�k�
najokropniejsz� z wszystkich jest w�tpienie.
Gdy Ty mi konasz, dusza we mnie kona,
noc si� ogromna, wieczna rozpo�ciera;
my�lom si� otch�a� i przepa�� otwiera,
nieprzenikniona - -
i dusza kona, i serce umiera.
Zjaw si�, o! zjaw si� na wysokim niebie
na wozie wichr�w, na ognia rydwanie,
zjaw si�, jak s�o�ca blask na oceanie,
daj ludziom Siebie!
Zjaw si� na niebie, o Bo�e... O Panie!...
KONAJ, ME SERCE...
Konaj, me serce - - po co �y� ci dalej?
�adne z twych pragnie� nigdy si� nie i�ci - -
wrze j, a� ci� ogie� wewn�trzny przepali,
i uschnij, na kszta�t oderwanych li�ci.
Milcz i umieraj. Ile�e� to razy
zadrga�o pr�no; kl�twy ile�krotne
na twe szalone rzuca�e� ekstazy,
i zn�w milcza�o - - dumne i samotne.
Ale tej nocy pos�pnej i sennej
nie zdo�asz milcze�, sza� buntu ci� zrywa,
z milczenia twego powstajesz Gehenny,
na ustach twoich drga kl�twa straszliwa...
Gdyby ta kl�twa zmieni�a si� w gromy,
ska�y si� skrusz� i sp�omieni morze,
zadr�y sklep niebios wiecznie nieruchomy,
gwiazdy ze� run� w przepa��...
W OLIWNYM GAJU...
W oliwnym gaju, gdzie pachn� ja�miny,
per�owe lilie i szkar�atne r�e,
nad cichym morzem barwy z�otosinej
od s�o�ca, co si� pali�o w lazurze,
dzie�o od bog�w natchnionego d�uta,
Afrodis sta�a z marmuru wykuta.
Naga, z u�miechem boskim, na p� senna,
czysta, jak kiedy z w�d wytrys�a piany,
sta�a wieczy�cie pogodna, kamienna,
a marmur w s�o�cu l�ni� blador�any...
Jej pi�kna w ludzkim nie wyrazi� s�owie,
jej pi�knu sami dziwi� si� bogowie...
Oliwnym gajem w miedzianej zbroicy,
ku morskim brzegom grecki m�odzian kroczy�,
w��czni� z jaworu ko�ysa� w prawicy,
z he�mu si� kity d�ugi strumie� toczy�;
widna mu z oczu i z cia�a postawy
odwaga, si�a i dumna ch�� s�awy.
Na b�j szed� straszny... Jako s�p�w stado
napada gniazdo �mia�ego soko�a:
tak Pers, ogromn� ruszywszy gromad�,
Peloponezu chce zagarn�� sio�a -
ale napotka m�ne Grecji syny,
okute tarcze, ostre rohatyny.
On naprz�d z roty wyst�pi� or�nej,
aby zobaczy�, czy na morzu w dali
perskich okr�t�w nawa�y pot�nej
nie wida� pysznie p�yn�cej po fali,
jak �ab�d�, co si� skrzydlaty ko�ysze -
opodal id� jego towarzysze.
Oto po morzu, jak chmury po stropie,
�mier� przynosz�ce nawy Pers�w p�yn�;
t�um wielki, zbrojny i w �uki, i w kopie,
nieprzeliczony, jak gwiazdy w noc sin�,
gdy miesi�c srebrny nie �wieci na nowiu,
a od gwiazd rojno na niebios pustkowiu.
Lecz jako zorza krwawo powstaj�ca
sp�dza ze stropu nocy z�ote b�yski:
tak Grecja, s�aw� podobna do s�o�ca,
rozproszy wroga ostrymi pociski.
Ares na walk� powiedzie ich zgubn�,
da laur tryumfu lub �mier� wiecznie chlubn�...
P�jd�cie, naje�d�cy! On pierwszy umoczy
w krwi waszej dziryt!... Chcia�by biec przez fale!...
Wtem rozognione uderzy� mu oczy
marmur, na s�o�cu b�yszcz�cy wspaniale...
I wszystka krew w nim p�omieniem za�eg�a,
z �y� mu si� w serce stoczy�a i zbieg�a.
W hymnie wspania�ym czarowna przyroda
wielbi�a pi�kno�� b�stwa niezr�wnan�,
�piewa j� morza szafirowa woda,
�piewa j� niebo i barw� r�an�
�piewaj� kwiaty... B�stwo �nie�no�one
stoi zakl�te w marmur, uwielbione...
I Grek odrzuci� sw�j dziryt stalony,
zerwa� he�m z czo�a d�ug� zdobny kit�:
��dz� p�omienn� mi�o�ci palony
krzykn��, przed bosk� stoj�c Afrodyt�:
"- Za jeden u�cisk tw�j, bogini z�ota,
zap�ac� chwa�� mojego �ywota!..."
I dziw!... O�ywia si� pos�g kamienny,
usta rumieni�, oko blaskiem pa�a,
�ono faluje i z zadumy sennej
bogini budzi si� r�owobia�a...
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
A jego bracia milcz�cy le�eli
na piersiach wrog�w i na piersi krwawej...
Bogini pi�kna nie wyrazi� w s�owie;
jej pi�knu sami dziwi� si� bogowie.
CIE� CHOPINA
Na wiejskie gaje, na kwietne sady,
na pola hen,
idzie nocami cie� blady,
cichy jak sen.
S�ucha, jak szumi� nad rzek� lasy
owite w mg�y;
jak brz�cz� skrzypce, jak hucz� basy
z odleg�ej wsi.
S�ucha, jak szepc� dr��ce osiny,
malwy i bez;
i rozp�akanej s�ucha dziewczyny,
jej skarg, jej �ez.
W wodnych wiklinach, w blasku ksi�yca,
w p�nocny ch��d,
rusa�ka patrzy na� bladolica
z przepastnych w�d.
S�ucha j�cz�cych dzwon�w pogrzebnych
i wielkich �ka�,
i rozp�yni�tych k�dy�, podniebnych,
gwiazd b��dnych drga�...
S�ucha, jak serca w b�lu si� kruszy
i rw� bez si� - -
s�ucha wszystkiego, co jego dusz�
by�o, gdy �y�...
FRAGMENCIK
Wierz�, �e racj� naj�wi�tsz� mia�,
kto spali� Giordana Bruna - -
ach! dot�d jeszcze nad Rzymem si�
�wieci jaskrawa �una...
Z zachwytem patrz� si� w �un� t�,
a ro�nie we mnie dusza,
ilekro� na my�l przychodzi mi
wi�zienie Galileusza...
I w zachwyceniu roztapiam si�,
jakby w winnicy szampa�skiej,
ilekro� razy mignie mi cie�,
cie� inkwizycji hiszpa�skiej...
CREDO
Jutro?... Nie wierz�, aby lepiej by�o
i nie zazdroszcz� ju� tej wiary - dzieciom...
Po co si� �udzi�? Wydarte stuleciom
pos�pne, smutne, zimne do�wiadczenie
z�udzeniom wszelkim na czole wyry�o:
"�mier� i nicestwo!"... zabi�o z�udzenie...
I tylko dziwna, mistyczna, szalona
ch�� t� ohydn� wstrz�sn�� ziemi bry��,
�wiat ca�y, jak jest, pochwyci� w ramiona,
z posad go d�wign�� i na nowe ko�a
jakie b�d� rzuci�, gdy te, co go tocz�,
we �zach si� p�awi� i we krwi si� brocz�;
i tylko g�os ten, co nas w noce wo�a
z z�em walczy� nie przez ufno�� odrodzenia,
lecz przez nienawi�� ku z�emu dla z�ego
i ��dz�, ssan� z powietrzem, niszczenia:
jest nasz� wiar�. A cho� czasem ona
omdlewa w piersiach, to wnet zmartwychwstawa,
jako z popio��w Feniks, odrodzona,
i jak kometa b�yska ludziom krwawa,
kt�rej p�omienie mo�e �wiat za�eg�.
My nienawidzim z�a dzisiejszej doby - -
jutro?... To jutro?... Jutro, marzyciele,
przeklina� w�asne swe b�dziecie pr�by,
nowe z�o w nowym odkrywaj�c dziele;
jutro, trawieni nowymi choroby,
szuka� b�dziecie nowego systemu
lek�w i zbawie�, a nie mog�c m�ce
ul�y�, bezsilni za�amiecie r�ce,
bo p�ki ludziom trwa�, poty trwa� z�emu.
Lecz naprz�d, naprz�d! Niechaj zbrodnie stare
ust�pi� nowym - nim si� te prze�yj� - -
�cigajcie marze� cudn�, a czcz� mar�,
jak ci �cigali, co dzi� w grobach gnij�.
Lecz naprz�d, naprz�d! �ud�cie si�, Ikary,
�e potraficie dolecie� do s�o�ca,
w zdobyte niebo wst�pi� z cz�owiecze�stwem,
a potem - wid�cie, �e pr�ne ofiary,
�e pomoc z�ego jest wiecznotrwaj�ca,
zw�tpcie, zrozpaczcie i gi�cie z przekle�stwem!
Bo niczym innym nie jest ch�d ludzko�ci,
tylko przemian� z�a wieczy�cie trwa��;
o Chrystusowej marz�c wszechmi�o�ci
deptajcie wroga, co was przedtem depta�,
dr��c, �e ju� ro�nie m�ciciel z jego ko�ci,
co was obali, jak k�od� zbutwia��,
i zn�w was zdepce, gdy ju� krew wy ch�epta�.
Brutalna si�a, kt�ra rz�dzi �wiatem,
wybawicielem nie jest ani katem:
�lepa i g�ucha, zimna, oboj�tna,
idzie bez celu i nie w�adn�c, w�ada,
nie dba, gdzie jakie pozostawi pi�tna,
kto pod jej nog� powstaje, kto pada?
Nienawi�� d�wigni� jest �wiata - - niech dzia�a
ta najsilniejsza pot�ga ludzko�ci:
je�li potrafi i dusze, i cia�a
na wskro� przekszta�ci�, zabi� w ludziach zwierz�:
w�wczas dopiero w kr�lestwo mi�o�ci
ewangelicznej na ziemi - uwierz�.
KTӯ NAM POWR�CI...
Kt� nam powr�ci te lata stracone
bez wiosennego w wio�nie �ycia nieba?...
Wo�aj� na nas, �e w z�� idziem stron�,
precz o �wiat trosk� rzucaj�c powinna,
a czy pytaj� si� nas, co nam trzeba
i czy�my mogli obra� drog� inn�?
Kto z was policzy� te gorzkie godziny
daremnych pragnie�, �r�cych nasz� dusz�?
Kto zmierzy� smutku naszego g��biny
bez dna i brzegu? Kto wie, jakie ducha
niepodleg�ego straszne s� katusze,
gdy zerwa� swego nie mo�e �a�cucha?
Sp�jrzcie nam w m�zgi - - zgryz�y je, strawi�y
wrodzone ludziom daremne pragnienia.
Wo�acie na nas: "Jeste�my bez si�y,
dajcie nam s�owa wiary i otuchy" - -
a nam kt� daje s�owa pocieszenia?
A kt� mdlej�ce nasze wzmacnia duchy?
Kt� nam powr�ci te lata stracone
bez wiosennego w wio�nie �ycia nieba?...
Chcecie w nas widzie� d�wigni� i obron�,
��dacie od nas zbawie� i pomocy,
lecz my, z waszego wykarmieni chleba,
jak wy, nie mamy odwagi i mocy.
KONIEC WIEKU XIX
Przekle�stwo?... Tylko dziki, kiedy si� skaleczy,
z�orzeczy swemu bogu, skrytemu w przestworze.
Ironia?... Lecz najwi�ksze z szyderstw czy� si� mo�e
r�wna� z ironi� biegu najzwyklejszych rzeczy?
Wzgarda... lecz tylko g�upiec gardzi tym ci�arem,
kt�rego wzi�� na s�abe nie zdo�a ramiona.
Rozpacz?... Wi�c za przyk�adem trzeba i�� skorpiona,
co si� zabija, kiedy otocz� go �arem?
Walka?... Ale czy� mr�wka rzucona na szyny
mo�e walczy� z poci�giem nadchodz�cym w p�dzie?
Rezygnacja?... Czy� przez to mniej si� cierpie� b�dzie,
gdy si� z poddaniem schyli pod n� gilotyny?
Byt przysz�y?... Gwiazd tajniki kt� z ludzi ogl�da,
kto zliczy zgas�e s�o�ca i kres �wiatu zgadnie?
U�ycie?... Ale� w duszy jest zawsze co� na dnie.
co w�r�d u�ycia pragnie, w�r�d rozkoszy ��da.
C� wi�c jest? Co zosta�o nam, co wszystko wiemy,
dla kt�rych �adna z dawnych wiar ju� nie wystarcza?
Jaka� jest przeciw w��czni z�ego twoja tarcza,
cz�owiecze z ko�ca wieku?... G�ow� zwiesi� niemy.
PROMETEUSZ
Ogniu, ty, co tam w ziemi wn�trzno�ciach g��boko
wresz, huczysz i potrz�sasz kamienn� opok�:
ty pot�go straszliwa, wsta�, rwij ziemi �ono,
z rozdartych jej wn�trzno�ci ru� law� czerwon�,
tocz odm�ty p�omienne na skorup� ziemn�,
i wszystko, wszystko, wszystko niech ginie wraz ze mn�!
Oto do przykutego do tej twardej ska�y,
tam z do�u, tam z daleka p�yn� ludzkie j�ki,
rycz�ce jak wezbranych ocean�w wa�y!
Biada! Biada! .. Gdzie� nie ma nieszcz�cia i m�ki?
K�dy� nie dost�pi�o z�o? Z jakiej�e strony
nie wydziera si� w niebo g�os b�lu szalony?
Biada! Biada!... Otom ja w gryz�cym �a�cuchu,
ja, g�odny i spragniony, bez woli, bez ruchu,
z poszarpanym przez s�pa bokiem i w�trob�,
trawiony najstraszniejsz� ze wszystkich chorob�:
rozpacz� beznadziejn� - - ja, co mym widokiem,
gwiazdy strasz� na niebie �wiec�ce Wysokiem,
oja, n�dzarz, od kt�rego nawet huragany
uciekaj�, na Kaukaz kiedy si� zap�dz�;
ja, wszystkim okropno�ciom na pastw� wydany;
ja, jak s�o�ce �wiat�o�ci�, otoczony n�dz�:
otom jest cierpie� ludzkich wcielonym obrazem...
Biada! Biada!... O matko-rodzicielko, ziemio,
wzbud� te ognie, te �ary, co w twym wn�trzu drzemi�,
niech run� - - i uczyni� ci� wod� i g�azem!...
Jak tygrys, co ukryty w nadwodnej komyszy,
czyhaj�c na gazel�, krwi� i mordem dyszy:
tak nieszcz�cie na ludzi czyha niestrudzenie
wiecznie, wsz�dzie - - przemocne tak chce Przeznaczenie.
Dzi�, gdy wiem, co jest ca�a straszna niemoc woli,
gdy ka�dy atom cia�a i ducha mi� boli,
od wiek�w na tej skale cierpi�cy samotnie,
wsp�czuj� dzi� z cz�owiekiem o! lepiej stokrotnie,
ni�em wsp�czu�, gdym ogie� z nieba dla� wykrada� -
i gdybym dzi� wszechmoc� Przeznaczenia w�ada�,
ze wszystkich szcz�� najwy�sze rzuci�bym ludzko�ci,
nicestwi�c j� i grzebi�c na wieki w nico�ci!
GENIUSZE
Bezduszna, ciemna, bezmy�lna ludzko�ci,
czym by� ty by�a, gdyby nie geniusze,
co blaskiem swojej �wiec� ci jasno�ci,
my�l ci sw� daj� i daj� ci dusz�?
Jak oceany ty� jest nieprzejrzane,
martwe pustkowie wodne we wszechbycie-
oni jak wyspy po wodach rozsiane,
martwym pustkowiom nadaj�ce �ycie.
Was ja jedynie wielbi�, mocne duchy,
co ujarzmiacie miliony sw� si��,
�wiat okuwacie w woli swej �a�cuchy
i sterujecie n�dzn� ziemsk� bry��.
HYMN DO NIRWANY
Z otch�ani kl�sk i cierpie� podnosz� g�os do ciebie,
Nirwano!
Przyjd� twe kr�lestwo jako na ziemi, tak i w niebie,
Nirwano!
Z�emu mnie z szpon�w wyrwij, bom jest utrapie� srodze,
Nirwano!
I niech ju� wi�cej w jarzmie krwawi�cym kark nie chodz�,
Nirwano!
Oto mi ludzka pod�o�� ka�em w �renice bryzga,
Nirwano!
Oto si� w z�o�ci ludzkiej b�ocie ma stopa �lizga,
Nirwano!
Oto mi� wstr�t przepe�ni�, ohyda mi� zadusza,
Nirwano!
I w b�lach konwulsyjnych tarza si� moja dusza,
Nirwano!
O przyjd� i d�onie twoje po�� na me �renice,
Nirwano!
Twym unicestwiaj�cym oddechem pier� niech syc�,
Nirwano!
�em �y�, niech nie pami�tam, ani wiem, �e �y� musz�,
Nirwano!
Od my�li i pami�ci oderwij moj� dusz�,
Nirwano!
Od oczu mych odegnaj z�e i nikczemne twarze,
Nirwano!
Cz�owiecze zburz przede mn� bo�yszcza i o�tarze,
Nirwano!
Niech �ywot mi� silniejszych, s�abszych �mier� nie uciska,
Nirwano!
Niech b��dny wzrok rozpaczy przed oczy mi nie b�yska,
Nirwano!
Niech otch�a� kl�sk i cierpie� w �onie si� twym pogrzebie,
Nirwano!
I przyjd� kr�lestwo twoje na ziemi, jak i w niebie,
Nirwano!
PODCZAS BURZY
Wci�gam wicher jak rumak, gdy na step wybie�y,
wicher od Tatr wiej�cy, bystry, ostry, �wie�y - -
zda mi si�, �e potargam wszystkie ziemskie sid�a,
�e mi u ramion rosn� d�ugie orle skrzyd�a
i ponios� mi� w przestw�r... S�o�ce si� zachmurza,
�mign�� z chmur w�� p�omienny, zahucza�a burza,
wodospadem deszcz lun��. W tym olbrzymim szturmie
wichru, deszczu, piorun�w: duszy mej muzyka-
budzi si� - g�os w niej zagrzmia� jak w wojennej surmie,
melodia j� nape�nia szalona i dzika,
a skrzyd�a orle, co mi u ramion wyros�y,
w niszcz�cych pot�g chaos dusz� m� ponios�y.
EVVIVA L'ARTE!
Eviva l'arte! Cz�owiek zgin�� musi -
c�, kto pieni�dzy nie ma, jest pariasem,
n�dza porywa za gard�o i dusi -
zgin��, to zgin�� jak pies, a tymczasem,
cho� �ycie nasze spluni�cia niewarte:
evviva l'arte!
Eviva l'arte! Niechaj pasie brzuchy
n�dzny filistr�w nar�d! My, arty�ci,
my, kt�rym cz�sto na chleb braknie suchy,
my, do jesiennych tak podobni li�ci,
i tak wykrzykniem; gdy wszystko nic warte,
evviva l'arte!
Evviva l'arte! Duma naszym bogiem,
s�awa nam s�o�cem, nam, kr�lom bez ziemi,
mo�emy z g�odu skona� gdzie� pod progiem,
ale jak or�y z skrzyd�y z�amanemi -
wi�c naprz�d! C� jest pr�cz s�awy co warte?
evviva l'arte!
Evviva l'arte! W piersiach naszych p�on�
ognie przez Boga samego w�o�one:
wi�c patrzym na t�um z g�ow� podniesion�,
laur�w za z�ot� nie damy koron�,
i chocia� �ycie nasze nic niewarte:
evviva l'arte!
HYMN DO MI�O�CI
Ty� jest najwy�sz� z si�, wszystko ulega tobie,
mi�o�ci!
�ycie jest ��dz�, a ty� z ��dz najwi�ksz�,
pr�cz samej ��dzy �ycia; dusz� duszy
i sercem serca �ycia ty� jest,
mi�o�ci!
Je�li najwi�kszym szcz�ciem zapomnienie,
bezwiedza i niepami�� w�asnego istnienia;
to� ty jest szcz�ciem szcz�cia, ty, co dajesz
omdlenie duszy i omdlenie zmys�om
i my�li k�adziesz kres upajaj�cy,
mi�o�ci!
Je�li z�udzenia s� jedynym dobrem,
to� ty najwi�kszym dobrem, najsilniejsze
ze wszystkich z�udze� ty, moc mocy,
pierwotna, dzika, nie znaj�ca kie�za�,
�wi�ta pot�go,
mi�o�ci!
Je�li pragnienia s� jedyn� ow�
por�cz�, kt�ra chroni
od upadni�cia w przepa�� rozpaczy i wstr�tu;
je�li s� jedynym
mostem, po kt�rym mo�na i�� nad odm�t nudy;
je�li jedynym s� lekarstwem, kt�re
broni od cierpie� zw�tpienia i zbrzydze�,
pogardy �wiata i od samowzgardy:
to ty, o matko pragnie�, jeste� ow�
por�cz�, mostem i lekarstwem, jeste�
zbawczyni� ludzi,
mi�o�ci!
Czas idzie i zmieniaj� si� wiary,
b�stwa w proch upadaj� jedne po drugich,
dzi� czczone, jutro deptane,
przechodz� przed oczyma ludzko�ci,
by wi�cej nie powr�ci�:
ty trwasz wieczysta, jak strach, g��d i zawi��,
pierwotna, tak jak one,
jak one tryumfalna,
nad wszystko wyniesiona, niepokonana
niczym i nigdy, tak jak one,
pierwotna, dzika pot�go
mi�o�ci!
Wdzi�ku, pi�kno�ci natury,
k�dy� jest wobec wdzi�ku i pi�kna mi�o�ci?
Jeste� jak rama
do obrazu, jak ot�cz promieni
skrz�cemu kr�gowi s�o�ca.
K�dy� jest, li�ciu r�y,
wobec ust ukochanej?
K�dy�, szafirze niebios, morza b��kicie,
wobec �cz ukochanej?
K�dy�, szumie jawor�w i �piewie ptak�w
w wiosenne rano,
wobec g�osu ukochanej?
K�dy�, ciszo grot po�r�d paproci
pod g�stymi zaplotami bluszcz�w,
wobec milczenia ukochanej?
K�dy� jest, �niegu, r�owiony blado
od blasku s�o�ca,
wobec koloru cia�a ukochanej?
K�dy�cie, linie cudowne
g�r i ska�, k�dy �uk t�czy �wietlisty,
k�dy przepysznych wodospad�w wst�gi,
smuk�e narcyzy, palmy wybuja�e,
k�dy ob�oki lotne i powiewne
wobec kszta�t�w cia�a ukochanej?
K�dy�, mchu mi�kki, li�ciu aksamitny,
wobec jej piersi dotkni�cia i d�oni?
K�dy�, marmurze g�adki, grzany s�o�cem,
wobec jej bia�ych bioder, sp�ywaj�cych
cudown� lini�
w odurzaj�cy wzrok, dech wstrzymuj�cy
kszta�t, kt�ry r�k� przykuwa do siebie?
K�dy� jest, czarze nocy ksi�ycowej,
czarze poranku, kiedy s�o�ce wschodzi
zza g�r dalekich;
uroku jezior, co si� nagle jawi�
po�r�d ska� senne,
i tej zieleni z�ocistej, ze szczyt�w
widzianej w dali:
wobec czaru ukochanej?
K�dy� jest, melancholio wieczor�w jesiennych,
wobec jej smutku?
K�dy�, wesele letniego po�udnia,
przy jej rado�ci?
K�dy o s�awie sny, sny o pot�dze,
zwyci�stwach dumy, odp�aceniu krzywdy,
o nieznoszeniu niesprawiedliwo�ci:
wobec sn�w o ukochanej?
K�dy�, pragnienie posiadania z�ota,
przy posiadania jej cia�a pragnieniu?
K�dy� jest, ��dzo poznania wszystkiego,
co jest poznanym albo nim by� mo�e,
wobec pragnienia poznania wskro� duszy
ukochanej kobiety?
Tak, ty� najwi�ksz� z si�, ty� �yciem �ycia,
mi�o�ci!
Najs�odsz� rozkosz i najsro�sz� bole��
ty sprawiasz; ty� jest, tak jak �mier�, kr�low�
wszechistnie� ziemskich, pierwotna pot�go,
mi�o�ci!
NARODZINY AFRODYTY
Z�ocisty to by� dzie�. B��kitne zadumanie
obj�o ca�y �wiat. Na modrym oceanie
s�oneczny zasn�� blask. Na ziemi i na niebie
cisza zdawa�a si� ws�uchiwa� sama w siebie.
Omdlewa� w okr�g �wiat od �wiat�a i gor�ca,
r�any p�on�� kwiat, srebrnia�a lilia dr��ca,
nad cich�, modr� to� niesko�czonego morza
p�yn�a kwiat�w wo�, jak lutni d�wi�k, w przestworza.
Wtem - jakby zwiewny r�j motyli skrzyd�em dr��cem
potr�ci� �pi�cy blask i �pi�c� g��b pod s�o�cem:
zadrga�a senno�� sfer i kwiaty zaszepta�y,
niepok�j jaki� �wiat ogarn�� nagle ca�y,
oczekiwanie - - cud jaki� si� dziwny i�ci - -
z b��kitno-z�otych w�d, z zielono-z�otych li�ci
d�wi�cz�cy wybieg� szmer, l�kliwy i radosny,
zadrga�a senno�� sfer, jak w narodziny wiosny.
I ze srebrzystych pian, co w s�o�cu nieruchomie
w t�czach �wietlanych skier le�� na w�d ogromie,
w�r�d blasku, ciep�a, mgie� z�ocistych, z w�d kryszta�u
nagi niewie�ci kszta�t wynurza si� poma�u - -
zdumienie zdj�o �wiat: przejrzyste milkn� sfery,
dr�e� przesta� r�y kwiat, liliowe �cich�y szmery,
jakby zakl�ta wo� stan�a skrysztalona,
i w zadziwieniu w to� spojrza�a nieb opona.
A ze srebrzystych pian Afrodis wysz�a bia�a
i naprz�d s�o�cu sw�j promienny u�miech s�a�a,
potem przez modr� g��b powoli sz�a ku ziemi,
znacz�c swej drogi �lad kroplami �wietlistemi,
i boski u�miech �le niebiosom, l�dom, wodzie,
a �wiat dziwowa� si� przecudnej jej urodzie,
blask j� osusza� bieg�, wo� obciera�a z rosy,
u n�g jej �nie�nych leg� ocean modrow�osy.
A ona w s�o�cu swe suszy�a cia�o bia�e,
zefiry pieszcz� j� z rozkoszy oszala�e,
�lizgaj� si� od st�p po nogach jej do �ona,
ca�uj� piersi jej i szyj�, i ramiona,
spijaj� per�y pian z jej zagi�� i lubie�ne,
w lotny okr��� tan jej uda smuk�e, �nie�ne,
z wolna si� sun� wzd�u� jej pe�nych bi�dr, a potem
ku ustom z woni� r� wzlatuj� nag�ym wzlotem.
Muskaj� w�osy jej z�ociste, mi�kkie, �liczne,
z�ocisty szafir �cz owiej� balsamiczne
i omdlewaj�c ju� do st�p jej kornie padn�...
A ona r�k� sw� podnios�a �wiatow�adn�
i naga sta�a tam, a dziwna jej pot�ga
a� do Hadesu bram nieprzekroczonych si�ga
i zadr�a� wszech�wiat w kr�g, bo z morskich g��boko�ci
sprawczyni wysz�a m�k najsro�szych dla ludzko�ci.
LEDA
Czy znacie Led� Micha�a Anio�a
w skrzyd�ach �ab�dzia z rozkoszy mdlej�c�,
nag� z diademem u boskiego czo�a?
�wiat ca�y piersi� oddycha gor�c�,
cicho - - i tylko dalekiego morza
s�ycha� gdzie� fal� o fal� dzwoni�c�.
Kaskady blasku rzuca s�o�ca zorza,
jak opar z wody, wo� wznosi si� z kwiat�w
i mg�� rozwiewn� p�ynie na przestworza.
A l�ni�c od s�o�ca p�omiennych szkar�at�w
w przecudne linie gnie si� nagie cia�o,
na ziemi le��c pe�nej aromat�w.
I co si� komu kiedy marzy� �mia�o
w snach najgor�tszych o kobiecym pi�knie:
tu ma wcielone r�k� mistrza �mia��.
A ka�dy cz�onek zda si� w oczach mi�knie
od pal�cego rozkoszy nadmiaru
i w cichym ruchu rze�bi si� przepi�knie.
Nago�ci owej promiennego czaru
w �adnym si� s�owie wypowiedzie� nie da;
my�li si� mrocz� od zmys��w po�aru
i od rozkoszy, jak� czuje Leda.
ONA
Ksi�yc w�r�d bia�ych chmurek, kt�rymi wiatr miota,
�wiat�a zmienne, p�ochliwe wywo�uj�c tony;
oceanu n�c�ca, mistyczna ciemnota;
zorza, co wzrok ol�niewa o po�udniu z�ota;
nicokre�lny blask gwiazdy w wodzie odstrzelonej;
ranek promienny, ciep�y, pogodny, radosny,
rozkosz ziemi, powietrza, wody i b��kitu,
pe�en woni r�, lilii, heliotropu, sosny,
upajaj�cy ranek pierwszego dnia wiosny,
budz�cy bezmiar marze�, t�sknot i zachwytu;
limba, co nad jeziorem chyli si� o zmroku
i spogl�da w g��b dumna, cicha, zamy�lona,
ws�uchana w melodyjny, senny szum potoku
i od fali ku gwiazdom mglej�cym na stoku
niesko�czonych b��kit�w patrz�ca: to ona.
LUBI�, KIEDY KOBIETA...
Lubi�, kiedy kobieta omdlewa w obj�ciu,
kiedy w lubie�nym zwisa przez rami� przegi�ciu,
gdy jej oczy zachodz� mg��, twarz ca�a blednie
i wargi si� wilgotne rozchyl� bezwiednie.
Lubi�, kiedy j� rozkosz i ��dza oniemi,
gdy wpija si� w ramiona palcami dr��cemi,
gdy kr�tkim, urywanym oddycha oddechem
i oddaje si� ca�a z mdlej�cym u�miechem.
I lubi� ten wstyd, co si� kobiecie zabrania
przyzna�, �e czuje rozkosz, �e moc po��dania
zwalcza j�, a sycenie ��dzy oszalenia,
gdy szuka ust, a l�ka si� s��w i spojrzenia.
Lubi� to - i t� chwil� lubi�, gdy ko�o mnie
wyczerpana, zm�czona le�y nieprzytomnie,
a my�l moja ju� od niej wybiega skrzydlata
w niesko�czone przestrzenie nieziemskiego �wiata.
NA POGRZEB TEOFILA LENARTOWICZA
Znowu Ci, Polsko, uby� syn
z najlepszych Twoich syn�w - -
u obcych prog�w k�dy� tam
o �anach naszych �piewa� nam,
sercem mi�owa� prosty gmin,
t�skni� do� spod wawrzyn�w.
Wi�c niech Mu lekki b�dzie sen
nad wod� Wis�y siwej - -
gr�b Mu nie w lauru wie�czcie li��,
ale na� rzu�cie wierzby ki��,
polne konwalie, ch�opski len
i k�osy z ch�opskiej niwy.
U spracowanych Jego st�p
w noc cich� i miesi�czn�
niech si�dzie ko�o naszych dziew,
niech Mu zawiod� t�skny �piew,
niech na fujarce gra Mu ch�op
pie�� prost�, smutn�, d�wi�czn�.
Duch Jego przyjdzie s�ucha� nut,
co Mu najmilsze by�y - -
spojrzy na �an pszeniczny w kr�g,
odetchnie woni� polskich ��k
i uraduje si�, �e lud
serce Mu �le w mogi�y...
WIDOK ZE �WINICY DO DOLINY WIERCHCICHEJ
Taki tam spok�j... Na g�r zbocza
�wiat�a si� zlewa mg�a przezrocza,
na senn� ziele� g�r.
Szumi�cy z dala w�r�d kamieni
w s�o�cu si� potok skrzy i mieni
w srebrnot�czowy sznur.
Ciemnozielony w mgle z�ocistej
w�r�d ciszy drzemie uroczystej
g�uchy smrekowy las.
Na jasnych, bujnych traw po�cieli
pod s�o�ce si� gdzieniegdzie bieli
w zieleni martwy g�az.
O �cianie nagiej, szarej, stromej,
spi�trzone wko�o ska� roz�omy
w �wietlnych zasn�y mg�ach.
Ponad dolin� si� rozwiesza
srebrzystoturkusowa cisza
nieba w s�onecznych skrach.
Patrz� ze szczytu w d�: pode mn�
przepa�� rozwar�a paszcz� ciemn� -
patrz� w dolin�, w dal:
i jaka� dziwna mi� pochwyc�
bez brzegu i bez dna t�sknica,
niewys�owiony �al...
15
Tetmajer
MELODIA MGIE� NOCNYCH
(Nad Czarnym Stawem G�sienicowym)
Cicho, cicho, nie bud�my �pi�cej wody w kotlinie,
lekko z wiatrem pl�sajmy po przestwor�w g��binie...
Okr�cajmy si� wst�g� naoko�o ksi�yca,
co nam cia�a przezrocze t�cz� blask�w nasyca,
i wch�aniajmy potok�w szmer, co ton� w jeziorze,
i limb szumy powiewne, i w smrekowym szept borze,
pijmy kwiat�w wo� rzc�w�, co na zboczach g�r kwitn�,
d�wi�czne, barwne i wonne, w g��b wzlatujmy b��kitn�.
Cicho, cicho, nie bud�my �pi�cej wody w kotlinie,
lekko z wiatrem pl�sajmy po przestwor�w g��binie...
Oto gwiazd�, co spada, le�my chwyci� w ramiona,
le�my, le�my j� �egna�, zanim spadnie i skona,
puchem mlecza si� bawmy i �my b�on� przezrocza,
i s�w pierzem puszystym, co w powietrzu kr�g tocz�,
nietoperza �cigajmy, co po cichu tak leci,
jak my same, i w nik�e oplatajmy go sieci,
z szczytu na szczyt przerzu�my si� jak mosty wisz�ce,
gwiazd promienie przybij� do ska� most�w tych ko�ce,
a wiatr na nich na chwil� uciszony odpocznie,
nim je zerwie i w pl�sy pogoni nas skocznie...
LIMBA
Samotna limba szumi
na zboczu stromem,
U st�p jej czarna przepa��
zas�ana z�omem.
Wko�o si� pi�trzy granit
zimny, ponury,
ponad ni� wicher ciemne
przegania chmury.
W kr�g otoczona tak�
pustk� okrutn�,
samotna limba szumi
bezdennie smutno...
POZDROWIENIE
Sponad wi�lanych leci fal
wiosenny, ch�odny wiatr,
leci ku mojej ziemi w dal,
ku �nie�nym szczytom Tatr.
Wichrze! Nad wzg�rza, pola nie�
me pozdrowienie st�d,
rodzinn� moj� pozdr�w wie�
i dunajcowy pr�d.
Przydro�ne wierzby, smrek�w las,
w ogr�dkach ka�dy kwiat
i wszystkie ��ki pozdr�w wraz,
i ludzi z wszystkich chat.
I do tych �nie�nych ska� si� zwr��,
ku stawom, halom gnaj,
i pozdr�w mi po tysi�ckro�
m�j ca�y g�rski kraj...
LIST HANUSI
Kochany Jerzy m�j! Pis� tu stela
ten list do tobie, a pis�cy p�ac�.
�wiat mi� calu�ki nic nie uwesela,
kie w lesie pas�, hnet krowy potrac�,
bo sy�ko my�l�, kielo nas ozdziela
kraju i cy ci� tyz jesce zobac�?
Kieby� ty wiedzia�, jako� mi� zasmuci�,
m�j z�ociusie�ki, to by� si� haw wr�ci�.
G�owa mi� boli, serdecka nie cuj�,
�zy ino sy�ko z ocy mi si� lejom,
nik tego nie wi�, za kim jo banuj�,
ale si� ludzie nascy se mnie �miejom.
�al mi� za tobom wci�gle w serce k�uje
i nie wiem, ka si� me ocy podziejom
od tyk �ez. Widzi si�, co mnie powiezom
wnetki ha� w trumnie, ka ojcowie lezom.
I juzbyk h�ba jo sama wola�a
le�e� ha�, ni�li tak p�aka� daremno,
a kie spa� legn�, to poduska ca�a
mokra, kie wspomn�, jake� ty spa� se mn�.
Kwilo jedyna, kaze� si� podzia�a,
kies ty przychodzi� ku mnie w nock� ciemn�
i kies mi� objon tak serdecnie w rence,
jakby� przy miejskiej le�a� ka panience.
Jo znam, ze bi�dna jo sprosta dzi�wcyna
g�ralska, o m�j ty najs�odsy, z�oty,
to nie lo tobie, lo pa�skiego syna,
ale ju� ledwie wytrwam od t�sknoty.
Dusa ci� ino sy�ko przypomina,
nijakiej nie mam do jad�a ohoty
ani do ta�ca. H�opcyska si� �miejom,
a moje siwe ocy wci�� �zy lejom.
Kie na odwiecerz przed ha�upom stan�,
poj�r�, jak s�onko za wi�rchy si� kryje,
wspomn�, jak my si� pod ten sam� �cian�
kryli: to zol mi� ma�o nie zabije,
a serce moje, jakoby pijane,
t�uce si� w piersiak. T�ca wod� pije
z rzeki, ale tyk �ez wypi� nie musi,
co ocy twojej wyp�acom Hanusi.
Jasiek tu fcia� mnie bra�, a mama z tat�
stra�nie go radzi widzom, ale ja nie.
Powiedzia�ak mu, ze si� prz�dziej lato
zimom, a zima prz�dziej latem stanie,
ni�li ja bedem jego. Wi�c si� na to
ozgniewa� i rz�k, co on mnie dostanie,
hebaby w niebie miesioncek zaginon
abo D�najec w g�r� si� przewinon.
Mia�o� tu do nas przyjecha� na Gody,
tagek ci� ino sy�ko wyglonda�a,
a tak mi by�o, jak rybce do wody,
jazek si� sama do si� g�o�no �mia�a.
Ale ju� wsendyl potaja�y lody
i �nieg ju� w turniak wyginon bez ma�a,
a tobie nie mas jednako nikany,
m�j z�ociusie�ki i umi�lowany.
Ani� nie pisa� do mnie dawno. Mo�e
jaka ci� choro�� nas�a, m�j jedyny,
abo co inse, od cego bro� Bo�e!
Nie zabacujze tak swojej dziewcyny.
U nas som zdrowi w ha�upie, niemoze
ino Jagnieska Bartkowej Maryny.
Niek ci� B�g strze�e i Naj�wi�tsa Panna
Lud�mirska. Twoja tu ostaj� - Anna
OGR�D LESBIJSKI
Noc ksi�ycowa. Ogr�d pe�en cienia,
gmach na kolumnach wykutych w marmurze,
�wiate� szafiry, topazy i r�e,
alabastrowe sale i przedsienia,
kwiaty w wazonach r�ni�tych w amety�cie,
kielichy z piany, ze szmaragdu li�cie.
W�r�d �wiate�, kwiat�w, w�r�d kolumn szeregu
stoj� pos�gi. Podstawy z marmuru
srebrniej�cego maj� blask lazuru.
Na �cian g�adzonych kryszta�owym �niegu
zwierciad�a w jaspis oprawne je dwoj� -
rz�dem w�r�d kolumn nieruchome stoj�.
I tylko zda si�, �e ich oczy �yj�
i patrz� ciche, a pe�ne p�omieni;
i tylko zda si�, �e si� im rumieni
pier� i faluje pod wysmuk�� szyj�.
Rz�dem w�r�d kolumn stoj� nagie, czyste - -
o Afrodyto! o b�stwo �wietliste!...
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
O Safo! Twoj� ten ogr�d �wi�tnic�!
Patrz! jakie cudne a potworne sploty!
Patrz! Marmurowy tw�j pos�g spod groty
laurowej wielk� spogl�da �renic�,
a na twej harfy z�otostrunnej struny
bij� od �wiate� p�omienie i �uny.
Kamiennym palcem uderz w harf� z�ot�:
niech zabrzmi pie��... mi�o�ci pie��... A owe
ockn� si� bia�e b�stwa marmurowe
i �ywym z sob� u�ciskiem si� splot�...
Promienne b�stwa rozkoszy, zakl�te
w g�az, nieruchome, cudowne i �wi�te.
O zejd� z marmur�w twego postumentu,
Afrodis bia�a! zrzu� zazdrosne szaty!
Na bujn� traw� mi�dzy wonne kwiaty
zejd� safickiemu przypatrze� si� �wi�tu -
Eros skrzydlaty, stan�wszy w podziwie,
zdumion� strza�� wstrzyma na ci�ciwie...
Zbud� si�, �ab�dziu! podnie� skrzyd�a �nie�ne,
splot ramion poczuj, co jak mi�kkie fale
obj�y ciebie; te d�onie, co w szale
na barkach twoich zawis�y lubie�ne,
niechaj ci g�adz� pi�ra; ta pier� bia�a
pod twoj� piersi� niech dr�y, dyszy, pa�a...
Noc ksi�ycowa. Z dala szumi morze
swoj� pie�� cich�, wieczn� i olbrzymi�,
kratery ogniem b�yskaj� i dymi�,
wo� r�, jak ob�ok, zawisa w przestworze
i palm kopu�y ciemne si� ko�ysz� - -
cyt - jak� wszystko przepojone cisz�...
O SONECIE
Lubi� sonetu trudn�, mistern� budow�:
zda mi si�, �e mi kawa� marmuru odkuto,
w kt�rym swobodnie rze�bi� mo�e moje d�uto
w rozmiarach wiecznie jednych kszta�ty coraz nowe.
Lubi� te d�wi�ki pe�ne, szerokie, br�zowe,
brzmi�ce wiecznie t� sam� melodyjn� nut�,
a w niesko�czon� r�no�� motyw�w rozsnut�,
jak mg�y na jednym niebie w przer�n� posnow�.
Lubi� ten ma�y ko�ci�, w kt�rym jednak mo�e
olbrzymi B�g si� zmie�ci�, jak w pot�nym tumie;
lubi� to g�rne, w�skie, naskalne wydro�e,
sk�d runie, kto st�p pewnie po�o�y� nie umie;
lubi� t� gwiazd� ma��, co �wieci jak zorze,
d�wi�k dzwonu, co nie g�uchnie w huragan�w szumie.
W�DROWCY
Przez ogr�d id� pe�en cudnych kwiat�w,
na piersi twarze zadumane k�oni�,
nie upajaj� si� czarown� woni�
ani wie�cami stroj� si� szkar�at�w.
Pojmuj� rozkosz barw i aromat�w,
n�ci ich ona, lecz nie si�gn� po ni�;
chwytaj� ciernie pokrwawion� d�oni�
i licz� �lady bolesnych stygmat�w.
A� przed bramami stan�wszy ogrodu,
rzekn�: "Oto�my, zaufani w S�owie,
drog� �ywota przecierpieli ca��,
w�ciek�ego naszych ��dz nie syc�c g�odu -
otocz nas nagr�d obiecanych chwa��
Panie!..." Lecz je�li nikt im nie odpowie?...
I
Cisza. Noc. Na za�mion� dolin� Ko�cielisk
id� z g�r lasem zros�ych, z up�az�w i jar�w
tajemnicze milczenia w mg�awicach opar�w
wznosz�cych si� po cichu z wodnych oparzelisk.
G�ucho warcz� strumienie po g�azach swych �cielisk,
las �pi. Na nieruchom�, czarn� to� konar�w
pad�, wschodz�c przez wyrwany w�r�d wapieni par�w,
miesi�cznego przed�wiat�a srebrzysty obelisk.
Fosforyczn� bia�o�ci� powlek�y si� �ciany
nagich, skrzesanych turni; wielka cieniu rzeka
ogarnie je i niesie w mroku oceany.
Wszed� ksi�yc: na wierzcho�ku zaczepi� si� smreka,
rozdar� si� na olbrzymich dw�ch gwiazd b�yskawico
i ki�cie �wietlnych kolc�w wbi� w nieba ciemnic�.
II
Jaka cisza! Jak dziwnie wygl�daj� drzewa - -
jaki dziwny szum wody - - co�, co niepokoi,
snuje si� po dolinie, w�r�d g�stwin si� roi - -
l�k ciche mg�y swych skrzyde� w powietrzu rozwiewa..
Jakie dziwne niewidny ksi�yc �wiat�o zlewa - -
jaki dziwny, pos�pny, wielki cie� tam stoi -
zda si�, widmo u groty g��bokich podwoi - -
jak dziwnych g�os�w echo sk�d� w�r�d g�r pobrzmiewa...
Zda si�, �e co� zawodzi, skowyczy i p�acze -
cicho!... jaki dreszcz szybko przemkn�� si� g�stwin� -
gdzie� w lesie zaj�cza�y ponuro puchacze...
Tu - mogi�a pod stosem chrustu i smreczyn� -
zwierz� jakie� ze stosu w ciemn� g�stw� skacze - -
jaki dziwny czar idzie Ko�cielisk dolin�...
DANAE TYCJANA
Na mi�kkim puchu bia�ego pos�ania
promienna ca�a od s�o�ca poz�oty,
Danae, Zeusa spragniona pieszczoty,
z os�on swe cia�o dziewicze ods�ania.
Z niebios si� ku niej �wietlny ob�ok s�ania
i nagle deszcz ze� na ni� spada z�oty:
to b�g, mi�osnej czuj�c �ar t�sknoty,
zwis� nad cichego pe�n� po��dania.
Nagie jej cia�o widzi i b��kitu
jej wielkich cudnych �renic blask przymglony,
senny, w�r�d boskiej rozkoszy zachwytu.
Przed z�otym deszczem, od s�onecznej strony,
u st�p jej bia�ych, podobny do �witu,
gdy dnieje: Amor uchodzi sp�oniony.
VIRGINI INTACTAE
Ust twych wi�c usta nie tkn�y niczyje?
Nikt nie u�cisn�� twojej dr��cej r�ki?
Nikt si� nie opl�t� w twoich w�os�w p�ki
ani si� wessa� w twoj� bia�� szyj�?
Nikt si� nie ws�ucha�, jak twe serce bije,
jak omdlewaj� s��w b��kitne d�wi�ki,
a cia�a twego kszta�t smuk�y i mi�kki
zdr�j tylko widzia� i wodne lilije?
I nigdy dumne to kr�lewskie cia�o
w niczyich ramion u�cisku nie dr�a�o?
Pragnienie twoje jest jak blask o wschodzie?
Nigdy w tych oczu s�onecznym ogrodzie
nie trys�a rozkosz kwiatami z�otem! ?
P�jd�! Ty� jest szcz�ciem najwy�szym na ziemi!
DYSKOBOL
T�um widz�w. On spokojnym wz