7397

Szczegóły
Tytuł 7397
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7397 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7397 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7397 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

KAZIMIERZ PRZERWA-TETMAJER POEZJE - WYB�R PODSTAWA TEKSTU: KAZIMIERZ PRZERWA-TETMAJER: POEZJE, WARSZAWA 1980 OPRACOWANIE: MAREK ADAMIEC, WSPӣPRACA H&M Przerwa-Tetmajer Kazimierz Poezje Spis tre�ci: 001.txt: W JESIENI "O cicha, mglista, o smutna jesieni!..." 002.txt: ZASN�� JU�!... "Zasn�� ju�!.... Noc ta pochmurna, bezgwiezdna,..." 003.txt: DO SNU "Nie mam dosy� odwagi, aby przed z�em �ycia..." 004.txt: JAK DZIWNIE SMUTNE, POS�PNE, Z�OWIESZCZE... "Jak dziwnie smutne, pos�pne, z�owieszcze..." 005.txt: SCHN�CA LIMBA "U st�p mych dzika przepa��. W ciemnym niebie blady..." 006.txt: NIEWIERNY "Przychodz� na mnie godziny zw�tpienia,..." 007.txt: KONAJ, ME SERCE... "Konaj, me serce - - po co �y� ci dalej?..." 008.txt: W OLIWNYM GAJU... "W oliwnym gaju, gdzie pachn� ja�miny,..." 009.txt: CIE� CHOPINA "Na wiejskie gaje, na kwietne sady,..." 010.txt: FRAGMENCIK "Wierz�, �e racj� naj�wi�tsz� mia�,..." 011.txt: CREDO "Jutro?... Nie wierz�, aby lepiej by�o..." 012.txt: KTӯ NAM POWR�CI... "Kt� nam powr�ci te lata stracone..." 013.txt: KONIEC WIEKU XIX "Przekle�stwo?... Tylko dziki, kiedy si� skaleczy,..." 014.txt: PROMETEUSZ "Ogniu, ty, co tam w ziemi wn�trzno�ciach g��boko..." 015.txt: GENIUSZE "Bezduszna, ciemna, bezmy�lna ludzko�ci,..." 016.txt: HYMN DO NIRWANY "Z otch�ani kl�sk i cierpie� podnosz� g�os do ciebie,..." 017.txt: PODCZAS BURZY "Wci�gam wicher jak rumak, gdy na step wybie�y,..." 018.txt: EVVIVA L'ARTE! "Eviva l'arte! Cz�owiek zgin�� musi -..." 019.txt: HYMN DO MI�O�CI "Ty� jest najwy�sz� z si�, wszystko ulega tobie,..." 020.txt: NARODZINY AFRODYTY "Z�ocisty to by� dzie�. B��kitne zadumanie..." 021.txt: LEDA "Czy znacie Led� Micha�a Anio�a..." 022.txt: ONA "Ksi�yc w�r�d bia�ych chmurek, kt�rymi wiatr miota,..." 023.txt: LUBI�, KIEDY KOBIETA... "Lubi�, kiedy kobieta omdlewa w obj�ciu,..." 024.txt: NA POGRZEB TEOFILA LENARTOWICZA "Znowu Ci, Polsko, uby� syn..." 025.txt: WIDOK ZE �WINICY DO DOLINY WIERCHCICHEJ "Taki tam spok�j... Na g�r zbocza..." 026.txt: MELODIA MGIE� NOCNYCH "(Nad Czarnym Stawem G�sienicowym)..." 027.txt: LIMBA "Samotna limba szumi..." 028.txt: POZDROWIENIE "Sponad wi�lanych leci fal..." 029.txt: LIST HANUSI "Kochany Jerzy m�j! Pis� tu stela..." 030.txt: OGR�D LESBIJSKI "Noc ksi�ycowa. Ogr�d pe�en cienia,..." 031.txt: O SONECIE "Lubi� sonetu trudn�, mistern� budow�:..." 032.txt: W�DROWCY "Przez ogr�d id� pe�en cudnych kwiat�w,..." 033.txt: I "Cisza. Noc. Na za�mion� dolin� Ko�cielisk..." 034.txt: II "Jaka cisza! Jak dziwnie wygl�daj� drzewa - -..." 035.txt: DANAE TYCJANA "Na mi�kkim puchu bia�ego pos�ania..." 036.txt: VIRGINI INTACTAE "Ust twych wi�c usta nie tkn�y niczyje?..." 037.txt: DYSKOBOL "T�um widz�w. On spokojnym wzrokiem met� mierzy - -..." 038.txt: KALLIPIGOS "Etrusk� waz� tkni�ciem czu�ej r�ki..." 039.txt: EKSTAZA "Nie widz�, s�ucham ci� oczyma, bia�a!..." 040.txt: POS�G HERMESA "Rze�biarz Hermesa pos�g wyku� marmurowy,..." 041.txt: MASTODONTY "Burza drzew! Pni�w przepa�cie, ocean konar�w,..." 042.txt: PIERWOTNE ZJAWISKO "Potworne pierwotnego zjawisko chaosu!..." 043.txt: ANIO� PA�SKI "Na Anio� Pa�ski bij� dzwony,..." 044.txt: XIX WIEKOWI "Naprz�d! przez zawichrzone ludzko�ci przewa�y!..." 045.txt: RYCERZ "Jedzie, jedzie rycerz z dali,..." 046.txt: PSYCHE "Psyche tajemna, sm�tna, zamy�lona..." 047.txt: POD MARTW� SKA��... "Pod martw� ska�� wi�dn� g�rskie kwiaty,..." 048.txt: I "Sarkofag w ciemnym wyku�em marmurze..." 049.txt: II "O zimny marmur opieram m� g�ow�..." 050.txt: IRONIA "Na ka�dym miejscu i o ka�dej dobie..." 051.txt: DE PROFUNDIS... "O morze, morze! Czyli� jest na tobie..." 052.txt: DUSZA W POWROCIE "Szukam na pr�no - odnale�� nie mog� -..." 053.txt: Czemu ty, s�o�ce, �wiecisz "i budzisz �ycie?......" 054.txt: SZATAN "Nad oceanu przywi�d� brzeg..." 055.txt: SATYR "Prawda? Kiedy nam serce uczucie rozpiera..." 056.txt: PARODIA �YCIA "�yjemy cz�sto, jako te smutne jelenie..." 057.txt: Patrzcie na twarz Jej! Czy�cie J� widzieli? "Tak pi�kn� dusz� B�g raz tylko stwarza!..." 058.txt: Kocham Ci� za to, �e Ci� kocha� musz�, "kocham Ci� za to, �e Ci� wielbi� mog�,..." 059.txt: Op�y� mnie, ciemny lesie, "owi� mnie, d�d�ysta mg�o:..." 060.txt: �mierci! "Patrzysz tak na mnie dobrymi oczyma,..." 061.txt: Cyt... to gra �mier�. "Wstrzymajmy r�k�... wstrzymajmy krok......" 062.txt: Z daleka od ludzkiego zgie�ku i mrowiska "jest jedna Pani cicha, spokojna i blada......" 063.txt: Cz�owiek, kt�remu szumi wiatr we wn�trzu ducha, "wyszed� na pole rano, gdy �wieci�o s�o�ce,..." 064.txt: O melancholio, ty, co wszystkie rzeczy "pod k�tem �mierci ukazujesz oku;..." 065.txt: DZWONY. TRYPTYK. CZʌ� PIERWSZA "Na Anio� Pa�ski bij� dzwony,..." 066.txt: DZWONY. TRYPTYK. CZʌ� DRUGA "W przestrze� powietrzn� bij� dzwony,..." 067.txt: DZWONY. TRYPTYK. CZʌ� TRZECIA "Na Anio� Pa�ski bij� dzwony,..." 068.txt: PODSTAWA TRYPTYKU "Przebrzmia�y dzwony. Wolna, cicha..." 069.txt: MARSZ ZB�JECKI ZE "SKALNEGO PODHALA" "Hej! idem w las - pi�rko si� mi migoce!..." 070.txt: (1909 ROK) "Przemin�� czas, przemin�� czas..." 071.txt: JU� NIE WIEM, CO POZA MN� BY�O... "Ju� nie wiem, co poza mn� by�o -..." 072.txt: A KIEDY... "A kiedy b�dziesz moj� �on�,..." 073.txt: CIEMNY, PACHN�CY LAS... "Ciemny, pachn�cy, wielki las!..." 074.txt: NAD RZEK� "Taka mi si� marzy wielka rzeka,..." 075.txt: CICHE, MISTYCZNE TATRY... "Ciche, mistyczne Tatry, owe wieczne g�usze..." 076.txt: KTO ZAWSZE TYLKO �Y� W PUSTYNI... "Kto zawsze tylko �y� w pustyni,..." 077.txt: MEMU SYNKOWI "M�j synku ma�y, d�wignio �ycia..." 078.txt: ZBROJA ZAWISZY "A kiedy si� zabiera�a wyprawa krzy�owa,..." 079.txt: ELEGIA NA �MIER� CZARNEGO ZAWISZY "U Dunaju, u szerokiej rzeki,..." 080.txt: DZIECINNY OKR�CIK "Dziecinny okr�cik p�ynie..." 081.txt: �YCIE "Od jesieni do jesieni..." 082.txt: STRASZNY �AL "Dzi�, kiedy �ycia mego s�o�ce z wolna spada,..." 083.txt: Z FACKIEWICZ�W KUFKOWA "Z Fackiewicz�w Kufkowa - bywa, czyta, gada,..." 084.txt: JAK JANOSIK TA�CZY� Z CESARZOW� "Pag�rami, wzg�rzami, r�wniami..." 085.txt: BY� CZAS "By� czas, �e�my si� rozumieli..." 086.txt: �LIMAK "�limak mi si� powoli przed oczyma wlecze - -..." 087.txt: HYMN WSPANIA�O�CI "Purpury, rozrzucone na z�ote szafiry,..." 088.txt: NA MOCZARACH "Przekl�ty szary �ycia dzie� - -..." 089.txt: REFLEKSJE "Mia�em kiedy� przyjaci� - mo�e i nie mia�em -..." 090.txt: Z NOTATEK "Serce moje znu�one przynosz� w t� stron� - -..." W JESIENI O cicha, mglista, o smutna jesieni! Ju� w dusz� czar tw�j dziwny, senny sp�ywa, przychodz� chmary zapomnianych cieni, t�sknota wiedzie je smutna i tkliwa, ile� mi�o�ci, och, ile� kochania umar�a przesz�o�� z naszych serc poch�ania, z naszych serc biednych, z naszych serc bezdeni... Zamykam oczy... Blade ciche cienie sun� si� w li�ci pos�pnym szele�cie - jak ob�ok �wiat�o: niesie je wspomnienie... O dni umar�e! o dni! gdzie� jeste�cie?... co pozosta�o po was?... Ach! daleko, daleko k�dy� toczycie si� rzek� szar� i m�tn� w g��b puszcz i w milczenie... ZASN�� JU�!... Zasn�� ju�!.... Noc ta pochmurna, bezgwiezdna, pos�pnych widze� krynic� jest bez dna - zasn�� ju�, sk�oni� na nirwany �ono g�ow� p�on�c�, bez miary zm�czon�... Przep�yn�� przez ni� strumie� my�li d�ugi, a jedna by�a smutniejsz� od drugiej, a wszystkie by�y smutne bezlito�nie - - chc� spa�, cho� wiem, �e ci�gu my�li do�ni�... Ha!... T�um okropny mar ci�nie si� bia�ych, w szatach zwalanych ziemi� i zbutwia�ych, ta�cz� woko�o z szalonym po�piechem, szyderczym w twarz mi wybuchaj�c �miechem Widok ich trupich czaszek mi� przera�a, dusi mi� zgni�a, wstr�tna wo� cmentarza, a ten �miech strasznej ironii si� wwierca, jak t�pa �ruba, w g��b mojego serca. T�ocz� si� ku mnie ohydn� gromad�, trupie swe r�ce na czo�o mi k�ad� i spr�chnia�ymi szcz�kami klekoc� najokropniejsze z wszystkich pyta�: Po co!?... DO SNU Nie mam dosy� odwagi, aby przed z�em �ycia w �mierci szuka� zbawienia i wiecznego ukrycia, ani wiem, czy �mier� kresem ludzkiego istnienia jest wieczystym?... Ani wiem, czy z�o w tej zaziemnej bezwiednie przeczuwanej przestrzeni tajemnej nie w�adnie? Lecz strudzony walk� bezowocn� z si�� losu przemocn�, ciebie wo�am, �nie cichy... O! gdyby� przez wieki nie schodzi� z mej powieki... �nie! Ile� razy westchn� do ciebie, gdy jasna okrutna prawda m�zg m�j i serce rozdziera... Jeszcze godzina jedna, dwie - - a potem zasn� i cicho�� mnie �miertelna ko�ysze na swym �onie... Duch we mnie umiera, i jestem, jak trup �ywy, bez czucia, bez my�li, wi�c z�emu niedost�pny... Ty mi s�odycz zesz�ej, �nie - - chc� cho� wizji szcz�cia. O! gdyby� przez wieki nie schodzi� z mej powieki... A cho�bym dzi� zasn�wszy, zamiast spodziewanej ulgi, mia� �pi�cy sta� si� �upem widm cierpienia lub cho�by si� j�trzy�y w nocy owe rany, zdobyte w walce dziennej, kt�rych ja zapomnienia szukam w martwo�ci sennej: jeszcze do ci� zawo�am, �nie, oby� przez wieki nie schodzi� z mej powieki... JAK DZIWNIE SMUTNE, POS�PNE, Z�OWIESZCZE... Jak dziwnie smutne, pos�pne, z�owieszcze jest to zegaru miarowe st�panie - s�ucham i zimne przejmuj� mi� dreszcze... Coraz mniej �ycia, niebytu otch�anie coraz mi bli�sze, �mierci przera�liwe, gro�ne widziad�o ci�nie mi si� w oczy - - straszno pomy�le�, �e cia�o, dzi� �ywe, nied�ugo w trumnie robactwo roztoczy. Okropna wizja!... Naoko�o wszyscy sercu mojemu, duszy mojej bliscy, w mogi�ach swoich tak mi jasno widni, le�� tam, tacy wstr�tni i ohydni!... �ycie pod��a do przekl�tej mety - Jak gardz� �yciem! W twarz �mierci z�owrog� patrz�c, szkieletom zazdroszcz� - - szkielety przynajmniej �ni� ju� o �mierci nie mog�. SCHN�CA LIMBA U st�p mych dzika przepa��. W ciemnym niebie blady �wieci ksi�yc, podobny wodnej bia�ej lilii, co kielich sw�j nad ciemne g��biny wychyli. Cicho - grzmot s�ycha� tylko hucz�cej kaskady. Nad nurtem jej ze skalnej wyros�a posady limba: z��k�o konary smutno na d� chyli, czuj�c, �e d�u�ej walczy� na pr�no si� sili i runie - wicher szumi jej hymny zag�ady. Nie ona jedna toczy t� walk� bolesn�: s� ludzie i narody ca�e na przedwczesn� �mier� skazane, przez los�w okrutne przekle�stwo - - i czy� warto jest walczy� nie wierz�c w zwyci�stwo? I czy� warci s� �ycia, kt�rym brak do� si�y? I c� z tych �ez wylanych na s�abych mogi�y?... NIEWIERNY Przychodz� na mnie godziny zw�tpienia, gdy trac� wiar� w Twoj� dobro�, Panie, w Twe mi�osierdzie, w Twoje mi�owanie, w wol� zbawienia, a nawet w Twoj� istno�� i w�adanie. Na�wczas pragn�, aby� w b�yskawicach na niebo wst�pi� i w p�omieniach ca�y, Pan pe�en mocy i B�g pe�en chwa�y, cho�by w �renicach Twoich z�owr�bne dla mnie skry gorza�y: cho�by� mnie straci� mia� karz�c� r�k� z powierzchni ziemi gdzie� w czarne bezdenic na beznadziejne wieczyste cierpienie; albowiem m�k� najokropniejsz� z wszystkich jest w�tpienie. Gdy Ty mi konasz, dusza we mnie kona, noc si� ogromna, wieczna rozpo�ciera; my�lom si� otch�a� i przepa�� otwiera, nieprzenikniona - - i dusza kona, i serce umiera. Zjaw si�, o! zjaw si� na wysokim niebie na wozie wichr�w, na ognia rydwanie, zjaw si�, jak s�o�ca blask na oceanie, daj ludziom Siebie! Zjaw si� na niebie, o Bo�e... O Panie!... KONAJ, ME SERCE... Konaj, me serce - - po co �y� ci dalej? �adne z twych pragnie� nigdy si� nie i�ci - - wrze j, a� ci� ogie� wewn�trzny przepali, i uschnij, na kszta�t oderwanych li�ci. Milcz i umieraj. Ile�e� to razy zadrga�o pr�no; kl�twy ile�krotne na twe szalone rzuca�e� ekstazy, i zn�w milcza�o - - dumne i samotne. Ale tej nocy pos�pnej i sennej nie zdo�asz milcze�, sza� buntu ci� zrywa, z milczenia twego powstajesz Gehenny, na ustach twoich drga kl�twa straszliwa... Gdyby ta kl�twa zmieni�a si� w gromy, ska�y si� skrusz� i sp�omieni morze, zadr�y sklep niebios wiecznie nieruchomy, gwiazdy ze� run� w przepa��... W OLIWNYM GAJU... W oliwnym gaju, gdzie pachn� ja�miny, per�owe lilie i szkar�atne r�e, nad cichym morzem barwy z�otosinej od s�o�ca, co si� pali�o w lazurze, dzie�o od bog�w natchnionego d�uta, Afrodis sta�a z marmuru wykuta. Naga, z u�miechem boskim, na p� senna, czysta, jak kiedy z w�d wytrys�a piany, sta�a wieczy�cie pogodna, kamienna, a marmur w s�o�cu l�ni� blador�any... Jej pi�kna w ludzkim nie wyrazi� s�owie, jej pi�knu sami dziwi� si� bogowie... Oliwnym gajem w miedzianej zbroicy, ku morskim brzegom grecki m�odzian kroczy�, w��czni� z jaworu ko�ysa� w prawicy, z he�mu si� kity d�ugi strumie� toczy�; widna mu z oczu i z cia�a postawy odwaga, si�a i dumna ch�� s�awy. Na b�j szed� straszny... Jako s�p�w stado napada gniazdo �mia�ego soko�a: tak Pers, ogromn� ruszywszy gromad�, Peloponezu chce zagarn�� sio�a - ale napotka m�ne Grecji syny, okute tarcze, ostre rohatyny. On naprz�d z roty wyst�pi� or�nej, aby zobaczy�, czy na morzu w dali perskich okr�t�w nawa�y pot�nej nie wida� pysznie p�yn�cej po fali, jak �ab�d�, co si� skrzydlaty ko�ysze - opodal id� jego towarzysze. Oto po morzu, jak chmury po stropie, �mier� przynosz�ce nawy Pers�w p�yn�; t�um wielki, zbrojny i w �uki, i w kopie, nieprzeliczony, jak gwiazdy w noc sin�, gdy miesi�c srebrny nie �wieci na nowiu, a od gwiazd rojno na niebios pustkowiu. Lecz jako zorza krwawo powstaj�ca sp�dza ze stropu nocy z�ote b�yski: tak Grecja, s�aw� podobna do s�o�ca, rozproszy wroga ostrymi pociski. Ares na walk� powiedzie ich zgubn�, da laur tryumfu lub �mier� wiecznie chlubn�... P�jd�cie, naje�d�cy! On pierwszy umoczy w krwi waszej dziryt!... Chcia�by biec przez fale!... Wtem rozognione uderzy� mu oczy marmur, na s�o�cu b�yszcz�cy wspaniale... I wszystka krew w nim p�omieniem za�eg�a, z �y� mu si� w serce stoczy�a i zbieg�a. W hymnie wspania�ym czarowna przyroda wielbi�a pi�kno�� b�stwa niezr�wnan�, �piewa j� morza szafirowa woda, �piewa j� niebo i barw� r�an� �piewaj� kwiaty... B�stwo �nie�no�one stoi zakl�te w marmur, uwielbione... I Grek odrzuci� sw�j dziryt stalony, zerwa� he�m z czo�a d�ug� zdobny kit�: ��dz� p�omienn� mi�o�ci palony krzykn��, przed bosk� stoj�c Afrodyt�: "- Za jeden u�cisk tw�j, bogini z�ota, zap�ac� chwa�� mojego �ywota!..." I dziw!... O�ywia si� pos�g kamienny, usta rumieni�, oko blaskiem pa�a, �ono faluje i z zadumy sennej bogini budzi si� r�owobia�a... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . A jego bracia milcz�cy le�eli na piersiach wrog�w i na piersi krwawej... Bogini pi�kna nie wyrazi� w s�owie; jej pi�knu sami dziwi� si� bogowie. CIE� CHOPINA Na wiejskie gaje, na kwietne sady, na pola hen, idzie nocami cie� blady, cichy jak sen. S�ucha, jak szumi� nad rzek� lasy owite w mg�y; jak brz�cz� skrzypce, jak hucz� basy z odleg�ej wsi. S�ucha, jak szepc� dr��ce osiny, malwy i bez; i rozp�akanej s�ucha dziewczyny, jej skarg, jej �ez. W wodnych wiklinach, w blasku ksi�yca, w p�nocny ch��d, rusa�ka patrzy na� bladolica z przepastnych w�d. S�ucha j�cz�cych dzwon�w pogrzebnych i wielkich �ka�, i rozp�yni�tych k�dy�, podniebnych, gwiazd b��dnych drga�... S�ucha, jak serca w b�lu si� kruszy i rw� bez si� - - s�ucha wszystkiego, co jego dusz� by�o, gdy �y�... FRAGMENCIK Wierz�, �e racj� naj�wi�tsz� mia�, kto spali� Giordana Bruna - - ach! dot�d jeszcze nad Rzymem si� �wieci jaskrawa �una... Z zachwytem patrz� si� w �un� t�, a ro�nie we mnie dusza, ilekro� na my�l przychodzi mi wi�zienie Galileusza... I w zachwyceniu roztapiam si�, jakby w winnicy szampa�skiej, ilekro� razy mignie mi cie�, cie� inkwizycji hiszpa�skiej... CREDO Jutro?... Nie wierz�, aby lepiej by�o i nie zazdroszcz� ju� tej wiary - dzieciom... Po co si� �udzi�? Wydarte stuleciom pos�pne, smutne, zimne do�wiadczenie z�udzeniom wszelkim na czole wyry�o: "�mier� i nicestwo!"... zabi�o z�udzenie... I tylko dziwna, mistyczna, szalona ch�� t� ohydn� wstrz�sn�� ziemi bry��, �wiat ca�y, jak jest, pochwyci� w ramiona, z posad go d�wign�� i na nowe ko�a jakie b�d� rzuci�, gdy te, co go tocz�, we �zach si� p�awi� i we krwi si� brocz�; i tylko g�os ten, co nas w noce wo�a z z�em walczy� nie przez ufno�� odrodzenia, lecz przez nienawi�� ku z�emu dla z�ego i ��dz�, ssan� z powietrzem, niszczenia: jest nasz� wiar�. A cho� czasem ona omdlewa w piersiach, to wnet zmartwychwstawa, jako z popio��w Feniks, odrodzona, i jak kometa b�yska ludziom krwawa, kt�rej p�omienie mo�e �wiat za�eg�. My nienawidzim z�a dzisiejszej doby - - jutro?... To jutro?... Jutro, marzyciele, przeklina� w�asne swe b�dziecie pr�by, nowe z�o w nowym odkrywaj�c dziele; jutro, trawieni nowymi choroby, szuka� b�dziecie nowego systemu lek�w i zbawie�, a nie mog�c m�ce ul�y�, bezsilni za�amiecie r�ce, bo p�ki ludziom trwa�, poty trwa� z�emu. Lecz naprz�d, naprz�d! Niechaj zbrodnie stare ust�pi� nowym - nim si� te prze�yj� - - �cigajcie marze� cudn�, a czcz� mar�, jak ci �cigali, co dzi� w grobach gnij�. Lecz naprz�d, naprz�d! �ud�cie si�, Ikary, �e potraficie dolecie� do s�o�ca, w zdobyte niebo wst�pi� z cz�owiecze�stwem, a potem - wid�cie, �e pr�ne ofiary, �e pomoc z�ego jest wiecznotrwaj�ca, zw�tpcie, zrozpaczcie i gi�cie z przekle�stwem! Bo niczym innym nie jest ch�d ludzko�ci, tylko przemian� z�a wieczy�cie trwa��; o Chrystusowej marz�c wszechmi�o�ci deptajcie wroga, co was przedtem depta�, dr��c, �e ju� ro�nie m�ciciel z jego ko�ci, co was obali, jak k�od� zbutwia��, i zn�w was zdepce, gdy ju� krew wy ch�epta�. Brutalna si�a, kt�ra rz�dzi �wiatem, wybawicielem nie jest ani katem: �lepa i g�ucha, zimna, oboj�tna, idzie bez celu i nie w�adn�c, w�ada, nie dba, gdzie jakie pozostawi pi�tna, kto pod jej nog� powstaje, kto pada? Nienawi�� d�wigni� jest �wiata - - niech dzia�a ta najsilniejsza pot�ga ludzko�ci: je�li potrafi i dusze, i cia�a na wskro� przekszta�ci�, zabi� w ludziach zwierz�: w�wczas dopiero w kr�lestwo mi�o�ci ewangelicznej na ziemi - uwierz�. KTӯ NAM POWR�CI... Kt� nam powr�ci te lata stracone bez wiosennego w wio�nie �ycia nieba?... Wo�aj� na nas, �e w z�� idziem stron�, precz o �wiat trosk� rzucaj�c powinna, a czy pytaj� si� nas, co nam trzeba i czy�my mogli obra� drog� inn�? Kto z was policzy� te gorzkie godziny daremnych pragnie�, �r�cych nasz� dusz�? Kto zmierzy� smutku naszego g��biny bez dna i brzegu? Kto wie, jakie ducha niepodleg�ego straszne s� katusze, gdy zerwa� swego nie mo�e �a�cucha? Sp�jrzcie nam w m�zgi - - zgryz�y je, strawi�y wrodzone ludziom daremne pragnienia. Wo�acie na nas: "Jeste�my bez si�y, dajcie nam s�owa wiary i otuchy" - - a nam kt� daje s�owa pocieszenia? A kt� mdlej�ce nasze wzmacnia duchy? Kt� nam powr�ci te lata stracone bez wiosennego w wio�nie �ycia nieba?... Chcecie w nas widzie� d�wigni� i obron�, ��dacie od nas zbawie� i pomocy, lecz my, z waszego wykarmieni chleba, jak wy, nie mamy odwagi i mocy. KONIEC WIEKU XIX Przekle�stwo?... Tylko dziki, kiedy si� skaleczy, z�orzeczy swemu bogu, skrytemu w przestworze. Ironia?... Lecz najwi�ksze z szyderstw czy� si� mo�e r�wna� z ironi� biegu najzwyklejszych rzeczy? Wzgarda... lecz tylko g�upiec gardzi tym ci�arem, kt�rego wzi�� na s�abe nie zdo�a ramiona. Rozpacz?... Wi�c za przyk�adem trzeba i�� skorpiona, co si� zabija, kiedy otocz� go �arem? Walka?... Ale czy� mr�wka rzucona na szyny mo�e walczy� z poci�giem nadchodz�cym w p�dzie? Rezygnacja?... Czy� przez to mniej si� cierpie� b�dzie, gdy si� z poddaniem schyli pod n� gilotyny? Byt przysz�y?... Gwiazd tajniki kt� z ludzi ogl�da, kto zliczy zgas�e s�o�ca i kres �wiatu zgadnie? U�ycie?... Ale� w duszy jest zawsze co� na dnie. co w�r�d u�ycia pragnie, w�r�d rozkoszy ��da. C� wi�c jest? Co zosta�o nam, co wszystko wiemy, dla kt�rych �adna z dawnych wiar ju� nie wystarcza? Jaka� jest przeciw w��czni z�ego twoja tarcza, cz�owiecze z ko�ca wieku?... G�ow� zwiesi� niemy. PROMETEUSZ Ogniu, ty, co tam w ziemi wn�trzno�ciach g��boko wresz, huczysz i potrz�sasz kamienn� opok�: ty pot�go straszliwa, wsta�, rwij ziemi �ono, z rozdartych jej wn�trzno�ci ru� law� czerwon�, tocz odm�ty p�omienne na skorup� ziemn�, i wszystko, wszystko, wszystko niech ginie wraz ze mn�! Oto do przykutego do tej twardej ska�y, tam z do�u, tam z daleka p�yn� ludzkie j�ki, rycz�ce jak wezbranych ocean�w wa�y! Biada! Biada! .. Gdzie� nie ma nieszcz�cia i m�ki? K�dy� nie dost�pi�o z�o? Z jakiej�e strony nie wydziera si� w niebo g�os b�lu szalony? Biada! Biada!... Otom ja w gryz�cym �a�cuchu, ja, g�odny i spragniony, bez woli, bez ruchu, z poszarpanym przez s�pa bokiem i w�trob�, trawiony najstraszniejsz� ze wszystkich chorob�: rozpacz� beznadziejn� - - ja, co mym widokiem, gwiazdy strasz� na niebie �wiec�ce Wysokiem, oja, n�dzarz, od kt�rego nawet huragany uciekaj�, na Kaukaz kiedy si� zap�dz�; ja, wszystkim okropno�ciom na pastw� wydany; ja, jak s�o�ce �wiat�o�ci�, otoczony n�dz�: otom jest cierpie� ludzkich wcielonym obrazem... Biada! Biada!... O matko-rodzicielko, ziemio, wzbud� te ognie, te �ary, co w twym wn�trzu drzemi�, niech run� - - i uczyni� ci� wod� i g�azem!... Jak tygrys, co ukryty w nadwodnej komyszy, czyhaj�c na gazel�, krwi� i mordem dyszy: tak nieszcz�cie na ludzi czyha niestrudzenie wiecznie, wsz�dzie - - przemocne tak chce Przeznaczenie. Dzi�, gdy wiem, co jest ca�a straszna niemoc woli, gdy ka�dy atom cia�a i ducha mi� boli, od wiek�w na tej skale cierpi�cy samotnie, wsp�czuj� dzi� z cz�owiekiem o! lepiej stokrotnie, ni�em wsp�czu�, gdym ogie� z nieba dla� wykrada� - i gdybym dzi� wszechmoc� Przeznaczenia w�ada�, ze wszystkich szcz�� najwy�sze rzuci�bym ludzko�ci, nicestwi�c j� i grzebi�c na wieki w nico�ci! GENIUSZE Bezduszna, ciemna, bezmy�lna ludzko�ci, czym by� ty by�a, gdyby nie geniusze, co blaskiem swojej �wiec� ci jasno�ci, my�l ci sw� daj� i daj� ci dusz�? Jak oceany ty� jest nieprzejrzane, martwe pustkowie wodne we wszechbycie- oni jak wyspy po wodach rozsiane, martwym pustkowiom nadaj�ce �ycie. Was ja jedynie wielbi�, mocne duchy, co ujarzmiacie miliony sw� si��, �wiat okuwacie w woli swej �a�cuchy i sterujecie n�dzn� ziemsk� bry��. HYMN DO NIRWANY Z otch�ani kl�sk i cierpie� podnosz� g�os do ciebie, Nirwano! Przyjd� twe kr�lestwo jako na ziemi, tak i w niebie, Nirwano! Z�emu mnie z szpon�w wyrwij, bom jest utrapie� srodze, Nirwano! I niech ju� wi�cej w jarzmie krwawi�cym kark nie chodz�, Nirwano! Oto mi ludzka pod�o�� ka�em w �renice bryzga, Nirwano! Oto si� w z�o�ci ludzkiej b�ocie ma stopa �lizga, Nirwano! Oto mi� wstr�t przepe�ni�, ohyda mi� zadusza, Nirwano! I w b�lach konwulsyjnych tarza si� moja dusza, Nirwano! O przyjd� i d�onie twoje po�� na me �renice, Nirwano! Twym unicestwiaj�cym oddechem pier� niech syc�, Nirwano! �em �y�, niech nie pami�tam, ani wiem, �e �y� musz�, Nirwano! Od my�li i pami�ci oderwij moj� dusz�, Nirwano! Od oczu mych odegnaj z�e i nikczemne twarze, Nirwano! Cz�owiecze zburz przede mn� bo�yszcza i o�tarze, Nirwano! Niech �ywot mi� silniejszych, s�abszych �mier� nie uciska, Nirwano! Niech b��dny wzrok rozpaczy przed oczy mi nie b�yska, Nirwano! Niech otch�a� kl�sk i cierpie� w �onie si� twym pogrzebie, Nirwano! I przyjd� kr�lestwo twoje na ziemi, jak i w niebie, Nirwano! PODCZAS BURZY Wci�gam wicher jak rumak, gdy na step wybie�y, wicher od Tatr wiej�cy, bystry, ostry, �wie�y - - zda mi si�, �e potargam wszystkie ziemskie sid�a, �e mi u ramion rosn� d�ugie orle skrzyd�a i ponios� mi� w przestw�r... S�o�ce si� zachmurza, �mign�� z chmur w�� p�omienny, zahucza�a burza, wodospadem deszcz lun��. W tym olbrzymim szturmie wichru, deszczu, piorun�w: duszy mej muzyka- budzi si� - g�os w niej zagrzmia� jak w wojennej surmie, melodia j� nape�nia szalona i dzika, a skrzyd�a orle, co mi u ramion wyros�y, w niszcz�cych pot�g chaos dusz� m� ponios�y. EVVIVA L'ARTE! Eviva l'arte! Cz�owiek zgin�� musi - c�, kto pieni�dzy nie ma, jest pariasem, n�dza porywa za gard�o i dusi - zgin��, to zgin�� jak pies, a tymczasem, cho� �ycie nasze spluni�cia niewarte: evviva l'arte! Eviva l'arte! Niechaj pasie brzuchy n�dzny filistr�w nar�d! My, arty�ci, my, kt�rym cz�sto na chleb braknie suchy, my, do jesiennych tak podobni li�ci, i tak wykrzykniem; gdy wszystko nic warte, evviva l'arte! Evviva l'arte! Duma naszym bogiem, s�awa nam s�o�cem, nam, kr�lom bez ziemi, mo�emy z g�odu skona� gdzie� pod progiem, ale jak or�y z skrzyd�y z�amanemi - wi�c naprz�d! C� jest pr�cz s�awy co warte? evviva l'arte! Evviva l'arte! W piersiach naszych p�on� ognie przez Boga samego w�o�one: wi�c patrzym na t�um z g�ow� podniesion�, laur�w za z�ot� nie damy koron�, i chocia� �ycie nasze nic niewarte: evviva l'arte! HYMN DO MI�O�CI Ty� jest najwy�sz� z si�, wszystko ulega tobie, mi�o�ci! �ycie jest ��dz�, a ty� z ��dz najwi�ksz�, pr�cz samej ��dzy �ycia; dusz� duszy i sercem serca �ycia ty� jest, mi�o�ci! Je�li najwi�kszym szcz�ciem zapomnienie, bezwiedza i niepami�� w�asnego istnienia; to� ty jest szcz�ciem szcz�cia, ty, co dajesz omdlenie duszy i omdlenie zmys�om i my�li k�adziesz kres upajaj�cy, mi�o�ci! Je�li z�udzenia s� jedynym dobrem, to� ty najwi�kszym dobrem, najsilniejsze ze wszystkich z�udze� ty, moc mocy, pierwotna, dzika, nie znaj�ca kie�za�, �wi�ta pot�go, mi�o�ci! Je�li pragnienia s� jedyn� ow� por�cz�, kt�ra chroni od upadni�cia w przepa�� rozpaczy i wstr�tu; je�li s� jedynym mostem, po kt�rym mo�na i�� nad odm�t nudy; je�li jedynym s� lekarstwem, kt�re broni od cierpie� zw�tpienia i zbrzydze�, pogardy �wiata i od samowzgardy: to ty, o matko pragnie�, jeste� ow� por�cz�, mostem i lekarstwem, jeste� zbawczyni� ludzi, mi�o�ci! Czas idzie i zmieniaj� si� wiary, b�stwa w proch upadaj� jedne po drugich, dzi� czczone, jutro deptane, przechodz� przed oczyma ludzko�ci, by wi�cej nie powr�ci�: ty trwasz wieczysta, jak strach, g��d i zawi��, pierwotna, tak jak one, jak one tryumfalna, nad wszystko wyniesiona, niepokonana niczym i nigdy, tak jak one, pierwotna, dzika pot�go mi�o�ci! Wdzi�ku, pi�kno�ci natury, k�dy� jest wobec wdzi�ku i pi�kna mi�o�ci? Jeste� jak rama do obrazu, jak ot�cz promieni skrz�cemu kr�gowi s�o�ca. K�dy� jest, li�ciu r�y, wobec ust ukochanej? K�dy�, szafirze niebios, morza b��kicie, wobec �cz ukochanej? K�dy�, szumie jawor�w i �piewie ptak�w w wiosenne rano, wobec g�osu ukochanej? K�dy�, ciszo grot po�r�d paproci pod g�stymi zaplotami bluszcz�w, wobec milczenia ukochanej? K�dy� jest, �niegu, r�owiony blado od blasku s�o�ca, wobec koloru cia�a ukochanej? K�dy�cie, linie cudowne g�r i ska�, k�dy �uk t�czy �wietlisty, k�dy przepysznych wodospad�w wst�gi, smuk�e narcyzy, palmy wybuja�e, k�dy ob�oki lotne i powiewne wobec kszta�t�w cia�a ukochanej? K�dy�, mchu mi�kki, li�ciu aksamitny, wobec jej piersi dotkni�cia i d�oni? K�dy�, marmurze g�adki, grzany s�o�cem, wobec jej bia�ych bioder, sp�ywaj�cych cudown� lini� w odurzaj�cy wzrok, dech wstrzymuj�cy kszta�t, kt�ry r�k� przykuwa do siebie? K�dy� jest, czarze nocy ksi�ycowej, czarze poranku, kiedy s�o�ce wschodzi zza g�r dalekich; uroku jezior, co si� nagle jawi� po�r�d ska� senne, i tej zieleni z�ocistej, ze szczyt�w widzianej w dali: wobec czaru ukochanej? K�dy� jest, melancholio wieczor�w jesiennych, wobec jej smutku? K�dy�, wesele letniego po�udnia, przy jej rado�ci? K�dy o s�awie sny, sny o pot�dze, zwyci�stwach dumy, odp�aceniu krzywdy, o nieznoszeniu niesprawiedliwo�ci: wobec sn�w o ukochanej? K�dy�, pragnienie posiadania z�ota, przy posiadania jej cia�a pragnieniu? K�dy� jest, ��dzo poznania wszystkiego, co jest poznanym albo nim by� mo�e, wobec pragnienia poznania wskro� duszy ukochanej kobiety? Tak, ty� najwi�ksz� z si�, ty� �yciem �ycia, mi�o�ci! Najs�odsz� rozkosz i najsro�sz� bole�� ty sprawiasz; ty� jest, tak jak �mier�, kr�low� wszechistnie� ziemskich, pierwotna pot�go, mi�o�ci! NARODZINY AFRODYTY Z�ocisty to by� dzie�. B��kitne zadumanie obj�o ca�y �wiat. Na modrym oceanie s�oneczny zasn�� blask. Na ziemi i na niebie cisza zdawa�a si� ws�uchiwa� sama w siebie. Omdlewa� w okr�g �wiat od �wiat�a i gor�ca, r�any p�on�� kwiat, srebrnia�a lilia dr��ca, nad cich�, modr� to� niesko�czonego morza p�yn�a kwiat�w wo�, jak lutni d�wi�k, w przestworza. Wtem - jakby zwiewny r�j motyli skrzyd�em dr��cem potr�ci� �pi�cy blask i �pi�c� g��b pod s�o�cem: zadrga�a senno�� sfer i kwiaty zaszepta�y, niepok�j jaki� �wiat ogarn�� nagle ca�y, oczekiwanie - - cud jaki� si� dziwny i�ci - - z b��kitno-z�otych w�d, z zielono-z�otych li�ci d�wi�cz�cy wybieg� szmer, l�kliwy i radosny, zadrga�a senno�� sfer, jak w narodziny wiosny. I ze srebrzystych pian, co w s�o�cu nieruchomie w t�czach �wietlanych skier le�� na w�d ogromie, w�r�d blasku, ciep�a, mgie� z�ocistych, z w�d kryszta�u nagi niewie�ci kszta�t wynurza si� poma�u - - zdumienie zdj�o �wiat: przejrzyste milkn� sfery, dr�e� przesta� r�y kwiat, liliowe �cich�y szmery, jakby zakl�ta wo� stan�a skrysztalona, i w zadziwieniu w to� spojrza�a nieb opona. A ze srebrzystych pian Afrodis wysz�a bia�a i naprz�d s�o�cu sw�j promienny u�miech s�a�a, potem przez modr� g��b powoli sz�a ku ziemi, znacz�c swej drogi �lad kroplami �wietlistemi, i boski u�miech �le niebiosom, l�dom, wodzie, a �wiat dziwowa� si� przecudnej jej urodzie, blask j� osusza� bieg�, wo� obciera�a z rosy, u n�g jej �nie�nych leg� ocean modrow�osy. A ona w s�o�cu swe suszy�a cia�o bia�e, zefiry pieszcz� j� z rozkoszy oszala�e, �lizgaj� si� od st�p po nogach jej do �ona, ca�uj� piersi jej i szyj�, i ramiona, spijaj� per�y pian z jej zagi�� i lubie�ne, w lotny okr��� tan jej uda smuk�e, �nie�ne, z wolna si� sun� wzd�u� jej pe�nych bi�dr, a potem ku ustom z woni� r� wzlatuj� nag�ym wzlotem. Muskaj� w�osy jej z�ociste, mi�kkie, �liczne, z�ocisty szafir �cz owiej� balsamiczne i omdlewaj�c ju� do st�p jej kornie padn�... A ona r�k� sw� podnios�a �wiatow�adn� i naga sta�a tam, a dziwna jej pot�ga a� do Hadesu bram nieprzekroczonych si�ga i zadr�a� wszech�wiat w kr�g, bo z morskich g��boko�ci sprawczyni wysz�a m�k najsro�szych dla ludzko�ci. LEDA Czy znacie Led� Micha�a Anio�a w skrzyd�ach �ab�dzia z rozkoszy mdlej�c�, nag� z diademem u boskiego czo�a? �wiat ca�y piersi� oddycha gor�c�, cicho - - i tylko dalekiego morza s�ycha� gdzie� fal� o fal� dzwoni�c�. Kaskady blasku rzuca s�o�ca zorza, jak opar z wody, wo� wznosi si� z kwiat�w i mg�� rozwiewn� p�ynie na przestworza. A l�ni�c od s�o�ca p�omiennych szkar�at�w w przecudne linie gnie si� nagie cia�o, na ziemi le��c pe�nej aromat�w. I co si� komu kiedy marzy� �mia�o w snach najgor�tszych o kobiecym pi�knie: tu ma wcielone r�k� mistrza �mia��. A ka�dy cz�onek zda si� w oczach mi�knie od pal�cego rozkoszy nadmiaru i w cichym ruchu rze�bi si� przepi�knie. Nago�ci owej promiennego czaru w �adnym si� s�owie wypowiedzie� nie da; my�li si� mrocz� od zmys��w po�aru i od rozkoszy, jak� czuje Leda. ONA Ksi�yc w�r�d bia�ych chmurek, kt�rymi wiatr miota, �wiat�a zmienne, p�ochliwe wywo�uj�c tony; oceanu n�c�ca, mistyczna ciemnota; zorza, co wzrok ol�niewa o po�udniu z�ota; nicokre�lny blask gwiazdy w wodzie odstrzelonej; ranek promienny, ciep�y, pogodny, radosny, rozkosz ziemi, powietrza, wody i b��kitu, pe�en woni r�, lilii, heliotropu, sosny, upajaj�cy ranek pierwszego dnia wiosny, budz�cy bezmiar marze�, t�sknot i zachwytu; limba, co nad jeziorem chyli si� o zmroku i spogl�da w g��b dumna, cicha, zamy�lona, ws�uchana w melodyjny, senny szum potoku i od fali ku gwiazdom mglej�cym na stoku niesko�czonych b��kit�w patrz�ca: to ona. LUBI�, KIEDY KOBIETA... Lubi�, kiedy kobieta omdlewa w obj�ciu, kiedy w lubie�nym zwisa przez rami� przegi�ciu, gdy jej oczy zachodz� mg��, twarz ca�a blednie i wargi si� wilgotne rozchyl� bezwiednie. Lubi�, kiedy j� rozkosz i ��dza oniemi, gdy wpija si� w ramiona palcami dr��cemi, gdy kr�tkim, urywanym oddycha oddechem i oddaje si� ca�a z mdlej�cym u�miechem. I lubi� ten wstyd, co si� kobiecie zabrania przyzna�, �e czuje rozkosz, �e moc po��dania zwalcza j�, a sycenie ��dzy oszalenia, gdy szuka ust, a l�ka si� s��w i spojrzenia. Lubi� to - i t� chwil� lubi�, gdy ko�o mnie wyczerpana, zm�czona le�y nieprzytomnie, a my�l moja ju� od niej wybiega skrzydlata w niesko�czone przestrzenie nieziemskiego �wiata. NA POGRZEB TEOFILA LENARTOWICZA Znowu Ci, Polsko, uby� syn z najlepszych Twoich syn�w - - u obcych prog�w k�dy� tam o �anach naszych �piewa� nam, sercem mi�owa� prosty gmin, t�skni� do� spod wawrzyn�w. Wi�c niech Mu lekki b�dzie sen nad wod� Wis�y siwej - - gr�b Mu nie w lauru wie�czcie li��, ale na� rzu�cie wierzby ki��, polne konwalie, ch�opski len i k�osy z ch�opskiej niwy. U spracowanych Jego st�p w noc cich� i miesi�czn� niech si�dzie ko�o naszych dziew, niech Mu zawiod� t�skny �piew, niech na fujarce gra Mu ch�op pie�� prost�, smutn�, d�wi�czn�. Duch Jego przyjdzie s�ucha� nut, co Mu najmilsze by�y - - spojrzy na �an pszeniczny w kr�g, odetchnie woni� polskich ��k i uraduje si�, �e lud serce Mu �le w mogi�y... WIDOK ZE �WINICY DO DOLINY WIERCHCICHEJ Taki tam spok�j... Na g�r zbocza �wiat�a si� zlewa mg�a przezrocza, na senn� ziele� g�r. Szumi�cy z dala w�r�d kamieni w s�o�cu si� potok skrzy i mieni w srebrnot�czowy sznur. Ciemnozielony w mgle z�ocistej w�r�d ciszy drzemie uroczystej g�uchy smrekowy las. Na jasnych, bujnych traw po�cieli pod s�o�ce si� gdzieniegdzie bieli w zieleni martwy g�az. O �cianie nagiej, szarej, stromej, spi�trzone wko�o ska� roz�omy w �wietlnych zasn�y mg�ach. Ponad dolin� si� rozwiesza srebrzystoturkusowa cisza nieba w s�onecznych skrach. Patrz� ze szczytu w d�: pode mn� przepa�� rozwar�a paszcz� ciemn� - patrz� w dolin�, w dal: i jaka� dziwna mi� pochwyc� bez brzegu i bez dna t�sknica, niewys�owiony �al... 15 Tetmajer MELODIA MGIE� NOCNYCH (Nad Czarnym Stawem G�sienicowym) Cicho, cicho, nie bud�my �pi�cej wody w kotlinie, lekko z wiatrem pl�sajmy po przestwor�w g��binie... Okr�cajmy si� wst�g� naoko�o ksi�yca, co nam cia�a przezrocze t�cz� blask�w nasyca, i wch�aniajmy potok�w szmer, co ton� w jeziorze, i limb szumy powiewne, i w smrekowym szept borze, pijmy kwiat�w wo� rzc�w�, co na zboczach g�r kwitn�, d�wi�czne, barwne i wonne, w g��b wzlatujmy b��kitn�. Cicho, cicho, nie bud�my �pi�cej wody w kotlinie, lekko z wiatrem pl�sajmy po przestwor�w g��binie... Oto gwiazd�, co spada, le�my chwyci� w ramiona, le�my, le�my j� �egna�, zanim spadnie i skona, puchem mlecza si� bawmy i �my b�on� przezrocza, i s�w pierzem puszystym, co w powietrzu kr�g tocz�, nietoperza �cigajmy, co po cichu tak leci, jak my same, i w nik�e oplatajmy go sieci, z szczytu na szczyt przerzu�my si� jak mosty wisz�ce, gwiazd promienie przybij� do ska� most�w tych ko�ce, a wiatr na nich na chwil� uciszony odpocznie, nim je zerwie i w pl�sy pogoni nas skocznie... LIMBA Samotna limba szumi na zboczu stromem, U st�p jej czarna przepa�� zas�ana z�omem. Wko�o si� pi�trzy granit zimny, ponury, ponad ni� wicher ciemne przegania chmury. W kr�g otoczona tak� pustk� okrutn�, samotna limba szumi bezdennie smutno... POZDROWIENIE Sponad wi�lanych leci fal wiosenny, ch�odny wiatr, leci ku mojej ziemi w dal, ku �nie�nym szczytom Tatr. Wichrze! Nad wzg�rza, pola nie� me pozdrowienie st�d, rodzinn� moj� pozdr�w wie� i dunajcowy pr�d. Przydro�ne wierzby, smrek�w las, w ogr�dkach ka�dy kwiat i wszystkie ��ki pozdr�w wraz, i ludzi z wszystkich chat. I do tych �nie�nych ska� si� zwr��, ku stawom, halom gnaj, i pozdr�w mi po tysi�ckro� m�j ca�y g�rski kraj... LIST HANUSI Kochany Jerzy m�j! Pis� tu stela ten list do tobie, a pis�cy p�ac�. �wiat mi� calu�ki nic nie uwesela, kie w lesie pas�, hnet krowy potrac�, bo sy�ko my�l�, kielo nas ozdziela kraju i cy ci� tyz jesce zobac�? Kieby� ty wiedzia�, jako� mi� zasmuci�, m�j z�ociusie�ki, to by� si� haw wr�ci�. G�owa mi� boli, serdecka nie cuj�, �zy ino sy�ko z ocy mi si� lejom, nik tego nie wi�, za kim jo banuj�, ale si� ludzie nascy se mnie �miejom. �al mi� za tobom wci�gle w serce k�uje i nie wiem, ka si� me ocy podziejom od tyk �ez. Widzi si�, co mnie powiezom wnetki ha� w trumnie, ka ojcowie lezom. I juzbyk h�ba jo sama wola�a le�e� ha�, ni�li tak p�aka� daremno, a kie spa� legn�, to poduska ca�a mokra, kie wspomn�, jake� ty spa� se mn�. Kwilo jedyna, kaze� si� podzia�a, kies ty przychodzi� ku mnie w nock� ciemn� i kies mi� objon tak serdecnie w rence, jakby� przy miejskiej le�a� ka panience. Jo znam, ze bi�dna jo sprosta dzi�wcyna g�ralska, o m�j ty najs�odsy, z�oty, to nie lo tobie, lo pa�skiego syna, ale ju� ledwie wytrwam od t�sknoty. Dusa ci� ino sy�ko przypomina, nijakiej nie mam do jad�a ohoty ani do ta�ca. H�opcyska si� �miejom, a moje siwe ocy wci�� �zy lejom. Kie na odwiecerz przed ha�upom stan�, poj�r�, jak s�onko za wi�rchy si� kryje, wspomn�, jak my si� pod ten sam� �cian� kryli: to zol mi� ma�o nie zabije, a serce moje, jakoby pijane, t�uce si� w piersiak. T�ca wod� pije z rzeki, ale tyk �ez wypi� nie musi, co ocy twojej wyp�acom Hanusi. Jasiek tu fcia� mnie bra�, a mama z tat� stra�nie go radzi widzom, ale ja nie. Powiedzia�ak mu, ze si� prz�dziej lato zimom, a zima prz�dziej latem stanie, ni�li ja bedem jego. Wi�c si� na to ozgniewa� i rz�k, co on mnie dostanie, hebaby w niebie miesioncek zaginon abo D�najec w g�r� si� przewinon. Mia�o� tu do nas przyjecha� na Gody, tagek ci� ino sy�ko wyglonda�a, a tak mi by�o, jak rybce do wody, jazek si� sama do si� g�o�no �mia�a. Ale ju� wsendyl potaja�y lody i �nieg ju� w turniak wyginon bez ma�a, a tobie nie mas jednako nikany, m�j z�ociusie�ki i umi�lowany. Ani� nie pisa� do mnie dawno. Mo�e jaka ci� choro�� nas�a, m�j jedyny, abo co inse, od cego bro� Bo�e! Nie zabacujze tak swojej dziewcyny. U nas som zdrowi w ha�upie, niemoze ino Jagnieska Bartkowej Maryny. Niek ci� B�g strze�e i Naj�wi�tsa Panna Lud�mirska. Twoja tu ostaj� - Anna OGR�D LESBIJSKI Noc ksi�ycowa. Ogr�d pe�en cienia, gmach na kolumnach wykutych w marmurze, �wiate� szafiry, topazy i r�e, alabastrowe sale i przedsienia, kwiaty w wazonach r�ni�tych w amety�cie, kielichy z piany, ze szmaragdu li�cie. W�r�d �wiate�, kwiat�w, w�r�d kolumn szeregu stoj� pos�gi. Podstawy z marmuru srebrniej�cego maj� blask lazuru. Na �cian g�adzonych kryszta�owym �niegu zwierciad�a w jaspis oprawne je dwoj� - rz�dem w�r�d kolumn nieruchome stoj�. I tylko zda si�, �e ich oczy �yj� i patrz� ciche, a pe�ne p�omieni; i tylko zda si�, �e si� im rumieni pier� i faluje pod wysmuk�� szyj�. Rz�dem w�r�d kolumn stoj� nagie, czyste - - o Afrodyto! o b�stwo �wietliste!... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . O Safo! Twoj� ten ogr�d �wi�tnic�! Patrz! jakie cudne a potworne sploty! Patrz! Marmurowy tw�j pos�g spod groty laurowej wielk� spogl�da �renic�, a na twej harfy z�otostrunnej struny bij� od �wiate� p�omienie i �uny. Kamiennym palcem uderz w harf� z�ot�: niech zabrzmi pie��... mi�o�ci pie��... A owe ockn� si� bia�e b�stwa marmurowe i �ywym z sob� u�ciskiem si� splot�... Promienne b�stwa rozkoszy, zakl�te w g�az, nieruchome, cudowne i �wi�te. O zejd� z marmur�w twego postumentu, Afrodis bia�a! zrzu� zazdrosne szaty! Na bujn� traw� mi�dzy wonne kwiaty zejd� safickiemu przypatrze� si� �wi�tu - Eros skrzydlaty, stan�wszy w podziwie, zdumion� strza�� wstrzyma na ci�ciwie... Zbud� si�, �ab�dziu! podnie� skrzyd�a �nie�ne, splot ramion poczuj, co jak mi�kkie fale obj�y ciebie; te d�onie, co w szale na barkach twoich zawis�y lubie�ne, niechaj ci g�adz� pi�ra; ta pier� bia�a pod twoj� piersi� niech dr�y, dyszy, pa�a... Noc ksi�ycowa. Z dala szumi morze swoj� pie�� cich�, wieczn� i olbrzymi�, kratery ogniem b�yskaj� i dymi�, wo� r�, jak ob�ok, zawisa w przestworze i palm kopu�y ciemne si� ko�ysz� - - cyt - jak� wszystko przepojone cisz�... O SONECIE Lubi� sonetu trudn�, mistern� budow�: zda mi si�, �e mi kawa� marmuru odkuto, w kt�rym swobodnie rze�bi� mo�e moje d�uto w rozmiarach wiecznie jednych kszta�ty coraz nowe. Lubi� te d�wi�ki pe�ne, szerokie, br�zowe, brzmi�ce wiecznie t� sam� melodyjn� nut�, a w niesko�czon� r�no�� motyw�w rozsnut�, jak mg�y na jednym niebie w przer�n� posnow�. Lubi� ten ma�y ko�ci�, w kt�rym jednak mo�e olbrzymi B�g si� zmie�ci�, jak w pot�nym tumie; lubi� to g�rne, w�skie, naskalne wydro�e, sk�d runie, kto st�p pewnie po�o�y� nie umie; lubi� t� gwiazd� ma��, co �wieci jak zorze, d�wi�k dzwonu, co nie g�uchnie w huragan�w szumie. W�DROWCY Przez ogr�d id� pe�en cudnych kwiat�w, na piersi twarze zadumane k�oni�, nie upajaj� si� czarown� woni� ani wie�cami stroj� si� szkar�at�w. Pojmuj� rozkosz barw i aromat�w, n�ci ich ona, lecz nie si�gn� po ni�; chwytaj� ciernie pokrwawion� d�oni� i licz� �lady bolesnych stygmat�w. A� przed bramami stan�wszy ogrodu, rzekn�: "Oto�my, zaufani w S�owie, drog� �ywota przecierpieli ca��, w�ciek�ego naszych ��dz nie syc�c g�odu - otocz nas nagr�d obiecanych chwa�� Panie!..." Lecz je�li nikt im nie odpowie?... I Cisza. Noc. Na za�mion� dolin� Ko�cielisk id� z g�r lasem zros�ych, z up�az�w i jar�w tajemnicze milczenia w mg�awicach opar�w wznosz�cych si� po cichu z wodnych oparzelisk. G�ucho warcz� strumienie po g�azach swych �cielisk, las �pi. Na nieruchom�, czarn� to� konar�w pad�, wschodz�c przez wyrwany w�r�d wapieni par�w, miesi�cznego przed�wiat�a srebrzysty obelisk. Fosforyczn� bia�o�ci� powlek�y si� �ciany nagich, skrzesanych turni; wielka cieniu rzeka ogarnie je i niesie w mroku oceany. Wszed� ksi�yc: na wierzcho�ku zaczepi� si� smreka, rozdar� si� na olbrzymich dw�ch gwiazd b�yskawico i ki�cie �wietlnych kolc�w wbi� w nieba ciemnic�. II Jaka cisza! Jak dziwnie wygl�daj� drzewa - - jaki dziwny szum wody - - co�, co niepokoi, snuje si� po dolinie, w�r�d g�stwin si� roi - - l�k ciche mg�y swych skrzyde� w powietrzu rozwiewa.. Jakie dziwne niewidny ksi�yc �wiat�o zlewa - - jaki dziwny, pos�pny, wielki cie� tam stoi - zda si�, widmo u groty g��bokich podwoi - - jak dziwnych g�os�w echo sk�d� w�r�d g�r pobrzmiewa... Zda si�, �e co� zawodzi, skowyczy i p�acze - cicho!... jaki dreszcz szybko przemkn�� si� g�stwin� - gdzie� w lesie zaj�cza�y ponuro puchacze... Tu - mogi�a pod stosem chrustu i smreczyn� - zwierz� jakie� ze stosu w ciemn� g�stw� skacze - - jaki dziwny czar idzie Ko�cielisk dolin�... DANAE TYCJANA Na mi�kkim puchu bia�ego pos�ania promienna ca�a od s�o�ca poz�oty, Danae, Zeusa spragniona pieszczoty, z os�on swe cia�o dziewicze ods�ania. Z niebios si� ku niej �wietlny ob�ok s�ania i nagle deszcz ze� na ni� spada z�oty: to b�g, mi�osnej czuj�c �ar t�sknoty, zwis� nad cichego pe�n� po��dania. Nagie jej cia�o widzi i b��kitu jej wielkich cudnych �renic blask przymglony, senny, w�r�d boskiej rozkoszy zachwytu. Przed z�otym deszczem, od s�onecznej strony, u st�p jej bia�ych, podobny do �witu, gdy dnieje: Amor uchodzi sp�oniony. VIRGINI INTACTAE Ust twych wi�c usta nie tkn�y niczyje? Nikt nie u�cisn�� twojej dr��cej r�ki? Nikt si� nie opl�t� w twoich w�os�w p�ki ani si� wessa� w twoj� bia�� szyj�? Nikt si� nie ws�ucha�, jak twe serce bije, jak omdlewaj� s��w b��kitne d�wi�ki, a cia�a twego kszta�t smuk�y i mi�kki zdr�j tylko widzia� i wodne lilije? I nigdy dumne to kr�lewskie cia�o w niczyich ramion u�cisku nie dr�a�o? Pragnienie twoje jest jak blask o wschodzie? Nigdy w tych oczu s�onecznym ogrodzie nie trys�a rozkosz kwiatami z�otem! ? P�jd�! Ty� jest szcz�ciem najwy�szym na ziemi! DYSKOBOL T�um widz�w. On spokojnym wz