8697

Szczegóły
Tytuł 8697
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8697 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8697 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8697 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Herman Melville BILLY BUDD Notka: "Billy Budd" to druga ze s�ynnych powie�ci Hermana Melville'a, przy�miona nieco poprzez popularno�� "Moby Dicka". To klasyczna pozycja marynistyczna, przedstawiaj�ca histori� Billy'ego - nieco naiwnego, m�odego, uczciwego i lubianego przez koleg�w marynarza, kt�ry pada ofiar� intryg, jakie knuje przeciw niemu z�y z natury oficer. Stopniowo narastaj�cy konflikt mi�dzy tymi postaciami musi doprowadzi� do tragedii; i tak te� si� dzieje. OD AUTORA Rok 1797, w kt�rym rozgrywa si� niniejsza opowie��, nale�y do okresu, kiedy to � jak dzi� uwa�a ka�dy my�liciel � dosz�o w �wiecie chrze�cija�skim do kryzysu, kt�rego wielkiej, cho� na�wczas nie przewidywanej donios�o�ci, nie przewy�szy�a �adna inna era zanotowana w dziejach. Cel, wyznaczony przez ducha owej epoki, obejmowa� naprawienie dziedzicznych krzywd Starego �wiata. We Francji zosta�o to w pewnej mierze krwawo dokonane. Ale c� potem? Sama Rewolucja natychmiast przemieni�a si� w krzywdzicielk�, jeszcze bardziej ciemi�sk� od kr�l�w. Za Napoleona wprowadzi�a na trony parweniuszowskich monarch�w i rozpocz�a t� przewlek�� udr�k� nieustaj�cej wojny, kt�rej ostatecznym paroksyzmem by�o Waterloo. W owych latach nawet najm�drsi nie mogli przewidzie�, �e wynikiem tego wszystkiego b�dzie co�, co p�niej niekt�rzy my�liciele najwyra�niej uznali niemal na ca�ej linii za polityczny post�p dla Europejczyk�w. Ot�, jak o tym b�dzie wspomniane na innym miejscu, w�a�nie co� z rewolucyjnego ducha o�mieli�o w Spithead za�ogi okr�t�w wojennych do powstania przeciwko prawdziwym, zadawnionym krzywdom, a potem, na Nore, do wysuni�cia nieumiarkowanych i agresywnych ��da�, kt�rym zdo�ano si� z powodzeniem przeciwstawi� dopiero w�wczas, gdy prowodyr�w powieszono ku przestrodze zakotwiczonej tam floty. Jednak�e analogicznie do oddzia�ywania Rewolucji w og�le, Wielki Bunt, cho� przez Anglik�w naturalnie uwa�any w�wczas za potworny, niew�tpliwie da� pierwszy utajony bodziec do bardzo donios�ych reform w brytyjskiej marynarce. ROZDZIA� I (OPOWIADANIE WTAJEMNICZONEGO) Przed wynalezieniem statku parowego, czy mo�e wtedy cz�ciej ni� dzisiaj, uwag� cz�owieka, kt�ry przechadza� si� po nabrze�ach ka�dego znacznego portu morskiego, zwraca�a niekiedy grupa ogorza�ych marynarzy z floty wojennej albo handlowej, ubranych od�wi�tnie i przebywaj�cych za przepustk� na l�dzie. W pewnych przypadkach eskortowali oni albo � niczym przyboczna stra� � zewsz�d otaczali jak�� wybitn� posta�, nale��c� do ich grona, kt�ra post�powa�a naprz�d wraz z nimi, jak Aldebaran po�r�d pomniejszych gwiazd swej konstelacji. Owym znamienitym osobnikiem by� Urodziwy Marynarz z czas�w mniej prozaicznych � czy to z floty wojennej, czy handlowej. Bez �adnego widomego �ladu che�pliwo�ci, raczej z niedba�� swobod� w�a�ciw� monarchom z urodzenia, zdawa� si� on przyjmowa� spontaniczne ho�dy swoich koleg�w. Przypominam sobie przypadek do�� niezwyk�y. W Liverpoolu, p� stulecia temu, ujrza�em w cieniu wielkiego, brudnego muru (zawady od dawna ju� usuni�tej), kt�ry oddziela� Dom Ksi���cy od ulicy, zwyk�ego marynarza tak czarnego, �e musia� niew�tpliwie by� rodowitym Afrykaninem z nieska�onej krwi Chama � posta� proporcjonaln�, wzrostu znacznie wy�szego ni� przeci�tny. Dwa ko�ce barwnej jedwabnej chustki, za�o�onej lu�no na szyj�, ta�czy�y mu na ods�oni�tym hebanie torsu; w uszach mia� du�e z�ote pier�cienie, a na kszta�tnej g�owie zsuni�ty w ty� szkocki beret z kraciast� opask�. By�o upalne lipcowe po�udnie, tote� twarz jego l�ni�a od potu, promieniej�c barbarzy�skim weselem. Rzuca� na prawo i lewo jowialne uwagi, b�yskaj�c bia�ymi z�bami, i kroczy� ochoczo po�rodku gromady koleg�w-marynarzy. Ta za� sk�ada�a si� z takiego doboru plemion i barw sk�ry, �e Anacharis Cloots m�g�by j� doskonale poprowadzi� przed pierwsze Zgromadzenie Francuskie jako przedstawicieli Rasy Ludzkiej. Za ka�dym spontanicznym ho�dem, sk�adanym przez przechodni�w owej czarnej ludzkiej pagodzie � ho�dem, kt�rego wyrazem by�o zamilkni�cie i zdumione spojrzenie, a rzadziej wykrzyknik � pstrokata �wita objawia�a tak� dum� z przedmiotu tego podziwu, jakiej niezawodnie do�wiadczali asyryjscy kap�ani na widok swego wielkiego rze�bionego byka, gdy wierni padali przed nim na twarz. Ale wr��my do rzeczy. Je�eli niekiedy Urodziwy Marynarz z owych czas�w obnosi� si� po l�dzie niczym jaki� morski Murat, to jednak nie mia� w sobie nic z dandysowatego Bila Junaka � zabawnego osobnika, dzisiaj ju� prawie zapomnianego, ale niekiedy spotykanego w postaci jeszcze ucieszniejszej od pierwowzoru, u steru statk�w na burzliwym kanale Erie lub, co prawdopodobniejsze, peroruj�cego w nadbrze�nych knajpach. Niezmiennie bieg�y w swym niebezpiecznym rzemio�le, by� on ponadto mniej albo wi�cej znamienitym pi�ciarzem czy zapa�nikiem. ��czy� si�� z urod�. Powtarzano sobie opowie�ci o jego wyczynach. Na l�dzie by� szermierzem, na wodzie rzecznikiem innych, zawsze pierwszym do wszystkiego. Gdy trzeba by�o zrefowa� marsie przy silnym wietrze � ju� siedzia� okrakiem na noku nawietrznej rei, ze stop� w olinowaniu jak w strzemieniu, ci�gn�c obur�cz za oko liny niczym za uzd�, w postawie wielce przypominaj�cej m�odego Aleksandra kie�znaj�cego ognistego Bucefa�a. Przepyszna posta�, wyrzucona wysoko w burzliwe niebo jakby rogami Taurusa, weso�o zagaduj�ca do mozol�cych si� towarzyszy. Moralna jego natura rzadko przeczy�a powierzchowno�ci. W istocie, nie dope�niona ni� uroda i si�a, zawsze poci�gaj�ca w doskona�ym okazie m�sko�ci, nie mog�aby jednak wywo�ywa� tego rodzaju ho�d�w, jakie w niekt�rych przypadkach odbiera� Urodziwy Marynarz od swoich mniej szczodrze obdarzonych towarzyszy. Takim to wzorem doskona�o�ci, przynajmniej zewn�trznie, a poniek�d te� i w swej naturze, aczkolwiek z pewnymi istotnymi odchyleniami, kt�re zostan� ujawnione w toku niniejszej opowie�ci, by� modrooki Billy Budd � albo Dziecina, jak go w ko�cu poufale nazywano z uwagi na okoliczno�ci, kt�re p�niej przytoczymy � dwudziestojednoletni fortopman we flocie pod koniec ostatniej dekady wieku osiemnastego. Do s�u�by kr�lewskiej dosta� si� na kr�tko przed okresem, w kt�rym rozgrywa si� niniejsza opowie��, zabrany na Cie�ninach z pok�adu wracaj�cego do kraju statku handlowego i przymusowo wcielony do za�ogi wyp�ywaj�cego w morze siedemdziesi�cioczterodzia�owego okr�tu Jego Kr�lewskiej Mo�ci �Nieposkromiony�, kt�ry to okr�t, co w owych gor�czkowych czasach nie by�o zgo�a niezwyk�e, musia� wyj�� z portu bez nale�ytego kompletu za�ogi. Oficer werbunkowy, porucznik Ratcliffe, ledwie ujrzawszy Billa na schodni, skoczy� prosto do niego, jeszcze zanim formalnie zebrano do przegl�du na pok�adzie rufowym za�og� statku. I tylko Billa wybra�. Bo czy to dlatego, �e inni, kiedy ich przed nim ustawiono, wypadli niekorzystnie po Billu, czy te� �e mia� niejakie skrupu�y z uwagi na fakt, �e owemu statkowa handlowemu nieco brakowa�o ludzi � jakkolwiek tam by�o, oficer zadowoli� si� swoim pierwszym, odruchowym wyborem. Ku zdziwieniu za�ogi, cho� i ku du�ej satysfakcji porucznika, Billy nie zg�asza� sprzeciwu. Ale te� wszelki sprzeciw by�by r�wnie daremny, jak protest szczyg�a wsadzonego do klatki. Widz�c t� zgod� bez skargi, mo�na powiedzie� nieledwie ochocz�, koledzy z za�ogi skierowali na marynarza zdumione spojrzenia, pe�ne milcz�cego wyrzutu. Kapitan statku by� jednym z tych zacnych �miertelnik�w, spotykanych w ka�dym zawodzie � nawet najskromniejszym � rodzajem cz�owieka, kt�rego ka�dy zgodnie nazywa �przyzwoitym�. I � rzecz nie tak dziwna, jak by si� mog�o zdawa� � cho� by� oraczem zm�conych w�d i ca�e �ycie zmaga� si� z niesfornym �ywio�em, poczciwiec niczego bardziej nie mi�owa� w g��bi serca ni� zwyk�ej ciszy i spokoju. Poza tym liczy� lat pi��dziesi�t albo oko�o tego, by� nieco sk�onny do oty�o�ci, mia� mi�� twarz pozbawion� zarostu i o przyjemnej cerze � twarz raczej pe�n�, ludzk� i rozumn� w wyrazie. W pogodny dzie�, przy pomy�lnym wietrze, je�eli wszystko sz�o dobrze, pewien melodyjny ton jego g�osu zdawa� si� by� prawdziwym, nie hamowanym wyrazem wewn�trznej natury. By� bardzo roztropny, bardzo sumienny, ale w niekt�rych przypadkach zalety owe stawa�y si� przyczyn� nadmiernego niepokoju. Podczas rejsu, dop�ki jego statek znajdowa� si� w pobli�u l�du, nie by�o snu dla kapitana Gravelinga. Bra� sobie bardzo do serca ow� powa�n� odpowiedzialno��, nie maj�c� a� takiej wagi dla niekt�rych innych kapitan�w. W czasie gdy Billy Budd by� na dole w forkasztelu i zbiera� swoje manatki, oficer z �Nieposkromionego�, cz�ek krzepki i obcesowy, bynajmniej nie zbity z tropu tym, �e kapitan Gra-veling pomin�� zwyczajowe uprzejmo�ci przy tak niemi�ej dla� okazji � pomini�cie to spowodowane by�o po prostu zatroskaniem � bez ceremonii zaprosi� si� do kajuty, a tak�e na flaszk� z szafeczki na spirytualia, kt�ry to schowek jego wytrawne oko natychmiast wykry�o. W istocie by� on jednym z tych wilk�w morskich, w kt�rych wszystkie trudy i niebezpiecze�stwa marynarskiego �ycia podczas wielkich, przewlek�ych wojen jego epoki nigdy nie przyt�umi�y wrodzonej ch�tki do uciech zmys�owych. Obowi�zki swe zawsze wype�nia� sumiennie, atoli obowi�zek bywa niekiedy suchy, tote� by� za tym, a�eby, kiedy tylko si� da, zwil�a� jego sucho�� u�y�niaj�cym wywarem mocnych p�yn�w. W�a�cicielowi kajuty nie pozosta�o nic innego, jak tylko odegra� rol� przymusowego gospodarza z mo�liwie najwi�ksz� gracj� i skwapliwo�ci�. Jako niezb�dne dodatki do flaszki, postawi� w milczeniu przed niepohamowanym go�ciem kubek i dzbanek z wod�. Przeprosi� jednak, i� sam nie b�dzie w tym uczestniczy�, i pos�pnie patrza�, jak nie stropiony oficer spokojnie rozcie�czy� grog odrobin� wody, po czym wychyli� go trzema haustami i odsun�� pusty kubek, nie tak daleko wszak�e, by nie m�c go si�gn�� bez trudu, a jednocze�nie rozsiad�szy si� wygodnie i oblizawszy wargi z ogromn� satysfakcj�, spojrza� prosto na gospodarza. Po owych poczynaniach kapitan przerwa� milczenie, a w jego g�osie czai� si� sm�tny wyrzut: � Poruczniku, zabiera mi pan najlepszego z moich ludzi, klejnot pomi�dzy nimi. � Tak, wiem � odpar� tamten, natychmiast przysuwaj�c sobie kubek, by go ponownie nape�ni�. � Wiem o tym. Bardzo mi przykro. � Przepraszam, ale pan mnie nie rozumie, poruczniku. Niech pan pos�ucha. Nim wzi��em na pok�ad tego m�odego cz�owieka, m�j forkasztel by� jaskini� swar�w. Czarne to by�y chwile na statku, powiadam panu. Trapi�em si� tak, �e nawet fajka nie mog�a mnie pocieszy�. Ale zjawi� si� Billy i by�o to tak, jak gdyby ksi�dz katolicki zaprowadzi� spok�j w irlandzkiej spelunce. Nie �eby im prawi� kazania albo m�wi� czy robi� co� szczeg�lnego � ale bi�a od niego cnota, cukrz�c wszystkich skwaszonych. Przylgn�li do niego niczym szerszenie do melasy � wszyscy z wyj�tkiem przyw�dcy ca�ej zgrai, tego masywnego, kosmatego ch�opa z ognistorudymi bakami. By� mo�e przez zazdro�� o nowego przybysza, mniemaj�c, �e taki �s�odki i mi�y ch�opczyna�, jak go drwi�co nazywa� wobec innych, nie mo�e mie� ducha walcz�cego koguta, postanowi� koniecznie wywo�a� jak�� paskudn� awantur�. Billy zachowywa� cierpliwo��, zagadywa� do niego mi�o � bo on, poruczniku, jest troch� taki jak ja, dla kt�rego wszelkie k��tnie s� nienawistne � ale nic nie pomaga�o. No i kt�rego� dnia, podczas drugiej psiej wachty, Rudy Bak w obecno�ci innych, pod pozorem, �e pokazuje Billowi, sk�d wykrawa si� pol�dwic� na befsztyk � by� bowiem niegdy� rze�nikiem � bezczelnie wymierzy� mu kuksa�ca pod �ebra. Billy, szybki jak b�yskawica, pu�ci� w ruch sw� pi��. Przypuszczam, �e wcale nie zamierza� osi�gn�� a� takiego skutku, ale w ka�dym razie sprawi� temu krzepkiemu durniowi okropne ci�gi. Trwa�o to chyba z p� minuty. Jak mi B�g mi�y, dr�gala zdumia�a ta szybko��. I czy dasz pan wiar�, poruczniku, �e Rudy Bak teraz naprawd� kocha Billa? Kocha go albo jest najwi�kszym hipokryt�, o jakim w �yciu s�ysza�em. Ale te� wszyscy go kochaj�. Niekt�rzy pior� jego rzeczy, ceruj� mu znoszone spodnie, cie�la w wolnych chwilach robi dla niego pi�kn� szafeczk�. Ka�dy by wszystko uczyni� dla Billa Budda i jeste�my tu teraz jedn� szcz�liw� rodzin�. Ot�, poruczniku, je�eli ten ch�opak odejdzie, ju� wiem, co b�dzie na pok�adzie �Praw�. Teraz niepr�dko b�d� m�g� po kolacji oprze� si� o kabestan i spokojnie wypali� fajk� � nie, chyba ju� niepr�dko. Tak, poruczniku, zabierasz mi pan klejnot prawdziwy; zabierasz mi tego, kt�ry czyni pok�j. To rzek�szy �w zacny cz�owiek z prawdziwym trudem pow�ci�gn�� wzbieraj�cy szloch. � No c� � odrzek� oficer, kt�ry z rozbawieniem i ciekawo�ci� s�ucha� tego wszystkiego, a teraz jeszcze powesela� od trunku. � C�, niech b�d� b�ogos�awieni czyni�cy pok�j, szczeg�lnie tacy, co walcz�! A w�a�nie takimi s� te siedemdziesi�t cztery pi�knotki, kt�rych paszcze widzisz pan wytkni�te przez strzelnice wojennego okr�tu, co na mnie czeka � tu wskaza� przez okno kabiny na �Nieposkromionego�. � Ale odwagi! Nie b�d� pan taki zgn�biony. Ba, z g�ry panu przyrzekam kr�lewsk� aprobat�. B�d� pewien, i� Najja�niejszy Pan z rado�ci� si� dowie, �e w czasach, kiedy jego suchary nie s� poszukiwane przez marynarzy tak chciwie, jak by powinny, a tak�e w czasach, kiedy niekt�rzy kapitanowie floty handlowej po cichu maj� za z�e wypo�yczanie od nich do s�u�by jednego czy drugiego cz�owieka, Najja�niejszy Pan, jak powiadam, uraduje si�, �e przynajmniej jeden taki kapitan z ochot� oddaje kr�lowi sam kwiat swej trz�dki, marynarza, kt�ry z r�wn� wierno�ci� nie stawia temu oporu. Ale gdzie� jest to moje cudo? A! � doda� patrz�c w otwarte drzwi kajuty. � Ot� idzie i, na Jowisza, d�wiga sw� skrzynk�. Apollo z kuferkiem! Cz�owieku � rzek� wychodz�c mu na spotkanie � nie mo�esz zabra� takiego du�ego pud�a na okr�t wojenny. Tam skrzynie s� g��wnie na kartacze. W�� swoje manatki do worka, ch�opcze. Buty i siod�o dla kawalerzysty, a worek i hamak dla marynarza z okr�tu wojennego. Prze�o�enie rzeczy ze skrzynki do worka zosta�o dokonane. Nast�pnie, zaczekawszy, a� jego wybraniec zszed� do szalupy, porucznik opu�ci� si� za nim i odbi� od �Praw cz�owieka�. Tak bowiem brzmia�a nazwa statku handlowego, aczkolwiek kapitan oraz za�oga skracali j� po marynarsku na �Prawa�. Jego uparty w�a�ciciel z Dundee by� zagorza�ym wielbicielem Tomasza Paine�a, kt�rego ksi��ka, stanowi�ca odpowied� na pot�pienie rewolucji francuskiej przez Burke�a , a wtedy niedawno opublikowana, rozesz�a si� wsz�dzie. Nadaj�c swemu statkowi miano od tytu�u ksi��ki Paine�a, �w cz�owiek z Dundee po trosze przypomina� wsp�czesnego sobie armatora, Stephena Girarda z Filadelfii, kt�ry da� wyraz sympatiom do ojczystego kraju i jego liberalnych pogl�d�w filozoficznych nazywaj�c swe statki �Wolter�, �Diderot� i tak dalej. Lecz oto teraz, kiedy szalupa przep�ywa�a pod ruf� statku handlowego, a oficer i wio�larze ujrzeli � jedni ze z�o�ci�, a inni z u�miechem � wypisan� tam nazw�, w tej w�a�nie chwili nowo zwerbowany zerwa� si� z miejsca na dziobie �odzi, gdzie sternik kaza� mu siedzie�, i j�� macha� kapeluszem, �egnaj�c si� weso�o ze swymi milcz�cymi kolegami, kt�rzy z �alem spogl�dali na� znad relingu. Nast�pnie pozdrowi� sam statek: � �egnajcie mi tak�e, �Prawa cz�owieka�! � Siadaj, m�j panie! � rykn�� porucznik, natychmiast przybieraj�c surowy ton, odpowiedni dla swojej rangi, cho� z trudem hamuj�c �miech. Istotnie, post�pek Billa by� strasznym naruszeniem marynarskiej dyscypliny. Wszelako ch�opaka nigdy jej nie uczono, co bior�c pod uwag� porucznik nie napomnia�by go tak energicznie, gdyby nie to ko�cowe po�egnanie ze statkiem. Dopatrzy� si� w nim bowiem ukrytej ironii ze strony nowo zrekrutowanego � chytrego pot�pienia zar�wno przymusowego werbunku, jak i jego samego w szczeg�lno�ci. Jednak�e � co bardziej prawdopodobne � je�eli zabrzmia�o to ironicznie w efekcie, nie by�o takie w intencji, albowiem Billy, chocia� szcz�liwie obdarzony weso�o�ci� w�a�ciw� dobremu zdrowiu, m�odo�ci i beztroskiemu sercu, nie by� bynajmniej sk�onny do ironii. Brakowa�o mu zar�wno ochoty po temu, jak i z�o�liwej zr�czno�ci. Pos�ugiwanie si� dwuznacznikami czy insynuacjami wszelkiego rodzaju by�o zupe�nie obce jego naturze. Co za� si� tyczy przymusowego zaci�gu, to przyjmowa� go po trosze tak, jak zwyk� by� przyjmowa� ka�d� odmian� pogody. Na podobie�stwo zwierz�t, acz nie filozof, by�, nie wiedz�c o tym, w�a�ciwie fatalist�. I mo�liwe, �e nawet przypad� mu do gustu ten niespodziany obr�t, jaki przyj�y jego sprawy, gdy� obiecywa� mu nowe prze�ycia i wojenne emocje. Na pok�adzie �Nieposkromionego� wpr�dce zaliczono go do starszych marynarzy, przydzielono do wachty prawej burty i wyznaczono do s�u�by na marsie fokmasztu. Wpr�dce oswoi� si� ca�kowicie z t� s�u�b�, a jego bezpretensjonalna uroda i mi�e, beztroskie obej�cie zyska�y mu niema�� sympati�. Nie by�o w mesie weselszego cz�owieka, w wyra�nym przeciwie�stwie do pewnych innych osobnik�w, podobnie jak on przymusowo wcielonych do za�ogi; ci bowiem, kiedy nie mieli nic do roboty, czasem � a zw�aszcza podczas ostatniej psiej wachty, kiedy zbli�aj�cy si� zmrok sk�ania� do zadumy � �atwo popadali w sm�tek, u niekt�rych pokrewny ponuro�ci. Jednak�e nie byli oni tak m�odzi jak nasz fortopman; wielu musia�o posiada� jakie� ognisko domowe, inni pozostawili �ony i dzieci najprawdopodobniej w niepewnym po�o�eniu, a niemal ka�dy mia� jakich� krewnych czy znajomych � podczas gdy dla Billa, jak to niebawem zobaczymy, ca�a rodzina sprowadza�a si� w�a�ciwie do niego samego. ROZDZIA� II Aczkolwiek nasz nowo kreowany fortopman zosta� dobrze przyj�ty na marsie i na pok�adach dzia�owych, nie by� tam ju� takim przedmiotem podziwu, jak poprzednio dla za��g pomniejszych statk�w handlowych, z kt�rymi to za�ogami dot�d wy��cznie obcowa�. By� m�ody i mimo ju� niemal w pe�ni rozwini�tego cia�a wygl�da� na jeszcze m�odszego, ni� by� w rzeczywisto�ci. Sprawia� to jaki� m�odociany wyraz wci�� jeszcze g�adkiej twarzy, prawie niewie�ciej w czysto�ci swej przyrodzonej karnacji, w kt�rej jednak�e, dzi�ki morskim wyprawom, lilie zgo�a zanik�y, a r�e jeno z trudno�ci� rumienia�y poprzez ogorza�o��. Cz�owieka, kt�ry by� tak do gruntu nie obznajomiony z zawi�o�ciami wymy�lniejszego �ywota, mog�oby onie�mieli� raptowne przeniesienie z poprzedniego prostego otoczenia w rozleglejszy i bardziej z�o�ony �wiat wielkiego okr�tu wojennego, gdyby mia� w swej naturze jak�kolwiek pr�no�� czy zarozumialstwo. W�r�d r�norakiej za�ogi �Nieposkromionego� znajdowa�o si� paru marynarzy, kt�rzy, cho� ni�si stopniem, nie byli zwyk�ego, pospolitego pokroju; wyra�nie przejawiali ow� postaw�, kt�r� nieustanna wojskowa dyscyplina i wielokrotne uczestniczenie w bitwie mo�e w niejakiej mierze nada� nawet ludziom przeci�tnym. Billy Budd jako Urodziwy Marynarz znajdowa� si� na okr�cie poniek�d w sytuacji wiejskiej pi�kno�ci, przeniesionej z prowincji i zmuszonej do wsp�zawodnictwa z wysoko urodzonymi damami dworskimi. Jednak�e zaledwie dostrzega� ow� zmian�. Nie widzia� te�, �e co� w nim wywo�ywa�o dwuznaczne u�mieszki na niekt�rych twardych marynarskich twarzach. R�wnie nie�wiadom by� szczeg�lnego, korzystnego wra�enia, jakie jego osoba oraz obej�cie wywiera�y na rozumniejszych panach z pok�adu rufowego. I nie mog�o te� by� inaczej. Obdarzony budow� w�a�ciw� naj�wietniejszym fizycznie okazom Anglik�w, w kt�rych p�ynie krew sakso�ska bez �adnej norma�skiej czy innej domieszki, mia� w twarzy ten ludzki, pe�en spokoju i dobroci wyraz, kt�ry grecki rze�biarz nada� w pewnych przypadkach swojemu heroicznemu si�aczowi, Herkulesowi. To jednak znowu niedostrzegalnie odmienia�a inna istotna w�a�ciwo��. Ucho drobne i kszta�tne, wygi�cie stopy, zarys nozdrzy i ust, nawet r�ce stwardnia�e i zabarwione na miedzianopomara�czowy kolor dziobu tukana � r�ce m�wi�ce o linach i wiadrach smo�y � a nade wszystko co� w jego zmiennym wyrazie, w ka�dej przypadkowej pozycji czy ge�cie, co�, co nasuwa�o my�l o matce szczeg�lnie uprzywilejowanej przez mi�o�� i Gracje � wszystko to osobliwie wskazywa�o na rodow�d jaskrawo sprzeczny z jego losem. Owa tajemniczo�� sta�a si� mniej tajemnicza przez ujawnienie pewnego faktu, gdy Billa stoj�cego przy kabestanie formalnie wcielano do s�u�by. Kiedy oficer, niski, �wawy jegomo��, spyta� mi�dzy innymi o miejsce jego urodzenia, Billy odrzek�: � Nie wiem, prosz� pana. � Nie wiesz, gdzie� si� urodzi�? A kto by� twoim ojcem? � B�g to wie, panie. Uderzony szczer� prostot� tych odpowiedzi, oficer spyta� nast�pnie: � A wiesz co�kolwiek o swoim pochodzeniu? � Nie, panie. Ale s�ysza�em, �e mnie znale�li pewnego rana w pi�knym, jedwabiem wy�cie�anym koszyku, zawieszonym u ko�atki na drzwiach jednego zacnego cz�owieka w Bristolu. � Znale�li, powiadasz? Ano � tu oficer odchyli� w ty� g�ow� i zmierzy� wzrokiem od g�ry do do�u nowo zwerbowanego � ano, okazuje si�, �e to by�o wcale niez�e znalezisko. Mam nadziej�, �e znajd� jeszcze wi�cej takich jak ty, m�j ch�opcze; flota ogromnie ich potrzebuje. Tak, Billy Budd by� znajd�, przypuszczalnie b�kartem, i najwyra�niej wcale nie nikczemnego rodu. Szlachetne pochodzenie by�o w nim r�wnie widoczne jak w rasowym koniu. Co do reszty, to posiadaj�c niewiele przenikliwo�ci i ani �ladu m�dro�ci w�a, a jednak nie b�d�c tylko go��biem, mia� ten rodzaj i zas�b inteligencji, kt�ry idzie w parze z niezwyk�� prawo�ci� zdrowej ludzkiej istoty � takiej, kt�rej dot�d nie podano w�tpliwego jab�ka wiedzy. By� niepi�mienny. Nie umia� czyta�, ale potrafi� �piewa�, i wzorem niepi�miennego s�owika czasami komponowa� w�asne piosenki. Nie�mia�o�ci nie mia� wcale czy raczej tyle, ile jej mo�na rozs�dnie przypisa� psu z rasy �wi�tego Bernarda. Poniewa� zazwyczaj obcowa� z �ywio�em, a l�d zna� niemal jedynie jako wybrze�e czy raczej t� cz�stk� ziemnowodnego globu, kt�ra jest opatrzno�ciowo zarezerwowana dla sal ta�ca, dziewek i ober�yst�w, kr�tko m�wi�c tego, co marynarze nazywaj� �krain� szcz�liwo�ci� � jego prosta natura pozosta�a nie tkni�ta przez moraln� wymy�lno��, kt�r� niekiedy mo�na przyr�wna� do tej sztucznej rzeczy, znanej pod nazw� szacowno�ci. Ale czy marynarze odwiedzaj�cy �krain� szcz�liwo�ci� s� bez przywar? Nie, tylko �e ich tak zwane przywary pochodz� z wypaczenia serca rzadziej ni� u ludzi l�du, bo wynikaj� nie tyle z zepsucia, co z nadmiaru �ywotno�ci po d�ugim jej pow�ci�ganiu, b�d�c zwyczajnymi jej przejawami, zgodnymi z prawami natury. Z przyrodzonej sk�onno�ci, wspomaganej przez jego losy, Billy by� pod wieloma wzgl�dami w�a�ciwie czym� w rodzaju prawego barbarzy�cy, zapewne takiego jak Adam, zanim uk�adny w�� wkr�ci� si� w jego towarzystwo. Niech tutaj wolno b�dzie zauwa�y�, i� niejako na potwierdzenie doktryny o upadku cz�owieka � doktryny dzi� powszechnie lekcewa�onej � mo�na zaobserwowa�, �e tam, gdzie pewne cnoty, czyste i nieska�one, w�a�ciwe s� komu� nosz�cemu zewn�trzny uniform cywilizacji, przy bli�szym badaniu okazuje si�, �e nie wynikaj� one z obyczaju czy konwenansu, ale raczej s� z nimi sprzeczne, jak gdyby zaiste w drodze wyj�tku zosta�y przej�te z czas�w poprzedzaj�cych kainowe miasta i umiastowionego cz�owieka. Cz�owiek wyr�niaj�cy si� takimi w�a�ciwo�ciami ma dla nie wypaczonego smaku niejako czyst� wo� jag�d, podczas gdy osobnik do cna ucywilizowany, nawet je�eli jest dobrym okazem owego gatunku, ma dla tego� moralnego podniebienia w�tpliwy posmak jak gdyby mieszanego wina. Do ka�dego zab��kanego spadkobiercy tych prymitywnych zalet, kt�ry, jak Caspar Hauser, w�druje w oszo�omieniu po jakiej� chrze�cija�skiej stolicy naszych czas�w, nadal w pe�ni stosuje si� s�ynna inwokacja poety sprzed blisko dw�ch tysi�cy lat o poczciwym wie�niaku, co znalaz� si� w obcym sobie Rzymie cezar�w: Wiernego w s�owie i my�li, C� ci�, Fabianie, do miasta przywiod�o? Jakkolwiek nasz Urodziwy Marynarz posiada� tak� m�sk� urod�, jak� nie wsz�dzie spotka� mo�na, wszelako na podobie�stwo owej pi�knej kobiety z kt�rej� z pomniejszych opowie�ci Hawthorne�a brakowa�o mu jednego. Nie by�a to �adna widoma skaza, jak u owej damy, ale wyst�puj�ca niekiedy sk�onno�� do wadliwej wymowy. Aczkolwiek w godzinie sro�enia si� �ywio��w czy te� w niebezpiecze�stwie by� pod ka�dym wzgl�dem taki, jakim winien by� marynarz, to jednak pod nag�ym naporem silnych, serdecznych uczu� g�os jego, kiedy indziej osobliwie melodyjny i jakby wyra�aj�cy wewn�trzn� harmoni�, sk�onny by� do pewnej organicznej u�omno�ci � mniejszego lub wi�kszego j�kania czy nawet czego� gorszego. W tym szczeg�le Billy by� uderzaj�cym dowodem, �e �w przewrotny t�umacz, zawistny, z�y doradca z Edenu, nadal ma co� do czynienia z ka�dym, kto znalaz� si� na tej planecie. Zawsze, tak czy inaczej, z pewno�ci� podsunie on sw� wizyt�wk�, jak gdyby chcia� nam przypomnie�: Jam te� przy�o�y� si� do tego. Ujawnienie takiej wady w Urodziwym Marynarzu powinno by� dowodem nie tylko tego, �e nie przedstawia si� go jako konwencjonalnego bohatera, ale te� �e historia, kt�rej jest g��wn� postaci�, nie jest romansem. ROZDZIA� III W momencie przymusowego zwerbowania Billa do za�ogi �Nieposkromionego� okr�t �w mia� w�a�nie przy��czy� si� do floty �r�dziemnomorskiej. Zosta�o to niebawem dokonane. Jako nale��cy do owej floty, siedemdziesd�cioczterodzia�owiec uczestniczy� w jej ruchach, cho� czasem, z uwagi na swoje wybitne walory �eglowne, by� w braku fregat wysy�any na specjalne zadania zwiadowcze � niekiedy za� w jakiej� d�u�szej misji. Z tym wszystkim jednak opowie�� niniejsza niewielki ma zwi�zek, jako �e ogranicza si� do wewn�trznego �ycia jednego poszczeg�lnego okr�tu i dziej�w jednego marynarza. By�o lato roku 1797. W kwietniu owego roku nast�pi�y rozruchy w Spithead, po nich za�, w maju, drugi i jeszcze powa�niejszy wybuch zamieszek we flocie zakotwiczonej na Nore. Te ostatnie znane s�, i to bez �adnej przesady w owym okre�leniu, pod nazw� Wielkiego Buntu. By�a to w istocie demonstracja gro�niejsza dla Anglii od �wczesnych manifest�w oraz zwyci�skich i prozelickich armii francuskiego Dyrektoriatu. Dla Imperium bunt na Nore by� tym, czym strajk stra�y ogniowej by�by dla Londynu zagro�onego powszechnym po�arem. Podczas owego kryzysu Kr�lestwo mog�o ju� przewidzie� to s�ynne has�o, kt�re w kilka lat p�niej obwie�ci�o ca�ej walcz�cej marynarce, czego Anglia oczekuje w potrzebie od Anglik�w. Wtedy to w�a�nie marynarze, kt�rych mo�na by�o liczy� na tysi�ce, powci�gali w�r�d okrzyk�w na maszty tr�jpok�adowc�w i siedemdziesi�tek czw�rek zakotwiczonych na w�asnej redzie � floty b�d�cej prawym ramieniem nieomal jedynego wolnego, konserwatywnego mocarstwa w Starym �wiecie � flagi brytyjskie z usuni�tym god�em Unii i krzy�em, przemieniaj�c sztandar ustanowionego prawa i wolno�ci we wrogi czerwony meteor nieokie�znanej i niepohamowanej rewolty. S�uszne niezadowolenie, zrodzone z rzeczywistych uchybie� we flocie, rozp�omieni�y w bezrozumn� po�og� �ywe iskry nadlatuj�ce przez Kana� z ogarni�tej po�arem Francji. Wydarzenie to na pewien czas przemieni�o w szyderstwo owe natchnione s�owa Dibdina � kt�ry pisz�c swe pie�ni by� niepo�lednim sojusznikiem angielskiego rz�du w europejskich zmaganiach � s�owa mi�dzy innymi s�awi�ce patriotyczne po�wi�cenie brytyjskiego marynarza : �A co do �ycia mego, nale�y ono do kr�la!� Taki epizod wspania�ych morskich dziej�w Wyspy jej historycy naturalnie skracaj�: jeden z nich (G.P.R. James) wyznaje otwarcie, i� ch�tnie by go pomin��, gdyby nie to, �e �bezstronno�� nie pozwala wybredza�. Jednak�e jego wzmianka nie tyle jest relacj�, co notatk�, jako �e nie podaje prawie �adnych szczeg��w. Nie�atwo te� znajdzie si� je w bibliotekach. Po dobnie jak niekt�re inne wydarzenia, przytrafiaj�ce si� w ka�dej epoce we wszystkich pa�stwach na �wiecie, z Ameryk� w��cznie, Wielki Bunt mia� taki charakter, �e narodowa duma i wzgl�dy polityczne ch�tnie odsun�yby go na dalszy plan historyczny. Wydarze� takich przemilcze� niepodobna, istnieje wszak�e ogl�dny spos�b historycznego ich omawiania. Skoro rozs�dna jednostka powstrzymuje si� od rozg�aszania jakich� niefortunnych czy katastrofalnych wypadk�w w rodzinie, nar�d znajduj�cy si� w podobnym po�o�eniu mo�e bez ujmy zachowa� r�wn� dyskrecj�. O ile po rozmowach pomi�dzy rz�dem a przyw�dcami buntu i poczynieniu przez w�adze ust�pstw w sprawie pewnych jaskrawych nadu�y�, pierwsze powstanie � w Spithead � zosta�o z trudno�ci� st�umione, a spok�j na jaki� czas przywr�cony, to na Nore �w nieprzewidziany nawr�t buntu na jeszcze wi�ksz� skal�, spot�gowanego w tocz�cych si� p�niej uk�adach przez ��dania, kt�re w�adze uzna�y nie tylko za niedopuszczalne, ale za agresywne i zuchwa�e, wskazywa� � je�li czerwona flaga nie uczyni�a tego ju� w dostatecznym stopniu � jaki duch o�ywia marynarzy. Ostatecznie st�umiono jednak rewolt�, ale umo�liwi�a to bodaj jedynie niezachwiana wierno�� korpusu piechoty morskiej oraz dobrowolny powr�t do s�u�by wp�ywowych od�am�w za��g. W pewnej mierze mo�na przyr�wna� bunt na Nore do pora�aj�cego napadu zara�liwej febry w ciele z natury swej zdrowym, kt�re j� wpr�dce przezwyci�a. Tak czy owak, spo�r�d owych tysi�cy buntownik�w pochodzi�a pewna liczba marynarzy, kt�rzy wkr�tce potem � czy to powodowani jedynie patriotyzmem, czy te� wojowniczo�ci�, czy jednym i drugim � dopomogli Nelsonowi zdoby� mitr� na Nilu, a morsk� koron� nad koronami pod Trafalgarem. Dla buntownik�w bitwy te, zw�aszcza za� Trafalgar, sta�y si� pe�nym zmazaniem grzech�w, i to wspania�ym; albowiem na wielkie morskie widowisko sk�ada si� jedynie heroiczna �wietno�� or�a. Bitwy te, szczeg�lnie za� Trafalgar, nie maj� sobie r�wnych w dziejach ludzko�ci. ROZDZIA� IV DOTYCZ�CY �NAJWI�KSZEGO MARYNARZA OD POCZ�TKU �WIATA� (TENNYSON) Kiedy przychodzi do pisania, jakkolwiek by kto� by� zdecydowany trzyma� si� g��wnej drogi, zawsze znajd� si� jakie� boczne �cie�ki maj�ce powab, kt�remu nie�atwo si� oprze�. Przyzywany przez geniusz Nelsona, mam zamiar zab��ka� si� na tak� �cie�k�. Rad b�d�, je�li czytelnik zechce dotrzyma� mi towarzystwa. Przynajmniej mo�emy sobie obieca� t� przyjemno��, kt�ra, jak m�wi� z�o�liwie, tkwi w grzechu � albowiem literackim grzechem b�dzie takie zboczenie z drogi. Najprawdopodobniej nie jest niczym nowym stwierdzenie, �e wynalazki naszych czas�w spowodowa�y na koniec w wojnie morskiej przemian� odpowiadaj�c� tej rewolucji we wszelkim rzemio�le wojennym, kt�rej dokona�o sprowadzenie z Chin do Europy prochu strzelniczego. Pierwsza europejska bro� palna, przyrz�d niepor�czny, zosta�a, jak wiadomo, odrzucona z pogard� przez wielu rycerzy, jako narz�dzie nikczemne, dobre co najwy�ej dla s�abeusz�w nazbyt tch�rzliwych, aby skrzy�owa� stal ze stal� w otwartej walce. Jednak�e, tak jak na l�dzie rycerskie m�stwo, chocia� obrane ze swego blasku, nie sko�czy�o si� wraz z rycerzami, r�wnie� i na morzu � aczkolwiek pewna odmiana waleczno�ci w nawodnych starciach wysz�a dzi� z mody jako nie daj�ca si� zastosowa� w zmienionych warunkach � szlachetne zalety takich morskich potentat�w, jak Don Juan Austriacka, Doria, Van Tromp, Jean Bart, liczny zast�p brytyjskich admira��w czy te� ameryka�scy Decaturowie z roku 1812 � nie sta�y si� prze�ytkiem wraz z ich drewnianymi okr�tami. Niemniej ka�demu, kto umie docenia� Tera�niejszo�� nie lekcewa��c Przesz�o�ci, mo�na wybaczy�, �e dla� �w samotny stary okr�t w Portsmouth, �Victory� Nelsona, wydaje si� unosi� na wodzie nie tylko jako butwiej�cy pomnik niezniszczalnej chwa�y, lecz tak�e jako poetyczny wyrzut, z�agodzony przez malowniczo��, w stosunku do �Monitor�w� i innych, jeszcze pot�niejszych europejskich pancernik�w. I nie jest tak tylko dlatego, �e owe okr�ty s� niemi�e dla oka, �e nieuchronnie brak im symetrii i pi�knej sylwetki dawnych liniowc�w, ale w r�wnej mierze i z innych przyczyn. By� mo�e s� tacy, kt�rzy, cho� nie ca�kowicie nieczuli na �w poetyczny wyrzut wy�ej wspomniany, mog� jednak�e by� sk�onni odeprze� go w imi� nowego porz�dku, i to w razie potrzeby posuwaj�c si� a� do obrazoburstwa. Na przyk�ad pobudzeni widokiem gwiazdy wprawionej w pok�ad �Victory� w miejscu, gdzie pad� Wielki Marynarz, ci wojenni utylitary�ci mog� sugerowa�, �e wymy�lne eksponowanie przez Nelsona w�asnej osoby w bitwie by�o nie tylko niepotrzebne, ale i nie wojskowe, ba, mia�o posmak szale�stwa i pr�no�ci. Mog� te� doda�, �e pod Trafalgarem by�o to po prostu wyzywaniem �mierci, i �mier� nadesz�a; �e gdyby nie to brawurowanie, zwyci�ski admira� zapewne prze�y�by bitw� i zamiast �eby jego m�dry przed�miertny nakaz zosta� uchylony przez bezpo�redniego nast�pc� w dowodzeniu, m�g�by sam, po rozstrzygni�ciu bitwy, zakotwiczy� sw� sko�atan� flot� i tym sposobem nie dopu�ci� do po�a�owania godnych strat w ludziach, spowodowanych rozbiciem si� okr�t�w podczas burzy �ywio��w, kt�ra nast�pi�a po burzy wojennej. Ano, je�eli od�o�ymy na bok bardziej ni� dyskusyjny punkt, czy z r�nych powod�w zakotwiczenie floty by�o mo�liwe, w�wczas ci benthami�ci wojny mog� z pozorn� s�uszno�ci� upiera� si� przy powy�szym. Jednak�e �mog�oby by� to grz�ski grunt pod budow�. Z pewno�ci� za�, je�eli idzie o przewidywanie szerszych aspekt�w bitwy i staranne do niej przygotowania � wytyczenie bojami zab�jczej drogi i nakre�lenie jej na mapie, tak jak to zrobiono pod Kopenhag� � to niewielu dow�dc�w okaza�o r�wnie skrupulatn� rozwag�, jak ten, kt�ry tak lekkomy�lnie hazardowa� w�asn� osob� w walce. Ostro�no�� osobista, nawet dyktowana wzgl�dami zgo�a niesamolubnymi, nie jest na pewno u wojskowego specjaln� zalet�; natomiast najpierwsz� zalet� stanowi przemo�ne umi�owanie chwa�y i do g��bi serca si�gaj�ce poczucie obowi�zku. Je�eli s�owo �Wellington� nie budzi we krwi takiego odzewu, jak prostsze nazwisko �Nelson�, to przyczyn� mo�na wydedukowa� z tego, co powiedziano powy�ej. Alfred w swej pogrzebowej odzie po�wi�conej zwyci�zcy spod Waterloo nie odwa�y� si� nazwa� go najwi�kszym �o�nierzem wszystkich czas�w, cho� w tej�e samej odzie m�wi o Nelsonie jako o �najwi�kszym marynarzu od pocz�tku �wiata�. Pod Trafalgarem Nelson, tu� przed rozpocz�ciem walki, zasiad� i spisa� zwi�le swoj� ostatni� wol� i testament. Jak gdyby w przeczuciu naj�wietniejszego ze wszystkich zwyci�stw, kt�re mia�o by� uwie�czone jego w�asn� chwalebn� �mierci�, co� na kszta�t kap�a�skich pobudek kaza�o mu przystroi� si� w l�ni�ce klejnotami �wiadectwa w�asnych �wietnych czyn�w; je�eli takie przyozdobienie siebie do o�tarza i ofiary by�o w istocie che�pliwo�ci�, to i ka�dy prawdziwie heroiczny wiersz w wielkich eposach i dramatach jest afektacj� i napuszeniem, bo w s�owach takich poeta jedynie uciele�nia w wierszu to uniesienie uczu�, kt�re cz�owiek pokroju Nelsona w odpowiednim momencie urzeczywistnia czynami. ROZDZIA� V Bunt na Nore zosta� st�umiony. Nie wszystkie jednak uchybienia naprawiono. Je�li na przyk�ad nie pozwalano ju� dostawcom stosowa� praktyk w�a�ciwych wsz�dzie ich plemieniu, takich jak dostarczanie tandetnego sukna, racji �ywno�ci nadpsutych albo o sfa�szowanej wadze, to jednak przymusowy werbunek trwa� nadal. Oparty na u�wi�conym od wiek�w zwyczaju, a prawnie utrzymywany a� po czasy Lorda Kanclerza Mansfielda, tera spos�b obsadzania floty � spos�b obecnie niejako zawieszony, lecz nigdy nie odwo�any formalnie � nie m�g� by� zarzucony w tych latach. Jego zniesienie sparali�owa�oby niezb�dn� flot�, p�ywaj�c� w ca�o�ci pod �aglami, bez parowego nap�du, kt�rej niezliczone �agle i tysi�ce armat, kr�tko m�wi�c, wszystko obs�ugiwane by�o jedynie si�� mi�ni � flot� tym bardziej nienasycon� w zapotrzebowaniu ludzi, �e mno�y�a swoje okr�ty wszelkich odmian, a�eby sprosta� �wczesnym i przysz�ym wydarzeniom na miotanym konwulsjami kontynencie. Niezadowolenie poprzedzi�o obydwa bunty i w mniejszym lub wi�kszym stopniu potajemnie je przetrwa�o. Dlatego te� nie bez racji mo�na by�o obawia� si� jakiego� nawrotu niepokoj�w, sporadycznego lub powszechnego. Oto jeden przyk�ad takich obaw: w tym samym roku, w kt�rym rozgrywa si� opowie�� niniejsza, Nelson, na�wczas wiceadmira� sir Horatio, przebywaj�c wraz z flot� u hiszpa�skich wybrze�y, otrzyma� od dowodz�cego admira�a rozkaz przeniesienia swojego proporca z �Kapitana� na �Tezeusza�, a to z nast�puj�cej przyczyny: poniewa� ten drugi okr�t �wie�o przyby� z kraju, gdzie wzi�� udzia� w Wielkim Buncie, obawiano si� jakiego� niebezpiecze�stwa z uwagi na nastroje marynarzy i uwa�ano, i� taki oficer jak Nelson potrafi nie tyle zmusi� terrorem za�og� do nikczemnej uleg�o�ci, co sam� sw� obecno�ci� nak�oni� j� ponownie do wierno�ci, je�li nie tak entuzjastycznej jak jego w�asna, to przynajmniej r�wnie pewnej. Tak wi�c przez jaki� czas na niejednym pok�adzie rufowym panowa� niepok�j. Na morzu przedsi�brano �rodki ostro�no�ci przeciwko nawrotowi buntu. Czasem niespodziewanie dochodzi�o do bitwy. Wtedy oficerowie przydzieleni do baterii uwa�ali w niekt�rych przypadkach za sw�j obowi�zek stawa� z dobytymi szpadami za lud�mi obs�uguj�cymi dzia�a. Jednak�e na pok�adzie siedemdziesi�cioczterodzia�owca, na kt�rym Billy rozwiesi� teraz sw�j hamak, niewiele by�o objaw�w w sprawowaniu si� marynarzy, a nic widomego w post�powaniu oficer�w, co mog�oby wskazywa� zwyk�emu obserwatorowi, �e Wielki Bunt wydarzy� si� dopiero niedawno. W swoim og�lnym sposobie bycia i zachowaniu oficerowie okr�tu wojennego naturalnie bior� wz�r z dow�dcy, je�eli oczywi�cie g�ruje on nad nimi charakterem, tak jak powinien. Szlachetnie urodzony kapitan Edward Fair-fax Vere, �eby poda� jego pe�n� rang�, by� kawalerem lat mniej wi�cej czterdziestu, marynarzem wybitnym nawet w tych czasach obfituj�cych w znamienitych �eglarzy. Jakkolwiek spokrewniony z wy�sz� szlacht�, nie zawdzi�cza� awansu jedynie wp�ywom zwi�zanym z t� okoliczno�ci�. S�u�b� zna� dobrze, bra� udzia� w rozmaitych bitwach i zawsze wywi�zywa� si� ze swych obowi�zk�w, jak przysta�o na oficera, kt�remu le�y na sercu dobro jego ludzi, nigdy wszak�e nie tolerowa� naruszenia dyscypliny; by� dok�adnie obeznany z tajnikami swojego zawodu, nieustraszony do granic zuchwalstwa, cho� nigdy nie lekkomy�lny. Za waleczno�� wykazan� na wodach zachodnioindyjskich, w stopniu oficera flagowego przy Rodneyu, podczas �wietnego zwyci�stwa owego admira�a nad De Grasse�em, zosta� mianowany kapitanem. Na l�dzie, w stroju cywilnym ma�o kto wzi��by go za marynarza, zw�aszcza �e nigdy nie ozdabia� niezawodowej rozmowy terminami morskimi, a powa�ny w obej�ciu, nie wykazywa� wi�kszego upodobania do zwyk�ego humoru. Nie by�o czym� niezgodnym z owymi cechami, �e podczas rejsu, kiedy nic nie wymaga�o ode� jakiego� donios�ego dzia�ania, by� najpow�ci�gliwszym z ludzi. Ka�dy mieszkaniec l�du, spostrzeg�szy owego cz�owieka, kt�ry nie wyr�nia� si� postaw� i nie nosi� �adnych wyra�nych insygni�w, wychodz�cego ze swego przybytku na pok�ad, i widz�c milcz�ce uszanowanie, z jakim oficerowie wycofywali si� wtedy na zawietrzn�, m�g� wzi�� go za kr�lewskiego go�cia, cywila na pok�adzie okr�tu kr�lewskiego, jakiego� wielce dostojnego tajnego wys�annika, kt�ry udawa� si� na wa�n� plac�wk�. Ale ta niepozorno�� w obej�ciu mog�a wynika� z pewnej naturalnej m�skiej skromno�ci, kt�ra niekiedy idzie w parze ze stanowcz� natur� � skromno�ci, przejawianej we wszystkich momentach nie wymagaj�cych zdecydowanego dzia�ania, a kt�ra u cz�owieka ka�dego stanu wskazuje na cnot� arystokratyczn� w swojej istocie. Podobnie jak niekt�rzy ludzie paraj�cy si� r�nymi odmianami heroicznego rzemios�a na tym �wiecie, kapitan Vere, cho� dosy� trze�wy w razie potrzeby, zdradza� niekiedy pewn� sk�onno�� do rozmarzenia. Stoj�c samotnie na nawietrznej wielkiego pok�adu i trzymaj�c si� jedn� r�k� olinowania, spogl�da� w zadumie na czarne morze. Je�li mu wtedy przed�o�ono jak�� drobn� spraw�, przerywaj�c tok my�li, objawia� mniejsze lub wi�ksze rozdra�nienie, ale natychmiast je hamowa�. W marynarce by� powszechnie znany pod przydomkiem �wietlistego Vere�a. Jak takie nazwanie przypad�o w udziale komu�, kto mimo wszystkich solidnych zalet nie odznacza� si� b�yskotliwo�ci�, wyja�nia nast�puj�ce zdarzenie: jego ulubiony krewniak, lord Denton, cz�ek pe�en fantazji, by� pierwszym, kt�ry na� czeka� i z�o�y� mu powinszowania po jego powrocie do Anglii z wyprawy do Indii Zachodnich, a ledwie poprzedniego dnia, przegl�daj�c poezje Andrew Marvella, natrafi�, zreszt� nie po raz pierwszy, na wiersz zatytu�owany Appleton House � nazw� jednej z siedzib wsp�lnego ich przodka, bohatera wojen niemieckich w wieku siedemnastym � w kt�rym to wierszu s� takie s�owa: To si� nazywa � od pieleszy domowym szcz�ciem m�c si� cieszy�, gdzie w ryzach ci� trzymaj� srogich �wietlisty Vere i Fairfax drogi. Tak tedy, u�ciskawszy kuzyna �wie�o przybywaj�cego po zwyci�stwie Rodneya, w kt�rym tak znamienit� odegra� rol�, i przepe�niony sprawiedliw� dum� z owego marynarza ze swego rodu, krzykn�� wylewnie: �Niech ci si� szcz�ci, Ed, niech ci si� szcz�ci, m�j ty �wietlisty Vere!� To si� rozesz�o i nowy przydomek, s�u��c w rozmowach rodzinnych do �atwego odr�niania kapitana okr�tu �Nieposkromiony� do innego, starszego Vere�a, dalekiego krewnego, oficera tej samej rangi w marynarce, pozosta� do��czony na zawsze do nazwiska. ROZDZIA� VI Z uwagi na rol�, jak� dow�dca �Nieposkromionego� odgrywa w wydarzeniach maj�cych teraz nast�pi�, mo�e b�dzie wskazane dope�ni� t� jego sylwetk� nakre�lon� zwi�le w poprzednim rozdziale. Pr�cz swoich zalet oficera marynarki kapitan Vere by� cz�owiekiem wyj�tkowym. W przeciwie�stwie do wielu s�awnych angielskich marynarzy, d�uga i mozolna s�u�ba, pe�niona z ogromnym oddaniem, nie poch�on�a go ca�kowicie i nie przes�oni�a wszystkiego innego. Mia� wyra�ne sk�onno�ci do wszelkich spraw intelektualnych. Kocha� si� w ksi��kach i nigdy nie wyrusza� na morze bez �wie�o uzupe�nionej biblioteczki, niewielkiej, lecz doborowej. Sp�dzane w odosobnieniu wolne chwile, niekiedy tak m�cz�ce, a przydarzaj�ce si� czasem dow�dcom nawet w trakcie wojennej wyprawy, nie by�y nigdy nudne dla kapitana Vere. Nie maj�c nic z owego literackiego gustu, kt�ry mniej baczy na przekazywan� tre�� ni� na spos�b jej przekazania, sk�ania� si� ku takim ksi��kom, do kt�rych ma naturalny poci�g ka�dy powa�ny umys� wy�szego rz�du, kiedy zajmuje stanowisko daj�ce aktywn� w�adz�: ksi��kom, kt�re traktuj� o ludziach i wydarzeniach, oboj�tne z jakiej epoki � dzie�om historycznym, biograficznym, tworzonym przez niepospolitych pisarzy, kt�rzy, wolni od ob�udy i konwencjonalno�ci, tak jak Montaigne, uczciwie i w duchu zdrowego rozs�dku filozofuj� na temat rzeczy realnych. W owym umi�owaniu lektury znajdowa� potwierdzenie w�asnych tajonych my�li � potwierdzenie, kt�rego na pr�no szuka� w towarzyskich rozmowach � tak �e je�eli idzie o sprawy najbardziej fundamentalne, ustali�y si� w nim pewne niez�omne przekonania, kt�re, jak przeczuwa�, mia�y w istocie swojej przetrwa� bez zmian p�ty, p�ki jego umys� pozostanie nie nadw�tlony. Z uwagi na burzliwy okres, kt�ry mu los przeznaczy�, by�o to dla� korzystne. Ustalone przekonania stanowi�y niejako tam� przeciwko naporowi tych nurt�w nowych pogl�d�w spo�ecznych, politycznych i innych, kt�re na kszta�t potoku porywa�y za owych czas�w niema�o umys��w � umys��w z natury nie ni�szych od jego. O ile inni cz�onkowie owej arystokracji, do kt�rej z urodzenia nale�a�, oburzali si� na nowinkarzy g��wnie dlatego, �e ich teorie by�y wrogie klasom uprzywilejowanym, to kapitan Vere sprzeciwia� si� im bezinteresownie, poniewa� wydawa�y mu si� niemo�liwe do przeobra�enia w trwa�e instytucje, a tak�e sprzeczne z pokojem na �wiecie i z dobrem ludzko�ci. Obdarzeni umys�em nie tak bogatym i mniej powa�nym, pewni oficerowie jego rangi, z kt�rymi czasem z konieczno�ci obcowa�, uwa�ali, �e brak mu zalet dobrego kompana, �e jest cz�owiekiem osch�ym i molem ksi��kowym. Gdy tylko opuszcza� ich towarzystwo, jeden najcz�ciej m�wi� do drugiego co� w tym rodzaju: �To szlachetny cz�owiek ten ��wietlisty Vere�. Mimo wszystko, co pisz� gazety, sir Horatio jest w gruncie rzeczy niewiele ode� lepszym marynarzem czy �o�nierzem. Ale m�wi�c mi�dzy nami, czy nie uwa�asz, �e ma w sobie jakie� osobliwe cechy pedanta? Mo�na rzec, niczym jedwabna ni� w zwoju liny okr�towej.� Istnia�y pewne zewn�trzne podstawy do takiej poufnej krytyki, jako �e kapitan w rozmowie nie tylko nigdy nie popada� w �artobliw� familiarno��, ale dla zilustrowania czego�, co dotyczy�o wybitnych osobisto�ci czy wypadk�w owej doby, cytowa� kt�r�� z historycznych postaci czy wydarzenie z dziej�w staro�ytnych z tak� swobod�, jak gdyby powo�ywa� si� na wsp�czesnych. Zdawa� si� niepomny na okoliczno��, �e dla jego prostodusznych rozm�wc�w, jako dla ludzi, kt�rych lektura ogranicza�a si� g��wnie do gazet, takie odleg�e aluzje, chocia�by najtrafniejsze, by�y ca�kowicie obce. Jednak�e ogl�dno�� w podobnych sprawach nie jest �atwa dla natur pokroju kapitana Vere. Ich uczciwo�� nakazuje im bezpo�rednio��, niekiedy dalekosi�n� � na podobie�stwo w�drownego ptaka, kt�ry w swym locie nie baczy nigdy, �e przeci�� jak�� granic�. ROZDZIA� VII Porucznik�w i innych pan�w oficerskiego stopnia tworz�cych sztab kapitana Vere nie potrzeba tu opisywa� szczeg�owo, tak jak nie jest konieczne wymienia� starszych podoficer�w. Natomiast w�r�d ni�szych podoficer�w by� jeden, kt�rego mo�na od razu przedstawi�, jako �e ma on wiele wsp�lnego z niniejsz� opowie�ci�. Portret ten popr�buj� namalowa�, ale go nigdy nie utrafi�. By� to John Claggart, profos. Ten morski tytu� mo�e si� jednak wyda� ludziom l�du troch� niejasny. Pierwotnie funkcj� owego podoficera by�o zapewne szkolenie ludzi w pos�ugiwaniu si� broni� � szpad� czy marynarsk� szabl�. Ale ju� od dawna, z uwagi na to, �e dzi�ki rozwojowi sztuki artyleryjskiej starcia wr�cz sta�y si� mniej cz�ste, a saletra i siarka zyska�y przewag� nad stal�, funkcja owa zanik�a, a profos wielkiego okr�tu wojennego przemieni� si� niejako w szefa policji, kt�rego zadaniem by�o mi�dzy innymi utrzymywanie �adu na ludnych pok�adach dzia�owych. Claggart by� m�czyzn� lat mniej wi�cej trzydziestu pi�ciu, nieco za szczup�ym i za wysokim, ale na og� prezentuj�cym si� wcale dobrze. R�k� mia� nazbyt drobn� i kszta�tn�, by mog�a by� przyzwyczajona do ci�kiej prabrody, rze�bione czysto niczym na greckim medalionie; natomiast broda, pozbawiona zarostu jak u wodza Indian, mia�a co� z dziwnej, wydatnej oci�a�o�ci, przywodz�cej na my�l wizerunki wielebnego doktora Tytusa Oatesa, owego cedz�cego po kaznodziejsku s�owa historycznego oskar�yciela z czas�w Karola II, kt�ry zmy�li� rzekomy spisek papistowski. Claggartowi przydawa�o si� przy jego funkcji to, �e potrafi� rzuca� karc�ce spojrzenia. Jego czo�o nale�a�o do takich, kt�re frenologicznie kojarzy si� z wi�cej ni� przeci�tn� inteligencj�, a jedwabiste, krucze k�dziory, cz�ciowo je przes�aniaj�ce, podkre�la�y blado�� twarzy, blado�� zabarwion� lekkim odcieniem bursztynu, pokrewnym barwie spatynowanych przez czas, starodawnych marmur�w. Cera ta, osobliwie kontrastuj�ca z rumianymi lub ogorza�ymi na g��boki br�z licami marynarzy, a cz�ciowo b�d�ca wynikiem pe�nienia s�u�by z dala od s�onecznego �wiat�a, wprawdzie nie by�a przykra dla oka, ale zdawa�a si� wskazywa� na co� wadliwego czy nienormalnego w organizmie i krwi. Wszelako powierzchowno�� i obej�cie Claggarta tak dalece �wiadczy�y o edukacji i przesz�o�ci nie pasuj�cych do jego funkcji w marynarce, �e kiedy jej nie pe�ni�, wygl�da� na cz�owieka wysokiej rangi spo�ecznej i moralnej, kt�ry z osobistych przyczyn zachowuje incognito. Nic nie wiedziano o jego dotychczasowym �yciu. Mo�liwe, �e by� Anglikiem, ale w jego mowie czai�a si� odrobina akcentu nasuwaj�ca my�l, �e nie by� nim z urodzenia, lecz przez naturalizacj� we wczesnym dzieci�stwie. W�r�d posiwia�ych plotkarzy z pok�ad�w dzia�owych i forkasztelu kr��y�y poufne pog�oski, �e profos jest szlachcicem, kt�ry zaci�gn�� si� ochotniczo do marynarki kr�lewskiej, a�eby zmaza� jakow�� ciemn� sprawk�, za kt�r� go pozwano przed s�d. Fakt, �e nikt nie m�g� uzasadni� tej wie�ci, bynajmniej nie hamowa�, rzecz jasna, jej potajemnego obiegu. Taka pog�oska, raz puszczona po pok�adach dzia�owych na temat kogokolwiek ni�szego stopniem od oficer�w w okresie, w kt�rym rozgrywa si� niniejsza opowie��, nie wydawa�a si� ca�kiem niewiarygodna starym, usmolonym wygom z za�ogi okr�tu wojennego. Jako� w istocie cz�owiek o walorach Claggarta, kt�ry nie maj�c uprzednio morskiego do�wiadczenia, wst�pi� tak jak on do marynarki w wieku dojrza�ym i nieuchronnie otrzyma� na pocz�tku najni�szy w niej stopie�, a przy tym nigdy nie napomyka� o swoim poprzednim �yciu na l�dzie � oto momenty, kt�re w braku dok�adnej wiedzy o jego prawdziwej przesz�o�ci dawa�y zawistnym niejakie pole do nieprzychylnych domys��w. Jednak�e plotki na jego temat, kr���ce w�r�d marynarzy podczas psiej wachty, czerpa�y pewne uzasadnienie z faktu, �e ju� od jakiego� czasu marynarka brytyjska tak dalece nie mog�a sobie pozwoli� na wybredzanie w doborze ludzi, i� nie tylko wiadomo by�o, �e oddzia�y dokonuj�ce przymusowego werbunku ustawicznie pe�ni� s�u�b� na morzu i na l�dzie, ale te� nie tajono prawie wcale innego faktu, a mianowicie �e londy�ska policja mia�a pe�n� swobod� chwytania ka�dego podejrzanego lub niepewnego osobnika, zdatnego do s�u�by, i z miejsca dostawiania go do portu czy floty. Co wi�cej, nawet w�r�d zaci�gaj�cych si� ochotniczo byli tacy, kt�rzy nie kierowali si� ani pobudkami patriotycznymi, ani lekkomy�lnym pragnieniem zakosztowania �ycia na morzu i wojennych przyg�d. Niewyp�acalni d�u�nicy po�ledniejszego rz�du, wraz z rozmaitymi moralnymi niewydarze�cami, znajdowali we flocie dogodne i bezpieczne schronienie. Bezpieczne, albowiem z chwil�, gdy zaci�gn�li si� na okr�t kr�lewski, korzystali tak samo z nietykalno�ci, jak �redniowieczni przest�pcy chroni�cy si� w cie� o�tarza. Takie usankcjonowane nieprawid�owo�ci, kt�rych rz�d z przyczyn oczywistych nie my�la� w owym czasie rozg�asza� � i kt�re wskutek tego, a tak�e jako dotycz�ce ludzi najmniej wp�ywowych, prawie zupe�nie posz�y w zapomnienie � przydaj� barw pewnej rzeczy, za kt�rej prawdziwo�� nie r�cz� i dlatego mam pewne skrupu�y przytaczaj�c j� tutaj. Jest to co�, co � jak pami�tam � widzia�em w druku, cho� ksi��ki przypomnie� sobie nie mog�; jednak�e to samo powt�rzy� mi osobi�cie przed laty z g�r� czterdziestu pewien stary emeryt w stosowanym kapeluszu, z kt�rym mia�em niez