7327

Szczegóły
Tytuł 7327
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7327 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7327 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7327 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

David Brin Gwiezdny Przyp�yw Startide Rising prze�o�yli: Zbigniew A. Kr�licki, Andrzej Sawicki Wydanie polskie: 1994 Moim przodkom... S�owniczek termin�w i imion w�asnych Akceptor � cz�onek rasy b�d�cej podopieczn� Tandu. Adept nauk parapsychicznych. Akki � delfin midszypmen z Calafii. Gillian Baskin � lekarz, agentka Rady Terrage�skiej. Produkt ludzkiej in�ynierii genetycznej. Beie Chohooan � synthia�ski szpieg. Biblioteka � centralne archiwa informatyczne utrzymuj�ce jedno�� wsp�lnoty Galakt�w; zawieraj� po��czone zasoby wiedzy gromadzonej od czas�w Przodk�w. Bracia Nocy � galaktyczna rasa opiekun�w. Brookida � delfin metalurg. Calafia � �wiat skolonizowany przez ludzi i neodelfiny. Creideiki � kapitan statku badawczego �Streaker�. Emerson D�Anite � cz�owiek, in�ynier przydzielony na �Streakera�. Charles Dart � neoszympans, planetolog. Epizjarch � cz�onek rasy podopiecznej, terminuj�cej u Tandu. Adept nauk parapsychicznych. Fem � w anglicu � samica cz�owieka. Fin � potoczne okre�lenie neodelfina, finy, feny � liczba mnoga. Galaktowie � jeden ze starszych podr�uj�cych w kosmosie gatunk�w, kt�re stworzy�y wsp�lnot� pi�ciu galaktyk. Wiele zamieszka�ych w niej ras sta�o si� opieku�czymi, uczestnicz�c w staro�ytnej tradycji wspomagania rozwoju. Gubru � ptakopodobni Galaktowie wrogo nastawieni do Ziemian. Haoke � neodelfin z gatunku Tursiops. Herbie � mumia staro�ytnego gwiezdnego w�drowca, nieznanego pochodzenia. Heurkea � neodelfin z gatunku Stenos. Hikahi � neodelfin p�ci �e�skiej, trzeci oficer na �Streakerze�. Ifni � �Niesko�czono�� albo Pani Szcz�cia. Iki � staro�ytna wyspa �mierci i zniszczenia. Tosbio Iwashika � midszypmen ze skolonizowanej przez ludzi Calafii. Kanten � jedna z niewielu ras Galakt�w przyja�nie nastawionych do Ziemian. Karrank% � (d�wi�k niemo�liwy do wym�wienia przez cz�owieka) � rasa Galakt�w tak dalece zmodyfikowana w czasie terminowania jako rasa podopieczna, �e doprowadzi�o j� to do szale�stwa. Keepiru � pierwszy pilot �Streakera�. Rodowity mieszkaniec Atlasta. Keneenk � mieszana szko�a nauk, ��cz�ca ludzk� logik� my�lenia z dziedzictwem Snu Walenia. Kiqui � dwudyszne, protointeligentne stworzenia pochodz�ce z planety Kithrup. K�tha�Jon � odmiana gatunkowa neodelfina Stenos. Jeden z m�odszych oficer�w na �Streakerze�. Krat � dow�dca si� sora�skich. Makance � chirurg pok�adowy na �Streakerze�, samica neofina. Man � termin w anglicu odnosz�cy si� zar�wno do p�ci m�skiej, jak i �e�skiej. Maszyna Nissa � pseudointeligentny komputer po�yczony Thomasowi Orleyowi przez agent�w Tymbrimi. Mel � termin w anglicu odnosz�cy si� do ludzkiego samca. Ignacio Metz � specjalista od wspomagania, przydzielony na �Streakera�. Moki � neofin Stenos. Opuszczona flota � dryfuj�ce zbiorowisko gigantycznych gwiazdolot�w, staro�ytne i przez d�ugi czas nie odkryte, odnalezione przez �Streakera�. Thomas Orley � agent Rady Terrage�skiej, produkt �agodnej stymulacji genetycznej. Pilanie � opieku�cza rasa Galakt�w, nale��ca do klanu Soro i wrogo nastawiona do Ziemi. P�ytka Gromada � rzadko odwiedzana, kulista gromada gwiazd, w kt�rej odkryto opuszczon� flot�. Podopieczni � gatunek zawdzi�czaj�cy swoj� inteligencj� genetycznym udoskonaleniom dokonanym przez ras� opiekun�w. Terminuj�cy gatunek podopieczny to taki, kt�ry nadal odpracowuje ten d�ug. Primal � niby�j�zyk u�ywany przez pierwotne, niezmodyfikowane delfiny na Ziemi. Przodkowie � mityczna pierwsza Rasa, kt�ra przed kilkoma miliardami lat stworzy�a podwaliny cywilizacji Galakt�w i za�o�y�a Bibliotek�. Sah�ot � neodelfin Stenos. Cywilny lingwista znajduj�cy si� na pok�adzie �Streakera�. Soranie � starsza opieku�cza rasa Galakt�w, wroga Ziemi. Stenos � potoczne okre�lenie neofit�w, kt�rych aparat genetyczny zawiera geny pierwotnego Stenos bredanensis. Stenos bredanensis � gatunek naturalnych delfin�w na Ziemi. Dennie Sudman � cz�owiek, egzobiolog. Hannes Suessi � cz�owiek, in�ynier. Synthianin � cz�onek jednej z trzech przyjaznych Ziemi ras Galakt�w. Takkata�Jim � neofin Stenos, pierwszy oficer na �Streakerze�. Tandu � wojownicza rasa Galakt�w, wrogo nastawiona do Ziemi. Thennanianie � wojownicza rasa Galakt�w. Tsh�t � samica neofina, czwarty oficer na �Streakerze�. Tursiops � potoczne okre�lenie neodelfina bez wszczepionych gen�w gatunku Stenos. Tursiops amicus wsp�cze�nie �yj�cy neodelfin...Butlonos przyjazny�. Tursiops truncatus � gatunek ziemskich delfin�w butlonosych. Tymbrimijczycy � rasa Galakt�w przyjazna Ziemianom i znana ze swej przebieg�o�ci. Wspomaganie � proces, poprzez kt�ry rasy od dawna podr�uj�ce w kosmosie wprowadzaj� do wsp�lnoty Galakt�w nowych cz�onk�w, stosuj�c metody in�ynierii genetycznej. Powsta�y gatunek podopieczny terminuje przez jaki� czas u swoich opiekun�w, aby odp�aci� za wy�wiadczon� przys�ug�. Wattaceti � neofin, podoficer. PROLOG Z dziennika Gillian Baskin �Streaker� wlecze si� jak pies na trzech �apach. Wczoraj wykonali�my ryzykowny skok na hipernap�dzie, tu� przed nosem �cigaj�cych nas Galakt�w. Jedyna cewka prawdopodobie�stwa, jaka pozosta�a nam po bitwie przy Morgran, j�cza�a i skrzypia�a, ale w ko�cu przenios�a nas tutaj, do p�ytkiej studni grawitacyjnej przy ma�ej, wt�rnej, kar�owatej gwie�dzie, zwanej Kthsemenee. Biblioteka wymienia na jej orbicie tylko jeden nadaj�cy si� do zamieszkania �wiat, planet� Kithrup. Kiedy m�wi� �nadaj�cy si� do zamieszkania�, jest to okre�lenie nieco na wyrost. Tom, Hikahi i ja sp�dzili�my z kapitanem d�ugie godziny, szukaj�c alternatywnych rozwi�za�. Wreszcie Creideiki postanowi� przylecie� tutaj. Jako lekarz obawiam si� l�dowania na planecie tak �miertelnie niebezpiecznej jak ta, lecz Kithrup to wodny �wiat, a nasza sk�adaj�ca si� w wi�kszo�ci z delfin�w za�oga potrzebuje wody, aby m�c si� porusza� i naprawi� statek. Kithrup obfituje r�wnie� w metale ci�kie i powinni�my tu zdoby� niezb�dne nam surowce. Ma r�wnie� t� zalet�, �e jest rzadko odwiedzana. Biblioteka twierdzi, �e �wiat ten od bardzo dawna pozostawiono samemu sobie. Mo�e Galaktom nie przyjdzie do g�owy, �eby nas tu szuka�. Wszystko to powiedzia�am Tomowi zesz�ej nocy, gdy trzymali�my si� za r�ce i patrzyli�my, jak dysk planety ro�nie w jednym z iluminator�w pok�adu spacerowego. To zwodniczo urokliwy, b��kitny glob spowity pasmami bia�ych chmur. Jego nocn� stron� rozja�nia�y �a�cuchy �arz�cych si� wulkan�w i migotanie b�yskawic. Powiedzia�am do Toma, �e jestem pewna, i� nikt nie b�dzie nas tu �ciga� � wyg�aszaj�c t� przepowiedni� z udanym przekonaniem, kt�re nikogo nie zwiod�o. Tom u�miechn�� si� i nic nie odpowiedzia�, kwituj�c m�j atak chciejstwa �yczliwym milczeniem. Oczywi�cie, zajrz� tutaj. Nie korzystaj�c z punktu transferowego �Streaker� m�g� wybra� tylko jedn� z kilku mi�dzyprzestrzennych �cie�ek. Jedyn� otwart� kwesti� pozostaje to, czy uda nam si� w por� naprawi� statek i wydosta� st�d, zanim przyb�d� tu po nas Galaktowie. Tom i ja po raz pierwszy od kilku dni mieli�my par� godzin dla siebie. Wr�cili�my do naszej kabiny i kochali�my si�. Robi� te notatki, podczas gdy on �pi. Nie wiem, kiedy b�d� mia�a nast�pn� okazj�. Przed chwil� wezwa� nas kapitan Creideiki. Chce, aby�my oboje stawili si� na mostku, przypuszczalnie po to, �eby finy mog�y nas zobaczy� i przekona� si�, �e ich opiekunowie s� w pobli�u. Nawet tak do�wiadczony kosmiczny wyga jak Creideiki mo�e od czasu do czasu odczuwa� tak� potrzeb�. Gdyby�my to my, ludzie, mieli tak� psychologiczn� ostoj�. Czas ju� od�o�y� te notatki i obudzi� mojego zm�czonego towarzysza. Jednak najpierw chc� jeszcze zapisa� to, co Tom powiedzia� do mnie zesz�ej nocy, gdy obserwowali�my wzburzone morza Kithrupa. Odwr�ci� si� do mnie i u�miechn�� w ten zabawny spos�b, w jaki �mieje si�, gdy my�li o czym� z ironi�, i zagwizda� kr�tkie haiku w delfi�skim troistym: * Gwiazdy s� wstrz�sane burzami * Ni�ej wody przewalaj� si� z hukiem � * A jednak, ukochana, czy� jeste�my mokrzy? * Musia� si� roze�mia�. Czasami my�l�, �e Tom jest na p� delfinem. CZʌ� PIERWSZA BEZTROSKA �Wszystkie twe lepsze uczynki na wodzie zapisane b�...� Francis Beaumont i John Fletcher 1. Toshio Finy dowcipkowa�y na temat istot ludzkich od tysi�cy lat. Zawsze uwa�a�y ludzi za bardzo zabawnych. Fakt, �e ludzko�� namiesza�a w ich genach i nauczy�a ich in�ynierii, w niewielkim stopniu wp�yn�� na ich zdanie. Finy nadal pozosta�y dowcipnisiami. Toshio obserwowa� ma�y pulpit kontrolny swojego �lizgu, udaj�c, �e sprawdza g��boko�ciomierz. Pojazd bucza� r�wnomiernie, utrzymuj�c si� na sta�ej g��boko�ci dziesi�ciu metr�w pod powierzchni�. Nie trzeba by�o niczego sprawdza�, on jednak wlepi� wzrok w tablic� kontroln�, gdy� podp�yn�� do niego Keepiru � niew�tpliwie zamierzaj�c rozpocz�� kolejn� rund� kpin. � Ma�e R�ce, zagwi�d�! � G�adki, szary wale� wywin�� beczk� z prawej strony Toshia, a potem zbli�y� si�, aby z udan� oboj�tno�ci� popatrze� na ch�opaka. � Zagwi�d� nam t� melodi� o ssstatkach, przestrzeni i powrocie do domu! G�os Keepiru, odbijaj�cy si� echem w d�ugim szeregu kom�r wewn�trz jego czaszki, zahucza� jak d�wi�k fagotu. R�wnie dobrze m�g� na�ladowa� ob�j czy saksofon tenorowy. � No, Ma�e R�ce? I gdzie twoja pie����? Keepiru upewnia� si�, �e s�yszy ich reszta zespo�u. Pozosta�e finy p�ywa�y spokojnie, ale Toshio by� pewien, �e s�uchaj�. Rad by� z tego, �e Hikahi, dowodz�ca ekspedycj�, znajdowa�a si� daleko na przedzie, przeszukuj�c okolic�. By�oby znacznie gorzej, gdyby tu by�a i kaza�a Keepiru, �eby zostawi� go w spokoju. Keepiru nie m�g� powiedzie� niczego, co by�oby gorsze od wstydu, jakim okry�by si� Toshio, gdyby potraktowano go jak bezbronne dziecko wymagaj�ce opieki. Keepiru przewala� si� leniwie, do g�ry brzuchem, tu� obok �lizgu ch�opca i wolno uderzaj�c p�etw� ogonow� bez trudu dotrzymywa� tempa maszynie. W kryszta�owo czystych wodach Kithrupa wszystko ulega�o dziwnej refrakcji. Koralopodobne szczyty metalowych kopc�w l�ni�y jak wierzcho�ki g�r widziane przez mgie�k� d�ugiej doliny. Z powierzchni zwisa�y ��te nici dryfuj�cych ro�lin. Szara sk�ra Keepiru l�ni�a fosforyzuj�ce, a ostre jak ig�y z�by w�skich, klinowatych szczek b�yszcza�y obna�one w drwi�co�okrutnym grymasie, kt�ry po prostu musia� by� wyolbrzymiony... je�li nie przez warstw� wody, to przez wyobra�ni� Toshia. Jak delfin m�g� by� tak z�o�liwy? � Nie za�piewasz dla nas, Ma�e R�ce? Za�piewaj nam piosenk�, za kt�r� wszyssscy dostaniemy rybnej polewki, gdy wreszcie wydostaniemy si� z tej tak zwanej planety i dotrzemy do przyjaznego portu. Zagwi�d� tak, aby Marzyciele zacz�li marzy� o l�dzie. Mimo delikatnego �wistu regeneratora powietrza uszy Toshia zaczerwieni�y si� ze zmieszania. By� pewien, �e Keepiru lada moment przestanie go nazywa� Ma�e R�ce i zacznie u�ywa� nowego, wybranego przez siebie przezwiska � Wielki Marzyciel. By� wy�miewanym za to, �e bior�c udzia� w wyprawie badawczej fin�w zapomnia� si� i zacz�� pogwizdywa�, by�o ju� wystarczaj�cym upokorzeniem � powitali �wistan� pod nosem melodyjk� docinkami i gryz�c� ironi� � ale drwi�ce tytu�owanie go w spos�b zarezerwowany prawie wy��cznie dla wielkich muzyk�w albo wieloryb�w... to niemal nie do zniesienia. � Nie mam teraz ochoty �piewa�, Keepiru. Dlaczego nie przyczepisz si� do kogo� innego? � Toshio poczu� przelotn� satysfakcj�, gdy uda�o mu si� opanowa� dr�enie g�osu. Z ulg� us�ysza�, jak Keepiru skrzekn�� co� wysokim, gard�owym troistym, niewiele r�ni�cym si� od primalu � co samo w sobie by�o poniek�d obraz�. Potem delfin wygi�� si� w �uk i strzeli� ku powierzchni, aby zaczerpn�� powietrza. Otaczaj�ca ich ze wszystkich stron woda by�a przejrzysta i b��kitna. Obok przemkn�y b�yszcz�ce kithrupia�skie ryby, migocz�c �uskowatymi grzbietami odbijaj�cymi �wiat�o jak dryfuj�ce, zamarzni�te li�cie. Wszystko tu mia�o barw� i po�ysk metalu. Poranne s�o�ce penetrowa�o czyste, spokojne morze i o�wietla�o niezwyk�e formy �ycia tego dziwnego i niechybnie �miertelnie niebezpiecznego �wiata. Toshio nie podziwia� pi�kna w�d Kithrupa. Nienawidz�c tej planety, uszkodzonego statku, kt�ry go tu przywi�z�, i delfin�w dziel�cych z nim los rozbitk�w, dryfowa� z gorzk� satysfakcj� obmy�laj�c k��liwe odpowiedzi, jakimi powinien odci�� si� Keepiru. � Je�li jeste� taki zdolny, Keepiru, to dlaczego nie wygwi�d�esz nam troch� wanadu! Albo: � Nie widz� powodu, aby marnowa� ludzk� pie�� na delfinie audytorium, Keepiru. W jego wyobra�ni te uwagi by�y wystarczaj�co skuteczne. Wiedzia� jednak, �e w rzeczywisto�ci nigdy nie potrafi�by powiedzie� czego� takiego. Przede wszystkim to wokalizy waleni, a nie antropoid�w, by�y obiegow� monet� w znacznej cz�ci kosmoport�w galaktyki. I chocia� prawdziwe pieni�dze przynosi�y smutne ballady ich wi�kszych kuzyn�w � wieloryb�w, wsp�plemie�cy Keepiru mogli naby� odurzaj�ce trunki na ka�dym z tuzina �wiat�w jedynie wysiliwszy nieco p�uca. A zreszt� podkre�lanie swojej pozycji cz�owieka przed kimkolwiek z za�ogi �Streakera� by�oby okropn� pomy�k�. Stary Hannes Suessi, jeden z sze�ciu ludzi pozosta�ych na pok�adzie, przestrzega� go przed tym na samym pocz�tku podr�y, gdy tylko opu�cili Neptuna. � Tylko spr�buj, a zobaczysz, co b�dzie � m�wi� mechanik. � U�miej� si� do rozpuku, tak samo jak ja, je�li b�d� mia� szcz�cie przy tym by�. Chocia� to ma�o prawdopodobne, jeden z nich mo�e ci� ugry��, �eby� si� opami�ta�. Je�li jest co�, czego finy nie szanuj�, to jest to z pewno�ci� cz�owiek, kt�ry zgrywa opiekuna, chocia� nigdy sobie na to miano nie zas�u�y�. � Ale Protok�y... � zacz�� protestowa� Toshio. � Wiesz, co mo�esz sobie z nimi zrobi�? Te zasady ustanowiono po tym, aby ludzie, szympy i finy wsp�pracowa�y ze sob�, kiedy w pobli�u s� Galaktowie. Je�eli �Streak� zostanie zatrzymany przez sora�ski patrol albo trzeba b�dzie prosi� o jakie� dane pila�skiego Bibliotekarza, wtedy doktor Metz albo pan Orley � a nawet ty czy ja � mo�emy udawa�, �e tu dowodzimy... Poniewa� �aden z tych napuszonych nieziemc�w nie po�wi�ci�by ani chwili rasie tak m�odej jak finy. Jednak w pozosta�ych przypadkach rozkazuje nam kapitan Creideiki. Do diaska, to by�oby do�� przykre � ci�gn�� � zosta� zbesztanym przez jakiego� Soranina i udawa�, �e si� to lubi, poniewa� jaki� przekl�ty nieziemiec by� tak mi�y i przyzna�, �e ludzie znajduj� si� na odrobin� wy�szym szczeblu rozwoju ni� muszki owocowe. Czy mo�esz sobie wyobrazi�, ile mieliby�my roboty, gdyby�my naprawd� musieli kierowa� tym statkiem? Co by si� sta�o, gdyby�my pr�bowali zrobi� z delfin�w mi��, dobrze wychowan�, niewoln� ras� podopiecznych? Czy to by ci odpowiada�o? W tym momencie Toshio zacz�� energicznie potrz�sa� g�ow�. Pomys� traktowania fin�w w spos�b powszechnie praktykowany w galaktyce wobec ras podopiecznych by� odra�aj�cy. Jego najlepszy przyjaciel, Akki, by� delfinem. A jednak w takich chwilach jak ta Toshio czasem pragn�� jakiej� rekompensaty za to, �e jest jedynym ch�opcem w gwiazdolocie, kt�rego za�oga w wi�kszo�ci sk�ada�a si� z doros�ych delfin�w. W gwiazdolocie, kt�ry w tej chwili nigdzie nie odlatywa� � przypomnia� sobie Toshio. Gniew wywo�any kpinami Keepiru zosta� wyparty przez znacznie silniejszy, g�uchy niepok�j, i� mo�e nigdy nie opu�ci� wodnego �wiata Kithrup i nigdy nie wr�ci� do domu. * Zwolnij�e biegu � ch�opcze na �lizgu * * Stadko szperaczy � zbierzmy si� tu * * Hikahi p�ynie � czekajmy w spokoju * Toshio spojrza� w g�r�. Od lewej zbli�a� si� Brookida, starszy delfin metalurg. Toshio zagwizda� odpowied� w troistym: * Hikahi p�ynie � m�j �lizg przystaje * Skr�ci� przepustnic� �lizgu na wolniejszy bieg. Na ekranie sonaru ujrza� drobne odbicia zbiegaj�ce z bok�w i zbieraj�ce si� daleko na przedzie. Wracali szperacze. Spojrza� w g�r� i zobaczy� bawi�cych si� na powierzchni Hist�t i Keepiru. Brookida przeszed� na anglic. Chocia� Toshio m�wi� tym j�zykiem nieco piskliwie i niemrawo, jednak i tak lepiej ni� troistym. A zreszt� delfiny poddawano przez ca�e pokolenia przekszta�ceniom genetycznym po to, aby upodobni� je do ludzi, a nie odwrotnie. � Toshio, nie znalaz�e� �adnych �lad�w potrzebnych nam subssstancji? � zapyta� Brookida. Toshio zerkn�� na sito molekularne. � Nie, sir. Jak do tej pory nic. Te wody s� po prostu niewiarygodnie czyste, zwa�ywszy na zawarto�� metali w skorupie planety. Prawie nie ma w nich soli metali ci�kich. � A na ekranie ssskanera te� nic? � �adnych efekt�w rezonansowych na wszystkich sprawdzonych przeze mnie pasmach, chocia� poziom szum�w jest okropnie wysoki. Nie jestem nawet pewien, czy potrafi�bym wykry� kryszta�y nasyconego, niklu, a tym bardziej reszt� minera��w, kt�rych poszukujemy. To jak szukanie ig�y w stogu siana. To by�o paradoksalne. Planeta mia�a a� za du�o metali. Tylko z tego powodu kapitan Creideiki wybra� ten �wiat jako miejsce schronienia. A jednak woda by�a wzgl�dnie czysta... na tyle czysta, �e delfiny mog�y swobodnie w niej p�ywa�, cho� niekt�re skar�y�y si� na sw�dzenie i przed powrotem na statek wszystkie trzeba b�dzie odkazi� p�ynem chelatuj�cym. Wyja�nienie p�ywa�o wok�, w postaci ro�lin i ryb. To nie wap� tworzy� podstaw� szkielet�w r�nych form kithrupia�skiego �ycia. By�y ni� inne metale. Woda by�a cedzona i czyszczona przez filtry biologiczne. W wyniku tego morze wok� l�ni�o jasnymi barwami metali i tlenk�w metali. B�yszcz�ce p�etwy grzbietowe �yj�cych tu ryb � srebrzyste bulwy podwodnych ro�lin � wszystko to kontrastowa�o z bardziej swojsk� zieleni� chlorofilowych li�ci i p�d�w. W krajobrazie dominowa�y metalowe kopce; gigantyczne g�bczaste wyspy wznoszone przez miliony pokole� koralopodobnych stworze�, kt�rych metaloorganiczne egzoszkielety tworzy�y ogromne g�ry o p�askich wierzcho�kach, stercz�ce na kilka metr�w powy�ej granicznego poziomu morza. Na szczytach tych g�r ros�y drzewa � �widrakowce, przeszywaj�ce kopce korzeniami o metalowych ko�cach w poszukiwaniu zwi�zk�w organicznych i krzemian�w. Drzewa te tworzy�y niemetaliczn� pokryw� na wierzcho�kach kopc�w i dr��y�y jamy w ich metalicznym gruncie. W sumie wszystko to by�o do�� niezwyk�e. Biblioteka pok�adowa �Streakera� nie podsuwa�a �adnych wyja�nie�. Instrumenty Toshia wykry�y k�py krzew�w z czystej cyny, sterty chromowych rybich jaj, kolonie koralowc�w zbudowane z r�nych odmian br�zu, ale jak do tej pory nie odnalaz�y �adnych �atwych do zebrania skupisk wanadu. I �adnych bry� szczeg�lnego niklu, kt�rego poszukiwali. Potrzebowali cudu � takiego, kt�ry pozwoli�by delfiniej za�odze wspomaganej przez siedmiu ludzi i szympansa naprawi� statek i wynie�� si� jak najdalej z tej cz�ci galaktyki, zanim dopadn� ich prze�ladowcy. W najlepszym razie mieli kilka tygodni na wydostanie si� z opresji. Alternatyw� by�o uwi�zienie przez kt�r�� z tuzina niezupe�nie rozumnych pozaziemskich ras. Co w najgorszym wypadku mog�o oznacza� mi�dzygwiezdn� wojn� na skal� nie widzian� od miliona lat. Na my�l o tym Toshio poczu� si� ma�y, bezradny i bardzo m�ody. Toshio us�ysza� s�abe d�wi�ki sonaru, zapowiadaj�ce powracaj�cych szperaczy. Ka�dy odleg�y pisk odbija� si� kolorowym echem punkcika na ekranie skanera. Potem na wschodzie pojawi�y si� dwa szare kszta�ty, nurkuj�ce ku grupce zebranych nieco wy�ej delfin�w, brykaj�ce, skacz�ce rado�nie i gryz�ce si� �artobliwie. Wreszcie jeden z delfin�w wygi�� si� w hak i zanurkowa� wprost na Toshia. � Hikahi nadchodzi i chce mie� �lizg na powierzchni! � Keepiru terkota� tak szybko, �e s�owa by�y ledwie zrozumia�e. � Postaraj si� nie zgubi� w drodze do ggg�ry. Toshio skrzywi� si�, opr�niaj�c zbiornik balastowy. Keepiru nie musia� tak otwarcie okazywa� swojej pogardy. Nawet, kiedy delfin normalnie m�wi� w anglicu, jego mowa by�a odbierana przez ludzkie ucho jako d�uga seria prychni��. �lizg uni�s� si� do g�ry w chmurze p�cherzyk�w. Na powierzchni woda d�ugimi gulgocz�cymi strumieniami sp�yn�a po obu jego bokach. Toshio wy��czy� silnik i przetoczy� si�, by odsun�� p�yt� czo�ow�. Z ulg� przyj�� nag�� cisz�. Wycie silnika, monotonne piski sonaru i skrzeczenie delfin�w � wszystko ucich�o. Ch�odna bryza zmierzwi�a mu wilgotne, proste czarne w�osy i och�odzi�a rozgrzane policzki. Nios�a zapach obcej planety � ostr� wo� wt�rnej ro�linno�ci ze starszych wysp i ci�ki, oleisty aromat �widrakowc�w, b�d�cych w najaktywniejszej fazie wzrostu. A wszystko mia�o delikatny posmak metalu. Na statku powiedziano im, �e to nie powinno im zaszkodzi�, a ju� najmniej Toshiowi, w jego wodoszczelnym kombinezonie. Chelatowanie powinno usun�� wszystkie ci�kie metale, jakie mog�y si� zaabsorbowa� podczas tego rekonesansu... nikt jednak nie by� w stanie przewidzie�, jakie jeszcze niebezpiecze�stwa m�g� kry� ten �wiat. A je�li b�d� zmuszeni zosta� tu kilka miesi�cy? Albo kilka lat? W tym wypadku urz�dzenia medyczne �Streakera� nie by�yby w stanie upora� si� z powoln� akumulacj� metali. Po pewnym czasie zacz�liby si� modli� o przybycie statk�w Jophuran, Thennanian lub Soran, kt�re zabra�yby ich na przes�uchanie lub na spotkanie jeszcze gorszego losu � byle tylko wydosta� si� z tej pi�knej planety, kt�ra powoli ich zabija�a. Nie by� to przyjemny temat do rozmy�la�. Toshio ucieszy� si� na widok wolno okr��aj�cego �lizg Brookidy. � Dlaczego Hikahi wezwa�a mnie na powierzchni�? � zapyta� starszego delfina. � My�la�em, �e mam si� trzyma� w g��binach, na wypadek gdyby w g�rze kr��y�y ju� satelity szpiegowskie. Brookida westchn��. � Przypuszczam, i� ona sss�dzi, �e przyda ci si� chwila odpoczynku. A zreszt�, kto dossstrzeg�by tak� ma�� maszyn� jak �lizg, skoro tyle tu metali? Toshio wzruszy� ramionami. � No c�, to mi�o ze strony Hikahi. Potrzebowa�em odpoczynku. Brookida uni�s� si� na wodzie, utrzymuj�c r�wnowag� dzi�ki serii szybkich kla�ni�� p�etw� ogonow�. � Sss�ysz� Hikahi � oznajmi�. � A oto i ona. Od p�nocy szybko zbli�a�y si� dwa delfiny � jeden jasnoszary, drugi o sk�rze nieco ciemniejszej i c�tkowanej. Toshio us�ysza� w s�uchawkach g�os dow�dcy wyprawy. * Ja, Hikahi o p�omiennym ogonie � was wzywam * * P�etwami s�uchaj�cych � grzbietami czuj�cych * * �miejcie si� ze s��w moich � lecz b�d�cie pos�uszni * * Zbierzcie si� przy �lizgu � i s�uchajcie! * Hikahi i Ssattatta okr��y�y reszt� grupy, a potem podp�yn�y i zatrzyma�y si� przy zgromadzonych uczestnikach ekspedycji. Jednym z dar�w sprezentowanych przez ludzko�� neodelfinom by� poszerzony repertuar wyraz�w oblicza. Marne pi��set lat in�ynierii genetycznej nie mog�o uczyni� dla nich tego, co miliony lat ewolucji zrobi�y dla cz�owieka. Finy nadal wi�kszo�� swoich uczu� wyra�a�y wydawanymi d�wi�kami i ruchami cia�a. Jednak nie by�y ju� d�u�ej skazane wy��cznie na grymas uwa�any przez ludzi (w pewnym stopniu s�usznie) za u�miech wiecznego rozbawienia. Teraz finy potrafi�y wygl�da� na zmartwione. Obecny wyraz pyska Hikahi Toshio okre�li�by jako klasyczny przyk�ad zaambarasowanego delfina. � Phip�pit znikn�� � oznajmi�a. � S�ysza�am, jak krzykn��, gdzie� na po�udnie ode mnie, a potem ju� nic. Szuka� Ssassi, kt�ra nieco wcze�niej znikn�a w tych okolicach. Na razie zostawmy sporz�dzanie map i poszukiwanie metali; musimy ich odnale��. Wszystkim zossstanie wydana bro�. Rozleg� si� og�lny szmer niezadowolenia. Rozkaz oznacza�, �e finy b�d� musia�y na�o�y� skafandry, kt�re dopiero co z przyjemno�ci� zrzuci�y, opuszczaj�c statek. Jednak nawet Keepiru zdawa� sobie spraw� z tego, �e sytuacja nagli. Przez kr�tk� chwil� Toshio zaj�ty by� zrzucaniem skafandr�w do wody. Kombinezony powinny same przybra� taki kszta�t, �eby delfin �atwo m�g� si� w nie w�lizgn��, ale niezmiennie jeden czy dwa finy potrzebowa�y pomocy przy ��czeniu stroju z gniazdem ma�ego wzmacniacza impuls�w, jaki ka�dy z nich mia� tu� nad lewym okiem. Dzi�ki wprawie nabytej w wyniku d�ugotrwa�ej praktyki Toshio szybko si� z tym upora�. Niepokoi� si� o Ssassi�, delikatne stworzenie, zawsze tak uprzejm� i �agodn�. � Hikahi � powiedzia�, gdy przep�ywa�a obok niego. � Czy chcesz, �ebym zawiadomi� statek? Ma�a szara samica Tursiops wychyli�a si� z wody i spojrza�a na Toshia. � Przeczenie, Chodz�cy�po�drabinie. Wykonujemy rozkazy. Na g�rze mog� ju� by� satelity szpiegowskie. Ustaw autopilota ssswojego �lizgu tak, �eby sam wr�ci�, je�li nie prze�yjemy tej wycieczki na po�udnie. � Przecie� nikt tu nie widzia� �adnych du�ych zwierz�t... � To tylko na wszelki wypadek. Chc�, aby wiadomo�� dosz�a niezale�nie od tego, co nas ssspotka... Nawet gdyby�my wszyscy ulegli gor�czce ratownika. S�ysz�c wzmiank� o �gor�czce ratownika� Toshio poczu� zimny dreszcz. Oczywi�cie, s�ysza� ju� o niej. Jednak wcale nie mia� ochoty jej ogl�da�. W szyku bojowym ruszyli na po�udniowy wsch�d. Finy kolejno wynurza�y si� na powierzchni� i w�lizgiwa�y pod wod�, by p�yn�� obok Toshia. Dno oceanu wygl�da�o jak bezkresna gmatwanina wij�cych si� �lad�w, upstrzona dziwnymi dziurami wygl�daj�cymi jak z�owieszcze, mroczne wyloty krater�w. W tych dolinach Toshio zazwyczaj dostrzega� dno, znajduj�ce si� mniej wi�cej sto metr�w pod nim, ciemne i ponure, z unosz�cymi si� ze� ciemnob��kitnymi wiciami. W niekt�rych miejscach d�ugie �a�cuchy podwodnych wzg�rz wie�czy�y b�yszcz�ce kopce metali, jak pos�pne zamki ze l�ni�cej g�bczastej zbroi. Wiele z nich pokrywa�a g�sta, wierzbowata ro�linno��, w kt�rej �y�y i rozmna�a�y si� kithrupia�skie ryby. Jeden kopiec metalu zdawa� si� ko�ysa� na skraju przepa�ci � jaskini wydr��onej przez wyrastaj�cego z kopca �widrakowca, gotowego poch�on�� ca�� fortec�, gdy uko�czy podkop. Silnik �lizgu bucza� usypiaj�co. Pilnowanie wskaza� przyrz�d�w by�o czynno�ci� zbyt prost�, aby ca�kowicie zaj�� umys� Toshia. Mimowolnie zacz�� rozmy�la�. I wspomina�. Zwyk�a przygoda � tak mu si� wydawa�o, kiedy poproszono go, aby wzi�� udzia� w wyprawie kosmicznej. Ju� wcze�niej z�o�y� Przysi�g� Skoczka, wi�c wiedzieli, �e jest got�w porzuci� dotychczasowe �ycie. I potrzebowali midszypmena na nowy statek delfin�w, do prac wymagaj�cych pary oczu i r�k. �Streaker� by� ma�ym, specjalnie zaprojektowanym statkiem badawczym. Niewiele p�etwiastych, oddychaj�cych tlenem ras posiada�o statki nadaj�ce si� do mi�dzygwiezdnych podr�y. Te nieliczne, kt�re je mia�y, korzysta�y z wyg�d sztucznej grawitacji, a do pomocniczych prac wynajmowa�y przedstawicieli niekt�rych ras podopiecznych. Jednak pierwszy gwiazdolot z delfini� za�og� musia� by� zbudowany inaczej. Zaprojektowano go zgodnie z zasad�, jak� od przesz�o dw�ch stuleci kierowali si� Ziemianie: �Je�li tylko mo�na, trzymaj si� prostych rozwi�za�. Unikaj stosowania wiedzy Galakt�w, je�li jej nie rozumiesz.� Dwie�cie pi��dziesi�t lat po pierwszym kontakcie Galakt�w ludzko�� nadal usi�owa�a nadrobi� zaleg�o�ci. Rasy Galakt�w, kt�rzy korzystali z wiedzy zawartej w prastarej Bibliotece, nim jeszcze na Ziemi pojawi�y si� pierwsze ssaki � z powolno�ci� lodowca rozbudowuj�c to kompendium wszelkiej wiedzy � prymitywnym Ziemianom w ich niezgrabnych, powolnych stateczkach wydawa�y si� podobne do bog�w. Teraz Ziemia r�wnie� mia�a swoj� Bibliotek� i uwa�ano, �e w ten spos�b uzyska�a dost�p do ca�ej m�dro�ci zgromadzonej w czasie istnienia Galaktyki. Jednak dopiero w ostatnich latach zacz�o si� to cz�ciej okazywa� pomoc� ni� irytuj�c� przeszkod�. �Streaker�, ze swoim systemem wiruj�cych wok� osi statku sadzawek i niewa�kich laboratori�w, musia� wydawa� si� niezmiernie archaiczny wszystkim obcym, kt�rzy ogl�dali go przed startem. A jednak by� przedmiotem wielkiej dumy spo�ecze�stwa ziemskich neodelfin�w. Podczas pr�bnego rejsu �Streaker� zatrzyma� si� na ma�ej, skolonizowanej przez ludzi i delfiny planecie, zwanej Calafi�, aby uzupe�ni� swoj� za�og� kilkoma najlepszymi absolwentami jej malutkiej akademii. To by�a pierwsza i ca�kiem mo�liwe, �e ostatnia wizyta Toshia na starej Ziemi. �Stara Ziemia� nadal pozostawa�a ojczyzn� dla dziewi��dziesi�ciu procent ludzko�ci, nie m�wi�c ju� o innych ziemskich rasach istot rozumnych. Galaktyczni tury�ci r�wnie� zje�d�ali tu t�umnie, �eby pogapi� si� na ojczyzn� enfants terribles, kt�re w ci�gu tych kr�tkich stuleci narobi�y tyle zamieszania w�r�d gwiazd. Wszyscy otwarcie zastanawiali si�, w jaki spos�b Ludzko�� wyobra�a sobie swoj� dalsz� egzystencj� bez ochrony opiekun�w. Przecie� wszystkie rasy mia�y swoich opiekun�w. �adna z nich bez pomocy innej, obcej cywilizacji nie wznios�a si� na wy�yny inteligencji umo�liwiaj�ce podr�e mi�dzygwiezdne. Czy� sami ludzie nie uczynili tego dla delfin�w i szympans�w? W nieko�cz�cym si� �a�cuchu si�gaj�cym a� po Przodk�w � mitycznych pierwszych podr�nik�w w przestrzeni � ka�da rozumna rasa posiadaj�ca kosmoloty zosta�a wychowana przez poprzednik�w. Z tych odleg�ych czas�w nie przetrwa� �aden gatunek, lecz cywilizacja Przodk�w ze swoj� obejmuj�c� wszystko Bibliotek� trwa�a nadal. O losie samych Przodk�w opowiada�y liczne legendy, powsta�o nawet kilka gwa�townie zwalczaj�cych si� religii. Toshio � podobnie jak niemal ka�dy od blisko trzystu lat � zastanawia� si�, jak wygl�dali opiekunowie cz�owieka. Je�eli w og�le istnieli. Mo�e ci fanatycy, kt�rzy z zasadzki zaatakowali niczego niespodziewaj�cego si� �Streakera�, a teraz �cigali go jak stado ogar�w lisa, byli ich potomkami? To nie by�a przyjemna my�l, zwa�ywszy na to, co odkry� �Streaker�. Rada Terrage�ska wys�a�a statek, aby przy��czy� si� do szeroko rozrzuconej floty szperaczy, kt�rych zadaniem by�o sprawdzi� wiarygodno�� Biblioteki. Jak do tej pory tylko kilka drobnych b��d�w podwa�a�o wiarygodno�� zapisk�w. Gdzie� tam �le zaklasyfikowano gwiazd�. Gdzie indziej niedok�adnie umieszczono jak�� ras�. Przypomina�o to korekt� dzie�a �ycia kogo�, kto skatalogowa� ka�de ziarnko piasku na ogromnej pla�y. Nawet tysi�c generacji nie zdo�a�oby sprawdzi� ca�ej listy, ale mo�na sprawdzi� losowo wybrane pr�bki. �Streaker� w�a�nie myszkowa� w niewielkiej grawitacyjnej sadzawce, pi��dziesi�t tysi�cy parsek�w od p�aszczyzny Galaktyki, kiedy znalaz� t� flot�. Toshio westchn�� na my�l o niesprawiedliwo�ci losu. Sto pi��dziesi�t delfin�w, siedmiu ludzi i jeden szympans; sk�d mieli�my wiedzie�, na co si� natkn�li�my? Dlaczego akurat m y musieli�my j� znale��? Pi��dziesi�t tysi�cy statk�w, ka�dy wielko�ci Ksi�yca. Oto, co znale�li. Delfiny by�y wstrz��ni�te swoim odkryciem � najwi�ksza flota porzuconych statk�w, jak� kiedykolwiek napotkano, wynurzaj�ca si� z niewiarygodnie odleg�ej przesz�o�ci. Kapitan Creideiki po��czy� si� psionicznie z Ziemi�, pytaj�c o instrukcje. Niech to licho! Dlaczego powiadomi� Ziemi�? Czy nie m�g� poczeka� z tym raportem, a� wr�cimy do domu? Czemu pozwoli�, aby ca�a pods�uchuj�ca Galaktyka wiedzia�a, �e po�r�d nico�ci znale�li Morze Sargassowe starych wrak�w? Rada Terrage�ska odpowiedzia�a zakodowanym sygna�em: �Ukry� si�. Czeka� na rozkazy. Nie odpowiada�.� Creideiki, oczywi�cie, us�ucha�. Jednak po�owa opieku�czych ras w Galaktyce wys�a�a ju� swoje wojenne statki, by odnale�� �Streakera. Nagle Toshio zamruga�. Co�. Mo�e wreszcie echo? Tak, detektor rud magnetycznych wskazywa� s�aby sygna� z kierunku po�udniowego. Toshio skupi� si� na odbiorniku, rad, �e wreszcie mo�e si� czym� zaj��. Rozczulanie si� nad sob� sta�o si� nudne. Tak, to powinno by� spore skupisko rudy. Czy zawiadomi� Hikahi? Rzecz jasna, poszukiwania zaginionych cz�onk�w za�ogi mia�y pierwsze�stwo, ale... Z g�ry sp�yn�� jaki� cie�. Okr��yli podstaw� sporego kopca z metalu. Masyw o barwie miedzi pokrywa�y grube sznury zwisaj�cej zielonej ro�linno�ci. � Nie zbli�aj si� zanadto. Ma�e R�ce � us�ysza� z lewej gwizd Keepiru. Tylko delfin i �lizg Toshia znajdowali si� tak blisko kopca. Pozostali szperacze omin�li go z daleka. � Nie wiemy nic o tutejszej ro�linno�ci � ci�gn�� Keepiru. � A w pobli�u tego miejsca zagin�� Phip�pit. Powiniene� trzyma� si� swojej eskorty. Keepiru przewala� si� leniwie obok Toshia, dotrzymuj�c mu tempa p�ynnymi uderzeniami p�etwy ogonowej. Starannie pozapinane sprz�czki skafandra l�ni�y z�ocistym blaskiem odbitym od kopca. � A wi�c tym wa�niejsze jest pobranie tu pr�bek, no nie? � odpar� zirytowany Toshio. � Przecie� w ko�cu po to tu jeste�my! I nie daj�c Keepiru czasu na odpowied�, skierowa� �lizg w stron� mrocznego masywu kopca. Zanurzy� si� w mrok, gdy� wyspa odgradza�a go od popo�udniowego s�o�ca. Przep�ywaj�ce �awic� rybki o srebrzystoszarych grzbietach zdawa�y si� eksplodowa� na wszystkie strony, gdy wjecha� �lizgiem w g�st�, spr�yst� ro�linno��. Za jego plecami zaskoczony Keepiru wyskrzecza� ze z�o�ci� przekle�stwo w primalu, co wskazywa�o na jego zdenerwowanie. Toshio u�miechn�� si� do siebie. �lizg mrucza� pos�usznie, a kopiec wznosi� si� nad nim jak g�ra. Toshio wychyli� si� i z�apa� najbli�sze zielone pasmo. Poczu�, jak wi� trzasn�a i zosta�a mu w d�oni. Tego nie zdo�a�by zrobi� �aden fin. Z zadowoleniem rozprostowa� palce i obr�ci� si�, aby schowa� zerwan� ro�lin� do worka na pr�bki. Spojrza� w g�r� i zobaczy�, �e zielona masa zamiast oddali� si� od niego, by�a bli�ej ni� przedtem. Skrzeczenie Keepiru te� by�o g�o�niejsze. Mazgaj! � pomy�la� Toshio. � Przez sekund� nie patrzy�em na przyrz�dy. I co z tego? Wr�c� do twojej przekl�tej eskorty, zanim sko�czysz uk�ada� wierszyk z wym�wkami. Skr�ci� mocniej w lewo i jednocze�nie ustawi� p�aty dziobowe na wznoszenie. W tej samej chwili zrozumia�, �e pope�ni� b��d. Manewr zwolni� tempo oddalania si� �lizgu na tyle, �e dosi�gn�� go p�k wyci�gaj�cych si� zielonych �odyg. Na Kithrupie musia�y jednak istnie� wi�ksze morskie stworzenia, bo macki, kt�re owin�y si� wok� Toshia, by�y wyra�nie przeznaczone do chwytania grubego zwierza. � Och, Koino�Anti! Teraz si� wpakowa�em! � mrukn��. Przesun�� manetk� gazu na najwy�sze obroty i spi�� si� w sobie, oczekuj�c pot�nego pchni�cia silnika. Silnik zagra� pe�n� moc�... ale �lizg nie przyspieszy�. Zaj�cza� tylko, rozci�gaj�c d�ugie, mocne jak liny pn�cza. A potem zgas�. Toshio poczu� dotkni�cie macek najpierw na jednej, a potem na drugiej nodze. Macki zacisn�y si� i zacz�y ci�gn�� go w ty�. Ci�ko dysz�c, zdo�a� jako� odwr�ci� si� na plecy i si�gn�� po n� tkwi�cy w pochwie na udzie. Macki by�y pofa�dowane i w�laste. Przywiera�y swoimi zgrubieniami do wszystkiego, co napotka�y na drodze, a gdy jedna przypadkiem dotkn�a grzbietu go�ej d�oni Toshia, ch�opiec krzykn�� pod wp�ywem przeszywaj�cego b�lu. Feny nawo�ywa�y si� wzajemnie, a gdzie� opodal s�ycha� by�o gwa�town� szamotanin�. Jednak opr�cz przelotnego b�ysku nadziei, �e nikt inny nie zosta� schwytany, Toshio nie mia� wiele czasu na rozmy�lania, poniewa� musia� walczy� o �ycie. Wyj�� n�, b�yszcz�cy jak nadzieja. Z niej zrodzi�a si� nast�pna, gdy jednym chla�ni�ciem uda�o mu si� przeci�� dwie z cie�szych wici. Kolejna, nieco grubsza, podda�a si� po kilku sekundach. Jednak natychmiast zast�pi�y je dwie nast�pne. Wtedy zobaczy� miejsce, do kt�rego wci�ga�y go macki. Bok metalowego kopca rozcina�a g��boka szczelina. Wewn�trz czyha�a drgaj�ca masa czu�k�w. Jeszcze g��biej, w odleg�o�ci kilkunastu metr�w, le�a�o ju� co� smuk�ego i szarego, uwi�zione w g�szczu zwodniczo powolnego listowia. Toshio poczu�, �e mask� wype�nia mu para oddechu wydobywaj�cego si� z szeroko otwartych ust. Odbicie jego w�asnych oczu, wyba�uszonych i nabieg�ych krwi�, na�o�y�o si� na nieruchom� sylwetk� Ssassii. Fale �agodne jak jej g�os ko�ysa�y okrutnie okaleczonym cia�em. Z okrzykiem w�ciek�o�ci Toshio na nowo zacz�� r�ba� i ci��. Chcia� wezwa� Hikahi i powiadomi� j� o losie Ssassii, ale z jego ust wyrwa� si� tylko wrzask nienawi�ci skierowany do podst�pnej kithrupia�skiej ro�liny. Li�cie i p�dy lecia�y na wszystkie strony w kot�uj�cej si� wodzie, gdy z w�ciek�o�ci ci�� znienawidzonego wroga, lecz niewiele to da�o, gdy� opada�y na niego wci�� nowe macki ci�gn�c go do szczeliny. * Chodz�cy�po�drabinie � sprytny wierszokleto * * Podaj namiary � znajdziemy ci� szybko * * Brz�knij sonarem � przez t� mas� listk�w * Wzywa�a go Hikahi. Ogarni�ty bitewn� furi�, chrapliwie dysz�cy Toshio us�ysza� bojowe okrzyki delfin�w. Szybki tryl w troistym � niespowolniony dla ludzkich uszu, w przeciwie�stwie do poprzedniego, kr�tkiego rozkazu � a potem �wist silniczk�w ich skafandr�w. � Tutaj! Jestem tutaj! Przeci�� li�ciaste k��cze zagra�aj�ce jego przewodowi powietrznemu, o milimetry mijaj�c sam przew�d. Obliza� wargi i pr�bowa� zagwizda� w troistym. * Walcz� z kalmarem � co wok� si� wije * * Trzyma si� mocno � mia�d�y mi szyj� * * Zabi� ju� kogo� � Ssassia nie �yje! * Kiepski rytm i rym, ale finy us�ysz� to wyra�niej, ni� gdyby krzycza� w anglicu. Mimo i� od czterdziestu pokole� �yj� w pokoju, w razie niebezpiecze�stwa nadal ch�tniej u�ywaj� gwizdanych rym�w. Us�ysza�, �e bojowe d�wi�ki przybli�aj� si� szybko. Jednak � jakby ponaglane gro�b� odsieczy � macki stwora zacz�y szybciej wci�ga� Toshia w szczelin�. Nagle pokryta przyssawkami wi� chwyci�a go za prawe rami�. Zanim zd��y� j� odci��, w�laste pn�cze dotkn�o jego d�oni. Krzykn�� z b�lu i wyrwa� si� z uchwytu, ale n� przepad� w mroku. Ju� otacza�y go inne w��kna. W tej chwili Toshio jak przez mg�� us�ysza�, �e kto� m�wi do niego, powoli i w anglicu: �...powiada, �e tam s� statki! Zast�pca dow�dcy Takkata�Jim chce wiedzie�, dlaczego Hikahi nie wys�a�a monoimpulsowego potwierdzenia... To by� g�os Akkiego, przemawiaj�cego ze statku! Toshio nie m�g� odpowiedzie� przyjacielowi. Nie by� w stanie dosi�gn�� prze��cznika nadajnika w �lizgu, a poza tym mia� teraz co innego na g�owie. � Nie odpowiadajcie na t� wiadomo�� � ci�gn�� uprzejmie Akki. Toshio j�kn�� nad ironi� sytuacji, gdy� w�a�nie pr�bowa� oderwa� jedn� z wici od swojej maski, nie nara�aj�c przy tym d�oni na dalsze oparzenia. � Wy�lijcie tylko monoimpuls i wracajcie, wszyssscy. Podejrzewamy, �e nad Kithrupem toczy si� kosmiczna bitwa. Prawdopodobnie ci stukni�ci nieziemscy pod��ali za nami a� tutaj i teraz walcz� mi�dzy sob� o to, kto ma prawo nas z�apa�, tak samo jak przy Morgran. S� d�do�� blisko. Cisza radiowa. Wracajcie najszybciej jak mo�ecie. Koniec transmisji. Akki. Toshio poczu�, �e jedna z macek chwyci�a jego przewody powietrza. Tym razem uczepi�a si� solidnie. � Jasne, Akki, stary druhu � mrukn�� usi�uj�c j� oderwa�. � Wracam do domu, gdy tylko wszech�wiat mi na to pozwoli. Przew�d powietrzny zosta� zgnieciony, i nic na to nie m�g� poradzi�. Wn�trze maski wype�ni�a mg�a. Zapadaj�c w ni� pomy�la� jeszcze, �e widzi zbli�aj�c� si� odsiecz, lecz nie by� pewien, czy to rzeczywisto��, czy halucynacja. Na przyk�ad nie spodziewa�by si�, �e atak poprowadzi Keepiru i nie podejrzewa�by fin�w o zdolno�� do tak zuchwa�ej i gwa�townej akcji oraz ignorowania parz�cych przyssawek. Ostatecznie zdecydowa�, �e to z�udzenie. B�yski laser�w by�y zbyt jaskrawe, d�wi�ki saser�w zbyt czyste. I za ka�dym finem ze zbli�aj�cej si� ku niemu grupy powiewa� proporzec, jak nad oddzia�em kawalerii, kt�r� ludzie m�wi�cy w anglicu od pi�ciuset lat kojarzyli z przybywaj�c� odsiecz�. 2. Galaktowie Na statku znajduj�cym si� w centrum ca�ej floty faz� negacji mieli ju� za sob�. Gigantyczne kr��owniki wysypa�y si� ze szczeliny w przestrzeni, aby run�� w kierunku celu, kt�rym by�o niewielkie jasno �wiec�ce czerwonawe s�o�ce. Jeden po drugim wypada�y z l�ni�cego rozdarcia. Towarzyszy�o im rozszczepione �wiat�o gwiazd pod��aj�ce za nimi od odleg�ego o setki parsek�w punktu startu. Istnia�y prawa, kt�re powinny temu zapobiec. Taki tunel by� nienaturalnym sposobem przej�cia od jednego punktu w przestrzeni do drugiego. Trzeba by�o silnej woli, aby rzuci� wyzwanie naturze i stworzy� tak� szczelin�. Epizjarch, w swojej ur�gaj�cej zdrowemu rozs�dkowi negacji Tego Co Jest, otworzy� to przej�cie dla swoich pan�w, kt�rymi byli Tandu. Podtrzymywa�a je nieugi�ta si�a jego woli � zdecydowanie odmawiaj�ca uznania Rzeczywisto�ci. Kiedy ostatni statek przelecia�, rozmy�lnie odwr�cono uwag� Epizjarcha i dziura zapad�a si� w siebie. Po chwili tylko zapisy instrument�w �wiadczy�y o tym, �e w og�le istnia�a. Wyzwanie rzucone fizyce zosta�o cofni�te. Epizjarch przyprowadzi� armad� Tandu do gwiazdy b�d�cej celem wy�cigu, znacznie wyprzedzaj�c inne floty, rywalizuj�ce z nimi w po�cigu za ziemskim statkiem. Tandu wys�ali impulsy uznania do o�rodk�w rozkoszy Epizjarcha. Zawy� i z wdzi�czno�ci� potrz�sn�� wielkim, kud�atym �bem. Jeszcze raz ten niebezpieczny i tajemniczy spos�b podr�owania okaza� si� wart podj�tego ryzyka. Dobrze by�o znale�� si� na polu bitwy przed przybyciem wrog�w. Te dodatkowe chwile pozwol� im uzyska� przewag� taktyczn�. Epizjarch potrzebowa� jedynie czego�, czego istnieniu m�g� zaprzeczy�. Po wykonaniu swojego zadania wr�ci� do swojej skorupy oszuka�czych iluzji, aby zmienia� nie ko�cz�cy si� �a�cuch zast�pczych rzeczywisto�ci, dop�ki Panowie nie b�d� zn�w potrzebowali jego umiej�tno�ci. Kosmate, niekszta�tne cielsko wyczo�ga�o si� z sieci sensor�w i pocz�apa�o eskortowane przez czujnych stra�nik�w. Kiedy droga by�a ju� wolna, do pomieszczenia wkroczy� na wrzecionowatych n�kach Akceptor i wspi�� si� na swoje miejsce w sieci. Przez d�ug� chwil� rozkoszowa� si� Rzeczywisto�ci� i obejmowa� j�. Smakowa�, dotyka� i pie�ci� ten nowy obszar kosmicznej przestrzeni wszystkimi rozlicznymi zmys�ami. Wyda� przeci�g�y okrzyk rozkoszy. � Co za przeciek! � oznajmi� rado�nie. � S�ysza�em, �e �cigani kiepsko si� maskuj�, ale oni zdradzaj� si� nawet wtedy, gdy wyczuwaj� niebezpiecze�stwo! Ukryli si� na drugiej planecie. Tylko powolne dzia�anie ich psychicznych pokryw pozwala im ukry� przede mn� dok�adn� lokalizacj�. Kim byli nauczyciele, kt�rzy uczynili delfiny tak �atw� zdobycz�? � Ich mistrzami s� ludzie, kt�rzy sami nie s� jeszcze w pe�ni ukszta�towani � odpowiedzia� Dumnie Krocz�cy Tandu. Jego mowa sk�ada�a si� z serii szybkich trzask�w i brz�kni�� kolczastych staw�w modliszkowatych odn�y. � Ziemianie s� ska�eni b��dnymi przekonaniami i wstydem w�asnego opuszczenia. Kiedy zostan� zjedzeni, umilknie zgie�k, jaki robi� od trzech stuleci. Wtedy nasza �owiecka rado�� b�dzie r�wna tej, jakiej ty do�wiadczasz, gdy badasz nowe miejsce lub przedmiot. � Zatem istotnie b�dzie wielka � zgodzi� si� Akceptor. � Teraz spr�buj zdoby� nieco szczeg��w � rozkaza� Dumnie Krocz�cy. � Niebawem b�dziemy walczy� z heretykami. Musz� przydzieli� zadania innym podopiecznym. Kiedy Dumnie Krocz�cy wyszed�, Akceptor odwr�ci� si� w swojej sieci i otworzy� zmys�y na now� �cie�k� rzeczywisto�ci. Wszystko posz�o dobrze. Przekaza� Panom to, co widzia�, a oni odpowiednio pokierowali statkami, ale wi�ksz� cz�ci� swojego umys�u cieszy� si�... i akceptowa�... to niewielkie czerwone s�o�ce, ka�d� z ma�ych planetek i rozkoszny nastr�j oczekiwania w miejscu, kt�re niebawem zamieni si� w pole bitwy. Wkr�tce poczu�, �e do uk�adu wlecia�y inne wojenne floty, ka�da na w�asny spos�b. Ka�da kolejna zajmowa�a nieco gorsz� pozycj�, wymuszon� wcze�niej przybyciem poprzednik�w. Akceptor wyczuwa� ��dz� walki wojowniczych podopiecznych i ch�odne kalkulacje spokojniejszych przyw�dc�w. Zachwyca� si� precyzj�, z jak� os�aniano si� przed nim tarczami psychoos�on, i zastanawia� si�, co si� za nimi kryje. Podziwia� te� otwarto��, z jak� inni lekcewa��co rzucali swoje my�li w przestrze�, zmuszaj�c wrog�w, by czuli ich pogard�. Prymitywne rozwa�ania Akceptora nad mo�liwo�ci� w�asnej �mierci znikn�y w chwili, gdy wielkie floty run�y na siebie i pojawi�y si� pierwsze b�yski eksplozji. Akceptor powita� je z rado�ci�. Czy ktokolwiek m�g�by traktowa� to inaczej, skoro Wszech�wiat by� pe�en tak wspania�ych rzeczy? 3. Takkata�Jim Wysoko w lewej cz�ci kulistej ster�wki �Streakera� operatorka psi szarpn�a si� w swoim skafandrze. Gwa�townie t�uk�c wod� p�etw� ogonow� zawo�a�a w troistym: * Znalaz�y nas paskudne, o�mior�kie g�owonogi! * * Teraz dziel� si� w stadka i walcz� ze sob�! * Meldunek operatorki potwierdzi� to, co detektor neutrinowy odkry� ju� wcze�niej. To by�a ca�a litania z�ych wiadomo�ci, przekazywanych bia�ym wierszem. * Wrzeszcz� i pragn� � wygra� i schwyta�... * Druga stacja nadawa�a spokojniejszy biuletyn w anglicu z delfinim akcentem. � Mamy tu spore zamieszanie grawitacyjne, zast�pco kapitana. Zak��cenia w polu ci��enia potwierdzaj� przypuszczenia, �e w niewielkiej odleg�o�ci od planety toczy si� wi�ksza bit�twa. Dy�urny oficer na �Streakerze� spokojnie wys�ucha� tych wiadomo�ci, pozwalaj�c si� unosi� pr�dom kr���cym w ster�wce. Z jego otworu oddechowego trysn�� strumie� p�cherzyk�w, gdy wci�gn�� w p�uca nieco specjalnego p�ynu wype�niaj�cego mostek kapita�ski. � Zrozumia�em � rzek� wreszcie. Jego g�os zabrzmia� pod wod� jak przyt�umiony brz�czyk. Sp�g�oski by�y rozmazane i niewyra�ne. � W jakiej odleg�o�ci znajduje si� najbli�szy obiekt? � Pi�� jednostek astronomicznych, sssir. Nie mog� znale�� si� tu pr�dzej jak za godzin�, nawet gdyby gnali tak szybko, jakby ich diabe� �ciga�. � Hmm. No c�, bardzo dobrze. Utrzyma� nadal ��ty poziom alarmu. I prosz� nadal prowadzi� obssserwacj�, Akeakemai. Zast�pca kapitana by� niezwykle du�y i muskularny jak na neofina, podczas gdy wi�kszo�� pozosta�ych cz�onk�w jego rasy by�a drobna i smuk�a. Nier�wnomiernie ubarwiona sk�ra i ostre z�by wskazywa�y na to, i� nale�a� do podgatunku Stenos, co odr�nia�o go, tak samo jak kilku innych cz�onk�w za�ogi, od reszty, w przewa�aj�cej wi�kszo�ci reprezentuj�cej podgatunek Tursiops. Z�e wie�ci nie poruszy�y zbytnio cz�owieka unosz�cego si� obok Takkaty�Jima. Potwierdzi�y tylko jego wcze�niejsze obawy. � Lepiej poinformujmy o tym kapitana � rzek� Ignacio Metz. W sycz�cej wodzie s�owa te wzmacnia�a noszona na twarzy maska. W�r�d jego rzadkich, lu�no rozrzuconych siwych w�os�w unosi�y si� p�cherzyki powietrza. � Ostrzega�em Creideikiego, �e tak si� w�a�nie stanie, je�li spr�bujemy uciec Galaktom. Mam tylko nadziej�, �e teraz, kiedy ucieczka jest niemo�liwa, zachowa si� rozs�dnie. Takkata�Jim potwierdzaj�cym gestem otworzy� i zamkn�� pysk. � Tak, doktorze Metzzz. Teraz nawet Creideiki musi przyzna� panu racj�. Przyparli nas do muru i kapitan nie b�dzie mia� innego wyj�cia, jak pos�ucha� pa�skiej rady. Metz z satysfakcj� kiwn�� g�ow�. � A co z zespo�em Hikahi? Czy ju� ich powiadomiono? � Ju� nakaza�em powr�t grupie poszukiwawczej. Nawet jazda �lizgiem mog�aby by� zbyt ryzykowna. Je�eli nieziemcy s� ju� na orbicie, mog� go wykry� ssswoimi sposobami. � Istoty pozaziemskie � poprawi� z profesorskiego nawyku Metz. � Termin nieziemcy jest lekko obra�liwy. Z oblicza Takkaty�Jima niewiele da�oby si� wyczyta�. Pod nieobecno�� kapitana na mostku on w�a�nie dowodzi� statkiem i za�og�. A jednak ludzie traktowali go jak niemowl� niedawno odstawione od piersi. To by�o do�� irytuj�ce, ale Takkata�Jim zawsze dba� o to, aby Metz nie zorientowa� si�, jak bardzo go to dra�ni. � Oczywi�cie, doktorze Metz � skwitowa� wypowied� cz�owieka. A ten m�wi� dalej: � Grupa Hikahi w og�le nie powinna by�a opuszcza� statku. Ostrzega�em Toma Orleya, �e co� takiego mo�e si� zdarzy�. M�ody Toshio... i wszystkie te delfiny z za�ogi, tak d�ugo pozbawione kontaktu z nami! Gdyby co� im si� przydarzy�o, to by�oby po prostu straszne! Takkata�Jim by� pewien, �e wie, o co napraw� chodzi Metzowi. Ten cz�owiek prawdopodobnie uwa�a�, i� by�oby okropnie, gdyby kt�ry� z cz�onk�w za�ogi �Streakera� da� si� zabi� tak, �e on nie by�by w stanie oceni� jego �mierci z punktu widzenia dziedziczno�ci i studi�w genetycznych. � Gdyby� tylko kapitan Creideiki zechcia� pana s�ucha�, sssir � powt�rzy�. � Pan zawsze ma tyle do powiedzenia. Ta ostatnia uwaga by�a nieco ryzykowna, lecz nawet, je�li cz�owiek dojrza� gryz�c� ironi� pod pe�n� szacunku mask� Takkaty�Jima, to si� z tym nie zdradzi�. � No c�, mi�o mi, �e tak s�dzisz. To bardzo s�uszne spostrze�enie. Wiem, �e masz teraz sporo zaj��, wi�c sam znajd� wolne ��cze komunikacyjne i obudz� kapitana. Zawiadomi� go delikatnie, �e nasi prze�ladowcy dotarli za nami a� na Kithrupa. Takkata�Jim z szacunkiem skin�� g�ow�. � To bardzo uprzejmie z pa�skiej strony, doktorze Metz. Wy�wiadczy mi pan przys�ug�. Metz poklepa� porucznika po szorstkim boku, jakby chcia� doda� mu otuchy. Takkata� Jim zni�s� ten ojcowski gest z pozornym spokojem i patrzy�, jak cz�owiek odwraca si�, by odp�yn��. Mostek by� wype�nion� p�ynem kul�, lekko wystaj�c� z dzioba cylindrycznego statku. Przez g��wne luki centrali dowodzenia mo�na by�o dostrzec mroczn� sceneri� podmorskich w�woz�w, osad�w i p�ywaj�cych morskich stworze�. Siatkowate stanowiska pracy za�ogi mostka by�y o�wietlone ma�ymi lampkami. Wi�ksza cz�� pomieszczenia ton�a w mroku, a doborowy personel dowodzenia wykonywa� swoje zadania szybko i w niemal kompletnym milczeniu. Jedynymi d�wi�kami wybijaj�cymi si� ponad szum stale od�wie�anej wody by�y nieustanny �wiergot sonaru i lakoniczne, zawodowe komentarze, kt�rymi przerzucali si� jego operatorzy. Trzeba to