7327
Szczegóły |
Tytuł |
7327 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7327 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7327 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7327 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
David Brin
Gwiezdny Przyp�yw
Startide Rising
prze�o�yli: Zbigniew A. Kr�licki, Andrzej Sawicki
Wydanie polskie: 1994
Moim przodkom...
S�owniczek termin�w i imion w�asnych
Akceptor � cz�onek rasy b�d�cej podopieczn� Tandu. Adept nauk parapsychicznych.
Akki � delfin midszypmen z Calafii.
Gillian Baskin � lekarz, agentka Rady Terrage�skiej. Produkt ludzkiej in�ynierii
genetycznej.
Beie Chohooan � synthia�ski szpieg.
Biblioteka � centralne archiwa informatyczne utrzymuj�ce jedno�� wsp�lnoty
Galakt�w;
zawieraj� po��czone zasoby wiedzy gromadzonej od czas�w Przodk�w.
Bracia Nocy � galaktyczna rasa opiekun�w.
Brookida � delfin metalurg.
Calafia � �wiat skolonizowany przez ludzi i neodelfiny.
Creideiki � kapitan statku badawczego �Streaker�.
Emerson D�Anite � cz�owiek, in�ynier przydzielony na �Streakera�.
Charles Dart � neoszympans, planetolog.
Epizjarch � cz�onek rasy podopiecznej, terminuj�cej u Tandu. Adept nauk
parapsychicznych.
Fem � w anglicu � samica cz�owieka.
Fin � potoczne okre�lenie neodelfina, finy, feny � liczba mnoga.
Galaktowie � jeden ze starszych podr�uj�cych w kosmosie gatunk�w, kt�re
stworzy�y
wsp�lnot� pi�ciu galaktyk. Wiele zamieszka�ych w niej ras sta�o si�
opieku�czymi,
uczestnicz�c w staro�ytnej tradycji wspomagania rozwoju.
Gubru � ptakopodobni Galaktowie wrogo nastawieni do Ziemian.
Haoke � neodelfin z gatunku Tursiops.
Herbie � mumia staro�ytnego gwiezdnego w�drowca, nieznanego pochodzenia.
Heurkea � neodelfin z gatunku Stenos.
Hikahi � neodelfin p�ci �e�skiej, trzeci oficer na �Streakerze�.
Ifni � �Niesko�czono�� albo Pani Szcz�cia.
Iki � staro�ytna wyspa �mierci i zniszczenia.
Tosbio Iwashika � midszypmen ze skolonizowanej przez ludzi Calafii.
Kanten � jedna z niewielu ras Galakt�w przyja�nie nastawionych do Ziemian.
Karrank% � (d�wi�k niemo�liwy do wym�wienia przez cz�owieka) � rasa Galakt�w tak
dalece zmodyfikowana w czasie terminowania jako rasa podopieczna, �e
doprowadzi�o j� to
do szale�stwa.
Keepiru � pierwszy pilot �Streakera�. Rodowity mieszkaniec Atlasta.
Keneenk � mieszana szko�a nauk, ��cz�ca ludzk� logik� my�lenia z dziedzictwem
Snu
Walenia.
Kiqui � dwudyszne, protointeligentne stworzenia pochodz�ce z planety Kithrup.
K�tha�Jon � odmiana gatunkowa neodelfina Stenos. Jeden z m�odszych oficer�w na
�Streakerze�.
Krat � dow�dca si� sora�skich.
Makance � chirurg pok�adowy na �Streakerze�, samica neofina.
Man � termin w anglicu odnosz�cy si� zar�wno do p�ci m�skiej, jak i �e�skiej.
Maszyna Nissa � pseudointeligentny komputer po�yczony Thomasowi Orleyowi przez
agent�w Tymbrimi.
Mel � termin w anglicu odnosz�cy si� do ludzkiego samca.
Ignacio Metz � specjalista od wspomagania, przydzielony na �Streakera�.
Moki � neofin Stenos.
Opuszczona flota � dryfuj�ce zbiorowisko gigantycznych gwiazdolot�w, staro�ytne
i
przez d�ugi czas nie odkryte, odnalezione przez �Streakera�.
Thomas Orley � agent Rady Terrage�skiej, produkt �agodnej stymulacji
genetycznej.
Pilanie � opieku�cza rasa Galakt�w, nale��ca do klanu Soro i wrogo nastawiona do
Ziemi.
P�ytka Gromada � rzadko odwiedzana, kulista gromada gwiazd, w kt�rej odkryto
opuszczon� flot�.
Podopieczni � gatunek zawdzi�czaj�cy swoj� inteligencj� genetycznym
udoskonaleniom
dokonanym przez ras� opiekun�w. Terminuj�cy gatunek podopieczny to taki, kt�ry
nadal
odpracowuje ten d�ug.
Primal � niby�j�zyk u�ywany przez pierwotne, niezmodyfikowane delfiny na Ziemi.
Przodkowie � mityczna pierwsza Rasa, kt�ra przed kilkoma miliardami lat
stworzy�a
podwaliny cywilizacji Galakt�w i za�o�y�a Bibliotek�.
Sah�ot � neodelfin Stenos. Cywilny lingwista znajduj�cy si� na pok�adzie
�Streakera�.
Soranie � starsza opieku�cza rasa Galakt�w, wroga Ziemi.
Stenos � potoczne okre�lenie neofit�w, kt�rych aparat genetyczny zawiera geny
pierwotnego Stenos bredanensis.
Stenos bredanensis � gatunek naturalnych delfin�w na Ziemi.
Dennie Sudman � cz�owiek, egzobiolog.
Hannes Suessi � cz�owiek, in�ynier.
Synthianin � cz�onek jednej z trzech przyjaznych Ziemi ras Galakt�w.
Takkata�Jim � neofin Stenos, pierwszy oficer na �Streakerze�.
Tandu � wojownicza rasa Galakt�w, wrogo nastawiona do Ziemi.
Thennanianie � wojownicza rasa Galakt�w.
Tsh�t � samica neofina, czwarty oficer na �Streakerze�.
Tursiops � potoczne okre�lenie neodelfina bez wszczepionych gen�w gatunku
Stenos.
Tursiops amicus wsp�cze�nie �yj�cy neodelfin...Butlonos przyjazny�.
Tursiops truncatus � gatunek ziemskich delfin�w butlonosych.
Tymbrimijczycy � rasa Galakt�w przyjazna Ziemianom i znana ze swej
przebieg�o�ci.
Wspomaganie � proces, poprzez kt�ry rasy od dawna podr�uj�ce w kosmosie
wprowadzaj� do wsp�lnoty Galakt�w nowych cz�onk�w, stosuj�c metody in�ynierii
genetycznej. Powsta�y gatunek podopieczny terminuje przez jaki� czas u swoich
opiekun�w,
aby odp�aci� za wy�wiadczon� przys�ug�.
Wattaceti � neofin, podoficer.
PROLOG
Z dziennika Gillian Baskin
�Streaker� wlecze si� jak pies na trzech �apach.
Wczoraj wykonali�my ryzykowny skok na hipernap�dzie, tu� przed nosem �cigaj�cych
nas
Galakt�w. Jedyna cewka prawdopodobie�stwa, jaka pozosta�a nam po bitwie przy
Morgran,
j�cza�a i skrzypia�a, ale w ko�cu przenios�a nas tutaj, do p�ytkiej studni
grawitacyjnej przy
ma�ej, wt�rnej, kar�owatej gwie�dzie, zwanej Kthsemenee.
Biblioteka wymienia na jej orbicie tylko jeden nadaj�cy si� do zamieszkania
�wiat,
planet� Kithrup.
Kiedy m�wi� �nadaj�cy si� do zamieszkania�, jest to okre�lenie nieco na wyrost.
Tom,
Hikahi i ja sp�dzili�my z kapitanem d�ugie godziny, szukaj�c alternatywnych
rozwi�za�.
Wreszcie Creideiki postanowi� przylecie� tutaj.
Jako lekarz obawiam si� l�dowania na planecie tak �miertelnie niebezpiecznej jak
ta, lecz
Kithrup to wodny �wiat, a nasza sk�adaj�ca si� w wi�kszo�ci z delfin�w za�oga
potrzebuje
wody, aby m�c si� porusza� i naprawi� statek. Kithrup obfituje r�wnie� w metale
ci�kie i
powinni�my tu zdoby� niezb�dne nam surowce.
Ma r�wnie� t� zalet�, �e jest rzadko odwiedzana. Biblioteka twierdzi, �e �wiat
ten od
bardzo dawna pozostawiono samemu sobie. Mo�e Galaktom nie przyjdzie do g�owy,
�eby nas
tu szuka�.
Wszystko to powiedzia�am Tomowi zesz�ej nocy, gdy trzymali�my si� za r�ce i
patrzyli�my,
jak dysk planety ro�nie w jednym z iluminator�w pok�adu spacerowego. To
zwodniczo
urokliwy, b��kitny glob spowity pasmami bia�ych chmur. Jego nocn� stron�
rozja�nia�y
�a�cuchy �arz�cych si� wulkan�w i migotanie b�yskawic.
Powiedzia�am do Toma, �e jestem pewna, i� nikt nie b�dzie nas tu �ciga� �
wyg�aszaj�c t�
przepowiedni� z udanym przekonaniem, kt�re nikogo nie zwiod�o. Tom u�miechn��
si� i nic
nie odpowiedzia�, kwituj�c m�j atak chciejstwa �yczliwym milczeniem.
Oczywi�cie, zajrz� tutaj. Nie korzystaj�c z punktu transferowego �Streaker� m�g�
wybra�
tylko jedn� z kilku mi�dzyprzestrzennych �cie�ek. Jedyn� otwart� kwesti�
pozostaje to, czy
uda nam si� w por� naprawi� statek i wydosta� st�d, zanim przyb�d� tu po nas
Galaktowie.
Tom i ja po raz pierwszy od kilku dni mieli�my par� godzin dla siebie.
Wr�cili�my do
naszej kabiny i kochali�my si�.
Robi� te notatki, podczas gdy on �pi. Nie wiem, kiedy b�d� mia�a nast�pn�
okazj�.
Przed chwil� wezwa� nas kapitan Creideiki. Chce, aby�my oboje stawili si� na
mostku,
przypuszczalnie po to, �eby finy mog�y nas zobaczy� i przekona� si�, �e ich
opiekunowie s� w
pobli�u. Nawet tak do�wiadczony kosmiczny wyga jak Creideiki mo�e od czasu do
czasu
odczuwa� tak� potrzeb�.
Gdyby�my to my, ludzie, mieli tak� psychologiczn� ostoj�.
Czas ju� od�o�y� te notatki i obudzi� mojego zm�czonego towarzysza. Jednak
najpierw
chc� jeszcze zapisa� to, co Tom powiedzia� do mnie zesz�ej nocy, gdy
obserwowali�my
wzburzone morza Kithrupa.
Odwr�ci� si� do mnie i u�miechn�� w ten zabawny spos�b, w jaki �mieje si�, gdy
my�li o
czym� z ironi�, i zagwizda� kr�tkie haiku w delfi�skim troistym:
* Gwiazdy s� wstrz�sane burzami
* Ni�ej wody przewalaj� si� z hukiem �
* A jednak, ukochana, czy� jeste�my mokrzy? *
Musia� si� roze�mia�. Czasami my�l�, �e Tom jest na p� delfinem.
CZʌ� PIERWSZA
BEZTROSKA
�Wszystkie twe lepsze uczynki
na wodzie zapisane b�...�
Francis Beaumont i John Fletcher
1. Toshio
Finy dowcipkowa�y na temat istot ludzkich od tysi�cy lat. Zawsze uwa�a�y ludzi
za
bardzo zabawnych. Fakt, �e ludzko�� namiesza�a w ich genach i nauczy�a ich
in�ynierii, w
niewielkim stopniu wp�yn�� na ich zdanie.
Finy nadal pozosta�y dowcipnisiami.
Toshio obserwowa� ma�y pulpit kontrolny swojego �lizgu, udaj�c, �e sprawdza
g��boko�ciomierz. Pojazd bucza� r�wnomiernie, utrzymuj�c si� na sta�ej
g��boko�ci dziesi�ciu
metr�w pod powierzchni�. Nie trzeba by�o niczego sprawdza�, on jednak wlepi�
wzrok w
tablic� kontroln�, gdy� podp�yn�� do niego Keepiru � niew�tpliwie zamierzaj�c
rozpocz��
kolejn� rund� kpin.
� Ma�e R�ce, zagwi�d�! � G�adki, szary wale� wywin�� beczk� z prawej strony
Toshia, a
potem zbli�y� si�, aby z udan� oboj�tno�ci� popatrze� na ch�opaka. � Zagwi�d�
nam t�
melodi� o ssstatkach, przestrzeni i powrocie do domu!
G�os Keepiru, odbijaj�cy si� echem w d�ugim szeregu kom�r wewn�trz jego czaszki,
zahucza� jak d�wi�k fagotu. R�wnie dobrze m�g� na�ladowa� ob�j czy saksofon
tenorowy.
� No, Ma�e R�ce? I gdzie twoja pie����?
Keepiru upewnia� si�, �e s�yszy ich reszta zespo�u. Pozosta�e finy p�ywa�y
spokojnie, ale
Toshio by� pewien, �e s�uchaj�. Rad by� z tego, �e Hikahi, dowodz�ca ekspedycj�,
znajdowa�a
si� daleko na przedzie, przeszukuj�c okolic�. By�oby znacznie gorzej, gdyby tu
by�a i kaza�a
Keepiru, �eby zostawi� go w spokoju. Keepiru nie m�g� powiedzie� niczego, co
by�oby
gorsze od wstydu, jakim okry�by si� Toshio, gdyby potraktowano go jak bezbronne
dziecko
wymagaj�ce opieki.
Keepiru przewala� si� leniwie, do g�ry brzuchem, tu� obok �lizgu ch�opca i wolno
uderzaj�c p�etw� ogonow� bez trudu dotrzymywa� tempa maszynie. W kryszta�owo
czystych
wodach Kithrupa wszystko ulega�o dziwnej refrakcji. Koralopodobne szczyty
metalowych
kopc�w l�ni�y jak wierzcho�ki g�r widziane przez mgie�k� d�ugiej doliny. Z
powierzchni
zwisa�y ��te nici dryfuj�cych ro�lin.
Szara sk�ra Keepiru l�ni�a fosforyzuj�ce, a ostre jak ig�y z�by w�skich,
klinowatych
szczek b�yszcza�y obna�one w drwi�co�okrutnym grymasie, kt�ry po prostu musia�
by�
wyolbrzymiony... je�li nie przez warstw� wody, to przez wyobra�ni� Toshia.
Jak delfin m�g� by� tak z�o�liwy?
� Nie za�piewasz dla nas, Ma�e R�ce? Za�piewaj nam piosenk�, za kt�r� wszyssscy
dostaniemy rybnej polewki, gdy wreszcie wydostaniemy si� z tej tak zwanej
planety i
dotrzemy do przyjaznego portu. Zagwi�d� tak, aby Marzyciele zacz�li marzy� o
l�dzie.
Mimo delikatnego �wistu regeneratora powietrza uszy Toshia zaczerwieni�y si� ze
zmieszania. By� pewien, �e Keepiru lada moment przestanie go nazywa� Ma�e R�ce i
zacznie
u�ywa� nowego, wybranego przez siebie przezwiska � Wielki Marzyciel.
By� wy�miewanym za to, �e bior�c udzia� w wyprawie badawczej fin�w zapomnia� si�
i
zacz�� pogwizdywa�, by�o ju� wystarczaj�cym upokorzeniem � powitali �wistan� pod
nosem
melodyjk� docinkami i gryz�c� ironi� � ale drwi�ce tytu�owanie go w spos�b
zarezerwowany
prawie wy��cznie dla wielkich muzyk�w albo wieloryb�w... to niemal nie do
zniesienia.
� Nie mam teraz ochoty �piewa�, Keepiru. Dlaczego nie przyczepisz si� do kogo�
innego? � Toshio poczu� przelotn� satysfakcj�, gdy uda�o mu si� opanowa� dr�enie
g�osu.
Z ulg� us�ysza�, jak Keepiru skrzekn�� co� wysokim, gard�owym troistym, niewiele
r�ni�cym si� od primalu � co samo w sobie by�o poniek�d obraz�. Potem delfin
wygi�� si� w
�uk i strzeli� ku powierzchni, aby zaczerpn�� powietrza.
Otaczaj�ca ich ze wszystkich stron woda by�a przejrzysta i b��kitna. Obok
przemkn�y
b�yszcz�ce kithrupia�skie ryby, migocz�c �uskowatymi grzbietami odbijaj�cymi
�wiat�o jak
dryfuj�ce, zamarzni�te li�cie. Wszystko tu mia�o barw� i po�ysk metalu. Poranne
s�o�ce
penetrowa�o czyste, spokojne morze i o�wietla�o niezwyk�e formy �ycia tego
dziwnego i
niechybnie �miertelnie niebezpiecznego �wiata.
Toshio nie podziwia� pi�kna w�d Kithrupa. Nienawidz�c tej planety, uszkodzonego
statku, kt�ry go tu przywi�z�, i delfin�w dziel�cych z nim los rozbitk�w,
dryfowa� z gorzk�
satysfakcj� obmy�laj�c k��liwe odpowiedzi, jakimi powinien odci�� si� Keepiru.
� Je�li jeste� taki zdolny, Keepiru, to dlaczego nie wygwi�d�esz nam troch�
wanadu!
Albo:
� Nie widz� powodu, aby marnowa� ludzk� pie�� na delfinie audytorium, Keepiru.
W jego wyobra�ni te uwagi by�y wystarczaj�co skuteczne. Wiedzia� jednak, �e w
rzeczywisto�ci nigdy nie potrafi�by powiedzie� czego� takiego.
Przede wszystkim to wokalizy waleni, a nie antropoid�w, by�y obiegow� monet� w
znacznej cz�ci kosmoport�w galaktyki. I chocia� prawdziwe pieni�dze przynosi�y
smutne
ballady ich wi�kszych kuzyn�w � wieloryb�w, wsp�plemie�cy Keepiru mogli naby�
odurzaj�ce trunki na ka�dym z tuzina �wiat�w jedynie wysiliwszy nieco p�uca.
A zreszt� podkre�lanie swojej pozycji cz�owieka przed kimkolwiek z za�ogi
�Streakera�
by�oby okropn� pomy�k�. Stary Hannes Suessi, jeden z sze�ciu ludzi pozosta�ych
na
pok�adzie, przestrzega� go przed tym na samym pocz�tku podr�y, gdy tylko
opu�cili
Neptuna.
� Tylko spr�buj, a zobaczysz, co b�dzie � m�wi� mechanik. � U�miej� si� do
rozpuku, tak
samo jak ja, je�li b�d� mia� szcz�cie przy tym by�. Chocia� to ma�o
prawdopodobne, jeden z
nich mo�e ci� ugry��, �eby� si� opami�ta�. Je�li jest co�, czego finy nie
szanuj�, to jest to z
pewno�ci� cz�owiek, kt�ry zgrywa opiekuna, chocia� nigdy sobie na to miano nie
zas�u�y�.
� Ale Protok�y... � zacz�� protestowa� Toshio.
� Wiesz, co mo�esz sobie z nimi zrobi�? Te zasady ustanowiono po tym, aby
ludzie,
szympy i finy wsp�pracowa�y ze sob�, kiedy w pobli�u s� Galaktowie. Je�eli
�Streak�
zostanie zatrzymany przez sora�ski patrol albo trzeba b�dzie prosi� o jakie�
dane pila�skiego
Bibliotekarza, wtedy doktor Metz albo pan Orley � a nawet ty czy ja � mo�emy
udawa�, �e tu
dowodzimy... Poniewa� �aden z tych napuszonych nieziemc�w nie po�wi�ci�by ani
chwili
rasie tak m�odej jak finy. Jednak w pozosta�ych przypadkach rozkazuje nam
kapitan
Creideiki. Do diaska, to by�oby do�� przykre � ci�gn�� � zosta� zbesztanym przez
jakiego�
Soranina i udawa�, �e si� to lubi, poniewa� jaki� przekl�ty nieziemiec by� tak
mi�y i przyzna�,
�e ludzie znajduj� si� na odrobin� wy�szym szczeblu rozwoju ni� muszki owocowe.
Czy
mo�esz sobie wyobrazi�, ile mieliby�my roboty, gdyby�my naprawd� musieli
kierowa� tym
statkiem? Co by si� sta�o, gdyby�my pr�bowali zrobi� z delfin�w mi��, dobrze
wychowan�,
niewoln� ras� podopiecznych? Czy to by ci odpowiada�o?
W tym momencie Toshio zacz�� energicznie potrz�sa� g�ow�. Pomys� traktowania
fin�w
w spos�b powszechnie praktykowany w galaktyce wobec ras podopiecznych by�
odra�aj�cy.
Jego najlepszy przyjaciel, Akki, by� delfinem.
A jednak w takich chwilach jak ta Toshio czasem pragn�� jakiej� rekompensaty za
to, �e
jest jedynym ch�opcem w gwiazdolocie, kt�rego za�oga w wi�kszo�ci sk�ada�a si� z
doros�ych
delfin�w.
W gwiazdolocie, kt�ry w tej chwili nigdzie nie odlatywa� � przypomnia� sobie
Toshio.
Gniew wywo�any kpinami Keepiru zosta� wyparty przez znacznie silniejszy, g�uchy
niepok�j,
i� mo�e nigdy nie opu�ci� wodnego �wiata Kithrup i nigdy nie wr�ci� do domu.
* Zwolnij�e biegu � ch�opcze na �lizgu *
* Stadko szperaczy � zbierzmy si� tu *
* Hikahi p�ynie � czekajmy w spokoju *
Toshio spojrza� w g�r�. Od lewej zbli�a� si� Brookida, starszy delfin metalurg.
Toshio
zagwizda� odpowied� w troistym:
* Hikahi p�ynie � m�j �lizg przystaje *
Skr�ci� przepustnic� �lizgu na wolniejszy bieg.
Na ekranie sonaru ujrza� drobne odbicia zbiegaj�ce z bok�w i zbieraj�ce si�
daleko na
przedzie. Wracali szperacze. Spojrza� w g�r� i zobaczy� bawi�cych si� na
powierzchni Hist�t
i Keepiru.
Brookida przeszed� na anglic. Chocia� Toshio m�wi� tym j�zykiem nieco piskliwie
i
niemrawo, jednak i tak lepiej ni� troistym. A zreszt� delfiny poddawano przez
ca�e pokolenia
przekszta�ceniom genetycznym po to, aby upodobni� je do ludzi, a nie odwrotnie.
� Toshio, nie znalaz�e� �adnych �lad�w potrzebnych nam subssstancji? � zapyta�
Brookida.
Toshio zerkn�� na sito molekularne.
� Nie, sir. Jak do tej pory nic. Te wody s� po prostu niewiarygodnie czyste,
zwa�ywszy
na zawarto�� metali w skorupie planety. Prawie nie ma w nich soli metali
ci�kich.
� A na ekranie ssskanera te� nic?
� �adnych efekt�w rezonansowych na wszystkich sprawdzonych przeze mnie pasmach,
chocia� poziom szum�w jest okropnie wysoki. Nie jestem nawet pewien, czy
potrafi�bym
wykry� kryszta�y nasyconego, niklu, a tym bardziej reszt� minera��w, kt�rych
poszukujemy.
To jak szukanie ig�y w stogu siana.
To by�o paradoksalne. Planeta mia�a a� za du�o metali. Tylko z tego powodu
kapitan
Creideiki wybra� ten �wiat jako miejsce schronienia. A jednak woda by�a
wzgl�dnie czysta...
na tyle czysta, �e delfiny mog�y swobodnie w niej p�ywa�, cho� niekt�re skar�y�y
si� na
sw�dzenie i przed powrotem na statek wszystkie trzeba b�dzie odkazi� p�ynem
chelatuj�cym.
Wyja�nienie p�ywa�o wok�, w postaci ro�lin i ryb.
To nie wap� tworzy� podstaw� szkielet�w r�nych form kithrupia�skiego �ycia.
By�y ni�
inne metale. Woda by�a cedzona i czyszczona przez filtry biologiczne. W wyniku
tego morze
wok� l�ni�o jasnymi barwami metali i tlenk�w metali. B�yszcz�ce p�etwy
grzbietowe
�yj�cych tu ryb � srebrzyste bulwy podwodnych ro�lin � wszystko to kontrastowa�o
z bardziej
swojsk� zieleni� chlorofilowych li�ci i p�d�w.
W krajobrazie dominowa�y metalowe kopce; gigantyczne g�bczaste wyspy wznoszone
przez miliony pokole� koralopodobnych stworze�, kt�rych metaloorganiczne
egzoszkielety
tworzy�y ogromne g�ry o p�askich wierzcho�kach, stercz�ce na kilka metr�w
powy�ej
granicznego poziomu morza.
Na szczytach tych g�r ros�y drzewa � �widrakowce, przeszywaj�ce kopce korzeniami
o
metalowych ko�cach w poszukiwaniu zwi�zk�w organicznych i krzemian�w. Drzewa te
tworzy�y niemetaliczn� pokryw� na wierzcho�kach kopc�w i dr��y�y jamy w ich
metalicznym
gruncie. W sumie wszystko to by�o do�� niezwyk�e. Biblioteka pok�adowa
�Streakera� nie
podsuwa�a �adnych wyja�nie�.
Instrumenty Toshia wykry�y k�py krzew�w z czystej cyny, sterty chromowych rybich
jaj,
kolonie koralowc�w zbudowane z r�nych odmian br�zu, ale jak do tej pory nie
odnalaz�y
�adnych �atwych do zebrania skupisk wanadu. I �adnych bry� szczeg�lnego niklu,
kt�rego
poszukiwali.
Potrzebowali cudu � takiego, kt�ry pozwoli�by delfiniej za�odze wspomaganej
przez
siedmiu ludzi i szympansa naprawi� statek i wynie�� si� jak najdalej z tej
cz�ci galaktyki,
zanim dopadn� ich prze�ladowcy.
W najlepszym razie mieli kilka tygodni na wydostanie si� z opresji. Alternatyw�
by�o
uwi�zienie przez kt�r�� z tuzina niezupe�nie rozumnych pozaziemskich ras. Co w
najgorszym
wypadku mog�o oznacza� mi�dzygwiezdn� wojn� na skal� nie widzian� od miliona
lat.
Na my�l o tym Toshio poczu� si� ma�y, bezradny i bardzo m�ody.
Toshio us�ysza� s�abe d�wi�ki sonaru, zapowiadaj�ce powracaj�cych szperaczy.
Ka�dy
odleg�y pisk odbija� si� kolorowym echem punkcika na ekranie skanera.
Potem na wschodzie pojawi�y si� dwa szare kszta�ty, nurkuj�ce ku grupce
zebranych
nieco wy�ej delfin�w, brykaj�ce, skacz�ce rado�nie i gryz�ce si� �artobliwie.
Wreszcie jeden z delfin�w wygi�� si� w hak i zanurkowa� wprost na Toshia.
� Hikahi nadchodzi i chce mie� �lizg na powierzchni! � Keepiru terkota� tak
szybko, �e
s�owa by�y ledwie zrozumia�e. � Postaraj si� nie zgubi� w drodze do ggg�ry.
Toshio skrzywi� si�, opr�niaj�c zbiornik balastowy. Keepiru nie musia� tak
otwarcie
okazywa� swojej pogardy. Nawet, kiedy delfin normalnie m�wi� w anglicu, jego
mowa by�a
odbierana przez ludzkie ucho jako d�uga seria prychni��.
�lizg uni�s� si� do g�ry w chmurze p�cherzyk�w. Na powierzchni woda d�ugimi
gulgocz�cymi strumieniami sp�yn�a po obu jego bokach. Toshio wy��czy� silnik i
przetoczy�
si�, by odsun�� p�yt� czo�ow�.
Z ulg� przyj�� nag�� cisz�. Wycie silnika, monotonne piski sonaru i skrzeczenie
delfin�w
� wszystko ucich�o. Ch�odna bryza zmierzwi�a mu wilgotne, proste czarne w�osy i
och�odzi�a
rozgrzane policzki. Nios�a zapach obcej planety � ostr� wo� wt�rnej ro�linno�ci
ze starszych
wysp i ci�ki, oleisty aromat �widrakowc�w, b�d�cych w najaktywniejszej fazie
wzrostu.
A wszystko mia�o delikatny posmak metalu.
Na statku powiedziano im, �e to nie powinno im zaszkodzi�, a ju� najmniej
Toshiowi, w
jego wodoszczelnym kombinezonie. Chelatowanie powinno usun�� wszystkie ci�kie
metale,
jakie mog�y si� zaabsorbowa� podczas tego rekonesansu... nikt jednak nie by� w
stanie
przewidzie�, jakie jeszcze niebezpiecze�stwa m�g� kry� ten �wiat.
A je�li b�d� zmuszeni zosta� tu kilka miesi�cy? Albo kilka lat?
W tym wypadku urz�dzenia medyczne �Streakera� nie by�yby w stanie upora� si� z
powoln� akumulacj� metali. Po pewnym czasie zacz�liby si� modli� o przybycie
statk�w
Jophuran, Thennanian lub Soran, kt�re zabra�yby ich na przes�uchanie lub na
spotkanie
jeszcze gorszego losu � byle tylko wydosta� si� z tej pi�knej planety, kt�ra
powoli ich
zabija�a.
Nie by� to przyjemny temat do rozmy�la�. Toshio ucieszy� si� na widok wolno
okr��aj�cego �lizg Brookidy.
� Dlaczego Hikahi wezwa�a mnie na powierzchni�? � zapyta� starszego delfina. �
My�la�em, �e mam si� trzyma� w g��binach, na wypadek gdyby w g�rze kr��y�y ju�
satelity
szpiegowskie.
Brookida westchn��.
� Przypuszczam, i� ona sss�dzi, �e przyda ci si� chwila odpoczynku. A zreszt�,
kto
dossstrzeg�by tak� ma�� maszyn� jak �lizg, skoro tyle tu metali?
Toshio wzruszy� ramionami.
� No c�, to mi�o ze strony Hikahi. Potrzebowa�em odpoczynku.
Brookida uni�s� si� na wodzie, utrzymuj�c r�wnowag� dzi�ki serii szybkich
kla�ni��
p�etw� ogonow�.
� Sss�ysz� Hikahi � oznajmi�. � A oto i ona.
Od p�nocy szybko zbli�a�y si� dwa delfiny � jeden jasnoszary, drugi o sk�rze
nieco
ciemniejszej i c�tkowanej. Toshio us�ysza� w s�uchawkach g�os dow�dcy wyprawy.
* Ja, Hikahi o p�omiennym ogonie � was wzywam *
* P�etwami s�uchaj�cych � grzbietami czuj�cych *
* �miejcie si� ze s��w moich � lecz b�d�cie pos�uszni *
* Zbierzcie si� przy �lizgu � i s�uchajcie! *
Hikahi i Ssattatta okr��y�y reszt� grupy, a potem podp�yn�y i zatrzyma�y si�
przy
zgromadzonych uczestnikach ekspedycji.
Jednym z dar�w sprezentowanych przez ludzko�� neodelfinom by� poszerzony
repertuar
wyraz�w oblicza. Marne pi��set lat in�ynierii genetycznej nie mog�o uczyni� dla
nich tego, co
miliony lat ewolucji zrobi�y dla cz�owieka. Finy nadal wi�kszo�� swoich uczu�
wyra�a�y
wydawanymi d�wi�kami i ruchami cia�a. Jednak nie by�y ju� d�u�ej skazane
wy��cznie na
grymas uwa�any przez ludzi (w pewnym stopniu s�usznie) za u�miech wiecznego
rozbawienia. Teraz finy potrafi�y wygl�da� na zmartwione. Obecny wyraz pyska
Hikahi
Toshio okre�li�by jako klasyczny przyk�ad zaambarasowanego delfina.
� Phip�pit znikn�� � oznajmi�a. � S�ysza�am, jak krzykn��, gdzie� na po�udnie
ode mnie, a
potem ju� nic. Szuka� Ssassi, kt�ra nieco wcze�niej znikn�a w tych okolicach.
Na razie
zostawmy sporz�dzanie map i poszukiwanie metali; musimy ich odnale��. Wszystkim
zossstanie wydana bro�.
Rozleg� si� og�lny szmer niezadowolenia. Rozkaz oznacza�, �e finy b�d� musia�y
na�o�y�
skafandry, kt�re dopiero co z przyjemno�ci� zrzuci�y, opuszczaj�c statek. Jednak
nawet
Keepiru zdawa� sobie spraw� z tego, �e sytuacja nagli.
Przez kr�tk� chwil� Toshio zaj�ty by� zrzucaniem skafandr�w do wody. Kombinezony
powinny same przybra� taki kszta�t, �eby delfin �atwo m�g� si� w nie w�lizgn��,
ale
niezmiennie jeden czy dwa finy potrzebowa�y pomocy przy ��czeniu stroju z
gniazdem
ma�ego wzmacniacza impuls�w, jaki ka�dy z nich mia� tu� nad lewym okiem.
Dzi�ki wprawie nabytej w wyniku d�ugotrwa�ej praktyki Toshio szybko si� z tym
upora�.
Niepokoi� si� o Ssassi�, delikatne stworzenie, zawsze tak uprzejm� i �agodn�.
� Hikahi � powiedzia�, gdy przep�ywa�a obok niego. � Czy chcesz, �ebym
zawiadomi�
statek?
Ma�a szara samica Tursiops wychyli�a si� z wody i spojrza�a na Toshia.
� Przeczenie, Chodz�cy�po�drabinie. Wykonujemy rozkazy. Na g�rze mog� ju� by�
satelity szpiegowskie. Ustaw autopilota ssswojego �lizgu tak, �eby sam wr�ci�,
je�li nie
prze�yjemy tej wycieczki na po�udnie.
� Przecie� nikt tu nie widzia� �adnych du�ych zwierz�t...
� To tylko na wszelki wypadek. Chc�, aby wiadomo�� dosz�a niezale�nie od tego,
co nas
ssspotka... Nawet gdyby�my wszyscy ulegli gor�czce ratownika.
S�ysz�c wzmiank� o �gor�czce ratownika� Toshio poczu� zimny dreszcz. Oczywi�cie,
s�ysza� ju� o niej. Jednak wcale nie mia� ochoty jej ogl�da�.
W szyku bojowym ruszyli na po�udniowy wsch�d. Finy kolejno wynurza�y si� na
powierzchni� i w�lizgiwa�y pod wod�, by p�yn�� obok Toshia. Dno oceanu wygl�da�o
jak
bezkresna gmatwanina wij�cych si� �lad�w, upstrzona dziwnymi dziurami
wygl�daj�cymi jak
z�owieszcze, mroczne wyloty krater�w. W tych dolinach Toshio zazwyczaj
dostrzega� dno,
znajduj�ce si� mniej wi�cej sto metr�w pod nim, ciemne i ponure, z unosz�cymi
si� ze�
ciemnob��kitnymi wiciami.
W niekt�rych miejscach d�ugie �a�cuchy podwodnych wzg�rz wie�czy�y b�yszcz�ce
kopce metali, jak pos�pne zamki ze l�ni�cej g�bczastej zbroi. Wiele z nich
pokrywa�a g�sta,
wierzbowata ro�linno��, w kt�rej �y�y i rozmna�a�y si� kithrupia�skie ryby.
Jeden kopiec
metalu zdawa� si� ko�ysa� na skraju przepa�ci � jaskini wydr��onej przez
wyrastaj�cego z
kopca �widrakowca, gotowego poch�on�� ca�� fortec�, gdy uko�czy podkop.
Silnik �lizgu bucza� usypiaj�co. Pilnowanie wskaza� przyrz�d�w by�o czynno�ci�
zbyt
prost�, aby ca�kowicie zaj�� umys� Toshia. Mimowolnie zacz�� rozmy�la�. I
wspomina�.
Zwyk�a przygoda � tak mu si� wydawa�o, kiedy poproszono go, aby wzi�� udzia� w
wyprawie kosmicznej. Ju� wcze�niej z�o�y� Przysi�g� Skoczka, wi�c wiedzieli, �e
jest got�w
porzuci� dotychczasowe �ycie. I potrzebowali midszypmena na nowy statek
delfin�w, do prac
wymagaj�cych pary oczu i r�k.
�Streaker� by� ma�ym, specjalnie zaprojektowanym statkiem badawczym. Niewiele
p�etwiastych, oddychaj�cych tlenem ras posiada�o statki nadaj�ce si� do
mi�dzygwiezdnych
podr�y. Te nieliczne, kt�re je mia�y, korzysta�y z wyg�d sztucznej grawitacji,
a do
pomocniczych prac wynajmowa�y przedstawicieli niekt�rych ras podopiecznych.
Jednak pierwszy gwiazdolot z delfini� za�og� musia� by� zbudowany inaczej.
Zaprojektowano go zgodnie z zasad�, jak� od przesz�o dw�ch stuleci kierowali si�
Ziemianie:
�Je�li tylko mo�na, trzymaj si� prostych rozwi�za�. Unikaj stosowania wiedzy
Galakt�w, je�li
jej nie rozumiesz.�
Dwie�cie pi��dziesi�t lat po pierwszym kontakcie Galakt�w ludzko�� nadal
usi�owa�a
nadrobi� zaleg�o�ci. Rasy Galakt�w, kt�rzy korzystali z wiedzy zawartej w
prastarej
Bibliotece, nim jeszcze na Ziemi pojawi�y si� pierwsze ssaki � z powolno�ci�
lodowca
rozbudowuj�c to kompendium wszelkiej wiedzy � prymitywnym Ziemianom w ich
niezgrabnych, powolnych stateczkach wydawa�y si� podobne do bog�w. Teraz Ziemia
r�wnie� mia�a swoj� Bibliotek� i uwa�ano, �e w ten spos�b uzyska�a dost�p do
ca�ej m�dro�ci
zgromadzonej w czasie istnienia Galaktyki. Jednak dopiero w ostatnich latach
zacz�o si� to
cz�ciej okazywa� pomoc� ni� irytuj�c� przeszkod�.
�Streaker�, ze swoim systemem wiruj�cych wok� osi statku sadzawek i niewa�kich
laboratori�w, musia� wydawa� si� niezmiernie archaiczny wszystkim obcym, kt�rzy
ogl�dali
go przed startem. A jednak by� przedmiotem wielkiej dumy spo�ecze�stwa ziemskich
neodelfin�w.
Podczas pr�bnego rejsu �Streaker� zatrzyma� si� na ma�ej, skolonizowanej przez
ludzi i
delfiny planecie, zwanej Calafi�, aby uzupe�ni� swoj� za�og� kilkoma najlepszymi
absolwentami jej malutkiej akademii. To by�a pierwsza i ca�kiem mo�liwe, �e
ostatnia wizyta
Toshia na starej Ziemi.
�Stara Ziemia� nadal pozostawa�a ojczyzn� dla dziewi��dziesi�ciu procent
ludzko�ci, nie
m�wi�c ju� o innych ziemskich rasach istot rozumnych. Galaktyczni tury�ci
r�wnie� zje�d�ali
tu t�umnie, �eby pogapi� si� na ojczyzn� enfants terribles, kt�re w ci�gu tych
kr�tkich stuleci
narobi�y tyle zamieszania w�r�d gwiazd. Wszyscy otwarcie zastanawiali si�, w
jaki spos�b
Ludzko�� wyobra�a sobie swoj� dalsz� egzystencj� bez ochrony opiekun�w.
Przecie� wszystkie rasy mia�y swoich opiekun�w. �adna z nich bez pomocy innej,
obcej
cywilizacji nie wznios�a si� na wy�yny inteligencji umo�liwiaj�ce podr�e
mi�dzygwiezdne.
Czy� sami ludzie nie uczynili tego dla delfin�w i szympans�w? W nieko�cz�cym si�
�a�cuchu si�gaj�cym a� po Przodk�w � mitycznych pierwszych podr�nik�w w
przestrzeni �
ka�da rozumna rasa posiadaj�ca kosmoloty zosta�a wychowana przez poprzednik�w. Z
tych
odleg�ych czas�w nie przetrwa� �aden gatunek, lecz cywilizacja Przodk�w ze swoj�
obejmuj�c� wszystko Bibliotek� trwa�a nadal.
O losie samych Przodk�w opowiada�y liczne legendy, powsta�o nawet kilka
gwa�townie
zwalczaj�cych si� religii.
Toshio � podobnie jak niemal ka�dy od blisko trzystu lat � zastanawia� si�, jak
wygl�dali
opiekunowie cz�owieka. Je�eli w og�le istnieli. Mo�e ci fanatycy, kt�rzy z
zasadzki
zaatakowali niczego niespodziewaj�cego si� �Streakera�, a teraz �cigali go jak
stado ogar�w
lisa, byli ich potomkami?
To nie by�a przyjemna my�l, zwa�ywszy na to, co odkry� �Streaker�.
Rada Terrage�ska wys�a�a statek, aby przy��czy� si� do szeroko rozrzuconej floty
szperaczy, kt�rych zadaniem by�o sprawdzi� wiarygodno�� Biblioteki. Jak do tej
pory tylko
kilka drobnych b��d�w podwa�a�o wiarygodno�� zapisk�w. Gdzie� tam �le
zaklasyfikowano
gwiazd�. Gdzie indziej niedok�adnie umieszczono jak�� ras�. Przypomina�o to
korekt� dzie�a
�ycia kogo�, kto skatalogowa� ka�de ziarnko piasku na ogromnej pla�y. Nawet
tysi�c
generacji nie zdo�a�oby sprawdzi� ca�ej listy, ale mo�na sprawdzi� losowo
wybrane pr�bki.
�Streaker� w�a�nie myszkowa� w niewielkiej grawitacyjnej sadzawce, pi��dziesi�t
tysi�cy
parsek�w od p�aszczyzny Galaktyki, kiedy znalaz� t� flot�.
Toshio westchn�� na my�l o niesprawiedliwo�ci losu. Sto pi��dziesi�t delfin�w,
siedmiu
ludzi i jeden szympans; sk�d mieli�my wiedzie�, na co si� natkn�li�my?
Dlaczego akurat m y musieli�my j� znale��?
Pi��dziesi�t tysi�cy statk�w, ka�dy wielko�ci Ksi�yca. Oto, co znale�li.
Delfiny by�y
wstrz��ni�te swoim odkryciem � najwi�ksza flota porzuconych statk�w, jak�
kiedykolwiek
napotkano, wynurzaj�ca si� z niewiarygodnie odleg�ej przesz�o�ci. Kapitan
Creideiki po��czy�
si� psionicznie z Ziemi�, pytaj�c o instrukcje.
Niech to licho! Dlaczego powiadomi� Ziemi�? Czy nie m�g� poczeka� z tym
raportem, a�
wr�cimy do domu? Czemu pozwoli�, aby ca�a pods�uchuj�ca Galaktyka wiedzia�a, �e
po�r�d
nico�ci znale�li Morze Sargassowe starych wrak�w?
Rada Terrage�ska odpowiedzia�a zakodowanym sygna�em: �Ukry� si�. Czeka� na
rozkazy. Nie odpowiada�.�
Creideiki, oczywi�cie, us�ucha�. Jednak po�owa opieku�czych ras w Galaktyce
wys�a�a
ju� swoje wojenne statki, by odnale�� �Streakera.
Nagle Toshio zamruga�.
Co�. Mo�e wreszcie echo? Tak, detektor rud magnetycznych wskazywa� s�aby sygna�
z
kierunku po�udniowego. Toshio skupi� si� na odbiorniku, rad, �e wreszcie mo�e
si� czym�
zaj��. Rozczulanie si� nad sob� sta�o si� nudne.
Tak, to powinno by� spore skupisko rudy. Czy zawiadomi� Hikahi? Rzecz jasna,
poszukiwania zaginionych cz�onk�w za�ogi mia�y pierwsze�stwo, ale...
Z g�ry sp�yn�� jaki� cie�. Okr��yli podstaw� sporego kopca z metalu. Masyw o
barwie
miedzi pokrywa�y grube sznury zwisaj�cej zielonej ro�linno�ci.
� Nie zbli�aj si� zanadto. Ma�e R�ce � us�ysza� z lewej gwizd Keepiru. Tylko
delfin i
�lizg Toshia znajdowali si� tak blisko kopca. Pozostali szperacze omin�li go z
daleka.
� Nie wiemy nic o tutejszej ro�linno�ci � ci�gn�� Keepiru. � A w pobli�u tego
miejsca
zagin�� Phip�pit. Powiniene� trzyma� si� swojej eskorty.
Keepiru przewala� si� leniwie obok Toshia, dotrzymuj�c mu tempa p�ynnymi
uderzeniami
p�etwy ogonowej. Starannie pozapinane sprz�czki skafandra l�ni�y z�ocistym
blaskiem
odbitym od kopca.
� A wi�c tym wa�niejsze jest pobranie tu pr�bek, no nie? � odpar� zirytowany
Toshio. �
Przecie� w ko�cu po to tu jeste�my!
I nie daj�c Keepiru czasu na odpowied�, skierowa� �lizg w stron� mrocznego
masywu
kopca.
Zanurzy� si� w mrok, gdy� wyspa odgradza�a go od popo�udniowego s�o�ca.
Przep�ywaj�ce �awic� rybki o srebrzystoszarych grzbietach zdawa�y si�
eksplodowa� na
wszystkie strony, gdy wjecha� �lizgiem w g�st�, spr�yst� ro�linno��.
Za jego plecami zaskoczony Keepiru wyskrzecza� ze z�o�ci� przekle�stwo w
primalu, co
wskazywa�o na jego zdenerwowanie. Toshio u�miechn�� si� do siebie.
�lizg mrucza� pos�usznie, a kopiec wznosi� si� nad nim jak g�ra. Toshio wychyli�
si� i
z�apa� najbli�sze zielone pasmo. Poczu�, jak wi� trzasn�a i zosta�a mu w d�oni.
Tego nie
zdo�a�by zrobi� �aden fin. Z zadowoleniem rozprostowa� palce i obr�ci� si�, aby
schowa�
zerwan� ro�lin� do worka na pr�bki.
Spojrza� w g�r� i zobaczy�, �e zielona masa zamiast oddali� si� od niego, by�a
bli�ej ni�
przedtem. Skrzeczenie Keepiru te� by�o g�o�niejsze.
Mazgaj! � pomy�la� Toshio. � Przez sekund� nie patrzy�em na przyrz�dy. I co z
tego?
Wr�c� do twojej przekl�tej eskorty, zanim sko�czysz uk�ada� wierszyk z
wym�wkami.
Skr�ci� mocniej w lewo i jednocze�nie ustawi� p�aty dziobowe na wznoszenie. W
tej
samej chwili zrozumia�, �e pope�ni� b��d. Manewr zwolni� tempo oddalania si�
�lizgu na tyle,
�e dosi�gn�� go p�k wyci�gaj�cych si� zielonych �odyg.
Na Kithrupie musia�y jednak istnie� wi�ksze morskie stworzenia, bo macki, kt�re
owin�y si� wok� Toshia, by�y wyra�nie przeznaczone do chwytania grubego
zwierza.
� Och, Koino�Anti! Teraz si� wpakowa�em! � mrukn��. Przesun�� manetk� gazu na
najwy�sze obroty i spi�� si� w sobie, oczekuj�c pot�nego pchni�cia silnika.
Silnik zagra� pe�n� moc�... ale �lizg nie przyspieszy�. Zaj�cza� tylko,
rozci�gaj�c d�ugie,
mocne jak liny pn�cza. A potem zgas�. Toshio poczu� dotkni�cie macek najpierw na
jednej, a
potem na drugiej nodze. Macki zacisn�y si� i zacz�y ci�gn�� go w ty�.
Ci�ko dysz�c, zdo�a� jako� odwr�ci� si� na plecy i si�gn�� po n� tkwi�cy w
pochwie na
udzie. Macki by�y pofa�dowane i w�laste. Przywiera�y swoimi zgrubieniami do
wszystkiego,
co napotka�y na drodze, a gdy jedna przypadkiem dotkn�a grzbietu go�ej d�oni
Toshia,
ch�opiec krzykn�� pod wp�ywem przeszywaj�cego b�lu.
Feny nawo�ywa�y si� wzajemnie, a gdzie� opodal s�ycha� by�o gwa�town�
szamotanin�.
Jednak opr�cz przelotnego b�ysku nadziei, �e nikt inny nie zosta� schwytany,
Toshio nie mia�
wiele czasu na rozmy�lania, poniewa� musia� walczy� o �ycie.
Wyj�� n�, b�yszcz�cy jak nadzieja. Z niej zrodzi�a si� nast�pna, gdy jednym
chla�ni�ciem uda�o mu si� przeci�� dwie z cie�szych wici. Kolejna, nieco
grubsza, podda�a
si� po kilku sekundach. Jednak natychmiast zast�pi�y je dwie nast�pne.
Wtedy zobaczy� miejsce, do kt�rego wci�ga�y go macki.
Bok metalowego kopca rozcina�a g��boka szczelina. Wewn�trz czyha�a drgaj�ca masa
czu�k�w. Jeszcze g��biej, w odleg�o�ci kilkunastu metr�w, le�a�o ju� co�
smuk�ego i szarego,
uwi�zione w g�szczu zwodniczo powolnego listowia.
Toshio poczu�, �e mask� wype�nia mu para oddechu wydobywaj�cego si� z szeroko
otwartych ust. Odbicie jego w�asnych oczu, wyba�uszonych i nabieg�ych krwi�,
na�o�y�o si�
na nieruchom� sylwetk� Ssassii. Fale �agodne jak jej g�os ko�ysa�y okrutnie
okaleczonym
cia�em.
Z okrzykiem w�ciek�o�ci Toshio na nowo zacz�� r�ba� i ci��. Chcia� wezwa� Hikahi
i
powiadomi� j� o losie Ssassii, ale z jego ust wyrwa� si� tylko wrzask nienawi�ci
skierowany
do podst�pnej kithrupia�skiej ro�liny. Li�cie i p�dy lecia�y na wszystkie strony
w kot�uj�cej
si� wodzie, gdy z w�ciek�o�ci ci�� znienawidzonego wroga, lecz niewiele to da�o,
gdy�
opada�y na niego wci�� nowe macki ci�gn�c go do szczeliny.
* Chodz�cy�po�drabinie � sprytny wierszokleto *
* Podaj namiary � znajdziemy ci� szybko *
* Brz�knij sonarem � przez t� mas� listk�w *
Wzywa�a go Hikahi.
Ogarni�ty bitewn� furi�, chrapliwie dysz�cy Toshio us�ysza� bojowe okrzyki
delfin�w.
Szybki tryl w troistym � niespowolniony dla ludzkich uszu, w przeciwie�stwie do
poprzedniego, kr�tkiego rozkazu � a potem �wist silniczk�w ich skafandr�w. �
Tutaj! Jestem
tutaj!
Przeci�� li�ciaste k��cze zagra�aj�ce jego przewodowi powietrznemu, o milimetry
mijaj�c
sam przew�d. Obliza� wargi i pr�bowa� zagwizda� w troistym.
* Walcz� z kalmarem � co wok� si� wije *
* Trzyma si� mocno � mia�d�y mi szyj� *
* Zabi� ju� kogo� � Ssassia nie �yje! *
Kiepski rytm i rym, ale finy us�ysz� to wyra�niej, ni� gdyby krzycza� w anglicu.
Mimo i�
od czterdziestu pokole� �yj� w pokoju, w razie niebezpiecze�stwa nadal ch�tniej
u�ywaj�
gwizdanych rym�w.
Us�ysza�, �e bojowe d�wi�ki przybli�aj� si� szybko. Jednak � jakby ponaglane
gro�b�
odsieczy � macki stwora zacz�y szybciej wci�ga� Toshia w szczelin�. Nagle
pokryta
przyssawkami wi� chwyci�a go za prawe rami�. Zanim zd��y� j� odci��, w�laste
pn�cze
dotkn�o jego d�oni. Krzykn�� z b�lu i wyrwa� si� z uchwytu, ale n� przepad� w
mroku.
Ju� otacza�y go inne w��kna. W tej chwili Toshio jak przez mg�� us�ysza�, �e
kto� m�wi
do niego, powoli i w anglicu:
�...powiada, �e tam s� statki! Zast�pca dow�dcy Takkata�Jim chce wiedzie�,
dlaczego
Hikahi nie wys�a�a monoimpulsowego potwierdzenia...
To by� g�os Akkiego, przemawiaj�cego ze statku! Toshio nie m�g� odpowiedzie�
przyjacielowi. Nie by� w stanie dosi�gn�� prze��cznika nadajnika w �lizgu, a
poza tym mia�
teraz co innego na g�owie.
� Nie odpowiadajcie na t� wiadomo�� � ci�gn�� uprzejmie Akki. Toshio j�kn�� nad
ironi�
sytuacji, gdy� w�a�nie pr�bowa� oderwa� jedn� z wici od swojej maski, nie
nara�aj�c przy
tym d�oni na dalsze oparzenia. � Wy�lijcie tylko monoimpuls i wracajcie,
wszyssscy.
Podejrzewamy, �e nad Kithrupem toczy si� kosmiczna bitwa. Prawdopodobnie ci
stukni�ci
nieziemscy pod��ali za nami a� tutaj i teraz walcz� mi�dzy sob� o to, kto ma
prawo nas
z�apa�, tak samo jak przy Morgran. S� d�do�� blisko. Cisza radiowa. Wracajcie
najszybciej
jak mo�ecie. Koniec transmisji. Akki.
Toshio poczu�, �e jedna z macek chwyci�a jego przewody powietrza. Tym razem
uczepi�a
si� solidnie.
� Jasne, Akki, stary druhu � mrukn�� usi�uj�c j� oderwa�. � Wracam do domu, gdy
tylko
wszech�wiat mi na to pozwoli.
Przew�d powietrzny zosta� zgnieciony, i nic na to nie m�g� poradzi�. Wn�trze
maski
wype�ni�a mg�a. Zapadaj�c w ni� pomy�la� jeszcze, �e widzi zbli�aj�c� si�
odsiecz, lecz nie
by� pewien, czy to rzeczywisto��, czy halucynacja. Na przyk�ad nie spodziewa�by
si�, �e atak
poprowadzi Keepiru i nie podejrzewa�by fin�w o zdolno�� do tak zuchwa�ej i
gwa�townej
akcji oraz ignorowania parz�cych przyssawek.
Ostatecznie zdecydowa�, �e to z�udzenie. B�yski laser�w by�y zbyt jaskrawe,
d�wi�ki
saser�w zbyt czyste. I za ka�dym finem ze zbli�aj�cej si� ku niemu grupy
powiewa�
proporzec, jak nad oddzia�em kawalerii, kt�r� ludzie m�wi�cy w anglicu od
pi�ciuset lat
kojarzyli z przybywaj�c� odsiecz�.
2. Galaktowie
Na statku znajduj�cym si� w centrum ca�ej floty faz� negacji mieli ju� za sob�.
Gigantyczne kr��owniki wysypa�y si� ze szczeliny w przestrzeni, aby run�� w
kierunku
celu, kt�rym by�o niewielkie jasno �wiec�ce czerwonawe s�o�ce. Jeden po drugim
wypada�y z
l�ni�cego rozdarcia. Towarzyszy�o im rozszczepione �wiat�o gwiazd pod��aj�ce za
nimi od
odleg�ego o setki parsek�w punktu startu.
Istnia�y prawa, kt�re powinny temu zapobiec. Taki tunel by� nienaturalnym
sposobem
przej�cia od jednego punktu w przestrzeni do drugiego. Trzeba by�o silnej woli,
aby rzuci�
wyzwanie naturze i stworzy� tak� szczelin�.
Epizjarch, w swojej ur�gaj�cej zdrowemu rozs�dkowi negacji Tego Co Jest,
otworzy� to
przej�cie dla swoich pan�w, kt�rymi byli Tandu. Podtrzymywa�a je nieugi�ta si�a
jego woli �
zdecydowanie odmawiaj�ca uznania Rzeczywisto�ci.
Kiedy ostatni statek przelecia�, rozmy�lnie odwr�cono uwag� Epizjarcha i dziura
zapad�a
si� w siebie. Po chwili tylko zapisy instrument�w �wiadczy�y o tym, �e w og�le
istnia�a.
Wyzwanie rzucone fizyce zosta�o cofni�te.
Epizjarch przyprowadzi� armad� Tandu do gwiazdy b�d�cej celem wy�cigu, znacznie
wyprzedzaj�c inne floty, rywalizuj�ce z nimi w po�cigu za ziemskim statkiem.
Tandu wys�ali
impulsy uznania do o�rodk�w rozkoszy Epizjarcha. Zawy� i z wdzi�czno�ci�
potrz�sn��
wielkim, kud�atym �bem.
Jeszcze raz ten niebezpieczny i tajemniczy spos�b podr�owania okaza� si� wart
podj�tego ryzyka. Dobrze by�o znale�� si� na polu bitwy przed przybyciem wrog�w.
Te
dodatkowe chwile pozwol� im uzyska� przewag� taktyczn�.
Epizjarch potrzebowa� jedynie czego�, czego istnieniu m�g� zaprzeczy�. Po
wykonaniu
swojego zadania wr�ci� do swojej skorupy oszuka�czych iluzji, aby zmienia� nie
ko�cz�cy si�
�a�cuch zast�pczych rzeczywisto�ci, dop�ki Panowie nie b�d� zn�w potrzebowali
jego
umiej�tno�ci. Kosmate, niekszta�tne cielsko wyczo�ga�o si� z sieci sensor�w i
pocz�apa�o
eskortowane przez czujnych stra�nik�w.
Kiedy droga by�a ju� wolna, do pomieszczenia wkroczy� na wrzecionowatych n�kach
Akceptor i wspi�� si� na swoje miejsce w sieci.
Przez d�ug� chwil� rozkoszowa� si� Rzeczywisto�ci� i obejmowa� j�. Smakowa�,
dotyka� i
pie�ci� ten nowy obszar kosmicznej przestrzeni wszystkimi rozlicznymi zmys�ami.
Wyda�
przeci�g�y okrzyk rozkoszy. � Co za przeciek! � oznajmi� rado�nie. � S�ysza�em,
�e �cigani
kiepsko si� maskuj�, ale oni zdradzaj� si� nawet wtedy, gdy wyczuwaj�
niebezpiecze�stwo!
Ukryli si� na drugiej planecie. Tylko powolne dzia�anie ich psychicznych pokryw
pozwala im
ukry� przede mn� dok�adn� lokalizacj�. Kim byli nauczyciele, kt�rzy uczynili
delfiny tak �atw�
zdobycz�?
� Ich mistrzami s� ludzie, kt�rzy sami nie s� jeszcze w pe�ni ukszta�towani �
odpowiedzia�
Dumnie Krocz�cy Tandu. Jego mowa sk�ada�a si� z serii szybkich trzask�w i
brz�kni��
kolczastych staw�w modliszkowatych odn�y. � Ziemianie s� ska�eni b��dnymi
przekonaniami
i wstydem w�asnego opuszczenia. Kiedy zostan� zjedzeni, umilknie zgie�k, jaki
robi� od trzech
stuleci. Wtedy nasza �owiecka rado�� b�dzie r�wna tej, jakiej ty do�wiadczasz,
gdy badasz
nowe miejsce lub przedmiot.
� Zatem istotnie b�dzie wielka � zgodzi� si� Akceptor.
� Teraz spr�buj zdoby� nieco szczeg��w � rozkaza� Dumnie Krocz�cy. � Niebawem
b�dziemy walczy� z heretykami. Musz� przydzieli� zadania innym podopiecznym.
Kiedy Dumnie Krocz�cy wyszed�, Akceptor odwr�ci� si� w swojej sieci i otworzy�
zmys�y
na now� �cie�k� rzeczywisto�ci. Wszystko posz�o dobrze. Przekaza� Panom to, co
widzia�, a
oni odpowiednio pokierowali statkami, ale wi�ksz� cz�ci� swojego umys�u cieszy�
si�... i
akceptowa�... to niewielkie czerwone s�o�ce, ka�d� z ma�ych planetek i rozkoszny
nastr�j
oczekiwania w miejscu, kt�re niebawem zamieni si� w pole bitwy.
Wkr�tce poczu�, �e do uk�adu wlecia�y inne wojenne floty, ka�da na w�asny
spos�b. Ka�da
kolejna zajmowa�a nieco gorsz� pozycj�, wymuszon� wcze�niej przybyciem
poprzednik�w.
Akceptor wyczuwa� ��dz� walki wojowniczych podopiecznych i ch�odne kalkulacje
spokojniejszych przyw�dc�w. Zachwyca� si� precyzj�, z jak� os�aniano si� przed
nim tarczami
psychoos�on, i zastanawia� si�, co si� za nimi kryje. Podziwia� te� otwarto��, z
jak� inni
lekcewa��co rzucali swoje my�li w przestrze�, zmuszaj�c wrog�w, by czuli ich
pogard�.
Prymitywne rozwa�ania Akceptora nad mo�liwo�ci� w�asnej �mierci znikn�y w
chwili,
gdy wielkie floty run�y na siebie i pojawi�y si� pierwsze b�yski eksplozji.
Akceptor powita� je z rado�ci�. Czy ktokolwiek m�g�by traktowa� to inaczej,
skoro
Wszech�wiat by� pe�en tak wspania�ych rzeczy?
3. Takkata�Jim
Wysoko w lewej cz�ci kulistej ster�wki �Streakera� operatorka psi szarpn�a si�
w
swoim skafandrze. Gwa�townie t�uk�c wod� p�etw� ogonow� zawo�a�a w troistym:
* Znalaz�y nas paskudne, o�mior�kie g�owonogi! *
* Teraz dziel� si� w stadka i walcz� ze sob�! *
Meldunek operatorki potwierdzi� to, co detektor neutrinowy odkry� ju� wcze�niej.
To by�a
ca�a litania z�ych wiadomo�ci, przekazywanych bia�ym wierszem.
* Wrzeszcz� i pragn� � wygra� i schwyta�... *
Druga stacja nadawa�a spokojniejszy biuletyn w anglicu z delfinim akcentem.
� Mamy tu spore zamieszanie grawitacyjne, zast�pco kapitana. Zak��cenia w polu
ci��enia potwierdzaj� przypuszczenia, �e w niewielkiej odleg�o�ci od planety
toczy si�
wi�ksza bit�twa.
Dy�urny oficer na �Streakerze� spokojnie wys�ucha� tych wiadomo�ci, pozwalaj�c
si�
unosi� pr�dom kr���cym w ster�wce. Z jego otworu oddechowego trysn�� strumie�
p�cherzyk�w, gdy wci�gn�� w p�uca nieco specjalnego p�ynu wype�niaj�cego mostek
kapita�ski.
� Zrozumia�em � rzek� wreszcie. Jego g�os zabrzmia� pod wod� jak przyt�umiony
brz�czyk. Sp�g�oski by�y rozmazane i niewyra�ne. � W jakiej odleg�o�ci znajduje
si�
najbli�szy obiekt?
� Pi�� jednostek astronomicznych, sssir. Nie mog� znale�� si� tu pr�dzej jak za
godzin�,
nawet gdyby gnali tak szybko, jakby ich diabe� �ciga�.
� Hmm. No c�, bardzo dobrze. Utrzyma� nadal ��ty poziom alarmu. I prosz� nadal
prowadzi� obssserwacj�, Akeakemai.
Zast�pca kapitana by� niezwykle du�y i muskularny jak na neofina, podczas gdy
wi�kszo�� pozosta�ych cz�onk�w jego rasy by�a drobna i smuk�a. Nier�wnomiernie
ubarwiona sk�ra i ostre z�by wskazywa�y na to, i� nale�a� do podgatunku Stenos,
co
odr�nia�o go, tak samo jak kilku innych cz�onk�w za�ogi, od reszty, w
przewa�aj�cej
wi�kszo�ci reprezentuj�cej podgatunek Tursiops.
Z�e wie�ci nie poruszy�y zbytnio cz�owieka unosz�cego si� obok Takkaty�Jima.
Potwierdzi�y tylko jego wcze�niejsze obawy.
� Lepiej poinformujmy o tym kapitana � rzek� Ignacio Metz. W sycz�cej wodzie
s�owa te
wzmacnia�a noszona na twarzy maska. W�r�d jego rzadkich, lu�no rozrzuconych
siwych
w�os�w unosi�y si� p�cherzyki powietrza. � Ostrzega�em Creideikiego, �e tak si�
w�a�nie
stanie, je�li spr�bujemy uciec Galaktom. Mam tylko nadziej�, �e teraz, kiedy
ucieczka jest
niemo�liwa, zachowa si� rozs�dnie.
Takkata�Jim potwierdzaj�cym gestem otworzy� i zamkn�� pysk.
� Tak, doktorze Metzzz. Teraz nawet Creideiki musi przyzna� panu racj�.
Przyparli nas
do muru i kapitan nie b�dzie mia� innego wyj�cia, jak pos�ucha� pa�skiej rady.
Metz z satysfakcj� kiwn�� g�ow�.
� A co z zespo�em Hikahi? Czy ju� ich powiadomiono?
� Ju� nakaza�em powr�t grupie poszukiwawczej. Nawet jazda �lizgiem mog�aby by�
zbyt
ryzykowna. Je�eli nieziemcy s� ju� na orbicie, mog� go wykry� ssswoimi
sposobami.
� Istoty pozaziemskie � poprawi� z profesorskiego nawyku Metz. � Termin
nieziemcy jest
lekko obra�liwy.
Z oblicza Takkaty�Jima niewiele da�oby si� wyczyta�. Pod nieobecno�� kapitana na
mostku on w�a�nie dowodzi� statkiem i za�og�. A jednak ludzie traktowali go jak
niemowl�
niedawno odstawione od piersi. To by�o do�� irytuj�ce, ale Takkata�Jim zawsze
dba� o to, aby
Metz nie zorientowa� si�, jak bardzo go to dra�ni.
� Oczywi�cie, doktorze Metz � skwitowa� wypowied� cz�owieka.
A ten m�wi� dalej:
� Grupa Hikahi w og�le nie powinna by�a opuszcza� statku. Ostrzega�em Toma
Orleya,
�e co� takiego mo�e si� zdarzy�. M�ody Toshio... i wszystkie te delfiny z
za�ogi, tak d�ugo
pozbawione kontaktu z nami! Gdyby co� im si� przydarzy�o, to by�oby po prostu
straszne!
Takkata�Jim by� pewien, �e wie, o co napraw� chodzi Metzowi. Ten cz�owiek
prawdopodobnie uwa�a�, i� by�oby okropnie, gdyby kt�ry� z cz�onk�w za�ogi
�Streakera� da�
si� zabi� tak, �e on nie by�by w stanie oceni� jego �mierci z punktu widzenia
dziedziczno�ci i
studi�w genetycznych.
� Gdyby� tylko kapitan Creideiki zechcia� pana s�ucha�, sssir � powt�rzy�. � Pan
zawsze
ma tyle do powiedzenia.
Ta ostatnia uwaga by�a nieco ryzykowna, lecz nawet, je�li cz�owiek dojrza�
gryz�c� ironi�
pod pe�n� szacunku mask� Takkaty�Jima, to si� z tym nie zdradzi�.
� No c�, mi�o mi, �e tak s�dzisz. To bardzo s�uszne spostrze�enie. Wiem, �e
masz teraz
sporo zaj��, wi�c sam znajd� wolne ��cze komunikacyjne i obudz� kapitana.
Zawiadomi� go
delikatnie, �e nasi prze�ladowcy dotarli za nami a� na Kithrupa.
Takkata�Jim z szacunkiem skin�� g�ow�.
� To bardzo uprzejmie z pa�skiej strony, doktorze Metz. Wy�wiadczy mi pan
przys�ug�.
Metz poklepa� porucznika po szorstkim boku, jakby chcia� doda� mu otuchy.
Takkata�
Jim zni�s� ten ojcowski gest z pozornym spokojem i patrzy�, jak cz�owiek odwraca
si�, by
odp�yn��.
Mostek by� wype�nion� p�ynem kul�, lekko wystaj�c� z dzioba cylindrycznego
statku.
Przez g��wne luki centrali dowodzenia mo�na by�o dostrzec mroczn� sceneri�
podmorskich
w�woz�w, osad�w i p�ywaj�cych morskich stworze�.
Siatkowate stanowiska pracy za�ogi mostka by�y o�wietlone ma�ymi lampkami.
Wi�ksza
cz�� pomieszczenia ton�a w mroku, a doborowy personel dowodzenia wykonywa�
swoje
zadania szybko i w niemal kompletnym milczeniu. Jedynymi d�wi�kami wybijaj�cymi
si�
ponad szum stale od�wie�anej wody by�y nieustanny �wiergot sonaru i lakoniczne,
zawodowe
komentarze, kt�rymi przerzucali si� jego operatorzy.
Trzeba to